Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Malmö i okolice

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyNie Mar 22 2020, 22:26;


Malmö


Malmö to miasto położone w południowej Szwecji, gdzie znajduje się również port morski położony nad cieśniną Öresund. Jest to trzecie w kolejności miasto wśród najbardziej zaludnionych. Nie jest ono tak piękne jak Sztokholm i nie znajdzie się w nim aż takiej ilości klasycznych szwedzkich domków jak w innych miastach, jednak warto zatrzymać się tutaj, by obejrzeć chociażby Ratusz zwany tutaj jako Stortorget. Nie brakuje tu historycznych rzeźb czy to króla Gustava Adolfa, muzyków, można udać się do pobliskiej Latarni morskiej, zjeść coś pysznego w Lilla Torg (mały rynek) czy podziwiać historię wyrytą w architekturze.

Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyNie Mar 22 2020, 22:29;

początek marca, 2020, Cmentarz, "Malmö old cemetery".

Kiedyś przychodził w to miejsce po to, by wyobrażać sobie kim byli jego biologiczni rodzice. Może naukowcami jak Cadoganowie? A może ojciec był aurorem, a matka wysoko postawioną urzędniczką? We wszystkich wyobrażeniach młodziutkiego umysłu Elias i Ebba byli wspaniałymi czarodziejami, o których mógłby mówić z dumą… gdyby ich pamiętał. Nie miał żadnego ich zdjęcia, a nazwisko nie chciało mu przejść przez gardło. Dzisiaj, gdy miał prawie dwadzieścia lat i gdy znał prawdę, oglądanie nagich nagrobków sprawiało mu ból. A jednak przyszedł tutaj choć nie wiedział czemu. Nie odnajdzie tu odpowiedzi, nie ukoi to jego rozterek i nie pozbiera jego rozsypanego serca. Niczym posąg spoglądał z góry na dwa niemalże przytulone do siebie kamienne groby. Twarz miał bladą, ewidentnie trawioną jakąś chorobą, choć trudno orzec czy tylko i wyłącznie fizyczną. Miał niemalże dwadzieścia lat, a czuł się tak zmęczony, jakby przeżył ich sto. Ranił siebie spoglądaniem na wyryte w kamieniu imiona i karmił się nienawiścią do trupów skrytych wiele metrów pod ziemią. Mieli czelność umrzeć i zostawić na świecie dziecko, które nie potrafiło w pełni zaakceptować prawdziwego siebie - tego, który poszedłby śmiało w ślady swych rodziców - czarnoksiężników. Utracił kolejną część siebie i choć przecież to on zainicjował rozstanie ze Skylerem to czuł się skrzywdzony, choć przecież Sky nie zrobił mu nic złego. Podarował mu jakąkolwiek wizję przyszłości, był mu wdzięczny, a jednak nie miał sił wykrzesać z siebie radości. Wybrakowany, zagubiony, cierpiący na depresję i psychozę stał nad grobami i niemo pytał “Czemu?”, choć po za tym jednym słowem nie kryło się nic więcej.
Usiadł na wilgotnej ziemi, skazując swego zastępczego ojca na postój. To pierwszy dzień od miesiąca, kiedy Finn wyszedł w ogóle z łóżka. Swoją egzystencję ograniczał do tępego patrzenia w sufit i wyłączania myśli, bowiem tylko dzięki tej nieczułości nie pojawiała się psychoza. Siąpił deszcz, a on mroził lodowym spojrzeniem zimne nagrobki i nie było w tym spojrzeniu niczego dobrego. Nie przyszedł czcić pamięci Ebby i Eliasa jak to robił przez wiele lat. Przyszedł tu oznajmić samemu sobie, że ma im za złe, że się urodził taki… podatny na zniszczenie. Cóż mu po świetnym władaniu magią i nieufności, skoro gdy tylko do siebie kogoś dopuszczał to prędzej czy później tracił to z nawiązką? I to on był temu winien, nikt inny. Sam siebie unieszczęśliwiał, a wbrew wszystkiemu chciałby zaznać znów tego, co kiedyś. Beztroski i wolności. Może jednak dołączenie do mieszkańców cmentarza nie było złym pomysłem? To też jakiś rodzaj wolności, ale jednak obiecał Skylerowi zaniechanie takich planów. Nie mógłby złamać tej obietnicy i jeden Merlin wie, że dane słowo chroniło go właśnie przed bardzo złym krokiem.
Westchnął. Wstał z zimnej ziemi, otrzepał płaszcz z wilgotnej trawy i gdy chciał zrobić krok w kierunku swego żyjącego ojca, zatoczył się i tylko stojące nieopodal drzewo uchroniło go przed szybkim złamaniem obietnicy danej Schuesterowi. Przytrzymał się pnia, oparł o nie gorące czoło i tak zastygł. Po chwili poczuł na ramieniu ciężar dłoni i sam nie wiedział kogo pragnął teraz ujrzeć najbardziej. Kto z całego świata byłby w stanie spojrzeć w twarz Garda i nie skrzywić się na widok wilgoci otulającej jego blade policzki? Odwrócił się do Antoniusa z rezygnacją wymalowaną na twarzy. - Niech mi ktoś pomoże, ojcze. - szepnął nieswoim głosem, a mężczyzna obok odpowiedział coś w szwedzkim języku. Słowa, które miały dać mu nadzieję, że jeszcze nie wszystko się skończyło.

| zt
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyNie Mar 22 2020, 22:53;

/dom Gardów, pokój /

Gardowie składali się z trzech osób - ojciec, matka, syn. Każdy z nich znany był ze stoickiego spokoju, pewnej dozy powściągliwości w wyrażaniu swych uczuć i surowości przejawiającej się na niektórych płaszczyznach. Odnosili się do siebie życzliwie, tak też traktowali wszystkich swych przyjaciół i gości. Ten mały domek, w którym Finn się wychował widział wiele dobrego. Trzy osoby i dwa skrzaty w jednym miejscu, a jednak panowała tu dziwna cisza.
Leżał w łóżku naćpany podwojoną dawką eliksiru uspokajającego. Wyglądał kiepsko i zdecydowanie nie nadawał się do przyjmowania gości. Wydawać się mogłoby, że cały dom odpoczywa po ostatniej awanturze jaka wybuchła w tym niedużym, ale eleganckim domu. Bardzo, ale to bardzo rzadko zdarzało się, by Gardowie się kłócili, a nawet jeśli żywili do siebie urazę to rozwiązywali to po cichu, a jednak ostatnie noce obfitowały w podniesione głosy, gorączkowe wodzenie wzrokiem od rozszalałej z troski matki do wściekłego ojca, który starał się zapanować nad swoim dorosłym synem. Nie rozumieli go. Nie wiedzieli, że on MUSI wracać NATYCHMIAST do Wielkiej Brytanii. Nie może tu zostać ani sekundy dłużej skoro Marlow powrócił... akurat wtedy, gdy on wyjechał... czy to nie ironia losu? Czekał prawie rok aż ten da jakikolwiek znak życia, a gdy się pogodził z faktem, że nigdy go nie zobaczy ten wrócił... i ta wiadomość, pisana ręką Diny, wyzwoliła w Finnie pokłady takich emocji, które nie sądził, że w sobie potrafi zmieścić. Zachowywał się dziwnie - gorączkowo powtarzał w przeplatających się językach, że musi wrócić, musi go dopaść, zemścić się, odebrać mu każdy dzień z tych utraconych, zmusić go, by zrobił cokolwiek, by wynagrodzić Skylerowi błędy Finna... Myśli plątały się między wspomnieniami, teraźniejszością a paniczną potrzebą powrotu do Hogwartu. Sprytek płakał po cichu, gdy setny raz naprawiał podniszczone elementy wyposażenia pokoju.
Nie miał różdżki, leżał nieruchomo na łóżku. Roztrzepany, nieprzytomny, wykończony psychicznie i fizycznie. Nie był w stanie oswoić się z faktem, że Marlow powrócił, a jego tam nie ma. Nie pamiętał z listu Diny nic poza tym, że on wrócił. Zapomniał, że miał jej odpisać, że ona przyjedzie, zmartwi się... a on nic, trwał w zawieszeniu między ciężkim snem a koszmarami. Nie potrafił uspokoić się bez eliksiru, jego ręce nieustannie drżały, a z oczu wyzierało milion emocji, nad którymi nie panował. Nie radził sobie, potrzebował pomocy i nie wiedział jak wyrwać się z okowów szaleństwa, chwytających go w różnych porach. Powoli się wybudzał z twardego snu i dzięki lekom nie był w stanie poczuć tego miliona, co było w chwili obecnej aktem miłosierdzia. Został zmuszony pozostać w Malmo dopóki dopóty nie wróci mu równowaga psychiczna. Siedział zatem na łóżku i walczył z jednym, uporczywie powracającymi obrazem. Twarzą Viniciusa.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyPon Mar 23 2020, 00:25;

Wylądowała w Szwecji w szarym dresie i zimowej kurtce Cassiusa. Miała torbę z kilkoma rzeczami i kuferek z kilkoma eliksirami bez etykietek. Odebrana z punktu lądowania świstoklika udała się do domku Gardów w towarzystwie Antoniusa, który oszczędnie, ale bardzo rzeczowo opowiedział jej czego może się spodziewać, jak wyglądają dni Finana i ich życie od czasu wyjazdu. Była milcząca w drodze do domu, poprosił specjalnie by się nie teleportować by móc chwilę porozmawiać z Antoniousem, przedstawić mu swój pomysł i wytłumaczyć, że jest tu tylko i wyłącznie dla Fina. Prawda była taka, że jeśli będzie musiała wybierać między dobrem puchona, a zgodą jego rodziny, to zawsze wybierze przyjaciela, niezależnie od tego co Antonius z małżoną zarządzą.
Kiedy weszła do domu rozpięła kurtkę i ściągnęła ze stóp trzewiki pokryte jeszcze odrobiną śniegu ze ścieżki prowadzącej do drzwi wejściowych. Zostawiła rzeczy w przedpokoju i poprawiła zwykłą, dresową bluzę z kieszenią na brzuchu kierując się już bardziej automatycznie do pokoju Fina, niż rzeczywiście podążając za jego ojcem. Była tu kiedyś, dawno temu, jeszcze jako mała smarkula w odwiedzinach kiedy Patrick i Antonius omawiali jakieś delegacje, dokumentacje i pozwolenia na przewożenie różnych rzeczy z różnych krajów. Znała te korytarze, te dywany, choć niektóre rzeczy się zmieniły to jednak atmosfera domu pozostawała dokładnie ta sama, ten przyjemny klimat rodzinnego ciepła, którego u Harlowów trudno było kiedykolwiek doświadczyć. Uśmiechnęła się do ojca Szweda i przekręciła gałkę w drzwiach zapewniając, że sobie poradzi, a jeśli coś się będzie działo to będzie głośno krzyczeć. Nie chciała przekonywać go o tym, że nie miała już jedenastu lat i doświadczyła już różnych form krzywdy w swoim krótkim życiu - zdołała sobie z nimi poradzić więc i z Finanem, najprawdopodobniej, jakoś przeżyje. Poza tym, jak mawiało stare porzekadło wychowanków domu Slytherina - Do odważnych świat należy, a odważny w grobie leży. Tchórz ucieka dziś by móc uciec i jutro - Dina nie miała najmniejszego problemu i nie czuła najmniejszego wstydu w ucieczce.
Nie sądziła jednak, że takowa będzie konieczna.
Zamknąwszy za sobą drzwi oparła się o nie plecami z dłońmi wsuniętymi w kieszeń na brzuchu, patrząc na młodego Garda siedzącego pół-przytomnie na krawędzi łóżka. Obserwowała kątem oka jak wygląda zawartość pokoju, potrafiła poznać meble złożone zaklęciem bo przecież sama naprawiała demolowany przez Cassiusa pokój w hotelu na Mont Blanc - były niemal identyczne, a jednak zawsze coś się nie zgadzało... Przyglądała się oknom, czy są zasłonięte, czy odsłonięte, co leży na jego biurku i gdzie jest gitara. Milczała obserwując puchona, stojąc tak jak stała, tam gdzie stała, niemal element wystroju tak długo, aż sam uznał, że chce na nią spojrzeć. Nie przyjechała tu mu się narzucać, nie przyjechała z nim walczyć, do niczego go zmuszać, pouczać, namawiać czy odmawiać.
Przyjechałą tu, żeby być.
Dla niego, z nim, przy nim. Tak blisko, bądź tak daleko, jak będzie tego potrzebował. Miała w pamięci bolesny wyrzut Skylera, który absolutnie nie zrozumiał o co miała do niego żal - choć liczyła na to,że ten przygotuje coś, co będzie mogła ze sobą zabrać do Szwecji, jakąś miłą pamiątkę, znak, że o nim pamięta, uznała, że skoro Sky nie rozumie, to nie ma sensu naciskać. Wolał zarzekać się, że zawsze będzie kochać i zawsze można na niego liczyć. Przymknęła powieki. Każdy tak mówi i chuja robi.
Kiedy podniósł głowę uśmiechnęła się lekko. Ani wyglądała dziś jakoś specjalnie, z skołtunionymi włosami związanymi niedbale gumką w bałagan na czubku głowy, ani wyjściowo w starym dresie i bez makijażu. Była cała taka normalna, codzienna, niespecjalna, tak jak chciała, żeby to spotkanie było w jego głowie. Niespecjalne, normalne, żadna tam debilna interwencja czy histeryczna odsiecz wariatowi. Ot, dzień z przyjaciółką.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyPon Mar 23 2020, 00:51;

Czasami powracała do niego świadomość, że jest z nim źle. Uzmysławiał sobie, że przeoczył jakiś element, który go tak niszczył. Cieszył się jak idiota sielanką u boku Skylera i najwyraźniej notoryczne zatajanie przed nim prawdy tak go ubodło. A może to fakt, że nie potrafił się zatrzymać w swojej autodestrukcji? Spowalnianio ten proces, kupowano mu czas życia, ale czy istniała możliwość, że kiedyś wyzdrowieje z tych wszystkich bolączek, które nieruszone przez tyle czasu rozmową urosły do rozmiarów potwora...? Delektował się otępieniem zmysłów. Apatyczność była zbawieniem, organizm regenerował się, a dom odpoczywał w ciszy. Milczenie wydawało się niegroźne, a jednak nawet portret dziadka Hemminga miał świadomość, że to tylko zasługa leków uspokajających.
Podniósł ociężałe powieki wraz z dźwiękiem otwieranych drzwi. Sądząc po skurczu mięśni przy kręgosłupie musiał w tej pozycji spędzić dłużej niż plecy chciały to wytrzymać. Wyprostował je i podniósł głowę, a ujrzał wówczas zamazaną sylwetkę. Czy to Marlow tu stoi? Czy to może halucynacja albo sen na jawie? Twarz Finna ozdobił grymas niemego cierpienia i trwał tak dopóty dopóki nie zrozumiał, że nie śpi i ktoś naprawdę jest w jego pokoju. Zamrugał i wyostrzył wzrok, a wówczas dojrzał smutny (?) uśmiech Diny. Nie wiedział ile czasu upłynęło od jej listu, ale to, co czuł przy pergaminie poczuł i teraz - ona jest po jego stronie. Przyjaciel. Sojusznik. Nie wróg. Wypuścił powietrze z płuc i opuścił spięte barki. - Cześć. - ciche, niewyraźne powitanie przeszyło ciszę. - Usiądź... rozgość się i te... sprawy. - mrużył oczy jakby raziło go słońce, a tak naprawdę to próbował przegonić obraz niewyraźnej twarzy Viniciusa, by przedzierając się przez to dojrzeć wyraźniej stojącą tu Dinę. Potarł obiema dłońmi swoją twarz, a kolejne westchnienie zdradzało próbę zmobilizowania się do normalnej aktywności. Odruchowo chciał udawać, że jest okej, choć nie było. Podniósł się do pionu i boso, w krótkich spodenkach i bluzce przemieścił się do biurka. Zabrał z krzesła rozsypane pergaminy, jedne pogniecione, puste, inne z pięcioliniami. Oparł o biurko dłoń, gdy zdał sobie sprawę z bezsensowności swojego zachowania. Kolejne wdechy miały mu pomóc wyrwać się z marazmu, a nie wyszło mu to tak jakby chciał. - Prze... praszam. Działa na mnie jeszcze... u...uspokajacz. - słowa nie chciały się spleść w solidną całość. Podniósł na nią wzrok. - Przyjechałaś. - a zabrzmiał jakby dopiero teraz zrozumiał, że ona tu jest, a on jest upokarzająco zniszczony.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyPon Mar 23 2020, 01:09;

Czekała i czekać mogłaby długo, aż w końcu jego powieki poruszą się, a oczy wyostrzą spojrzenie na jej sylwetce. Czekała, aż jego mimika zareaguje, jego myśli zepną się w sobie i połączą obraz z rzeczywistością. Kiedy się odezwał zadrżała wewnątrz, słysząc chrapliwy dźwięk jego głosu przepełnionego zmęczeniem.
- Cześć. - odpowiedziała jednak dość luźno, nie próbując się pochylać nad nim, płakać, że jest taki słaby, głaskać bądź pytać czy wszystko w porządku. Usiądź, rozgość się i te sprawy przyszło mu z takim trudem, że przechyliła głowę odrywając plecy od drzwi i pochyliła się, by poprawić skarpetkę w tańczące jednorożce. Kiedy wstał minęła go jak gdyby nigdy nic i wskoczyła na jego łóżko tak samo, jak robiła to dziesięć lat temu. Wtedy jednak wydawało się znacznie większe. Podciągnęła nogi i usiadła po turecku zgarniając z twarzy luźno dyndające pejsy, rozejrzawszy się po pokoju uśmiechnęła na widok jego nieporadnych starań związanych z pergaminami plączącymi się wokół biurka.- Teraz będziesz sprzątał? - zapytała, a gdy zwróciła na siebie jego uwagę klepnęła łóżko koło siebie po czym klapnęła na nie plecami, splatając dłonie na brzuchu. Ciemny sufit był dokładnie taki sam jak wtedy, kiedy widziała go po raz ostatni.
- Pamiętasz, jak postanowiliśmy namalować na Twoim suficie drogę mleczną? - zapytała. Upierdolili pół pokoju w farbie magicznej, przekonani, że tacy z nich artyści. Młodość rządziła się innymi prawami, a od czasów kiedy spędzali ze sobą noce i dnie, do dzisiejszego spotkania, minęło tyle zmarnowanych lat nieutrzymywania kontaktu. Przynajmniej nie takiego, jaki chciałaby z nim utrzymywać. Trudno było sądzić, że nie ma poczucia winy, miała. Widząc cienie pod jego oczami czuła się winna, że jej nie było przy nim przez te wszystkie lata kiedy ciemność w jego głowie rozwijała się poza zasięgiem wzroku wszystkich wokół niego. Sympatyczny i zdystansowany puchon nie wzbudzał przecież niczyich podejrzeń, Finan Gard, miły młody mężczyzna, dlaczego ktoś miałby się martwić o niego?
Obróciła się na bok i zgięła ramię w łokciu by oprzeć głowę o dłoń i ponownie poświęcić mu swoją uwagę.
- Niech działa. - wzruszyła ramionami- Zaraz przejdzie. - miała w swoim kuferku przygotowanych kilka eliksirów, od tych na sen po te na wzmocnienie, na wypadek gdyby ich potrzebował, choć niechętnie przyjmowała myśl, że taka sytuacja zaistnieje- Nie masz mnie za co przepraszać. Chyba, że za list na który mi nie odpisałeś. - wyciągnęła palec i pogroziła mu nim, choć na twarzy błąkał się jej ten charakterystyczny chochliczy uśmieszek Diny Harlow.- Nie nudzi Ci się tu? - rozejrzała się po pokoju. Nie umiała wymyślić nawet, czym można by się zając w takiej przestrzeni. Było wyraźnie widać, że ilość sprzętów to absolutne minimum, żeby nie zrobił sobie krzywdy ale jednocześnie nie czuł się jak w świętym Mungu. Czekała na niego, jak zaklinacz koni, pojawić się w jego najbliższym otoczeniu, dać mu się oswoić ze swoją obecnością, ale jednocześnie nie dać się zignorować, żeby nie uznał jej za omam, za element nierealnej rzeczywistości w swojej głowie. Musiała mówić, ale o rzeczach o których by nie pomyślał. Proponować, ale rzeczy, które by mu nie przyszły do głowy. Po ich listownej wymianie pozwoliła sobie zajrzeć do szkolnej biblioteki i w drodze z punktu lądowania świstoklika dyskutowała o jego stanie z Antoniusem. Nie chciała niczego zepsuć, ale też niczego naprawić - to była delikatna struktura jego głowy, musiał sam się zapoznać z jej tkanką, zbadać swoimi własnymi palcami zgrubienia blizn i piekącą miękkość gorejących ran. Mogła mu podpowiadać co widzi, ale nie mogła ich w jego imieniu zaszyć - obawiała się, że jeśli coś poszłoby nietak znienawidziłby ją, a tego by nie zniosła.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyPon Mar 23 2020, 11:10;

Spoglądając na jej stopy odprowadził ją wzrokiem, gdy siadała na łóżku tak, jakby było to dla niej codziennością. Naruszała przestrzeń, w której próbował się odnaleźć, a jednak pozwalał na to, bo... była sojusznikiem. Powiedziała mu, że on wrócił.
On wrócił.
On wrócił.
On wrócił.
On wrócił.
Potarł kłykciem powiekę i przedzierał się przez te dwa słowa, rozbijające się nerwowo we wnętrzu jego czaszki. Zastygł na moment tak, jak stał i próbował nadążyć za ich brzmieniem, pochwycić tę myśl i zgnieść ją niczym papierową kulkę. Otumanienie blokowało napływ emocji, ale też wolę walki, więc po dłuższej chwili zawieszenia poddał się słowom i pozwolił im hasać w jego głowie tak, jak chciały. Głos Diny sprowadził go na ziemię, przypomniał gdzie jest i że trwa rozmowa. Długo tu siedziała czy tylko jemu wydawało się, że walczył z myślami od wieków? Wtłoczył do płuc głęboki haust powietrza. - Nie, nie. - rozejrzał się po pokoju, ale poza gęstym powietrzem i lekkim zaduchem nie było tak źle. Królowała obecność pergaminów, pustych kałamarzy, połamanych piór, plam atramentu i oczywiście przy oknie stała przykurzona gitara. Nowiutka, nienaruszona dotykiem od paru dni, przypominająca, że została ofiarowana w dobrej wierze. Powiódł wzrokiem do wysokiego sufitu, a słowa dziewczyny przypomniały mu tamten dzień. Beztroski, wesoły, gdy oboje knuli na potęgę. Była inicjatorką psot, a on dawał się jej, nie odmawiał współudziału nawet pomimo obaw przed rodzicielską burą. Owijała go sobie wokół palca, a on nawet nie silił się na przemówienie jej do rozsądku. Poprzez tamte czasy stworzyli sobie zaplecze miłych wspomnień, których nie ruszał od tak dawna... zapomniał, że one są. A więc jego usta w końcu wygięły się w niepewnym półuśmiechu, gdy myśli dotarły do dawnych obrazów.
- To dalej... - zamlaskał, gdy suchość w gardle i na języku przerwała jego mowę. - ... dobry pomysł. Będzie mniej zimno. - zdawał sobie sprawę, że mówi w dziwny sposób, ale nie umiał jeszcze nadać swoim słowom płynności. Wrócił do łóżka i usiadł na jego krawędzi, a westchnienie ulgi zdradzało jak bardzo nie chciało mu się przemieszczać i poruszać. Miał pewien problem ze skoncentrowaniem się na Dinie, ale starał się spoglądać w jej oczy dłużej niż te marne dwie sekundy nim niekontrolowanie zerkał gdzieś na jej policzek czy dyndający kosmyk włosów. Oparł plecy o filar łóżka, a jedną stopę postawił na miękkim materacu, na którym leżała zmiętoszona pościel.
- Wiem... miałem odpisać, ale nie mogę się... skupić. - ciężkość za mostkiem przypominała mu, że On wrócił. On wrócił. On wrócił. - Chcę wrócić z tobą do Hogwartu. - uznał, że musi jej o tym powiedzieć. Ojciec musi się zgodzić na wysłanie go do zamku, a obecność Diny powinna w tym pomóc. Nie może tu zostać, w tym pokoju, w tej gęstej suchej atmosferze, podczas gdy on wrócił, jest tam, chodzi tymi korytarzami i wodzi tymi oczyma, posiadając jednocześnie brakujące w Finnie elementy. Odpłynął ku tym myślom i nie odpowiedział Dinie czy się tu nudzi. To nie było istotne. Przecież większość czasu spał i gnił w pościeli, próbując odnaleźć równowagę.
- Muszę. To się teraz liczy. A potem... - myśl znowu uciekła, pokonana obrazem twarzy Marlowa. Czuł się wołany, choć go tutaj nie było. Wydusił z siebie zniecierpliwione "uggh" i zakrył dłonią oczy. Jak ma rozmawiać o czymś innym, co nie dotyczy faktu, że on wrócił?
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyPon Mar 23 2020, 13:01;

Nie czuła się jak sojusznik, nie teraz, kiedy nieporadnie próbowała odnaleźć się w jego przestrzeni, a zniszczyła wszystko co z takim trudem osiągnął dwoma głupimi słowami. Sądziła, że robi dobrze, że lepiej by się dowiedział o powrocie Marlowa z listu, niż gdyby miał go spotkać na szkolnym korytarzu, sądziła, że mu pomoże, niemądra gąska, myślała, że ma prawo brać jego życie w swoje ręce, prowadzić go, jakkolwiek na niego wpłynąć. Nie miała takiego prawa, nie mieszkała w jego głowie od dawna i nawet jeśli jako dzieci zdarzało im się rozumieć bez słów tak teraz umysł Garda był węzłem gordyjskim i nie mogła już zakładać, że wie i zna tok jego rozumowania. Jeden plus był taki, że choć miała ochotę okładać się po głowie czymś ciężkim, to na zewnątrz nie okazywała nawet drgnięciem powieki swojego niepokoju. Swoich wyrzutów sumienia. Uśmiechnęła się zachęcająco kiedy usiadł na skraju łóżka i przysunęła się do niego lekko.
- Myślisz? - zagaiła zachęcająco. Mogliby spróbować jeszcze raz, kto wie, może to dobra stymulacja. W zasadzie nie potrafiła za bardzo malować, ale to przecież tylko sieć kropek gwiazd i wirujących, odległych planet.- Zróbmy to. - zaproponowała otwarcie. Sztywność jego ruchów budziła jej zmartwienie choć starała się bardziej zaobserwować jak najwięcej subtelności wskazujących na kruchość jego stanu. Chciała go dotknąć, dać mu fizycznie znać, że jest tuż obok tak jak obiecywała zawsze, że jest naprawdę, czuła jednak obawę przed tym jak mógłby zareagować. Nie była pewna, czy tego by chciał, a choć sądziła, że idą dobrą drogą ku zrozumieniu po wymianie tych wszystkich listów, to jednak razem z tym załamaniem pojawiła się w niej potężna wątpliwość zamrażająca jej ruchy, blokująca jej decyzje, rzucająca cień na jej intencje.
- Nic nie musisz, Fin. - powiedziała a w jej głos wdarła się jakaś taka zaplanowana twardość. Podejrzewała, że w jego delikatnym stanie nieroztropne było sztywne zarysowywanie granic, ale przecież to jedynie pastuch wokół wielkiego pola popisu, po którym brykać mogła jego rozszalała jaźń. Odbić się od płotu i ruszyć dalej w taniec, nie mogła mu powiedzieć "nie możesz wrócić" ale nie mogła przytaknąć na jego powrót- Czujesz się na siłach? - zapytała wpatrując się w jego roztrzepane włosy. - Hogwart to nie tylko Marlow, to też lekcje, obowiązki, to Skyler i inni puchoni, to pytania i niewygodne teorie. - mówiła otwarcie, metodą zrywania plastra. Raz, a dobrze zanurzyć głęboko ramiona w tej lepkiej czerni jego myśli, skoro nikt nie chciał się tego podjąć odkopie jego osobę z tego mułu, obmyje z tej czarnej ropy rozpaczy choćby miała własnymi rękoma ją z niego zbierać.
Przyglądała się napięciu jego ramion, niejasnemu drżeniu wkradającemu się w mięśnie, patrzyła z jakim trudem formułuje zdania, których treści musiała się przecież i tak domyślić. Trafnie czy nie, to się okaże.
- Jak się czujesz teraz? - zapytała po chwili ciszy, a nie pytała o jego stan psychiczny. Podczołgała się do niego i usiadła obok na krawędzi łóżka, spuszczając nogi na ziemię i biorąc go za rękę. Wyglądała na zdeterminowaną i troskliwą, choć w jej oczach kryła się pewna niejasność związana z tym co właściwie planowała zrobić- Chodźmy stąd. - powiedziała wprost. Ileż można gnić w pokoju. Przecież się nie teleportuje ze Szwecji do Szkocji, wyjście na powietrze, choćby do ogródka, może zdziałać cuda- Wyjdziesz... ze mną? - zapytała zaglądając mu w oczy. Pamiętała jak ostatnim razem tylko hipnoza Cassiusa była w stanie wyrwać go z odmętów chaosu, nie chciała doprowadzać do sytuacji w której musiałaby manipulować nim wpływami genów wili, choć i tak czuła pewną wątpliwość, czy to odniosłoby jakikolwiek skutek wobec osoby o jego preferencjach seksualnych.- Na dwór. -sprecyzowała zamykając jego dłoń w palcach. Trochę ciepły gest bliskości, trochę łańcuch, którym zdawała się obiecywać go trzymać. Był jak zerwany na wietrze latawiec wirujący bezładnie po niebie, chciała być kamieniem, do którego mógł przywiązać swój sznurek by mieć chociaż punkty odniesienia.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyPon Mar 23 2020, 15:35;

Motywacje Finna były w chwili obecnej ukierunkowane na jedną drogę - powrót do Wielkiej Brytanii. Myśl o zebraniu się do jakiejkolwiek innej czynności wzbudzała w nim niechęć. Lepienie krwawego bałwana przed szpitalem wydawało mu się ciekawym doświadczeniem, ale tamtego dnia miał energię, którą mógł wykorzystać jako wsparcie dla Diny. Teraz strony się zamieniły i z perspektywy czasu podziwiał dziewczynę, że w chwili takiej frustracji i stresu odnalazła w sobie siłę do tworzenia krwawego bałwana. Zerknął na sufit, a potem na dziewczynę. Pokręcił głową. - Nie dziś. - nie było odpowiedniego dnia, by zaprosić do tego zimnego pokoju jakiejkolwiek zabawy. Wokół niego wyrósł niewidzialny mur niechęci do jakiejkolwiek formy relaksu. Nafaszerowany eliksirami uspokajającymi ograniczał swoją interakcję ze światem do całkowitego minimum. Na czas pobytu Diny starał się wykrzesać z siebie więcej, ale nie miał tyle mocy, by na ten czas wcielić się znów w normalnego chłopaka z Huffelpuffu. Zadała dobre pytanie, poprzedzone nutą determinacji w której zaplątana była pewność siebie. Pomyślał o obowiązkach - o pracy, wykładach, nadrabianiu zaległości, borykaniu się z poczuciem winy związanym z tym, co zrobił Skylerowi i przede wszystkim - z faktem, że zamek jest bogatszy o jedną dodatkową osobę, która niegdyś była epicentrum jego świata. Miał ochotę odpowiedzieć, że nie obchodzi go cała reszta, bo potrzebuje Hogwartu, by wyciągnąć stamtąd jedną osobę, a gdy to zrobi to wtedy... nie wiedział co zrobi, ale wierzył, że wymyśli coś na poczekaniu.
- Świat sobie poczeka. On znowu może zniknąć. - zdradził swoje obawy, bo przecież nie musiał kłamać, skoro wiedziała... ale zaraz, nie miał pewności czy wiedziała co go z nim łączyło. Nie pamiętał, że zdradził się nieumyślnie w liście, ale zastanawianie się i analiza nad tym w obecnych okolicznościach wykraczały poza jego aktualne możliwości. Westchnął głęboko, a brzmiało to jakby zbierał w sobie siłę i wówczas popatrzył w jej oczy. Ona zaś przekroczyła jego strefę komfortu i niech Merlin mu świadkiem, że w całej sprzeczności uczuć zwyczajny dotyk dłoni pomógł mu przegnać uporczywe myśli, że on wrócił. Miał chłodne dłonie, jakby nie były ogrzewane przez długi czas. Wrodzona powściągliwość nakazywała mu się cofnąć, jednak świadomość, że to przyjaciółka - uczył się tego słowa na nowo - sprawiła, że pozwolił na przesunięcie tej granicy. Każdy, nawet najmniejszy dotyk był przez niego rejestrowany nawet w życiu codziennym.
- Dziwnie. - odpowiedział po chwili zastanowienia. Nie wyczytał nic z jej spojrzenia, żadnego planu ani chytrego spełniania tajemniczego pragnienia. Nic nie wiedział, bowiem myśl oplecione miał mgłą. - Chcę zerwać się i wracać, ale jednocześnie... nie mam sił. - nazywanie uczuć nie było łatwe, choć starał się przestrzegać ojcowskiej porady, by próbować. Popatrzył w kierunku wysokiego okna swojego pokoju. Słońce chciało przedostać się swoimi promieniami przez szczelinę między ciemnymi zasłonami. Trafił na niewidzialną ścianę niechęci do jakiejkolwiek aktywności. Chciał leżeć i spać, a jednocześnie wstać i ruszyć biegiem z powrotem do Hogwartu. Szukał korzyści z opuszczenia pokoju i tknęła go możliwość - charłak mieszkający budynek obok. Może to zmobilizowałoby go do aktywności, gdyby mógł pójść go skrzywdzić, rozlać jego krew i najlepiej zabić. Wyprostował plecy i poluzował jednocześnie palce, oplecione jej drobną ręką. Zapatrzył się na okno.
- Musiałbym mieć różdżkę. Źle mi bez niej. - mówił to do siebie to do niej, a jednocześnie zastanawiał się jakie są szanse, że Antonius dobrowolnie mu ją odda. Po siedmiokrotnym niszczeniu mebli powiedział już "Dość" i po prostu ją skonfiskował. - W tamtym domu... - skinął brodą w kierunku okna. - ... fajnie byłoby zrobić z niego krwawego bałwana. Lepsze niż malowanie sufitu. - powrócił w końcu wzrokiem do Diny, a spojrzenie miał znów odległe, jakby z nutą niezdrowego rozmarzenia.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyPon Mar 23 2020, 18:06;

Nie widziała w tym nic dobrego, w powrocie w tej chwili do Wielkiej Brytanii, w jego fiksacji na punkcie Marlowa, w tym, żę zapieczętowano go w tym pokoju - czy wbrew czy zgodnie z jego wolą, tego nie wiadomo. Uczepiony odlamka swoich myśli jak mały lemur ostatniego drzewa w płonącym lesie, zamykał oczy wierząc, że jak nie będzie patrzył na płomienie do pożar przestanie być prawdziwy.
- A ja bym chciała dziś. - powiedziała wzruszając ramionami. Nie naciskała by to robić, ale też nie ulegała wszystkiemu co mówił, nie chciała się podkładać ani nie chciała pchać czy ciągnąć go w żadną stronę. Obserwowała zmiany jego mimiki, starając się zrozumieć po gestach i mikroekspresjach co się dzieje w jego głowie. To jakiś pierwotny instynkt, który podobno człowiek wykształca będąc dzieckiem, umiejętność rozpoznawania emocji, intencji, uczuć poprzez obserwacje. Czytała materiały o upośledzeniu, które się szerzy pośród mugolskich maluchów zapatrzonych w urządzenia elektroniczne, właśnie z tego względu, że przestały obserwować rzeczywistość, prawdziwych ludzi i ich interakcję z nimi. Czuła się, jakby znów była małą dziewczynką, a on równie małym chłopcem. Pamiętała ich pierwsze spotkanie, to jak niezręcznie się czuła przy obcym chłopcu mając za koleżanki jedynie swoje siostry i Gunnara. Pamiętała, że jak zobaczyła go po raz pierwszy to pomyślała, że był bardzo piękny, ale miał w sobie zimno jak Kai z bajki o Królowej Śniegu. Kiedy patrzyła na niego teraz nie umiała odrzucić od siebie tamtego wspomnienia, które narastało w jej głowie wyrzutem sumienia. Już wtedy widziała w nim ten okruch lodu, już jako dziecko czuła przez najmniejsze pory skóry, że coś jest w nim specjalnego, kto wie, może podatność jakaś - sama przecież borykała się z podobnym ziarnem ciemności kiełkującym w jej sercu.
I nie zrobiła z tym nic.
A teraz? Chwytając go za lodowatą dłoń miała wrażenie, że klątwa Królowej Śniegu dosięgnęła już ostatnich zakończeń nerwowych jego ciała, ostatnich zakamarków, a ona, Gerda, nie zdążyła tym razem na czas. Ani ona, ani żadna inna Gerda jego życia. Splotła palce z jego palcami niechętna by go puścić i zmarszczyła brwi.
- Już raz zniknął, i co? - uniosła cienkie, blade brwi- Następnego dnia wzeszło słońce, i jeszcze następnego i jeszcze. Świat i życie płynęło dalej. - powiedziała spokojnie, wciąż starając się utrzymać w dłoni jego dłoń- A teraz wrócił. Tak to bywa, rzeczy i ludzie przychodzą i odchodzą. - zabrzmiało to filozoficznie, ale jedynie chciała nakreślić pewien obraz płynącego czasu. Obawiała się, że pod wpływem takiej ilości środków uspokajających i bez możliwości przekopania się przez własne lęki nigdy w życiu nie wyjdzie z tego pokoju, a jeśli wyjdzie, to absolutnie wyprany z emocji, pusty, zimny i odległy. Chciała odkopać tego Finana, z którym łobuzowali w tym pokoju, odnaleźć go pod wieloma płachtami i kołdrami którymi przykryła go rodzina, którymi przykrył się sam jak księżniczka na ziarnku grochu by już nic nie czuć, by już nic nie dotarło do środka...
Uśmiechnęła się lekko. Fakt, że nie miał sił jedynie dawał jej nadzieję, że gdzieś w jego głowie tli się świadomość, że musi w końcu odpocząć. Dłużej czy krócej, musi przestać walczyć i uparcie odgradzać się i swoje szaleństwo od reszty świata. Cieszyła się, że pracował nad zrozumieniem tego co się w nim działo, nazwaniem tego i przedstawieniem światu. To były maleńkie kroczki, ale jakże potrzebne.
Przyglądała się jego mimice, kiedy spojrzał w stronę okna jej wzrok samoczynnie się tam skierował.... i tam już został, kiedy dotarły do niej jego słowa. Nie chciał malować sufitu, nie chciał wyjść na spacer, chciał fizycznie skrzywdzić swojego sąsiada..?
Milczała chwilę, czy długą, czy krótką - nie umiała określić. Czuła na sobie jego wzrok, choć gdy zwróciła się w jego stronę wcale nie uważała, że te oczy i to spojrzenie należało do Finana Garda.
- Po co wychodzić. - powiedziała powoli, nachylając się w jego stronę- Chcesz kogoś skrzywdzić? Przecież jestem tuż pod ręką. - wpatrzyła się w czarne kropki jego źrenic, małe studzienki okolone fosą błękitnych tęczówek- Mam nawet różdżkę. Skoro tego chcesz? - jej głos cichł im bliżej była jego twarzy, wprost proporcjonalnie do nasilającego dudnienia się jej serca. To był impuls, gwałtowny poryw emocji. Nie chciała by fantazjował o krzywdzeniu kogokolwiek więcej, nie chciała, by robił tym krzywdę sobie. Przed oczami miała wykrwawiającego się Sprytka i paniczny strach, niezrozumienie własnego dzieła, któe malowało się tamtego wieczora na jego twarzy- Na co czekasz, Finan. W czym jestem lepsza od kogokolwiek innego, dlaczego ze mnie nie byłoby fajnie... - zatrzymała się milimetry od jego twarzy, widząc odbicie własnej, bladej i niedospanej twarzy w wilgoci jego pustego spojrzenia. Chciała by zrozumiał swoje miejsce w społeczeństwie, by poczuł kim są ludzie, chciała, żeby zauważył kto jest blisko niego, a kto daleko, żeby dostrzegł, że ta iskra pragnienia krzywdy która krzesze się w jego głowie pojawia się nie bez powodu, że jest czymś prowokowana i ukierunkowana zawsze na zewnątrz. Chciała złapać tę iskrę w dłonie i choćby się miała przy tym poparzyć, chciała zdławić ją, zgasić.
Czekała.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyPon Mar 23 2020, 19:25;

Niełatwo było mu przyswoić prośbo-żądanie Diny, które było również zdaniem oznajmującym. Nie potrafił wyostrzyć myśli na tyle, by nabrać chociażby podejrzeń dlaczego jej zależy na babraniu się farbą i malowaniu sufitu. Gdyby nie ta mglista powłoka nałożona na jego myśli to zapewne dostrzegłby w tym próbę wyrwania go z apatii. Niewiele rozumiejącym wzrokiem wodził od jej oczu do uciekającego kosmyka włosów i po prostu słuchał. Nie chciał tej czynności, ale sprzeczanie się na ten temat wydawało mu się jakąś podpuchą. Odległe wspomnienia wspólnych dziecięcych "misji" wydawały się zdarzyć milion lat temu, niemalże jakby ktoś inny to przeżył, a nie ten aktualny on, który był cieniem dawnego siebie. Zwabiony ruchem jej palców popatrzył na nie i też ich nie rozumiał. Męczył się swoim stanem, tym sztucznie wywołanym spokojem, blokującym trzeźwość umysłu. Wydawało mu się, że umyka mu coś ważnego w tej rozmowie i spotkaniu, ale jak miał to spostrzec będąc tak przytłumionym przez lekarstwa? Między innymi dlatego nie chciał iść na oddział do szpitala, bowiem tkwiłby w tym właśnie stanie dzień w dzień.
- Odchodzi, wraca i jeśli znów odejdzie... nim go dorwę... muszę być szybszy, Dina. Szybszy niż wtedy, gdy biegłem na peron a on się okazał pusty. - próbował jej wyjaśnić powód swojego postanowienia, które chciał (choć nie mógł z wielu powodów) wprowadzić w życie. Odnosił wrażenie, że ona nie rozumie jak wielkie ma to dla niego znaczenie. On potrzebował go zobaczyć, upewnić się, że żyje, nic mu nie jest, a następnie wygarnąć mu wszystko, co leżało cierniem w jego sercu. Jak ciało potrzebowało tlenu tak on potrzebował to uczynić. Wczorajszego wieczoru targało nim milion emocji, w tym najmocniej złość, żal i rozpacz. Ból powrócił i nie było tu Skylera, który mógłby to wyciszyć. Nie mógł nawet go o to poprosić, bo miał dać mu spokój. Przybyła zatem Dina, a więc próbował jej pokazać ile to dla niego znaczy. Wszystkie znaki na niebie i na ziemi radziły zostawić go w tym zapieczętowanym pokoju, gdzie samoistnie miał do siebie dojść. Potrzebował czasu, by zrozumieć, że jedynie spokój - nawet udawany - otworzy mu furtkę z tabliczką "Wracam i ja".
Tam za oknem była osoba, której zachowanie zrodziło w Finnie zgniliznę, która dzisiejszego dnia przybierała niebotyczne rozmiary. Ratował się resztkami tamtego siebie, czasami tęsknił za dawnymi czasami, ale jednak w chwili obecnej przeważało usilne pragnienie poczucia ulgi, a to w jego myślach oznaczało zatopienie krańca różdżki w charłaczej skórze i zainicjowanie bolesnego tańca mięśni. Pisał Dinie, że ta ciemność go koi, a więc nic dziwnego, że zapragnął tego. Słowa dziewczyny otworzyły to, co Antonius i środki uspokajające z trudem zamknęły. Jego źrenice rozszerzyły się, a zimne palce zadrżały, gdy zbliżała się, niosąc na wargach słowa, za które mógłby zabić. Otworzył usta, bo miał zaprzeczyć, ale ona mówiła dalej i tym samym przekręcała cierń tkwiący w jego duszy. Chłód w oczach rozlał się po rysach jego twarzy, wyostrzając je w taki surowy sposób. Zacisnął szczękę w złości, która przedostała się przed mglistą powłokę myśli, rozrzedzając ją w znaczącym stopniu.
- Jak śmiesz... - dwa słowa wypowiedziane lodowatym tonem, niemal takim samym co tkwił w jego dłoniach. Zacisnął palce na jej łokciu i nie było w tym delikatności. - Uważasz mnie za idiotę i się podkładasz? - wycedził przez zaciśnięte zęby i zerwał się na równe nogi, odtrącając ją poza granice swojej prywatności. Przez chwilę stał do niej plecami, a pochylony kark i głośniejszy oddech zdradzał, że ze sobą walczył. Czuł się zraniony jej słowami, bowiem ofiarowywała siebie, a przecież nazwali się przyjaciółmi. - Wyjdź stąd. - usłyszał swój głos i dopiero wtedy popatrzył na nią z zimną furią w oczach. Kotłowała się w nim niczym ciekły lód. Środki uspokajające uniemożliwiły mu pełen wybuch i to było chyba najcudowniejsza wiadomość tej chwili. - Nie widzisz różnicy między sobą, a tym ścierwem?! - warknął głośniej i gniewnym gestem wskazał na okno i ten dom, który tam stał. - Nie jestem idiotą! - krzyknął, robiąc w jej stronę dwa pełne wściekłości kroki, by wyraźnie zrozumiała, że nie da się tak traktować. - Odróżniam tego śmiecia od niewinnych. - by się wyładować kopnął krzesło, które to przekoziołkowało metr dalej. Odwrócił się od niej i zatrzymał swoje stopy przy oknie. Oparł lodowatą dłoń o ramę i oddychał głęboko, bowiem poza złością pojawiło się bardzo nieprzyjemne kłucie w płucach. Tak silne, że nie potrafił go zlekceważyć, a uważał się za osobę o wysokim progu bólowym. Śmiała posunąć się tak daleko i nadstawiała kark, kiedy on czuł już na języku smak zakazanej inkantacji...
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyPon Mar 23 2020, 20:17;

Czekała. Patrzyła i czekała, a serce pękało jej z każdym uderzeniem, kiedy widziała jak jej słowa niczym nóż zapadają się w miękkiej tkance jego umysłu, jak do niego docierają jej słowa. Wygrzebała z samego dna siebie tę swoją stronę, której już dawno nie ukazywała światu ukołysana miłością Cassiusa, miłością do Cassiusa - błędem było jednak sądzić, że ta maska z polerowanej stali zniknęła gdzieś na zawsze. Zrozumiała, że wstrzymuje oddech widząc jak jego źrenice rozszerzają się i wtedy stało się to, co najgorsze, macając po omacku w końcu zdołała docisnąć ten cierń, trafiła w niego na oślep dociskając z każdej strony.
Tu.
Cię.
Mam.
Teraz tylko chwycić, zębami jak drzazgę i wyrwać, by rana mogła się goić. Jedna z wielu, wielu ran... Każdą znaleźć, po kolei, każdą drzazgę... Powieki Harlow zmrużyły się w reakcji na te chłodne słowa, ale czy się przestraszyła? Musiał zrobić znacznie, znacznie więcej by wzbudzić w niej chęć ucieczki. Żmija w jej głowie do tej pory jedynie poruszyła się błyskając uważnymi oczami w ciemnościach, otulając gładkim ciałem kłębowisko jej myśli.
- Nie uważam Cie za idiotę. - jej głos nawet na chwilę nie zgubił tego cichego, miękkiego tonu jakim chciała go ugościć w swojej głowie, jakby go zapraszała do siebie, jakby otwierała przed nim całe spektrum nowych możliwości - Podkładam? Myślisz, że dasz mi radę? - rozkleiła usta w lekkim uśmiechu. Po ramieniu przebiegł ją dreszcz kiedy jego palce zacisnęły się na jej kościach, górna warga drgnęła jej jak psu nie powiedziała jednak nic. Obserwowała ten cierń, czekała aż będzie w zasięgu jej ręki. Tak blisko... Wszystko było lepsze od tej apatii. Ale czy rzeczywiście wszystko..?
- Musisz mnie stąd sam wyrzucić, bo nie wyjdę. - powiedziała wstając niedługo po nim, choć wstała starając się zachować wciąż tę samą łagodność i ten sam spokój z jakim weszła tu tych kilkanaście minut temu. Strzepnęła dresy i poprawiła bluzę - Finan... - wpatrywała się w niego, kiedy iskry furii skakały wokół jego tęczówek, wybijając rytm nerwowych kroków po pokoju. Zastanawiała się, czy jego rodzice już wyciszyli ten pokój, czy nie daj Merlinie zaraz jej tu wparuje Antonius. Gdy dopadł ją tymi dwoma krokami wiedziała, że nie żartuje - widziała jednak ogień w oczach, dawała się spopielić nie jeden raz, widziała nienawiść i życzenie śmierci w oczach kogoś, kto teraz patrzył na nią jak nigdy wcześniej nikt inny. Widziała prawdziwą nienawiść i to, co płochliwie przemykało pomiędzy powiekami Gada nie było tym zupełnie, było poczochranym szaleństwem skaczącym jak iskra, od której ogniem zajmowało sie wszystko, wszystko tylko nie to, co na ogień złości zdążyło uodpornić się dawno temu. Nie drgnęła, nie ustąpiła mu przestrzeni, nie cofnęła się w popłochu, który powinna czuć choćby w ramach cienia samozachowania. Niestety, konserwatyzm nie był w jej stylu i jeden Merlin jej świadkiem, że widząc taki żar pchała w niego ręce niemal ze złością, że on niby może parzyć, a ona nie? Kopnięte krzesło przewróciło się i odbiło od szafki w kącie pokoju.
- Nie Finan, nie widzę. - powiedziała przypominając sobie to, co zbadała wzrokiem. Rozkład mebli, drobiazgów, co znajdywało się na powierzchniach blatów, jak daleko stało łóżko, jak daleko były drzwi, okno, ściany. Dwa, trzy kroki. - Czym się różnię, powiedz mi. - kiedy próbował przed nią umknąć, uchronić ją przed swoją złością ona ubrana w swój wysłużony, wygodny pancerz ruszyła naprzód- Powiedz Fin, dlaczego jedni ludzie liczą się bardziej, a inni zasługują tylko na klątwy.Jak odróżnić śmiecia od niewinnych, bo nie wiem. - zatrzymała się za jego plecami- Sprytek też był takim śmieciem? - głęboko posunięty krok, czy za głęboko...? Trudno powiedzieć, bo brnęła dalej- Jednym razem będzie to sąsiad, innym Sprytek, jeszcze innym czemu by nie ja, kto wie czego pragnie Twoja dusza Fin, kto będzie następny. - nie umiała tego powstrzymać, słowa wypadały z niej jak rzyg, potok jakiś który gotował się w środku stanowczo zbyt długo- Popatrz na siebie teraz. Tylko tym byłam w stanie skrzesać w Tobie iskrę życia. Tylko tym. - przełknęła ślinę podnosząc dłoń jak krzywego, białego pająka, zatrzymując ją jednak kilka cali od jego barku- Jeśli tylko to może Ci pomóc Finan, to zrób to. - wraz z wybrzmieniem ostatniej sylaby położyła rękę na jego plecach.- Lepiej ja, niż ktokolwiek inny. - bo ja Ci wybaczę..? Kto Ci ten jad w serce wpuścił, dlaczego tak płoniesz Finan.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyPon Mar 23 2020, 20:49;

Wyciekała z niego arogancja, bowiem uważał, że jest w stanie pokonać Dinę, ale nie chciał o tym myśleć. Nie atakuje się przyjaciół, prawda? A ona robiła coś, co bolało i nie rozumiał dlaczego przyszła to mu robić. Przecież starał się być dla niej miły, aż tak była zła o nieodpisany list? Co się działo, że jej słowa go tak bolały? Mięśnie pod jego skórą drżały, gdy mimowolnie je napinał. Wyraźnie dał jej do zrozumienia, że powinna stąd wyjść, bo on ma już dość bólu, by prosić go o więcej. Nie był masochistą, a ona mu dokładała więcej ciężaru. Zamiast jednak chociażby się cofnąć to zeszła z łóżka, stała i patrzyła na niego niczym niezrażona. Nie zrobiła żadnego słownego uniku, nie zaprzestała swojego zachowania, a brnęła dalej lekceważąc granicę, którą właśnie jej pokazał. To rozpalało w jego trzewiach jeszcze więcej ciekłej lodowej pary, która pragnęła znaleźć ujście w zwiniętych w pięści palcach. Rozdrażniło go nawet, że użyła jego prawidłowego imienia, a przecież nie od dziś wiadomo, że był po prostu Finnem. To ta podatność na zniszczenia, którą ostatnio sobie uzmysłowił. Wystarczy dotknąć nie tam gdzie trzeba, a zakorzeniona w nim zgnilizna obraca w popiół to miejsce. Nie był odporny, był słaby, beznadziejny w swojej mentalnej i emocjonalnej walce, a do tego wszystkiego nie potrafił przyjąć pomocy. Czy istniała na świecie osoba, która potrafiła zgrabnie manewrować między zepsuciem a resztkami zdrowia? Panika pochwyciła go za gardło.
- Czy to nie ty mi pisałaś w listach, że jesteśmy przyjaciółmi? - huknął od razu, bowiem kopnięcie krzesła nie przyniosło takiej ulgi jakby chciał. - Śmiecie płacą za wyrządzone zniszczenia, a ty jävla skit jesteś vad fan zupełnie gdzie indziej. Wbij sobie to do głowy. - warknął, celując w nią palcem wskazującym, gdy podeszła do niego zamiast do drzwi. Swawolnie przekraczała granicę, naruszała jego komfort i go raniła, a to doprowadzało go do szału. Wzmianka o Sprytku jednak była ciosem poniżej pasa, bo naprawdę żałował tego, że go przypadkiem skrzywdził. Frytka nienawidził całym sobą, ale jego zastępce szczerze polubił i świadomość, że go tak poważnie zranił była wielkim cierniem w duszy. Nie przyznawał się do tego, bo to przecież uwłaczające przejmować się skrzatem, a jednak czyż przez ten miesiąc zakazał mu jakiejkolwiek służby? To przecież zakamuflowane przeprosiny, by odpoczywał tak dużo jak potrzebował. Wyciąganie tego na wierzch było ciosem prosto w przeponę i musiał pogodzić się z gorzką prawdą, że jednak nie byłby w stanie jej ot tak pokonać, bowiem ona używała słów, a nie tylko magii zaklęciowej. Cofnął się, zacisnął gwałtownie oczy i na tę jedną sekundę skulił ramiona, co zdradziło jak bardzo to go bolało. Tchórz. Uniósł ręce do góry, jakby próbował powstrzymać jej usta przed mówieniem, bo on się tu zwijał i to bolało, nie chciało go sparaliżować ani otumanić. Zacisnął palce w swoich włosach i kręcił głową, mamrocząc zduszone "inte inte inte inte inte". Wyrzuty sumienia, to to musiało tak boleć. Nie chciał krzywdzić Diny, chciał krwi tego charłaka, to zasadnicza różnica. Taka sama jak między Frytkiem a Sprytkiem. - Nie widzisz tego, nie pakuj wszystkich do jednego worka. - zmienił się głos, nabrał zrozpaczonego tonu. Cofnął się kolejny krok, gdy chciała go dotknąć. Naparł plecami na szybę oddzielającą go od świata. Oddech miał drżący i nie mógł patrzeć na Dinę, bowiem musiała szykować więcej sztyletów i wolał tego nie widzieć. - Tillräckligt! - warknął, nie mogąc znieść tych słów, które wciskały się przez te zdrowe szczeliny w jego umyśle wybudzając uśpione sumienie. - Zostaw mnie. Zostaw. - nie otwierał oczu, zaciskał mocno powieki, bowiem czuł pod nimi wilgoć, której nie chciał wypuścić na wolność.
Cierń był wyciągany, ale lało się po nim sporo krwi.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyPon Mar 23 2020, 21:57;

To błąd oceniać ludzi po ich posturze, po ich mocy magicznej, nie jeden wcześniej nieroztropnie nadepnął żmii na ogon nie spodziewając się przecież, że odwróci się i ugryzie. Tym razem prosto w serce i choć jej własne serce łkało musiała wierzyć w to, że tym razem robi to dla czyjegoś dobra. Tym razem nie sprawiało jej to żadnej przyjemności, tym razem raniła samą siebie. Widząc jak reagowało jego ciało czuła rosnącą w gardle gulę, zimny kloc czegoś nienaturalnego. Kto wie, może oddał jej ten okruch lodu, może teraz ona też...
Była nieroztropna, była nieustępliwa, nie było w tym odwagi tylko chora ambicja, potrzeba brnięcia naprzód, potrzeba sięgnięcia dalej, głębiej, złapania go tak, jak go już dawno nikt nie złapał, może tak, jak nigdy nikt go nie łapał. Potrzebowała zadośćuczynić temu, że nie pomogła mu kiedy był na to czas, że nie było jej przy nim, kiedy ten cierń kwitł, zapuszczał się głębiej, rozsiewał jad, zatruwał tkanki każdej strefy jego życia.
Obserwowała erupcję tego gniewu z pewną... ulgą? Widząc, że żył, że krew się w nim wzburzyła, widząc w nim cokolwiek ponad pustkę, która zmroziła w jej żyłach krew pod jego domem w Hogsmeade, ponad ten pozbawiony życia wzrok dziś, tutaj, brak reakcji na cokolwiek co mówiła. Być może trzeba było łagodniej, delikatniej, trzeba było głaskać i tulić, jednak była upośledzona i nie potrafiła w ten sposób, nie umiała ciepłym słowem wyrzucić z siebie poczucia wstydu i winy. Nie umiała patrzeć jak znikał...
- Bo jesteśmy. - powtórzyła z uporem, nie dając się wybić tymi słowami z toru własnych myśli. Powieki jej drgnęły, kiedy wypluwał z siebie te szpetne, szwedzkie przekleństwa,bo znała je dobrze, ale wcale jej to nie powstrzymywało przed kontynuowaniem swoich wypowiedzi. Trzymała cierń w zębach i bóg jej świadkiem nie zamierzała teraz puścić- A kto płaci za Twoje zniszczenia? - rozłożyła ręce jakby chciała mu pokazać ten pokój, ale też i wszystko inne, jakby gestem chciała objąć cały świat. Kto płacił za jego psychozę poza nim samym? Sprytek, jego rodzice, jego przyjaciele, Skyler, ona sama, nawet bogu ducha winny, niczego nieświadomy sąsiad, któremu właśnie urywał pewnie w swoich myślach głowę jakąś paskudną, czarnomagiczną klątwą.- Gdzie jestem, czemu ja nie płacę, przecież wyrządzam krzywdę, wyrządzam mnóstwo krzywdy. - drgnęła, bo gdy wycelował w nią palcem przez myśl przemknęła jej obawa, że to różdżka, że zaraz zobaczy oślepiający błysk i tyle będzie z jej przygody, mimo to nie cofnęła się. Cofnął się za to on, a ona zrobiła kolejny krok naprzód.
- Nie widzę. - przyznała- Pokaż mi, jeśli ta różnica tam jest. - w którym momencie tama pęknie - W którym z worka 'przyjaciel' stanę się 'śmieciem takim jak charłak'? - pytała dalej - Kiedy Frytek zasłużył na Twoją pogardę? Czy Sprytek też na nią zasłuży, kiedy znów wpadniesz w ciemność, do której tak tęsknisz nocami? - wciąż trzymała wyciągniętą ku niemu dłoń, nawet mimo, że się cofnął, że wbił się plecami w okno, odwrócił głowę. Okazywał każdym skrawkiem siebie, że nie chce jej towarzystwa, nie chce z nią rozmawiać, krzyczał przecież, że ma dość. A ona jak chory sadysta, czując jak zimna gula podchodzi jej coraz wyżej w gardle zaciskała zęby by nie załkać nad tym co mu czyniła.
- Finan... - szepnęła - Nie mogę Cie zostawić, jesteś moim przyjacielem. - szepnęła cicho obracając dłoń wierzchem do góry- Proszę, Fin. Proszę....
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyPon Mar 23 2020, 22:23;

Zdawał sobie sprawę, że Dina potrafiła być zimna, wyniosła, nieustępliwa, ale zaznanie tego na własnej skórze w tak nieodpowiednim (?) ku temu momencie było wstrząsem raz na zawsze przeganiającym z jego krwi środki uspokajające zażyte kilka godzin temu. Nie miał przy sobie wrażliwej i delikatnej Flory, porcelanowej Caelestine, łagodnej Gabrielle... to nie ten rodzaj dziewczyny, a wszak wszystkie chciały mu pomóc. Deklarowały chęci nieświadome jak bardzo zgnilizna postępuje, jednak Dina... ona to widziała, a on się zdradzał, bowiem widziała go w tak złym stanie jak nigdy dotąd. Dłonie jego trzęsły się, myśli wirowały w głowie zamieniając się w jeden wielki supeł, za który Dina ciągnęła próbując to rozwiązać. Protestował, przyzwyczajony już do obecności ciężaru, nie chciał go oddać, a jednocześnie pragnął, by ktoś go zdjął z jego barków pomimo naturalnej reakcji jego ciała. Próbował zatrzymać jej słowa, a ona zadawała tak trafne pytania iż zwijał się w sobie w geście obronnym bowiem nie pamiętał, że lubił odpowiadać atakiem na atak. Ciężar sumienia przygniatał go do podłogi, zgniatał go niczym nic niewartego robaka, który sieje jedynie zniszczenie, a nie potrafi nic stworzyć. Niczym mantrę wypluwał z siebie "zostaw, zostaw, zostaw", a przecież nie dalej jak godzinę temu to dwa inne słowa przesiąkały z powietrza prosto do jego serca, między ciernie, za których wyciąganie zabrała się Dina. Brudziła sobie ręce, narażała się. Nie miała przy sobie wysokiego Cassiusa, który stanie między nimi niczym mur. Ale czy był on potrzebny? Przecież jej nie skrzywdzi, bo są przyjaciółmi. A jednak boli bardziej aniżeli wszystkie nieprzespane noce.
- To jest moje, to jest moje zniszczenie. - ledwie poruszał ustami, a jednak coś spomiędzy nich padło. - Próbuję je zatrzymać, dlatego rzuciłem Skylera, a ty nie chcesz zostawić tego w spokoju. - otworzył oczy przesłonięte lśniącą barierą, nad którą panował resztkami sił, a jednak gorąc pod powiekami utrudniał kontrolę, którą sobie tak ukochał. Miał ochotę ryknąć, by przestała kłamać, że nie widzi różnicy. Chciał potrząsnąć nią, by ogarnęła się i zrozumiała oczywistość, ale jednak środek uspokajający (albo sumienie?) ściskało jego struny głosowe, by tego nie uczynił. Krzyczała jego dusza. Dina przekroczyła jednak kolejną granicę, a na to nie mógł być ślepy. Choć w kącikach jego oczu zalęgł się łzawy ciężar, to w błękit wstąpiła zimna furia. Pochwycił jej rękę, przeciągnął do szklanej ściany i przycisnął do niej jej chude ramię, gniotąc je swoimi lodowatymi palcami. - Zamknij się. Przestań gadać. - słowa brzmiały niczym wężowy syk, tylko czy wężowy syk potrafi błagać o ciszę? Pochylił głowę, oddychał nierówno i głęboko, ale i tak nie udało mu się uodpornić na ten upokarzający ciężar na policzkach. - Frytek... Frytek zasłużył... był... był niczym. - cedził powoli, ostrożnie, łapiąc oddech między każdym słowem. - Charłak... on, on zapoczątkował to... to wszystko. Przestań już mówić. Przestań. Nie. Nie mogę już. - wbijał palce w jej bark, gdy fala wyrzutów sumienia wywołała kolejny zawrót głowy. Drugą ręką zakrył oczy, łudząc się, że się odgrodzi od rzeczywistości. Nagle zapragnął by wparował tu ojciec i zabrał Dinę. Wybudzała sumienie, które usypiał przez tyle miesięcy, niszczyła jego pracę. Tego ciernia nie chciał oddawać.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyPon Mar 23 2020, 23:08;

W tej chwili nie było już nieodpowiedniego, czy bardziej odpowiedniego czasu. Dina działała instynktownie, zabrnęli w tej rozmowie na tyle daleko, że nie było ucieczki. Nie chciała ucieczki, nie planowała ucieczki, nie umożliwiała ucieczki Finowi. Wiedziała,że utulony czułością zapadał się w miękką pustkę, że w samotności krzyczała jego dusza, ale krzyk ten dławił się w ciemności wypełniającej jego głowę. Przyszła tu zanurkować w te czarne odmęty, w tę ciemną toń zimną, zamykającą się nad ich głowami. Jak kosmiczny podróżnik, na nitce swojej miłości do ich przyjaźni, spuszczała się głębiej i głębiej z tą ręką wyciągniętą by go dogonić, chwycić, by jej nie uciekł.
W środku aż się trzęsła na ten smutny widok, chciała chwycić go w ramiona, przytulić, przeprosić, ucałować jego zmarszczone policzki jak wtedy kiedy mieli po kilka lat i kłócili się o kolejkę do bujania na huśtawce. Ona. Dina Harlow, chciała przepraszać - tego się nauczyła, to zrobiła z nią bliskość drugiego człowieka, zesztywniałe w samotności serce nauczyło się przy drugim rezonować ciepłem. Mimo to pozostawała spokojna, niewzruszona, jak maszyna wypluwająca słowa, głos jej zadrżał jedynie przy tej cichej prośbie by chwycił jej dłoń i na wszystkich bogów, w końcu chwycił...
Stęknęła bezwolnie, kiedy uderzenie wybiło jej powietrze z płuc, patrzyła jednak na niego bez złości, starając się ze wszystkich sił nie okazywać strachu, patrzeć na niego z takim samym ciepłym umiłowaniem jak wtedy, kiedy przekroczyła próg tego pokoju. Nie była jego wrogiem, jego wróg czaił się głęboko i bał się, że go dosięgnie, a ona planowała go dosięgnąć. Nie było już ucieczki.
- Nie brzmisz jak Ty, takim teraz Finanem będziesz? Teraz czujesz się dobrze? - zapytała przyciśnięta do szyby. Uniosła palce dłoni wskazując gładką powierzchnię za sobą, przekonana, że może tam dostrzec swoje własne odbicie- W tym zniszczeniu? Twoim zniszczeniu? Chcesz je zatrzymać? - zapytała tym samym spokojnym głosem, drżąc jednak na krawędzi wytrzymałości. Linka bezpieczeństwa na której dryfowała w tych ciemnościach była silna, ale krótka. Napięta do granic możliwości pozostawiała niebezpieczeństwo, że i ją wchłonie ten wszechobecny chaos.
Chciała wiedzieć, czy tego pragnął. Tego uczucia na granicy przeskoku, tej ciemności, która teraz tak zachłannie wyciągała po niego szponiaste łapy obiecując mu, że krzywda przyniesie ukojenie. Nie przyniesie, sama dała się nabrać tej zdradliwej oszustce, chodziła z nią na ramieniu wierząc, że ciemność jest najlepszą przyjaciółką.
Nie jest. I nie będzie. Dopóki Kai miał Gerdę.
- Czym zapoczątkował. Co Ci zrobił ten charłak, poza tym, że nie umie czarować. Dlatego jest śmieciem?- zapytała otwarcie, szukając podpory w chaotycznych słowach, które opuszczały jego drżące ze złości usta. Niepokój zapłonął w jej piersi, jej umysł potrafił podchwycić najmniejsze ślady krzywdy i rozsmakować się w nich, kreując w głowie niezmącony niczym obraz czystego psychicznego sadyzmu. Podniosła drugą rękę, tą, której nie trzymał i nie przyciskał do szyby i dotknęła w końcu jego zroszonej kropelkami potu paniki szyi. Gładko, miękko, delikatnie przykryła palcami jego kark- Nie jestem Twoim wrogiem Finan, zaufaj mi. - powiedziała cicho.

Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyWto Mar 24 2020, 11:01;

Każda komórka jego ciała krzyczała "dość". Nie czuł się gotowy do przeprowadzania tego typu rozmów, bowiem ich trud objawiał się bólem niemalże fizycznym. Czy jednak kiedykolwiek miałby być na to gotowy? Dina siłą otwierała drzwi, które zamknął z trzaskiem zeszłego roku. Pakowała się do tego miejsca, które chronił pieczołowicie przed uwagą Skylera, bowiem czuł, że mógłby go tym zniszczeniem zarazić. A Dina? Jej też wolałby tego oszczędzić tylko sęk w tym, że akurat tego dnia był tak słaby, a jego wola tak krucha, że nie potrafił skutecznie jej zatrzymać i wysilić się na opanowanie. Wykorzystała okoliczności i dokładała mu bólu, a on się wściekał, zaciskał palce na jej barku, a nie otrzymał od niej żadnego przejawu strachu, a ten wkurwiający spokój i pewność swojego zachowania.
Przeniósł wzrok na lśniącą szybę, a gdy faktycznie dostrzegł tam zarys swojego odbicia, zwątpił w siebie. Lustro wiszące kilka metrów od nich spadło pionowo na komódkę, przechyliło się do przodu i potłukło uderzając o brzeg mebla. Nie chciał wiedzieć co by się stało, gdyby miał teraz w ręku różdżkę. Zamiast jednak zainteresować się potłuczeniem drżał przed nią i próbował znaleźć sposób, by przestała mówić. Pytania zostały zadane wbrew pozorom w idealnym momencie. Opuścił głowę, by ukryć grymas, jaki wpełzł na jego twarz. - Nnie. - nie chciał taki być - zepsuty, nieopanowany, roztrzęsiony, słaby, niezrównoważony. To go męczyło, bo nie potrafił ułożyć wszystkiego w swojej głowie i nie ulegać płonącym emocjom, które tak wiele lat w sobie tłumił. Nie chciał być taki marny, ale nawet jeśli to ludzka chwila słabości to ciemność była zbyt blisko, by miał się jej oprzeć. Gdy się bał, gdy było mu źle lubił sięgać po zakazane inkantacje i obserwować moc potężniejszą niż inne. Nie potrafił oddzielić się od tego murem i... nie chciał rezygnować z tego, co moralnie zakazane. Nie potrafił podnieść głowy, była taka ciężka, że kark nie dawał rady jej utrzymać pionowo. Powrócił myślami do Ole, do charłaka, który powinien zginąć wiele lat temu. Przypomniał sobie ten obraz, który wręczył Viniciusowi na wieczne przechowanie. Wierzył, że jeśli odda to komuś, kogo kocha to zostanie ochroniony przed upadkiem. A upadał coraz niżej i niżej... bo samotność lubiła pogrążać swoje ofiary.
- Znęcał się... nad Kaiem. Zabił.. zabił go. - powiedział na wydechu, ciszej, bez tej fali emocji, bo nie dawał rady ich władowywać w słowa. Czy pamiętała tego psidwaka, za którym biegał, gdy pierwszy raz się poznali w wieku lat dziewięciu? Czy zdawała sobie sprawę, że jego niechęć do zwierząt brała się z powodu utraty tego, z którym się wychowywał dziewięć lat? Potrząsnął głową i wtedy zdał sobie sprawę, że po jego policzkach spływa łza za łzą. Mówiła miękkim głosem, drgnął pod wpływem jej palców ułożonych na karku lecz dalej ją trzymał, choć już tak nie gniótł jej barku. - Mam dość. - szepnął, ale nie wiedział czy powiedział to zrozumiale i w jakim języku. - Chcę spać, Dina. Chcę spać długo. Jestem zmęczony. - zabrał rękę, cofnął się o pół kroku, wyzwalając się spod jej dotyku. Zawroty głowy utrudniały mu zlokalizowanie łóżka. Jego mięśnie płonęły z gorąca oznaczającego ogromną potrzebę położenia się. Oparł dłoń o filar łóżka, gdy cofnął się znów. Zawiesił przekrwione ślepia na dziewczynie. - Ja chcę tylko ulgi. - nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Usiadł na powrót na krańcu łóżka, w tej samej pozycji, w której go zastała po wejściu do pokoju. Tym razem był po trzykroć bardziej zmęczony, choć największa złość wyparowała już z niego. Dina rozładowała ją regularnymi ciosami.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyWto Mar 24 2020, 21:32;

Tak długo budował ten mur, że już budowanie muru stało się jego nawykiem, jego naturą, częścią jego osobowości. Tak długo krążył wokół rdzenia tej krzywdy, wokół tego problemu, wspomnienia oddanego, tak długo, że przestał być Finanem z czasów dzieciństwa, był jedynie ułamkiem tamtej osoby, uwydatniło się to na nim jak guz, jak garb, jak narośl niezdrowej tkanki przechylając jego kruchą psychikę na krawędzi coraz bardziej i bardziej w stronę ciemności. I może właśnie trzeba mu było kogoś na tyle głupiego, nieroztropnego, kogoś tak prostego, że się nie przejmie ewentualną krzywdą i zadawanym bólem tylko głową naprzód wbiegnie w te chyboczącą się po torach postać by zepchnąć go z trakcji, uchronić przed zderzeniem. Nawet jeśli upadek będzie bolesny i oboje zedrą sobie przy tym kolana. Może po to właśnie ludziom takie relacje, tak przynajmniej szeptała jej podświadomość, gdy przyglądała się jego oczom oraz feerii emocji w nich, całej rapsodii od rozpaczy po wściekłość i ani cienia Finana, którego znała z dawnych lat. Czy jeszcze tam był? Gdziekolwiek? Płytko, głęboko, najgłębiej? Czy nurkując w tę ciemność mogła mieć nadzieję, że cokolwiek zdoła osiągnąć czy tylko inni ludzie, zawsze inni ludzie. W jej sercu pękła myśl, jak pęd z nasiona na żyznej ziemi, że oto Dina Harlow, królowa głupców, po raz kolejny wyciąga ręce tylko po to, by okazać się miernym tłem przypiętym za kurtyną na deskach cudzego teatru, że oto jedynie dywanem jest, po którym stąpać zwycięsko będzie ktoś inny, oto ona po łokcie, po szyję tonąć w czarnej ropie nienawiści kładzie na szali własne dobre imie, swoją miłość do przyjaciela, ich przyjaźń, wszystko co miała - po co? Po to, by ktoś inny przyjął na swoją głowę laur zwycięscy, bohatera, najdroższego. Zamknęła oczy przełykając tę świadomość, a smakowała ona gorzko i cięła jej krtań jak żyletka. Nieśmiałe zaprzeczenie padłe z jego zaschniętych warg uchyliło jej powieki i wyrwało z płuc ciche westchnienie ulgi. Jej palce miękko zatoczyły krąg na jego jasnej skórze szukając sposobu by przynieść mu w tym wyznaniu ulgę, ale jednocześnie wskazać swoją obecność, silną i nieugiętą.
- Nie jest wart tego, byś Ty się takim stał. - powiedziała cicho. Taki jaki bał się, że stanie, nieopanowany, roztrzęsiony, słaby - charłak nie był wart jego zdrowia psychicznego i chciała, by Gard był tego świadom- Poniesie konsekwencje, ale to nie jest dobra cena za Twoje szczęście, Finn...
Kiedy w końcu dopłynęła w tej ciemności do jego kruchej, zwiniętej w ciemnościach szaleństwa postaci, kiedy w końcu zdołała dotknąć go ostrożnie, chwycić za ramiona, kiedy chciała go ukołysać... wyślizgnął się jej ponownie tak bardzo nieskory do opuszczenia terytorium w którym dawno temu już zdążył się zagnieździć.
Pokonawszy tę niewielką przestrzeń usiadł na łóżku, a ona westchnęła. Jego umysł próbował walki, ale nie podołał, postawił więc na działanie z drugiego zupełnie końca spektrum - ucieczkę w głąb siebie. Sen, sen w którym chaos miał pełną władzę, w którym nikt już o nic nie pyta, nikt nic nie mówi i niczego nie chce. Sen, którym można się odciąć od świata, od czucia, od siebie samego.
- Nie możesz od tego uciec. - powiedziała dotykając palcami barku i poruszając nieco głową - To jest w Tobie czy śpisz, czy nie śpisz. Musisz to w końcu nazwać i zdecydować, czy chcesz tak żyć, czy nie chcesz. Ty. Finan Gard. Mój przyjaciel i przyjaciel wielu innych osób, które Cię kochają, musisz zdecydować czy wolisz to co było tu przed chwilą czy będziesz walczył. - podeszła do niego i uklękła przed nim dotykając jego ramion- Nie jesteś sam... -powiedziała cicho, próbując zachęcić go, by spojrzał jej w twarz i dostrzegł szczerość tych słów.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyWto Mar 24 2020, 22:03;

Szum. Słyszał w uszach szum i miał pewność, że nie dochodził od ze świata, a z jego wnętrza. Oparł palce na swoich skroniach i masował je, chcąc pozbyć się spod nich tępego pulsowania. Wdech za wdechem, pozycja statyczna, zamknięte oczy, pochylony kark. To miało mu pomóc, a jednak ciężar w płucach nie malał, a wciąż narastał przez co każdy dech był coraz trudniejszy do wchłonięcia. Organizm był wykończony emocjami, a więc płomień złości chwiał się na boki, by za parę chwil zgasnąć zdeptane butem zmęczenia. Odnosił wrażenie, że na szyi czuje wciąż ciepło, które zostawiła tam dłoń Diny, gdy chciała go... pokrzepić? pocieszyć? zatrzymać? A on znów się cofnął, choć głównie gnany niedomaganiem kończyn, które nie potrafiły go utrzymać tak długo. Nic dziwnego, apetyt mu nie dopisywał, sen był wielokrotnie urywany, a za dnia rzadko pojawiała się ulga. Jej słowa przedostawały się przez ten upierdliwy szum wwiercający się w jego czaszkę z każdą sekundą. Dopadało go zawstydzenie i zażenowanie. Gotów był zatopić różdżkę w ciele charłaka, a przecież wystarczająco go ukarał w przeszłości. Wtedy się powstrzymywał... był powstrzymywany, a gdy tylko zmuszony został do walki w pojedynkę niemal uległ i czyż nie zaproponował Dinie współudziału, wierząc, że skoro zna jeden rodzaj ciemności (czyżby pochodzący od jej wilowatego rodzica?) to zgodzi się? Chciał prychnąć, gdy wspomniała o przyjaciołach, bowiem zabrzmiało to jakby miał ich milion. Czyż świadomie nie zniszczył swojej relacji z Rileyem, którego potrafiłby polubić? Czyż nie odpychał od siebie wszystkich, czyż nie milczał przed Charliem, gdy ten pytał czy wszystko w porządku? Żył w kłamstwie, oszukiwał notorycznie świat, a więc powinien pogodzić się ze swoją samotnością albo zacząć żyć szczerze... Podniósł powieki, gdy wyczuł, że się zbliża. Podzieliła się ciężarem swoich dłoni. Nie widział w niej ani grama kłamstwa, złośliwości czy podstępu. Próbowała mu pomóc i choć rzuciła mu w twarz wiele bolesnych słów to była w nich zawarta prawda.
- Ja non stop walczę i przegrywam. Non stop, od dnia, kiedy sobie wyjechał i nie odpisał na żaden list. Miał mi pomóc, bo samemu jest tak ciężko... - przymrużył powieki jakby oślepiło go właśnie słońce, a to jedynie szczypały go siatkówki oczu. - Przecież... przecież nie mogę mówić wszystkiego szczerze i wprost, Dina. - szeptał, ale trwał nieruchomo. - Ale to mnie wykańcza, cały czas pilnować się czy mogę się chociaż trochę zdradzić... ja zakochuję się w tej ciemności, Dina. Sky powiedział, że to złe. - dodał, jakby to miało być świetnym usprawiedliwieniem jego kłamstw. Nie pokazywał prawdziwego siebie, a potem dziwił się, że nie miał przy sobie osób, które znały go od podszewki. Dina przedarła się przez to gnana jakąś dziwną intuicją, skoro odkryła, że gorzej z nim jest w jego głowie niż fizycznie.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptySro Mar 25 2020, 01:00;

Wystarczyłoby, żeby pozwolił ludziom być blisko, a z pewnością wielu z tych, których wyciągnięte ręce odtrącił z pewnością znalazłoby nowe pokłady zaufania i troski by nimi go obdarować. Patrzyła na niego muskając palcami jego ramiona, czy tak właśnie chciał żyć? Sam? Uczepiwszy się chorobliwie jednego tylko człowieka na powierzchni tej ziemi dławić się powietrzem innym niż te wydychane przez jego płuca? Linia jej brwi wygięła się w miękkim łuku, mimika to taki zdrajca, mogła pielęgnować w sobie i swojej głowie zimną maskę braku emocji, jednak stając twarzą w twarz z dziełem swoich słów nie umiała powstrzymać uchylenia tej ciężkiej, grubej kotary za którą ukrywała swoją maleńką i pokurczoną empatię. Dopiero niedawno odkryła w sobie tę emocję, była wciąż blada i pokraczna, nigdy nie wystawiona na słoneczne światło ale... przecież była. Znalazła ją. Wiele kryło się w kątach naszych umysłów, trzeba tylko chcieć tam zajrzeć, sięgnąć, znaleźć to w sobie. Trzeba chcieć - a patrząc na Finana widziała, że on nie chciał szukać. On chciał swoją ciemność szeleszczącą szeptem i obietnicą o satysfakcjonującej krzywdzie i dominacji.
- Finan, miał pomóc, ale nie musiał tego wcale robić. Obiecał, ale odszedł. Nie wiesz czy uciekł, czy wyjechał, czy coś się nie stało. - powiedziała cicho- To miłe, że chciał pomóc, ale nie możesz mieć pretensji do ludzi, że odchodzą. - przesunęła dłoń nachylając się bliżej- To jest Twoja droga... i uwierz mi, że jestem z Ciebie taka dumna, że nią idziesz, że wciąż walczysz, że chcesz próbować. - powoli objęła ramieniem jego barki, próbując utulić go chociaż trochę w tym drżącym strachu. Chciała, żeby wiedział, że widzi w nim te próby, widzi, że pomimo potknięć zawsze wraca do rzeczywistości- Wiem, że robisz wszystko co jesteś w danej chwili w stanie zrobić i nie mam pretensji, że czasem nie jesteś w stanie. - oparła policzek o jego policzek- Czasami nikt nie jest w stanie. To nie znaczy, że trzeba przestać próbować.
Nie chciała rzutować na niego doświadczeń własnych porażek, wielokrotnie w swoim życiu potykała się całkiem sama i upadała na twardą ziemię, by nauczyć się samej wstawać i samej iść dalej. Być może to nie było zdrowe, usilne przekonywanie go do swoich racji ale naprawde uczona doświadczeniem zrozumiała, że musisz umieć najpierw sam radzić sobie ze swoimi demonami, sam wstawać, sam ich przez życie znosząc towarzystwo siebie samego zanim zdołasz wpuścić do środka choćby spojrzenie drugiego człowieka.
Bo przecież… jeśli nie kochasz siebie, jak możesz kochać kogokolwiek innego?
- Ta ciemność… ta ciemność nigdy nie odwzajemni Twojego uczucia. Nigdy nie weźmie Cię za rękę, nigdy Cię nie przytuli, nie skrzyczy, nigdy nie podzieli swoimi obawami. Ta ciemność to samotność, tego chcesz Finn..? - zamknęła go w swoich objęciach klęcząc przed nim głupio, ale wcale nie czując się głupio.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptySro Mar 25 2020, 12:26;

Dina pokazywała mu właśnie, że nie musi czekać na pomoc tylko po prostu stanąć o własnych nogach i iść twardo swoją drogą, bo przecież nie zmusi nikogo do bycia obok przez wieczność. To było sensowne, ale trudne do realizacji. Przez wiele lat dobrze mu było ze swoją samotnością i zdecydowanie nie była ona tak chora i spaczona jak dnia dzisiejszego. Spotkało go jednak szaleńcze zakochanie i od tamtej pory stracił umiejętność życia na swój własny rachunek - szukał non stop cudzej obecności, a mu to nie wychodziło bowiem nie ofiarowywał pełnego zaufania a jedynie imitację prawdziwego siebie. Gdy Skyler wyciągał od niego prawdę to też dał mu jedną jej część, a resztę zażarcie chronił przekonany, że druga osoba tego nie zniesie. Nie chciał wierzyć słowom Skylera, że da radę, bowiem przecież on nie wiedział jak bardzo był zniszczony... może jednak Dina miała rację i powinien postawić to na jedną kartę. Albo chociaż wciąż odpowiedzialność za samego siebie i być takim, jakim jest a nie notorycznym kłamcą z silnymi ciągotkami ku ciemności. Miał w sobie sporo sprzeczności i coś się właśnie działo, że patrzył na nie... z większym dystansem.
- Sky też mówił, że on się nigdy nie poddaje. Że zawsze będzie próbować nawet jak ktoś go skrzywdzi. A ja tylko podziwiałem, bo na jego miejscu by mnie szlag trafił... - skoro druga osoba mu o tym mówi to jednak warto w końcu dać im trochę wiary wszak nie chcą go okłamać, skrzywdzić, ograniczyć a pomóc. Cały czas próbować żyć, ale narzucać sobie nowe warunki...? Zdrowsze, których przestrzeganie nie będzie proste, ale przynajmniej uzyska świadomość, że o siebie walczy. Bardziej niż dotychczas. Mimowolnie spiął barki i ramiona, gdy przybliżyła się i ofiarowała mu przytulenie. Nie chciał jednak wyjść na skałę, a więc przeciągnął swoją powściągliwość o jedną granicę dalej i położył zimną dłoń między jej łopatkami. Zamknął oczy, bowiem z jej policzka przepływało ciepło. Inne niż te, które znał, ale skuteczne, by go jeszcze trwalej uspokoić.
- Nie, ale ona zawsze za mną łaziła. Ona nie odchodzi. - dał się przytulić, ale wrodzona potrzeba trzymania dystansu odzywała się nawet i teraz i po chwili odsunął się, robiąc między nimi więcej miejsca na nabranie powietrza. Miał nadzieję, że Dina to zrozumie, że pojmie i nie poczuje się źle.
- Czyli mam po prostu bardziej ufać? - zapytał cicho, podnosząc na nią umęczone spojrzenie. To pytanie było naprawdę ważne, a odpowiedź niezwykle istotna. Niezdolność do pełnego zaufania wiązała się z brakiem możliwości prawdziwego zakochania, a przez to wypełniał się kłamstwami i sam siebie skazywał na samotność. To prosta droga by oszaleć, a jest już blisko finału, którego "nagrodą" jest porządna niepoczytalność i ten obraz siebie, jakim nie chciał być.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyCzw Mar 26 2020, 18:07;

Poczuła żar złości w swoich trzewiach słysząc słowa Finana. Skyler mówiący o tym, że nigdy się nie poddaje nawet kiedy ktoś go skrzywdzi to jednocześnie ta głupia puchońska pizda, która wycofała się w momencie, w którym Gard odizolował się utrudniając Schuesterowi życie w sielance i kumbaja za rączki w stronę zachodzącego słońca. Związek, partnerstwo, zaufanie to nie zawsze kwiaty i miłe słowa, to nie zawsze wzruszające chwile szczerości, to nie zawsze upragniony dotyk czyichś rąk w ciemności kiedy nie możemy sami siebie znieść. Partnerstwo to obopólna wymiana, to czasem ciężka praca ale i wyjątkowe jej owoce, to tęsknota ale i umiejętność szczerego je poznawania, to rozmowa taka, jakiej nie można spodziewać się po żadnym innym człowieku. Partnerstwo to zgoda na to, by odwrócić się od ciemności, to decyzja by dalej już nie ścierać się ze światem w pojedynkę. To wsparcie, ale też nie wieszanie się na drugiej osobie.
Zacisnęła zęby przełykając gorzką żółć podchodzącą jej do gardła na myśl o tym żałosnym pierwiastku puchoństwa, który teraz obściskiwał się z kolejnym ukochanym po kątach szkoły. Jak można być tak obrzydliwym, jak można być tak wyrachowanym, jak można być tak nieczułym... a w przypadku jakiejkolwiek konfrontacji bez skrupułów odwracać się i to z siebie samego robić biedną ofiarę kiedy dopiero teraz dostrzegała jakim był zepsutym, manipulującym śmieciem.
Życzyła mu wielkiej krzywdy.
- To trudne, Finn... ja wiem. - och jak wiedziała, ile ciężkiej pracy wymagało od niej zrozumienie tego. Jak długo i z jak wielkim bólem musiała uczyć się znosić samą siebie by móc nauczyć się być wsparciem i miłością w stosunku do Cassiusa. Wypuściła go miękko ze splotów swoich ramion, wiedziała przecież, że nie był z tych tulących się - choć domyślała się, że to może być kwestia tego, że jej nie darzył miłością, a bez miłości wciąż jednak pozostawał powściągliwym synem powściągliwego Garda. - I może nie odejdzie jeszcze długi czas, może nigdy. - powiedziała cicho, przysiadając na swoich piętach- To tylko tło, tylko przestrzeń, nie może definiować Ciebie. Ty jesteś Finem Gardem. - a ciemność jest ciemnością. Dinie wciąż zdarzało się widzieć czarne chmury na horyzoncie w chwilach swojej słabości, nauczyła się jednak odwracać wzrok i szukać skupienia, ukojenia w innych rzeczach, w czymś, co nie jest pławieniem się w ciemności.
Wpatrywała się w niego ważąc to pytanie w głowie. Było niezwykle istotne i nie była przekonana czy jej rozumienie go rzeczywiście ma jakikolwiek sens. Westchnęła cicho, przymykając powieki i opuszczając dłonie wzdłuż jego kolan i łydek.
- Musisz próbować ufać, mimo, że to trudne. - zaczęła cicho - Ale też rozumieć, że ludzie zawodzą nasze zaufanie cały czas. - spojrzała na niego - Cały czas, jednak to nie znaczy, że wszyscy. Że musimy się zamknąć na świat, odwrócić, wywrócić na lewą stronę i patrzeć tylko w siebie. - nie umiała użyć dobrych słów by wytłumaczyć mu co miała na myśli. Wpatrywała się więc w niego usilnie, jakby liczyła na to, że jej ze spojrzenia i z myśli wyczyta sens słów i uczuć z jakimi do niego przyszła.
Westchnęła po chwili ciszy.
- Wyjdziemy na spacer..? - zaproponowała cicho. Na świeże powietrze, choćby usiąść na progu domu, na zewnątrz, pod otwarte niebo, na otwartą przestrzeń. Na chwilę...
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyCzw Mar 26 2020, 18:36;

Gdyby miał chociażby najmniejsze podejrzenia odnośnie jej zdania na temat Skylera to zapewne złapałby się za głowę i pospieszył z wybielaniem go w jej oczach. Profilaktycznie wziąłby winę na siebie, bowiem... wierzył, on był przekonany, że wina leży całkowicie po jego stronie, zaś Skyler jest tutaj niewinny. Tak bardzo zaplątał się w swoim zepsuciu iż nie brał żadnej innej opcji pod uwagę. Zdawał sobie sprawę, że zawieranie z nim zażyłych relacji jest czasami drogą boso przez rozżarzone węgielki. To, co dzisiaj Dina z nim zrobiła sprawiło, że w następnych "razach" miał starać się bardziej otworzyć na ludzi bez ślepej naiwności, że go nie skrzywdzą. Czas dorosnąć i przestać jęczeć, że się psuje, a po prostu iść dalej a nuż się przy okazji sam naprawi. Wylała mu na głowę kubeł lodowatej wody i wbrew wszystkiemu trochę tego potrzebował. Naraziła się, zaryzykowała i postawiła na szali ich relację, ale gdy przyszło co do czego to ze wstydem musiał przyznać jej rację. Nie miał pojęcia czy zdawała sobie sprawę jak jej słowa miały teraz zapaść mu w pamięć. Tego dnia był niezwykle podatny na czyjś wpływ - a to zdarzało się do takiego stopnia naprawdę rzadko - a więc zapewne niejeden raz będzie wspominać jej słowa, by przypomnieć sobie jak działać na nowo. Bez wpadania w obsesji na punkcie Vinciego. To pragnienie dopadnięcia go... spotkania było niczym drapanie po wewnętrznej stronie serca, jakby coś próbowało się z niego wydostać i pognać niczym zaklęcie patronusa. Zaczerpnął kilka głębokich wdechów, a miały go one ostatecznie uspokoić.
- Okej. - pokiwał głową i odchrząknął. - Spróbuję. - potwierdził i popatrzył w jej oczy, a następnie sięgnął po jej rękę i choć okoliczności ku temu były nieodpowiednie to ucałował lekko wierzch jej dłoni jako nieme podziękowanie za to, co tu zrobiła. Zapewne gdy całkowicie wytrzeźwieje to pojmie kaliber tego dnia i wówczas odpowiednio się jej odwdzięczy.
- Okej. - powtarzał się, ale suchość w gardle nie pozwalała mu na bardziej złożone zdanie. - Ogarnę się i możemy iść. - co było nowością wszak od ponad dwóch tygodni nie wychodził z domu. Wstał na miękkich nogach i w istocie ubrał się porządnie za parawanem ale poza tym wciąż przypominał bardziej upiora niż żywą osobę. Mimo wszystko zaszła jakaś zmiana w jego oczach, którą zawdzięczał Dinie. - Dziękuję, Claudine. Nie wiem co zrobiłaś ale... jest lżej. - mówił cicho, ale szczerze i niech Merlin sprawi, by mu w to uwierzyła.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptyCzw Mar 26 2020, 20:59;

Nie umiała powiedzieć ile czasu spędzili w tym pokoju, nie umiała powiedzieć ile zostało wypowiedzianych słów. Czuła, że musiała tu przyjechać, zobaczyć go i upewnić się, że miał się dobrze. Porozmawiać, spróbować, podjąć tę pracę jaką było sięganie w ciemność - wiedziała, że to jest jej powinność. Nie była człowiekiem, który pomagał innym, mało w niej było zrozumienia i empatii, a potrzebującym prędzej podstawiłaby nogę niż podała pomocną dłoń taka z niej altruistka, a jednak Finana znała przecież całe życie. Czasem czuła, że znała go lepiej niż własne siostry, że był jej bliższy, on i jego rodzina, niż jej własne starsze rodzeństwo i jej adopcyjna matka. Nie próbowała tłumaczyć sobie, że przyszła tu by mu pomóc, bo on zrobiłby to samo. Nie potrzebowała usprawiedliwienia swoich czynów, nie potrzebowała do tego powodu - kto wie, może nawet nie była na tyle bystra by próbować znaleźć sobie wymówkę tylko szła za ciosem jak lodołamacz, jak przecinak przez wyręb drzew.
Potrzebowała tu być, więc tu była. Pokiwała głową patrząc jak szukał oddechu w zaciśniętych złością, strachem, kto wie czy nie nienawiścią płucach. Uśmiechnęła się słabo, kiedy wyraził zgodę na jej prośbę, a gdy spojrzał jej w oczy uśmiechnęła się nieco szerzej.
- Tylko na chwilę. - poprosiła, a przecież nie prosiła często. Usiadła na krawędzi łóżka dając mu czas na przygotowanie się na taką eskapadę. Był osłabiony, odosobniony, zamknięty w izolacji zarówno fizycznie w tym pokoju jak i psychicznie w swojej głowie, nie mogła natychmiast brać go na dalekie piesze wędrówki i wymagać od niego pełni sił, energii i zmysłów. Jedynie kilku kroków, jedynie zainteresowania światem poza tymi czterema ścianami. Jedynie odrobiny kontaktu z rodzicami, skrzatami domowymi, kto wie, może nawet zauważenia, że po ulicy czasem chodzą ludzie, a pogoda choć zimowa to powoli coraz lepsza?
Zanosiło się na wiosnę i to nie tylko w kwestiach natury...

2 x z/t
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Malmö i okolice QzgSDG8




Gracz




Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice EmptySob Mar 28 2020, 21:49;

| domek jednorodzinny Gardów |

Mijał dzień za dniem, czas się nie zatrzymywał a świat nie zawalał, czyli wszystkie słowa Diny uległy potwierdzeniu. Choćby zwijał się w środku ze zniecierpliwienia, ciekawości, żalu, stęsknienia, złości to jest uziemiony i dopóki się nie ogarnie to nie wróci do Wielkiej Brytanii. Nie pozostało mu nic innego jak zaakceptować ten fakt i samo podjęcie tego kroku było objawem, że zaczyna wracać "do żywych". Zaciskał co prawda zęby i pięści przy wielu rozmowach z ojcem, ale zmuszał się do posłuszeństwa, bowiem nagrodą była wolność i rychły powrót do zamku.
Któregoś poranka obudził się porządnie wypoczęty. Dosyć szybko odkrył, że Sprytek potajemnie narzucił jakiś tajemniczy czar na materac jego łóżka przez co całą noc otulało go przyjemne ciepło. Patrząc w lustro zastanawiał się jak to jest z tymi skrzatami - jeden był miernotą i zasługiwał na śmierć, a ten drugi, obecny zdawał się odgadywać zachcianki swojego właściciela i czyżby... darzył go sympatią? Nieoficjalnie oczywiście podziękował na swoje sposoby Sprytkowi, a standardowo zakazał mu się przemęczać, dał mu czas wolny aż do kolacji, a raz nawet pochwalił przygotowane danie.
Czuł się lepiej, choć wciąż wyglądał kiepsko. Coraz śmielej zaglądał do przysłanych przed Dinę zwojów z pismem nutowym, a któregoś wieczoru poszedł do ojcowskiej biblioteki i porwał na moment gramofon. Nastrajając go na muzykę pianina usiadł przy biurku i próbował powoli transkrybować utwór na gitarę. Szło mu z początku opornie wszak nie "bawił się" nutami cały rok, ale szybko okazało się, że pamięć szybko potrafi wrócić. Kilkakrotnie zamknął powieki na dłużej i wtłaczał w siebie tlen, by powstrzymać napływające wspomnienia. Koncentrował się na rysowaniu nuty podczas setnego przesłuchiwania utworu. O ile udawało mu się odciągać swoją uwagę od myśli to nawet... nawet humor mu się poprawił i zdobył się na swobodną i wielozdaniową pogawędkę z matką, na której twarzy malowała się ulga, gdy jej "dawny syn" powrócił na jeden wieczór. Nie mógł ukrywać dłużej przed sobą, że strasznie stęsknił się za muzyką. Dotychczas coś go blokowało przed sięgnięciem po gitarę różdżkową, ale teraz... Dina porobiła w nim tyle szczelin, że to pragnienie popłynęło i zaczęło go niejako uzdrawiać. Oddychanie nie było już tak ciężkie, choć noce wciąż pozostawały wiele do życzenia. W tamtych chwilach, gdy świat otulony był ciemnością, dopadały go wspomnienia i to obsesyjne pragnienie powrotu do zamku, by znaleźć tego, który wyjechał i nigdy więcej się nie odezwał. To uczucie... ta żądza zemsty zjadała go od środka i czasami miał wrażenie, że całe łóżko płonie, a on jest w środku uwięziony i nie może się wydostać dopóki go nie zobaczy. Reszty nocy zazwyczaj nie pamiętał, a dowiadywał się od ojca o swoich dziwnych zachowaniach. Okazało się, że zaczął trochę lunatykować, a nawet gdy wybudza się i reaguje zdziwieniem to jego nietypowe zachowanie dalej trwa. Na całej długości ściany wydziergał pięciolinię i rył w tynku nuty, a wszystko to nieświadomie, bo tego nie pamiętał. Trzeba przyznać, że go to lekko przestraszyło ale standardowo zlekceważył to uczucie i zajął się przelewaniem uwagi na nuty. To była szansa na powrót do normalności.

| zt
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Malmö i okolice QzgSDG8








Malmö i okolice Empty


PisanieMalmö i okolice Empty Re: Malmö i okolice  Malmö i okolice Empty;

Powrót do góry Go down
 

Malmö i okolice

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Malmö i okolice JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Świstokliki
-