To czysta przyjemność wskoczyć do gorącej wody tuż po wypięciu się z nart. W lasku obok jednego ze stoków, kryje się niewielkie, gorące źródło z niesamowitym widokiem. Niełatwo je znaleźć pośród drzew, ale jedno jest pewne - warto szukać. Temperatura wody jest idealna i nawet chłodne otoczenie nie przeszkadza w delektowaniu się tym ciepłem. Wręcz przeciwnie, ten kontrast sprawia, że łatwiej docenić rozgrzewającą kąpiel. Uważaj, kamienie, którymi wyłożone jest dno gorącego źródła, są bardzo śliskie.
Miejsce jest trudno dostępne. Żeby je znaleźć, musisz wcześniej napisać co najmniej jeden post na którejś z tras (poza czarciarzami i snowflowistami nikt inny tu nie dotrze) i rzucić kostką. Jeśli uda ci się wylosować parzystą, możesz wejść i pokazać lokację maksymalnie trzem innym osobom.
Kiedy wejdziesz do wody, rzuć kostką!:
1. Woda nie wpływa najlepiej na twoją skórę. Po kilku minutach spędzonych w środku, wszystko zaczyna cię swędzieć. Nie jesteś w stanie opanować drapania, a i ono nie przynosi ulgi. Efekt utrzyma się do końca tego dnia. 2. Wychodząc z wody poślizgnąłeś się na jednym z kamieni i poleciałeś w dół - prosto w ośnieżony stok. O ile nie wskoczyłeś do gorących źródeł w pełnym ubraniu, teraz twoja nagrzana skóra spotyka się z grubą warstwą śniegu. W dodatku nie zahamowałeś dostatecznie szybko i nie byłeś tak bardzo na uboczu, jakbyś chciał. Paru czarciarzy i snowflowistów mija cię zaskoczonych, bo tak ubrana jak weszłaś do wody, wleciałaś im teraz na środek stoku. 3. To chyba nie jest zwykła para wodna, bo kiedy nawdychałeś się jej ostatecznie dużo, poczułeś się zupełnie, jakbyś był wstawiony. Zachowujesz się teraz dokładnie tak, jakbyś wypił sporą ilość alkoholu. Na szczęście po opuszczeniu gorących źródeł wszystko wraca do normy. 4. Nagle czujesz, że wszyscy, którzy w tym samym czasie przebywają w wodzie, w jakiś sposób cię zranili i obrazili. Jeśli masz jakiś powód, szybko go odnajdujesz i wyolbrzymiasz, jeśli nie, jesteś na nich obrażony, ale nie umiesz tego uzasadnić. Tak czy inaczej, trudno będzie cię przeprosić. No, przynajmniej dopóki nie wyjdziesz z wody. 5. Kąpiel wzbudza w tobie imprezowy nastrój. Od teraz, do końca tego dnia, działasz dużo bardziej spontanicznie, chcesz realizować wszystko, na co masz ochotę, bawić się, tańczyć, szaleć. W dodatku jesteś gotowy namawiać do tego wszystkich innych. 6. Woda z gorącego źródła potrafi zdziałać wiele. Tym razem postanowiła, że będziesz skazana na jednego z towarzyszy w twojej kąpieli już do końca wyjazdu. Teraz będziecie bez przerwy na siebie wpadać, czy tego chcecie, czy nie.
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Szybkie przejście z niebieskiej trasy na czerwoną nie okazało się dla Puchonek najlepszym wyborem. Przeceniły nieco swoje możliwości, a może po prostu miały pecha, ale obie skończyły swój zjazd spektakularną wywrotką. Mimo iż jeszcze przed chwilą w głowie Nancy pojawiały się nieśmiałe myśli, by spróbować jeszcze tej ostatniej, czarnej trasy, to w tym momencie zupełnie o tym zapomniała. Strach pomyśleć jak mogłyby się skończyć tak nieodpowiedzialne zachowania. Upewniwszy się po raz kolejny, że jej przyjaciółce nic się nie stało obdarzyła ją rozbawionym spojrzeniem. Co by nie mówić jej lądowanie w krzaku wyglądało naprawdę spektakularnie. - Chyba masz sporo śniegu pod kurtką, co? Cała się trzęsiesz! Myślę, że powinnyśmy wracać... - Zauważyła zmartwiona. Zaniepokoili ją również zebrani ludzie. Nie widzieli nigdy jak ktoś się przewraca na stoku? Taka to sensacja? Denerwowali ją, bo czuła na sobie ich nieprzychylne spojrzenia i nietęgie miny. Wciąż miała wrażenie, że po wpadnięciu w zaspę stało się jej coś dziwnego, ale cały czas nie potrafiła zidentyfikować co to było. - Dziwnie się czuję… Czemu się tak gapią? Mam coś na twarzy? - Zapytała ściszając nieco głos i naciągając czapkę głębiej na czoło. Chciała chociaż trochę schować się przed tymi niepokojącymi spojrzeniami. Czemu tak się krzywili na jej widok? Po raz kolejny nie zdążyła zaprotestować, kiedy Gabi postanowiła odjechać. Nie pozostało jej więc nic innego jak westchnąć i podążyć za swoją towarzyszką. Już miała powiedzieć co sądzi na temat zostawiania jej samej na pastwę gapiów kiedy między drzewami dostrzegła wyjątkowy widok. - O Merlinie, ale wypatrzyłaś! Chyba żadne spa nie będzie nam już dzisiaj potrzebne… - Powiedziała podążając grzecznie za Levasseur. Oczy jej się zaświeciły na widok pary buchającej z gorącej wody. Jednak czerwona trasa miała do zaoferowania coś więcej niż siniaki i stłuczenia. Czy istnieje lepsze lekarstwo na skostniałe kończyny niż gorąca kąpiel? Nans jako ogromny zmarzluch i wielki fan wszystkiego co cieplutkie momentalnie zaczęła zrzucać z siebie kolejne warstwy ubrań. - Siłą mnie stąd nie zabierzesz! - Pisnęła radośnie ściągając ostatnią skarpetkę i w już w samej bieliźnie wskoczyła do gorącej wody. W pierwszej chwili syknęła cicho, kiedy gorąca woda dotknęła przemarzniętego ciała. Nieprzyjemnie szczypanie jednak szybko ustąpiło miejsca relaksującemu ciepłu rozchodzacemu się po wszystkich kończynach. To było tak przyjemne uczucie, że z gardła brunetki aż wyrwało się ciche mruknięcie. - Wskakuj, jest cudnie! - Zachęciła blondynkę wbijając w nią radosne, pełne oczekiwania spojrzenie brązowych oczu.
Miały zwyczajnego pecha - tak przynajmniej tłumaczyła to sobie Gabrielle, gdyż w przeciwieństwie do Nancy potrafiła jeździć, a tymczasem dała popis o który nie pokusiłby się początkujący. Lądowanie w krzakach nie było ani trochę przyjemne, zaś negatywne odczucia dodatkowo potęgowało to, że blondynce wciąż było bardzo zimno, zwłaszcza kiedy w pobliżu niej nie było nikogo. Przeszywający chłód wywoływał na ciele gęsią skórkę, sprawiając że zaczęła szczękać zębami o siebie. Podobnie, jak w głowie brunetki Gab również myślała czy przypadkiem nie rzucić się na głęboką wodę i wybrać najtrudniejsza z tras, jednak po spotkaniu z krzakami diametralnie zmieniła zdanie, byłoby to dla nich zbyt duże wyzwanie. Słysząc pytanie padające z ust przyjaciółki pokręciła przecząco głową, nie czuła,by pod warstwę ubrań dostała się chociażby odrobina białego puchu. - Mam wrażenie, że to wina tych krzaków - stwierdziła, nawet jeśli brzmiało to absurdalnie. Druga Puchonka też nie wyglądała najlepiej, nawet Levasseur dostrzegła tą dziwną zmianę w jej wyglądzie, zupełnie jakby uderzenie w zaspę odebrało jej trochę z urody. Zmarszczyła nos, zastanawiając się chwilę, jak powinna to powiedzieć przyjaciółce, jednocześnie nie chciała jej urazić. - Nie masz nic na twarzy, ale… - wykonała dramatyczną pauzę, próbując w odmętach myśli znaleźć odpowiednie, a przede wszystkim delikatne słowa - - Myślę, że spotkanie z zaspą, a raczej śniegiem nie było takie do końca zwyczajne. Wydajesz się być mniej atrakcyjniejsza niż zawsze, może dlatego się patrząc - powiedziała, uśmiechając się do niej pocieszająco - - Ale mi to nie przeszkadza, niech sobie patrzą, miej ich gdzieś - dodała, otulając się ponownie dłońmi. Nim Nancy skomentowała jej pomysł w jakikolwiek sposób, blondynka postanowiła ponownie wjechać w krzaki tym razem, aby potwierdzić lub też obalić swoją teorię, kiedy zamiast ponownie wlecieć w krzaki, wylądowała gdzieś za nimi odkrywając gorące źródła. Stanęła zamurowana, kiedy między nią przepchała się Nancy cała w skowronkach. Gabrielle zdezorientowana spojrzała to na koleżankę, to na źródło i za siebie, gdzie wciąż widniały krzaki, rosły w taki sposób, że osoby zjeżdżające po stoku nie były w stanie ich dostrzec. Oczy brunetki aż świeciły z radości, dlatego Gabrielle szybko udzielił się nastrój przyjaciółki. Widząc, że ta zaczyna ściągać ubrania postanowiła również iść za jej śladem, zostając w samej bieliźnie . Ostrożnie, jakby z wahaniem weszła do buchającej parą wody, najpierw jedną stopą, później drugą starając się przyzwyczaić swoją skórę do nagłej zmiany temperatury, aż w końcu zanużyła się po samą brodę, mrucząc zadowolona. - Jakie to cudowneeeee - przytaknęła, przeciągając ostatnia literę słowa "cudowne", kończąc swoją odpowiedź śmiechem. - Nie miałam pojęcia, że istnieje tu takie miejsce - powiedziała, nabierając w połączone dłonie trochę wody, która przelała przez palce. - A ty byłaś już kiedyś w tym resorcie? -zapytała.
Pomyliłam tematy :/ kostka:2 - Wychodząc z wody poślizgnąłeś się na jednym z kamieni i poleciałeś w dół - prosto w ośnieżony stok. O ile nie wskoczyłeś do gorących źródeł w pełnym ubraniu, teraz twoja nagrzana skóra spotyka się z grubą warstwą śniegu. W dodatku nie zahamowałeś dostatecznie szybko i nie byłeś tak bardzo na uboczu, jakbyś chciał. Paru czarciarzy i snowflowistów mija cię zaskoczonych, bo tak ubrana jak weszłaś do wody, wleciałaś im teraz na środek stoku.
Tyle lat była już uczniem hogwartu, a mimo to wszechobecna magia ciągle ją zaskakiwała. W najbardziej niespodziewanych momentach mogło dopaść cię jakieś tajemnicze zaklęcie, albo Merlin wie co innego. Na każdym kroku czaiły się magiczne zaspy, albo podejrzane krzaki. Nancy należała do osób, które wszystkim nadmiernie się przejmują i to zjawisko budziło w niej lekki niepokój. Po słowach Gabrielle spojrzała podejrzliwie na zaspę, w którą przed chwilą wpadła, jakby spodziewała się dopatrzeć w niej czyja to sprawka. Sama się przecież nie zaczarowała! Brunektka nigdy nie przejmowała się specjalnie swoim wyglądem, ale nikt nie byłby zadowolony słysząc, że stracił na urodzie. Jej dłonie powędrowały w stronę w twarzy, jakby chciała sprawdzić czy nie wyrosły jej przypadkiem rogi, albo drugi nos, na szczęście nic takiego nie zaobserwowała. Odetchnęła z ulgą. - Puki nie uciekają z krzykiem to chyba nie jest aż tak źle... - Uśmiechnęła się lekko, starając się nie przejmować. Magia ciągle płatała jej figle na tym wyjeździe. Jak nie odmładzające olejki, to oszpecające zaspy. Zaczynało ją to powoli trochę męczyć. Mimo wszystko, wypad na czerwoną trasę okazał się bardzo udany. Odkrycie gorących źródeł wynagrodziło dziewczynom ten ostatni, wyjątkowo pechowy zjazd. W tej śnieżnej krainie, jaką był Masyw Mont Blanc brakowało Nancy takiego miejsca jak to. Mimo iż w resorcie znajdowały się łaźnie i sauny, to w zamkniętym budynku nie sprawiały takiej radości. Możliwość zanurzenia się w gorącej wodzie, wśród ośnieżonych drzew, w ukryciu przed ciekawskimi oczami, to było wszystkim czego Williams potrzebowała w tym momencie do szczęścia. Uśmiechała się błogo, zanurzona w wodzie po samą szyję i obserwowała przyjaciółkę wyskakującą za nią do wody. - Nie sądziłam, że kiedyś coś takiego powiem, ale strasznie się cieszę, że wpadłaś w te krzaki! - Zaśmiała się związując włosy w koka na czubku głowy, aby ich nie zmoczyć. Nie przejmowała się już kompletnie ani wyglądem, ani obolałymi mięśniami, przymknęła lekko powieki i odpoczywała. - Też nie wiedziałam! Wygląda jakby nikt tu nie przychodził... - Stwierdziła rozglądając się dookoła. Na śniegu widoczne były tylko ich własne ślady. - Mam nadzieję, że z tą wodą nic nie jest nie tak... - Powiedziała marszcząc lekko czoło. Miała nadzieję, że nie pożałują tej spontanicznej decyzji o kąpieli. - Nigdy wcześniej tu nie byłam. Ja już mam okazję gdzieś wyjechać, to raczej wybieram ciepłe rejony. - Odpowiedziała na pytanie Gabi spoglądając na nią z uśmiechem. - Ty masz niezłe doświadczenie z deską, pewnie jeździłaś już w takie miejsca? - Zapytała drapiąc się nieświadomie po przedramieniu, a drugą ręką po udzie.
Magia potrafiła nie tylko zaskakiwać, ale bywała również bardzo nieokiełznana. Wystarczył jeden niewłaściwy ruch nadgarstkiem by zaklęcie odwróciło się przeciwko wypowiadającemu je czarodziejowi lub dało zupełnie inny efekt niż oczekiwany. Gabrielle zdążyła się już do tego przyzwyczaić, jednak należała do osób, które w gruncie rzeczy nie używały magii, gdy nie było takiej potrzeby. Doskonale potrafiła radzić sobie bez niej, a czas gdy występowały anomalie nie był dla niej najgorszy, dzięki niemu inni - zwłaszcza ci, którzy całe życie opierali o zaklęcia - zmuszeni byli radzić sobie bez nich. Nie była do końca pewna czy w jakiś sposób wpływało to na ich myślenie, jednak miała nadzieję, że dało im do myślenia; wszystko co zostało im dane, w każdej chwili mogło nagle znikać. W obliczu tej świadomości ludzie nie dzielili się na lepszych czy gorszych; czarodziej czystej krwi czy mugol - to nie było ważne. Mimo, że efekt wylądowania w krzakach czy zaspie był niekomfortowy, blondynka nie przejmowała się tym tak bardzo, jak Nancy, w jej oczach widać było rodzący się niepokój, dlatego Gab uśmiechnęła się do niej pocieszająco mówiąc - Nie przejmuj się, wydaje mi się, że wystarczy wizyta w spa . Naprawdę miała nadzieję, że konsekwencje ich wypadków szybko ustąpią, a one wrócą do siebie, gdyż to ogarniające Levasseur zimno było nieprzyjemne. Czuła, że całe jej ciało pokrywa gęsia skórka, która nie miała nic wspólnego sielanką, której oczekiwała wybierając się z drugą Puchonką na stok. Ma szczęście była i dobra strona całego tego wypadu, gdyby nie zdecydowały się zjechać z czerwonej trasy zapewne nigdy nie odnalazłyby gorących źródeł, których woda cudownie obmywała ich ciała, dając ukojenie zmęczonym mięśniom. Blondynka rozluźniła się trochę opierając plecy o kamienną ścianę odchylając delikatnie głowę do tyłu. Panowała tu cudowna cisza przerywana szumem wody oraz ich rozmową. Urokliwa okolica była miłą odskocznią od zatłoczonego resortu. Zaśmiała się słysząc słowa koleżanki - Powiem szczerze, że był to przypadek, bo chciałam coś sprawdzić. Za pierwszym razem nie widziałam tych źródeł - przyznała szczerze, marszcząc w zamyśleniu czoło. Jak mogła przegapić je za pierwszym razem? A może pojawiają się wtedy, gdy ktoś ich potrzebuje? Jej przecież było zimno, a gorąca woda nieco je niwelowała, tak przynajmniej myślała Gabrielle, nie wiedząc, że tak naprawdę o podniesienie temperatury jej ciała odpowiedzialna jest bliskość Nancy. -Może po prostu nam były bardzo potrzebne? - zapytała, mimowolnie unosząc kąciki ust ku górze, idąc za przykładem panny Williams również przymknęła oczy skupiając się na tym, żeby czerpać jak najwięcej przyjemności z tego zrządzenia losu. Gwałtownie otworzyła oczy patrząc z delikatnym przestrachem na brunetkę. - Myślisz, że ona też może wywoływać jakieś niepożądane efekty? -zapytała niepewnie, czując jak na samą myśl o tym w jej gardle pojawia się gula. Wstała patrząc na swoje ciało, które wciąż wyglądało tak samo, dlatego usiadła zajmując poprzednią pozycję. - Wszystko w porządku, chyba. Mam coś na twarzy może? - zapytała, wpierw niepewnie określając swój stan. - Kilka razy udało mi się odwiedzić ten resort wraz z rodzicami, ale jazdy na desce uczę się od kilku lat, mam ze sobą taką na kółkach w Hogwarcie, świetny środek transportu - odpowiedziała z równie szerokim uśmiechem, odgarniając włosy z czoła. - Jeździłaś kiedyś? - zapytała, patrząc na nią z zaciekawieniem.
Nancy również należała do osób, które poradziłyby sobie w życiu bez różdżki. Oczywiście doceniała dar, jakim była obdarzona, bo nawet jeśli magia nie była jej niezbędna do życia, to na pewno w wielu aspektach bardzo je ułatwiała. Szczególnie doceniała magię leczniczą. Czasami zastanawiała się, czy właśnie z tego względu ukrywanie się czarodziejów jest etyczne i słuszne. Tak wiele mugolskich chorób czarodzieje mogliby wyeliminować, w momencie w którym lekarze są bezradni. Zdawała sobie sprawę, że ujawnienie się miałoby też pewnie ogromne konsekwencje, ale mimo wszystko skłaniała się ku stwierdzeniu, że powinno być inaczej. Magię można wykorzystać do tak wielu słusznych celów, a w ukryciu tylko marnowała swój potencjał. Wszystko to jednak było daleko poza zasięgiem puchonki, więc wszystko pozostawało jedynie w sferach jej rozmyślań. Uspokajające słowa Gabi w połączeniu z przyjemną, gorącą wodą sprawiły, że przestała się przejmować urokiem. Poza czekaniem i tak nic więcej nie mogła w tym momencie zrobić. - Tak, pewnie masz rację. - Zgodziła się puszczając w zapomnienie zmartwienia swoim wyglądem. Nawet jeśli zaklęcie nie ustąpi, to nie to jest przecież najważniejsze. Postanowiła cieszyć się tą chwilą i czasem spędzanym z przyjaciółką. Już za parę dni wrócą do hogwartu i ponownie zabraknie czasu na takie beztroskie dni. - Mhm, mogłabyś częściej sprawdzać takie rzeczy. Twoja intuicja jest godna zaufania. - Zaśmiała się spoglądając na blondynkę. - Zdążyłam się już nauczyć, że wszystko może wywoływać negatywne efekty, ale jest tak przyjemnie, że na razie nie zamierzam się tym przejmować. - Dodała przymykając ponownie oczy. Przyjemny chillout zakłócało tylko to swędzenie, które z każdą kolejną chwilą spędzoną w wodzie przybierało na sile. Nieprzyjemne mrowienie powoli rozprzestrzeniało się po całym ciele, a brunetka drapała się bezwiednie, pozostawiając na skórze czerwone ślady paznokci. Na ten moment jeszcze nie zwracała na to zjawisko większej uwagi. - Wszystko w porządku, jesteś piękna jak zawsze. - Odparła przyglądając się twarzy dziewczyny i obdarzając ją szerokim uśmiechem. Gabrielle była przepiękną dziewczyną i gdyby nie znały się tak długo, obecna sytuacja mogłaby nawet wprawić Nancy w lekkie zakłopotanie. Przyzwyczaiła się już jednak do uroku, który roztaczała wokół siebie jej przyjaciółka. Williams nie raz widziała jak jej koleżanka śmiga na desce po szkolnych korytarzach, ale nigdy nie wpadła na pomysł, żeby samej spróbować. Jedynym środkiem transportu na którym czuła się pewnie była miotła. - Nie, coś mi się wydaje, że moja ujemna koordynacja ruchowa nie byłaby dobrym połączeniem z deską. - Odpowiedziała wyszczerzając zęby w uśmiechu.
Gabrielle nigdy nie kwestionowała możliwości, jakie dawała magia, wręcz cieszyła się, że jest ona wpisana w jej dziedzictwo, gdyż oferowała znacznie więcej możliwości niż technologia stworzona przez mugoli, a jednak czasem łapała się na tym, że jest ona jej zupełnie zbędna do normalnego funkcjonowania. Może wynikało to z tego, że dziadek był wręcz maniakiem mugoli i zawsze zachęcał ją do używania siły fizycznej zamiast machania różdżką, a może z nieświadomego wyboru Puchonki. Co by to nie było sprawiło, że dziewczyna łączyła w sobie dwa światy, w których potrafiła funkcjonować bez problemu. Ona sama nigdy nie zastanawiała się nad podobnymi kwestiami, co Nancy. Być może czarodzieje mieli możliwości, jednak jak wszystko ich ingerencja w życie niemagicznych mogły mieć opłakane w skutkach konsekwencje, na które na pewno nie byli gotowi. Na tyle ile mogli pomagali, żyjąc w ciągłym ukryciu, choć zdaniem Gab to również nie było do końca dobre rozwiązanie. Anomalie magiczne pokazały, że trudno jest utrzymać w ryzach świat czarodziei, a ich ewentualne odkrycie to tylko kwestia czasu. Świat się zmieniał, technika i nauka rozwijała, ludzie przestali myśleć w sposób ograniczony starając się ciągle rozwijać, a co za tym idzie szukali, szukali innych planet, cywilizacji, więc czarodzieje nie mogli tak do końca czuć się już bezpiecznie. Blondynka czasem zastanawiała się, kiedy te dwa światy w końcu staną twarz twarz i czy będzie to początkiem rozkwitu nowej rzeczywistości czy może momentem zagłady wszystkich. Takich myśli nie należało jednak wypowiadać na głos, historia wciąż pamiętała zbyt wielu "złych" czarodziei gotowych wykorzystać to wszystko co chodziło jej oraz Nancy po głowie - nie warto było kusić losu. - Jasne, że mam rację. Ja zawsze mam rację - zaśmiała się, chociaż prawda była zupełnie inna, Gab nie zamierzała się do tego przyznawać, a dodatku brzmiała bardzo pewnie, więc ciężko było nie uwierzyć w jej słowa. Rzeczywistość jednak bardzo często weryfikowała owe słowa, udowadniając jej że w wielu kwestiach bardzo się myli. Ucieszyła się, gdy Nancy postanowiła nie ciągnąć dalej tego tematu, omawianie go niczego i tak nie wnosiło, chociaż odkryły przyczynę dziwnych efektów, a to już sprawiało, że były o krok bliżej w pozbyciu się ich. - Bardziej bym powiedziała, że to był zwykły łud szczęścia - przyznała, choć to ostatnio rzadko kiedy jej dopisywało, może los chciał w ten sposób wynagrodzić jej fakt, że w pokoju zmuszona była mieszkać z Boydem-bucem? Na słowa przyjaciółki westchnęła, nabierając trochę wody w dłonie, przyglądając się jej z bliżej nieokreślonym wyrazem twarzy, jednak ta wydawała się być zwyczajna, poza tym, że budziła w ciele cudowne uczucie ciepła i błogości. Początkowo Gabrielle nie zwróciła uwagi na to, że druga Puchonka co jakiś czas drapie się po ciele, jednak widząc czarowne szramy na ciele wywołane jej własnymi paznokciami, przybliżyła się do niej. - Miałaś to wcześniej? - zapytała, dotykając jej ramienia, patrząc na dziewczynę z wyraźną troską, gdyż wcześniej nie dostrzegła tej czerwonej, wydrapanej plamy. Słysząc komplement zgrabnie przemycony w jej kierunku, Levasseur uśmiechnęła się, zaś delikatny rumieniec pojawił się na jej policzkach; wciąż nie potrafiła przyjmować komplementów, choć świadoma była własnej urody. Może wynikało to z tego, że zwyczajnie była zbyt skromną osobą? Wróciła na poprzednie miejsce nieco zawiedziona odmową Nancy, którzy jednakże była w stanie zrozumieć jej postawę. Nawet dla niej - choć kochała deskorolkę - nauka jazdy nie była łatwa, wiązała się z ciągłymi upadkami oraz siniakami, lecz Gab była zbyt uparta, aby się poddać. -Jeśli zmienisz zdanie to wiesz gdzie się zgłosić - powiedziała puszczając dziewczynie oczko.
Nancy wpadała w coraz większy relaks i coraz mniej myśli kłębiło się jej w głowie. Dziewczyna zawsze potrafiła znaleźć sobie powód do zmartwień i rzadko kiedy udawało jej się tak od tego odciąć jak w tym momencie. To były chwile, które mogłyby trwać dla niej wiecznie. Las, gorąca woda, góry, rozmowa z przyjaciółką i niczym niezmącony spokój. Drzewa skutecznie zagłuszały odgłosy dochodzące ze stoku. Ferie przyniosły jej wiele atrakcji i wrażeń, ale to ten dzień miał pozostać ulubionym dniem całego wyjazdu. Wcale nie potrzebowała wyszukanych rozrywek, do pełni szczęścia potrzebowała jedynie rodziny i przyjaciół. Odpoczywając spoglądała na Gabi spod przymkniętych powiek, a uśmiech praktycznie nie znikał z jej twarzy. Jedynym problemem, który psuł ten idealny czas było wciąż narastające swędzenie. Pytanie z ust blondynki wybudziło ją z tego lekkiego transu. Spojrzała na swoje ciało, teraz już niemal całkowicie pokryte czerwonymi śladami. Dotarło do niej to okropne swędzenie, ale mimo to nie potrafiła przestać się drapać. - Nie miałam… Merlinie, wykrakałam, to na pewno ta woda! Ciebie też tak swędzi? - W pierwszym odruchu wstała, aby wyskoczyć ze źródełka, ale przeszły ją takie ciarki zimna, że szybko schowała się z powrotem pod wodą. Nie wiedziała który kawałek ciała drapać w pierwszej kolejności, brakowało jej co najmniej kilku rąk by mogła odczuć ulgę. Zrobiła jeszcze kilka przysiadów na zmianę zanurzając się i wychodząc, co z pewnością wyglądało komicznie, aż ostatecznie nie wytrzymała i wyskoczyła z wody. Jej ciało przybrało kolor dojrzałego pomidora, nie dość, że nieustanne drapanie podrażniło skórę, to teraz dodatkowo cała zaczerwieniła się od mrozu. Williams w pośpiechu zakładała na siebie kolejne warstwy ubrań, co nie było wcale łatwe, ponieważ materiał przyklejał się do mokrego ciała. Kiedy w końcu zapięła zamek od kurtki zerknęła z tęsknotą na zdradzieckie źródełko. - Było zbyt pięknie by mogło być prawdziwe. - Powiedziała smutno. Spojrzała na Gabi, ale wydawało się, że jej koleżanki nie dotknęła klątwa swędzenia. A może to jakaś alergia? Merlin jeden wiedział. - Mimo wszystko było warto… - Stwierdziła drapiąc się po ramieniu. Bariera z ubrań przynajmniej chroniła ją teraz przed paznokciami, odczuła więc nieznaczną ulgę. Przykro jej było, że w tak drastyczny sposób została zmuszona do przerwania kąpieli, ale czuła, że jakby została w wodzie nieco dłużej, jej ciało pokryłyby krwawe rany.
Gabrielle w ostatnim czasie również wykazywała się ogromną tendencją do zbyt intensywnego myślami, zamiast skupiać się na chwili obecnej. Analizowała, rozkładała wszystkie myśli na czynniki pierwsze, robiąc w głowie jeszcze większy charmider, i tak nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na chociażby część nurtujących ją pytań. Tym razem starała się jednak skupić na czystej przyjemności, która płynęła ze wspólnego wypadu na narty, a w dodatku w tak miłym towarzystwie. Gorące źródła były miłym dodatkiem, wywołując w zmęczonym ciele cudowne uczucie relaksu. I wszystko byłoby naprawdę dobrze, gdyby na ciele Nancy nie dostrzegła tych dziwnych, czerwonych plam, które wywoływały w Gab niepokój. Widząc przerażenie, które z każdą chwilą coraz bardziej widoczne było na twarzy puchońskiej koleżanki, ale również w jej zachowaniu Gabrielle za wszelką cenę starała się zachować spokój. W jej głowie pojawiło się wiele myśli, a jedna przebijała się ponad wszystkie - jej samej nic nie dolegało. - Ze mną wszystko w porządku - oznajmiła spokojnie, choć przez chwilę słychać było w głosie blondynki niepewność. Raz jeszcze dokładnie przyjrzała się swojej skórze, jednak w jej przypadku nieco czerwony odcień był efektem działania gorącej wody. Na powierzchni ciała Gab nie widać było żadnych szram czy zadrapań, natomiast Nancy była nimi pokryta prawie w całości, jedynie twarz dziewczyny została przed tym uchroniona. - Czekaj - powiedziała, przybliżając się do koleżanki, po czym chwyciła mocniej jej dłonie, tak by powstrzymać ją przed zrobieniem sobie większej krzywdy. - Wyjdźmy z tej wody, może wtedy ci przejdzie - stwierdziła i nim skończyła wypowiadać zdanie, Puchonka wyrwała się z jej uścisku i wyskoczyła ze źródeł ubierając się w pośpiechu. Levasseur widząc jak dziewczyna się męczy westchnęła, właściwie żadna z nich nie pomyślała o tym, że nie mają ręczników ani różdżek przez to nie mogły nawet użyć zaklęcia suszącego. Bliżej nieokreślony dźwięk opuścił usta blondynki, która również podniosła się. Chwyciła się jednego z kamieni, próbując wyjść, jednak stanęła na tyle niefortunnie, że tylko poczuła jak jej stopa ślizga się na mokrej powierzchni a ona sama zaczyna sunąć w samej bieliźnie po zimnym śniegu. Wszystko to wydarzyło się tak szybko, że gdy Gab otworzyła ponownie oczy - zamknęła je w obawie przed twardym lądowaniem - znajdowała się na trasie ludzi, którzy śmigali w dół stoku. Nancy! Nancy! - krzyk rozpaczy wypełnił powietrze, a coraz większa ilość par oczu zaczynała wpatrywać się w prawie nagą blondynkę. Gabrielle wstała, unosząc wysoko brodę, jednak rękoma próbowała zakryć odkryte fragmenty swojego ciała, które teraz wystawione były nie tylko na zimno, ale również widok obecnych jej osób. - Nancy proszę cię, przynieś mi moje ubranie - jęknęła cicho, czując jak policzki wręcz płoną jej ze wstydu. Kiedy przyjaciółka się przy niej pojawiła, pospiesznie ubrała na siebie wszystko. - Lepiej nie mówmy nikomu o tym, że mój tyłek zrobił na stoku pokaz, dobrze? - powiedziała z dziwnym rozbawieniem, bo w gruncie rzeczy to było całkiem zabawne, kiedy już poczucie wstydu i zażenowania minęło. - Wracamy? - zapytała, jednak nie czekając na odpowiedź, po prostu ruszyła w stronę resortu, śmiejąc się pod nosem.
Ten dzień zdecydowanie był szalony od początku do końca. Wychodząc z resortu Puchonka wiedziała, że będą się świetnie bawić, ale nie pomyślała, że czeka je tyle atrakcji. Jazda na czartach i snowflow, upadki w dziwnie krzaki i zaspy, kąpiel w gorącej wodzie i wszystko to mogłoby trwać tylko nieco dłużej. Niestety magiczne właściwości odkrytego źródełka nie okazały się przyjemne, może tym był spowodowany brak żywej duszy w okolicy? Nie było jednak czasu na zastanawianie się nad tym zjawiskiem. W momencie kiedy Nans kończyła wciągać na siebie ubrania, które porozrzucała wokół rozbierając się w pośpiechu, Gabrielle poślizgnęła się i runęła prosto w śnieg. Widząc nieszczęśliwy upadek przyjaciółki Williams w pierwszym odruchu starała się ją złapać, nie wystarczyło jej jednak refleksu i objęła jedynie powietrze, przewracając się jednocześnie z impetem. - Gabi! Stój! Już biegnę! - Zawołała słysząc rozpaczliwy krzyk blondynki i zbierając na klęczkach jej odzież. Z zawiniątkiem ubrań ruszyła biegiem w stronę stoku, aby wręczyć biednej dziewczynie coś do okrycia. W miarę możliwości starała się zasłonić Levasseur, przed nachalnymi spojrzeniami swoją kurtką, kiedy ta ubierała się w pośpiechu i posyłała gapiom groźne spojrzenia, sugerujące by nikt się przypadkiem nie zbliżał. - Jasne, to będzie nasza słodka tajemnica! - Zaśmiała się kiedy sytuacja wydawała się już opanowana, a Gabi również zdawała się być już nieco rozbawiona. - Wracamy, tylko czekaj, zostawiłyśmy sprzęt! - Zniknęła na moment za krzakami i po chwili wróciła niosąc na ramieniu swoje czarty i pod pachą deskę Gabrielle. - Dzień pełen wrażeń, co? - Rzuciła jeszcze z uśmiechem drapiąc się po brzuchu i ruszyły wspólnie w stronę resortu. Postanowiła resztę dnia spędzić w łóżku, jakoś dziwnym trafem przeszła jej ochota na relaksujące kąpiele.