Wyjątkowo był pozytywnie nastawiony do ferii. Co prawda milion razy sprawdził, czy na pewno mogą sobie na nie pozwolić - od dopilnowania, kto zajmie się sklepem po zastępstwo w pracy oraz dokończenie aktualnych projektów. Tak, by nie myśleć, że coś mu ciąży.
Oczywiście pomijając fakt, że w torbie ma
nowy projekt, który zamierza zacząć na wyjeździe, ale... To nie jest istotne. Sam sobie dawał dwa dni, zanim zacznie tęsknić za pracą. A to i tak naiwne przesadzanie. W rzeczywistości pewnie wysiądzie po kilku godzinach i uzna, że wczesny wieczór to idealna pora do posiedzenia nad runami. Widok na góry, zachód słońca, kubek kakao i starożytna klątwa do urozmaicenia. Brzmi idealnie.
Bagaże nie były problemem, lewitując kawałek za brunetem, kiedy szedł przez korytarz. Rozmyślał, czy powinien coś zrobić, skoro rzekomo jest tutaj "opiekunem", acz nie przypomina sobie, by poza rozgoszczeniem się dostał dokładne wytyczne. Zresztą, co to za problem, przypilnować grupkę dzieciaków?
Grupkę dzieciaków, z których każdy ma dostęp do magii i zapewne minimum kilku jest animagami, hipnotyzerami, jasnowidzami czy Merlin jeszcze wie kim. To zadanie może nie być takie proste, jak się z pozoru wydaje. Ale trzeba być optymistą, nie jest tutaj sam.
Nie pamięta już, kiedy sobie ostatni raz pozwolił na wakacje. Nic zatem dziwnego, że nie umiał w pełni się rozluźnić, reagując niemal natychmiast, jak wizbook dał o sobie znać. Otworzył owy jeszcze przed wejściem do pokoju, spodziewając się tragedii albo innej katastrofy. Okazało się, iż to
tylko wiadomość od Akaiaha. Odpisał na nią, zanim zamknął książkę, chowając ją chwilę po tym do kieszeni płaszcza.
-
Ładnie tutaj - ocenił, otwierając drzwi do ich pokoju oraz wchodząc do środka. I napotykając pierwszy problem.
Jeśli rozeznał się dobrze, są tylko dwa łóżka.
@Hayaiel Sæite, @Liselotte Merricks