Położony jak najdalej od wszelkich źródeł magii w Exham Priory, na samym końcu zachodniego skrzydła na poddaszu, pokój mugolski jest miejscem, gdzie zebrane są bibeloty i urządzenia związane z niemagiczną kulturą. Wyłożony puchatym dywanem, posiadający sporą ilość puf i poduszek oraz mogący pochwalić się dywanami na ścianach pokój wyposażony jest w staromodny rzutnik, gramofon (razem z kolekcją płyt), radio, które tylko czasem przeskakuje stacje samo z siebie oraz niewielką biblioteczką wypełnioną dziełami mugolskich autorów. Jednak mimo mniejszego polegania na zaawansowanej technologii, a co za tym idzie większej tolerancji na magię, rzucanie zaklęć w tym pomieszczeniu jest niewskazane.
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Pokój mugolski w czarodziejskiej rezydencji - kto by w ogóle o tym pomyślał... Jak widać, był ktoś, kto mógł - Darren Shaw, i powoli nawet Smith przestało to dziwić. Nie sądziła, że takie pomieszczenie w ogóle będzie możliwe do umiejscowienia w Exham - w końcu trochę magii tutaj krążyło. I właśnie z tego też powodu przez ostatnie kilka dni dziewczyna znosiła ukradkiem do zameczku elektroniczne urządzenia, żeby zobaczyć które z nich wytrzymają magiczne natężenia. Niestety - było ich dość niewiele. Przynajmniej jeśli chodzi o te bardziej zaawansowane technologicznie, które się po prostu wyłączały - bezpowrotnie. Szczęśliwie obyło się bez żadnych pościgów i wybuchów - choć i do tego Smith była przygotowana, każde jedno urządzenie wnosząc w rękawicach z węża morskiego. Skoro wytrzymały żar młodego feniksa - to sfajczona stara motorola nie zaliczała się nawet do iskierek. W końcu jednak udało jej się sprawnie 'wprowadzić' dwa urządzenia na których zależało jej szczególnie. Jedno raczej jako czystą ciekawostkę - choć musiała trochę pokombinować, by podłączyć skutecznie mikrofalę z... akumulatorem? Baterią? W każdym razie czymś, co działało i Sam podsunął jej jako rozwiązanie. Właśnie majstrowała przy mikrofali - czekając aż ciasto w kubeczku odpowiednio wyrośnie; no i czekając na Darrena, któremu zapowiedziała nowości w Pokoju Mugolskim. Obserwując lekko szwankujący zegar na mikrofalówce, czekając aż pozostałe 33 sekundy w końcu skurczą się do zera - zerkała kątem oka na leżące na jednej z większych poduszek pudełeczko. Niewielkie, opakowane w szary papier - ale z kolorową, wielką kokardą. W środku było drugie urządzenie, drobny prezent dla Shawa. Smith miała nadzieję, że trafny - i odpowiednio praktyczny. Westchnęła cicho, poprawiając ramiączka dzianinowej sukienki. 10... 9... 8... Do jej nozdrzy już doszedł zapach czekolady.
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Ministerstwo Magii tego dnia było wyjątkowo ruchliwe. Zanim Darren dopchał się do holu - z czystej grzeczności nie chciał, żeby współpracownicy słuchali trzasku jego teleportacji - minął dobry kwadrans czekania na windę, do której udało mu się wepchnąć, i maszerowania przez zatłoczone korytarze, unikając akwariów z druzgotkami, nielegalnie składanych, skonfiskowanych mioteł czy papierowych samolocików pikujących nagle do drzwi któregoś z departamentów. Z tego też, dość prozaicznego powodu, Shaw stanął przed drzwiami najnowszego, wyremontowanego pomieszczenia - którego wystrojem zajęła się jednak Jess - w Exham Priory parę minut później niż zamierzał. Z przyzwyczajenia podniósł rękę i puknął raz w drzwi, orientując się błyskawicznie, że - w sumie - jest przecież we własnym domu. Nacisnął więc klamkę i wszedł do środka, zatrzymując się od razu na progu z oczami wbitymi w nowe... coś. - Hej, kochanie - uśmiechnął się w międzyczasie, wracając jednak od razu wzrokiem do niewielkiego urządzenia - Czy to... mikrolokówka? - spytał, wskazując na nią palcem. Mikrofalówkę Darren widział już choćby w mieszkaniu Brooks - ciężko było jednak zaprzeczyć, że ta znajdująca się w Kruczym Gnieździe była o wiele bardziej nowoczesna niż egzemplarz stojący właśnie w Exham, co dziwne nie było, biorąc pod uwagę reakcję magii z technologią. Krukon wszedł do środka, zdejmując płaszcz i rzucając go na jedną z puf, wyciągając z kieszeni różdżkę i ostrożnie, acz z lekkim żalem, odkładając ją na jedną z komód. W tym miejscu magia była raczej niemile widziana - a Darren nie zamierzał psuć pieczołowicie przygotowywanych przez Smith urządzeń. Shaw podszedł do dziewczyny i usiadł przy niej, uśmiechając się przepraszająco i muskając ustami jej policzek. - Przepraszam za spóźnienie - powiedział, moszcząc się nieco wygodniej u boku dziewczyny i przyglądając się z bliska prostopadłościanowi z jakimiś dziwnymi przyciskami i pokrętłami.
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Wzdrygnęła się, słysząc pojedyncze puknięcie w drzwi do pokoju - od razu odwróciła się w kierunku wejścia, z szerokim uśmiechem i błyskiem w oczach witając Darrena. Cieszyła się na jego widok, za każdym razem - obojętnie ile by się nie widzieli. — Můj milovaný — rozpogodziła się od razu, poprawiając nieco na ogromnej pufie, by zrobić Krukonowi miejsce tuż obok siebie. Powstrzymała chichot, gdy Shaw znów przekręcił nazwę urządzenia - z rozczuleniem wiedziała, że to akurat było rodzinne. Przynajmniej nie przekręcał jej imienia. — Mikro-falówka — poprawiła go, bez złośliwości jednak - zwyczajnie nie chciała, żeby powielał takie drobne błędy, nawet jeśli dość urocze. — Lokówka jest do włosów. Absolutnie nie wadziło jej tłumaczenie takich drobnostek, nawet jeśli na każdym kroku. Wystarczyło, że Shaw zechciał słuchać - a mogłaby rozwodzić się godzinami nawet o najnudniejszych zwierzętach na ziemi. Gumochłonach. — Neee, jesteś w samą porę — stwierdziła z uśmiechem, otwierając drzwiczki mikrofalówki - wypuszczając ze środka kłęby pachnącej czekoladą pary. Wyjęła z urządzenia dwa kubeczki - nad których brzegami górowało wyrośnięte mikrofalówkowe brownie. — Proszę, ciasto w cztery minuty — prychnęła śmiechem, wręczając jeden kubek Darrenowi i wbijając w jego ciastko łyżeczkę. — Tylko nie mów Grzywce, bo się na mnie śmiertelnie obrazi za takie abominacje. Obróciła się do Krukona przodem, wychylając się jeszcze po odłożone na bok okokardzione pudełeczko. Położyła je sobie na jednym kolanie, bez żadnego słowa - na drugim opierając kubek z brownie. Uśmiechała się ukradkiem, ale nic nie mówiła. — Jak w pracy? — zgrywała się, biorąc łyżeczkę słodyczy do ust.
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
- Falówka, no tak - przyznał Darren, pacając się lekko w czoło. Nazwy wszelakich mugolskich sprzętów, nie tylko kuchennych, były dla niego wciąż tak samo ciężkimi orzechami do zgryzienia jak, nie przymierzając, czarnomagiczne inkantacje albo dobranie odpowiedniego nawozu na lekcji zielarstwa. Shaw zaczynał traktować 'wiedzę o mugolach' jak zupełnie inną, nową dziedzinę magii, która otwierała przed nim swoje podwoje, i którą miał zamiar poznać pod przewodnictwem Jess - dziewczynie, której tłumaczenie zawiłości niemagicznego świata szło o wiele lepiej niż profesorom mugoloznawstwa w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Krukon usadowił się nieco wygodniej na wielkiej pufie, obserwując poczynania Smith, wyjmującej z szafki zwanej mikrofalówką jakieś parujące kubeczki wypełnione czymś ciemnym. Kiedy usłyszał, że ciasto - bo okazało się, że ciemna masa to brownie - zostało przygotowane w cztery minuty, Darren nie mógł powstrzymać okazania nieco zdziwienia. Skrzatom co prawda udawało się przyrządzać w błyskawicznym tempie pyszne dania, jednak Krukon szczerze nie spodziewał się, że mugolska technologia jest w stanie zastąpić magię aż tak skutecznie. - Czyli... mikrofalówki robią ciasta? - spytał, wpychając kawałek brownie do ust i, po wyciągnięciu łyżeczki, będąc zmuszonym do szybkiego wydychania i wciągania powietrza szeroko otwartymi ustami. Smakołyk był CHOLERNIE gorący - Shaw czuł się, jakbyś ktoś trzepnął go Relashio po języku. - Ę-e iiii-cho - potwierdził swoją przysięgę milczenia przed skrzatką gwałtownym kiwnięciem głowy, nie mogąc jednak nie zauważyć przy okazji zapakowanego ładnie pudełeczka, które Smith postanowiła wziąć teraz pod swoją nieco bliższą opiekę. - Khm... nic specjalnego, oprócz tego że na drugim piętrze tornado wybiło okno, a w archiwum niuchacz zakopał się w fałszywych galeonach - opowiedział, oddychając wciąż ciężko po swoich termodynamicznych przygodach w buzi - Co to? - spytał bezpardonowo, nachylając się nad dziewczyną i pudełeczkiem, które coraz bardziej rozbudzało jego ciekawość.