Chociaż z zewnątrz wydaje się maleńki, wewnątrz... cóż, jest niewiele większy. Pośrodku namiotu stoją miękkie fotele, otaczające niewielki stolik uginający się pod ciężarem świeżych owoców - te zaś tubylcy chętnie dostarczają niemal każdego dnia. Przy brzegach znajdują się pojedyncze "legowiska", czyli pozwijane koce i poduszki. Ostatecznie każdy śpi blisko pozostałych lokatorów, blisko swoich rzeczy (niewielka szafka stanowi raczej część wystroju, niżeli udogodnienie przy przetrzymywaniu bagaży), a także blisko wyjścia. Namiot zabezpieczony jest urokami, dzięki którym z zewnątrz nie da się usłyszeć żadnych dźwięków. O ile ochrona przed Mbaya Mbu działa raczej niezawodnie, o tyle kumkumbatii znacznie trudniej się pozbyć. W namiotach notorycznie pojawiają się dziury wygryzione przez pustynne żaby. Może przynoszenie słodkich owoców nie jest objawem gościnności, a jedynie próbą odciągnięcia szkodników od wioski?
Lokatorzy:
1. Pola Roswell 2. Bridget Hudson 3. Hal Cromwell 4. Vivien O. I. Dear
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Z góry przepraszam za jakość, post pisany po długiej przerwie.
Odpoczynek był tym, czego Bridget Hudson potrzebowała najbardziej. Przytłoczona już nieustannym bieganiem pomiędzy zamkiem, Hogsmeade i Doliną Godryka, łączeniem obowiązków prefekta naczelnego z bądź co bądź odpowiedzialną pracą, a w tym wszystkim pisaniem niezliczonych prac na każdy z przedmiotów, który obrała (a było ich trochę...), nie mogła się doczekać aż w końcu zostawi to wszystko za sobą i pojedzie na kolejny wakacyjny wyjazd organizowany przez szkołę. Dotychczas nie odczuła zawodu w związku z wyznaczoną przez organizację destynacją, więc i tym razem była o to spokojna. A gdy już okazało się, że celem podróży była pustynia, niemalże zaklaskała w dłonie z uciechy. Dokładnie tego potrzebowała - słońca i piasku. Złapie piękną opaleniznę i odpocznie, aż ponownie zachciało jej się żyć! Wpatrywanie się w bezkres pustyni zdawało się mieć również działanie terapeutyczne na jej zmęczoną myślami głowę. Miała ostatnimi czasu zatrzęsienie w życiu osobistym, zarówno tym rodzinnym, jak i uczuciowym. Nie miała pojęcia, na czym stała w związku z Basilem, równocześnie nie wiedziała jak miał się związek jej własnych rodziców i całość sytuacji skutecznie ją dobijała. Westchnęła ciężko, po czym odsunęła poły namiotu, wkraczając pod Ósemkę jako pierwsza z lokatorów. Zdążyła porozumieć się w grupie z Polą, że ona również zapisana jest pod ósemkę, lecz tożsamości trzeciego lokatora nie było jej dane poznać. Lewitujące za nią bagaże wylądowały przy jednym z miejsc do spania. Ona sama opadła na nie (miejsce, nie torby pełne letnich ciuchów), po czym zabrała się za przeglądanie ubrań, próbując zdecydować o kolejności noszenia spakowanych strojów kąpielowych.
Hal Cromwell
Wiek : 62
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : okulary do czytania, bardzo zły tatuaż na lewym ramieniu (podgląd w kp)
Nie miał w życiu zbyt wielu okazji do podróżowania. Mimo oczywistej fascynacji zakątkami świata, w których fauna była różnorodniejsza, większa, kolorowsza i częściej występująca, tak jakoś się złożyło, że poświęcał się niemal w całości krajowej przyrodzie. Nie żeby uważał ją za mniej ciekawą, czasem tylko zdarzało mu się odczuwać jakąś tęsknotę za nieznanym, a mimo to był chyba bardziej typem domatora i raczej nie opuszczał Europy. Najwidoczniej jednak na odrywanie świata nigdy nie było za późno i przynajmniej "na stare lata" złapał jakąś okazję, którą były szkolne wyjazdy. Nie miał pojęcia z kim trafi do namiotu. Było kilka osób, których towarzystwa wolałby uniknąć, ale w gruncie rzeczy nie zamierzał pozwolić takiej głupocie zepsuć sobie wyjazdu. Na wszelki wypadek już zmierzając w stronę obozowiska starał się nastawić na najgorsze, żeby zmniejszyć siłę uderzenia. Kiedy więc wchodził do namiotu spodziewał się zastać tam każdego... tylko nie Bridget. Zatrzymał się, kompletnie zbity z tropu i w milczeniu patrzył na nią, jakby widział ją pierwszy raz w życiu. Bez słowa cofnął się z powrotem na zewnątrz i jeszcze raz policzył namioty. Z całą pewnością stał przed ósemką. Odchylił poły wejścia do namioty i ponownie zajrzał do środka, jakby tym razem upewniał się czy na pewno widział tam znajomą Puchonkę. Jej obecności w środku nie dało się jednak zaprzeczyć, tak ja numerowi namiotu. - Co ty tu robisz? - spytał w końcu szczerze skonsternowany, bez cienia wyrzutów, czy oskarżeń.
//też taki sobie, ale godzina późna
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Już, no już prawie doszła do tego, który ze strojów powinien jej służyć przy opalaniu i kąpielach - oczywiście wybrała ten najwięcej odsłaniający, by przy tych pierwszych liźnięciach skóry przez słońce jak najmniejsza powierzchnia pozostawała nietknięta, co w efekcie da jej możliwość późniejszego łatwiejszego wyrównywania opalenizny - gdy poły namiotu poruszyły się, a wraz z wpuszczonym do środka światłem słonecznego dnia, na scenę wkroczył ulubiony nauczyciel Bridget, Hal Cromwell. Dziewczyna odwróciła do niego głowę, na buzi mając minę wyrażającą jednocześnie zdziwienie tym, że zaglądał do jej namiotu, jak i radość w związku z widokiem go jako opiekuna na wyjeździe. - Pan Cromwell! - powiedziała na przywitanie, uśmiechając się, jednak mężczyzna zdawał się być jeszcze bardziej zdumiony ich nagłym spotkaniem i bez słowa wycofał się z bardzo skonfundowanym wyrazem twarzy. Puchonka wzruszyła ramionami, no bo w sumie nic takiego się nie stało. Z pewnością poczuł się zakłopotany faktem, że wkroczył jej przez pomyłkę do namiotu, zamiast pójść do swojego i tyle. Nie zobaczył nic nieprzyzwoitego, nie miała nad czym rozlegle rozmyślać. Odłożyła strój kąpielowy i wstała z zamiarem wyjrzenia z namiotu, czy nauczyciel trafił ostatecznie tam, gdzie chciał, lecz ten wkroczył ponownie pod ósemkę i zadał jej bardzo oczywiste pytanie. - To mój namiot - powiedziała, a w jej głosie czaiło się pewnego rodzaju zapytanie, jakby nie rozumiała, po co on sam o to pytał. Czy to nie było oczywiste? Miała tu swoje rzeczy i w ogóle...
Hal Cromwell
Wiek : 62
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : okulary do czytania, bardzo zły tatuaż na lewym ramieniu (podgląd w kp)
Był na tyle zaskoczony, że praktycznie zignorował Bridget jako świadomy wszystkiego byt, który też mógł być zdziwiony. Jej powitanie zupełnie mu umknęło, a pomysł by zapytać ją o sytuację, w której się znaleźli przyszedł mu do głowy, dopiero po jakimś czasie. Nic więc dziwnego, że sam nie połączył faktów takich jak na wpół rozpakowane bagaże dziewczyny, szczególnie, że nie zgadzały się one z jego "obliczeniami". O dziewczynie przypomniał sobie dopiero, kiedy upewnił się, że sam nie jest w błędzie. Po jej odpowiedzi wszystko pozostałe, również zaczęło nabierać sensu. - Jesteś pewna? - uśmiechnął się do niej pobłażliwie, ale nie tyle protekcjonalnie, co bardziej ze zrozumieniem. W końcu przed chwilą dopuszczał możliwość, że sam źle policzył namioty. - Bo jestem absolutnie przekonany, że ten jest mój.
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget zamrugała kilka razy, szczerze zdumiona tym, że Hal Cromwell sugerował jej pomylenie namiotów. Oczywiście, że nie była to rzecz kompletnie niemożliwa, dziewczyna była osobą często chodzącą z głową w chmurach, to fakt - lecz jednocześnie w tamtej chwili była PEWNA, że policzyła dobrze namioty i znajdowała się w tym, w którym miała być od początku! Czy zaczęłaby wypakowywać swoje rzeczy, gdyby nie była u siebie? No, może. Zaszczepił w jej sercu zwątpienie, a jej buzia zaczęła delikatnie pąsowieć. - O Merlinie - skomentowała, jakby nie wierząc jeszcze w możliwość pomylenia lokum, lecz jednocześnie przybrała już przepraszający ton i uśmiech na jej twarzy również nosił znamiona zakłopotania. - Przepraszam... - wyminęła go, przypadkowo muskając go ramieniem (naprawdę przypadkowo! ciasne te namioty...), po czym stanęła przed wejściem i pieczołowicie zaczęła liczyć kolejne płachty. I gdy doszła do namiotu, przed którym stała, prostowała ósmy palec z kolei. Zmarszczyła brwi i uchyliła poły, zerkając znów do środka na profesora. - Profesorze... Miałam być w namiocie numer osiem. To jest ten namiot. Jest ósmy z kolei. Pan też miał... ósemkę?
Hal Cromwell
Wiek : 62
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : okulary do czytania, bardzo zły tatuaż na lewym ramieniu (podgląd w kp)
Na ile się dało w ciasnym namiocie, ustąpił jej miejsca, by wyszła. Poszedł za nią, ale zatrzymał się przy wejściu i rozbawiony tym, jak najprostsza matematyka rozniosła ich na łopatki, przyglądał się Bridget liczącej namioty na palcach. Mina zrzedła mu, gdy wróciwszy do niego oznajmiła, że miała być w ósemce. - Niemożliwe... - wydusił, głupio rozglądając się po pozostałych namiotach i bezskutecznie szukając jakiegoś rozwiązania - Może policzyliśmy od złej strony - zaproponował i odszedł kilka kroków, chcąc zbadać ten trop, kiedy dotarło do niego jakim jest idiotą - Nie, czekaj, to nic nie zmienia... - przystanął wyraźnie zmieszany i skołowany. Ósemka była ósemką, więc albo nawet jeśli namiot był zły, to oboje byli w błędzie i nadal powinni znajdować się w tym samym. Tego, że nie pomylił liczby namiotu był akurat pewien, a Bridget wyglądała na równie przekonaną. - To musi być jakaś pomyłka - zawyrokował - Zaraz to wyjaśnię. Nie mogli go wrzuć do jednego namiotu z uczestnikami. To było wbrew jakimś ogólnoświatowym przepisom wycieczek szkolnych. Pomijając nawet niezręczność sytuacji, w której on - stary dziad - miał mieszkać w jednym ciasnym namiocie z nastolatkami, to przecież nie można było psuć uczniom zabawy, umieszczając ich tak bardzo pod okiem opiekuna.
//ej, nie wiem co dalej xD
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
W całej dziewięcioletniej karierze Bridget w szkole, była to pierwsza taka sytuacja i dziewczyna nie potrafiła wymyślić żadnego rozwiązania. W ogóle nie wiedziała nawet, co miałaby na ten temat sądzić - czy tak bardzo przeszkadzałaby jej obecność profesora Cromwella w namiocie? I tak, i nie. Oczywiście, że było to nieprzyzwoite, by ulokować nauczyciela w tym samym miejscu co uczennice znajdujące się pod jego opieką. Z drugiej jednak strony jeśli już jakiś belfer miał spać tam, gdzie ona, to tylko Hal Cromwell. Zresztą jakby na to nie patrzeć - mieli już podobne doświadczenia za sobą. - Nic się nie stało - rzuciła, dopiero po chwili orientując się, co też wyleciało z jej ust. Mężczyzna był wyraźnie zakłopotany i taki stan rzeczy mu nie pasował. - To znaczy rozumiem, że tak nie powinno być... Ale gdyby nic się nie dało zrobić to nie sądzę, żeby ktoś miał z tym problem. Ja nie mam! - dodała, unosząc przy tym ręce, jakby wypierała się zarzutów, które nie padły, jakoby sprzeciwiała się dzieleniu namiotu z Halem. Ale to wcale nie zabrzmiało lepiej.
Hal Cromwell
Wiek : 62
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : okulary do czytania, bardzo zły tatuaż na lewym ramieniu (podgląd w kp)
To była zupełnie inna sytuacja niż wyprawa do Amazonii i nie było tu nawet co porównywać. Gdyby ktoś przycisną Hala do przedstawienia konkretnych różnic, mógłby mieć z tym co prawda problem, ale nikt go nie zmuszał, a on sam nie zamierzał wchodzić w szczegóły. Różnica była i nie podlegało to dyskusji. Był pewien, że każdy postronny obserwator doszedłby do takich samych wniosków. W dżungli nie mieli wyboru i po prostu musieli trzymać się razem, całą czwórką, i mieć na siebie oko. A z resztą on od początku był przeciwny temu, żeby Bridget tam jechała. Nie, nie chciał nawet myśleć o porównywaniu tych dwóch sytuacji. Tamto było normalne, a teraz było dziwnie - po co drążyć temat? Zamilkł, przyglądając się Puchonce z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Na usta cisnęło mu się pytanie, czy zwariowała, ale nie zamierzał go zadawać. "Nic się nie stało", "nikt nie miałby z tym problemu"... do głupszych zdarzeń dorabiano teorie i plotki. Nie chciał o tym ani myśleć, ani tym bardziej uświadamiać Bridget, która w jego oczach była niewinna jak baranek i niezbrukana wiedzą o żadnych nieprzyzwoitościach. - Nie ma tematu - wydusił w końcu i powtórzył: - Pójdę to wyjaśnię.
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget wiedziała, że nie było sensu w porównywaniu tych dwóch sytuacji, jakimi była wyprawa do dżungli i mieszkanie w jednym namiocie podczas szkolnego wyjazdu wakacyjnego. Palnęła to w sumie... Nie wiadomo dlaczego. Czasem już tak miała, że mówiła głupoty, a w tej chwili widziała jego zakłopotanie i chciała jakkolwiek załagodzić sytuację czy też "pocieszyć go", że w gruncie rzeczy to nic takiego się nie stało. Ale mogło. I nie, nie mam tu na myśli nic perwersyjnego. Jednak umysł profesora podążał dobrymi ścieżkami - ludzie zaczną gadać i choćby wyłącznie rozprawiali na temat chorbotków, mogliby mieć problemy w związku z dzieleniem tej przestrzeni. On był nauczycielem, ona i jej koleżanki studentkami. Tak nie przystoi. Kiwnęła więc głową. - Iść z panem? Wiedziała, że nie jest mu potrzebna w pertraktacjach z resztą organizatorów, ale w związku z całym tym zamieszaniem nie wiedziała, co miała ze sobą począć. Miała czekać na niego przed namiotem, czy wejść do środka? Powinna spakować rzeczy i poszukać reszty dziewczyn, czy to nauczyciel zawijał manatki?
Hal Cromwell
Wiek : 62
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : okulary do czytania, bardzo zły tatuaż na lewym ramieniu (podgląd w kp)
Nie mógłby winić Bridget za jej domniemywaną przez niego niewinność, ani prostoduszną reakcję. Tak jak powiedział, puścił cały ten wątek w niepamięć. Szczerze mówiąc, to nie mógłby jej winić za nic nawet, gdyby na własne oczy zobaczył, jak kogoś morduje. I kto tu był naiwny? - Jak chcesz - odparł lekko, wzruszając ramionami. Nie sądził, by sprostowanie tej pomyłki sprawiło jakieś problemy i żeby potrzeba było do tego łączyć siły, ale jej towarzystwo nigdy mu nie przeszkadzało. O ile więc nie wolała kontynuować rozpakowywania, mogła jak najbardziej iść z nim. Nawet nie przyszło mu do głowy, że być może to ją wyeksmitują, choć nie wiedział, kto jeszcze był na liście do ósmego namiotu. Jego gotowość do wzięcia na siebie wszystkich niedogodności była jednak na tyle silna, że wydawało mu się to oczywiste.