Mój próg: -15 za oklumencję, -30 za zaklęcia = 25
Kości: 77,
30,
61Zabrane stąd kamienie: 2/3
Czy ciche skrzypnięcie towarzyszące otwieraniu drzwi nie powinno napawać go większą satysfakcją? W normalnej sytuacji pewnie tak właśnie by było, ale teraz... teraz nie był do końca sobą. Schował się gdzieś w swoim wnętrzu i odepchnął od siebie niewygodne uczucia, które tylko by mu przeszkadzały. To tylko szczur, prawda? Zdarzało mu się myśleć poważnie o zabiciu Mefisto, a to przecież był tylko gryzoń, nie powinno robić to na nim wrażenia.
Robiło.
Więc wmówił sobie, że jest inaczej.
Oświetlając sobie drogę, wszedł do wnętrza zniszczonego domu. Gruz chrzęszczał pod nogami, resztki tynku sypały się ze ścian; nie mogło go tu czekać nic dobrego. Wpatrywał się w ziemię, szukając czegoś, co wyróżniałoby się w tym bałaganie, aż zatrzymał go nieprzyjazny, przyprawiający o dreszcz dźwięk – warkot zwierzęcia.
— Dobry piesek — przemówił łagodnie, kiedy zlokalizował już zwierzę. Ale piesek nie był dobry, warczał wściekle i napinał mięśnie, szykując się do skoku. To wilk, ale jakiś taki... dziwny. Nie znał się zbyt dobrze na dzikich zwierzętach, toteż nie rozpoznał go od razu, ale poczuł się nieswojo – coś jakby trochę mrowiło wnętrze jego czaszki, uderzając raz po raz w barierę oklumencji, którą nauczył się utrzymywać bez przerwy, choć nie z pełną mocą.
— Tak chcesz się bawić? — chyba o nich czytał; pustkowce? pustelniki? Mniejsza o nazwę, majstrowały podobno w umysłach tych, którzy stanęli im na drodze. Miał sporo szczęścia, że potrafił się na to uodpornić – natychmiast skupił się na ulepszeniu owej bariery i zaatakował wilka zaklęciem – wpierw depulso, by rzucić nim o jedną ze ścian. Nie dał mu szansy na atak, od razu rzucił drętwotę, a na sam koniec firehutchcath, zamykając go w klatce. Miał dość zabijania zwierząt na dziś, wolał więc tego uniknąć, skoro miał taką możliwość.
— Wybacz, mam awersję do wilków — mruknął, mijając klatkę i nieprzytomnego jeszcze wilczura. Pośród gruzu tuż przy klatce rzucił mu się w oczy kamień odstający od reszty kolorem – nie miał żadnej pewności, że nie bierze ze sobą śmiecia, ale postanowił wziąć go ze sobą, tak na wszelki wypadek.
| z/t