Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Plaża Mussie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyNie Lip 05 2020, 22:13;

First topic message reminder :




Plaża Mussie


Nazwa plaży wzięła się od legendy związanej z istnieniem prastarego stwora, podobno przodka niektórych mniejszych smoków - Mussie. Tutejsi mawiają, że raz na sto lat zielonołuski Mussie wyłania się z głębin po to, by zebrać z okolicznych wiosek krwawe ofiary.

Rzuć kostką, aby dowiedzieć się co Cię spotkało :

Szczęściarz 1,2 - spacer po plaży (a może wylegiwanie się na kocu?) zaowocował pewnym znaleziskiem. W pewnym momencie do Twoich oczu dobiega blask, a po chwili analizy zauważasz bardzo ładną muszlę. Ledwie ją dotkniesz, ta zmienia swój rozmiar na taki, iż ledwie mieści Ci się w dłoni. Możesz zatrzymać ją na pamiątkę albo sprzedać, a otrzymasz za nią aż 50 Galeonów.

Krok za krokiem 3, 4 - słyszałeś, że bosy spacer po kamieniach jest dobry dla zdrowia? Jeśli tak to właśnie udowadniasz, że niekoniecznie. Postawiłeś zły krok, a Twoją stopę rani ostry kraniec jednego z ciemnych kamieni. Rana nie jest głęboka, ale piekielnie bolesna. Potrzebujesz zaklęcia leczniczego albo eliksiru wiggenowego. Mało tego, zauważasz, że tak długo jak z Twojej rany sączy się krew Twoje włosy przybierają ciemnozielony kolor (nie da się tego usunąć zaklęciem). Wylecz się, a odzyskasz swoją naturalną barwę.

Orzeźwienie 5, 6 - nic nie narusza Twojego spaceru i relaksu. Wręcz przeciwnie, szum morza jest taki kojący i przyjemny, aż nie chce się stąd nigdy wychodzić. Jeśli byłeś spięty to możesz zauważyć, że Twoje ciało samo się rozluźnia i poddaje letniej morskiej aurze. Jeśli odczuwałeś jakikolwiek ból ten zmniejsza się aż zanika. To niezwykle orzeźwiający spacer.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyCzw Lip 16 2020, 22:19;

Noah musiał więc spróbować jeszcze raz, choć wiedział, że bardziej się postarać już nie mógł... Dawał z siebie sto procent przez cały ten czas, nie mógł zrobić więcej, niż na ten moment potrafił. Spróbował jeszcze raz, tak, jak ostatnio. I wyszło mu to w sposób bliźniaczy, może nawet trochę lepiej. O wiele gorsze jednak było to, co się stało już po rzuceniu zaklęcia. Nieco zbyt gwałtownie poruszył nogą, przez co potknął się o jakiś kamień i upadł boleśnie na ziemię.
- O żesz kurwa mać! - wyrwało mu się cicho pod nosem. Cóż, zabiegi Violetty, aby uchronić jego uszy, chyba nie były wcale konieczne, skoro tak łatwo posłał je na zmarnowanie... Kiedy próbował się podnieść, zdał sobie sprawę, że jego stopa krwawi. Co więcej, kiedy spojrzał na swoje odbicie w wodzie, zobaczył swoje włosy, które nagle zmieniły barwę.
- O ja pierdolę! - a to już akurat rzucił bardzo głośno, pomiędzy dźwiękami, które trudno mu było powstrzymać. Te były spowodowane przemieszczaniem się ze zranioną stopą, którą chciał wsadzić do wody, bo na leczniczych zaklęciach nie znał się ani trochę...

13
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyCzw Lip 16 2020, 22:58;

Niestety nie przewidziała tego, że Noah może podchodzić do tego nieco zbyt entuzjastycznie i po prostu... Wypierdolić się tak jak stał. No pięknie... Czyżby przynosiła pecha rodzinie Williamsów? Oby tylko nie złamał przy tym nogi. Nancy chyba by ją wtedy zabiła. Albo i nie. Nie wiadomo w sumie.
- No po prostu, kurwa no nie... Merlinie, czemu? - westchnęła po czym podeszła do młodszego Gryfona, którego noga nie znajdowała się w najlepszym stanie.
- Pokaż tylko tę stopę - powiedziała, podchodząc do niego bliżej i przyglądając się rozciętej nodze. Nie było najlepiej, ale też nie było to coś z czym proste Episkey by sobie nie poradziło.
Strauss wykonała krótki ruch różdżką, a następnie spojrzała na młodszego chłopaka. O ile udało jej się zaleczyć jego ranę tak raczej na kolor włosów niewiele mogła poradzić.
- Co jak co, ale przefarbowywać cię nie będę. Nie mów tylko siostrze, że to się stało przy mnie - tak dla pewności, żeby jednak Nancy nie miała czego jej wypominać.
Pomogła Williamsowi jeszcze podnieść się z ziemi i oboje mogli odejść z plaży w dowolnym kierunku. W końcu cel ich spotkania już osiągnęli i mogli wracać do swoich spraw.

z|t x2
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptySro Lip 22 2020, 21:07;

Kontynuacja wątku z Przeklętego Gaju
Kość: 2

Właściwie to można by powiedzieć, że wlókł Violę nieco na oślep, chyba nie do końca wiedząc, co robi i dokąd idzie. Wiedział tylko, że pozostawanie przy tej rzeźbie rodem z horroru będzie chyba najgorszą możliwą rzeczą, tym bardziej że czuł się raczej kiepsko, a Strauss nie wyglądała wcale lepiej, więc kto wie, co może ich jeszcze spotkać. Jakby tego, kurwa, było mało, to okazało się, że został pozbawiony różdżki i nie mógł nic na to poradzić, wyglądało na to, że magiczny patyk postanowił przyjąć na siebie całe to natężenie dzikiej magii - bo to chyba ona? - i w efekcie został jedynie drzazgami. Max cieszył się, że przez nieuwagę i niepewność faktycznie nie zebrał ze sobą nowej różdżki, bo obecnie pewnie kląłby o wiele mocniej i ciskał gromami w chuj wie kogo, skoro to on sam był temu po części winien.
- Lepiej ci? - spytał, kiedy udało im się wylądować na plaży, a on od razu siadł na piasku, w dupie mając to, że się pobrudzi, czy coś podobnego. Był ledwie życzy, odnosił nadal wrażenie, że to on miał rozpaść się na miliony kawałków i nawet nie zdziwiłby się, gdyby taka była prawda. Chwilowo nacisk w głowie i nudności jakby odstąpiły, wyglądało więc na to, że to wszystko, co właśnie się wydarzyło, miało zdecydowanie większy impakt i być może miało związek z tym, co się z nim dzieje. A działy się jakieś w chuj dziwaczne rzeczy, których już właściwie nie rozumiał, które do niego nie do końca docierały, które były dla niego bardziej niż absurdalne. Odetchnął głęboko, a później padł na plecy i zamknął oczy, mając nadal wrażenie, że mrowią go dziąsła.
- Kurwa, co to było? - rzucił, chociaż domyślał się, że jego towarzyszka również nie będzie miała pojęcia, w końcu to nie było coś, co spotyka się każdego dnia, nie było coś, na co mogliby sobie machnąć ręką. Odpierdalało się tutaj coś, czego nie do końca rozumiał, coś, co go w pewien sposób martwiło, a jednocześnie pociągało, teraz jednak był po prostu wykończony, jakby od dawna zapierdalał bez chwili wytchnienia.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyCzw Lip 23 2020, 00:35;

Krótko mówiąc czuła się po prostu chujowo. I miała nadzieję, że na pewno nie powtórzą tego wszystkiego. Przynajmniej nie w gaju. Nie poleca. 2/10. Doznanie zjebane. Czuła się jakby zaraz miała samoistnie sama z siebie wyzionąć ducha. Naprawdę cieszyła się, że nie była tam sama i miała ze sobą Maxa, który odciągnął ją od tego miejsca, by mogli kawałek dalej spokojnie odsapnąć i spróbować doprowadzić się do jakiegoś normalnego stanu.
Kiedy znaleźli się na plaży niemal natychmiast padła na kolana tuż obok miejsca, w którym następnie usiadł Brewer i starała się jakoś zebrać w sobie. Skuliła się na klęczkach w coś na kształt pozycji embrionalnej i próbowała sama siebie przekonać, że kilka głębokich oddechów to wszystko, czego potrzebuje, by powstrzymać potworne zawroty głowy oraz nudności, które ją opanowywały. Bez większego przekonania, pokiwała głową na pytanie Maxa, a następnie odetchnęła głęboko i przeturlała się na bok, by móc spojrzeć na leżącego obok Gryfona.
- Czarna magia... Cholernie silna. To było przeklęte miejsce - powiedziała w końcu, bo tego była w stu procentach pewna i nikt jej nie wmówi, że było inaczej. Nigdy jednak nie spotkała się z czymś tak... intensywnym i złowieszczym. Zastanawiała się również czemu to akurat do niej przemówił posąg. Czyżby było to spowodowane jej doświadczeniami z czarną magią?
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyCzw Lip 23 2020, 22:26;

Spojrzał na Strauss, kiedy ta w końcu się odezwała i przez chwilę starał się to wszystko połączyć w całość, jakąś logiczną i sensowną, ale nic mu z tego nie wychodziło. Miał wrażenie, że rozpadł się na kawałki, że nie składa się już z niczego sensownego, że po prostu przemienił się w jakieś rozlane szambo i nie był w stanie poskładać się w całość. Miał szczęście, że jedyne co ucierpiało, to różdżka i może nieco jego poczucie własnej wartości, o ile jakiekolwiek posiadał, bo patrząc na Violę, miał wątpliwości co do tego, że udałoby się im stamtąd wyjść, gdyby dopadło ich to samo. Po chwili zaś zaczął się śmiać, bo uświadomił sobie, że mimo wszystko miał rację, jakkolwiek by na to nie patrzeć i tego nie interpretować, co pewnie powinno go przerażać, ale jego umysł nie był w stanie tego w ten sposób klasyfikować i interpretować.
- Mówiłem, że to będzie jakiś pojebany horror - rzucił, rozkładając ręce i starając się uspokoić, ale całe jego ciało zdawało się lekko drżeć pod wpływem tego, co go spotkało. Nie umiał złożyć się w całość, jakby to jednak on sam rozsypał się w miliony kawałeczków i podejrzewał, że jeszcze trochę to potrwa. - Rozjebało mi różdżkę - dodał jeszcze, bo nadal nie chciało mu się w to wierzyć. Z drugiej strony, od kiedy tylko tuta był doświadczał nacisku magii, jaka ich otaczała, więc właściwie czy powinien dziwić się czemuś takiemu? Wiedział, że ta okolica słynęła swego czasu z krzywdzenia mugolaków, więc właściwie nawet nie dziwił się, że magiczny patyk poszedł w drzazgi, ostatecznie mogło być to symboliczne pozbawienie go mocy, co było całkowicie absurdalne i na pewno nie prowadziło do niego dobrego, ale nie zamierzał się tym aż tak bardzo przejmować. Na razie cieszył się, że poza jebanym osłabieniem, mieli się jakoś w miarę nieźle.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyCzw Lip 23 2020, 23:32;

W takim razie oboje nie skończyli najlepiej i czuli się po prostu chujowo. Przynajmniej jakieś pocieszenie w tym, że nie była z tym sama. Jak widać naprawdę mogła liczyć na Brewera, że będzie jej towarzyszył na złe i na gorsze, bo chyba na nic dobrego nie mogą liczyć ze swoim talentem do wjebywania się w jakieś dziwne i nieprzyjemne sytuacje, a czasem nawet wyraźnie robiąc sobie krzywdę na wyraźne własne życzenie.
- Myślałam, że dramatyzujesz - westchnęła, przymykając oczy i starając się jakoś uspokoić po tym, co ich właściwie spotkało. To było po prostu szalone i pojebane. Musiałą to sobie wszystko poukładać w głowie. I chyba jednak chociaż na jakiś czas zrezygnować z wjebywanie się w chore akcje, bo w tym tempie naprawdę nie dożyje wakacji. A chyba by jednak tego chciała.
- Dobrze, że jednak wziąłeś tą starą - mruknęła, gdy tylko usłyszała o tym, że różdżka Maxa dokonała swojego drewnianego żywota. Nie wiedziała czy sama przyjęłaby to tak spokojnie, gdyby chodziło o jej własną różdżkę. Dopiero po chwili odwróciła głowę i spojrzała na leżącego obok Brewera. - Ale tak konkretnie ją rozjebało?
Nie ma to jak naprawdę dokładne pytania, ale chciała wiedzieć jak to wyglądało. W końcu jakby nie patrzeć coś naprawdę złego czaiło się w tym miejscu i chciała się niejako wiedzieć do czego to coś mogło być zdolne i jak mogło oddziaływać na pewne elementy.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyPią Lip 24 2020, 23:52;

- Możesz uznać, że jak mam przeczucie, to graniczy ono z pewnością - powiedział na to i uśmiechnął się do niej zaczepnie na znak, że może tak sobie tylko pierdoli. Nie chciał opowiadać jej tak z miejsca o wszystkim, ale powiedzmy, że dawał jej znać, iż mimo wszystko jako ten jebany jasnowidz może wyczuwać zdecydowanie więcej niż inni i nie powinna tego mimo wszystko bagatelizować. Może gdyby bardziej się upierał przy tej pierdolonej rzeźbie, a nie tylko robił sobie debilne żarty, mając jednocześnie wrażenie, że włażą w jakieś pierdolone bagno, nie znajdowaliby się teraz w tak chujowej sytuacji i byliby w stanie ruszyć się dalej, cokolwiek zrobić i nie zachowywać się, jakby oboje po prostu stracili duszę, czy jakiś inny chuj. W każdym razie obecnie miał wrażenie, że naprawdę wyzionie ducha, równie wspaniale jak jego różdżka, która skończyła w kawałkach i na pewno do niczego się nie nadawała. Przynajmniej to była ta stara, a nie nowa, bo w innym wypadku chyba by sobie nie wybaczył, wściekłby się i zaczął wyć jak pierdolony kundel do księżyca.
- Totalnie. Chuja można z nią zrobić. Myślałem, że sam rozsypię się na kawałki, nie wiem, kurwa, chyba wzięła na siebie całe to pierdolone uderzenie, bo inaczej nie jestem w stanie sobie tego wytłumaczyć - powiedział i pokręcił lekko głową, bo naprawdę nie wiedział, jakby miał do tego podejść. Nie sądził, żeby to było z góry wymierzone w różdżkę, raczej na niej po prostu skończyło się nieco przypadkowo. A może jednak nie? Może, kurwa, chodziło o symboliczne pokazanie mu, że wcale nie jest czarodziejem? To był temat, który uparcie do niego wracał i chuja mógł z nim zrobić tak naprawdę, bo to wiecznie obijało się o jego debilny łeb.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptySob Lip 25 2020, 00:38;

Spojrzała na niego odrobinę sceptycznie, gdy tylko wspomniał jej o tym, że jego przeczucie zwykle bywa prawdziwe. Cóż jakoś trudno było jej w to uwierzyć, ale może jednak miał, co do tego rację? Westchnęła ciężko, bo akurat w tym przypadku faktycznie Brewer mógł jej mówić głośne a nie mówiłem.
- Dobrze, panie jasnowidzu. Następnym razem zaufam panu w kwestii kiedy spierdalać - rzuciła nieco ironicznie, ale chyba naprawdę powinna tak zrobić.
Przytaknęła mu tylko na słowa odnośnie różdżki. Czasem faktycznie działy się naprawdę pojebane rzeczy, a niektóre przedmioty były na nie niezwykle wyczulone. Szczerze to miała szczęście, że jej poza wyssaniem energii nie stało się nic złego. Ani, że jej własnego patyka nie rozjebało, bo to byłaby prawdziwa tragedia.
- W takim razie musisz jak najszybciej przywyknąć do nowej... Chętny na jakieś czarowanko? Tylko nie dzisiaj, bo raczej nie dam rady - zaproponowała, bo przetestować nową różdżkę trzeba było. Max musiał do niej przywyknąć więc jakieś ćwiczenia z pewnością, by mu się przydały.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyNie Lip 26 2020, 12:18;

Max parsknął na jej stwierdzenie, bo brzmiało to co najmniej debilnie i zdecydowanie zaczepnie, czego nie dało się uniknąć, ostatecznie faktycznie zachowywał się jak jakiś pojeb, który lata i gada, że przecież mówił, że dokładnie tak będzie. I nawet nie mógł mieć z tego gówna żadnej satysfakcji, bo znajdowali się w takim szambie, że pozostawało im już tylko zaklaskać uszami i zatańczyć kankana, jeśli chcieli podkreślić absurd sytuacji, w jakiej się znajdowali. Przesunął dłońmi po piachu, zbierając się jakoś w sobie i przypadkiem chwycił jakąś muszlę, która nagle zrobiła się o wiele większa i w chuj cięższa. Zerknął na nią zdziwiony, bo nie miał bladego pojęcia, co tu się nagle odpierdala, a później jedynie wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć, że w sumie to chuj go to teraz obchodzi, pomyśli o tym później, bo teraz nie miało to najmniejszego nawet znaczenia i z całą pewnością do niczego by nie doprowadziło.
- Wygląda na to, że zdecydowanie się przyda. Teraz nie mam już opcji i muszę zapierdalać z nową różdżką. Jutro? - rzucił więc jeszcze, a później pomógł Staruss wstać, wsuwając muszlę do kieszeni. Wiedział, że powrót do domku będzie w chuj trudny, ale nie pozostawało im nic innego, jak wracać tam, w akompaniamencie rechoczącego Patricka, który uważał to wszystko, co się wydarzyło, za przezabawną, w chuj zabawną, sytuację. Zdaniem Maxa - mógł się spokojnie pierdolić, nie zamierzał w to wnikać.

z.t x2

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2647
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyNie Lip 26 2020, 13:32;

Kość: 6

Zmierzchało, kiedy postanowili wybrać się na spacer. To Christopher zaproponował, żeby wybrali się na plaże, chcąc chyba zmazać nieprzyjemne wrażenia, jakie na niego spadły, gdy ostatnim razem znajdował się w okolicach starego, opuszczonego już portu. Nadal na wspomnienie tego kaszlu robiło mu się nieco słabo i poważnie zastanawiał się, jaka magia władała tym miejscem, bo wydawało mu się, iż było to coś dzikiego i tak pradawnego, że nie był w stanie za dobrze tego ocenić. Nie chciał jednak obawiać się tego miejsca, wręcz przeciwnie, chciał je nieco lepiej poznać i przekonać się, że okolica wcale nie jest taka niebezpieczna, jak może się wydawać, że można jednak spokojnie tutaj pospacerować i napawać się po prostu tym, co ich otacza, bez konieczności jakiegoś szczególnie mocnego pochylania się nad tą sprawą. Poza tym lubił spacerować po wilgotnym piasku, słuchając jednocześnie fal, które nieznacznie rozbijały się o brzeg, zgarniając za sobą małe muszle, które następnie znowu wyrzucały poza swoje wodniste ramiona. Słońce znikało, robiło się nieco chłodniej, ale ani trochę mu to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, czuł się tutaj całkiem dobrze i nie miał najmniejszej potrzeby, by wracać już do pensjonatu. Powiedzmy, że spokojnie mógł zabawić tutaj nieco dłużej, w końcu to nie była żadna huczna impreza, na której czułby się jak jakiś odludek i to bardzo mu odpowiadało. Nie wiedział co prawda, czy Josh jest z tego powodu aż tak zachwycony, ale skoro nie marudził i nie zaproponował mu czegoś innego, to być może jednak taki spacer znajdował się w polu jego zainteresowań.
- Ciekawe, czy naprawdę można spotkać tutaj te wszystkie legendarne smoki. Jeden w jeziorze, jeden tutaj, pośród słonej wody - powiedział w pewnym momencie, kiedy zatrzymał się na chwilę i spojrzał w stronę wody. Fale nadal szumiały cicho, po swojemu, ale nie dostrzegł żadnego ruchu, który miałby wskazywać na to, że w głębinach czai się jakiś potwór, gotowy do tego, by faktycznie polecieć przed siebie, w stronę okolicznych wiosek, by pożerać wszystko, co nawinie mu się pod łapy. Być może faktycznie dawno temu żyło jakieś stworzenie, które działało w podobny sposób, być może straszyło okolicznych mieszkańców i stąd właśnie wzięła się cała ta legenda, jeśli można ją tak nazwać. To ciekawiło go tak naprawdę o wiele bardziej niż tereny wilkołaków, o których Oliver mówił coraz częściej i jak mu się zdawało, coraz natarczywiej, na co nie mógł nic już poradzić. Zastanawiał się nawet powoli, jak najbezpieczniej może się tam dostać, ale nic nie przychodziło mu do głowy, a nie miał ochoty ciągnąć za sobą kogoś innego tylko dlatego, że jego duch nie umiał po prostu trzymać czasami buzi na kłódkę.
- Tak tu spokojnie... - dodał po chwili, kiedy zamknął na moment oczy, by wciągnąć głęboko powietrze i po prostu napawać się tą chwilą, ciesząc się tym, że w okolicy właściwie nie było innych osób, a ten spacer, w jego odczuciu, mogli ciągnąć naprawdę jeszcze długo. Nie mieli po co się spieszyć, nie było sensu wracać już do pokoju, skoro wieczór był taki spokojny, a Chris czuł nawet, że czuje się tutaj coraz lepiej. Co prawda Perpetua zrobiła wszystko, by jak najszybciej go wyleczyć i postawić na nogi, ale mimo wszystko odczuwał jeszcze pewien dyskomfort, który teraz zdawał się całkowicie mijać, odchodzić i to go cieszyło.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptySro Lip 29 2020, 00:14;

Dla niego ten wyjazd był wyjątkowo… Spokojny, bo nudnym nie mógł go nazwać. Nic się nie działo, nie miał obrażeń, właściwie odpoczywał na każdym kroku. Poza spięciem na samym początku, z powodu imprezy, nic się nie działo. Zdążył porozmawiać na spokojnie z Gardem, polatać na karuzeli ze Strauss, ale to wciąż nie było nic strasznego. Za to Chris już musiał być u Perpetuy, aby go leczyła. Pięknie. Inna sprawa, że sam zastanawiał się nad pójściem do starego portu. Może wyciągnąłby Alexa na małą wyprawę we dwóch? Przydałoby się coś więcej porobić, skoro nie mieli już natłoku obowiązków. Teraz jednak nie myślał o niczym konkretnym, spacerując po mokrym piasku z butami przemienionymi w kamienie w kiszeni. Dłonie wsunął lekko do kieszeni, stawiając spokojnie krok, za krokiem, ciesząc się spokojem, jakim napawała plaża o tej porze.
- Chyba nie słyszałem tych legend… Jednak w trakcie ferii, gdy byliśmy w Alapch, to nie spotkaliśmy legendarnego lodowego smoka - odpowiedział cicho, nie chcąc zaburzać swoim głosem delikatnego szumu, jakim byli otoczeni. Nie był wielkim fanem mitycznych stworzeń, choć nie pogardziłby spotkaniem legendy. Nawet tak groźnej. Nie wydawało mu się jednak, aby legendy miały odbicie w rzeczywistości, z drugiej strony… Byli w Luizjanie, tu były wampiry, wilkołaki, voodoo, duchy zachowujące się dziwniej niż te z Hogwartu. Powoli podejrzewał, że tu może stać się wszystko i przestawał się dziwić różnym przygodom, jakie przytrafiały się pozostałym wczasowiczom. Spojrzał na moment na Chrisa z ciepłym uśmiechem.
- Trochę tak, jakby wszystko na chwilę zwolniło, no nie? Rzadko trafiają się takie chwile w Hogwarcie, więc warto skorzystać - odpowiedział, obserwując mężczyznę, jak wciąga powietrze, jak napawa się atmosfera plaży. W końcu uciekł spojrzeniem do nieba, które choć w większości ciemne, mieniło się jeszcze pięknymi kolorami tuż przy horyzoncie. Róż, złoto, fiolet… Podobał mu się taki widok i choć był typem imprezowicza, doceniał spokojne spacery nad wodą, ładując nimi baterie na następne dni. Przeciągnął się, spoglądając odruchowo po swoim stroju. Koszula lniana z krótkim rękawem i spodnie do kolan. Tracił lekko Chrisa, chcąc mu dać znać, żeby na niego albo poczekał, albo dołączył i zaczął spokojnie wchodzić w wodę, zatrzymując się dopiero, gdy kolejne delikatne fale, zaczęły moczyć mu nogawki. Odchylił głowę do tyłu, spoglądając w niebo z lekkim uśmiechem.
- Jeszcze chwila i będzie widać gwiazdy, jest dziś piękne niebo… Zostaniemy? - spytał, nie odwracając spojrzenia od granatu nad nimi, dostrzegając powoli pojawiające się pierwsze jasne punkty. Czuł, jak wraca mu dziecięca radość, gdy czekał aż wszystkie konstelacje zaczną się mu ukazywać. Będzie musiał pamiętać, aby na dachu domu w Hogsmease, przygotować sobie miejsce do nocnego obserwowania nieba. Spełniać dziecięce marzenia. Może kupiłby sobie mapy nieba i model układu słonecznego?

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2647
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyCzw Lip 30 2020, 22:42;

Widać to Chris miał zdolność przyciągania do siebie wszystkich możliwych problemów. To zawsze on pakował się w sam środek jakiegoś bagna i nie wiedział, co ma z tym zrobić, jak z tego wyjść, nie miał bladego pojęcia, jak ma sobie z tym poradzić, co zrobić dalej i jak od tego uciec. Sporo z tych rzeczy działo się gdzieś obok niego, całkowitym przypadkiem, przecież nawet wtedy, w wesołym miasteczku, nie zamierzał wywracać się, robiąc sobie przy okazji krzywdę, to nie było jego intencją. Poza tym wszystkim czas mijał mu raczej spokojnie, a przynajmniej względnie spokojnie, bo w końcu najadł się całkiem sporo strachu, kiedy Nancy została przy nim zraniona. Dzisiejszy wieczór był jednak inny, a przynajmniej Chris starał się wierzyć w to, że dokładnie taki będzie, spokojny, powolny, bez żadnych dodatkowych problemów i komplikacji, szczerze liczył również na to, że nie znajdą kolejnego powodu do bezsensownej sprzeczki, która nie miałaby dla nich żadnego znaczenia, która nie byłaby im do niczego potrzebna. Wiedział doskonale, że czasami wystarczyło jedno słowo i wszystko wywracało się do góry nogami, ale od czasu kiedy znajdowali się tutaj, w Nowym Orleanie, jakoś łatwiej im się rozmawiało, łatwiej było wymieniać się swoimi myślami i odczuciami, a Chris miał wrażenie, że w końcu tak naprawdę wie coś o Joshu.
- Wygląda na to, że prawie wszędzie żyją jakieś legendarne smoki - powiedział na to, uśmiechając się lekko. - Gdyby faktycznie było ich tak dużo, pewnie już dawno zjadłyby wszystko w okolicy i usłyszałby o nich cały czarodziejski świat - dodał jeszcze z namysłem, wsuwając dłonie do kieszeni, a później zerknął na Walsha, kiedy ten postanowił wejść do wody. Uśmiechnął się lekko pod nosem, nieznacznie przekrzywiając głowę i zastanawiając się, czy Josh odważy się pójść dalej. Właściwie nawet nie zdziwiłby się za mocno, gdyby okazało się, że mężczyzna zamierzał popływać teraz w ubraniach, to było coś, co mu się z nim kojarzyło, co wydawało mu się bardzo prawdopodobne i właściwie nawet go to w jakimś sensie bawiło. Choć nie był pewien, czy to właściwe słowo. Być może chodziło mu bardziej o to, że było to coś, co sprawiłoby mu radość? Sam nie wiedział, ale w gruncie rzeczy pewnie tylko śmiałby się, gdyby Josh faktycznie postanowił teraz popłynąć na poszukiwanie tego legendarnego smoka, czy co tam zalegało na dnie w tej okolicy.
- Bo tam jesteśmy cały czas w pracy, to dlatego. A tutaj, cóż, podejrzewam, że większość dzieciaków solidnie łamie regulamin z dala od pensjonatu, ale nie wiem, jak mielibyśmy ich upilnować gdzieś na mieście. Zwłaszcza że większość z nich jest tak naprawdę dorosła - stwierdził i wzruszył lekko ramionami, a później dodał, że nie pamięta, kiedy ostatni raz był w takim miejscu, ale chciałby móc częściej opuszczać mury zamku, by faktycznie zrobić coś, co pozwoli mu nieznacznie odpocząć od wiecznego zgiełku, problemów i niepewności. Potem zaś również spojrzał w niebo, nieznacznie rozchylając wargi, a później uśmiechnął się, bardzo spokojnie, ale głęboko, kiedy dostrzegł pierwsze gwiazdy. To było tak jak przed kilku laty, gdy był daleko od domu, gdy mógł spędzać noc pod gołym niebem, gdy teoretycznie miał się czym kłopotać, ale był wtedy zupełnie wolnym duchem i nic nie mogło go powstrzymać.
- Tak - powiedział jedynie, bardzo miękko i nie odwracał spojrzenia od nieba. Właściwie, gdyby się nad tym zastanawiał, nigdy z nikim nie patrzył w gwiazdy, do tej pory, jeśli można tak to ująć, było to jego własne przeżycie, z jakiegoś względu intymne, ale nie miał nic przeciwko temu, by siedzieć teraz na plaży i słuchać tego, co Josh ma mu do powiedzenia. To była całkiem miła perspektywa.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptySob Sie 01 2020, 00:48;

Nie wiedział jak funkcjonowała ich relacja, ale też zaczął zwracać większą uwagę na to, jakich słów używają obaj, jak zdają się ostrożnie poruszać kolejne tematy. Docierali się, a przynajmniej on to tak odbierał. Nie chcieli obaj kolejnych kłótni, ale byli siebie wzajemnie ciekawi. Każde następne wspólne wyjście dokładało nowych puzzli do obrazu tego drugiego, uzupełniało niektóre puste pola, dając większą świadomość drugiego. Podobało mu się to. Z każdym dniem czuł się spokojniej i choć wciąż nie był pewny, czy ich znajomość zmierza w kierunku, przez niego obranym, starał się tego nie zepsuć. Ani swoim swobodnym zachowaniem przy innych, towarzyskim flirtem, ani nadmierną troską. Zabawne, że ciągle Chris był narażony, choć czy nie była to również domena Gryfonów? Czasem podśmiewał się w duchu z tego, jak bardzo oddają ducha swoich domów. Pomijając pozorną puchonowatość zamkniętego w sobie gajowego. Spędzając z nim więcej czasu sam na sam, poznając go bardziej, coraz więcej rozumiał. Nawet to, dlaczego unikał tak bardzo tłumów ludzi, a przynajmniej powoli przestawał się temu dziwić.
- A może zostały pojedyncze osobniki, które ktoś wytresował? - spytał z cichym śmiechem, nie biorąc swoich słów na poważnie. Zastanawiał się czasem nad fenomenem legend. Czy rzeczywiście kryły w sobie ziarno prawdy, czy były jedynie bajkami do straszenia dzieci? Gdyby był sam, zdecydowanie ruszyłby dalej, aby nieco popływać. Odczuwał brak większej dawki ruchu niż sporadyczne bieganie i joga, gdy Chrisa nie było w pokoju. Jednak byli na plaży razem, nie chciał zostawiać gajowego samego na brzegu. Zdecydowanie wolał pobyć nieco z nim, nawet, gdyby mieli milczeć. Chciał zobaczyć świat jego oczami, które tak bardzo przypominały mu jego dawne pasje. W pewnym sensie dzięki niemu do nich wracał. Mimowolnie zaczynał znów zwracać uwagę na roślinność, a fakt, że Chris już też o tym wiedział, wiele ułatwiał. Miał wrażenie, że przy każdym teraz spotkaniu z mężczyzną, wyciszał się. Teraz czuł coraz większe pragnienie oglądania gwiazd. Leżenia jak najdłużej, wpatrując się w kolejne gwiazdozbiory, opowiadania o nich, doczytania kolejnych ciekawostek. Chciał dzielić się z nim tym, co sam wiedział, pamiętając wyznanie, banku, że gajowy lubi słuchać różnych ciekawostek.
- Ja dziękuję za nakrywanie ich na łamaniu regulaminu - zaśmiał się cicho, przypominając sytuację ze Ślizgonem i Gryfonką sprzed paru miesięcy. Nie, nie chciał znów czegoś takiego przechodzić. Spojrzał uważniej na Chrisa, gdy ten wspominał, że chciałby częściej tak spędzać wolny czas. To było możliwe do zrealizowania, gdy już zdał teleportację łączną. Nie mógłby ich przenieść na drugi kontynent, ale gdzieś nad morze w Anglii… To zawsze była ucieczka od codzienności. Postanowił zabrać go gdzieś, jeśli tylko nie skończą wakacji z przytupem, z kolejną sprzeczką. Póki co nie zapowiadał się taki koniec, nic więc dziwnego, że na moment odpłynął myślami do znanych mu miejsc w Walii, które chętnie pokazałby Chrisowi, a nie było ich mało.
Wpatrywał się w gwiazdy, czując, jak woda obmywa jego nogi, jak mokre nogawki nieznacznie ziębią go w nogi, ale czuł się dobrze. Nad wyraz dobrze. Słysząc miękko wypowiedziane "tak", poczuł nieznaczny dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Odwrócił spojrzenie od gwiazd, aby spojrzeć na Chrisa. Nieznaczny uśmiech rozciągał jego usta, kiedy obserwował jego reakcje na gwiazdy. Powoli zaczął wychodzić z wody, aby stanąć obok niego i znów spojrzeć na chwilę w górę. Gwiazda Polarna była jak zwykle widoczna, choć nie był przyzwyczajony do tego, że widzi ją w innym miejscu.
- Niby inny kontynent, a niebo w większości takie samo… - rozejrzał się uważniej po niebie, starając się znaleźć swój ulubiony gwiazdozbiór. W końcu znalazł, jeszcze słabo widoczny, ale gdy wiedziało się, czego szukać, łatwo było znaleźć. - O Kasjopei znam dwie historie… Jedna to historia z mitologii, a druga o astronomie, który rzekomo odkrył tę konstelację - powiedział cicho, odruchowo wskazując dłonią konkretne gwiazdy, które blado jeszcze świeciły na niebie. Ona oraz Wielka Niedźwiedzica były pierwszymi, które zawsze znajdywał. Czuł, że nie potrafi przestać się uśmiechać, ale nie był świadom dziecięcej radości, jaka odbijała się w jego spojrzeniu. Tej widocznej fascynacji, chęci śmiechu, kręcenia się w kółko… Ale najbardziej chciałby się położyć, tu i teraz i patrzeć w gwiazdy. Czekać na wschód, obserwować, jak zmieniają swoje miejsce na niebie. Spojrzał z uśmiechem na Chrisa, odrobinę pytająco, ciekaw, czy mężczyzna byłby zainteresowany historiami, czy woli milczeć.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Gunnar Ragnarsson
Gunnar Ragnarsson

Student Slytherin
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : blizna z pazurów wzdłuż kręgosłupa do połowy pleców; na ramionach tatuaże run nordyckich wpisanych w islandzką, mistyczną symbolikę i zarys skalnych grani
Galeony : 2445
  Liczba postów : 928
https://www.czarodzieje.org/t17572-gunnar-e-ragnarsson#492803
https://www.czarodzieje.org/t17578-huugin#493014
https://www.czarodzieje.org/t17571-gunnar#492793
https://www.czarodzieje.org/t18614-gunnar-ragnarsson-dziennik#53
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptySob Sie 01 2020, 20:35;

Przykucnął przy brzegu plaży, zakończonej ostrymi krawędziami muszli. Jedna z nich szczególnie przykuła jego uwagę. Wyciągnął dłoń, dotykając gładkiej, błyszczącej powierzchni, a kiedy tylko jego palce zetknęły się z chłodną, chropowatą powierzchnią, miał wrażenie, że jej struktura się zmieniła. Nagła cieżkość w dłoni była na to śmielszym dowodem. Uśmiechnął się kątem ust, podrzucając muszlę w dłoni. Uznając, że to był dobry pomysł wybrać się nad wodę. Chłód z morza przynosił błogą ulgę po ciągłych upałach. Przymykając powieki, wystawił twarz w kierunku, z którego dobiegał go szum fal. Dalej czuł pot zbierający się pod luźno przylegającym do ciała bezrękawnikiem, dalej parzyła go temperatura i raziło słońce, przed którym chował się za okularami-pilotkami, ale... wsłuchując się w dźwięki natury schodziło z niego ciśnienie. Nawet ból w krtani i duszność zdawała się mniej uciążliwa. Uparł się nie wybierać z tym do uzdrowiciela, dlatego cierpiał na własne zawołanie. Unosząc krawędź koszulki z brzucha, otarł pot zbierający się przy szyi i pewnie cieszyłby się rześkim powiewem z morza i znajomym zapachem soli dłużej, gdyby w oddali nie dostrzegł przypadkowo zbliżającej się sylwetki. Machnął jej z odległości, nie rozpoznając w niej nikogo konkretnego, ponad po prostu... Hogwartczyka. Roznosili szczególną aurę. Różnili się od mieszkańców Luizjany. Mieli inną energię. Po prostu.
Hej, Hogwart! — zawołał nowym przydomkiem, zwracając na siebie jej uwagę. — Chcesz mi powiedzieć coś miłego?
To było pytanie-pułapka. Zadane dopiero, jeśli, się do niego zbliżyła.

Kostki: 2
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2647
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptySob Sie 01 2020, 22:19;

Chris zawsze uważał, że najpierw trzeba kogoś poznać, by móc z nim spokojnie rozmawiać. Nie umiał tak po prostu skakać po tematach, jeśli kogoś chociaż trochę nie kojarzył, bardzo ciężko było mu zaczynać pierwsze rozmowy, bo nie potrafił po prostu nawiązywać z ludźmi tej prostej nici porozumienia, jaka innym przychodziła bez trudu. Doskonałym przykładem była, chociażby Eleanore, która nieco go onieśmielała i nie miał najmniejszego nawet pojęcia, jakich powinien użyć względem niej słów, gdy zjawiła się dość nieoczekiwanie w ich domku. Pamiętał te niezręczne chwile w Wielkiej Sali, kiedy próbował rozmawiać z Camaelem, a zachowywał się raczej jak jakiś uczniak, który połknął własny język, co było co najmniej żenujące i po prostu powodowało, że na jego policzki biły rumieńce. Nic zatem dziwnego, że całkowicie gubił się w rozmowach z Joshem, który bawił się niezrozumiałymi aluzjami, który zachowywał się momentami, jakby traktował go jak kolejną przygodę na swojej drodze. Teraz kiedy znał go lepiej, kiedy wiedział już, że jego domysły w pewnych kwestiach znajdowały odbicie w rzeczywistości, wszystko było inne i po prostu mógł z nim rozmawiać, a przynajmniej starać się rozmawiać, o wszystkim. Z ciekawością obserwował również to, czego Josh tak naprawdę nie ujawniał - jego znajomość nocnego nieba, czy fakt, iż lubi gotować. To były proste rzeczy, które jednak wiele zmieniały.
- Nie, na pewno nie - powiedział i uśmiechnął się lekko, a jego jasne oczy jakby nieco pojaśniały. - To nie jak w bajkach, wiesz? Nie da się wytresować tak po prostu smoka, zwłaszcza jeśli z jakiegoś powodu jest wyjątkowy. Zresztą… zawsze uważałem, że to, co dzikie, powinno żyć na wolności - dodał jeszcze, by zaraz nieznacznie pokręcić głową, tym samym ujawniając swój tok rozumowania. Nie przepadał za trzymaniem magicznych stworzeń w domach, może właśnie dlatego też optował za tym, by Josh zbudował odpowiednią wolierę dla Fruzji, by dał jej schronienie w ogrodzie, by miała tam namiastkę własnego świata. Dlatego też nie chciał trzymać Wrzos na siłę w chacie, chociaż ona uwielbiała miękkie koce i obecność samego gajowego. Nie wyobrażał sobie jednak, jak można byłoby wytresować smoka ku temu, by stał się wiernym wierzchowcem albo po co ktoś miałby siłą przetrzymywać choćby elfy. Wiele rozumiał, ale nie pojmował także metod chwytania dzikich stworzeń, nie pojmował, jak można było je więzić, przykuwać do ścian, czy obkładać zaklęciami, nie mówiąc już o zabijaniu ich, w celu pozyskiwania potrzebnych składników. Pewnie właśnie dlatego nigdy nie pochwalał działalności Fairwynów.
- Może dostałbyś kolejny, niesamowicie intrygujący strój - powiedział na to, śmiejąc się przy okazji cicho, ale czując jednocześnie, że zarumienił się dość mocno. Obejrzał się zaraz, gdy od brzegu doleciały do niego dźwięki cykad i westchnął cicho, bo wspomnienia napływały do niego dość mocno. Może mógłby mieszkać całe życie gdzieś z dala od ludzi? Kto wie. Czasami zastanawiał się, czy nie powinien znaleźć domku poza granicami wszystkiego, co możliwe, czy nie powinien tam prowadzić własnej cieplarni i unikać wszystkiego, co zewnętrzne, ale wiedział, że to już całkowicie zamknęłoby go na życie, wolał więc nie próbować, aczkolwiek raz na jakiś czas mógł pomyśleć faktycznie o takiej wycieczce, w której czasie mógłby się zupełnie wyciszyć i zapomnieć o tym, co go normalnie otacza. To było coś, co niewątpliwie sprawiłoby mu prawdziwą przyjemność, co wprawiłoby jego serce w drżenie i pozwoliło na nowo, nieco inaczej, spoglądać na świat.
Wpatrywał się nadal w niebo, kiedy Josh ruszył w jego stronę i podążył za jego wskazaniem, kiedy mówił o konkretnych gwiazdach. Uśmiechnął się lekko, kiedy go słuchał, bo widział teraz, że mężczyzna faktycznie jest zaciekawiony tym tematem, że nie zmyślał i nie próbował bezsensownie robić na nim jakiegoś wrażenia. Chris obserwował go kątem oka, dostrzegając tę prostą radość, to szczęście i podekscytowanie, którego nie dało się udawać. owszem, Josh właściwie zawsze wyglądał na zadowolonego, ale to było coś innego, coś, czego Chris jeszcze nie widział, a nawet jeśli, to tylko w przelotnym ułamku sekund, nie dłużej. Teraz było inaczej i to powodowało, że sam uśmiechał się łagodnie, że chciał tutaj zostać i po prostu dowiedzieć się więcej, przekonać się, co takiego fascynującego było w nocnym niebie, poza tym, że wyglądało tajemniczo i niesamowicie pięknie.
- Wydaje mi się, że znam mitologię na tyle dobrze, by wiedzieć, o czym mowa, ale nie mam pojęcia o tym, kto odkrywał jakie gwiazdy - powiedział w końcu, nadal dość miękko, a później przymknął powieki, by zaraz znowu spojrzeć dokładnie na gwiazdy. - Czemu… to zarzuciłeś? - spytał jeszcze, ale nie naciskał, ot, po prostu rzucał tym zagadnieniem, ale jeśli Walsh nie miałby ochoty o tym mówić, na pewno by go do tego nie zmuszał.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyNie Sie 02 2020, 11:48;

Nie miewał problemów z rozmową z nowymi osobami. O dziwo, nawet z nastolatkami dawał radę rozmawiać w miarę swobodnie, znajdując temat dopasowany do obu stron. Był czasem zaskoczony, gdy przypadkiem udawało mu się dowiedzieć czegoś więcej o niektórych osobach. Początkowo każdy starał się wiele zachować dla siebie, ale często tak toczyła się rozmowa, że otwierali się przed nim. Może coś w nim było takiego, a może to puchońska natura, nie wnikał w to. Z początku myślał, że tylko Chris był na niego odporny, ale teraz widział, że źle do niego podchodził. Wystarczyło zwolnić, uspokoić się, a gajowy sam zdradzał o sobie więcej ciekawostek. Najbardziej uderzyła go wzmianka o rodzinie, do której, zgodnie z obietnicą, nie zamierzał wracać. Kolekcjonował w pamięci takie drobne przyjemności, aby korzystać z tego w przyszłości. W pewnym sensie cieszył się, że miał kolejną osobę, przy której mógł po prostu być sobą. A jednak nieco inaczej niż przy Alexie. Z zaskoczeniem przyjmował fakt, że Chris dostrzegał niektóre rzeczy szybciej. Ciekawiło go, co jeszcze mógł zobaczyć i co sprawiało, że go mimo wszystko nie przekreślił od razu. To było niesamowicie zastanawiające, ale nie mógł o to spytać wprost. Jeszcze nie.
- Nie jak w bajkach? A mógłbym się pomylić, mając przed sobą Garreta z Magicznego Miecza - zaśmiał się cicho, po czym mimowolnie zaczął nucić piosenkę, która nie kojarzyła mu się z niczym innym, jak z warsztatami, które Chris zorganizował. - Masz jednak rację, łapanie stworzeń po to, żeby mieć niesamowitego pupila nie jest dobre - stwierdził po chwili z lekkim westchnięciem. Owszem, miał lelka wróżebnika, ale adoptował ją ze schroniska, nie łapał dzikiej. Podobał mu się pomysł Chrisa, aby zrobić dla niej specjalny kącik w ogrodzie. Miałaby namiastkę wolności, a jeśli któregoś dnia postanowiłaby odlecieć - zgodziłby się. Wiedział, że nie ma prawa jej zatrzymywać, więc nie robiłby tego. Chciał się jednak upewnić, że sama sobie poradzi. W tej chwili siedziała w klatce, obrażona na niego, że wolał iść na spacer sam z Chrisem, niż brać ją z nimi. Niestety, spokojna rozmowa pośród krzyków Fruzji nie byłaby możliwa. Jeśli zaś chodziło o rdzenie różdżek… Sam miał część salamandry, które można było hodować. Łudził się od zawsze, że wykorzystywano zwierzęta, które samoistnie zmarły, zamiast zabijać je. Szczególnie rdzenie z serc.
Roześmiał się wesoło, gdy usłyszał o interesującym stroju. Wyobraził sobie, jak dostaje do kompletu strażaka, lekarza, budowlańca.
- Daj spokój… Jeszcze trochę takich żartów, a pożałuję, że to zniszczyłem po zajęciach - rzucił w końcu, gdy przestał się śmiać, patrząc na Chrisa z rozbawieniem. Chciał zobaczyć jego wyraz twarzy, gdy to mówił, ale niestety, mężczyzna spojrzał w stronę lądu, skąd docierał dźwięk cykad. Ten wieczór był niesamowity i wiedział, że zapadnie mu na długo w pamięć. Obraz Chrisa, wszechobecny spokój, uczucie oderwania od rzeczywistości. Dostrzegał swobodę w zachowaniu młodszego mężczyzny, jaką widywał zawsze w towarzystwie natury, z dala od pozostałych ludzi. Czasami zastanawiał się, co dokładniej robił przed przyjęciem posady gajowego i dlaczego ją przyjął. Jeśli czuł się lepiej pośród natury, dlaczego nie został chociażby leśnikiem? Dlaczego nie wybrał innego zawodu powiązanego z fauną i florą, a w którym miałby mniej kontaktu z ludźmi? A może tak naprawdę nie przeszkadzał mu kontakt z innymi do czasu, aż ktoś nie zachowywał się jak idiota, jak on sam na początku. Choć wciąż zastanawiał się nad tymi rumieńcami, choć czasem miał ochotę przekroczyć nieznacznie granicę, aby znów je zobaczyć, tak trzymał się w ryzach. Nie należało zbytnio drazic dzikich zwierząt, bo można je było przepłoszyć, a Chris wydawał się ich ludzkim odpowiednikiem.
Oglądał gwiazdy tak, jakby właśnie spotkał się z dawnym przyjacielem. Gdyby mógł, przesunąłby po nich palcami, co zdawał się robić, mając uniesioną dłoń, gdy rysował w powietrzu gwiazdozbiór Kasjopei, pokazując go Chrisowi. Świadectwo miłości i oddania, niezależnie od wybranej historii. Spojrzał na mężczyznę z szerszym uśmiechem, gdy okazało się, że mitologię raczej zna i dał mu niejako znak, że może mówić dalej. Odwrócił spojrzenie ku omawianej konstelacji, aby znieruchomieć na moment, gdy padło pytanie o porzucenie zainteresowania. Mieli nie myśleć o tych, co ich dołują, a odpowiedź wiązała się z rodzicami. Z drugiej strony, dlaczego miałby nie odpowiedzieć? Wciągnął spokojnie powietrze, czując jak powoli ogarnia go coś na kształt nostalgii. Postanowił jednak zacząć od Kasjopei.
- Nie przypomnę sobie nazwiska astronoma… Nawet nie wiem, na ile jest to prawda, ale podobno astronom był zakochany w swej królowej. Przepięknej kobiecie, której nie mógł nic podarować, bo wszystko miała. Uparł się więc, że podaruje jej gwiazdy. Długo szukał, aż odkrył ten gwiazdozbiór. Opisał go, a kiedy okazało się, że nikt inny nim się nie zainteresował, nadal mu imię od swojej ukochanej królowej - Kasjopeja… Osobiście wolę mitologiczną wersję, zwłaszcza, zanim na niebie pojawi się ona, pierwszy wstaje Cefeusz, a po królowej zjawia się Andromeda - zaczął, zastanawiając się, czy wspominać o biżuterii Kasjopei z innych gromad gwiazd, ale postanowił zostawić to na czas, gdy kupi sobie teleskop. Wtedy będzie mógł nie tylko o tym mówić, ale i pokazać. Westchnął lekko, po czym spojrzał na Chrisa ukradkiem, aby ostatecznie usiąść na piasku, nie przejmując się jego wilgocią.
- Miłość do gwiazd zaszczepił we mnie ojciec… Czytając różne historie, różne książki, gdzie bohaterowie odnajdywali się dzięki gwiazdom… Księżyc wszędzie jest ten sam… A później przyszedł list z Hogwartu - opowiadał spokojnie, wsparty na dłoniach za plecami, wpatrując się w niebo, poszukując kolejnych gwiazd. - Miałem mugolski układ słoneczny, naprawdę piękny… Nawet nie pamiętam, czy chciałem im się czymś pochwalić, czy z innych przyczyn był w pobliżu, ale ojciec strącił go wściekły. Układ uległ zniszczeniu, a ja nie kupiłem nigdy nowego. Po zamieszkaniu z babcią, bo ojciec wyniósł się do Londynu, a matka wyjechała zapomnieć o separacji do Egiptu, spełniać się jako archeolog, zostawiłem astronomię na rzecz sportu. Tak samo grę na skrzypcach. Zielarstwo, gotowanie i quidditch pielęgnowała we mnie babcia - dokończył ciepło, wzdychając nieznacznie i pochylając głowę, aby spojrzeć na swoje kolana. W końcu odwrócił na moment głowę w stronę Chrisa, aby uśmiechnąć się nieco bezradnie i wzruszyć ramionami. - Ale Wybitny na owutemach był.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2647
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyNie Sie 02 2020, 13:17;

Nie było sensu zaklinać rzeczywistości i mówić, że Chris też taki był. Bo tak naprawdę znajdował się na zupełnie innym biegunie, tam, gdzie ludzie są mili, ale boją się własnego cienia. Nigdy właściwie nie usłyszał nawet skargi na swój temat, ale mało osób miało pojęcie o jego istnieniu, był po prostu wiecznym towarzyszem Charliego, ale nigdy się nigdzie nie wychylał. Pędzenie gdzieś na złamanie karku, nie było dla niego naturalne, nie umiał się w tym odnaleźć i zawsze z tego powodu później cierpiał, nie był w stanie dotrzymać kroku innym, pozostawał w tyle, w cieniu, zamykał się i uciekał. Dokładnie to działo się do tej pory, gdy rozmawiał z Joshem, gdy stawał z nim twarzą w twarz i pewnie wyglądałoby to tak dalej, gdyby nie to, że sam Walsh przyjął jego niepisane warunki gry. Chris nie był w stanie ich określić, nie znał ich ram, nie wiedział, co się pod nimi kryje, a jednak w jakiś sposób kierował się nimi w relacjach z innymi ludźmi. Nie liczył innych spraw, bo kiedy trzeba było działać, to po prostu stał w pierwszym szeregu i o nic nie pytał, tylko parł naprzód. Kiedy jednak trzeba było rozmawiać, odsłaniać się, poznawać, mogło się zdawać, że Chris zamienia się po prostu w niemowę.
- Powinienem pytać, dlaczego porównujesz mnie akurat do niego? Chyba nie zakładasz, że śpiewam do kamieni i drzew? - spytał, czując jednocześnie, że dość mocno się rumieni i nie mógł nic na to poradzić. Doskonale wiedział, o kim Josh mówi i nawet podejrzewał, jaki był powód tego zestawienia, ale wydawało mu się to tak absurdalne, że wolał o tym nawet nie mówić. Przesunął dłonią po karku, odnosząc wrażenie, że Walsh trochę sobie z niego żartuje, ale to było tak delikatne, że właściwie nie powinien się z tego powodu wściekać, nie powinien być przytłoczony, czy urażony. Nie było w tym w końcu nic złego. - Tylko potem nie mów wszystkim, że hoduję dwugłowego smoka - dodał jeszcze, uśmiechając się lekko pod nosem i czując nadal zawstydzenie, którego nie mógł sie tak łatwo pozbyć. Musiał jednak przyznać, że takie żarty o wiele bardziej odpowiadały mu od tego, co działo się wcześniej, teraz nie czuł się tak niedorzecznie spięty, co najwyżej jego serce biło nieco szybciej, nad czym nie był w stanie panować.
Na kolejną odpowiedź Walsha, gajowy poczuł, że rumieni się jeszcze mocniej. Z jednej strony jego słowa jakoś mu się spodobały, fakt, że nie zatrzymał tego niedorzecznego, cóż, prezentu, był dla niego uspokajający, ale z drugiej strony jego umysł wędrował gdzieś dalej, szukał czegoś więcej i Chris nie do końca mógł się przed tym powstrzymać, na całe jednak szczęście, zwrócili uwagę na gwiazdy, a to zdecydowanie bardziej mu odpowiadało. Było tak spokojnie, tak bezpiecznie, że mógł się w tym po prostu zagłębiać, zapadać, że mógł w tym uczestniczyć i niczym się nie przejmować, bo ta cisza, ta nieobecność innych ludzi, po prostu nieznacznie go kołysała. Gwarny pensjonat, a nawet ciasny domek, były gdzieś daleko i wcale nie czuł potrzeby, by do nich wracać, wcale nie chciał znowu tam przebywać, słuchając cudzych rozmów, skoro mógł być tutaj i słuchać dokładnie tego, czego chciał. Miał wrażenie, że spokój tego miejsca po prostu otula go przyjemną kołdrą, a z każdą kolejną chwilą czuł się faktycznie lepiej, jakby odzyskiwał wszystkie siły, jakie do tej pory utracił.
- Dlaczego? Czemu akurat wersja z mitologii? Podarowanie komuś gwiazdy, wydaje ci się zbyt przereklamowane, czy potwornie nieodpowiednie? Zbyt słodkie? Zbyt wzniosłe? - spytał, uśmiechając się lekko, bo sam tak tego nie odbierał. Nie wiedział, czy chciałby znaleźć się na miejscu obdarowanej, ale z drugiej strony, czy nie było niczego piękniejszego? Właściwie nie potrzebował materialnych prezentów, jako takich i sądził, że byłby w stanie docenić coś tak odległego, kosmicznego i to dosłownie, coś, czego nikt inny wcześniej nie dostrzegł, coś, co zapewne wykraczało również poza ramy rozumowania dostępne ludziom w dawnych czasach. Odetchnął głęboko, kiedy usiadł obok Josha, a później chciał się położyć, ale Walsh odpowiedział. Kiedy tylko zaczął, Chris już wiedział, że to nie będzie przyjemna historia i nawet wykonał taki ruch, jakby chciał położyć palce na ustach profesora, ale ostatecznie się powstrzymał, a później spojrzał na piasek, na leżące dookoła nich muszle i przeczesał włosy palcami. Kiedy Josh jeszcze mówił, sięgnął po różdżkę, by mimo wszystko osuszyć piasek, a później położył się na nim plecami, spoglądając w niebo.
- Zdaje się, że za te myśli spokojnie mógłbym zabrać cię do zoo. Albo na jakąkolwiek inną wycieczkę - powiedział cicho, miękko, nie chcąc budzić w nim demonów przeszłości i nie chcąc, żeby musiał się w tym dłużej zapadać, tak po prostu. Mieli spędzić ten wyjazd bez ciężkich, przytłaczających myśli, bez tego wszystkiego, co by ich zniewalało, a jemu udało się wspaniale wybrać dokładnie taki temat. Oczywiście, nie wiedział. I ciekawiło go to, ale jednocześnie czuł nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej. Poruszył coś, czego nie powinien, sięgnął dokładnie tam, gdzie bolało, a do tego nie miał najmniejszego prawa.
- Podobno w dniu moich urodzin widać na niebie Centaura, Pegaza, Łabędzia i Feniksa. Sporo menażerii dla biednego Wodnika - rzucił w końcu, może nieco niezręcznie, ale jednak nie chciał teraz milczeć, nie kiedy powinien jakoś pokryć to całe złe wrażenie, ze wspomnienie, jakie się pojawiło.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyNie Sie 02 2020, 13:29;

- Nie zdziwiłbym się, gdybyś jednak śpiewał - odparł odrobinę zaczepnie, żeby zaraz spojrzeć na niego odrobinę poważniej. - Wiesz, Garret jest lepszym przyrównaniem niż Roszpunka. Oboje żyli w odseparowaniu od reszty ludzi, jednak Garret unikał ich z pełną świadomością, o wiele lepiej czując się w lesie… Nie, zupełnie nie wiem dlaczego porównałem go z tobą - dodał miękko, kręcąc lekko głową z wyraźnym rozbawieniem w spojrzeniu. Nie miał zamiaru go w żaden sposób urazić i liczył na to, że mężczyzna nie odbierze tego jako coś nieprzyjemnego. Kiedy Chris wspomniał o dwugłowym smoku, nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu. Odbijał każdą wzmiankę o bajce. To z pozoru nie było nic szczególnego, ale Josh nie potrafił opanować dzikiej radości, jaka obejmowała go w posiadanie za każdym razem, gdy przypominał sobie, że gajowy zna mugolskie bajki. Zna, pamięta, lubi. Pewnie wszystko rozbijało się o obietnicę, jaką złożył babci, ale i tak nie umiejszalo to zachwytu Josha. - Twój dwugłowy smok będzie bezpieczny - zaśmiał się jeszcze, nie potrafiąc się powstrzymać. Czuł się w tej chwili tak swobodnie, tak dobrze, jakby byli jednymi z dzieciaków, którzy mają swój sekret i obiecują nikomu nie mówić. Atmosfera plaży, spokój, szum fal wpływał pozytywnie nie tylko na gajowego.
Choć kusiło zapytać, czy w razie otrzymania nowego stroju, Chris chciałby zobaczyć go w nim, nie zadał pytania. Mógł się tak śmiać chociażby z Leonardo, ale tu musiał spasować. Bez niemądrych żartów… Poza tym znał odpowiedź - tak jak on sam nie chciałby tego ubierać, tak Chrisa nie bawiłoby oglądanie go w nim. Skupił się więc na gwiazdach, o których mógł opowiadać godzinami, jeśli tylko trafił na dobrego rozmówcę, a obecny wydawał się wręcz idealny. Spoglądał na mężczyznę, gdy dopytywał, dlaczego woli mitologiczne wyjaśnienie nazwy.
- A co, chciałbyś dostać gwiazdę lub nową roślinę? - spytał z pozoru poważnym tonem, po chwili jednak uśmiechnął się wesoło. - Patrząc na to przez pryzmat dowodu miłości, czy oddania… To historia z astronomem, jest piękna, ale… - westchnął lekko, szukając odpowiednich słów. - To trochę jak dowód na gonienie tego, co nieosiągalne. Mitologia daje mi wiarę, że nasze czyny będą zapamiętane. Od nas tylko zależy czy jak Kasjopeja, zawieszona głową w dół na niebie, czy jak Herakles… Nie potrafię tego chyba tak dobrze wyjaśnić… Ale przypomina mi się cytat, aby zawsze celować w księżyc, bo nawet, jeśli się nie trafi, będzie się między gwiazdami - próbował ubrać wszystko w słowa, wpatrując się w omawiany gwiazdozbiór. Mitologia, choć wiedział, że jest zbiorem mitów, właściwie legend gdzie nie wszystko było prawdą, dawała czasem oparcie. Pamiętał, że jako dziecko wierzył głęboko w to, że gdzieś tam jest gwiazdozbiór Borsuka, do którego trafiają wszyscy Puchoni, jako maleńkie gwiazdy, jeśli tylko postępują do końca zgodnie z duchem domu. Było to o tyle zabawne, że nikt mu tego nie opowiedział. Sam, czytając historie wszystkich herosów i innych postaci z mitologii, którzy trafili na nieboskłon, wierzył, że tak się stanie. Później zapomniał o tym marzeniu, ale odżyło w nim teraz, co też wyjawił na głos, nie patrząc na Chrisa. Było do dziecinne myślenie, którego może się nie wstydził, ale nie chciał widzieć reakcji kogoś innego, choć przedziwnie wierzył, że akurat gajowy to zrozumie.
Niestety, postanowił wyjaśnić skąd u niego ta pasja i dlaczego jej nie rozwijał, co może nie wywołało u niego smutku, ale przy wtórze szumu fal, popadał powoli w melancholię. Dostrzegł ruch młodszego mężczyzny, gdy zaczął mówić, jakby ten chciał go powstrzymać, ale ponieważ tego nie zrobił, nie widział przeszkód w kontynuowaniu opowieści. Uśmiechnął się połowicznie, gdy Chris swobodnie położył się obok niego. Po chwili sam również opadł plecami na piach, podkładając jedno ramię pod głowę.
- Nie odpowiedziałbym, gdybym nie chciał, ale z wielką przyjemnością dam się zabrać do zoo - odpowiedział lekko, nie przestając się uśmiechać. Nie czuł się źle z tym, że mówił mu o tym, co lubił, jednocześnie wspominając początki. Nawet jeśli wiązało się to z rodzicami. Chciał mu o tym powiedzieć, chciał, żeby wiedział, co sprawia, że jest jaki jest. Żeby wiedział, jaki jest naprawdę. Nie potrafił odpowiedzieć, dlaczego ukrywał przed światem pozostałe swoje zainteresowania. Właściwie był zdania, że nie ukrywał, ale też nie opowiadał o nich, a mało kto dopytywał, czy jest coś w jego życiu, poza miotłami. Do zoo wybrałby się z przyjemnością, pewnie w Nowym Orleanie było jedno. Jeśli chodziło o wycieczkę, sam planował zabrać gdzieś Chrisa, gdy już skończą się wakacje i będą musieli zająć się na nowo obowiązkami.
Odwrócił na moment głowę, aby spojrzeć na Chrisa z nieco błyszczącym spojrzeniem. - Wierzysz we wróżby? Astrologia, tarot…? - spytał na wstępie, po czym ponownie spojrzał w gwiazdy. - Cenatur jest ku czci Chirona. Urodzonym pod nim, wspiera rozwój w różnych dziedzinach, jak za życia. Był też świetnym zielarzem… Feniks mówi o oczyszczaniu się w ogniu cierpienia, bo powstać można tylko z popiołu… Łabędź jest dyrygentem, od niego podobno zależą losy świata, jest jakby błogosławieństwem, szczęściem dla urodzonych, gdy on króluje na niebie… Kto jeszcze… Mówiłeś Pegaz? Uhm… Nie, nie pamiętam, nie popiszę się bardziej - mówił cicho, spokojnie, żeby na końcu zaśmiać się, przymykając na moment oczy. Tak dawno nie odświeżał wiedzy z astrologią związaną, a teraz mógł zabłyszczeć, zamiast tego popisał się zapominalstwem. Mimo to nie czuł spięcia. Powoli na niebie pojawili się kolejni mieszkańcy, których część była znana nawet laikom, a on leżał i spoglądał w nie zafascynowany, jak za pierwszym razem. Kryła się w nich tajemnica, piękno, a także wiele opowieści.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2647
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyPon Sie 03 2020, 19:30;

- Nie chciałbyś słuchać tego, jak śpiewam - stwierdził, nieco rozbawiony, a później rozchylił wargi, chcąc chyba coś powiedzieć, ale nie istniały słowa, jakie mógłby teraz skierować do Josha. Patrzył na niego szeroko otwartymi oczami, ale nie wiedział, co powinien zrobić, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Walsh ma pod pewnymi względami rację, ale nie chciał mu tego przyznawać. Ostatecznie to nie brzmiało wcale dobrze, raczej jakby był kimś, kogo nie powinno się nawet lubić. Przymknął powieki i odwrócił na moment głowę, nie mając pojęcia, czy jest aż tak beznadziejny, a później przypomniał sobie te wszystkie lata, kiedy zastanawiał się, co z nim jest nie w porządku. Wiedział, co. Odetchnął głębiej, starając się to pominąć, skupić już na kolejnym temacie ich rozmowy, zapomnieć to, co przed chwilą usłyszał, to, co przed chwilą poczuł. Prawda nigdy nie była miła.
- Tak - powiedział na to cicho, a później uśmiechnął się pod nosem, lekko, wiedząc, że to strasznie niemądre, że pewnie nie powinien tak do tego podchodzić. Przymknął na moment powieki, czując jednocześnie, jak jego policzki pokrywają się głębokim rumieńcem, a później pokręcił nieznacznie głową. - Nie zgadzam się - odparł cicho, patrząc spokojnie w niebo, przyglądając się, jak staje się coraz ciemniejsze, jak zmienia się i przestaje wyglądać tak, jak jeszcze chwilę wcześniej, jak uciekają z niego wszystkie barwy, jak uciekają z niego te kolory, które kochała większość osób. On uwielbiał noc, ciemność, wszystko to, co ze sobą niosła. Nie bał się jej ani trochę. Nie patrzył teraz na Josha, nadal skupiając się na nocnym niebie, które zdawało się go przyciągać, skupiał się na tym szumie fal i całkowitej ciszy, jaka poza tym tutaj panowała, jakby świat po prostu zatrzymał się na chwilę, dłuższą chwilę i nie zamierzał nigdzie pędzić pierwszy raz od dawna.
- To dowód wielkiego uczucia, ale również wielkiej determinacji i siły, by osiągnąć coś, czego nikt nigdy nie osiągnął. Może niektórzy powiedzą, że motywacja jest naprawdę słaba, bo czym wielkim jest ślepa miłość do kogoś, kto cię nie kocha, ale czy nie zapamiętają cię ostatecznie jako tego, kto pokonał wszystkie przeszkody, by zdobyć coś, czego nikt nawet nie szukał? - powiedział cicho, a później zamknął na moment oczy, uśmiechając się przy okazji kącikiem ust, choć był to raczej dziwnie smutny uśmiech, nad jakim nie umiał i chyba nawet nie chciał panować. Opowiadał o rzeczach, o których nawet nie miał pojęcia, o rzeczach, które pozostawały dla niego nadal tak samo bajkowe i niespotykane, jak jeszcze dwadzieścia lat wcześniej, nic się w tym temacie nie zmieniło, a on jednak nadal był w stanie wierzyć w to, że coś się może zmienić, że istnieje poświęcenie tak wielkie, że nikt go nie będzie mógł przegapić. - I co zrobisz, gdy będziesz już pomiędzy gwiazdami? Czy będziesz wtedy naprawdę szczęśliwy?
Spojrzał na Josha spod przymkniętych powiek, kiedy zdradził mu ten niewielki sekret, a później spojrzał znowu w niebo czując jednocześnie, że jego jasne oczy po prostu wypełniają się łzami. Sam wierzył w to, że gdzieś tam, daleko stąd, pośród gwiazd, są faktycznie ci, których kochał, a których już tutaj nie było, zawsze wierzył, że pewnego dnia po prostu będzie mógł być z nimi. Przełknął ślinę, czując jednocześnie, jak mocno ma ściśnięte gardło, a łza stoczyła się z kącika jego oka i zniknęła pomiędzy jego ciemnymi włosami. Były rzeczy, o których nie umiał mówić, które odbierały mu zawsze głos i to była jedna z nich, z którą nie umiał i nie chciał walczyć, z którą zdążył się już pogodzić, ale nie sądził, by inni do końca to rozumieli, by wiedzieli, jak dokładnie się czuje i zdaje się, że nawet nie chciał tego szukać, nie chciał tego wyjaśniać, nie chciał tego tak do końca sprawdzać. Teraz jedynie przytaknął na słowa Josha o wycieczce, ale nie poruszał dalej tego zagadnienia. Skoro chciał, to powiedział, ale Chris i tak nie czuł się najlepiej z myślą, że sprawił mu przykrość. Obiecali sobie, że do końca wakacji nie będą myśleć o tym, co złe, co ciężkie, co ich boli, ale kiedy tylko Josh opowiedział to wszystko, kiedy tylko to wszystko padło, gajowy poczuł, że też ma coś, o czym mógłby mu powiedzieć, oddając mu to, co zostało ofiarowane.
- Moja babka od zawsze uważała, że sztuka i kwiaty są dobre dla słabych kobiet, ale nie dla mężczyzn - powiedział tylko cicho, ale nie umiał tego rozwinąć tak mocno, jak wcześniej zrobił to Walsh, nie umiał tak po prostu wyrzucić tego, co w nim tkwiło, więc streścił to w kilku, tak prostych słowach, które jednak wyrażały wszystko to, co chciałby mu opowiedzieć, to wszystko, co chciałby mu przekazać, pokazać, ze on też miał takie wspomnienia, które zmusiły go do ukrycia wielu spraw.
- Nie wiem. Nigdy nie pytałem o swoją przyszłość, chcąc po prostu przekonać się, jaka będzie. Ale pamiętam jeszcze z zajęć, jak wiele rzeczy zgadzało się, kiedy analizowałem gwiazdozbiory albo swoją numerologiczną cyfrę - powiedział na to zgarniając piasek w dłoń, a później ostrożnie przesypując go przez palce. Spojrzał zaraz na Josha i uśmiechnął się lekko, słuchając tych jego wyjaśnień, jednocześnie przypominając sobie faktycznie co nieco z czasów studenckich, czy raczej uczniowskich, kiedy zajmował się jeszcze astronomią, kiedy spoglądał w horoskopy, bo kazano mu to zrobić.
- To wszystko… jest tajemnicą? - spytał cicho.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyPon Sie 03 2020, 22:46;

Przyglądał mu się przez chwilę uważnie, dostrzegając, że mężczyzna chciał coś powiedzieć, ale najwyraźniej zrezygnował. W jednej chwili poczuł ukłucie lęku. Czyżby jednak uraził go w jakiś sposób? Nie chciał tego, ale przecież nie znał powodów, dla których Chris trzymał się raczej na uboczu. Może miał własne powody, poza zwykłą swobodą? Pięknie. Nie ma to jak wyczucie taktu. Wciągnął głęboko powietrze, licząc na to, że jednak uda mu się w trakcie spotkania jakoś zatuszować, na co istniały szanse, biorąc pod uwagę temat rozmowy. Uśmiechnął się nieznacznie, gdy usłyszał to proste “tak” z ust gajowego. Dusza romantyka? Nie było to nic zaskakującego, ale wręcz wartego zapamiętania. Sam raczej nie był w takim stopniu romantyczny, żeby szukać gwiazd dla ukochanej osoby, ale kto wie? Jeśli miał pewność, że sprawiłby tym komuś przyjemność, był w stanie poświęcić trochę czasu na znalezienie odpowiedniego miejsca na niebie. Skoro potrafił poświęcić chwilę, aby komuś obcemu pomóc, to dlaczego dla kogoś bliskiego miałby szczędzić czasu? Choć sama myśl z podarowaniem komuś gwiazdy była dziwna… Przynajmniej do czasu, gdy Chris zaczął wyjaśniać swoje spojrzenie na sprawę. Zmarszczył nieznacznie brwi, zaczynając się zastanawiać, czy wciąż mówią o astronomie i Kasjopei. Przed oczami pojawiły mu się obrazy z zabawy w Dolinie, obrazy znanego mu ze szkoły chłopaka, teraz już mężczyzny odnoszącego sukcesy, który zgarniał całą uwagę Chrisa. W jednej chwili poczuł uścisk w piersi, jakby ktoś uderzył go z całej siły w splot słoneczny. Czy, gdyby mógł, podarowałby przyjacielowi roślinę, niepoznaną przez nikogo, nazywając go jego imieniem? A może zrobił to bardziej symbolicznie? Dowód uczucia, gonienia tego, co nieuchwytne. Ślepa miłość do kogoś, kto cię nie kocha. Zacisnął mimowolnie palce dłoni, wciśniętej do kieszeni. W pewnym sensie wiedział coś o tym. Wyrwał się z zamyślenia, skupiając na nowo na gwizdach, na domniemanej konstelacji Borsuka, zdradzając dziecięce marzenie. Spojrzał na Chrisa, gdy zadał swoje pytanie i uśmiechnął się nieznacznie.
- Robiłbym to samo, co teraz - próbował pomagać, jeśli ktoś byłby w potrzebie. Czy byłbym naprawdę szczęśliwy? Wierzyłem w to, że tak - odpowiedział, zgodnie z prawdą, nieznacznie wzruszając ramionami. Jesteś Puchonem. To znak, że jesteś, aby pomagać innym, pamiętaj o tym, słowa babci zawsze były przy nim i starał się tego trzymać, przynajmniej od jakiegoś czasu. Był po to, żeby pomagać. Ta myśl przyświecała mu każdego dnia w Hogwarcie, kiedy mijał kolejnych uczniów na korytarzach, kiedy tłumaczył kolejnym zawodnikom, jak powinni poprawić swoje umiejętności, żeby zyskać więcej w czasie lotu. Pojawiała się także, gdy widział kogoś z zatroskaną twarzą, albo trafiał na bosego studenta w środku miasteczka. Starał się na każdym kroku, żeby komuś pomóc, zaczynając od własnego domu, a kończąc na obcych sobie ludziach. Niestety nie wiedział, na ile rzeczywiście komuś pomagał, ani na ile daje mu to satysfakcji, szczęścia. Czy byłby szczęśliwy między gwiazdami? Nie wiedział. Tak samo, jak nie wiedział co działo się teraz z Chrisem, o czym myślał. Nie wiedział o samotnej łzie, która stoczyła się po jego twarzy. Wpatrujac się w gwiazdy, czekał aż przemówią do niego, dadzą znak, co powinien robić dalej w wielu sprawach. Jednak one milczały, spoglądając na wszystkich z mądrością długowiecznych bytów. Zaraz ciszę przerwało krótkie wyznanie Chrisa. Jedno zdanie, a mówiące naprawdę wiele, sprawiające, że Josh mimowolnie się skrzywił. Nienawidził takiego generalizowania, sprowadzania wszystkiego do kwestii płci. Czy dlatego nie chciał nikomu pokazać swoich prac? Dlatego mieszkał z dala od innych? Obawiając się ich uwag, komentarzy, krzywych spojrzeń?
- Nie ma racji - powiedział cicho, ale zdecydowanym tonem. Miał ochotę złapać teraz mężczyznę za dłoń, zacisnąć na niej palce, aby tym samym przekazać, jak bardzo nie zgadza się ze słowami jego babki, ale powstrzymał się. Wszelki dotyk musiał wyjść od Chrisa, żeby nie był pretekstem do ucieczki.
Zasmial się cicho, przypominając sobie naukę tarota i wszystkie odpowiedzi kart, które uparcie zmuszały go do zadania konkretnego pytania. Może lepiej nie pytać kart o przyszłość.
- Mądrze. Ja przy okazji nauki musiałem o coś pytać i teraz mam mętlik w głowie - wyznał, zanim zaczął opowiadać, jednocześnie sprawdzając na ile będzie się zgadzać z Chrisem. Miał wrażenie, czy rzeczywiście gwiazdy mu sprzyjały? Najbardziej utkwił mu w głowie Feniks. Cierpienie, żeby zacząć od nowa. Coś mu mówiło, że jeszcze nie dotarł do tego miejsca, że wciąż jeszcze był jak ten ptak przed samospaleniem - być może już cierpiący, ale najgorsze miało dopiero nadejść. Odwrócił głowę, aby skrzyżować spojrzenie z Chrisem, nie mogąc nie uśmiechnąć się przy tym lekko. Czy to było tajemnicą?
- Rodzina… Tak. Tylko Alex o niej wiedział. Zainteresowania… Nie, ale nikt wcześniej mnie o nie nie pytał - odpowiedział, równie cicho, przez chwilę nie mogąc oderwać spojrzenia od jasnych tęczówek, w których w tej chwili odbijał się księżyc. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz czuł się tak spokojnie i chciał, żeby trwało to dłużej. Podejrzewał, że nie chodziło jedynie o otoczenie, ale również towarzystwo i fakt spokojnej rozmowy, choć nie podejrzewał, że tak szybko będą mówić o swoich małych, bądź większych tajemnicach.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2647
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyWto Sie 04 2020, 21:38;

To prawda, że poczuł się lekko urażony. Albo może smutny, trudno było mu tak naprawdę ocenić to, co się z nim teraz dokładnie działo, ale było to niewątpliwie dziwne i nie do końca przyjemne. Nie wiedział tak naprawdę, co Josh miał na myśli mówiąc o tej samotności, ale doskonale znał bajkę, o której mówił i zdawał sobie sprawę z tego, że wymieniony przez Walsha bohater był pod pewnymi względami zgorzkniały, że uciekł od świata, bo świat go nie potrzebował, że schował się, bo tak było najłatwiej. Nie do końca wiedział, co Josh miał na myśli, ale odnosił wrażenie, że w gruncie rzeczy może mieć rację, przynajmniej w jakimś minimalnym stopniu. To było jednak coś, nad czym powinien by zastanowić się zdecydowanie głębiej, coś, co musiał sprawdzić i przekonać się, czy przypadkiem profesor nie zdołał dostrzec czegoś, co sam przed sobą ukrywał albo starał się porzucić, nie koncentrować się na tym. Przeczesał włosy palcami, starając się chwilowo o tym zapomnieć, ale nie mógł nic poradzić na to, że zaczął właściwie podświadomie nucić pod nosem piosenkę, o którą zapewne chodziło teraz starszemu mężczyźnie. Znał ją, lubił i może miał rację, że pod pewnymi względami faktycznie do niego pasowała, ale starał się teraz skoncentrować na czymś innym, zwłaszcza że poruszony temat był niesamowicie ważny i nie dało się go tak po prostu odsunąć, odłożyć na półkę, nie dało się powiedzieć, że tego nie ma, nie istnieje, że nie ma to najmniejszego nawet znaczenia. Pewnie dla niektórych to nie byłoby nic ważnego, ale Chris jednak chciał przedstawić swoje zdanie, chciał co nieco wyjaśnić Walshowi, skoro już odsłaniali przed sobą wiele myśli i tajemnic, jakich nie znali chyba inni. To właściwie mu odpowiadało, podobało się, powodowało, że zaczynał czuć, że naprawdę jest w stanie polubić Josha, bo w końcu widzi jego, a nie tę maskę, jaką zakładał.
- W takim razie nie potrzebujesz trafić pomiędzy gwiazdy - powiedział na to spokojnie, jednocześnie uśmiechając się lekko, bardzo miękko. - Bo już nią jesteś - stwierdził. Nie miał do końca pojęcia o tym, co dokładnie robił Walsh, ale słyszał już na tyle dużo, by zdawać sobie sprawę z tego, że faktycznie pomaga innym, że ich wspiera, pamiętał, jak na początku wyjazdu rozmawiali o Nancy, a wcześniej o Gardzie i wiedział, że to po prostu do siebie pasuje, zazębia się, łączy. Taki był naprawdę. Bez tego całego popisywania się i robienia z siebie kretyna, co Chrisa niesamowicie wręcz złościło i powodowało, że wiecznie zastanawiał się, co on właściwie ma w głowie i czy nie umie zachowywać się normalnie. Oczywiście, mógłby sobie zadać pytanie, co było tą normalnością, która tak go kusiła, ale chyba wszystko rozbijało się o tę niepotrzebną błazenadę ze strony Walsha, który okazywał się być coraz to bardziej interesującym człowiekiem. Zupełnie prawdziwym, takim, do którego można było wyciągnąć rękę i z którym dało się po prostu porozmawiać.
- Może jednak ma. Może jednak… - zaczął cicho, a potem zamknął oczy. Nie chciał tak naprawdę o tym rozmawiać, ani się w tym upierać, ale nie był w stanie pozbyć się tego z myśli, to po prostu mocno go trzymało, miało w swojej władzy i nie sądził, by kiedykolwiek miało tak naprawdę dać spokój, czy miało zniknąć. Być może, dopiero kiedy jego babka umrze, być może dopiero wtedy będzie w stanie zrzucić te pewne narzucone ciężary, jakie postanowiła na niego kłaść, by, być może, poczuć się o wiele lepszą. Nie rozumiał do końca jej podejścia, ale najwyraźniej była skłonna szukać już zawsze wad, jakie, rzekomo, na jej wnuki przeniosła jej synowa. Potarł skronie, bo to na pewno nie było coś, co by mu teraz odpowiadało, a później uśmiechnął się lekko. - Dwa galeony do kompletu - rzucił więc, spoglądając znowu w ciemne niebo, po prostu napawając się spokojem, jaki od niego bił, jaki ich otaczał, napawając się tym, że jednak nie musiał słuchać tego wszystkiego, co na moment zaprzątnęło jego umysł. Było, jak widać, zbyt wiele spraw, które mogły go przybić i które wracały do niego wściekle, jak jakieś rzucone nieopatrznie bumerangi. Uśmiechnął się jednak zaraz lekko na kolejne słowa Josha.
- Właśnie dlatego nie chcę zadawać pytań. Potem będę zastanawiał się, co zrobić, by dotrzeć tam, gdzie powinienem i czy aby na pewno tam trafię. Wolę po prostu brać to, co dostaję, bez analizowania każdego kroku. Chociaż czasami myślę, że może gdybym znał przyszłość, oszczędziłbym sobie wielu nieprzyjemności - odpowiedział na to, a później spojrzał w jego ciemne oczy, z bliska, choć nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, że faktycznie znajdują się w tak niewielkiej odległości. Chyba teraz dopiero zaczęło do niego docierać ciepło ciała Josha, chyba dopiero teraz uświadomił sobie, że gdyby tylko nieznacznie poruszył ręką, to z całą pewnością mógłby go całkiem swobodnie dotknąć, mógłby przekonać się, jak ten zareaguje.
- Nikt? - spytał cicho, wyraźnie zdziwiony. - Dlaczego? - dodał, bo nie umiał sobie tego za bardzo wyobrazić. Josh był inny niż on, przecież nie zamykał się w sobie, nie ukrywał niektórych spraw, dało się z niego momentami czytać, jak z otwartej księgi, więc jakim cudem nie było na tym świecie nikogo, kto wiedziałby o tym, że tak naprawdę przepada za gwiazdami i jednak zna się co najmniej w stopniu minimalnym na zielarstwie? Chris miał wrażenie, że musi rozplątać jakąś skołtunioną włóczkę, że musi znaleźć jej początek, by trafić na koniec, ale tak naprawdę chciał chyba zapytać, z jakiego powodu nikt nigdy wcześniej tego nie robił, skoro na pewno nie narzekał na zainteresowanie. To wydawało mu się tak niesamowicie absurdalne, że aż wpatrywał się w niego dość szeroko otwartymi oczami.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyWto Sie 04 2020, 22:45;

Polubić go. To był mały krok ku czemuś, o co chodziło Joshowi, a co podejrzewał, nie będzie proste. Nie, gdy mężczyzna miał swój mały ciężar w postaci nieodwzajemnionej miłości. Czasami, bardzo rzadko, miewał chwile zwątpienia, gdy zastanawiał się, czy ma prawo równać się z niedoścignionym marzeniem. W oczach Chrisa mężczyzna mógł być wyidealizowany, a on, zwykły miotlarz, próbował zastąpić… Kim właściwie był Charlie? Lekarzem? Pięknie. Szczęśliwie dla nastroju, dla spokoju nocy, nie myślał dłużej o przyjacielu gajowego, udzielając kolejnej odpowiedzi, odsłaniając kawałek siebie. Czuł się mimowolnie tak, jakby właśnie zdejmował dobrowolnie kolejne warstwy siebie, odsłaniając tego chłopca, jaki w nim drzemał, wystawiając się na zranienie, poprzez wyśmianie. Nic takiego nie nadchodziło, więc zdradzał kolejny kawałek. Mówił o tym, jaki kiedyś był, jaki po części był wciąż, omijając temat, dlaczego taki był. Omijając łukiem temat najważniejszej osoby w jego życiu, mającej wpływ na jego charakter i będącą odpowiedzią na wiele pytań. Powoli czuł, że i o niej będzie musiał wspomnieć, ale nie chciał. Nie teraz, nie tutaj, choć okoliczności były bardziej niż sprzyjające, nie chciał dokładać smutnym myśli, nostalgii, czających się w kąciku oka łez, które potrafiły niespodziewanie pojawić się w jego oczach, choć z całej siły starł się ich pozbyć. Teraz za to usłyszał coś, co sprawiło, że przez moment patrzył z zaskoczeniem na Chrisa, jakby czekał, aż ten powie, że żartował. Zamrugał wyraźnie speszony, zaraz zakrywając to szerokim uśmiechem i cofając spojrzenie, aby je na gwiazdy.
- Nie, jeszcze nie jestem - odpowiedział cicho. Nie musiał od razu zbawiać świata, ale naprawdę chciał pomagać, być bezinteresowanym. Tymczasem był wściekle zazdrosny o przyjaciela swojego obiektu westchnień, bywał mocno przemęczony opieką nad babcią, zirytowany na dzieciaki, gdy ukrywały przed nim problemy. Musiał się tego pozbyć i choć wiedział, że jest to rzecz ludzka, że to są emocje, nad którymi nie jest łatwo panować, czuł, że powinien. W końcu bezinteresowna pomoc nie polegała na wściekaniu się, bo ktoś znów nie pamięta twojej twarzy, albo uznał, że jesteś za stary, żeby się dzielić z tobą sekretami. Dzieciaki były dzieciakami, a on był dorosły, stary pryk, co mogło krępować niektórych. Martwił się o Bonnie, podejrzewając u niej zaburzenia odżywiania. Po ostatnim spotkaniu Garda podejrzewał, że ma większe problemy, niż komukolwiek powiedział, a nawet nie słyszał wtedy o propozycji profesor Cortez wobec niego. Nie czuł sie jak jedna z tych pomocnych gwiazd, które spokojnie błyszczały, pośród innych podobnych sobie, pomagając innym znaleźć swoją drogę. Jednak nie mógł zaprzeczyć, że zrobiło mu się miło, bardzo miło, na słowa Chrisa. Przyjemne ciepło rozlało sie po jego ciele, a oczy lekko zabłyszczały. Nie pamiętał, żeby ktokolwiek powiedział mu coś podobnego i nie wiedział w pełni, jak powinien był zareagować. Zapewne nie zaskoczeniem, jak to zrobił, ale nie panował nad swoją reakcją. Ucieszył się i zapewne będzie to jedno ze zdań, jakie memortkek będzie mu powtarzał. Odruchowo przesunął lekko dłonią, po swoich bransoletkach, trącając palcami zawieszkę w postaci ptaka przy najnowszej.
Zacisnął zęby, wciągając głęboko powietrze, gdy dotarł do niego ton głosu mężczyzny, na wspomnienie babci. Nie odezwał sie, pozwalając, żeby temat po prostu w nich zapadł. Wiedział, że kiedyś znów zostanie poruszony, bo teraz widział więcej problemów, jakie takie przeświadczenie ze sobą niosło. Sztuka i kwiaty nie były dla mężczyzn? A najwięksi malarze, rzeźbiarze? Nawet on, choć nie interesował się sztuką aż tak bardzo, wiedział, iż najwięcej artystów było mężczyznami. Najwięcej tych znanych. Nie umniejszało to ich męskości, a nawet jeśli któryś z nich miał być gejem, to przecież nic to nie zmieniało. Wciąż byli mężczyznami. Nie zamierzał patrzeć, jak Chris chowa się ze swoimi zainteresowaniami tylko dlatego, że jakaś stara wiedźma naopowiadała mu zaściankowych bzdur. Czuł, jak na samą myśl gotuje się w nim każda kropla krwi. Zdecydowanie nie mogła to być ta sama babcia, która zabierała Chrisa na bajki. W takim razie musiała to być ta, która miała pretensje do matki Chrisa. Och… gdyby tylko mógł się z nią zobaczyć i wygarnąć jej wszystkie błędy, które popełniła jako babcia, jako ta, która powinna wspierać wnuka, dawać to, czego nie mogli dać rodzice z różnych powodów. Powoli wypuścił powietrze, orientując się, że wolną dłoń zacisnął mocno w pięść na piasku. Rozluźnił palce, dopiero gdy Chris wspomniał o galeonach.
- Zabierz mnie do zoo, a ja wezmę nas na wycieczkę… Myślę, że znam miejsce, które będzie ci odpowiadać, a w którym mogłeś nie być, jeśli nie byłeś w Walii - odparł cicho, spoglądając w jedną gwiazdę, ale nawet jej nie dostrzegając. Myślami na moment odpłynął, przez co nie zwrócił uwagi, że z jego wypowiedzi jasno wynikało, iż zamierzał obietnicę z galeonami za dołujące myśli przedłużyć, a przynajmniej wykorzystać do wspólnych wypraw później. Miał nadzieję, że ich relacja nie pogorszy się, ani nie wróci do neutralności, gdy tylko skończą się wakacje. Za duże postępy robili, żeby to mogło się nagle skończyć. Uśmiechnął się nieco szerzej, gdy Chris odpowiedział w sprawie wróżb.
- Z zabawnych odpowiedzi kart… Gdy spytałem czy powinienem być profesorem, czy trenerem, wyszło, że zostanie w szkole da mi więcej szczęścia… A naprawdę nie chciałem nigdy być profesorem - podzielił się jedną z odpowiedzi kart, pomijając część, która zdawała się dotyczyć gajowego. Ostatecznie, czy właśnie nie korzystał z możliwości, jakie dawała mu praca, aby zdobyć coś innego, czego pragnął? O tym jednak nie musiał Chris teraz wiedzieć. Zaraz też udało mu się zaskoczyć gajowego i nie mógł powstrzymać ciepłego uśmiechu jaki rozlał się na jego twarzy pod wpływem zaskoczenia mężczyzny.
- Przypomnieć ci twoja reakcję na wieść, że potrafię grać na skrzypcach? - spytał miękko, bynajmniej nie wytykając mu słów, że nie spodziewał się tego. - Wielu osobom chyba wystarczała wiedza, że kocham sport i lubię chodzić na imprezy… Może nie widzieli potrzeby pytania o coś innego? Nie odpowiadałem nigdy na pytania o dzieciństwo, o rodzinę, a reszty uczyłem się jak inni, więc dobre oceny wyglądały jak efekt nauki, a nie zainteresowań… Nie wiem. Po prostu nikt wcześniej nie dopytywał, nie zainteresował się bardziej tym, co lubię - odpowiedział, nie odrywając od niego spojrzenia. Uśmiechał się lekko cały czas, ciesząc się tą bliskością, nie tylko fizyczną. Był zaskoczony, gdy mężczyzna położył się na piachu tak blisko niego, że teraz, kiedy leżeli obaj, nie było wiele przestrzeni między nimi. Ostatni raz znajdowali się w podobnej odległości, gdy tańczyli w burzy. Teraz było przyjemniej i, co zauważył z pewnym rozbawieniem, Chris musiał widzieć go o wiele lepiej, niż wtedy, gdy zdjął okulary.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Laurel Miskinis
Laurel Miskinis

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : litewski akcent, dużo przekleństw, donośny głos
Galeony : 198
  Liczba postów : 176
https://www.czarodzieje.org/t18096-laurel-miskinis#514713
https://www.czarodzieje.org/t18100-plomykowka-kitka#514798
https://www.czarodzieje.org/t18097-laurel-miskinis#514712
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptySro Sie 05 2020, 19:24;

kostka: 2

Spacerowała niestety w jednoczęściowym stroju kąpielowym zważywszy na to, że połowę pleców i brzucha miała jeszcze w siniakach. Nie bolało tak jak na początku, ale mimo wszystko musiała je jakoś zasłonić. Jaśnie Irlandczyk Filin nie kwapił się do zamazania jej tego transmutacją więc biedna Laurel musiała paradować w jednoczęściówce, a zdecydowanie wolała eksponować swoje wdzięki w lepszy sposób. Włosy miała związane niedbale w koka, ale kręcone strąki latały jeszcze wokół jej buzi kiedy paradowała sobie brzegiem plaży. Oczywiście szła tą stroną gdzie nie deptała rozsypanych muszli. Na ramieniu dzierżyła plażową torbę i ewidentnie wyglądała na taką, która szukała sobie miejscówki na opalanie. Widziała w oddali kucającego chłopaka, ale nie zwróciła na niego uwagi dopóki jej nie pomachał. Uniosła brwi, zlustrowała go wzrokiem (tak czy siak docelowo by go minęła), a ujrzawszy, że to kawał niezłego ciacha przystroiła się w czarujący uśmiech. - Miłego tobi? O taaak, mam coś miłego. - zatrzymała się przy nim i troszkę pożerała go spojrzeniem (mogła, a co!). - Jesteś szczęściarz, że mnie dziś spotykasz. To jak wygrana na loterii. - wyszczerzyła się bez krztyny skromności. - Masz tę możliwość iść mnie posmarować kremi i potem wypić ze mną drink, który zabrałam z baru. - poklepała dłonią po torebce, która skrywała sporo skarbów jeśli wierzyć jej słowom. - Potem opowiesz mi o swoich tatuażach, a ja będę się na nie gapić. Co sądzisz o takim układzi? - uniosła dumnie podróbek z miną jakby właśnie zaproponowała mu coś szalenie atrakcyjnego, co nie zdarza się byle komu. Wbrew pozorom było to wołanie o wszelaką atencję, zachwyt jej osobą nawet jeśli perfidnie do tego zachęcała. Słońce mile piekło po karku, a więc nie pozostaje nic innego jak wylegiwać się na plaży w miłym towarzystwie, z ukradzionym drinkiem, którym hojnie się podzieli i smażyć się na słońcu, aby popracować trochę nad opalenizną, a nuż siniaki szybciej znikną.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2647
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyPią Sie 07 2020, 22:03;

Minęły czasy, kiedy Chris zestawiał Josha z Charliem. To był szok, kiedy profesor odezwał się do niego pierwszy raz, kiedy zachował się w sposób, który teoretycznie gajowy znał, a jednocześnie wiedział, że to tylko pozory, że to jedynie odczucie, które nie powinno istnieć. Teraz widział każdego z nich jako zupełnie innych ludzi, każdego takiego, jakim być powinien i każdego - dobrego, ale nie chciał i nie próbował robić jakiś niemądrych zestawień, czy czegoś podobnego. Przywykł już dawno do myśli, że Charlie jest jedynie marzeniem, które nigdy się nie spełniło, jest jedynie kimś, kogo podziwiał i kochał zdecydowanie zbyt długo, nie mając najmniejszego nawet pojęcia o tym, co niby mogłoby się wydarzyć dalej, co mogłoby to rzekomo przynieść i zmienić w jego życiu. Poza tym patrzył na Josha zupełnie inaczej z każdą kolejną prawdą, każdym kolejnym rzeczywistym obrazem, jaki ujawniał, zgadzając się z tą myślą, która przyszła mu kiedyś do głowy, że mężczyzna jest naprawdę dobrym człowiekiem. I to nie było nic złego, tego nie dało się odbierać, jako jakiejś obrazy, jak zrobił to Josh, czytając w kwiatach dokładnie coś, czego sam się obawiał, a Chris chciał przekazać mu to, co widzi, chciał mu powiedzieć, że dla niego ma znaczenie to, jaki naprawdę jest, chciał mu powiedzieć, że nie jest ślepy, a im bardziej ten się odsłaniał, pozwalając na to, by go poznać, tym bardziej Chris był pewien, że się nie pomylił, że po prostu ma rację, że wie, co dokładnie zostało pominięte przez innych.
- Przykro mi - powiedział cicho - ale się z tym nie zgadzam - dodał jeszcze. Josh podobał mu się o wiele bardziej, kiedy nie robił z siebie skończonego błazna i wariata. Po prostu lubił to wnętrze, które mężczyzna w końcu postanowił odsłonić, to wszystko, co naprawdę w sobie nosił, lubił patrzeć na niego, kiedy widział go prawdziwego, a nie przesłoniętego przez Merlin raczy wiedzieć jakie bzdury. Krok za krokiem miał wrażenie, że w końcu go poznaje, że w końcu zaczyna rozumieć, co w nim siedzi, że zaczyna dostrzegać półcienie jego jestestwa. Wiedział doskonale, że nic w życiu nie jest tylko czarne albo tylko białe, zdawał sobie w pełni sprawę z tego, że ludzie też nie są jedynie całkowicie źli albo całkowicie dobrzy, oczywiście z niewielkimi wyjątkami, dlatego też nie był w stanie powiedzieć i przyjąć do wiadomości, że Josh miałby zaliczać się do tego rzadkiego typu istnienia, które nie posiada w sobie niczego więcej, żadnej głębszej myśli, czy choćby cienia uczucia, to nie było coś, w co byłby w stanie po prostu uwierzyć.
Nie miał pojęcia, jakie uczucia w Joshu wzbudziła ta wzmianka o babce, ale próbował się na niej nie koncentrować, próbował tego nie robić z całych sił, bo wspominanie kobiety i tego, co mówiła, jak się zachowywała, to zawsze kończyło się źle, a on naprawdę nie chciał znowu musieć płakać, czy zapadać się w sobie tylko dlatego, że musiał wspominać te wszystkie słowa, jakie wypowiedziała do niego na przestrzeni tych licznych lat, które miał już za sobą. Starał skoncentrować się na piasku, który spokojnie przepływał pomiędzy jego palcami, zupełnie nieświadom tego, co działo się dookoła niego. Chris zamknął na chwilę oczy, a potem odetchnął głęboko, starając się skoncentrować na tym, co się działo, na tej spokojnej rozmowie, jaką właśnie prowadzili, na tym wszystkim, co się działo, ale przez chwilę zdawało mu się znowu, że znajdował się gdzieś daleko, gdzieś bardzo daleko, gdzie uciekł, by poukładać resztki swojego życia, które zdołało rozsypać się w proszek, gdy był jeszcze stosunkowo młody. Później jednak Josh odezwał się ponownie, a on spojrzał na niego, aż w końcu uśmiechnął się do niego lekko, nieco niepewnie, czując jednocześnie, że nieznacznie się rumieni. Mógł teraz wstać, obrazić się albo kazać mu przestać się wygłupiać, przestać znowu opowiadać to wszystko, co opowiadał, ale jakoś… nie chciał.
- Jeśli obiecasz mi, że nikogo tam nie ma… - powiedział cicho. Wiedział doskonale, że to była zgoda, ale teraz, kiedy wszystko wyglądało, jak wyglądało, nie czuł potrzeby, żeby od tego uciekać, nie czuł konieczności pozostawiania Josha za sobą, nie chciał właściwie od niego uciekać. To nie tak, że z miejsca czuł się całkowicie spokojnie w jego obecności, ale mimo wszystko miał poczucie, że nie musi uciekać, że może dzielić z nim coś, co sam lubił, że może po prostu spędzać z nim czas. Bo wreszcie mógł patrzeć na niego, na prawdziwego Walsha, a nie na tę osobę, którą próbował być dla całego świata. Patrzył teraz na niego spokojnie, uważnie, ale nie do końca słuchał tego, co Josh miał właściwie do powiedzenia, nie do końca brał pod uwagę te wypowiedzi dotyczące kart. Zamiast tego obserwował jego twarz, to, jak się zmieniała, jak powoli pojawiał się na niej uśmiech, jak właściwie rozjaśniał go całego. I nie mógł powstrzymać się przed tym, by samemu się nie uśmiechnąć, nie mógł powstrzymać się przed tym, by po prostu oddać mu to, co sam otrzymał. Czuł się taki dziwnie spokojny. Nie istniało chyba nic, co miałoby go teraz wybić z równowagi, miał wrażenie, że znajduje się dokładnie tam, gdzie znajdować powinien się od dawien dawna.
- Ale ja jestem ciekawy - powiedział cicho, chyba zadziwiając samego siebie i czując, że zaczyna mocno się rumienić, ale nie zamierzał cofać się z tych słów. Nie odrywał spojrzenia od ciemnych oczu Josha, jakby w ten sposób chciał mu pokazać, jak bardzo jest w tej chwili poważny i jak bardzo nie ucieka od tego, co właśnie zostało wspomniane. Kiedyś naprawdę by uciekł i nie chciał rozumieć, ale wszystko się zmieniło, a kiedy tylko zdołał po prostu odsunąć tę maskę, która nie była mu do niczego potrzebna, z coraz to większą uwagą obserwował Walsha, coraz to poważniej studiował jego zachowania, jego zainteresowania, te wszystkie tajemnice, jakie skrywał, chyba tak naprawdę nie chcąc, żeby świat się o nich dowiedział, choć sam Chris nie był w stanie odkryć powodu, dlaczego mężczyzna tak postępuje. Chciał coś jeszcze dodać, ale miał wrażenie, że wypowiedział te najważniejsze słowa, które zawisły pomiędzy nimi i sam Chris czuł impakt, jaki ze sobą niosły, czuł to wszystko naprawdę mocno, zdając sobie sprawę z tego, że nie tylko między nimi coś się zmieniło, ale że i on sam przeszedł jakąś przemianę, że coś w nim w końcu pękło.
Poczuł, że zrobiło mu się nieco zimno, kiedy poczuł, jak chłodny podmuch niesiony od morza, a mocniejsza fala uderzyła o brzeg, ale w ogóle się tym nie przejął, ignorując gęsią skórkę, jaka nagle się na niego wkradła. Nie ruszając się za mocno, przesunął jedynie nieznacznie rękę tak, by musnąć opuszkami palców jego dłoń, chociaż gdyby Josh zapytał go, dlaczego właściwie to robi, nie byłby w stanie mu odpowiedzieć. Po prostu chciał.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyPią Sie 07 2020, 22:48;


Może Chris nie zestawiał Josha z Charliem, ale czasem sam to robił. Nawet nie tyle zestawiał, ile starał się dostrzec różnice w zachowaniu, jednak problem stanowił fakt, że widział ich razem tylko raz. Zastanawiał się mimowolnie, co widział w swoim przyjacielu i co musiałby sam w jakiś sposób przebić. Z drugiej strony wiedział, że Chris nie jest jakimś pluszakiem do wygrania za najlepszy strzał i nie powinien myśleć o nim jak o wygranej w konkurencji. Mimo to cichy głos zazdrości budził się czasem do życia, szczególnie przed wakacjami, gdy na każdym kroku był stopowany. A jednak teraz byli razem na plaży, wpatrywali się w gwiazdy, opowiadając o rzeczach, o których nie mówili innym. Czy doszłoby do tego, gdyby nie narzucone zasady? Wątpił. A już tym bardziej wątpił w to, że gajowemu udałoby się w tak krótkim czasie doprowadzić go do speszenia, kiedy zwyczajnie nie wie, co powiedzieć, jak w tej chwili. Przeciągnął dłonią po karku, zwilżając językiem usta, wyraźnie szukając jakichś słów na obronę swojego stanowiska, ale żadne nie chciały przyjść mu do głowy. Czy było możliwe, że kwiaty, że owe dostrzegam twoją dobroć, dotyczyło tego? Korciło go zapytać, ale nie chciał znów wracać wspomnieniami do chwil, które były pełne napięcia, które wiązały się ze sprzeczkami. Ta myśl pogłębiła jedynie jego skrępowanie, zmuszając go do opuszczenia wzroku, do posłania krótkiego spojrzenia mężczyźnie.
- Jeśli masz rację, muszę znaleźć nowy cel - stwierdził więc nieco wymijająco, dość cicho. Nawet nie potrafiłby odpowiedzieć, co takiego doprowadziło do jego speszenia - wypowiedziany wprost komplement, czy to, kto to powiedział. Nie chciał dopuszczać do siebie myśli, że rzeczywiście stał się już “gwiazdą”, a przynajmniej, że robi to, co chciał robić, będąc częścią nieboskłonu. Z drugiej strony, cóż, było to po prostu miłe, że ktoś dostrzegł jego starania. Miał jednak nadzieję, że i pozostali zainteresowani mogliby powiedzieć to samo. Teraz, wiedząc też jakie słowa babci Chrisa wpłynęły na niego, czuł, że zrobiłby wszystko, żeby tylko pomóc mu pokonać ten wpływ. Nie widział co prawda prac mężczyzny, ale widział, jak dba o kwiaty, jak układa bukiet, wiedział, jaką posiada wiedzę. To nie było coś, czego powinien się wstydzić, co powinien ukrywać. Nie miało znaczenia czy był mężczyzną, czy byłby kobietaą i słabą. Podejrzewał, że jebo babcia kiedyś próbowała czegoś w kierunku sztuki, albo florystyki, ale nie wychodziło jej, więc wypracowała sobie dość kontrowersyjne zdanie. Josh z wielką przyjemnością spróbowałby przełamać je swoim własnym, ale nie komentował tego tematu. Pozwolił mu zapaść w ich pamięć, gdzie miał czekać na bardziej odpowiedni moment. Nie chciał psuć i tak przypadkiem nadszarpniętej atmosfery. Z drugiej strony, opowiadał Chrisowi więcej o sobie. W końcu każde chwile, dobre i złe, składały się to, jacy ostatecznie wszyscy byli. Chciał wiedzieć, co sprawiło, że Chris wybrał taki zawód, że żył nieco na uboczu, ale także chciał mu pokazać, dlaczego sam jest, jaki jest. Podejrzewał, że akurat młodszy mężczyzna szybciej wszystko zrozumie.
Spojrzał na niego, gdy udzielał mu odpowiedzi i aż zaśmiał się cicho. No tak, ostatni raz, gdy gdzieś go zabierał, nie skończył się najlepiej.
- Nie chcę zdradzać szczegółów, ale… Podobne miejsce do tego. Bez ludzi, niezbyt często odwiedzane, malownicze - odpowiedział łagodnie, nie mogąc powstrzymać się przed szerokim uśmiechem zadowolenia, gdy tylko dotarło do niego, że mężczyzna się zgodził. Więc byli umówieni na coś więcej już niż rytuał i pomoc w ogrodzie. Pasowało mu to, dawało poczucie stabilności i pewności, że ten drugi nigdzie nie ucieknie. Nie miał ochoty patrzeć znów, jak wszystko się sypie i próbować ratować sytuacji kolejną rozmową i przeprosinami. Oczywiście, to nie tak, że zakładał z góry, iż teraz już nie będzie między nimi spięć, iż nie pokłócą się już ani razu. Wręcz przeciwnie, ale tlił się w nim wciąż ogień nadziei, że zwyczajnie teraz kłótnie będą dotyczyć czegoś, co rzeczywiście między nimi będzie. Bez zastanawiania się, dlaczego nagle mężczyzna poczuł się urażony, choć nic się nie działo i nie miał teoretycznie powodu do tłumaczenia się, co i tak robił. Chciał mieć w końcu wszystko jasne, żeby wiedzieć, czy jest na dobrej drodze do zostania przyjacielem, czy miał szanse być kimś bliższym. W końcu karty mówiły przyszłość w danej chwili, ale wszystko mogło się zmienić, a przynajmniej tak on na to patrzył. Zaraz jednak zupełnie wyłączył myślenie, nie potrafiąc skupić się już na niczym innym niż na obecności młodszego mężczyzny tak blisko niego.
Wstrzymał mimowolnie oddech, czując, jak serce zaczyna kołatać się w dziwnym rytmie w jego piersi. Pamiętał, jak sam powiedział mu, że chciałby go bliżej poznać, co zostało od razu uznane za niemądre żarty, za słowa, jakich nie powinien mówić. Mówił szczerze, a został oblany kubłem zimnej wody. Później usłyszał coś podobnego w miasteczku, a teraz miał dowód, że to nie były puste słowa. Z nieznanych przyczyn poczuł znów ścisk w środku i musiał ostrożnie wypuścić powietrze, żeby nie dać po sobie poznać, jak wielkie wrażenie zrobiły na nim te słowa. Właściwie słowa w połączeniu ze spojrzeniem, którego Chris od niego nie odrywał. Sam nie zamierzał tego robić, czując, jak spotkanie nabiera intensywności. W tej chwili nawet gwiazdy przestały go interesować.
- Więc co jeszcze chciałbyś wiedzieć? - spytał nieomal szeptem, gdy kolejny chłodny podmuch w nich uderzył, wywołując gęsią skórkę na ramionach. Możliwe, że pomyślałby nad zaklęciem, które osłoniłoby ich od wiatru, albo jakimś rozgrzewającym, gdyby nie wpatrywał się w Chrisa i nie poczuł nagle muśnięcia jego palców na swojej dłoni. Przymknął na moment oczy, a kąciki ust uniosły się jeszcze wyżej, pokazując dołeczki w jego policzkach. Nie spodziewał się jego dotyku, ale nie zamierzał pytać o powód. Sam chciał go dotknąć od dłuższej chwili, ale uznał, że ten ruch musi wyjść ze strony gajowego. Czyżby czytał w myślach? Uniósł powieki, wbijając w niego nieznacznie pociemniałe z przyjemności spojrzenie, jednocześnie przekręcając dłoń, aby jej pozycją zachęcić do złapania. Nie omieszkał także trącić go lekko palcami, ostrożnie, nie chcąc go spłoszyć. Słyszał szum, ale w tej chwili nie był pewny, czy to fale rozbijają się o brzeg, czy krew przyspieszyła krążenie przez szalone tempo bicia serca, gdy z całych sił powstrzymywał się przed wykonaniem zbyt gwałtownego gestu.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2647
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 EmptyPią Sie 07 2020, 23:26;

Prawda była taka, że Chris po prostu chciał, żeby życie samo decydowało o tym, co dalej. Chciał znać prawdę, chciał widzieć to, czego inni nie widzieli, bo chciał wiedzieć, jacy ludzie są tak naprawdę, pod tymi wszystkimi warstwami oszustw i woali, jakie na siebie nakładali, żeby nie pozwolić na to, by inni ich zrozumieli. Każdy coś ukrywał, każdy starał się udawać, że nie dzieje się nic, co miałoby na niego wpływ, ale to były bzdury i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Być może faktycznie prawdą było, że dostrzegał więcej, że koncentrował się na tym, co nie było do końca odsłonięte, bo po prostu szukał czegoś, co mogłoby tym wszystkim ludziom w jego obecności dać szczęście. Był wspaniałym przykładem kogoś, kto był w stanie zrobić wiele dla innych, niejednokrotnie poświęcając samego siebie i nawet o tym nie myślał, nie stawiał siebie na pierwszym miejscu i chyba nie istniał sposób na to, by to zmienić. Nie dało się jednak zaprzeczyć temu, że teraz naprawdę wiedział coś o Joshu, że widział go o wiele wyraźniej, niż wcześniej, że w końcu mógł odsunąć na bok to, co Walsh starał się mu pokazać, co tak uparcie próbował we wszystkich wdusić. I teraz, dzięki temu wszystkiemu, Chris mógł uśmiechnąć się lekko pod nosem, mógł spojrzeć na Josha spod przymkniętych powiek, jakby rozbawiony faktem, że nawet jego da się zawstydzić, że nawet on jest w stanie reagować w taki, a nie inny sposób. To było całkiem naturalne, ale jednocześnie pokazywało, że Walsh nie miał jakiegoś niesamowicie wysokiego mniemania o samym sobie. Mógł sprawiać pozory człowieka niesamowicie pewnego siebie, ale mimo wszystko gajowy odnosił wrażenie, że w pewnych kwestiach stanowiło to jedynie jeden z elementów scenicznej maski, jaką Josh już zdążył sobie wypracować.
- Po co? Zawsze możesz po prostu świecić coraz mocniej i mocniej - powiedział jeszcze cicho, łagodnie, ale jakby chciał mu coś faktycznie uświadomić, jakby chciał mu coś przypomnieć i zauważyć, że mimo wszystko jest kimś wyjątkowym. Przez chwilę Chris zastanawiał się, jak to jest, że większość jego znajomych właśnie taka była, pozornie wspaniała, niedościgniona, niesamowita, same ideały, na które spoglądało się z ciekawością, a wewnętrznie byli dobrymi ludźmi, z własnymi problemami i wątpliwościami, jakimi nie chcieli dzielić się z każdym kogo spotykali.
Sam Chris był niewątpliwie dobrym obserwatorem i dobrym słuchaczem, ale czy można było oczekiwać czegoś innego od człowieka, który spędził całe swe życie w cieniu innych, po prostu pozwalając, by oni żyli pełnią życia, a samemu wędrując gdzieś na boku, powoli, bez większego namysłu? Nie było zbyt wielu rzeczy, które tak naprawdę robił dla siebie, a z powodu babki i atmosfery, jaka panowała w domu, ukrywał wiele prawd o samym sobie, ukrywał cały własny świat, nie chcąc nikogo do niego dopuścić, nie chcąc, by ktokolwiek zdołał przedrzeć się dalej. Ile mógłby usłyszeć o tym, jak bardzo jego zachowania i pomysły są niepoważne? Były tylko chwile, kiedy pozwalał sobie na odsłanianie pewnych spraw, tylko krótkie chwile, kiedy nie był tak zamknięty w sobie, kiedy pozwalał sobie na zerwanie więzów, jakimi sam się splątał i od których nie był w stanie tak łatwo umknąć.
- Brzmi, jak miejsce, które mógłbym pokochać. Tak, jak Klify Moher - powiedział na to jedynie, jednocześnie zdradzając Joshowi miejsce, które miało dla niego wielkie znaczenie, które w pewien sposób kochał i do którego wracał, gdy potrzebował chwili dla siebie, wybierając taki czas, w który nikogo tam nie będzie, błąkając się tam, gdy był pewien, że nikomu nie przyjdzie do głowy odwiedzanie tego niesamowitego miejsca. Lubił spokój i piękno, a przede wszystkim kochał prostotę natury, jaka mogła go w każdej chwili ukołysać i uspokoić, która mogła postawić go na nogi, oczyścić umysł i pozwolić na to, by patrzył na wszystko dookoła w zupełnie inny sposób. To mu odpowiadało.
Nie wiedział właściwie, dlaczego spróbował go dotknąć. Być może chciał się przekonać, jak Josh na to zareaguje, czy znowu zrobi jakąś głupotę, czy jednak faktycznie traktuje go na tyle poważnie, by sobie na to najnormalniej w świecie nie pozwolić. Chris nie wiedział nadal, czego może się po nim spodziewać, czy powinien liczyć na to, że wszystko to, co się wydarzyło od czasu wyjazdu, miało stać się już bezpiecznym i spokojnym zwyczajem, normalnością codziennej rzeczywistości, czy jednak powinien się obawiać, że Walshowi znowu wpadnie coś dziwnego do głowy. Nie odwracał od niego spojrzenia, kiedy Josh przekręcał rękę, kiedy uśmiechał się coraz szerzej, chociaż czuł, że serce biło mu strasznie szybko. Nie znał tego uczucia, nie wiedział do końca, jak zareagować na ten delikatny gest, to zaproszenie. Czy powinien sobie na to pozwalać? A jeśli tego faktycznie chciał, to dlaczego miał się zatrzymywać? Przesunął delikatnie palcami po wnętrzu dłoni Josha, jakby chciał się przekonać, czy nie jest to pułapką, jakby chciał sprawdzić, czy znajdzie tam ślady jego codziennej pracy, czy może jednak nie.
- Wszystko - powiedział w końcu cicho. - Chcę wiedzieć wszystko - doprecyzował, a jego głos zdawał się lekko drżeć z niewątpliwego napięcia. Nie zdejmował okularów, wpatrując się w Josha z uwagą, śledząc każdą zmianę na jego twarzy, zastanawiając się jednocześnie, co on tak naprawdę sobie myśli.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Plaża Mussie - Page 2 QzgSDG8








Plaża Mussie - Page 2 Empty


PisaniePlaża Mussie - Page 2 Empty Re: Plaża Mussie  Plaża Mussie - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Plaża Mussie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 4Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Plaża Mussie - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
mokradla
 :: 
Opuszczony port
-