Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Filiżanki umarlaka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4960
  Liczba postów : 2715
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Moderator




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptyWto Lip 07 2020, 15:17;

Filiżanki umarlaka

Kręcące się filiżanki nie wyglądają jakoś niesamowicie przerażająco, sprawiają raczej wrażenie, jakby były przeznaczone dla dzieci, a nie dla dorosłych. Jest jednak coś niepokojącego w stojącym przy wejściu na atrakcję mężczyźnie, który każdemu nalewa herbaty do filiżanki i prosi o jej wypicie. Napój wygląda normalnie, ale w smaku jest co najmniej dziwny, jakby nieco bagnisty, a jednocześnie słodki. Nie masz pojęcia, co właściwie ci podano i nie czujesz nic dziwnego, przynajmniej dopóki karuzela nie zaczyna się kręcić. Na dokładkę okazuje się, że obroty tych filiżanek są zdecydowanie szybsze, niż ci się wydawało.

Efekty herbaty
1, 4 Kiedy tylko karuzela rusza, zaczynasz widzieć wszystko w tęczowych barwach. Nic nie ma już takiego koloru, jaki powinno mieć wcześniej, przez co świat wygląda nieco przerażająco. Miałeś na sobie niebieską koszulkę? Cóż, teraz jest czerwona. Twoja skóra robi się dziwnie ciemna albo upiornie blada. Co gorsza - efekt ten utrzymuje się przez kolejny wątek.
2, 5 Dostajesz napadu niepowstrzymanego chichotu. Nie jesteś w stanie sobie z tym poradzić, a buzia nawet na chwilę ci się nie zamyka, w efekcie czego zaczyna boleć się brzuch, a z oczu płyną łzy. Kto by pomyślał, że można bawić się aż tak dobrze.
3, 6 Gdzie jest góra, a gdzie dół? Masz wrażenie, że nie wirujesz w poziomie, a zataczasz jakieś dziwne elipsy w każdą możliwą stronę. Uważaj, kiedy tylko zejdziesz z atrakcji, na pewno się wywrócisz i trudno powiedzieć, kiedy naprawdę złapiesz równowagę.
Powrót do góry Go down


Freja Nielsen
Freja Nielsen

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 169cm
C. szczególne : śnieżnobiałe włosy; pojedyncze rzemyki na nadgarstkach
Galeony : 742
  Liczba postów : 520
https://www.czarodzieje.org/t18384-freja-nielsen
https://www.czarodzieje.org/t18412-freja-nielsen#524470
https://www.czarodzieje.org/t18386-freja-nielsen#523423
https://www.czarodzieje.org/t18418-freja-nielsen-dziennik#524592
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptySro Lip 15 2020, 15:27;

Kosteczka: 5, rozegram w następnych postach

Ledwo udało jej się wrzucić walizki do przydzielonego domku (nie zdążyła nawet zaklepać łóżka!), a już została zaatakowana przez Aslana natłokiem irytujących nieznoszących sprzeciwu wiadomości. Naprawdę nie rozumiała jego definicji spokoju i relaksu; ona wycieńczona zapierdolem w robocie marzyłaby tylko o tym, by w końcu zanurzyć ciało w miękkiej pościeli. Jak irracjonalna w tym przypadku była wycieczka do wesołego miasteczka, w którym panował nieznośny gwar ucieszonych zabawą dzieci?
I o jakiej dziewczynce ciągle wspominał? Nie mógł jej po prostu po krótkiej pogawędce zignorować?
W zamyśleniu zamknęła drzwi, nie mając jeszcze okazji przywitać się ze współlokatorami, których nie zastała w środku. O ich niedawnej obecności świadczyły porozstawiane po kątach rzeczy - ewidentnie zaczęli się już stopniowo rozpakowywać, a przynajmniej godzić ze spędzaniem wakacyjnego czasu w tej drobnej klitce. Na powitanie wyszedł jej za to duch będący drobną dziewczyną o wielkich, przepełnionych troską oczach. Przedstawiła się nieśmiało jako Patricia i obiecała stale towarzyszyć Frei podczas wszelkich wędrówek po luizjańskich ziemiach. Zmęczenie związane z podróżą sprawiło, że Krukonka nie przykuła dostatecznej uwagi do stwierdzenia dotyczącego wszelkich podróży, więc zdołała tylko pokiwać z uśmiechem głową oraz podziękować za towarzystwo, które przybliżyłoby historię luizjańskich terenów.
- Naprawdę to nie mogło chwilę poczekać? Nie zdążyłam się nawet rozejrzeć po wnętrzu! - marudziła Aslanowi w drodze, zerkając przez ramię w stronę oddalającego się stopniowo domku, dopóki ten nie zniknął ostatecznie za kotarą leśnych drzew. Kiedy w końcu znaleźli się na terenie wesołego miasteczka, nie była w stanie wykrzesać z siebie pokładów żadnego entuzjazmu. Przejeżdżała wzrokiem po zgromadzonych rozrywkach ze znużeniem, ledwo powstrzymując się od ziewnięcia.
- Czy naprawdę wolałabyś teraz siedzieć sama w pokoju? Spójrz tylko na niego! Chciał się wybrać tutaj z  t o b ą! - Ledwo poznany głos zaatakował znienacka jej uszy, zmuszając do przeniesienia wzroku na niedawno zmaterializowaną postać ducha, który jeszcze chwilę temu witał ją miło na schodach przydzielonego domku. Teraz podpierał ręce o biodra i patrzył na nią karcąco. - Spróbuj, a dopiero potem będziesz mogła żałować. - dodała, lądując tuż przy sylwetce Aslana, który kompletnie nie zwrócił na nowego towarzysza uwagi. Mógł być ślepy, ale Frela nie posądzała go jeszcze o głuchotę. - A może nie będziesz żałowała? Może będzie miło? - Duch zaśpiewał wesoło, po czym pstryknął króciutko palcami, a na frelowym nadgarstku pojawiła się błękitna wstążeczka.
- Absurd! - fuknęła zirytowana Frela, sięgając natychmiastowo do tasiemki, na której znajdowało się krótkie hasło zapisane przy użyciu nieszczęsnych run. Na Merlina, ktoś tu zaraz oberwie. - Mar.. dza.. Co takiego? - zapytała Aslana, podsuwając mu pod nos dłoń odzianą we wstążkę. Była szczerze poirytowana, zmęczona i głodna. I może faktycznie Patricia miała rację, może powinna była się cieszyć na zaplanowaną przez Coltona wycieczkę, docenić to, że spędzają ten czas razem, ale u licha... Co to za bazgroły?! Ściągała nerwowo brwi i mrużyła oczy, nie rejestrując nawet, w którym momencie znaleźli się tuż przy bajkowych filiżankach. - Cóż, to chyba będzie odpowiednie miejsce dla twojej wyimaginowanej dziewczynki - westchnęła, zaprzestając wszelkich poczynań mających na celu pozbycie się niechcianej tasiemki. Przyczepiła się do niej na amen. - Myślisz, że trzeba będzie mnie z tym pochować? - zapytała smutno, ostentacyjnie unosząc rękę. - Nie rozumiem, dlaczego nie dostałeś od niej niczego podobnego - poskarżyła się, wskazując brodą na jego łapki.

@Aslan Colton
Powrót do góry Go down


Aslan Colton
Aslan Colton

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
Galeony : 1931
  Liczba postów : 1014
https://www.czarodzieje.org/t18403-aslan-colton#524234
https://www.czarodzieje.org/t18431-aslan-colton#525085
https://www.czarodzieje.org/t18426-aslan-colton
https://www.czarodzieje.org/t18721-aslan-colton-dziennik
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptyNie Lip 19 2020, 18:22;

kość: 4 (rozegram potem)

Marzył o tych wakacjach od dawna. Ostatnie dwa miesiące wyglądały tak samo - lekcje, nauka do egzaminów, dyżur w Mungu. I tak non stop, bezustannie na pełnych obrotach. Nic więc dziwnego, że czekał na zasłużony odpoczynek bardziej niż kiedykolwiek.
Nie spodziewał się, iż wyląduje w Luizjanie. Ba, nigdy w życiu nie był w Stanach, które jawiły się w jego głowie jako odległa kraina, tak różna od Wysp Brytyjskich. Czuł, że ten wyjazd przyniesie mu coś znacznie więcej niż ukojenie i nową wiedzę. Chyba po raz pierwszy był na coś pozytywnie nastawiony – Aslan przenigdy nie pozwalał sobie na optymistyczne myśli, chroniąc się przed ewentualnym rozczarowaniem. Ale wakacje w Nowym Orleanie takie być nie mogły.
W pierwszej chwili, spoglądając na wygodne łóżko, miał ochotę się na nim jebnąć i nie wstawać przez najbliższe dwa dni. Zaraz potem doszedł do wniosku, że nie po to wyrwał się z klatki ambicji, aby tkwić bezczynnie w małej klitce. Chciał czerpać z tego urlopu jak najwięcej. Dodatkowo do wyjścia zmotywował go duch małej dziewczynki, który znikąd pojawił się u jego boku. Początkowo był mocno zirytowany jej obecnością, jednak im dłużej dzielił z nią przestrzeń, tym bardziej utożsamiał ją ze swoją młodszą siostrą. A to właśnie ona uczyła go, aby brać garściami to, co oferuje los. Tak właśnie zamierzał zrobić.
Od razu w jego myślach pojawiła się Freja – kto jak nie ona pomoże mu zregenerować siły i odnaleźć magię w każdym możliwym zakamarku tego świata? Uśmiechnął się delikatnie, chwycił książkę i napisał do niej na wizzengerze z nadzieją, że otrzyma odpowiedź w ciągu minuty. Nie zawiódł się.
Paręnaście minut później szedł z nią w kierunku wesołego miasteczka, o którym mówiła mu Rosie. I w sumie - czemu by nie odkryć w sobie dziecka na nowo? Dlaczego miałby odmówić możliwości zaznania trochę dzieciństwa, które w jego przypadku nie było ani trochę beztroskie?
- Nielsen, błagam, nie marudź, to dopiero początek wyjazdu, a ty już ziapiesz - przewrócił oczami, jednocześnie czując rozczulenie. Freja, cokolwiek by nie robiła, od jakiegoś czasu wzbudzała w nim najbardziej pozytywne uczucia. A jej obecność była niczym słodki, gęsty miód, rozchodzący się ciepłem po sercu. Czuł się przy niej nadzwyczaj swobodnie i spokojnie. Całą trasę z pensjonatu do atrakcji korciło go, aby złapać ją za rękę. I ten odruch wydawał mu się bardzo naturalny, niewymuszony. Nie miał jednak pewności czy dziewczyna myśli tak samo, wobec czego zaciskał ręce w pięści we wnętrzu kieszeni bluzy. W tym wszystkim nie pomagał mu cichy głosik, który dobiegał zza frelowych pleców.
- O właśnie, ktoś mądrze mówi i zdecydowanie powinnaś go słuchać. A raczej.. ją – posłał jej swoje typowe spojrzenie ja zawsze mam rację i rozejrzał się dookoła po wesołym miasteczku. – Frelson, następnym razem jak chcesz, żebym coś przeczytał to nie wsadzaj mi tego w nos, bo do tego potrzebne są oczy – pouczył ją teatralnie przemądrzałym tonem i delikatnie odsunął się od dziewczyny, aby z odpowiedniej odległości zerknąć na tasiemkę. Dwie minuty później zanosił się śmiechem. – Maruda – z trudem wydusił to z siebie, rozbawiony do granic możliwości jak bardzo trafne było to określenie w stosunku do Freli dzisiejszego dnia. – Jak dalej tak będziesz pyskować to owszem, sam tego dopilnuję. I naprawdę muszę ci tłumaczyć dlaczego ja tego nie dostałem? – rozłożył ręce, szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.
Ten dzień zapowiadał się naprawdę pięknie.
- Dobra, te filiżanki wyglądają wykurwiście, wsiadamy? – zapytał. – Idź pierwsza, ten gościu jest co najmniej dziwny – proszę państwa, Aslan Colton to dżentelmen i bohater roku.

@Freja Nielsen
Powrót do góry Go down


Freja Nielsen
Freja Nielsen

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 169cm
C. szczególne : śnieżnobiałe włosy; pojedyncze rzemyki na nadgarstkach
Galeony : 742
  Liczba postów : 520
https://www.czarodzieje.org/t18384-freja-nielsen
https://www.czarodzieje.org/t18412-freja-nielsen#524470
https://www.czarodzieje.org/t18386-freja-nielsen#523423
https://www.czarodzieje.org/t18418-freja-nielsen-dziennik#524592
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptyWto Lip 21 2020, 01:54;

Rozbawienie Aslana sprawiło, że na jej twarzy zakwitło jeszcze większe naburmuszenie. Spojrzała z niechęcią na przyozdobiony oszczerstwem nadgarstek, a zaraz potem przeniosła gniewny wzrok w stronę rozchichotanej Patricii, która w rozbawieniu zakrywała usta dłońmi. Policzyła spokojnie w myślach do dziesięciu, aby za chwilę odliczyć od dziesięciu do jednego; nie siłowała się już z tasiemką, nie ciskała gromów w stronę zanoszącego się śmiechem Aslana i nie wzywała Odyna, aby zmiótł ją jednym gestem z powierzchni ziemi. Optymizmem nie napawał jej również fakt, że nie zdążyła choćby rzucić walizki na wybrane przez siebie łóżko, przez co najprawdopodobniej wyrzucą ją na samą górę. A wszyscy doskonale wiedzą, jak prezentuje się tamtejsze powietrze.
- Wykurwiście? - powtórzyła za nim, nie do końca wiedząc, co wypowiedziane przez niego słowo znaczy. Przeczuwała jednak, że definicja ta znacząco odbiega od tych, które w jej słowniku stały blisko takich pojęć jak fajnie, zajebiście czy dobra zabawa. Mimo to ruszyła ufnie za Aslanem, bo przecież mieli się cieszyć swym towarzystwem na tych nowych, zupełnie nieznanych jeszcze terenach. Mieli się świetnie bawić. Nie była pewna, w jakich kategoriach rozpatrywał wybór dzisiejszej lokalizacji, która miałaby im w tym pomóc, ale zaczynała powątpiewać w trzeźwość jego umysłu. Zdecydowanie był przepracowany, co odbijało się na jego kondycji psychicznej. Nie mogła go za to winić. Za  to za wybór karuzeli - o, jeszcze jak!
- Chyba sobie żartujesz - zaprotestowała, kiedy zatrzymali się na zmurszałych deskach podestu. - Mówiłam, że wszelkie karuzele o d p a d a j ą - przeliterowała przez zaciśnięte zęby, łapiąc go za ramię w celu natychmiastowego wycofania się z terenów niepodległych, których nie miała zamiaru wcale a wcale podbijać. Na drodze stanął im jednak podejrzany typek z miną na tyle wymowną, że nie pozostało jej nic innego, jak uśmiechnąć się tępo i ruszyć z powrotem na front, z którego jeszcze chwilę temu planowała zbiec.
zabiję cię, colton
Zaraz potem wątpliwy dobrodziej kiwnął na nich palcem; nie mieli wyjścia, musieli ruszyć za nim. Freja nie była w stanie powstrzymać się od złowieszczych, przepełnionych pretensją spojrzeń kierowanych w stronę swojego towarzysza. - Co, nagle zmiękły nóżki? - burknęła, kiedy zyskała pewność, że lumpiarz z doliny roztoczy ich nie usłyszy. Zamilkła natychmiastowo, kiedy rozstawił na barowej desce miniatury filiżanek składających się na prawdziwą karuzelę.
- Ty pierwszy! - pchnął krótko Aslana naprzód, aby ten mógł wybrać sobie jeden z przygotowanych naparów. Nagle chęć uduszenia Coltona przepadła w odmętach świadomości, bo kierowana przerażeniem Frela stanęła tuż obok, unosząc miętową mini porcelanę ku górze i stukając nią w wybrany przez koleżkę kubeczek. Jak mieli zginąć to razem, nie? - Na raz. To zdrówko! Skål! - Szybciutko pozbyła się zawartości, która smakiem przypominała wodę z imbirem i pieprzem. Bez szału. Nie chciała jednak ani chwili dłużej przebywać w towarzystwie podejrzanego morona, dlatego pociągnęła Aslana w kierunku nieszczęsnych filiżanek. Szedł pewnie, nie potykał się o własne nogi i wyglądał wyjątkowo żywo.
Może jednak jeszcze go dzisiaj udusi?


@Aslan Colton
Powrót do góry Go down


Aslan Colton
Aslan Colton

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
Galeony : 1931
  Liczba postów : 1014
https://www.czarodzieje.org/t18403-aslan-colton#524234
https://www.czarodzieje.org/t18431-aslan-colton#525085
https://www.czarodzieje.org/t18426-aslan-colton
https://www.czarodzieje.org/t18721-aslan-colton-dziennik
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptyWto Lip 21 2020, 14:28;

Obrażona na cały świat Freja tylko potęgowała u Aslana rozbawienie – usta wygięte w podkówkę i zmarszczone brwi były widokiem niezwykle uroczym i wpisującym się w jego głowie jako jedno z lepszych wspomnień. Nie wiedział czy to kwestia powolnych zmian, które w nim zachodziły, czy magia Luizjany powodowały, że zaczynał doceniać drobne, pozornie nic nieznaczące momenty.
- Po prostu fajnie, ok? – wyjaśnił, przewracając oczami. Ona naprawdę miała czelność wypominać mu jakieś jedno słowo, którego teoretycznie nie rozumiała, podczas gdy sama przez calutki rok opisywała działanie mugolskich sprzętów? No litości.
I już zaczynało być naprawdę miło, ale Frela postanowiła wtrącić swoje trzy knuty. Ile jeszcze cierpień czekało go w życiu? Coraz bardziej tracił nadzieję, że kiedykolwiek gdzieś wyjdą albo spotkają się bez narzekań z którejś ze stron. Opuścił bezwładnie ręce wzdłuż ciała i zawiesił na frejowej twarzy wzrok. – Ty masz może problemy z oczami? Przecież to wygląda niegroźnie. Te panny filiżanki to będzie najlepsza karuzela w twoim życiu! – zapewnił ją. – Byłaś w ogóle kiedyś w magicznym wesołym miasteczku? Bo zachowujesz się jakbyś miała jakąś traumę i zastanawiam się czy to uzasadnione czy po prostu niepotrzebnie panikujesz.
Jak będzie trzeba to doktor Colton przeprowadzi szybką terapię. W jej przypadku – wstrząsową. Nie zdążył jednak tego zaproponować, bo król filiżanek spojrzał na nich złowrogo, więc nie mając wyjścia – ruszyli w stronę atrakcji. Uparcie ignorował gromy ciskane przez Freję, udając, że ich nie widzi.
Niepewnie rzucił okiem na herbaty, które musieli wypić przed wejściem. – Czy to konieczne? – spytał, ale szybciutko spuścił wzrok na dół, gdy w odpowiedzi usłyszał warknięcie a i owszem. Złapał pierwszy lepszy kubek i odpowiedział na toast Krukonki. – Na zdrowie! – uśmiechnął się i wypił całość jednym duszkiem, nie zwracając nawet uwagi na smak. Chciał jak najszybciej zasiąść na swojej filiżankowej karocy. Był tak podekscytowany wizją wirowania na karuzeli, że niemal przebierał nóżkami jak małe dziecko. Podobnie zachowywała się Rosie – zwykle trzymająca się na uboczu, zwłaszcza w towarzystwie innych ludzi. Teraz szeroki uśmiech zdobił jej półprzezroczystą twarzyczkę i Aslan nie mógł odpowiedzieć na ten gest inaczej niż samemu wesoło się szczerząc.
Rozsiadł się wygodnie i gdy Freja wgramoliła się do swojej filiżanki, mężczyzna odpalił karuzelę. – Ahoj, przygodo! – krzyknął do niej.
No i przygoda się zaczęła. Kiedy tylko wszystko ruszyło, nagle świat zmienił kolory na tęczowe. Włosy Nielsen zrobiły się dziwnie fioletowe, a jego czarna koszulka przybrała zieloną barwę (Merlinie, ten kolor zdecydowanie do mnie nie pasuje!!!). Kręcili się w najlepsze i choć zabawa była przednia, w końcu nadszedł moment, w którym paź wyłączył cały sprzęt i wymownie dał im do zrozumienia, że w kolejce czekają inni.
Zszedł z filiżanki cały blady. – JA CHCĘ JESZCZE RAZ! - posłał dziewczynie błagalne spojrzenie.

@Freja Nielsen
Powrót do góry Go down


Freja Nielsen
Freja Nielsen

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 169cm
C. szczególne : śnieżnobiałe włosy; pojedyncze rzemyki na nadgarstkach
Galeony : 742
  Liczba postów : 520
https://www.czarodzieje.org/t18384-freja-nielsen
https://www.czarodzieje.org/t18412-freja-nielsen#524470
https://www.czarodzieje.org/t18386-freja-nielsen#523423
https://www.czarodzieje.org/t18418-freja-nielsen-dziennik#524592
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptyWto Lip 21 2020, 15:21;

Zwyczajnie nie przepadała za karuzelami wszelkiej maści, a i owszem, było to motywowane jej doświadczeniem. Niezmiennie siedziała w kręcącej się w zabójczym tempie karuzeli spierdolenia, z której w żaden sposób nie była w stanie się wydostać. Co ciekawe, towarzystwo Aslana tylko nakręcało cały mechanizm, bo gdy razem zasiadali za jej sterami, z łatwością można było zaobserwować, że to pozornie proste urządzenie w ekspresowym tempie ewoluuje do miana międzygwiezdnej rakiety. Cóż, można było odnieść wrażenie, że ich spierdolenie systematycznie wyjebuje w kosmos. Nie miało to jednak większego znaczenia, bo ostatecznie i tak sięgali razem gwiazd!
- Wszelkie traumatyczne wspomnienia dziwnym trafem uruchamiają się w twojej obecności - odpowiedziała wciąż naburmuszona na jego uszczypliwe uwagi, nie wspominając ani słowem, że to nie do końca prawda. Owszem, Aslan bywał nierozważny, narwany, zbyt pewny siebie i nieco hej do przodu, ale gdyby nie jego odwaga, to karty jej hogwarckich wspomnień prezentowałyby się znacznie mniej ciekawie. Wszystko wskazywało na to, że jeśli miała zginąć, to tylko w jego obecności. Dziś może nadeszła odpowiednia chwila na zakończenie swego pięknego żywota, bo mimo wiary w uzdrowicielskie zdolności Coltona, miała spore wątpliwości czy zdążyłby ją uratować (pewnie przez pierwsze minuty uparcie nakazywałby przestać się jej wydurniać).
Wywróciła oczami na rozbestwiający się w atmosferze entuzjazm, który wylewał się falami z jego sylwetki. Miała coraz silniejsze podejrzenia, że nie towarzyszy mu żaden dziecięcy duszek, a cała jego opowieść to pic na wodę fotomontaż, który pozwoliłby mu się wybielić z chowanych w dorosłej głowie dziecięcych marzeń. Westchnęła cichutko (już nie ostentacyjnie!), kiedy wgramoliła się do środka i z niepewną miną spojrzała na karuzelowego dziada, który uruchomił machinę zniszczenia.
O dziwo, faktycznie było wykurwiście!
Nie zwracała żadnej uwagi na brak zabezpieczeń; w niewytłumaczalny sposób nagle nabrała zaufania do podejrzanego typka, którego widok jeszcze chwilę temu prowokował jej nogi do gazelej ucieczki. Skierowała wzrok na Aslana o Rozwianym Włosie, a widok ten wywołał u niej niekontrolowany wybuch śmiechu. Jego lwia grzywa była niepodważalnie majestatyczna. - Ej Lwie! Przedziałek ci przeskoczył i jesteś jak w serce czesany! - zarzuciła sucharem, nie mogąc powstrzymać ataku wesołości, który zgiął ją wpół i zalśnił w tęczówkach łzami rozbawienia. Kiedy sprowadzono ich już na ziemie, wciąż chichotała uparcie, przecierając palcami wilgotne od śmiechu policzki. - Koniecznie! - zawołała, łapiąc go pod rękę i ustawiając się w kolejce. Zaraz jednak zdała sobie sprawę, że coś jest nie halo - ostrość obrazu wróciła na swoje miejsce, a Aslan wyglądał... nie tak, jak powinien. - Jesteś blady jak śmierć! - zauważyła przerażona. - Wiedziałam! Ta cholerna dziewczynka WYSYSA z ciebie życie! Mówiłam, żebyś dał sobie z nią spokój, Aslan! - panikowała, wyprowadzając go za rękę z kolejki. - Jak się w ogóle czujesz? - zapytała, patrząc na niego z troską i przykładając dłoń do jego czoła. Nie było ani trochę rozgrzane.
Było chłodne.
Umierał.
Ameno dorime!

zt x2, buszujemy tutaj
Powrót do góry Go down


Zacharias E. R. Oddey
Zacharias E. R. Oddey

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : Okulary, dołeczki w policzkach, drobne tatuaże; wiecznie uśmiechnięty
Galeony : 27
  Liczba postów : 103
https://www.czarodzieje.org/t19200-zacharias-edward-robin-oddey#564541
https://www.czarodzieje.org/t19202-saved-by-zero#564664
https://www.czarodzieje.org/t19199-zacharias-e-r-oddey#564531
https://www.czarodzieje.org/t19204-zacharias-e-r-oddey-dziennik?
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptyPią Lip 24 2020, 00:34;


Kręcę się po Nowym Orleanie jak w amoku, gdzieś w starych książkach szukając informacji o tutejszej architekturze, na marginesach dopisując i, o Merlinie, dorysowując swoje własne spostrzeżenia. Plączę się pomiędzy uliczkami, zmęczony wilgocią gorącego powietrza, która roztrzepuje moje włosy na wszystkie strony, nie pozwalając na zapanowanie nad niepasującym dla mnie puchem. Nie szukam towarzystwa, nie widzę w tym sensu - Hogwartczycy rozbiegli się we wszystkie strony, przejmując tereny od plantacji, przez mokradła, aż po samo centrum. A ja chcę tylko trochę odpocząć, byle tylko mieć co opowiadać Billie. Dlatego w pewnym momencie opuszczam broń, za którą służy mi o połowę skrócony ołówek, by w porywie spontaniczności zajrzeć do Wesołego Miasteczka. Nie spodziewam się tutaj żadnych architektonicznych atrakcji, ale magiczny klimat takiego miejsca sprawia, że designerski duch we mnie ożywa. Mam w głowie łóżka stylizowane na karuzelę, malunki na ścianach i zamknięte szafy, które przypominają te kolorowe budki. Mimowolnie uśmiecham się pod nosem, brnąc coraz dalej z poczuciem, że cały świat jest kopalnią pomysłów, a ja zagarniam z niego tyle, ile tylko mogę.
Nie wiem co kieruje mnie w stronę filiżanek - być może jestem spragniony? A może chcę odpocząć w czymś wygodniejszym, jednocześnie faktycznie korzystając z atrakcji? Witam się uprzejmie z nieznajomym, które operuje filiżankami, a następnie biorę od niego oferowany napój. Jest dziwny. Łączy w sobie smaki Luizjany, a przynajmniej tak mi się wydaje - bagienna mętność zalewa podniebienie, nooworleańska słodycz uspokaja kubeczki smakowe. Drobny niepokój w żołądku zdaje się odnosić do historii tego miejsca, ale ja się nie zagłębiam, ja wcale nie chcę wiedzieć, czy nie było w tym jakiejś magii. Nie chcę żałować, nie chcę panikować na zapas.
Siadam i czekam, aż moja filiżanka ruszy, w międzyczasie wciskając do torby wypchany luźnymi kartkami notes.

Moja herbata: 5
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptySro Sie 12 2020, 18:05;

15 lipca, 2020
Kostki na wejście: 5 ale o tym później

W zasadzie nie umiała w żaden logiczny sposób wytłumaczyć, co przywiodło ją właśnie w to miejsce. Nowy Orlean oferował o wiele, naprawdę wiele więcej ciekawych przystanków, niż tylko jakieś stare, wesołe miasteczko, a w nim karuzela, gdzie pełno było dziwacznie wyglądających filiżanek, które niepokojąco kręciły się wokół własnej osi. Tylko nic nie mogła poradzić na fakt, że powoli zaczynała mieć po dziurki w nosie wszelakich ciekawostek i różnych miejsc, które wręcz obfitowały w zasoby historyczne. Jej duch skutecznie motywował ją do mniej konwencjonalnych działań a ona jakoś tak wychodziło, że często mu ulegała. Było to świetnym sposobem na działanie. Bez względu na to, czego by nie robiła, ostatecznie i tak była wyciągana praktycznie że za uszy z potencjalnych kłopotów. Zawsze jakoś tak wychodziło, że wszystko uchodziło jej płazem. Może dlatego podejmowała się coraz to odważniejszych działań? W końcu, skoro nic się nie stało, kiedy postanowiła sobie, delikatnie mówiąc przywłaszczyć kilka rzeczy ze sklepu z pamiątkami, to co mogłoby stać się złego, gdyby postanowiła kulturalnie zapalić sobie zielsko, w niekoniecznie odpowiednim do tego miejscu? Philip twierdził, że to wspaniała przygoda! A skoro on tak twierdził, kimże była, aby podważać autorytet swojego ducha?
Rozglądała się dookoła czujnie, próbując wybadać miejsce, które idealnie nada się dla jej działań. Widziała wokół siebie ludzi, na szczęście późna pora znaczną większość skutecznie odstraszała. Niebo powoli przybierało coraz to ciemniejsze barwy, ustępując granatem tylko miejsca dla księżyca i niewielkiej ilości gwiazd, których blask zdołał przebić się w ich kierunku. Uśmiechnęła się delikatnie, bo ten widok zawsze napawał ją jakiegoś dziwnego rodzaju optymizmem, choć nie potrafiła tego wyjaśnić. Z różdżką schowaną w rękawie swojej bluzki szukała bardziej ustronniejszego miejsca. Powoli zaczynała sądzić, że najlepszym rozwiązaniem będzie po prostu wpakować się do jednej z tych filiżanek i pozwolić, aby świat wokół niej zakręcił się nie tylko od mugolskiej trawki. Zatrzymała się w pół kroku i delikatnie przekrzywiła głowę na bok, rozważając wszystkie za i przeciw temu pomysłowi. Może nie był on wcale takim najgorszym...

@Bruno O. Tarly
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptyPią Sie 14 2020, 19:45;

Kostka: 1 - do rozegrania później

Zawsze miał słabość do włóczęgostwa. Uwielbiał szwendać się po różnych dziwnych dzielnicach Londynu, a podczas roku akademickiego często zapuszczał się w gęstsze partie Zakazanego Lasu. Nie bardzo zważał na konsekwencje, kiedy naprzód pchała go ciekawość, adrenalina i chęć odkrycia czegoś nowego. Były momenty, gdy był żądny przygód, czuł niedosyt wrażeń. Czy właśnie to definiowało go jako Gryfona? Dobre pytanie. Może po prostu był głupim ryzykantem? Tak czy owak... nogi same go poniosły w kierunku Wesołego Miasteczka, które miało w sobie dość... upiorny pierwiastek. Ale zdążył się już przyzwyczaić. A może to ta natrętna zjawa, która towarzyszyła mu od pierwszego dnia pobytu, wpoiła mu już, że Nowy Orlean po prostu ma taki klimat?
Szedł wolno, niespiesznie, przypatrując się przeróżnym atrakcjom. Część wyglądała na takie, na które nie powinno się wchodzić tuż po posiłku, ale były też kolorowe, niemalże dziecięce karuzele. Mimo to... odczuwał pewien niepokój. Jakby jakiś cień włóczył się na krok za nim, chcąc go nastraszyć w najmniej oczekiwanym momencie. Odruchowo poprawił kołnierzyk bordowego polo, które miał na sobie. Przełknął też gulę, która, ni stąd ni zowąd, wyrosła mu w gardle. Wystarczyło jednak kilka słów od ducha, by zapomniał o całej trwodze i już myślał, co by zmajstrować... niekoniecznie mądrego. Miał ochotę zaszaleć.
Pastelowe filiżanki nie wyglądały na coś, co zapewniłoby emocjonującą rozrywkę, ale jednak skupiły jego uwagę. Na... długo. A potem jego wzrok przeniósł się na mężczyznę, który stał przy wejściu. Dziwak. Creeper. Pewnie zboczeniec. Zaśmiał się pod nosem i sięgnął do tylnej kieszeni spodni, by upewnić się, że wciąż ma ze sobą różdżkę. Może by tak się zabawić kosztem zarządcy karuzeli? Już miał w głowie kilka zaklęć, już miał je ukradkowo rzucać, kiedy dostrzegł kogoś jeszcze. Lara? Czy to była ona? Niewiele myśląc... podszedł do dziewczyny od tyłu i zastukał dwukrotnie w jej prawe ramię. A potem, z szerokim i nieco zawadiackim uśmiechem, wypalił:
- O czym myślisz? - żadnego hej, jak leci, nic. Nawet się nie przedstawił, a przecież miała prawo nie pamiętać jego imienia. Przecież nie był żadnym popularnym studenciakiem.
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptyWto Sie 18 2020, 15:23;

To niesamowite, jak łatwo było ocenić innych tylko na podstawie jednego spojrzenia. Ta kwestia zawsze wydawała się być dla Lary dosyć fascynującą sprawą. Ludzie potrafili wyrobić sobie bardzo szybko opinię o innych osobach, czego ona sama była najlepszym przykładem. Ile to plotek nasłuchała się na swój temat, które były zbudowane tylko i wyłącznie na podstawie jej dosyć nietypowego wyglądu... Tak samo, jak mówiono o niej, tak samo szybko Bruno ocenił teraz tego mężczyznę, który obsługiwał przeklęte filiżanki. Co prawda Lara nie mogła o tym wiedzieć, bo przecież nie czytała w myślach chłopaka, ale samodzielnie potrafiła stwierdzić, na podstawie kilku spojrzeń posłanych na tego mężczyznę, jak wiele, niestworzonych historii mogło krążyć na jego temat.
Nie spodziewała się kompletnie tego, że zostanie tutaj przez kogokolwiek zaczepiona. Miejsce to nie wyglądało na jakoś szczególnie mocno uczęszczane przez uczestników ich wycieczki. Mogła nawet skłonić się ku stwierdzeniu, że niewielu chętnych zapuszczało się w te rejony. Ze zmarszczonymi brwiami odwróciła się w kierunku osoby, która przeszkodziła jej w... w zasadzie w niczym. Zmarszczka na jej czole pogłębiła się, kiedy próbowała sobie przypomnieć czy w ogóle znała tego chłopaka i jeśli tak, to czy pamiętała jego imię.
-Brad? - rzuciła, kompletnie niepewna tego, czy chociaż trafiła co do pierwszej litery imienia. Nie mogła jednak nic poradzić, że po chwili parsknęła śmiechem, kiedy w końcu dokładniej przyjrzała się jego minie. Zakryła sobie usta dłonią, wpatrując się w tę cholernie radosną twarzyczkę, zastanawiając się nad tym, jak ciekawie skończy się tego typu spotkanie. Dopiero po chwili uspokoiła się na tyle, aby móc wydusić z siebie jakieś normalne słowa, przypominające jakieś zdanie. -Na Merlina, przepraszam. Po prostu wyglądasz tak... - nie powiedziała, że śmiesznie, żeby go w tym momencie nie obrazić. -W każdym razie - odchrząknęła i znów wróciła spojrzeniem w miejsce, któremu przyglądała się przed jego przybyciem. - Czy te filiżanki to dobre miejsce, aby się zjarać mugolską trawką. Czy może jednak należałoby znaleźć jakieś lepsze miejsce - dodała po chwili, znów mierząc chłopaka wzrokiem, cholernie ciekawa tego, w jaki sposób zareaguje na tego typu sensacje. Nie każdy byłby pozytywnie nastawiony względem podobnego pomysłu, który w głowie Gryfonki zawitał już jakiś czas. Istniało spore prawdopodobieństwo, że gdyby nie duch, który dzisiaj był nad wyraz cichy, nawet nie pomyślałaby o podejmowaniu podobnych działań. Jednak Philip wciąż upewniał ją w przekonaniu, że wszystko, co zabronione, jest dobre. Bo tylko dzięki podobnym działaniom, można osiągnąć jeszcze lepsze efekty podczas zabawy.
-Co sądzisz? - zapytała go po chwili, delikatnie przekrzywiając przy tym głowę w bok.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptyWto Sie 18 2020, 19:41;

Za duży wpływ miał na niego Philippe. Choć nie był tego świadomy, to duch przekraczał już pewne granice, a Bruno stawał się jego uosobieniem. Zupełnie tak, jakby ich dusze spajały się w jedno i ekscentryczny zmarły artysta wyrażał siebie poprzez Gryfona. Choć brzmiało to absurdalnie, to jednak w znacznym stopniu było prawdziwe.
Otrząsnął się delikatnie, gdy duch przeleciał przez jego ramię, by zawisnąć nieco wyżej i bacznie przyglądać się całemu zajściu. Piekielnie nieprzyjemne uczucie. Dziwny chłód i dreszcze, których nie można było porównać z niczym innym. Parokrotnie wpadał na duchy w Hogwarcie, ale Philippe był inny w odczuciu. Choć nie wydawał się groźny ani niebezpieczny, to jednak w takich chwilach Tarly myślał tylko o tym, by wreszcie zgubić swojego przymusowego kompana. Wyzbył się tego uczucia dość szybko, bo z tropu zbiła go reakcja dziewczyny. O ile pogłębił swój uśmiech, gdy pomyliła jego imię (do tego był w pewnym stopniu przyzwyczajony), to jednak jej nagły śmiech wprawił go w konsternację. Przekrzywił głowę i przypatrywał jej się ze zmrużonymi oczami, w międzyczasie wsuwając dłonie w kieszenie spodni.
- A już myślałem, że zaliczyłem kolejny level błaznowania i potrafię rozbawiać niewiasty samym spojrzeniem. - westchnął przeciągle i odrobinę teatralnie, a potem przybrał łagodny wyraz twarzy - Bruno. - przedstawił się, coby wszystko było jasne. Nagle jego palce natknęły się na niewielki woreczek, o którego istnieniu zdążył już zapomnieć. Doskonale jednak wiedział, co było jego zawartością...
I dosłownie w tym samym momencie Lara wspomniała o tym, o czym on właśnie pomyślał. Zesztywniał na sekundę, zaciskając dłoń na owym woreczku. Potrafiła czytać w myślach?
- Czy Ty... - już chciał o to zapytać, ale w porę się powstrzymał. Bo przecież wygłupiłby się jeszcze bardziej, prawda? - Każde miejsce i pora jest właściwa. - zreflektował się, unosząc jeden kącik ust ku górze. W jego oczach można było dostrzec pewien błysk. Spojrzał raz jeszcze na karuzelę, na tego podejrzanego typa, a potem wyciągnął z kieszeni dłoń, otworzył ją i pokazał Larze drogocenny susz otulony strunowym woreczkiem. I spotkał się ze spontaniczną myślą, że gdy tak patrzyła, to wyglądała... uroczo.
- Czy to przypadek, czy może przeznaczenie?


Ostatnio zmieniony przez Bruno O. Tarly dnia Sro Sie 19 2020, 13:35, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptySro Sie 19 2020, 11:17;

Duch, który tak kurczowo trzymał się podczas tego wyjazdu Lary, też miał na nią ogromny wpływ. Bo to właśnie za jego sprawą imała się działań, które normalnie na pewno nawet nie przeszły by jej przez myśl. Zepchnęła by je w niebyt pewna, że nawet ona nie jest na tyle odważna, aby zrobić coś takiego. Cokolwiek by to nie było, a przecież sama przed sobą udowodniła już na tym wyjeździe, że może zrobić wiele. Delikatna zachęta z zewnątrz nie miała w tym wypadku większego znaczenia.
Nie widzieć czemu, ale jego reakcja na jej zachowanie, wydała jej się jeszcze bardziej zabawna, niż to, co prezentował sobą przed chwilą. Ze wszystkich sił starała się opanować pewna, że jeśli nie przestanie, to jej nowy kompan po prostu sobie pójdzie, z bardzo negatywnym nastawieniem względem niej na przyszłość. No bo przecież nikt nie lubił, kiedy ludzie się z niego wyśmiewali, a w tym momencie Lara robiła to w dosyć jasny sposób. Zresztą, nie krępowała się większości tego, czego się w swoim życiu dopuszczała, nie widząc w tym najmniejszego sensu. Bo czemu powinna martwić się tym, co już miało miejsce. Nie mogła zmienić przeszłości, ot co.
- Nie martw się, normalnie nie reaguję takim atakiem śmiechu na spotkanych ludzi. Czyni cię to niewątpliwie wyjątkowym - podsumowała jego słowa, kiwając jeszcze głową, kiedy sprostował, jak brzmiało jego prawdziwe imię. W zasadzie to niewiele się ono różniło od tego, które aktualnie nadała mu Gryfonka, ale o tym nie zamierzała już wspominać w tym momencie, nie chcąc wprawić chłopaka w jeszcze większą konsternację. Jakby odruchowo poprawiła jeden z niesfornych kosmyków, który umieściła w odpowiednim miejscu, czyli za swoim uchem. Uśmiechnęła się szerzej, kiedy wyraził swoje myśli na głos, zerkając przez ramię w kierunku kuszących ją mocno w tym momencie filiżanek. Gdyby tak w nich usiąść w odpowiedni sposób, unosząca się srebrna smuga dymu byłaby prawdopodobnie w ogóle niezauważalna dla otoczenia. Trybiki w jej głowie przestawiały się w odpowiednie miejsca, kiedy chłopak zadał kolejne pytanie.
- To zdecydowanie przeznaczenie - stwierdziła, wciąż uśmiechając się w mniej głupkowaty sposób, przyglądając się jego otwartej dłoni. Wspaniale, pomyślała po czym bezpardonowo złapała jego wolną dłoń i pociągnęła go w kierunku upatrzonej przez nią atrakcji w tym wesołym miasteczku. Zatrzymała się dopiero przed dziwnym jegomościem, wciąż uśmiechając się szeroko. Szybko zapłaciła za dwie persony i przyjęła filiżanki z dziwacznie wyglądającym napojem w środku. Chyba nie dawałby im trucizny w tym momencie, co? -To twoje zdrowie - powiedziała, wręczając Brunowi drugie naczynie, po czym jednym haustem wypiła całą swoją zawartość. Skrzywiła się znacznie, bo kompletnie nie spodziewała się tego smaku, którego nie potrafiła nawet precyzyjnie opisać. I znów pociągnęła chłopaka w kierunku filiżanek.
Weszła do wnętrza jednej z nich i od razu zajęła miejsce przy jednej ze ścianek. Kiedy usadowiła się w odpowiedni sposób zrozumiała, że jej pomysł na jaranie w tym miejscu był jak najbardziej dobry i należała jej się pochwała za to.
-Bruno - zaczęła oficjalnym tonem, zaglądając mu głęboko w oczy. -Nie wiem czy wiesz, ale właśnie zostaliśmy partnerami w zbrodni - zakończyła swoją myśl czując, jak ogarnia całe jej ciało dziwna wesołość, którego jeszcze nie potrafiła dokładnie opisać.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptyNie Sie 30 2020, 01:33;

Choć niejako przywykł już do obecności ekstrawaganckiego ducha, to jednak momentami miewał pewne refleksje... Zastanawiał się, czy rzeczywiście zjawa zmienia jego osobowość, wpływa na podejmowane decyzje i nakłania do dziwnych zachowań, czy jednak... to on sam. Być może Philippe jedynie wydobywał z niego pewne cechy, nadawał im głębi i podsycał tę ciemniejszą stronę trunowego charakteru? Spostrzeżenie niewątpliwie pesymistyczne, odrobinę mroczne, ale... być może trafne. Przecież nikt nie jest czarno-biały, każdy ma coś na sumieniu, za każdym wlecze się jakiś cień. Za Brunem także. I to nie jeden.
- Wyjątkowym, mówisz? - uśmiechnął się szerzej, odrobinę zaskoczony jej bezpośredniością. Co jak co, ale nieczęsto miał okazję porozmawiać z dziewczyną, która nie dość, że nie uciekała od niego po paru minutach, to jeszcze... potrafiła go zaskoczyć i zbić z pantałyku. Imponujące, doprawdy! - To coś nas łączy. - wypalił, idąc za ciosem i nie przejmując się, że brzmiał prawdopodobnie dziwnie.
Gdyby nie to, że ten creeper stał przy filiżankowej karuzeli, to mógłby uznać to miejsce za opuszczone i całkowicie wymarłe. Czy jednak obecność niepokojącego i nieznajomego mężczyzny powstrzymywała go przed spaleniem zioła podczas korzystania z atrakcji Wesołego Miasteczka? Ani trochę! Nie obawiał się konsekwencji skorzystania z mugolskich używek w jego obecności, a jedynie... jego samego. Bo było w nim coś dziwacznego. Nie miał jednak czasu na dalsze rozkminy nad aurą zarządcy karuzeli, bo Lara wzięła sprawy w swoje ręce... właściwie dosłownie. To znaczy: jego wzięła. Za rękę. Bez sprzeciwu podążył za nią, mając na twarzy ekscytację pomieszaną ze zdumieniem. Nie przypuszczał, że ten dzień potoczy się tak ciekawie. A najlepsze przecież wciąż przed nimi!
Miał zamiar oponować, kiedy dziewczyna płaciła za niego za wstęp, ale... tu też nie zdążył zareagować. Zapewnił sam siebie, że gdy tylko wejdą do filiżanki, to odda jej wszystkie galeony.
- Co to? - zmarszczył czoło, pochylając się nad zawartością porcelanowego naczynia. Odezwała się w nim podejrzliwość, bo jednak nie ufał nieznanym płynom od nieznanych typów. Zapach, kolor i konsystencja nic mu nie podpowiadała. Widząc jednak, że Lara korzysta z poczęstunku - sam wypił ciecz. Do dna. Choć może rozsądniej byłoby to wylać i w razie czego zachować trzeźwy umysł. Oby jednak nie była to trucizna, a wspomniany umysł mógł wziąć sobie chwilę urlopu... - Wzajemnie, Laro. - miał wrażenie, jakby właśnie napił się wody z pobliskich mokradeł. Być może tak było. W sumie... była to optymistyczna opcja. Ale teraz nie miał ochoty się tym martwić.
Z perspektywy korzystającego z karuzeli całe to Wesołe Miasteczko wyglądało ciekawiej. Od razu zyskiwało na atrakcyjności. Cóż, podążając za Gryfonką podjął właściwą decyzję. Aż dziw, że niczego, jak dotąd, nie schrzanił... Ledwie usiedli, a on już wyciągnął z kieszeni jasny pergamin, nałożył do niego suszu i zawinął misternie. A potem odpalił przy pomocy różdżki i podał skręta dziewczynie.
- Obiecuję, że to będzie smaczniejsze od tego... napoju. - zapewnił, mrugając w jej kierunku. I nagle spoważniał, wręcz zastygł w miejscu zaskoczony po raz enty. Znów przez nią! Dopiero po chwili, gdy skończyła zdanie, sens jej słów do niego dotarł. Zaśmiał się krótko, odrobinę speszony intensywnością jej spojrzenia, choć robił wszystko, by nie dostrzegła tej nikłej niepewności w jego postawie. Tarly, ogarnij się! Bądźże sobą!
- Co się dzieje w Luizjanie, zostaje w Luizjanie. - odchylił się, wspierając ramię o brzeg filiżanki w taki sposób, że bardziej nonszalancko się nie dało - Dlaczego wcześniej na siebie nie wpadliśmy? - czy ta nagła szczerość była wynikiem dziwnego, błotnistego trunku? Czy to sprawka ducha? Czy jednak... po prostu Bruno Tarly?
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptyPon Sie 31 2020, 20:13;

Co do obecności duchów w ich Luizjańskim życiu, Lara zaczynała mieć pewną teorię: nie bez powodu takie konkretnie duchy się do nich przypałętały. I gdyby tylko wiedziała, o czym aktualnie mógł myśleć gryfon, z pewnością przyznała by mu rację. Philip podsycał jej wewnętrzny ogień, który dzięki jego opowiastką i zachętą, znacznie nabierał na sile. Sama dziewczyna nie była pozbawiona pewnego rodzaju dozy szaleństwa. Czasami podejmowała się takich działań, że jej samej potem było wstyd podobnych wyskoków. Ale wiedziała, że gdyby nie Philip, wiele z tego, co zrobiła w Nowym Orleanie i jego okolicach, nigdy nie miałoby miejsca. Może to i dobrze? Czuła się naprawdę świetnie z nowo odkrytą wersją siebie i miała ogromną nadzieję, że powrót do Wielkiej Brytanii nie zaburzy tego wszystkiego, co osiągnęła. Ale jak wiadomo, nadzieja wciąż pozostawała matką głupców...
- Oczywiście! - stwierdziła luźno, kompletnie nie przejmując się tym, że jej mało odpowiednie dla normalnych ludzi zachowanie, może wprawiać Bruna w pewnego rodzaju dyskomfort. - Gdyby tak nie było, już dawno byś przede mną uciekł. A tymczasem spójrz, wciąż tutaj jesteś - dodała, nie szczędząc uśmiechu w kierunku chłopaka. Miło było tak po prostu przebywać w cudzym towarzystwie, bez żadnego skrępowania czy głupich, niedopowiedzianych myśli. Ostatnimi czasy brakowało w jej życiu prostoty, którą chciała nadrobić, póki miała jeszcze ku temu jakąkolwiek sposobność.
Czuła jeszcze na języku paskudny posmak nieznanego jej pochodzenia trunku, kiedy razem z Brunem wsiadała do filiżanki. W sumie bardzo nieroztropnym było picie dziwnej substancji, która mogła okazać się... no w zasadzie to wszystkim. Ale cóż, eliksir się rozlał, kociołek się przewrócił. Należało iść dalej i robić, co do ciebie należało. A teraz Lara miała bardzo sprecyzowane przed sobą zadanie. Więc nic dziwnego, że z pewnego rodzaju fascynacją przyglądała się temu, jak palce Bruna sprawnie obchodzą się z suszem, zawijaniem go w bletkę oraz formowaniem idealnego skręta. Uśmiechnęła się delikatnie, kiedy odpalił go i podał. Charakterystyczna woń trawy rozeszła się wokół nich, co w tym momencie bardzo jej odpowiadało.
- Niewątpliwie. Od razu widać, że dobrze wybrałam, bo trafiłam na speca w swoim fachu - stwierdziła, po czym zaciągnęła się. Dym rozszedł się po jej płucach, drapiąc bardziej, niż ten papierosowy, ale na ustach Lary i tak zagościł szeroki uśmiech. Wypuściła go z lubością z ust, przymykając powieki i zaciągnęła się ponownie. Dopiero wtedy oddała skręta właścicielowi, otwierając oczy i znów wypuszczając dym z odmętów płuc. Zakaszlała pojedynczo, czując jak jej ciało rozluźnia się we wspaniały sposób. Pytanie tylko, czemu tak szybko chciało jej się śmiać? Na pewno nie za sprawą trawki, bo przecież to zdecydowanie zbyt krótki okres czasu na to...
Uśmiechnęła się szerzej, kiedy usłyszała zadane przez niego pytanie. Dla niej odpowiedź była prosta i nie wymagała żadnego przemyślenia. Jednak mimo to, w jej głowie pojawiły się te wszystkie słowa, które różni ludzie wypowiadali za jej plecami. Co ostatecznie doprowadziło do tego, że prócz kilku osób w szkole, cała reszta uważała ją za... no cóż, nie ma co się oszukiwać, po prostu za wariatkę.
- Bo pewnie słyszałeś przeróżne rzeczy na mój temat, które krążyły po szkole - odpowiedziała prosto z mostu. Zamilkła na chwilę, kiedy karuzela ruszyła. Potrzebowała sekundy czy dwóch by przyzwyczaić się do jej miarowego tempa. - Lara-fujara. Mówi ci to coś? - zapytała, jednak bez cienia ironii czy kpiny w głosie. Ją te wszystkie rzeczy już kompletnie nie ruszały i wspominała to nawet z pewnego rodzaju rozbawieniem. - Ludzie są okrutni i mówią rzeczy, które im ślina na język przyniesie. Bardzo rzadko zgodne z prawdą. Jak na przykład to, że farbuję włosy na różowo po to, żeby pokazać wszystkim, jak bardzo nierówno pod sufitem mam - odruchowo odgarnęła z czoła nieistniejący kosmyk włosów, który mógłby się tam zaplątać. -Trzeba po prostu mieć to w dupie.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptyCzw Wrz 10 2020, 04:45;

Choć nie był największym fanem wesołych miasteczek, to jednak teraz było mu... przyjemnie. Zdążył już zapomnieć o dziwnym człowieku sprzed karuzeli, nie martwił go już wypity błotnisty płyn, nie przejmował się nawet tym, że ktoś może nakryć ich na korzystaniu z nielegalnych używek. Im więcej czasu spędzał w ogromnej filiżance, tym coraz bardziej było mu wszystko jedno. Zapewne wpływ na to miały też kolejne buszki pociągane raz po raz z owego skręta, który dzielił ze swoją partnerką w zbrodni. I sam nie wiedział, czy to już efekt placebo, czy jednak zbawienna substancja wciąż na niego działa. Po tylu latach powinien być chyba bardziej odporny, prawda?
Powolnym ruchem nadgarstka przekazał zawiniątko Larze, samemu odchylając głowę ku tyłowi, by po chwili wypuścić pojedyncze kłębki dymu, które formowały się w zgrabne okręgi. Mimowolnie uśmiechnął się, wielce dumny ze swojego dzieła. Właściwie nie do końca panował już nad mięśniami mimicznymi twarzy, a w szczególności nad kącikami ust... Cóż, nie musiał.
- Ha, uroczo kaszlesz. Znaczy... zabawnie. - poprawił się po chwili, bo jego spontaniczny komentarz nie był najwyższych lotów. I zaraz naszła go rozkmina: czy kaszlnięcie może być urocze? Jeśli jakimś cudem tak, to właśnie teraz takowe usłyszał. Przypuszczał, że ten marny komplement, który w zasadzie komplementem miał nie być (a jedynie luźnym stwierdzeniem, tylko znowu w życiu mu nie wyszło), bardziej dziewczynę zażenował niż rozśmieszył. Szczęśliwie nie brał sobie tego do serca, bo zaczynał spływać na niego błogi spokój i sam dostrzegał już śmieszność we wszystkim. Słodkawo-gryzący zapach unosił się dookoła filiżanki, drażniąc odrobinę jego płuca i oczy, które z wolna puchły, uwydatniając typowe dla niego cienie na dolnych powiekach.
- Nie słucham plotek. - odpowiedział zgodnie z prawdą, wzruszając ramionami. A potem wyprostował swoją sylwetkę jeszcze bardziej i, z lekko przekrzywioną głową, słuchał Lary. Niezwykle uważnie. Gdyby nie ton jej głosu, pomyślałby, że przejmuje się tym wszystkim i mocno przeżywa niesprawiedliwe osądy jakichś imbecyli. Co prawda nie był najlepszym magipsychologiem (ani żadnym innym), ale wyczuwał, że dziewczyna jest silnym charakterem, który nie daje sobą pomiatać. I słusznie. Pytanie tylko... czy to właśnie te raniące plotki tak na nią wpłynęły?
- Masz całkowitą rację, o wiele lepiej jest mieć na to wszystko wyjebane. - kiwnął głową, uśmiechając się lekko, jak gdyby w głębokim zamyśleniu. Nie przebierał w słowach, ale czuł, że... nie musi. Czuł się także nad wyraz swobodnie w jej towarzystwie. A może to to zioło? - Ciekawy jestem, czy osoby, które mówią takie rzeczy za Twoimi plecami, zdobyłyby się na odwagę i powiedziałyby Ci to wszystko w twarz? Szczerze wątpię. Zawszone tchórze. - parsknął pogardliwie i odwrócił głowę w bok, by rozejrzeć się dookoła. Karuzela nie należała do tych najszybszych, ale włosy mierzwił przyjemny wiaterek.
I... na tym skończyły się przyjemności.
Przed oczami zamajaczyły mu dziwne, nienaturalne kolory. Obraz falował, a on sam miał wrażenie, że z nieba spadła tęcza i pokryła przypadkowe elementy przypadkowymi barwami. Chmury były zielonkawe, trawa bordowa, a jego dłonie... niemalże białe. Zamrugał.
- Też to widzisz? - jeśli w ogóle usłyszała jego ciche pytanie, to czy mogła połapać się, o co mu chodzi? Obwiniłby zielsko, gdyby nie miał pewności co do źródła i tego, że towar był dobry, sprawdzony. A więc... mulisty napój?
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptyWto Wrz 15 2020, 21:08;

Takimi głupotami, jak korzystanie z nielegalnych używek, Lara nigdy się nie przejmowała. Nie wiedzieć czemu, naiwnie sądziła, że zawsze jakoś wszystko się ułoży. Skoro dotychczas tak właśnie było, to dlaczego nagle miałoby się to pod jakimkolwiek względem zmienić? To pytanie często pojawiało się w jej głowie. Jednak teraz, kiedy siedziała tak zrelaksowana we wnętrzu jednej z filiżanek i wyciągała przed siebie swoje długie nogi, czuła się tak, jakby wszystkie problemy tego świata odeszły w niepamięć i mogła po prostu zapomnieć o większości zmartwień, które notorycznie nawiedzały jej głowę. Teraz przez chwilę czuła się kompletnie wolna. Zapach trawy przyjemnie drażnił jej nozdrza, przywołując na twarz delikatny uśmiech, który czuła, jakby z każdym momentem się powiększał. I osiągnął apogeum, kiedy to przejęła jointa od Bruna i usłyszała przedziwny komentarz z jego strony. Zaśmiała się głośno w głębi ducha ciesząc, że nie postanowiła wcześniej znów się zaciągnąć. Śmiała się głośno przez dłuższą chwilę, nie do końca wiedząc, co w zasadzie powinna teraz powiedzieć.
- Dziękuję za.. komplement? - odpowiedziała w końcu, kiedy uspokoiła się dostatecznie mocno. Przystawiła blanta do swoich warg i znów pozwoliła aby zbawienny dym rozszedł się w jej płucach. - O, tak... - westchnęła po dłuższym czasie, delikatnie przymykając ponownie powieki. Nie na długo. Opowiadając o tym, dlaczego prawdopodobnie Bruno nigdy wcześniej nie miał okazji na nią natrafić, dokładnie przyglądała się jego twarzy, próbując zarejestrować wszystkie reakcje, z którymi mogłaby się spotkać. Interesowało ją, czy chłopak postanowił uwierzyć w jej słowa, czy raczej uznał je za kompletną brednię.
Filiżanka kręciła się powoli wokół własnej osi, a wraz z nią wirowały myśli w jej głowie. Dziwne, że ktoś tak prosto i otwarcie mówił o tym, że nie wierzy w plotki. Lara sądziła, że każdy w jakiś sposób im ulegał, choćby nie wiem jak nie próbował się bronić przed tą prawdą. Uśmiechnęła się szeroko, ukazując wręcz zęby, kiedy usłyszała kolejne jego słowa. Miło było spotkać kogoś, kto faktycznie popierał pewne jej poglądy, a nie tylko udawał, że tak było, cholera wie w jakim w zasadzie celu. Prychnęła i uniosła lekko brwi do góry.
- Serio wierzysz, że byłyby do tego zdolne? - posłała w jego stronę pytanie, robiąc efektowną pauzę na kolejnego buszka. Wypuściła po chwili dym z płuc i podała blanta znów do jego prawowitego właściciela. - Ludzie wypierają się prawdy, nawet jeśli postawisz im ją przed nosem. Dowiedziałam się kiedyś, kto rozsiewał jedną plotkę na mój temat. Miałam co do tego sto procent pewności. Kiedy powiedziałam o tym tej osobie, ta łgała w żywe oczy - znów się zaśmiała, choć w sumie, aktualnie wcale nie było jej do śmiechu. Może to faktycznie to zielsko? Może Bruno operował jakimś trefnym towarem... Jednak, gdyby tak było, to przecież nie paliłby tego samego skręta, nie narażał by sam siebie.
Zaśmiała się głośno, wcale nie mając na to ochoty. I znów zaczęła się śmiać. Miliony myśli pojawiły się w jej głowie, ale żadna nie stanowiła rozwiązania dla jej dziwacznego problemu. Parsknęła jeszcze głośniejszym śmiechem, kiedy usłyszała proste pytanie ze strony Bruna.
- Nic ponad tę nieszczęsną karuzelę - wydukała, pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu. Skuliła się, oplatając brzuch ramionami i wciąż głośno chichrając. Nawet nie chciała wiedzieć, co w tym momencie sądził na jej temat gryfon. O ile wcześniej nie uważał jej za wariatkę, tak teraz po prostu musiał...
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptyPią Wrz 25 2020, 04:36;

Potrzebował tego. Zarówno chwili wytchnienia, wyluzowania dzięki zbawiennym właściwościom substancji odurzających, co i... tej rozmowy. Choć zboczyła na poważne tematy, choć wychodził przez to ze swojej strefy komfortu, to czuł się zaskakująco dobrze. Jakby gawędził z najlepszym przyjacielem, który do tego był niesamowitym magipsychologiem. A tu? Zaskoczenie - dziewczyna, którą znał jedynie ze szkolnych korytarzy i z zajęć. Czarownica, która przykuwała wzrok, ale z którą nie miał wcześniej okazji skrzyżować dróg. I czuł się teraz tak, jakby zmarnował wiele lat i wiele okazji.
- Może zadziałał efekt wyparcia? - rzucił, biorąc od Lary na wpół wypalonego skręta. Przekazywali go sobie niczym fajkę pokoju, krążył pomiędzy nimi jak unikatowy artefakt lub drogocenny skarb. A może to tylko jego skrzywione postrzeganie wynikające z narkotycznego otumanienia? - Może... ta osoba była tak obrzydzona własnym postępowaniem, że... no... - brnął dalej w swój filozoficzno-psychologiczny wywód, nawiązując wciąż do wspomnianej plotkary bądź plotkarza - że jej mózg wyrzucił te wspomnienia i informacje. - zrobił mądrą, zasępioną minę, a potem zaciągnął się raz jeszcze i...
Zakrztusił się zbyt dużym i niefortunnym haustem powietrza. Tak, on. Wprawiony w boju i ten, który jeszcze przed chwilą niewinnie dogryzał Larze, gdy ta raptem zakaszlała. No brawo, Tarly. Mógłby tłumaczyć to sobie tym, że karuzela się kręciła, że widział postrzelone kolory i że czuł się dziwnie po tym mulistym trunku. Ale prawda była inna - najzwyczajniej w świecie pokonał go gryzący dym. Jak piętnastolatka, który pali swojego pierwszego papierosa za śmietnikiem, by nie widziała go matka...
- Mam za swoje. - wydusił, pukając pięścią w swoją klatkę piersiową, a zaraz potem roześmiał się, typowym dla siebie, wysokim chichotem. Opanował się po kilku minutach, gdy do oczu napłynęły mu łzy, a w płucach zaczynało brakować tchu. Starał się ignorować wirujące dookoła przedmioty w jaskrawych, dziwacznych kolorach, ale przychodziło mu to coraz trudniej. Lekka trwoga ogarnęła go, gdy spojrzał na śmiejącą się Larę, ale nie jej rozbawienie przyspieszyło jego tętno, tylko te cholerne, poplątane barwy. Nic nie pasowało do siebie, nic nie było takie, jak powinno.
- Ale serio nic nie widzisz? - zapytał raz jeszcze, mimo tego, że nie przestawała się śmiać. I... mimo swojego niepokoju czuł, że udziela mu się ten stan, że opanowuje go irracjonalne rozbawienie. Kąciki ust poszybowały mu ku górze i na moment zapomniał o niepokojących symptomach niczym z horroru. Przysunął się bliżej, nachylił w jej stronę i odezwał się, mając zaskakująco spokojny i niski tempr głosu  - Trochę mnie przerażasz. Ale nie tak bardzo jak myśl, że bardzo mnie to intryguje. - uśmiechnął się szeroko i spojrzał prosto na jej twarz, na jej oczy, bo jedynie one wciąż miały swój naturalny, piękny kolor tęczówek.
Nie miał pojęcia, co się z nim w tej chwili działo, ale nie panował już nad niczym. A może nie chciał panować?
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptyPią Wrz 25 2020, 22:35;

Ona też nie spodziewała się, że wspólne upalenie doprowadzi do tak poważnych rozmów, które przecież w podobnej sytuacji miejsca mieć nie powinny. Choć w sumie... W otumanionym umyśle mogły pojawić się przedziwne wizje i pomysły, więc dlaczego by nie rozmawiać właśnie na tego typu tematy? Dawniej Lara unikała by ich bardzo precyzyjnie, nie pozwalając na to, by ktokolwiek dowiedzieć się choć trochę więcej na temat tego, jak w ogóle mogła się czuć. Teraz wiele rzeczy się zmieniło. Przede wszystkim ona się zmieniła na przestrzeni tych wszystkich lat i potrafiła znacznie odważniej stawić czoła światu. Nic więc dziwnego, że znacznie więcej rozumiała i po prostu wiedziała. I była wręcz pewna, że tego typu zachowania, jak wspomnianej plotkary, nie były bezcelowe. Tylko że ten cel kompletnie jej obecnie nie interesował. -Sranie w banie - skomentowała to bardzo krótko, acz dosadnie. Na wiele różnych sposób nazwałaby to zachowanie, ale jednym z nich z pewnością nie byłoby wyparcie.
Dobrze, że już się śmiała, bo nie musiała przez to od nowa parskać śmiechem. Jednak jej śmiech stał się głośniejszy, kiedy zobaczyła, jak Bruno zachłysnął się zbyt dużą ilością zielskowych oparów dostających się do jego płuc. Miała szczerą ochotę zapytać go, czy wszystko jest w porządku, ale nie była w stanie. Śmiech zaatakował ją tak mocno, że dosłownie nic nie była w stanie zrobić. Łzy popłynęły jej z oczu, z pewnością rozmazując ciemny makijaż, który je zdobił. Na szczęście w pewnym momencie, coś sprawiło, że magiczna siła, która zmuszała ją do tego śmiechu, po prostu zniknęła. Mogła zacząć znacznie bardziej normalnie funkcjonować, co i tak nie było prostym zadaniem, bo czuła, jak mięśnie jej brzucha rozpaczają po niespodziewanym cardio, jakie im zaserwowała.
- Na Merlina, umieram - wykrztusiła, wciąż parskając pojedynczym śmiechem. Uniosła nadgarstek aby otrzeć te kilka łez, które popłynęły z jej oczu. Niemal w stu procentach była pewna, że Bruno stwierdził iż to z niego tak się nabijała, co w ogóle nie było zgodne z prawdą!
I znów zaśmiała się, jednak w znacznie bardziej kontrolowany sposób, kiedy ponownie zadał to głupie pytanie. Owszem, może się zjarała, bo jednak nie praktykowała od dawna i trawa mocno uderzyła w jej głowę. Ale kolory wokół były wciąż zaskakująco normalne w porównaniu do tego, co widział Bruno. Trochę zaczęło ją to niepokoić, a przynajmniej do momentu, kiedy nie przysunął się tak do niej, zaglądając jej prosto w oczy. Śmiech ugrzązł jej w gardle, ale uśmiech z ust nie zniknął. Wręcz powstrzymywała się, żeby nie parsknąć mu śmiechem prosto w twarz, bo chyba byłoby to nader niekulturalne w obecnej sytuacji. Pokręciła tylko głową zaprzeczając, jakoby cokolwiek widziała, co nie jest naturalne. Wszystkie smoki poszły spać, a ona widziała tylko Bruna. I naprawdę, robiła co mogła, by znów się nie śmiać.
- Przerażam i intryguję? - powtórzyła, znacznie weselszym tonem, niż powinna to zrobić. Na to jednak nic nie mogła poradzić. Krążyła spojrzeniem po jego twarzy. Przyglądała się przez chwilę policzkom, nosowi, kilku samotnym pieprzykom. Dopiero wtedy zauważyła coś, co mocno ją zaintrygowało. - Ale ty masz jasne oczy! I takie świetne włosy! - jej usta mimowolnie rozchyliły się delikatnie, kiedy to powiedziała i przeniosła spojrzenie na loki, które zdobiły jego głowę. Bezwiednie sięgnęła w ich stronę, zanurzając palce bez pytania, czy w ogóle mogła to zrobić. Po prostu czuła, że musi sprawdzić, czy są tak miękkie, jak się jej wydawało. I faktycznie były. - Szkoda, że nie poznaliśmy się wcześniej - nie wiedziała, co było powodem szczerości, która wydostała się z jej ust. Nic jednak nie mogła poradzić na te słowa, jak i na to, że na jej ustach wciąż gościł szeroki uśmiech, a jej palce wciąż bezwiednie bawiły się jego włosami.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptyPon Paź 05 2020, 02:09;

Czasami lubił podywagować sobie o sensie istnienia lub zagłębić się nieco bardziej w psychologiczne tematy. Czasami lubił też, najzwyczajniej w świecie, pogadać o totalnych głupotach, o rzeczach błahych i przyziemnych. A czasami... lubił po prostu milczeć. Milczeć, wpatrując się w przestrzeń. Ot tak, bez żadnego pretekstu czy żeby uniknąć wymiany zdań. W towarzystwie niektórych (nielicznych) osób nie istniało coś takiego jak niezręczna cisza. Mógł wtedy wyłączyć myślenie, niejako zresetować mózg. I... coś mówiło mu, że z Larą mógłby właśnie wspólnie milczeć. Może powinien docenić to, że iście spontanicznie dał się wyciągnąć na te creepy filiżanki? Może zyskał właśnie bratnią duszę?
Choć był otumaniony wiadomoczym, to jednak obserwował jej atak śmiechu i sam przez to czuł się jeszcze weselszy. Jego zdrowy rozsądek podszeptywał, że to idealny moment, by dopalić do końca i już zaprzestać, że już im wystarczy. Sam jednak nie mógł uwierzyć w to, że te kilka kolejek doprowadziłyby ich do takiego stanu. Wciąż pamiętał o wypitej filiżance dziwnego napoju i o tym, że przecież znajdowali się na magicznej, upiornej karuzeli. Coś tu ewidentnie nie grało. I już miał napomknąć jakieś mądre rzeczy o tym, kiedy Lara jakby... ocknęła się i wyrwała z tego swoistego transu. Być może w nieco innych warunkach rzeczywiście pomyślałby, że to on jest powodem tego rozbawienia (i to niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu), ale teraz czuł, że jakaś dziwna magia maczała w tym palce. Szczególnie, gdy raz po raz widział odmienne kolory. I tak, dla przykładu, rozmazany tusz w kącikach oczu dziewczyny bywał momentami złoty, różowy, niebieski, a potem znów czarny. Dlatego tak długo patrzył na jej oczy?
- Może... przerażasz to nie było najlepsze słowo... - ale już je wypowiedziałeś, kretynie. Próbował jakoś wybrnąć z tej swojej słownej pułapki, ale urwał nagle, w momencie kiedy Lara zaskoczyła go komplementem (bo tak to odebrał) w kierunku jego tęczówek i... włosów. Zadrżał lekko, zaskoczony jeszcze bardziej, gdy jej dłoń wsunęła się między jego zmierzwioną czuprynę. Kąciki ust lekko mu opadły, a wyraz twarzy stał się niemalże... posągowy. Spoważniał, patrząc z tak bliska na jej twarz, a przede wszystkim... na jej usta. Damn it, dlaczego na nie patrzył?!
- Lepiej późno - urwał. Mało rozsądna rzecz przeszła mu przez myśl. Poddał się jej w... części. Uniósł wzrok i na powrót spojrzał w jej nietuzinkowe oczy. A potem, zupełnie nagle i bez ostrzeżenia, wyciągnął dłoń w stronę samotnego, niesfornego kosmyka jej (równie nietuzinkowych) włosów, by delikatnym ruchem założyć go za jej ucho. Cofając rękę musnął lekko kontur jej policzka i uśmiechnął się nieznacznie, burząc tę kamienną minę - niż wcale. - dokończył wreszcie to zdanie po, trwającej chyba wieki, pauzie. Pauzie, podczas której miał wrażenie, że zatrzymało mu się serce.
A potem, jak gdyby nigdy nic, wyprostował się, poszerzył uśmiech, teraz zaskakująco beztroski oraz swobodny. W normalnych okolicznościach nie spodziewałby się, że tak szybko wróci do stanu równowagi i nie będzie skonfundowany. Ba! W normalnych okolicznościach prawdopodobnie nie odważyłby się na ten zuchwały gest.
Ale to nie były normalne okoliczności. Prawda?
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Filiżanki umarlaka QzgSDG8




Gracz




Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka EmptySro Paź 07 2020, 10:16;

Lara uważała, że ważnym aspektem w życiu każdego człowieka, było znaleźć kogoś, z kim po ludzku będzie można czuć się dobrze. Nie przejmować się żadnymi konwenansami, bo te mogły zgubić. Być sobą, nie udając nikogo innego. Czasami brakowało jej takich prostych przyjemności, jak właśnie ta. Po prostu usiąść obok kogoś, nie zgrywać przed nim kogoś, kim się nie jest, wspólnie zapalić zielsko i delektować się chwilą. Bez zbędnych myśli, przeszkód, problemów. Zapomnieć o własnych i cudzych niedoskonałościach. Tak jak teraz, kiedy bezwiednie uśmiechała się, zadowolona z życia i cudownego uczucia otumanionego zielskiem umysłu. Mimo, że ten dziwny napad śmiechu już jej przeminął (całe szczęście!) to wciąż miała ochotę śmiać się i bez głupich podtekstów cieszyć świetną chwilą. Pod tym względem podzielała niewypowiedziane na głos zdanie Bruna. Skoro jemu cały czas mieszały się kolory przeróżnych rzeczy, a ona śmiała się bez opamiętania, to najwyższy czas, by przestać palić tego dnia. Podejrzewała, że w dużej mierze, odpowiedzialność za ich stan mogła ponosić tak błotnista herbatka, do której wypicia zmusił ich dziwny jegomość, lecz póki nie widziała żadnych dodatkowych skutków jej działania, nie przeszkadzało jej to. Przecież śmiech to zdrowie, nawet jeśli podany pacjentowi w tak dużej ilości jak ta, którą ona miała zaserwowaną.
Wszystko jednak powoli zmierzało w mniej oczywistym na samym początku ich spotkania kierunku. Widziała doskonale, jak się jej przyglądał, jak sunął spojrzeniem po jej twarzy, ustach. Wciąż jednak uśmiechała się, nie zdolna do przerwania tego prostego wyrazu twarzy.
-Postaram się więcej nie prze... - urwała w połowie zdania, kiedy zauważyła ruch jego dłoni. Obserwowała, jak zagarnia kosmyk włosów za jej ucho. Delikatnie przymknęła powieki, kiedy opuszkami palców musnął jej skórę. Niestety, jak niespodziewanie ten dotyk się pojawił, tak równie niespodziewanie zniknął. Otworzyła oczy świadoma tego, jak blisko niej Bruno się znajdował. Nawet nie zauważyła, w którym momencie jest usta rozchyliły się delikatnie. A może po prostu nie domknęła ich po nieskończonej sentencji? Z pewnością tym okolicznościom było tak daleko od normalnych, jak to tylko możliwe. Wyprostowała się, znów przymykając usta, tym samym niszcząc jakieś dziwne napięcie, które jeszcze chwilę między nimi powstało. Poczuła się tak, jakby ktoś uwolnił ją z czaru pętającego jej umysł. Co nie znaczy, że była z tego faktu zadowolona. Bo nie miałaby nic przeciwko, gdyby ktoś ponownie rzucił na nią ten czar i spętał w tych jasnych tęczówkach. Odruchowo przeczesała dłonią swoje włosy, mierzwiąc je jeszcze bardziej niż zazwyczaj były. Rozejrzała się wokół rejestrując, że nie ma tutaj już żadnych ludzi, wszyscy gdzieś sobie poszli. Pozostała z Brunem sam na sam...
-Muszę już iść - pochyliła się w jego stronę by pozostawić na jego policzku niewinnego buziaka. Podniosła się dosyć szybko z zajmowanego miejsca i zgrabnie przeskoczyła nad rantem filiżanki, która jeszcze kilka sekund temu stanowiła ich prywatny azyl. Posłała w jego kierunku szeroki uśmiech. - Jak będziesz chciał zajarać, wiesz, gdzie mnie znaleźć - dodała jeszcze na odchodne, tym samym składając pewnego rodzaju obietnicę. Miała nadzieje, że to nie było ich pierwsze i ostatnie spotkanie. Puściła mu perskie oko, po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła w swoją stronę. Miała wiele myśli do przetrawienia.

/Zt. x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Filiżanki umarlaka QzgSDG8








Filiżanki umarlaka Empty


PisanieFiliżanki umarlaka Empty Re: Filiżanki umarlaka  Filiżanki umarlaka Empty;

Powrót do góry Go down
 

Filiżanki umarlaka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Filiżanki umarlaka JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
Nowy Orlean
 :: 
Wesole miasteczko
-