Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pół-wila

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Lily Blackwood
Lily Blackwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 165
Dodatkowo : półwila
Galeony : 176
  Liczba postów : 354
https://www.czarodzieje.org/t16116-lily-thicket-w-budowie#440823
https://www.czarodzieje.org/t16128-lily-thicket-poczta
https://www.czarodzieje.org/t16115-lily-thicket#440804
https://www.czarodzieje.org/t22907-lily-blackwood-dziennik#79416
Pół-wila QzgSDG8




Gracz




Pół-wila Empty


PisaniePół-wila Empty Pół-wila  Pół-wila EmptyCzw 17 Maj - 0:03;

Młody leśniczy parł gorączkowo przed siebie. Słyszał ten głos, ten śpiew! Był pewien, że znów ją spotka, w końcu zaczęła się noc letniego przesilenia! Najkrótsza w roku. Spotkał ją w równonoc, zimą widział w śniegu wytańczone kręgi. Tak, słyszał ją! Tym razem ją odnajdzie, porwie w swe ramiona, nie da jej uciec już nigdy…
Śpiew, ten piękny śpiew rozbrzmiewał coraz głośniej. Nie rozróżniał słów, nie znał nawet języka, w jakim były wypowiadane. Miały w sobie dzikość, miały w sobie zew lasu, zew tak pradawny, że aż serce trzęsło się na ich dźwięk. Ale to go nie zraziło. Słyszał jej śmiech. I widział ogniki! Blask robaczków świętojańskich, dużo silniejszy, niż zdawało się to możliwe. Coraz głośniej, coraz jaśniej, już, już prawie ją widział…
Trzask gałązki, na którą nadepnął, był jak wystrzał. Światełka rozpierzchły się na wszystkie strony, a śpiew ucichł. Nie! Utracił ją, utracił na zawsze!
- Tańcz – usłyszał nagle szept, przy swym uchu. To ona! – Tańcz, tańcz ze mną!
- Zatańczę!
I tańczył. Dał się porwać w dziki, leśny pląs wokół drzew, wokół jeziora, wokół ogników. Tańczył i tańczył, choć siły tracił w zastraszającym tempie. Śmiała się do niego wesoło, szaleńczo. Wiedziała, że ciągnie go na śmierć i robiła to z radością. Czuł to. A mimo to, nie miał żalu. W jego oczach nadal była piękna, nieskazitelna, doskonała.
- Kocham Cię – wydyszał, tańcząc dalej. Nogi niemal pod nim mdlały, ona się śmiała, a mimo to młodzieniec walczył dalej. – Bądź moją…
- Tańcz! Tańcz, już zawsze! Umrzesz, a ja nie opuszczę tego lasu! To mój dom… Moje miejsce narodzin! Tańcz! Tańcz dla mnie do śmierci!
- Twój dom… I mój - nie miał już sił. Nie miał. Zaczerpnął ostatni dech i jedynie dzięki woli zdołał wyszeptać – Nasz dom… Razem… W nim… Zostańmy…
- Zostańmy?
Taniec i śmiech skończyły się gwałtownie. Zaskoczył ją. Jako pierwszy z mężczyzn nie chciał wyrwać jej z objęć lasu, a z nią w nim pozostać. To były tylko słowa, ale brzmiała w nich taka szczerość i autentyczność, że zawahała się. I wtedy życie młodzieńca zostało ocalone. A szansa, którą mu dała, przerodziła się w uczucie, z którego już wkrótce miało powstać nowe istnienie.
***

Czteroletnie dziewczątko, słodkie i śliczne jak dziecię słońca, tańczyło na drewnianej podłodze w blasku ognia z kominka. Jej radosny śmiech rozpromieniał całe wnętrze leśniczówki i zarażał uśmiechem mężczyznę siedzącego na fotelu ze śpiącą, roczną córeczką na rękach.
- Tańcz, tatusiu! – zaszczebiotała pląsająca dziewczynka, zdumiewająco przypominając swoją matkę. – Tańcz ze mną!
- Widzisz, że nie mogę, słoneczko – odparł spokojnie ojciec.
- Zostaw ją… - nalegała złotowłosa, a jej twarzyczka stała się nieco bardziej chmurna. -  Niech mamusia się nią zajmie… Gdzie mamusia?
- W lesie. Dzisiaj ważna noc. Najdłuższa! Pamiętasz?
Mężczyzna starał się odciągnąć uwagę pierworodnej, ale na próżno.
- Chcę do niej iść. – uparła się dziewczynka.
- Dla ciebie jest za zimno.
- Ale ja chcę!
- Nie. – mężczyzna pozostał nieugięty.
I wtedy z oblicza dziewczęcia zniknęła cała słodycz. Jej błękitne oczęta zalała czerń, a rysy wyostrzyły się potwornie.
- CHCĘ DO MAMUUUSIII!!! – wrzasnęła, a ostatnie słowo przerodziło się w tak rozdzierający krzyk, że aż cienkie szkiełka w drzwiczkach kredensu rozprysły się na milion kawałków.
* * *

Rose było to obojętne. Taka już ich natura, prawda? Nawet jeśli dziewczęta miały tylko połowę jej krwi, dzikość dawała o sobie znać równie mocno! Ale zgodziła się. Bo prosił, nalegał. A jemu jednemu zawsze ulegała. Dlaczego? Bo zwykle tak niewiele od niej chciał. Zawsze starał się dopasować do jej zwyczajów, do jej zachcianek. To ją w nim urzekło. Nie starał się w niej zmienić absolutnie niczego, godząc się niemal na wszystko. I dlatego go poślubiła. Zakorzeniona głęboko w niej tradycja czczenia cyklu przyrody od dawna pchała ją ku stworzeniu nowego życia. To taka naturalna potrzeba, wydanie na świat potomstwa. Ale z kim? Nie było godnego, nie było nikogo, z kim chciałaby się związać, z kim chciałaby spędzić życie. Aż zjawił się on. On, który mimo swej bliskości nie zmienił w jej zwyczajach niemal nic, prócz swojego własnego udziału. Zamieszkali razem w leśniczówce, a las opuszczali jedynie wtedy, gdy było to naprawdę niezbędne. Urodziły im się dwie cudowne dziewczynki, które wraz z wilą krwią odziedziczyły dzikość i nieujarzmioną wolność oraz gwałtowność, która dawała o sobie znać coraz częściej. Dlatego ją poprosił, a ona się zgodziła.
Uczyła obie córki jak zapanować nad swoją wściekłością, jak nie dawać wewnętrznej harpii wyrwać się na wolność. Było ciężko, oczywiście, bo dziewczynki walczyły ze sobą jak lwice. O kwiatek, o wstążkę, o ojca, o wszystko. Lily szło lepiej. Z początku nie chciała nawet próbować, była za smarkata i zbyt rozpieszczona, by chcieć włożyć wysiłek w cokolwiek. Aż w końcu Rose zdecydowała się na kroki drastyczne i wygarnęła córce, że jako harpia wygląda obrzydliwie i nikt jej nigdy nie pokocha, jeśli ją taką ujrzy. Kłamstwo, ale skuteczne, bo Lily momentalnie zaczęła starać się ze wszystkich sił. Nie to co Primrose…
Ale dziś było inaczej. Dziś była noc, w którą wszystkie trzy dawały upust swojej dzikiej naturze. Przesilenie letnie. Ohh, dziś nawet on, nawet Bill nie mógł prosić, by stłumiły w sobie instynkty, o nie! Połączenie dzikości wili i pierwotnego kultu miało w sobie moc, której nie sposób się oprzeć. Dziś oddawały się tradycji, przekazywanej od stuleci z córki na matkę, tradycji wywodzącej się od odległych, słowiańskich przodków Rose, przemieszanych później ze zwyczajami brytyjskimi. Dziś miały śpiewać, wróżyć i tańczyć! O tak, tańczyć do samego świtu, a o poranku wziąć pierwszą tego roku kąpiel w jeziorze.
Tylko gdzie były dziewczynki…?
***

- Tego nie powinnaś zrywać – rozbrzmiał przemądrzały głos siedmiolatki. – To maruna, nie rumianek.
- Wiem. – warknęła do niej Lily, dzielnie panując nad swoją złością.
- HA! Odezwałaś się! Teraz nie wywróżysz sobie ukochanego – powiedziała z satysfakcją młodsza dziewczynka, zwinnie uskakując przed pękiem chwastów, które wcześniej zrywała starsza siostra. – No nie wyrzucaj! Przyda się na wianki! Do nich nie trzeba być cicho, pamiętasz?
Dziesięciolatka westchnęła cicho i podniosła rozrzucone kwiatki.
- Po co to zrobiłaś? – burknęła ze złością, z wprawą zabierając się za wyplatanie wianka. – Zależało mi.
- No wieeem. Ale byłam ciekawa czy się zmienisz – odparła z rozbrajającą szczerością siedmiolatka. Zachichotała cichutko i dodała jeszcze z przekorą – Mama mówiła, że wyglądasz ohyyydnie jako harpia!
- Prim?!
- No dobrze, przepraszam. Rób ten wianek bo już chcę je puszczać! Ja swój zrobiłam!
Lily bez słowa dokończyła swoje dzieło, po czym zerknęła na wianek siostry. Ten drugi był większy, bardziej ozdobny… Jej też by był, gdyby nie straciła tyle czasu na wróżbę, z której i tak już nic nie mogło się udać. Ale trudno. I tak nigdy nie widziała, żeby ktokolwiek, nie tylko jakiś chłopak wyławiał wianki, więc w sumie to było bez znaczenia.
W końcu wybrały się nad rzeczkę, która przepływała przez ich las i zgodnie ze zwyczajem wrzuciły wianki do wody. Oczywiście śpiewały przy tym stare piosenki, których znaczenia w większości nie rozumiały, ale które zdaniem matki miały magiczną moc, aż w końcu wianki zniknęły, przepływając przez łuk rzeczki, a słowa piosenki dobiegły końca. I wtedy dziewczynki spojrzały na siebie, z wypiekami świadczącymi o tym, ze obie mają coś niesfornego na myśli.
- Idziemy za nimi? – spytały jednocześnie i obie zachichotały, kiwając sobie potwierdzająco głowami. I pobiegły. Nie wolno im było samym się oddalać, ale kto by się przejmował zakazami rodziców? Przeskakiwały radośnie przez korzenie i mniejsze dopływające do rzeki strumyczki, aż wybiegły z lasu i wtedy nagle…
- Padnij! – syknęła Lily, ciągnąc siostrzyczkę w dół, ukrywając je obie za gęstym krzakiem tawuły. – Patrz!
Dziesięciolatka wskazała postać stojącą całkiem niedaleko. To był rudy chłopiec, na oko tylko troszkę starszy od nich. Miał całkiem miłą, piegowatą buźkę i puszczał kaczki na wodzie. Dziewczynki przyglądały się z zapartym tchem, jak rudzielec zauważa wianki… jeden wianek. Ten mniejszy, bo wianek Primrose zaczepił się wcześniej o korzeń i został nieco w tyle.
A chłopiec odłożył kamień, spojrzał na wianek i sięgnął po niego.
„Tak tak tak tak tak!” powtarzała w myślach Lily, niemal skacząc z radości.
I wtedy chłopiec zauważył drugi wianek, ładniejszy, i to do niego skierował wyciągniętą rękę. Ale nie chwycił go. Powstrzymał go rozdzierający krzyk harpii.
***

Mówiąc, że przyjazd do Hogwartu odmienił jej życie, wcale by nie skłamała. Od momentu pojawienia się w szkole, nawet w chwili, gdy dopiero jechała pociągiem, wszystko zmieniło się dokumentnie. Do jej przedziału tłumnie przybywali chłopcy, nawet ci odrobinę starsi, a w trakcie roku nie odstępowali jej na krok. Była prześliczna, a aura wili sprawiała, że większość kolegów głupiała na jej widok. Czego chcieć więcej? Miała też koleżanki, które lgnęły do niej, pragnąc przejąć nieco jej popularności, a także przeciwniczki, które zazdrościły jej uroku. Podobało jej się to, a jakże! Nowa sytuacja sprawiła, że Lily zapragnęła zostać tu na zawsze i nigdy nie wracać do odciętego od świata domu.
Walczyła ze swoją gwałtowną naturą z całych sił, co z resztą nie było aż tak trudne, bo wspomnienie twarzy tego piegowatego rudzielca nad rzeką zawsze rozwiewało jej gniew, ilekroć groziła jej przemiana w harpię. Starała się. Naprawdę się starała, by nigdy więcej nie zobaczyć tego przerażenia, zgrozy i odrazy, jaka malowała się wtedy w jego oczach. I jak na razie, udawało jej się. Panowała nad sobą, a prócz urody, która była cechą bardziej pasywną, nie wykazywała żadnych zdolności typowych dla wili.
Sytuacja uległa zmianie dopiero w drugiej klasie, kiedy pojawił się… powód. Był pewien chłopiec, starszy od niej o dwa lata, który okazywał jej mniej zainteresowania, niż sobie tego życzyła. Wtedy zaczęła sięgać do hipnozy, a przynajmniej podejmować jej próby, bo ile mogła zdziałać dwunastolatka? Aż wreszcie po ponad półrocznych wysiłkach powiodło jej się, tyle o ile. Chłopiec nosił jej torbę, dzielił się drugim śniadaniem, spędzał z nią dużo czasu i spełniał każdą zachciankę. Zaczęli ze sobą chodzić, jak to się wśród uczniów mówiło, a Lily uwierzyła, że z czasem zaczął być z nią dla niej samej, a nie dla uroku, który na niego rzuciła. Myliła się. W czasie wakacji listy zaczęły przychodzić do niej coraz rzadziej i były coraz bardziej enigmatyczne. Nie miała też okazji do podjęcia próby odnowienia hipnozy, bo obiekt jej westchnień nie wrócił na kolejny rok do Hogwartu.

Trzecia klasa nie był najlepszym okresem w życiu Lily. Eksperymenty z rzucaniem uroku rozruszały jej nieco uśpione wcześniej moce, które teraz zaczęły wymykać się spod kontroli. Wiele koleżanek, nawet tych szczerych, zaczęło się od niej odsuwać. W końcu to nie było miłe, kiedy wymarzony chłopak zamiast do nich zaczynał smalić cholewki do wili… I tak popularność Lily zaczęła stopniowo maleć, mimo jej usilnych prób zapanowania nad swoim urokiem.
Jako takie efekty podejmowanych przez nią wysiłków zaczęły się pojawiać dopiero pod koniec roku, kiedy dziewczyna posiadła minimalny, ale jednak rosnący wpływ na aktywność swego uroku. Miała okazję to przećwiczyć później w wakacje, bo ojca dopadło życie zawodowe i zmuszony był przyjąć na praktykę troje przyszłych leśniczych, w tym jedną studentkę i aż dwóch studentów. Matka i siostra trzymały się od nich z daleka, jednak czternastoletnia wówczas Lily skorzystała z okazji. Pod koniec wakacji nadal nie mogła poszczycić się pełnią kontroli, jednak wyraźnie potrafiła już wpływać na swoje umiejętności.
Po powrocie do szkoły miała wiele okazji do dalszej praktyki, dlatego chcąc nie chcąc wielu uczniów zostawało jej królikami doświadczalnymi. Lily nie powtarzała jednak błędu z klasy drugiej. Cały swój wpływ ograniczała do drobnych przysługach, walczyła natomiast z nieświadomym oddziaływaniem urokiem na innych. Do tego wszystkiego jej największym lękiem i głównym obiektem walki była harpia, którą do tej pory widzieli jedynie bardzo nieliczni. I tak właśnie upływał jej rok czwarty.


Ostatnio zmieniony przez Lily Thicket dnia Wto 22 Maj - 10:46, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry Go down


Tilda Thìdley
Tilda Thìdley

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 46
  Liczba postów : 411
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15607-tilda-thidley#420456
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15652-tilda-thidley#421489
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15637-tilda-thidley
Pół-wila QzgSDG8




Gracz




Pół-wila Empty


PisaniePół-wila Empty Re: Pół-wila  Pół-wila EmptyCzw 17 Maj - 18:31;

Twoje podanie jest nieco... chaotyczne. Przez pierwszą połowę ciężko się zorientować, co w zasadzie się dzieje w historii, którą opisujesz oraz pojawiają się pewne luki, w związku z czym mam kilka wątpliwości:
1) Nie opisujesz ani nie do końca wyjaśniasz, co w zasadzie skłoniło dziko żyjącą wilę, bądź co bądź magiczne stworzenie, do ustatkowania się i życia z mugolem lub chociażby do zrodzenia mu dwóch córek i współudziału w ich wychowaniu?
2) Czy ja dobrze rozumiem, że matka wila zabierała swoje dzieci (w tym jedną dziewczynkę poniżej 7 roku życia) do lasu na harce? :D
3) Taka uwaga odnośnie tego zdania:
Stanęła i od tej chwili nie było już dla niej odwrotu. Młodzieniec upadł, ale nim to zrobił, złapał ją w swe objęcia, a jej czar na zawsze przestał na niego działać, czar jej i jej potomstwa.
Jakim sposobem miałoby do tego dojść? Czar wili nie działa na przycisk, którym można go wyłączyć - żebyśmy się dobrze zrozumiały, nie mówię w tej chwili o samej "hipnozie", lecz o ogóle. Wila jako magiczne stworzenie nie może nagle przestać uwodzić, ogłupiać i oddziaływać na mężczyzn.

Poza tym kwestia wielokropków - jest ich stosunkowo sporo w pierwszym akapicie i bardzo zaburzają czytelność tego fragmentu podania. Podobnie wyrazy, które zostały przeciągnięte, mocno biją po oczach.
Dodatkowo "ohyda" jest poprawną pisownią.
Powrót do góry Go down


Lily Blackwood
Lily Blackwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 165
Dodatkowo : półwila
Galeony : 176
  Liczba postów : 354
https://www.czarodzieje.org/t16116-lily-thicket-w-budowie#440823
https://www.czarodzieje.org/t16128-lily-thicket-poczta
https://www.czarodzieje.org/t16115-lily-thicket#440804
https://www.czarodzieje.org/t22907-lily-blackwood-dziennik#79416
Pół-wila QzgSDG8




Gracz




Pół-wila Empty


PisaniePół-wila Empty Re: Pół-wila  Pół-wila EmptyPią 18 Maj - 1:04;

W swoim podaniu chciałam zawrzeć klimat, który towarzyszy Lily od urodzenia, czyli klimat pierwotnych kultów, zjawisk dzikich i niewyjaśnialnych. Rzeczy, których nie da się zrozumieć, a jedynie przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Możliwe, że za bardzo w tym popłynęłam, stąd wrażenie chaosu i luk. Już wyjaśniam wątpliwości.
1) Przede wszystkim, stwierdzenie, że matka Lily się ustatkowała, jest delikatnym nadużyciem. Nie zmieniła swojego życia w sposób drastyczny. Nie porzuciła ani lasu, ani swoich zwyczajów ani swej wiary, z czego ta ostatnia opiera się na cyklu, powtarzalności, a zatem i na wydawaniu na świat potomstwa. Tym, co ją nie tyle przekonało, a raczej wybiło z rytmu był fakt, że Bill nie chciał jej zabrać z leśnego domu, a wręcz przeciwnie. Chciał z nią zostać. To sprawiło, że przerwała taniec, co było pierwszym krokiem do przywiązania się do przyszłego męża.
2) Zależy co rozumieć pod pojęciem harców. Kultywowały tradycje. Tańczyły, śpiewały, puszczały wianki, wróżyły, szukały kwiatu paproci, może składały ofiary z mniejszych zwierząt, a o poranku brały pierwszą tego roku kąpiel w jeziorze. A jeśli chodzi o harce z podtekstem erotycznym – wtedy odpowiedź brzmi nie.
3) Tutaj udzielił mi się klimat baśniowości, którego często powtarzanym mottem jest to, że miłość zwycięży wszystko. Miłość może przełamać czar wili, może sprawić, że nie będzie chciała go wykorzystywać przeciwko ukochanemu, może po prostu wszystko. Chciałam tutaj dać fabularny smaczek, który jest równie tajemniczy co sama natura magii, a który jednocześnie nie ma żadnego wpływu na grę innych osób. Ot, moja interpretacja.

Co do wielokropków, nie pojawiają się one bez przyczyny. Niedopowiedzenia, urwane myśli, utrata sił przez mówiącego – to wszystko podkreślają właśnie wielokropki. Mogę je ograniczyć, skoro faktycznie jest ich za dużo, nie mniej jednak pełnią one konkretną funkcje. Podobnie jest przy przeciągniętym słowie. Tutaj zabieg polegał na oddziaływaniu na wzrok czytelnika i zaakcentowaniu wrzasku harpii, który nie należy do niczego przyjemnego. To miało pobudzić wyobraźnię, ale jeśli naprawdę tak mocno zaburza czytelność, proponuję częściowe skrócenie słowa do „MAMUUUSIII!!!”.

Mam nadzieję, że wyjaśniłam swój punkt widzenia wystarczająco dokładnie i że rozwiałam wątpliwości. Oczywiście jeśli mimo tego administracja nadal nie będzie przekonana, wprowadzę konieczne poprawki. Jestem tylko nowym graczem i dostosuję się do wszelkich poleceń, bo zależy mi na ostatecznym zaakceptowaniu podania.
„Ohydę” poprawiam natychmiast, dziękuję za zwrócenie uwagi na błąd :)
Powrót do góry Go down


Tilda Thìdley
Tilda Thìdley

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 46
  Liczba postów : 411
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15607-tilda-thidley#420456
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15652-tilda-thidley#421489
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15637-tilda-thidley
Pół-wila QzgSDG8




Gracz




Pół-wila Empty


PisaniePół-wila Empty Re: Pół-wila  Pół-wila EmptyPią 18 Maj - 14:43;

Mam wrażenie, że w ogóle trochę opacznie spojrzałaś na tę genetykę, zdecydowanie za bardzo skupiając się na słowiańskiej inspiracji, wiłach, niż faktycznych wilach, które bądź co bądź są magicznymi stworzeniami i ich umiejętności to trochę więcej niźli tylko plecenie wianków z polnych kwiatów i tańczenie w lesie. Chyba za bardzo polegasz na ich pierwowzorze, przez co podanie wygląda jak ubieganie się o genetykę rusałki, a nie wili z Harry'ego Pottera.

W kwestii punktu 1 i 2, dzięki za tak obszerną wiadomość i szczegółowe objaśnienia, jednak z mojej strony wypunktowanie owych wątpliwości miało na celu, byś wprowadziła owe wyjaśnienia do samego podania ;) Uwierz, że klimat, który chciałaś zawrzeć, wyłapałam, lecz informacje, które tu podajesz, są dla mnie nowe, przy czym powinny, moim zdaniem, zostać ujęte gdzieś w treści, żeby czytelnik miał pełniejszy obraz tego, o czym właściwie czyta.

W kwestii trójki, ciekawe spojrzenie, niestety niezgodne z kanonem, wobec czego jest na pewno do zmiany. Powiedzenie, że miłość zwycięży wszystko może być wyłącznie przekonaniem Lily czy też Rose, lecz w praktyce nie miałoby ono zastosowania, bowiem trzymamy się tego, co zostało stworzone w oryginalnym świecie Pottera, nie cudzych interpretacji. To tak jakby próbowała miłością złamać klątwę wilkołaka - to nie działa w ten sposób.

Gdyby wielokropki nie przeszkadzały w czytaniu, nie wytknęłabym ich. W samym pierwszym akapicie jest ich 26. Rozumiem, że mogły mieć zastosowanie w celu ukazania urwanych myśli czy też akcji, lecz w praktyce wielokropek wydłuża działania, w związku z czym czytana przeze mnie scena wyczerpującego tańca nie sprawia wrażenia żywej, a monotonnej i przeciąganej, ponieważ wielokropek sugeruje pauzę i tekst traci na dynamice. Może jednak pomyśl nad edycją tego fragmentu :)
Natomiast przy przeciągniętych słowach, zaakceptuję skrócenie, aczkolwiek wciąż twierdzę, że estetyka tekstu na tym cierpi. Same wielkie litery zwracają uwagę, skoro jednak chcesz celowo przedłużać słowo, okej.

+ przypominam o regulaminie składania podań:
4. Podanie poprawiać można jedynie dwa razy, jeśli trzecia wersja nie przejdzie, nie ma już możliwości otrzymania genetyki.
Powrót do góry Go down


Lily Blackwood
Lily Blackwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 165
Dodatkowo : półwila
Galeony : 176
  Liczba postów : 354
https://www.czarodzieje.org/t16116-lily-thicket-w-budowie#440823
https://www.czarodzieje.org/t16128-lily-thicket-poczta
https://www.czarodzieje.org/t16115-lily-thicket#440804
https://www.czarodzieje.org/t22907-lily-blackwood-dziennik#79416
Pół-wila QzgSDG8




Gracz




Pół-wila Empty


PisaniePół-wila Empty Re: Pół-wila  Pół-wila EmptySob 19 Maj - 3:13;

Poprawiam to podanie, pozmieniałam wielokropki, punkt 3 z wcześniejszych postów itd i własnie opracowuję dodatkowe informacje, których udzieliłam w odpowiedzi na kwestię 1 i 2, ale zanim to dokończę, muszę się spytać o jedną rzecz.
Przede wszystkim, chciałabym rozdzielić tutaj kwestie genetyki z kwestię kultu. Tańczenie i zatańcowanie młodzieńca niemal na śmierć opisałam zgodnie z Wiki, natomiast tradycyjne obrzędy chciałam wprowadzić jako coś wyjątkowego, co charakteryzuje tę rodzinę. Nie jako zachowanie wili ogólnie, a jako coś, czego matka Lily nauczyła się od swojej matki, która nauczyła się od swojej i tak dalej. I teraz moje pytanie, czy powinnam załagodzić słowiańskość tych tradycji i zmienić je na bardziej brytyjskie, celtyckie etc, czy mogę je takimi zostawić i tylko uzasadnić w podaniu, że matka Lily wywodzi się od wili słowiańskich, czy w ogóle temat kultu jest niewskazany i powinnam z niego zrezygnować? W tym ostatnim przypadku posypałaby mi się cała koncepcja postaci, więc wole spytać od razu.
Powrót do góry Go down


Tilda Thìdley
Tilda Thìdley

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 46
  Liczba postów : 411
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15607-tilda-thidley#420456
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15652-tilda-thidley#421489
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15637-tilda-thidley
Pół-wila QzgSDG8




Gracz




Pół-wila Empty


PisaniePół-wila Empty Re: Pół-wila  Pół-wila EmptyNie 20 Maj - 16:35;

Jeśli ma być to tylko tradycja rodzinna, podanie zostanie zaakceptowane :) Proszę jednak o zaznaczenie tego faktu w podaniu oraz jeżeli matka Lily ma pochodzić z terenów słowiańskich, uwzględnij to i opisz w swojej karcie postaci :)
Daj znać, jak ostateczna wersja podania będzie gotowa do sprawdzenia!
Powrót do góry Go down


Lily Blackwood
Lily Blackwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 165
Dodatkowo : półwila
Galeony : 176
  Liczba postów : 354
https://www.czarodzieje.org/t16116-lily-thicket-w-budowie#440823
https://www.czarodzieje.org/t16128-lily-thicket-poczta
https://www.czarodzieje.org/t16115-lily-thicket#440804
https://www.czarodzieje.org/t22907-lily-blackwood-dziennik#79416
Pół-wila QzgSDG8




Gracz




Pół-wila Empty


PisaniePół-wila Empty Re: Pół-wila  Pół-wila EmptyWto 22 Maj - 12:29;

Podanie gotowe do sprawdzenia!
Powrót do góry Go down


Tilda Thìdley
Tilda Thìdley

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 46
  Liczba postów : 411
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15607-tilda-thidley#420456
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15652-tilda-thidley#421489
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15637-tilda-thidley
Pół-wila QzgSDG8




Gracz




Pół-wila Empty


PisaniePół-wila Empty Re: Pół-wila  Pół-wila EmptyWto 22 Maj - 20:39;

Po poprawkach znacznie lepiej, ode mnie akcept heart
Powrót do góry Go down


Vivien O. I. Dear
Vivien O. I. Dear

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 171
C. szczególne : Bardzo chuda sylwetka
Dodatkowo : ścigająca Slytherinu
Galeony : 3533
  Liczba postów : 2669
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14309-vivien-o-i-dear
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14330-poczta-void
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14333-vivien-o-i-dear#378429
Pół-wila QzgSDG8




Gracz




Pół-wila Empty


PisaniePół-wila Empty Re: Pół-wila  Pół-wila EmptyWto 22 Maj - 20:52;

Ode mnie również akcept, genetyka przyznana heart
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pół-wila QzgSDG8








Pół-wila Empty


PisaniePół-wila Empty Re: Pół-wila  Pół-wila Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pół-wila

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pół-wila QCuY7ok :: 
rozwoj postaci
 :: 
Genetyki
-