Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Ciemny zaułek

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Emily Rowle
Emily Rowle

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : 127
  Liczba postów : 1846
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Ciemny zaułek  QzgSDG8




Gracz




Ciemny zaułek  Empty


PisanieCiemny zaułek  Empty Ciemny zaułek   Ciemny zaułek  EmptyPon 22 Cze 2020 - 17:50;


Ciemny zaułek


Nie powinno cię tu być po zmroku. To zdecydowanie nie jest bezpieczne miejsce, a niektórzy tylko czekają, aż jakiś zagubiony turysta pojawi się tu w niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie. Zwiedzanie tej strefy Nowego Orleanu po zmierzchu może wydawać się kuszące, jednak niesie też za sobą nieprzyjemne konsekwencję.
Odwiedzając tę lokalizację za dnia - nie musisz się o nic martwić. Jeśli jednak zakładasz, że twoja postać pojawiła się tu po zmroku, obowiązkowo musisz rzucić kostką. Pamiętaj, że wykonując rzut zgadzasz się na efekty zawarte w kostkach.

Kostki:

Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
Ciemny zaułek  QzgSDG8




Gracz




Ciemny zaułek  Empty


PisanieCiemny zaułek  Empty Re: Ciemny zaułek   Ciemny zaułek  EmptyWto 14 Lip 2020 - 23:20;

Jak to zwykle w wakacje bywa, do samego końca, aż do znalezienia się na miejscu, zupełnie nie wiadomo czego można się spodziewać. Mimo to za każdym razem liczę jednak na jakieś ciepłe strony i tak też pakuję kufer - krótkie spódniczki, kostium do pływania, kapelusz... Luizjana w której się znajdujemy okazuje się niezwykle magiczna, nawet jeśli nie jest to dokładnie taki klimat jaki sobie wyobrażałam - jest zdecydowanie lepiej. Atmosfera Nowego Orleanu a szczególnie tej jego magicznej części bardzo przypada mi do gustu. Mam wrażenie, że tutaj czarodzieje nie ukrywają się aż tak jak w brytyjskich miastach, być może wpływ na to ma ogólne większe przyzwolenie na wszystko.
W każdym razie, wcale nie czuję się dziwnie, kiedy idę ze swoim nowym ziomkiem Malborkwaldem i rozmawiam o dokonaniach Grindelwalda. Z tego co się zdążyłam zorientować nikt go nie widzi, nawet czarodzieje, a więc mugolom musi się wydawać, że gadam sama do siebie. Poza tym namawia mnie na sprawdzenie ciekawych miejscówek, przekonując mnie, że jak ktoś zabrania mi gdzieś wejść to tym bardziej oznacza, że koniecznie powinnam sprawdzić o co chodzi. No jakbym nie wiedziała! Przyznaję mu rację, że to przecież oczywiste ale w jakiś magiczny sposób o którym nie mam pojęcia wpływa to na mnie tak, że czuję się dziwnie niepokonana. Jestem pewna, że choćby nie wiem co to nic mi się nie stanie a ciemne, mroczne uliczki to nic takiego i koniecznie muszę w którąś wejść, żeby udowodnić sama sobie, że jestem odważna.
Idziemy więc jedną z główniejszych ulic czy raczej ja idę a Malborkwald leci obok, rozstawieni na  chodnikach muzycy klimatycznie przygrywają, zbierając dookoła siebie chociaż małą widownię. Przystaję przy skrzyżowaniu do ciemnego zaułka i patrzę w jego głąb (wcale nie jest aż tak ciemny!) - jak ładnie świecą tam latarnie. Bo światło rzeczywiście jakieś jest, nawet jeśli nie tak jasne jak na głównej ulicy. Odczuwam to szczególnie w momencie kiedy w nią skręcam, czuję jakbym pogrążała się w ciemności - latarnie migoczą, rzucając na mnie żółtawy blask.
- Całkiem tu przyjemnie, prawda, Malborkwald? Może opowiesz mi jakąś historię o... - zagaduję ducha ale jego już nie ma. Nagle czuję się wyjątkowo osamotniona a równocześnie jakby wyczuwam czyjąś obecność. Nie wiem w jaki sposób, bo kiedy się rozglądam nikogo nie widzę - chyba że czai się w cieniu latarni. Dźwięk instrumentów z głównej ulicy też jakoś tak jakby ucichły i w ogóle... jest jakoś dziwnie. - Malborkwald, nie rób sobie żartów, pokaż się - wołam do niego, bo do kogoś przecież gadać muszę.

2
@Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Ciemny zaułek  QzgSDG8




Gracz




Ciemny zaułek  Empty


PisanieCiemny zaułek  Empty Re: Ciemny zaułek   Ciemny zaułek  EmptySro 15 Lip 2020 - 23:29;

Powoli przyzwyczajał się do nocnego trybu życia.
Nie zamierzał użerać się ani z duchami, ani z dzieciakami z niższych klas. Różnica w wieku była tak spora, że autentycznie Felinus zastanawiał się, czy ktoś przypadkiem nie postanowił sobie zrobić z niego i Juliusa jakichś idiotów. Albo uniemożliwić w jakikolwiek sposób prawidłowe nauczanie się Czarnej Magii, na której mu obecnie zależało tylko ze względu na informacje, jakie mógł tam znaleźć na temat oklumencji. Podręczniki do OPCM nie wspominają zbytnio o nauce tej umiejętności, podcinając jego skrzydła jeszcze bardziej, niż kiedykolwiek się spodziewał. Mógł na to prychnąć, ale ostatecznie brak jakichkolwiek większych rezultatów i sposobów nauki działało na niego niezbyt ciekawie. A na pewno trochę rozleniwiało, zważywszy na fakt tego, jak łatwo jest zrezygnować z rzeczy, do których ludzka ręka nie ma możliwości wyciągnięcia i pochwycenia. Ostatnio, całe szczęście, miał okazję potrenować zamykanie własnego umysłu podczas pobytu przy drzewie wisielców, dlatego wyjazd ten nie uważał ostatecznie za stracony dla własnego dokształcania i zdobywania nowego, unikalnego w tymże zakresie doświadczenia. A może uda mu się dostać do Domu Wielu Myśli, gdzie mógłby coś zyskać w zamian za wspomnienie...?
Zamierzał przejść normalnie podczas nocy przez Nowy Orlean, ale Baltasar uznał, że równie dobrym pomysłem będzie podpytać w sposób iście denerwujący. Tym razem badacz aligatorów zainteresował się tym, czym zajmuje się Felinus najbardziej, a także zadawał pytania na temat jego imienia. No tak. Badacz nie bez powodu o nie pytał, skoro jest ono stosowane do określania gatunków typowo kocich. Najchętniej student by się od niego odciął, kiedy to przemierzał uliczki mniej i bardziej znane, gdyby nie to, że postanowił pośledzić podejrzane osoby...
Szły one powoli, aczkolwiek zdeterminowanie. W paczce, ale rozproszenie. Cechowali się przede wszystkim jakąś dziwną, nieznaną aurą, przez którą chłopak poczuł jedną myśl, jedno dotknięcie, jakoby działanie zmuszające go do śledzenia - niebezpieczeństwo. Zachowywał się niczym normalny turysta, tudzież mieszkaniec, ale kiedy ci skręcili w mniej przyjazne uliczki, Felinus postanowił ich pośledzić przez jakiś czas. Silencio Vado... Nie posiadał w szczególny sposób umiejętności do rzucenia tego, dlatego zachowywał odpowiedni dystans, by tym samym nie zwrócić na siebie uwagi. Na plus działały czarne ubrania oraz bluza, której to kaptur narzucił na głowę. W kieszeni miał przygotowaną różdżkę.
Nieznane osoby zaprowadziły go do ciemnego zaułku, gdzie pora nocna zdawała się być tą najmniej odpowiednią do zwiedzania. Na szczęście nikt go nie dotykał, a światło oddalonych latarni jeszcze padało wewnątrz tego miejsca, mimo wielu otaczających go budynków. Na środku zaułka zauważył nieznaną mu jeszcze osobę; a także te, które postanowiły obrać sobie jegomościa za cel.
Ukrył się za jednym z obiektów stałych - śmietnikiem, by obserwować rozwój sytuacji. Duch mu w tym ewidentnie nie pomagał, mówiąc, jakim idiotą jest, narażając własne zdrowie i życie. A w międzyczasie znalazł pięćdziesiąt galeonów, tuż pod nim, które schował cicho do drugiej z kieszeni, ignorując obecność widma.

Kostki
Odwracasz się, na lewo i prawo, a ducha nadal nie ma. Przeszywa Cię jednak chłód tego miejsca i niebezpieczeństwa, jakie ze sobą niesie. Długo tego nie doświadczasz, kiedy to adrenalina w sposób nagły i niespodziewany podnosi ciśnienie w Twoim organizmie i przygotowuje do walki; nagle przelatuje tuż nad Twoją głową zaklęcie rozbrajające. W tej sytuacji chyba najkorzystniejszą opcją będzie wyciągnięcie różdżki, prawda? Nie pozostaje Ci nic innego, jak się bronić.

Rzuć kostką k6, by przekonać się, jak Ci idzie.

1 — masz najwidoczniej pecha, bo o ile omijasz inne zaklęcia, o tyle w jedną z Twoich kończyn trafia Acus Dolor, powodując obrażenia przypominające użądlenie. Rzuć kostką k6 na to, która ręka doznała wymienionego wyżej urazu.
Nieparzysta — obrażeniom ulega ręka wiodąca.
Parzysta — obrażeniom ulega ręka, z której nie korzystasz do rzucania czarów.

2, 3 — obrona idzie Ci całkiem nieźle, co nie zmienia faktu, że osób tych jest za dużo. Trzy na jedną? To na pewno nie mieści się w głowie. Nie możesz rzucić jakiegokolwiek zaklęcia ofensywnego, gdyż poświęcasz cały czas na obronę; jak długo potrwasz w tym stanie?
Możesz rzucić dodatkową kostką na powodzenie ataku przez Felinusa (k6).
1, 2, 3 — chłopakowi nie udaje się rzucić bezinkantacyjnie zaklęcia, co nie zmienia faktu, że ktoś inny postanawia się nim zająć.
4, 5, 6 — próba rzucenia Drętwoty w stronę jednego z przeciwników zakończyła się sukcesem; ten pada na ziemię i na razie nie wstaje.

4 — na początku było niezwykle trudno, ale najwidoczniej nieznane Ci osoby mają problem z poprawnym wycelowaniem, w związku z czym trafiasz jednego z trzech zaklęciem Expelliarmus, które powoduje wyeliminowanie go z pojedynku do momentu, w którym ponownie nie chwyci za różdżkę.

5, 6 — podejrzane osoby postanowiły się rozdzielić - wydaje Ci się, że jest dwóch przeciwników, do momentu, w którym jeden z nich nie postanawia Cię chwycić od tyłu i tym samym unieruchomić. Najwidoczniej skorzystał z teleportacji.
Jeżeli wylosowałaś 5, udaje Ci się wbić niefortunnie różdżkę w dłoń znacznie większego od Ciebie przeciwnika, co powoduje u niego falę bólu i umożliwia potencjalną ucieczkę... no, dopóki nie zajmiesz się pozostałymi.
Jeżeli wylosowałaś 6, nie udaje Ci się wydostać z uścisku w jakikolwiek sposób, mimo wykorzystywanej siły fizycznej.
Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
Ciemny zaułek  QzgSDG8




Gracz




Ciemny zaułek  Empty


PisanieCiemny zaułek  Empty Re: Ciemny zaułek   Ciemny zaułek  EmptyCzw 16 Lip 2020 - 0:34;

Głupia sprawa być tak zostawioną przez ducha, szczególnie, że jego obecność wcale nie oznaczała zaraz, że jestem bezpieczniejsza. Był niczym siedzący mi na ramieniu diabełek, który podpowiadał co niedobrego i głupiego zrobić a potem, kiedy przychodziło co do czego i rzeczywiste problemy, to znikał i zostawiał mnie na pastwę losu... Nie przyszło mi jednak do głowy, że mogłam tu nie przycahodzić - raczej byłam zła na Malborkwald, że tak mnie zostawił, chociaż jego obecność i tak by nie zmieniła mojego położenia. Był niewidoczny dla innych, więc tak czy tak ten kto miał mnie zaatakować by to zrobił.
- Malborkwald? - próbuję raz jeszcze ale tym razem dużo ciszej, bo czuję obecność, która najbardziej przerażająca jest dlatego, że jej nie widać. Wpatruję się w to miejsce z którego wydaje mi się, że coś słychać, jakby jakiś ruch? Szelest szat? Gdyby ktoś spytał, pewnie nie przyznałabym, że serio się boję ale czuję jak serce zaczyna mi bić szybko i pojawia się podobne uczucie jak przed stresującym egzaminem, tyle że jest jakby dużo bardziej intensywne.
W końcu leci we mnie zaklęcie, którego ledwo co udaje mi się uniknąć. Przynajmniej coś zaczyna się dziać. Nie można powiedzieć, żebym odetchnęła z ulgą, bo bym chyba była głupia ale przynajmniej przestaję wpatrywać się w ciemność, bo zaraz po zaklęciu pojawiają się postacie, które - nie mam przecież wątpliwości - są czarodziejami. Mam ze sobą różdżkę ale nie wiem w którego powinnam zaatakować. W końcu mój zajebisty zapłon doprowadza do tego, że jak postanawiam Drętwotą trafić jednego z nich (nie trafiam oczywiście) to drugi pojawia się ze mną i próbuje mnie udusić czy coś takiego. W szoku różdżka upada mi na chodnik i próbuję jakoś ręcznie się wyswobodzić ale jest to chyba od początku skazane na porażkę...
- Zostaw mnie! - próbuję krzyków, bo od razu zakładam, że próby przekupywania nic tu nie dadzą, skoro od razu tak mnie zaatakowali, zamiast w pierwszej kolejności przystawić mi różdżkę do głowy i żądać galeonów. Też nie przychodzi mi do głowy, żeby robić cokolwiek innego niż to, co właśnie robię. Kiedy już przez moje bezmyślne czyny dzieje się coś złego to zupełnie nie wiem jak z tego sensownie wybrnąć. Gdyby stała z boku na pewno nie stwierdziłabym, że można to zrobić w taki sposób... no chyba że ktoś mnie usłyszy. - Niech no tylko mój brat tu zaraz przyjdzie to będzie po tobie - grożę jeszcze, chyba żeby go bardziej zdenerwować. I w ogóle szarpię się i próbuję ugryźć. Brata oczywiście nigdzie nie ma ale raczej o tym nie wiedzą - chyba że śledzili mnie już od jakiegoś czasu i wiedzieli, że przez większość drogi gadałam jakby sama ze sobą.

kosteczki
Możesz spróbować uratować Sophie (bo chyba masz zamiar to zrobić?). Rzuć k6 na powodzenie:
1 - Kiedy wychylasz się zza śmietnika o coś zawadzasz i robisz hałas, przez co drugi mężczyzna natychmiast kieruje różdżkę w twoją stronę a ty nawet nie zdążyłeś wyjąć swojej. Ups.
2 - Rzucasz zaklęcie ale zamiast w zbira trafia ono w Sophie, przynajmniej są na tyle zdezorientowani, że nie skierowali w ciebie różdżek i może uda ci się jeszcze coś zrobić.
3 - Udaje ci się wyjść prawie niesłyszalnie zza śmietnika ale zbir zauważa cię nim jesteś w stanie coś zrobić. Czyżby zapowiadał się pojedynek? Rzuć jeszcze raz: parzysta - po wymianie kilku zaklęć w końcu wygrywasz i możesz ratować Sophie przed drugim, który już ją zadrętwotował i sam uciekł, bo tak się przestraszył; nieparzysta - w końcu zostałeś trafiony, przez pewien czas leżysz nieprzytomny a kiedy odzyskujesz świadomość okazuje się, że ukradli ci różdżkę.
4 - Jeden mężczyzna pada pod twoim dobrze rzuconym zaklęciem ale drugi nie mający różdżki dalej trzyma Sophie i jeszcze łapie ją pod pachę i zaczyna uciekać.
5 - Pozbywasz się jednego zbira ale wciąż pozostaje drugi, który trzyma teraz różdżkę przy szyi Sophie i wygląda jakby miał zamiar jej użyć najpierw na niej a potem na tobie.
6 - Udaje ci się skutecznie unieszkodliwić jednego gościa a co więcej, drugi puszcza Sophie, więc już nie grozi jej natychmiastowe uduszenie i można się nim zająć.

6 <3
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Ciemny zaułek  QzgSDG8




Gracz




Ciemny zaułek  Empty


PisanieCiemny zaułek  Empty Re: Ciemny zaułek   Ciemny zaułek  EmptyCzw 16 Lip 2020 - 0:57;

Kostki: 3, podkostka: 6

Niebezpieczne sytuacje doprowadzają do ludzkich nieszczęść, a duch, który do niego gadał, doprowadzał go do licznych pokładów frustracji, nad którą musiał zapanować. Dlaczego trafił mu się tak cholerny duch, tak przeszkadzający, tak licznie rozgrywający swoje partie i rozdający karty, że nie mógł decydować o tym, kiedy ten ma mu towarzyszyć? Westchnął głęboko, ale najwidoczniej cicho, skoro go wcześniej ktoś nie zauważył, przykucając tuż obok śmietników, coby przypadkiem ktoś go nie zauważył. Skrzydła zagrożenia jeszcze bardziej się rozwijały, a on nie mógł na to nic poradzić, obserwując sytuację z boku, ubrany w bluzę i posiadający co najwyżej do własnych zastosowań tylko i wyłącznie różdżkę. Jeżeli ją straci, to będzie musiał bronić się w inny sposób... jak chociażby w ten, w jaki to zrobił jeden ze zbirów, wykorzystując teleportację. Charakterystyczny klik przeszył ciszę w powietrzu niczym gotowe do wbicia w skórę ostrze i tym samym dało przeciwnikowi przewagę w zakresie tego, co tak naprawdę mogło uniemożliwić dziewczynie ucieczkę.
W ruch poszło zaklęcie, które spowodowało, iż oddech u Felinusa na jakiś moment się zatrzymał, a słyszał jedynie bicie własnego serca. Naprawdę miał dobre przeczucie co do tego, że coś złego może się wydarzyć; czarna fala myśli zalała jego głowę, którą musiał następnie opanować. Nie reagował emocjonalnie, ale też, jego głowa nie pozostawała czysta. Czy mógłby zastosować jakieś zaklęcie czarnomagiczne w takim przypadku? Nie podejrzewał.
To była dziewczyna, zwróciwszy uwagę na jej krzyki i głos. Kobiecy, typowy, głośny i donośny, by ktoś ją usłyszał. Na razie siedział jeszcze cicho, chociaż powoli się przygotowywał, uspokajając się w myślach i tym samym powoli podejmując jakiekolwiek kroki. Nie było tu zbyt ciekawie. Nie mógł stwierdzić, by to miejsce przynosiło jakkolwiek szczęście. A Baltasar namawiał go do tego, by został na miejscu i uciekał tam, gdzie pieprz rośnie. Cholerne gówno.
Wyprostował się, by ruszyć powoli i cicho, choć nie do końca mu się to udało, wszak jeden ze zbirów skupił się właśnie na nim. Zdążywszy dobyć różdżkę, skupiał się na początku na obronie - Protego wystarczało do odbicia w przestrzeń rozproszonej magii, aczkolwiek nadal, na tym nie mógł się skupiać. Na początek szły proste zaklęcia, a później dopiero szły te bardziej zaawansowane ze strony przeciwnika. Szlag by to. Do tego duch panikował w nieprzyjemny, irytujący wręcz sposób.
Wymiana ognia wydawała się być rzeczą prostą, niemniej jednak Felinus zawsze skupiał się na początku na chronieniu samego siebie, co mu całkiem nieźle szło. Ruchy różdżką były skoordynowane, a myśli powoli oczyszczał, skupiając się przede wszystkim na pojedynku. Dopiero rzucone po paru razach zaklęcie paraliżujące ciało zdawało się odnieść prawidłowy skutek, a gdy spojrzał w stronę dziewczyny, drugiego zbira już nie było. Przestraszył się? Najwidoczniej sam student miał szczęście, bo jego możliwości w zakresie rzucania zaklęć nie są zbyt wysoko punktowane. Na dokładkę postanowił jednak się zabezpieczyć, wykonując jeden prosty ruch butem w jego twarz. No cóż.
Powoli podszedł w stronę dziewczyny, nie zamierzając zrobić jej krzywdy. Zdjął na wszelką ewentualność kaptur, by ta mogła mu się przyglądnąć - chude palce zastosowały bodziec bólowy w celu ocucenia jej. Dłoń wylądowała na obojczyku. — Halo, słyszysz mnie? — rozejrzał się jeszcze po otoczeniu, zastanawiając się, czy aby na pewno dopełnił obowiązku... pewnie tak, prawda? A jeżeli to nie zadziałało, zdecydował się na użycie za pomocą różdżki Rennervate.
Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
Ciemny zaułek  QzgSDG8




Gracz




Ciemny zaułek  Empty


PisanieCiemny zaułek  Empty Re: Ciemny zaułek   Ciemny zaułek  EmptyCzw 16 Lip 2020 - 20:09;

To ile jest duchów w Nowym Orleanie i okolicach bardzo mnie fascynuje - czy to normalne, że każdy mieszkaniec tutejszych terenów ma swojego osobistego, tak samo jak w Wielkiej Brytanii mamy kuguchary, szczury albo sowy? W Hogwarcie nigdy tak bardzo nie zwracałam na nie uwagi, nie było ich tak znowu dużo. To prawda, pojawiały się w Wielkiej Sali czy czasem snuły korytarzami ale były po prostu elementem szkolnego krajobrazu, tak samo jak ruchome obrazy. Teraz było zupełnie inaczej, narzucały swoją obecność i wręcz nie można było ich nie słuchać, byli niczym wyimaginowani przyjaciele chociaż niekoniecznie tacy jakiego każdy z nas by sobie wyobraził. Mój niewidzialny przyjaciel na pewno by mnie teraz nie zostawił, tylko stał obok i podsuwał jakieś super pomysły, czy po prostu zagrzewał do walki i gryzienia zbira po rękach i krzyczał Sophie, dasz radę!
Szarpanie i próby oswobodzenia się z niezwykle silnego ucisku przerywa mi jakiś ktoś. Ciężko powiedzieć czy to kolejny z nich dołącza do swojej grupy czy może jakiś przechodzeń właśnie postanowił skrócić drogę... Myślę sobie, że znając moje szczęście to na pewno to pierwsze - niby dlaczego ktoś miałby mnie ratować. Już nastawiam się psychicznie, że będzie tylko gorzej ale pomiędzy drugim zbirem a tym kimś wywiązuje się wymiana zaklęć i ucieka. Patrząc na to nieruchomieję na moment, trzymający mnie facet chyba jest w równie wielkim szoku, bo zamiast pomóc koledze, kiedy widzi, że tamten pada sparaliżowany na ziemię, rzuca na mnie zaklęcie. W taki też sposób tracę przytomność, potem się okaże, że nim zwiał wyszarpał mi z kieszeni jeszcze te parę galeonów, które miałam przy sobie. Padam jak kłoda, sparaliżowana i bez świadomości co się ze mną dzieje. W pewnym sensie mam nawet szczęście - gdyby nie taki Felinus nie tylko leżałabym tu aż do momentu kiedy zaklęcie przestałoby działać (albo ulitowałby się nade mną kto inny) ale i nie wiadomo co jeszcze stało... Być może czyjaś obecność powstrzymała ich przed dużo gorszymi rzeczami.
Budzę się dopiero kiedy rzuca na mnie Rennervate. Otwieram nagle oczy i chociaż nie ma na sobie kaptura i być może przez to wygląda mniej podobnie do tamtych zbirów to i tak jestem przestraszona, że ktoś nade mną stoi. W zasadzie to gdyby kazano mi tamtych opisać to i tak bym nie potrafiła tego zrobić.
- Ach! - wydaję z siebie najpierw dźwięk przerażenia, pewna, że ten który się nade mną pochyla tak samo chce mi zrobić krzywdę. - Nie zbliżaj się. - Szukam ręką różdżkę, upadła mi gdzieś tutaj ale na ten moment nie jestem w stanie jej znaleźć, kiedy robię to tak na oślep. Staram się więc odepchnąć chłopaka ręką a w tym samym momencie również poderwać się z ziemi. Jednocześnie widzę, że za nim pojawił się ktoś jeszcze - jestem w stanie dostrzec, że trzyma różdżkę i zbliża się do nas. Z jakiegoś dziwnego powodu wydaje mi się, że mimo wszystko to ten gość z różdżką stanowi większe zagrożenie niż ten, który tylko się nade mną pochyla. - Uważaj! - ostrzegam go więc, dzięki czemu ma jakąkolwiek szansę zareagować, podczas gdy ja chowam się za nim.

Okazuje się, że trzeci ze zbirów gdzieś się zapodział ale teraz przyszedł szukać swoich kolegów. Widział z daleka o co się dzieje i nie zamierza tego tak zostawić.
Rzuć kostką:
1, 2 - Nie udaje ci się obronić przed lecącym w twoją stronę zaklęciem, obrywasz Conjunctivitisem (1) lub Expuloso (2). W wyniku tego drugiego przewracasz się na Sophie, która kryje się za twoimi plecami.
3, 4 - Udało ci się długo utrzymywać zbira z daleko i ostatecznie go pokonałeś ale trafiło cię jedno z jego zaklęć - Diffindo i teraz rana na ramieniu dosyć mocno krwawi.
5, 6 - Udaje ci się w porę unieszkodliwić zbira.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Ciemny zaułek  QzgSDG8




Gracz




Ciemny zaułek  Empty


PisanieCiemny zaułek  Empty Re: Ciemny zaułek   Ciemny zaułek  EmptyPią 17 Lip 2020 - 11:33;

Kostka: Expulso na twarz 8D

Felinusie, co Ty wyprawiasz?! Wracaj jak najszybciej!
Krzyczał nad jego uchem Baltasar, chcąc przekonać chłopaka do jakiegokolwiek odwrotu. A tego właśnie nie było - skupiwszy się na tajemniczych jegomościach, nie bez powodu przemierzał przed odmęty najróżniejszych, ciemnych zakątków. Nie zamierzał się tak łatwo wycofywać, w związku z czym nie chował ogona między nogi. Przemierzał przez uliczki, na których to inni palili papierosy, które powoli gasły. Szedł przez uliczki, w których porozwalane były śmieci i kartony. Szedł przez uliczki, w których wcześniej musiało prędzej czy później do czegoś złego dojść. Powietrze to, którym oddychał, zaciągając się raz jeszcze, było iście skażone pierwiastkiem ludzkim, a raczej złem, jakim ludzie sobą reprezentują. Dlaczego tak musi być? Nie wiedział, spoglądając spokojnie w stronę napadanej osoby, by potem po prostu zainterweniować i zachować należyty spokój, choć trudno jest zbić adrenalinę z krwi, mając czynnik do jej wystąpienia. Nadmierna agresja nie prowadzi do niczego dobrego, jak również nadmierna uległość przyczynia się do automatycznej przegranej
Wygrał ten pojedynek, a w związku z tym jeden zbir zwyczajnie uciekł, nie zamierzając mieć z nim do czynienia. Nie wiedział ten nawet, jakie ogromne szczęście swoim krokiem spowodował u Felinusa; może nie odczuwał tego jako radość, a bardziej jako ulgę. Nie posiadając zbyt dobrych umiejętności z Zaklęć, mógł jedynie się modlić o coś takiego, udając na chociaż ten jeden raz, iż jest osobą wierząca. Mógłby zreperować własne skrzydła, które odzyskałyby swój dawny urok - niemniej jednak ostatecznie nie obnażał się przed jakimkolwiek bóstwem. Uznał, że tak musiało się po prostu stać. Uznał, że tak musiało się po prostu wydarzyć.
Zajął się ostrożnie dziewczyną, pochylając się nad nią bez kaptura. Nie wiedział, jak ta dokładnie zareaguje, ale podejrzewał, że tak właśnie będzie - z widoczną niechęcią. Dziewczyna na szczęście nie mogła znaleźć własnego drewnianego patyczka, co działało na jego korzyść. — Spokojnie, nic ci nie zrobię- — starał się ją uspokoić, kiedy zarówno Baltasar, jak i dziewczyna, która stanęła za nim, ostrzegła go parę sekund wcześniej przed kolejną osobą. Szlag by to. Zapomniał o tym, że był jeszcze jeden, przez co nie zdążył odpowiednio zareagować; nim bardziej wyciągnął różdżkę, otrzymał na twarz nieprzyjemne Expulso i wylądował wprost na biednej dziewczynie. Całe szczęście, że był chudy, inaczej ta miałaby naprawdę nieprzyjemny upadek. — Kurwa mać. — wycedził poprzez zęby, starając się wstać na własne nogi, co nie zmienia faktu, iż do jego szyi od razu została przyłożona różdżka, wbijająca się niezbyt ciekawie w skórę i pozostawiająca delikatne zranienie w jej obrębie. Wziął głębszy wdech, starając się przeanalizować sytuację, co nie zmienia faktu, iż w obecnej chwili klęknął i czekał, nie ruszając w żaden sposób kończyną. W drugiej z dłoni trzymał opuszczony w dół drewniany patyczek.

Kostki
Pomimo upadku jesteś w stanie wykonać jakiekolwiek ruchy. W międzyczasie znajdujesz różdżkę, którą zaciskasz własnymi palcami, ale ostateczny krok należy właśnie do Ciebie - jak zareagujesz w tej sytuacji? Postanowisz rzucić zaklęcie czy jednak postanowisz poczekać?

Jeżeli rzucasz zaklęcie, rzuć kostką k6.
1, 2 — decydujesz się na użycie zaklęcia rozbrajającego przeciwnika. W pewnym momencie opanowujesz w mniejszej lub większej części emocje i postanawiasz rzucić niewerbalnie czaru.
Jeżeli wylosowałaś 1, odnosisz sukces w tym zakresie i skutecznie wytrącasz drewniany patyczek z dłoni przeciwnika, jednocześnie go przejmując.
Jeżeli wylosowałaś 2, rzuć literką na powodzenie. W przypadku spółgłoski, udaje Ci się zdezorientować przeciwnika w sposób wystarczający do tego, by postać w kapturze mogła zareagować. W przypadku samogłoski nie odnosisz sukcesu, a Felinus doznaje głębszych ran ciętych na klatce piersiowej, zmagając się z licznym krwawieniem.

3, 4Rictusempra zaklęcie zniewalającej łaskotki. Ale czy na pewno zadziała? Skupiasz się przy rzucie jak nigdy wcześniej, jakby zależało od tego Twoje życie, co zresztą nie jest kłamstwem.
Jeżeli wylosowałaś 3, nie udaje Ci się prawidłowo rzucić zaklęcia, a przeciwnik rzuca w Ciebie ze zdenerwowania Diffindo. Na dowolnej kończynie pojawia się rana cięta, która wymaga opatrzenia.
Jeżeli wylosowałaś 4, udaje Ci się na chwilę obezwładnić przeciwnika, ale o mało co nie trafiasz w Felinusa.

5, 6Everte Statum. Zaklęcie, które wznosi przeciwnika do góry i powoduje następnie jego upadek. Zaciskasz mocniej palce na różdżce, ale czy to jest na pewno dobry pomysł? Musisz się na pewno skupić i przede wszystkim zyskać na pewności w zakresie rzucania tego czaru.
Jeżeli wylosowałaś 5, zaklęcie Ci się udaje, chociaż nie do końca tak, jakbyś tego chciała. Dodatkowo, przeciwnik zdołał przed tym poparzyć skórę na obojczyku u chłopaka.
Jeżeli wylosowałaś 6, zaklęcie Ci się kompletnie nie udaje, a zamiast tego obserwujesz Expelliarmusem. Obezwładniając Cię dość skutecznie. Ups.

Jeżeli czekasz, rzuć kostką k100.
0-20 — Felinus postanawia cokolwiek zdziałać, w związku z czym decyduje się na szarpaninę, podczas której łamie różdżkę przeciwnika, ale za to otrzymuje wbicie noża w kończynę. Rana intensywnie krwawi, a Ty doznajesz oparzeń za pomocą zaklęcia wydobywającego strumień ognia, rzuconego w sposób niekontrolowany przez obydwóch.

21-50 — chłopak decyduje się na szybki ruch dłonią celem rzucenia zaklęcia, co mu się dość średnio udaje, w związku z czym przeciwnik obrywa, ale także i on. Na jego skórze na klatce piersiowej znajdują się liczne użądlenia powodujące ból. Ty natomiast zauważasz, że upadek jednak coś spowodował, w związku z czym masz stłuczoną kończynę.

51-80 — złamanie różdżki? Czemu nie. Zanim przecież przeciwnik wypowie zaklęcie, minie ułamek sekundy, nim dłoń wyląduje na tej złowieszczej i niedobrej. Faolán decyduje się na taki ruch, łamiąc przeciwnikowi drewniany patyczek, zanim do czegokolwiek doszło, niemniej jednak nadal znajduje się przed Wami nadal człowiek, który może się na Was rzucić. O ile Felinus ma dobrą reakcję, o tyle zanim podniesie własną różdżkę do góry, minie trochę czasu.

81-100 — teleportacja za przeciwnika wydaje się być dla studenta najbardziej optymalną opcją. Zasada ce-wu-en, odpowiednie skupienie... Jeżeli wynik jest z przedziału 81-90 — może się udaje, co nie zmienia faktu, iż niewielka część skóry chłopaka postanawia się rozszczepić, a z rany cieknie spora ilość krwi. O ile obezwładnił go w sposób wystarczający, dając z buta prosto w głowę, kiedy to rzucił Drętwotą,
Jeżeli wynik jest powyżej 90 — na szczęście udaje mu się to zrobić bez szkody dla własnego siebie, a przeciwnika postanawia obezwładnić Drętwotą. Po upadku, daje dodatkowo kopniaka w twarz. To chyba koniec zmartwień, prawda?
Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
Ciemny zaułek  QzgSDG8




Gracz




Ciemny zaułek  Empty


PisanieCiemny zaułek  Empty Re: Ciemny zaułek   Ciemny zaułek  EmptySro 22 Lip 2020 - 20:39;

Gdyby ktoś stał z boku i patrzył na to co wyprawiamy (chociażby nasze duchy) to nie wiem czy bardziej by się śmiał czy załamywał ręce nad nieudolnością z jakąś posługiwaliśmy się własnymi różdżkami.
Nawet jestem w stanie uwierzyć chłopakowi, że nie chce mi zrobić krzywdy, w końcu nie atakuje mnie od razu tak jak tamci, a nawet wydaje się chcieć pomóc. Nie należę również do nieufnych osób - wręcz przeciwnie. Jednak moje ostrzeżenie na nic się nie zdaje i jak wcześniej można było stwierdzić, że widać jakieś wyjście z sytuacji to teraz... ciężko powiedzieć. Szczególnie kiedy przewracamy się razem na ziemię - zupełnie nie wiem co się dzieje, tak bardzo jestem wszystkim zdezorientowana. Można by było stwierdzić, że mam szczęście, bo dzięki temu, że Felek do najcięższych nie należy, dosyć szybko udaje mi się zrobić coś pożytecznego. Jakimś cudem znajduję obok siebie opuszczoną wcześniej różdżkę i nie myśląc za wiele rzucam w zbira dosłownie pierwszym co przyjdzie mi do głowy. Zupełnie nie wiem dlaczego jest to akurat Rictusempra, może chodzi o to, żeby ewentualna widownia miała jeszcze większy ubaw? Widzę, że w zamian również coś we mnie posyła ale jestem przekonana, że mija mnie odrobinę. Z powodu całej tej adrenaliny i zdenerwowania nie zauważam, że czar muska mi prawe ramię i zaczyna się stamtąd sączyć całkiem sporo krwi. Prawdopodobnie poczuję to już później, kiedy uda się opanować największy niebezpieczeństwo. Tymczasem jestem z siebie całkiem zadowolona, bo mężczyzna szamocze się na ziemi od łaskotek, nie przytyka już również różdżki do szyi nieznajomego, tego co to mnie uratował, więc chyba nie może mieć złych intencji.
- Dzięki - odzywam się więc, bo wydaje się, że zagrożenie jako-tako minęło. - Już myślałam, że tutaj umrę, to miło, że mnie znalazłeś. Tylko przez chwile wydawało się, że się z tego nie wyplączemy. - Uśmiecham się lekko, a na wszelki wypadek nadal trzymam różdżkę gotową do dalszego czarowania, bo ten niebezpieczny zbir nadal jest przytomny, nawet jeśli jego obecne możliwości są częściowo ograniczone zniewalającymi łaskotkami. - Myślisz, że co powinniśmy z nim zrobić? - pytam cicho, postanawiając zaufać chłopakowi - na ten moment nie przypominając sobie jeszcze, że być może już kiedyś się widzieliśmy. Emocje jakby powoli opadają, już nie jest tak strasznie, nawet jeśli siedząc w ciemnym zaułku prosimy się o dalsze kłopoty. Zaczynam czuć wszystko - a przede wszystkim ból rozchodzący się po ramieniu. Zauważam, że krwawię, kiedy drugą przyjeżdżam po gołej skórze (ramię tylko odrobinę przykrywa mi rękawek zwiewnej sukienki, najlepszy strój na nocne łażenie po podejrzanych zakątkach Orleanu). Nie chcę zaraz się mazgaić ale z każdą sekundą czuję, że coraz bardziej boli. - Chyba trochę mnie uszkodził - zauważam jak gdyby nigdy nic. - A z tobą w porządku?

kosteczki jeszcze na zbira
1, 2 - coś idzie nie tak, facet się budzi i znowu próbuje zaatakować, ale spokojnie, Sophie też ma różdżkę i coś chyba  na to poradzi!
3, 4, 5, 6 - udaje ci się mężczyznę jakoś całkiem unieruchomić, związać albo zadrętwotować, ważne, że już skubany nic nie zrobi

3
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Ciemny zaułek  QzgSDG8




Gracz




Ciemny zaułek  Empty


PisanieCiemny zaułek  Empty Re: Ciemny zaułek   Ciemny zaułek  EmptySro 22 Lip 2020 - 23:30;

No tak, nie szło im zbyt dobrze.
Nagłe, niekontrolowane odruchy, próby sięgnięcia po różdżkę, upadek na szanowne cztery litery... to wszystko wiąże się z tym, jak mało nadal posiadają doświadczenia. Nie bez powodu na egzaminie z Zaklęć bronił się w sposób fizyczny, a nie magiczny, co być może dało mu pod koniec możliwość wykazania się taktownym stylem walki. Nie no. Aż tak to nie walczy, co nie zmienia faktu, iż starał się wybierać takie punkty do ataku, które są po prostu wrażliwe. A w obecnej chwili ktoś, kto stałby z boku, mógł się tylko śmiać z tego, jak to wszystko wygląda po prostu komicznie. Jakoby ciągnąc za sznurki i tym samym powodując w nich uczucie obrzydzenia, mimo osiągniętego przez chwilę zwycięstwa.
Zareagował prawie automatycznie, próbując rzucić niewerbalnie zaklęcie tarczy, co nie zmienia faktu, iż ono trafiło w sumie w Sophie. Szybko skierował wzrok na miejsce, które powietrze i zebrana energia zwyczajnie przeszyły, dostrzegając cieknącą na prawym ramieniu czerwoną ranę. Szkarłatna ciecz powoli opuszczała tkanki, aczkolwiek w sposób na tyle widoczny i niemożliwy do przeoczenia, że na odległość rzucił i wycelował Haemorrhagia Iturus. W zaklęciach uzdrowicielskich czuł się pewnie, mimo pędzącej przez jego żyły adrenaliny. Wstał, otrzepując kolana z potencjalnego kurzu ulicznego, wcześniejszego zgiełku.
Niezbyt przyjemne miejsce... — oznajmiwszy w jej stronę, po tym, jak bez większego zawahania zastosował przemoc fizyczną wobec wroga, skierował spojrzenie czekoladowych oczu na twarz. Kojarzył ją skądś. A może mu się wydawało? Zapewne dopiero, gdy emocje bardziej opadną, będzie w stanie stwierdzić, poprzez uspokojenie się, kim dokładniej jest dziewczyna. — Ewentualnie byśmy się teleportowali. — chociaż wątpił we własne umiejętności, ledwo co zdając je przed wakacjami. Cholerne gówno. — Felinus. — nie podał jej dłoni. A zamiast tego bez wahania zadecydował, że potraktowanego Rictusemprą również uraczy twardą powierzchnią buta... co, zresztą, zrobił. Parę razy z impetem podeszwa uderzyła przeciwnika w głowę, powodując krwawienie z nosa i tym samym utratę przytomności. W tańcu nie pierdolił się i wolał od razu działać przeciwko potencjalnemu ocknięciu. — Nie widzę sensu, żeby zgłaszać ich gdziekolwiek. Nie wiemy, jak dokładnie działa prawo w Luizjanie, więc lepiej jest nie ryzykować. — powiedziawszy te słowa, przymknął oczy na drobny moment, kiedy to akurat kolejny zbir, potraktowany wcześniej tym samym, aczkolwiek lżejszym sposobem, ponownie zdecydował się na atak. Wcześniej jednak, zanim zdążył go jakkolwiek unieszkodliwić, poprzez użycie zaklęcia Drętwoty, snop jasnego światła postanowił trafić w jednego z nich. — Kurwa. — wymsknęło mu się.

Kostki
Żadne z Was nie spodziewało się, że uliczny zbir postanowi użyć na Was czarnomagicznego zaklęcia, a jednak. Jasne, widoczne, a przede wszystkim niepokojące światło opuściło różdżkę, trafiając jednego z Was. Rzućcie kostkami k6 na reakcję. Osoba o wyższym czasie reakcji (większej kostce k6) zostaje zaatakowana.

Kolejnym krokiem jest wyrzucenie kostki k100 na powodzenie blokady czarnomagicznego zaklęcia. Kostka k100 wyższa (ale nie równa) niż 75 pozwala na skuteczne zablokowanie rzuconego czaru. Do wyniku należy doliczyć także punkty z zakresu Zaklęć i OPCM. Oznacza to, że jeżeli postać wyrzuciła przykładowo 67, ale ma 10pkt w kuferku, jej wynik rzeczywisty wynosi 77 i skutecznie broni się przed działaniem zaklęcia.

Jakikolwiek inny wynik niż wyższy od 75 skutkuje kolejnym rzutem, tym razem na ilość połamanych paliczków, poprzez literkę, będącą improwizowaną wersją kostki dziesięciościanowej. Przy A dochodzi do złamania jednego paliczka, przy J - wszystkich dziesięciu, oczywiście w różnych odstępach czasowych.

3

Moje kostki: 4 + 100
Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
Ciemny zaułek  QzgSDG8




Gracz




Ciemny zaułek  Empty


PisanieCiemny zaułek  Empty Re: Ciemny zaułek   Ciemny zaułek  EmptyPon 27 Lip 2020 - 23:39;

Prawdziwe życie dosyć boleśnie pokazywało jakie dziedziny magii są ważne. Mogłam interesować się eliksirami ale bez względu na to jakie cuda bym nauczyła się warzyć, to była bardzo mała szansa, że w nagłej, niebezpiecznej sytuacji, dokładnie takiej jak ta, będę w stanie wykorzystać te umiejętności. Tak jak parę miesięcy temu stwierdziłam, że powinnam bardziej skupić się na uzdrawianiu - na wypadek, gdyby życie kogoś na kim mi zależało było zagrożone i ja byłabym jedną opcją ratunku - tak teraz do podobnych wniosków miałam później dojść z obroną. W szkole był to co prawda całkiem przeze mnie lubiany przedmiot. Pojedynki z innymi uczniami czy próby pokonywania różnego rodzaju stworów brzmiały w końcu jak dobra zabawa, szczególnie kiedy obok zawsze był nauczyciel, gotowy zareagować gdyby coś się działo. Kto by się spodziewał, że czarów ofensywnych i defensywnych użyję rzeczywiście, po to żeby ratować własne życie, a przynajmniej zdrowie? Rzucałam sobie różnymi zaklęciami, ale prawda była taka, że musiało to wyglądać z boku dosyć żałośnie.
Patrzę jak nieznajomy czaruje nad rozcięciem nad moją raną i zdaje się, że ją leczy - tak by wskazywało to, że już tak mnie nie boli, nie mam również wrażenia, że z każdą chwilą na moim ramieniu pojawia się więcej krwi. Czerwona ciecz leciała powolutku wzdłuż ręki, docierając aż do dłoni, nie ma jej jednocześnie na tyle dużo, żeby mogło mnie to doprowadzić do omdlenia. Teraz ocieram ją w sukienkę, nie przejmując się za bardzo jak ciężko będzie to potem wyczyścić. Uśmiecham się w podziękowaniu - znowu - ciężko powiedzieć, żebym miała się zaraz wykrwawić (przynajmniej tak mi się wydaje - gdyby Felinus mnie nie wyleczył, ani nikt inny nie trafiłby się po drodze, być może gdzieś w trakcie powrotu do domku bym padła), ale nieuszkodzona ręka na pewno jest bardziej przydatna.
- A umiesz w teleportację łączną? - pytam, bo tak się składa, że chociaż już od ponad roku mogłabym sama nauczyć się tej niezwykle przydatnej umiejętności, to nadal tego nie zrobiłam. To nie tak, że jestem zbyt leniwa (może tylko trochę) ale jakoś nigdy nie jest mi po drodze, a ja wychodzę z założenia, że jakoś to będzie. Wygląda na to, że jest to kolejna rzecz w mojej edukacji, która wymaga nadrobienia. Nie oczekuję za bardzo, że chłopak będzie to potrafił - o ile sama teleportacja jest bardzo popularna, niemal każdy dorosły czarodziej umie się tak przenieść to, odnoszę takie wrażenie, z łączną jest już nieco inaczej. Czy jeśli będzie mógł tak zniknąć, ratując tylko siebie, to to zrobi? Nie znam go co prawda, ale chyba gdyby tak miało być, to już dawno by go tutaj nie było. A przede wszystkim w ogóle by nie wyskakiwał zza śmietników.  
- Sophie - również się przedstawiam i potem już bez słowa patrzę jak uderza leżącego mężczyznę w twarz. Przyglądam się jak podeszwa łamie nos, krzywię się tylko trochę, ale poza tym nie okazuję większej reakcji. Tak trzeba było, prawda? Co prawda sama bym tego nie zrobiła - na pewno nie za pomocą siły, nawet zaklęcie o podobnym działaniu wydawało się jakieś takie czystsze. Wystarczyło powiedzieć formułkę, odpowiednio machnąć różdżką, skierować w cel i już. Działo się, jakby samo. Nie czuć było łamania kości pod naporem siły własnych mięśni, jedynie dźwięk na który można było pozostać prawie-że obojętnym.
- Pewnie masz rację, najlepiej będzie jeśli stąd jak najszybciej znikniemy. Mieszkasz może w pensjonacie na mokradłach? - pytam, bo może stąd własnie ten przebłysk wrażenia, że gdzieś już się widzieliśmy.
Patrzę na leżącego tuż obok mężczyznę ze zmiażdżonym nosem, potem mój wzrok przenosi się dalej, tam gdzie leży - to znaczy leżał, bo już go nie ma - drugi z powalonych zbirów. Czuję w tym momencie ukłucie strachu - nieprzyjemne wrażenie, że coś zaraz się wydarzy. I rzeczywiście - patrzę jak dwa czary mkną jakby na zmianę, Felinus próbuje go powstrzymać, ale jest już za późno, przynajmniej dla mnie, bo jak się okazuje snop światła z różdżki tamtego leci prosto we mnie. Nie udaje mi się wyczarować w porę Protego, czy nawet uskoczyć przed zaklęciem. Te moje wcześniejsze Rictumsempry wydają się teraz naprawdę żartami. Przy pierwszym złamanym paliczku krzyczę z bólu, tak samo zresztą jak przy każdym kolejnym, oczy napełniają mi się łzami i tak sobie pochlipuję, bo co innego mam robić. Nie jestem co prawda  bardzo delikatna, zdarzyło mi się nie jeden raz spadać z miotły, ale jakoś nigdy jeszcze nikt nie łamał mi wszystkich palców czarnomagicznymi zaklęciami.


5 i 20 (nawet nie będę nawet próbowała dodawac opcm xd), G=7
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Ciemny zaułek  QzgSDG8




Gracz




Ciemny zaułek  Empty


PisanieCiemny zaułek  Empty Re: Ciemny zaułek   Ciemny zaułek  EmptyPią 31 Lip 2020 - 21:41;

Nocna maskarada.
Co ich tutaj sprowadziło? Chęć poznania Nowego Orleanu? A może tak naprawdę te charakterystyczne wibracje, przyczyniające się do zbliżenia ich w stronę niebezpieczeństwa? Tak wiele składowych, tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi. Mogli się zastanawiać - mogli dochodzić do wniosków, co nie zmienia faktu, że ostatecznie to wszystko opierało się na reakcji - odpowiedniej, zmierzającej ku odpowiedniemu zakończeniu. Albo temu mniej, bo przecież zawsze coś musi zaskoczyć, mimo chęci zakończenia niektórych rzeczy i tym samym wyciągnięcia odpowiednich wniosków później, byleby nie teraz; nie na polu walki.
Życie ma na celu ich zweryfikować - i pokazało to w dość brutalny sposób, bo przecież nie wyglądało to jak na lekcjach. Nie było obok nauczyciela, nie mógł zareagować, a zamiast tego byli tylko oni - postawieni sami sobie, pozostawieni w odmętach ciemności, której nie lubił, niemniej jednak nie posiadała ona tych psychodelicznych szeptów. Im dłużej przebywał w ciemnych miejscach, tym bardziej się do nich przyzwyczajał, co nie zmienia jednego faktu. Bał się. Bał się, że jakaś dłoń, cokolwiek wręcz, muśnie go po ramieniu, po łydce, go szyi - i spowoduje nadmierny strach. Nie tak dawno przecież zawalił tę sprawę na egzaminie, kiedy to nie obronił się przed boginem, który zdecydował się na ładną torturę. A sam ostatecznie nie wiedział, z jakich odmętów umysłu wyłoniła się ta dziwna, chorobliwa fobia.
Od tygodnia gdzieś...? — powiedział szczerze, nie odstępując jednak ani na krok koncentracji uwagi na przeciwnikach. Jakoś nie ufał swoim umiejętnościom, ale czy nie pozostawało im nic innego w zakresie tego, co się tutaj działo? Powinni ewidentnie stąd zawrócić, a jednak dziwna rzecz trzymała ich tutaj jeszcze.
Spojrzał na to wszystko z dozą niepewności, aczkolwiek z małym błyskiem w oku. Nie zamierzał bawić się w drobne, kochane zaklęcia, które mogą nie zadziałać w jego przypadku lub zwyczajnie odbić się rykoszetem. Owszem, uznawał sam przedmiot za niezwykle przydatny, co nie zmienia faktu, że ostatecznie potraktowanie kogoś podeszwą buta wydawało się być co prawda działające na psychice, aczkolwiek skuteczne w celu pokazania poniżenia kogoś. I tak zatem, gdy but spotkał się z twarzą jednego ze zbirów, odjął mu na godności, odbierając ją na jakiś dłuższy czas... o ile nie postanowią się zemścić.
Tak, jako uczestnik wycieczki. — rzuciwszy na spokojnie, choć musiał tak naprawdę zachować trzeźwość umysłu, kiedy to wokół nich nadal znajdowało się potencjalne niebezpieczeństwo, przytaknął. Po co w ogóle mówił, z jakiego powodu mieszka w pensjonacie? Wziął głębszy wdech, starając się uspokoić własne, galopujące myśli. Powinien ewidentnie nad nimi bardziej panować.
Nie obroniła się, a trzaskający się paliczek z impetem wywołał w dziewczynie falę bólu. Kurwa, kurwa, kurwa mać. Nie czuł strachu, a bardziej czuł, że jest na straconej pozycji, nawet jeżeli po krótszej chwili udało mu się go unieszkodliwić. Czuł, jak gniew i złość zalewają jego krew, a sam umysł przepełnia się myślami tak czarnymi, że w mig z różdżki wydostała się dziwna, uzdrowicielska magia, dzięki której utworzył ostrze. Pewnego rodzaju chęć... obrony? Przypominało mu to tak jego ojczyma, którego nienawidził. Ale czy zamierzał psuć sobie życie tak spartaczoną krwią? Ścisnął mocniej drewniany patyczek, oddychając przede wszystkim ciężko; miał ochotę pozbawić kogoś życia.
Jak on śmiał. Jak on, kurwa mać, śmiał.
Zabij go.
Oczy zdawały się być pewnego rodzaju opętane, choć starał się stać jak najbardziej tyłem do Sophie. Gdyby był tutaj sam, zapewne by się nie powstrzymywał przed popełnieniem jakiejkolwiek zbrodni, choć poddawałby własny umysł dziwnym, melancholicznym myślom. Stał tak, cicho, kiedy to podszedł na kilka kroków w stronę bandziora, lecz ostatecznie tajemnicze ostrze, wytworzone za pomocą Scalpello, zniknęło poprzez prosty gest drewnianym patyczkiem. Ich różdżki zostały natomiast złamane - nie pierdolił się w żaden szczególny sposób.
Episkey. — kiedy to zbliżył się w stronę Sophie, choć gniew wcale nie ustał, wiedział, że przez dłuższy czas będą mieli do czynienia z tą klątwą. Maksymalnie 30 minut, ilość paliczków zależna od tego, jak silny został rzucony czar. — Zbierajmy się stąd. — powiedział, chwytając dziewczynę ostrożnie za dłoń, kiedy ta mu pozwoliła to zrobić, a następnie pomyślał o zasadzie ce-wu-en, która wymagała od niego ogromnego skupienia. Musiał wyrzucić z siebie wszelkie złe myśli, choć trwało to dłużej, niż mogliby się spodziewać. Nie zamierzał ich od razu rozszczepiać po drodze; musiał ewidentnie się uspokoić. Parę głębokich wdechów, słuchanie własnego bicia serca, liczenie sekund... Z czasem, powoli, ale jednak, stawał się spokojniejszy.
A gdy uznał, że jest wystarczająco opanowany, w powietrzu usłyszeć można było tylko i wyłącznie świst oraz zniknięcie dwójki młodych czarodziejów.

[zt x2]

@Sophie Sinclair
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Ciemny zaułek  QzgSDG8




Gracz




Ciemny zaułek  Empty


PisanieCiemny zaułek  Empty Re: Ciemny zaułek   Ciemny zaułek  EmptyNie 23 Sie 2020 - 18:06;

Kostka: 4

  Przemierzanie ulic Nowego Orleanu po zmroku miało niewątpliwie swoje plusy. Masa roześmianych ludzi, kolorowe pokazy i miasto tętniące życiem było ciekawym zjawiskiem do obserwacji. Poza tym – dużo więcej mógł dowiedzieć się wieczorem, aniżeli w dzień, kiedy to szukanie żywej duszy w niektórych miejscach zaprawiało o cud. A on potrzebował informacji, informacji o Laveau. Dowiedział się już całkiem sporo, a i tak nie było to właśnie to, czego szukał, co przyprawiało go swego rodzaju frustracje. Na Merlina, ile można szukać jednego wisiorka?
  Zerknął na mapę, którą kupił w jednym z mugolskich, turystycznych sklepów i choć nie była szczególnie pomocna, jeśli chodziło o magiczne miejsca, tak i tak całkiem przydatna jeśli ktoś poszukiwał ulicznych skrótów. Jednym z nich – wychodzącym z drugiej strony de facto na główną ulicę – był ten, przed którym właśnie stał, zaułek. Zerknął nań, to znów na mapę i wzruszył ramionami, stawiając kolejne kroki wśród pękających ścian i coraz mniej widocznych kolejnych metrów. Miał ochotę rozświetlić sobie samodzielnie drogę, niemniej używanie magii tutaj nie miało sensu. Było tu zbyt wielu niemagicznych ludzi.
  W zasadzie można powiedzieć, że – jak to Alex – kroczył na całkowitego pewniaka. Wsadził sobie ręce w kieszenie i choć nie szedł wolno, to jednak dość spokojnie. Miał jednak nieodparte wrażenie bycia obserwowanym, a ono raczej nie zwykło go mylić. Udając ciekawość turysty, zaczął zerkać ku górze, ku oknom, które jednak pozostawały puste, ewentualnie ciemność w nich krążąca nie pozwalała mu po prostu dostrzec żadnej sylwetki. Delikatnie przechylił głowę w bok próbując dostrzec cokolwiek kątem oka i choć z początku nie było za nim absolutnie nic, tak wkrótce śmignęła mu tam czyjaś sylwetka. Wyjął ręce z kieszeni i machnął palcami, wytwarzając pod szemranym typem cienką warstwę lodu, na której ten wkrótce się poślizgnął. Odwrócił się i uniósł brwi, przyglądając się obcemu. Cóż, dobrych zamiarów to on raczej nie miał.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Ciemny zaułek  QzgSDG8








Ciemny zaułek  Empty


PisanieCiemny zaułek  Empty Re: Ciemny zaułek   Ciemny zaułek  Empty;

Powrót do góry Go down
 

Ciemny zaułek

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Ciemny zaułek  JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
Nowy Orlean
-