Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Plac manewrowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptyWto 29 Gru 2020 - 17:34;


Plac manewrowy

Ci, którzy chcą uzyskać wymarzone uprawnienia do prowadzenia pojazdów, zabierani są początkowo właśnie w te miejsce. Otwarte dla wszystkich, nie tylko dla osób pobierających nauki, wyłożone betonem i o dość sporych gabarytach, posiada idealne warunki do pierwszego odpalenia samochodu. Liczne pachołki, niektóre powyłamywane bądź poprzewracane, zdają się stanowić nieodłączny element tej placówki. To tutaj kursanci uczą się, jak prowadzić pojazd, jak operować pedałami, a także udoskonalają umiejętności wykonywania manewrów, w celu późniejszego zdania egzaminu. Czy to poziomu I, czy to poziomu II, czy to poziomu III.

Jeżeli chcesz kogoś poduczyć jazdy, najlepiej jest to robić wczesnym rankiem lub późnym wieczorem - w innym przypadku plac manewrowy jest oblegany przez naprawdę sporo machin, jako że nie ma zbyt wielu bezpiecznych miejsc do potrenowania. Często zdarza się również, jako że Plac Manewrowy znajduje się niedaleko Targu Samochodowego, iż to właśnie tutaj testowane są nowe, jak i używane pojazdy, w celu sprawdzenia, czy nie mają jakichkolwiek potencjalnych wad przy zakupie.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptyWto 29 Gru 2020 - 18:54;

Piernikowa ucieczka! Próba IX: 59, będzie przejechany

Umówił się w godzinach wieczornych z Lucasem.
Późna pora nie zdawała się być dla niego jakoś przesadnie przeszkadzająca, kiedy to wiedział, że koniec końców najlepiej jest, gdy niewielka garstka osób znajduje się na placu manewrowym. Ciche westchnięcie wydobyło się zatem z jego ust, gdy okazało się, że przez dłuższą chwilę ten był jeszcze zawalony, ale wraz z powolnym zamykaniem targu i kończeniem pracy przez instruktorów, zdawał się powoli tracić na duszyczkach, pozwalając mu na swobodny wjazd w celu dopełnienia umówienia się z Sinclairem. Ogniomiot wylądował niezwykle gładko przed bramą wjazdową, która pozostawała zawsze otwarta, a sam zgasił silnik i tym samym wyszedł na zewnątrz, by wspiąć się na dach potężnej machiny. Nie no, nie aż tak potężnej pod względem wyglądu, a bardziej potężnej pod względem silnika, który pod maską drzemał i czekał na wyciśniecie z niego ostatnich soków. Światła pozostawił odpalone, nie martwiąc się zbytnio o magiczną elektronikę wewnątrz pojazdu; wszystko zdawało się działać po prostu dobrze, kiedy to leżał na dachu i zastanawiał się, zakładając nogę na nogę, jak pójdzie kumplowi podczas jego (najprawdopodobniej) pierwszych prób z okiełznaniem tego monstrum.
Chociaż... czy taki samochód można uznać za coś, co jest w stanie pogonić innych, a przede wszystkim - wprawić w osłupienie?
Sam tak nie uważał, kiedy to oparł się dłońmi w taki sposób, by leżało mu się wygodnie, a sam oddychał spokojnie, wydobywając ze swoich płuc kłębki charakterystycznej pary. Z okularami na nosie, czekał na przybycie towarzysza w tym dość prostym precedensie, kiedy to zdawał się odpoczywać i pozostawać dziwnie niekomunikatywny z otoczeniem, kiedy to zamknął własne oczy po chwilowym spoglądaniu w gwiazdy. Te nie były jakoś szczególnie widoczne, aczkolwiek zdawały się delikatnie przebijać przez gęste obłoki szarych chmur, które leniwie poruszały się po niebie.
Oby ten wieczór był owocny.

@Lucas Sinclair cho no pojeździć


Ostatnio zmieniony przez Felinus Faolán Lowell dnia Czw 31 Gru 2020 - 18:33, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptyWto 29 Gru 2020 - 23:40;

Pierniczkowa kość: 98

Nie spodziewał się, że Felinus naprawdę da mu pojeździć swoim autkiem, bo przecież to był samochód, a Lucek nie potrafił takiej maszyny prowadzić. Ale jednak okazało się, że Puchon ufa mu na tyle, aby pozwolić mu "pobawić się Ogniomiotem", oczywiście pod jego okiem. Mając nadzieję nie zabić kumpla tej nocy, teleportował się w wskazane przez Lowella miejsce, aby kilka minut po siedemnastej przekroczyć bramę placu manewrowego. Tuż przy furtce, usłyszał jednak szelest i po chwili zauważył popylającego ciastka, który niezbyt dyskretnie próbował wejśćna plac, podobnie jak Lucas. Ślizgon ruszył za nim, a że piernik miał duuuużo krótsze nóżki niż on, złapał go po kilkunastu sekundach. Uśmiechnął się kącikiem ust, po czym wsadził słodkość do kieszeni, upewniając się, że gagatek mu nie zwieje.
Już z daleka, w mroku zauważył samochód, który tak od dzieciaka mu się podobał i zachwycając się nim w myślach, oraz jednocześnie zastanawiając się, gdzie jest Felek, skoro nie ma go ani przy maszynie, ani w środku. Dopiero, gdy podszedł na tyle blisko, aby dostrzec wyraźnie szykownego czterokołowca, zdał sobie także sprawę z tego, gdzie kumpel się znajduje.
- Nie za wygodnie Ci? - odezwał się, macając karoserie samochodu, jakby z czcią i powagą, witając się z tym cackiem. - Jesteś pewien, że chcesz oddać go w moje ręce? Ja serio nigdy nie prowadziłem auta - rzucił szczerze, choć we wcześniejszej rozmowie, w której wyszedł cały ten pomysł przejażdżki, już to Puchonowi wspominał. Jednak wolał zaznaczyć to po raz kolejny, aby Felek mógł zastanowić się dwa razy, zanim zatrzasną się za Ślizgonem drzwi po stronie kierowcy.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptySro 30 Gru 2020 - 0:41;

Niespecjalnie mu zależało na tym samochodzie - przynajmniej teraz, kiedy to czuł się jak gówno, a sam, nie mogąc się powstrzymać, wyciągnął elektronicznego papierosa, z którego wziął bucha o owocowym, przyjemnym smaku. Sam nie zauważył, kiedy to postanowił chwycić za tę używkę, ale nikotyna naprawdę pozwalała mu wyciszyć tym samym własne myśli, pozwalając z widoczną łatwością przebrnąć przez to wszystko z jakąś większą dozą spokoju. Kłęby nie tylko pary wodnej, lecz także miło pachnącego dymu, przeszyły powietrze, otaczając nie tylko pojazd, lecz także Felinusa, który znajdował się na dachu. Ewidentnie za mocno to przeżywał, choć mógł w tej kwestii obwiniać tylko siebie, kiedy to wiedział, że wszystko znajdowało się w jego rękach. Mógł odmówić, a jednak cholernie w to brnął, nie mogąc tym samym zapanować w pełni nad własnymi myślami. Oklumencja, której się uczył, ponownie wróciła z pełną mocą, nie pozwalając na to, by coś niepożądanego dostało się w kierunku otoczenia. Nie chciał - wolał uniknąć nieprzyjemnych pytań, kiedy to wyłączył urządzenie i tym samym, zauważając Lucasa, schował je do kieszeni.
Ciemna noc umożliwiała mu zamaskowanie potencjalnego zmęczenia, a kiedy to posiadał okulary, oprawki częściowo ukrywały znajdujące się pod oczami delikatne sińce. Liczył na to, że tym samym prefekt odpuści, chociaż sam mógł mu odmówić przyjścia, jako że to on posiada Ogniomiota. Usłyszał kroki, a kiedy pytanie przeszyło ciszę, nie bez powodu się podniósł, spoglądając z pewną dozą zaciekawienia w stronę kumpla. Najwidoczniej ten nie miał do czynienia z takim pojazdem, skoro dał się na niego poniekąd nabrać. Gdyby nie był przyjaznym typem, mógłby go sobie wywieźć i sprzedać na organy na Nokturnie. Ale, nigdy by tego nie zrobił, no i też, podchodził ze szacunkiem do bliskich. Mimo wewnętrznego bycia złamanym.
Możesz mi poduszkę wyczarować, będzie wygodniej. — uśmiechnął się w jego stronę, ukrywając te wszystkie cholerności, które chciały z niego wypełznąć, a na następne słowa zareagował w dość prosty sposób. Z kieszeni, kiedy to dookoła unosił się nadal ten przyjemny zapach, wydobył kluczyki, które to dał od razu Sinclairowi, bez większego zastanowienia. Nie przejmował się potencjalnymi uszkodzeniami; pole manewrowe jest duże, a w razie konieczności jakoś zdoła odpowiednio zareagować. — Ja też kiedyś nigdy nie prowadziłem samochodu. — zeskoczył z dachu, ustawiając się po lewej stronie, przeznaczonej dla pasażera, kiedy to zastanawiał się nad tym, czy Lucjan cokolwiek wie na temat działania pojazdu. — Znasz budowę samochodu? Wiesz, jak wszystko pod siebie dostosować, czy robisz to pierwszy pierwszy raz? — zapytał się, będąc gotowym do udzielenia jakiegokolwiek wytłumaczenia na tym polu, gdyby ten miał jakiekolwiek pytania. Robił to niemal automatycznie, tłumacząc pod koniec także zasadę odpalania pojazdu, co mógł zrobić prefekt na własną, ślizgońską rękę.
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptySro 30 Gru 2020 - 20:56;

On za to nie chciał wylądować na pierwszym lepszym drzewie, kiedy to już zasiądzie za kierownicą Ogniomiota, należącego do kumpla, dlatego postanowił sobie być w niezwykle ostrożnym w jeździe, bo przecież sam wymagałby tego od kogoś, komu pożyczyłby jakiś swój sprzęt. A tym bardziej taką bryke.
Nie zdawał sobie zupełnie sprawy z nastroju w jakim znajdował się obecnie Felinus. Był podekscytowany przejażdżką, dlatego nie dostrzegł niepokojącej zmiany na jego twarzy (może też dlatego, że było już ciemno). Co prawda pierwszy raz chyba widział Puchona w okularach, jednak zdawały się mu wyjątkowo pasować.
Zaśmiał się na jego słowa a propos brakujacej poduszki, którą to rzekomo Lucas miałby mu sprawić, po czym z lekką dozą niepewności przyjął kluczyki do samochodu, kiedy ten mu je wręczył. Dlatego po raz kolejny upewnił się czy felkowa propozycja jest nadal aktualna, mimo to, że Sinclair nie prowadził nigdy takiej machiny. Ani żadnej innej de facto.
- No wiem, ale Ty to co innego, bo to twoje auto - odezwał się automatycznie na jego słowa, a po chwili już byli w środku i najpierw usłyszał pytania, a gdy odpowiedział, że nie jest zielony w tym temacie otrzymał sowitą dozę instrukcji dotyczących wszystkich potrzebnych mu informacji, zaczynając od tego co gdzie jest, a kończąc na kolejnych krokach odpalania samochodu. Lucas uważnie słuchał i dopytywał się na bieżąco, po czym zaliczył pierwsze "zdechnięcie" silnika, natomiast przy drugiej próbie autko ładnie zawarczało.
- Dobra, biore slalom - rzucił, po kilku chwilach błądzenia po prostym asfalcie, gdzie zdążył już oswoić się trochę z dzierżeniem kierownicy. - A Ty masz kaca? Czy nie chcesz, żeby ktoś Cię rozpoznał w moim towarzystwie? - spytał nieco rozbawiony, kiedy brał drugiego pachołka i z bananem na twarzy, zamierzał się do kolejnego, uważając aby nie chwycić go tylnym zderzakiem. Miał na myśli oczywiście jego okulary, o które ostatecznie postanowił zapytać, bo raczej słońce nie dawało im po oczach, więc nie widział sensu ich noszenia przez Puchona.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptySro 30 Gru 2020 - 22:39;

Niespecjalnie martwił się samochodem.
Części można wymienić, spowodować, by konstrukcja zaczęła z powrotem spełniać swoje pierwotne założenia. Szkoda, że w jego przypadku nie było to tak łatwe, kiedy to wiedział, że pewne rzeczy nie mogą zostać w odpowiedni sposób zażegnane. Nie bez powodu się z tym krył, kiedy to wiedział, że nic nie jest zbytnio bezpieczne. Ani jego życie, ani jego psychika. Odtrącanie samego siebie od tego wszystkiego zdawało się być jedną z czynności, która pozwalała mu wytrwać, poprzez umieszczenie samego siebie w sterylnej klatce. Niczym pionek w jakiejś grze, nie uciekał, a zamiast tego stawał się główną atrakcją, gdy ze satysfakcją los powodował, że jego życie stawało się powoli pewnego rodzaju koszmarem. Nie okazywał tego, a kiedy to zszedł z samochodu, podając wcześniej kluczyki, spojrzał na Lucasa z pewnym zaciekawieniem. Nie bez powodu; zresztą, prefekt intrygował na naprawdę wielu polach. Kto wie, czy gdyby nie Solberg, w ogóle udałoby im się umówić na tę jazdę. Znajomości w niektórych przypadkach są niezwykle potrzebne, a kiedy to dziwna świadomość przedzierała się przez jego palce, czuł tym samym, jak po tym wszystkim powstaje ścieżka utkana ze szkarłatnej posoki. I nie czuł żadnej atrakcji w tym wszystkim - jeżeli Ślizgon chciał pojeździć, to lepiej było, by robił to pod okiem kogoś doświadczonego, aniżeli osoby, która ledwo co zdała prawo jazdy.
To prawda, ale też, gdybym nie był pewien, to bym ci nie rzucił tej propozycji. — mruknawszy, poprawił własne okulary, kiedy go wsiadł do samochodu, dokładnie wszystko tłumacząc kumplowi. Jak ustawić fotel, wysokość, w jakiej kolejności to robić, by być w pełni przygotowanym do jazdy. Specjalna wajcha pod spodem, celem podniesienia siedziska, została odpowiednio wskazana, także ta obok fotela, celem ustalenia odpowiedniego nachylenia. Lusterka, lewe, prawe, by mógł patrzeć, co się dzieje po bokach pojazdu z tyłu, lusterko wsteczne, odpwowiednie ustawienie stopy względem pedału sprzęgła. Światła awaryjne, hamulec awaryjny, skrzynia biegów, jak powinno się zmieniać biegi, czego nie powinno się robić. Jak odpalić silnik, jakich kroków się podjąć, czego unikać, co mieć wbite do podłogi, na którym biegu. Starał się go nie zalewać nadmiarem informacji, ale też, wiele z tego mogło być dla niego nieznajomymi. — Przytrzymanie w fazie zapłonu nie może trwać zbyt długo, ale też, nie może trwać zbyt długo. Za każdym razem warto wrzucić luz, by nie zużywać zbytnio rozrusznika. — wytłumaczył na spokojnie, a kiedy samochód zawarczał radośnie, nie bez powodu spoglądał uważnie nie tylko przed siebie, ale także na to, jak Lucas manewruje pedałami. — Spokojnie podnoś pedał sprzęgła - kiedy samochód ruszy do przodu, możesz dodawać delikatnie gazu, by nie zgasło. Jeżeli obroty zaczną spadać, wbij do podłogi z powrotem sprzęgło, ale nie łącz tego z gazem. — pozwolił sobie dodać tę ciekawostkę pod koniec, mając nadzieję na to, iż prefekt tym samym nie zużyje jakoś specjalnie biednych części Ogniomiotu. Spoglądał, jak ten lawiruje między pachołkami - raz lepiej, raz gorzej, ale i tak czy siak dobrze, skoro nie zgasło. — Niespecjalnie. Mam lekką wadę wzroku, a niechcący po nie sięgnąłem. — odpowiedział dość prosto, choć odpowiednio zaspokajając wiedzę kumpla. Były za tym inne pobudki, jak chociażby go, żeby ktoś rzeczywiście go nie rozpoznał w towarzystwie Ślizgona. Raz już pomógł Strauss, w związku z czym podejrzewał, że sympatycy mogą zechcieć go jakoś nawrócić na tę odpowiednią drogę. Jednocześnie obniżył okulary, spoglądając na niego spokojnymi, czekoladowymi tęczówkami. — Trochę pobawimy się teraz na wstecznym. Wykonamy łuk względem świecących punktów, które znajdują się przy betonie. Zasada jest dość prosta - patrzysz w lewe lusterko, starając się utrzymać od linii te samą odległość przy kręceniu kierownicy. W przypadku korzystania ze słynnej "erki" podnosisz sprzęgło, ale musisz je trzymać w odpowiednim punkcie, gdy napęd chwyci i spowoduje poruszanie się pojazdu do tyłu. No i też, niektórym się mylą kierunki przy takim manewrze. — wytłumaczył, pokazując tym samym, jak wbić wsteczny i tym samym poprosił go o wykonanie tego, chcąc zobaczyć, jak dobrze rozwinięty zmysł delikatności przy takim działaniu ma przedstawiciel rodu Sinclairów.

Kosteczki:
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptyPią 1 Sty 2021 - 16:37;

Kości: 1 daleko my nie zajechali... > D oooops?

To prawda, ich przejażdżka pewnie nie miałaby miejsca, gdyby nie to, że zaprzyjaźnili się za sprawą Solberga. A nawet można byłoby rzec, że połączyła ich wspólna troska o Ślizgona, bo z początku zaczęli kontaktować się częściej, właśnie w jego sprawie, kiedy był w kiepskim stanie. Cóż, a mówi się, że ludzi czasami łączy wspólny wróg, a w tym przypadku jest to wspólny przyjaciel.
Miał cykora. Kiedy zatrzasnęły się za nim drzwiczki od strony kierowcy, dopiero wtedy zaczął się stresować, słysząc o tych wszystkich drążkach, pedałach, guzikach i innych czarach. Puchon mówił o tym z taką łatwością, a Lucas próbował ogarnąć to swoim małym rozumkiem (który był mały w przypadku skomplikowanych mechanizmów, jakim był dla niego ten właśnie pojazd czterokołowy). Myślał, że będzie to prostsze, ale jednak nie chcąc zawalić, dopytywał się Lowella o wszystko co było dla niego niejasne, mając nadzieję, że ten będzie miał do niego wystarczającą ilość cierpliwości. Jednak widział, że ma niezmiernie wyrozumiałego instruktora, dlatego już po chwili próbował pierwszy raz zapalić machinę, a za moment drugi raz - i wtedy dopiero się udało. Postępował zgodnie z jego instrukcjami, chociaż manualnie nie był w stanie niektórych rzeczy wykonać i zwyczajnie nie miał dostatecznego refleksu, aby zapanować nad kilkoma ruchami jednocześnie. Zapłon, rozrusznik, gaz, sprzęgło... Kurwa.
- Czekaj... ale jak nie dam gazu to padnie, jak przed chwilą - mruknął niepewnie, mając przed oczami sytuacje sprzed chwili, kiedy chciał ruszyć. Jeszcze nie rozumiał tej zależności, związanej z obrotami silnika i najchętniej zrobiłby to "na czuja", ale posłusznie zastosował sie do rad Felka. Po chwili skusił się na slalom, który z początku szedł mu całkiem nieźle, a potem... potem było różnie. - Też chyba mam wadę wzroku... Musze to sprawdzić, bo to chyba przez te nocne przesiadywanie przy książkach - oznajmił, drugie zdanie trochę bardziej do siebie niż do kumpla.
- Hooola, ja mam jechać po tej linii do tyłu?? - wypalił, przerażony, że przecież sobie nie poradzi, zaraz w coś przywali. Przecież w tych lusterkach nic nie widać, na Merlina! - Wolniej, stary... Wolniej. Teraz co? Daje wajche do góry i puszczam sprzęgło, tak? - spytał, wskazując na drążek skrzyni biegów, o którym najprawdopodobniej mówił Puchon. Starać się utrzymać tę samą odległość od linii... - mówił sobie w myślach, kiedy powoli ruszał i ze wzrokiem wbitym w lewe lusterko, próbował kontrolować sytuacje, ale to do cholery nie było takie proste. Niby wyczuł już to przeklęte sprzęgło, ale nie ze stresu myliły mu się pedały i w jednym momencie wcisnął obydwa na raz: sprzęgło i gaz. Ogniomiot zawył jak wściekły wilk, aż Lucas podskoczył, a następnie do jego nozdrzy dostał się woń spalenizny.
-Co się stało? Ej, coś się zjarało? - odezwał się nagle, rozglądając się po szoferce, jakby to gdzieś był czynnik przez który samochód zawarczał niemiłosiernie. Przeniósł wzrok na Felka i dodał: - Zjebałem coś
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptyPią 1 Sty 2021 - 22:43;

Spoglądał ostrożnie na Lucasa, jakoby z zaciekawieniem, które kryło się w jego brązowych tęczówkach, będących poniekąd odbiciem duszy. Skutecznie krył się z wydarzeniami poprzednimi, kiedy to wiedział, że nie ma sensu w ogóle jakkolwiek się tym zajmować. Miał teraz inne, ważniejsze rzeczy na głowie, dzięki którym mógł zapomnieć o tym, jak się ośmieszył, chociaż nadal gdzieś tam w głębi własnego ja miał cokolwiek. Jakieś nadzieje, których się chwytał, aczkolwiek w które zbyt mocno nie wierzył. Kara za to, że zaufał, była znacznie większa, niż mógł się w rzeczywistości czegokolwiek spodziewać. Nie bez powodu skupiał się na razie na tym, jak Sinclair jeździ i z jakim bagażem umiejętności (lub ich powolnego zdobywania) ma obecnie do czynienia. Cicho, subtelnie, jakoby starając się wychwycić jakikolwiek stres, zauważał, że początkowa jazda prefekta ciut denerwuje, powodując wyrzut tej pasywnej adrenaliny do ciała. Może nawet bardzo, kiedy to wiedział, iż jest to jego pierwszy raz za kółkiem, gdzie został pouczony dość szybko, a nie zgodnie z tym, jak ma to się na kursie. Pierwsze teoria, potem praktyka. Tutaj jednak... skupili się głównie na praktyce. Która mogła okazać się przydatna w późniejszych staraniach Lucasa względem zdobycia tychże uprawnień.
Jeżeli wyczujesz sprzęgło, to nie padnie. — uśmiechnął się pod nosem, kiedy to poprawił własne siedzenie, jako że nie miał jak wyprostować nóg. Tym samym wsadził własne ręce do bluzy, zastanawiając się nad tym, czy Ślizgon da sobie z tym wszystkim rady. Namiar rzeczy do ogarniania jest na początku przytłaczający, ale z czasem staje się naturalnym odruchem. — Jak wciskasz ten pedał, to tak naprawdę odłączasz sprzęgło. Jego powolne podnoszenie powoduje ponowne podłączenie, subtelne. W przypadku, gdy samochód zacznie ruszać się do przodu, przetrzymujesz na chwilę sprzęgło nogą na odpowiedniej wysokości, a potem puszczasz. Jeżeli podniesiesz je od razu, to nie bez powodu gaśnie... do tego, najlepiej jest oprzeć piętę o podłogę i w taki sposób operować wysokością. — wytłumaczył na spokojnie, dobierając słowa w dość zrozumiały sposób. Działanie skrzyni biegów i napędu nie było dla niego zbyt trudne, aczkolwiek, próba wyjaśnienia niektórych kwestii, mogła być naprawdę skomplikowana. Nie chciał, zresztą, dowalać Lucasowi na starcie zbytniej teorii, ale, będąc na całe szczęście na placu, nie musieli się martwić o potencjalne szkody. — Jeżeli tak, to nie dopuszczą cię do tego bez okularów. Albo soczewek. — odpowiedziawszy, skupił się tym samym na tym, jak kumpel operował tym samym pojazdem, starając się z tego wyciągnąć jak najwięcej błędów, jakie robił. Jednocześnie zachowywał spokój; nie bez powodu po krótszej chwili różnych manewrów do przodu, postanowił sprawdzić jego podejście, które wywołało niemały uśmiech, jako że mógł go poinstruować w tejże kwestii. Wyciągnąwszy dłonie z własnej bluzy, ustawił klimatyzację na mniejsze oczko, ażeby atmosfera nie stała się za gorąca.
No... tak. — Felinus spojrzał na Lucasa z zaintrygowaniem, opierając jedną ze swoich dłoni na schowku, gdzie znajdowały się najróżniejsze płyty z magicznymi i mugolskimi zespołami. Zaczął przeszukiwać, co dokładnie wpierdzielić do odtwarzacza, jako że go posiadał i wręcz do tego zachęcał; słuchanie stacji radiowych nigdy nie było w jego stylu. Przeczesywał palcami poszczególne płyty, jakoby zastanawiając się, co byłoby tym samym odpowiednie. — Rammstein? Felix Felicis? Depeche Mode? A może Elton John? — rzucał zespołami bądź solówkami na lewo i prawo, dopiero po krótszej chwili podchodząc do tematu powiązanego z cofaniem do tyłu. Zaświecił światełko, które rozbłysło u góry, rażąc ich na początku swoją niewielką siłą, do której jednak tęczówki dość szybko się przystosowały. Jednocześnie poprosił Lucasa o to, by się zatrzymał, prosząc go o zaciągnięcie awaryjnego i wrzucenie na luz. — Wajcha od skrzyni maksymalnie na lewo, potem w dół. Wciskasz jednocześnie gałkę, żeby się wbiła, inaczej nie wrzucisz wstecznego. — zaproponował, spoglądając na to, jak Lucas operuje sprzęgłem, by tym samym wbić to, o co poprosił. Jego oczy pozostawały tak samo spokojne, jak wtedy, gdy zazwyczaj z nim rozmawiał. Przynajmniej skupienie się na takich czynnościach umożliwiało mu poniekąd zapomnienie o problemach dnia codziennego. — Lewa ręka za zagłówek od mojego fotelu, prawą operujesz kierownicą, najlepiej od góry. Sprawdzasz odległość w lewym lusterku, jak również spoglądasz, czy niczego z tyłu nie ma. Kiedy samochód ruszy do tyłu, utrzymujesz sprzęgło w tej samej pozycji. Możesz dodać trochę gazu. — wytłumaczył, zastanawiając się nad tym, czy Sinclair zdoła tyle rzeczy opanować jednocześnie, niemniej jednak... co mógł stracić, kiedy to i tak nieźle się bawił, instruując go w tejże kwestii? Zauważał mimo wszystko i wbrew wszystkiemu stres, na co podniósł brwi. — Spokojnie, nikogo nie ma, w nic nie przywalisz, niczego nie uszkodzisz. — wziął głębszy wdech, chyba czując po raz pierwszy, jak serce mu bardziej uderza, wiedząc doskonale o tym, że w razie jakiegokolwiek błędu, nie będzie mógł go skorygować. Lowell spoglądał zatem czekoladowymi obrączkami źrenic, jak ten operuje pedałami... i aż poczuł gęsią skórkę, jak usłyszał okropny warkot silnika, połączony ze smrodem spalenizny, który to dotarł w dość szybkim tempie do jego nozdrzy. Obrotomierz pokazał całkiem wysoką ilość obrotów, co prawda nie na długi czas, ale na tyle odpowiedni, by tym samym przyczynić się do smrodu, jak również i niezapomnianych wrażeń. Felinus odruchowo otworzył okna, ale z zewnątrz też znajdowało się sporo smrodu, w związku z czym włączył cyrkulację powietrza wewnątrz pojazdu, nie zamierzając dopuścić do potencjalnego, większego zapachu w postaci sfajczonego sprzęgła.
To tylko chwilowe. — powiedział, choć wyciągnął z kieszeni elektrycznego papierosa, którego od razu zapalił, by tym samym się trochę uspokoić. O ile tego nie pokazywał, o tyle jednak wiedział, że w związku z taką jazdą... no cóż. Sprawdzić tę część będzie trzeba. A obecnie rozstał się trochę z pieniędzmi, w związku z czym nie bez powodu wziął większą ilość dymu, by tym samym go wypuścić - owocowy aromat przeniósł się na zewnątrz, mieszając się z zapachem wszędobylskiego smrodu. Nie ma co, to tylko pojazd przecież, ale czuł się do niego całkiem mocno przywiązany. — Kiedy wbijesz zarówno sprzęgło, jak i gaz, możesz spalić to pierwsze. Zazwyczaj kończy się to na smrodzie, niczym więcej. — wytłumaczył, zaciągając się raz jeszcze, między kciukiem a palcem wskazującym trzymając elektroniczne urządzenie. Na szczęście nie wyskoczyła żadna kontrolka, więc w sumie... mogą jechać dalej. — Przejedź się jeszcze, a potem polatamy sobie trochę w powietrzu. Do tego służy całkowicie odmienny mechanizm... — mruknięcie wydobyło się z jego ust, kiedy to wiedział, że z tym może być problem, aczkolwiek nie miał żadnego problemu z wytłumaczeniem kolejnych kwestii. Najwyżej się rozbiją, no bywa.

Kostki:
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptyNie 3 Sty 2021 - 14:39;

Kość: 5 nie dam sie tym razem 8)

Z początku prowadzenie samochodu wydawało mu się być fascynujące i nie mógł doczekać się spotkania z Felkiem, kiedy wreszcie wsiądzie za kółko i będzie miał ochotę przejechać się tym cudeńkiem. Wtedy nie przejmował się zbytnio tym, że nigdy wcześniej tego nie robił, że może to być skomplikowane i będzie potrzeba czasu, żeby ogarnął samą naukę jazdy, a pierwszy raz może być wręcz tragiczny. I dopiero teraz, kiedy znalazł się w aucie i Puchon zaczął tłumaczyć mu wszystko po kolei, co gdzie i jak, dotarło go niego, że to nie takie hop-siup. I dopiero teraz zaczął się tym stresować.
Zawsze uważał, że praktyka jest ważniejsza niż sama teoria, ale lubił mieć podstawy do czegokolwiek, aby zabrać się za robienie już tego fizycznie. Może dlatego, że szkoła go tego nauczyła, wiecznie studiując najpierw książki, by dopiero potem przejść do konkretów. Ale tak jak w uzdrawianiu czy eliksirach, bez wystarczającej wiedzy nie można było przejść do działania, tak i w tym przypadku musiał zdobyć najpierw potrzebne informacje od Felka, żeby móc w ogóle ruszyć z miejsca. To, że było to dla niego w pierwszej chwili mega skomplikowane, oznaczało tylko tyle, że miał do czynienia z samochodem tak naprawdę pierwszy raz w życiu. Tak jak powiedział mu na wstępie Lowell: nikt przecież nie rodzi się umiejąc prowadzić auto, prawda?
- Cholera... nie tak. Czekaj, spróbuje jeszcze raz... - mruknął, próbując wykonać odpowiedni ruch, o którym mówił Puchon, aby nauczyć się wyczucia pedałów. Nie było to proste zadanie, ale starał się bardzo przełożyć na czyny to o czym mówił Felek. Kiedy wspomniał o tym, że Ślizgon będzie musiał zrobić badania wzroku, jeśli chce przystąpić do zdawania licencji na prowadzenie auta westchnął i kiwnął głową. W sumie to było oczywiste, bo przecież jeśli potrzebne mu będą okulary, to będzie musiał je nosić podczas jazdy.
Widząc, jak kumpel przeczesuje schowek, w którym z płytami, zerknął na niego, a gdy zadał pytanie, Sinclair wzruszył ramionami.
- Ty wybierz. Mi to wszystko jedno, możesz nawet Ty pojechać arią operować - zażartował, próbując nieco się rozluźnić przed jazdą po łuku tyłem. Wykonał wszystkie polecenia Felka i na wawet nie pocieszyły go słowa chłopaka, że nie jest w stanie na placu w nic uderzyć, ani nikogo przejechać. Wydawało mu się jednak, że wszystko było okej, ale z wrażenia po chwili, wcisnął dwa pedały na raz i przypalił sprzęgło... Nie wiedząc co się dzieje, błądził zdezorientowanym spojrzeniem między szoferką samochodu a twarzą Puchona. Wytrzeszczył nieco oczy, kiedy zobaczył, że ten sięgnął po elektryczną fajkę, którą się zaciągnął.
- Chłopie, Ty palisz? - spytał jeszcze bardziej wybity z tropu. - Kurwa, wiedziałem, że coś zjebie... Ale to nic... poważnego, co? Mogę jechać dalej? Nie wybuchniemy? - zapytał pół żartem pół serio, bo już nie wiedział czego się spodziewać po samym sobie. Niby ogarniał to co mówił do niego Felek, ale jednak co to było to przed chwilą?
Usłyszawszy od Lowella, że może sobie jeszcze popróbować na jazdy na ziemi, ostrożnie pokonał kilka razy łuk (dwa razy przodem, żeby trochę się podbudować, że umie i nawet raz udało mu się wolno przetoczyć tyłem, choć pare pachołków ucierpiało).
- Dobra, myślisz, że jestem gotowy polatać? Jak coś to masz tu jakieś systemy bezpieczeństwa? Awaryjne lądowanie, cokolwiek... - odezwał się, przystając między bramą a łukiem, czekając na wskazówki Felka na temat wzbicia się Ogniomiotem w powietrze. Musiał przyznać, że to jednak ekscytowało go najbardziej, chociaż prawdopodobnie było trudniejsze od poruszania się na ziemi. Gdy kumpel pokazał mu co i jak, wykonał wszystko zgodnie z instrukcjami i auto po kilku sekundach nabierania prędkości na asfalcie zawisło w powietrzu i wystrzeliło ku gwieździstemu niebu. Sinclair uśmiechnął się, mając świadomość, że to on prowadzi machinę i to pierwsze wrażenie niesamowicie mu się spodobało. Wydawało mu się nawet, że prościej prowadzi się samochód w powietrzu niżeli tam na dole. Spokojnie wszedł w zakręt, aby zacząć krążyć nad placem manewrowym, korzystając z tego, że nie dość, że stres go już powoli opuszał, to jeszcze szło mu całkiem dobrze.
- A Ty częściej jeździsz po drogach, czy wolisz latać? - zagadnął Felka, ciekawy jak na ile kumpel, żyjący jedną nogą w mugolskim świecie a drugą w magicznym, lubi korzystać z magii na co dzień.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptySro 6 Sty 2021 - 0:47;

Z czasem zauważał, jak wiele osób ma problemy z udostępnieniem, tudzież pożyczeniem pojazdu na jakiś krótki okres czasu. On... nie miał. Nie zastanawiał się zbytnio nad tym, jak konkretnie skończy się ich chęć zapoznania Lucasa z działaniem Ogniomiota. To tylko pojazd - tak sobie mogli to tłumaczyć i to kompletnie pasowało Lowellowi, jako że starał się nie przywiązywać uwagi do tak prozaicznych rzeczy. Gdyby zwracał oczy ku wydatkom i innym tego typu, na sto procent nie dałby mu pojeździć, ale po prostu mu w tej kwestii ufał. I chociaż było to zaufanie w pełni na poziomie polegającym przede wszystkim udowodnieniu, że nie ma się czego bać, to on sam miał poniekąd wątpliwości. Każdy kiedyś zaczynał - prędzej czy później, w zależności od tego, jak wiele czasu postanowił poświęcić. I nie widział w tym absolutnie niczego złego; nie chciał widzieć. Jeżeli mógł tym samym sprawić radość prefektowi, to czemu nie? Jeżeli mogłoby to zaspokoić jego potencjalnie występujący empiryzm, to nie miał nic przeciwko. Nawet jeżeli wiele osób kazałoby mu się porządnie puknąć w ten pusty łeb, jakim to się reprezentował.
Tak oto spoglądał - przyglądał się temu, jak Ślizgon kieruje pojazdem, jakie ruchy wykonuje, czy włącza kierunkowskaz przy zmianie pasa ruchu lub kierunku, czy się stresuje. I było to widać - naturalna, ludzka reakcja. Starał się jednak rozluźnić atmosferę, pozwalając tym samym na ponowne wykonanie gestu własnymi stopami, w celu wyczucia pedałów. Dopóki znajdowali się na placu i dopóki nikt nie postanowił jakoś im przeszkodzić, wszystko szło w odpowiednim kierunku; Felinus tym samym zwiększył podgrzewanie klimatyzacji, bo jednak lubił ciepło. Jako stworzenie wychowane wręcz w takich warunkach, nie miał z tym żadnego problemu, choć najgorsze było w tym wszystkim to, że z czasem miał ochotę, w szczególności w zimie, zasypiać przy czymś ciepłym. Kominek stawał się swoistą protoplastą w tym temacie. — Lepiej. — dodał, pozwalając sobie na uśmiech, choć i tak czy siak czuł trochę wewnątrz pustkę; może rzeczywiście powinien zająć się czymś innym, by nie zwracać na nią żadnej większej uwagi. Dlatego zaczął przeczesywać schowki, chcąc tym samym sprawdzić, co mógłby zapuścić. Niestety nie znał gustu muzycznego Ślizgona, w związku z czym musiał robić to na własne wyczucie. Cicho westchnął, zastanawiając się nad Violatorem od Depeche Mode a Thousand Foot Krutch - koniec końców postawił na to drugie. Pierwsze mu się źle kojarzyło i za bardzo począłby się w to wszystko wczuwać. The End Is Where We Begin stało się opcją, którą wybrał z chwilą zastanowienia. Rozpoczął od dziewiątej ścieżki umieszczonej na płycie, podbitej klimatami chrześcijańskiego rocka. Nie, potem zmienił na coś innego, wydobywając z siebie widoczny grymas niezadowolenia. Kurwa, czemu w tym wszystkim zauważał więcej, niż mógłby się tego spodziewać? Fly On The Wall przeszyło ciszę przerywaną przez naciskanie przycisku do przełączania następnego utworu. Przynajmniej to było w miarę... normalne. Ale potem się trochę odciął, wiedząc, że takimi czynnościami może na siebie zbytnio zwracać uwagę.
Miał plan, aby zbudować mur - wielką przeszkodę. Aby oddzielić siebie samego od całego bólu, ukryć własne sekrety. Tylko szło mu to gorzej niż zazwyczaj; im bardziej nie miał dostępu do światła, tym bardziej popadał w paranoję. Nie bez powodu zapalił mugolskiego, elektronicznego szluga, może nie wydobywając z siebie zdenerwowania sięgającego zenitu, a prędzej zauważając lekkie podenerwowanie, nawet jeżeli nie chciał. Ukrywał to w sobie szczelnie.
Od jakiegoś czasu. — przytaknął głową, starając się wywietrzyć smród spalonego sprzęgła, a w samochodzie powstał nowy, piękny zapach. Owoce i spalenizna, nie ma co, może być z siebie dumny. Chciał zmian, chciał bawić się w władcę samego siebie, kończył poprzez niszczenie własnego zdrowia. Zaciągnął się bardziej, jakoby to miało go uspokoić - i rzeczywiście, powoli przyczyniało się do znalezienia ujścia w tym wszystkim. — Sprzęgło. Pewnie jest tylko trochę przyfajczone - możesz jechać dalej. — zaproponował, prostym gestem dłoni tym samym zachęcając do podjęcia się takiej czynności. Najwyżej będzie zepsute i tyle; naprawi je, poprzez wymianę pewnych elementów. Miał nadzieję tylko, iż nie wyjdzie to zbyt drogo, bo obecnie trochę lipa i kicha z kasą, którą posiadał. A od Sinclaira nie wziąłby ani jednego złamanego knuta. Starał się tym samym powrócić do normalnej pozycji, choć mięśnie miał trochę spięte - na szczęście dość szybko je rozluźnił.
Ja myślę, że jesteś. Nie widzę przynajmniej niczego przeciwko. — pozwolił sobie na uśmiech, kiedy to zacisnął delikatnie palce na e-fajce, by tym samym ją schować do kieszeni, kiedy to odchylił głowę do tyłu, wypuszczając ostatni obłok słodkiego dymu. Pozwoliło mu się to uspokoić, choć i tak czy siak nie pozwoliło mu to naprawić zepsutych struktur, za które nie wiedział, jak się wziąć. Starał się przywrócić tym samym naturalny wyraz twarzy, co szło mu najwyraźniej dobrze; nim się obejrzał, a zdołał w pełni odgrodzić się od własnych problemów, nawet jeżeli stawały się bestiami chcącymi go pożreć wtedy, gdy spuści gardę. — Z tego, co mi wiadomo, to akurat awaryjne lądowanie jest. Poduszki... no, jakoś sobie damy radę. Wiesz przynajmniej, jak się poprawnie teleportować. — zaśmiał się, nawiązując do własnej utraty, którą to zyskał z Luizjany. Gdyby nie dystans, być może zbyt długo by w tym nie przetrwał. A tak to mógł sobie zażartować, pokazując swoje normalne podejście do kwestii, z jaką się zmagał na co dzień. Nawet jeżeli gdzieś wewnątrz go to bolało. Z kieszeni wyciągnął tym samym eliksir, który zażył; w niewielkiej butelce, nie miał zbyt przyjemnego smaku, ale powoli wybijała ta odpowiednia godzina. Od kiedy zapominał brać, od kiedy trochę sobie to wszystko rozjebał, od kiedy coraz to bardziej nie chciało mu się z tym wszystkim bawić, nie widział sensu brania tego wszystkiego o odpowiednich godzinach i porach. Kilkugodzinne opóźnienia były dla niego zatem normą.
Po drogach. — odpowiedział prosto, czując, jak samochód unosi się w powietrzu, kierowany przez Sinclaira. Spokojnie, lepiej niż na normalnej, gruntowej drodze, poprawił kosmyk włosów, kiedy to odłożył niewielką fiolkę do schowka; przygotowując się tym samym do tłumaczeń. — W dzień możesz sobie pozwolić na latanie, ale w nocy niczego nie widzisz. Nawet jak masz światła długie włączone, to nie wiesz, co się znajduje pod Tobą lub przed Tobą na odległości kilkuset metrów. — w sumie logiczne. Ale też, mniej praktyczne, o czym doskonale wiedział. — Czasami możesz nie zdążyć z korektą. Poza tym, jak jest mgła, to ledwo co widzisz przy drodze na długich, bo zmniejszają one znacząco widoczność. Przeciwmgielne przednie mogą pomóc, no ale nadal, kwestia bezpieczeństwa. — wytłumaczył na spokojnie, odpinając się na krótki moment, by tym samym zdjąć kurtkę - nie potrzebował jej, a mogła krępować jakiekolwiek ruchy. Rzucił ją naprędce do tyłu, by tym samym z powrotem się przypiąć. — Myślę, że możemy powoli lądować. To jest podobnie z chęcią wzniesienia się, ale robisz w kompletnie odwrotny sposób. I delikatnie, bo szkoda podwozia trochę. Albo opon. Samochód sam Ci wyrówna do nawierzchni, ale musisz dostosować taką prędkość, by przypadkiem nie trzepnęło raz, a porządnie. — powiedziawszy te słowa, spojrzał na niego z pewnym pytaniem cisnącym się na usta, jakoby "czy da rady", aczkolwiek machnął sobie na to ręką, by tym samym pokazać co, gdzie i jak.
Oby tylko tego gorzko nie pożałowali.

Kostki:
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptySob 9 Sty 2021 - 21:07;

Kość: 2

Dzięki szczegółowemu instruktażowi, jaki zafundował mu Felek, czuł się już odrobinkę spokojniejszy; chociaż było to zanim spalił to nieszczęsne sprzęgło. Pod czujnym okiem kumpla, po kilku chwilach jednak zapomniał o tym podobno nieszkodliwym incydencie i czuł się już nieco pewniej za kierownicą. Wiadomo, że początki są trudne i przeważnie ludzie nie chwalą się swoimi poczynaniami na pierwszych lekcjach jazdy, ale to pokonanie łuku tyłem, Lucas zapamięta chyba do końca życia.
Cieszył się z każdego najmniejszego szczegółu, który jakimś cudem udało mu się wykonać poprawnie i uśmiechał się raz po raz, słysząc jakiekolwiek słowo mniejszej lub większej pochwały z ust Lowella. To naprawdę motywowało, zwłaszcza po wcześniejszych porażkach. Tak jak powiedział Puchonowi było mu wszystko jedno co będzie leciało w tle, dlatego pozostawił wybór płyty jemu. Sinclair nie miał pojęcia, jakie myśli w tej chwili zaprzątały głowę Felka, a dopiero kiedy sięgnął po elektrycznego papierosa, uznał, że coś jest nie tak, ale dalej nie sprawiło to, że zapaliła się mu czerwona lampka. Przecież nie będzie wypominał mu tego, że nagle zaczął palić, kiedy sam kopci jak smok.
- Cholera, będziesz musiał przeze mnie teraz jechać z nim do naprawy... - zaczął, charakterystycznym dla siebie, przejętym tonem. - Oczywiście zapłace za wymianę i nawet mnie nie wkurzaj z tym, że ode mnie nie weźmiesz - dodał po chwili, zerkając na niego ze śmiertelnie poważnym wyrazem twarzy. Już raz odbębnił za niego robotę i nie wziął za to niczego, a teraz, kiedy był tak dobry, żeby pozwolić mu pobawić się swoim autem, ten go zjebał, nie było opcji, żeby Lowell po raz drugi uniósł się honorem i nie przyjął kasy za naprawę.
- Ja nie wiem czy teleportacja w stresie, kiedy będziemy spadać taką machiną byłaby dobrym pomysłem - skomentował krótko, bo przecież już miał cykora, a co dopiero kiedy w powietrzu coś zacznie się dziać. Na szczęście miał Felka, który na pewno w razie czego ogarnie co trzeba. Zauważył kątem oka, że przechyla fiolkę eliksiru, ale nie chciał wnikać w to co to było. Podejrzewał, że musi przyjmować jakieś lecznicze mikstury, które w jakiś sposób regulują mu poziom hormonów, po utracie jąder. Już na samo wspomnienie tamtej krępującej rozmowy, podczas, której dowiedział się o wypadku Felinusa, czuł się nieswojo. Z jednej strony w jakiś sposób doceniał to, że chłopak podzielił się z nim tą intymną informacją, ale z drugiej - nie wiedział do końca jak ma się zachować w pewnym sytuacjach.
- Rozumiem. Ale jednak w większości korzysta się z auta w dzień. A przynajmniej tak mi się wydaje. - uznał, próbując to sobie wyobrazić, jednak z marnym skutkiem, bo przecież nigdy nie miał samochodu i nie wiedział jak to jest. - Czyli jednym słowem prowadzenie samochodu po zmroku w powietrzu jest dużo bardziej ryzykowne, tak? A nowsze modele nie mają na to jakiegoś rozwiązania? Jakieś specjalne funkcje, żeby widzieć na większą odległość i w gorszych warunkach? - dopytywał się, ciekawy czy czarodzieje nie znajdują nowych ulepszeń do takich latających machin, aby lepiej było fruwać nimi w nocy.
Co do lądowania miał pewne obawy, ale kiedy Felek tłumaczył mu jak ma to zrobić, nie pokazywał tego po sobie. Kiwał tylko raz po raz głową na jego słowa, skupiając się na nich uważnie. Tak jak przy wznoszeniu się do góry, tylko odwrotnie . Tylko, że przy wnoszeniu nie było ryzyka rozbicia się o twardy asfalt, a tu... jest to bardzo prawdopodobne.
- Delikatnie, okeeej... - mruknął pod nosem, po czym powoli zrobił nawrót, aby w odpowiedniej odległości zacząć stopniowo ustawiać auto pod kątem. Nie przewidział tylko jednej rzeczy: nie potrafił wyczuć tego konkretnego kąta, tak aby delikatnie sprowadzić samochód na ziemię. W rezultacie przy samym końcu, kiedy dość szybko (za szybko) opadali, a koła z hukiem opadły całą powierzchnią na asfalt, autem wstrząsnęło do tego stopnia, że wyłączył się zapłon i nagle stanęli. Lucas aż poleciał do na kierownicę, kiedy tak nagle nimi szarpnęło, a samochód zgasł.
- Mordo, powiedz, że nie zjebałem silnika - podniósł głowę i z przerażeniem w oczach spojrzał na Felka, z nadzieją, że usłyszy, że zgasł, bo miał za małe obroty czy coś. Już dziś pokazał, że umie coś zepsuć, więc mógł spodziewać się najgorszego, ale jednocześnie modlił się w duchu, że jednak nie spierdolił kumplowi Ogniomiota.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptyNie 10 Sty 2021 - 3:13;

Starał się, by Lucas mógł to wszystko zrozumieć. A przynajmniej część, wszak każde doświadczenie w prowadzeniu samochodu jest mile widziane podczas rzeczywistej nauki praktycznej na kursie prawa jazdy danego poziomu. Wiedział, że to wszystko może być przytłaczające, ale z czasem człowiek rozumie pewne rzeczy, wykonując je instynktownie, wręcz mechanicznie. Wyrobienie sobie pewnych, dobrych nawyków, ma na celu zmniejszenie prawdopodobieństwa wystąpienia błędów, a różne szkoły uczą inaczej. Przykładowo mógłby poprowadzić Lucasa przez łuk w postaci ilości obrotów kierownicą, co byłoby absurdalnym pomysłem, zważywszy uwagę na to, że zasada ta trzymałaby się jednego, perfekcyjnego łuku, zamiast głównie umiejętnościom dzierżonym przez potencjalnego kierowcę. Jednocześnie pozostawał świadomy tego, iż egzamin na prawo może być rzeczywiście czymś w rodzaju katorgi, tudzież wyciskacza ostatnich nerwów, aczkolwiek... jakoś cicho wierzył, że jeżeli Sinclair chciał zdać, uda mu się to za pierwszym lub drugim razem.
Nie zamierzał jednocześnie się denerwować za to, co miało miejsce - spalone sprzęgło to nie jest żadna opłata. Jakieś drobne, znaczące tyle, co wielkie nic, galeony. Nie bez powodu, mimo dość chudego portfela, który ewidentnie przechodził głodówkę przedwypłatową, nie zamierzał przyjąć zapłaty. Po prostu to się nie godziło. Sam nie wiedział, skąd wynika taka jego decyzja, w związku z czym nie mógłby jej racjonalnie wytłumaczyć, ale może... może widział w każdego z nich siebie? Może podświadomie trochę myślał o innych, nie zamierzając dokładać im dodatkowych problemów, nawet jeżeli w tym wszystkim to on właśnie by bardziej ucierpiał? Nie bez powodu, kiedy to wsłuchiwał się w rytm muzyki, a kiedy to usłyszał głos Lucasa, miał ochotę trochę się wzdrygnąć, jakoby ciało samo wiedziało, z czym będzie miał do czynienia.
Nie no, coś ty, spalone sprzęgło nie wymaga naprawy. — i w sumie niewiele się z tym mylił. Owszem, mogło wymagać to dodatkowego sprawdzenia i podjęcia się jakichkolwiek czynności mających na celu odpowiednie zbadanie sprawy, aczkolwiek nie zamierzał w żaden sposób przyjmować zapłaty za potencjalnie uszkodzoną część samochodu. Machnął dłonią, biorąc ciężki wdech, a ręce wsadził następnie do bluzy, rozciągając mięśnie u kończyn. Nie zamierzał. I nie musiał mieć żadnego powodu, choć wiedział, że takie podejście może prefekta zdenerwować. — Nie będzie konieczna, uwierz mi. — postanowił zagrać na innym polu, bo Ślizgon przecież nie wiedział, jak to wszystko wygląda od strony mechanicznej. I to chyba go w tym wszystkim ratowało, by nie musieć kłócić się pod względem tego, dlaczego nie chce przyjąć zapłaty. Dlaczego Sinclair ma wykładać galeony na coś, czego nie ma? Nie ma uszkodzenia, nie ma konieczności prezentowania pojemności własnego portfela. Logiczne, proste, przejrzyste. Z konsekwencjami zamierzał liczyć się później.
A to już zależy, jak nad tym stresem potrafisz kontrolować. — pozwolił sobie na nikły uśmiech, bo sam ćwiczył oklumencję od długiego czasu, co pozwalało mu na zachowanie nie tylko odgrodzenia myśli od potencjalnych osób, lecz także dawało kontrolę. Kontrolę nad ich przebiegiem i, chociaż nie zawsze mógł nad nimi panować, co objawiało się głównie w jego nietypowym zachowaniu i odejściem w stronę papierosów, wypadkowymi takiego procederu. Obarczonego poniekąd wiedzą, która nie stawała się w żaden sposób przychylna, gdyby ktoś się o niej dowiedział. Zasada, że należy doskonale znać wroga, zdawała się wbić w jego struktury zasad tak mocno, iż nie widział niczego złego w praktykowaniu czarnej magii w tej dobrej wierze. Pozbawionej jakiejkolwiek złości i chęci czynienia krzywdy drugiemu człowiekowi. Może nie wykazał się tym, gdy sytuacja z Luizjanie nie pozwalała mu na wybrnięcie cało z walki ze syrenami, aczkolwiek czuł, że w razie konieczności mogło to być rzeczywiście przydatne. Wolał zastosować radykalne środki, by móc uratować bliskich, aniżeli nie mieć takiej możliwości. Może gdyby się lepiej przyłożył do tego, nie zyskałby obrażeń i nie straciłby jąder, ale... czasu nie cofnie. Dowodem jego głupoty stawały się zatem eliksiry, które to musiał przyjmować; nie wymagał niczego szczególnego pod względem zachowania w stosunku do niego.
To prawda. W nocy zazwyczaj masz puste drogi, co jest bardziej korzystne dla początkujących, ale większość preferuje poruszanie się w dzień. — mruknąwszy, może posiadał samochód, w związku z czym mógł się trochę tą wiedzą pochwalić, aczkolwiek... nie wiedział, czy było czym się chwalić, gdy czasami, ale niezbyt, ryzykował. Czasami podbijał do większych prędkości, chcąc doszlifować własne umiejętności prowadzenia w sytuacji wymagającej znacznie szybszego czasu reakcji. Może po prostu ciągło go do rzeczy, do których obecnie nie ma dostępu? Brak obrażeń, brak wyrzutu adrenaliny do krwi, brak tego, co go napędzało przez ostatnie lata. — Yep. Nie widzisz, coś może Cię przypadkowo jebnąć, jakieś magiczne stworzenie... nie kojarzę, by nowsze modele coś w tej kwestii posiadały. Mocniejsze światła oślepiają pozostałych kierowców. Może jakimś zaklęciem by się rzeczywiście dało. Albo eliksirem. — wziął cięższy wdech, zanim to nie przestał myśleć na ten temat, kiedy odchylił głowę znowu do tyłu. Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi. Ogniomiot był w miarę nowy, w związku z czym mógłby w nim znaleźć takie funkcje, a obecnie się ich nie dopatrzył. Może niepoprawnie zapoznał się z rzeczywistymi możliwościami pojazdu? Kto wie.
Obserwował zatem poczynania Lucasa, nie podejmując się żadnej czynności mającej na celu ewentualną asekurację w przypadku niezbyt przyjemnego lądowania. I rzeczywiście tego pożałował, bo nim jakkolwiek zdołał zareagować, a poczuł, jak pojazdem dosłownie wstrząsa, wszystkie kontrolki mignęły, ale nie wyrzuciły poduszek. Mimowolnie uderzył kolanem, czując, że w ramach idiotyzmu przy okazji zostanie mu ładny siniak, aczkolwiek nie zareagował na to na żaden ze sposobów, mrużąc oczy w stronę tego, co się wydarzyło. Rozjebane? Nie, nie wyglądało. Zastanawiało go to, kiedy to spojrzał w stronę przerażonego Ślizgona.
Już, ziemniaku, wciśnij sprzęgło i patrzymy, co się stanie. — zaproponował, starając się przekręcić stacyjkę, aczkolwiek bez większego sukcesu. Kluczyk po prostu nie przechodził przez żadne z kolejnych poziomów, kiedy to smukłe palce, okryte poniekąd bluzą, starały się to zrobić. Wrzuciwszy na jedynkę, zaciągnął tym samym ręczny, odpinając własny pas, by sięgnąć do przycisku otwierającego maskę. Był usadowiony dość głęboko, aczkolwiek dał sobie z tym rady, po czym się wyprostował. Charakterystyczne brzdęknięcie wydobyło się z pojazdu. — Zobaczymy, co tam pod maską się zepsuło. Mam pewne podejrzenia. — najprostsze, zresztą. Otworzenie drzwi spowodowało, że mimowolnie drgnął, czując chłód przeszywający jego ubrania, aczkolwiek, nie widząc sensu w ubieraniu kurki na trzy minuty, jedynie wyciągnął różdżkę z własnej kieszeni. Lumos Sphaera przyczyniło się do wyczarowania kuli światła, która to oświetlała otoczenie wokół Lowella. Zimno, mokro, brr, nieciekawie - pomyślał, zanim to nie otworzył w pełni maski, pokazując wnętrze pojazdu w postaci jego serca. Silnik, obecnie niezapalony, był rozgrzany, a mogli to zauważyć po ilości białego dymu, wynikającego z różnicy temperatur. — Na egzaminie tego nie wymagają, ale warto jest wiedzieć, gdzie można czego dolać. Ale, skupimy się głównie na tym, dlaczego nie możemy przekręcić kluczyka w stacji. Najprostszą przyczyną, a zarazem najczęstszą, jest odłączenie akumulatora. Albo jego rozładowanie. — poświecił ostrożnie nad poszczególnym elementem, który może różnił się od mugolskiego, ale zasada była całkiem podobna. Wszystko wyglądało w porządku, kiedy to patrzyli na taki pierwszy rzut oka. Mimo to Lowell zaczął działać, pierwsze luzując zaciski, by tym samym je z powrotem poprawić. Robił to ostrożnie, nie chcąc mieć przypadkiem do czynienia z nieprzyjemnymi konsekwencjami tego procederu, aczkolwiek nie zawsze mógł nad tym zapanować.

Kostki:

I jak wrażenia? — zapytał się, kiedy to mieli jeszcze chwilę czasu, a sam oparł się o drzwi, biorąc głęboki wdech. Dużo tego wszystkiego było jak na pierwszy raz, ale i tak, Sinclairowi szło całkiem nieźle.
+
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptyNie 10 Sty 2021 - 18:04;

Kość: 4

Z pewnością, kiedy będzie już częściej prowadził auto, większość rzeczy wejdzie mu po prostu w nawyk, zanim się obejrzy. Ale w tej chwili rzeczywiście to było dla niego nieco za dużo, zwłaszcza, kiedy wiedział, że coś zjebał... Ale na szczęście, luźna atmosfera sprawiała, że nie czuł jakiejś chorej presji, chociaż jego obawy przed rozwaleniem kumplowi samochodu nadal tkwiły w jego głowie. Nowe doświadczenia przeważnie na początku sprawiały same trudności, dlatego nie było co się z jednej strony przejmować, ale z drugiej - Lucas zawsze dążył do tego, aby być jak najbliżej ideału, dlatego nieco go to drażniło.
Jednocześnie, były też osoby, które kompletnie nie nadawały się na kierowcę i nawet nie było sensu szkolić ich iks lat, bo i tak to nie jest dla nich. W momencie, kiedy poczuli zapach spalenizny w samochodzie, czuł się właśnie tak - jakby było zapisane w gwiazdach, że nie jest mu dane siedzieć za kierownicą, bo tylko sieje spustoszenie. Co innego teleportacja, co innego manewrowanie w powietrzu na miotle, a co innego zapanowanie nad taką machiną, nawet na ziemi. Nie spodziewał się, że to aż tak bardzo skomplikowane.
Rozumiał osoby, dla których pieniądze nie miały zbyt wielkiego znaczenia, bo sam należał właśnie do tej grupy. Jednak w przypadku Felka, sprawa była de facto inna. Kiedy zapytał go czy byłby w stanie zrobić za niego pewną pracę domową, od razu powiedział, że jest to niejako zlecenie za które zaproponował zapłatę. Nauczył się w ciągu swojego dziewiętnastoletniego życia, że nie ma nic za darmo. Kiedy człowiek się stara i przykłada do swojej pracy, wykonuje ją należycie i druga strona jest z niej zadowolona - powinien otrzymać za to zapłatę. Takie miał zasady. Dlatego też nieco uraziła go postawa Felinusa, który odesłał dwa razy galeony, które Lucas dał mu w ramach wynagrodzenia. I tym razem, kiedy Sinclair zepsuł mu dość istotną część auta, Puchon powinien pozwolić mu zapłacić za naprawę, bo ponosi się konsekwencję swoich czynów, prawda? A wmawianie Lucasowi, że ta usterka nie wymaga naprawy, było cholernie nie fair. Miedzy innymi dlatego, że Ślizgon nie znał się na motoryzacji...
- Taaa, coś huknęło i się zjarało, ale nie trzeba naprawiać. Czekaj, bo Ci uwierzę - nie poddawał się, zerkając na niego katem oka. A dlaczego niby Felek ma płacić za coś, co zjebał Sinclair? Czy był instytucją charytatywną, gdzie udostępnia Ogniomiota i nawet gdyby miał go złomować to i tak ni cholery nie weźmie od winowajcy ani sykla? Gdzie tu sens, gdzie logika? - Ale z Ciebie krętacz, stary - mruknął jeszcze do niego, kręcąc głową z niedowierzaniem, ale i tak miał plan, żeby zwrócić mu te pieniądze za naprawę.
Nie zdawał sobie sprawy z tego co Felek próbuje aktualnie kontrolować, ale samo to, że normalnie nie pali, a nagle popala sobie w samochodzie przy nim, daje mu trochę do myślenia. Dużej części osób, których dotyczył stres wydaje się, że umieją nad nim zapanować i wszystko jest w najlepszym porządku. Jednak czasami te problemy zbierają się pod kopułą czaszki i gromadzą, aż w końcu następuje kulminacyjny moment, kiedy ta cała zbieranina problemów wychodzi i wtedy człowiek dopiero nie może sobie z nią poradzić. Sinclair miał jednak nadzieję, że kumpel nie ma takiego problemu i zbiera w sobie negatywnych spraw, ignorując je i zsuwając gdzieś na bok, jakby same miały się z sobą rozprawić. To była najgłupsza z możliwych opcji i zapewne Felinus o tym wiedział.
- Zdecydowanie wole lepszą widoczność - podsumował, uśmiechając się pod nosem, bo pewnie sam teraz przetestowałby możliwości machiny, gdyby tylko bardziej nad nią panował, a tak, pozostało mu tylko ich nie zabić - Nie no, nie wiem czy są takie możliwości, tak po prostu strzelam, czy ktoś na to wpadł. Ale może rzeczywiście jest to trudne do wykonania, bo mogłoby utrudniać coś innego... - myślał na głos, próbując jakoś to sobie wyjaśnić. Chociaż nie wiedział zupełnie po co, skoro i tak się nie znał. Ale pogdybać zawsze sobie mogli, prawda?
Kolejny manewr, który wymagał od niego koncentracji, zwinnego operowania pojazdem i przede wszystkim wyczucia. Niestety tego ostatniego przy lądowaniu mu zabrakło, bo jak trzepnęło autem, tak silnik zgasł. Oczywiście Felek zachował naturalnie opanowanie i tylko oznajmił, że musza zaglądnąć głębiej, żeby dowiedzieć się, co się stało.
- Hmm, czyli w tym przypadku... z czym mamy do czynienia? - spytał, przystając przy Lowellu, który to już pochylał się nad otwartą klapą przednią samochodu. Widok pod nią nieco go przeraził, bo za bardzo nie wiedział co to za mechanizmy pozwalają jeździć tej machinie, a te wszystkie skrzynki i kable, upchane pod maską niezbyt wiele mu mówiły. Będzie musiał się jeszcze wieeeele nauczyć... - Sprawnie Ci to poszło. Ja nie wiem w ogóle co jest co i nie wiedziałbym co zrobić w takiej sytuacji, ale cieszę się, że to nic poważnego. - oznajmił po chwili z wyraźną ulgą w głosie, kiedy Felek załatwił już sprawę akumulatora.
Kiedy skończył, Lucas tym razem wsiadł na miejsce pasażera, a Puchon zasiadł za kierownicą. To też było ciekawe, bo Sinclair będzie miał okazję zaobserwować Felinusa podczas jazdy.
- Powiem Ci, że z początku miałem obawy czy to wszystko ogarnę, ale tak jak ze wszystkim trzeba się po prostu wbić w to manualnie. Wydaje się skomplikowane, ale myśle, ze jak zapisze się na jazdy to wiele już jestem do przodu. Dzięki, stary - zwrócił się do kumpla, posyłając mu usatysfakcjonowane spojrzenie, które wyrażało jak bardzo jest zadowolony z tego, że Puchon zgodził się z nim pojeździć. Będzie miał naprawdę dużo prościej, kiedy w przyszłości spróbuje swoich sił w nauce jazdy takim pojazdem.

//zt x2

+
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptyWto 8 Mar 2022 - 21:24;

Tę noc spędził w Londynie - zawczasu umówiwszy się z Julią na konkretne miejsce i czas; dokładnie tam, gdzie spokojnie mógłby sprawdzić sprzedawane przez nią piorunowe cacko. Bynajmniej, wcale nie dlatego, że sądził, iż Brooks go w jakikolwiek sposób chce oszukać czy naciągnąć. Mogłaby mu sprzedać Błękitną Butlę za trzysta srebrników galeonów, a on i tak by to łyknął i jeszcze się ucieszył. Zakładał z góry, że swój swojego w samych gaciach by nie puścił.
Zerwał się rano ze swojego lokum na Tojadowej i wytoczył motor na ulicę, by po chwili już śmigać w przestworzach w kierunku - miał nadzieję, że jeszcze opustoszałego - placu manewrowego. Prócz tego, że zwyczajnie chciał kupić dla siebie jakieś auto (a ogłoszenie Brooksie spadło mu jak boża krówka z nieba), to miał do Krukonki jeszcze jeden romans, który chciał załatwić przy okazji.
Opadając Bravo na ulicę, już bez modułu niewidzialności zajechał prosto na plac. Szczęśliwie kompletnie pusty. Czyli był - wow - wyjątkowo przed Julią! Zaparkował maszynę na drugim końcu betonówki i zgasił silnik; pozbył się kasku, zawieszając go na kierownicy i po prostu oparł się biodrem o motocykl rozglądając się za Piorunem w barwach Harpii z Hollyhead i jego właścicielką.

@Julia Brooks
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptySro 9 Mar 2022 - 8:47;

Jak to w życiu często bywa, rzeczywistość znacząco odbiega od wyobrażeń. Dowodem na to była spontaniczna decyzja pałkarki, by kupić magiczny samochód. Oczami wyobraźni widziała siebie i zwierzaki w aucie, Fatalne Jędze na głośnikach i długie podróże po Wyspach Brytyjskich. Planowała zwiedzić wszystkie najładniejsze miejsca, ze szkockimi wrzosowiskami na czele. Wyszło jak wyszło. Czasu miała niewiele i jak już podróżowała, to świstoklikami lub teleportowała się, bo tak było wygodniej. Biedny „Zielony Szerszeń” kurzył się więc w garażu i robił za sypialnię Harrego, co było losem okrutnym dla tak pięknej maszyny. Piorun zasługiwał by błyszczeć na nieboskłonie, pędząc ile fabryka dała. Postanowiła go więc sprzedać i choć zdążyła już zapomnieć o ogłoszeniu, to jednak los postanowił się uśmiechnąć i do niej i do auta. Szczęśliwym kupcem miał się okazać Tadek, a właściwie to jego kolega. Po krótkiej listownej wymiane umówili się o nieludzkiej dla większości godzinie na placu manewrowym. Na spotkanie się nieco spóźniła, ale miała ku temu dobry powód. Wiedząc bowiem, że to jej ostatnie chwile z „Szerszeniem”, postanowiła zabrać go w ostatnią przejażdżkę po Londynie. Wdusiła więc gaz i pędząc przed siebie, cieszyła się adrenaliną krążącą w żyłach. Kiedy już dojechała na miejsce, serce biło jej jak szalone, a na twarzy malował się szeroki uśmiech, na który wpływ miała zarówno przejażdżka, jak i widok sympatycznego wielkoluda, który na nią czekał.

- Uszanowanko – przywitała się z chłopakiem, uchylając niewidzialnego kapelusza. – Kolega to kiedy przyjdzie?
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptyCzw 10 Mar 2022 - 11:23;

Thaddeus z kolei naturalnie ujmował w swoim napiętym harmonogramie podróże magicznymi pojazdami - jako osoba zwyczajnie nie umiejąca w teleportację. Jasne, zostawały jeszcze świstokliki czy sieć Fiuu, ale Puchon zwyczajnie nie czuł się dobrze podczas jakiejkolwiek aportacji. Świstoklik potrafił wyciągnąć z niego nawet najlepsze śniadanie; i istniała możliwość, że kominek podłączony do Fiuu nie zrozumie jego szkockiego. Motor czy samochód prowadził jednak sam i maszyny zawoziły go dokładnie w wybrane miejsce... a i frajdę dawały niepomiernie większą.
Nic więc nie mógł poradzić na trzepoczące w ekscytacji serce, gdy całą jego uwagę na placu zgarnął Piorun - i uśmiechnięta szeroko Julka. Sam wyszczerzył się na ten widok od ucha do ucha, odpychając się nonszalancko od motocykla i podchodząc powoli do nadjeżdżającego pojazdu.
Kłaniam się, całuję rączki — odparował, z chichotem odwzajemniając typowy dla siebie gest uchylenia kapelusza, który Brooks tak zgrabnie skopiowała. — Holden Edgcumbe, miło mi — przedstawił się swoim drugim imieniem, aka imieniem wyimaginowanego kumpla - świecąc przy tym dziewczynie rodowym sygnetem po oczach. Wczuwał się w swoje arystokratyczne alter-ego aż do przesady, tworząc nieco satyryczny obrazek.
Panna Julia jak mniemam? — Uśmiechał się głupio - grzebiąc w wewnętrznej kieszeni motocyklowej kurty, z której to zaraz wyłuskał pluszowego kruka, do którego włóczkowych szponów przyczepił Zlepem słoiczek ze szczepką deroleanu. Lawendowego. — Najlepszego Brooksie — wręczył dziewczynie upominek, szybko wracając do swojej poczciwej ekspresji chłopaka z wrzosowisk, a nie salonów. Meropa by go zdzieliła po potylicy, gdyby zapomniał o dniu kobiet. — Sądząc po wypiekach masz już chyba za sobą pożegnanie z Piorunem? — podpytał, opierając się o maskę samochodu, tuż przy drzwiach kierowcy.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptyCzw 10 Mar 2022 - 13:17;

Jeżeli ktoś miał mieć problemy z podróżami siecią Fiuu, to z pewnością Tadek. Z tym szkockim akcentem aż prosił się o to, żeby zamiast na Pokątnej wylądować gdzieś w rzeźni na obrzerzach Cardiff albo innym zapomnianym przez Merlina miejscu. I choć akcent uniemożliwiał normalne podróże, skazując go na nieodłączny motor, to z pewnością działał na kobiety, co widać było po artykułach w prasie czy wianuszku adoratorek, które otaczały go na szkolnych korytarzach. No, akcent był rzecz jasna jedynie dodatkiem do sławy, uśmiechu i rosłej sylwetki, ale robił robotę. A jak teraz dojdzie do tego zielone sportowe auto, to sympatyczny Szkot będzie musiał się zaopatrzyć w pelerynę niewidkę, żeby zaznać choć trochę spokoju!
Julka skinęła Holdenowi głową w geście przywitania, szczerząc się przy tym, jak głupi do sera.

- Thad nigdy się nie chwalił, że ma takich przystojnych znajomych. I do tego takich wysokich – stwierdziła, wyciągając przed siebie dłoń, gotową do uściśnięcia przez nowo poznanego jegomościa. – A więc Holden. Miło Cię poznać. Julia Brooks – dodała, przewracając przy tym oczami, z rozbawienia rzecz jasna.

Na widok prezentu oczy jej się zaświeciły, głównie ze zdziwienia, bo nie oczekiwała czegokolwiek, zwłaszcza pluszaka. I to kruczego!

- Oh, dziękuję – powiedziała lekko zakłopotana, zaciągając się ulubionym zapachem, którym to pachniał kruczek. – Nie trzeba było, ale dziękuję. Jest świetny.

Pożegnanie z Piorunem rzeczywiście miała, tak więc pokiwała żywiołowo głową, po czym otworzyła ostentacyjnie drzwi, dygnęła służalczo i rzuciła: - Zapraszam do testowania, Monsieur!
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptyNie 13 Mar 2022 - 11:07;

Musiał przyznać sam przed sobą, że tak szeroko uśmiechnięta Julka była jednym z jego ulubionych zjawisk na tym padole - być może to właśnie dlatego starał się wchodzić na swoje obroty turbośmieszka. Pisał jakieś listy od dupy strony i zgrywał szlacheckiego bubla - chociaż też sam się przy tym przednio bawił, więc nie miał na co narzekać.
Ładne lica i sięganie nieba są u nas rodzinne — odparł z iście szarmanckim uśmiechem ujmując dłoń dziewczyny, żeby przelotnie ucałować jej wierzch - a nie przyssać się do niej jak ostatni gumochłon. — Cała przyjemność po mojej stronie — dodał jeszcze, parskając jednak cichym śmiechem, kiedy już się prostował. Zielone oczy puszczały mu rozbawione iskry - do których szybko dołączył zadowolony uśmiech, gdy Brooksie przyjęła jego drobny upominek.
Prawie wzorowo przyjęty prezent. Bo trzeba było. — Teraz to on przewrócił oczami. — Albo raczej - bo chciałem. W każdym razie możesz zasadzić derolean w doniczkę, powinien się przyjąć. A jeśli nie... — Teatralnie rozmasował kostki swoich dłoni spoglądając gdzieś za horyzont. — Pogadam sobie z tym zielarzem — groźba czaiła się między szkockimi głoskami - choć oboje wiedzieli, że była tylko na pokaz. Thaddeus i groźba w jednym zdaniu to istny oksymoron.
Zaproszenie przyjęte! — Rozpromienił się jak dzieciak, kiedy Julia zrobiła mu miejsce na fotelu kierowcy. Nie zapomniał oczywiście odwzajemnić dygnięcia swoim głębokim ukłonem - po czym wpakował się za kierownicę. Prawie się blokując - z kolanami praktycznie przy samej brodzie. Niechcący wcisnął nawet klakson, a Piorun rozdarł się w tej betonowej dżungli.
Cholera... zapominam o tym — roześmiał się ochryple, próbując wymacać przy fotelu wajchę do regulacji fotela i nie fundować wcześniejszej pobudki ludziom mieszkającym przy placu. — Pakuj się Brooksie. — Skinął podbródkiem na fotel pasażera, nie spuszczając spojrzenia z dziewczyny. — Tylko raz się rozbiłem. Ale spoko, tu nie ma skrzyżowań!
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Plac manewrowy QzgSDG8




Gracz




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptyPon 14 Mar 2022 - 16:32;

Szeroko uśmiechnięta Julka nie była rzadkością, o ile znało się ją nieco lepiej, niż tylko ze szkolnych korytarzy. Nie zwykła cieszyć się jako głupi do sera z byle powodu ani zakłamywać rzeczywistości i silić się na nieszczerość. Jak była obolała po treningu i niewyspana, to zachowywała się dokładnie tak, jak ktoś obolały i niewyspany. A jak czuła się świeżo jak stokrotka i do tego wszystko układało się, jak trzeba, to i ona promieniała. Dziś był ten drugi przypadek, a poza tym duża w tym byłą rola Tadzika, przy którym gęba sama z siebie wykrzywiała się w szerokim uśmiechu. Ciężko się nie uśmiechać, kiedy ktoś obdarowuje cię pluszakami i szczepkami czarodziejskich roślin.

- I skromność. Zapomniałeś o skromności, Holden – uśmiechnęła się półgębkiem, kiedy to szlachetny kawaler składał pocałunek na jej zimnej dłoni. – Mam nadzieję, że się przyjmie. Nie chciałabym się stać przyczyną konfliktu pomiędzy dwoma dżentelmenami – dodała, i choć Tadek sprawiał wrażenie osoby, która nie skrzywdziłaby muchy, to i tak wiedziała, kto by wyszedł zwycięsko z tego starcia. Nieuczciwy zielarz zreinkarnowałby się w mgnieniu oka jako pożywka dla swych kwiatków.

Z politowaniem i niemałym rozbawieniem przyglądała się chłopakowi, który pasował do jej auta jak pięść do nosa. Przynajmniej przez pewien czas, bo w końcu wajcha poszła w ruch, fotel się cofną i cała rosła sylwetka należąca do Szkota, mogła w końcu zmieścić się w Zielonym Szerszeniu bez większych problemów.

Dwa razy nie musiał jej powtarzać. Obeszła pojazd dookoła, zajęła miejsce obok Tadzika, a gdy ten wspomniał o swojej kraksie, bez słowa zapięła pas. – I jak, wygodnie? Mieścisz się, olbrzymie? – zapytała, poprawiając przekrzywione nieco lusterko i sprawdzając, czy w schowku na rękawiczki nie zostawiła czegoś przypadkiem. Oczywiście zostawiła – jakąś starą pomadkę do ust i zabawkę Harry'ego. Wcisnęła je więc do kieszeni kurtki, czekając, aż nowy kierowca pokaże jej, na co go stać.
Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Plac manewrowy QzgSDG8




Moderator




Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy EmptyPią 8 Lip 2022 - 21:58;

Tego jak była podekscytowana, nie dało się nawet opisać słowami. Stała obok swojego brata na placu manewrowy, uważnie go słuchając i kiwając głową raz po raz w pełnym skupieniu, o czym świadczyły lekko zmarszczone brwi. Nie mogła w to uwierzyć, że Ryan naprawdę miał ją nauczyć prowadzić samochód, przecież marzyła o tym od lat, doskonale wiedząc, że za cholerę nie nauczy się teleportacji, z jednego względu – nienawidziła teleportacji. Rzecz jasna nie sądziła, że prędko będzie ją stać na samochód, ale gdzieś tam miała nadzieję, że Ryan będzie jej pożyczać swoje auto, no bo właściwie dlaczego nie.
W końcu wsiadła do samochodu, który nawet nie był jej brata, bowiem Ryan stwierdził, że prędzej umrze niż da jej prowadzić teraz swoje dziecko. Siedziała więc w jakimś ciasnym aucie, które wytrzasnął nie wiadomo skąd, ale Ruby nie zadawała pytań, będąc zbyt rozemocjonowaną tym wszystkim. Nie wiedziała jednak jak szybko się okaże, że wcale nie jest takim urodzonym kierowcą jak jej brat.
Wykonała wszystkie rzeczy, o których jej mówił, ustawiła fotel według jego wskazówek, poprawiła lusterka, sprawdziła czy na pewno jej wygodnie. Po tym wszystkim spojrzała na brata z nadzieją w oczach, że może już ruszać i prawie pisnęła, kiedy ten kiwnął jej głową. Ruszyła, cóż, za szybko, zbyt gwałtownie i Ryan niemal od razu zareagował. Stale powtarzała sobie w głowie, że ma się uspokoić, brała głębokie wdechy i przypominała sobie, że są na jakimś głupim, pustym placu, a nie na ulicy wśród innych aut, więc czego w ogóle się stresowała.
Zaczęła od początku, dużo wolniej, spokojniej, słuchając wskazówek Ryana i szczerząc się od ucha do ucha, kiedy poprawnie wykonała łuk. Nagle poczuła jak się rozluźnia i niespodziewanie wszystko stało się znacznie łatwiejsze. Ćwiczyła zmienianie biegów, naśladowała brata, którego widziała milion razy jak prowadził samochód i chcąc nie chcąc – brała go za swój wzór, jak w wielu przypadkach.
Wracali na plac każdego dnia, w końcu wyjeżdżając w wielkie miasto, gdzie sytuacja stawała się zdecydowanie utrudniona. Ruby jednak wzięła sobie za punkt honoru tę sprawę, zdanie prawka zanim pojedzie na wakacje. Zdała owutemy, zdała egzaminy, więc zda też i to, korzystając z tego, że Ryan był na Wyspach.

|zt

______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Plac manewrowy QzgSDG8








Plac manewrowy Empty


PisaniePlac manewrowy Empty Re: Plac manewrowy  Plac manewrowy Empty;

Powrót do góry Go down
 

Plac manewrowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Plac manewrowy JHTDsR7 :: 
londyn
-