Osoby: Finn Gard & Lennox X. Zakrzewski Miejsce rozgrywki: Korespondencja listowna Rok rozgrywki: rok 2016 Okoliczności: Jak to było zanim się oficjalnie poznali? Wystarczył błędnie dostarczony list, by ze zwykłej uprzejmości pojawiły się dłuższe rozmowy listowne. Czas, kiedy tak na dobrą sprawę nie wiedzieli o swoim istnieniu.
Masz mnie za skończonego idiotę? Naprawdę? Chyba nie wiesz z kim masz do czynienia. Jeżeli nie chcesz abym puścił parę z ust, to może odpuść sobie to nachodzenie.
Finn Gard
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Z tego co mi wiadomo to nie jestem Charles, a tym bardziej nie przypominam sobie, bym kogoś nachodził. Chyba, że chodzi o bibliotekę, ale to z ręką na sercu zapewniam, że przypadkiem znalazłem się przy Dziale Ksiąg Zakazanych. I szczerze mówiąc nie wiem z kim mam do czynienia, bo Twojej sowie się coś pomyliło i trafiła pod zły adres :)
Niemożliwe... Moja sowa jeszcze nigdy się nie pomyliła. Nie jesteś tym rudym chłoptasiem z Gryfońskiej V klasy? Nie przeoczysz raczej jego osoby. Okulary, wyłupiaste oczy, lepkie palce...
Ktokolwiek
Finn Gard
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Zdajesz sobie sprawę, że na piątym roku w Gryffindorze znajdzie się z trzech takich osób? Nie mam takiej pamięci do twarzy, ale skoro ten "Twój" ma lepkie ręce, to będę mieć oczy szeroko otwarte. Lepiej by nadział się na różdżkę niż na sakiewkę z galeonami. A jednak Twojej sowie się coś pomieszało. Podziwiam ją, bo zazwyczaj sowy omijają mnie szerokim łukiem - nie lubią mnie, ze wzajemnością. Co prawda Twoja była dosyć grzeczna, choć nie mogłem pozbyć się jej z dormitorium dopóki nie naskrobałem odpowiedzi. Dobrze wytresowana, ale gubi pióra.
Nie wiem ilu takich może być, wystarczy, że jeden zalazł mi za skórę. Myślę, że dopóki nie masz długich nóg, z którymi obnosisz się w spódniczce i lśniących pukli włosów, to nie musisz się obawiać o galeony w sakiewce (swoją drogą, naprawdę tam trzymasz pieniądze?) Traci, bo często wdaje się w niepotrzebne sprzeczki z innymi sowami. Dziwne, że Cię nie zaatakowała... Ona nienawidzi kiedy wysyłam listy, woli jak fatyguje się osobiście. Spore utrapienie.
Ktokolwiek
Finn Gard
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Widzisz Ktosiu, zdziwiłeś się - i o to chodzi. Niewielu podejrzewa, że ktokolwiek (o ironio) postanowi trzymać małe oszczędności w starej niemodnej sakiewce. Kto wie, pewnie nie ten jeden Gryfonik ma lepkie ręce. Sądząc po Twoich listach to masz na niego haka? Skoro w Hogwarcie czai się złodziejaszek, warto tego haka wykorzystać... Czy Twoje galeony przylepiły się do jego łap? Mam więc wyobrażać sobie Ktosia w spódniczce i lśniących włosach?
Mam taki nawyk, że nie pozwalam sowom do siebie podchodzić. Dla ich i mojego własnego dobra. Choć ledwie to napisałeś, Ktosiu, a przy tym liście próbowała poczęstować się moim kciukiem. Podziwiam Twoją cierpliwość, moja jest na wyczerpaniu. Nie lepiej zainwestować czas w naukę zaklęcia patronusa? Szczerze polecam, nie trzeba karmić, czyścić, wdychać sowiego smrodu, a jedynie wykrzesać z siebie trochę mocy.
O dziwo się zgodzę, zaskoczyłeś... Chyba tylko czarodzieje starej daty używają sakiewek, a tu proszę. Chyba, że jesteś starszym jegomościem... W takim razie wcale nie jest mi przykro, w końcu za szczerość nie powinno się płacić. Lepkie ręce, miałem na myśli, że napastuje dziewczyny. A przynajmniej jedną, której tknąć nie mógł. Nie żeby sama nie umiała sobie poradzić, po prostu nie mogłem (nie chciałem) tak stać bezczynnie... To nie w moim stylu, przynajmniej w tym wyjątkowym przypadku.
Zdecydowanie nie noszę spódniczek, a moje włosy raczej dawno nie widziały grzebienia.
Żal byłoby się jej pozbywać, chyba jedyne zwierzę jakie wytrzymuje moje podłe towarzystwo. Zwierzęta potrafią być niewdzięczne. Sowa pomimo kilku ataków była całkiem przydatna i posłuszna. Chyba mnie lubi. Próbowałem, jednak jeszcze nie osiągnęłam odpowiedniego poziomu. Takiego, który by mnie zadowolił. Jestem wybredny, poza tym... Nienawidzę posługiwać się czarami. Wolę robić coś samodzielnie, mog wybrudzić dłonie atramentem, mogę klnąć pod nosem kiedy coś mi nie wyjdzie i muszę użyć nowego pergaminu... Znoszę smród i uszczypliwości zwierzęcia, bo machanie różdżką wcale nie czyni ze mnie kogoś lepszego. Może bardziej leniwego.
Ktokolwiek
Finn Gard
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
A widzisz, pojawiają się właśnie między nami różnice. Nie jestem staruszkiem, daleko mi nawet do wieku średniego aczkolwiek moi rodzice są dosyć liberalni i czasami wyłazi ze mnie ta ich starodawność.
Twój Wyjątkowy Przypadek ma więc szczęście, że interweniujesz. To miłe, myślę, że nawet bardzo. W Proroku czytałem artykuł, że ludzie chorują na znieczulicę. Muszę przestać czytać ten szmatławiec.
Podziwiam. Gdybym kiedykolwiek miał posiadać sowę (a tak się nie wydarzy) wymagałbym od niej bezwzględnego posłuszeństwa i szacunku. Noszenie korespondencji nie jest byle zajęciem, to dosyć istotne zadanie.
Zdefiniuj "podłe towarzystwo". Ciekawi mnie co masz na myśli. Spotkałem podłych ludzi, a jednak Twój Wyjątkowy Przypadek zdradza, że jednak kierujesz się niepodłymi pobudkami.
Jedno nie wyklucza drugiego. Można brudzić sobie dłonie atramentem, nosić listy na drugi koniec szkoły i jednocześnie stosować magię przy banalnych czynnościach. Dla mnie to wygodne, daje mi satysfakcję. Lubię "machać różdżką" jak to określiłeś i nie uważam się za leniwca, a raczej za swego rodzaju artystę.
Nie spotkałem jeszcze czarodzieja, który nienawidziłby rzucania czarów. Jak to możliwe zatem? Nawet charłaki chcą magii, której nie posiadają...
Co do szmatławca się zgadzam, ale troszkę racji ma... Znieczulica jest wszędzie i sam na nią choruje... Moja siostra była jedną z dziewczyn, które trafiły na tego oślizgłego typka. A jak to określenie pasuje do prawdziwego reprezentanta domu Salazara, tak Gryfon będzie miał nieźle przejebane jak mi się na oczy pokaże...
Oh, ten stary pióropusz jest posłuszny. Jednak daję mu swobodę. Kiedy ma dostarczyć ważną wiadomość, to dostarcza... Wcześniej wspomniałem, że wolę robić rzeczy sam... Również swoje myśli z papieru przekazuje osobiście, rzadko kiedy zdarza się, że faktycznie można mnie znaleźć nad kawałkiem pergaminu i sową czekającą na parapecie (o dziwo, jak w tym przypadku) Jestem egoistą, wbrew temu czego się już o mnie dowiedziałeś. Moja waleczna postawa wynika również z tego, że zwyczajnie mam ochotę komuś przywalić... A on jest idealną okazją.
Widzisz... "Banalne czynności", "Wygodne"... To przeczy mojego charakterkowi. Nie jestem wygodny, nigdy nie chodzę na skróty... Lubię wiedzieć, że naprawdę coś potrafię, iż nie sprowadza się do machania badylem i wypowiadania regułek na pamięć. Chcę coś robić... Chcę mieć znaczenie, a magia mnie tego pozbawia. Nie chcę aby wartość mojej osoby sprowadzała się do tego, jak dobry jestem w rzuceniu zaklęć i jak dzięki nim rozwiązuje problemy... Ja sam chce je rozwiązywać, używając siły swojego umysłu i ciała. Lubię próbować.
Czy nie każdy pragnie tego, czego mieć nie może? Posiadają wyobrażenie, które mówi im, że będą kimś w tym świecie, o ile będą władali chociaż śladem jakieś magii. To smutne i żałosne.
Ktokolwiek
Finn Gard
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Choć od przemocy stronię, wierzę, że czasami trzeba użyć jej języka, skoro tylko taki przemawia do opornych mózgów niektórych osobników. Szczególnie, jeśli chodzi o kogoś bliskiego. Oni są najważniejsi. A więc Ktokolwiek, Ślizgonie, przyklasnąłbym Ci dosadnemu przekazaniu mu "odwal się".
A więc masz tak zwaną gorącą krew, skoro masz ochotę komuś przyłożyć. W sumie ja czasami potrafię zamordować kogoś w myślach, a uśmiechać się jakby towarzystwo delikwenta dostarczało mi przyjemności. Każdy funkcjonuje na swój sposób. Ludzie drażnią. Nie przepadam za ich tłumem. Są nachalni, jest ich zbyt dużo. Czasami, gdy mam wisielczy humor stwierdzam, że akromantule obijają się i zjadają zbyt mało ludzi.
Lubisz więc trenować swoje ciało i granice. Niby rozumiem, choć muszę więc przyznać, że moje własne pozostawia wiele do życzenia, choć na szczęście nie jestem otyłym zmutowanym nieśmiałkiem. Z tego co mi wiadomo wartość człowieka określa się po tym, co robi i mówi, a nie czy walnie w nos czy rzuci klątwą w głowę.
Kim byś był, gdybyś nie był czarodziejem? To straszna myśl
Ja wierzę, że jest to najszybszy sposób na to, aby do drugiej osoby coś dotarło. Za pierwszym razem. Dobrze, że nie wyjeżdżasz mi z tym syfem pt.: Przemoc rodziny przemoc, strzeż się jej!
Moje geny mnie zdradzają i podejrzewam, że spory wpływ na moją gorącą krew mają właśnie korzenie. I czemu tylko w myślach? Mógłbym dostrzec pewne podobieństwo w naszych postaciach, oczywiście, nie w tej którą jestem obecnie. Teraz często bez zastanowienie ruszam do przodu, nawet nie oglądając się za siebie, na chaos, który po sobie zostawiłem. I wiesz co? Lubię to.
Czyli zawęża się lita potencjalnych kandydatów... I nie wiem w jakim świecie żyjesz, mój listowny kolego... Może nie ma wojny, może nikt bezpośrednio nam nie zagraża... Jednak całe to społeczeństwo to jeden wielki rak, który powoli nas pochłania. Na samym końcu bez znaczenia będzie to, jak dobry byłeś w warzeniu eliksirów i rzucaniu klątw. Jednak aby utrzymać się jak najdłużej, trzeba reprezentować sobą nie tylko umysł i zdolności. Nie zauważyłeś, jak na innej krzywdzie inna osoba się wzbogaca? To taki łańcuszek. A ja nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
Kim? Zadajesz pytania, na które nigdy nie odpowiedziałbym Ci w żywe oczy. Zapewne poczęstowałbym Cię czymś bardzo niegrzecznym przy okazji... Gdyby nie magia, gdyby nie to co ona sobą reprezentuje, zapewne byłbym pianistą. A może dłubałbym w motorach, bo jestem w tym całkiem dobry... Wiele możliwości.
A Ty kim zostaniesz, jak to nasze drogie społeczeństwo uzna Cię za godnego obywatela?
Ktokolwiek
Finn Gard
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Widzisz, tak się składa, że z tą przemocą trzeba zachować ostrożność. Owszem, ma siłę przebicia, ale nie zawsze jest wygodnym rozwiązaniem. Czasami niepotrzebnie komplikuje. Więcej satysfakcji dałoby mi stłamszenie kogoś mentalnie niż zniszczenie ciała. Ale nie ma co się rozwodzić, każdy działa w swój sposób.
To dosyć wygodne, iść i nie patrzeć w przeszłość. Odważne. Przecież ona kształtuje człowieka i Merlin jeden wie jak mi namieszała w życiu. A jestem młody, choć czuję się czasami staro.
Co mam Ci napisać? Raz trafisz na skurwiela, potem na dobrą duszę. Nie ma schematu, ten "rak" będzie postępować bez względu na to, co zrobisz Ty czy ja. Po prostu niektórzy ludzie mają tendencję do nadwyrężania cierpliwości. A zapewne obaj nie mamy jej zbyt wiele, co?
To jest właśnie urok tych przesyłek. Można wypisać słowa, które nie zostałyby wypowiedziane na głos. Nie znasz mnie, ja nie znam Ciebie i tak też może zostać. Nie będę szukać wśród Ślizgonów osoby, która by pasowała do Twojego listownego całokształtu. Anonimowość jest piękna.
Zabrzmię dziwnie jednak nie rozumiem co masz na myślisz pisząc "dłubanie w samochodach". Cokolwiek się za tym kryje, czy magia naprawdę wyklucza paranie się tym? Muzyka leczy. Polecam.
Naprawdę nie obchodzi mnie co myśli społeczeństwo na temat mojej skromnej osoby. Gdybym się tym przejmował, strzeliłbym sobie zaklęciem w łeb już kilka lat temu. Wiem jedynie, że zapiszę się w kartach historii. Nie będę nijaki, choć nie mam jeszcze jasno określonego celu. Wiem, że będę wybijać się z tej rutyny i nudy. Zaczynam od muzyki, ma w sobie potęgę. No i rzecz jasna ważne jest wyrównanie rachunków z przeszłości.
Już dawno darowałem sobie finezję i manipulację... Byłem w tym dobry, jednak coś w widoku własnej krwi zmieszanej z tą od delikwenta napawa mnie ogromną satysfakcją. Jest to niebezpieczne, jest to lekkomyślne, jest to szalone... Czyli coś co jest wręcz idealnie dla mojej osoby...
Lubię człowieka, którym się stałem... Bardziej od tego, którym byłem dawniej.
Przeszłość to przeszłość, nic już z nie zrobimy. Zgadzam się, że nas kształtuje... Nie znaczy to jednak, że usilnie mamy się jej trzymać. To smród, który niekiedy ciągnie się za nami latami. Winię za to nas, bo to my nie potrafimy sobie odpuścić.
Ja z pewnością jej nie mam... Co już zapewne wyczytałeś swoim sprawnym okiem, co? Pamiętaj tylko aby nie poddawać mnie analizie, strasznie nie lubię jak ktoś to robi. A pomimo tego, że Cię nie znam, moja sowa może bez problemu mnie do Ciebie zaprowadzić. Jest stara ale sprytna...(Próbuje zażartować, wyszło?)
Ah no tak. Jesteś zapewne jednym z tych rodowitych czarodziei, którzy nie mają pojęcia o mugolskim świecie. Samochody to takie pojazdy niemagiczne... A dłubanie... Miałem na myśli ich naprawdę. Lubię brudzić sobie rączki, jak nie krwią to innym smarem.
Jakby co znam inne bardzo skuteczne sposoby na zakończenie żywota. Zgłoś się do mnie, to pogadamy i na coś wpadniemy. Niech chociaż ten aspekt Twojego życia odbędzie się z pompą i odrobiną szaleństwa. Ambitnie, nie powiem, że nie. Nie wiem tylko czy jesteś szalonym człowiekiem, czy może niepoprawnym marzycielem... Zastanawia mnie to. Rachunki z przeszłości? Ile masz lat aby używać takiego określenia? I co zrobiłeś takiego, że teraz musisz cokolwiek regulować... Zainteresowałeś mnie, nie powiem, że nie.
Śliski
Finn Gard
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Właśnie się przyznałeś, że lubisz widok swojej krwi zmieszanej z krwią przeciwnika. Przynosi mi to na myśl zamiłowanie do adrenaliny. Współczuję adoratorom Twojej siostry, którzy nie przypadną Ci do gustu. Zazdroszczę Ci posiadania rodzeństwa.
Wydałeś swój plan, a więc łatwo byłoby go sabotować. Ja Ciebie nie analizuję, a Ty nie groź mi. Nie lubię swoich myśli w chwili, gdy czytam takie słowa. Wolę być miłym facetem, w ten sposób łatwo dogadać się z większością ludzi, gdy nie podejrzewają Cię o nic... niestosownego.
Będę pamiętać o Twojej propozycji. Gdybym wpadł w depresję i chciał stchórzyć i się zabić, dam Ci niezwłocznie znać. Będziesz musiał raczej poczekać, bo jednak chce mi się żyć. Nie muszę mieć na karku czterdziestki by życzyć komuś śmierci. Pytasz co zrobiłem, że muszę cokolwiek regulować? Nie mogę Ci niestety powiedzieć nic na ten temat oprócz jednego: zrobiłem zdecydowanie za mało.
Zmieniając temat... czy to prawda, że macie w Slytherinie wilkołaka?
Nigdy mnie nie poznałeś, a patrz jak szybko mnie rozpracowałeś. Gratulację. Mam zbyt dużo rodzeństwa i tylko o ich niewielką ilość się troszczę. Ta siostra jest wyjątkowa.
A skąd pewność, że nie wydałem się specjalnie? Nigdy nie wiesz, kto dokładnie siedzi po drugiej stronie, dopóki ten nie walnie Cię na środku drogi. Nawet byś nie zorientował. Ale spoko, nie mam niczego podobnego w zamiarze.
Tchórzenie to raczej nie mój rewir zainteresowań, bardziej nazwałbym to pogodzeniem się z losem. W końcu nie każdy popełnia samobójstwo dlatego, że zwyczajnie nie widzi sensu życia... I boi się zmierzyć z tym, co go w życiu czeka. Pewnie sam milion razy powinienem już skoczyć z Wieży czy coś.
A wiesz, że nawet mnie to nie interesuje? Wymienię Ci dwie lub trzy osoby z mojego domu, które znam i może z nimi rozmawiałem. Nie jestem chyba odpowiednią skarbnicą wiedzy na temat innego domu.