Jak spędził wakacje? W sumie ciężko powiedzieć. Trochę tu, trochę tam. Z nieposkromioną ciekawością chłonął wszelką wiedzę, której dostarczało mu to miejsce. Zasłuchiwał się w historiach i opowieściach, zarówno tych magicznych, jak i związanych ze światem mugoli. Obie były równie ciekawe, z obu nie potrafił zrezygnować. Chyba głównie z tych powodów nie zauważył nawet, jak szybko upływał czas w Luizjanie. Nie, żeby coś miało to zmienić, w końcu czas płynął niezależnie od wszystkiego. Gdyby ktoś go spytał, Pro bez wahania rzekłby, że z wielką radością powróci już do tak dobrze znanej, a jednocześnie nieznanej mu szkoły, jaką był oczywiście Hogwart. Na razie jednak byli tutaj, a więc chciał wycisnąć stąd tyle, ile tylko mógł.
Księgarnia starego Dologera była prawdopodobnie jednym z najczęściej odwiedzanych przez niego miejsc w ostatnim czasie. Klimat sklepu urzekł go momentalnie. Wiekowa, niezwykle obszerna, pełna tajemnic. Wisienką na torcie był sam właściciel, który zdążył mu już opowiedzieć całkiem sporo historii. Niektórzy mogliby ich już mieć serdecznie dość, ale rudzielec niezmordowanie wracał po więcej. Tak też znalazł się tu dzisiaj, chociaż jego plany nie do końca zakończyły się tak, jakby tego oczekiwał. Stary Dologer był bowiem dość mocno zajęty, z racji czego nie mógł poświęcić chłopakowi swej uwagi. Strata zaiste spora, ale przynajmniej pozostała mu możliwość przejrzenia półek. Kto wie, może wypatrzy tam coś, czego nie dostrzegł do tej pory. Szczerze wątpił w to, żeby w najbliższym czasie udało mu się tu wrócić, z racji na co, nie chciał przegapić kolejnych, potencjalnie fascynujących rzeczy, które oferowała mu okolica.
Musiał jednak przyznać, że nie spodziewał się, iż w swym asortymencie sklep zawierał będzie także parę oczu, która była wyjątkowo mocno znajoma. Co prawda chwilę wcześniej słyszał głos, który z kimś mu się kojarzył, ale był zbyt cichy, żeby mógł to doprecyzować. Dopiero teraz, gdy przypasował jedno do drugiego, zorientował się, że oto znalazł się w tym samym przybytku co Jess, jego... znajoma ze szkoły. Momentalnie wywołało to na jego twarzy szeroki, przyjazny uśmiech, a w oczach zapaliły mu się wesołe iskierki. Nawet jeśli się jej nie spodziewał, to nie miał zamiaru narzekać na to spotkanie. Wręcz przeciwnie, minęło już całkiem sporo czasu, przynajmniej dla niego, odkąd rozmawiali, a więc z radością nadrobiłby to tu i teraz. O ile oczywiście ona sama wyrazi taką chęć. Wszystko jednak na to wskazywało, gdyż sama postanowiła nieco poszerzyć widok, jaki mieli na siebie nawzajem.
-
Jess! Widzę, że też odkryłaś wspaniałość tego miejsca! - rzucił szybko, ale nim zdążył dodać cokolwiek więcej, dziewczyna nagle zniknęła. Towarzyszył temu głuchy dźwięk przedmiotów spadających na podłogę, jak również głos samej dziewczyny, który rozjaśniał tę sprawę, a więc nawet ze swojej pozycji mógł się domyślić, co się stało, dzięki czemu od razu mógł ruszyć jej na ratunek.
Gdy tylko minął regał, który ich od siebie oddzielał, jego oczom ukazała się ta, mrożąca krew w żyłach scena. W pierwszej chwili miał nawet ochotę lekko się zaśmiać, ale zaraz przypomniał sobie o duchu kotki, której syk zaczęli słyszeć, a więc szybko sam przykucnął, pomagając dziewczynie zebrać towar, zanim mały potwór zje ich żywcem za złe traktowanie towaru. Dopiero wtedy, gdy się podnieśli, zauważył jej aktualny strój, co wybiło go nieco z tropu. W sumie to nawet bardzo. Nie był pewny, czy kiedykolwiek wcześniej widział ją w sukience, ale musiał przyznać, że wyglądała naprawdę imponująco. Na tyle, że usta otworzyły mu się na krótką chwilę, chociaż zaraz je zamknął. Nieco trudniej mogło pójść ukrycie lekko zaczerwienionych uszu, chociaż to akurat mogła ogarnąć jego ruda czupryna. Patrzył tak na nią przez krótką chwilę, ale w końcu, na szczęście, odzyskał władzę nad własnym rozumem i przerwał to milczenie, które mogło zaraz przybrać formę niezręcznej ciszy. O ile już nie zdążyło. -
Miło Cię widzieć! Co prawda nieco niespodziewa... to jest... do twarzy Ci w tej sukience. - dokończył w końcu, nieco pesząc się własną niezgrabnością. Zaraz jednak odchrząknął i przeklinając w myślach samego siebie, spróbował szybko zmienić temat.
-
Znalazłaś już wszystko? Jeśli nie mogę Ci pomóc. W sumie nigdzie się nie śpieszę, więc mam czas! - wyrzucił z siebie z prędkością niewielkiego karabinu maszynowego, posyłając jej przy tym uśmiech. Może i zestresowany, ale wciąż ciepły i przyjazny.
@Jessica Smith