Witaj na torze kartingowym! Dostępne jest tu 10 gokartów, więc można przyjść tu większą paczką znajomych i świetnie się bawić! Każdy uczestnik dostaje specjalny kask, a przed przystąpieniem do ścigania nasi instruktorzy wyjaśnią wam zasady obsługi gokartu. Po skończonym rajdzie można podejść do małej kawiarni na górze i napić się czegoś zimnego lub przekąsić jakieś fajne ciastko!
Dowolny napój - 2G Dowolne ciasto - 3G Wstęp na tor gokartowy - 10G
Jak dobrze jest znać gościa, który zna gościa, z którym się kiedyś człowiek widywał na randkach. Dzięki temu mogła pojawić się tu i w pół godziny, na piękne oczy, wyprosić od pewnego Pana przysługę. Jaka ona była? Miał zamknąć tor dla wszystkich jak zwykle - o godzinie 17:00. Po tym czasie nikt nie będzie miał już prawa wstępu - z wyjątkiem dwóch osób. Kogo mam na myśl? Oczywiście @Dracon Venimeux i @Sunny O. Saltzman. Właściwie, to nie mam pojęcia po co Titi tak się w to wtrącała. Chodziło jej o szczęście kumpla, a wydawało się iż skoro spotykał się z tą całą Sunny, to musiała być w porządku. I musiało im na sobie zależeć. Skoro jednak nie potrafią się pogodzić sami? Ona się tym zajmie!
Dobiła godzina 17:00. Miała pół godziny, by przygotować dla nich wszystko. Nie chcąc obciążać znajomego dodatkowymi problemami zorganizowała im w kawiarni poczęstunek - fondue czekoladowe, a do niego owoce, pianki, herbatniki, rurki waflowe oraz kokosowe kuleczki. Do tego termos z owocową herbatą i drugi termos z kawą. Powinno wystarczyć, skoro nie będą mogli tu siedzieć w nieskończoność. Kumpla poprosiła jedynie o to, by przez godzinę umożliwił im jazdę gokartami i popilnował parkę, potem na pewno poradzą już sobie w kawiarni sami. Zagwarantowała również, że gdy tamci będą chcieli się przenieść, to przyjdzie i zamknie lokal - sama w tym czasie będzie w barze kilka kroków stąd, by móc wszystkiego dopilnować. 17:15 dogadała ostatnie szczegóły z operatorem gokartów, wręczyła mu w łapę parę euro (żeby nie zmienił zdania) i opuściła to miejsce. W międzyczasie wysłała odpowiednie zawiadomienia do Sunny i Dracona. No dobrze, zobaczymy co będzie.
Oczywiscie Sunny zrobil to co nakazala jej Panienka Findabair. Ubrala sir w czarne sodnie, bluzke z dekoltem i skorzana kurtke. Wlosy spiela w koka i stanela przd lustrem by sprawdzic jak wyglada. Skrzywila sie widzac swoje odbicie. Pospiesznie rozposcila wlosy, loki opadly na jej ramiona. Odetchnela z ulga i ruszyla w umowione miejsce. Miala nadzieje, ze Dracon byl swiadomy tego z kim sie sopotka. Jesli jednak jgo kolerzanka nie powiedziala mu tak waznej informacji to lepiej jezeli sie niebpojwi. O 17:25 pojawila sie na torze gokartowym. Jakis mezczyzna wpuscil ja do srodka. Powoli rozejrzala sie dookola w poszukiwaniu Dracona. Nie bylo go jeszcze. Z cichym westchnieniem ruszyla przed siebi ogladajac te smieszne samochodziki. Nigdy czegos takiego nie urzywala wiec musiala dzisiaj to zmienic. Przerwala przygladanie sie i rozejrzala za Draconem. Nadal go nie bylo, moze nie mial zamiaru sie pojawic? Moze wciaz byl zmeczony?
Widząc list od Sunny, zdziwił się. Nie sądził, że może się spodziewać inicjatywy od tej małej puchonki. On czuł się w obowiązku, żeby się nią zaopiekować. Właśnie dlatego, było to takie dziwne. Tak czy siak, zebrał się, narzucił na siebie jeansy, koszulę i skórzaną kurtkę. Na którą dał płaszcz. Przypominam, że zima trwała w najlepsze, a w mugolskich miejscach nie było co się spodziewać ocieplenia czarami. Oprócz tego, szli na gokarty! To jest kolejne zaskoczenie, panna Saltzman lubiła takie rzeczy? Jeżeli tak, to zapulsowała u niego znacząco. Zaskakiwała go coraz bardziej, pozytywnie. Ostatnim razem mógł wydawać się niegrzeczny, a był po prostu zmęczony, musiał odpocząć, pomyśleć, w samotności. Jak to miał w zwyczaju, spóźnił się niecałe dziesięć minut i wszedł do pomieszczenia rozglądając się uważnie. Było pusto, czego się nie spodziewał. Myślał, że mugole lubią spędzać czas w takich miejscówkach, a tu co? Zaskoczenie. Nie, żeby miał narzekać, on zawsze chciał spróbować jazdy na czymś takim, a mając cały tor dla siebie, nie bał się jakichkolwiek konsekwencji, po prostu pójdzie na całość i będzie się bawił jak dzieciak. W końcu zobaczył ją. S.O.S. stała przy gokartach i obserwowała je z uwagą. Wolnym krokiem ruszył w jej kierunku, przy okazji, ściągnął płaszcz, w poprzednim pomieszczeniu, i zatrzymał się dopiero za jej plecami. - Muszę przyznać, że świetnie wyglądasz – rzucił w jej kierunku z tym swoim zniewalającym uśmiechem. Prawdę mówiąc myślał, że to on będzie musiał przejąć inicjatywę (ponownie), po tym jak ją wyprosił z mieszkania. Spodziewał się, że nie będzie chciała mu zawadzać i zostawi go samego, aż ten sam ruszy tyłek do niej, a że był często bardzo leniwy, to mogło to trochę potrwać – a dodatkowo genialny pomysł z tymi gokartami, zawsze się chciałem tym czymś przejechać.
Dracona wciąż nie było. Może na prawdę nie miał zamiaru się zjawić. W głowie Sunci krążyło wiele myśli. Zastanawiała się nad tym, czy Titi poinformowała go o tym że spotka się z Sunny czy może napisała, że to z nią się spotka. Nagle zza pleców usłyszała głos mężczyzny. Odwróciła się do niego przodem, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Więc jednak był swiadom z kim się spotka. Uff, kamień spadł jej z serca. -Dziękuję, ty też świetnie wyglądasz. -odpowiedziała przyglądając mu się z zaciekawieniem. Głupio jej było, że Dracon nie wiedział kto zaaranżował ich spotkanie. Musiała mu o tym powiedzieć, ale czy wtedy nie wyjdzie? Znów zostawi ją samą? Jednak nie mogła go o kłamać. -Tak, twoja przyjaciółka barzo się postarała. To ona wszystko zorganizowała. Ja niestety nie mam takich znajomości jak ona. Za to mogę Ci załatwić darmową wizytę u pediatry. -dodała po chwili. Spojrzała na twarz Dracona doszukując się jakichś oznak, które mówiły by, że zaraz wyjdzie. -Nie sądziłam, że się pojawisz. Odpocząłeś? Kąpiel Ci się podobała? -spytała z zaciekawieniem. Odwróciła się do niego tyłem i wzrok Wbiła w te śmieszne autka. -Umiesz się tym w ogóle posługiwać? Bo ja widzę te śmieszne samochodziki pierwszy raz w życiu. -przyznała zawstydzona. Znała mugolski świata, ale jak widać nie do końca.
Był naprawdę pod wrażeniem, niesamowitym, a dziewczyna zniszczyła to w ułamku sekundy. Mężczyzna spojrzał na nią widocznie zaskoczony i uchylił usta, widocznie zastanawiając się, co powiedzieć. Jego przyjaciółka? Któż niby chciałby, żeby Dracon i Sunny spędzali razem czas? Milczał obserwując ją bardzo uważnie. Naprawdę, bez względu na to, jak bardzo się wysilał, nie był w stanie wymyślić o kim mowa. - Jaka przyjaciółka? – powiedział w końcu, wkładając ręce do kieszeni. Odwrócił wzrok, widocznie nie był zadowolony tym, co usłyszał, czy wyjdzie? Jeszcze nie wie. Prawdopodobnie nie. Nie był osobą, która marnowała czyjeś starania, chyba… no chyba, że miał takie widzi mi się w danym momencie. Jak na razie, musiał się dowiedzieć, kto postanowił go za wszelką cenę zeswatać ze Słoneczkiem, bo to wyglądało na rasową randkę, a on już postanowił, że ta kobieta będzie dla niego bardziej jak siostra, niżeli kochanka. Chociaż niezbadane są wyroki boskie, a on może bardzo szybko zmienić zdanie.
Słysząc jego słowa westchnęła cichutko. Odwróciła się do niego przodem by zobaczyć jego wyraz twarzy. -Ta która rzucała w Ciebie zaklęciami.-odpowiedziala spokojnie. No cóż, jeśli Draco teraz wyjdzie to trudno. Wiedziała, że Titi chciała dobrze. Jednak mężczyzna postanowił juz wcześniej, że Sunny będzie dla niego jak siostra. Nic nie moglo z tego wyjść. Mimo iż jego przyjaciółka bardzo się postarała z tym spotkaniem. Sunny była jej bardzo wdzięczna. Nie chciała jednak zatajac przed nim prawdy. Może dziewczyna robila to dla niego? Może jej na nim zależało a Sunny stała im na drodze. -Spędzamy miło czas by nie marnować jej starań. Ok?-spytała zerkajac na Dracona. Uśmiechnela sie delikatnie czekając na jego jakiekolwiek słowa. Ciekawe czy wyjdzie. W sumie Draco lubi często wychodzić, wiec spodziewała się tego. Odgarnela kasztanowy kosmyk włosów z policzka po czym wetknela go za ucho.
Ta, która rzucała w Ciebie zaklęciami. Uchylił usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale wycofał się i zamknął oczy. Vittoria? Dlaczego chciałaby go zeswatać z Sunny? Przez to, co się ostatnio stało? Miała mu coś za złe? Albo chciała się go pozbyć? Poczuł, jak jego ciało płonie od środka. Zdenerwowało go to. Uwielbiał manipulować ludźmi, ale nienawidził, kiedy ktoś manipulował jego życiem. Na jego twarzy rozkwitł wredny, i parszywy uśmieszek. - Masz rację, wybawmy się – powiedział pewnym siebie głosem. Przypominał tego siebie, którego słoneczko poznało na początku. Spojrzał na nią z góry, widocznie zadowolony z sytuacji, w której się znaleźli. Skoro już gryffonka postanowiła im zorganizować zabawę, to wykorzysta to na maksa, tak, by ta pożałowała tego, że postanowiła ustawić na niego ‘pułapki’ – czyli nigdy nie miałaś styczności z gokartami? – zapytał, łapiąc ją za dłoń i wchodząc na tor. Zaprowadził naszą uroczą puchonkę do jednego z wozów i pomógł jej usiąść do środka, po czym po krótce wytłumaczył zasady działania maszyny – No i jedziesz, możesz już spróbować ruszyć, ja Cię najwyżej dogonię. Skwitował i pozostawił pannę Saltzman samą, samiuteńką jak palec. Nie miał zamiaru wolno i spokojnie jeździć. Miał zamiar zmasakrować tor, mwahhahah! Ekhem. Znaczy się, wsiadł do wozu i założył wymagany kask, zapinając pasy, po czym ruszył z wielkim przyspieszeniem. Nigdy na tym nie jeździł.
Wyraz twarzy bardzo szybko się zmienił. Był tym starym Draconem, którego poznała. Nie wiedziała co ma o tym myśleć. Dlaczego tak nagle się zmienił? No cóż, nie ważne. Ważne było to, że był sobą! Skinęła głową na potwierdzenie jego słów. Kiedy zadał jej pytanie pokręciła główką na boki zaprzeczając. -Pierwszy raz widzę te śmieszne samochodziki na oczy.-pozwoliła Draconowi pomóc sobie z pasami, kaskiem i innymi pierdółkami. Wytłumaczył jej mniej więcej co i jak, ale nie była do końca przekonana czy to był dobry pomysł. Powoli ruszyła, nagle przyśpieszyła, znowu zwolniła i znów przyśpieszyła. Już nie zwolniła, pędziła przed siebie próbując wyhamować, kręciła kierownicą w prawo i w lewo wożąc się po torze jak jakaś niesprawna umysłowo. -AAAAAAAA!!!-wrzeszczała nie wiedząc co robić. Nie chciała umierać tak młodo. Niech ktoś ją zatrzyma. -Draco! Wyciągnij mnie stąd!-wrzeszczała ruszając kierownicą na boki. Odbiła się od jednej ścianki następnie od drugiej i tak kilka razy, ale oczywiście samochodzik nie zatrzymał się. Co było z nią nie tak? Nawet taką zabaweczką nie potrafiła się pobawić? Widząc, że jedzie prosto w ścianę puściła kierownicę i zasłoniła dłońmi oczy. Uderzyła z impetem o ściankę i jęknęła. Wypełzła z autka i położyła się na ziemi wpierw zdejmując kask. -To było straszne. Myślałam, że się zabije..-wymamrotała pod nosem przymykając powieki. Teraz to Słoneczko pewnie umrze. Leżała na środku toru a Dracon pędził prosto na nią. Amen! Módlmy się wszyscy za martwe słoneczko.
Nie zdążył ruszyć. Obserwował, jak Sunny rusza i walczy z mechanizmem samochodu. Musiał przyznać, że wyglądało to pociesznie. Wpatrywał się w nią, po czym… Okey, widać, że nigdy nie jeździła pojazdami mechanicznymi. Skoro naciskała pedały, to chyba logiczne, że jechała, mimo iż puściła kierownicę. Mam nadzieję, że nikt nigdy nie da jej prawa jazdy. To było zabójstwo dla społeczeństwa, bez urazy. Tak czy siak, miał ochotę na szaloną jazdę, uderzając o samochodzik Sunny, zderzając się z oponami, ze ściankami kortu, a jechał spokojnie, by zatrzymać się przed niezdarną puchonką. To sobie pojeździli. Wyszedł z gokartów i spojrzał na nią z góry. Nie mógł się na nią gniewać, że jest troszkę ciamajdowata, więc odwrócił wzrok, nie komentując nawet tego zdarzenia. Przeczesał włosy jednym, płynnym ruchem, po czym wyciągnął dłoń w jej kierunku. - Wstawaj, pójdziemy do kawiarni – trzeba przyznać, że gościu od gokartów sobie posiedział. Pewnie był szczęśliwy, że może tak wcześnie iść do domu. Kiedy go złapała, o ile to zrobiła, wyciągnął ją do pozycji stojącej, wrzucając kask niedbale do urządzenie. Jeżeli go nie złapała, sam ją złapał za ramie i podniósł. Po czym ruszył w stronę kawiarni.
Zepsuła mu całą frajde z jazdy. Cała Sunny, jak czegoś nie odwali to nie będzie soba. Zrezygnowana spojrzała na Dracona i złapała jego dłoń by ten podniósł ją. -Przepraszam. Nie jestem dobrym kierowcą. -przyznała. Westchnęła cichutko i wraz ze swym towarzyszem ruszyła w strone kawiarni. Stanęła w progu i rozejrzała sie zaskoczona. Ale tu było ślicznie. Titi na prawdę się postarała. Jeden ze stolików zastawiony był przekąskami i dziwnym płynem. To był jakiś sok? Sunny zmruzyla oczka i zerknęła na Dracona. Juz po chwili siedzieli przy stole. Znajfowalo sie na nim kilka rzeczy i nawet świeczki dla poprawy nastroju. W milczeniu zaczela wpatrywać sie w fondue czekoladowe. Później przeniosła wzrok na rurki waflowe, owoce i kuleczki kokosowe. Sporo tego było. Po kilku sekundach ujęła w paluszki rurke waflowa i umoczyla w czekoladzie. Zbliżyła ja do ust Dracona uśmiechając się przy tym. Nie robiła nic złego prawda? Chciała tylko by spróbował, a to jest normalne. -Otwórz buźkę.-powiedziała nie przestając się uśmiechać.
Jaka była filozofia w kierowaniu gokartem? Nie mam pojęcia. Może on był po prostu zbyt zdolny i dlatego tak mu dobrze poszło. Jej wypowiedzi nie skwitował, tylko ruszył w stronę kawiarni. Bez słowa usiadł przy stoliku i oparł łokieć o stół, a później swoją brodę o dłoń. Wlepił swoje spojrzenie w bok i tak siedział, nie ruszając się zbytnio. Vittoria to wszystko przygotowała, tak bardzo ciekawiła go jej motywacja. Chciała mu zrobić na złość? Zemścić się za to, co stało się w motelu? Może zaraz z tej czekolady wyjdą karaluchy, albo okaże się, że w jedzeniu są pochowane małe pająki. Kątek oka spojrzał na puchonkę i skrzywił się. Czyżby współpracowały? Potraktował ją niefajnie, więc mogła chcieć się na nim odegrać. Pewnie mała gryffonka siedzi w krzakach z aparatem, by zrobić mu zdjęcie i mieć możliwość wyśmiania go w każdym możliwym momencie. Dracon westchnął głęboko i bez zastanowienia chapsnął wystawiony wafelek. Nawet jak tam będzie świerszcz, nie wypluje tego, zeżre to, żeby zrobić tym dziewczynom na złość. Nie ważne jak będą starały się popsuć to spotkanie, on będzie się dobrze bawił, ha! Idealna zemsta. - Więc mówisz, że Titi to wszystko przygotowała, wiedziałaś o tym? – zagaił obserwując ją uważnie.
Sunny uśmiechnęła się gdy Draco chapsnął wafelek. Nie miała zamiaru się na nim mścić. Nie miała nawet ku temu powodów. Słysząc jego słowa kiwnęła głową w geście potwierdzenia. -Tak wiedziałam, chociaż nie do końca spodziewałam się "romantycznej randki". Myślałam, ze poprosi Cię byś jeszcze raz ze mną porozmawiał.-odpowiedziała z cichutkim westchnieniem. Ujęła truskawkę w paluszki i umoczyła w czekoladzie. Wsunęła ją do ust i powoli zaczęła przeżuwać. Zerknęła kątem oka na Dracona. -Jak myślisz..dlaczego ona się tak wtrąca? Przecież między nami nic nie ma i raczej nie będzie skoro tak twierdzisz.-dodała po dłuższej chwili milczenia. Skończyła jeść truskaweczkę i przekrzywiła delikatnie główkę w bok. Wpatrywała się w Dracona z zaciekawieniem. Chciała wiedzieć co siedziało w jego głowie, jakie myśli po niej krążyły. Co w tej chwili o niej myślał? Kiedyś bardzo dobitnie powiedział, że nigdy między nimi nic nie będzie tak więc Sunny zrozumiała to aż za dobrze. Titi za to w ogóle tego nie rozumiała i cały czas się wtrącała.
Na szczęście jedzenie było czyste, podpucha, czy raczej się mylił? Dla upewnienia się, upolował coś innego i spróbował z nadzieją, że nie będzie tam jakiejś ostrej przyprawy, czy coś. Było w porządku. Więc to nie zemsta? Zatem co? Odpowiedź przyszła prawie natychmiast, spojrzał na Sunny, a jego twarzy wykrzywiła się w lekkim grymasie niezadowolenia. - O czym chciałaś porozmawiać? – nie mogła po prostu przyjść? Tylko musiała we wszystko wtrącić gryffonkę? Przecież pogadali, pogodzili się. Wyprosił ją grzecznie, bo był zmęczony. Zachował się kulturalnie i było z tym jeszcze więcej problemów. Co z tym światem jest nie tak. Podrapał się po głowie, nie za bardzo wiedząc, co z tym faktem zrobić. Nie umiał znaleźć odpowiedzi… czyżby to był jej sposób, by zmusić go do kontaktu? Wszakże przestał się do niej odzywać, po tej akcji w motelu. Obiecał sobie, że już nigdy się nie zakocha, nie obdarzy nikogo uczuciem, przez Nicholasa chciał spróbować, ale się ponownie zraził, to było nadal dla niego za trudne… - Nie wiem – wydukał w odpowiedzi na jej pytanie i odwrócił wzrok, udając wielce znudzonego króla.
Widząc jego znudzenie odwróciła wzrok i wbiła w truskawki. Wpatrywała się w nie milcząc bardzo długo. Kiedy w końcu się odezwała nie spojrzała na Dracona. -To już jest nieważne.-odpowiedziała po czym zaczęła wpatrywać się w tańczący płomyczek świeczki, która pachniała jabłkiem i cynamonem. Bardzo ładny i uspokajający zapach. Zaciągnęła sie nim i westchnęła cichutko uśmiechając się przy tym delikatnie. Zerknęła kątem oka na mężczyznę. Co miała mu powiedzieć? O czym miała z nim rozmawiać? Przecież tak bardzo go zanudzała swoją osobą. -Jeśli nie masz dziś ochoty na spędzenie ze mną trochę czasu to nie będę Cię zatrzymywała.-powiedziała cichutko. jej wyraz twarzy nie zmienił się, nadal była szczęśliwa że Dracon się pojawił. Lubiła jego towarzystwo, mimo iż był dla niej taki chłodny. Nie była na niego złą za to jak ją traktował. Wiedziała że był zdolny do innych uczuć niż złość, arogancja i opryskliwość. Już jej to udowodnił..poznała jego drugą stronę, miłego, czułego Dracona. Sama nie wiedziała, który z nich był lepszy. Może żaden? Oboje byli tą samą osobę i raczej nie chciała zmieniać go na siłę. Było dobrze tak jak jest.
Aha. Może podsumujmy. Narzekała Vittorii, jaki to bardzo chce z nim porozmawiać, przez co gryffonka postanowiła zorganizować im spotkanie. Przygotowała wszystko, co tylko się dało, tylko po to, by puchonka zrezygnowała z chęci rozmowy. Serio? To nie zabrzmiało dobrze w tych okolicznościach. No cóż. Nie miał zamiaru jej do niczego zmuszać, zwłaszcza, że to JEJ zależało, żeby mu coś powiedzieć, a nie jemu. Nie wzbudziła w nim aż takiej ciekawości, by chłopak chciał się za wszelką cenę wydobyć z niej tę informację. On też nie miał humoru na siedzenie i bawienie się odkąd dowiedział się, że to nie była inwencja Sunny. Ciekawiła go jej zmiana i chęć zrobienia czegoś, a tak naprawdę się okazało, że nic się nie zmieniło. Wciąż była tą słodką, ciapowatą puchonką. Może właśnie dlatego ignorował ją gdy się poznali. Prawdę mówiąc to poszli do łóżka za pierwszy razem, tylko dlatego, że go zaciekawiła. Zrobiła coś, czego się nie spodziewał i postanowił to sprawdzić. Gdyby i teraz tak się stało, to siedziałby zafascynowany jej osobą i nie spuszczał z niej wzroku. - Nie mam nic przeciwko – powiedział i trudno było wyczuć o co mu chodziło w tym zdaniu… o to, że nie miał nic przeciwko temu, żeby z nią siedzieć, czy nie miał nic przeciwko temu, by sobie stąd iść? Interpretacja należy do panny Saltzman, on w tym czasie postanowił się poczęstować kolejnymi ciasteczkami, łakomczuch.
Jego słowa odbiły się echem w jej głowie. Co miały oznaczać? Nie miał nic przeciwko czemu? Tyle razy chciała zrobić mu jakąś niespodziankę. Nie miała jednak pojęcia jak na to zareaguje. Titi zrobiła dla nich takie coś a on się ucieszył. Więc gdyby Sunny wcześniej coś dla niego przygotowała możliwe iż też by się ucieszył. No trudno, głupiutka puchonka straciła swoją szansę na bliższe relację z Panem Venimeux. W sumie i tak pewnie nic by z tego nie było. Za bardzo zachowywała się jak jego malutka siostrzyczka a on ją tak traktował. CO ona miała zrobić, żeby przestał ją tak postrzegać? Odkaszlnęła cichutko po czym wstała. Nachyliła się nad stołem opierając dłonie o blat by się podeprzeć. Bluzka miała spory dekolt przez co Sunny czuła się bardzo niepewnie, w dodatku dosłownie machała Draconowi piersiami przed oczami chociaż nie taki miała zamiar. -Draco..-zaczęła niepewna tego czy dobrze ujmie to co chce powiedzieć. -Dlaczego postrzegasz mnie jak małe dziecko? Zachowujesz się w stosunku do mnie jak starszy brat, który ma dość niańczenia i wysłuchiwania swojej siostry.-wyrzuciła to z siebie po czym od razu tego pożałowała. Nie powiedziała nic złego, ale nie potrzebnie o to go zapytała. Wcale nie chciała znać powodu. Po prostu bardzo ją to gnębiło. Zgodziła się na to ubranie tylko dlatego, żeby udowodnić Draconowi iż nie była małą dziewczynką. Wcale jednak tego nie udowodniła. Czuła się źle przez tą prowokującą bluzkę.
W końcu się czymś zainteresował, ale pewnie nie tym co powinien. Kiedy dziewczyna wstała, spojrzał na nią zaskoczony, a jego spojrzenie prawie natychmiast zjechało z jej twarzy, niżej. No nie jego wina! Jest facetem, to jest instynktowne zachowanie, którego nie da się wyrzucić. Jeżeli coś się rzuca w oczy, to się człowiek na to patrzy, a teraz właśnie to najbardziej mu się rzucało w oczy. Na całe szczęście, jej słowa, wybiły go z tego ‘zamyślenia’ i podniósł spojrzenie na jej twarz. Trochę dziwnie się czuł, gapiąc się na jej biust, kiedy nazywała go starszym bratem. Co za patologia. Obserwował ją bardzo uważnie. Powiedziała to, co jej leżało na sercu i po jej mimice twarzy, był w stanie dostrzec, że pożałowała swoich słów. Jego pozycja nie zmieniła się o milimetr, nie licząc chłodnego spojrzenia, które lustrowało ją bardzo uważnie. Sunny, można z ciebie czytać, jak z otwartej księgi. Uśmiechnął się pod nosem, wydobywając z siebie pewnego rodzaju prychnięcie. Nie wiem, czy to miał być śmiech, czy może jednak pogarda, trudno stwierdzić. - Wiesz, że to działa jak reakcja łańcuchowa? – zaczął swoją wypowiedź, biorąc rureczkę i mocząc ją w czekoladzie. Nie odwracał od niej swojego spojrzenia. Czy on na pewno odpowiadał na jej pytanie? Może jej po prostu nie słuchał i wyniknęła taka dziwna sytuacja? – Kiedy zachowujesz się jak dziecko, jak osoba, która trzeba się zaopiekować, to ja odpowiadam na to – Zabił ostatnią rureczkę i położył dłonie na stole. Podniósł się, pokazując jej swoją wyższość. Spoglądał teraz na nią z góry – przestań być młodszą siostrzyczką dla mnie, to będę Cię traktował inaczej – nie mówcie, że tak nie będzie! Jak się poznali, ignorował ją. Tego dnia w pubie, pokazała mu swoje pazurki, zaczął traktować ją na poważnie, a później wróciła do bycia dziewczynką. Ta kobieta, z którą spał za pierwszym razem, gdzieś się zgubiła. Nie wymagał od niej powrotu, ale niech ona nie wymaga od niego zmiany, skoro sama się zmieniła.
Poczuła jego spojrzenie na swoim biuście. Jednak nie poczuła dyskomfortu. Dlaczego? Bo to on patrzył? Nie mogła teraz o tym myśleć miała ważniejsze sprawy. Kiedy Dracon się odezwał spojrzała na niego uważnie słuchając jego słów. Mówiąc to wszystko wyglądał na nie wzruszonego. Cały on, nigdy nic go nie ruszało. Ah tak, czyli jeśli zachowywała się jak mała dziewczynka on ją tak traktował? Dobrze, niech więc będzie tak jak powiedział. Mężczyzna wstał i spojrzał na nią z góry tym swoim chłodnym spojrzeniem. Nie ugięła się przed nim. Spojrzała w górę i wbiła w niego czekoladowe tęczówki. Czy to miały być wyzwanie z jej strony? Możliwe. -Dobrze, rozumiem.-odpowiedziała po dłuższej chwili milczenia. Wyprostowała się i odgarnęła kasztanowe kosmyki włosów z policzków i ramion po czym zarzuciła na plecy. Więc musiała być zadziorna i może trochę z nim poflirtować. Da się zrobić. Powoli usiadła przy stole i założyła nogę na nogę, zerkając na Dracona kątem oka. "Dobra Sunny myśl jak to zrobić."-powiedziała do siebie w myślach. -Dziękuję za wyjaśnienie. -dodała w końcu i ujęła kokosową kuleczkę w paluszki. Umoczyła ją w czekoladzie i wsunęła powoli do ust. Była ciekawa jak to wszystko potoczy się dalej. W dobrym czy złym kierunku?
To spojrzenie… Było w nim coś, czego nie jestem w stanie zrozumieć. Czułem się tak, jakby Sunny starała się, za wszelką cenę, udowodnić mi, że się mylę. Był tam pewnego rodzaju błysk, który zmusił mnie do namysłu. Tego właśnie oczekiwałem, tego właśnie potrzebowałem w tym momencie. Bez przerwy, obserwowałem każdy jej ruch, drganie, najmniejszego mięśnia na jej twarzy. Coś się zmieniło, a ja nie byłem do końca przekonany, co to było. Mógłbym zapytać, ale wtedy nie byłoby zabawy, czyż nie? W końcu postanowiła posadzić swój seksowny tyłeczek, a ja nie miałem zamiaru się ociągać. Trochę dziwnie się czułem, stojąc w tym miejscu, przed siedzeniem i gapiąc się na nią w zamyśleniu. Panna Saltzman mogła poczuć się niekomfortowo, bo nie miałem zamiaru odwrócić mojego, znanego z wielkiego irytowania i nachalstwa, spojrzenia. Chciałem wniknąć w jej duszę i odnaleźć największe sekrety. Chciała się zmienić, chciała, bym to JA przestał ją traktować jak dziecko, ale czy ta gra, była warta świeczki? Jej walka z samą sobą, by tylko mi się przypodobać, była… nie wiem jak to określić. Równocześnie czułem się wściekły i poirytowany, a także zaciekawiony rozwojem sytuacji. Chciałem, by była ciekawsza i zrobiła coś niespodziewanego, a równocześnie przeklinałem fakt, że chciało jej się udawać tylko dla mnie, zwłaszcza, że nie koniecznie należało to robić dla mnie. A może to robi dla siebie? Chce udowodnić sobie, że tak naprawdę nie jest dzieckiem, które potrzebuje mojej… czyjejś opieki. Zobaczymy, jak to wszystko się rozwinie. Pozostanę obserwatorem, jak chce, niech działa, a ja pomyślę, co z tym fantem zrobić.
Kiedy Draco usiadł na przeciwko niej spojrzała na Niego a na jej twarzy pojawił się kolejny zadziorny uśmiech a oczka zaczęły jej błyszczeć. Oznaczało to, ze miała zamiar wcielić swój plan w życie. Planem tym było udowodnienie Draconowi jak i jej samej, że wcale nie jest dzieckiem! Musiała tylko jeszcze dopracować swój plan i będzie idealnie. Jak na razie powinna coś zjeść. Ujęła waflową rurkę w palce i zamoczyła ją w czekoladzie. Wsuwając ją do ust krople czekolady spłynęły po jej brodzie aż na dekolt. Zawsze, ale to zawsze gdy ona zastanawiała się nad tym jak ma coś zrobić to wychodziło jej samo. Nawet nieświadomie. Spojrzała w dół i westchnęła cichutko widząc jak czekolada spływa niżej i niżej. Rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu chusteczki lub czegokolwiek czym mogła by to wytrzeć. Zatrzymała wzrok na mężczyźnie i oblizała wargi z resztki czekolady po czym przygryzła delikatnie ząbkami dolną wargę. Może i nie zrobiła tego umyślnie a,le miała nadzieję, ze Dracon jakoś to wykorzysta. Nie musieli od razu robić nie wiadomo czego. Zerknęła kątem oka ponownie poszukując jakiejś chusteczki. Niestety nic tu nie było, dosłownie nic. Titi w ogóle nie myślała, przecież wiadomo że czekolada brudzi. Jak można było nie uszykować nawet jednej głupiej chusteczki?
Oj Sunny, Sunny, Sunny. Masz rację, takie zachowanie i taka sytuacja była niesamowicie seksowna. Mężczyzna w takiej sytuacji zbliżyłby się do kobiety z pewnym siebie, zadziornym uśmieszkiem, po czym przybliżył do ciała. Delikatnie podrażniłby ją oddechem, składając pocałunki na miejscach pokrytych słodkością. Pod nosem wyszeptałby półgłosem, niskim: „Niezdara”, po czym przejechałby językiem po jej delikatnej, wrażliwej skórze, by po chwili przegryźć ją z wielkim łakomstwem. Na koniec podniósł się i patrząc głęboko w oczy kobiety, wpiłby się w jej usta, kontynuując zabawę. Ewentualnie wylałby na nią czekoladę, by móc pobawić się więcej, jednakże… No właśnie, tutaj pojawia się to przeklęte „ale”. Starasz się w tym momencie pokazać mu, że nie jesteś dzieckiem, za jakiego Cię postrzega, pokazać swoją dorosłą i dojrzałą, niesamowicie seksowną i pociągającą stronę, wiem, że jest tam gdzieś w tobie… ale w tym momencie nie zrobiłaś nic oprócz spojrzenia akceptującego jego wyzwanie i upaćkanie się czekoladą. Nie widzi w tobie kobiety, którą chciałby przelecieć tu i teraz na stole, a dziewczynkę, którą się opiekuje. Więc upaćkanie się czekoladą wcale nie pomogło, a pogorszyło sytuację, mała, niezdarna Sunny. Wyciągnął skądś chusteczkę, po czym wyciągnął w jej kierunku odwracając znudzone spojrzenie. - Masz – powiedział nie zwracając większej uwagi na jej zachowanie. Powoli i stopniowo, nie przechodźmy od razu do takiego etapu. To, czego się podjęłaś, nie jest wcale takie proste, jak Ci się wydaje.
Odetchnęła z ulgą kiedy podał jej chusteczkę. Czekolada była ciepła, spływając powoli po jej delikatnej skórze drażniła ją co wcale nie było aż tak przyjemnym uczuciem. Złapała pospiesznie chusteczkę wycierając się. Odłożyła ją na stół z cichutkim westchnieniem. -Więc..kiedy zaczynasz pracę?-spytała po bardzo długiej chwili milczenia. Zawsze, ale to zawsze coś szło nie po jej myśli. Dlaczego musiało się tak dziać? Szczególnie w jego obecności? Skarciła się w myślach za swoją głupotę i niezdarność. Odsunęła od siebie wszystko czym mogła by się pobrudzić a co gorsza wylać na siebie. Spojrzała na Dracona wyczekując niecierpliwie jego odpowiedzi. W sumie jakiś normalny temat był na miejscu w tej niezręcznej sytuacji. Nie miała zielonego pojęcia co zrobić by zaczął patrzeć na nią inaczej. Jak na kobietę godną uwagi. Wszystko zniszczyła i nie potrafiła tego naprawić. Nawet gdyby starała się najmocniej jak potrafi i tak niczego by to nie zmieniło. Draco traktował ją jak dziecko i zapewne już tak zostanie. -Zastanawiałam się nad zrobieniem jakiś kursów doszkalających. Może to by mi pomogło nauczyć się czegoś więcej.-dodała opanowana. Było jej głupio, owszem. Jednak nic już nie mogła zrobić. Może powinna zapaść się pod ziemię tu i teraz? Nie pozwalając mu się wyciągnąć siłą? To byłby idealny sposób. Jednak ucieczka nie była najlepszym pomysłem. Musiała stawić temu wszystkiemu czoła. Pokazać, że nie jest tym za kogo ją uważa. W głębi duszy miała nadzieję, że na prawdę potrafi patrzeć na nią jak na kobietę o idealnych kształtach, których była świadoma. Jednak to w tej sytuacji wcale jej nie pomoże.
Tak… normalny temat byłby na miejscu. Coś mi się wydaje, że ta parka nie miała przyszłości. Mężczyzna nie był przeciętną osobą. Miał skrzywioną osobowość i każdy, kto go spotykał, miał tego pełną świadomość. Niektórych tematów nie powinno się przy nim zaczynać, bo później robi się bardzo niekomfortowo. To był jeden z tych tematów. - Dlaczego miałbym zacząć pracę? – rzucił w jej kierunku, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. To, że zaproponował jej pomoc w nauce, nie oznacza, że chce wrócić do zawodu. Co to to nie. Nie jest na to jeszcze gotowy. Ma wystarczająco dużo pieniędzy, by przeżyć. Zacznie się nad tym zastanawiać, gdy znajdzie się w trudnej sytuacji. Chyba nie takiej odpowiedzi spodziewało się nasze słoneczko. Bynajmniej nie warknął w jej kierunku, a jedynie ukazał zaskoczenie tym pytaniem. Jest szansa, by zaczął ją traktować dojrzale, nawet już było kilka takich momentów, w których pokazywała swoje oblicze, ale szybko negowała je innym zachowaniem. To tak, jak z małą Alice, która ostatnimi czasy nazbyt często torturowała go swoją obecnością. Były momenty, w których pokazywała swoją dojrzałość i kobiecość, ale na co dzień się nią nie przejmowała, go nie interesują takie kobiety. Nie były po prostu w jego typie i tyle. - Na pewno, zawsze to jakiś początek, a bez tego nie znajdziesz żadnej ciekawej oferty – powiedział jak gdyby nigdy nic. Obiecał, że pomoże, to to zrobi. Stara się nie łamać danych obietnic.
Spojrzała na Dracona uważnie słysząc jego słowa. Przynajmniej na nią nie warknął ani nic. Odpowiedział spokojnie bez nerwów. Uff...Sunny odetchnęła z ulgą w głębi duszy. -Myślałam, że jakoś niedługo zaczniesz pracę. Mój błąd.-odpowiedziała spokojnie przyglądając mu się z ogromną uwagą przez cały czas. Była ciekawa kiedy mężczyzna w końcu zdecyduje się rozpocząć pracę w swoim zawodzie. Słysząc jego kolejne słowa westchnęła cichutko. Miał rację, ale czy Sunny chciała pracować jako uzdrowiciel? Chciała tylko wyleczyć ojca a nie od razu cały świat. -Nie mówiłam, że zamierzam szukać pracy jako uzdrowiciel. -powiedziała spokojnie wbijając wzrok w tańczący płomień świeczki. Ciekawe jak by wyglądało jej życie gdyby zdecydowała się rozpocząć pracę jako uzdrowiciel. Zapewne nie miała by czasu na szukanie sposobu na pomoc ojcu. Miała by za dużo na głowie w pracy. Każdy byłby chory i potrzebował jej pomocy, ona nie mogła by sobie dać rady i uciekła by jak najdalej tylko się da. Odgradzając się od swojego życia wszystkim co tylko wpadło by jej pod rękę. To była by najgorsza z opcji, ale i prawdziwa. No bo co robi człowiek gdy nie daje sobie z czymś rady? Ucieka! Tak właśnie wyglądało życie, jej również. Zawsze uciekała od problemów, jednak z Draconem było inaczej. Nie uciekała od niego, starała się rozwiązać problemy, które między nimi były. Czy w stosunku do pracy myślała by tak samo? Nie sądzę. W końcu zaczęła szkolić się na uzdrowiciela ze względu na ojca a nie na innych ludzi.
Między nimi zawiązała się cisza, która nie była ani trochę przyjemna. Dracon czuł się coraz bardziej poirytowany, zwłaszcza jej ostatnie słowa nie poprawiły mu nastroju. Spojrzał na nią widocznie niezadowolony, a jego usta wykrzywiły się nerwowo. - To po cholerę mi o tym mówisz? – Taka prawda. Obiecał, że jej pomoże, przy uzdrawianiu inne aspekty jej życia go nie interesowały. Chciała być jak Draco wypowiadając te słowa? A może nie pomyślała, że mówiąc coś takiego, naśladuje po części jego zachowanie, które przedstawił chwilę temu? Mężczyzna westchnął głęboko. To nie miało sensu, z każdą sekundą miał coraz mniejszą ochotę, żeby tu siedzieć, to nie miało szansy się udać, bynajmniej nie dzisiaj. Ale czy kiedykolwiek uda się małej Sunny zadowolić tego gbura? Trudno powiedzieć. Już jej raz się udało, na chwilę, ale była wtedy pijana, więc nie wiem, czy puchonka chciałaby to powtórzyć. Nie miał zamiaru siedzieć i gapić się w ścianę słuchając ciszy. Sam nie miał nic ciekawego do powiedzenia, więc najprostsze rozwiązanie tej sytuacji? Zakończyć spotkanie. Pan Venimeux wstał z miejsca i skierował się w stronę, gdzie porzucił swój płaszcz. - Dasz sobie radę sama. – To nie było pytanie. Nie przyjąłby innej odpowiedzi, aniżeli tak. Poprawił płaszcz i wyciągnął z kieszeni mugolskie papierosy, przyłożył jeden do ust i spojrzał na nią kątem oka. Podszedł do dziewczyny wolnym krokiem, czyżby chciał się pożegnać? – I tak nic ciekawego się już dzisiaj się nie wydarzy – skwitował unosząc dłoń z papierosem, który odpalił ją od świeczki. Przyłożył do ust i zaciągnął się dymem. Odwrócił na pięcie i ruszył w stronę wyjścia, nie zamierzał się odwracać, czy żegnać, nie miał na to ochoty.