Kostki: 6 i 80
Zebrane kamienie: 1/3

Sama nie wiedziała czemu, ale swoje kroki skierowała pierwsze do łazienki, która znajdowała się w domu. Pomieszczenie choć zapuszczone wydawało jej się być całkiem... zwyczajne. Chociaż coś jej podpowiadało, że zdecydowanie tak nie było. Zajrzała do znajdującej się pośrodku pomieszczenia wanny. Nie potrafiła dostrzec w niej dna. Widziała jedynie głęboką i nieprzeniknioną toń. Nim zdołała się rozmyślić zrzuciła z siebie cienką bluzę, którą na sobie miała i przełożyła nogi przez kamienny brzeg, zanurzając się coraz bardziej w zimnej wodzie. Wciągnęła jeszcze głęboko powietrze, by finalnie znaleźć się całkowicie pod lodowatą taflą.
Nie było jednak tak źle jak mogłaby się tego spodziewać. Czuła się wyjątkowo swobodnie pod wodą i nie miała większego problemu z tym, by skupić się na swoim zadaniu i być w stanie zlokalizować ukryte w wannie kamienie. Widząc jeden z nich od razu do niego podpłynęła i wydobyła go z wody. Kiedy tylko znalazł się w jej dłoni, zaczęła się wynurzać. Powoli, starając się dostosować do zmiany ciśnienia. W końcu jednak udało jej się dotrzeć na powierzchnię i wziąć głęboki oddech. Z kamieniem w ręce.
Wydrapała się z wanny po czym sięgnęła po swoją bluzę i szybkim zaklęciem osuszającym doprowadziła się do porządku, stwierdzając, że powinna pójść dalej na poszukiwanie kolejnych kamieni.

z|t

Próg: 50 + 10 za ostatnią kotke = 60 - kostka 6 = 45
Kostki: 61 (wygranko), 6^
Zebrane stąd kamienie: 2/3
Moje kamienie: 2/4

  Czuł dziwny chłód. Z jednej strony było to dość dziwne, bowiem na zewnątrz temperatura mogła wykończyć w zasadzie każdego udarem, a i w domu nie było jakoś szczególnie zimno. W każdym razie przebiegały po nim dreszcze... czyżby złapał jakieś choróbsko w tym cholernym miejscu? A może rzucono na niego klątwę? To stworzenie tak dziwnie na niego patrzyło...nie, to głupie. Może po prostu łapał jakąś pochodną przeziębienia czy coś takiego. Z drugiej strony nie chorował od tak dawna. Nie, nie miał zamiaru teraz o tym myśleć, musiał szukać kolejnych wskazówek, a ten jeden mały kamyczek zdobyty od zwierzaka w korytarzu jednoznacznie chyba wskazywał, że trzeba szukać ich więcej.
  Nie odchodził daleko, najzwyczajniej w świecie wchodząc do następnego w kolejce pomieszczenia. Okazało się... łazienką? Rozejrzał się uważnie na wypadek, gdyby coś postanowiło go zaatakować, ale w żaden sposób nie zapowiadało się, aby miało się to wydarzyć. Trzymał w dłoni swoją nową, głogową różdżkę w pełni gotowości i analizował to miejsce, na pierwszy rzut oka nie dostrzegając absolutnie nic. Pierwsze co przyszło mu na myśl to zerknięcie do opustoszałego kominka, ale nic nie wskazywało na to, że to właśnie w nim miałoby się coś znaleźć. Spróbował rzucić nań Incendio, ale ogień jak się pojawil, tak po chwili zgasł nie ukazując żadnego sekretu. Odwrocił się i wtedy dopiero dostrzegł nieścisłość w postaci wanny pełnej wody. Zaraz, zaraz.
  Podszedł bliżej zerkając na nią i szybko orientując się, że nie miała dna. Pływanie. Wspaniale. Uwielbiał wodę i uwielbiał spędzać w niej czas... gorzej, jeśli na dole czeka wściekła kałamarnica albo inne stworzenie do pokonania, aby tradycji stało się zadość. Zrzucił buty i wskoczył do środka, bardzo szybko zanurzając się w ciemnej toni. Był gotowy odeprzeć każdy atak, ale nie nastąpił z żadnej strony. Czy była w tym jakaś podpucha? Mknął w dół, szukając jakiejkolwiek wskazówki, aby w ostateczności na dnie dostrzec kolejny z kamyczków. Nie zastanawiając się, podpłynął bliżej i pochwycił go, pędząc z powrotem ku górze. Pływało mu się świetnie, co było dziwne, zważywszy na okoliczności i na to, że woda była... dość ciepła. Nie miał czasu się zastanawiać. Wyskoczył z armatury i szybko osuszył się, założył buty i pomknął dalej.

[zt]

Próg: 60 + 15 → 75
Kość: 24, 4
Zabrane stąd kamienie: 2/3

Tak szybkie i bezbłędne starcie z dzikim zwierzem mocno go podbudowało, właśnie czegoś takiego potrzebował – czynnika, który pokaże mu, że to co zrobił i robi dalej, nie jest aż tak pozbawione sensu, jak mogłoby się z początku wydawać. Oczywiście wygrany nierówny pojedynek wcale nie oznaczał żadnego sensu, jedynie napawał go pewnością siebie i wiarę w swoją osobę. Wbrew wszelkim pozorom miewał z tym ostatnio spore problemy.
Dochodząc do wniosku, że w korytarzu nie ma już nic wartego uwagi, a przynajmniej on nie potrafi tego znaleźć, ostrożnie wszedł do jednego z pomieszczeń. Za drzwiami znalazł... łazienkę. Była podniszczona jak wszystko tutaj, ale niewątpliwie była łazienką i nawet miała w sobie typowe wyposażenie. Rozejrzał się szybko i pochylił się nad pełną wody wanną, a na jej „dnie” zobaczył kamień, taki sam jak ten, który znalazł przed kilkoma chwilami. W pierwszej chwili wrzucił do środka zwykły kamyczek, by upewnić się, że nic mu się nie stanie (trudno było porównywać rękę do kamienia, ale hej, lepsze to niż nic), a potem spróbował najbanalniejszego rozwiązania – użył accio. Wcale nie zdziwił się, że nic tym nie zdziałał; niechętnie wsadził rękę do wody i ze zdziwieniem odkrył, że nie jest w stanie sięgnąć dna.
Takie buty.
Rozebrał się do bielizny i wszedł od środka, zanurzając się w całości. To co, do dna? Tam właśnie się skierował, oświetlając sobie drogę różdżką... i poszłoby mu sprawnie gdyby nie stado druzgotków, które obsiadło go na wystarczająco długo, by zabrakło mu powietrza. Nie było rady, musiał wypłynąć na powierzchnię. Był zmęczony i przed tym, a ta próba tylko dodatkowo go osłabiła. Może istniał inny sposób? Na ten moment miał dość pływania... a Laveau powinna przemyśleć posprzątanie w łazience, bo trochę jej tu pozarastało.

| z/t