Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Las

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Harriette Wykeham
Harriette Wykeham

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Dodatkowo : pałkarz Gryffu
Galeony : 1921
  Liczba postów : 2189
https://www.czarodzieje.org/t12489-harriette-morana-wykeham#336490
https://www.czarodzieje.org/t12491-poczta-ettie#336603
https://www.czarodzieje.org/t12492-harriette-wykeham#336605
Las QzgSDG8




Gracz




Las Empty


PisanieLas Empty Las  Las EmptyWto 26 Lut - 23:32;


Las



Islandia słynie z wielu rzeczy, ale na pewno nie są nią formacje leśne. Drzewom nie przeszkadza jednak klimat, dlatego gdzieniegdzie mona jeszcze znaleźć niezbyt imponujące lasy, które ocalały przed ludzką zachłannością. Jeden z nich znajduje się nieopodal domków, w których zatrzymali się Hogwartczycy. Nie jest on nawet w połowie tym, co znany uczniom i studentom Zakazany Las - nie przeraża gęstością, a jego flora i fauna zdaje się być bardzo uboga - nie mniej jednak również posiada swoje uroki. Wśród miejscowych krążą legendy, że jest on nawiedzony, inni twierdzą, że strzegą go elfy. Trudno powiedzieć czy jest w tym choć ziarnko prawdy. Pewnym natomiast jest, że gdy spojrzy się na prześwitującą przez rzadkie korony drzew Zorzę Polarną, nie sposób nie poczuć magicznego uroku tego miejsca.
Powrót do góry Go down


Luna A. Shercliffe
Luna A. Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.72 m
C. szczególne : włosy farbowane na blond, ugryzienie po zębach wilkołaka na lewym barku, dość spore blizny, wychudzona, blada, milcząca,
Dodatkowo : likantropia
Galeony : 411
  Liczba postów : 145
https://www.czarodzieje.org/t16923-luna-ann-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t16951-moon#472799
https://www.czarodzieje.org/t16922-luna-ann-shercliffe
Las QzgSDG8




Gracz




Las Empty


PisanieLas Empty Re: Las  Las EmptyCzw 28 Lut - 21:36;

Czas: Pełnia

To było dzisiaj. Księżyc świecił jasno. Zawsze wyglądał tak pięknie, ale Luna wiedziała, że wystarczy, że raz zaszczyci go spojrzeniem i zmieni się w bestie. Tylko w takiej postaci mogła wpatrywać się w niego, tyle ile chciała. Na pewno nie odpowiadało jej to, że w trakcie wycieczki będzie musiała wyjść ze swojej ludzkiej skóry. Bała się nowego miejsca, w którym zamierzała przybrać wilczą formę, a właściwie musiała. Miała jedną buteleczkę eliksiru tojadowego, którą podarował jej dziadek na właśnie ten czas. Wyczekiwała tego momentu i obawiała się go. Lekkim drżeniem rąk zdjęła korek, wypijając zawartość fiolki do dna. Wyszła z domku i zaczęła biec przed siebie w stronę lasu. Chciała jak najszybciej schować się w nim, nieważne czy był nawiedzony, czy skrywały się w nim elfy, wszystko jedno — las tego potrzebowała. Czyste niebo nie pozwoliło jej ani na chwile odetchnąć. Zmęczyła się, ale wbiegła w ostatniej chwili między drzewa. Starała się szybko rozebrać, nie chciała wracać całkiem nagusieńka do księżycowego domku. Jednak księżycowa poświata szybko padła na nią, powodując silny ból. Ślizgona poczuła się, jakby dostała w brzuch. Wnętrzności niemal podchodziły jej do gardła. Dłonie zaczęły pulsować. Skóra powoli pokrywała się sierścią, sprawiając ogromny ból. Shercliffe miała wrażenie, że tysiąc noży wbija się pod jej paznokcie. Już zapomniała jak to cholernie bolało. Zacisnęła zęby, które po chwili zmieniły się w ostre kły. Całe ciało było jednym wielkim cierpieniem. Kilka długich minut i znowu była sobą; w wilczej formie. Zawyła przeraźliwie, a echo poniosło się po lesie. Miała nadzieje, że nikt nie będzie na tyle głupi, aby wybierać się na nocne spacery. Klapnęła dwa razy szczęką i ruszyła biegiem przed siebie. Zadrapała ze dwa drzewa, wywęszyła mnóstwo zwierząt w okolicy, które ukrywały się w tej chwili przed nią. Wilczy zapach niósł się po lesie, a zwierzęta były zaniepokojone. Przysiadła gdzieś i obserwowała księżyc, pozwalając zmysłom wyostrzyć się i działać. Jak dobrze było więcej słyszeć, widzieć i czuć.
Powrót do góry Go down


Finnegan Gilliams
Finnegan Gilliams

Dorosły czarodziej
Wiek : 20
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : blizny: podłużna na lewym nagarstku, po pogryzieniu na prawej kostce, pooperacyjne na klatce piersiowej
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 425
  Liczba postów : 398
https://www.czarodzieje.org/t15453-finnegan-u-g-gilliams
https://www.czarodzieje.org/t15481-jakas-fest-szybka-szkolna-sowa#415787
https://www.czarodzieje.org/t15479-finnegan-u-g-gilliams
Las QzgSDG8




Gracz




Las Empty


PisanieLas Empty Re: Las  Las EmptyWto 5 Mar - 13:49;

Nie uważała Islandii za jakąś szczególnie atrakcyjną. Cały czas było tu ciemno, zimno i pusto, a jedynym zajęciem poza domkiem było włócznie się i oglądanie tego samego śniegu, tego samego mchu i takich samych drzew. Nawet Zorza Polarna każdego dnia była taka sama. Lepsze już jednak to niż siedzenie w pokoju. Nie dość, że każda próba nawiązania rozmowy z współlokatorami wydawała jej się potwornie niezręczna, to nie chciała by myśleli - a raczej wiedzieli - że nie miała życia towarzyskiego. W związku z tym codziennie spędzała pół dnia na bezcelowym błąkaniu się po odludnych miejscach, tęskniąc za domem. Londyn może i śmierdział, a w ich ciasnym zatłoczonym mieszkaniu nie miało się chwili ciszy i spokoju, ale przynajmniej coś się działo. Mimo, że Finn zawsze rezygnowała z rozrywek wymagających kontaktu z innymi ludźmi, wcale nie była zwolenniczką samotnych, melancholijnych spacerów i podziwiania okoliczności przyrody, nawet gdy były bogatsze od islandzkich krajobrazów. Nie miała w sobie nic z romantyczki. Nie specjalnie miała jednak wybór.
Osobiście nie przepadała za spacerami w nocy. Nie bała się ciemności - nie miała pięciu lat - po prostu nie widziała w tym nic sensownego. Wolała dzień i tyle. Na Islandii widno było jednak tylko jakieś kilka godzin, wobec czego musiała przyzwyczaić się do funkcjonowania po ciemku. Po kilku dniach przestało jej robić większą różnicę, czy było po południu, czy po północy. Wychodziła i wracała, kiedy nabierała na to ochoty, nie przejmując się konwenansami. Mnóstwo osób przestawiło się w ten sposób, więc nawet nie musiała przejmować się tym, że ktoś będzie na nią z tego powodu krzywo patrzył.
"Nawiedzony" las też jej nie przerażał. Może i tysiące lat temu taki był, ale gdzie niby dziś, pośród tych sześciu drzew na krzyż, miałby się kryć elfy, trolle, czy co tam jeszcze. Cała Islandia żyła na swoich starożytnych bajkach, udając, że wcale nie wycięli ich w pień i że ktoś jeszcze je kupi.
Snując takie malkontenckie refleksje szła przed siebie, nie przejmując się zupełnie tym, że zapuszczała się w las coraz głębiej. Nie wierzyła z resztą by się dało. Wystarczyło pewnie kilkadziesiąt kroków w jednym kierunku, żeby się z niego wydostać. Wstyd było to w ogóle nazwać lasem. Co to za las, do którego ona nie obawiała się wejść?


Ostatnio zmieniony przez Finnegan Gilliams dnia Sob 6 Lip - 19:43, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Luna A. Shercliffe
Luna A. Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.72 m
C. szczególne : włosy farbowane na blond, ugryzienie po zębach wilkołaka na lewym barku, dość spore blizny, wychudzona, blada, milcząca,
Dodatkowo : likantropia
Galeony : 411
  Liczba postów : 145
https://www.czarodzieje.org/t16923-luna-ann-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t16951-moon#472799
https://www.czarodzieje.org/t16922-luna-ann-shercliffe
Las QzgSDG8




Gracz




Las Empty


PisanieLas Empty Re: Las  Las EmptyCzw 7 Mar - 20:39;

Siedziała, nasłuchując leśnej ciszy. Gdzieś z dala od domu na Islandii, sama w ciemności. Nie bała się, nigdy się tego nie bała. Uciekała zawsze w ten mrok, pozwalając, aby wypełnił ją na nowo i na nowo. Klapnęła pyskiem i spojrzała przed siebie. Oczy przyzwyczajały się do ciemności, jak rybie ślepia do wody. Niebo było tu jasne. Zorza polarna zawsze miała w sobie ten magiczny urok, który przyciągał ją, nie tylko pod postacią wilka. Nie czuła chłodu, futro doskonale zachowywało ciepło. Odczuwała wszystko w inny sposób. Nie tak jak pod postacią człowieka. Nienawidziła przemian, które były naprawdę bolesne, kiedy już stawała się na nowo bestią, chciała już taka zostać, ale księżyc w końcu zachodził, a ona od nowa przybierała ciało Luny A. Shercliffe. Może powinna się zatracić. Pozwolić przejąć nad nią kontrole, a później nic nie pamiętać. Przypominało jej to upojenie alkoholowe; a na drugi dzień człowiekowi usunęli pół mózgu i nic nie pamięta. Nie lubiła tego. Nie chciała być podobna do tych ludzi. Świadomość musiała ją zachować. Zwłaszcza dzisiaj, z daleka od domu.
Zawyła przeraźliwie. Nasłuchując echa, które miało ponownie do niej wrócić. Nie robiła tego często, nie chciała, żeby ktoś wiedział, że grasuje tu taka bestia. Nikt nie przepadał za wilkołakami. Odmieńcy. Może niektórzy tak nie myśleli, ale nie zamierzała każdego pytać o zdanie i ocenę na temat likantopii. Chyba że przeprowadzenie ankiety do pracy studenckiej — to mogłoby być ciekawe. Na razie musiała z tym poczekać. Dopiero co zaczęła pierwszy rok studiów, jak czas szybko mijał...
Przechadzała się przez las, mijając krzewy i łapami tratując dziki mech, który wchodził jej między pazury. Przykucnęła i obwąchała jedno z drzew, ktoś niedawno przechodził tędy. Komu przyszedł taki durny pomysł, zwłaszcza że las może i nie był nawiedzony, ale na pewno czaiły się tu inne niebezpieczeństwa. Luna powoli ruszyła za tropem i dogoniła właściciela szybko. Znała tę dziewczynkę. Kojarzyła ją z wyprawy. Nie wiedziała, jak ma na imię. Na pewno była ciekawa tej Gilliams. Przypominała jej samą Shercliffe, która wymykała się w nocy do rezerwatu, jednak rezerwat to ślizgonka znała, a ten las — mógł okazać się niebezpieczny. Nie dla Luny, ale dla tego dzieciucha już tak. Co ona sobie myśli?
Wilkołak zaciągnął się zimnym powietrzem, łapiąc woń małej, głupiej dziewczynki i obserwował ją. Gdzieś z oddali obserwował swoimi szarymi ślepiami, które miały w sobie mroźny blask zimnej, ponurej Islandii. Wilk tu pasował. Pasował tu idealnie, nie to, co mała, głupia dziewczynka.
Powrót do góry Go down


Finnegan Gilliams
Finnegan Gilliams

Dorosły czarodziej
Wiek : 20
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : blizny: podłużna na lewym nagarstku, po pogryzieniu na prawej kostce, pooperacyjne na klatce piersiowej
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 425
  Liczba postów : 398
https://www.czarodzieje.org/t15453-finnegan-u-g-gilliams
https://www.czarodzieje.org/t15481-jakas-fest-szybka-szkolna-sowa#415787
https://www.czarodzieje.org/t15479-finnegan-u-g-gilliams
Las QzgSDG8




Gracz




Las Empty


PisanieLas Empty Re: Las  Las EmptyNie 17 Mar - 23:22;

Głupie to było jeżdżenie zimą na wakacje w jeszcze zimniejsze miejsce. Skąd brało się to idiotyczne myślenie, że w ferie koniecznie trzeba odmrażać sobie tyłki i pozbawiać się widoku słońca jeszcze bardziej? Teraz przydałby im się wypad do Meksyku... Ale nie! Zostawmy ciepłe miejsca na czasy, kiedy nawet w Anglii jest ładnie. Debilizm...
Nie miała żadnego celu wycieczki, ani nigdzie jej się nie spieszyło. Zatrzymała się na niepokrytej śniegiem kępce mchu i deptała zmarznięte listki, których chrzęst sprawiał jej niezrozumiałą przyjemność. Zamknęła oczy, wsłuchując się w satysfakcjonujący chrobot pod butami, ignorując szum wiatru i trzeszczenie wysokich drzew.
Nagle leśną ciszę przeszyło mrożące krew w żyłach wycie. Finn natychmiast otworzyła oczy i obróciła się na pięcie, jakby spodziewała się zobaczyć wilka tuż za sobą. Odruchowo postąpiła kilka kroków do tyłu, wpadając plecami na drzewo. Tyle zajęło jej zorientowanie się, że jest na polanie sama. Wcale jednak nie była spokojniejsza. Nie wyobraziła sobie tego wycia, a ten las - jak już wcześniej prześmiewczo zauważyła - był mały. Do tej pory była przekonana, że na Islandii nie ma wilków, ale bardziej wątpiła w swoją wiedzę niż w słuch.
Wciśnięta w pień przeszywała wzrokiem ciemne krzaki przed sobą. Oczami wyobraźni widziała ukryte w nich stworzenia, okrążające ją powoli, stawiając ciche, miękkie kroki. Krążyły, szczerzyły kły, z których skapywała ślina i obserwowały ją, szykując się do ataku. Nawet nie zauważyła, kiedy po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Czy jak się na nią rzucą, to chociaż zabiją ją od razu, czy będzie czuła każde ugryzienie i każde oderwanie mięśni od kości? Z resztą co za różnica?! Ona nie chciała jeszcze umierać!
Czy w ogóle znajdą jej zwłoki? Czy po prostu powiedzą jej rodzicom, że gdzieś zaginęła. I oni będą cały czas mieć nadzieję, że ją jeszcze znajdą. Albo będą sobie wyobrażać, że ktoś ją porwał i w okropny sposób wykorzystuje. Biedna mama!
Przywarła  się do drzewa jeszcze mocniej, przyciskając dłonie do twarzy, żeby stłumić łkanie. Bezradnie spojrzała w niebo, na oświetlającą las Zorzę i dopiero wtedy uświadomiła sobie, że nie tylko ona dziś go oświetlała. Widok księżyca w pełni zamroził jej krew w żyłach do tego stopnia, że przestała płakać.
Kurwa.
Przez chwilę stała jak sparaliżowana. Narastające w niej poczucie paniki weszło na taki poziom, że jej mózg zupełnie się wyłączył. Nie analizowała swoich szans przeżycia, logiczności podejmowanych działań, ani tego jak mógłby wyglądać atak wilkołaka. W pewnym momencie po prostu odbiła się od drzewa rękami i rzuciła biegiem przed siebie. Musiała wydostać się z tego lasu jak najszybciej, nie zwracała jednak uwagi na to, w jakim kierunku biegnie. Nie była nawet pewna czy przemieszcza się w linii prostej. Drzewa zamiast się przerzedzać, gęstniały z każdym krokiem, ale zdawała się tego nie zauważać. Była w stanie tylko biec - jak najszybciej i jak najdalej.
Adrenalina mimo wszystko szybko się wyczerpała. Zatrzymała się, wpadając na jakiś porośnięty mchem głaz, o który oparła się, dysząc ciężko. Nie miała pojęcia, gdzie jest, ani w którym kierunku powinna zmierzać do osady. Może jednak dało się tu zgubić? Miała ochotę zacząć krzyczeć, ale przeczuwała, że jedyną osobą, która by ją usłyszała, byłby wilkołak, od którego uciekała. Musiała się trochę uspokoić, obrać jakiś plan. Wygrzebała z kurtki różdżkę i rzuciła zaklęcie czterech stron świata. Teraz wiedziała już gdzie jest północ. Szkoda tylko, że nie miała pojęcia, w którym kierunku znajdowały się domki. Próbowała sobie przypomnieć, gdzie w stosunku do lasu zachodziło i wschodziło słońce, ale uświadomiła sobie, że ze względu na szerokość geograficzną był to prawie ten sam punkt na horyzoncie. Merlinie, naprawdę nienawidziła Islandii!
Usiłując opanować narastającą ponownie panikę, postanowiła iść po prostu w jednym kierunku. Kiedyś musiała wyjść z tego lasu, a wtedy po prostu by go okrążyła. Liczyła na to, że nie zamarznie w tym czasie... Póki co najbardziej martwiło ją zresztą dożycie końca nocy. Uspokoiła się trochę i już mając ruszać na północ, zauważyła poruszającą się gałąź przed sobą. Zamarła wpatrując się w to miejsce. Czy to był wiatr? To tylko wiatr, prawda? Tylko czemu nic innego się nie poruszało? Czy tam coś było?! Czy to coś chciało ją zabić?!


Ostatnio zmieniony przez Finnegan Gilliams dnia Sob 6 Lip - 19:48, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Luna A. Shercliffe
Luna A. Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.72 m
C. szczególne : włosy farbowane na blond, ugryzienie po zębach wilkołaka na lewym barku, dość spore blizny, wychudzona, blada, milcząca,
Dodatkowo : likantropia
Galeony : 411
  Liczba postów : 145
https://www.czarodzieje.org/t16923-luna-ann-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t16951-moon#472799
https://www.czarodzieje.org/t16922-luna-ann-shercliffe
Las QzgSDG8




Gracz




Las Empty


PisanieLas Empty Re: Las  Las EmptyWto 19 Mar - 19:24;

To prawda. Shercliffe również wolała ciepłe, pełne słońca miejsca. W końcu wszyscy wyjechali na ferie zimowe, więc może dlatego właśnie była tym miejscem ta Islandia. Ponura, chłodna i szybko dająca ciemność. Idealna dla wilczych dzieci. Na pewno nie jeden wilkołak mógł się tu skryć, ale Luna musiała normalnie żyć z likantropią i za nic nie zostawiłaby rezerwatu. Gdyby jednak nie miała wyboru, wybrałaby jakieś odludne miejsce, chatkę w lesie i tak sobie by żyła — na Islandii. Nadal jednak nie trawiła zimna będąc w postaci Luny Shercliffe. Na szczęście teraz była pełnym, świadomym wilczurem, mającym na sobie sporo futerka. Piękna to może nie była w tej postaci, ale kto mówił, że wilkołaki są śliczne? Nigdy jeszcze czegoś takiego nie słyszała. Wilki to tak, ale nie wilkołaki. Łaki, kłaki czemu kołaki? Przecież też mogła chodzić i biegać na czterech łapach jak prawdziwy dziki zwierz.
Obserwowała dziewczynkę. W przeciwieństwie do niej ona zwracała uwagę na wszystko. Ta mała była nieostrożna. Miała szczęście, że trafiła na Lune, która w pełni była świadoma tego, co robi — obserwuje. Nie chciała zostawiać Gilliams samej. Shercliffe nigdy nie pozwoliła sobie na to, aby zostawić bezbronną istotę samą w lesie, w rezerwacie, nigdzie. Zawsze pomagała tym zagubionym zwierzakom, a jeśli nie mogła tego zrobić, to obserwowała je, do końca ich ostatnich chwil. Wiedziała, że prędzej dziewczynka przestraszy się wilkołaka niż czegoś innego w tym lesie, który wydawał się totalnie opustoszały. Na pewno gdzieś tu istniały straszniejsze, gorsze rzeczy niż Luna Shercliffe w postaci wilkołaka. Jednak ślizgonka wiedziała czego uczą na temat likantropi. Zgadzała się z tym, może nie do końca. Na pewno bez tojadowego płynącego w żyłach wilczura, ta mała już by nie żyła. Nie zdążyłaby nawet krzyknąć — niestety.
Krukona wyglądała na spanikowaną. Przerażoną. Musiało wystraszyć ją moje wycie, pomyślał wilczur. Chciał uderzyć się dłonią w czoło, ale wiedziała, że ludzkie reakcje w ciele bestii nie były dobrym pomysłem. Jeszcze wybiłby sobie oczy tymi pazurami. Nie mógł nic powiedzieć. Jedynie miał wycie, klapnięcie szczęką i warczenie, co na pewno pogorszyłoby sytuacje. Nie chciał straszyć, chciał tylko jej pomóc, ale kto zaufa jakiemuś obcemu wilkołakowi; może oswojonemu, tak, ale nie obcemu.
Nie poruszyła się. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku. To był właśnie ten czas, ten moment, w którym nie mogła nic zrobić; mogła tylko czekać. Jej szare, ludzkie na pozór ślepia błyszczały w świetle księżyca.
No, mała miałaś wilczego stróża. Jeśli nie dostaniesz zawału, to na pewno przeżyjesz. Dzisiaj Luna A. Shercliffe nie gustowała w małych dziewczynkach.
Powrót do góry Go down


Finnegan Gilliams
Finnegan Gilliams

Dorosły czarodziej
Wiek : 20
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : blizny: podłużna na lewym nagarstku, po pogryzieniu na prawej kostce, pooperacyjne na klatce piersiowej
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 425
  Liczba postów : 398
https://www.czarodzieje.org/t15453-finnegan-u-g-gilliams
https://www.czarodzieje.org/t15481-jakas-fest-szybka-szkolna-sowa#415787
https://www.czarodzieje.org/t15479-finnegan-u-g-gilliams
Las QzgSDG8




Gracz




Las Empty


PisanieLas Empty Re: Las  Las EmptySob 23 Mar - 20:22;

Oddychając płytko, wpatrywała się w miejsce, w którym dostrzegła ruch. Dookoła zaległa cisza, zakłócana jedynie skrzypieniem wysokich pni drzew. Finn była pewna, że jej kołaczące się w piersi serce słychać było jardy dalej. Wilkołak był pewnie w stanie usłyszeć nawet krew przepływającą przez jej żyły. Próby wyjścia z lasu przestały wydawać się sensowne. Nigdy nie byłby w stanie uciec. Mogła tylko stać pod kamieniem i czekać na pewną śmierć.
Jej brązowe oczy nadal utkwione były w nieruchomej już teraz gałęzi. Gdyby coś stamtąd wyszło - zobaczyłaby od razu. Może udałoby jej się rzucić chociaż jakieś zaklęcie...
Była w pełni skupiona, kiedy nagle po jej prawej stornie trzasnęła gałązka. Nawet nie spojrzała w tamtym kierunku, tylko w panice rzuciła się w przeciwną stronę, nie oglądając się za siebie. Ogromnym susem przesadziła przez wystający z ziemi korzeń, lądując po kostki w śniegu na dziwnie miękkim gruncie. Nie zdążyła się tym nawet zdziwić, bo po obu jej stronach podniosły się białe ściany liścia Laqueushiemsa. Zdążyła tylko krzyknąć i spróbować skoczyć do przodu, nim roślina uwięziła ja w swoich kleszczach. Utknęła w miękkim, lepkim i ciemnym kokonie. Na zewnątrz zostało tylko jej prawe przedramię i właściwie tyle by wystarczyło, gdyby ze strachu nie wypuściła z dłoni różdżki, gdy liść się na niej zamknął.
Koniec.
Uciekając przed wilkołakiem, wpadła w mięsożerną roślinę, która teraz będzie ją żywcem rozkładać na składniki odżywcze. Za godzinę zacznie działać toksyna, za tydzień z dziewczynki nie pozostanie nic prócz niestrawnych przez Laqueushiems części i połowy ręki wystającej na zewnątrz. Chociaż tę miały pewnie ogryźć do kości jeśli nie wilki, to mrówki.


Ostatnio zmieniony przez Finnegan Gilliams dnia Sob 6 Lip - 19:50, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Luna A. Shercliffe
Luna A. Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.72 m
C. szczególne : włosy farbowane na blond, ugryzienie po zębach wilkołaka na lewym barku, dość spore blizny, wychudzona, blada, milcząca,
Dodatkowo : likantropia
Galeony : 411
  Liczba postów : 145
https://www.czarodzieje.org/t16923-luna-ann-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t16951-moon#472799
https://www.czarodzieje.org/t16922-luna-ann-shercliffe
Las QzgSDG8




Gracz




Las Empty


PisanieLas Empty Re: Las  Las EmptyNie 24 Mar - 15:30;

Na swój sposób to było przyjemne uczucie. Wilkołak widział, czuł i słyszał, jak zwierzę oddycha, jego puls przyspiesza, a serce galopuje, jakby zaraz miało wyrwać się z piersi, rozrywając skórę. Nie jego, ale jej. Nie zwierzę, ale ona. Krukonka o dziwnym imieniu. Dziewczynka mająca zaledwie trzynaście lat? Może dwanaście. Tego wilku nie mógł wiedzieć, nawet mając rentgen w oczach.
Luna wiedziała, że las zwłaszcza w nocy przynosi różne mary, cienie, które stawały się naszymi najgłębszymi koszmarami. Krzewy, gałęzie przybierające przeróżne kształty i zmieniające się w postacie niczym w mugolskich horrorach. Tylko mugole zamykali horrory w pudełkach, czarodzieje nigdy tego nie robili. Ostrożnie.
Nie bój się mała dziewczynko, myślał wilk. Niespodziewanie krukona ruszyła w pogoń, szybko, gwałtownie w panice wpadła w coś złego. Nawet wilczur to wyczuł, nie będąc specjalistą od ziela. Szybkim ruchem dopadł dziewczynkę i złapał za wystającą rękę. Delikatnie, aby ostre zęby nie wbiły się w młode ciało. Nie chciał zmieniać dziewczynkę w potwora. Niestety roślina trzymała już całe ciało Finn, dlatego wilku postanowił pazurami, z ostrożnością chirurgiczną, ale pewną dłonią ze szponami, rozerwać roślinę i uwolnić to głupie szczenię. Kiedy już uwolnił ją z uścisku śmierci. Złapał za lewą nogę, aby odciągnąć od niebezpieczeństwa. Jednak chwila nieuwagi i już nie panując na swym uściskiem w silnych szczękach, przebił skórę i wpuścił jad do krwiobiegu Gilliams, ale wilku uratował małe, głupie szczenie. Niestety trucizna powoli zatruwała ciało, likantropia szerzyła się w małym ciele, siejąc spustoszenie. Wilk odciągnął dziewczynę i puścił ją szybko, ale zobaczył, co uczynił. Gdyby mógł, zapłakałby, ale on tylko zawył do księżyca. Zawył bardzo smutno. Nikt nigdy na Islandii nie słyszał takiej rozpaczy w przeraźliwym wyciu bestii, która wydała z siebie całkiem ludzki dźwięk.
Powrót do góry Go down


Finnegan Gilliams
Finnegan Gilliams

Dorosły czarodziej
Wiek : 20
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : blizny: podłużna na lewym nagarstku, po pogryzieniu na prawej kostce, pooperacyjne na klatce piersiowej
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 425
  Liczba postów : 398
https://www.czarodzieje.org/t15453-finnegan-u-g-gilliams
https://www.czarodzieje.org/t15481-jakas-fest-szybka-szkolna-sowa#415787
https://www.czarodzieje.org/t15479-finnegan-u-g-gilliams
Las QzgSDG8




Gracz




Las Empty


PisanieLas Empty Re: Las  Las EmptyWto 2 Kwi - 2:57;

Im bardziej się szarpała, tym bardziej zaciskały się na niej ściany rośliny. A może tylko tak jej się wydawało przez rosnące w niej poczucie klaustrofobii. Początkowo bezsilnie próbowała rozewrzeć "szczęki" rośliny, w końcu jednak jej działania zatraciły jakikolwiek sens i tylko szamotała się w panice. Przed oczami miała zupełną ciemność. Rozpaczliwie próbowała zaczerpnąć powietrza, ale krótkie, urywane oddechy zadawały się nie docierać do płuc, zaś ciepłe powietrze wewnątrz rośliny - i tak pozbawione tlenu. Dusiła się.
Chłodne powietrze owiewające wysunięte z Laqueushiemsa ramię kontrastowało z zalewającym ją gorącem, sprawiając, że ręka wydawała się nie należeć do niej. Praktycznie nie czuła jej aż do momentu, w którym jej nadgarstek omiótł ciepły oddech wilka. Zamarła, gdy chwyciły ją jego gładkie kły. W jej piersi gotował się wrzask, który nie był jednak w stanie przedrzeć się przez ściśnięte gardło. Po wewnętrznej stronie uda ściekł ciepły strumyk, szybko wsiąkając w spodnie dziewczynki. W następnej sekundzie stworzenie puściło ją, ale nim zdążyła odetchnąć, poczuła uderzenie na ścianie rośliny. Wilkołak rozszarpywał liść, by dostać się do środka. Straciła przytomność.
Ocknęła się na zimnej, pokrytej cienką warstwą śniegu ziemi. Coś pociągnęło ją za kostkę. Nie coś - wilkołak. Przytomność i siły wróciły jej w ciągu sekundy. Wrzeszcząc na całe gardło, zaczęła wyrywać się potworowi, szarpiąc uwięzioną nogą i próbując kopnąć go drugą. Stworzenie przewlokło ją jeszcze kawałek, po czym puściło. Finn nie zastanawiała się dlaczego, zaś wysoki poziom adrenaliny znieczulał niemal wszystko. Uwolniona, natychmiast zerwała się na nogi i rzuciła biegiem przed siebie, nie zważając na to, że gdzieś tam w lesie porzuciła różdżkę, ani na to, że i tak nie była w stanie przegonić wilkołaka, którego wycie dzwoniło jej w uszach.
Po kilku krokach kostka zaczęła ją boleć. Po kilkunastu dziewczynka zaczęła poważnie utykać. Dysząc ciężko obejrzała się za siebie, by sprawdzić, czy potwór ją gonił, ale zamarła widząc plamy krwi na śniegu. Spojrzała w dół na własne stopy. Lekko poszarpana lewa nogawka była przesiąknięta krwią.
- Nie... - powoli osunęła się na ziemię i przyciągnęła do siebie zranioną kostkę. - Nie, nie, nie, nie, nie, nie - z rosnącym przerażeniem odsunęła nogawkę, zaklinając w myśli rzeczywistość, by rana na nodze była wynikiem jakiegoś rozcięcia. Ostatnie "nie" przeszło w histeryczny płacz, gdy zobaczyła rząd kłutych ran, będących z całą pewnością odciśnięciem wilczej szczęki. Gubiąc resztki psychicznej równowagi w panice pocierała ranę, jakby chciała ją zmyć wraz z rozmazaną na łydce krwią. Po chwili zmieniła taktykę i krztusząc się własnymi łzami, zaczęła rozdrapywać ukąszenie. W swoim oszalałym ze zgrozy umyśle, chciała pozbyć się całej skażonej krwi. Nie trwało jednak długo nim wycieńczona i zdruzgotana własną bezsilnością, położyła się w śniegu, nadal trzęsąc się od ustępujących powoli spazmów płaczu.


Ostatnio zmieniony przez Finnegan Gilliams dnia Sob 6 Lip - 20:24, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Luna A. Shercliffe
Luna A. Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.72 m
C. szczególne : włosy farbowane na blond, ugryzienie po zębach wilkołaka na lewym barku, dość spore blizny, wychudzona, blada, milcząca,
Dodatkowo : likantropia
Galeony : 411
  Liczba postów : 145
https://www.czarodzieje.org/t16923-luna-ann-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t16951-moon#472799
https://www.czarodzieje.org/t16922-luna-ann-shercliffe
Las QzgSDG8




Gracz




Las Empty


PisanieLas Empty Re: Las  Las EmptySob 6 Kwi - 17:48;

Jaki ojciec taka córka? Kto by przewidział, że popełni ten sam błąd co Christopher Shercliffe, ale on zrobił to nieświadomie, a ona... Nie tylko @Finnegan Gilliams, straciła na Islandii swoje ja. Luna wiedziała, co zrobiła, nie chciała tego. Nigdy nie pozwoliłaby, aby jej wilcze kły wbiły się w kogokolwiek, a tym bardziej w młodziutkie ciało krukonki. Była w szoku. Nadal w wilczej formie i nie mogła odmienić się, dopóki księżyc wisiał nad ich głowami. Nie mogła pobiec za tą dziewczyną, błagać ją o wybaczenie — zresztą to byłoby jakieś żałosne. Właściwie co by zrobiła Shercliffe w takiej sytuacji? Na pewno chciałaby uciec i chciała. Miała ochotę rzucić się w inną stronę, zostawić to biedne szczenie. Zastanawiała się, czy jest jakiś sens biec za nią. Nie mogła jej zostawić samej, ale... ta dziewczyna była przerażona. Nigdy nie zapomni tego spojrzenia. Nadal widziała te krukońskie oczy. Luna miała wrażenie, że właśnie odebrała tej młodej istotce życie. Czuła strach, lęk... Bała się, mimo że wyglądała jak ponad dwumetrowa bestia, to jej powinni się bać i bali. Dyszała ciężko, złapała pierwsze drzewo i zaczęła je drapać, ostrymi pazurami, aż zamarła. Zatrzymała się, spojrzała na rozdartą korę, po czym opadła. Siedziała i skomlała jak pobite zwierze. Co powinna zrobić? Nie chciała spaść jak ojciec, ale właśnie teraz zrozumiała, co on może czuć. Ta dziewczyna jej tego nie wybaczy, ale... nie wiedziała, kim jest. Może, może Luna ucieknie i nikt się nie dowie. Przeklęty księżyc przeniosła spojrzenie na niego. Chciała, żeby już nastał ranek. Miała ochotę rozerwać futro, a pod futrem skórę i dokopać się do swojego ludzkiego ciała. Niech ta bestia zginie, przepadnie! Nie mogła nawet przekląć, wyrazić tego, co czuje, bo nadal zwierzęce instynkty dawały o sobie znać. Wilcze źrenice rozszerzyły się, kiedy poczuła krew Finn. Miała nadzieje, że rana nie jest głęboka i dziewczyna się nie wykrwawi. Nawet nie mogła pójść po pomoc. Była tym złym charakterem, wszystkiemu winna. Chciała być zła na Gilliams, ale czuła tylko nienawiść do siebie. Gdyby ta dziewczynka się tu nie pojawiła, nic by się takiego nie stało, a ona chciała umrzeć. Teraz obie będą tego chciały.
Powrót do góry Go down


Claude Faulkner
Claude Faulkner

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 31
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 184
C. szczególne : miedziane włosy, piegowata twarz
Galeony : 593
  Liczba postów : 687
https://www.czarodzieje.org/t15209-claudius-faulkner
https://www.czarodzieje.org/t15222-claude-faulkner#406465
https://www.czarodzieje.org/t15208-claudius-faulkner
Las QzgSDG8




Gracz




Las Empty


PisanieLas Empty Re: Las  Las EmptyPią 5 Lip - 12:58;

Dawno, dawno temu...

Claude powinien wiedzieć, że Edgar Fairwyn naopowiadał mu bajeczek i choć nie wierzył początkowo w jego słowa, im więcej czasu mijało, tym bardziej był przekonany, że runiczne kamyki przyciągają do niego nieszczęścia. Ani się obejrzy, a naprawdę zostanie porażony śmiertelną klątwą i tyle by było z przygód rudego amnezjatora. Od czasu opuszczenia pokoju, w którym miał przyjemność mieszkać podczas tych ferii zimowych, potknął się już trzy razy, raz omal nie kończąc z twarzą nadzianą na wystającą z ziemi, zaostrzoną skałę. Do tego podczas posiłku wylał na siebie cały kubek gorącej herbaty, a chrupiąca skórka od chleba boleśnie werżnęła mu się między zęby, powodując krwawienie z dziąsła i nieznośny ból. Cały ten czas miał przy sobie kamyki - przypadek?
Wiedział, że to strasznie głupie. On, dorosły facet, miałby się bać takich bredni? Runiarz na pewno chciał go tylko nastraszyć lub nagadał mu głupot, by się go pozbyć. Nie potrafił się jednak pozbyć wrażenia, że powinien udać się do lasu. Nie zajdzie nigdzie głęboko, ot oddali się nieco od jego skraju i porzuci runiczne kamienie w śnieżnej zaspie. Plan był prosty, wystarczyło go jedynie wykonać. Brodził w śniegu po kostki, żałując, że nie ubrał cieplejszych skarpet lub nie zaczarował ich wcześniej, by grzały lub chociaż nie przemakały. Teraz już nie chciało mu się przy nich gmerać różdżką - zresztą trzymał ją w wyciągniętej ręce, unosząc jej jarzący się światłem koniec w górę, by widzieć cokolwiek przez sobą w gąszczu otaczających go drzew.
Nagle usłyszał trzask. Aż podskoczył, bowiem okazało się, że to on nadepnął na jakąś gałąź i złamał ją, tworząc tym samym niosący się echem trzask. Dobrze, że spojrzał w dół - gałąź okazała się być... różdżką? O Merlinie... Wnętrzności Claude'a zdawały się wywrócić na lewą stronę, a w klatce piersiowej poczuł lodowe igiełki, przeszywające jego serce strachem. Leżąca samotnie różdżka w środku lasu nie była dobrym znakiem i nie wróżyła nic dobrego. Obszedł różdżkę z każdej strony w promieniu dwóch metrów, przyświecając różdżką i szukając śladów - ku swojej zgrozie znalazł je. Czerwone plamy... Krwi. Przełknął z trudem ślinę, lecz powiedział sobie, że nie może się teraz odwrócić i udać, że niczego nie zobaczył. Nie wybaczyłby sobie, szczególnie po całej tej akcji w pubie na Nokturnie... Zabrał za sobą przełamaną w pół różdżkę - liczył, że znajdzie jej właściciela.
Szedł po śladach i nie musiał iść długo, by odnaleźć ofiarę. Leżąca na ziemi, ciężko oddychająca dziewczynka zdawała się być w zbyt dużym szoku, by reagować na jego obecność. Faulkner opadł przy niej kolanami na śnieg i podniósł ją za ramiona, kierując jej głowę w swoją stronę.
- Hej, hej, co się stało? Jesteś ranna? Czemu jesteś tu sama? - zadawał jej pytania, lecz w gruncie rzeczy nie spodziewał się odpowiedzi. Jego wzrok powędrował ku odsłoniętej kostce, na której widniała rana w postaci odcisku szczęk, z której sączyła się gęsta, bordowa krew. Kształt rany wzbudził w amnezjatorze wyłącznie większe obawy - duże zwierzę, jakiś wilk? Albo co gorsza - wilkołak? Natychmiast musiał zabrać stąd dziewczynkę. Nie tracił czasu na próby rzucania zaklęć, zresztą był wystraszony i prawdopodobnie tylko by jej zaszkodził. Nie miał też pewności, czy zagrożenie minęło bezpowrotnie, czy na przykład za minutę zza drzew nie wyskoczy żądny krwi wilkołak, chętny dokończyć dzieło? - Zabiorę Cię stąd - powiedział, po czym pomógł jej wstać na nogi, rozglądając się przy tym na boki i próbując dostrzec coś w ciemnościach. Zacisnął powieki i skupił się najmocniej jak mógł, by teleportować się razem z poszkodowaną dziewczynką prosto pod kopalnię, a dalej by znaleźć jej odpowiednią pomoc, powiadomić opiekunów, zająć się opatrzeniem rany. W całym tym procesie przez moment zapomniał o tym, że złamał dziewczynce różdżkę. Przed zakończeniem wyjazdu, po złożeniu wszystkich zeznań jako świadka zdarzenia, Claude odesłał dziewczynce zadośćuczynienie w postaci sumy galeonów wystarczającej na zakup dobrej różdżki.

/ztx2 (3?)
Powrót do góry Go down


Finnegan Gilliams
Finnegan Gilliams

Dorosły czarodziej
Wiek : 20
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : blizny: podłużna na lewym nagarstku, po pogryzieniu na prawej kostce, pooperacyjne na klatce piersiowej
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 425
  Liczba postów : 398
https://www.czarodzieje.org/t15453-finnegan-u-g-gilliams
https://www.czarodzieje.org/t15481-jakas-fest-szybka-szkolna-sowa#415787
https://www.czarodzieje.org/t15479-finnegan-u-g-gilliams
Las QzgSDG8




Gracz




Las Empty


PisanieLas Empty Re: Las  Las EmptyNie 7 Lip - 1:39;

Spazmy i łkania ustały w końcu same. Przestała myśleć o pokąsanej nodze. Przestała myśleć o czymkolwiek. Każda kolejna myśl o tym w jak błahy sposób zniszczyło się całe jej życie spowodowałaby kolejny atak histerii, na który fizycznie nie miała już siły. Patrzyła tępo na przykryty cienką warstwą śniegu mech. Jej własny oddech zdawał się pochłaniać tyle energii, że nie byłaby w stanie ruszyć już choćby palcem. Może wolałaby tu zamarznąć, ale z drugiej strony perspektywa śmierci nadal ją przerażała. Jedynym bezpiecznym w jej głowie miejscem była zupełna apatia.
Nie zauważyła kiedy podszedł do niej mężczyzna. Drgnęła, kiedy jej dotknął, ale nie miała sił się wyrwać. Jego słowa dolatywały do niej jakby z zupełnie innej strony i zdecydowanie większej odległości. Czy to na pewno mówił on? Dźwięk dochodził do jej uszu, jakby z opóźnieniem, dopiero po tym jak już poruszył wargami. W jego uścisku czuła się jak szmaciana lalka. Dłonie zaciskały się na jej ramionach pewnie bardziej niż mężczyzna zdawał sobie z tego sprawę, ale to powoli sprowadzało ją na ziemię.
Co się stało?
Sama nie wiedziała jak to było możliwe. To się nie mogło dziać. To się nie przydarzało nudnym, zwyczajnym dziewczynkom z brudnych, londyńskich kamienic. W jej wyobrażeniu likantropia zdarzała się w starych, owianych jakąś tajemnicą rodach. Wśród czarodziejów, którzy mieli jakichś wrogów, ale też znajomości i pojęcie, co robić w takich wypadkach. A ona była tylko drugim magicznym pokoleniem szarej, pospolitej rodziny, w której nie było miejsca i czasu na równie nieprawdopodobne historie i wyjątkowe przypadki. Po prostu nie.
Szybko łapane powietrze zdawało się nie docierać do płuc, a mimo to jej klatka piersiowa bolała, jakby miała eksplodować. Nieświadomie podążyła wzrokiem za spojrzeniem mężczyzny, które spoczęło na pokąsanej kostce. Wnętrzności podeszły jej do gardła, a strach ponownie zaczął rozsadzać głowę. Miała ochotę wrzeszczeć i z pewnością rozpłakałaby się głośno, gdyby nie obecność obcego mężczyzny. Zawieszona gdzieś pomiędzy paniką, a zwyczajnym dla niej lękiem społecznym, krztusząc się powstrzymywanym szlochem, opadła bezwiednie w stronę mężczyzny, wtulając w niego głowę. Niemożność opanowania się przytłaczała. Nie miała już siły czuć się w ten sposób, ale nie była w stanie tego przerwać. Chciała przestać - zasnąć, stracić przytomność. Pozwoliła mu podnieść się na nogi, nadal się o niego opierając. Silne szarpnięcie, kiedy ich teleportował, pozbawiło ją świadomości.

//zt
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Las QzgSDG8








Las Empty


PisanieLas Empty Re: Las  Las Empty;

Powrót do góry Go down
 

Las

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Las JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
islandia
-