W tym miejscu można przystąpić do próby adopcji jednego z trzech naszych milusińskich: kudłonia Gonzo, lelka wróżebnika Fruzję oraz nieśmiałka Irisa.
Adopcja jest możliwa tylko i wyłącznie, jeśli polubisz naszą stronę na wizbooku. Przed próbą adopcji upewnij się, że spełniasz wszystkie niżej wymienione wymagania dotyczące poszczególnych zwierząt - Mistrz Gry sprawdzi pod koniec Twojej adopcji czy wszystko się zgadza.
Pamiętaj o zasadach umieszczonych w temacie schroniska. Nieznajomość nie zwalnia z konieczności ich przestrzegania!
Namiot został wewnątrz magicznie powiększony. W środku zmieściłyby się wszystkie namioty razem wzięte. Są tu trzy legowiska odpowiednio od siebie oddalone. Pani Susan McKinley (założyciela schroniska) wprowadza chętnych w szczegóły i oprowadza po środku. Przy każdym legowisku znajduje się odpowiednia ilość karmy i akcesoriów pielęgnacyjnych. Namiot jest odporny na wszelakie interwencje pogodowe, jednak mimo wszystko panuje tu chłód zaś w powietrzu unosi się specyficzny zapach słomy, odchodów i karmy.
Lelek
Imię: Fruzja Wiek: młody Stan zdrowia: zdrowy
Zwierzę zostało już adoptowane!:
Wymagania do adopcji: - postać musi posiadać dużą klatkę, w której bez problemu zmieści się gniazdo - postać powinna napisać dwie interakcje z Fruzją zanim będzie możliwa jej adopcja:
1 - podawanie pokarmu (żywe chrząszcze, żywe ważki, marynowane knieżyce i garści warzywnic) 2 - głaskanie piór, drapanie pod dziobem.
Kostki na powodzenie adopcji:
Każde 8 punktów z ONMS daje Ci prawo do przerzutu kostki:
Spoiler:
Niewygodnie mi (1-3) - Fruzja ochoczo przysiadła na Twoim ramieniu, jednak najwyraźniej było jej niewygodnie. Wrzasnęła Ci prosto do ucha (od czego rozbolała Cię głowa), przecięła pazurami skórę na ramieniu i odleciała do gniazda, by schować się tam i zasnąć. Niestety Fruzja Cię nie polubiła i możesz spróbować z innym zwierzęciem. Przytulmy się (4-6) - Fruzja wciska swoją pierzastą główkę prosto we wnętrze Twojej dłoni i domaga się pieszczot. Nie chce zejść z Twojego przedramienia, cały czas się do Ciebie tuli i domaga więcej jedzenia. Gratulacje, możesz adoptować Fruzję i zabrać do domu!
Charakter zwierzęcia: Nasza Fruzja jest energicznym ptakiem, a co za tym idzie krzykliwym. W ciągu dnia jest niezwykle kochliwa - uwielbia przesiadywać na przedramieniu, a tylko na noc wraca do klatki. Jęk lelków wróżebników zwiastuje nadejście burzy i jak dotąd Fruzja przewidziała je wszystkie z niezwykłą dokładnością.
Wymagana opłata: 50 galeonów po udanej adopcji.
Kudłoń
Imię: Gonzo Wiek: średni Stan zdrowia: nieco krótsze prawe kopyto, wyraźne kulenie
Charakter zwierzęcia: Nasz Gonzo został wychowany w niewoli z powodu odniesionych w młodości ran, które uniemożliwiłyby mu przeżycie na wolności. Gonzo jest bardzo nieśmiałym i wstydliwym zwierzaczkiem, jednak jego serce czeka aż ktoś go pokocha pomimo jego niepełnosprawności. Żywi się suszoną i świeżą trawą, a dwa razy w tygodniu otrzymuje specjalistyczną karmę dostosowaną specjalnie dla niego.
Wymagana opłata: 100 galeonów po udanej adopcji.
Wymagania do adopcji:
-> postać może posiadać maksymalnie sowę, bowiem większa ilość zwierząt może spłoszyć i zdenerwować kudłonia. -> postać musi być pełnoletnia -> postać musi posiadać dom wraz z dużym ogrodem, gdzie zostanie postawiona mini stajenka pełna słomy i siana.
By adopcja była możliwa należy przeprowadzić z Gonzo trzech interakcji (po jedna na post/wątek z zaznaczeniem upływu czasu). 1 - karmienie z odpowiedniej odległości 2 - wyczesywanie futerka z pomocą lewitującej szczotki 3 - sprzątanie legowiska kudłonia, dostarczanie zapasu słomy
Po wykonaniu interakcji należy rzucić kostką, by dowiedzieć się czy Gonzo Cię polubił. Każde 10 punktów w kuferku z ONMS daje Ci możliwość przerzutu kostki.
Spoiler:
Wstydzę się (1-4) - Gonzo chowa swój nos w łapkach, a jego uszy oklapły. Nie chce podejść ani nie pozwala się dotknąć. Ilekroć poruszasz się bliżej niego ten ucieka do swojego legowiska i chowa się wśród słomy. Niestety Twoja adopcja jest nieudana i niestety pracownicy schroniska radzą, byś spróbował z innym zwierzakiem. Skoro Gonzo nie zaufał Tobie teraz, to nie zaufa i później.
Jesteś fajny (5) - Gonzo uważnie Cię obserwuje i wyraźnie węszy Twój zapach. Ilekroć na Ciebie patrzy to odwraca zawstydzony wzrok, a gdy na niego nie patrzysz to wraca do Ciebie spojrzeniem i pochyla nisko głowę, wyraźnie będąc Tobą zaciekawiony. Gdy nie patrzysz to przysuwa się do Ciebie na odległość półtora metra i wpatruje w karmę stojącą obok Ciebie. Nie daje się dotknąć, ale wzbudziłeś w nim spore zainteresowanie. Jeśli ponowisz wszystkie trzy interakcje Gonzo polubi Cię i będziesz mógł go adoptować.
Lubię Cię (6) - masz w sobie coś, co Gonzo najwyraźniej polubił. A może jest tak spragniony uwagi, że nie jest w stanie Ci odmówić? Wyraźnie kulejąc bardzo nieśmiało podchodzi do Ciebie i pozwala sobie wyczesać futerko, gdy Ty trzymasz w ręku szczotkę. Po pewnym czasie zje Ci z ręki, a na końcu zaczyna trącać Twoją dłoń swoim nosem. Polubił Cię. Gratulacje! Możesz go adoptować od razu!
Nieśmiałek
Imię: Iris Wiek: dorosły Stan zdrowia: zdrowy
Wymagania do adopcji:
-> postać musi mieć w swoim mieszkaniu zasadzone i wyrośnięte, zdrowe drzewo owocowe/bonsai, w którym będzie mógł Iris przesiadywać
Wymagane są dwie interakcje:
1 - zabawa przy drzewku - stukanie, chowanie się - Iris lubi zabawę w "A kuku" i "Ganianego" wokół drzewa 2 - karmienie żywymi insektami
Każde 8 punktów z ONMS daje Ci prawo do przerzutu kości:
Spoiler:
Boję się Ciebie (1 -4) - zabawa była fajna, jednak nie dał się ani dotknąć ani nawet do siebie zbliżyć. Schował się gdzieś w drzewku i nie da się go na nowo ani zwabić ani odszukać. Najwyraźniej się wystraszył albo zawstydził. Niestety, adopcja jest nieudana i nie możesz więcej próbować go ze sobą oswoić. Warto spróbować z innym zwierzęciem. Więcej uwagi (5) - Iris chce się z Tobą bawić bez końca. Skacze jak szalony, wyciąga do Ciebie szpiczaste "rączki" i zaraz je cofa wyraźnie zawstydzony. Nie chce byś odchodził ale też nie wskakuje na Ciebie. Jeśli ponowisz obie interakcje możesz adoptować Irysa. Zabierz mnie (6) - czyżby to miłość od pierwszego wejrzenia? Po wyczerpującej zabawie i smacznym jedzonku nieśmiało podchodzi do Twojej dłoni i na nią wchodzi. Kładzie się na niej, zwija w kłębek i przysypia. Gratulacje, zaufał Ci i możesz go adoptować.
Charakter stworzenia: Iris jest strachliwym stworzeniem i płochliwym. Kocha zabawę, skakanie, bieganie po gałęziach, a najlepiej zasypiać mu w ciepłej dłoni bądź przy ciepłym policzku człowieka. Boi się większych hałasów, ale gdy już kogoś pokocha to na całe życie.
Wymagana opłata: 100 galeonów po udanej adopcji.
To zwierze wymaga, aby opiekun posiadał licencję. Tutaj możesz dowiedzieć się więcej na ten temat.
______________________
Joshua Walsh
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Wizbook potrafił pozytywnie zaskoczyć. Siedząc w gabinecie, próbując zaplanować kolejne zajęcia dla dzieciaków, które miałyby w sobie coś więcej niż zwykłe latanie, sięgnął po książkę. Przewracał kolejne karty ze znudzeniem, aż nagle zauważył ogłoszenie o możliwości adopcji zwierząt. To nie tak, że zawsze marzył o jakimś niesamowitym pupilu. Zwyczajnie brakowało mu kogoś, z kim mógłby pogadać, a raczej do kogo mógłby mówić, siedząc w gabinecie. W takim schronisku na pewno było jakieś zwierzę, które chciałoby zostać jego pupilem. Czytał uważnie ogłoszenie, aż dotarł do wzmianki, kiedy i gdzie będzie można ich znaleźć. Uśmiech sam pojawił się na jego twarzy i nie schodził następnego dnia, gdy lekkim krokiem, zaraz po śniadaniu ruszył w stronę namiotów adopcyjnych. Zaskoczeniem była dla niego różnorodność zwierząt. Od zwykłych po magiczne. On, oczywiście, zwracał większą uwagę na wszystkie latające sieroty. Od papug, u których zabawił większą chwilę, aż po lelka wróżebnika. Samiczka podbiła jego serce już w pierwszej chwili. Od razu poprosił o pokarm dla niej, żeby móc trochę czasu z nią spędzić. Wziął garść marynowaych knieżyc i podszedł do stworzenia. - No cześć mała… Jesteś Fruzja? Bardzo ładnie, chcesz trochę smakołyków? - kusił ptaka, wyciągając ku niej dłoń z paroma knieżycami. Czekał spokojnie, zastanawiając się, czy zgodzi się, aby jej dotknął, pogłaskał po piórach. Lelek wróżebnik… Niegdyś zwiastujący śmierć, budzący strach wśród ludzi, podobno jedno z ulubionych zwierząt wróżbitów. Obecnie mniej się ich bano, z tego, co się orientował. Zauważono, że potrafi przewidzieć burzę. Taka umiejętność przydałby się w czasie lotów albo przy planowaniu zajęć. Babcia nie byłaby sama, gdyby zamieszkał na nowo z nią i sprawił im jakiegoś pupila. Dlaczego nie miałby to być lelek? Raczej było z nią mniej problemów niż z psidwakiem i nie bałby się zostawić ich samych — babcie i Fruzję. Z drugiej strony, może lepiej było wziąć sowę? Lustrował spojrzeniem jej ciemne pióra lelka i piękny ogon. Przypominała mu skrzyżowanie sępa z pawiem, przy zachowaniu elegancji tego drugiego. Tak, zdecydowanie podbiła jego serce. W schronisku spędził kilka godzin, głównie przy w namiocie z lelkiem, choć wychodził na chwilę przejść się przy pozostałych zwierzętach, aby Fruzja mogła od niego chwilę odpocząć. Ostatecznie jednak wracał, brał parę knieżyc i mówił do ptaka, próbując przekonać ją do siebie. Początkowo w ogóle nie chciała się do niego zbliżyć, czemu nawet się nie dziwił. Póki nikogo, poza nim, nie było w namiocie, nucił spokojne piosenki, jak jego babcia, gdy on był zdenerwowany w dzieciństwie. Cóż albo Fruzja miała dość jego wokalnych występów, albo rzeczywiście pomogło, gdyż w końcu podeszła i jadła z jego wyciągniętej ręki. Nie próbował jeszcze głaskać jej piór ani wykonywać dodatkowych ruchów. Stał spokojnie, wyciągając otwartą dłoń, trzymając w niej knieżyce. Przy okazji dowiadywał się, co lubi jeść, jak dużą powinien mieć klatkę, gdyby zdecydował się ją adoptować, a i Fruzja nie widziałaby w tym problemu. Niestety, wkrótce nadszedł czas, że musiał wracać. Pożegnał się z ptakiem, obiecując wrócić, po czym skierował się w stronę zamku. Miał nadzieję, że przy następnych odwiedzinach Fruzja pozwoli się pogłaskać.
/zt
______________________
Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Joshua Walsh
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Trochę czasu mu zajęło zanim znów pojawił się w namiocie z Fruzją. Żałował tego, obawiając się, że ptak może go nie rozpoznać i nie chcieć jego towarzystwa. Właściwie nie zdziwiłby się. Dla pewności, że nie będzie aż tak niechciany, zakupił jej ulubione przysmaki, które trzymał w papierowej torebce, wchodząc do namiotu. Spojrzał w stronę kudłonia, uśmiechając się lekko. Kolejne nieśmiałe stworzonko. Byłoby mu lepiej w czyimś domu, niż w schronisku, ale nie chciał dawać go babci, która zapomniałaby szybko o pupilu. Szybko więc swoje zainteresowanie skierował w stronę lelka, z którym już raz się spotkał. Wtedy częstował ją przysmakami, stopniowo się z nią oswajając. Jak będzie dzisiaj? Podszedł do jej części namiotu, sięgając powoli po ważkę. Pamiętał, że je lubiła i liczył, że tym sposobem uda mu się ją do siebie zwabić. Może pozwoli się pogłaskać? Wiedział, że nie wszystkim podobała się uroda lelków. Były z rodziny feniksów, ale trudno byłoby nazwać je równie pięknymi. Przypominały sępy, choć miały lepiej upierzoną głowę. Josh jednakże widział w nich piękno, a Fruzja od razu zdobyła jego serce. Pragnął ją adoptować, żeby mogła siedzieć z nim w zamku. Uwielbiał latające stworzenia najbardziej ze wszystkich, każde było niezwykle. Szczególnym zainteresowaniem darzył ich skrzydła. Interesował się budowa, funkcją poszczególnych fragmentów piór i ich łączna zdolnością latania. Nie potrzebowały magii, aby wzbijać się w powietrze, w przeciwieństwie do ludzi. Nie inaczej było teraz. Kiedy Fruzja znalazła się bliżej niego i z ochotą jadła podawane przez niego ważki, Josh postanowił spróbować szczęścia. Wyciągnął rękę, aby delikatnie, ostrożnie przesunąć opuszkami palców po czarno-zielonych piórach. Były równie przyjemne w dotyku, co piękne. Uśmiechał się lekko, obserwując ptaka. Było w tym coś uspokajającego, wyciszającego, choć sam lelek nie należał do milkliwych. Fruzja z zadowoleniem krzyczała, upominając się o kolejne porcje smakołyków. Najwyraźniej nie przeszkadzał mu jego dotyk, więc już śmielej położył na niej dłoń. Pióra były aksamitne, delikatne. Przesuwając po nich palcami obserwował jak czerń przechodzi w zieleń i jak pięknie błyszczą się w promieniach słońca. Odważył się przenieść dłoń wyżej na jej szyję, na tył głowy, ale musiał cofnąć rękę, gdy Fruzja znieruchomiała, jakby speszona. Mimo wszystko była nieśmiałym ptakiem. Kiedy skończyła się zajadać i zauważyła, że torebka jest pusta, spojrzała na niego, jakby czekając, aż ten wyjmie nowe przysmaki z kieszeni. Zamiast tego Josh podniósł dłoń, aby podrapać ją pod dziobem. Nieomal rozniosło go ze szczęścia, gdy Fruzja nie odleciała, a wystawiła ku niemu głowę. Zamierzał zgłosić chęć adopcji. Może, skoro pozwoliła się głaskać, będzie chętna iść z nim do zamku? - Pieszczoch z ciebie, co? A nie chciałabyś być tak drapana codziennie? Zastanów się, a ja wrócę za jakiś czas - zagadał do ptaka, mając gdzieś, czy ktoś go widzi. W końcu można rozmawiać ze zwierzętami, prawda? Drapał ją jeszcze jakiś czas, na zmianę z głaszczeniem piór. Wiele dałby, aby zobaczyć ją w locie, móc obserwować jak pracują jej skrzydła. Teraz jednak musiały mu wystarczyć drobne czułości. Z uśmiechem wyszedł z namiotu, aby odszukać właścicieli i omówić zasady adopcji Fruzji.
/zt
______________________
Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Joshua Walsh
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Wrócił do namiotu po dłuższej chwili. Zdążył dowiedzieć się, że jeśli tylko Fruzja okaże chęć zostania z nim, będzie mógł ją adoptować za drobną opłatą. Konieczne było jednak kupienie dostatecznie dużej klatki, aby mogła zrobić w nim gniazdo. Z tego powodu musiał wybrać się do Magicznej Menażerii, gdzie na szczęście posiadali klatki pod różnej wielkości ptaki. Dobrał jeszcze zapas warzywnic i tak przygotowany wybrał się do schroniska. Jeśli się nie uda i ptak postanowi zostać, zamierzał po prostu zostawić im swoje zakupy. Wszedł ponownie do namiotu, uśmiechając się od ucha do ucha i podchodząc do części należącej do lelka. Przyglądał się samiczce, która z całą pewnością była młoda, sądząc po jej aktywności. Niby nieśmiała, ale najwyraźniej go rozpoznawała, bowiem ożywiła się na jego widok. Wyjął parę warzywnic z torebki i wystawił przedramię, zachęcając ją tym samym do zajęcia miejsca na jego ręce. Kiedy tylko Fruzja zajęła miejsce, Josh uśmiechnął się szeroko, od ucha do ucha. Był pewien, że mu się uda, że jednak lelek będzie chciał z nim iść. W końcu czy naprawdę był aż tak zły, żeby nikt nie chciał jego towarzystwa? Podawał jej przysmaki, obserwując jak z przyjemnością je. Mając wolną rękę, zaczął ponownie głaskać jej cudnie aksamitne pióra, przenosząc dłoń wyżej, na jej głowę. Ku swojemu zdziwieniu zauważył, że Fruzja niejako zaczęła się do niego łasić, wciskając swoją głowę w jego dłoń. Czy ona właśnie zaczęła się do niego przytulać? Zaczął śmiać się cicho, ciepło, przykładając na moment czoło do jej głowy. Było lepiej, niż mógł przypuszczać. Wyjął znów trochę warzywnic, zaczynając iść powoli w stronę wyjścia z namiotu. Cieszył się jak dziecko i nie ukrywał tego. - No, Ślicznotko, to znaczy, że pójdziesz ze mną do zamku? Mam odpowiednią klatkę, ale jak dla mnie, możesz gniazdo zrobić po prostu w moim gabinecie - zaczął mówić do niej cicho, nie przestając jej głaskać, gdy tylko miał wolną dłoń. Gdy tylko zaczynała wyraźnie domagać się smakołyków, wkładał dłoń do kieszeni, w której trzymał torebkę z warzywnicami i podawał jej znów kilka. W pewnym momencie chciał sprawdzić, czy odfrunie, ale nie chciała zejść z jego przedramienia. Nawet miał wrażenie, jakby spojrzała na niego z wyrzutem, że próbuje się jej pozbyć. Nic takiego jednakże nie miał w planach! - A wiesz, że opiekuję się wróżbitami? Co powiesz na to, żeby zostać pupilkiem grupy? Jeszcze się z nimi nie spotkałem, ale możemy to zrobić na dniach i w ten sposób sprawdzimy, kto z nich jest w porządku, dobra? - spytał, unosząc przedramię nieco wyżej, aby ostrożnie wtulić nos w pióra na skrzydle. W zamian został nieznacznie dziobnięty w ucho. Krew nie leciała, a Fruzja nie wydawała się urażona, więc chyba było dobrze, prawda? Dotarł z ptakiem do właścicieli schroniska, którym zapłacił odpowiednią sumę galeonów. Spojrzał wtedy na swojego nowego pupila, a widząc niechęć do wejścia do klatki, rzucił niewerbalnie locomotor na klatkę i ciągnąc ją za sobą, jak na smyczy, skierował się w stronę zamku. A więc miał jeszcze jednego podopiecznego!