Czy mi się wydaje...

Kurde, przejrzałeś mnie...

Czas iść na jakąś terapię

Zapewne tak. Cokolwiek to będzie na pewno ktoś skończy niezadowolony xD

A widzisz.

Jeżeli obsesja przechodzi o manii, to pewnie tak.

Liczę, że coś się wydostanie na temat Schuestera.

Jeez, kolejny mnie chce do psychiatryka wysłać

Wydaje mi się, że on może mieć dość ciekawe tajemnice

Pytanie tylko jak dobrze ich strzeże :D

Nie mam takiego zamiaru. Mogę zasugerować, ale to, czy pójdziesz - jest już całkowicie Twoją kwestią.

Poza tym, normalność to bardzo względna rzecz. Albo obsesje.

No jak wpierdala ryj wszędzie, to akurat może posiadać ich najwięcej.

Kto wie, może źle?

Podobno pracuje w tym nowym barze, u swojego.

Nudno by Ci było jakby mnie zamknęli, przyznaj

Właśnie obiło mi się coś o uszy i średnio ogarniam. Myślałem, że bycie piekarzem to to, co puszki lubią najbardziej

Wtedy pewnie bym dołączył do Ciebie na oddział.

Czy ja Ci wyglądam na piekarza?

U mnie, jeżeli nie spalę kuchni, to jest cud.

Mungu strzeż się! Jak nie szkołę to szpital rozjebiemy

Wyglądać może i wyglądasz....

No przy mnie jeszcze Ci się nie zdarzyło!

Z nami wszystko jest możliwe.

Zaskoczę Cię, piekarze noszą białe ubrania, nie czarne.

Musiałbym chyba toster pod kran wjebać, żeby się spalił.

A to wiem. Ale może jesteś oryginalnym piekarzem

Możliwości jest wiele, ale nie będę Ci dawać pomysłów. Chcesz mieć chyba gdzie mieszkać

Chociaż zamek zawsze chętnie Cię przyjmie xD

Chyba głupim.

Ja sobie też może nie będę dawać. Wolałbym uniknąć głupawki i konsekwencji.

Kurwa, zamek, tylko nie on xD.

Wolałbym mieszkać na ulicy niż musieć dzielić pokój z innymi.

To już Ty powiedziałeś

Też tak myślałem

No tak zapomniałem, że komuna nie dla Ciebie.

No to przygarnęlibyśmy Cię do siebie

Posiadanie do siebie dystansu to klucz do sukcesu.

Sorry but not sorry, ale nie identyfikuję się jakoś specjalnie z Puchonami. Ani tym bardziej z Schuesterem. Tiara Przydziału się trochę jebła w obliczeniach.

Jakoś bym to przebolał wówczas.

Tak, tak wiem przecież

Wgl sortowanie dzieciaków jest chore, ale co zrobisz

Mieszkanie ze mną pod jednym dachem? Stary nie wiesz co mówisz

Jesteś odważny? A chuj, idziesz do swoich, będziecie odpierdalać, witaj w Gryffindorze! Siedzisz nad książkami całą noc? Albo badasz rzeczy niezbadane? Po co różnorodność, idź do swoich, witamy w Ravenclawie! Czystość krwi? Ambicje? No to witamy w Slytherinie! Nie pasujesz do żadnego z nich? Zapraszamy do wypełnienia dziury w ścianie, czyli Hufflepuffu.

Dzielenie wiekowo? Nah. Dzielenie według cech, które wcale nie są najważniejsze? Mmm.

Odważni będą w swoim gronie odpierdalać, Krukoni, trochę wycofani - nie odzywać się do siebie, wychowankowie Slytherinu prowadzić jakiś wyścig szczurów i selekcję poprzez czystość krwi, a Puchoni miłować każdego człowieka, bo tak musi być.

Ten podział na domy jest w ogóle niepotrzebny.

Masz potem dziwne przeświadczenia, a jak się okazuje, że ktoś robi co innego, to jest wielki szok.

Nie bałbym się. Chałupy mi nie rozwaliłeś, a poza tym mogłoby być zabawnie.

Ja to z tego opisu też nie rozumiem czemu jestem w Slytherinie.

Chociaż prawda jest, że ta czystość krwi to już bardziej taka bajeczka, bo nie jest tutaj ich aż tak dużo

Ale zamykanie tak samo pojebanych osób tylko w swoim gronie to jest bardzo lekkomyślne.

Ten podział daje przeświadczenie, że takie rzeczy mają znaczenie a tak naprawdę to średnio działa w praktyce.

No w sumie tak. A u siebie to jestem jeszcze bardziej rozgarnięty

Rozmawiałem przed wakacjami z profesor Cortez na ten temat.

Nie oszukujmy się, ale no. Nie ma osób o stuprocentowym statusie krwi. Genealogia drzewa musiałaby sięgać do czasów starożytnych.

Lepiej jest, jak ta pojebaność zostanie rozłożona między pozostałych.

Nie mają znaczenia, znaczenie ma współpraca. Co z tego, że w jednej grupie umieścisz odważnych, w drugiej mądrych, w trzeciej ambitnych, a w czwartych nijakich? Najwięcej korzyści wychodzi wtedy, kiedy wszystkie osobowości nawzajem się skonsultują.

No to widzisz, nie byłoby aż tak źle. Chyba.

A to prawda, ale wiesz jak to jest. Jak miałeś w rodzinie mugola 100 lat temu to nikt Ci tego nie będzie wytykał i odejmował procentów z krwi.

No nie oszukujmy się współpraca to klucz, ale czy ktoś nas jej tutaj dobrze uczy?

Przynajmniej w naszym domu to zjawisko kuleje jak tylko może...

No to załatwione! Jak kiedyś nie będziecie mieli gdzie z Lydią mieszkać, zapraszamy do nas

Też prawda.

Fajnie, że na lekcjach można współpracować, no ale, no. Do życia nas to nie przygotuje...

Kuleje?

Wiesz, że Lydii nie wpuszczą?

Uczą, ale nie na każdej. Poza tym ten cały puchar domów też chyba działa trochę odwrotnie niż miał w założeniu...

Ślizgoni naprawdę są dalecy od zgrania i jedności

Ty się nie martw, ja ją przemycę

Ten Puchar Domów niezwykle mnie śmieszy.

Albo ludzie totalnie olewają sprawę, albo triggerują się do tego stopnia, by go po prostu zyskać.

Puchoni na początku roku się nieźle zmotywowali, ale głównie widzę na lekcjach Ignacego, Yuuko... i w sumie tyle. Nawet na początku Skyler olał sprawę, lecz dojebać się do mnie mógł, bo czemu nie.

O ile Hufflepuff prowadzi, to podejrzewam, że za niedługo znowu szybko wróci na swoją dawną pozycję, czyli ostatnie miejsce.

Puchoni są ze sobą, ale gdy przychodzi temat zadań domowych lub lekcji - już aż tak chętnie nie chodzą razem na lekcje.

Ale nawet jeśli odtrącimy tę sprawę Pucharu Domów na bok, to jednak... no. Nie oszukujmy się, z większością się zadajemy, bo po prostu musimy. Gdy skończymy szkołę, to potem kontakty zazwyczaj się urywają.

I nie mówię tutaj o nas, bo nie zamierzam w żaden sposób zakopać naszej relacji.

Mnie ten Puchar gówno obchodzi, ale mam egzaminy w tym roku i chciałbym jakoś je zdać przez co spinam dupę i robię co muszę

Ślizgonów na lekcjach jest jeszcze mniej, a dodając że ssiemy pałę w q to już wcale nie liczę na zwycięstwo

W takich zgromadzeniach zawsze będzie większość powierzchownych znajomości, nie oszukujmy się.

Nie zakopuj mnie nigdzie

Ja tylko zapierdalam na lekcję, by zdobyć wiedzę i by się ode mnie odpierdolili. I podejrzewam, że większość tak robi.

Hufflepuff też ssie.

Niestety.

W lesie.

Niektórzy chodzą bo hur dur trzeba, wypada, punkty, złość nauczycieli...

Coś Ty! Puszki przykoksiły ostatnio i to dość nieźle. Trzeba przyznać Nancy jako kapitan robi dobrą robotę.

Ehh wiedziałem, że tak skończę.

Jeebać. Prawda jest taka, że im mniej uczniów na lekcjach, tym mniejsze zamieszanie, więc...

O, słyszałem o treningach, ale nie miałem okazji brać w nich udziału.

Ale też, Hufflepuff został ładnie pokonany w ostatnim meczu Quidditcha.

Nie liczy się ilość a jakość

Jak będę sam z Callahanem na zajęciach to i tak będzie wpierdol i tak

Byłem na jednym i powiem Ci, że Williams nie ma litości

Dostali tak samo jak my od gryfonów

I co mnie na ten świata znowu sprowadzasz?

A to prawda, chociaż jednego pracownika można zastąpić skończoną ilością stażystów.

Mam przygotować kisiel?

To dobrze, że mnie tam nie było.

To mam zakopać ponownie?