Angielskie miasto położone nad rzeką Ribble, urzekające uroczymi widokami i szeregami charakterystycznych malowniczych domków. Teren kojarzony z niewielkim portem, w rzeczywistości może pochwalić się drugim największym w Europie dworcem autobusowym!
Autor
Wiadomość
Longwei Huang
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Zmarszczył nieznacznie brwi, słuchając Atlasa. Nie był pewien, czy można było prowadzić negocjacje, nie próbując jednocześnie zażegnać sporu. Niestety szli jako przedstawiciele Ministerstwa, mniej lub bardziej, więc można było oczekiwać od nich, że zwyczajnie będą mieli wyrazić stanowisko właśnie tej instytucji. To z kolei nie odpowiadało Weiowi, gdy wciąż nie znali przyczyny zanieczyszczeń. - Miejmy nadzieję, że wykażą się cierpliwością i że nam jej nie zabraknie - powiedział jedynie, nim zadał kolejne nurtujące go pytanie. Wiedział, że odpowiedź z pewnością nie była jednoznaczna, ale zastanawiał się, czy Atlas słyszał coś więcej w tej sprawie. - Właściwie nie zdziwiłbym się, gdyby było to połączenie efektów problemów ze smokami, jakie mieliśmy i teraz z wróżkowym pyłkiem. Oczyszczanie terenu było czasochłonne i zajmowały się tym przeróżne osoby. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że jednak nie wszyscy należycie podeszli do zadania - zauważył, zastanawiając się na głos nad tym, co właściwie mogło być powodem zanieczyszczeń, do których doszło. Nie zdziwiłby się również, gdyby czarodzieje uważali, że wystarczy wyrzucić zanieczyszczone przedmioty do rzeki i problem zniknie. Otóż ten nigdy nie znikał. - Nie ma problemu, na ile będzie możliwe unikanie kontaktu z ludźmi od kontaktów z mugolami, na tyle możemy sami działać. Też nie przepadam za pracą z nimi, a niestety nie raz jest to konieczne - odpowiedział, uśmiechając się łagodnie ze zrozumieniem w spojrzeniu. Również to było kolejnym impulsem zapalnym do pchania do przodu pomysłów związanych ze zmianami na wzgórzach smoków. O tym jednak musiał pomyśleć później, gdy wróci do biura. Teraz należało skupić się na pertraktacjach z trytonami, które Huang dostrzegł w wodzie kawałek przed nimi. - Wygląda na to, że już czekają na nas - zauważył cicho, spoglądając na moment na Atlasa.
W wyobrażeniu Rosy pertraktacje były pewnego rodzaju preludium, przed podjęciem decyzji ostatecznych. Nie mogli przecież z Weiem powiedzieć, że ludzie przestaną zaśmiecać zbiorniki wodne, bo nie mieli takiej władzy nad ludźmi. Mogli tylko dowiedzieć się, jakie są oczekiwania Trytonów, przedstawić im z jakimi problemami boryka się z tego powodu społeczeństwo i spróbować wywnioskować rozwiązania, które będą odpowiednie dla obu stron, a dopiero potem, wraz ze wsparciem Ministerstwa, próbować wcielić je w życie. By zażegnać spór. Pokiwał głową na teorię Huannga, bo składała się w sensowną całość, choć nieszczególnie umiał w sobie znaleźć jakieś współczucie i umiejętność użycia go jako usprawiedliwienia dla tego bałaganu. Kwestia dbania o środowisko była problematyczna taak samo wielce w świecie magicznym, jak i niemagicznym, choć ktoś może mógłby się spodziewać, że czarodzieje powinni już dawno wymyślić na to zaklęcie, sposób, magiczną sztuczkę. Otóż nie. Co gorsza, błędy w rozliczaniu takich sytuacji odbijały się też na świecie mugolskim, który z takimi odpadami radził sobie jeszcze gorzej. Skierowali kroki w stronę swoich dyskutantów, którzy byli na miejscu i czekali na nich z nieprzeniknionymi twarzami. Atlas czuł odrobinę niewygody w związku z tym, że byli tu drudzy, to zawsze nieco przegrana pozycja, ale nie dał tego po sobie poznać. Korzystając z całej wiedzy, jaką przekazywała mu Louise na korepetycjach z trytońskiego, skupił się na względnie powolnym, ale klarownym komunikowaniu neutralnego powitania i podziękowania za przyjście. Przedstawił trytonom sienie i Longweia, zaznaczając, że oboje byli związani z magiczną przyrodą zawodowo i w obu ich interesie jest jak najbardziej poprawa kondycji wód.
Longwei Huang
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Nie mogli zakładać, że uda im się jakkolwiek uspokoić trytony, ale liczył, że nie pogorszą przynajmniej sytuacji. Żałował, że Ministerstwo nie zdecydowało się wysłać kogoś, kto mógłby robić za biegłego tłumacza, albo kto prowadziłby pertraktacje znając doskonale trytoński. Jednak skoro obaj potrafili coś powiedzieć, miał też ze sobą kamyczki, które być może w najgorszym momencie mogłyby im pomóc zrozumieć co trytoni mają do powiedzenia, albo co sami chcą przekazać, może nie byli z góry skazani na porażkę… Niestety nie byli pierwsi na miejscu, choć Huang nie był skłonny powiedzieć, żeby trytoni długo na nich czekali. Być może też dopiero przybyli, albo usłyszeli już ich rozmowę nad brzegiem i postanowili się pojawić. Trudno było w tej chwili zgadywać, czy byli w gorszej sytuacji i najlepiej było skupić się na rozmowie i tym, co chcieli osiągnąć. Kiedy Atlas zaczął ich przedstawiać, Wei czekał spokojnie, wypowiadając jedynie uważnie powitanie. Wiedział, że trytoni byli bardzo upartymi i dumnymi istotami i nie chciał ich przypadkiem urazić. Widział, że informacja, że byli związani z magiczną florą i fauną, z jednej strony spodobała się rozmówcom, ale nie mógł nie dostrzec grymasu złości na twarzy jednego z trytonów. Nie rozumiał, co było przyczyną takich emocji, ale zachowywał wciąż spokojny wyraz twarzy, nie zamierzając nikogo sprowokować do kłótni. W końcu jeden z trytonów zaczął do nich przemawiać i choć ich język nie brzmi najprzyjemniej dla ucha, Huang był pewien, że istota próbowała mówić dostatecznie wolno, żeby mogli go zrozumieć. Mówił o odpadkach o problemach z pływaniem i ranach, chorobach. Nie trzeba było domyślać się, że oskarżał czarodziejów o stan zdrowia trytonów, wiążąc to z odpadami. Gest, jakim objął resztki wyrzucane na brzeg, potwierdzały teorię. Jednak drugi z trytonów wciąż spoglądał na nich wrogo. - Możemy mieć problem spokojnie porozmawiać - zauważył cicho Huang, sięgając do kamyczków, udając, że po prostu szukał słów, jakich chciał użyć, aby odpowiedzieć trytonom. W końcu bardzo powoli zapytał, czy mają problemy również ze strony niemagicznych. Potrzebowali wiedzieć, o jakiego rodzaju śmieciach cały czas mówili, żeby wiedzieć, czy winni byli tylko czarodzieje, czy również mugole, co komplikowałoby sprawę.
Rosa starał się skupić na tym, co komunikowali ich rozmówcy i wdzięczny był zarówno losowi jak i im samym za wyrozumiałość i próby dostosowania swoich opinii do możliwości poznawczych czarodziejów na brzegu. Odbierał to jako sygnał dobrej woli, w końcu fakt, że chcieli ułatwić im wzajemną komunikację, był uprzejmym gestem, jak w ogóle to, że na pertraktacje byli otwarci. Wysłuchał z uwagą zarówno przedstawienia obecnych członków reprezentacji społeczności trytońskiej, kiwając każdemu z nich kłową, tak, jak Louise uczyła go o zasadach kultury, które być może między trytonami nie były ważne, ale były gestami, które ich rasa odbierała za szacunek ze strony czarodziejów. Jego mina zdawała się nieco pochmurnieć, kiedy skala problemów, z jakimi borykały się podwodne istoty, zaczynała wybrzmiewać w pełni, od zwykłego niechlujnego bałaganu z powodu odpadów, po pogorszenie jakości wód, stanu zdrowia i zatrutym jedzeniu. Dopytał dokładnie, czy wszystkie społeczności trytońskie w okolicy mierzą się z takimi problemami, czy to kwestia tylko tego wybrzeża, by lepiej zrozumieć skalę tego, z czym będą się mierzyć, a otrzymawszy odpowiedź, że tak jest wszędzie, westchnął, pocierając w zamyśleniu brodę. Podniósł wzrok na Longweia, z wyraźnie pytającą miną. - Czy coś się stało? - zachowywał spokój. Nie mogli wiedzieć, czy ich rozmówcy znają angielski, bo mogło tak być, nawet jeśli wymagali od nich porozumiewania się po trytońsku - Wydaje mi się, że dość jasno przedstawiają problem, myślisz inaczej..? - wolał się upewnić, by stanowić wraz z towarzyszem jeden front podczas tych pertraktacji.
Longwei Huang
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Longwei nie był w stanie dokładnie sprecyzować, co sprawiało, że miał wrażenie, że jeden z ich rozmówców nie wydawał się przekonany co do słuszności tych rozmów. Na tyle, na ile sam rozumiał trytoński, skala problemu była ogromna i zdecydowanie konieczne było rozmówienie się z innymi departamentami Ministerstwa. Nie tylko ci od magicznych stworzeń mieli tutaj coś do roboty, ale też pozostali. Jednak choć widział, że rozmowy rzeczywiście przebiegają tak, żeby obie strony były zadowolone, jeden z trytonów zdawał się z tego wycofywać, nawet jeśli nie fizycznie, tylko jak miałby to przekazać Atlasowi? - Mam nadzieję, że nie i tak pozostanie - odpowiedział spokojnie, z łagodnym uśmiechem, wbijając jednak uważne spojrzenie w Atlasa. Nie wiedział, w jakim języku jeszcze mężczyzna mógł się porozumiewać, ani jak wiele powierzchniowych języków znały trytony, więc mówienie wprost, że jeden z ich rozmówców wygląda na bardziej wściekłego, skłonnego bardziej do działania niż rozmowy, nie było proste. - Problem rzeczywiście jest jasny i nie do zignorowania, będzie wymagał rozmów ze wszystkimi departamentami, choć może nie każdy zachowa spokój - odpowiedział ostatecznie, kładąc lekki nacisk na ostatnie słowa, po czym wykonał gest, który z jednej strony wyglądał, jakby prosił, aby kontynuował rozmowy, skoro zdecydowanie lepiej szło mu posługiwanie się trytońskim. Z drugiej strony wskazał na tego, który spoglądał na nich wrogo. Nie wydawał się agresywny, ale jego postawa wskazywała, że to może się łatwo zmienić. Jednak w tej samej chwili otrzymał potwierdzenie, gdy tryton wykrzykując coś, co Huang podejrzewał było wyzwiskami, rzucił w ich stronę szlamem, trafiając jednak tylko w niego. Oddanie trytonowi pięknym za nadobne nie było właściwym ruchem, co Wei wiedział, więc powoli wypuścił powietrze, ostrożnie sięgając po różdżkę, żeby oczyścić się prostym zaklęciem i znów ją schować. Spojrzał też na Atlasa, jakby chciał mu powiedzieć, że dokładnie o to mu chodziło.