Osoby: Skyler & Yuuko Miejsce rozgrywki: Komuna Puchońska Czas rozgrywki: kwiecień 2020 Okoliczności: Yuuko wraca do domu po całonocnej nieobecności i zabawianiu się z wilami, by skonfrontować się ze zmartwionym Skyem)
Obudziła się sama. Nad stawem, który poprzedniej nocy był głównym miejscem wyprawianego na cześć Sapphire przyjęcia panieńskiego. Niestety po wilach nie pozostał żaden ślad. Albo raczej prawie żaden… Yuuko zadrżała, podnosząc się z brzegu niewielkiej wysepki pośrodku swoistego jeziorka. Nie miała na sobie swoich ubrań, które zostawiła na plaży po drugiej stronie wody. Przeczesując włosy natrafiła jeszcze na pozostałości po transmutacji Palomy w postaci niewielkich kozich różków, które znajdowały się na środku głowy Puchonki. Rozejrzała się niemalże nerwowo wokół, próbując dostrzec czy ktokolwiek znajdował się w pobliżu, ale nie była w stanie dostrzec żywej duszy. Dopiero wtedy niechętnie weszła do zimnej wody, by poszukać swoich ubrań na drugim brzegu. Nie znalazła ich. Wyglądało na to, że wile postanowiły wyciąć jej jakiegoś psikusa i sprawić, że cały wieczór będzie dla niej o wiele bardziej niezapomniany. Jakby w ogóle mogła zapomnieć o tym wszystkim. Jej twarz niemal od razu oblała się mocnym rumieńcem, gdy tylko przypomniała sobie o tym co miało miejsce w czasie minionej nocy. Z pewnością szybko nie zapomni o wilach, a szczególnie o jednej z nich, która postanowiła ją sobie przywłaszczyć na kilka niezwykle długich godzin. Jej nerwowe poszukiwania ubrań spełzły na niczym, ale przynajmniej udało jej się odnaleźć swój futerał ze skrzypcami, które pozostały nienaruszone. Najwyraźniej jej muzyka ujęła tajemnicze kobiety zbyt mocno, by mogły skłonić się do zniszczenia lub uprowadzenia instrumentu. Lub po prostu stwierdziły, że to byłoby po prostu zbyt okrutne z ich strony. Oprócz tego znalazła również zostawioną przy instrumencie przepiękną plecioną bransoletkę z aleksandrytem, która z pewnością musiała być prezentem od Willow. Po raz kolejny Japonka poczuła pieczenie mocnego rumieńca na samo wspomnienie blondynki, które już po krótkiej chwili przemieniło się w bolesne ukłucie w sercu, gdy tylko uświadomiła sobie, że nie dane jej było się obudzić tego dnia przy boku kochanki. Chociaż wiedziała, że raczej nie powinna się tego spodziewać. To nie było nic wielkiego. Dała się ponieść chwili, omotać wdziękowi i urokowi wil oraz całkowicie ulec jednej z nich, by na koniec niezwykle ufnie oddać jej się w całości. I choć czuła się z tego powodu niezwykle zawstydzona to chyba nie potrafiła tak w pełni żałować swojego postępowania. Przynajmniej nie chwilowo, gdy chwile grzesznych rozkoszy wciąż były niezwykle żywe w jej pamięci. Mogłaby przysiąc, że jeszcze czuje delikatny choć z każdą chwilą coraz bardziej stanowczy dotyk warg kobiety na swojej skórze oraz sunące po jej ciele smukłe palce, składające obietnice kolejnych chwil pełnych miłosnych uniesień. Kolejnym uczuciem, które jej towarzyszyło była wdzięczność. Wdzięczność wobec samej siebie, że zdecydowała się zdawać egzamin na teleportację, gdy tylko ukończyła siedemnaście lat, bo zdecydowanie umarłaby ze wstydu, gdyby musiała teraz wracać nago do mieszkania przez pół Hogsmeade. Postanowiła przeteleportować się wprost do swojego pokoju, by uniknąć także wpadnięcia na któregoś ze swoich lokatorów. Zdecydowanie nie był to stan, w którym chciałaby się pokazać komukolwiek na oczy. Podnosząc z piasku swoje rzeczy, przymknęła oczy i skupiła się w pełni na miejscu, w którym chciała się pojawić. Wizja niedawno urządzonego pomieszczenia, które należało wyłącznie do niej przyniosło jej odrobinę spokoju. Wszystko po to, by po mniej przyjemnym uczuciu szarpnięcia za wnętrzności, znaleźć się dokładnie tam gdzie chciała. Chociaż i teleportacja nie wyszła jej idealnie. Owszem, znalazła się pośrodku swojego pokoju, ale nieszczęśliwie zmaterializowała się wprost na ogonie swojego kota, który zamiauczał przeraźliwie, zrywając się do agresywnego skoku, a sama Japonka straciła równowagę i runęła w tył, w kierunku swojego łóżka, dodatkowo ściągając na siebie pościel, która przykryła ją całkowicie. Z pewnością narobiła przez to takiego rabanu, że całe sąsiedztwo mogło ją usłyszeć. Tym bardziej, że Shirayuki-hime właśnie siedziała po przeciwległej stronie pokoju i syczała na nią wrogo. Pani prefekt ściągnęła ciężki materiał kołdry ze swojej głowy, odkrywając przy okazji również fragment hojnie naznaczonych swoją obecnością przez wilę ramion i spojrzała przepraszająco na kota. Miała tylko nadzieję, że zwierzę nie będzie miało jej tego zbyt długo za złe.
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Księżniczka mnie łaskawie obudziła, żeby ją nakarmić, a Ciebie dalej nie ma
Wracaj już, bo zjem resztki tarty, którą Ci wczoraj zostawiliśmy na powrót
To poważna groźba
*2h później*
Czy Ty w ogóle żyjesz? Miałaś wrócić kilka godzin temu, mów jak zmieniasz plany, bo wyłysieję przez Ciebie ze stresu
*30 min późńiej*
Nie będę Cię już swatać, obiecuję ;-; Wracaj
Mógłby zwyczajnie pójść spać. Napić się jakiegoś eliksiru na sen albo uspokojenie i zwyczajnie przespać całe to oczekiwanie, ale gdy w środku nocy obudziła go Shirayuki-hime, domagając się nie tylko atencji ale i jedzenia, nie pozostało mu nic innego jak ciekawsko zajrzeć do pokoju Yuuko, by sprawdzić w jakim stanie wróciła z pracoimprezy, że nie zajęła się nawet własnym kotem. W pierwszym odruchu od razu zapukał do Nancy, ale upewniając się, że Pani Kapitan jest sama w pokoju, nie rozbudzał jej zbytnio, wycofując się cichutko, nie chcąc by dołączała do nerwowego dreptania po kuchni, gdy tylko napisał już do Japonki na wizbooku. Obiecał sobie, że szybciutko upiecze coś na śniadanie i spróbuje się drzemnąć, a dziewczyna z pewnością wróci nad ranem, jednak w pewnym momencie złapał się na tym, że specjalnie nie korzysta z magii, by czas ponownego położenia się do łóżka odłożyć w czasie jak najsilniej. Pomijając już fakt, że przygotował kilka różnych owocowych farszy, to dodatkowo, zupełnie zbędnie ozdabiał każdego pierożka indywidualnie nieco innym wzorkiem, przez co cały proces, wraz z pieczeniem, zajął mu prawie trzy godziny, zamiast standardowych czterdziestu minut. W końcu poddał się, uznając, że przecież i tak nie zaśnie, jeśli zamknie się w pokoju, więc wraz z kilkoma pierożkami i bez przerwy otwartym wizbookiem wyłożył się na kanapie, by tam w półśnie czekać na powrót dziewczyny, chcąc udawać, że sam przysnął tu zupełnie przypadkowo, jakby jego panika na wizzie i tak go nie zdradzała z prawdą. I okazało się to najlepszą z decyzji, bo dzięki temu zerwał się z nadgryzionym pierożkiem w ręce, zrzucając księgę na ziemię, gdy tylko zbudził go trzask teleportacji i głośne oznaki niezadowolenia Księżniczki. Ledwo zastukał w przymknięte drzwi sypialni Yuuko, a już wchodził do środka stanowczym krokiem, zbyt zaspany, by myśleć o jakiejkolwiek grze pozorów, że nie ma ochoty zrobić dziewczynie zwyczajnej burdy, gdy już wyściska ją uspokojony tym, że dotarła cała do domu. A przynajmniej chciał myśleć, że wróciła cała i zdrowa, jednak tylko wzrok padł na twarz Puchonki, a już opadał niżej, prześlizgując się po naznaczonych ramionach. Kolorystyka, kształt, układ - znał te pieczęcie zbliżenia doskonale, niejednokrotnie pozostawiając je na czyimś ciele z takim upodobaniem, a jednak teraz wyparł się ich zupełnie, niczym ojciec nie chcący zobaczyć w córce oznak dojrzewania. - Yuuko, ku... - urwał, łapiąc się w porę, by nie zakląć głośno przy dziewczynie i od razu ściszył głos, nie chcąc zbudzić Nancy - Kto Cię tak pobił? Mówiłem, żebyś nie szła przez pa... - znów urwał, utykając gdzieś w połowie słowa, gdy mózg przetworzył, że dziewczyna siedzi przed nim (oby tylko!) topless, więc odwrócił się gwałtownie tyłem, nie chcąc dodatkowo jej krępować i już wolną dłonią łapał drzwi, wychodząc w stronę kuchni, podrzucając Puchonce chwilę na ubranie się, z wyraźnym komunikatem "kawy, herbaty?", oznaczającym pośredni nakaz podążenia za nim.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, co Sky musiał w tym czasie przeżywać. W końcu zawsze wracała do domu tak szybko jak tylko było to możliwe. Kończyła występ, rozmawiała z organizatorem przez pewien czas jeśli było to konieczne i od razu kierowała się do puchońskiego mieszkanka. Możliwe jak najkrótszą i najbezpieczniejszą drogą, nie zatrzymując się nigdzie. Jednak tego wieczoru... zdecydowanie zapomniała o czymś takim jak upływ czasu i zatroskany współlokator, któremu nigdy wcześniej nie dała powodów do zmartwień. Wile jednak skutecznie zawróciły jej w głowie i sprawiły, że nie zwracała uwagi na cokolwiek poza nimi... a zwłaszcza poza jedną bardzo konkretną wilą, która przykuła jej uwagę niemal od samego początku. Z pewnością była wyjątkowa. Jej lądowanie nie było może szczytem gracji i wdzięku, ale przynajmniej dzięki temu chociaż w jakiś sposób zakryła nagie partie swojego ciała, aby nie były one wystawione na widok publiczny. I chwała Merlinowi za to, bo zanim zdołała się chociażby podnieść z podłogi do pokoju wtargnął zaniepokojony Schuester. Mało brakowało, by spłonęła ze wstydu na to w jakiej niezręcznej sytuacji zastał ją współlokator. - Sky! - zawołała na jego widok z paniką widoczną w oczach. Naprawdę nie chciała, żeby tak wyszło. - Wszystko ci wytłu... Przerwała, gdy tylko usłyszała pytanie Skylera i aż wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia. Naprawdę nie sądziła, że chłopak aż tak opacznie zrozumie całą sytuację. Chociaż... Jakby nie patrzeć Willow nie byłą z nią zbyt delikatna. Po raz kolejny przeszedł ją dreszcz na samo wspomnienie kobiety. Zdecydowanie jeszcze przez długi czas będzie wspominała tę noc. - Sky, to nie tak jak my... - po raz kolejny próbowała coś powiedzieć, ale znowu zamilkła, bo tym razem prefekt wyszedł z pokoju, a ona sama jedynie wymruczała tyle, że chciałaby herbaty. Mając w końcu chociaż odrobinę prywatności, sięgnęła po czyste ubrania, by móc w końcu coś na siebie ubrać. Nie była tym razem wybredna. Wybrała pierwsze lepsze rzeczy, które dostatecznie zasłaniały ciało: jakieś dresowe spodnie i rozciągniętą bluzkę z długim rękawem po czym ruszyła do kuchni, gdzie spodziewała się znaleźć Puchona. Zauważyła także, że przyjaciel prawdopodobnie przygotował dla niej kolację. Była mu naprawdę za to wdzięczna i zapewne powinna coś zjeść, bo ostatni raz jadła... nawet nie pamiętała kiedy dokładnie miał miejsce jej ostatni posiłek, ale z pewnością było to poprzedniego dnia. Czuła jednak jak policzki płoną jej ze wstydu, a żołądek z nerwów zaciska się tak mocno, że zapewne zwymiotowałaby od razu, gdyby tylko coś zjadła. Wolała więc nie ryzykować i ograniczyć się jedynie do herbaty, którą zaproponował jej Sky. Usiadła na jednym z kuchennych krzeseł i oparłszy łokcie o blat stołu, ukryła na chwilę twarz w dłoniach. Jak ona mu o tym wszystkim opowie?
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Zaczynał mieć dziwne wrażenie, że o ile uczniowie z innych domów często uczestniczą w bójkach, tak Puchoni podejrzanie zbyt często w te bójki zostają wciągnięci i tak jak w jego przypadku, przebiegają zbyt jednostronnie. Martwił się wymyślając przeróżne scenariusze zanim Yuuko właściwie wróciła do domu, jednak dopiero teraz stres ścisnął mu żołądek w nieprzyjemnym suple. Póki jej nie widział była jednocześnie zupełnie bezpieczna spontanicznie nocując u jakiejś koleżanki, jak i porwana czy nawet martwa, ale wszystkie opcje były jedynie myślą - a teraz, nawet jeśli kamień spadł mu z serca, że Yuuko poza kilkoma siniakami najwidoczniej jest cała i zdrowa, tak panika stopniowo rozbudzała mu oddech przez świadomość, że cokolwiek się wydarzyło -na pewno odbiło na psychice Puchonki wyraźny ślad, bo jak wrócenie do domu bez ubrań miałoby tego nie zrobić? Dlatego kierując się w stronę kuchni, swojego bezpiecznego miejsca, w którym mógłby rozpleść nieco stresu pracą manualną, trzymał dłoń na wysokości przepony, wymuszając na sobie równomierny, spokojny oddech, by nie roztrajkotać się przed przyjaciółką jak katarynka. Chciał zająć czymś ręce, więc poza podpaleniem ognia pod czajnikiem nie korzystał z różdżki, własnoręcznie nakładając na talerz resztę wczorajszej tarty i wcale nie tak dawno upieczonych pierożków, by postawić je przed dziewczyną, gdy tylko usiadła przy stole. Z niespokojnie bijącym sercem spojrzał na jej drobne dłonie, które przecież przeznaczone były do wygrywania najpiękniejszych melodii na instrumentach, a nie do chowania w nich twarzy i mimowolnie ściągnął brwi w zmartwieniu, nie wiedząc jak mógłby ułatwić jej dzisiejszy poranek, który z pewnością będzie najtrudniejszy w pogodzeniu się z tym co zaszło. Cokolwiek zaszło. Bezmyślnie, zupełnie odruchowo, położył dłoń na jej plecach, chcąc pogładzić ją w pocieszeniu, za późno pozwalając sobie na myśl, że skoro wróciła do domu topless, to mogła zostać zmolestowana i jego dotyk tylko niepotrzebnie rozbudziłby świeże wspomnienie, więc szybko, najsubtelniej jak potrafił, wycofał się z tego gestu, by uciec dłońmi do przygotowania Senchy wiśniowej, pomagając sobie różdżką w uzyskaniu odpowiedniej temperatury wody. Usiadł naprzeciwko niej, podsuwając filiżankę z kocim zaparzaczem bliżej niej i podpadł usta na dłoni, dając jej nieco więcej ciszy na pozbieranie myśli, samemu potrzebując go niemal równie silnie, próbując domyślić się co powinien teraz zrobić. - Wiem, że to będzie dla Ciebie trudne, ale... musimy to gdzieś zgłosić - zaczął cicho, niemal dając radę zdusić w sobie wyrzut do samego siebie, że sam wcale nie zgłosił absurdalnie brutalnych zachowań Neirina i Cassiusa w stosunku do niego, nie mogąc bronić się przed wybuchem poczucia winy, że może łączyć się to w jakiś sposób ze szkodą Yuuko. Nieprzypadkowo też użył liczby mnogiej, chcąc dać do zrozumienia Puchonce, że niezależnie od tego co przeszła, on nie zamierza zostawiać jej z tym samej. Hipokryta. # 2
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Problem był taki, że ona nie uczestniczyła w bójce. Ani też nie padła jej ofiarą wbrew temu, co mógłby podejrzewać Skyler. Naprawdę nie sądziła, że właśnie o tym pomyśli, gdy nakryje ją w czasie niechlubnego powrotu do domu po całej nocy nieobecności. Mogła to zrobić ciszej, ale nie przewidziała tego, że narobi aż takiego hałasu, gdy tylko wróci. Chociaż gdy patrzyła na twarz Skya to coś jej podpowiadało, że chłopak i tak nie spał i czuwał, czekając na to aż pojawi się w mieszkaniu. Równie dobrze mógł wyłapać sam dźwięk towarzyszący aportacji. Była w trudnej sytuacji. Nigdy nie sądziła, że kiedykolwiek będzie odbywała podobną rozmowę z Schuesterem, ale życie jak widać bywa nieprzewidywalne. Pocieszający był jedynie fakt, że... to był Skyler. Wiedziała, że to była ostatnia osoba, która mogłaby ją potępiać czy osądzać. Wiedziała, że nieważne, co by mu powiedziała ten będzie ją wspierał i akceptował w pełni. A jednak mimo wszystko bała się. Nie wiedziała jak mogłaby podjąć ten temat i po prostu bała się tego, co mogłoby się stać, gdyby pewne fakty wyszły na jaw. I choć niektórzy twierdziliby uparcie, że przecież nie zrobiła nic złego to sama czuła, że było zupełnie inaczej. Była przekonana, że nie powinna postępować tak jak to zrobiła. I że w ogóle nie powinna nigdy podążać za głosem serca czy też pożądania, bo to niezwykle nieodpowiedzialne i... niepoprawne. Wymusiła drobny, przepraszający uśmiech w momencie, gdy prefekt postawił przed nią talerz z kawałkiem tarty i pierożkami. Jego dzieło wyglądało smakowicie jak zawsze, ale tym razem na samą myśl o jedzeniu Yuuko poczuła przypływ mdłości. Żołądek z nerwów praktycznie zawiązał jej się w ciasny supeł, który sprawiał, że z pewnością nie była w stanie nic zjeść. Za bardzo stresowała się nadchodzącą rozmową. To było silniejsze od niej. Dotyk Skya niejako wyrwał ją z otępienia i przypomniał o pięknej wili, której dłonie jeszcze kilka godzin temu błądziły po jej ciele. I choć było to tak niedawno to tęskniła do niej i jej bliskości. Zapewne będzie tak jeszcze przez długi czas. Naprawdę nie będzie mogła jej wyrzucić z głowy. Kobieta zrobiła na niej zbyt wielkie wrażenie, a Kanoe lgnęła do niej ufnie niczym ćma do światła. I chyba została lekko sparzona. - Sky... ja... um... - słowa po raz kolejny uwięzły jej w gardle, gdy tylko Schuester zaproponował zgłoszenie całego zajścia. W końcu jednak odetchnęła głęboko i zdobyła się na cztery słowa, które starała się wypowiedzieć nim zdąży się rozmyślić i zmienić w głosie swoją krótką wypowiedź jakieś kilkadziesiąt razy. - Nikt mnie nie pobił... Zapewne mogłaby dodać coś jeszcze, ale chwilowo nie była w stanie. Zamiast tego sięgnęła dłońmi do filiżanki z herbatą, by móc sobie o nią ogrzać ręce. Potrzebowała tego. Musiała poczuć ciepło pod palcami, które chociaż nieco ukoiłoby jej nerwy. Poza tym im dalej w las tym gorzej. Musiała się przygotować na kolejne pytania Skylera, które zapewne postawią ją w naprawdę niekomfortowej sytuacji.
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Reakcje dwóch różnych organizmów potrafiły zadziwić swoją odmiennością. On, gdy tylko zaczynał się stresować, czuł w żołądku ssącą pustkę, którą czym prędzej chciał zapełnić. Pomóc w tym mogły Błękitne Gryfy, jedzenie lub nieprzyzwoita wręcz bliskość drugiego człowieka. Pierwsze odpadało, bo nie odważyłby się teraz zostawić Yuu samej; ostatnie odpadało z dość oczywistego faktu braku Mefisto obok; pozostawało więc tylko (i aż!) jedzenie, przez co niemal odruchowo zgarnął jednego pierożka z talerza Puchonki, gdy tylko zauważył, że ta nie jest skora do spróbowania, czego nawet nie mógł mieć jej za złe. Ledwo zdążył poczuć na języku wciąż jeszcze pamiętający nieco ciepła farsz, a zawiesił się w niezrozumieniu co dziewczyna ma na myśli, mówiąc, że nie została pobita, skoro dowody są ewidentne. Mechanicznie poruszył jeszcze kilka razy szczęką i przełknął owocowe ciasto wraz z dużo cięższą do przełknięcia świadomością, że to, co tak naturalnie wziął za zwykłe siniaki, chcąc w swoich Puchonkach widzieć to, czego jemu brakowało, tak naprawdę było... całą łąką malinek. - O-och, okej, czyli... - urwał i pokiwał powoli głową na znak, że przyjmuje to jej wykluczenie bójki, myślami gnając już przez wszelkie możliwe warianty tego, jaki charakter mogła mieć w takim razie noc Yuuko i odchylając się nieco na krześle spróbował jak najdyskretniej wziąć głębszy wdech, chcąc jakoś pogodzić się z myślą, że kolejna z najbliższych mu Puchonek może potrzebować jego dodatkowej uwagi, gdy będzie przygotowywał Nopuerun. - Ale... Chciałaś tego, tak? Bo jeśli nie to wciąż trzeba... - zaczął łagodnie, pochylając się w stronę Japonki, jakby faktycznie ktoś mógł ich podsłuchać, wyraźnie zdołowanym stanem dziewczyny brnąc ku opcji, że jednak c o ś musiało być nie tak. I zdecydowanie za późno pomyślał o tym jak on sam potrafił zachowywać się i przede wszystkim - jak tragicznie potrafił się czuć już po fakcie - nawet gdy sam prowokował kogoś do zbliżenia. Poczuł jak ssąca dziura w żołądku drastycznie się powiększa, gdy tylko pomyślał, że ta urocza i wrażliwa dziewczyna przed nim mogłaby pomyśleć o sobie choć jedną z tych rzeczy, które on myślał w takich sytuacjach. Nie zasługiwała na choćby cień takiego samopoczucia. - Yuu, cokolwiek się wydarzyło, jeśli nikogo do niczego nie zmusiłaś - a szczerzę wierzę, że nie mogłabyś nikogo skrzywdzić - zaczął, próbując wyłapać ciepłą barwę tęczówek dziewczyny, chcąc ogrzać je dodatkowo własnym spojrzeniem, a także, może i naiwną, ale pełną wiary i szacunku myślą - I jeśli tylko tego chciałaś, to nie masz powodu do poczucia winy - ciągnął, już kompletnie przyjmując tę wersję wydarzeń zbyt zaślepiony własnymi doświadczeniami - Pamiętaj, że jeśli będziesz potrzebowała eliksiru, to wystarczy, że mi powiesz i Ci go zrobię - dodał powoli, z naciskiem na każde słowo, mając na myśli zarówno eliksir przed jak i po, bo w końcu... mają 3 miesiące na reakcje, a im szybciej, tym lepiej dla psychiki Puchonki. # 3
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Była kompletną odwrotnością ludzi, którzy potrafili zajadać stres i swoje problemy. Ona w takich momentach nie mogła nic przełknąć. Przynajmniej tyle dobrego, że mogła napić się herbaty choć ta była jeszcze w jej mniemaniu zbyt gorąca, by mogła ją wypić bez parzenia sobie języka. Dlatego też chwilowo nie tykała niczego, co podsunął jej Sky choć była wdzięczna za sam gest. Wiedziała, że się o nią troszczył i to był jego sposób na wyrażanie tego jak bardzo ważna jest dla niego. Sky już wiedział. Wiedziała, że połączył fakty, bo wychwyciła tę osobliwą nutę w jego głosie, która świadczyła o tym, że już wie o co chodzi. Dlatego jedynie nerwowo skinęła głową, zagryzając dolną wargę. Czuła coraz większą nerwowość, która w zasadzie narastała z każdym kolejnym momentem. Tym bardziej, że skoro już zrobiła pierwszy krok w swoim wyznaniu to raczej nie będzie mogła się dosyć szybko wycofać z tematu minionej nocy. Tym bardziej, że zapewne Schuester miał sporo pytań, które kłębiły się w jego głowie. - Nie, to nie tak, ja, umm... Chciałam tego - mówiła zdecydowanie zbyt dużo i zbyt nerwowo. Przez chwilę zastanawiała się nawet czy w jej głosie nie zaczyna się pojawiać jej ojczysty akcent, który sprawiłby, że prawdopodobnie stałaby się jeszcze bardziej niezrozumiała dla przyjaciela i niepotrzebnie plątała w słowach. Musiała się nieco uspokoić, złapać oddech i starać się oczyścić umysł z niepotrzebnych myśli. Co nie było takie proste. Zwłaszcza, gdy usłyszała słowa prefekta odnośnie zmuszania kogoś do czegokolwiek. Na ułamek sekundy nawet zaniemówiła. - Sky... Naprawdę uważasz, że mogłabym... - urwała, bo miała wrażenie, że głos załamał jej się zupełnie jakby starała się wyciągnąć nutę, która leżała na skraju jej skali wokalnej. Nawet nie chciała o tym myśleć. Chyba nigdy nie byłaby w stanie zmusić kogoś do tego, by zrobił cokolwiek wbrew swojej woli. Może nie powinna czuć się winna, ale... zdecydowanie czuła coś podobnego. Czuła, że nie powinna postępować w podobny sposób i poddawać się urokowi wili, ale miała do niej ogromną słabość. Wystarczyła jedynie słodka obietnica bliskości, by uległa jej całkowicie, nie myśląc zupełnie o tym, co mogłoby mieć miejsce później. Chciała po prostu zatracić się w tym momencie i poczuć coś wyjątkowego. Z odrętwienia wywołanego natłokiem myśli wyrwał ją dopiero głos Skya, który zwrócił się do niej tym razem z pewną propozycją, którą nie bardzo zrozumiała. nie widziała większego związku między zdarzeniami znad stawu, a jakimś specyfikiem, o którym wspomniał jej chłopak. Spojrzała na niego z niejakim zdziwieniem, starając się domyślić, co właściwie chciał przez to wszystko powiedzieć. - Jaki eliksir? O czym mówisz, Sky? - spytała już kompletnie skołowana.
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Odetchnął z ulgą, nie zdając sobie wcześniej sprawy jak mocno potrzebował tego zapewnienia, by się rozluźnić. Chciała tego, a więc faktycznie jedynym problemem było poczucie winy przygodnym seksem? Bo jak inaczej zrozumieć tę spontaniczność, którą zdradziła znikając na noc bez żadnej zapowiedzi? Skoro nie pomyślała o tym, by posłać sowę czy napisać na wizbooku, choćby i przez pośrednika, to znaczy, że jej noc musiała być naprawdę intensywna i niezapomniana. Skoro tego chciała, bardzo chciał wierzyć, że może wcale nie żałuje, a jej mina wywołana jest wyłącznie wstydem przed nim, ale zwyczajnie... nie byłby sobą, gdyby nie martwił się i tak. - Co? Nie, zdecydowanie nie, ja... W sensie miałem na myśli tak ogólnie, a nie że naprawdę byś mogła... - zamotał się na chwilę, w myślach już analizując swoją poprzednią wypowiedź, czy faktycznie aż tak nie umiał się wypowiadać, że nawet tak prosty przekaz gdzieś mu umykał. Uspokoił się dokończeniem zapomnianego w rozmowie pierożka i zamilkł na chwilę, by dać im obu czas do pozbierania myśli. Wydawało mu się, że w takiej sytuacji jego propozycja była jednoznaczna, więc mimowolnie ściągnął brwi w dezorientacji, próbując przypomnieć sobie czy na pewno nie doszło między nimi do kolejnego nieporozumienia i zaraz się okaże, że mają zupełnie co innego na myśli. - Yuu... Czy my w ogóle mówimy o tym samym? - spytał, rezygnując już zupełnie z tych niedomówień i taktowności, wchodząc w rzeczowy ton, by jasno zadeklarować swoją potencjalną pomoc. - Przespałaś się z kimś, tak? Jak rozumiem po braku informacji, że Cię nie będzie, to tego nie planowałaś, więc... Podejrzewam, że przez spontaniczność mogliście się nie zabezpieczyć, co jakby... no zdarza się, nie ma co się wstydzić- zaczął od razu wyjaśniać, woląc wtrącić jakieś słowa zapewnienia, że każdemu może zdarzyć się dać ponieść, darując już sobie komentarz o tym ile razy sam zapomniał o zabezpieczeniu - I po prostu jeśli byś potrzebowała... jeśli byś c h c i a ł a, to uwarzę poronny i nikt nie musi wiedzieć. I na przyszłość nopuerun to też nie problem... # 4
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Zapewne, gdyby tego wyraźnie nie chciała to całe wydarzenie byłoby na pewno bardzo traumatyczne. Tak jednak jedynym problemem było to jak czuła się względem niezwykle przyjemnie spędzonej nocy, która jednak zdawała jej się być błędem, który nie powinien mieć miejsca. Czymś czego powinna żałować choć najchętniej zapewne po prostu by to powtórzyła. Tylko po to, by potem znów się zadręczać tym do czego doszło. Świetnie. Teraz oni obydwoje się motali i chyba robiło się jeszcze bardziej niezręcznie i dziwnie niż było jeszcze chwilę temu. Dotychczas polegała jedynie na Skyu, który jakoś ciągnął tę całą rozmowę, nie pozwalając jej zamrzeć w miejscu. Całe szczęście, że wkrótce jakoś doszedł do siebie i mógł ją jeszcze raz zagadnąć odnośnie wydarzeń minionej nocy w kontekście eliksiru. Chociaż może lepiej, żeby jednak ten dialog umarł śmiercią tragiczną? Yuuko zapewne nie miałaby nic przeciwko temu. Choć nie lubiła niedomówień to jednak nie wydawało jej się to o wiele gorsze niż rozmawianie na temat pewnych intymnych szczegółów, które dotyczyły jej osoby. Może nawet z czasem przeszliby nad tym do porządku dziennego? Jej pytanie najwyraźniej również wybiło Schuestera z rytmu. Choć wiedzieli o co chodzi to wciąż nie mogli się w pełni porozumieć. Dopiero, gdy chłopak zaczął nakreślać jej swój tok myślenia to jakby coś nagle ją oświeciło. W końcu była tak skupiona na tym, co się stało, że kompletnie nie wzięła pod uwagę tego jak całą sytuację może zrozumieć prefekt. Czuła jak serce przyspiesza rytm swojego bicia w jej klatce piersiowej, a na policzki wstępuje coraz intensywniejszy w swej barwie rumieniec wstydu. Wiedziała, że powinna to wszystko wyjaśnić, ale wciąż trudno było jej się do tego zmusić. - To była kobieta - wypaliła jeszcze zanim Sky zdążył zakończyć swoją wypowiedź odnośnie eliksiru poronnego i nopuerunu. Musiała się w końcu przełamać i wyrzucić to z siebie na tyle szybko nim zdąży się rozmyślić lub zabraknie jej odwagi, by to zrobić. Nawet nie wiedziała, co dokładnie czuje w momencie, gdy w końcu te słowa opuściły jej usta. Nie była w stanie stwierdzić czy jest to ulga związana z tym, że w końcu zwierzyła się najlepszemu przyjacielowi z tego, co tak długo ukrywała i tłamsiło ją każdego dnia czy może bardziej czuła się jeszcze bardziej przygnieciona wagą swojego wyznania skoro została już postawiona w sytuacji, z której nie ma odwrotu. Odetchnęła głęboko choć oddech zadrżał jej z nerwów i spuściła głowę. Ściągnęła też ręce ze stołu i teraz oparłszy je o kolana palcami jednej dłoni przesuwała po plecionej bransoletce będącej prezentem od wili. - Jestem homo... - wyznała już o wiele ciszej zapewne po niejakiej chwili przerwy. Zapewne Skya ta informacja musiała niezwykle zaskoczyć, bo wcześniej zdawał się nie być świadomym tego, że jego współlokatorka gustuje w osobach tej samej płci. I choć wciąż nie wiedziała jakie dokładnie emocje się w niej kotłują to z pewnością mogła wśród nich wymienić wstyd, nerwowość oraz poczucie, że jest w tej chwili niezwykle wrażliwa i podatna na wszelkie ataki jakie tylko ktoś mógłby na nią przypuścić.
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Powinien wiedzieć jak zareagować. W końcu sam jeszcze niedawno był w podobnej sytuacji i o ile wypalenie tego faktu przed Finnem i Caelestine, którzy byli dla niego tylko nieco bliższymi znajomymi, przyszło mu dość łatwo, to wciąż pamiętał ten irracjonalny strach przed powiedzeniem prawdy Dunbarowi. Zupełnie jakby miał wyrzucić go za to z mieszkania i potraktować niewybaczalnym za choćby spojrzenie w jego stronę, chociaż przecież doskonale wiedział, że ten gryfoński Alvaro zareaguje tak, jak na przyjaciela przystało. I mógł tylko się domyślać jak trudne było dla kogoś tak nieśmiałego jak Yuuko powiedzieć to na głos i nawet jeśli wiedział, że akurat przed nim był to lęk kompletnie irracjonalny, to i tak nie mógł powstrzymać się od wyrzucenia samemu sobie, że musiał zrobić coś źle. Musiał, skoro powiedzenie tych kilku słów było dla niej tak trudne nawet przed nim - osobą, która przecież jest w dość zauważalnym przez hogwartczyków związku homoseksualnym z dość rzucającym się w oczy Wilkołakiem. Zdecydowanie "powinien" w takim wypadku wiedzieć, jak ma zareagować. Wystarczyło przecież zrobić dokładną odwrotność tego, co sobie wyobrażał, gdy myślał o najgorszej reakcji na jego własny coming out. A mimo to - nie potrafił. Bo nie potrafił spojrzeć na to z boku po tym wszystkim co przeszedł przez ostatnie kilka lat. - Yuu... - zaczął, najcieplej jak potrafił, wyzbywając się z niskiego głosu nawet tej lekkiej, charakterystycznej chrypki po Błękitnych Gryfach. - Jeśli odkryłaś to dopiero po tym co zaszło, to normalne, że czujesz się zdezorientowana, ale... - urwał, ledwo zaczynając a już gubiąc się w tym co właściwie chciał jej przekazać, więc uśmiechnął się lekko, próbując złapać z nią kontakt wzrokowy i pochylił się nieco w jej stronę, zupełnie jakby mówili o czymś ściśle tajnym. O czymś, co tylko oni przeżyli i tylko oni mogli siebie nawzajem zrozumieć, będąc teraz wtajemniczonymi. - To przyjemne uczucie, prawda? Móc to komuś powiedzieć. - rozwinął, uśmiechając się już pewniej i opierając łokcie o stół. - A jak więcej osób będzie wiedzieć, to dopiero poczujesz jak wcześniej.... To będzie uczucie jakbyś nagle nauczyła się poprawnie oddychać - dokończył, ważąc każde słowo, chcąc od razu zapewnić przyjaciółkę, że jeśli tylko sama już się z tym pogodzi, to będzie już tylko lepiej. - Powiesz Nancy? - spytał nieco ciszej, opierając brodę o dłoń, bardzo powoli uświadamiając sobie te wszystkie momenty, gdy jak kretyn kombinował z jakim znajomym umówić przyjaciółkę i nie za bardzo rozumiejąc, jak jego gejradar mógł go tak zawieść. Może... działa tylko na meżczyzn?
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Wiedziała, że Sky jej za to nie potępi. W końcu jak mógłby to zrobić skoro sam znajdował się w podobnej sytuacji, a teraz nie krył się zupełnie z tym kim był i z kim był... Miała wrażenie, że Schuesterowi, przynajmniej w tej chwili, przychodzi to niezwykle swobodnie i naturalnie. Nie mogła jednak sobie wyobrazić siebie na jego miejscu, mówiącej wprost o tym co czuje i niezwracającej uwagi na nieprzychylne komentarze, na które niejako sama by się wystawiła. To zdecydowanie nie było dla niej. Jedyne o co Skyler mógłby mieć do niej żal to o fakt, że ukrywała to tak długo. I w zasadzie gdyby nie poranny incydent to ta rozmowa w ogóle nie miałaby miejsca. Zapewne dalej wykonywałaby uniki przed prefektem, który czasem spytałby ją o to czy jakiś chłopak wpadł jej w oko lub próbował ją umówić na randkę z jednym ze swoich znajomych... - Półtora roku... - niemalże wychrypiała, gdy tylko Sky zaczął ją zapewniać o tym, że na początku można być zdezorientowanym. Ona miała to już za sobą. Wiedziała już dokładnie kim była, a jednak przez niemal dwa lata nie mogła się z tym pogodzić. Zamiast tego starała się to zdusić w sobie i nie pozwolić na to, by ktokolwiek inny się o tym dowiedział. Wysłuchiwała uważnie słów Schuestera odnośnie tego jak dobrze jest wyjść z szafy i ujawnić się przed większą ilością osób i brzmiało to niezwykle pięknie. Więc czemu czuła się dokładnie na odwrót niż on to opisywał? Nie czuła się jakby zaczęła w końcu poprawnie oddychać. Wręcz przeciwnie. Miała wrażenie, że zamiast tego się dusi, a jakaś niewidzialna siła ściska jej klatkę piersiową i nie pozwala zaczerpnąć swobodnie tchu. I nawet nie chciała sobie wyobrażać, co by było gdyby na miejscu Skylera siedział ktoś inny. Lub kilka różnych osób. Zanim odpowiedziała w końcu na jego ostatnie pytanie rozchyliła jedynie wargi, gotowa coś powiedzieć, ale dźwięk nie chciał samoistnie wyrwać się z gardła. Musnęła jeszcze raz palcami bransoletkę z aleksandrytem i w końcu zmusiła się do wypowiedzenia słów, które utkwiły jej gdzieś pomiędzy strunami głosowymi. - Nie chcę nikomu mówić... - wciąż unikała spojrzenia przyjaciela, bo wiedziała, że pewnych rzeczy z pewnością nie będzie mógł zrozumieć przez to, że funkcjonowali zupełnie inaczej pomimo łączących ich wielu podobieństw.
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Rozchylił lekko wargi, mimowolnie lekko odchylając się w tył z kilkukrotnym zdziwionym zamruganiem, jakby potrzebował chwili na przetrawienie tej informacji. Wyznanie orientacji nie było żadnym problemem, to potrafił zrozumieć, a jako, że nie widział nigdy wcześniej Yuuko z żadnym mężczyzną (właściwie słysząc jedynie plotki o Gallagherze po balu Zimowym), nie miał żadnego prawdziwego zderzenia wyobrażeń. Uderzyła go dopiero świadomość, że dziewczyna jest tego świadoma przez tyle czasu i nie czuła potrzeby podzielenia się tym wyznaniem, nawet jeśli nie z nim, najgłośniejszą gejową dupą Hogwartu tuż za Liamem, to z jakąkolwiek koleżanką, przypadkową duszą czy... randką w ciemno. Przede wszystkim nie potrafił zrozumieć, bo on sam najwięcej czasu stracił na ukrywaniu tego przed samym sobą, a gdy w końcu to pojął, to nie wytrzymał wcale zbyt długo przed zaprezentowaniem tej nowej drogi życia całej szkole. - W sensie... To przez czystokrwistość, tak? Przez rodzinę? - spytał zdezorientowany, łapiąc się jedynego tropu, który znał, gdzie komuś zależało, by orientacja nie wyszła na jaw i właśnie tak to argumentował. Finn. Ale nawet on, na początku wręcz agresywnie zamykający się na jakąkolwiek dyskusję na tym polu, zdecydował się na wyjście z szafy.motywowany... chęcią normalnego związku, nawet jeśli mimo pozwolenia nazywania się swoim chłopakiem wciąż nie zezwalał na jakikolwiek kontakt fizyczny w miejscach publicznych. - Ale jeśli z kimś się zwiążesz... to wtedy zmienisz zdanie? Po prostu nie chcesz o tym mówić bez konieczności, prawda? Bo chyba nie zamierzasz tak całe życie... - zamotał się, urywając, bo aż poczuł nieprzyjemny chłód na sercu przez myśl, że jego Yuuko miałaby ukrywać przed światem tak istotną część siebie, przy okazji utrudniając sobie znalezienie dla siebie godnej siebie partnerki - Yuu, ludzie są naprawdę tolerancyjni. Mnie nikt nie... No, nawet jak mnie ktoś obraża, to przecież nie za orientacje, tylko no, zasłużyłem sobie pewnie na różne sposoby, ale nikt nigdy nie... przynajmniej nie bezpośredni - kontynuował, marszcząc nieco brwi w próbie skupienia, by dobrać odpowiednie słowa lub chociaż nie poplątać się zupełnie w tych instynktownie już i tak wybranych.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Mogła się spodziewać takiej reakcji. Miała nadzieję, że Sky nie będzie miał jej tego za złe i nie uzna, że nie mówiła mu tego ze względu na to, że nie ceni go jako swojego przyjaciela. Zależało jej na tym jakie miał o niej zdanie. I naprawdę nie chciała go stracić, ale... Mimo wszystko Nie chciała wymawiać tego wszystkiego na głos. Póki to wszystko kłębiło się wyłącznie w jej głowie zdawało się o wiele mniej istotne i co najważniejsze mniej realne. Mogła to bez problemu zepchnąć na dalszy plan i zignorować. Teraz jednak to wszystko stało się jakby... ostateczne? Na pewno sprawiało, że nie mogła już dłużej temu wszystkiemu zaprzeczać. Przynajmniej nie na głos. Nie przy Skylerze. - Ja... nie wiem... Może? Chyba? - odpowiedziała, gdy tylko spytał ją czy to wszystko wynikało z czystokrwistości. Miała jednak wrażenie, że sprawa była dużo bardziej skomplikowana. Nie dość, że pochodziła z niezwykle tradycyjnej rodziny to do tego cała Japonia była dużo bardziej konserwatywna niż Wielka Brytania także może właśnie ten czynnik kulturowy tak na nią wpływał? Bardzo możliwe. Zresztą nie tylko japońska mentalność, ale i cały jej charakter sprawiały, że podchodziła do pewnych spraw zupełnie inaczej. Czuła coś zupełnie innego, a świat widziała w nieco inny sposób. - Skyler... ja... nie wyobrażam sobie tego - odpowiedziała i mówiła tutaj o samym poważnym związku. Może i miała za sobą coś podobnego, ale teraz raczej nie widziała się wplątującej w jakikolwiek romans. Nie potrafiła sobie zilustrować na ten moment żadnej hipotetycznej przyszłości, w której mogłaby być w pełni sobą i naprawdę szczęśliwą. - Sky, nie zasłużyłeś niczym na takie traktowanie. Jesteś... najlepszy - dokończyła z braku jakiegokolwiek lepszego słowa. Nie bardzo wiedziała, co powinna mu odpowiedzieć w tej kwestii. Oboje chyba nie bardzo wiedzieli jak prowadzić tę rozmowę. Yuuko wciąż nie spoglądała w jego kierunku, ale teraz chociaż nie spuszczała głowy, wbijając spojrzenie w jakże stylową podłogę kuchni. Zamiast tego przeczesała dłonią włosy, które chciała odgarnąć z twarzy i natrafiła przy tym na pamiętne kozie różki. Przez chwilę nawet zapomniała o ich istnieniu. Była zbyt pogrążona w myślach.
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Uśmiechnął się mimowolnie na to słodkie zapewnienie, bo zwyczajnie... wierzył w szczerość tego prostego "najlepszy", nawet jeśli wiedział, że prawda leży daleko poza tym stwierdzeniem. Westchnął tylko na chwilę opierając usta o dłoń, by westchnąć bezgłośnie, próbując poukładać sobie w głowie wszystkie zdobyte informacje i dopiero teraz mając całą masę pytań, które chciałby zadać, a jednak przydusiło go poczucie winy, że za mocno męczy przyjaciółkę po - prawdopodobnie - nieprzespanej nocy. - Nie mogę powiedzieć, że rozumiem... - zaczął powoli, unosząc znów wzrok na Puchonkę - Ale szanuję Twoją decyzję i nie zamierzam Cię nakłaniać, po prostu... Dla mnie to była ulga, ale chyba zauważyłaś, że ja nie lubię być sam- tłumaczył dalej, najlepiej jak umiał, musząc przy tym przyznać się przed samym sobą nieco niewygodną prawdę - nie umiem być sam - poprawił się ciszej, lekko się przy tym krzywiąc, bo cała ta jego żałosna desperacja zamykała się w tym prostym problemie, że potrzebował psychicznego zapewnienia, że ma jakieś znaczenie, a nic poza ciągłą fizycznością nie pieczętowało tak dobrze naiwności, że "tym razem" się uda. I przecież bez otwartego przyznania się do orientacji nie mógł by być tak blisko swojego Wilka publicznie, co z kolei skutkowałoby ciągłym, nawarstwiającym się smutkiem, który generował swoim dystansem Finn. - No i... jak już wiem, że chodzi o dziewczynę... dałabyś mi się umówić na randkę w ciemno? - spytał, perfekcyjnie wyćwiczonym uśmiechem i rozbawionym tonem próbując nieco zbagatelizować tę propozycję, by, choćby i z tego zmęczenia, Yuuko po prostu się zgodziła. - No chyba, że to dzisiejsze to coś poważnego. To zzz... - urwał dramatycznie, naiwnie oczekując, że Japonka skusi się o zdradzenie imienia swojej nocnej partnerki, która tak hojnie przystroiła jej obojczyki w sznur purpurowych korali.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Nieważne, co sam Schester o sobie sądził, dla niej i tak był najlepszy. Sprawił, że poczuła się w Hogwarcie jak w domu, był wiernym przyjacielem... Może czasami nieco uciążliwym i natarczywym w niektórych kwestiach (jak na przykład w próbach wypchnięcia jej na randkę), ale mimo wszystko z pewnością oddanym i szczerym, który chciał dla niej tego, co najlepsze. - Dziękuję, Sky - powiedziała jeszcze, gdy ten w końcu przyznał, że pomimo tego, że nie potrafi jej zrozumieć to jednak może uszanować to co myślała i postanowiła. Miała zatem nadzieję, że nie powie nikomu o tym, czego właśnie się dowiedział. Nie spodziewała się jednak również jakiegokolwiek wyznania ze strony Puchona. Nie bardzo wiedziała, co powinna na nie odpowiedzieć. Sama przywykła już niejako do samotności choć wiedziała, że nie była ona ani łatwa ani przyjemna i często związana była z masą obowiązków, które mogły człowieka przytłoczyć. Dlatego zamiast cokolwiek powiedzieć po prostu sięgnęła swoją dłonią do ręki prefekta, by uścisnąć ją w nieco wymownym geście. Nie zamierzała dopuścić do tego, by był sam. Na pewno nie sądziła, że Sky postara się jakoś całą tę rozmowę niejako zakończyć pytaniem o to czy pozwoliłaby się zaciągnąć na randkę w ciemno. Tym razem zamiast się zarumienić, poczuła jak krew odpływa jej z twarzy. I on po tym wszystkim co usłyszał jeszcze próbował podejmować ten temat? Był niereformowalny. - Zdecydowanie nie - zaprzeczyła niemal od razu. Nie widziała siebie w jakimkolwiek związku, a na pewno nie teraz. Nie chciała się z nikim wiązać. I od takich przypadkowych wyskoków raczej, by stroniła, gdyby nie wyjątkowe okoliczności. A skoro już o tym mowa... Na wspomnienie minionej nocy rumieńce na nowo wróciły na jej policzki. I to w intensywnym wydaniu. - Willow... - mruknęła w końcu niezbyt wyraźnie, zawstydzona samym faktem, że poruszają jej temat. - I raczej jej już nie zobaczę... Jest wilą. Zupełnie jakby ten jeden fakt miał mu już wszystko wytłumaczyć. Zresztą zapewne tak będzie i kobieta zostanie jedynie dosyć miłym i intensywnym wspomnieniem. Bo nawet zostawione przez nią ślady na skórze Puchonki w końcu znikną.
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Prychnął cicho z rozbawienia, zdecydowanie zbyt przyzwyczajony do przyjmowania odmów, a już zwłaszcza tych od Yuuko, by móc faktycznie się tym przejąć. I tak samo, jak zawsze upierał się i walczył, aż ktoś w końcu nie uległ jego determinacji i urokowi, tak nie zamierzał wcale poddawać się przy Puchonce, zwyczajnie... licząc na to, że kiedyś uda mu się trafić perfekcyjnie lub to dziewczyna w końcu zmieni zdanie. Może nie być zainteresowana teraz, w tym momencie, ale jego propozycja nie miała wcale daty ważności i gotów będzie ją swatać choćby i na emeryturze. Spiął się nieco, w pierwszej chwili myśląc, że usta Yuuko układają się w nazwisko Willows, próbując wymusić na sobie jakąś pozytywną reakcję, bo w gruncie rzeczy... dziewczyny miały ze sobą wiele wspólnego, a jednak potrzebowałby chwili, by poukładać sobie myśli w głowie, by przegonić irracjonalną zazdrość o obie z Puchonek. Zresztą to chyba na chwilę obecną byłoby zbyt niezręczne, gdyby miał pomyśleć, że to jedna z jego byłych zapewniła Yuuko taką noc. I pod wpływem tych myśli w pierwszej chwili nie dotarł do niego sens kolejnych słów, więc brwi z opóźnieniem uniosły mu się w górze w wyrazie zdziwienia, by zaraz później zbiec się ku sobie w mieszance troski, zmartwienia i lekkiego oburzenia na istoty, których nigdy nie mógł polubić, zbyt silnie kojarząc je z pogardzonymi eliksirami miłości. Przygryzł wargę w próbie znalezienia słów, którymi mógłby zapewnić teraz przyjaciółkę, że to nawet dobrze, że nigdy się już nie zobaczą, bo wątpił, by wila choć przez chwilę pomyślała o tym, jak z tym wszystkim może czuć się Yuuko, gdy czar przestanie działać, zmuszając ją do ponownego życia w szarej rzeczywistości, ale westchnął tylko ciężko, wstając od stołu. - Musisz być zmęczona. Podobno wile tak szybko nie odpuszczają - rzucił, próbując na siłę wpleść rozbawioną nutę do niskiego głosu, wyciągając już z szafki szklankę, by napełnić ją wodą, pod wpływem myśli o plotkach, w których wile doprowadzają do skrajnego odwodnienia organizmu. Jakby ta podsunięta Puchonce szklanka naprawdę miała błyskawicznie pomóc, a przynajmniej dać mu poczucie, że zrobił cokolwiek. - Yuu... - zaczął ciszej, opierając się o szafkę, by z rozczuleniem spojrzeć na przyjaciółkę, nie potrafiąc zapewnić jej wsparcia w tak subtelny sposób, jak ona potrafiła to robić, choćby i dzisiejszym, prostym gestem złapania dłoni. - Skoro nie chcesz nikomu mówić, to... ja rozumiem, naprawdę. Ale skoro już wiem, to obiecaj mi, że jeśli będzie jakiś problem... jeśli cokolwiek będzie Cię dręczyło, to obiecaj, że będziesz pamiętała, że możesz mi powiedzieć i postaram się pomóc - poprosił, odruchowo przechylając głowę nieco w bok, przyzwyczajony do minimalnego schylania się w próbie złapania dziewczęcego spojrzenia. U kogokolwiek innego mógłby próbować wymusić obietnicę, że podzieli się zmartwieniem, ale przy Yuu... musiała mu wystarczyć świadomość, że dziewczyna wie, pamięta i sama rozważy czy faktycznie chce skorzystać.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Po była jedna z rzeczy, na którą raczej się nie zgodzi. Nie chciała być swatana przez kogokolwiek ani wysyłana na jakieś randki, na których zapewne czułaby jedynie dziwną presję i zdecydowanie nie czułaby się swobodnie. Dlatego tak uparcie odmawiała Schuesterowi, naiwnie licząc na to, że za którymś razem dotrze to do Puchona i przestanie wychodzić z podobnymi propozycjami, z których nie mogło wyniknąć nic dobrego. Chociaż jak widać chwilowo nie odnosiło to żadnego skutku. Nawet nie pomyślałaby o Ofelii, która w końcu nosiła bardzo podobne nazwisko do imienia wspomnianej przez nią wili. I nawet jeśli Sky spróbowałby przemówić jej do rozsądku i uświadomić jak okrutne i egoistyczne potrafiły być wile. Zresztą sama zdołała tego skosztować poprzedniej nocy, gdy niektóre z nich robiły z nią dokładnie, co chciały. I choć nie zawsze było to przyjemne to w większości przypadków nie miała nic przeciwko i pozwalała im na wszystko. A już zwłaszcza jednej konkretnej piękności... Oblała się szkarłatnym rumieńcem, gdy tylko usłyszała komentarz odnośnie... khem... wytrzymałości i zawziętości wil. Mogła to jedynie potwierdzić chociaż oczywiście nie zrobiłaby tego na głos, bo miała za sobą naprawdę wiele godzin intensywnego... wysiłku fizycznego. Choć chwilowo nie potrzebowała szklanki wody. Zerknęła jeszcze na przyjaciela, gdy ten zaczął po raz kolejny się odezwał, chcąc ją jeszcze raz zapewnić o tym, że może na niego liczyć. Oczywiście cieszyło ją to chociaż nie sądziła, by kiedykolwiek miała z tego skorzystać. Z drugiej strony skoro jednak przełamała się i wyznała mu prawdę to może następne rozmowy przyjdą jej już o wiele łatwiej. - Dobrze, Sky. Jeśli tylko coś się wydarzy to dam ci znać - zapewniła go. Wciąż czuła się nieco nieswojo z myślą, że powiedziała Schuesterowi o wszystkim, ale chyba po prostu musiała się oswoić z tym faktem. Chwilowo jedynie uśmiechnęła się do niego i postanowiła zachowywać się przez resztę dnia jakby cała rozmowa w ogóle nie miała miejsca.