Retrospekcje
Osoby: Curtis Mousseau i
@Blaithin ''Fire'' A. DearMiejsce rozgrywki: eee... jakaś polana czy coś, z dala od ludzi itd...
Rok rozgrywki: pełnia księżyca, lipiec 2018, wakacje w Meksyku
Okoliczności: Curtis musi się schować przed wcibskimi oczami i przemienić się gdzieś potajemnie, jednak nie wie, że ktoś go śledzi... Fire ninja.
"To polowanie, to na wilki trwa obława
śmiertelny bieg
skrwawiony śnieg
nadziei brak"
To dzisiaj. Pełnia. Nienawidził tych dni. Czuł się taki wyczerpany, kiedy to wszystko mijało. Zapewne wyglądał jak ćpun. Przed i po przemianie. Uważał, że każdy zna jego sekret, ale sądził, że anoreksja to tuszowała. Zawsze mógł się wykręcić swoją chorobą, która obecnie powoli dawała mu spokój. Wydawał się silniejszy, ale nadal miał podkrążone oczy. Nadal te przemiany były trudne. Nigdy nie wydawały się łatwe. Chociaż miał nadzieje, że dzisiaj będzie inaczej, że dzisiaj... Sam nie wiedział. Już dawno zaakceptował swoją bestię, ale zawsze, kiedy przychodziły te dni, zazdrościł się, że nie ma okresu, jak baby. Wolał raz w miesiącu pomęczyć się z tym, co dziewczyny nazywały okresem, miesiączką czy ciotą, niż zmieniać się każdej pełni w futrzaka; nawet nie mógł po podziwiać sobie księżyca w pełni. Stało się to jego zmorą. Chociaż nadal uważał, że bycie grubym jest gorsze niż księżyc w pełni. Dobrze, że nie zamieniał się w otyłego faceta z wielkim brzuchem.
Sądził, że nikt go nie widział. Przyszedł przed zachodem słońca, przygotowany w eliksir tojadowy. Wpatrywał się w słońce, które zdecydowanie za szybko chyliło się ku horyzontowi. Ręce zaczęły mu się pocić ze zdenerwowania. Nie potrafił się do tego przyzwyczaić. Nie rozglądał się na boki, tylko wpatrywał w eliksir, co chwile nerwowo zerkając w stronę słońca.
-
Kurwa, kurwa... - Zaczął przeklinać, ale po angielsku, bo ojczystego języka w tej chwili zapomniał. Odetchnął kilka razy zestresowany i prawie
obsrany. Biała koszula przykleiła mu się lekko do pleców, a spodenki w morskim kolorze jakby jakoś postanowiły przybrać ciężar ołowiu. Odetchnął kilka razy i usiadł, przyglądając się swojemu przeznaczeniu, czekając na nieuchronne.