Chociaż z zewnątrz wydaje się maleńki, wewnątrz... cóż, jest niewiele większy. Pośrodku namiotu stoją miękkie fotele, otaczające niewielki stolik uginający się pod ciężarem świeżych owoców - te zaś tubylcy chętnie dostarczają niemal każdego dnia. Przy brzegach znajdują się pojedyncze "legowiska", czyli pozwijane koce i poduszki. Ostatecznie każdy śpi blisko pozostałych lokatorów, blisko swoich rzeczy (niewielka szafka stanowi raczej część wystroju, niżeli udogodnienie przy przetrzymywaniu bagaży), a także blisko wyjścia. Namiot zabezpieczony jest urokami, dzięki którym z zewnątrz nie da się usłyszeć żadnych dźwięków. O ile ochrona przed Mbaya Mbu działa raczej niezawodnie, o tyle kumkumbatii znacznie trudniej się pozbyć. W namiotach notorycznie pojawiają się dziury wygryzione przez pustynne żaby. Może przynoszenie słodkich owoców nie jest objawem gościnności, a jedynie próbą odciągnięcia szkodników od wioski?
Lokatorzy:
1. Angelique Rocheleau 2. Victoria Tremblay 3. Edgar T. Fairwyn 4. Lysander S. Zakrzewski
Laila Whitemore
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172
C. szczególne : liczne cięte blizny na ciele oraz te przypominający kształtem przypalenia, szczególnie na brzuchu, na linii bikini, w wyższych partiach ud, które skrywa szczelnie pod bielizną i ubraniem, trzy tatuaże
W przeszłości wakacje były czasem, który Laili nigdy nie kojarzył się z czymś przyjemnym, beztroską i wolnością. Wręcz przeciwnie były najgorszym okresem w ciągu całego roku, ponieważ zmuszona była wówczas opuścić zimne, choć niezwykle bezpieczne mury Hogwartu i wrócić do domu. Ale czy tym określeniem można było nazywać miejsce, gdzie brakowało miłości, a krzywdy fizyczne i psychiczne stanowiły codzienność? Westchnęła, pogrążona w myślach zupełnie zapomniała o rzeczywistości, do której przywrócił ją nieznajomy, męski głos. Kiedy tylko mężczyzna skończył mówić wokół rozległ się gwar skutecznie zagłuszając myśli brunetki. Sahara; morze piasku oraz słońca, które w dzień nie dawało spokoju, Laila właściwie nie była pewna czy powinna cieszyć się z wyboru właśnie tej lokalizacji czy wręcz przeciwnie. Niemniej jednak zadowolona była z faktu, że nie będzie zmuszona paradować w stroju kąpielowym, dzięki temu poczuła się trochę pewniej. Bycie opiekunem podczas szkolnej wyprawy było zajęciem bardzo odpowiedzialnym, dla brązowookiej dziewczyny dodatkowo wielkim wyzwaniem, z którym po otrzymaniu dyplomu nauczyciela postanowiła się mimochodem zmierzyć. Otarła krople potu zbierające się na czole dłonią przekraczając próg namiotu, w którym mieli spać, mały skrawek wydzielonej ziemi, w którym poza posłaniami znajdowało się kilka innych rzeczy. Laila wybrała posłanie, które znajdowało się najbliżej wyjścia, zastanawiając się przy tym, kto będzie zajmował pozostałe dwa.
Nienawidził wielu rzeczy w pracy nauczyciela, ale wakacyjne wyjazdy plasowały się z pewnością gdzieś na podium. W szkole przynajmniej miał własny gabinet, w którym mógł się na jakiś czas zaszyć. W wakacje za to wciskali go do jednego pokoju losowo z innymi opiekunami - jak jakiegoś smarkacza na koloniach. Sahara nie była dla niego obca. Swego czasu także na pustyni spędził trochę czasu. Z tą różnicą, że wtedy nie miał gotowego miejsca w oazie, atrakcji turystycznych, a przede wszystkim głośnego towarzystwa. Tłumiąc żal za zakończonym na zawsze trybem życia ruszył w stronę namiotów. Tęsknota w jego przekonaniu do niczego nie prowadziła, więc odcinał się od niej ja od pozostałych emocji. Myślenie o przeszłości nie było mu teraz odo niczego potrzebne. Uchylił poły namiotu, w którym miał spać i pierwsze co rzuciło mu się w oczy była potwornie mała przestrzeń. Spodziewał się, że będzie jednak bardziej cywilizowany, skoro mieli do wykorzystania magię. Nie przeszkadzały mu spartańskie posłania, ani niewystarczająco miejsca na bagaże, ale absolutny brak przestrzeni osobistej już teraz dawał mu się we znaki, a jeszcze nie wszedł do środka. Wolałby już rozbić szałas z własnych koszul byle z dala od współlokatorów. A skoro o nich mowa... przeniósł pozbawione emocji spojrzenie na byłą uczennicę, która znalazła się w namiocie pierwsza. - Panno Whitemore - skinął jej nieznacznie głową, wszystkie komentarze na temat dzielenia z nią namiotu zachowując dla siebie. Podszedł do jednego z posłań, stopą przesuwając je tak, by idealnie pasowało do jakiegoś wzoru pomieszczenia, który zdążył już ułożyć w głowie. Obok spoczął jego bagaż i właściwie jedynym co pozostawało mu zrobić, było wyjście i znalezienie miejsca, w którym do końca sierpnie będzie mógł spędzać czas we względnym spokoju.
//przepraszam za jakość, ale nie chcę już czekać aż mnie najdzie na ten post i przeskoczyć szybciutko do ciekawszych rzeczy ;p