Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Park ze Szklanym Zamkiem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptyPią 15 Cze 2018 - 18:25;


"Castillo de Cristal"



Położony niemalże w centrum miasta park z naturalnym jeziorkiem, stanowiący dla zapracowanych mieszkańców łatwa i przyjemną drogę ucieczki na łono natury. Jest tu wiele łąk i pięknych, kamiennych uliczek z ławkami, a do tego ogromny park zabaw z huśtawkami. Wszystko w otoczeniu kwiatów i krzewów, a także charakterystycznych dla tego regionu drzew. W sercu ogrodu, nad samą wodą znajduje się piękna altana — przypominająca szklany zamek, dzięki któremu nazwano to miejsce tak, a nie inaczej. Wchodząc przez podwójne, wysokie drzwi dostrzegasz ogromną przestrzeń, dzięki której wypełnia Cię poczucie wolności. Warto wspomnieć, że podłoga tego miejsca jest lustrzana, dzięki temu poza swoim odbiciem, dostrzec możesz przepiękną grę świateł prowadzoną przez wpadające tu promienie słońca.

Uwaga! Kostka przysługuję jednej postaci tylko raz, kolejne wątki tutaj rzutu już nie obejmują.
Rzuć kostką, aby sprawdzić, co Ci się przydarzy:

Kostki:
Powrót do góry Go down


Matthew Alexander
Matthew Alexander

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 43
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Galeony : 688
  Liczba postów : 1311
https://www.czarodzieje.org/t16392-matthew-alexander#449540
https://www.czarodzieje.org/t16400-matthew-alexander#449655
https://www.czarodzieje.org/t16387-matthew-alexander
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptyNie 5 Sie 2018 - 12:20;

Kiedy życie daje Ci cytryny, zrób z nich lemoniadę.
A Matthew wolał za te cytrusy podziękować z całego serca. Może nie były idealnym podarunkiem, aczkolwiek doceniał starania tego, kto postanowił je wyhodować i zerwać, albowiem one piechotą niestety nie chodzą, a zawsze się przydadzą, czy to do herbaty przy seansach filmowych, czy to do utworzenia syropu cytrynowego, po prostu zastosowań jest multum. Jedynym owocem, który rzeczywiście ustępuje temu żółciakowi pod względem witaminy C, jest oczywiście dzika róża, jednak nie miał do niej żadnego dostępu. Szkoda tylko, że ktoś postanowił wepchnąć mu na siłę kwaśny posmak do ust, kiedy to powoli powracał do życia, po zaszyciu się we własnych myślach oraz książkach, a między innymi "Wariacie z Krupówek", gdzie czule śledził kolejne literki mugolskiej literatury. Ta chyba bardziej mu odpowiadała od tej czarodziejskiej, ale nie miał powodów do wytykania sobie jakiegokolwiek dziwactwa, skoro przecież wychował się w szacunku do niemagicznej części świata. Zawsze mógł się przecież pochwalić, nawet jeżeli nie posiada wymaganej wiedzy z zakresu sztuki magicznej, znajomością sprzętów oraz innych tego typu bzdet, dzięki którym ma dość szybki dostęp do informacji oraz potrafi po części wykorzystać drzemiący w nim potencjał do zagłębiania się w tajniki wiedzy czysto elektronicznej.
Dzisiaj jednak postanowił wstać na dwie nogi oraz zwyczajnie wyjść. Alexander przecież nie mógł stać w miejscu, unikać otaczającej go rzeczywistości jak ognia, nawet jeżeli obwiniał się za zaistniałą sytuację, uważając, że zawsze mógł zapobiec tragedii. Nie należysz do jasnowidzów, dlaczego więc pozwalasz, by serce zostało obarczone trudnym do przedźwignięcia ciężarem? Może dlatego, bo po prostu nawiązał więź, może nie była ona za silna, aczkolwiek wystarczająca do tego, by się martwił. Grunt, że zachował poczytalność umysłu podczas akcji ratunkowej, inaczej naprawdę nic by nie było po rudzielcu, który spotkał się z wilkołakiem w cztery oczy. Może mógł temu zapobiec, może gdyby odczytał jakieś sygnały dochodzące z otoczenia, może gdyby zwrócił na niego większą uwagę, nie doszłoby do tego, iż został znaleziony cały zakrwawiony. Blizny pozostają, fizyczne, może chłopak ma je całkowicie gdzieś, jednak Matthew będzie musiał się przyzwyczaić do tych, które sam wtedy otrzymał, całkowicie nieświadomie.
Nagły rozruch tych postawionych wyżej po całym zajściu doprowadził do tego, że dookoła rozpoczął się istny armagedon. Inni opiekunowie byli albo ciekawi, albo emocjonalnie obojętni, niektórzy przekraczali wszelkie granice prywatności, inni zaś mieli to wszystko gdzieś głęboko w nosie. Uczniowie? Różnie z tym bywało, lecz wiedzieli tyle, co z plotek, które zdołali jakimś cudem uzyskać. Wojna trwająca w jego głowie skutecznie odebrała mu chwilowo chęć do podjęcia się jakichkolwiek działań - pomijając zaszycie się, pomimo coraz to większych upałów, pod bardzo cienkim kocem, z lemoniadą na drewnianym stoliku oraz porządną lekturą między nogami. I nie obchodziło go to, jak to musi z boku wyglądać, zaś docierające do umysłu dźwięki skutecznie usuwał z swojej głowy.
Dzisiaj jednak wziął się na odwagę - charakterystyczne ciepłe powietrze opanowało pokój oznaczony numerem jedenaście, zaś promienie słoneczne zachęciły mężczyznę do wyjścia z własnej kryjówki. Nie zwalił się na głowę Bergmannowi, nie wyżalił w żaden sposób, uznając, że ten również ma swoje własne zmartwienia, a po cholerę dokładać jeszcze większą dawkę nieszczęść. Siedział, bardziej zamknięty w sobie niż kiedykolwiek, ale być może taki jest zawsze jego stan po powrocie do domu ze szpitala. Jedyne, czego mu naprawdę brakowało, to towarzystwa psiaków, które działały terapeutycznie na jego umysł, pozwalając mu się odprężyć choć na chwilę i zapomnieć o rzeczywistości. Ciało nie mogło dłużej wytrzymać w tej samej pozycji, dlatego po paru dniach uśmiechnął się słabo do siebie, w głowie prowadząc ze samym sobą konwersację, że wszystko będzie w porządku i nie ma co się zamartwiać, co było, po prostu minęło i nie ma po co rozpamiętywać. Nikogo wtedy w pokoju nie było, kiedy postanowił odsunąć na bok jedną z lektur, pozostawiając na stoliku jedynie szklankę po koktajlu owocowym, który jako jedyny odpowiadał jego kubkom smakowym. Poprawił się, przygotował do wyjścia, otworzył drzwi, poczuł zaduch wynikający ze zmiany pogody na o wiele bardziej spuszczającą łomot po łbie i postawił kroki do przodu.
Monolog własnych, przeciwnych myśli zatrzymał go przy tajemniczym obiekcie, który znajdował się w meksykańskim miasteczku. A przynajmniej na tyle kuszącym, że bez zastanowienia się nad własnymi poczynaniami, uzdrowiciel postanowił skorzystać z faktu, iż jest tutaj możliwość odpoczęcia od gwaru miejskiego, wchodząc do parku. Tego potrzebował, kiedy przebywał między ludźmi - wewnętrznego spokoju. Matthew wręcz uwielbiał naturę, gdyż ta pozwalała mu podczas swobodnych schadzek zapomnieć o problemach wynikających z jego własnej osobowości. Może nie było tutaj jak w Dolinie Godryka, aczkolwiek miejsce posiadało swój własny, niespodziewany i nietypowy urok, którego mogły mu pozazdrościć pełne życia uliczki, do których nie potrafił się przyzwyczaić. Ścieżka, nieznana dotąd jego własnym nogom, doprowadziła go do tajemniczej altanki, w której nikogo nie było. Czyżby miejsce do przeprowadzenia dialogu ze samym sobą? Alexander wziął głębszy wdech, przytrzymał go na chwilę w swoich płucach, dopóki organizm nie zaczął wołać o kolejną dawkę tlenu, by następnie do wypuścić, zaciekawiony niecodziennym miejscem. Dziwne, bo czuł, jakby znajdowało się w nim serce tętniące szczęściem oraz tajemniczą, aczkolwiek napływającą do jego żył energią. Zdziwiło go to, lecz nie miał prawa narzekać, gdyż tego mu właśnie brakowało. Czyżby ten cały teren należał kiedyś do czarodziejów?
Wyjął z kieszeni różdżkę, by dotknąć jej końcem szklanej podłogi, trochę widząc w niej swoje własne, zmęczone odbicie oraz podkrążone oczy. Wiedział, że w ostatnim czasie stał się trochę wrakiem człowieka, jednak na razie jeszcze funkcjonował. Płuca dostarczały tlenu, serce toczyło krew, a mózg myślał, otwarty wraz z tym drugim organem na uczucia innych osób. Jego empatia nie mogła zostać jednak przetestowana, gdyż znajdował się tutaj sam, a kiedy postanowił uwolnić trochę magicznej mocy, przed jego oczami pojawiły się literki, tuż po zalśnieniu podłogi podczas dotyku drewnianego patyczka ze rdzeniem z pióra feniksa. Matthew zmrużył oczy, spoglądając na to, co się tutaj dokładnie wydarzyło: chłonąc wiedzę bez większych problemów, dopóki informacje były mu przekazywane i postanowiły nie zniknąć. Coś zdołał odczytać o historii tego miejsca, zaklęciach użytych do jego zabezpieczenia, jednak były to tylko powierzchowne dane, które zdołał wyłapać czujnymi oczami. Uczucie niezwykłości tego miejsca jeszcze raz przepełniło jego ciało, analizując informacje, jakie zdołał zapamiętać.
Usiadł wygodnie na jakimkolwiek miejscu, które było dozwolone dla posadzenia na nim swoich szanownych czterech liter, zastanawiając się jeszcze raz nad tym, co się dokładnie wydarzyło. Po części uzdrowiciel prowadził rozmowę ze samym sobą, będąc całkowicie nieobecnym w rzeczywistym świecie, zamknięty w tym wykreowanym w jego umyśle. Nie wiedział, do czego to dokładnie prowadzi, aczkolwiek miał przeczucie, że jeżeli sam nie upora się z dręczącym go problemem, nie zazna spokoju ani na chwilę, a koszmary będą go dręczyć przez dłuższy czas, niż ktokolwiek byłby w stanie się spodziewać. Uśmiechnął się słabo do samego siebie, przymykając oczy i spędzając w parku jeszcze parę chwil, dopóki pragnienie i suchość w gardle nie dały o sobie znać.

z.t

Kostka: 5
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptySro 8 Sie 2018 - 13:29;

Co sobie myślał, kiedy oferował Liamowi korepetycje z Obrony Przed Czarną Magią i Zaklęć, to nie miał pojęcia. Być może w jego głowie była pustka, taka sama jaką miał teraz - albo po prostu sugestia Nessy tak mocno się go uczepiła, że dostrzegł w tym jakąś okazję? Przyjaciółka zawsze tak chętnie proponowała innym pomoc w nauce... inspirowała, żeby samemu się trochę podciągnąć. Nawet jeśli to wszystko miało być kiepskim - ba, żenującym - pomysłem, to będzie mógł jej się pochwalić, że próbował. Coś tak czuł, że marny z niego nauczyciel, a już w szczególności w momencie, gdy uczeń go tak nieprzyzwoicie rozprasza. Niestety, słowo się rzekło i chociaż Mefistofelesowi udało się nieco odwlec korepetycje, nie miał odwagi ich odwołać. Najpierw rozłożyła go pełnia, później nie mógł nawet wziąć różdżki do ręki; za każdym razem wiernie Liama przepraszał. W końcu wyszło na to, że prawa ręka działała na tyle sprawnie, że Ślizgon mógł nią ruszać - delikatnie, ostrożnie. Może i był masochistą, ale nie chciał sobie spieprzyć kończyny tak dosadnie, by problemy ciągnęły się za nim zbyt długo. Lepiej już było się z tego wylizać... mogło być gorzej, czyż nie?
Poprosił swojego małego adepta magii o spotkanie w miasteczku, trochę po obiedzie, gdy słońce już tak nieznośnie nie grzało. Mefisto ostrzegł, że ma jeszcze kilka spraw do załatwienia i będzie wygodniej, jeśli wpadną na siebie w pobliżu niesamowitej lokalnej lodziarni, którą znał już chyba każdy Hogwartczyk spędzający czas w Meksyku. Wymyślne nazwy przysmaków sprawiały, że jedynie znawcy wiedzieli na co się pisali - ci mniej hiszpańskojęzyczni musieli liczyć się z niespodziankami, ale jakże przyjemnymi!
I w kwestii niespodzianek, Liamowi miała trafić się jeszcze jedna. Nox rzeczywiście miał coś do załatwienia. Chodziło o odebranie paczki od znajomego, a potem wyklęcie samego siebie i, ostatecznie, założenie tego cholernego fraku. Może i żar nie lał się z nieba, ale z pewnością nie sprzyjał chodzeniu w koszulach czy marynarkach. Mimo wszystko Mefisto zadbał o to, by mankiety idealnie zapiąć i podwinąć, by krawat miał węzeł istnie perfekcyjny, by szelki opinały się delikatnie na mięśniach. W dużym skrócie, odstawił się jak chyba nigdy, żeby na żywo popisać się przed Borsukiem.
Przyszedł odrobinę spóźniony, ale na jego obronę - ostrzegał. Nie było łatwo wbić się w te wszystkie ciuszki, kiedy dalej miało się ograniczone możliwości poruszania ramieniem (i każdą inną częścią ręki też). Teleportował się w pobliże wspomnianej wcześniej lodziarni, a potem pospiesznie zbliżył się jeszcze bardziej, wychwytując spojrzeniem znajomą sylwetkę, odzianą - a jakże - w równie elegancki strój. Wyglądali jak idioci.
- Hej, piękny - przywitał go miękko, podchodząc od tyłu i kładąc mu dłoń na plecach. Przeszedł obok, pochylając się i muskając policzek chłopaka delikatnym, ledwie wyczuwalnym buziakiem; w końcu stanął przed nim, uśmiechając się szelmowsko od ucha do ucha, z taką pewnością siebie, jakiej świat nie widział. - Ciepło, co?

Kostka: 2, potem uwzględnię
@Liam A. Rivai
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptySro 8 Sie 2018 - 15:20;

Jeszcze tylko jeden dzień, jeden dzień….
Czuł się absolutnie wymęczony ciągłym prezentowaniem się od swojej bardziej eleganckiej strony. W pierwszym, a nawet drugim dniu jeszcze miał siłę, żeby sobie żartować z upałów, wychodzić na spacery czy specjalnie się puszyć, bo przecież wyglądał świetnie. Jednak dzisiaj, gdy mijał siódmy dzień tego nieszczęsnego zakładu, Rivai myślał, że nie wytrzyma. Od końca poprzedniego dnia było mu po prostu niedobrze. Mdłości towarzyszyły mu nieprzerwanie, zamykając mu opcję zjedzenia porządnego śniadania. Od czasu do czasu mocno bolała go głowa, a droga, którą szedł na umówione spotkanie, rozmywała mu się przed oczami. Ale czy to miałby być pretekst do zrezygnowania z korepetycji? W życiu.
Szedł ze zwieszoną głową z ręką przy twarzy, trąc co jakiś czas oczy. Łudził się, że to pomoże mu w lepszym rejestrowaniu otoczenia, które ginęło w mroczkach. Szczęście, że ścieżka była raczej niezbyt kręta, bo gdyby miał się zgubić, to najprawdopodobniej przepadłby już na amen. Wiedział, że Mefisto przyjdzie odrobinę spóźniony, toteż wykorzystał ten czas, żeby posiedzieć gdzieś w cieniu. Nie był nawet specjalnie zainteresowany szeroko znaną lodziarnią, czując, że gdyby miał zjeść stamtąd jakikolwiek przysmak, to najpewniej nie skończyłoby się to dla niego zbyt dobrze. Więc po prostu siedział z palcami zahaczonymi o brzeg czarnej marynarki i cieszył się nieco chłodniejszymi powiewami wiatru. Może nawet zrobiło mu się dzięki nim odrobinę lepiej? Przymknął oczy i tak trwał przez niewiadomo jaki czas, gdy…
„Hej, piękny.”
Wzdrygnął się, nie spodziewając się poczuć na sobie niczyjej dłoni. Otworzył oczy i wyprostował się nieco zdezorientowany, próbując odnaleźć twarz Mefistofelesa. W tym koszmarnym zdezorientowaniu i mroczkach, było to zadanie niekoniecznie łatwe. Niemniej nawet smagany przez hipertermię potrafił zarejestrować, że…
- O rany, ale jesteś słodki… hej, Mefi. - powiedział trochę cicho, ale ze szczerym uśmieszkiem na nieco poczerwieniałej twarzy, gdy powiódł ręką do cmokniętego policzka. Niby rzucał się na wszystkich z przytulasem, lubił zahaczać ręce na czyichś ramionach i sypał konkretne żarciki, ale ilekroć dostawał niezapowiedziane buziaki, to jakoś łapało go onieśmielenie. Trudno było jednak stwierdzić, czy Mefisto oglądał jego zaróżowione policzki w akcie zawstydzenia czy okrutnego przegrzania organizmu. Niemniej, dzieciak miał siłę, żeby jeszcze zachichotać, nim nieco zamroczony nie objął spojrzeniem całej jego sylwetki. Wydawał się jakiś... śpiący. Spokojniejszy… z drugiej strony nie powinno to być specjalnie alarmujące dla Mefisto. Nic dziwnego przy takiej porze i pogodzie. No i chłopak miał przymknięte oczy, gdy zastał go przy lodziarni… pewnie przysypiał, gdy na niego czekał, prawda?
Jakkolwiek koszmarnie by się nie czuł, widok fraka wywołał u Liama najszczersze zdziwienie. Wybałuszył na niego oczy, mrugając kilkukrotnie. Przez chwilę myślał, że tak mu się rzuciło na głowę, że aż dostał halucynacji… ale przysunął się do niego nieco bliżej i pozwolił sobie bezmyślnie dotknąć tego stroju, orientując się, że…
- Mefi, jesteś masochistą. – nawet nie wiedział jak idealnie trafił w samo sedno. – Weź… o rany.. przecież jest tak gorąco. Ja się rozpływam… ghh.. ale, ja mam zakład. A Ty.. dlaczego? – coś ciężko mu szło klejenie tych zdań. Ale mówił dość dużo, więc jak zawsze. – Wyglądasz świetnie… ale jesteś straszny… – przesunął znów ręką po twarzy, tym razem z uśmiechem pełnym niedowierzania. Pokręcił na niego głową. – Czyli będziemy gotować się razem, hm? Przynajmniej umrzemy w dobrym stylu… eh.. nawet krawat dopasowałeś idealnie, Merlinie... – rozpływał się, chyba samemu już nie wiedząc, co wygadywał. – To z jakiejś okazji?

Kostka: 2 i również efekt dam później.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptySro 8 Sie 2018 - 15:51;

Wiedział o Liamowym zakładzie. Ciężko byłoby nie wiedzieć, skoro widział jak dzieciak sypia w garniturach, jada, chodzi i robi wszystko inne - z gotowaniem się na czele. Mefisto swoje komentarze rozpoczął od rozbawionego uśmiechu, później przeszedł do coraz bardziej sceptycznych spojrzeń, a piątego czy szóstego dnia to już nawet kąśliwe uwagi subtelnie podrzucał, że „teraz to jest gorący”. Szybko się zorientował, że nie odwiedzie Borsuka od pomysłu psucia sobie zdrowia - zresztą, nie docierało do niego, że może być aż tak źle. Pewnie dlatego zdecydował się na swój głupiutki pomysł z dobraniem stroju pod ten puchoński.
- Dopiero zauważyłeś? - Zacmokał z dezaprobatą, zawiedziony brakiem spostrzegawczości u swego rozmówcy. Rumieńce zbagatelizował - sam pewnie od słońca zrobił się nieco bardziej czerwony, niż by tego pragnął. Rozczulił się za to na ten drobny gest dotknięcia pocałowanego policzka, na ten przesłodki uśmiech i na ten cień onieśmielenia, gdzieś tam chowający się pomiędzy plamkami na tęczówkach Liama. Pewność siebie Mefisto odrobinę wyparowała. Również przybrał postawę bardziej opanowaną, topniejąc pod wpływem swojego malutkiego zachwytu nad Puchonem.
- Jestem - przytaknął, z doświadczenia wiedząc, że szczerość ludzie w tego typu sytuacjach bagatelizowali. Nie ukrywał wcale, że masochistą był, jedynie nie spodziewał się po Liamie zrozumienia. Nie w tej kwestii. Zmarszczył lekko brwi, słuchając mało składnych wypowiedzi chłopaka i czekając, aż dostanie trochę czasu na wrzucenie odpowiedzi. Pomyślałby kto, że można się do gadulstwa przyzwyczaić... - Dzięki... no mam nadzieję, że ci się podoba. To specjalnie dla ciebie - zaśmiał się, by jakoś zabarwić żartobliwie swoje słowa. Niespiesznie ruszył do przodu, gestem zapraszając Liama, żeby jednak nie sterczeli pod lodziarnią i udali się do parku, który Ślizgon niedawno odkrył. - No, z okazji twojego ostatniego dnia zakładu. Przynajmniej dzisiaj nie będziesz wyglądać jak przesadnie odstawiony głupek. - Bo teraz obaj tak wyglądali, a jak wiadomo, w towarzystwie zawsze raźniej.
Szedł energicznie, choć jak na siebie to i tak dość niespiesznie. Nieustannie poprawiał krawat, najbardziej w tym wszystkim nieznośny, bo parszywie duszący - gorąco jeszcze aż tak Mefistofelesa nie drażniło, chociaż i tak miał ochotę zrzucić marynarkę. - E, nie zaśnij mi tu tylko, zaraz się zabieramy za robotę...
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptySro 8 Sie 2018 - 23:14;

„Dopiero zauważyłeś?”
Zmarszczył delikatnie nos, przejeżdżając po całej jego sylwetce niemal analitycznym spojrzeniem: a przynajmniej na tyle naukowym i pełnym skupienia, na ile pozwalał mu obecny stan. Czyli efekt wyszedł raczej mierny, bo Liam nie potrafił odgonić od siebie rozkojarzenia. Myśli biegały mu w tę i z powrotem, podrzucając jakieś wyrwane z kontekstu wzmianki… dlatego odpowiedział po trochę dłuższym czasie, niż zazwyczaj.
- Ano. – potrzebował tyle sekund zastanowienia, by to powiedzieć? Przetarł jedno z oczu i zaraz się uśmiechnął. – Bo zazwyczaj nie jesteś słodki. Szczerze mówiąc, to w ogóle nie jesteś. Jack jest słodki. Warren jest słodki… lunaballa Neirina jest słodka… ty jesteś raczej z tych „seksownych” typów. – rozpoczął swoją szeroką analizę, najwyraźniej nie do końca wiedząc, w co brnął. Ale brnął dalej, trochę się chyba gubiąc po drodze. Czyżby miał swoją prywatną kategorię mężczyzn? – Taki sportowiec, o. Jesteś duużyy… i dbasz o ciało. Raczej niezbyt uroczy, a prędzej dojrzały… - co ty pleciesz, Liam…? – No bo w sumie chyba nie widziałem, żebyś się do kogoś specjalnie kleił jak taki szczeniaczek. Ale słyszałem, że lubisz raczej ostrzej i mniej grzecznie, a w tym nic słodkiego nie ma. – pokiwał głową i zaśmiał się cicho. – Słyszałem o barze u Irka… i o lekcji z Bennett… pfff. – parsknął i pokręcił z niedowierzaniem łbem. – Ale tak. Teraz byłeś słodki. I jesteś. Głupi i słodki… ten frak. Niedobrze…
Przyjrzał mu się znów nieco pobłażliwie, niemniej nawet w takim niewyraźnym stanie nie potrafił ukryć, że stylizacja po prostu mu się podobała. Był ogromnym wielbicielem eleganckiej prezencji, a Mefisto przygotował się dziś na tip top. I Liam był tym faktem rozczulony.
„To specjalnie dla ciebie”
Aż szerzej się uśmiechnął, mrugając kilka razy oczami, żeby lepiej mu się przyjrzeć przez upierdliwe mroczki. A później zrobił żartobliwie urażoną minę.
- No wiesz?! „Przesadnie odstawiony głupek?!” – obruszył się. – Nawet nie wiesz ile par oczu się za mną obejrzało przez ten cały czas. A nawet i jedno oko, bo jakaś połowicznie oślepiona Meksykanka posłała mi ciepły uśmieszek… Samoocena skacze ku górze! – prawie tak samo, jak temperatura jego ciała. On się zaraz zagotuje… ale. Wyprężył się dumnie i ciągnął dalej, ruszając niezgrabnie za Mefisto. - Szkoda, że w większości to kobiety zwracają na mnie uwagę…
Szedł tuż obok niego, z tym samym uśmieszkiem, co zawsze, może trochę zbyt rozkojarzony, ale z perspektywy Ślizgona, Liam mógł być po prostu otępiały przez senność… specjalnie się nie odznaczał, bo dokładał naprawdę sporo wysiłku, byleby wypadać jak najnormalniej. Ale Puchon czuł się tak potwornie źle… znów go zemdliło.
- Nie zasnę, spokojnie… no, chyba, że korepetycje dasz mi w formie wykładów. Wtedy niczego nie obiecuję…! – rzucił mu jeszcze zaczepnie, przykładając jedną rękę do skroni i próbując rozmasować bolącą głowę.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptyCzw 9 Sie 2018 - 0:39;

Mefistofeles chyba faktycznie był strasznym idiotą, skoro aż tak bardzo nie zorientował się, że z Liamem nie jest najlepiej. Puchon mówił nieskładnie, był jakiś zaspany i rozkojarzony - ale to nie wskazywało na chorobę, a prędzej nieznaczne zmęczenie spowodowane sterczeniem w upalnym Meksyku, idealnie podczas cudownej siesty. Ślizgon słuchał go z uśmiechem, który z każdą chwilą blednął coraz bardziej, odpędzany przyspieszonym biciem serca. To już chyba śmiało można było nazwać paniką.
- Czemu to w twoich ustach brzmi tak negatywnie? - Spytał cicho, a że jeszcze szczycił się śladowymi ilościami uśmiechu, to pewnie nie wyszło zbyt poważnie. Normalnie seksowność i dojrzałość uznałby za zalety, teraz czuł się mniej atrakcyjny niż aspołeczne stworzenie z wielkimi oczami, którego srebrzyste odchody świetnie działały na rośliny. Nie, żeby miał coś do lunaballi, ale nie chciał być do niej przyrównywany. Nie w takim kontekście. - Nie widziałeś? Ojej, skarbie, muszę nam lustro załatwić - to już niemal wymamrotał pod nosem, z wyraźną złością na samego siebie. Mogło dotrzeć do Liama, prawie na pewno dotarło, choć wcale nie powinno. Jeszcze nie weszli do parku, a już Ślizgon miał ochotę zawrócić. Jakim cudem zgodził się na coś tak idiotycznego?...
Zatkało go. Bar, lekcja Bennett - wszystko to, co sprawiało, że miał ochotę sobie serce wyrwać i boleśnie dosłownie podarować je Borsukowi. Nie dał rady z siebie niczego wydusić, a Liam poszedł dalej ze swoją wypowiedzią, oburzając się, żartując... Tylko jakie znaczenie miały teraz jego przemyślenia odnośnie starej Meksykanki, czy jakiejkolwiek innej kobiety? Tu już nawet Mefistofelesowi nie chciało się żartować - milczał, nie dbając o to, że zastygnięty na ustach uśmiech nie wyglądał realistycznie. Nox był zamyślony i tego nie ukrywał. Po prostu w uszach mu szumiało... i w gardle zaschło... i przeklinał samego siebie, bo nie wiedział co zrobić, a jednocześnie miał stuprocentową pewność, że nie zachowa się odpowiednio...
Weszli do parku, chociaż Ślizgon ledwie to zarejestrował.
- W kwestii tego baru i lekcji - zaczął ostrożnie, jak gdyby miało mu to w czymś pomóc. Wszystko w nim krzyczało, żeby się zamknął. Nie mógł po prostu przełknąć tego emocjonalnego ciosu, jak każdego innego? Mogliby się zająć korepetycjami i byliby sobie takimi radosnymi kumplami. Nox nie chciał utrudniać Liamowi życia, poważnie. Po prostu nie wiedział jak odpuścić i czuł, że to ponad jego siły. - To było głupie. Znaczy, nawet nie jestem w stanie tłumaczyć się z debilnej gry, a-ale lekcja to... no... nie zrozumieliśmy się z Neirinem j on- no nieważne, chodzi po prostu o to, że ja naprawdę nie... - Jak to było? Seksowny i dojrzały? No, jak diabli. W szczególności gdy wgapiał się w kamienną dróżkę, plątał we własnych słowach i gubił pośród pokręconych myśli.
I w końcu doszedł do wniosku, że teraz albo nigdy, bo drażniło go to od stanowczo zbyt dawna. Nie dał Liamowi szansy na wstrzelenie się z jakimś komentarzem, mówiąc ciągiem - chaotycznym, ale jednak ciągiem.
- Powiedziałem ci, że mam dość i chcę się w końcu ogarnąć, trochę ustatkować - pozbył się drżenia z głosu, a niespokojne dłonie wcisnął do kieszeni. Teraz nawet dał radę się uśmiechnąć. - A potem wszystko równiutko spieprzyłem i sam sobie zaprzeczyłem. I w sumie chcę cię za to przeprosić, bo raczej staram się nie rzucać słów na wiatr i pewnie masz o mnie mylne wrażenie, ale to... jedna wielka pomyłka. - I chcę ją naprawić.
Przystanął przy jednej z ławek, odwracając się do Liama i rozkładając lekko ręce, w bezradnym geście pod hasłem „przepraszam, staram się”.
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptyCzw 9 Sie 2018 - 11:27;

„Czemu to w twoich ustach brzmi tak negatywnie?”
Pewnie wykazałby się większym obeznaniem w sytuacji i zareagował w jakiś bardziej kontaktowy sposób, gdyby tylko czuł się lepiej. Trajkotał bez ładu i składu, co najpewniej w uszach przechodniów nie odbiegało jakoś specjalnie od normy, ale Liam czuł pewną różnicę. Przede wszystkim trochę ciężej było mu się uśmiechać, gdy jedyne o czym myślał to potrzeba wyrzygania się na ścieżkę… ewentualnie niemiłosierny upał. Miał wrażenie, że skóra mu płonie.
Niemniej Mefistofelesowi dość gwałtownie zmienił się humor i Liam, nawet targany swoimi problemami natury zdrowotnej, zauważył, że coś było nie tak. Tylko nieszczególnie potrafił powiedzieć co, toteż słysząc oklapły ton głosu rozmówcy, nieco się wyczulił, zerkając na niego pytająco.
- Coś się stało? – zagadnął ostrożnie, mrugając kilka razy, by pozbyć się mroczek przed oczami. Sekundę temu Ślizgon tryskał energią. Przyszedł do niego we fraku, wyprężony jak dumny lew, zaczepiał go, zagadywał, nawet jeśli młody wyglądał nieszczególnie żwawo. Prowadził go teraz na zaplanowaną lekcję… skąd ta zmiana nastawienia? Powiedziałem coś nie tak? Mignęło mu przez myśl gdzieś pomiędzy „Merlinie, idę na oślep… błagam, żebym tylko się nie wywalił”, a „Płonępłonępłonę…”
Im dalej jednak szli, tym Puchonowi ciężej było oddychać. Zawiązał sobie krawat pod samą szyję, koszula była idealnie dopasowana, a marynarka nie mogła uchodzić za luźną… chyba zaczynał się dusić, ale zarejestrował, że Ślizgon zaczął o czymś mówić, toteż chociaż wgapiał się cały czas w ziemię, próbując wyłapać między plamkami drogę, wytężył słuch.
„W kwestii tego baru i lekcji…”
Słuchał go, trochę nie czając, dlaczego w ogóle o tym rozmawiają w takim tonie. Rivai rzucił tę sprawę lekko i zaczepnie, tak jak zawsze lubił się z Mefistofelesem drażnić. Mocno zdziwiła go sytuacja, która połączyła go z jego najlepszym przyjacielem, ale w gruncie rzeczy nic złego się nie stało, więc szatyn odbierał to tylko jako okazję do zaczepek… przecież Puchon też robił idiotyczne rzeczy z Neirinem. Aż tak mocno leżało to Noxowi na sercu? Przecież jakoś na wiosnę, chyba w marcu, sam bez oporów opowiadał o miłosnych początkach z jakąś straszą od siebie dziewczyną… i mówił bez żadnego zająknięcia o całowaniu, seksie, alkoholu, narkotykach… Liam nie spodziewał się, że mężczyzna tak nagle wyleje z siebie poczucie winy i… wstyd? Anglik był potwornie zbity z tropu… na co ta spowiedź?
- Um… - zawirowało mu nieco w głowie, ale dzielnie szedł dalej, choć jego oddech stawał się z każdym krokiem coraz bardziej nierówny i… słyszalny. Brzmiał jakby dostawał zadyszki od zwykłego spaceru. – Ale w zasadzie dlaczego mnie za to przepraszasz, Mefi? – uśmiechnął się do niego lekko, a przynajmniej tak mu się zdawało, że do niego. Podniósł głowę czy nie? – Brzmisz jakbym miał o tobie najgorsze zdanie na świecie, a przecież nic złego o tobie nie myślę… obraziłeś się za powiedzenie, że nie jesteś słodki? – zaśmiał się cicho. Przecież go to w gruncie rzeczy nie interesowało, czy Mefisto chce się ustatkować czy nie, czy chce się z kimś całować czy nie… sam nie robiłby takich rzeczy, ale z tego co zrozumiał, Nox raczej nikogo nie krzywdził, więc wszystko było w porządku. Ciężko byłoby mu skrzywdzić, skoro obrał sobie za cel Neirina… to prędzej rudy załamałby mu serce… i niekoniecznie w tym romantycznym ujęciu, a tak naprawdę, stojąc z obiema rozpołowionymi komorami i przedsionkami w palcach… Liam po prostu nie rozpatrywał Mefisto w żadnej innej formie jak przyjaciela. Czy przyjaciele muszą się przepraszać za to, że całowali się z kimś innym…? Jasne, akurat likantrop wybrał sobie najważniejszą dla Rivaia osobę w Hogwarcie, ale przecież doskonale wiedział, że młody sobie z tego wszystkiego po prostu żartował i w żadnym razie nie odbierał tego poważnie. – Zresztą… wiem, że Neirin i tak kocha tylko mnie, więc nie czuję się specjalnie zagrożony. – machnął ręką, śmiejąc się delikatnie w akcie próby rozrzedzenia atmosfery. Naprawdę nie czaił dlaczego tak nagle zrobiło się poważnie…
… tak samo jak nie czaił dlaczego w pewnym momencie zrobiło mu się tak pusto pod nogami. Na krótki moment straci równowagę i poleciał przed siebie, w ostatniej chwili łapiąc się ramienia Noxa i chroniąc twarz przed przyrżnięciem o ziemię. Wyglądał tak, jakby się o coś potknął i szczęśliwie zaparł się jednym kolanem o ścieżkę, nie puszczając się ręki Mefisto. Tylko zamiast zacząć się śmiać, kpić z samego siebie i przede wszystkim wstać… oparł się o niego jeszcze głową, czując, że zaczyna mu być naprawdę źle… nie mógł wykrztusić słowa, wiedząc, że jeśli teraz coś powie, to chyba puści pawia… a Nox, mając młodego uczepionego na swojej ręce z łatwością wyczuł, że… Puchon był rozpalony do granic możliwości. I oddychał trochę zbyt ciężko na ja spokojny spacerek po parku…
Powrót do góry Go down


Charlie C. Chapman
Charlie C. Chapman

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 147
  Liczba postów : 344
https://www.czarodzieje.org/t16487-charlie-c-chapman#453068
https://www.czarodzieje.org/t16494-chips#453415
https://www.czarodzieje.org/t16488-charlie-c-chapman#453086
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptyWto 14 Sie 2018 - 20:16;

| Inny czas |

Charakter ucznia, iście przyjazny, nie pozwalał mu opuścić miasteczka ani na krok, mimo że czuł, iż całkowicie wpadł w sidła zapomnienia i zwyczajnie nie wie, jak powrócić do pensjonatu - najwidoczniej, czy tego chciał, czy też i nie, został skazany na niefortunny fakt swojej własnej nieudolności. Mimo to nie załamywał się, no ba, w towarzystwie mieszkańców tego niezwykłego kraju czuł się wyjątkowo swojo - z łatwością, mimo nieznajomości języka hiszpańskiego, nawiązywał z nimi kontakt, śpiewając określone piosenki (choć tekstu nawet nie znał) oraz, gdy otrzymywał oczywiście taką możliwość, grał na gitarach oraz mniej zaznajomionych instrumentach, które sprawiły mu ogromną zabawę. Nieraz zdarzało się, że siadał do kręgu, mówił jakieś dziwne rzeczy, uczył się trochę nowych faktów, zaś sam przekazywał odpowiednią wiedzę - nie mógł narzekać! Na pewno jest o niebo lepiej niż w rodzinnym domu, gdzie wszyscy, dosłownie wszyscy, uznają go za względnego dziwaka, nie chcąc z nim utrzymywać jakiegokolwiek kontaktu - no tak, mugolak. Rodzice nadal nie potrafili zaakceptować tego, że ten jest czarodziejem - no ba, starali się to utrudnić, często zabierając mu różne przedmioty z jego pokoju. Na szczęście zdołał się wpakować w wycieczkę, użył świstokliku i zadowolony odbywa swoje wakacje w tym słonecznym, przepełnionym radością kraju.
Ostatnio pogoda jednak nie dopisywała - przelotne opady, grzmoty i sztorm raczej nie zadziałały na korzyść turystów, aczkolwiek na pewno nie mogli ominąć tej prawdy - było przyjemniej. Nawet jeżeli świat przybrał jakichś smutnych, melancholicznych barw - na pewno chłodniej. Przyjemny wiatr muskał jego skórę, kiedy to wydostał się z kręgu i jakimś cudem trafił do nieznanego wówczas parku, gdzie turyści zaczęli mówić o szklanym zamku. Nie wiedział, do czego jest to odwołanie, jednak liczył na to, iż zobaczy coś, co na pewno ucieszy jego oczy. Ubrany w białą koszulę (o swój styl dbał) z niepokolorowanymi kosmykami włosów sombre oraz nutą zapachu wody kolońskiej, zaczął zwiedzać okoliczne tereny. Aż tak dużo ludzi tutaj nie było, jednak miejsce na pewno miało swój urok - wydawało się być przepełnione przepychem, gdy Charlie rzucił okiem na fason wykonania i dokończenia budowli. Wszystko wyglądało prześlicznie, aczkolwiek nie skakał z miejsca na miejsce, jakby coś go zaczęło gryźć - zwyczajnie, ostrożnie i przyjaźnie, z wymalowanym uśmiechem pogody ducha na twarzy, przemieszczał się między drzewami, kiedy to natrafił na nieznaną altankę. Zaciekawiony pierwsze wychylił swój kudłaty łeb, by następnie wejść powoli do środka - znajdował się tutaj całkowicie samotnie. Żadnej żywej duszy. Mimo to, podłoga wydawała się emitować nieznaną wówczas energię, co skłoniło go do przyłożenia różdżki do szklanej nawierzchni oraz zwyczajnego uwolnienia trochę mocy z jej rdzenia. Czuł się bardzo dziwnie szczęśliwy oraz wolny, zaś na jego twarzy zawitał znacznie szerszy uśmiech, kiedy to dziwna poświata doprowadziła do pojawienia się tekstu, z którym zaczął się dość szybko zapoznawać - jednak nie na tyle, by wszystko z tego zapamiętać. Stojąc na środku, zdawał się posiadać nieokreśloną energię, jego serce zaś zaczęło bić ciut mocniej, kiedy promień nieznanej magii zniknął, zapoznając się z tym, jak ta altanka została zabezpieczona. Kto wie, może coś znalazło się w jego głowie? Nigdy nie wiadomo!
No i teraz wyjść... Co prawda z budynku nie było problemu, jednak gorzej z tym, że tego miejsca kompletnie nie znał. Na szczęście ścieżka, którą szedł, była oznaczona, więc po dłuższym spacerze wydostał się z parku, ciesząc się na duchu, że jakimś cudem tutaj nie utknął - mogło być znacznie gorzej.

z.t

Kostka: 5
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptyCzw 30 Sie 2018 - 16:04;

Osobiście uważał, że to była tragiczna rozmowa. Kiedy tylko zaczął odrobinę przygasać, Liam wyraźnie się zgubił - ten dzieciak miał raczej niezłą intuicję, pomijając pewne istotne dla Mefisto szczegóły. Był empatyczny, a takie osoby, o ile tylko ktoś nie stawał na głowie by ukryć emocje, z łatwością czytały ludzi. Teraz wszystko wskazywało na to, że jeśli Mefisto nie wyduka swoich problemów, to Puchon za cholerę się nie domyśli. "Coś się stało?"... Oczywiście, że tak. Nox raczej normalnie się tak nie zachowywał, a teraz w dodatku coraz bardziej jawnie informował o co mu chodzi. Próbował jakoś wyplątać się z sytuacji, którą sam sobie wyszykował i która kompletnie mu nie pasowała.
- Co? Nie - Westchnął z niedowierzaniem, bo nie miał pojęcia jakim cudem Puchon aż tak zafiksował się na tym aspekcie bycia - czy raczej, nie bycia - słodkim. Jakkolwiek nie bolałaby go informacja, że zwyczajnie nie wpasowuje się w typ Liama, tak chodziło mu raczej o wyczyszczenie własnego sumienia. O ile nie knuł akurat jakichś debilnych planów i nie podawał błędnych informacji specjalnie, to po prostu nie lubił rzucać słów na wiatr. Nie lubił tego, że mógł wyjść na osobę niehonorową - Rivai mógł zauważyć, że dane słowo miało dla Mefisto sporą wagę. - Mówię ci to, bo nie chcę po prostu, żebyś miał o mnie mylne zdanie. - Podsumował, chyba trochę kończąc temat, bo nie wiedział jak jaśniej dzieciaka uświadomić o swoich zamiarach. Już i tak wystarczająco sobie popsuł humor; zresztą, nie potrzebował dobitniejszych wyjaśnień ze strony Liama, że rozpatrywany był jedynie jako przyjaciel. Chciał iść dalej przez ten cholerny park i wmawiać sobie, że jego sumienie będzie spokojniejsze, bo jakoś - nieznacznie, ale może jednak? - wyszedł na czysto.
Otworzył usta z zaskoczeniem, dusząc jęk; nie spodziewał się nagłego szarpnięcia za kończynę, którą sprawną jeszcze by nie nazwał. Spojrzał z zaskoczeniem na Liama, który uwiesił się na nim i jeszcze przyklęknął. To miała być kara, czy raczej nagroda? Ból promieniował przez ramię Ślizgona, ganiąc go za wszelkie niezadowolone czy poddenerwowane myśli. Cóż, w tej konfiguracji nie było tak źle...
- Młody? - Zainteresował się, bo chłopak nie wstawał i nie wyglądał najlepiej. Podciągnął go do góry, pomagając sobie zdrową ręką, którą też postarał się dzieciaka jakoś przytrzymać. Rivai był rozpalony i niezbyt przytomny, a Mefisto... Mefisto jakimś cudem wcześniej tego nie zauważył.
Ty idioto.
- Na Merlina, dzieciaku, ty płoniesz - wymamrotał, rozglądając się za jakąś ławką, najlepiej w cieniu; w oko wpadł mu budynek, w którym może mogło być odrobinę chłodniej. Pytanie tylko, czy Liam był na siłach przebierać nogami, czy nie potrzebował chwili na wzięcie oddechu, czy w ogóle jeszcze kontaktował...
Świetnie mu szło to udzielanie korepetycji, nie?
Powrót do góry Go down


Carson Gilliams
Carson Gilliams

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 166,5cm
Galeony : 140
  Liczba postów : 348
https://www.czarodzieje.org/t16163-carson-o-gilliams
https://www.czarodzieje.org/t16171-poczta-pantoflowa-carson#442692
https://www.czarodzieje.org/t16162-carson-o-gilliams
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptySob 1 Wrz 2018 - 1:23;

Jej czas w Meksyku dobiegał końca i choć podczas pisania ostatniego listu do Irony umieściła w nim wzmiankę, że zaczyna jej się nudzić siedzenie tutaj, mimo wszystko postanowiła jeszcze co nieco zwiedzić. Szybko okazało się, że nie była taka sprytna, jak sądziła i jeszcze nie poznała wszystkich pięknych zakamarków miasteczka - między innymi nie była zobaczyć szklanego zamku! Kojarzyła, że kiedyś podczas spaceru tym właśnie parkiem coś błyszczącego zwróciło jej uwagę, lecz nigdy nie poszła zbadać owego obiektu i dziś był ten dzień!
Z bliska okazało się, że zamek był niesamowitą, chyba zupełnie szklaną konstrukcją, co rozdziawiło buzię Carson i przez bardzo długi czas nie pozwalało jej zamknąć ust. Wpatrywała się w wędrujące po lustrzanej posadzce kolorowe plamy z zapartym w piersiach tchem. Sięgnęła po swój stary, niemalże rozpadający się aparat - jeśli miałaby opowiedzieć o czymś Irony, chciałaby również móc jej pokazać, co widziała! Nie sądziła, że uda jej się złapać na fotografii choć niewielki ułamek widocznego tu piękna, lecz spróbowała.
Przechadzając się dalej dostrzegła coś błyszczącego w nieco inny sposób - na złoty kolor! Och, czyżby szczęście w końcu się do niej uśmiechnęło i znalazła jakiś ciekawy przedmiot? Jakiś mały skarb? Chyba za szybko chciała podejść do tego miejsca, bowiem poślizgnęła się i runęła na posadzkę z hukiem, ściągając na siebie uwagę wszystkich obecnych w okolicy turystów. Pozbierała się szybciutko, rzucając w ich stronę na poły przepraszające, na poły zirytowane spojrzenie (no bo nie mieli się gdzie patrzeć, co nie?), a następnie sięgnęła po to, co przykuło jej uwagę - och, pieniążek... I to nawet nie magiczny.
Super.
Postanowiła po chwili opuścić szklaną altanę, jako że czuła na sobie wzrok wielu ludzi i nieco ją to krępowało.
/zt

3
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptySro 5 Wrz 2018 - 12:22;

Czy poważna czy też nie, ich poprzednia rozmowa przygasła, przytłoczona przez najświeższe wydarzenia, które prezentowały się w sposób następujący: Liam utożsamiał się z metalowym czajnikiem ułożonym na palniku, stopniowo zagrzewając się niemal do nieprzytomności, by zaraz z tego palnika spaść i uwiesić się na niedysponowanej ręce Mefisto (bo przecież nie będzie specjalnie go obchodzić, gdy miał w planach omdlenia, szanujmy się), by przestać rozumieć już cokolwiek… ale hej. Jeśli ciągnąć porównanie z czajnikiem, to młody był ewidentnie najbardziej elegancko ubranym, metalowym dzbanem na wodę, jaki chodził po całym Meksyku.
Oddychał bardzo ciężko ze wzrokiem wbitym w ziemię, łudząc się, że z takiej pozycji lepiej będzie mu utrzymać nie tyle co równowagę, bo o to nawet już nie marzył, uwieszony na ramieniu Ślizgona, jak na ostatniej desce ratunku, a po prostu świadomość. Ale mroczki przysłaniały mu powoli cały widok.
- D-Dzięki, nie? - za podtrzymanie? Za zwrócenie uwagi, jak tragicznie się czuł? Nah… chodziło mu o bycie rozpalonym. Resztkami energii spróbował się żartobliwie uśmiechnąć, ale czuł, że zaczyna go mdlić. – Głowa mi zaraz eksploduje… z ust.. ale lawa ci się nie spodoba… - wyglądał równie słabo, jak słabe były jego metaforyczne zapowiedzi nadchodzących wymiotów. Zdecydowanie nie był w stanie samodzielnie przebierać nogami, choć jeżeli Ślizgon pokusił się o kilka kroków na przód, Liam dawał radę jeszcze się nimi ewentualnie podpierać, by nie zwalić całego swojego ciężaru na barki starszego kolegi. – Przepraszam…
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptyNie 16 Wrz 2018 - 0:42;

Jedno trzeba przyznać - Mefistofelesowi świetnie myślało się w momencie, w którym czuł ból. Choć większości osób raczej to przeszkadzało, nieprzyjemnie rozpraszając, on właśnie odnajdywał w tym dyskomforcie komfort; punkt zawieszenia. Umysł miał rozjaśniony, zupełnie tak jakby czerwone światełka wywołane przez ból jako jedyne potrafiły pozbyć się czającej w zakamarkach ciemności. Teraz, kiedy Liam wisiał na jego rozwalonym ręku i słaniał się z jakiejś tajemniczej niemocy - albo raczej, po prostu przegrzania - Nox czuł się świetnie. Bez problemu chłopaka podtrzymywał, trochę panikując i cholernie się martwiąc, ale najzwyczajniej w świecie myśląc. Było to bardzo pomocne w obliczu tego, że wyrzuty sumienia miały poźniej nie pozwolić mu oddychać ze względu na zaniedbanie, prezentowane brakiem zauważenia niepokojących symptomów u Puchona.
- O nienienie. - Zaprotestował szybko. - Nie rzygaj. - Proste, stanowcze polecenie raczej nie miało zbyt wielkiej szansy wpłynięcia na organizm Liama... Ale Mefisto chyba po prostu musiał coś powiedzieć, żeby zabić ciszę i jednocześnie zyskać odrobinę czasu. Mógł przynajmniej podprowadzić go trochę w stronę szklanego zamku. Pewnie nawet ciągnąłby go tam dalej, gdyby nie dotarły do niego jakieś słabe przeprosiny. - Nie masz za co, skarbie. Pozwolisz? - Nie czekając na odpowiedź, po prostu wziął chłopaka na ręce, w tej konfiguracji znacznie szybciej przedostając się do budynku. Tam mógł znaleźć spokojny kącik, ułożyć Liama na chłodnej posadzce i, cóż, samemu odpocząć od upałów.
Wyciągnął różdżkę i rzucił niewerbalnie Frigus, mając nadzieję, że zaklęcie przyniesie prefektowi Hufflepuffu choć odrobinę ukojenia. Zaraz potem opuścił różdżkę, pozwalając, żeby końcówką stuknęła lekko o podłogę...
Ta zalśniła, mieniąc się kolorami i ukazując napisy tłumaczące zaklęcia nałożone na zamek, a także samo w sobie jego powstanie. Mefistofeles zupełnie nie miał głowy do studiowania takich rzeczy, ale wzrok mimowolnie przemknął po kilku zdaniach, choćby dla samego wyrażenia zachwytu nad ich pięknem. Gdzieś z tyłu głowy przemknęła mu też myśl, że taki uroczy efekt byłby perfekcyjnym dopełnieniem randki; o ile ta kiedykolwiek miałaby wystąpić.
O ile nie traciliby czasu na głupie rozmowy, albo mdlenie.
- Trochę lepiej? - Spytał cicho, odrobinę walcząc ze strojem Rivaia. Chciał rozpiąć przynajmniej kilka guzików koszuli, poluzować co tylko mógł; żeby dzieciak zwyczajnie mógł oddychać. O korepetycjach mogli na tę chwilę zapomnieć i wiadomo było, że kiedy tylko Liam zbierze trochę siły, to Mefisto teleportuje ich prosto pod pensjonat.

/zt x2
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptyPon 13 Lip 2020 - 22:02;

Przed wyjazdem wakacyjnym (6. lipca 2020r.)

Chyba nie znał osoby, która nie narzekałaby na to uczucie przewracania się w żołądku, przy okazji teleportowania się w różne miejsca. Było to na tyle nieprzyjemne wrażenie, że niektórzy całkiem potrafili zrezygnować z tego sposobu magicznego transportu, tylko dlatego, że było to dla nich zbyt uciążliwe. Dla Sinclaira również był to bardzo nieatrakcyjny skutek uboczny, jednak teleportacja była zazwyczaj bardzo szybka i wygodna, więc lubił z niej korzystać mimo wszystko (z małymi wyjątkami, jak na przykład obchody celtyckiej nocy, kiedy wolał użyć świstoklika).
Zmaterializowali się pośrodku jednej z łąk, w centralnej części Meksyku, gdzie znajdował się popularny park, na którego środku umiejscowione było jezioro, a obok niego przeszklona, ogromna altana. Krajobraz wokół stanowiły zazielenione pola kwiatów i krzewów oraz okazy przeróżnych drzew, a także kamienne alejki, na których można było znaleźć małe ławeczki. Nieopodal znajdował się także największy park z huśtawkami, jaki Lucas kiedykolwiek widział i musiał przyznać, że to głównie dla tej atrakcji się tutaj pojawili. Pamiętał dobrze, jak Krukonka kiedyś wspomniała o tym, że chciałaby wybrać się z nim na huśtawki.
- W porządku? - odezwał się, pochylając się nad dziewczyną, nadal trzymając ją za ręce. Chciał upewnić się jak zniosła teleportację i czy aby nie popełnił jakiegoś błędu w jej trakcie, który mógłby - o słodki Merlinie - sprawić jej jakąś krzywdę. Bo choć wiele razy to robił, to magiczne przenoszenie się z miejsca na miejsce zawsze niosło za sobą pewne ryzyko.

@Alise L. Argent
Powrót do góry Go down


Alise L. Argent
Alise L. Argent

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : dołeczki w policzkach przy uśmiechu, zawsze nosi bransoletkę ze smoczym akcentem i łańcuszek z zawieszką z Irlandzką Koniczynką
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 1281
  Liczba postów : 985
https://www.czarodzieje.org/t16073-alise-lauren-argent#440125
https://www.czarodzieje.org/t16093-shea#440127
https://www.czarodzieje.org/t16089-alise-l-argent#440019
https://www.czarodzieje.org/t18311-alise-argent-dziennik#521059
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptyWto 14 Lip 2020 - 23:22;

Nie zdążyła nawet skomentować, zapytać go o jakieś wskazówki, bo chłopak zaraz przeszedł do praktycznej części porwania, zamykając ją w ramionach i teleportując ich, czemu towarzyszyło to okropne uczucie w żołądku, którego nikt nie lubił. Zdążyła tylko zacisnąć powieki, przytulając go nieco mocniej i zwyczajnie ulec, dać się przygodzie. Jej głowa była pełna domysłów o tym, co mógł przygotować i dokąd ich zabierał, a jednocześnie nie potrafiła wybrać tej jednej, przewodniej myśli. Lucas był zaskakujący, co było jedną z rzeczy, którą lubiła w nim najbardziej.
Gdy poczuła grunt pod stopami, odetchnęła. Powietrze było inne. Cieplejsze, jakby znajome? W powietrzu roznosił się zapach kwiatów, dookoła szumiały trawy oraz drzewa i uszu dobiegały jakieś pojedyncze głosy, które zdecydowanie nie mówiły po angielsku. Zamrugała kilkakrotnie, prostując głowę i rozglądając się z ciekawością, wprawiając jasne kosmyki włosów w ruch.
- Tak. Z Tobą też? To chyba była daleka podróż. - odparła z ciekawością, czując uścisk na dłoniach. Nie mogła powstrzymać delikatnego rumieńca, który pojawił się na jej twarzy bo Lucas wyglądał, jakby szczerze się o nią martwił. Zaskakujące w tym wszystkim było to, że pomimo układu, który mieli - on się starał, jakby tworzyli parę w rzeczywistości. Zacisnęła palce na jego dłoni, splątując ją w uścisku. - Mam zgadywać..?
Zapytała podejrzliwie, unosząc na chwilę brew. Zaraz jednak roześmiała, ciągnąc go gdzieś - sama nie wiedziała gdzie, rozglądając się dookoła. Znała to miejsce. Tylko skąd? Zerknęła przez ramię, czując jakiś uścisk w żołądku, wcale nie wywołany teleportacją. Wyglądała na podekscytowaną.
- Jak mnie będziesz tak zaskakiwał, porywał - to się przyzwyczaję Lucas. Już Ci mówiłam wtedy, gdy byliśmy w ogrodzie. Na urodzinach też?
Dodała jeszcze siląc się na powagę, chociaż oczy się jej śmiały. Odwróciła się zaraz gwałtownie, przyciągając go do siebie i zarzucając mu ręce na szyję, potarła swoim nosem o nos Ślizgona. - Dobry w tym jesteś. W zaskakiwaniu.
Wzruszyła delikatnie ramionami, pozwalając sobie na odgarnięcie do tyłu jasnych kosmyków włosów, rzuconych luźno, wchodzących jej na twarz. Nie była przyzwyczajona do takiego traktowania, zwykle to ona lubiła zaskakiwać innych i sprawiać im przyjemności, a w ostatnim roku spotkało ją kilka naprawdę cudownych niespodzianek. Wszyscy, którzy ją znali wiedzieli, że beznadziejnie kłamała i gdy wyglądała na tak szczęśliwą, to faktycznie tak było. Przesunęła jedną z dłoni nieco niżej, drugą wciąż zostawiając na szyi.
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptyWto 14 Lip 2020 - 23:34;

Miał nadzieję, że jednak nie za szybko postąpił, teleportując ich zaledwie chwilę po tym, jak się ze sobą przywitali. Czasami ludzie bardzo źle znosili ten sposób magicznego transportu, jednak znał na tyle Alise, że wiedział, że dziewczyna nie należy do tych przesadnie delikatnych panienek, które gdy tylko zrobi im się nie dobrze, każą się wieść na izbę przyjęć w Mungu.
Usłyszawszy jej słowa, odetchnął i uśmiechnął się do niej szeroko i kiwnął głowa na znak, że z nim tez wszystko okej.  To prawda. Starał się, bo chciał zobaczyc na jej twarzy uśmiech. Nie wiedzial dlaczego, ale za kazdym razem, kiedy widział ją zadowoloną, sam był w lepszym humorze. Chciał ją zaskoczyć, zrobić jej niewpodzienkę, sprawić aby przyjemnie spędziła z nim to popołudnie... Jednak widząc jak rozgląda się ciekawa wokoło, aby dostrzec coś co nakierowało by ją na miejsce ich pobytu, przeklął w myślach. Zdał sobie sprawę z tego, że przecież mogła doskonale znać to miejsce. Rok temu wróciła przeciez z Meksyku, gdzie się uczyła... Ale z niego głupek. Pewnie zaraz wpadnie na to, a on zapomniał kompletnie o tym fakcie z jej życia. Co za wtopa. A jemu naprawdę zależało na tym, żeby zrobić Krukonce niespodziankę.
Kiedy splotła ich palce, posłał jej blady uśmiech, nadal karcąc się w myślach za to, że wybrał miasto, które jednak dobrze juz znała.
- Pewnie nawet nie musisz zgadywać. Nie wyszła mi niespodzianka, bo zapomniałem, że doskonale znasz to miejsce... - powiedział, nieco zasmucony tym faktem, jednak w następnej chwili został przezeń pociągnięty gdzieś w głąb alejki. - To jeszcze się nie przyzwyczaiłaś? - zapytał, posyłając jej rozbawione spojrzenie, widząc jak dziewczyna, próbuje zachować powagę, co zupełnie jej nie wychodzi. - Jeśli tylko to lubisz, to dlaczefo mam przestać to robić? - dodał po chwili. Wtedy, nagle odwróciła się do niego i oplotła ramionami jego szyję, na co odpowiedział szerokim uśmiechem. Uśmiech ten poszerzył się, kiedy dziewczyna kilka sekund później zawadiacko dotknęła czubek jego nosa swoim. Zaśmiał się beztrosko.
- Skoro jestem taki dobry, to czemu nadal mam status tylko Twojego udawanego faceta? - naprawdę spontanicznie przyszło mu do głowy to pytanie i wypowiedział je na głos, niewiele myśląć. Nie chciał nigdy wywierać presji na Alise, ani sprawiać, ze musiałaby mu się tłumaczyć ze swoich wyborów. Tak samo nie chciał, żeby kiedyś był zmuszony potraktować ja tak jak reszte swoich dziewczyn, dlatego nie wiedział czemu ostatecznie zadał jej to pytanie. Spoglądając na nią na poczatku dość niepewnie, a później dla niepoznaki śmiejąc się krótko, mial nadzieję, że blondynka nie weźmie tego na poważnie. W końcu on bardzo często żartował.
Powrót do góry Go down


Alise L. Argent
Alise L. Argent

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : dołeczki w policzkach przy uśmiechu, zawsze nosi bransoletkę ze smoczym akcentem i łańcuszek z zawieszką z Irlandzką Koniczynką
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 1281
  Liczba postów : 985
https://www.czarodzieje.org/t16073-alise-lauren-argent#440125
https://www.czarodzieje.org/t16093-shea#440127
https://www.czarodzieje.org/t16089-alise-l-argent#440019
https://www.czarodzieje.org/t18311-alise-argent-dziennik#521059
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptySro 15 Lip 2020 - 22:04;

Była ostatnią osobą, która narzekałaby, gdy ktoś coś dla niej robił. Bardzo doceniała najmniejsze nawet gesty bezinteresowności, które doceniały jej osobę w cudzym życiu. Nie zdarzały się one często i chyba dlatego były dla Alise tak wyjątkowe. Sam fakt, że Lucas wymyślił coś tak kreatywnego, żeby teleportować się gdzieś na koniec świata i zmienić otoczenie, odpocząć od egzaminów.. Jak mogłaby marudzić lub być zła? Cieszyła się z takich rzeczy. Małych i dużych, czynów i szczerych wspomnień. To było to, co ceniła w ludziach najbardziej.
Zawsze ją rozśmieszał. Sprawiał, że nie mogła się przestać uśmiechać i ich spotkania nie były nudne, wręcz przeciwnie – nawet nauka eliksirów pełna była energii i tych interesujących wibracji, których blondynka nie umiała określić. Przypadek zawsze mocno ingeruje w ludzkie życie, kiedy najmniej się tego spodziewamy. Prawda była taka, że dzięki Lucasowi było jej zwyczajnie łatwiej, nie koncertowała się na tym, jak dużą porażką była i znów coś popsuła.
- Co to za mina? - zapytała podejrzliwie na widok bladego uśmiechu, który zdominował jego twarz i wcale się jej nie podobał. Gdyby tylko czytała w myślach, pewnie skarciłaby go za takie głupoty. Nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo kochała Meksyk i jak dobrze się tu czuła. Jak często wracała do zdobytych tu wspomnień. Nie mógł też wiedzieć, że w stolicy była dwa razy i z tego raz tylko w ambasadzie, więc parku oraz tutejszych atrakcji całkiem nie znała. - Hmmm? Znam? Nie byłam tutaj nigdy, ale zapach w powietrzu i ten Hiszpański brzmi faktycznie znajomo. Oczywiście, że nie. Nie da się do Ciebie ot tak przyzwyczaić. To jest jak ciągle nowa przygoda i nawet jeśli próbuję zgadnąć, co zrobisz teraz – nie wychodzi.
Skwitowała z rozbawieniem, wzruszając ramionami. Jak zwykle była szczera i bezpośrednia, całkiem nieporadnie rozglądając się dookoła w poszukiwaniu wskazówek. Dopiero gdy jakiś przewodnik oprowadzał wycieczkę i padła nazwa miasta, rozchyliła usta w zdziwieniu, zaciskając mocniej w swojej dłoni, dłoń Lucasa. Z podekscytowaniem. - Jesteś niesamowity. Skąd wiedziałaś, że kocham to państwo? Oczywiście, że się udała. Nigdy tu nie byłam na dłużej, tylko z Papą w ambasadzie. Nie przestawaj.
Odparła w końcu, zmniejszając odległość i zaraz przestając go ciągnąć, aby przysunąć się i objąć szyję chłopaka w przypływie czystej radości. Mógł myśleć, że chciała go pocałować, kiedy zamierzała tylko potrzeć swoim nosem o jego tak, jak podobno robią Eskimosi. Początkowy śmiech z jego strony nie wróżył tak poważnego pytania, które zadał. Na dźwięk wypowiadanych przez niego słów, twarz jej spoważniała. Milczała, przyglądając mu się z zaintrygowaniem, ale i jakąś obawą. Nawet jeśli chciał to zamaskować śmiechem, niepewność tkwiąca w jego spojrzeniu i autentyczność tego pytania sprawiły, że po skórze przebiegł ją dreszcz. Nie odsunęła się jednak, opadając jedynie na całe stopy, palcami przesuwając po jego karku. - A chciałbyś mieć status mojego prawdziwego chłopaka? - zaczęła w końcu z powagą w głosie, nawet na chwilę nie odpuszczając mu kontaktu wzrokowego. Była odważną dziewczyną, nawet jeśli czasem rumieńce pojawiały się na jej polikach. Westchnęła bezgłośnie, kontynuując wypowiedź. - Bo tak jest bezpieczniej i dla Ciebie i dla mnie, wiemy, że nie możemy się zaangażować.. Poza tym Ty przecież nie jesteś typem do związku, prawda? No i przede wszystkim, powinieneś móc spędzić wakacje ze swoją dziewczyną, a zasługujesz na setki razy lepszą, ode mnie.
Zakończyła z łagodnym uśmiechem, znów wspinając się na palce i dając mu całusa w czoło. Niezależnie co sądził o jej słowach, to wiedział, że nie kłamała. Wprawiony słuchacz wychwyciłby również jakąś obawę przed zaangażowaniem. Przecież nie była dobrym wyborem. - Mogę dostać buziaka?
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptyCzw 16 Lip 2020 - 0:52;

Zdążył zauważyć, że Alise nie należała do osób zbyt wymagających, jednak to nie oznaczało, że nie trzeba było się przy niej starać. Był zdania, że im ktoś mniej docenia sam siebie, tym bardziej ludzie wokół powinni go dostrzec jego wartość. Jednak niestety w wielu przypadkach działało to trochę inaczej i pewność siebie dość mocno w pływała na to, jak odbierało cię otoczenie. W Argent lubił też to, że potrafiła cieszyć się z małych rzeczy i mimo wszystko doceniać starania każdego człowieka.
A jego zawsze cieszyło to, że mógł wprawić ją w lepszy humor, zadbać o jej samopoczucie, rozrywkę i oczywiście tak "przybłaznować", żeby zapomniała o swoich zmartwieniach. A gdyby on znał jej myśli, to z pewnością zabroniłby jej mówić o sobie w takich określeniach, jakie wysnuwała względem siebie czasami. Sądził, że była skromną dziewczyną, jednak nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest co do samej siebie aż tak bardzo krytyczna.
- Znasz na pewno. Nie pomyślałem o tym, kiedy wybierałem to miejsce... zaczął, odwracając wzrok i kiedy usłyszał z ust blondynki słowa: "zapach w powietrzu i ten Hiszpański brzmi faktycznie znajomo" był pewien, że ta wie doskonale gdzie się znajdują. I nie przekonało go nawet to, że rozglądała się jeszcze chwilę po parku, aby dostrzec jakieś charakterystyczne detale. Zafiksowany był na jednej myśli: ta niespodzianka to niewypał. I wtedy, poczuł jak jej dłoń zaciska się mocniej na ręce. Podniósł na nią spojrzenie i widząc jej zdumioną twarz, uniósł kąciki ust w delikatnym uśmiechu.
- Szczerze, to przypadek. Bo zapomniałem o tym, że się tu uczyłaś, kiedy organizowałem ten wypad... Ale cieszę się, że jednak Ci się podoba, bo myślałem, że znasz stolicę i bywałaś w tym parku. - powiedział, wyraźnie uspokojony tym, że nie zabrał dziewczyny w miejsce, które nie robiłoby na niej całkowicie żadnego wrażenia. Kiedy zbliżyła się do niego, aby dotknąć go czubkiem nosa, może i w jednym momencie przyszło mu do głowy to, że może chcieć go pocałować, jednak ostatecznie stwierdził, że jest to do niej trochę nie podobne. Cięgle miał przed oczami ten jej dystans, kiedy w Dolinie Godryka, posłała mu nieco zakłopotane spojrzenie, kiedy pocałował ją na przywitanie.
Nie wiedział co go naszło, aby wypalić z takim pytaniem, ale teraz było już za późno aby go odwołać. Zostało mu tylko próbować obrócić wszystko w żart, jednak po chwili zauważył, że jednak Krukonka wzięła go zupełnie na poważnie. Zaskoczyły go nieco, pierwsze słowa wypowiedziane przez nią. Tak naprawdę... nie wiedział co ma jej odpowiedzieć, ale na szczęście dziewczyna pośpieszyła z rozwinięciem myśli, które było konkretną już odpowiedzią na jego pytanie. Kiwnął głową, po czym starał się przekształcić blady uśmiech na coś na kształt szczerego uśmiechu. W pewnym momencie zmarszczył nieco brwi, jakby dopiero dotarł do niego sens ostatniego, wypowiedzianego przez nią zdania.
- Chwila... ale dlaczego nie mogę spędzić z Tobą wakacji? - spytał nagle, zaglądając jej prosto w oczy. - I proszę, Alise. Nie mów tak o sobie. Dla mnie jesteś milion razy lepsza niż reszta. - szepnął, przymykając oczy, kiedy musnęła ustami jego czoło. Poczuł się zupełnie jak mały chłopiec. Kiedy w następnej chwili przeniósł na nią spojrzenie, zdał sobie sprawę jak dawno nie miał okazji zatonąć w jej lazurowych tęczówkach. Usłyszawszy urocze pytanie, posłał jej krótki uśmiech, po czym zbliżył się do niej.
- Myślałem, że już o to nie poprosisz. - wyszeptał niemalże w jej rozchylone nieco wargi, składając na nich subtelny pocałunek i na chwilę zastygając w miejscu, czując, że znajduje się tam gdzie powinien. W następnej chwili odsunął się na kilka milimetrów, aby uśmiechnąć się do ust i zaraz ponownie ich spróbować.
Powrót do góry Go down


Alise L. Argent
Alise L. Argent

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : dołeczki w policzkach przy uśmiechu, zawsze nosi bransoletkę ze smoczym akcentem i łańcuszek z zawieszką z Irlandzką Koniczynką
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 1281
  Liczba postów : 985
https://www.czarodzieje.org/t16073-alise-lauren-argent#440125
https://www.czarodzieje.org/t16093-shea#440127
https://www.czarodzieje.org/t16089-alise-l-argent#440019
https://www.czarodzieje.org/t18311-alise-argent-dziennik#521059
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptyCzw 16 Lip 2020 - 23:15;

Idealizowała cały świat i wszystkich jego mieszkańców od małego, zapominając o sobie. Była przyzwyczajona do takiego funkcjonowania i zwyczajnie je lubiła, nie widząc problemu z przekładaniem innym nad siebie. Nie pozwalała też zwykle, aby ktoś nad nią skakał i próbował się poświęcać, bo czułaby się wtedy naprawdę źle. Lucas był ślizgonem, który poza ambicją, niezbyt wpasowywał się w charakterystyczne dla tego domu cechy. Wbrew pozorom – nie był egoistom. Biła od niego szczerość i podobnie, jak ona, cieszył się z drobiazgów. Nie zapominał o tym, że aby cieszyć się z dużych rzeczy, najpierw trzeba było doceniać te małe, niezależnie czy była mowa o czekoladowym ciastku, czy o wyciągnięciu kogoś na spacer. Starał się, ale nie robił tego nachalnie i nie robił tego na pokaz, chyba dlatego ulegała. Dobrze czuła się w towarzystwie ludzi prostych, bo sama taka była i uważała, że wydziwianie lub wygórowane oczekiwania nie przynoszą niczego innego, jak destrukcji. Małe kroczki, uśmiech, drobne gesty, pociągłe spojrzenia – przecież to dzięki temu ta relacja rozwinęła się tak szybko i ładnie, dochodząc do granicy, której Ali w swojej głowie nie chciała lub raczej bała się przekroczyć.
Jego smutna mina była niepokojąca. Chłopak miał to do siebie, że krukonka potrafiła znaleźć w jego oczach tą nutę rozczarowania lub wahania się, smutku. Dlaczego był zły? To była cudowna niespodzianka, nie okłamałaby go, a Meksyk naprawdę uwielbiała. Stolica skrywała wiele sekretów, których blondynka nie miała okazji jeszcze poznać, chociaż teraz skupiła się bardziej na samopoczuciu Sinclaira, niż walorach estetycznych parku, ściskając delikatnie jego dłoń. Jak niby miała go przekonać?
- Uwielbiam ten kraj, nigdy mi się nie znudzi. Nawet jakbyś wybrał miasteczko, w którym byłam to i tak byłoby cudownie. Sam fakt, że o tym pomyślałeś i zabrałeś mnie tutaj, sprawia, że nabiera nowego znaczenia to miejsce. Nowego koloru.- wyjaśniła zgodnie z prawdą, posyłając mu kolejny uśmiech i wzruszając delikatnie ramionami, żeby się już tym nie przejmował. Wszystko było w porządku, a on nadal pozostawał doskonały w wywoływaniu uśmiechu. Ta jego spontaniczność idealnie wpasowywała się w opiekuńczość, do której chyba nie lubił się publicznie przyznawać. W towarzystwie był nieco inni niż podczas imprezy z przyjaciółmi, ale ona sama pewnie robiła podobnie. Pewne zachowania czy gesty były przeznaczone tylko dla prywatnych spotkań z ludźmi, którzy w jakiś sposób byli ważni.
Przełamywała się powoli. I chociaż złapanie go za rękę, rzucenie mu się na szyję i kradzież całusa w policzek nie sprawiały jej problemu, pocałunki wciąż były onieśmielające. Miała z tyłu głowy, że to tylko układ, a on całował naprawdę dobrze. Zresztą, kro nie lubił w ten sposób spędzać czasu? Lubiła bliskość w większości znaczeń tego słowa. Nie miała mu za złe, że zapytał. Sama czasem o tym myślała, chociaż nigdy nie odważyła się na wyciąganie jakichś wniosków lub rozważanie nad tym, o czym on mógł myśleć. W jej spojrzeniu pełnym zaskoczeniu kryła się jeszcze jakaś iskra, której nie potrafiła jeszcze określić. Próbowała wyczytać z jego twarzy coś więcej, jednak nie znalazła żaden wskazówki, poza kiwnięciem głową. Nie wiedziała nawet, czy dobrze się wyraziła. Miała ten zwyczaj, że zwykle mówiła niczym głupek akurat to, co przychodziło jej do głowy, nie patrząc na konsekwencję czy sformułowanie. Uśmiechnęła się na jego słowa, przygryzając dolną wargę i kręcąc delikatnie głową. Wcale nie była tak dobra, za jaką ją uważał. Ktoś tak popularny nie zainteresowałby się na poważnie kimś tak nudnym i pospolitym, jak ona – jednak nie zamierzała mówić tego głośno.
- Dlatego mój Drogi, że będziemy w dwóch różnych częściach świata. - odparła w końcu, czując jakiś uścisk w gardle. Niby wiedziała, że trzeba mówić prawdę i być uczciwym, ale jednocześnie nie było to proste. Przekręciła głowę na bok, przytulając się do niego mimowolnie, zanim wróciła do kontynuowania wypowiedzi. - Szukali u mnie w pracy chętnych na praktyki do pracy przy dzikich stworzeniach. Nie sądziłam, że mnie wybiorą, bo były osoby lepiej wykwalifikowane, ale no.. Udało się. Dodatkowo praktyki będą w Rumunii, w rezerwacie smoków. List dostałam dopiero wczoraj, dlatego Ci jeszcze nie powiedziałam. Baaardzo jesteś zły i rozczarowany moim egoizmem?
Wyjaśniła cicho, uwieńczając swoje słowa pytaniem – całkiem poważnym i pełnym obaw, bo za nic nie chciała mu sprawić przykrości. Nie chciała też psuć tego wypadu, bo kochała tworzenie wspomnień i wiedziała, że każdą chwilę dnia, a zwłaszcza w tak wyjątkowym miejscu, trzeba wykorzystać. Tego, że jest lepsza, niż reszta nie poruszyła. Gdy opadła na stopy po buziaku, spojrzał jej w oczy, co odwzajemniła, nie mając pojęcia, jakich emocji się w nich spodziewać. Nie chciała, żeby się na nią gniewał, chociaż miała wyrzuty sumienia i była to prawdopodobnie czwarta, najbardziej egoistyczna rzecz w jej życiu, sprawiająca, że stawała się chyba złym człowiekiem. Jasnowłosa uśmiechnęła się łagodnie na jego słowa, przesuwając wzrok na zbliżające się usta. Ciepło. Oddech otulił jej wargi, a miękka powierzchnia ust chłopaka zetknęła się z nimi w subtelnym i krótkim pocałunku, widocznie niezbyt wystarczającym na jej aktualną zachciankę.
- Okrutnik. - mruknęła cicho, korzystając z możliwości złapania oddechu, zaraz przymykając oczy i przesuwając dłoń w górę, wplątała ją w brązowe kosmyki włosów. Tym razem nie czekała, sama ukradła mu pocałunek, wcale nie zamierzając poprzestać na krótkim buziaku, o czym mogło utwierdzić go w przekonaniu zastosowane przez nią objęcie w talii i ułożenie drugiej dłoni na plecach, zaciskając jej palce na noszonej przez niego kurtce.
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptySob 18 Lip 2020 - 16:59;

Skromność była tą cechą, której w tych czasach ludziom bardzo brakowało. To, że większość dziewczyn jej nie wykazywała, stało się dla niego juz regułą, od której wyjątkiem była Alise. Może i czasami była aż nazbyt skromna, ale i tak on lubił ją nawet za to, że czasami niesłusznie zaniżała na przykład swoje dokonania. Wtedy to on albo ktoś inny, mógł ją pochwalić, prze co mogła czuć się doceniona.
Była naprawdę wyjątkową dziewczyną i chyba do Lucasa powoli zaczęło docierać, że nie byłaby w stanie zrobić mu tego, czego tak się obawiał, ze strony kobiet. Porzucenia. Bo jak ktoś tak dobry, mógłby zrobić tak okropną rzecz? Alise nie byłaby w stanie nikogo skrzywdzić. tego był pewien.
Rzeczywiście, nie trudno było zauważyć w jego spojrzeniu czy zachowaniu to, że w tej chwili był zły na siebie, że tak jego niespodzianka stała pod znakiem zapytania. To nie była wściekłość, która wylewała się z niego uszami, nie biły od niego negatywne emocje. Po prostu na zewnątrz przejawiał to tak, jakby było mu przykro, że nie to co przygotował nie wyszło tak jak chciał. Ostatecznie jednak, po słowach, jakie usłyszał od Krukonki, puścił w niepamięć swoje żale, którymi próbował jeszcze przed chwilą wyrazić swoje niezadowolenie. Chwilę później, już odwzajemniał jej uśmiech i zacinął mocniej palce na dłoni dziewczyny.
- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło - rzucił tylko, kończąc swoje samobiczowanie w myślach. Cieszył się, że jednak mógł sprawić jej przyjemność, zabierając ją w wyjątkowe dla niej miejsce. I byli tam razem. To był kolejny powód do radości.
Nie podejrzewał, że problem tkwił w tym, że Alina nie lubiła tego typu bliskości. Wyraźnie widział, że kiedy byli sami, na przykład w zagajniku, na błoniach, cieszyła się z ich pocałunków. Domyślał się, że mogła to być kwestia pewnego skrępowania w miejscach publicznych i dlatego postanowił nie sprawiać jej dodatkowego stresu i zwyczajnie pozwolić jej decydować o tym na ile zechce sobie pozwolić w pieszczotach, kiedy znajdą się wśród ludzi.
W sumie nie wiedział, co chciał osiągnąć tym pytaniem. Przecież doskonale wiedział, że dziewczyna w mgnieniu oka nie zmieni swojej decyzji i nie postanowi nagle zacząć z nim randkować naprawdę. Mieli umowę. A on tez przeciez i tam nie mógłby na to przystać. Nie chciał jej skrzywdzić, a było bardzo prawdopodobne,  że niedługo by musiał. Gdyby to było prawdziwe, to z pewnością niedługo stwierdziłby, że musi to skończyć. Dlaczego więc zadał to głupie pytanie?
Kolejne jej słowa sprawiły, że zastygł w bezruchu na moment.
- To znaczy, że... Nie wyjeżdżasz ze szkołą? - musiał powiedziec to na głos, aby to do niego dotarło, jednocześnie czując silny ucisk w okolicach gardła. Wpartując się w nią intensywnie, wysłuchał jej opowiadania na temat tego jak to się stało, że dostała szansę wolontariatu w rezerwacie w Rumunii. W pierwszej chwili, ucisk w jego ciele pogłębiał się, kiedy chłopak uzmysłowił sobie, że nie spędzi wakacji z Aliną, tak jak zakładał. Rozczarowanie z tym związane jednak kilka sekund później ustąpiło, zastąpione przygnębieniem, aby w następnym momencie chłopaka owładnęły obawy.
- Ale... to nie jest niebezpieczne? No wiesz, praca ze smokami. Co innego, ktoś kto ma doświadczenie, jak z nimi postępować, a co innego ktoś kto się uczy... - mówił, całkowicie zapominając juz o tym, że jeszcze przed chwilą miał jej za złe, że go zostawia. - Wiem, że to dla Ciebie bardzo duża szansa, ale... Alise, powiedz szczerze: jak bardzo niebezpieczny jest ten wyjazd? - spytał, w końcu, licząc jednak na to, że dziewczyna oznajmi mu, że będzie pracować tylko i wyłącznie jako asystent, obserwator i  to tylko z doświadczonym personelem, który zachowa wszelkie środki ostrożności.
Nie mógł myśleć tylko o sobie. Bo przecież, skoro Alina martwiła się jedynie o innych, to ktos musiał otoczyć ją opieką i pomyśleć o niej. Dlatego w odstawkę poszły jego głupie plany spędzenia z nią szkolnego wyjazdu. Teraz liczyło się to jak przebiegnie jej pobyt w Rumunii. Bo chociaż zawsze starała się zaspokoić oczekiwania innych, zawsze zadowalała otoczenie, nie myśląc o sobie, to tym razem postawiła właśnie na to, aby zrobić cos dla samej siebie. I ten wyjazd byłby wspaniałą nowina, gdyby nie pewne wątpliwości.
Kiedy przysunęła się bardziej do niego i położyła mu rękę na plecach, zamknął ją w swoich ramionach, wpatrując się przez chwilę w jej czyste, błękitne tęczówki. Kącik jego ust uniósł się, kiedy dosłyszał jej krótki komentarz, zanim jego wargi musnęły jej usta. Zapomniał już jak bardzo uwielbiał ich miękkość, kształt i słodycz, która wręcz biła od dziewczyny, nie zależnie od tego co mówiła. Byłby skończonym durniem, gdyby tego nie docenił. Uśmiechnął się w myślach, kiedy chwyciła go z tyłu za kurtkę. Był to dla niego wystarczający sygnał, aby w następnej chwili pogłębić pocałunek, sunąc jedną z dłoni wzdłuż jej kręgosłupa, aby ostatecznie wsunąć palce w jej włosy, przyciągając tym samym dziewczynę bliżej do siebie. Nie mógł powstrzymać się, aby drugą ręką zjechać niżej, na jej talię. Rozkoszując się  słodkim pocałunkiem, zupełnie zapomniał o zbliżających się wakacjach, choć były one jeszcze przed chwilą ich głównym tematem. W tej chwili chciał nacieszyć się obecnością Alise, jej bliskością, ciepłym oddechem, dotykiem aksamitnych warg. Nie wiedział, jak wytrzyma bez tego kolejne dwa miesiące.
Powrót do góry Go down


Alise L. Argent
Alise L. Argent

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : dołeczki w policzkach przy uśmiechu, zawsze nosi bransoletkę ze smoczym akcentem i łańcuszek z zawieszką z Irlandzką Koniczynką
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 1281
  Liczba postów : 985
https://www.czarodzieje.org/t16073-alise-lauren-argent#440125
https://www.czarodzieje.org/t16093-shea#440127
https://www.czarodzieje.org/t16089-alise-l-argent#440019
https://www.czarodzieje.org/t18311-alise-argent-dziennik#521059
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptyNie 19 Lip 2020 - 15:32;

Była skromna, ale nie postrzegała tego w ten sposób. Dla niej zwyczajnie ważniejsze były osiągnięcia innych od swoich własnych. Ich uśmiech, sukcesy i małe porażki, po których wstawali i otrzepywali kolana, brnąc dalej do przodu były jej siłą napędową. Nie umiała pozbyć się myśli, że jej własne szczęście poniekąd zależy od nastroju reszty świata, którego chociaż wiedziała, że nie da rady całego uratować, wciąż łudziła się, że się da. W sposobie życia, który wybrała, czuła się dobrze, mogła wtedy być sobą w najlepszym znaczeniu tego słowa. Znacznie ważniejszy od pochwały dla niej samej, było dobre samopoczucie drugiej osoby. A już zwłaszcza wtedy, gdy mogła się do niego przyczynić. Nie był to najlepszy charakter na czasy, które nastały.
Przeceniał ją cały czas. Widział ją znacznie lepszą, niż była i udowadniał jej to każdym gestem, każdym spojrzeniem posłanym w jej stronę, co czasem było dla niej krępujące, bo nie wiedziała, jak mu udowodnić, że było inaczej. Elijah przecież porzuciła, chociaż nie było to tylko z jej winy i raczej wiązało się z decyzją rodziców, ale jednak wciąż dopadały ją olbrzymie wyrzuty sumienia. Nie było dla niej większej tragedii niż skrzywdzenie drugiego człowieka i wiedziała, że zarówno Swansea, jak i Boyda w pewien sposób nie wybaczy sobie do końca życia. Maxa trochę też, że urwał im się kontakt na tak długi czas. Nie mogła więc pozwolić, żeby Lucas był zły czy smutny z jej powodu, nawet jeśli ich spotykanie się było farsą. Wybrane przez nią argumenty musiały jednak dotrzeć, bo zaraz zacisnął jej dłoń i uśmiechnął się już w naturalnie zawadiacki dla siebie sposób.
- Jak zwykle się nie doceniasz, głupku. - westchnęła z nutą rozbawienia, wywracając teatralnie oczyma na jego stwierdzenie o poczuciu wewnętrznej ulgi. Bo ile razy mogła mu powtarzać, że ją rozpieszcza i przesadza? Traktował ją w tak wyjątkowy sposób, że momentami Ali kompletnie nie wiedziała, jak zareagować i co powiedzieć, aby chociaż w małym procencie pokazać mu wdzięczność i zachwyt, który w niej wywoływał. Pomimo fasady ślizgona, którą tworzył – doskonale wiedziała, jak opiekuńczym chłopakiem był. Nie chodziło o brak sympatii do bliskości, wręcz przeciwnie – po prostu wciąż miała wyrzuty, że poprosiła go o coś tak egoistycznego i nie chciała rujnować mu sobą szansy na wielką miłość. Bo co, jeśli ta jedyna by ich zobaczyła?
Nie podejrzewała, że za konsternacją na jego twarzy kryło się aż tyle myśli i uczuć, którymi się z nią nie podzielił. Poczuła pod rękoma, że się spiął i chyba wstrzymał oddech, wlepiając w nią te zaskoczone, duże oczy o tęczówkach w odcieniu głębokiego błękitu. Pokręciła przecząco głową.
- Jeśli szkoła nie jedzie do Rumunii, to nie... - odparła cicho, zaciskając usta i wbijając w niego pełne poczucia winy spojrzenie. Dałaby sobie teraz uciąć nogę, żeby wiedzieć, co mu chodziło po głowie i jak się czuł. Zimny, nieprzyjemny dreszcz niepewności przebiegł po jej ciele. Jego twarz nie wyrażała tego wszystkiego, co się z nim działo i krukonka nie miała pojęcia, co zrobić, poza mocniejszym uściskiem. Znów jej egoistyczne postąpienie miało kogoś zrobić. Wiedziała, że byli przyjaciółmi i poniekąd zaskoczeniem dla niej było, że aż tak mu zależało na wspólnym spędzeniu wakacji, zwłaszcza że w teorii ich układ miał trwać do końca czerwca. Słuchała go w milczeniu, przekręcając ostatecznie głowę i marszcząc na chwilę brwi, nie mogła powstrzymać rozczulonego uśmiechu. Znów się martwił bardziej, niż powinien. Bardziej niż ona.
- Lucas, gdyby patrzeć pod kątem samego niebezpieczeństwa, to nawet śniadanie w Wielkiej Sali może Cię zabić.. - zaczęła ostrożnie, jak zwykle dość spokojnie podchodząc do kwestii pracy ze smokami. Oczywiście, że miał rację, ale dziewczyna widziała to zupełnie inaczej, czego przyczyną była jej obsesja na ich punkcie. - Nie będzie łatwo, ale nie będę tam sama. Pracuje tam mnóstwo magizoologów, badaczy, smokologów i ludzi od nas z kliniki. Docelowo będziemy zajmować się zwierzętami dziko żyjącymi w rezerwacie smoków, a nie samymi gadami, bo potrzebują ingerencji człowieka wyjątkowo rzadko. No i Neirin ze mną jedzie. Puchon z trzeciego roku, jest geniuszem w pracy ze zwierzętami. Jest szansa, że będziemy zajmować się młodymi osobnikami po wypadkach lub po ucieczce od kłusowników, może pomóc będzie trzeba z jajami i wykluwaniem, ale nie sądzę, niestety, że dadzą nam dojść do dorosłych osobników poza obserwacją. Oczywiście będziemy sami chodzić w teren, ale... Smok nie zaatakuje człowieka bez powodu. Zwykle.
Wyjaśniła dość obszernie, łapiąc w końcu oddech i mając nadzieję, że jej argumenty do niego trafią. Nie chciała, żeby psuł sobie przez nią wakacje, z których powinien korzystać i którymi powinien się cieszyć. Musiała jechać. Nie miałaby na to drugiej szansy.
Nie chodziło jej o to, aby poprawić mu humor buziakami. Nie chodziło o to, aby zamaskować te wszystkie nowości, które mu powiedziała bliskością i miłymi chwilami. Ali zwyczajnie chciała, żeby mieli dobre wspomnienia z tego wypadu, bo przecież poniekąd, była to ich ostatnia randka. Lucas dużo dla niej zrobił, zawsze się o nią troszczył i uwielbiała spędzać z nim czas na rozmowach. Lubiła też go całować. Miał mnóstwo dobrych rzeczy, które chciała zapamiętać, niezależnie od tego, czy urwie się im kontakt, czy będą przyjaciółmi, czy może we wrześniu wydarzy się jeszcze coś innego. Dlatego trudno było się jej powstrzymać przed kradzieżą pocałunku na środku parku, ignorując turystów i wszystko dookoła. Zapach i ciepło mieszały się ze sobą, tworząc charakterystyczny dla żołądka uścisk, sprawiający, że jeszcze intensywniej wbiła się swoimi wargami w usta chłopaka, zaczepnie je przygryzając od czasu do czasu i pozwalając sobie badanie palcami jego karku, owijanie brązowych kosmyków włosów dookoła palców. Zamknął ją mocno w uścisku, przesuwając dłoń na talię, a drugą wplątując jej we włosy i uniemożliwiając ucieczkę. Nawet gdyby chciała, nie była w stanie nawet drgnąć, chociaż nie miała zamiaru nigdzie się ruszać. Oddech nieco jej przyśpieszył, miała wrażenie, że serce dudni jej w uszach niczym te śmieszne, mugolskie młotki. Odsunęła się na kilka centymetrów, dopiero gdy brakło jej tchu, czując, jak ma zarumienione policzki. Uniosła powieki, oblizując delikatnie usta i uśmiechając się, przesunęła dłonie na jego policzki, zamykając jego twarz w uścisku.
- Lucas. Obiecaj mi coś. - poprosiła cicho, chociaż dość poważnie, kciukiem gładząc miękką skórę na policzku. Oczywiście patrzyła mu przy tym w oczy, aby nie miał wątpliwość co do jej intencji oraz szczerości. One przecież były zwierciadłem duszy. - Nie zajmuj sobie głowy podczas wyjazdu mną i smokami, dobrze? Chcę, żebyś miał cudowny wyjazd. Miej piękne wspomnienia, baw się, korzystaj ze słońca i tych wszystkich atrakcji, które szkoła dla was na pewno przygotowała. Nie chcę psuć Ci lata. Ma być cudowne, żebyś mógł mi potem o wszystkim opowiedzieć. Poznawaj ludzi, ciesz się nimi.
Zakończyła, posyłając mu jeszcze jeden, łagodny uśmiech, a następnie dała mu krótkiego buziaka.
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptyWto 21 Lip 2020 - 16:32;

Odkąd ją znał, zastanawiał się nad tym jakie to uczucie, kiedy odstawia się swoje pragnienia na bok, aby jednocześnie skupić się na satysfakcji innych osób. Może i czasami tez tak postępował w niewielu przypadkach, kiedy w grę wchodziło samopoczucie na przykład jego siostry czy też jefnego z przyjaciół, z którym był bardzo zżyty, jednak nie wyobrażał sobie jak to jest podporządkowywać jakby nie patrzeć swój świat po to, aby ludziom wokoło było dobrze. To nie był naturalny odruch. Więksość ludzi na pierwszym miejscu stawiało siebie, a dopiero kiedy ich potrzeby były zaspokojone, wtedy dopiero mogli zadbać o innych. I chyba właśnie dlatego pragnął tak bardzo nauczyć się tak odmiennych niżeli te, które znał zaghowań od Krukonki. Była z całą pewnością kimś z kogo można było brać przykład. Zwłaszcza dlatego, że wszyscy postępowali inaczej. Musiał być  ktoś kto nie mógł pozwolić, aby te przejawy dobroduszności zanikły.
To nie tak, że malował w swoich oczach obraz idealny, który był dla niego świętością. Po prostu dostrzegał rzeczy, które dla niego były naprawde ważne i cenił je od zawsze. I własnie dlatego zwracał na nie uwagę u Alise. Dlatego, że były bardzo rzadkie. Na pewno miała też jakies wady, które nie rzucały się w tej chwili w oczy, jednak kto ich nie miał? Zamiast ich szukac, wolał skupić się na wartościach, które mógł naprawdę docenić w Krukonce.
Niestety (albo stety) Argent musiała przyzwyczaić się do tego, że będzie ja tak własnie traktował. Dlaczego? Ponieważ oswoić ją z myślą, że jest całkowicie warta tego, aby ktos tak ja rozpieszczał. Musiała wreszcie sobie to uświadomić. Może za pierwszy, drugim, piątym razem nie będzie wiedziała jak się zachować, ale kiedys przywyknie. Będzie musieć.
Dla niego ten układ od początku był okazją do lepszego poznania dziewczyny. Od korepetycji, w kąciku eliksirów bez wątpienia miał taki zamiar, choć nie sądził, że będzie sie to odbywać w tak nietuzinkowych okolicznosciach. Ale nie czuł w żadnym wypadku, ze coś go omija. Wręcz przeciwnie. Poznawanie Alise było czymś co cały czas do fascynowało i ciągle nie miał dość tego procesu. Była tym typem dziewczyny, które w pewien sposób uzależniały.
W pierwszym momencie po usłyszeniu słow Krukonki miał ochotę wypalić: "ale jak to?", jednak na szczęście poskromił swój pierwszy odruch, zamiast tego zamyślając się, aby jakoś ogarnąć to wszystko w glowie, zanim się odezwie. To naturalne, że nie wiedzać o planach Alise, które pojawiły się dopiero ostatnio zakładał, że będą spędzać wakacje razem. Chłopak po prostu nie brał pod uwagę innej opcji. Stąd to rozczarowanie. Jednak musiał skupić się nad czyms o wiele, wiele ważniejszym, czym było bezpieczeństwo dziewczyny, podczas praktyk za granicą.
- To żaden argument - szepnął, po chwili ciszy, jaka nastąpiła, jak tylko dziewczyna wypaliła z przykładem wypadku podczas posiłku w Hogwarcie. Czy ona nie brała na poważnie jego troski? Myślała, że jest w stanie uspokoić go tym, że przecież "wypadki się zdarzają"?  To mu nie wystarczyło. Tak samo jak fakt, że jakiś starszy Puchon z nią jedzie. To ostatnie spowodowało w nim jeszcze większy niepokój, jednak zdecydowanie nie o jej zdrowie... Zwiększył nieco uścisk ręki, w której trzymał dłoń dziewczyny.
- Słuchaj, wiem, że chcesz jechać i że to może być dla Ciebie bardzo cenna lekcja, z której wyciągniesz wiele doświadczenia... Ale błagam, uważaj na siebie. Musisz na siebie uważać. Proszę. - jego głos nieco drżał, jakby słowa wypowiadane przez niego, były na tyle przepełnione emocjami, że te chciały wydobyć się z jego ust wraz z kolejnymi dźwiękami. Sam nie spodziewał się po sobie takiej reakcji. Coś w środku aż zgniatało go od środka, na myśl, że Alise może się coś stać. Bardzo ją lubił. Bardzo...
Wiedział, że jej zamiarem nie było odciągnięcie jego uwagi od tematu. Jednak trochę tak to wygladało. Co nie zmieniało faktu, że podobało mu się takie rozpraszanie uwagi, mimo wszystko. I na pewno będzie miał najlepsze wspomnienia z tego miejsca. I to dlatego, że mógł w tej chwili cieszyć się jej bliskością i choćby na chwilę zatrzymać czas, aby to trwało. Nawet nie przyszło mu na myśl, że za jakiś czas ich kontakt mógłby się urwać. Chyba nie dopuszczał tego do swojej świadomości. Nie zdawał siebie z tego sprawy, ale już był na tyle zapatrzony na Krukonkę, że zniósłby dłuższej rozłąki. Już teraz, dwa miesiące były czymś nie do wyobrażenia.
Jak mógł myśleć w tej chwili o czymkolwiek innym, niżeli jej miękkie usta, tak uroczo dotykające jego warg, raz po raz zahaczając o nie zębami. Sam drocząc się z nią, przejechał koniuszkiem języka po jej dolnej wardze, po czym uśmiechnął się niemal w jej usta, po raz kolejny je atakując. Uwielbiał to uczucie kiedy bawiła się jego włosami, prawie tak samo jak zachwycał go dotyk jej gładkich kosmyków, które czuł między swoimi palcami. Zdążył ostatni raz musnąć ustami jej wargi, zanim znowu się od niego odsunęła. Spojrzał na nią pytająco, kiedy chwyciła jego twarz w swoje dłonie. Skupiając się na jej delikatnym dotyku, na policzku, wpatrywał się w błękitne tęczówki, pełne szczerych i dobrych intencji. Jej słowa sprawiły, że wręcz namacalnie mógł poczuć jej troskę w stosunku do jego osoby. Do tej pory tylko siostra dawała mu to odczuć. Tylko ona. Nie mógł zapanować nad reakcją jego ciała. Miał wrażenie, że jego żołądek   podkulił się, a w gardle wyrosła mu ogromna gula.
- Czemu tego ode mnie wymagasz? - zapytał niemal szeptem, wpartując się w nią lśniącymi oczami - Jestem Twoim przyjacielem... Zawsze będę się o Ciebie martwił. Ale obiecasz w zamian, że będziesz się odzywać najczęściej jak się da? - dopytał, unosząc dłoń, aby położyć ją na jej policzku. - Tylko uważaj na siebie - powtórzył po raz kolejny, przymykajac oczy i nachylając się, aby ich czoła się zetknęły.
Powrót do góry Go down


Alise L. Argent
Alise L. Argent

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : dołeczki w policzkach przy uśmiechu, zawsze nosi bransoletkę ze smoczym akcentem i łańcuszek z zawieszką z Irlandzką Koniczynką
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 1281
  Liczba postów : 985
https://www.czarodzieje.org/t16073-alise-lauren-argent#440125
https://www.czarodzieje.org/t16093-shea#440127
https://www.czarodzieje.org/t16089-alise-l-argent#440019
https://www.czarodzieje.org/t18311-alise-argent-dziennik#521059
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptySro 22 Lip 2020 - 22:31;

Nie było to zdrowe, nawet jej rodzice uznawali jej altruizm za przesadny i ciągle powtarzali, że nie zbawi całego świata, powinna myśleć o sobie. A świat – jej świat- był przecież najpiękniejszy, gdy ważni dla niej ludzie byli w nim uśmiechnięci. Lucas też był najprzystojniejszy, gdy się uśmiechał i gdy w niebieskich tęczówkach pojawiały się podekscytowane iskierki. Lubiła mu sprawiać przyjemność, chociaż to zwykle on ją rozpieszczał i przyzwyczajał do czegoś, co miało przecież się skończyć. Ceniła go na tyle, że naprawdę nie chciała, aby ich kontakt się urwał, nawet jak przestaną całować się po kątach, a on znajdzie przez wakacje miłość swojego życia. Jedyną opcją była ta, gdzie pożarł ją Rogogon, bo się zapatrzyła. Miała mnóstwo wad, tylko zwykle ludzie ich nie widzieli przez to, że wybierała ich zamiast siebie. Może dlatego miała tak dobrą opinię? Dziewczyna westchnęła bezgłośnie, raz jeszcze przesuwając spojrzeniem po twarzy ślizgona. Był naprawdę dobrym człowiekiem, znacznie łagodniejszym, niż pokazywał światu. Pomijając fakt, że Ali kompletnie była w stanie wyobrazić go sobie złego, zazdrosnego lub krzyczącego na kogokolwiek. Kojarzył się jej karmelem, słodkim ciastkiem, poczuciem jakiegoś bezpieczeństwa i eliksirami, bo przecież skojarzenia związane z początkiem są zawsze najmocniejsze. Bała się jednak zaakceptować w pełni to, co jej dawał. Bała się przywyknąć do bycia w centrum uwagi, przerażało ją to, że mogłaby z taką łatwością zmienić sposób myślenia o brunecie, zaangażować się tak, że skończyłoby się to kolejną zepsutą relacją. Lubiła Boyda, był cudowny i chociaż mieli się kumplować, wciąż czuła dystans, mur. A to przeszkadzało. Sama go w pewien sposób pogłębiała, co było akurat zdrowe, żeby zauroczenie przekształciło się w zwykłą sympatię. Przecież nie było tak, że umierała z miłości. Na dobrą sprawę, całą te wielką i piękną miłość miała gdzieś tam przed sobą, jednak nie lubiła o tym myśleć. Skupienie się na smokach było zdrowsze. Skupienie się na ustach Lucasa, który niczego od niej nie chciał poza dobrymi wspomnieniami, był bezpieczniejsze. Lubił ją. Lubiła jego.
- Nie rób takiej miny, bo mi pęka serce. Naprawdę byłoby cudownie jechać z Tobą i z Victorią, czy Maxem, ale... Myślę, że to dobrze mi zrobi. Nie tylko w kwestii nauki i przebywania ze smokami, wiesz? To był intensywny rok. - odparła cicho, pozwalając sobie na drobne otworzenie się przed nim. Ali była zamknięta w sobie, nigdy nie mówiła o swoich uczuciach, zwłaszcza tych głębszych. Ze wszystkim radziła sobie doskonale sama, a skupienie na problemach innych pozwalało odstawiać w kąt własne. Szkoda tylko, że ich sterta wciąż rosła i prędzej czy później, to wszystko w nią uderzy. Nie chciała, żeby ktoś to widział. Nie lubiła być słaba, bo słabi nie mogli opiekować się innymi. Przesunęła kciukiem po jego dłoni, nawet przez chwilę nie uciekając od jego spojrzenia. Uśmiechnęła się ciepło, trochę czule na jego troskę. Słowa. Nie udawał. I doceniała to, że nie chciał na siłę jej zatrzymać, że jej nie szantażował. - Sinclair, jesteś niesamowitym facetem. Mam szczęście, że mogę być Twoją dziewczyną, nawet jeśli udawaną i to przez chwilę. Dałeś mi naprawdę cudowne wspomnienia, wiesz? Obiecuję, że będę uważała.
Mówiąc to, uniosła dłoń, ciągnąc go za sobą i ścisnęła ze sobą małe palce, jak kiedyś Neirin jej pokazał, że w ten sposób obiecywano sobie w Azji. Co więcej, mogła zrobić? Ruchem głowy zgarnęła jasne kosmyki na plecy. Zauważyła te zmiany w jego głosie, drobne drżenia i obawę, której chyba sam się nie spodziewał, ona zresztą też nie. Spędzili ze sobą trochę czasu, a ponadto, byli naprawdę dobrymi przyjaciółmi i wszystko to pojawiło się w ich życiu nagle, rozwijając się intensywnie. Przechodząc od książek i formalnego zwracania się do siebie, aż do zapierających dech w piersiach pocałunków. Byli młodzi, mogli być głupi – z Victorią już dawno stwierdziły, że są gęsiami. Odpowiedzialni mogą być kiedyś.
Dawno nie całowała się z taką lekkością, gdy tyle oczu zerkało w jej stronę. Wyglądała, jakby całkiem odcięła się od turystów w parku i skupiła tylko na nim. Lubiła być blisko drugiego człowieka, czuła się znacznie silniejsza, mając przy sobie jego ciepło. Przyjemna fala rozeszła się po jej ciele, wywołując na skórze dreszcz. Czy to było możliwe, żeby przytuliła go jeszcze mocniej? Nie miałaby nic przeciwko, żeby w festynie pocałunków – od prostych buziaków po te znacznie głębsze, francuskie, wywołujące motylki w brzuchu – się po prostu udusić, ale musiała jeszcze coś mu powiedzieć. Łapiąc więc oddech, ułożyła dłonie na jego twarzy i przedstawiła swoją prośbę. Coś, co miał jej obiecać.
- Bo jesteś dla mnie ważny i znam Cię na tyle, żeby wiedzieć, że zamiast się bawić, będziesz się martwił. Bo jestem Twoją przyjaciółką i wciąż Twoją udawaną dziewczyną. Bo mogę. - wymieniała po kolei, spokojnie i łagodnie, chociaż nie brakowało też w jej głosie pewności siebie. To było dla niego dobra. Ona potrafiła zatonąć w obowiązkach, zwłaszcza że będzie miała smocze leża pod nosem. Potrafiła godzinami kontemplować nad smoczymi łuskami. Będzie tęskniła, ale dla niej o będzie zwyczajnie łatwiejsze. - Oczywiście. Obiecałam przecież. Nie okłamałabym Cię Lucas. Nie chciałabym, żebyś przeze mnie cierpiał. Wiesz, nie?
Dopytała jeszcze, też przymykając oczy i łapiąc głębszy wdech, zaciągnęła się jego zapachem, gdy stali tak oparci o siebie swoimi czołami. Nie mogła pozwolić jednak, aby nostalgia i melancholia popsuła niespodziankę, nad którą się starał. Odsunęła się więcej, dając mu jeszcze buziaka w policzek i złapała go pewnie za rękę, rozglądając dookoła.
- A więc, Panie rozważny i romantyczny? Jaki mamy plan? Rozumiem, że możemy tu spędzić caaały dzień i wieczór? - dopytała z ciekawością, lustrując go spojrzeniem i puszczając oczko, zanim dodała cicho. - Może i noc?
Pociągnęła go w stronę głównej części parku, gdzie tkwiła jego główna atrakcja, o czym Ali zresztą nie wiedziała. Przed nimi był też plac zabaw. Jej uwagę pochłonęła jednak melodyjka z wózka z lodami, który prowadziła starsza Pani, zachęcając klientów do kupna. - Niech zgadnę, dla Ciebie karmelowe lub z kokosem? Może eklerkowe?
Zapytała z podekscytowaniem, wyprzedzając go nieco i odwracając tak, że szła do niego przodem, a tyłem do chodnika. Naprawdę chciała się cieszyć tym dniem. A co mogło być lepszym rozpoczęciem maratonu dobrych wspomnień jak pyszne, domowe lody w kruchym waflu?
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptyPią 24 Lip 2020 - 23:44;

Właśnie ten ciężki do pojęcia dla niektórych altruizm Lucas tak uwielbiał w Alinie. Bo co z tego, że ktoś tak bardzo chce aby świat był lepszy, jak nic z tym nie robi. A Argent zaczynała zmienianie świata od siebie i to było naprawdę piękne. Na pewno wszyscy od razu nie pojmą tego, że coś się nagle zmieniło, jednak pojedyncze osoby mogą zauważyć jej stosunek do życia, przemyśleć i może z czasem, postępować podobnie? Lucas też, przebywając w jej towarzystwie zrozumiał ile uszczęśliwianie innych może dawać radości. I to właśnie dzięki Alise, postanowił więcej skupiać się na innych, niżeli na sobie.
Nie mógł zgodzić się z tym, że to on częściej ją rozpieszczał. A kto przynosił mu cukierki na transmutację? Kto na każdym kroku zwracał się do niego tak słodko? Naprawdę to uwielbiał i też mógłby jej zapytać, że co jeśli się do tego przyzwyczai? Miał jednak nadzieję, że nie stracą kontaktu i koniec końców będzie mógł zawsze być dla niej "Karmelkiem". On podobnie jak dziewczyna obawiał się tej nagłej zmiany, która mogłaby wpłynąć na niego negatywnie. I chociaż pewnie nie wyglądał na takiego, który bałby się porzucenia, to jednak było to na tyle silne, że jego dotychczasowe związki kończyły się przedwcześnie, właśnie ze strachu przed tym zaangażowaniem, którego również dziewczyna się obawiała. Ale czy jeśli oboje tak samo uważali na to, aby zbyt głęboko nie wejść w tę relację, to oznaczało, że są bardziej bezpieczni?
Usłyszawszy jej słowa, odnośnie wyjazdu westchnął.
- Czyli uciekasz przed kimś. A może przed samą sobą? Długo tak się nie da... unikać. - nie do końca wiedział co dla dziewczyny znaczył "intensywny rok", ale mógł miał wrażenie, że chodzi o jakieś wydarzenia, które może nie do końca zostały rozwiązane i teraz ciągną się za nią i nie jest w stanie określić ich wpływu na siebie. W momencie, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że nie może już zapanować nad drżeniem głosu, po tym słowach wypowiedzianych do Krukonki, poczuł jej dotyk na wierzchu dłoni, co pozwoliło mu nieco się uspokoić. Traktował Alise jak prawdziwą przyjaciółkę, jednak nie wiedział, że może aż tak się o kogoś martwić. Może to dlatego, że miał świadomość, że dziewczyna przeważnie dba o innych, nie zważając na swoje bezpieczeństwo i do tego tak kocha smoki, że mogłaby nawet dla ich dobra poświęcić swoje zdrowie? Ten wyjazd wydawał się pod tym względem naprawdę ryzykowny, a Lucasa dopiero teraz zaczęły nachodzić wątpliwości. I jeszcze te jej słowa. Niejeden mógłby się rozczulić słysząc to co on, z ust blondynki, jednak Ślizgon tylko rozciągnął na swoich ustach niepewny uśmiech, spoglądając z uwagą na dziewczynę, kiedy splotła ich małe palce w niecodziennym geście.
- Czemu to zabrzmiało jak ckliwe pożegnanie? - spytał dość zajęty tym aby analizować jej słowa kolejny raz - Mam nadzieję, że jeszcze nie jedno wspomnienie stworzymy razem. - - zasugerował, w duchu mając nadzieje, że tak właśnie będzie.
Niezmiernie dziwiło go to, że Alise mimo tego, że znajdowali się w parku pełnym ludzi, ochoczo oddawała mu pocałunki. Chłopak za to miał wrażenie, że powoli uzależniał się od dotyku jej ust i cieszył się z tego, że tego dnia kiedy zawarli umowę, postawił taki a nie inny warunek, przez co mógł ją całować nawet bez świadków. Przygarnął ją jeszcze bliżej do siebie, jakby bał się za chwilę rozpłynie się w powietrzu. Kiedy się od niego odsunęła i zajrzała w oczy. Zarówno jej słowa jak i odpowiedź chłopaka były niezwykle poważne, ale i poruszające. Chyba ktoś kto stałby z boku i ich obserwował oraz słuchał, stwierdziłby, że zdecydowanie jest miedzy nimi coś więcej niż tylko przyjaźń. Nie skomentował jej słów, bo podświadomie wiedział, że ma rację. On i tak będzie się martwił, więc żadna obietnica tego nie zmieni. Ale Alise musi wierzyć, że będzie inaczej. W końcu nie może obwiniać się o to rzekome "popsucie" mu wakacji. Uśmiechnął się, kiedy ta potwierdziła, że będzie często się do niego odzywać. Chociaż o to mógł być spokojny.
- Wiem, że Ty nigdy nie zrobiłabyś NIKOMU krzywdy. - oznajmił cicho i dał jej buziaka prosto w usta, jeszcze zanim przymknęła na moment oczy. Wtedy on przyglądając się jej twarzy, czekał aż otworzy oczy i pociągnie go w kierunku tylko sobie znanym.
- Plan jest prosty. Raczej domyślisz się, jak już będziemy blisko - powiedział tajemniczo, zerkając na nią, kiedy tak szli obok siebie - Myślę, że Ci się spodoba. - dodał jeszcze.
Jak tylko znaleźli się przy budce z lodami, widział podekscytowanie w oczach Krukonki, kiedy wymieniała te wszystkie smaki, które z pewnością by mu odpowiadały.
- Eklerkowy? Tego jeszcze nie próbowałem. - rzucił rozbawiony, obserwując ją, jak zaczyna iść przed nim. - To poprosimy dwa eklerkowe. Nie ma? Szkoda... To w takim razie dwa razy kokosowe, hm? - zwrócił się najpierw do starszej pani, a potem do samej Aliny, aby zapytać, czy kokos jej odpowiadał. Wiedział, że lubiła ten smak, ale ostateczną decyzję pozostawił jej.
Kiedy wręczył jej wafelek z ziemnym deserem, drugą ręką chwycił jej wolną dłoń i zaczął kierować alejką do głównej części parku, gdzie znajdował się jego cel.
- Widzisz tam? - spytał, wskazując ręką, w której trzymał lodowy rożek, już praktycznie pochłonięty, przez słodyczowego łakomczucha. - Masz ochotę wzbić się w powietrze? - zaproponował, kiedy znaleźli się przed wielkimi, masywnymi huśtawkami, które z pewnością można było rozbujać wysoko i poczuć się jak w przestworzach. Dojadając wafelka, puścił dłoń dziewczyny i podszedł do jednej z huśtawek, aby stanąć za nią, przodem do blondynki, chwycić za łańcuchy i uśmiechnąć się zachęcająco. Miał nadzieję, że ucieszy się z tej atrakcji.
Powrót do góry Go down


Alise L. Argent
Alise L. Argent

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : dołeczki w policzkach przy uśmiechu, zawsze nosi bransoletkę ze smoczym akcentem i łańcuszek z zawieszką z Irlandzką Koniczynką
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 1281
  Liczba postów : 985
https://www.czarodzieje.org/t16073-alise-lauren-argent#440125
https://www.czarodzieje.org/t16093-shea#440127
https://www.czarodzieje.org/t16089-alise-l-argent#440019
https://www.czarodzieje.org/t18311-alise-argent-dziennik#521059
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptyPon 27 Lip 2020 - 23:12;

Dawanie było lepsze od brania, chociaż zdrowy rozsądek podpowiadał, aby czasem być jednak egoistą, to ona go nie słuchała. Starała się być sobą, niezależnie od okoliczności, które mogły bywać bolesne i zostawiające blizny. Na dłuższą metę to nie miało jednak żadnego znaczenia. Nie przypuszczała, że mogła się stać inspiracją dla kogokolwiek, aby robił więcej rzeczy dla innych.
Gdyby zapytał, to by mu powiedziała, że nawet jeśli układ się skończy, to wcale nie powstrzymałoby jej przed dawaniem mu słodyczy czy różnych przezwisk, taka po prostu była. On rozpieszczał ją na innej, bardziej intymnej płaszczyźnie, od której trudniej było się jednak odzwyczaić. Dbanie o własne uczucia było ważne, ale jednocześnie sprawiało, że wiele traciło się z obawy przed utratą. Wszystkie te niewykorzystane szanse, słowa, które, chociaż głębiły się w głowie, nigdy nie znalazły ujścia. A potem jest już za późno, zostaje tylko gdybanie. Co mogło być gorszego? Z drugiej jednak strony, pewne rany zostawiają głębokie, czasem wciąż krwawiące blizny na długo.
Zmarszczyła brwi, słysząc jego słowa oraz westchnięcie, przekręcając głowę na bok. Nie bardzo wiedziała, co odpowiedzieć. Jakiego królika goniła lub raczej, jaki królik gonił ją? A może goniła własny ogon? Trudno było powiedzieć. Bycie altruistą, chcąc zbawić świat i obdarowywać innych uśmiechami wiązało się z tym, ze własne emocje odchodziły na bok, często zapominane i gromadzone w sterach.
- Uciekam? Hmmm, raczej daję im w sobie dojrzeć, żeby sobie z nimi poradzić. Sama nie wiem, może faktycznie tchórze. Nie jestem przyzwyczajona do takich.. No, dramatów i rzeczy, które miały miejsce. - wyjaśniła z delikatnym uśmiechem, chociaż dobór słów był dla niej trochę problematyczny. Nie chciała go jednak okłamywać. Obiecała sobie, że więcej nikogo nie okłamie, nawet jeśli prawda miała być gorzka i cierpka. Nie chciała wracać do przeszłości. Chciała to zamknąć, cieszyć się chwilą, każdym kolejnym dniem i zachodem słońca. Jaki sens miało grzebanie w czymś, co już minęło? Nie przeszkadzało jej, że drżał mu głos i nie zawsze był tak pewny siebie. Jego spojrzenie, które świadczyło o martwieniu się o nią, było olbrzymim komplementem, więc ciągle gładziła kciuk, zanim przeszła do pokazanego przez Rina gestu. Wydał się jej odpowiedni w tym momencie. Na jego słowa roześmiała się wesoło, kręcąc głową.
- Wcale nie miało być pożegnaniem! Chociaż.. Nigdy nie wiesz, co przyniesie jutro, prawda? A co, tęskniłbyś? - puściła mu oczko, wciąż śmiejąc się pod nosem i chcąc mu poprawić humor, ukradła mu szybkiego całusa w polik, robiąc następnie niewinną minę. A to był dopiero początek. - Na pewno Lucas. Dlaczego w ogóle brzmisz, jakbyś w to wątpił? Cokolwiek się stanie, zawsze będziemy kumplami, przyjaciółmi przede wszystkim, prawda?
Może to nie było do końca w jej stylu – a przynajmniej tak podejrzewali ludzie, ale z drugiej strony, skąd mogli wiedzieć? Związek z Elijah był, gdy byli dzieciakami na szóstym czy tam siódmym roku, z Boydem to były ustronne randki i porwania w korytarzach. Odkąd stała się młodszą kobietą niż dziewczynką, nie miała chłopaka, partnera. Nie miała pojęcia, jak zachowywałaby się, gdyby to wszystko nie było udawane i gdyby głosik w głowie nie szeptał, że mogła sprawić mu kłopoty. Lubiła go jednak całować. Przyciągnął ją mocniej, zamknął w ramionach i sprawił, że szybciej brakowało jej tchu, chociaż wywołało to uśmiech i rumieńce na policzek, a nie strach przed uduszeniem. Obejmowała go równie mocno, przesuwając dłońmi po wyrzeźbionych plecach, łaskocząc kark, a jednocześnie skupiając się na szalonym tańcu oddechów oraz języków, przygryzaniu warg. Jedna z dłoni wsunęła się zaczepnie w tylną kieszeń spodni chłopaka, palcem zaczepiając o szlufkę od spodni. A potem uznała, że musi powiedzieć więcej, więc gdy tylko się odsunęła, złapała oddech i kontynuowała myśl.
- Oczywiście, że zrobiłabym. Jestem tylko człowiekiem, głupku. Nie jedną osobę skrzywdziłam. - odparła z niedowierzaniem w jego wiarę w jej przyzwoitość, obdarzając pociągłym spojrzeniem. Nie powiedziała jednak więcej, bo ukradł jej buziaka.
- Mnie się już bardzo podoba. - mruknęła szczerze, rozglądając się z ciekawością dookoła, wciąż trzymając jego dłoń. Meksyk zawsze był pełen kolorów, zapachów i wywoływał tyle pozytywnych emocji na twarzach turystów i miejscowych, że było to wręcz zaraźliwe. Atmosfera była tu niepowtarzalna, nawet płynące z nieba ciepło – bo słońce wysoko lśniło na błękitnym niebie, które pozbawione było większych chmur – nie przeszkadzało.
Koksowe były dobrym wyborem, zwłaszcza że Pani chyba z sympatii dała im większe gałki i do tego w słodkim wafelku i z posypką. Zacisnęła palce na słodyczy, przysuwając ją do ust. Co było lepszego od lodów kokosowych w upalny dzień? Zamruczała cicho zachwycona, zwilżając usta, aby pozbyć się z nich resztek loda.
- Mmmm... Przepyszne. Lekko smakują jak wakacje jak chmura. Kojarzysz? Chmury byłyby kokosowe. - posłała mu zaczepny uśmiech, nawiązując do wypadu do cukierni zaraz po ich korepetycjach z eliksirów, dzięki którym dostała swój certyfikat. Podążyła spojrzeniem za dłonią.
- Naprawdę pamiętałeś o tych huśtawkach? Jesteś niemożliwy. - skwitowała z jakąś łagodnością w głosie, nie sądząc, że o takiej błahostce pamiętał. Kiwnęła głową w odpowiedzi na pytanie, dojadając szybko loda i otrzepując okruszki wafelka ze spódnicy oraz bluzki, wygładziła ją też palcami. Oczywiście, zanim usiadła tak, jak człowiek powinien na tej atrakcji, oparła się o siedzisko kolanami i złapała jego obydwie dłonie, kładąc na nich swoje. Spojrzała na niego z dołu, pozwalając sobie przez chwilę na tkwienie w milczeniu. - Nie sądziłam, że w ogóle się na to zgodzisz, a co dopiero, że zabierzesz mnie na randkę do Meksyku. Nic dziwnego, że masz tyle fanek.
Rzuciła cicho z nutą rozbawienia w głosie, tkwiąc tak jeszcze chwilę, wyglądając, jakby chciała dodać coś jeszcze. Ostatecznie jednak obróciła się grzecznie, siadając na huśtawce i zaciskając palce na łańcuchach, przenosząc spojrzenie na niebo i mrużąc oczy.
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8




Gracz




Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem EmptyPią 31 Lip 2020 - 20:03;

Chłopak właśnie tak okazywał sympatię osobom, które naprawdę lubił. Wyglądało to mniej więcej tak, że przejawiał dużo więcej troski i poświęcał im więcej uwagi, starając się, aby czuły się wyjątkowo. Dla niego nie było to rozpieszczanie. Choć w przypadku jego siostry chyba ostatecznie tak się skończyło. Może poświęcał jej za dużo uwagi i teraz dlatego nie liczy się z jego daniem? Może przeholował w drugą stronę, bo nie chciał być jak jego ojciec, który nie interesował się praktycznie w ogóle ani przybraną córką, ani nawet własnym synem? Przyczyny mogły być różne, ale ważne było to, że Lucas przez takie zachowanie, pokazuje, że mu zależy.
Po twarzy dziewczyny widział, że trochę go poniosło z interpretacją jej poprzednich słów. Chyba nie miał prawa zarzucać jej, że poprzez rezygnację z wyjazdu wakacyjnego, chce uciec od jakichś problemów. Może i nie okłamywała jego w tej chwili, ale sama nie świadomie próbowała oszukać samą siebie?
- Nie no, jeżeli takie "dojrzewanie" pomoże Ci w jakimś stopniu w zrozumieniu ich... To może to nie jest takie głupie rozwiązanie. - odparł, ostatecznie przyznając jej rację. Jeśli miało być jej łatwiej, to zdecydowanie to rozumiał. Każdy skuteczny sposób jest dobry, do radzenia sobie z problemami. Nie chciał wnikać w to co musi w niej tak "dojrzeć", bo już wystarczająco chyba na nią naskoczył tym stwierdzeniem o ucieczce. To prawda, nie zawsze był pewny siebie i czasami widać było, że emocje potrafią przejąć nad nim panowanie. Starał się na każdym kroku pokazywać, że jest twardy, jednak przed nią w tej chwili nie potrafił. Bo jak miał ukryć to, że naprawdę martwił się o Alise? Też nie chciał jej okłamywać, a właśnie tak czuł w głębi duszy (choć jeszcze łudził się, że ta troska pojawiła się ze względu na samą przyjaźń, a nie na coś większego, co już powoli się w nim rodziło).
- Głupie pytanie - rzucił w odpowiedzi na jej ostatnie pytanie, uśmiechając się kącikiem ust. - Właśnie to Ty zaczęłaś brzmieć, jakbyś chciała przez ten wyjazd urwać ze mną wszelkie kontakty. Z mojej strony, bardzo chciałbym aby nasza przyjaźń trwała jak najdłużej. - dodał po chwili, zaglądając jej w oczy i mówiąc szczerze, jakie odnosił wrażenie. Rzeczywiście niczego nie mogli być pewni, ale jednak jeśli każdemu zależało na tej relacji, to dlaczego miałoby to się nie udać?
Merlinie, mógłby spędzić na całowanie jej cały boży dzień, a na pewno jeszcze miałby mało. Uwielbiał to przyjemne ciepło jej ciała, kiedy ją obejmował, przyspieszone bicie serca i gorący oddech, splatający się z jego własnym. Błądząc dłońmi po jej placach, podwinął delikatnie bluzkę dziewczyny, aby móc choć na moment dotknąć jej miękkiej skóry. W tym samym momencie Krukonka założyła dłoń za jego kieszonkę, z tyłu spodni, na co w odpowiedzi uśmiechnął się wprost do jej ust, odsuwając się od jej niej na odrobinę. Pokręcił stanowczo głową, słysząc jej słowa.
- Nie, nie, nie. Nigdy w to nie uwierzę. - powiedział cicho, zgodnie z prawdą. Nie wyobrażał sobie, że Alise mogłaby komuś celowo zrobić krzywdę, a to, że wydawało jej się, że mimo wszystko ktoś ucierpiał po jej decyzjach... niestety tak się zdarza. Każdy musiał liczyć się z tym, że wybory, których się dokonuje, nie zawsze mogą być dobre dla innych. Ale takie jest życie. Uśmiechnął się szeroko, kiedy dziewczyna oznajmiła, że już w tej chwili podoba jej się "randka", którą przygotował. Z wafelkami w ręku, szli przez chwilę główną alejką, w samym centrum parku i pewnie wyglądali na niezwykle szczęśliwych. Sinclair na pewno wyglądał. Często na jego ustach widniał szeroki uśmiech, ale rzadko był taki szczery. Natomiast przy blondynce, w tej chwili - nie mogło być inaczej. Zaśmiał się entuzjastycznie, kiedy dziewczyna wspomniała o ich przemyśleniach na temat kokosowych obłoków.
- Pamiętam. Mieliśmy wtedy niezłą wenę twórczą, jeśli chodziło o określanie smaków - odparł, zerkając na nią, rozpromieniony. - W końcu wtedy zaproponowałaś, żebyśmy kiedyś poszli się pohuśtać. Chyba nie żartowałaś, co? - rzucił dowcipnie, po czym ruszył w stronę jednej z huśtawek. Kiedy Krukonka dokończyła swojego loda i uklękła na siedzisku, zaśmiał się pod nosem, delikatnie wprawiając w ruch łańcuchy. - Zgodzę się na...? - spytał, bez większego zastanowienia, unosząc nieznacznie brwi, jednak po chwili załapał - Aaa... Na zostanie Twoim nielicencjonowanym chłopakiem. A widzisz, jednak potrafię zaskakiwać. A co do fanek: powiedzmy sobie poważnie i szczerze - nie mam ich. I nawet nie chciałbym mieć. Wystarczy mi siostra, która może nie zawsze to okazuje, ale wiem, że mnie kocha. - oznajmił tak po prostu, nie mając zupełnie problemu z tym, aby pokazać jak silna więź łączy go z Sophie. Zatrzymał huśtawkę, kiedy Alina chciała rozsiąść się na niej poprawnie i zaczął lekko ją popychać.
- O czym myślisz? - wypalił nagle, po kilku sekundach ciszy. Kiedy huśtawka była już nieco rozbujana, przeszedł do przodu, aby móc swobodnie rozmawiać z dziewczyną. Posłał jej łobuzerski uśmiech. - Nie wracamy dziś do szkoły, co? - rzucił, wiedząc, że Krukonka tak samo jak on, nie może się nacieszyć tym wypadem. Ona prawdopodobnie z powodu Meksyku, lodów i huśtawek, a on zdecydowanie przez jej obecność.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Park ze Szklanym Zamkiem QzgSDG8








Park ze Szklanym Zamkiem Empty


PisaniePark ze Szklanym Zamkiem Empty Re: Park ze Szklanym Zamkiem  Park ze Szklanym Zamkiem Empty;

Powrót do góry Go down
 

Park ze Szklanym Zamkiem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Park ze Szklanym Zamkiem JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Meksyk
 :: 
Miasteczko
-