Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Spirala Duchów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4960
  Liczba postów : 2715
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Spirala Duchów QzgSDG8




Moderator




Spirala Duchów Empty


PisanieSpirala Duchów Empty Spirala Duchów  Spirala Duchów EmptyWto Lip 07 2020, 14:10;

Spirala Duchów

Jedną z głównych atrakcji w tym nieco upiornym Wesołym Miasteczku, jest olbrzymi roller coaster, który nazwano Spiralą Duchów. Może nie byłoby w nim nic tak strasznego, gdyby nie to, że brakuje w nim części trakcji, a wagoniki sprawiają wrażenie, jakby miały się za chwilę rozpaść. Nie masz podłogi pod stopami albo trzymające cię pasy zaczynają dziwnie trzeszczeć? Przecież dokładnie o to chodziło! Kolejki do Spirali Duchów są z reguły bardzo długie, więc gospodarze tego miejsca umilają czas oczekiwania różnego rodzaju występami.

Uwaga: na Spiralę Duchów wstęp mają jedynie osoby pełnoletnie, co jest skrupulatnie sprawdzane przez bileterów. Naprawdę! Możesz spróbować oszukiwać, ale kto wie, co się wtedy stanie?
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4960
  Liczba postów : 2715
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Spirala Duchów QzgSDG8




Moderator




Spirala Duchów Empty


PisanieSpirala Duchów Empty Re: Spirala Duchów  Spirala Duchów EmptySro Sie 26 2020, 20:16;

Kontynuacja wątku

Wychowywali się odrębnie, w zupełnie innych światach, na innych zasadach i nie było to coś, co Victorię denerwowało, czy powodowało, że czuła się zazdrosna. Wiedziała, że jako córka obecnej głowy rodu, musi nosić na swoich barkach o wiele większą odpowiedzialność. Oczywiście, gdyby ani ona, ani jej rodzeństwo nie czuło się odpowiedzialne za rodzinny interes, gdyby wybrali inne drogi albo nie mieli do tego odpowiednio sporej fantazji, dalsze gałęzie rodu z całą pewnością znalazłyby wśród swoich potomków odpowiedniego człowieka, który przejąłby prowadzenie tego wszystkiego, który zająłby odpowiednie dla niego miejsce, ale tak się złożyło, że młoda Brandon od dawna była porównywana do swojego dziadka. I po prostu czuła, że wrosła w to, co robiła jej rodzina, że całym sercem ich popierała, mogła kochać naukę zaklęć, mogła kochać pojedynki, do czego pewnie by się nie przyznała nigdy, ale równie mocno kochała to wszystko, co mogła stworzyć, przy pomocy czego mogła podróżować. Kochała to i czuła, że będzie w stanie im pomóc, że będzie w stanie ich prowadzić, wiedziała, że jest to w zasięgu jej ręki, jeśli tylko porządnie się do wszystkiego przyłoży, a teraz, gdy zbliżał się jej ostatni rok uczniowski, gdy musiała podejmować decyzje, była już właściwie całkowicie pewna drogi, jaką chciała ruszyć. I właśnie dlatego dla niej te wszystkie wspaniałe bankiety stały się codziennością i w przeciwieństwie do Niko, czuła się na nich niczym ryba w wodzie.
- Szepnę im słówko, by uważnie sprawdzali, jak idą twoje postępy w nauce - powiedziała poważnie, surowo, starając się imitować zachowanie swojego ojca, a potem spojrzała na kuzyna, jakby chciała go dalej pouczać. - Powinniśmy zacząć się rozglądać, za jakąś odpowiednią narzeczoną, nie sądzisz? - dodała jeszcze, a później parsknęła rozbawiona. Nic z tego nie miało mieć miejsca, a na dokładkę ona sama miała pełną świadomość, że w jej rodzinie rzadko już kiedy zdarzały się przymusowe małżeństwa, czy coś podobnego, chociaż oczywiście i takie sprawy się trafiały. Miała jednak wrażenie, że jej ojciec ma mimo wszystko szeroki ogląd na sprawy, na współczesność i odrzucił już wiele kwestii, które dawniej uznawane były za normalne. I chociaż nigdy nie powiedział jej, że powinna znaleźć sobie męża wśród dobrych rodów, chociaż zawsze pozwalał jej na sporo wolności, to Victoria po prostu nie wyobrażała sobie innej możliwości. Ostatecznie była przyzwyczajona do wystawnego życia, do bogactwa, do splendoru i choć ludzie mówili, że miłość wszystko zmienia, ona nie była o tym ani trochę przekonana, a jej lodowate, logiczne myślenie, nigdy w niczym nie pomagało, nic zatem dziwnego, że miała właściwie absolutną pewność, że jeśli już będzie miała wybierać sobie kiedyś męża, to po prostu będzie bardzo uważnie kalkulować. To jednak nie było coś, czego chciała dla reszty swojej rodziny, to nie było coś, czego im życzyła, bo w głębi serca wiedziała i czuła, że najważniejsze jest szczęście, że to za nim należy podążać, niezależnie od tego, co się czuło, co kryło się w naszych spojrzeniach, w naszych głowach, to było coś, co trzeba było pochwycić. I zatrzymać przy sobie na zawsze.
- Znajdę ci dziewczynę, która będzie zachwycona tobą takim, jaki jesteś - stwierdziła jeszcze, uśmiechając się do niego, ale uśmiech ten nie sięgał jej oczu. Chciała jak najlepiej, chciała dla nich wszystkich tego, co dla niej nie do końca było osiągalne, po prostu chciała, żeby życie jej rodziny było jednak łatwiejsze, żeby było dobre, głębokie. Ona zaś mogła po prostu skoncentrować się na sukcesie. Na razie jednak nie chciała o tym dalej myśleć i po prostu dała się porwać na rollercoaster, który wywołał u niej niemałe przyspieszenie bicia serca, gdy zorientowała się, co tu się będzie działo i chociaż jej spojrzenie nadal było ostre, to na policzkach pojawiły się wypieki.
- Chyba nie powinniśmy się przyznawać, dokąd właściwie poszliśmy - stwierdziła. - Chociaż właściwie... pewnie byliby zachwyceni, że poznajemy nieznane - stwierdziła, doskonale wiedząc, że Niko zrozumie, iż ma na myśli ich ojców. W końcu obaj wiecznie poszukiwali czegoś nowego, nieznanego. - Ale czasami myślę, że lepiej, żeby nie wiedzieli, w jakie potrafimy wpakować się tarapaty. Mówiłam ci, że... właściwie to brałam udział w nie do końca legalnym pojedynku?

@Nikola Brandon

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Nikola Brandon
Nikola Brandon

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : Dość niedbały wygląd, ubranie często połatane kolorowymi materiałami. Szeroki uśmiech z dołeczkami. Świeża blizna na prawej łydce.
Galeony : 85
  Liczba postów : 104
https://www.czarodzieje.org/t19443-nikola-brandon
https://www.czarodzieje.org/t19451-telegraf#574843
https://www.czarodzieje.org/t19444-nikola-brandon?nid=14#574592
https://www.czarodzieje.org/t19598-nikola-brandon-dziennik#58259
Spirala Duchów QzgSDG8




Gracz




Spirala Duchów Empty


PisanieSpirala Duchów Empty Re: Spirala Duchów  Spirala Duchów EmptyPon Sie 31 2020, 20:23;

Szanowane rody, przekazywane z pokolenia na pokolenie dziedzictwo, wieloletnie tradycje, honor, obowiązki...wszystko to kojarzyło się Nikoli z odległymi czasami lub zarysem fabuły do jakiejś nowej książki przygodowej, i to właśnie tam - pośród dawno minionych legend oraz między stronicami ksiąg - powinny jego zdaniem zostać podobne frazesy. Chłopak nie rozumiał, dlaczego właściwie nadal istniały podobne podziały i obyczaje, dziwił się tym samym, dlaczego nie wyginęły one z biegiem czasu. Sam uważał je za przestarzałe i nieaktualne, dlatego nie dowierzał, ilekroć ktoś w jego wieku podzielał tak konserwatywne poglądy. Przecież młodzi ludzie powinni być za postępem, zmianami! Wolność, brak narzuconego celu czy obowiązków wynikających tylko i wyłącznie z faktu posiadania rozpoznawalnego nazwiska. Przecież prawo do decyzji, do samostanowienia należało się wszystkim jednakowo. Nie uważał za sprawiedliwe, żeby niektórzy - w tym jego kuzynka - już od najmłodszych lat wpajane mieli, kim powinny zostać w przyszłości. Oczywiście, w przypadku Victorii nie była to szczególnie drażliwa kwestia, w końcu Brandonowie mieli opinię dość liberalnych wśród czystokrwistych rodów, a sama zainteresowana wyrażała chęć przejęcia rodzinnego biznesu i związanych z nim ceregieli. Niemniej tytuł "głowy rodu"? Jemu zawsze wydawało się to okropnie wydumane i niepotrzebne.
-Nie ma potrzeby - zbył jej uwagę machnięciem ręki. -Nie wiem jeszcze, co miałbym robić po szkole, więc póki co Zadowalające mi wystarczą. - dodał beztrosko. Faktycznie, nie miał na razie pomysłu na siebie i swoją przyszłą ścieżkę zawodową, ale i tym się nie przejmował. Przecież miał przed sobą trzy lata studiów, które raczej planował ukończyć. Koniec końców do tej pory kierował się zasadą "co ma być, to będzie" i jak na razie wychodził na tym całkiem dobrze.
-Mhm, w końcu wszystkie te castingi zajmą cały rok, a gdzie czas na naukę... - dodał, udając zatroskanie, po czym zawtórował kuzynce śmiechem. Całe szczęście, że w ich rodzinie nie było zwyczaju zawierania aranżowanych małżeństw, przynajmniej od kilku pokoleń.
-Rany, wyobrażasz sobie spędzić całe życie z kimś, kogo nie kochasz? Może nawet nie masz wspólnych tematów do rozmowy? Katorga. - skwitował. Jasne, czasami zdarzały się nieźle dobrane pary, między którymi uczucie pojawiło się z czasem, ale co w sytuacji, kiedy dwie osoby ani trochę się nie dogadują? Niko, choć na ogół otwarty i kontaktowy, w kwestiach sercowych stawał się nieśmiały i bardzo ostrożny. Może nie zdarzyło mu się jeszcze jąkać ze stresu, ale miał problem, żeby zbliżyć się do kogoś, na kim zależało mu w "ten" sposób. Nie był pewien, skąd to się właściwie brało, ale zdecydowanie nie był typem, któremu flirtowanie przychodziło z taką łatwością, jak zwykła rozmowa.
Wzruszył jeszcze ramionami, odwzajemniając uśmiech, po czym zakończył rozmowę o związkach, porywając kuzynkę na kolejną atrakcję. Przyszli tutaj, żeby się bawić, a do tego nie potrzebowali nikogo, poza sobą nawzajem.
Kolejka była niewyobrażalnie wysoka, spoglądając na jej szczyt, musiał więc zmrużyć oczy, by osłonić się jakoś przed jasnym, palącym słońcem, nadal górującym nad Nowym Orleanem. Był w stanie dostrzec mały z tej odległości wagonik, poruszający się z zawrotną prędkością po kolejnych spiralach. Co jakiś czas dobiegały go krzyki pasażerów, co jedynie podsyciło chęć przejażdżki.

-Mugolski rollercoaster, przerobiony za pomocą magii tak, żeby sam latał, bez pomocy torów? - uniósł brew, uśmiechając się drwiąco -Przecież papa by oszalał. Założę się, że następną wycieczkę zorganizowałby tutaj, żeby na własne oczy zobaczyć ten cud techniki - parsknął cicho. Faktycznie, stali teraz przed czymś, co stanowiło urzeczywistnienie wszystkich największych zainteresowań Charliego i Niko nie potrafił powstrzymać cichego westchnięcia zachwytu. Podobnie jak w przypadku Victorii, na jego opalonej twarzy pojawiły się rumieńce podniecenia, kiedy krok za krokiem zbliżali się w stronę bramek.
-Nie do końca legalnym pojedynku, huh? - spojrzał na Krukonkę z lekkim wyrzutem, nie skomentował jednak niebezpieczeństwa, jakie to za sobą niosło. Martwił się o nią, oczywiście, w końcu była jego drobniutką kuzyneczką, ale wiedział również, że dziewczę potrafiło o siebie zadbać. Nie znał drugiej tak ambitnej i zdolnej czarownicy, w równym stopniu jak o nią, powinien się więc także martwić o jej oponenta.
-Mam nadzieję, że przynajmniej wygrałaś?
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4960
  Liczba postów : 2715
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Spirala Duchów QzgSDG8




Moderator




Spirala Duchów Empty


PisanieSpirala Duchów Empty Re: Spirala Duchów  Spirala Duchów EmptyCzw Wrz 03 2020, 22:06;

Właściwie w tym momencie Victoria mogłaby go spokojnie zapytać, dlaczego przez wieki trwały takie tradycje. Nie musiała mu zapewne przypominać, że ich ród powstał już w dwunastym stuleciu, a dopiero w początkach ubiegłego wieku ich pradziadek zaczął zastanawiać się, czy aby na pewno pozostawanie tak potwornie konserwatywnym i zapatrzonym w to, co już było, jest aby na pewno najlepszym pomysłem na trwanie. Byli jednak tacy, którzy nie umieli tego dalej dostrzec, wychowywali swoje dzieci w sposób, który nie pozostawiał wiele możliwości na swobodę, a część z ich potomstwa po prostu była zbyt słaba albo niechętna, żeby coś zmieniać albo jakoś szczególnie sprzeciwiać się temu, co zostało dla nich przewidziane. Ona sama zapewne byłaby jednym z tych upartych osłów, które tak długo dyskutowałyby na temat swojej przyszłości, aż jej rodzicom odechciałoby się walki z wiatrakami, ale oczywiście, zdawała sobie sprawę z tego, że wciąż i wciąż istniały pewne podziały oraz problemy, jakich nie dało się zmienić, czy przeskoczyć. Jednocześnie przecież sama nie do końca wyobrażała sobie poślubienie kogoś, kto nie miałby podobnego do niej statusu, ale to było już coś, w co można by się naprawdę mocno zagłębiać.
Wiedziała, że nie powinna krzywo patrzeć na kuzyna za tę uwagę o ocenach, chociaż dla niej akurat były one niesamowicie ważne. Była jednak w stanie spokojnie zrozumieć to, co chciał jej przekazać, była w stanie w pełni pojąć, o co dokładnie mu chodziło. Ostatecznie swoimi dyplomami mogła co najwyżej wytapetować swoją sypialnię, to odbyte staże, to prawdziwa nauka zawodu była tym, co powodowało, że stawali się kimś cennym w społeczeństwie, że stawali się kimś, na kogo warto spoglądać i na nim polegać. Ostatecznie zatem skinęła tylko głową i zapytała jeszcze chłopaka, czy nie ma niczego, do czego naprawdę by się obecnie skłaniał, po czym aż westchnęła ciężko.
- Nigdy. W życiu bym się na to nie zgodziła, co miałabym robić w takim małżeństwie? Na pewno nie miałabym dzieci - powiedziała i aż się wzdrygnęła. - Nie zamierzam bawić się w księżniczkę zamkniętą w wieży, może to było dobre w poprzednich stuleciach, ale teraz zamierzam decydować sama o swojej przyszłości - zadeklarowała całkiem poważnie i nie było najwyraźniej niczego, co miałoby ją powstrzymać, podjęła swoją decyzję i zamierzała się jej trzymać, jednocześnie jednak uśmiechnęła się ciepło do kuzyna, bo cieszyła się, że ten podziela jej zdanie w tym temacie, to zawsze było coś, co dodatkowo mogło ich łączyć, aczkolwiek było naprawdę wiele spraw, wiele spojrzeń, wiele myśli, które po prostu dzielili i Victoria była pewna, że mogła na nim polegać, aczkolwiek pod wieloma względami wydawało jej się, że to ona powinna obejmować czule swoje kuzynostwo i dbać o nie na każdym kroku.
Spojrzała w stronę kolejki, naprawdę czując, że serce jej coraz mocniej bije, bo to było co najmniej ekscytujące, gdy tak na to spoglądała, gdy zastanawiała się, co dalej, jak to działa i czy na pewno to przeżyją, ale to było mniej więcej jak z grą w qudditcha, nigdy nie wiedziała, czy przypadkiem nie skończy meczu bez zębów albo tak połamana, że będzie trzeba ją natychmiast przetransportować do Skrzydła Szpitalnego. Ryzyko powodowało, że krew jednak się w niej burzyła i była ciekawa, co może się tutaj wydarzyć. Na uwagę Niko skinęła lekko głową.
- Musimy im o tym napisać, jestem pewna, że zorganizują sobie tutaj wycieczkę - stwierdziła, mając wrażenie, że głos nieznacznie drży jej z podekscytowania, a potem razem z kuzynem faktycznie przekroczyła bramki, bardzo ciekawa, co wydarzy się, kiedy zostaną już umieszczenie w wagonikach i dokąd ich to dokładnie zaniesie, co się z nimi stanie. Była ciekawa, co ich jeszcze czeka, ale nie zapomniała o tym, o czym rozmawiali. Odchrząknęła i lekko się skrzywiła.
- Uznałabym to za remis. Mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję się odegrać - stwierdziła i mrugnęła do kuzyna na znak, że mówi całkiem serio i że nie zamierza tak po prostu odpuszczać. Nie powiedziała mu jednak o tym, że o mało się wtedy nie utopiła, wolała nie poruszać tego dość bolesnego tematu, a koncentrować się na tym, że pojedynek nie został rozstrzygnięty... Teraz zresztą było coś ważniejszego. - Chodź, nasza kolej!

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Nikola Brandon
Nikola Brandon

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : Dość niedbały wygląd, ubranie często połatane kolorowymi materiałami. Szeroki uśmiech z dołeczkami. Świeża blizna na prawej łydce.
Galeony : 85
  Liczba postów : 104
https://www.czarodzieje.org/t19443-nikola-brandon
https://www.czarodzieje.org/t19451-telegraf#574843
https://www.czarodzieje.org/t19444-nikola-brandon?nid=14#574592
https://www.czarodzieje.org/t19598-nikola-brandon-dziennik#58259
Spirala Duchów QzgSDG8




Gracz




Spirala Duchów Empty


PisanieSpirala Duchów Empty Re: Spirala Duchów  Spirala Duchów EmptyWto Wrz 08 2020, 23:08;

Niko rzadko rozmawiał z ojcem na temat swojego pochodzenia, ich rodu, a już w szczególności unikał tematu matki. Każda taka rozmowa kończyła się w przeszłości kilkudniową apatią papy lub dziwnie napiętą atmosferą w domu. Jako dziecko, chłopak nie rozumiał, dlaczego tak się działo, zawsze przecież postrzegał Charliego jako beztroskiego i rzucającego konflikty w niepamięć, podobne rozmowy wydobywały natomiast z czarodzieja zgoła inną naturę. Melancholijny, mrukliwy, ponury... Nic dziwnego, że sam Nikola szybko zaczął unikać tych kilku tematów. Dopiero w domu wujostwa chłopak tak naprawdę miał okazję dowiedzieć się czegoś więcej o swojej rodzinie. Doskonale pamiętał to podekscytowanie, kiedy Victoria pierwszy raz pokazała mu rodowe księgi i albumy - nie wychodził z biblioteki przez cały dzień, oglądając stare fotografie, szukając podobieństw między własnym odbiciem w lustrze a portretami krewnych. Żadna lektura do tej pory nie wciągnęła go tak, jak kroniki opisujące osiągnięcia jego przodków, będące dla ledwie dziesięcioletniego chłopca niczym legendy. Z wypiekami na twarzy, skulony pod kocem w jednym z wygodnych foteli przy kominku, Niko wsłuchiwał się w opowiadania wujka, wyobrażając sobie mądrych czarodziejów i zdolne czarownice, noszące przed wiekami nazwisko Brandon. Był wtedy ogromnie dumny z przynależności do tak znamienitego rodu, przyrównywał się do trybiku w ogromnej machinie - niewielki i pozornie mało istotny, ale bez niego mechanizm nie miał szansy zadziałać.
Rozmowa o małżeństwach przyszła im naturalnie, jakoś tak się potoczyło i teraz skończyli, wyobrażając sobie zaaranżowane związki. Próbowali odgadnąć, jak wygląda codzienność, kiedy jest się częścią takiego układu - jak wygląda podobna relacja, gdzie są postawione granice, czy istnieje jakaś spisana umowa określająca obowiązki obu stron? Kuzynostwo zgodnie doszło do wniosku, że żadne z nich nie byłoby w stanie trwać w czymś takim, a kolejne wesele, na którym razem zatańczą, będzie prędzej szkolnym przedstawieniem niż ceremonią jednego z nich.

-Współczuję śmiałkowi, który spróbowałby zamknąć Cię w wieży. Remont generalny całego domu gwarantowany, bo jak Cię znam, prędzej wysadziłabyś go w powietrze, niż gniła tam, czekając na ratunek. - spróbował zażartować, żeby rozładować atmosferę. Cenił w Victorii to, że mógł z nią porozmawiać na każdy temat - od niezobowiązującego small talku przy śniadaniu, przez wspólne dowcipy (oczywiście kiedy nikt nie widział, pani prefekt nie przystoi!), po rozmowy poważne, czasem nawet głębokie, podczas których nawet dziecinnie rozbrykany Niko potrafił się opanować i rzucić jakąś celną uwagą. Dziewczę było chyba jedynym osobnikiem na świecie, który widział go zarówno śmiertelnie poważnego, skupionego, może nawet starającego się zachowywać dojrzale, jak i skrajnie nieodpowiedzialnego, roztrzepanego, w szale zabawy. No i nadal się z nim zadawała...
-Chciałbym zobaczyć ich razem w wagoniku, bawiących się tu jak dzieci. - zaśmiał się na samo wyobrażenie podobnej sceny. Relacje między ich ojcami były...skomplikowane. Nie doszło do żadnej rodzinnej kłótni, nic podobnego, ich drogi po prostu rozeszły się wiele lat temu, by ponownie zejść się dopiero przed siedmioma, czy ośmioma laty. Utrzymywali kontakt, oczywiście, nie było też zapewne rzeczy, której by dla siebie nie zrobili, gdyby ten drugi poprosił, niemniej lata spędzali raczej oddzielnie, nie ingerując sobie wzajemnie w pracę i życie. Rodzinne obiadki, niezapowiedziane wizyty, przyjęcia czy wspólne wakacje nie należały do ich rodzinnych tradycji, choć Nikola często gościł u wujostwa, nawet jeśli papa odmawiał towarzyszenia mu.
-Aż mnie korci, żeby zapytać, kto ci dał w kość na tyle, żebyś uznała to za remis...ale miej swoje tajemnice, tylko następnym razem daj znać, że idziesz się pojedynkować. Będę kibicował! - rozczochrał kuzynce włosy z czułością, posyłając się szeroki uśmiech.
Kolejka przesuwała się sprawnie, nie minęło więc wiele czasu, nim znaleźli się tuż przy bramkach. Z rosnącym napięciem w żołądku, Niko obserwował śmigające po niebie wagoniki, oczekując na powrót jednego z nich, by mogli zając z Victorią miejsca. Najpierw usłyszeli krzyk, dopiero później wyłonił się jaskrawo zielony pojazd, obdrapany ze wszystkich możliwych stron, sunący po szynach z głośnym sykiem. Wychodzący z niego czarodzieje zataczali się lekko, najwyraźniej utraciwszy w na kolejce zdolność poruszania się w linii prostej.

-Choć do pierwszego! - zawołał i nie czekając na pozwolenie motorniczego, pociągnął kuzynkę w stronę początku wagonika. Pomógł jej wsiąść, a następnie sam klapnął tuż obok. Nigdy nie bał się ani prędkości, ani wysokości, ale ta atrakcja trochę go martwiła - przełknął ślinę, starając się zrobić to na tyle ukradkiem, by kuzynka nie miała powodu do nabijania się z niego przez kolejne pół roku. Ledwo mieścił się w siedzeniu, nogi musiał podkulić praktycznie pod brodę, zaczął więc obawiać się o zęby, które mógł przypadkiem sam sobie wybić kolanami.
-Rany, ale tu ciasno. - mruknął, próbując znaleźć najwygodniejszą pozycję. Nie miał na to jednak wiele czasu, kierownik kolejki zaczął zamykać już pasy ochronne, które - przynajmniej w teorii - miały uchronić ich przed wypadkiem podczas przejażdżki.
-To co, trzy..dwa..jeden...start!

/przepraszam za zwłokę!
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4960
  Liczba postów : 2715
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Spirala Duchów QzgSDG8




Moderator




Spirala Duchów Empty


PisanieSpirala Duchów Empty Re: Spirala Duchów  Spirala Duchów EmptySro Wrz 09 2020, 23:18;

Victoria była właściwie zakochana w kronikach rodowych. Była zakochana w historii tych wszystkich czarodziejów, którzy żyli przed nimi, była wręcz oszołomiona ich osiągnięciami, zmianami, tym, co byli w stanie stworzyć i miała wrażenie, że od zawsze pasowała do tego świata. Nie wiedziała, czy zdoła osiągnąć coś tak wielkiego, jak jej przodkowie, ale od kiedy tylko słyszała, że przypomina dziadka, była pewna, że sobie poradzi. Prawdą było, że w wędrowaniu po drodze, jaką częściowo wytyczał jej ród, było o wiele łatwiejsze, gdy miało się tak chłodny umysł, jak ona, gdy było się w stanie rozłożyć wszystko na czynniki pierwsze, gdy można było spojrzeć na to, co trzymało się w dłoniach i pokiwać nad tym głową, gdy można było zastanowić się nad tym, co dale. Co nie oznacza, że krew jej się nie burzyła na myśl, że mogłaby osiągnąć coś więcej, że mogłaby okiełznać smoka, że mogłaby wzbić się w niebo na latającym dywanie, że mogłaby przeżyć te wszystkie przygody, które zostały zapisane w opasłych tomach wspomnień rodzinnych. Czasami, gdy miała ku temu okazję, błądziła palcami po drzewie genealogicznym, zatrzymując się nieustannie przy samej sobie i zastanawiając się, co z nią będzie dalej, jak zostaną poprowadzone linie jej życia. Dokąd dotrze? Ona, jej rodzeństwo, kuzynostwo, dokąd wszyscy zawędrują, co na nich spadnie, co będzie dla nich możliwe, a co okaże się wręcz niemożliwością? Wiedziała, że prędzej czy później, jej drogi z nimi wszystkimi nieco się rozejdą, każde z nich dorośnie i wybierze własną ścieżkę, ale mimo wszystko wierzyła w to, że pozostaną sobie bliscy, że będą wspólnie spisywać kroniki, stając się kolejnymi Brandonami, o których nie będzie można zapomnieć, stając się kimś, na wspomnienie kogo kolejne pokolenia będą rozchylać z niedowierzaniem usta. Chciała, by ród był potęgą i nigdy nie upadł. Chciała, by wszystkie te słowa, jakie do niej kierowano, trwały wiecznie, by faktycznie okazała się córką swego ojca i wnuczką swego dziadka.
- Byłabym najbardziej niepokorną księżniczką w wieży. Wyniosłabym się razem z nią - stwierdziła rozbawiona i spojrzała na kuzyna, jakby chciała się upewnić, czy nie jest to coś, co mu nie odpowiada. Nie zamierzała jednak grać roli dziewczyny, która potrzebowała opieki, nie była tym typem osoby, nie była damą w opresji, nie potrzebowała nikogo, by niósł ją na rękach i uświadamiała sobie to coraz bardziej z każdym kolejnym dniem, dochodząc do wniosku, że być może jednak jej droga jest mimo wszystko samotna. Może powinna z tego powodu rozpaczać, ale nie czuła takiej potrzeby, to nie było coś, co ją odstraszało, czy przerażało, brała to na siebie i po prostu przed siebie wędrowała, chcąc dowiedzieć się, dokąd dokładnie prowadzi ją droga, na jaką obecnie spoglądała. Liczyła na to, że jej najbliżsi również znajdą właściwe wyjścia z sytuacji i będą w stanie spojrzeć na siebie tak, jak powinni.
- Och, ja też - powiedziała, uśmiechając się lekko. - Myślę... że byliby naprawdę szczęśliwi - stwierdziła, patrząc na kolejkę i zastanawiając się, czy to, co mówi jest prawdą. Była jednak przekonana, że mimo wszystko ich ojcowie faktycznie nadal byli ze sobą związani. I chociaż czasami myślała, że nie rozumie tych zmian, tego rozdziału, tych różnic, jakie się między nimi pojawiły, to im starsza była, tym bardziej zdawała sobie sprawę z tego, że rodzina i przyjaciele tracą się z czasem na nieco dłużej z oczu, że pewne sprawy po prostu są takie, a nie inne, bo dokładnie takie jest życie, a oni nic na to nie poradzą. Każdy miał swój czas, każdy miał swoje obowiązki, nadzieje i sprawy, którymi się zajmował. To jednak nie zmieniało uczuć, jakie nadal istniały, a przynajmniej w to starała się wierzyć.
- Zachowam to na razie dla siebie, ale wiesz co? Myślę, że się szybko domyślisz - stwierdziła, uśmiechając się do niego tajemniczo, a później obiecała, że da mu znać, kiedy naprawdę będzie się pojedynkowała. Nie sądziła, żeby Gard tak łatwo odpuścił, miała wielką ochotę, by znowu spróbować z nim swoich możliwości, poza tym musiała przyznać, że chłopak powodował, iż miała chęć wypróbować czary, które nie były do końca eleganckie, aczkolwiek nie znajdowały się nadal na liście zakazanych. Nie był to jednak czas na to, żeby się nad tym wszystkim zastanawiać, bo faktycznie kolejka posuwała się prędko, a ona nawet się nie obejrzała, kiedy nagle siedziała z Niko w pierwszym wagoniku i czuła, jak bije jej serce.
- Rób notatki! - rzuciła jeszcze rozbawiona, może nieco za bardzo, bo jednak nieco się obawiała, a chwilę później wydała z siebie właściwie dziki krzyk, kiedy nagle wszystko ruszyło i okazało się, że to jest naprawdę jakaś szalona kolejka, na której leci się w nieznane.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Nikola Brandon
Nikola Brandon

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : Dość niedbały wygląd, ubranie często połatane kolorowymi materiałami. Szeroki uśmiech z dołeczkami. Świeża blizna na prawej łydce.
Galeony : 85
  Liczba postów : 104
https://www.czarodzieje.org/t19443-nikola-brandon
https://www.czarodzieje.org/t19451-telegraf#574843
https://www.czarodzieje.org/t19444-nikola-brandon?nid=14#574592
https://www.czarodzieje.org/t19598-nikola-brandon-dziennik#58259
Spirala Duchów QzgSDG8




Gracz




Spirala Duchów Empty


PisanieSpirala Duchów Empty Re: Spirala Duchów  Spirala Duchów EmptyNie Wrz 20 2020, 20:52;

-Oh nie wątpię. -zaśmiał się cicho, wyobrażając sobie Victorię w balowej sukni z bufiastymi rękawami, zamkniętą w wysokiej wieży. Musiał przyznać kuzynce rację, taka murowana klatka długo by nie ustała, gdyby ktoś wsadził doń pannę Brandon. Dziewczyna potrafiła o siebie zadbać, co do tego Nikola nie miał żadnych wątpliwości. Od dziecka była bardzo samodzielna i zaradna - jak chyba wszyscy w ich rodzinie. Nie uznawała porażki i zawsze postępowała zgodnie z własnymi celami. Narzucanie lub zmuszanie jej do czegokolwiek nigdy nie kończyło się dobrze.
-Chociaż pomyśl, może lepiej, gdybyś uciekła na miotle? Mogłabyś wtedy zamurować w niej nieszczęsnego królewicza. -zachichotał. Pomimo żartobliwego tonu całej rozmowy, prawda była taka, że gdyby ktokolwiek choćby spróbował skrzywdzić tę drobniutką dziewczynę, Nikola nie zawahałby się użyć pięści i naprawdę ohydnych czarów. Krew burzyła mu się na samą myśl, że kuzynka mogłaby doznać jakichkolwiek nieprzyjemności ze strony jakiegokolwiek mężczyzny. Dla rodziny i przyjaciół gotów był zaryzykować nawet wyrzuceniem z Hogwartu, byle tylko zapewnić im bezpieczeństwo i dobre warunki.
Gdyby się natomiast zastanowić nad nim samym...Niko nie widział się w roli chłopaka, partnera. O ile kontakty z dziewczynami nie przysparzały mu problemów, w końcu za towarzyszki dziecięcych przygód miał dwie kuzynki, tak jakiekolwiek romanse przychodziły mu z ogromnym trudem. Jeśli ktoś mu się podobał, czerwienił się przy nim jak burak, głos mu się łamał, wskutek czego zaczynał się jąkać i gadać głupoty - jeszcze większe niż zazwyczaj. Zresztą, czy kiedykolwiek był prawdziwie zakochany? Nigdy nie był w związku, a wszystkie dotychczasowe amory kończyły się równie szybko, jak się pojawiały. Może zwyczajnie jeszcze nie dorósł do takich spraw?
-Na pewno. -pokiwał głową z przekonaniem, nadal chichocząc na myśl, że ich ojcowie mogliby wybrać się na podobną wycieczkę.
Wymijająca odpowiedź kuzynki jedynie podsyciła jego ciekawość. Gdyby to był zwykły pojedynek, dla wprawy, Victoria nie robiłaby z niego takiej tajemnicy. Ktoś naprawdę musiał jej zaleźć za skórę, żeby wytrącić mistrzynię opanowania z równowagi. Nie drążył jednak tematu, wierząc kuzynce na słowo, że w przypadku powtórki da mu znać za pomocą sowy. Ich kolej na przejażdżkę przyszła akurat, kiedy słońce zaczęło zachodzić już powoli poza widnokrąg. Niebo zmieniało kolor z przepięknego błękitu na ciepłą purpurę, gdzieniegdzie wiła się złota wstęga chmur, przypominających teraz olbrzymie kłęby waty cukrowej.

-Ale będziemy mieli widoki! -ucieszył się jeszcze, a chwilę później szybował z oszałamiającą prędkością w rozklekotanym wagoniku. Kolejka wzbiła się gwałtownie w górę, mogli więc przez chwilę podziwiać panoramę całego Nowego Orleanu, a nawet dostrzec majaczącą w oddali zatokę. Nie mieli jednak wiele czasu, by nacieszyć się widokami, bo kolejka prawie natychmiast skierowała się pionowo w dół, nie tracąc przy tym ani trochę szybkości. Za sobą usłyszeli głośny pisk innych pasażerów. Oczy łzawiły od pędu, a serce kilkakrotnie zamarło w piersi, kiedy tory nagle kończyły się bez ostrzeżenia, a wagonik z sykiem wypadał w powietrze, by kilka metrów dalej opaść na kolejną platformę.
-Ręce do góry! -wrzasnął, nie wiedząc, czy Victoria w ogóle go słyszy. Mijali pętlę za pętlą, ostre skręty i pionowe uskoki, aż wreszcie wrócili na stację początkową. Nikola miał wypieki na policzkach, a włosy zwykle w nieładzie, teraz opadły mu na czoło kaskadą blond loczków. Gdy tylko pasy bezpieczeństwa puściły, Niko chciał wyskoczyć z wagonika i pomóc opuścić pojazd kuzynce, przecenił jednak swoje możliwości, zatoczył się i wpadł na chłopaka obsługującego kolejkę.
-Przepraszam. -bąknął, chłopak jednak uśmiechnął się szeroko i wzruszył ramionami. A kiedy opuszczali stację, Nikola był pewien, że ten sam chłopak puścił w ich kierunku oczko. Zmieszał się i szybko odwrócił wzrok, zbiegając po drewnianych schodkach z powrotem na wysypaną żwirkiem alejkę.
-Chyba wpadłaś komuś w oko. -stwierdził z lekkim opóźnieniem, kiedy byli już na zewnątrz.
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4960
  Liczba postów : 2715
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Spirala Duchów QzgSDG8




Moderator




Spirala Duchów Empty


PisanieSpirala Duchów Empty Re: Spirala Duchów  Spirala Duchów EmptyPon Paź 05 2020, 20:40;

Musiała przyznać, że pomysły kuzyna coraz bardziej ją zadziwiały, ale jednocześnie były na tyle zabawne, że nie miała oporów przed tym, by się tak z nim przekomarzać. Nie miała również problemów z tym, by uznać się za niezłą jędzę, która faktycznie nie zostawiłaby za sobą kamienia na kamieniu i po prostu uciekła w siną dal, gdyby tylko otrzymała taką możliwość. Nie nazwałaby się buntowniczką, bo czasy na podobne porywy minęły naprawdę dawno temu, ale z całą pewnością miała własne zdanie i zamierzała się go trzymać, niezależnie od tego, jak spoglądaliby na to ludzie w jej otoczeniu. To była pewna sprzeczność, bo zawsze chciała wypadać dobrze, ale jednocześnie - nie chciała za mocno zginać karku, a co za tym idzie, łamać własnych postanowień, własnych założeń, tylko dlatego, że jeden z drugim spojrzeli na nią nieco krzywo. To nie było coś, na czym się koncentrowała, ale też, mimo wszystko, nie chciała zostać wpisana w jakieś ramy i trzymana tam dlatego, że po prostu teoretycznie tam pasowała. To było, chociażby jak z miłością, gdzie zakładano, że każda dziewczyna jest kochliwa i czuła, a w ich wieku powinni przeżywać jakieś niesamowite romantyczne historie, złamane serca i inne tego typu rzeczy, które akurat dla Victorii były kompletną i skrajną bzdurą. Nie potrafiła żyć w ten sposób i z całą pewnością byłaby ostatnią osobą, która coś podobnego próbowałaby narzucić swojemu kuzynostwu. Ot, żyj i pozwól żyć innym. Przynajmniej tym starała się kierować, bo zdawała sobie sprawę z tego, że z całą pewnością daleko jej do ideału, że nie jest zbyt blisko osiągnięcia prawdziwego sukcesu na tym polu, ale gdyby ktoś próbował przekonać jej rodzinę, że powinni żyć inaczej, czy chciałby ich w jakikolwiek sposób skrzywdzić, to pokazałaby mu z prawdziwą przyjemnością, gdzie dokładnie raki zimują.
- Wyślijmy ich na wycieczkę, co ty na to? - zaproponowała jeszcze uznając to za naprawdę dobry pomysł, a później musiała przyznać rację kuzynowi, bo wszystko wskazywało na to, że czekają ich co najmniej niesamowite widoki, a to cieszyło ją niepomiernie mocno. Mieli co tu robić i jej zdaniem naprawdę przyjemnie spędzali ten dzień, niemniej jednak przejażdżka tą szaloną kolejką o takiej porze dnia była niemalże marzeniem i Victoria bardzo się cieszyła, że to się im udało, że znaleźli się tutaj akurat teraz, a Niko wyglądał, jakby się naprawdę przednio bawił. Czy zatem miała czego żałować? Ani trochę, chociaż musiała przyznać, że krzyczała w tym całym pędzie, trzymając się dość kurczowo, by potem faktycznie unieść ręce w górę, nie przejmując się właściwie zupełnie tym, że będzie rozczochrana, że jej policzki będą płonąć pod wpływem emocji i wiatru, jaki uderzał w nich z każdej strony. To było niesamowite przeżycie i cieszyła się, że mogli faktycznie brać w tym wszystkim udział, że mogli spędzać ten czas, jak chcieli, a kiedy już zeszli z kolejki, zaśmiała się nawet cicho, gdy zdała sobie sprawę z tego, że nieznacznie chwieje się na nogach. Złapała ostrożnie kuzyna, kiedy do niej dołączył, obejrzała się przez ramię i mrugnęła do niego.
- A może chodzi o ciebie? - rzuciła z łagodnym uśmiechem, nie naśmiewając się z niego, ani nic podobnego, po prostu stwierdzając, iż istniała taka możliwość. I nie byłaby z tego powodu zła, czy cokolwiek takiego, dla niej ostatecznie nie istniały problemy na tej płaszczyźnie i brała to pod uwagę, zakładając, że nie ma podstaw do krytykowania kogokolwiek z powodu jego uczuć, pragnień, czy czegoś podobnego, tak długo, jak nie krzywdził tym innych istot.
Zaraz rzuciła jeszcze, żeby poszli coś zjeść, bo w końcu czekała na te mugolskie przysmaki i całą resztą, a później faktycznie złapała kuzyna za dłoń i poprowadziła go we właściwą stronę, zarzucając go całkiem radosnymi pytaniami na temat tego, jak to wszystko mu się podobało i czy nie chciałby tego jeszcze kiedyś powtórzyć. Bo tak właściwie, to czemu nie?

//zt ♥ (liczę na szybkie spotkanie!)

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Sponsored content

Spirala Duchów QzgSDG8








Spirala Duchów Empty


PisanieSpirala Duchów Empty Re: Spirala Duchów  Spirala Duchów Empty;

Powrót do góry Go down
 

Spirala Duchów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Spirala Duchów JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
Nowy Orlean
 :: 
Wesole miasteczko
-