Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Warsztat Krampusa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Warsztat Krampusa QzgSDG8




Specjalny




Warsztat Krampusa Empty


PisanieWarsztat Krampusa Empty Warsztat Krampusa  Warsztat Krampusa Empty15.12.22 2:32;



Warsztat Krampusa

Na świecie działo się źle, jednak okres Bożonarodzeniowy mimo wszystko pozwalał na kilka chwil beztroski. Spacerując nocą przez las w pobliżu wioski, w pewnym momencie uderza w Ciebie ściana lodowatego powietrza, która powala Cię z nóg. Kiedy wstajesz, nie słyszysz już żadnych odgłosów jakie zwykle dobiegają z Hogsmeade, a jedynie szum wzmagającej się coraz bardziej śnieżycy oraz niosący się po lesie, będący coraz bliżej, metalowy szelest łańcuchów. Kiedy się rozejrzysz, nie widzisz nigdzie wioski, tylko gigantyczną mgłę i zamieć w których las wydawał się tonąć coraz bardziej tonąć kiedy te sunęły się w twoim kierunku coraz szybciej.
Uciekając przez nienaturalną anomalią pogodową w końcu dostrzegasz w oddali przysłonięte gałęziami światełka. Po dotarciu na miejsce twoim oczom ukazuje się kompleks niewielkich, aczkolwiek upiornych budowli zdecydowanie nadgryzionych zębem czasu. Zaraz przed ścieżką prowadzącą do niepokojących budynków stoi drewniana tabliczka na której pazurem wyryto napis “Hic est refugium bonis, poena malis!”, a zaraz pod nim kolejny “Die Guten können Zuflucht nehmen, die Bösen werden bestraft!”. Nawet jeśli ruszenie dalej to okropny pomysł i zdecydowane szaleństwo, nie masz wielkiego wyboru jeśli nie chcesz żeby podążająca Twoim śladem śnieżyca, zmieniła Cię w lodowy posąg.

K6:
1:

2:
3:
4:
5:
6:


Do tej lokacji można wejść jedynie raz na Boże Narodzenie. Jeśli wylosujesz kostkę którą już rozegrałeś w przeszłości, przerzuć ją.

______________________

Warsztat Krampusa Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Warsztat Krampusa QzgSDG8




Moderator




Warsztat Krampusa Empty


PisanieWarsztat Krampusa Empty Re: Warsztat Krampusa  Warsztat Krampusa Empty15.12.22 18:09;

Choroba: aktywna, gwiazda, chcę wody
Krampus: 2

Umówili się na piwo. Ewentualnie pięć albo dziesięć, jeśli zacznie im się nudzić, bo nigdy nie było wiadomo, co dokładnie przyjdzie im do głowy. Nie należeli do najspokojniejszych duchów, a ponieważ nie mieli okazji gadać od dłuższego czasu, to Max zdecydowanie miał chęć się z Marlą zobaczyć i pogadać, o bzdurach i głupotach, albo wysłuchać jej, jeśli tego potrzebowała. Podobne rzeczy zawsze nieźle mu wychodziły, a jak już był wstawiony, to poważne rozmowy w ogóle wychodziły mu wręcz bajecznie, był wtedy nie tylko bardzo wylewny, ale również był w stanie wysłuchać naprawdę wszystkiego, w ogóle nie zwracając uwagi na to, że niektóre rzeczy nie były dobre, że kryło się w nich coś, co najmniej pochrzanionego. Tak czy inaczej, poszli się z Marlą napić, żeby w ten sposób spędzić czas i może przyjemnie sobie pogawędzić, dzieląc się przy okazji najróżniejszymi plotkami i pierdołami, jakie mogły wpaść im do głowy.
- Myślisz, że znajdziemy jakieś krasnoludki? – zapytał, przypominając sobie, że zmierzali właśnie w tę stronę, gdzie teoretycznie znajdowała się ta cała wioska, nie przejmując się za bardzo tym, co mogło się tam wydarzyć. Był przyzwyczajony do tego, że często wpadało się na różne rzeczy, których się nie chciało, że pakowało się w kłopoty i potem trzeba było sobie z tym jakoś poradzić. Jak z tą zasraną książką w Avalonie, która go zjadła i wypluła prosto na bagna, prosto na kelpie, które oczywiście zamierzało zrobić sobie z niego śniadanie, ale jakimś cudem udało mu się od niej nawiać. Dlatego też był gotów do tego, żeby całe stado durnych krasnoludków wyniosło go gdzieś i postanowiło złożyć w ofierze.
- Założę się, że tak naprawdę są w cholerę krwiożercze i lubią żłopać piwo – dodał z namysłem, mając świadomość tego, że opowiadał potworne bzdury, ale ostatnie, czym by się przejmował, to to, czy aby na pewno brzmi dostatecznie poważnie. Nie był człowiekiem, który przejmowałby się takimi rzeczami, bo właściwie całe jego życie było jedną wielką farsą, a jeśli tylko chociaż na chwilę stawało się poważniejsze, wolał od tego uciekać. Nie chciał nieustannie przejmować się problemami, nie chciał nieustannie wahać się nad tym, co mógł i co robił, więc wolał po prostu szaleć, wolał zapominać o tym, że siedział sobie w bagnie, a to pozwalało mu właśnie na takie bzdury, jak to, co robili właśnie z Marlą.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Ariadne W. Wickens
Ariadne W. Wickens

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 171
C. szczególne : owocowe perfumy | elegancki ubiór | łagodny, delikatny głos
Galeony : 841
  Liczba postów : 529
https://www.czarodzieje.org/t21609-ariadne-willow-wickens#703422
https://www.czarodzieje.org/t21613-poczta-ariadne-wickens#704304
https://www.czarodzieje.org/t21610-ariadne-willow-wickens#703604
https://www.czarodzieje.org/t21614-ariadne-w-wickens-dziennik
Warsztat Krampusa QzgSDG8




Gracz




Warsztat Krampusa Empty


PisanieWarsztat Krampusa Empty Re: Warsztat Krampusa  Warsztat Krampusa Empty25.12.22 12:13;

23 grudnia
Kostka: 5

Tego, co się miało stać, Ariadne w życiu by się nie spodziewała.
Tuż przed wyjazdem na Alaskę, zapragnęła odwiedzić jeszcze Hogsmeade. Dziewczynę doszły słuchy, że można tam odnaleźć całą masę świątecznych atrakcji, a trzeba przyznać, że to rozbudziło jej ciekawość. Bardzo chciała zaczerpnąć trochę tego nastroju oraz klimatu. Trzeba przyznać, że chociaż mieszkała w Wielkiej Brytanii dopiero pół roku to zdążyła już zżyć się z tym miejscem, a zwłaszcza Doliną Godryka. Ale spacer późnym wieczorem po Hogsmeade okazał się bardzo... niespokojny. Ariadne upadła boleśnie na swoje kolana, kiedy gwałtownie popchnął ją wiatr. Rozpętała się śnieżyca, a przecież przed paroma chwilami nic nie zapowiadało takiej brutalnej zmiany pogody. Ale może to normalne w Anglii? Wickens nie zamierzała sprawdzać swoich umiejętności przetrwania na mrozie i wśród szalejącego wichru, więc wzięła nogi za pas. Pomagała sobie w ucieczce używaniem teleportacji, rączo przeskakując z miejsca na miejsce, ale burza śnieżna zdawała się podążam tropem dziewczyny, depcząc jej po piętach. Nagle wszystko spowiła mgła, uniemożliwiając teleportację, bo jasnowłosa kompletnie nie wiedziała już gdzie jest Hogsmeade, gdzie jest las, gdzie jest cokolwiek. Przerażona rzuciła się w stronę światełek, gdy tylko jakieś dostrzegła. Niebawem stanęła pośród dziwnych budynków, które przypominały odrobinę wioskę czarodziejów, ale zdeformowaną. Spaczoną. Przyjrzała się tabliczce, ale nie potrafiła posługiwać się ani angielskim, ani niemieckim, więc jej to nie pocieszyło.
- Boże, co tu się dzieje - wymamrotała, trzęsąc się z zimna i strachu. Niepewnie podreptała naprzód, licząc, że odnajdzie pomoc. Ariadne dostrzegła uchylone wielkie wrota do dużego budynku. Słysząc tuż za sobą wyjącą śnieżycę, ukryła się w środku z ulgą. Tutaj może przetrwa jakimś cudem tę anomalię. Rozejrzała się po pomieszczeniu, od razu rozpoznając w nim fabrykę. Opuszczoną. Z lekkim zaciekawieniem przeszła się obok linii produkcyjnych, rozglądając dookoła. Obroże przy ścianach niemalże doprowadziły Wickens do krzyku. Co to za miejsce? Uciekłaby stamtąd natychmiast, gdyby nie łomocząca o ściany zawierucha.
Dopiero gdy w kinkietach buchnął ciepły płomień, cały budynek przestał aż tak wytrącać Ariadne z równowagi. Odetchnęła nieco spokojniej, trzymając się jak najbliżej światła. Zachęcona dziwnym impulsem podeszła do porozrzucanych zabawek. Spora część była mocno zniszczona, ale Ariadne nie potrafiłaby posługiwać się różnymi narzędziami walającymi się tu i ówdzie. Ale za to... posiadała różdżkę. Rzuciła proste Reparo na popsute roboty, rozerwane misie i lalki bez kończyn. Podskoczyła w szoku, gdy zabawki odżyły i zaczęły maszerować niczym w Toy Story. Rozszerzonymi oczami obserwowała ich korowód pakujący się do pudła, odczytując adres sierocińca. To... chyba dobrze? Nie zrobiła nic złego, prawda? Jakby tego było mało to przez sufit wleciał nagle gwizdek ze skrzydełkami. Znowu poczuła dziwaczny przymus zrobienia czegoś, więc dmuchnęła w niego, a światło zgasło. Nie zdążyła się tym przerazić. Ariadne ogarnął sen, a budząc się w łóżku w rezydencji, odkryła, że w ustach cały czas trzyma ten magiczny gwizdek. Do czego on właściwie służył? Może kiedyś się dowie.

/zt
Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3961
  Liczba postów : 2021
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
Warsztat Krampusa QzgSDG8




Moderator




Warsztat Krampusa Empty


PisanieWarsztat Krampusa Empty Re: Warsztat Krampusa  Warsztat Krampusa Empty02.01.23 14:40;

Choroba: nieaktywna
Krampus: 1

Piwo z Maxem było zdecydowanie tym, czego aktualnie potrzebowała. Nadmiar obowiązków przed świętami, durne choroby czy wciąż regenerujące się po złamaniu serce skutecznie odganiały jej myśli od nadchodzącego bożonarodzeniowego czasu – a przecież całą sobą chciała chłonąć tę niezwykłą atmosferę i cieszyć się tym niepowtarzalnym klimatem. Dlatego beztrosko odrzuciła cały stos prac domowych na bok, bardzo odpowiedzialnie olała inne obowiązki, zadbała, aby pod jej nieobecność psidwak miał opiekę i dziarsko ruszyła na spotkanie z ziomkiem.
ELO – przywitała się z nim radośnie, z marszu jeszcze dając mu na powitanie buziaka w policzek. – Choćbym zaczęła już chodzić na czworaka to nie przestawaj podawać mi piwa – poinformowała na wstępie o swoim bardzo eleganckim planie uchlania się jak prosię i szturchnęła go lekko w ramię. – Mam nadzieję, że też będziesz mi wiernie towarzyszył w tym upodleniu? – zachichotała, wesoło mknąc w stronę wioski. Na jego pytanie uniosła brew, zastanawiając się jeszcze trzy razy nad nazwą ich destynacji. – No słuchaj, jeśli nazwali coś wioską krasnoludków to nie wyobrażam sobie spotkać tam cokolwiek innego. Pytanie tylko co to za krasnale. Ale jeśli lubią żłopać piwo to na pewno się z nimi dogadamy – wyszczerzyła się szeroko i przeskoczyła nad zaspą śniegu. – A krwiożerczych bestii po zeszłym roku mam już dosyć – westchnęła, mając na myśli ostatnie wydarzenia i wyprawy Jonesa, w których oczywiście ochoczo, jak na bezmyślną Gryfonkę przystało, brała udział. – To co, najpierw się trochę przejdziemy, a potem wydamy ostatnie galeony w jakiejś spelunie? – spytała. – Do czego to w ogóle doszło, że człowiek musi specjalnie wygospodarować trochę czasu na kulturalne picie z przyjacielem? Jeśli tak wygląda dorosłość to ja podziękuję – stwierdziła butnie i żeby faktycznie wprowadzić nieco beztroski, złapała w ręce trochę śniegu, uformowała z niego kulkę i cisnęła ją prosto w twarz Maxa, zaśmiewając się w najlepsze.

______________________


Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Warsztat Krampusa QzgSDG8




Moderator




Warsztat Krampusa Empty


PisanieWarsztat Krampusa Empty Re: Warsztat Krampusa  Warsztat Krampusa Empty02.01.23 17:31;

Trudno powiedzieć, czy Max był dobrym towarzyszem na złamane serce, bo sam się z tym również borykał, aczkolwiek na nieco innym poziomie, niż Marla. Tak czy inaczej, wiernie słuchał tego, gdy ktoś chciał mu coś opowiedzieć, gdy chciał o coś zapytać, czy po prostu, gdy chciał z siebie wyrzygać cały żal, gniew i irytację, jaka w nim zalegała. Tak więc, gdyby tylko Marla wpadła na coś podobnego, miała jedną jedyną i zupełnie niepowtarzalną okazję do tego, żeby skorzystać z jego pomocy i rzygnąć całym tym gównem, jakie ją złośliwie teraz zalewało. Na razie jednak przywitali się pospiesznie, pędząc przed siebie, by spełnić jakieś swoje pojebane plany, a potem Max uniósł brwi, jakby chciał jej zapytać, dlaczego tak bardzo w niego nie wierzyła.
- Kto jak nie ja? Mam zadzwonić po jakiegoś innego popierdolonego zjeba? - zapytał bardzo mądrze. - Tak mi się chce pić, że już teraz wsadziłbym łeb pod kran - przyznał, jak prawdziwy alkoholik, nie zdając sobie do końca sprawy z tego, że właśnie postanowiła pierdolnąć go jedna z tych szalonych chorób, coś, co po prostu nie miało żadnego podłoża, niczego, a brało się z jebanego powietrza.
- Zalane w trupa krasnale są o niebo lepsze od kelpie, która chce cię wpierdolić na śniadanie. O ile oczywiście nie okaże się, że zamieniają się w coś równie gustownego, kiedy wybije północ, ale o tym przekonamy się, jak siądziemy z nimi w spelunie - stwierdził, wzdychając, idąc przed siebie, przez śnieg, mając wrażenie, że z każdą mijającą chwilą robiło się jakoś ciemniej, jakby za chwilę miał im na łeb spaść ulewny deszcz albo coś równie interesującego, co mogło pogrążyć ich w ciemności, chaosie i zapewne wodzie i mrozie, aczkolwiek o wodzie pomyślał całkiem ciepło, dochodząc do wniosku, że faktycznie jakiś kran by mu się przydał. Chciało mu się pić, jakby był na środku pustyni, jakby był jakimś kaktusem, który nie oglądał deszczu od stu lat albo czymś podobnym, co było nieco męczące.
- Możemy nie zdać jeszcze kilka razy - powiedział filozoficznie, zanim dostał śnieżką w mordę, po czym się otrzepał i z przyjemnością przyjął to, że po twarzy spłynęła mu woda. Zaraz jednak skoczył przed siebie, jak jakiś wściekły tur, z zamiarem złapania Marli i najzwyczajniejszego w świecie natarcia jej śniegiem albo pokazania jej, jak się robi aniołki. Wszystko jedno, ważne było tylko to, żeby się teraz bawić, nie przejmować niczym i zapomnieć o problemach, jakiekolwiek by te nie były i czegokolwiek by nie dotyczyły. Skoro znaleźli czas, żeby się gdzieś wybrać, to musieli z tego skorzystać.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Warsztat Krampusa QzgSDG8




Moderator




Warsztat Krampusa Empty


PisanieWarsztat Krampusa Empty Re: Warsztat Krampusa  Warsztat Krampusa Empty22.01.23 13:46;

Kość: 2

Wiedział, że powinien był wrócić wcześniej. Oczywiście, że miał tego pełną świadomość, ale tak się w życiu składa, że nie wszystko było aż takie proste. Dlatego też kierował się do domu już zdecydowanie długo po zmroku, był późny wieczór, a Christopher marzył o tym, żeby faktycznie trafić pod właściwy adres i paść na łóżko, odpocząć i zapomnieć o problemach, jakie ich wszystkich otaczały. Najwyraźniej jednak życie, czy może los, a może magia, jaka ostatnimi czasy naprawdę poważnie go prześladowała, postanowiła inaczej i oto znalazł się niestety gdzieś pośród lodowych podmuchów wiatru. Szarpany anomalią, wpadł w gęstniejącą mgłę i chociaż kierował się uparcie w stronę, gdzie powinien znajdować się jego dom, zdawał sobie coraz wyraźniej sprawę z tego, że bez dwóch zdań zabłądził. Całkiem fatalnie, całkiem paskudnie i tragicznie, bo nie miał pojęcia, dokąd powinien się udać. Wszystko dookoła niego wyglądało bowiem całkowicie obco, jakby znalazł się nagle w samym środku lasu, z dala od zabudowań, z dala od wioski, czy znanej mu drogi, którą przemieszczał się każdego dnia pomiędzy szkołą a domem. To nie było coś normalnego, to było absolutnie dalekie od normalności, musiał przyznać i zaczął się poważnie zastanawiać, co się znowu działo. Nie wierzył w to, żeby to avalońska magia coś psuła, więc wyglądało na to, że trafił na kolejną anomalię, jakiej nie był w stanie poprawnie teraz nazwać.
Zatrzymał się, kiedy pomiędzy gałęziami drzew dostrzegł światła zabudowań. Przez chwilę Christopher wahał się, czy powinien pójść dalej, czy jednak zawrócić, ale gdy rozejrzał się dookoła, zdał sobie sprawę z tego, że nie ma dokąd się skierować. Dlatego też, złapawszy głębszy oddech, pilnując tego, by mieć różdżkę pod ręką, ruszył w stronę świateł. Robiło się coraz zimniej, wiało paskudnie i Chris wiedział, że nie ma zbyt wielkiego wyboru - im bliżej był zabudowań, tym było gorzej, minął więc młode brzozy i ostatecznie znalazł się w pomieszczeniu pełnym ściętych gałązek, oddychając z pewnym trudem. Nie czuł się najlepiej i potrzebował chwili odpoczynku. Zamknął na chwilę oczy i właśnie wtedy strącił jedną z gałązek, co skończyło się małą katastrofą, wszystko się rozsypało i zasypało drzwi, a Christopher westchnął ciężko. Nie czekając na polecenia - które miałyby przyjść nie wiadomo skąd - zaczął sprzątać, będąc pewnym, że właściciel tego całego składzika, nie będzie zadowolony, kiedy zobaczy, co zrobił.
Odkładając na bok kolejne gałązki, natknął się na pokaźne zgromadzenie myszy, które sprawiały wrażenie zmarzniętych i głodnych. Uśmiechnął się łagodnie, obserwując je przez chwilę, by położyć w końcu przy nich swój szalik i ruszył na poszukiwania jakiegoś jedzenia. W miejscach takich, jak to, zawsze można było trafić na zagubione nasiona, szyszki albo żołędzie. I faktycznie tak właśnie się stało - po jakiejś chwili Christopher trafił na nasiona dyni, które następnie zaniósł do myszy i podał je im, obserwując je uważnie. Zamrugał, unosząc brwi, gdy te podziękowały mu ludzkim głosem za pomoc i troskę, a potem zaniemówił, gdy stworzenia ruszyły mu z pomocą. Nie był pewien, czy śnił, czy nie, ale wrócił do pracy, by po chwili, gdy wszystko było uprzątnięte, zdziwić się jeszcze bardziej, gdy nagle jedna z gałązek, a może rózg, postanowiła go przytulić.
Chris nie zdołał jednak w żaden sposób na to zareagować, bo usłyszał nagle zbliżające się kroki, a potem w pomieszczeniu zjawił się ktoś obcy. Nie wiedział, że ma do czynienia z Krampusem, ale nim udało mu się całą sprawę wyjaśnić, świat dookoła niego zawirował, a on nagle się obudził. I miał wrażenie, że faktycznie to wszystko było jedynie snem, że to wszystko było jedynie czystym szaleństwem. Ostatecznie jednak okazało się, że było zupełnie inaczej, gdy znalazł bohaterską rózgę. Tę samą, która poprzedniej nocy postanowiła się do niego z wdzięczności przytulić.
Cóż, wyglądało na to, że magia potrafiła być bardziej szalona, niż mu się wydawało.

z.t

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4959
  Liczba postów : 2714
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Warsztat Krampusa QzgSDG8




Moderator




Warsztat Krampusa Empty


PisanieWarsztat Krampusa Empty Re: Warsztat Krampusa  Warsztat Krampusa Empty22.01.23 20:34;

Scenariusz: 1

Wracała z zajęć do domu, zamierzając tam nieco odpocząć, a później wybrać się jeszcze na chwilę do warsztatu, żeby spojrzeć na kilka przygotowywanych przez siebie mioteł. Ostatnio pracowała nad nowymi rozwiązaniami i to było coś, co spędzało jej sen z powiek, powodując, że rozważała cały czas, jak usprawnić swoje działania. Nie spieszyła się jednak, nie zamierzając nigdzie biec, pozwalając na to, by myśli płynęły jej całkowicie swobodnie i nie skupiała się do końca na tym, co ją otaczało. Być może właśnie to było błędem, choć prawdę mówiąc, trudno byłoby jej dostrzec nadciągający wiatr. Zamieć, zawieję, która wzięła się Merlin raczy wiedzieć skąd i uderzyła w nią z niespodziewaną siłą. Victoria straciła krok, potknęła się i ostatecznie upadła na kolana, by ciężko westchnąć. Gdy się podniosła, otrzepując zabrudzone ubranie, zdała sobie sprawę, że wioska zniknęła, a ona znajdowała się w całkowicie obcym miejscu, którego nie kojarzyła. Była nigdzie, gdyby miała być dokładniejsza, nie miała pojęcia, w jaką powinna udać się stronę i to była pierwsza rzecz, która ją zirytowała. Zmarszczyła nawet nos, wiedząc, że to nie powinno tak wyglądać, okręciła się wokół własnej osi i zdała sobie sprawę, że w pewnej odległości widzi chyba jakieś zabudowania. Mogła co prawda spróbować się teleportować, ale skoro magia płatała jej figle, obawiała się, że będzie to niemożliwe albo niesamowicie utrudnione.
Szła przed siebie przez dłuższą chwilę, coraz bardziej zdziwiona przyglądając się zabudowaniom, które się przed nią pojawiały. Nie spodziewała się, że natknie się na coś podobnego, nie mówiąc o tym, że ostatecznie wspięła się na wieże, po schodach dość krętych, by stanąć w czyjejś sypialni. To z pewnością nie było najlepsze miejsce i rozwiązanie, i zakręciła się dookoła własnej osi, zastanawiając się, jak wybrnąć z sytuacji, gdy nagle spojrzała na obraz, a obraz z nią. I wtedy właśnie zaczęła się przygoda, jakiej Victoria ani trochę się nie spodziewała - nie przewidziała, że pani Mikołajowa zaprosi ją do siebie, że w ten sposób ucieknie przed Krampusem i że znajdzie się nagle w najprawdziwszym warsztacie świętego Mikołaja. To był sen, zapewne tak, przynajmniej tak jej się wydawało, bo i cała rozmowa, jaką prowadziła ze starszą kobietą, była dla niej niesamowicie abstrakcyjna.
Gdy została sama, zapatrzyła się na chwilę na zorze polarne, zastanawiając się nad tym wszystkim, co do tej pory usłyszała, mając wrażenie, że w pewnym sensie rozumiała Krampusa, o którym opowiadała jej starsza kobieta. I niespodziewanie została uraczona obrazem, który właśnie jego przedstawiał, co było dość szokujące, ale jednocześnie Victoria wiedziała, że nie może odmówić, że nie może tak po prostu nie zgodzić się, skoro została uratowana i faktycznie odnosiła wrażenie, że rozumiała istotę, która skupiona była na czytaniu baśni i narzekaniu na pogodę. Tak więc obraz przyjęła, tak samo, jak ciastko, które okazało się nasączone Merlin wie czym, bo nagle wszystko stało się czarne, a ona się obudziła we własnym łóżku.
A obok znajdował się obraz, o którym śniła. Z Krampusem, który poruszał brwią, który tupał i sprawiał wrażenie, jakby był nie do końca zadowolony z tego, co zaszło. Victoria zamrugała, bo znowu miała do czynienia z magią, której nie była w stanie zrozumieć, ale wydawało jej się, że przynajmniej tym razem nie spotkało jej coś przerażającego, coś, czego później mogłaby żałować. Przynajmniej taką miała nadzieję!

z.t

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3961
  Liczba postów : 2021
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
Warsztat Krampusa QzgSDG8




Moderator




Warsztat Krampusa Empty


PisanieWarsztat Krampusa Empty Re: Warsztat Krampusa  Warsztat Krampusa Empty27.01.23 19:39;

Prychnęła, kiedy Max od razu zaoferował wezwanie kogoś innego. – Nie ma większego niż ty – pokazała mu język i radośnie tyrpnęła w ramię. – Ale bardzo podoba mi się twoja wielka chęć napicia się. Znajdziemy w takim razie miejsce, gdzie pozwolą nam usiąść przy kranie, żeby się nie rozdrabniać na kufle. W takim tempie imprezę skończymy po godzinie ululani jak aniołki – stwierdziła lekko, nie zagłębiając się w swoje wewnętrzne rozterki. Póki co wolała cieszyć się chwilą, a ewentualne gorzkie żale odłożyć w czasie do momentu, kiedy będą już podchmieleni i gotowi na prowadzenie filozoficznych dysput o życiu i snucie nieziemskich idei i marzeń.
Uniosła brew słuchając coś o krwiożerczych bestiach wpierdalających ludzi na śniadanie. – I jak mniemam tą przekąską miałeś być ty? U nas w szkolnym jeziorze czy zaś się gdzieś szlajałeś? – dopytała rozbawiona. – Kiedy wybije północ to niewiele już będziemy widzieli, zaręczam ci. Więc w cokolwiek się nie zmienią to nam to umknie.
Kiwnęła głową, zastanawiając się nad jego kuszącą propozycją. – To wcale nie jest taki głupi pomysł. Bo kompletnie nie mam planu na przyszłość, nie chce mi się ani spędzać pół dnia w pracy ani udawać dorosłej, pasuje mi to szkolne życie. Jest w chuj wygodne – wzruszyła ramionami, dzieląc się z przyjacielem swoimi przemyśleniami dotyczącymi nudnej dorosłości. – Ty chociaż wiesz, że pójdziesz heroicznie ratować innych w Mungu. Zazdro, że masz to wszystko ułożone, ja to nie wiem, do usranej śmierci będę albo barmanką albo będę tworzyć te różdżki. Zasnę od samego mówienia o tym – przewróciła oczami, w istocie znużona tymi niezbyt ekscytującymi planami. Dlatego żeby trochę urozmaicić im ten wypad, trafiła go śnieżką, od razu umykając na bok, żeby nie miał tak łatwo ze swoim odwetem. Niestety w ostatecznym rozrachunku okazał się szybszy i silniejszy, bez problemu powalając ją na ziemię i nacierając śniegiem z każdej strony. Zaśmiewała się z uciechy, czując jak ciężar z jej serca spada – potrzebowała właśnie takiej beztroski i dziecinnych wygłupów, niemyślenia o tym, co ważne, zapomnienia o wszystkich problemach i obowiązkach. – Brewer, kurwiu, zlituj się – wydusiła z siebie, tarzając się z nim po ziemi i próbując jakoś wyswobodzić się z jego ramion. Była bez szans i nawet spryt czy drobna sylwetka umożliwiająca szybką ucieczkę nie pomogły jej w tej nierównej walce. Ostatkiem sił złapała w dłoń trochę śniegu i wrzuciła go Maxowi pod kurtkę z nadzieją, że chociaż na sekundę się rozproszy. – Niech cię te krasnoludki zeżrą – zaśmiała się, ocierając powieki mokre od śniegu i łez rozbawienia.

______________________


Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Warsztat Krampusa QzgSDG8




Moderator




Warsztat Krampusa Empty


PisanieWarsztat Krampusa Empty Re: Warsztat Krampusa  Warsztat Krampusa Empty29.01.23 14:20;

- Kran bardzo mi się przyda, bo chce mi się pić, jakbym nie pił nic od stu lat - przyznał, nie do końca wiedząc, skąd właściwie mu się to wzięło, ale chwilowo nie miał najmniejszej ochoty się nad tym zastanawiać, bo wiedział doskonale, że to do niczego nie prowadziło. Te chujowe akcje i zachcianki były po prostu z dupy, jak miał być szczery, i nie do końca sobie z nimi radził, mając świadomość, że część z nich, na dokładkę całkiem znaczna, była podsycana przez te popierdolone szaleństwa, których nie był w stanie w żaden sposób zrozumieć. Nawet teraz wydawało mu się, że ta potrzeba picia była jakaś nie do końca taka, jak być powinna, ale nie miał czasu się na tym skupiać, skoro Marla stawiała mu kolejne pytania.
- No a kto? Pan Merlin? Na Avalonie wpierdoliła mnie książka, a potem wysrała mnie prosto na bagna, gdzie spotkałem kelpie, tuż przede mną, o, jakby sobie po prostu czekało, aż spadnę z nieba i zostanę wrzucony prosto do karmnika. Może to faktycznie tak tam działało, czy coś, ale jakimś cudem udało mi się wyjść z tego gówna. Wolałbym, żeby nic nie chciało mnie znowu wpierdolić - przyznał, przypominając sobie tamtą popierdoloną akcję, która cała brzmiała, jakby była zmyślona albo coś podobnego. Była jednak najszczerszą, najprawdziwszą prawdą i Max nie zamierzał się z tego jakoś bardziej tłumaczyć, czy coś.
- A co złego jest w jednym albo drugim? Te różdżki ci nie pasują? Ja po prostu wiem, że nie chcę być kojarzony z jasnowidzeniem, o wiele bardziej wolę grzebać we flakach - przyznał, po czym wzruszył lekko ramionami, jakby to tłumaczyło dosłownie wszystko i może nawet tak było. Trudno powiedzieć, w każdym razie dla Maxa ta sprawa była oczywista, a Marla, jak chciała, to mogła oczywiście mu o wszystkim powiedzieć, bo co jak co, ale Max słuchać umiał, jeśli tylko się skupił.
Teraz jednak przez długą chwilę się nie skupiał, zachowując się jak popierdolony dzieciak, kiedy nacierali się śniegiem, mając w dupie to, co się dookoła nich działo, po prostu bawiąc się tym, co mieli. Proste, a jednocześnie dziwnie skomplikowane, tym bardziej, kiedy Max doszedł do wniosku, że ten topiący się na jego ryju śnieg jest całkiem przyjemny i dostarcza mu tej wody, za którą tęsknił, jak jakaś pojebana ryba. Co w końcu przypomniało mu Longweia na imprezie i jego dziwaczne zachowanie, powodując, że Brewer aż parsknął, lądując na dupie w śniegu.
- Zeżrą mnie i nie będziesz miała z kim pić z kranu - stwierdził. - Chociaż teraz to bym wsadził łeb do wody, kurwa. Wygląda na to, że mnie chyba trafiło jakieś gówno, bo w tym śniegu jest całkiem przyjemnie.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3961
  Liczba postów : 2021
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
Warsztat Krampusa QzgSDG8




Moderator




Warsztat Krampusa Empty


PisanieWarsztat Krampusa Empty Re: Warsztat Krampusa  Warsztat Krampusa Empty01.02.23 19:54;

Zmierzyła go wzrokiem, próbując jakoś połączyć jego dziwne pragnienie z niewyraźnym wyrazem twarzy, ale misja zakończyła się niepowodzeniem – wyglądał zwyczajnie i do bólu normalnie. – No to jeśli cię coś trafiło z tych dziwnych przypadłości to trzeba przyznać, że to perfekcyjny timing zesłać na ciebie chęć ciągłego picia w tym samym dniu co idziesz ze mną na browara – zauważyła i klasnęła z radości w ręce, czym prędzej mknąc w stronę wioski, bo przecież nie mogła pozwolić na to, aby Brewer jej tu uschnął.
Otworzyła oczy ze zdumienia, bo to, co mówił, brzmiało średnio prawdopodobnie, z drugiej strony kilka miesięcy temu napierdalała się ze smokiem-inferiusem i dostała jakiś order od samego ministra, a też wydawało jej się to niemożliwe. – O cię chuj – skwitowała elokwentnie, po prostu szukając lepszych słów, aby podkreślić jak irracjonalne, a jednocześnie fascynujące było jego zdarzenie. – Brzmi jakby to było perfekcyjnie zaplanowane, więc pozostaje nam się tylko cieszyć, że nie zostałeś wpierdolony przez kelpie, ale… Nie byłabym Gryfonką, gdybym nie zaznaczyła jednej ważnej rzeczy – chciałabym to przeżyć!! – podekscytowała się, mając w głębokim poważaniu co inni myślą o jej nieroztropnych i nierozsądnych planach, bo gdyby była rozsądna i odpowiedzialna to wiodłaby bardzo nudne życie, a jej dewizą było, że lepsze żadne życie niż nudne, o.
I jakby kontynuując ten temat, dywagowali nad swoją przyszłością. – Nic, praca jak praca! – od razu zaznaczyła, bo w gruncie rzeczy uważała, że każda posadka była w porządku dopóki nie krzywdziła drugiego człowieka. – Różdżki są spoko, ale nie na dłuższą metę. To nużące, bardzo schematyczne zajęcie, a jak dobrze wiesz, nie umiem usiedzieć na dupie nawet pięciu sekund. Więc coraz częściej się zastanawiam co dalej, bo nie wiem jak tobie, ale mi strasznie spierdala ten czas – podsumowała filozoficznie i uśmiechnęła się ciepło na jego wzmiankę o jasnowidzeniu. – Nigdy nie grzebałam we flakach, będziesz mi musiał pokazać – mrugnęła do niego i na koniec dodała jeszcze pokrzepiająco: – Jebać tych co cię kojarzą tylko przez dar. Masz o wiele więcej do zaoferowania niż to, że czasem widzisz przebłyski przyszłości.
Była w stanie dopiero złapać głębszy oddech jak Max wypierdolił się na ziemię i przestał ją nacierać śniegiem. – To niech cię zeżrą po libacji – sprostowała błyskotliwie i zaśmiała się, otrzepując kurtkę z lodowatej brei. – Mogę cię poratować jakimś aquamenti – zaproponowała uczynnie, po czym wstała z ziemi i podała mu dłoń, rozglądając się gdzie w ogóle są. – Ej co jest, jest dużo ciemniej niż być powinno – z bystrością godną Krukonki dokonała rozpoznania nie tylko ich położenia, ale i obecnej pogody, o wiele dziwniejszej niż jeszcze parę minut temu.

______________________


Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Warsztat Krampusa QzgSDG8




Moderator




Warsztat Krampusa Empty


PisanieWarsztat Krampusa Empty Re: Warsztat Krampusa  Warsztat Krampusa Empty01.02.23 21:22;

Trzeba było przyznać, że akurat ta pojebana klątwa miała całkiem dobry czas na to, żeby się objawić, ostatecznie bowiem zalanie się browarem nie było takie złe, a przynajmniej z takiego założenia wychodził Max, który święcie wierzył w to, że po prostu pijąc jakoś się uratuje. Wolał oczywiście unikać tych gównianych klątw, jakie z jakiegoś powodu się ich czepiały, ale wiele nie mógł na to poradzić, skoro nie mieli pojęcia, skąd się brały. Naprawdę zastanawiał się, czy szukając świętego graala nie naruszyli jakichś celtyckich klątw, tak jak z tymi egipskimi, ale nie znał się na czymś podobnym, więc nie miał najmniejszej ochoty jakoś głęboko w tym grzebać. Bo i na chuj.
- To zapraszam na wycieczkę do Avalonu, doskonale wiem, gdzie rezyduje ta pojebana książka, więc mogę was sobie przedstawić. Może tym razem mnie nie wpierdoli, skoro przyjdę i złożę jej ofiarę - stwierdził z namysłem, uznając, że mogą to powtórzyć, jak będą mieli okazję, chociaż nie miał pojęcia, czy poradzi sobie drugi raz z tą jebaną kelpie, która jakimś cudem nie odgryzła mu głowy, nogi, ani niczego innego. Nie wiedział, jak do tego doszło, ale mimo wszystko był z tego powodu zadowolony.
Zaraz też uważnie spojrzał na Marlę, żeby bez najmniejszego obciachu zapytać ją, co właściwie chciałaby robić, bo może lepiej by było, jakby w takim razie zaczęła zajmować się smokami. To niewątpliwie było zdecydowanie bardziej ekscytujące i chuj wiedział, kiedy można było wrócić z odgryzioną głową, czy coś podobnego. Przyznał jej również rację, że czas zdecydowanie zapierdalał, bo prawda była taka, że za chwilę miał kończyć studia, a tak naprawdę niewiele wiedział o życiu.
- Zapraszam, jak będziesz chciała, to mogę przetestować to na czyichś bardzo nielubianych flakach. Może przy okazji z nich powróżę - stwierdził, maskując mimo wszystko to, że nie czuł się do końca pewnie, gdy rozmawiali o jego darze, a później bez najmniejszych nawet problemów wdał się w tą śnieżną bitwę, by ostatecznie poprosić o to aquamenti na ryj, bo zaczynało się z nim dziać coś dziwnego. Jak z pogodą.
- Bo ja wiem... Wygląda, jakby zbierało się na śnieżycę, czy coś - przyznał, spoglądając w stronę nieba, by po chwili zorientować się, że zaczęło naprawdę mocno wiać, że byli bliscy tego, żeby znowu wypieprzyć się w śnieg i to wcale mu się nie podobało, bo jednak wolałby nie zamarznąć w czasie spaceru w przyjemne miejsce.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3961
  Liczba postów : 2021
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
Warsztat Krampusa QzgSDG8




Moderator




Warsztat Krampusa Empty


PisanieWarsztat Krampusa Empty Re: Warsztat Krampusa  Warsztat Krampusa Empty07.02.23 19:13;

No i to jest propozycja!! Dosko, będę miała to na uwadze, gdy mnie w pracy spytają o dyspozycyjność na przyszły miesiąc. Na wszelki wypadek nie wezmę żadnej zmiany tuż po naszej wyprawie do Avalonu – rzuciła pół żartem, pół serio, bo przecież szanse, że ot tak wyskoczą w jakiś weekend na rajską wyspę, były niewielkie. Ogromne za to były chęci Marli, aby przeżyć coś, co mogłaby opowiedzieć jako wesołą anegdotkę przy kawie. Opcji, że nie przeżyje nie brała w ogóle pod uwagę – kto by się przejmował takimi drobnostkami.
Zastanowiła się nad jego pytaniem co chciałaby robić, rozważając na głos różne opcje – od aprobaty pomysłu Maxa o użeraniu się ze smokami, przez jakąś twórczynię magicznych przedmiotów, aż do stanowiska samego ministra magii, chichocząc przy tym radośnie. Te dywagacje skutecznie poprawiły jej humor i odwiodły ją od ponurych rozmyślań dotyczących niepewnej dorosłości. – Niech to będzie problem Marli i Maxa z przyszłości – zawyrokowała energicznie, zgodnie ze swoim życiowym mottem. – A jak nadejdzie ten historyczny moment, że będziemy musieli się określić to poprosimy twoją kelpie o pomoc i myk pyk cyk, problem rozwiązany – uśmiechnęła się szeroko, bardzo dumna, że tak szybko potrafiła odnaleźć odpowiednie rozwiązanie.
Ale ty dzisiaj sypiesz świetnymi pomysłami – zachwyciła się inwencją twórczą przyjaciela. – Swoją drogą patrz, jakbym się chciała, CAŁKOWICIE HIPOTETYCZNIE, kogoś pozbyć to wystarczy, że ci przytargam ciało, a ty stwierdzisz, że to jakaś pojebana choroba i zero podejrzeń. Pięknie! – zaśmiała się, gadając kompletne bzdury, które zwieńczyła bitwa na śnieżki. Zgodnie z prośbą Gryfona posłała mu aquamenti na mordę, no bo kimże była, że odmówić sobie trochę radości, a jemu ulgi w tej pojebanej przypadłości? Dobrą zabawę psuła jednak nagle zmieniająca się pogoda; z sekundy na sekundę kotłowało się coraz bardziej, a wiatr już nakurwiał tak, że musiała się złapać ziomka, żeby nie wyjebać się na ryj. – Chodź, musimy przyspieszyć, bo skończymy jako dwa lodowe bałwany – pociągnęła go w stronę wioski. Nie zdążyli nawet ujść kilku kroków, bo w plecy uderzyła ich fala lodowatego powietrza i powaliła na kolana, a zadyma zrobiła się taka, że nie było widać nic i gdyby nie to, że wciąż kurczowo zaciskała palce na ramieniu Brewera, byłaby pewna, że jest tu sama. – Co do chuja – zamknęła oczy, chroniąc je przed siekającym chłodem. Po kilku sekundach, gdy wydawało jej się, że wszystko ucichło, uchyliła delikatnie powieki i to, co ujrzała, a raczej czego nie widziała, zwaliło ją z nóg. – AHA – skomentowała tylko, patrząc bezrozumnie na chłopaka. – To mam rozumieć, że wioska zapadła się pod zie- co to było? – upewniła się, że przyjaciel również usłyszał dziwny dźwięk, przypominający zgrzyt metalu.

______________________


Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Warsztat Krampusa QzgSDG8




Moderator




Warsztat Krampusa Empty


PisanieWarsztat Krampusa Empty Re: Warsztat Krampusa  Warsztat Krampusa Empty07.02.23 21:28;

- Najlepiej tak przez miesiąc - stwierdził jeszcze Max, mając pełną świadomość tego, jakie rzeczy byli w stanie odpierdalać i co mogło ich spotkać. Nie urodził się dzisiaj, spędził z Marlą dostatecznie wiele czasu, by mieć świadomość, że jedno niewinne wyjście może zamienić się w spierdalanie przed akromantulami, zupełnie tak samo, jak z Mushu, więc był przekonany, że gdyby tylko udało mu się faktycznie wybrać na tę wycieczkę, mogliby nie wrócić w jednym kawałku. To jakoś tak samo się działo, samo go doganiało, zupełnie jakby Max urodził się tylko i wyłącznie po to, żeby pakować się w kłopoty. I być może, ale tylko być może, dokładnie tak właśnie było. Najwyraźniej właśnie problemy, różnego rodzaju, uwielbiały do niego ciągnąć. Szkoda tylko, że potem najczęściej przenosiły się na inne osoby, robiąc im w życiu niezły rozpierdol.
- Jak sobie panienka życzy - stwierdził, starając się brzmieć jak najdurniej, dochodząc do wniosku, że Marla najwyraźniej nie miała faktycznie najmniejszej ochoty na poważne rozmowy i postanowił to tak zostawić, dochodząc do wniosku, że pewne rzeczy mogły sobie płynąć własnym torem. Był pewien, że gdyby dziewczyna potrzebowała z nim pogadać, to po prostu do niego przyjdzie, ale znowu nie wiedział, czy był aż tak bliski Marli, żeby ta faktycznie chciała mu się ze wszystkiego zwierzać. Nie musiała, obowiązku zdecydowanie nie było, a teraz mogli skupić się po prostu na prostych bzdurach, które nie miały zbyt wielkiego znaczenia. Tak było po prostu łatwiej.
- Jasne, że tak. Mogę rozłożyć go na czynności pierwsze, to też jest jakaś opcja, co nie? Myślę, że znalazłbym zastosowanie dla takiego biednego ciała, z którym nie miałabyś co zrobić - stwierdził jeszcze, nim nagle nie zaczęło wiać, sypać białym gównem i w ogóle pogoda zrobiła się jakaś nie taka, jak być powinna.
Przyciągnął Marlę nieco bliżej, żeby na pewno się nie zgubili, bo to skończyłoby się jeszcze bardziej gównianie, ale wędrówka w nieoczekiwanej śnieżycy była w chuj niepewna i w chuj niewygodna. Nic zatem dziwnego, że zdołali faktycznie przejść ledwie kilka kroków, nim wylądowali na ziemi, popchnięci przez jakiś podmuch wiatru, który miał siłę silnika odrzutowca, a nie normalnej zawiei. Max nie wiedział, co się dzieje, nie był w stanie pojąć, skąd wzięła się ta cała zamieć, ale upewniał się jedynie, że Marla jest przy nim, starając się złapać głębszy oddech.
- Nie wiem, ale wydaje mi się, że powinniśmy spierdalać - stwierdził Max, ciągnąc ją za sobą, bo nie podobało mu się to, co się dookoła nich działo, tym bardziej że znajdowali się w jakimś jednym wielkim niczym, które nie zawierało dookoła siebie zupełnie nic. I to najmniej mu się podobało, bo sugerowało, że coś zaraz postanowi ich wpierdolić. - Tam chyba są jakieś domy...

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3961
  Liczba postów : 2021
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
Warsztat Krampusa QzgSDG8




Moderator




Warsztat Krampusa Empty


PisanieWarsztat Krampusa Empty Re: Warsztat Krampusa  Warsztat Krampusa Empty08.02.23 15:03;

Kiwnęła głową, bo może i była nierozsądną Gryfonką, ale zawierucha śnieżna, która ich doganiała, nie zwiastowała wcale dobrej zabawy, a raczej odmarznięte dłonie i lebetiusa. Naciągnęła mocniej czapkę na głowę, upewniła się, że ma różdżkę w kieszeni (zupełnie bezużyteczną w obliczu tak silnego żywiołu) i złapała Maxa za rękę, żeby mieć pewność, że się nie rozdzielą w tym armagedonie. – Człowiek raz w życiu się na piwo umówi i nawet pogoda przeciwko niemu – jęknęła, ale posłusznie zaczęła człapać, żeby jak najprędzej znaleźć jakieś schronienie, przeczekać to, co się teraz działo, a potem uderzyć do barów i już beztrosko popijać browarka. Dlatego ożywiła się, kiedy Brewer zauważył gdzieś w oddali jakieś domy. – Nie wiem kto postanowił zamieszkać w środku lasu, ale skoro jest wystarczająco odważny na to to też nie będzie miał nic przeciwko, aby nas ugościć – stwierdziła, próbując dodać sobie animuszu.
Po jakimś czasie dotarli do domostw, które prezentowały się jak wysublimowane miejsce tortur i magazyn do przechowywania dowodów zbrodni. Jednak bardziej od pozornie opuszczonych budowli, przerażała ją wizja zamarznięcia i doganiającej ich śnieżycy, więc dziarsko ruszyła naprzód aż natrafili na drewnianą tabliczkę. – Poliglotką nie jestem, ale wygląda na super miłe powitanie albo informacja „uwaga, zły psidwak” – oznajmiła ironicznie z miną znawcy, jakby doskonale potrafiła odczytać wyryte pazurem napisy. Obróciła się z nadzieją, że zamieć ustała, niestety – była coraz bliżej. – Tak się napaliłam na kelpie w Avalonie, a zginę w jakiejś szopie na obrzeżach Hogsmeade, dosko. Mam nadzieję, że chociaż żałobę narodową po nas ogłoszą – ruszyła dalej, ostrożnie rozglądając się na boki. – Co to jest w ogóle za miejsce, tyle razy byłam w wiosce i okolicach i n i g d y nie widziałam tego przybytku.

______________________


Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Warsztat Krampusa QzgSDG8




Moderator




Warsztat Krampusa Empty


PisanieWarsztat Krampusa Empty Re: Warsztat Krampusa  Warsztat Krampusa Empty09.02.23 17:38;

- Biednemu zawsze wiatr w oczy - stwierdził Max, który w obliczu tego całego burdelu przestał interesować się kwestią braku nawodnienia i skupił się na śnieżycy i tym, żeby dowlec się razem z Marlą do zabudowań, co, jak się okazywało, było cholernie trudne. I wszystko wskazywało na to, że jeszcze chwila i srogo dostaną po dupie, więc starał się przebierać nogami, żeby przypadkiem nie zamienić się w kawałek lodu. Przystanął jedynie, żeby przyjrzeć się tabliczce, na którą wskazała, starając się cokolwiek odczytać, ale ostatecznie uznał, że zapewne było to uprzejme zaproszenie do tego, żeby wypierdalali. To jednak nie było czymś, co mogłoby go powstrzymać, tym bardziej że podmuchy wiatru pchały go coraz mocniej przed siebie.
- Stawiam sto do jednego, że nie jesteśmy nawet w pobliżu wioski, tylko gdzieś w cholerę daleko, a ta śnieżyca to jakiś durny świstoklik... - zdążył jeszcze powiedzieć, nim faktycznie rzeczona anomalia pogodowa nie postanowiła nim szarpnąć, wyrywając mu niemalże rękę ze stawu, rozdzielając go z Marlą, tak że każde z nich wylądowało w innym miejscu, pomiędzy innymi zabudowaniami i nie było szans na to, żeby jakoś do siebie wrócić. Prawdę mówiąc, pod wpływem tego całego białego szaleństwa Max nie myślał już zbyt poprawnie.
No i wpierdolił się w brzozy. Czy raczej w chatę, która gdzieś tam stała, nie mając pojęcia, gdzie podziała się Marla, ale prawda była taka, że przy tej całej śnieżycy za oknem, nie bardzo miał nawet szanse na to, żeby ją znaleźć. Prawdę mówiąc, wyszła z tego niezła chujnia i Max nie do końca wiedział, co miał teraz zrobić, nie orientując się również w tym, gdzie właściwie się znajdował. Obrócił się, tylko po to, żeby strącić jakąś gałązkę i narobił się z tego niezły burdel, kiedy kolejne zaczęły spadać na ziemię, a on tylko zamknął na moment oczy i wymamrotał pod nosem przekleństwo. Nie tak miało to wyglądać, oczywiście, że nie, bo nie wpada się komuś do domu i nie robi mu się na dzień dobry burdelu, który jedynie może gospodarza wpieprzyć. Nic zatem dziwnego, że Max najzwyczajniej w świecie zabrał się za sprzątanie, by po jakimś czasie wpaść na całą rodzinę myszy.
- Nie wiem, czy właściciel tego przybytku będzie zadowolony, jak was tu znajdzie - stwierdził nieco rozbawiony, ale nie zamierzał ich stąd przeganiać. Mieszkał z jakimiś powalonymi stworzeniami, toteż myszy nie były w jego odczuciu niczym dziwnym, niepokojącym, czy złym. Kiedy więc znalazł jakieś ziarna, podsunął je stworzonkom, licząc na to, że nie padną tutaj z głodu. Zaraz jednak okazało się, że to on padnie, bo nagle myszy nie tylko zaczęły gadać, ale również mu pomagać, co świadczyło o tym, że zapewne gdzieś z Marlą po drodze padli i zamarzli, a jemu właśnie śniły się idiotyczne rzeczy albo właśnie właził do nieba. Nie wiedząc, co ma z tą wiedzą zrobić, skończył sprzątać, tylko po to, żeby zaraz przyczepił się do niego jakiś dziwaczny kijek, ale nie zdążył odłożyć go na miejsce, bo w chwilę później w drzwiach najwyraźniej stanął właściciel tego przybytku. Max chciał nawet coś powiedzieć, ale zanim do jego umysłu cokolwiek dotarło, to Krampus - bo to był on - pstryknął palcami i był już poranek. Gryfon zamrugał, dochodząc do wniosku, że albo miał bardzo popierdolony sen, albo się jednak z Marlą uchlał, więc postanowił do niej napisać, próbując zrozumieć, jak wylądował we własnym łóżku. Zanim jednak udało mu się jakoś skontaktować z przyjaciółką, zorientował się, że jedna z rózg faktycznie się do niego przyczepiła i teraz najwyraźniej zamierzała mieszkać razem z nim. Cóż.

z.t

+

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3961
  Liczba postów : 2021
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
Warsztat Krampusa QzgSDG8




Moderator




Warsztat Krampusa Empty


PisanieWarsztat Krampusa Empty Re: Warsztat Krampusa  Warsztat Krampusa Empty12.02.23 23:36;

Co nie?? Zaczynam mieć wrażenie, że to sabotaż – oznajmiła, mając coraz więcej wątpliwości czy w ogóle uda im się dzisiaj usiąść i w spokoju napić i pogadać. Póki co musieli się skupić na tym, aby uniknąć śnieżycy i dotrzeć w jakiekolwiek bezpieczne miejsce, a tam przeczekać lub odpocząć na tyle, żeby była w stanie ich teleportować w jednym kawałku. I wydawać by się mogło, że im się poszczęściło – trafili w okolice jakichś opuszczonych, mrocznych zabudowań, które strzegła tabliczka o niezrozumiałej dla nich treści. Zaśmiała się na komentarz Maxa o świstokliku, ale zanim zdążyła wymienić kilka lokacji, które przyszły jej do głowy, srogi podmuch wiatru uderzył ją w plecy i rozdzielił z przyjacielem.
Przez chwilę biegła na oślep, niemalże pewna, że leci za Brewerem, ale kiedy w końcu była w stanie otworzyć oczy, ze zdziwieniem zorientowała się, że jest tu zupełnie sama i w dodatku daleko od wejścia. Rozejrzała się na boki i uzbrojona w różdżkę patrolowała teren, zastanawiając się co do chuja powinna zrobić. Najrozsądniej byłoby stąd spierdalać, ale warunki pogodowe nie sprzyjały teleportacji, a wysłanie patronusa nie miało najmniejszego sensu, bo po pierwsze jak wytłumaczyć komuś gdzie się znajduje, a po drugie nie chciała narażać nikogo na niebezpieczeństwo. Weszła więc do pierwszego lepszego budynku, którym okazała się wieża, byleby się trochę osłonić przed śnieżycą i wiatrem, a tam w spokoju pomyśleć co dalej. Kiedy jednak znalazła się w środku, ciekawość zwyciężyła nad rozsądkiem i dziarsko ruszyła po krętych schodach, ostatecznie docierając do jakiejś komnaty. Zanim zadziałał instynkt samozachowawczy otworzyła drzwi i stanęła jak wryta, bo wnętrze było schludne i wyglądało na zamieszkane, toteż zacisnęła mocniej dłoń na różdżce i zrobiła mały rekonesans. Pościelone łóżko, czyli nuda, jakieś fatałaszki w szafie, zwisający z sufitu pergamin z listą niegrzecznych (zerknęła w poszukiwaniu swojego imienia, ale nazwisk było tam tak wiele, że szkoda jej było czasu na wnikliwą lekturę) i wielki, przyciągający uwagę obraz.
Podeszła bliżej, aby przyjrzeć się detalom i zamarła, gdy kobieta uwięziona w ramie zwróciła na nią uwagę. Wszystko to, co wydarzyło się potem, wydawało się nierealne i niemożliwe. Nie potrafiła wyjaśnić jakim cudem znalazła się nagle po drugiej stronie obrazu, słuchając opowieści Pani Mikołajowej i beztrosko popijając cydr, zajadając się przysmakami przynoszonymi przez elfy, podziwiając przepiękne zorze polarne i wesoło hasające renifery. Chwile spędzone na biegunie północnym były swojskie, ale jednocześnie kuriozalne i tylko to, że obudziła się w swoim łóżku tuż przy obrazie Krampusa było dobitnym dowodem, że sobie tego nie wyśniła tuż po pijackim wieczorze z Maxem.

/zt

______________________


Powrót do góry Go down


Sponsored content

Warsztat Krampusa QzgSDG8








Warsztat Krampusa Empty


PisanieWarsztat Krampusa Empty Re: Warsztat Krampusa  Warsztat Krampusa Empty;

Powrót do góry Go down
 

Warsztat Krampusa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Warsztat Krampusa KQ4EsqR :: 
Świąteczne lokacje
-