Światowa stolica mody. Przepełniona piękną architekturą, wieloma zabytkami, sam spacer wąskimi uliczkami robi ogromne wrażenie, w towarzystwie gorącego, włoskiego słońca.
Długo zastanawiał się, gdzie zabrać ją na kolację. Oczywistym wyborem była elegancka restauracja - wszystko mu podpowiadało, że mimo tego jak banalne było to rozwiązanie, powinien się na to zdecydować. Klasyka wydawała się być tutaj najlepszą i najskuteczniejszą opcją i nie bardzo chciał od niego odstępować, z drugiej strony, nie chciał, żeby to było aż takie proste. W końcu zrozumiał, że zabranie jej do najlepszej restauracji jaką znał, nie było aż takim banałem, wręcz przeciwnie, mogło ją to całkiem pozytywnie zaskoczyć. W końcu nie była to żadna z knajpek w Anglii, nic na miejscu nie umywało się z tym, czego spróbował podczas swojego pobytu we Włoszech. Zorganizował więc świstoklika i umówił się z nią na pokątnej, pewnie tym samym sprawiając wrażenie, jakby miał zabrać ją do jednego z miejsc przy tej ulicy. W liście podał jedynie godzinę, miejsce i zgodnie z tym o co poprosiła - nadmienił, żeby ubrała się elegancko, ale wygodnie. W końcu w takim miejscu żal było zrezygnować ze spaceru włoskimi uliczkami. Sam wybrał jeden ze swoich własnych projektów, coś prostego, eleganckiego, ale nieprzesadzonego. Właśnie ten zestaw uznał za najbardziej adekwatny na ich małą wycieczkę. Czekał spokojnie na jej przyjście, zerkając na zegarek, ciekaw jej punktualności. Kiedy w końcu wypatrzył ją na ulicy, uśmiechnął się i wręczył jej czerwoną różę, która zaraz owinęła się wokół jej nadgarstka, tworząc chwilowo wygodną bransoletkę, tak, żeby nie przeszkadzała za bardzo podczas wieczoru. - Pięknie wyglądasz - powiedział, zerkając na jej strój nie bez zainteresowania. Zawsze to oceniał. Gust był dla niego jednym z najważniejszych wyznaczników, trudno było cokolwiek powiedzieć po ich porannym spotkaniu w Hogwarcie, w między czasie obserwował ją na korytarzach (głównie po to, żeby dostosować pod nią swój projekt). - Gotowa? To świstoklik - wskazał na stary, zepsuty zegarek, który leżał na słupie obok nich. - Zdasz się na mnie? - zapytał z błyskiem w oku, nie zamierzając jej zdradzać gdzie się wybierają. Wystarczyło złapać zniszczoną biżuterię, żeby przekonać się, co ją czeka.