Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Koronkowa sukienka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Koronkowa sukienka  QzgSDG8




Gracz




Koronkowa sukienka  Empty


PisanieKoronkowa sukienka  Empty Koronkowa sukienka   Koronkowa sukienka  Empty19.02.20 9:19;


Retrospekcje

Osoby: Gabrielle Levasseur i @Charlie O. Rowle
Miejsce rozgrywki: korytarz, resort
Rok rozgrywki: 14.02.2020
Okoliczności: Nieplanowane spotkania w ich przypadku zawsze kończą się burzliwie, jednak czy tym razem mają wobec niego te same oczekiwania? On - nieco wstawiony, w dobrym humorze. Ona - całkowicie trzeźwa i bardzo wściekła, właśnie na niego!


Walentynki nie były dla Gabrielle dniem wyjątkowym, ot kolejna data w kalendarzu, którą wielu traktowało jako coś wyjątkowego. Dzisiejszy dzień był dla niej o tyle wyjątkowy, że postanowiła go spędzić w pokoju - pustym - z książką w ręku.  Musiała trochę odpocząć od atrakcji - przede wszystkich tych, które fundował jej Charlie.
Kiedy tylko plotka rozeszła się po resorcie, w pierwszej chwili nie mogła w nią uwierzyć. Myślała, że to jakiś głupi żart, lecz im częściej w rozmowach innych uczniów pojawiła się Melu i Charlie całujący się na stoku tym dobitniej docierało do niej, że musi to być prawdą. Czasem słowa dotyczące pary przeplatane były różnymi faktami: zaproszeniem na randkę w walentynki, żarliwymi wyznaniami. Musiała zamknąć się, pozwolić sobie na chwilę samotności, której potrzebowała, chociażby po to, aby się uspokoi. Demon furii nagle wyciągnął po nią swoją dłoń, bez ostrzeżenia szponami ryjąc w sercu, nakłaniając do robienia głupich rzeczy Musisz się na nim odegrać szeptał za każdym razem, kiedy udawało jej się na chwilę opanować. Umysł zalały wspomnienia ich wszystkich "momentów", bo jak inaczej mogła określić te chwile, w których pożądanie i namiętność brały nad nimi górę? Wciąż byli kumplami. Nie miała mu za złe tego, że bawił się - jak miał to w zwyczaju, była zła, że ją okłamał. Mówił, że dał sobie spokój z Krukonką, tymczasem całował ją na oczach wszystkich. Była zła na siebie, pozwoliła na to, aby zostać jego tajemnicą, kiedy Melu mogła mieć go na co dzień, przy wszystkich. Po raz kolejny uwikłała się w relację o której nie wiedział nikt poza najbliższymi jej osobami.
- Ja pierdole!! - krzyknęła to ze złości, to z bezsilności, która mimowolnie ją dopadła, rzucając książką. Ta uderzyła w ścianę tuż obok drzwi przez które do pokoju weszła Isabelle.

***

To jest jakieś szaleństwo. Oszalałam. Ona oszalała. powtarzała w myślach, stojąc przed zamkniętymi drzwiami zza których dobiegało zduszonym głosem "Przed północą nie chcę cię tu widzieć!", po tych słowach rozległ się śmiech, a blondynka poczuła, jak w jej oczach zbierają się łzy.
Czy naprawdę musiała być tak naiwna? Zaśmiała się sarkastycznie w odpowiedzi na to pytanie. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego w jakiejś sytuacji się znalazła, a Ślizgonka z którą przyszło dzielić jej pokoju nie miała zamiaru odpuszczać.
Policzki Gabrielle zalała różowa fala wstydu, kiedy stojąc w skąpej sukience czuła się jakby nie miała na sobie nic. Skromna warstwa ubrania zakrywała - nawet nie w pełni - tylko najważniejsze części ciała, pozostawiając wiele dla wyobraźni, lecz zdaniem blondynki wciąż na mało.
Zamknęła oczy, wzięła kilka głębszych wdechów starając się uspokoić. Poziom jej zdenerwowania był jeszcze większy niż kilka godzin temu, tym razem złość ukierunkowana została na osobę panienki Cortez, choć w gruncie rzeczy najbardziej zła była na siebie.
Nie powinna - wtedy w wieży - przekraczać tej niewidzialnej granicy między nią a Charlim. Nie powinna wierzyć w jego piękne słowa, które okazały się kłamstwem i gesty, nawet jeśli pragnęła ich więcej. Czy gdyby nie powiedział jej wtedy, że z Melu daje sobie spokój to postąpiłaby tak samo? Gabrielle należała do osób, które nie lubiły się dzielić; naiwnie sądziła, że Charlim nie będzie musiała. Dała sobie mówić - sama sobie - że jest w jego oczach kimś wyjątkowym, była w błędzie.
Nim pozwoliła, aby myśli o Rowle całkowicie wypełniły jej umysłu, ruszyła przed siebie, w połowie drogi zdejmując szpilki, które były dość niepraktyczne. Kto chodzi w tak niewygodnych butach? pomyślała, z niesmakiem patrząc na wysokie obcasy. Skierowała swoje bose stopy w stronę spa, skąd zamierzała wziąć szlafrok lub chociaż ręcznik, aby się nim owinąć i w taki sposób przeczekać jeszcze trzy godziny, po których bez problemu będzie mogła wrócić do pokoju.
Słysząc czyjeś kroki, mimochodem skryła się za jednym z wysokich kwiatów, które stanowiły ozdobę korytarza. Odetchnęła z wyraźną ulgą malującą się w zielonych tęczówkach, wychodząc ze swojej kryjówki, kiedy ten ktoś sobie poszedł, lecz nie spodziewała się, że tuż za nim  idzie ktoś jeszcze.
Otworzyła usta zaskoczona widokiem… Charliego, mrugając kilka razy, żeby przekonać się czy nie ma jakiś omamów. A kiedy spojrzenie Ślizgona padło na nią: wpierw to nieco lubieżne, jakby zobaczył przed sobą zdobyć, które sekundę później było wyrazem czystego zaskoczenia, gdy zdał sobie sprawę z kim ma do czynienia; Gabrielle próbowała niezgrabnie rękoma zasłonić swoją postać, opuszczając z głuchy uderzeniem szpilki na podłogę.
Powrót do góry Go down


Charlie O. Rowle
Charlie O. Rowle

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : łobuzerski, i rozbrajający uśmiech. nadmiar energii, pali
Galeony : 1802
  Liczba postów : 829
https://www.czarodzieje.org/t17714-charlie-oliver-rowle#498256
https://www.czarodzieje.org/t17716-cygaro#498257
https://www.czarodzieje.org/t17715-charlie-oliver-rowle#498254
Koronkowa sukienka  QzgSDG8




Gracz




Koronkowa sukienka  Empty


PisanieKoronkowa sukienka  Empty Re: Koronkowa sukienka   Koronkowa sukienka  Empty21.02.20 0:59;

Cholernie, pieprzone walentynki.
Rowle ich nienawidził. Kojarzyły mu się ze wszystkim tym, co było złe i problematyczne, a czego jednocześnie nie chciał w swoim życiu — a przynajmniej tak sobie powtarzał. Mógł mieć tyle koleżaneczek na ten wieczór, a on jednak wybrał Cassiusa i siedzenie z nim w pokoju. Mieli do towarzystwa świetną muzykę, jego limitowane świerszczyki i mnóstwo alkoholu oraz przekąsek? Czego chcieć więcej. Wciąż był wzburzony zachowaniem krukonki na stoku, a jednocześnie w głowie odbijało mu się to irytujące pytanie Gabrielle o jego dłonie, na które na szczęście nie musiał odpowiadać. Sam nie wiedział, dlaczego chodził taki zły w ostatnich dniach i najchętniej siedział sam w spa lub korzystał z deski na stokach, unikając towarzystwa. To wcale nie było w jego stylu. Swansea też nie był sobą, więc obydwoje byli trochę niedojebani i mogli poprawić sobie humor okropnymi rozmowami, które na większość uszu wpłynęłyby negatywnie. Musiał się odłączyć, zresetował. Tylko obietnica dana Dominkowi i ojcu, że nie będzie żadnych wyjców i wizyt w mungu sprawiała, że trzymał pięści przy sobie i nie wciągnął w boczny korytarz jakiegoś brudasa, żeby obić mu buzię. Był honorowym czarodziejem.
Było chwilę przed dwudziestą trzecią, gdy wyszedł z pokoju ślizgona i pożegnał się, zamykając drzwi. Chwiejnym krokiem ruszył korytarzem, trzymając w dłoni butelkę wysokoprocentowego piwa, a pod pachą magazyny. Nucił coś pod nosem cały szczęśliwy, otumaniony alkoholem. Ciemnozielona koszula rozpięta była zawadiacko pod szyją, dobrał do niej dopasowane, czarne spodnie. Ich anty walentynki musiały też być przecież eleganckie. Wpadając trochę na ludzi, a trochę na kwietniki, bełkotał coś pod nosem, skręcając w kolejny korytarz. Podniósł rozbiegane, błyszczące ślepia o barwie podobnej teraz do swojej bluzki, aby dostrzec ją. Samotną wśród nocnego szaleństwa dziejącego się w pokojach dookoła. Zmierzył ją bezwstydnie wzrokiem z lubieżnym uśmiechem. Nogi, talię, dekolt.
- Czy.. Czy to już święta? - zapytał sam siebie, robiąc krok w jej stronę i dopiero teraz dostrzegając znajomą twarz. Zamrugał zdezorientowany, mając rozwarte usta w grymasie zaskoczenia i wpatrywał się w nią niczym w jakiś obrazek, który był tylko wytworem jego wyobraźni. Przekręcił głowę bok, upijając resztę piwa, które zaraz wypadło mu z rąk i potoczyło się gdzieś pod ścianę — na szczęście już puste. Miękka wykładzina korytarza powstrzymała butelkę przed stłuczeniem Przełknął ślinę, chwiejnie idąc przed siebie. - Gaaabs, a co Ty tutaj robisz? Dlaczego nie masz bucika? Poczekaj.
Nakazał, kiwając palcem i kucnął po leżącą szpilkę, łapiąc ją w dłonie. Tym samym stos świerszczyków rozsypał się dookoła — na czele z numerem walentynkowym z piękną blondynką na okładce w czerwonej koronce. Była to edycja limitowana i gdy zobaczył, co się stało, przez jego twarz przebiegła prawdziwa panika. Nawet nie chciał myśleć, co by się stało, gdyby ten MagicBoy ucierpiał! Nie mogąc sobie poradzić z trzymanym butem, zawiesił go szpilką przez koszulę pod szyją i kucając, ledwo utrzymując równowagę, podszedł do gazetki. Ostrożnie ją podniósł, otrzepując okładkę. - Całe szczęście, cała. Gabs, jest cała! Czy Ty wiesz, jakie to byłoby tragiczne, gdyby się pogniotła? Nawet Cassiusowi się podobała! A, Twój bucik! Gd..Gdzie on jest?
Ostatnie słowa już bardziej mamrotał pod nosem, zapominając, co zrobił chwilę wcześniej. Zacisnął usta i podrapał się po głowie wolną ręką, bo drugą wciąż tulił do torsu ten specjalny numer. Wyglądał jak nieco zagubione dziecko, które z pewnością nie wracało z walentynek w damskim towarzystwie. Odchylił głowę do tyłu, patrząc na nią z dołu i przesuwając wzrokiem po jej nogach, zatrzymał się nieco dłużej na dekolcie, aby wreszcie rozbieganymi oczyma spojrzeć jej w oczy. Jeśli Charlie kiedykolwiek by mógłbyć nazwany słodkim i niewinnym, to właśnie po pijanemu. Uśmiechnął się do niej cały zachwycony jej urodą.
- Gabriellaaa, chyba zgubiłem Twój but.
Próbował brzmieć poważnie, jednak zamiast tego, wychodziło rozbawienie i chichot. Westchnął ciężko, wzruszając ramionami. Tulił ten swój magazyn, a pozostałe pięć numerów było dookoła niego. I wcale się tego nie wstydził, chłopaki takie kolekcje mieli i on wcale się nie ukrywał.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Koronkowa sukienka  QzgSDG8




Gracz




Koronkowa sukienka  Empty


PisanieKoronkowa sukienka  Empty Re: Koronkowa sukienka   Koronkowa sukienka  Empty24.02.20 21:58;

- Jesteś pijany, Rowle?! - były to pierwsze słowa, które - brzmiąc niczym pytanie - opuściły usta blondynki, kiedy uświadomiła sobie, w jakim stanie jest chłopak. Początkowo zbyt przejęta własnym wyglądem, zupełnie nie zwróciła uwagi na butelkę, którą trzymał w dłoni. Ta znalazła przy jego ustach, opróżnił ją a następnie rzucił na podłogę; zmarszczyła brwi, nieco zdegustowana widokiem malującym się przed nią. Cała złość, którą w sobie miała, skupioną głównie na Ślizgonie uleciała w jednej chwili . Zadziwiające było to, że jeszcze kilka sekund temu miała ochotę dać mu po prostu w twarz, jednocześnie wyrzucając, jakim obrzydliwym kłamcą jest. Właściwie nie brała pod uwagę tego - a doskonale zdawała sobie w każdej innej sytuacji z tego sprawę - że Charlie jest najbardziej szczerą osobą, jaką przyszło jej poznać. Gdzieś pośród złości i czegoś na kształt zazdrości (tak była zazdrosna) zagubiła prawdę o chłopaku, którą przecież doskonale znała.
Przygryzła dolną wargę, widząc jak powoli dociera do bruneta to z kim tak naprawdę ma do czynienia, a policzki mimowolnie nabrały różowego odcienia. Zakrywając się dłońmi okazało bezcelowe, sukienka i tak odsłaniała więcej, dlatego poprawiła ją, wygładzając materiał.
- Spaceruje - odpowiedziała ironicznie, choć nie była pewna czy będąc w tym stanie Ślizgon jest zdolny do rozróżniania poszczególnych emocji. Zmarszczyła nos widząc jak mętne spojrzenie Charliego wędruje z jej twarzy na szpilki, które odpuściła. Zmarszczka na czole pogłębiła się, tworząc przy tym dodatkowe dwie poziome linie. Otworzyła szerzej oczy, a zielone tęczówki utkwione zostały - w wyraźnie zaskoczenia - w czasopismach, które mimochodem rozsypały się, kiedy brunet sięgnął po jeden z bucików. Zamrugała kilka razy na okładce jednego z nich dostrzegając piękną blondynkę, w koronkowej, czerwonej bieliźnie. Do umysłu dziewczyny od razu napłynęły wspomnienia z ich wspólnej nocy w iglo, wzmacniając kolor policzków o kilka odcieni.
Panika w spojrzeniu Ślizgona wywołała u niej rozbawienie nad którym nie potrafiła zapanować - cichy śmiech opuścił jej usta. Przyglądała mu się z uwagą, czując jak każde jego słowo czy gest sprawiają, że złość mija. To było zadziwiające w jaki sposób potrafił ją rozczulić, będąc przy okazji kompletnie wstawionym.
Założyła kosmyki blond włosów za ucho. Nie odrazy dotarło do niej, że właśnie wspomniał o Cassiusie zamiast Mel. Raz jeszcze przyjrzała się chłopakowi oraz świerszczykom, łącząc wszystkie fakty.
- Nie byłeś na randce z Melu, nie byłeś - wyszeptała, zadając sobie sprawę z tego, że może ją usłyszeć, jednak nie potrafiła zapanować nad nagłą radością, która ją ogarnęła.
- Jesteś niepoważny, Rowle - stwierdziła, kucając przed nim i zbierając rozsypane gazetki.
Nie była w stanie pozbyć się wrażenia, że zachowuje się trochę, jak zagubione dziecko, a w dodatku wydawał się być taki niewinny, co było do niego zupełnie niepodobne. Jakby właśnie przed nią znajdował się ktoś inny, a nie TEN Charlie Rowle, który może mieć każdą, kiedy chce i jak chce, emanujący pewnością siebie, mierzący innych spojrzeniem nieco z góry.
Z subtelnym uśmiechem na ustach oraz wyraźną troską malującą się w zielonych tęczówkach, położyła dłoń na jego policzku, opuszkami palców dotykając rozgrzanej skóry.
- Nie zgubiłeś, masz go tu - oznajmiła, uświadamiając sobie, że zachowywał się z tym butem, trochę jak książę od Kopciuszka. Dźwięczny, cichy śmiech opuścił usta Gabrielle. Wyjęła szpilkę zza jego koszuli
- Chyba powinieneś położyć się do łóżka - stwierdziła - W którym pokoju mieszkasz - zapytała, biorąc głęboki wdech. Nie mogła zostawić go przecież w takim stanie na korytarzu.
Powrót do góry Go down


Charlie O. Rowle
Charlie O. Rowle

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : łobuzerski, i rozbrajający uśmiech. nadmiar energii, pali
Galeony : 1802
  Liczba postów : 829
https://www.czarodzieje.org/t17714-charlie-oliver-rowle#498256
https://www.czarodzieje.org/t17716-cygaro#498257
https://www.czarodzieje.org/t17715-charlie-oliver-rowle#498254
Koronkowa sukienka  QzgSDG8




Gracz




Koronkowa sukienka  Empty


PisanieKoronkowa sukienka  Empty Re: Koronkowa sukienka   Koronkowa sukienka  Empty26.02.20 2:17;

Zamrugał zdezorientowany, bo trochę rozmazywała mu się przed oczyma. Czy był pijany? Oczywiście, że nie! Tylko odrobinę wstawiony i na dowód tego uśmiechnął się nonszalancko z błyskiem w ślepiach (zapewne wywołanym alkoholem), poruszając palcami dłońmi. Zaprzeczył ruchem głowy, zadzierając nieco głowę, aby chociaż przez chwilę patrzeć na jej buzię, a nie biust.
- Wcaalee nie pijany, Gabriellee. Odrobinkę może przesadziłem z whisky. Dlacze.. Dlaczego pytasz?- zapytał całkiem poważnie, zaraz jednak uśmiechając się i śmiejąc, jakby powiedział najlepszy dowcip roku. Odprowadził butelkę po piwie wzrokiem, wzruszając jednak z bezradnością ramionami na jej los. Nie miał pojęcia, że jest wściekła, zła lub zazdrosna. Nie spodziewał się po niej emocjo świadczących o żadnym przywiązaniu do jego parszywej osoby, bo umówmy się — stać ją było na więcej. Był niesamowicie przystojnym i fajnym chłopakiem, doskonale o tym wiedział. Ba, gdyby spadł ze szczytu swojego ego, to zapewne skręciłby kark, ale zdawał też sobie sprawę, że ktoś poszukujący romantycznych wrażeń wiele od niego nie dostanie.
- Pół naga? - odparł zdziwiony, ewidentnie łapiąc się na jej wymówkę i w ogóle nie dostrzegając w niej żadnych nieprawidłowości. Skoro miała taką ochotę. Może chciała poczuć się pięknie lub seksownie albo wyszła na polowanie, na jakiś fajnych chłopaków lub Williama? Jęknął cicho niezadowolony, gdy skojarzył znów, że były walentynki. Jego dłoń przemknęła przez jego buzię, przecierając nieco oczy. Poczuł też wtedy, że gdy tylko przymykał powieki, kręciło mu się w głowie. Upadająca szpilka skupiła jego uwagę, a jego bezcenne świerszczyki rozsypały się dookoła — na szczęście nie doznając poważniejszych uszkodzeń. Nawet nie słyszał, jak roześmiała się na przerażenie na jego twarzy, świadczące o potencjalnej chęci samobójstwa, gdyby walentynkowy numer poszedł do diabła.
- Mówiłaś coś? - zapytał, tuląc MagicBoye do siebie i wracając do rzeczywistości, bo na chwilę wrócił myślami do romantycznego wieczora z Cassiusem. Pełnego picia, seksownych kobiet, dziwnych rozmów i karaoke. Rozważał nawet założenie zespołu, może zostaliby sławni i mieli fankluby większe, niż już teraz mieli? Obserwował jej ruchy i chociaż usilnie próbował patrzeć na twarz, jego wzrok przesuwał się po jej dekolcie i nogach. Przytaknął na jej stwierdzenie, niezbyt rejestrując jego brzmienie. Zarumienił się nieco od ciepła, alkoholu i wspomnień tego koronkowego biustonosza. Nachylił się nawet nieco w jej stronę, walentynkowego wydania jednak nie puszczając.
- Czy w ramach tego głupiego święta, masz czerwoną bieliznę? - zapytał, unosząc brew, znacznie poważniej niż zamierzał i wbił w jej ślepia to nietrzeźwe, zielone spojrzenie. Gadał wystarczająco dużo bez krążących w żyłach procentów, a z nimi zdarzało się, że przechodził sam siebie. Wydawać się mogło, że tracił wszelkie opory i chęci zachowywania się przyzwoicie. Wysunął rękę, zgarniając jasnych kosmyk włosów spomiędzy biustu, który się tam nachalnie kołysał i zgarnął jej za ucho, a następnie zdziwiony przywarł buzią do jej policzka. - A skąd się tam wziął?
Zapytał niezadowolony niczym dzieciak, o którym myślała i zabrał jej delikatnie buta z rąk, obracając go w dłoni i opadając na tyłek, rozsiadł się na przejściowej wykładzinie. Był pełen podziwu, że na tym niebotycznie wielkim obcasie nie skręciła sobie karku. Zaczął kręcić butem na palcu niczym zabawką, zapatrzony w jego ruchy. Odłożył sobie gazetkę na kolano i wczuł się tak mocno, że szpilka zmieniła się w morderczy pocisk, lecąc w jedną z donic. Chyba przez jej słowa. Prychnął z pogardą, machając ostentacyjnie ręką. - Nie mam pokoju, bo jakaś parszywa szlama tam sypia. Sypiam różnie. A co? Chcesz mnie dziś zabrać do łóżka?
Uśmiechnął się przy tym ślicznie, pokazując dołeczki w policzkach i ignorując pojedynczy kosmyk brązowych włosów, który opadł mu na czoło, przesunął dłoń niżej, rozpinając jeden z guzików od kołnierza koszuli.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Koronkowa sukienka  QzgSDG8




Gracz




Koronkowa sukienka  Empty


PisanieKoronkowa sukienka  Empty Re: Koronkowa sukienka   Koronkowa sukienka  Empty29.02.20 22:13;

Uśmiech mimowolnie wkradł się na usta Gabrielle, kiedy Ślizgon nieporadnie próbował zaprzeczyć jakoby stan jego upojenia alkoholowego nie jest na tak wysokim poziomie, na jaki wskazywać mogły jego koślawe kroki, niemożność utrzymania równowagi czy pijacki uśmieszek.
- Nooo cóż… - powiedziała starając się przybrać seksowny ton głosu, zrobiła krok w stronę chłopaka, położyła dłoń na jego ramieniu, po czym obeszła go kręcąc przy tym biodrami, po czym pochyliła się nad jego uchem, przygryzając delikatnie jego płatek. Czuła wyraźną woń alkoholu przez którą ledwo co przebijała się typowa dla chłopaka mieszanka zapachów, ubóstwiana przez Gabrielle. - Jeśli jesteś, to znaczy że powinieneś być łatwiejszy - wyszeptała wprost do jego ucha, uśmiechając się przy tym zawadiacko. Czyżby z nim pogrywała? Ależ oczywiście, że tak! Na tym właśnie polegała ich gra, która wciąż toczyli, poza tym zamierzała odegrać się na nim za ten pocałunek z Melu na stoku. Cóż, była terytorialna. Odsunęła się na długość dwóch kroków, stając naprzeciwko Ślizgona z wyraźnym zadowoleniem na twarzy oraz rozbawieniem w zielonych tęczówkach. Wciąż była na niego zła, jednak zamierzała uczucie to przekształcić w coś innego niż gorzkie czy też gniewne słowa, których - patrząc na jego stan - nawet nie zapamięta. Z resztą doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że dla Charliego ważniejsze były gesty - podobnie, jak dla niej. W gruncie rzeczy bardzo się od siebie nie różnili.
Na krótką chwilę sparaliżował ją ból w okolicach klatki piersiowej. Krótki impuls, zupełnie jakby serce dawało jej znak, że coś jest nie tak i na pewno nie tak jak być powinno. Najzwyczajniej w świecie bolało. Wzięła głębszy oddech ignorując ból, który powoli mijał, kiedy zaczęło docierać do niej, że Charlie dzisiejszego dnia czy też wieczora nie spędził z urodziwą Krukona, za którą biegał przez ostatnie kilkanaście tygodni. Czy była zazdrosna? Starała się nie myśleć o tym w takim sposób, zakładając, że zwyczajnie jest terytorialna; to w mniemaniu dziewczyny brzmiało lepiej, zwłaszcza w jej głowie. Nie miała prawa czuć się zazdrosną! Nigdy przecież nie wyznaczyli konkretnych granic dotyczących ich relacji, a jednak w jakiś sposób Gab przywiązała się do obecności Charliego w swoim życiu, jednocześnie bojąc się, że nadejdzie taki moment, kiedy przywiąże się zbyt mocno. Miła zupełnie inne podejście do tego na kogo zasługuje, a kogo powininna trzyma od siebie z daleka - zdaniem Gab Ślizgon należał do tej pierwszej grupy, lecz póki co nie zamierzała oznajmiać tego głośno; byli tylko kumplami.
Zaśmiała się słysząc kolejne pytanie chłopaka, czy on naprawdę jej uwierzył? Zabawnym było widzieć go w takim stanie, kiedy wydawał się być łatwowierny niczym dziecko, które dopiero poznaje czym tak naprawdę jest świat, żyjąc do tej pory pod kloszem. Dosłyszała jego jęk, posyłając mu pytające spojrzenie. Czyżby coś sobie przypomniał?
- Mam na sobie sukienkę - oznajmiła, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie, choć chwilę wcześniej czuła się właśnie tak, jakby była naga. Wygładziła koronkowy materiał - Podoba ci się? - zapytała unosząc jedną brew ku górze, na ustach dziewczyny błąkął się zadziorny uśmiech, a ton głosu mógł być odebrany, jak swego rodzaju prowokacja. Naprawdę chciała się na nim w jakiś sposób odegrać, tak aby pamiętał do kogo tak naprawdę należy i choć głupio było jej wykorzystywać do tego jego stan, potrzeba ta była silniejsza.
- Tak. Jestem zdecydowanie ładniejsza niż ta dziewczyna z okładki - stwierdziła, starając się brzmieć pewnie, lecz lekko drżący głos zdradzał wahanie blondynki. Założyła kosmyk włosów za ucho, aby odwrócić uwagę chłopaka od swoich słów, przygryzła dolną wargę. Czuła na sobie lubieżne spojrzenie Ślizgona i ciężko było jej zaprzeczyć przed samą sobą, że jej się to podobało, sprawiało swego rodzaju satysfakcję. Po powrocie do pokoju powinna raczej podziękować Isabelle, zamiast robić jej wielką awanturę - taki był pierwotny plan Gabrielle. Pokręciła głową, trzymając w dłoniach gazetki chłopaka, cała ta sytuacja wydawała się być absurdalna, zwłaszcza, że jeszcze kilkanaście minut temu była na Charliego tak wściekła, że miała ochotę przywalić mu w tą jego śliczną buźkę.
Kiedy się nachylił, zrobiła krok w jego stronę, zmniejszając dzielącą ich odległość. Ciepły, pachnący truskawkami oddech dziewczyny owiał przestrzeń wokół chłopaka, zielone tęczówki wpatrywały się wprost w jego oczy, zaś usta Gabrielle znalazły się na wysokości jego własnych.
- A co jeśli w ramach protestu przeciw temu idiotycznemu świętu, nie mam na sobie wcale bielizny? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, pochylając jeszcze bardziej głowę, tak że teraz ich czoła stykały się ze sobą, jednak aby móc jej dotknąć Charlie musiał wyciągnąć ręce i zmusić jej ciało, aby znalazło się bliżej. Oblizała lubieżnie usta, właściwe będąc gotową na to, jaką reakcję wywoła w chłopaku jej odpowiedź oraz gesty, zwłaszcza, że on sam wydawał się być bardziej przystępny pod wpływem działania procentów. Jego zachowanie dodatkowo potwierdzało przypuszczenia Puchonki; pozwoliła mu zgarnąć pojedyncze pasmo włosów spomiędzy swoich piersi, które wyglądały, jakby zaraz wyskoczyć mialy z cienkiego materiału. Czuła, jak ciepło zalewa jej policzki, jednak ich kolor wydawał się być mniej intensywny niż chociażby w starciu z kompletnami Williama, zupełnie, jakby powoli przyzwyczajała się do dotyku Rowlego. Czy to dobrze? Czy to źle? Ciężko było stwierdzić, zwłaszcza, że fala uczuć która wówczas zalewała ciało blondynki była najcudowniejszym uczuciem jakiego do tej pory doznała w swoim życiu. Poczucie, że ktoś pragnie jej i tylko jej, sprawiało jej ogromną radość, a w połączeniu z gestami sprowadzało na skraj szaleństwa.
- Myślę, że sam go tam włożyłeś - stwierdziła, uśmiechając się do niego. - I co ja mam z tobą zrobić, co, Rowle? - zapytała, widząc jak siada na środku korytarza bawiąc się butem. Pytanie było retoryczne, gdyż nie zamierzała zostawić go na pastwę innych - jeszcze przypadkiem trafiłby na Melu - wszakże była względem niego zbyt troskliwa, nawet ona o tym wiedziała, a jednak nie potrafiła tak po prostu odejść.
Zmarszczyła czoło słysząc odpowiedź padającą z ust Ślizgona, choć nie wywołało to u niej wielkiego zdziwienia, zupełnie jakby spodziewała się po nim takiego podejścia, a już na pewno coś podejrzewała, zwłaszcza po ostrzeżeniach Flory. Teraz miała namacalny dowód, dlatego westchnęła trochę ze smutku, trochę ze złości, gdyż sama nie pochwalała takiego podejścia i dzielenia czarodziei na lepszych i gorszych tylko z powodu ich pochodzenia.
- A więc nie lubisz szlam? - zapytała spokojnie, niejako rozumiejąc, właściwie tego typu podejście wpisane było w rodzinę Ślizgona. Kucnęła przy nim, zielone tęczówki patrzyły na chłopaka z widoczną troską, gdy ogarnęła zagubiony kosmyk włosów z jego czoło.
- Moje łóżko, nie jest chyba dobrym pomysłem, ale zawsze zostaje nam iglo - powiedziała, nawiązując do ich ostatniego, gorącego spotkania, jednak było to bardziej, jak żart niż propozycja, choć czy on w takim stanie rozumiał różnicę?
Powrót do góry Go down


Charlie O. Rowle
Charlie O. Rowle

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : łobuzerski, i rozbrajający uśmiech. nadmiar energii, pali
Galeony : 1802
  Liczba postów : 829
https://www.czarodzieje.org/t17714-charlie-oliver-rowle#498256
https://www.czarodzieje.org/t17716-cygaro#498257
https://www.czarodzieje.org/t17715-charlie-oliver-rowle#498254
Koronkowa sukienka  QzgSDG8




Gracz




Koronkowa sukienka  Empty


PisanieKoronkowa sukienka  Empty Re: Koronkowa sukienka   Koronkowa sukienka  Empty04.03.20 1:20;

Zamrugał, patrząc na jej buzię. Była mniej wyraźna, niż zwykle, jednak doskonale pamiętał wszystkie miny, którymi go obdarowywała i wszystkie gesty, którymi ją obdarowywał. Miała mocniejszy makijaż, zieleń tęczówki nabrała głębszej barwy przy ciemnym podkreśleniu oka. Uśmiechnął się pod nosem, zaraz po przyglądaniu się jej oczom, wracając na usta. Prowokowała go, a on łapał się jak dziecko, drżąc pod wpływem brzmienia jej głosu i dotyku na ramieniu. Powiódł za nią spojrzeniem, unosząc dłoń i przesuwając palcami po jej udzie, próbował przyciągnąć ją do siebie, mrucząc cicho z głową pełną nieprzyzwoitości. Poczuł szybsze krążenie krwi, reagując na przygryzienie ucha przez blondynkę.
- Mówiłem, możeesz robić ze mną, co chcesz. - odparł grzecznie, chociaż nie wyglądał na zadowolonego tym, że się odsunęła, czując pod palcami delikatną i wrzącą membranę skóry z odkrytych nóg, których uda ledwo niknęły pod kusą sukienką. Nie miał pojęcia o plotkach ani o tym, co chodziło jej po głowie. Że pozornie niewinne stworzenie uknuło plan zemsty - miała jednak rację, wywodów i goryczy by nie pamiętał. Przesunął palcami po rozgrzanej skórze karku, wypuszczając powietrze z ust ze świstem i niezgrabnie zaczął siłować się z kolejnym guzikiem koszuli, bo zrobiło mu się gorąco.
- Nad czym tak myślisz? O mnie? - zapytał, szczerząc się i mając jednocześnie uniesioną brew. Widocznie zbyt długo milczała, a on był zbyt otępiały alkoholem, aby szukać w jej spojrzeniu wskazówek dotyczących skomplikowanych myśli, wędrujących po jej głowie. Zawsze zbyt długo myślała, gdybała całkiem bezsensu. Pokręcił głową na jej słowa o sukience, wyjawiając gorzką prawdę.- W mojej głowie już dawno jej nie masz, ale jest ładna.
Nie znał się na sukienkach, ale nawet worek po ziemniakach z koronki wprawiłby go w niemy zachwyt. Wzruszył ramionami bezradnie, chociaż wyglądał na zadowolonego z porywającej go fantazji, wcześniej skutecznie stymulowanej świerszczykami i wymienianiem się opiniami z Cassiusem. Usiadł wygodniej, odkładając limitowane wydanie magazynu ostrożnie na bok. Nie zauważał niczego złego, żadnej premedytacji w jej zachowaniu, zadowolony z obrotu sytuacji. Był prostym facetem i miał przed sobą piękną, skromnie ubraną dziewczynę, a do tego był pijany - troszkę! Zaczął grzebać po kieszeniach, stęskniony swojego nałogu. Tego łatwiejszego. Wyjął paczkę papierosów, skupiając się na wyciągnięciu jednego. Podniósł na nią spojrzenie, odrobinę rozbawiony. - Jesteś. Masz lepiej zaokrąglone biodra, ładniejsze usta i większe, fajniejsze cycki. - zamilkł, zawieszając na nich bezczelnie wzrok. - Piersi.
Poprawił, przepraszająco salutując i sięgając różdżkę. Pomimo tego, że papieros tkwił w ustach (odwrotnie), nie mógł go odpalić. Przeklął siarczyście poirytowany, obrażony więc, odrzucając paczkę na bok i krzyżując ręce na torsie. Żeby poprawić sobie humor, popatrzył znów na piękną puchonkę.
Chyba chciała poprawić mu humor, bo się przysunęła, na co cały dumny z siebie ukradł jej całusa, zanim rozdziawił usta, mrugając, zaskoczony nagłym wyznaniem. Zrobiło mu się ciepło, a jego dłonie niczym zaklęte wystrzeliły do jej ciała. Zakręcił papierosem pomiędzy wargami, pozwalając mu spaść na kolana i całkiem o nim zapominając. Posłał jej niedowierzające spojrzenie.
- Daj, sprawdzę. - oznajmił tylko, pozbywając się jasnego kosmyka z dekoltu i przesunął oddechem po brzegu piersi, całując miejsce łączenia się materiału ze skórą. Jedną dłonią objął jej talię, a drugą przesuwał po tylnej części uda w górę - omijając jednak którąkolwiek ze stron, nie wjeżdżając tym razem na pośladki, szukając jedynie fragmentu bielizny, który powinien tkwić na biodrach. Uniósł powieki do góry, przesuwając spojrzeniem po jej skórze, dostrzegając tatuaż. Przekręcił głowę na bok, przyglądając mu się badawczo. - Czy to coś szczególnego? Kwiatki.
Był tragiczny z kwiatami, rozróżniał może dwa czy trzy rodzaje. Nie były to róże, nie był to kaktus, tulipan ani słonecznik. Na tym jego wiedza się skończyła, podobnie jak pomysły i całkiem już nie wiedział. Westchnął rozczarowany, przytulając głowę do jej dekoltu z rozczarowaniem, że coś ukrywała, a on był zbyt pijany, aby dojść do tego, co to było. Mamrotał coś pod nosem niezadowolony.
- Wcale nie! To nie ja! Sam tam wpadł? Jak to co, spać. - odparł ze wzruszeniem ramion, puszczając ją niechętnie i wstając z ziemi. Zachwiał się, wpadając na ścianę. Przesłonił ręką oczy, przesuwając wcześniej palcami po twarzy. Zupełnie jakby sprawdzał, czy ją ma. - Ja pierdole, Gabriella, masz piwa?
Zapytał, czując niemiłosiernie pragnienie i chęć zapalenia, chociaż już zapomniał, co zrobił chwilę wcześniej z papierosami, szukając po kieszeniach raz jeszcze paczki.
- Żartujesz? Brudasy nie powinny korzystać z naszego daru, panoszyć się w świecie, który ich nie jest ani trochę. - odparł z uniesionymi brwiami dość szybko, nie mając pojęcia, czy dziewczyna będzie w stanie zrozumieć jego pijacki potok słów z brytyjskim akcentem i chrypą. Przywarł plecami do ściany, poprawiając koszulę, a przynajmniej udając, że to robi, bo po jednej próbie zapięcia guzika, dał sobie spokój. Zanucił coś pod nosem, tupnął nogą. Doszedł jednak do wniosku, że nie ma siły stać i po całym tym wysiłku fizycznym jest padnięty. Rozejrzał się za swoimi gazetkami, które grzecznie leżały na dywanie i zsunął się, przywierając plecami do ściany. Blondynka znalazła się zaraz przy nim, zgarniając kosmyk włosa z jego czoła, na co on uśmiechnął się głupio i gwałtownie chwycił dziewczynę, obracając ją i sadzając sobie na kolanach. Położył zadowolony dłonie na jej udach, stukając w nie palcami i wyjrzał jej przez ramię.
- A więc jednak będziemy spać razem? Mrrrr. Tylko nie mam koszulki, żeby Ci oddać, masz już ze trzy. Mogę dać Ci koszulę? Gdyby nie koronka, to wyglądałabyś w niej pewnie lepiej. - zauważył elokwentnie, przesuwając palcami w górę i kładąc ręce na jej brzuchu. - Dlaczeego nie Twój pokój? O wiem! Poprosimy o nowy pokój, włamiemy się gdzieś, czarownica z obsługi sauny ma do mnie słabość - pocałuje ją i da nam klucz!
Klasnął w dłonie na swój bystry plan, nie mając jednak siły się ruszyć. Nadal chciało mu się pić. Oparł brodę o jej ramię, przymykając oczy, dmuchając jej na skórę i czując łaskoczące go kosmyki włosów.
- Nie masz tak se bez opieki łazić goła! Więc musisz ze mną siedzieć.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Koronkowa sukienka  QzgSDG8




Gracz




Koronkowa sukienka  Empty


PisanieKoronkowa sukienka  Empty Re: Koronkowa sukienka   Koronkowa sukienka  Empty04.03.20 13:16;

Spojrzenie chłopaka wydawało się coraz bardziej zachodzić mgłą, zieleń jego oczu została przytłumiona, jednak Gabrielle ciężko było stwierdzić czym tak naprawdę wywołała była ta reakcja - upojeniem alkoholowym czy może jej widokiem w koronkowej sukience. Kiedy spojrzenie Cherliego z jej oczu przeniosło się na usta mimowolnie przygryzła dolną wargę, bo nawet jeśli chciała grać prowokatorkę wciąż wychodziła z niej prawdziwa, delikatna natura.
Wiedziała - ucząc się tego powoli - jak Ślizgon reaguje na określone gesty, jakiej reakcji jego ciała może spodziewać się dotykając go opuszkami palców czy muśnięciami ust, nie zdawała sobie jednak sprawy z tego, że przybierając odpowiednią barwę głosu może wywołać w nim podobne odczucia.
Musiała odnaleźć w sobie ogromne pokłady samokontroli, aby nie jęknąć pod wpływem jego dotyku, który skoncentrował się na udzie, ledwie osłoniętym przez koronkowy materiał. Czuła, jak złość wywołana plotkami na temat Ślizgona powoli ustępuje pod naporem pożądania, które rodziło się w niej zawsze, gdy była blisko niego. To była chora sytuacja, ich relacja zakrawała wręcz o szaleństwo, jednak byli tylko ludźmi i jak każdy człowiek, tak Puchonka miała swoje słabości; nie potrafiła odmówić sobie tej przyjemności wywołaną żądzą, która płynęła wraz z krwią w żyłach, podsycając każdy najdrobniejszy gest, sprawiając, że czuła go znacznie dotkliwiej; uzależniła się.
Grali w swoją głupią grę, która pełna była sprzeczności - łatwa, a jednocześnie najtrudniejsza w ich życiu. Podejmując się jej zatracili w sobie cząsteczkę człowieczeństwa, on niejako przestał być wiernym przyjacielem, ona łamała dla niego swoje zasady.
Posłała mu zadziorny uśmieszek pokazując przy tym rząd białych zębów, nie komentując w żaden inny sposób słów opuszczających usta Ślizgona. W oczach dziewczyny figlarnie zatańczyły iskierki, sprawiając, że tęczówki przybrały jaśniejszy odcień. Jego gest i to proste zdanie będące odzwierciedleniem ofert złożonej kilka tygodni temu sprawiały, że w głowie Gab pojawiały się nieczyste myśli, a ciało rozbudzało się, pragnąć i łaknąc więcej, tego co mógł jej dać.
Niemniej jednak miała w głowie plan, musiała trzymać się jasno wytyczonych sobie granic, aby przypadkiem znowu nie ulec pod naporem emocji, jakie w niej wywoływał. Nie mogła pozwolić by satysfakcja płynąca z tego, jak na niego działała całkowicie przesłoniła jej obraz sytuacji. Należał do niej i musiał o tym wiedzieć!
Pytanie Charliego wywołało cichy, krótki śmiech uświadomiając blondynce jednocześnie, że zbyt długo milczała, a on choć otumaniony alkoholem wciąż potrafił dostrzec niektóre rzeczy, nawet jeśli nie umiał określić, co dokładnie widzi.
- Oczywiście, że tak - odpowiedziała, brzmiąc pewnie, chociaż jej przytaknięcie nie do końca było prawdą, jednak zawierało jej na tyle dużo, że gładko przeszło jej przez gardło wypowiedzenie tego.
Levasseur miała tą okropną tendencję do analizowania wszystkiego, jednak to właśnie ona wciąż trzymała ją niejako na powierzchni, nie pozwalając na całkowite zatracenie. W innym wypadku albo nigdy nie przyjęłaby oferty Rowle'go lub zwyczajnie uznała go za swoją własności, nie pozwalając by miał relacje z jakąś inną dziewczyną poza nią - ograniczałaby go. A czy właśnie po części tego nie robiła? Czy nie chciała - poprzez swoje gesty - dać mu do zrozumienia, że należy tylko do niej? Nie chciała zaszczepić w nim tak mocno swojej osoby, by myślał o niej nawet jeśli nie było jej w pobliżu? To wszystko było znacznie bardziej skomplikowane, dlatego wciąż analizowała.
- Zbyt mocno wybiegasz w przyszłość, Rowle - odparła, mimochodem raz jeszcze wygładzając materiał sukienki. Nie potrafiła odmówić sobie tej nuty sarkazmu, która zakradła się pomiędzy wypowiadane przez nią słowa. Chciała go sprowokować, lecz jednocześnie nie potrafiła ukryć swojej prawdziwej natury, nigdy nie była przecież najlepszą aktorką, na szczęście stan nietrzeźwości w jakim znajdował się Charlie skutecznie utrudniał mu dostrzec wszystkiego.
Nie odrywała od niego swojego spojrzenie, wciąż bacznie obserwując jego niezdarne ruchy, które wywoływały u niej rozbawienie. Przez głowę przemknęła jej nawet myśl: czy on będzie pamiętał cokolwiek z ich spotkania?
Nie lubiła, gdy ktoś palił w jej obecności, kiedyś nawet z tego powodu zrobiła jednemu Ślizgonowi aferę, lecz w przypadku Charliego zapach tytoniu zbyt dobrze do niego pasował przez co zupełnie jej nie przeszkadzał.
W pierwszym momencie nie wiedziała, co powiedzieć. Zdanie rzucone na temat dziewczyny z okładki było tym typem - wypowiedzianego z lekkim przekąsem, jednak kiedy Charlie przyznał mu rację, dodatkowo wymieniając zalety jej wyglądu, rozdziawiła delikatnie usta w wyrazie niemego zaskoczenia. Nie sądziła, że w jej przypadku chłopak zwraca uwagę na takie rzeczy, byli tylko kumplami. Myślała, że tak naprawdę to całe napięcie między nimi wynikało z rozgrywki jaką od samego początku prowadzili, czyżby tak bardzo się myliła?
- Piersi brzmią znacznie lepiej - oznajmiła, odzyskując władzę nad własnym głosem i ciałem, które zastygło na chwilę. Pokręciła głową podchodząc do niego bliżej, wpierw zamierzała zabrać papierosa z jego ust, lecz ostatecznie widząc jego walkę dała sobie spokój - jeden wypalony mniej, dłuższe życie.
- Złodziejaszek! - rzuciła z uśmiechem, kiedy niespodziewanie skradł jej całusa, czego się po nim nie spodziewała. Czy nie miała być jego tajemnicą? Skrzętnie ukrywaną przed innymi osobami? Tu mógł zobaczyć ich każdy, bo nawet jeśli było już późno uczniowie korzystali z dni wolnych, a w dodatku dzisiejsze święto zachęcało wręcz do późniejszych powrotów. Zmrużyła na niego gniewnie oczy, lecz kąciki ust blondynki wciąż uniesione były do góry, w rozbawieniu na widok jego miny.
Mięśnie Gabrielle spięły się, kiedy dłonie Ślizgona znalazły się na jej ciele, a słowa opuszczające jego usta wydobyły spomiędzy jej rozchylonych warg jęk. W tym samym momencie, jakby na rozkaz umysł dziewczyny zalały nieczyste myśli, skupiające się na ilości sposób, którymi mógłby sprawdzić czy mówi ona prawdę.
Temperatura jej ciała nagle wzrosła, jednak skóra pokryta była gęsią skórką, mimowolnie zbliżyła swoją twarz do jego, koniuszkiem języka przejechała po dolnej wardze ust Charliego, a następnie przygryzła ją lekko, ignorując wewnętrzną potrzebę pocałowania go, kiedy zwrócił uwagę na tatuaż znajdujący się na prawym obojczyku.
- Niezapominajki - powiedziała, zdając sobie sprawę z tego, że szepcze, choć obrazek zdobiący jej ciało od dawna nie był tajemnicą, widocznie podczas ich ostatniego spotkania szczegół ten umknął brunetowi zbyt mocno zaoferowanemu wówczas jej piersiami. Zmarszczyła czoło nie rozumiejąc zachowania Ślizgona, wczepiła palce w jego włosy, gdy zaczął mamrotać coś niezrozumiałego. Nie zadawała jednak zbędnych pytań, nawet jeśli z jakiegoś powodu wydawał się być czymś rozczarowany? , niezadowolony? , tylko czym?
Zaśmiał się słysząc jego odpowiedź, chociaż nie bardzo wiedziała, która jej część była bardziej zabawna, nawet jeśli jego głos brzmiał poważnie.
- Może i sam. - przytaknęła, chciała dodać coś na temat spania, jednak widząc jak próbuje wstać przez co odbił się od ściany podbiegła do niego, próbując go potrzymać.
- Chcesz mnie przyprawić o zawał serca, Rowle? - zapytała z udawanym wyrzutem. - Po pierwsze, nie przeklinaj! A po drugie nawet jakbym miała to byś nawet nie powąchał alkoholu, ale nie mam - powiedziała, widząc w jego zamgląnym spojrzeniu coś na kształt nadziei, którą szybko zgasiła. Zachowywała się wobec niego troskliwie, nie potrafiła odgrywać się na nim zbyt długo, gdyż było to grą, a on naprawdę potrzebował kogoś innego niż pozerki, którą starała się być tylko po to, żeby dać mu nauczkę. Ale za co? Za to, że znowu zaczął biegać za Melu? Przecież doskonale wiedziała, iż przez ostatnie pół roku był nią bardzo zainteresowany, co prawda - ona miała go gdzieś, jednak dlaczego teraz miał nagle z niej rezygnować skoro dawała mu jasne sygnały swojego zainteresowania jego osobą? Dla niej? Dla Gabrielle Levasseur? Kumla? Gdyby mogła, zaśmiała by się ironicznie z własnych myśli.
- Opanuj się, Rowle - nakazała, słysząc zmianę jego akcentu. To było zaskakujące. Nie odstępowała go na krok, więc kiedy zobaczyła, jak siłuje się z guzikami odsunęła jego dłonie i sama je zapięła, milcząc. Nie zamierzała komentować jego krótkiego wywodu, zdając sobie sprawę z tego, że miał takie podejście do tego tematu i nie warto było wywierać na niego presji, że powinien je zmienić. Poglądy takie jak te, często zbyt mocno zakorzenione były w człowieku, głównie za sprawą rodziców. Gabrielle doskonale o tym wiedział, jednocześnie czując, że temat ten nie jest odpowiedni by go dziś poruszać.
Krzyknęła czując gwałtowne szarpnięcie, jednak już po chwili zatopiła się pod wpływem ciepła emanującego z ciała Ślizgona. Poprawiła materiał sukienki zasłaniając nim odkrytą pod wpływem nieprzewidzianego ruchu skórę. Przymknęła oczy, czując palce bruneta na swoich udach, jej oddech stał się cięższy i głębszy. Umysł ponownie zalały nieczyste myśli, które na kilkanaście sekund ulotniły się pod wpływem troski, jaką mu okazywała. Nie była pewna czy powinna to robić. Ich relacja była jak swego rodzaju układ, więc czy było w niej miejsce na głębsze uczucia? Wybiegające poza czystą namiętność i pożądanie?
- Nie powiedziałam, że będziemy spać razem - oburzyła się - Koszula brzmi dobrze, będzie pasować do moich oczu - dodała z charakterystycznym dla siebie, lekko tajemniczym uśmieszkiem, lecz nie zamierzała pozbawiać go dziś ubrania. Położyła swoje dłonie na jego, spoczywające na brzuchu, opuszkami palców delikatnie zaczęła wygrywać na nich tylko sobie znaną melodię, rysując mocniej paznokciami po jego skórze, gdy wspomniał o całowaniu jakiejś czarownicy z obsługi. Oznaka zazdrości?
- Nie jestem goła! - zaprzeczyła,niechętnie próbując wydostać się z jego uścisku. Do żadnego z pokoi nie mogli iść, jednak zawsze pozostawały im gabinety w spa, które były zaledwie kilka kroków stąd.
Wstała, wyciągając w jego kierunku dłonie.
- Chodź. - zarządziła, widząc jego zmęczenie. Pomogła mu wstać. Nieme pytanie malowało się na twarzy Ślizgona, lecz blondynka  zignorowała je, zbierając z podłogi wszystkie gazetki oraz paczkę papierosów. Patrząc czy idzie za nią - a wiedziała, że to zrobi, w końcu zabrała jego limitowany świerszczyk - ruszyła w kierunki gabinetu numer 4, w którym jak pamiętała znajdowała się również wanna.
- Kąpiel dobrze ci zrobi - oznajmiła, przygryzając przy tym dolną wargę. Twarz blondynki zniekształcił delikatnie dziwny grymas, zupełnie jakby się nad czymś intensywnie zastanawiała, tocząc coś na kształt walki. Westchnęła naciskając klamkę pomieszczenia, która o dziwo ustąpiła pod naporem siły.
- Więc Melu to wciąż aktualna sprawa? - zapytała niepewnie, wchodząc w głąb gabinetu, w którym unosił się słodki zapach czekolady.
Powrót do góry Go down


Charlie O. Rowle
Charlie O. Rowle

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : łobuzerski, i rozbrajający uśmiech. nadmiar energii, pali
Galeony : 1802
  Liczba postów : 829
https://www.czarodzieje.org/t17714-charlie-oliver-rowle#498256
https://www.czarodzieje.org/t17716-cygaro#498257
https://www.czarodzieje.org/t17715-charlie-oliver-rowle#498254
Koronkowa sukienka  QzgSDG8




Gracz




Koronkowa sukienka  Empty


PisanieKoronkowa sukienka  Empty Re: Koronkowa sukienka   Koronkowa sukienka  Empty11.03.20 0:37;

Potrafił sporo wypić, gdy przyjmował procenty wolno. Narzucenie sobie szybkiego tempa przy tak silnych trunkach, które należały do jego ulubionych, nie było najmądrzejsze, ale Rowle też nie był. Alkohol ułatwiał życie, warto było nawet znosić potwornego kaca następnego dnia, nawet tego moralnego. Nie mógł też ukryć upojenia, bo zielone tęczówki zawsze w pełni oddawały stan jego trzeźwości. Przekleństwo, gdy trzeba było ukrywać się przed ojcem lub bratem.
Nie był człowiekiem specjalne trudnym, jeśli ktoś sobie nie dopowiadał. Zwykle jasno określał własne zdanie, jak i potrzeby, uwielbiał wieść prym, narzucać zasady. W przeciwieństwie do Dominika — to on miał cechy przywódcy i lidera agresywnego, a jego starszy brat, jak nikt, znał się na sztuce kompromisu. Razem byli prawdziwie zgranym duetem. Gdy jego całkiem bystry umysł otumaniony był używkami, wszystko odbierał intensywniej. Każdy, najmniejszy nawet dotyk czy pieszczota działały silniej, miały większy efekt. Nawet przyjęta przez nią barwa głosu mąciła mu w głowie, nie wspominając o odważnej kreacji. Nie zmieniało to jednak faktu, że nadal robił, co chciał i pozwalał sobie na wszystko, uznając, że zwyczajnie mu się należy. Palce przesunęły po wrażliwiej skórze uda, pozostawiając na niej dreszcz, czego ślizgon na szczęście nie zauważył zbyt wciągnięty w przyglądanie się koronce i nie mógł dalej wykorzystać. Mogła zapytać, powiedziałby jej wszystko, bo przecież z niczym się nie ukrywał i nie miał sekretów. Nie zrobił nic złego. W swojej głowie był młodym, niezależnym wilkiem, któremu nic nie było straszne i tylko od siły jego kłów zależało, jak wiele wyrwie sobie ze świata. Niezależnie, czy były to usta Gabrielle, Melusine czy Isabelli — brał je, gdy miał ochotę. A przynajmniej naiwnie w to wierzył, bo rzeczywistość wyglądała zgoła inaczej. Nie nazwałby wiążącej ich znajomości szaleństwem, a wręcz się przyjaźnią z olbrzymimi możliwościami. Niestety, gdy ktoś tak niewinny z wierzchu, a nieokiełznany w środku trafia na takiego człowieka, jakim jest Rowle, to nie ma dla niego już żadnego ratunki. Musi płynąć z prądem. Zasady istniały po to, aby je łamać i podważać, bo inaczej ich istnienie nie miałoby żadnego sensu.
Zmarszczył na chwilę brwi, ostatecznie wzruszając ramionami na jej słowa i pozwalając im zniknąć gdzieś w natłoku myśli. W przeciwieństwie do niej on nie gdybał i nie analizował. Nie szukał na siłę, korzystając z tego, co miał przed oczyma. Też powinna tak robić. Właściwie Charlie miał gdzieś to, w jaki sposób o nim myślała i jak go postrzegała — mieli jasną umowę, ale nikt nie zabronił jej sobie koloryzować lub wręcz przeciwnie — umniejszać temu w głowie. Chciał, żeby się trochę rozerwała, poznała siebie i zrozumiała, że nie ma nic złego w czystym pociągu fizycznym, pozbawionym romantyzmu. To nie były czasy miłosnych i długotrwałych uniesień, były w życiu ważniejsze rzeczy. Kusiła go, bo go chciała i to było wszystkim, co rozumiał z jej zachowania. Nie widział ukrytych sygnałów, był zbyt dużą deską emocjonalną. Patrząc więc na nią, zamrugał, nieco zaintrygowany jej konsternacją na jasnej, opatulonej złotymi włosami buzi. W zielonych tęczówkach nie był jednak w stanie dostrzec żadnej podpowiedzi, co z pewnością wywołane było jego upojeniem. Podrapał się po głowie, a potem poprawił koszulę, otrzepując ze swojego torsu jakieś wyimaginowane drobinki.
- Gdzie? Kiedy? - zapytał, niezbyt potrafiąc połączyć fakty i zrozumieć, o jakiej przyszłości mówiła. Zamiast tego pokręcił głową, a także palcem wskazującym w powietrzu. - Wcale nie. Przyszłość jest dla słabeuszy, trzeba żyć chwilą.
Próbował chyba brzmieć niczym jakiś mnich, ale mu niezbyt wychodziło. Mogła być jedna pewna, że wierzył w to, co mówił, nawet mając okropne zdolności ocenienia sytuacji i łączenia faktów, dostrzegania detali. Raz jeszcze przesunął spojrzeniem po jej ciele, uśmiechając się głupkowato pod nosem i dając na chwilę ponieść wyobraźni. Sam nie wiedział, czy będzie pamiętał, jednak z pewnością by chciał. Nie często ubierała się tak odważnie, zwykle stawiając na skromność i elegancję. Katastrofa z papierosami zepsuła mu humor, czuł na ustach posmak -to jednak było zbyt mało, aby go zadowolić. Palił już od piątego roku, ciągle tylko więcej i więcej, aż wreszcie skończyło się na połowie lub paczce dziennie, zależnie od sytuacji. Gdy był zły lub się irytował, palił więcej. Uniósł brew na jej rozchylone wargi, kompletnie nie rozumiejąc tego wyrazu twarzy. Powiedział coś złego? Okłamał ją z czymś?
- Czemu wyglądasz jak złota rybka. Przecież nie kłamie. Ej, a spełniasz życzenia? - zapytał z zainteresowaniem, wyobrażając już sobie Gabrielle zmieniającą się w jakiegoś niebieskiego lub czerwonego wróżka. Czy dżiny były w ogóle wróżkami? Zaintrygowany swoją myślą, wydał z siebie ciche mruknięcie zastanowienia, przesuwając palcami po brodzie. - Niby brzmią, ale faceci jednak częściej używają tego drugiego.
Dodał jeszcze, wodząc za nią wzrokiem, gdy podchodziła bliżej, obracając nieodpalonym papierosem w ustach. Sama się prosiła, więc skorzystał z okazji i ukradł swojego buziaka, którego powinien dostać już dawno temu. Był wyjątkowo grzeczny i czarującego wieczora, tak, jak puchonka robiła. Na jej komentarz wyszczerzył się, ukazując białe zęby i dołeczki w policzkach. Absolutnie nie obchodziło go, że stoją na środku korytarza, a po resorcie wciąż kręciło się wielu ludzi. Może i miała być tajemnicą dla trzeźwego Charliego, ale pijany już o tym nie pamiętał. Zamiast tego wzruszył ramionami niewinnie. - To kolejna rzecz, którą we mnie lubisz. Nie umiesz kłamać.
Otumaniony alkoholem wciąż był tak samo pewny siebie. Nie wierzył jej ani trochę, te gniewne iskry nijak wypadały przekonująco na tle całej reszty. Była kobietą, a one uwielbiały, gdy się im schlebiało. Nie chcąc się więcej przekomarzać, zabrał się do pracy — obiecał przecież sprawić, czy faktycznie nie miała na sobie żadnej bielizny. Jego dłonie zwinnie mknęły ku górze, zahaczając palcami linie bioder. Patrzył na nią z zadowoleniem, pozwalając jej na maltretowanie swoich ust, a w zamian tego on zwiedzał okolice pośladków. Uczciwa wymiana. Przesunął jednak wzrokiem w dół, chcąc zerknąć w otulony koronką dekolt, a dostrzegł kwiatka na obojczyku. Zmarszczył brwi. Zawsze tam był? Tatuaże były zajebiste, jego brat robił najlepsze na świecie. Sam planował kilka, które jednak musiały poczekać na ukończenie szkoły, kłócąc się swoją tematyką z jej regulaminem. A ten był wyjątkowo subtelny i kobiecy. Przejechał po nim językiem, potem trochę marudząc, sam nie wiedząc już, o czym.
Westchnął ciężko, podnosząc się z ziemi — czując dyskomfort w kolanach. Nie zgrabnie się zachwiał, próbując przeciągnąć. Na szczęście, zanim jego buzia spotkała się z podłogą, zdążyła go złapać.
- Mnie byś odmówiła? Okropna jesteś! Nie odmawia się człowiekowi w potrzebie Gabriello, jak w ogóle możesz. Jednak jeśli rozmawiamy o zawale serca, mogę przyprawiać Cię o niego w inny sposób.
Odparł z oburzeniem, nie mając pojęcia, dlaczego nie podzieliłaby się z nim alkoholem, gdyby go miała. Przeklinania nie komentował, bo wrosło w niego niczym te papierosy, które palił niczym smok. Objął ją, zerkając z dołu na jej postać i roześmiał się, czując dziwne rozbawienie. Miała w sobie dużo uroku osobistego, o którym pewnie nie miała pojęcia, a mogłaby wykorzystywać. Znów się nad czymś zastanawiała, więc uniósł dłoń i pstryknął delikatnie palcami w jej czoło, odgarniając kosmyk włosów za ucho. - Jak będziesz tak myśleć, to dostaniesz zmarszczek i nie będziesz taka ładna. Jak masz problem, to mów, a nie się czaisz, jak kot na mleko.
Prychnął na jej rozkaz, pokazując jej język. Nikt nie będzie mu mówił, jak ma żyć — wierzył w to szczerze, nieświadomy katastrofy na tej płaszczyźnie, jeśli kiedykolwiek zdecyduje się pokochać kobietę. Wspaniałomyślnie zapięła mu guziki, na co kiwnął głową w podziękowaniu, przeczesując palcami brązowe włosy. Odpowiedział na jej pytania zgodnie ze sobą, nie oczekując jednak zrozumienia czy poparcia. Przyzwyczaił się już do tego, że to kolejna część życia, w której był całkiem sam. Tak było bezpieczniej, bo przynajmniej jego życie towarzyskie kwitło i nikt nie wiedział o mrocznych szeptach gdzieś z tyłu głowy. Nie chciało mu się już stać, więc oparł się o ścianę i wciągnął ją brutalnie ze sobą, cały dumny i zadowolony, gdzieś mając ewentualne protesty. Przesunął palcami po rozgrzanej skórze ud, przyciągając ją do siebie, łapiąc potem między palce kraniec koronkowej sukienki, bawiąc się nim chwilę. Wpatrywał się gdzieś w przestrzeń przed sobą, nie mogąc nakierować myśli na nic konkretnego, czując kolejną falę ciepła rozchodzącą się po ciele.
- Nie musiałaś tego nawet mówić. - wzruszył ramionami, schylając głowę i muskając ustami jej szyję, westchnął ciężko, przymykając oczy i wyobrażając sobie ją w tej koszuli, co znów zaowocowało głupim, perwersyjnym uśmieszkiem — na szczęście nie mogła go dostrzec. Kolejny całus wylądował na jej skórze, dłonie mocniej zacisnęły się na drobnej blondynce. Znów go rozbawiła tą niewinną zazdrością, którą wplotła w gesty, droczył się z nią więc chwilę, nie chcąc puścić. Widocznie miała plan, bo oczy aż jej rozbłysły. - Tylko w tej rzeczywistości, mówiłem Ci już. Nie podoba Ci się Pani z obsługi?
Obserwował ją z niezadowoleniem, wyciągając na chwilę nogi i prostując je. Nie chciało mu się wstawać, jednak wyraz jej twarzy robił swoje. Wywrócił oczyma, łapiąc swoje magazyny i wstając z jej pomocą, znów zakręciło mu się w głowie. - Kurwa, chce piwa albo wódki.
Troszkę musiał pokazać niezadowolenia, przecierając oczy, a następnie skronie palcami. Jak niby miał iść? Gabrielle zagrała jednak mądrze, łapiąc limitowanego magicboya i pozostawiając go właściwie bez możliwości wyboru. Jęknął niezadowolony, gdy został z jednym numerem i nawet bez fajek, bo ona wzięła resztę. Powlókł nogami za nią, wchodząc do wybranego przez nią pomieszczenia, które o dziwo było otwarte.
Kiwnął grzecznie głową, chociaż jego myśli przybierały zupełnie odmiennego brzmienia. Rozejrzał się po gabinecie, którego obraz zamazywał się i jednocześnie nabierał intensywnych kolorów. Odłożył swoje magazyny, chociaż to puchonka trzymała ten najważniejszy, co wprawiało go w niepewność. Westchnął, słuchając jej i stając tyłem, aby rozpiąć nieporadnie koszule. Materiał niechętnie ulegał jego palcom, gdy guzik za guzikiem rozluźniał opinający uścisk ciało i zaraz zsunęła się po ramionach i opadła z szelestem na ziemie, odsłaniając jego umięśniony tors. - Gdzie mamy wannę? - zapytał z ciekawością, rozpinając pasek i zsuwając spodnie, a następnie zrzucając skarpetki — te kolorowe w kiwi. Poprawił gumkę od zielonych bokserek w palmowe liście, podchodząc do niej i kładąc dłonie na jej talii. - Wykąpiesz się ze mną?
Na jej pytanie zmarszczył brwi, przekręcając głowę w bok. Dlaczego teraz nagle zainteresowała ją krukonka? Charles kompletnie był w stanie pojąć tej dziewczęcej rywalizacji, bo w jego głowie mógł zaspokoić każdą swoją osobą i wcale nie musiały się kłócić. Zamrugał, cofając jedną dłoń i poprawiając gumkę od bokserek, podrapał się potem po torsie. Druga wciąż tkwiła na tali z zaciśniętymi palcami.
- Jak to? Nie rozumiem pytania? Co to znaczy aktualna sprawa? - zapytał w końcu szczerze zdezorientowany. Musiała lepiej dobierać słowa, gdy był pijany. Przesunął spojrzeniem po jej twarzy. - Nie lubisz Melusine? Myślałem, że ją wszyscy lubią.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Koronkowa sukienka  QzgSDG8




Gracz




Koronkowa sukienka  Empty


PisanieKoronkowa sukienka  Empty Re: Koronkowa sukienka   Koronkowa sukienka  Empty13.03.20 18:27;

Gabrielle nie potrafiła pić, zdecydowanie należała do osób, które nie powinny tykać alkoholu, a przynajmniej nie powinny robić tego bez nadzoru drugiej osoby; gdy procenty krążyły w żyłach dziewczyna była gotowa robić głupie rzeczy - głupsze niż na co dzień - i nic nie było w stanie jej powstrzymać. W przypadku blondynki alkohol zamiast ułatwiać życie, jedynie je utrudniał, a ból głowy jaki przychodził dnia następnego wprawiał ją w podły nastrój przez co stawała się zwyczajnie wredna.
Patrząc na Charliego nie trudno było wywnioskować, że wypił znacznie więcej niż powinien: mętne spojrzenie, chwiejny krok i odważniejsze, jakby zakrawające o brawurę zachowanie - wszystko to jasno dawało Gabrielle do zrozumienia, że powinna odwrócić się na pięcie i odejść, zanim ten zaczął całować ją i obłapiać na środku korytarza, gdzie w każdej chwili mógł ich ktoś nakryć. Nie chodziło wcale o to, że bała się plotek lub tego, iż ktoś pomyśli sobie o niej coś niewłaściwego, bo gdzieś miała zdanie innych, zwyczajnie chciała - dopóki jeszcze mogła - pozostać tajemnicą chłopaka, skrzętnie skrywaną przed światem. Nie była go pewna, Charlie wciąż lawirował między kolejnymi dziewczynami wśród których była również Melusine. Miał do niej słabość i Gab była tego świadoma, w pewnym sensie za każdym razem, gdy pomyślała o tym, że i usta Krukonki całował brunet czuła dziwne ukłucie w miejscu gdzie biło jej serce. Czy to było głupie? Naiwne? Co mogła poradzić na mimowolny odruch ciała nad którym nie potrafiła zapanować? Jedynie resztki zdrowego rozsądku trzymały ją na powierzchni i nie pozwalały, aby całkowicie zatraciła się w tej relacji; to byłby największy błąd jaki mogłaby popełnić. Charlie Rowle był błędem.
Charlie Rowle był również prostym człowiekiem. Ulegał pierwotnym żądzą łatwiej niż ktokolwiek inny, poddawał się emocjom, będąc święcie przekonanym o tym, że nad wszystkim panuje i posiada władzę. W gruncie rzeczy była ona tylko iluzją na którą przewrotne fatum mu mu pozwalało, zaś Gab utwierdzała go w niej. Tak naprawdę w ich relacji główną rolę odgrywał przypadek, ciężko było temu zaprzeczyć, zwłaszcza, że większość ich spotkań odbywała się spontanicznie. Często zdarzało się, że działali pod wpływem ulotnej chwili, przekraczając kolejne granice. Chwili, która czasem trwała zaledwie kilka minut, innym razem - kilka godzin, jednak wciąż pozostawała jedynie fragmentem ich życia, bardziej lub mniej ważnym, ale jak wszystko przemijającym.
Tym razem mimo tego, że to ona posiadała większą władzę Ślizgon próbował ją przejąć, doskonale wiedząc ile emocji budzi w niej nawet najprostszych gest, który wykracza poza granice jakie sobie stawiała za każdym razem będąc w jego towarzystwie. Dlaczego sprawiał, że łamała każdą daną samej sobie obietnicę? Dlaczego nie potrafiła utrzymać swoich pragnień w ryzach? Poddawała się zbyt łatwo, zbyt łatwo ulegała, a przecież nigdy nie była uległa, zawsze próbowała walczyć. Dlatego kiedy dłonią zaczął sunąć po jej udzie poddała się temu, by sekundę później chwycić ją i odrzucić na bok, kręcąc przecząco głową, a na ustach blondynki błąkał się zawadiacki uśmieszek.
Puchonka miała problemy z zadawaniem odpowiednich pytań, często błądziła chodząc na okrętkę, zupełnie jakby bała się, że wypowiedzenie właściwych słów zniszczy iluzję, w której żyła. Co by jej powiedział gdyby zapytała o Melusine? Prawdę, ale jaką? Czego oczekiwała? Była zbyt terytorialna, by dzielić się z kimś innym, zwłaszcza gdy na czymś lub kimś jej zależało. Westchnęła, kiedy dotarło do niej, że naprawdę jej na nim zależy, problem polegał na tym, że byli kumplami. Nie miała prawa czuć tego wszystkiego, zwłaszcza, że była świadoma tego, iż on nigdy nie odwzajemni jej uczuć. Gdyby stanął przed wyborem kto powinien ograniczać jego wolność wiedziała, że wybrałby Melu. Czasem odnosiła wrażenie, że w oczach Ślizgona nie była nikim więcej niż kolejną na liście, gdy ta myśl ponownie pojawiła się w głowie blondynki skrzywiła się nieznacznie zaciskając pięści. Oferta złożona przez chłopaka była dla niej bardzo kusząca, nie potrafiła mu wówczas odmówić, jednak z każdym ich kolejnym spotkaniem, kiedy do głosu dochodziło coś więcej niż pierwotny instynkt wyzwalany przez pożądanie oraz namiętność zaczynała się zwyczajnie bać, że może się w nim zwyczajnie zakochać. Może naprawdę była zbyt niewinna, aby plątać się w tego typu relacje? Przecież z natury była romantyczką, chciała czegoś więcej niż płonnych pocałunków czy dłoni błądzących po rozgrzanym ciele. Byli jak ogień i deszcz, zbyt mocno niedobrani, a jednak a jakiś szalony sposób pasowali do siebie, choć Gabrielle nie była nawet wizualnie w typie Charliego. Czy los postanowił z nich zakpić? Dlaczego musieli spotkać się wtedy w tej cholernej imitacji lasu?! Teraz przez to uwikłana była w układ, który chyba zaczynał jej ciążyć, zwłaszcza, że ponownie w życiu Charliego pojawiła się Melusine. Nie potrafiła wyrzucić tego z głowy, zastanawiając się jednocześnie czego Krukona od niego oczekuje, zwłaszcza, że przez ostatnie pół roku, gdy Ślizgon za nią biegał ona miała go gdzieś romansując z Gunnarem. Teraz tamten wyjechał, a ta niczym marnotrawny syn wróciła do Rowle'go.
Gabrielle miała zupełnie inne podejście do życia, inne spojrzenie na związki, bycia z drugą osobą na wyłączność. Problem polegał na złożoności jej charakteru, chciała Charliego ale gdyby tylko zadała odpowiednie pytanie, dała konkretny warunek: " jeśli ona to nikt inny, jeśli ktoś inny to nie ona" zapewne gdyby go przyjął, wówczas panienka Levasseur jak to miała w zwyczaju niczym największy tchórz uciekłaby, nie będąc gotową na tego typu zobowiązania. Ironia - nie była gotowa na to czego sama chciała. Może zbyt bardzo kochała gierki, nie zdając sobie z tego sprawy?
Widząc rozkojarzoną minę bruneta oraz słysząc pytanie padające z jego ust, pokręciła z rozbawieniem głową.
- Mało jeszcze wiesz o życiu, Rowle - stwierdziła, patrząc na niego z pewną dozą sceptyczności na słowa które opuszczały jego usta. Wciąż zachowywał się jak dziecko, żyjące pod swego rodzaju kloszem, tyle, że ten jego do sielankowych nie należał, wręcz przeciwnie - wpajane były mu staroświeckie poglądy. Charlie mógł uciekać przed przyszłością, mógł się jej przeciwstawiać, jednak przyszło mu żyć w takiej rodzinie, gdzie przyszłość ustalana nie była przez samego zainteresowanego, czego doskonałym przykładem była Emily.
Czuła na sobie jego wzrok i tylko on wystarczył, aby w ciele dziewczyny ponownie zalała fala pożądania, która wydobyła z jej ust zdławiony jęk. Umysł zalały wspomnienia ich ostatniego spotkania, mimowolnie zrobiła krok w jego stronę, ostatecznie tchórząc, by zrobić coś więcej. Nie chciała pokazać mu, jak wielką władzę posiadł nad jej ciałem.
- Wiem, że nie kłamiesz, po prostu… po prostu nie sądziła, że zwracasz uwagę na takie rzeczy u mnie. Wciąż powtarzasz, że jesteśmy kumplami, a co jeśli ja nie chcę być zwykłą kumpelą? - odpowiedziała, jednocześnie zadając jedno z tych pytań, które od czasu do czasu pojawiały się w głowie blondynki niczym deszcz podczas letniego popołudnia - zupełnie niespodziewanie. Sama nie znała odpowiedzi na to pytanie, czasem próbowała na nie odpowiedzieć, jednak za każdym razem wydawało się jej, że bycie kimś więcej dla Charliego to jak skok do głębokiej, rwącej rzeki, gdzie na każdym kroku natrafiłało się na przeszkodę.
- A jakie masz znowu życzenia, co? - kolejne pytanie opuściło jej usta, przesuwając dziwną ciszę, która na pięć krótkich sekund pojawiła się między nimi. Uniosła prawą brew ku górze, patrząc na niego z wyraźnym zainteresowaniem w zielonych tęczówkach. Co tym razem wymyślił? Czy po pijaku miał jeszcze gorsze pomysły? To było bardzo możliwe.
- O czym tak myśli? Myślałam, że to moja domena - zaśmiała się widząc konsternację malującą się na jego pijackiej twarzy, co wywoływało u niej niemałe rozbawienie.
- To dlatego, że faceci są mało wrażliwi - stwierdziła. Założyła kosmyk włosów za ucho, poprawiając materiał sukienki, która co i raz zmieniła swoją pozycję na jej ciele przez co Gabrielle wciąż miała wrażenie, że w pewnych momentach odkrywa jeszcze więcej. Skradziony całus zaskoczył ją, było to po niej widać, lecz oczywiście Charlie, jak miał to w zwyczaju obrócił to na swoją korzyść.
- Naprawdę, a jakie są te inne rzeczy, które niby w tobie lubię? - zapytała przybierając poważny ton głosu i zacięty wyraz twarzy. Była bardzo ciekawa jego odpowiedzi, wszakże nigdy tego tematu nie poruszali, stosunkowo było kilka rzeczy, które podobały się Gab w Ślizgonie, ale czy mógł o nich wiedzieć?
Język chłopaka zbłądził w kierunku tatuażu, który dla blondynki miał ogromne znaczenie, miał przypominać i przeszłości i popełnionych błędach, tylko dlaczego po raz kolejny popełniała podobne? Nie dała po sobie poznać, w jak bardzo intymną strefę wkroczył Charlie tym prostym gestem, gdyż dla niego samego był to tylko… no właśnie, co powinna o tym myśleć?
Postanowiła nie zaprzątać sobie tym głowy, pomimo wszystko - oporu chłopaka oraz braku współpracy z jego strony - musiała dopiąć swego i zabrać go w inne miejsce, gdzie choć w małym stopniu dojdzie do siebie.
- Uwierz, że potrafię odmawiać - oznajmiła, wzruszając ramionami gdy określił ją jako okropną, choć doskonale sam wiedział, że epitet ten nijak ma się do postaci Puchonki. Mimo uszu puściła jego dwuznaczny komentarz, po raz kolejny zatapiając się w odmętach własnych myśli, które zapewne wypowiedziane na głos nie spodobałyby się Ślizgonowi.
- I tu się mój drogi myślisz, starzeje się wolniej i zawsze będę piękna - zaprzeczyła uśmiechając się szeroko, ewidentnie nawiązując do swojego dziedzictwa, bo to właśnie krew wili płynąca w żyłach blondynki dawała jej swego rodzaju super moce, czyżby Charlie o tym zapomniał? Przez ułamek sekundy jej umysł wypełniła myśl, aby przypomnieć mu o tym, kim naprawdę jest, jednak ostatecznie zrezygnowała z tej formy pastwienia się nad nim, nie chciała po raz kolejny odbierać mu wolnej woli, widząc jak źle na to reaguje.
W końcu udało jej się ruszyć chłopaka z miejsca, musiała posunąć się do postępu, jednak najważniejsze było to, że osiągnęła zamierzony cel. Ruszyli w stronę wybranego przez dziewczynę gabinetu.
- Nie widziałam jej nawet, ale sądzę, że nawet nie ma na co patrzeć, ale recepcjonista jest niczego sobie - droczyła się z nim i jakby dla podkreślenia prawdziwości swoich słów zalotnie założyła kosmyki włosów za plecy, uśmiechając się przy tym w sposób, który wskazywać mógł na to, że w jej głowie zrobiły się nieprzyzwoite myśli, choć tak naprawdę zamiast chłopaka z recepcji w myślach miała Charliego, jednak on nie musiał o tym wiedzieć.
Uśmiechnęła się widząc jak zdejmuje skarpetki, które dała mu w prezencie na Mikołajki, było w tym coś naprawdę uroczego, co wywoływało ciepło w jej sercu, potęgując uczucie, którego nie powinno tam być. Dlaczego on to robił? Dlaczego ona to robiła?
Podeszła do wanny, nie odpowiadając od razu na pytanie Ślizgona, zamiast tego zaczęła bawić się kurkami próbując ustawić odpowiednią temperaturę.
- Wskakuj - powiedziała wskazując parującą toń wody, sama wstała i odeszła nieco dalej, dając mu nieco wolnej przestrzeni. Oparła się o jedno z łóżek do masażu patrząc na niego intensywnie. Kiedy do niej podszedł zaciskając swoje dłonie na jej tali zielone tęczówki przybrały ciemniejszy odcień, jednak nie miał on nic wspólnego z pożądaniem czy namiętności, uczucia te skutecznie stłamszone zostały przez zalewającą ciało dziewczyny falę złości, kiedy
- Nie, Charles! Nie wszyscy - odpowiedziała ostrzej niż zamierzała, jednak nie potrafiła zapanować nad złością, która powoli budziła do życia drzemiącego w niej demona.
- Tylko ty ją lubisz. Lubisz tak bardzo, że biegałeś za nią jak… - urwała, gryząc się w język, by nie powiedzieć o słowo za dużo, a następnie kontynuowała - przez pół roku, kiedy ona miała cię w dupie zabawiając się z twoim ślizgońskim kolegą, a kiedy tylko on nagle wyjeżdża to wraca a ty przyjmujesz ją z otwartymi ustami! - warknęła stając na palcach, dzięki czemu zyskała jakieś dwa centymetry wzrostu i Charlie wciąż nad nią górował, lecz to dodało jej trochę pewności siebie. Zacisnęła dłonie w pięści, czując nagły, ogromny niczym tsunami przypływ wszechogarniającej złości, która wymierzona była w bruneta, choć tak naprawdę Gabrielle była zła również na siebie, że tak bardzo dała się wkręcić w tą relację. Z trudem potrafiła zapanować nad mnogością uczuć, które owładnęły jej ciałem.
- A niby dałeś sobie z nią spokój-dodała, trochę spokojniej kiedy wzięła kilka głębszych oddechów, przymykając oczy. Musiała nad sobą zapanować, nie mogła poddać się instynktowi, demonowi,który wciąż szeptał w jej głowie słowa, które normalnie nigdy nie przyszłyby jej do głowy.
- Twoje słowa nie są nic warte, Rowle. - otworzyła oczy, odpychając go i ruszyła w kierunku drzwi; tak, zamierzała wyjść. Nie chciała słychać jego dennych wyjaśnień ani też poznać odpowiedzi na zdane pytanie, łatwiej było, żyć w niewiedzy. Otworzyła drzwi, raz jeszcze oglądając się na niego przez ramię, wydając z siebie ciche westchnięcie - wyszła.


Zakończone
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Koronkowa sukienka  QzgSDG8








Koronkowa sukienka  Empty


PisanieKoronkowa sukienka  Empty Re: Koronkowa sukienka   Koronkowa sukienka  Empty;

Powrót do góry Go down
 

Koronkowa sukienka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Koronkowa sukienka  QCuY7ok :: 
retrospekcje
-