Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 if you wanna run away with me, i know a galaxy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Jules Swansea
Jules Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183
C. szczególne : nieobecny wzrok, ciężki zapach opium i terpentyny na włosach, smugi farby na ubraniach
Galeony : 20
  Liczba postów : 20
https://www.czarodzieje.org/t20421-jules-swansea#646573
https://www.czarodzieje.org/t20422-jules#646583
https://www.czarodzieje.org/t20420-jules-swansea#646572
if you wanna run away with me, i know a galaxy QzgSDG8




Gracz




if you wanna run away with me, i know a galaxy Empty


Pisanieif you wanna run away with me, i know a galaxy Empty if you wanna run away with me, i know a galaxy  if you wanna run away with me, i know a galaxy EmptyNie 11 Lip - 3:29;


Retrospekcje

Osoby: ace taylor & jules swansea
Miejsce rozgrywki: szczyt wieży astronomicznej
Rok rozgrywki: czerwiec 2021
Okoliczności: czasem nie musimy znać imion, a wszystko, czego tak naprawdę chcemy, znajduje się tuż na wyciągnięcie ręki || randka pod gwiazdami


Nie przyjdzie, przyjdzie, nie przyjdzie, przyjdzie…
Wyjątkowo niespiesznym krokiem pokonywał kolejne niezliczone stopnie schodów prowadzących na szczyt Wieży Astronomicznej, w myślach grając w swoją własną wersję kocha, nie kocha. Nogom, nieco zmęczonym od niedawnych pląsów na parkiecie Wielkiej Sali, niestrudzenie wtórowały palce, wciąż zarumienione od muśnięcia ogniem. Flegmatycznym tempem spacerowały po przyjemnie chłodnym metalu balustrady, tylko czasem zmuszane do zaprzestania tej wycieczki, gdy ich właściciel – bujany wycieńczeniem i zawrotami głowy – musiał gwałtownie się jej przytrzymać, żeby ze skręconym karkiem nie wylądować z powrotem tam, gdzie zaczął swoją wspinaczkę. Stopni było dużo, a sił w mięśniach i powietrza w płucach jakby mniej niż wtedy, gdy miał jedenaście lat i z oczami rozświetlonymi podekscytowaniem wspinał się na swoją pierwszą lekcję astronomii. Mimo to uparcie parł na przód, chociaż bez żadnej gwarancji, że Amerykanin zrobi to samo. Albo zdecyduje się spróbować. Albo w ogóle odnajdzie karteczkę. Nie potrzebował jednak gwarancji, bo możliwość, że którykolwiek ze scenariuszy miał szansę spełnić się w tej czasoprzestrzeni, wystarczała mu w zupełności i z nawiązką.
…nie przyjdzie, przyjdzie, nie przyjdzie, p r z y j d z i e.
I może to jego życzeniowe myślenie, a może wypieranie faktu, że dobrze znana parzysta liczba schodków nie mogła dać innego rezultatu niż ten przez niego wyczekiwany, ale drzwi od szczytu wieży pchnął jakby bardziej energicznie. Te zamknęły się z ciężkim łoskotem, idealnie zsynchronizowanym z tym, z którym Jules bezładnie opadł na kamienną posadzkę. Leżał tak przez dłuższą chwilę, próbując uspokoić oddech i spod ciężkich od zmęczenia powiek wpatrując się w rozświetlony milionem gwiazd firmament ciemnogranatowego nieba. Nie chcąc jednak samotnie rozpoczynać poszukiwań wspomnianych w liściku plaż, ani zasnąć, zanim nowy kolega choćby trafi na skrawek papieru w kieszeni swojej marynarki, przeciągnął się, potężnym ziewnięciem odpędzając na jakiś czas pierwsze oznaki znużenia. Podniósł się z posadzki, a następnie dobył zza gumki jedwabnych spodni sfatygowaną paczkę fajek i znajdującą się w podobnej kondycji różdżkę, które na parkiecie chyba tylko cud uchronił od podzielenia losu biodegradowalnej słomki. Wsparłszy się kościstymi łokciami o kamienną krawędź wieży, odpalił jednego Wizz-wizza, by przez następne, wlekące się całą wieczność minuty, po prostu tam stać i chłonąć ciszę nocy, przerywaną jedynie tym charakterystycznym tsss towarzyszącym każdemu zaciągnięciu się czekoladowym dymem. Do czasu, gdy w wieży ponownie rozległo się złowieszcze skrzypnięcie pordzewiałych zawiasów, a ciężkie drzwi uchyliły się raz jeszcze. Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem, podnosząc do ust kolejną, dopiero napoczętą fajkę.
- Bal się już skończył? – zagaił pogodnym tonem, świetnie imitującym prawdziwe zaciekawienie. Nie musiał się odwracać, żeby wiedzieć, kto do niego dołączył. Po godzinach tańca nawet najwięksi entuzjaści astronomii i najbardziej napaleni szóstoklasiści nie mieli ani sił, ani chęci na wspinaczkę przez pół tysiąca stopni. Ci pierwsi mogli popatrzeć na gwiazdy z okna dormitorium, a ci drudzy skorzystać ze schowka na miotły. Obrócił głowę w kierunku Amerykanina. Choć ten nadal pozostawał poza zasięgiem jego wzroku, w przekornym nawiązaniu do jego protestów sprzed pożegnania dodał: - Zdaje się, że bardzo chciałeś na nim jeszcze zostać.
Powrót do góry Go down


Ace Taylor
Ace Taylor

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : nowojorski akcent
Dodatkowo : jasnowidz
Galeony : 23
  Liczba postów : 38
https://www.czarodzieje.org/t20413-ace-taylor#646347
https://www.czarodzieje.org/t20417-ace#646360
https://www.czarodzieje.org/t20412-ace-taylor
if you wanna run away with me, i know a galaxy QzgSDG8




Gracz




if you wanna run away with me, i know a galaxy Empty


Pisanieif you wanna run away with me, i know a galaxy Empty Re: if you wanna run away with me, i know a galaxy  if you wanna run away with me, i know a galaxy EmptyNie 11 Lip - 16:55;

Siedział na chłodnej posadzce jeszcze długo po tym, jak nieznajomy zostawił go na niej z rzuconą na odchodne refleksją, która wydawała się być całkiem trafnym spostrzeżeniem; nim jednak dotarło do niego, jak bardzo prosta i bezpośrednia wskazówka została w niej ukryta, podbiegł do niego jeden z zatroskanych profesorów, z przejęciem dopytujący, czy mu słabo albo czy nie może wstać? Tak, proszę pana, jeden z pańskich uczniów zwalił mnie z nóg tak, że nie mogę się pozbierać, miał ochotę odpowiedzieć, ale zamiast tego zapewnił go tylko, że wszystko w porządku i zaczął się mozolnie stawiać do pionu, szybko doszedłszy do wniosku, że nic tu po nim; nie widział sensu w dalszej zabawie, przekonany, że nawet gdyby chwilę rozejrzał się po Wielkiej Sali, napatoczyłby mu się teraz jakiś inny towarzysz, nijak nie byłby w stanie dorównać temu, który już dawno zniknął gdzieś w tłumie i ewakuował się z balu - bo nie byłby tym, czego Ace tak naprawdę chciał. A skoro to, czego chciał, według tamtego chłopca było w jego kieszeni, to znaczyło, że...
Kiedy jego dłoń zawędrowała jakby mimochodem w stronę marynarki poczuł się przez chwilę bardzo głupio, tak jakby nagle wszyscy dookoła dobrze wiedzieli, że postanowił naiwnie poszukać w niej jakiegoś śladu po nieznajomym, i jakby zaraz miało wyjść na jaw, że nic w niej nie znajdzie; tymczasem, ku jego wielkiemu zaskoczeniu - i również uldze - okazało się, że wręcz przeciwnie. Między palcami oprócz szeleszczących kolorowych papierków zaplątała mu się niewielka karteczka, którą zaraz zaczął gorączkowo rozkładać i czytać z sercem bijącym tak mocno, jakby odczytywał najważniejszą wiadomość na świecie; a potem, tknięty przerażającą myślą, że co jeśli minęło za dużo czasu, co jeśli przegapił ten moment, pognał w stronę najbliższych schodów, by jak najprędzej znaleźć się na szczycie Wieży Astronomicznej. Nie była to łatwa przeprawa, bo bardzo bolesna dla jego kończyn, a do tego przerywana kilkoma przerwami na złapanie oddechu i dwoma atakami duszącego kaszlu po podstępnym ataku unoszącego się w powietrzu kurzu; wreszcie jednak dotarł do celu, odczekał chwilę żeby uspokoić szaleńcze tętno i pchnął ciężkie, skrzypiące żałośnie drzwi, cały czas w wielkiej obawie, że nie zastanie za nimi nic oprócz nocnego nieba.
Nie musiał zaznaczać swojej obecności, by czekający na niego chłopiec się odezwał; zadawał pytanie i brzmiał na żywo zainteresowanego, ale coś mówiło Ace'owi, że ani trochę nie obchodzi go co się teraz dzieje na balu. Podszedł bliżej murku o który opierał się rozmówca i odpowiedział dopiero wtedy, gdy już znalazł się tuż obok i ulokował swoje dłonie na barierce.
- Kiedy ja wcale nie chciałem zostać na balu, chciałem zostać z tobą. - przyznał zupełnie szczerze i wprost bo wraz z wybuchową mieszanką czarodziejskich drinków wyparowała z niego zarówno zdolność, jak i chęć do kreatywnych podtekstów i ukrytych znaczeń; jakby w obawie, że zaraz pożałuje tego wyznania, sprytnie uciekł na chwilę wzrokiem pod pretekstem przeniesienia go na zapierające dech w piersiach widoki rozpościerające się dookoła wieży i nad nią, na rozgwieżdżonym niebie. Słowa Celestyny, krążące w jego myślach od momentu w którym przeczytał liścik, teraz wydały mu się idealnym komentarzem. - Nigdy nie widziałem takich plaż. - i Merlin jeden wie, czy miał na myśli te unoszące się nad nimi czy te błyszczące w oczach nieznajomego, w które właśnie jednak odważył się ponownie spojrzeć.
Powrót do góry Go down
 

if you wanna run away with me, i know a galaxy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: if you wanna run away with me, i know a galaxy QCuY7ok :: 
retrospekcje
-