Magiczna kapsuła floatingowa pozornie nie różni się od tej mugolskiej, jednak w rzeczywistości została wyniesiona na zupełnie inny poziom. Kiedy tylko zostaje zamknięta, całe otoczenie się zmienia... Jeśli masz ochotę polewitować w kosmosie, trafiłeś w odpowiednie miejsce! Otacza cię jedna wielka pustka, przepełniona połyskującymi w oddali konstelacjami gwiezdnymi. W kapsule można przebywać w dwie osoby. Cena: 25g
Elizaveta Konstantinova
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 164
C. szczególne : Albinoska -> białe włosy, brwi i rzęsy, bardzo jasna cera z różowymi akcentami
Masyw Mont Blanc oferował wiele niesamowitych widoków, przeżyć i na pewno historii do zapamiętania. Jednak po kilku dniach wśród śniegu chyba warto było zostać w cieple pięknego hotelu i trochę i jego samego poodkrywać? Eliza miała ochotę zobaczyć wszystko, pójść wszędzie i zapamiętać jak najwięcej, by później móc wykorzystać to w swoich pracach. Albo jeszcze lepiej, zacząć rysować od razu! Co do rysowania też było wiele inspirujących możliwości, które z @Severinus Grim sukcesywnie zwiedzali i wykorzystywali. I wcale nie przeszkadzało im, że większość ich pomysłów w ogromie masywu to właśnie górski krajobraz. Ale na to też można było znaleźć przełamanie – kapsuła floatingowa. Miejsce to obiecywało wrażenie lewitowania w kosmosie, mogło to być niezwykle inspirujące przeżycie jak i miejsce, by po prostu spędzić miło czas, bo kto by nie chciał zobaczyć kosmosu i tylu gwiazd „z bliska”. Mała albinoska już mogła sobie wyobrazić te wszystkie prace, których potencjał powstania stawał się coraz bardziej realny. Po kilku dniach śnieżnych przygód obydwoje z Sevem stwierdzili, że można odpuścić sobie bliskie spotkanie z minusową temperaturą i w końcu przetestować lewitowanie w kosmosie. Zanim Elizia wyszła z pokoju, poinformowała jeszcze Hem gdzie idą, żeby Gryfonka się nie martwiła. Kapsuła nie przypominała niczego, co do tej pory było znane dziewczynie. Wychowana w pięknej, wiktoriańskiej posiadłości a następnie ucząca się w Hogwarcie nie miała pojęcia o tak nowoczesnym designie. Nie musiała nawet wchodzić do środka, by już zrobić wielkie z zachwytu i fascynacji oczy. - To wygląda jak… jak… Nawet nie wiem jak co. – stwierdziła podekscytowana, podchodząc bliżej do sprzętu. – Wchodzimy? – zapytała, nie mogąc się już doczekać jak to będzie zobaczyć kosmos.
Puchon wszedł powoli za Elizą do pomieszczenia, rozglądając się zaciekawiony. On też nigdy nie widział takiego... kosmicznego pomieszczenia. Cóż, to słowo było oczywiste, ale na chwilę obecną nie mógł znaleźć lepszego. No bo jak inaczej mógłby opisać to, jak niesamowicie wyglądał pokój? Magicznie? Też pasuje. Jednak nic tutaj nie było związane z magią. On sam milczał przez pierwsze kilka chwil, próbując się otrząsnąć z pierwszego wrażenia. Światła, które wydobywały się... skądś, dawały świetny efekt. Sama kapsuła też wyglądała super, niemniej jednak na swój sposób przerażała i z początku Sev miał obawy, żeby dać się w tym zamknąć. No bo co jeśli się nie otworzy? Zatrzaśnie się tam na wieki i tyle z niego będzie. - To wygląda jak coś, co nas wyśle gdzieś, co imituje kosmos - stwierdził idiotycznie, ale chciał cokolwiek powiedzieć, żeby dziewczyna nie uznała, że go aż tak zamurowało. - Szczerze to nie przepadam za kosmosem, ale tylko jeśli mowa o tych wszystkich obcych i o tych filmach z serii Star Wars... W ogóle to niszczy całą koncepcję i piękno, a kosmos jest przecież taki piękny. Gwiazdy, konstelacje, planety... - Tradycyjnie, musiał się rozgadać. To był czasami jego "odruch obronny" na stres. No bo nie oszukujmy - trochę się stresował. Kapsuła była dość futurystyczna i z pewnością działała bez zarzutów, jednak to była bardziej obawa spowodowana próbowaniem czegoś nowego, coś, z czym wcześniej nie miało się do czynienia. No, chyba że przy oglądaniu jakiegoś serialu. - No, chyba wchodzimy... - powiedział niepewnie, patrząc na jasnowłosą. Ona wydawała się być bardziej zdeterminowana do wypróbowania tego cudu technologii (?).
Elizaveta Konstantinova
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 164
C. szczególne : Albinoska -> białe włosy, brwi i rzęsy, bardzo jasna cera z różowymi akcentami
Popatrzyła na chłopaka w lekkim zaskoczeniu i zdezorientowaniu, nie bardzo wiedziała, o czym mówił. Przeciwko mugolom nic nie miałam, dużo z jej Hogwartowych znajomych pochodziło z mugolskich rodzin. No ale ich kulturę znała tylko z tej klasycznej strony – najwięksi kompozytorzy, najwspanialsi malarze, wiedzą filmową raczej nie mogła się podzielić, a już szczególnie tą z popkultury. Ba, nawet za dobrze nie wiedziała, czym popkultura była. - Star Wars? – zapytała zaintrygowana. – Film o walkach w kosmosie? Nie miała lepszego pomysłu, a w końcu chyba to dało się wywnioskować z tytułu i wypowiedzi chłopaka, prawda? Mimo lekkiej dezorientacji w temacie, dalej słuchała chłopaka i jego tyrady o pięknie galaktyki, nie mogąc się zgodzić bardziej. Co chwila przytakiwała głową. Choć nie bardzo rozumiała nowoczesną technologię, magii w większości ufała i skoro mówili, że był w tym kunszt czarodziejskiej ręki, wejście do środka nie mogło być aż tak straszne. Mimo wszystko kapsuła onieśmielała swoim wyglądem, a młodzi magicy, mniej lub bardziej odważnie, weszli do środka. - No dobra, to na trzy zamykamy… - zaproponowała, gdy już usiedli. – Raz… Dwa… Trzy – pokrywa zamknęła się nad nimi, zamykając ich w nieprzeniknionej ciemności. A już po sekundzie ta sama czerń rozbłysła milionem... miliardem…? Pewnie nawet większą ilością gwiazd. Były wszędzie! Z każdej strony! Zanim w ogóle do dziewczyny dotarło, że czuła, jakby faktycznie lewitowali, zaczęła się rozglądać w każdym kierunku, by omieść wzrokiem wszystko i wszystko zapamiętać. Dopiero, kiedy spojrzała w dół, całkowicie ogarnięta zachwytem, aż westchnęła głośniej, widząc, że i pod nimi otaczały ich niezmierzone galaktyki. Gwiazdy, nebule, gwiazdozbiory, konstelacje, dryfujące w oddali meteoryty. A ile było kolorów! - Nie sądziłam, że kosmos ma aż tyle barw – powiedziała na jednym tchu, całkowicie zaczarowana tym miejscem.
Dopiero po pytaniu chwili dotarło do niego, jaką gafę palnął. To, że on pochodził z mugolskiej rodziny nie znaczyło, że wszystko, co mugolskie, było wszystkim znane. Nawet, jeśli uczestniczyli na lekcje mugoloznawstwa. Nawet, jeśli na takich lekcjach nawet nie wspominają o takich rzeczach jak Star Wars, bo to naprawdę nie jest czarodziejom potrzebne. Jego koledzy z okolic domu rodzinnego strasznie jarali się tym tematem i chłopak miał wrażenie, że zna tą serię doskonale z ich samych opowiadań. A po prawdzie nigdy nawet nie oglądał tych filmów. Chyba tak był momentami zaaferowany znajomością z Rusałką, że nawet ani razu nie zastanawiał się, jaką ona może mieć czystość krwi. Choć oczywiście mógł to sam wywnioskować po ich pierwszym spotkaniu w bibliotece - chociażby po sposobie wyrażania się, mowie ciała czy chociażby po tym, jak trzymała w dłoni przybory szkolne. No i do tego wszystkiego dochodził ubiór... To oczywiście było tylko pierwsze wrażenie. - Wybacz, nie pomyślałem o tym, że możesz nie znać tematu - powiedział zmieszany, mierzwiąc włosy, żeby choć cokolwiek zrobić z dłońmi. Od zawsze uznawał, że nie wypada pytać o czystość krwi (zwłaszcza dziewczyn) i w tym przypadku zamierzał postąpić tak samo. Będzie musiał bardziej uważać na słowa. Inaczej sprawa się przedstawi, kiedy dziewczyna jednak zainteresuje się tematem. Ona mu pomagała z rysunku, więc może on mógłby jej czasami poopowiadać o rzeczach typowo mugolskich? Choć też nie znał jej stosunku co do tego tematu. - Jeśli chcesz, mógłbym ci trochę poopowiadać, tyle, ile wiem. To jest dość powiązane z kosmosem. Wgramolił się do kapsuły za dziewczyną, nadal czując się niepewnie. Głęboko w duchu cieszył się z tego, że są one dwuosobowe i nie będzie musiał siedzieć sam i zamartwiać się, że się zatrzaśnie na amen. Zaraz jednak jego myśli przerwał kalejdoskop niesamowitych obrazów, które zwizualizowały się przed nimi, sprawiając, że czuli, jakby sami lewitowali w kosmosie. Siedzenie było tak wygodne, że praktycznie nie było czuć, że na czymś się siedzi. W ciągu pierwszych kilku sekund przestał żałować, że się zdecydował na wejście do tego urządzenia. - Wow... - duknął, bo tylko tyle mógł z siebie wydusić w tym momencie. Sam nie wiedział, na czym powinien zawiesić wzrok. Oczopląsu można było dostać. - Wyobrażałaś to sobie jakoś inaczej, czy właśnie tak? Bo jeśli chodzi o mnie, to przechodzi najśmielsze oczekiwania. Cóż, przynajmniej udało mu się sklecić kilka zdań.
Elizaveta Konstantinova
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 164
C. szczególne : Albinoska -> białe włosy, brwi i rzęsy, bardzo jasna cera z różowymi akcentami
Nie przeszkadzało jej wcale, że Sev poruszył temat jej nieznany. Gdyby tak było, rozmawiałaby chyba tylko z Vicky i Akim. Chętnie dowiadywała się o nowych rzeczach z mugolskiej części świata, nawet jeżeli wielu z nich nie rozumiała i nie miała pojęcia na jakiej zasadzie działają. Znała pojęcie filmu z lekcji mugoloznastwa i w sumie to chętnie by jakiś obejrzała, albo nawet i posłuchała. Jeżeli dobrze rozumiała, filmografia też była swego rodzaju formą sztuki, a jeżeli coś było związane z działalnością artystyczną, można było być pewnym, że Eliza chciałaby zgłębić temat. - Przecież nic się nie stało – uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco, to było w końcu normalne, że większość uczniów nie znała nawzajem swojej linii krwi czy pochodzenia i nie było w tym zupełnie nic złego. – Dużo rzeczy nie wiem, ale to nie znaczy, że nie mogę się dowiedzieć. Z przyjemnością posłucham – zachęciła go, i naprawdę posłuchałaby chętnie, była dobrym słuchaczem. Dobrze rozumiała słowa chłopaka o tym, że kapsuła przerosła jego oczekiwania. Ona sama nie wiedziała, czego powinna się spodziewać. Lubiła oglądać nocne niebo, znała też kilka konstelacji dzięki Krukonowi i na pewno miała ochotę wypatrywać ich i w tym miejscu… Jednak za dużo zbyt pięknych rzeczy się działo w środku, żeby w ogóle myśleć o szukaniu chociażby pasa Oriona. Mieli przed sobą całe galaktyki! I wszystko wyglądało tak prawdziwie! - Czy tak właśnie jest w Star Wars? – zapytała zafascynowana, nie chcąc ani na chwilę oderwać wzroku od tych wszystkich kolorów i zjawisk.
Wygląda na to, że Ślizgonka nie poczuła się urażona i Sev mógł odetchnąć z ulgą. I to nawet dużą ulgą. Ostatnie na czym mu zależało, to obrazić dziewczynę, z którą całkiem miło spędzało mu się czas. Niestety miał do tego tendencje, że czasem coś palnął nieumyślnie i potem z tego wszystkiego robiła się krępująca sytuacja, z której można było wybrnąć jakimś żartem (co się udawało w większości przypadków) albo udać, że nic się nie stało. Tym razem najwidoczniej mu się upiekło. Tak przynajmniej wywnioskował, kiedy zobaczył uśmiech dziewczyny. Kamień z serca. I tak przeczesał włosy nerwowo, niepotrzebnie tworząc w głowie scenariusze "co by było, gdyby jednak się obraziła". Pewnie będzie o tym rozmyślał do końca dnia w każdej wolnej chwili, ale tak już miał i nic nie mógł na to poradzić. Odwzajemnił uśmiech rusałki. - Cóż, coś tam wiem na ten temat... Ale mogę bazować tylko na tym, co usłyszałem od kolegów, bo sam się nie interesuję tym tematem. Fakt, wszystko co miało jakikolwiek związek z kosmosem i ufo skutecznie go odpychało. Co innego galaktyka i gwiazdy - te pojęcia uważał za fascynujące. Totalnie nie rozumiał tego całego jarania się serią sw, ale różne były gusta. On lubił tematy postapokaliptyczne, a inni mogli nie lubić i o to właśnie chodziło w ludziach, że każdy był inny, z innym gustem i zainteresowaniami. - Zapamiętałem aby tyle, że akcja toczy się w kosmosie, a fabuła jest podzielona na dobrą i złą stronę. Jedyne co jest w tym wszystkim fajne, to roboty - dodał, wzruszając ramionami. W pamięci utkwił mu taki fajny, pomarańczowy robocik i chyba nawet był w którejś z tych nowszych części. - Wiem, brzmi to banalnie, ale nie rozumiem fenomenu tej serii i... a w sumie niepotrzebnie palnąłem o tym. Speszył się nieco. Wyszło na to, że podjął jakiś temat, a teraz nawet nie potrafi się w nim wypowiedzieć. Wstyd i hańba. - Z pewnością nie można tego przyrównać do star wars - powiedział zdecydowanie, nadal nie mogąc oderwać wzroku od niesamowitego widoku. - Tamto jest wszystko komputerowo zrobione... No, tutaj też, ale efekty są nieporównywalne. Chciałabyś kiedyś polecieć w kosmos? Swoim zwyczajem pociągnął rozmowę związaną z tematem. No przecież nie będą tak siedzieć w milczeniu i wpatrywać się w sufit kapsuły.