Retrospekcje
Osoby: Altherius Stella, Caroline Carrier
Miejsce rozgrywki: biblioteka w Hogwarcie
Rok rozgrywki: 2017
Okoliczności: nocne, niespodziewane spotkanie w szkolnej bibliotece
Była noc. Bardzo późna noc z piątku na sobotę pewnej wiosny. Erius nie spał, siedział w dormitorium czekając, aż wszyscy wreszcie usną. Musiał wymknąć się do biblioteki i zwędzić coś z Działu Ksiąg Zakazanych. Upewniwszy się, że nikt nie zwróci na niego uwagi, wstał i wyszedł z dormitorium. Musiał bardzo uważać, nie chciał w końcu dać się złapać. Ale spokojnie, robił to już tyle razy, że to po prostu nie mogło się udać. Na plecach niósł tobołek, w którym niósł jedną książkę. Przed sobą trzymał różdżkę. Zaklęcie Confundus jeszcze nigdy go nie zawiodło, kiedy wpadł choćby na woźnego...
Udało się. Dotarł bezpiecznie do biblioteki. Było ciemno i pusto.
Lumos! Wszedł do Działu Ksiąg Zakazanych. Wyjął z tobołka swoją książkę, a światło różdżki oświetliło jej tytuł-
Najczarniejsze czary. Mało kto wiedział, że ten zawsze dobry dla wszystkich i wielkoduszny Altherius, po cichu studiuje czarną magię. Po prostu tak bardzo kochał czarodziejski świat, tak bardzo chciał być potężnym czarodziejem, jak niegdyś jego przodkowie, że nie mógł wybaczyć Hogwartowi nie wspominania choćby słowem o czymś, co do tego świata należało. Studiując tę książkę natrafił na bardzo interesującą wzmiankę:
o horkruksach, najbardziej niegodziwych spośród magicznych wynalazków, nie będziemy tu mówić i nie udzielimy żadnych dalszych wskazówek.
Zamierzał dowiedzieć się czym są te piekielne horkruksy. Nie chciał prosić Carvera o pomoc, bo dobrze wiedział że profesor zaraz zacznie coś podejrzewać. Musiał więc znaleźć sam. Ale jak? Gdzie szukać? Dział Ksiąg Zakazanych to jedyne, co przychodziło mu do głowy. Szukał zatem w odpowiednich książkach o podobnej tematyce, ale absolutnie nic nie mógł znaleźć.
Gdybym tylko bardziej przykładał się do eliksirów... - pomyślał -
Mógłbym spróbować uwarzyć Felix Felicis i wtedy próbować...Ale nagle usłyszał jakiś dźwięk. Obrócił się szybko i rozświetlił swoją różdżką bibliotekę. Początkowo myślał, że to tylko chrobotanie jakiejś myszy, ale nie... Dało się to słyszeć ponownie. To na pewno był dźwięk kroków. Ten ktoś już zobaczył światło. Już zmierzał w jego kierunku. Serce waliło mu mocno, ale trzymał cały czas różdżkę przed sobą gotów w każdej chwili rzucić zaklęcie Confundus i zniknąć stąd jak najszybciej.