Domek jest drewniany, niewielki i jednoizbowy. Mieszczą się w nim łóżka piętrowe, wspólna szafa (powiększona wewnątrz magią), drewniany stolik i dwa krzesełka (dwa dodatkowe należy sobie doczarować). Nie ma tu łazienki ani pryszniców - aby z nich skorzystać należy udać się do części północnej terenu gdzie znajduje się balialnia. Domek oświetlony jest magicznymi kulkami światła bądź świetlikami zagonionymi do lamp oliwnych.
Uwaga. Pokój jest pełen magii, a więc należy rzucić kością, aby dowiedzieć się z czym będziecie mieć "problem". Pierwszy rzut jest obowiązkowy i będzie Wam przeszkadzać przez cały czas pobytu na wakacjach. Dodatkowe efekty możecie sobie dobierać wedle uznania.
Spoiler:
1 nocni goście - gdy zapada zmrok dowiadujecie się, że gdzieś nieopodal Waszego domku urzęduje gniazdo chochlików kornwalijskich. Co noc będą drapać pazurkami w ściany i okna przeszkadzając w odpoczynku. Aby pozbyć się tych dźwięków co noc musicie nakładać na domek odpowiednie zaklęcie ochronne/wyciszające.
2 światło - czar magicznej kuli wyczerpuje się co cztery godziny, a świetliki uciekają/gasną po trzech. Wieczorem musicie doczarowywać sobie światło.
3 gryzący dywan - lepiej wyrobić sobie nawyk stawiania wysokiego kroku po wejściu na dywan bowiem wyrobił sobie zdolność podgryzania palców u stóp, jeśli tylko jakieś znajdą się przy jego brzegu. Nie, dywanu nie da się zwinąć, jest przyklejony Trwałym Przylepcem.
4 chichocząca klamka - ma z Was niezły ubaw w bardzo dziwacznych porach dnia i nocy. Najlepiej jest ją regularnie wyciszać inaczej wybucha śmiechem nawet w środku nocy.
5 zaszroniona szyba - wystarczy, że domek jest pusty, a szyby pokrywa szron. Jeśli go nie usuniecie jakaś niewidzialna siła (duch?) rysuje po nim paznokciami. Najlepiej jest zadbać o temperaturę domku.
6 trzeszczenie podłogi - każdy krok wiąże się z trzeszczeniem desek podłogowych. Po siódmym kroku dźwięk robi się nieznośny i trzeba wyciszać albo regularnie rzucać "reparo" na podłogę - a ta i tak po upływie paru godzin na nowo zaczyna trzeszczeć.
Lokatorzy:
1. Thaddeus H. Edgcumbe 2. Elijah J. Swansea 3. Aslan Colton 4. Pandora J. Doux
Duchy w Nowym Orleanie są wszechobecne. Stanowią niemal osobną grupę społeczną, w każdym barze, w każdym miejscu znajdziesz ducha, który jest do niego przywiązany. Jest jedno sporo duchów, które błądzą po mieście i szukają turystów, traktując ich jak rozrywkę i pomagając im poznać Nowy Orlean lepiej. To wasi przewodnicy, którzy w każdej chwili mogą pojawić się obok. 1. Duch nie jest przy tobie przez całą dobę, ale może pojawić się w każdej chwili. 2. Rozmowy z duchem możesz prowadzić sam, śmiało rozbudowuj charakter swojego ducha. Pamiętaj, że mistrz gry w każdej chwili może wcielić się w twojego ducha. 3. Każdy ma ducha o innym imieniu i innym charakterze. Jest jednak kilka grup, które mają wspólne działanie, zalety, wady i przede wszystkim zadania, za które możecie zdobyć punkt do kuferka.
Black Jack
@Thaddeus H. Edgcumbe Zapalony fan wszelkich gier karcianych, w których jest niepokonany. Mówi się, że pracował jako niewolnik w Lalaurie Manson, dopóki podczas jednego z wieczorów jego podpity właściciel nie zaproponował mu partii karcianej, nie spodziewając się po czarnym służącym inteligencji. Początkowo gra odbywała się o małe sumy, ostatecznie jednak Jackowi udało się wytargować własną wolność. To jego największe osiągnięcie, nic zatem dziwnego, że usłyszysz tę historię na pewno nie jeden raz podczas wakacji... Jak duch na ciebie działa?: Przez całe wakacje masz ochotę rywalizować, wszelkie zakłady wydają ci się dużo bardziej interesujące. Dodatkowo masz ochotę podejmować ryzyko, nawet jeśli jest ono całkiem spore. Zalety: Jeśli zechcesz zagrać w Therię w kasynie, a nie masz 21 lat - 3 podejścia możesz powtarzać do woli, wbrew temu co jest napisane w temacie. W przypadku gry w astroletkę, zawsze możesz przerzucić jedną kartę tarota, a w trakcie gry w “Trzy różdżki” jedną kostkę. Wady: Jeśli ktoś wprost zaproponuje ci zakład - nie jesteś w stanie odmówić. Możesz się z niego nie wywiązać, ale samego zakładu nie odmówisz. Twój cel: Twój duch oczekuje, że będziesz w czasie tych wakacji bawił się naprawdę dobrze! No, może przy okazji przegrywając swój majątek. A może wzbogacając się niewyobrażalnie? Kto wie, ale jeśli zaangażujesz się w życie hazardzisty wystarczająco mocno, dostaniesz 1 punkt do dowolnej umiejętności. Co musisz zrobić? 1. Odwiedź kasyno w Nowym Orleanie i postaw tam minimum 50 galeonów. Musisz zagrać zarówno w Astroletkę, jak i Trzy różdżki. 2. Załóż się o coś z innym graczem. Stawka, a także to o co się zakładacie zależy tylko od was. 3. Zagraj przynajmniej w jedną wymienionych gier: Dureń, Gargulki, Theria. Musisz doprowadzić rozgrywkę do końca. 4. Wspomnij w wątku, że duch nauczył cię zasad jakiejkolwiek gry.
Breanna
@Elijah J. Swansea Ten duch wygląda jak prawdziwa dama; drogie pierścionki zdobią jej smukłe palce, suknia wygląda na szytą z najdroższych materiałów, a skrzypce, które dzierży w dłoniach wydają najpiękniejsze dźwięki, które kiedykolwiek słyszałeś. Gdyby sława mogła zostać człowiekiem, nosiłaby imię Breanna. A jednak ta dusza nie wydaje się być szczęśliwa. Wydaje się być często nieobecna, nawet niezbyt dużo się odzywa, większość przekazując przez swoją muzykę. Jeżeli jednak uda ci się do niej dotrzeć, z pewnością poznasz wzruszającą historię o utalentowanej dziewczynie, która miłość poświęciła dla sławy... Jak duch na ciebie działa?: Masz zdecydowanie większą ochotę na imprezy niż normalnie. Jeśli unikasz barów - tym razem może któryś cię przekona? To, jak intensywnie to na ciebie działa, zależy tylko od ciebie. Zalety: Pomnik muzyków przynosi ci szczęście. Za każdym razem, kiedy odwiedzisz te miejsce i napiszesz w nim wątek (minimum 5 postów na osobę), lub jednopostówkę na 3 tysiące znaków, przy następnej okazji przysługuje ci jeden przerzut kością. Wady: Masz ochotę dzielić się galeonami z ulicznymi muzykami. W wymienionych lokacjach (bulwar, pomnik,Jackson Square) musisz wydać 5 galeonów. Pomyśl, że to inwestycja w sztukę. Twój cel: Chociaż ducha możesz ignorować (oczywiście, na ile to możliwe!) to czasami warto zagłębić się w jego historię i pozwolić, żeby to on pokazał ci miasto od swojej, wyjątkowej strony. Jeśli odpowiednio się zaangażujesz: w przypadku tego ducha otrzymasz 1 punkt do dowolnej umiejętności. Co musisz zrobić? 1. Pojawić się we wszystkich barach w Nowym Orleanie. Przynajmniej w jednym z nich musisz rozegrać wątek na minimum 5 postów. 2. W co najmniej 5 postach musisz wspomnieć, że duch dzieli się z tobą artystyczną ciekawostką. Możesz to zrobić przy okazji zwykłych wątków (1 ciekawostka=1 wątek), jak i w jednopostówkach. 3. Spróbuj swoich sił. Zagraj na instrumencie, lub zaśpiewaj jazzową piosenkę. Nie ważne czy dla szerszej publiczności, znajomych, czy może samemu, w ramach nauki - musisz przynajmniej spróbować.
Rosie
@Aslan Colton Wychowana w domu dziecka, zmarła z powodu braku środków finansowych na potrzebny jej lek. Raczej wycofana i nieśmiała, nie odzywa się, kiedy przebywasz w otoczeniu innych ludzi i sprawa wrażenie nadąsanej. Kiedy jesteście jednak sami, dużo opowiada o swoim dzieciństwie i ciągle mówi ci, że przypominasz jej starszego braciszka. Nienarzucająca się, ale bardzo czuła duszyczka. Nigdy nie była w wesołym miasteczku, ale bardzo o tym marzy. Jak duch na ciebie działa?: Nie masz ochoty sięgać po używki: alkohol, papierosy, narkotyki, nic nie wydaje ci się atrakcyjne. Dużo bardziej odpowiadają ci słodkie, niż gorzkie i kwaśne smaki. Masz znacznie więcej energii, niż normalnie. Zalety: Dużo łatwiej zdobyć ci sympatię młodszych graczy. Ty sam zresztą czerpiesz dużo więcej satysfakcji z takich znajomości. Wady: Jeśli mimo oporów sięgniesz po którąś z używek, do końca wątku boli cię głowa. Twój cel: Powrót duchem do czasów młodości. Poznaj Nowy Orlean z perspektywy dziecka, to świeże i wyjątkowe spojrzenie na to miasto. Oddaj się temu w pełni a zdobędziesz 1 punkt do dowolnej umiejętności. 1. Odwiedź minimum 5 lokacji w Wesołym Miasteczku. 2. Spróbuj wszystkich słodkich potraw i napojów typowych dla Luizjany. 3. Napisz 3 wątki z postaciami młodszymi od ciebie.
Blake
@Pandora J. Doux Adwokat diabła, żylasty, elegancki mężczyzna o świdrującym spojrzeniu, który za życia wzbogacił się na wygrywaniu w sądzie spraw na pierwszy rzut oka beznadziejnych. Doskonały manipulant. Pomimo uwikłania w wiele szemranych interesów, dożył szczęśliwej starości, nie ponosząc żadnych konsekwencji, a jego nazwisko dalej budzi podziw. Na pewno będzie ci trudno poddać w wątpliwość cokolwiek, co będzie chciał ci wmówić. Jeżeli jednak nosisz w sercu żal do kogoś, Blake z przyjemnością pomoże ci w rozegraniu sprawy z precyzją szachisty. Jak duch na ciebie działa?: Przede wszystkim Twój system wartości zostaje zaburzony; masz ochotę łamać wszelkie ustanowione zasady, niezależnie od tego, jaki masz do nich stosunek zazwyczaj. Dodatkowo wyjątkowo dobrze czujesz się w towarzystwie osób zajmujących się czarną magią. Zalety: Masz wrażenie, że przysługuje Ci wyjątkowe szczęście, niezależnie od popełnionego czynu, konsekwencje nie są do niego współmierne. Duchy przestępców pilnują, abyś zawsze spadł na cztery łapy, dlatego w lokacjach kostkowych możesz wykonać jeden przerzut, jeżeli wylosujesz negatywny (fizycznie) efekt. Wady: Za każdym razem, gdy usłyszysz od kogoś słowa “nie wolno”, czujesz wewnętrzny przymus do złamania zakazu. Od Ciebie zależy w jakim stopniu mu się poddasz. Twój cel: Zejść na złą drogę? No, może niekoniecznie, ale na pewno odkryć urok działania bez wyraźnego przyzwolenia. Twój duch naprawdę cię do tego zachęca, a jeśli ulegniesz pokusie, możesz się nauczyć więcej, niż myślisz. Za wypełnienie zadań przysługuje ci 1 punkt do dowolnej umiejętności. 1. Odwiedź przynajmniej 3 miejsca w biedniejszych dzielnicach Nowego Orleanu. 2. Złam zasady (kradzież, działanie niezgodne z regulaminem lub zasadami wyznaczonymi przez nauczyciela/dyrektora, uderzenie kogoś itp) minimum 3 razy w trakcie wakacji. 3. Musisz stworzyć własną laleczkę voodoo.
Pandora J. Doux
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 161
C. szczególne : Piegi, wyraźne kości policzkowe, błędy językowe i silny akcent
- Czy Ty mógłbyś... sprawdzić czy on już jest we wnętrzu? - spytała cicho, przyciskając dłoń do piersi, jakby mogło to zniwelować choć odrobinę ten dziki hałas uderzeń serca, który zdawał się jej nieść po całej Luizjanie. - Ja nie wiem jak wygląda pozostałych dwóch, ale jak zobaczysz takiego dużo przystojnego z oczami jak czyste niebo, to Ty będziesz wiedział, że to on - dodała szeptem, unosząc pełne ufności spojrzenie na swojego ducha-przewodnika, w którym zdążyła już dostrzec samo dobro po tym, gdy ten zaproponował podejrzenie dla niej listy z pozostałymi mieszkańcami domku pod numerem drugim. Ledwo duch schował głowę za drewnianymi deskami, a już klepała się lekko dłońmi w oba policzki, by ocucić się z tego irracjonalnego lęku, doskonale przecież wiedząc, że musi podejść do tego na chłodno. To ona była tą złą, nie mogła o tym zapominać. To ona z nim zerwała, uciekając do Czech i jakkolwiek silnie nie kusiłoby wszystkiego mu teraz wytłumaczyć, to przecież nie mogła tego zrobić - nie tylko ze względu na Elijaha, ale i na Morgan, która tak szybko zdobyła sobie jej sympatię. Może i zbyt łatwo wierzyła temu, co pokazywał jej Wizbook, ale po dokładnym przestudiowaniu ich wpisów, nie miała wątpliwości, że są szczęśliwi. I nie mogłaby już nigdy spojrzeć sobie w lustro, jeśli tak samolubnie próbowałaby w to wtargnąć, niezależnie od tego czy młody Swansea dałby jej teraz kosza czy udałoby jej się zasiać w nim niepewność. Dlatego też nie pozostało jej już nic innego, jak zatrzepotać rudymi lokami, by wyzbyć się z głowy idiotycznych nadziei czy strachu przed czekającą na nią samotnością i zaraz już zadarła dumnie brodę do góry, by pewnym krokiem wkroczyć do środka, otwierając drzwi dość szeroko, chcąc zmieścić w nich ogromny kufer, który ciągnęła za sobą. - E-ejże - przywitała się już w progu, zanim jeszcze odnalazła go wzrokiem, karcąc się za tę drżącą nutę niechcianej słabości i tym silniej wyprostowała się, by nie dać tego po sobie poznać, a jednak ledwo niebieskie spojrzenie odnalazło to dużo jaśniejsze, w najczystszym znanym jej odcieniu błękitu, a barki mimowolnie opadły jej w dół, gdy ona sama była już pewna, że serce boleśnie zatrzymało swoją pracę. - Cześć. Ja chciałam napisać..- zaczęła, spojrzeniem uciekając nieco w dół, gdy drobne palce poprawiły już zsuwające się z nosa okulary, a jednak urwała zduszonym piskiem, robiąc paniczny krok w tył, by uchronić swoją stopę od ugryzienia, które chciał sprezentować jej jeden z brzegów dywanu. Zadrżała od nieprzyjemnego chłodu, tak wyraźnie odcinającego się od letniego klimatu Luizjany, gdy opadając na swój kufer wpadła na stojącego za nią ducha, dość szybko zrywając się jednak do pionu, by pewnym krokiem przydeptać dywanią paszczę, zamykając ją dobitnie ciężarem swojego ciała. - Ja chciałam dla Ciebie napisać, że ja wracam, ale ja widziałam na wizbooku, że Tobie dużo dobrze z Moe i ja pomyślałam, że Tobie nie wadzi myśli o mnie, ale... - urwała, krzyżując ręce na piersi, by te nie pognały do rzucenia się mu na szyję w jakimś dzikim odruchu wbrew wszystkiemu, usilnie próbując ściągać brwi w determinacji, by te nie wygięły się w zmartwione łuki, poddając się bólowi ściskającemu ją za mostkiem - Ale Tobie ten dywan, to chyba nie na mnie, co?
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
F - Dziś Twój duch opowiedział Ci zaskakująco dużo komplementów. Czujesz się znacznie lepiej. W następnej lokacji kostkowej lub evencie będziesz mógł przerzucić jedną z kostek! Bonus ten obowiązuje tylko jeśli Twój kolejny wątek będzie w takim miejscu lub podczas wydarzenia.
Wziął to za pomyłkę. Kiedy zobaczył przydział pokojów, uznał, że ktoś nie tyle spłatał mu psikusa, ile zagmatwał się w liście uczniów Hogwartu. Z całą pewnością Pandora pojawiła się na niej przypadkiem, zapewne w wyniku błędu nie została wykreślona z listy. Widok jej nazwiska wśród kilku innych nie był niczym szczególnie przyjemnym, ale etap kiedy był na nią wściekły miał już za sobą i teraz daleko mu było do złości, zwłaszcza z tak błahego powodu jak czyjaś pomyłka. Znacznie gorzej poczuł się kiedy na jaw wyszło, że do żadnej pomyłki wcale nie doszło. Był w trakcie przekładania ubrań z walizki do szafy kiedy usłyszał za sobą skrzypnięcie drzwi. Breanna, duch, który towarzyszył mu już od jakiegoś czasu, głównie przygrywając na skrzypcach, zwróciła w tamtą stronę wzrok i przyłożyła przyozdobioną pierścionkami dłoń do ust, ewidentnie będąc zaskoczoną. — Dziewczyna i tylu mężczyzn w jednym pokoju? Niebywałe. — zapytała wstrząśnięta, a zanim dotarło to do niego, usłyszał jakże znajome „Ejże”, które natychmiast poderwało do pionu. Poczuł, że robi mu się zimno, a zaraz potem gorąco i właściwie to... Tak właściwie to miał ochotę stąd uciec. Powinien pewnie coś powiedzieć, ale głos zupełnie ugrzązł mu w gardle. Przeszedł przez pokój, przezornie przestępując dywan, który wcześniej pogryzł go w kostki i wciąż bez słowa złapał za uchwyt kufra, wciągając go za nią do środka i odstawiając przy łóżku, które nie było w tym samym pionie co to, które zajął przed nią. Tego tylko brakowało, by spała nad nim była dziewczyna. Odsunął się nieco i oparł plecami o drabinkę prowadzącą na wyższe łóżko, krzyżując przy tym ręce na piersi. Mógł ją ostrzec przed dywanem, ale zapomniał o tym w natłoku wrażeń, a jej... jej i tak się to należało. Patrzył na nią spod byka, czekając, aż dokończy, choć miał wielką ochotę, żeby przerwać jej i powiedzieć kilka gorzkich słów. W głębi wiedział jednak, że ta rozmowa jest konieczna, jeśli nie chcą męczyć się swoim towarzystwem aż do samego końca wakacji. Uniósł brew, zdziwiony, że mogła tak pomyśleć, tak jakby wcale nie nasuwało się to samo. Kto wie, gdyby był bardziej pomysłowy, może zastawiłby na nią jakąś pułapkę? Z drugiej strony te miały tendencję do działania w sposób, którego z Pandorą uskuteczniać nie miał więcej zamiaru. — Nie. — Odpowiedział wylewnie niezbyt przyjemnym tonem. Odchrząknął, bo poczuł się z tym źle – mimo wszystko. — Od dawna o tym wiedziałaś? Że przyjedziesz. Od dawna? — ewidentnie potrzebował o tym wiedzieć. Powoli docierało do niego też to, że mimo wszystko śledziła go na wizbooku. Jego posty nie były bardzo bezpośrednie, ale rzeczywiście można było domyślić się, jak to wszystko wyglądało. Zwłaszcza że zawsze była zazdrosna o jego przyjaźń z kapitan Gryfonów. Jakaś jego część czerpała niewypowiedzianą przyjemność z tego, że jej obawy w końcu potwierdziły się w stu procentach. — Poczekaj, poskładajmy to jakoś w spójną całość... wiedziałaś, że wrócisz, ale uznałaś, że nie ma powodu mnie o tym informować, bo mam kogoś innego, tak? Że nie ma takiej potrzeby? — kosmyk z tyłu głowy zamigotał czerwienią, więc skupił się mocniej na tym, by utrzymać magię w ryzach. Nie chciał się przed nią odsłaniać, nie zasługiwała na to. Wziął głębszy wdech i wtedy przypomniało mu się, że na dnie torby spakował awaryjną paczkę merlinowych strzał. Dawno nie palił, choć w lutym był bliski wpadnięcia w nałóg; powód tego stał przed nim, marszcząc brwi, jakby to właśnie ona miała powód do złości. — Zostawiłaś mnie kiedy najmniej się tego spodziewałem — powiedział, celując w nią palcem tej samej ręki, w której trzymał papierosy. Otworzył usta, żeby powiedzieć coś jeszcze, ale w końcu machnął celującą w nią ręką, odpaliła papierosa różdżką i otworzył okno, by wypuścić przez nie dym. — Byłaś mi winna ten list. Jakieś uprzedzenie. Cokolwiek.
Pandora J. Doux
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 161
C. szczególne : Piegi, wyraźne kości policzkowe, błędy językowe i silny akcent
Nie takiego go zapamiętała. Czy może trafniej - nie taki dla niej był. Nigdy wcześniej nie celował w nią zachmurzonym błękitem, nie ciskał nieprzyjemnym tonem w głosie, który elektryzował ją z mocą głośno grzmiących piorunów. I tak jak więdła przez ostatnie miesiące - z żalu, z tęsknoty, z poczucia winy i złamanego przez samą siebie serca - tak więdła i teraz, widząc co mu zrobiła. Chciała go uchronić przed całym tym smutkiem, niepokojem i stresem, niepewnością czy czy dany dzień nie będzie ostatnim, a przede wszystkim przed potencjalną samotnością, w której romantyczna dusza by ugrzęzła, trzymając się wyidealizowanego obrazu ukochanej, jeśli ta opuściłaby go przez śmierć tak przedwcześnie. Ale teraz, milcząc od ściśniętego gardła, dostrzegła, że nie uchroniła go przed niczym. Widziała żal, zgorzknienie i złość, więc mogła pojąć jak złą decyzją było jej kłamstwo, niezależnie od tego jak słusznym zdawało jej się to wtedy wyborem. "Powiedz mu prawdę. Pomogę Ci tak dobrać słowa, by zostawił ten swój substytut i wrócił do Ciebie" Pokręciła delikatnie głową w proteście, bo niezależnie od tego jak bolesne by to było, to przecież zasłużyła. Miał prawo być zły, miał prawo celować w nią oskarżycielsko palcem czy lekceważąco machać ręką i nawet jeśli szukać będzie u niego jakiegoś wybaczenia, to sama nie była pewna czy robi to dla siebie czy dla jego spokoju ducha. - Ja zrobiłam błędy - przyznała się, uciekając wzrokiem w dół, by nie widzieć tej obcości, którą teraz dostrzegała w niegdyś tak dobrze poznanej osobie, czując jak rodzi się w niej jakiś bunt na widok papierosów, a jednak nie mając przecież żadnego prawa się o nie burzyć, nawet jeśli żal boleśnie ulokował się za mostkiem w nieprzyjemnej myśli, że dołożyła cegiełkę do niszczenia jego zdrowia. - Ja to poczułam od razu. Że ja tego żałuję, że ja chcę wrócić jak najszybciej, ale ja wtedy myślałam, że tak trzeba, że tak będzie... - urwała, zdając sobie sprawę jak absurdalnie zabrzmi teraz słowo "lepiej", nie będąc pewna czy nawet jeśli Elijah znałby całą prawdę, to czy uznałby jej decyzję za mniejsze zło. "Powiedz mu. Nie masz nic do stracenia. Nie masz tu nikogo. On i tak już Cię skreślił, więc nie może być gorzej. Walczysz teraz o cokolwiek." - Ja Cię okłamałam, Ejże - przyznała się impulsywnie pod naporem ducha, od razu z zażenowaniem swoją słabością poprawiając okulary i prostując się, by spojrzeć na niego pewniej zaszklonymi oczami, by przypomnieć przypominając tym sobie, że nie może ulegać swojej samolubności, skoro podjęła już decyzję te kilka miesięcy temu. "Powiedz o chorobie. Powiedz, że myśl o nim dodawała Ci sił. Powiedz, że wciąż go kochasz" - cichym sykiem koło ucha wciąż podpowiadał jej Blake, ale teraz już ignorowała go zupełnie, uparcie łapiąc dla siebie czysty błękit, chcąc dojrzeć w nim to jasne niebo, które wcześniej tak silnie ją czarowało. - Ja nigdy nie powinnam była Ciebie zostawiać. I ja powinnam napisać. Ja zrobiłam źle i ja Ciebie przepraszam - podjęła od razu, dłonią przeganiając ducha, który podszeptywał jej już kolejne słowa. - Ale ja nie umiałam. Ja chcę byś Ty był szczęśliwy, ale ja nie... Dla mnie to dużo trudne oglądać Ciebie z Morgan, ale czemu ja Ciebie nadal bolę, skoro Ty ją masz? - wyrzuciła z siebie szybko, ignorując niezadowolone cmoknięcie jej adwokata, który nie mógł zaakceptować tej zerowej strategii z jej strony, gdy ona sama już wpatrywała się w niego z iskrzącą się w oczach naiwną nadzieją, że... że może jednak wizbook zakłamywał nieco rzeczywistość i to z nią najprzystojniejszy z Swansea był szczęśliwszy. Że jeszcze mogłaby go odzyskać. I uwierzyła w to błyskawicznie, bo sama nigdy nie była zakochana w nikim innym i nie potrafiła zrozumieć jak skomplikowane mechanizmy kierują posklejanym sercem.
Zachowanie ducha:
Kostka: zapomniałam o tym wcześniej ;-; - B - Twój duch jest dzisiaj wyjątkowo irytujący. Nieustannie Cię zagaduje, więc w każdym poście musisz zaznaczyć, że niegrzecznie przerywa Ci rozmowę, albo o coś pyta.
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Nigdy taki nie był, nie dla niej. Zdarzało mu się rozmawiać takim tonem z Cassiusem i kilkoma innymi osobami, które zdołały mu podpaść, ale tak właściwie zawsze byli to mężczyźni – przy kobietach zwykle był na to za miękki, dlatego Pandora mogłaby śmiało wpisać tę rozmowę na listę prywatnych osiągnięć najwyższej rangi. Sam wolałby tego uniknąć i czuł podświadomie, że kiedy żal do niej ucichnie, pojawią się wyrzuty sumienia; nie chciał przecież taki być, wyrzucać z siebie nieprzyjemne słowa, warczeć i koić nerwy nikotyną. Nie taki był i nie taki chciał być. A jednak nie potrafił przestać. „Że ja żałuję że chcę wrócić” Poczuł nieprzyjemny dreszcz, tak jakby ktoś smagnął go lodowym batem przez sam środek pleców. Do tego właśnie zmierzała? Chciała mu powiedzieć, że żałuje i znów chce pojawić się w jego życiu? Znów w nim namieszać? Chciał odepchnąć od siebie tę egocentryczną myśl, zrzucić to, jak zabrzmiała na karb słabej angielszczyzny, ale mimo najszczerszych chęci miało nie dać mu to spokoju. W miarę wypowiadania przez nią kolejnych słów czuł się coraz bardziej i bardziej zagubiony. Tak niewiele rozumiał z tego, co próbowała mu przekazać i nie była to nawet wina czeskiego nalotu – był po prostu okropnie zagubiony. — Co to znaczy, że mnie okłamałaś? — zmarszczył brwi i usiadł na parapecie otwartego na oścież okna. Przyciągnął do siebie kolano i zaciągnął się dymem. Rozweselający proszek, dobre sobie. Miały dawać pewność siebie, a on czuł się coraz gorzej i gorzej, z sekundy na sekundę. Zwłaszcza po tym jak celnie zadała swoje pytanie. — Ja... — zawahał się, aż w końcu westchnął i pokręcił głową. — Ja nie wiem. Chyba po prostu mam do Ciebie żal, bo myślałem... nie przypuszczałem, że drugi raz spotka mnie coś takiego. Niełatwo było mu mówić o swoich uczuciach, zwłaszcza że dotyczyły one nieudanych związków i miłostek. Prawdę powiedziawszy, Pandora jak dotąd zadała mu najdotkliwszy cios z nich wszystkich – nawet odejście Alise przeżył o wiele łagodniej. Był wtedy młodszy, być może nie brał tego aż tak poważnie. No i lutowa rozmowa z Krukonką dała mu dużo do myślenia – udowodniła mu, że to nie jego wina, że w przypadku Pandory nie powinien brać jej na siebie, tak jak to robił po zniknięciu Ali. — Słyszysz tę tęskną nutę? — usłyszał głos obok siebie — Nie daj się wodzić za nos, wydajesz się być na to za dobry.
Pandora J. Doux
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 161
C. szczególne : Piegi, wyraźne kości policzkowe, błędy językowe i silny akcent
Zawsze czytała w książkach zdanie typu: "Nie był zły. Był rozczarowany i to było znacznie gorsze". Pierwszy raz w życiu zrozumiała pełnię tego stwierdzenia. Widziała jego żal w oczach, zrezygnowaną postawę i to jak melancholijny obrazek tworzył, siedząc w ten sposób w oknie, jakby był jednym ze swoich pełnych głębi zdjęć i sama zapragnęła uwiecznić go teraz na fotografii. Zamknąć całą ich wspólną historię w tym jednym obrazku, by na całe życie mieć przy sobie przestrogę, jak kończy się kłamstwo, nawet jeśli zdaje się nam, że jest mniejszym złem. Milczała uparcie, zaciskając mocniej usta, by wargi nie pozwoliły słowom uciec, choć jej duch nieustannie podszeptywał jej zachętę do większej samolubności. Nie mogła zaprzeczyć, że było im razem dobrze. Wręcz za dobrze. Zupełnie jakby każdy dzień musiała przetrwać jak najproduktywniej, byle tylko dotrwać do tego, w którym dane jej było spędzić więcej czasu z ukochanym - ciężko pracując na każdą wolną minutę, którą z czystym sumieniem mogła mu poświęcić. Tęskniła za bukietami stworzonymi z przypadku, za motylami w brzuchu i za zazdrością, którą mogła odreagować bliskością, a nie ściągniętymi w niezadowoleniu brwiami. Tęskniła za tym poczuciem ulgi, który pojawiał się, gdy ocierali się o kłótnię, nagle rozumiejąc, że problem wcale nie istniał, a wynikał jedynie z nieporozumienia. Uwielbiała widzieć go pewnego siebie, łabędziego króla popularności, ale najchętniej rozczulała się momentami, w których zawstydzał się na równi z nią czy z przejęcia knocił jakieś proste zaklęcie, przypominając jej, że w całym tym idealne, najważniejsze zawsze były drobne rysy. - Będzie mu lżej, gdy dowie się prawdy. Jesteś mu to winna - wymruczał jej do ucha chłodnym powiewem nieistniejącego oddechu, przez który zadrżała lekko i uniosła spojrzenie na Krukona, pierwszy raz patrząc na tę sytuację z innej strony, gubiąc się już zupełnie nad słusznością którejkolwiek z opcji. - Ejże, ja... Ja nie wiem czy powinnam dla Ciebie to mówić. Ja Chcę żebyś Ty rozumiał, ale to samolubne z moich stron, bo to przecież nic nie zmieni - zaczęła, próbując przerzucić na niego odpowiedzialność na ewentualne dalsze dopytywanie, a więc i wytłumaczenie na czym polegało jej kłamstwo, byle odciążyć swoje sumienie od tej decyzji. - Ale ja myślę, że gdy Ty masz Morgan, to Ty nie powinieneś wiedzieć i się zastanawiać. Ja tylko chcę, byś Ty wiedział, że ja tego żałuję. Kłamstwa, zerwania, wyjazdu. Ja nie powinnam była. Ty miałeś prawo podjąć decyzję ze mną, a ja Tobie ją zabrałam. Ja przepraszam Ciebie bardzo - dokończyła ciężkim westchnięciem, próbując podnieść się na duchu myślą, że znów wybiera decyzję, która nie odpowiada nikomu, ale tym razem wie, że stanowi konieczny krok do tego, by mogli kiedyś normalnie ze sobą rozmawiać. - Ty myślisz, że mnie kiedyś wybaczysz i będziemy mogli iść gdzieś razem? - spytała, odgarniają rudawy kosmyk włosów za ucho z próbą pierwszego, przepraszającego uśmiechu, choć w zaszklonych z bezradności oczach nie mieniło się jeszcze zbyt wiele radości.
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
On też nie wiedział, czy powinna mu to mówić – czy aby na pewno jest to dobre rozwiązanie i w czymkolwiek mu pomoże. Lubił myśleć, że w życiu kieruje się rozsądkiem... ale to nie była przecież prawda, wystarczyło spojrzeć na to jak zachowywał się w obliczu niebezpieczeństwa. Zresztą czymże była w tym momencie Pandora Doux, jeśli nie cholernym niebezpieczeństwem? Zagrożeniem dla osiągniętego szczęścia, bombardą dla wypracowanej w trudzie stabilności. Z butami weszła z powrotem w jego życie, otwierając przy tym z hukiem drzwi. Miał pozwolić jej tu zostać? — Nie zmuszę Cię — oznajmił ciszej, zaraz łapczywie chwytając kolejną porcję nikotyny. Nie powinien był dociekać, wiedza nie była zawsze najlepszym rozwiązaniem... prawda? Problem w tym, że niewiedza wywołała w nim dyskomfort, drapała go nieprzyjemnie od wewnątrz, wywoływała na twarzy grymas. — ale to chyba nie Twój interes co powinienem, a co nie. Może chciał przetestować swoją wytrzymałość, może był masochistą, a może po prostu idiotą, ale uparł się, by dowiedzieć się, co takiego się wydarzyło. I choć nie mówił zbyt wiele, jednocześnie całym sobą krzyczał, że potrzebuje tej wiedzy. A może po prostu wiedział, że cokolwiek by to nie było, nie będzie dla niego stanowiło zagrożenia? Był pewny tego co czuje i do kogo. To, co łączyło go z Pandorą, miało w sobie dużo uroku, ale minęło – i odnosił wrażenie, że bezpowrotnie. Nie było mu już żal, koniec końców wyszło mu to na dobre. Obrzucił ducha szybkim, pełnym niechęci spojrzeniem. Jej obecność sama w sobie była raczej żenująca, ale w momencie kiedy wygłaszała jakieś komentarze i to w dodatku takie, które tylko dodatkowo go podjudzały, utrudniając zejście na spokojniejsze tony – był na nią naprawdę zły. Dlaczego w ogóle się do niego przyczepiła i kiedy zamierzała zostawić go w spokoju? Prychnął cicho na jej pytanie, zadane z całą pewnością zbyt szybko. Gdyby zastanowił się nad tym na spokojnie, najpewniej doszedłby do wniosku, że nie jest to niemożliwe – że przecież mogliby się przyjaźnić i czasem, zupełnie bez podtekstu, spędzić ze sobą trochę czasu; teraz jednak daleki był od stanu, w którym wydawało mu się to oczywiste. — Nie wiem. — Rozmawiali ze sobą tak krótko, a on zdążył powtórzyć to co najmniej kilka razy. Nie wiedział, nic nie wiedział. Uparcie nie patrzył na jej uśmiech, bo nie chciał dać się złapać na zwykłe sztuczki. Nie dał się omamić. — Co masz na myśli? Chcesz się... przyjaźnić? — westchnął i strzepnął popiół za granicę okna. Kiedy powiedział to na głos, nie brzmiało aż tak głupio, jak mu się wydawało. — Robiłaś zdjęcia? — zapytał znienacka, wracając do niej wzrokiem. Nie uśmiechał się, ale wściekłość już z niego uszła. — W Czechach.