Właśnie w tym miejscu odbywać się będzie wyścig siódmej grupy, w której skład wchodzą:
Harriette Wykeham
Alice Wildfire
Bridget Hudson
-
ZASADY WYŚCIGU:
O rezultacie w grze decydują rzuty kośćmi, które wyznaczają kolejne pola, na których znajduje się gracz. Pola planszy opisane są w spoilerze niżej.
Niektóre pola opisują efekty zaklęć, które się rzuca lub którymi zostało się ugodzonym - w przypadku natrafienia na pole z opisanym losowym zaklęciem, należy ponownie rzucić kostką, a następnie sprawdzić jej definicję z spoilerze losowe zaklęcia.
Podczas wyścigu nie obowiązują kostki dotyczące zakłóceń magii - wszystkie zaklęcia należy uznać za udane, chyba, że opis pola mówi inaczej.
Kolejność pisania postów jest dowolna w pierwszej rundzie, jednak przez wszystkie następne musicie się jej trzymać - tj. osoba, która napisała jako pierwsza w pierwszej rundzie, będzie pierwsza w pozostałych rundach, druga jako druga itd.
Osoba, która jako pierwsza dotrze na pole z numerem 15, zostaje zwycięzcą wyścigu. Drugie miejsce zajmuje osoba najbliższa pola 15 itd.
Zwycięzca wyścigu przechodzi do następnego etapu, pozostałe osoby odpadają z gry.
Po zakończeniu wyścigów efekty wszystkich zaklęć znikają, a utracone zęby i inne części ciała wracają na swoje miejsce.
Kośćmi należy rzucać w odpowiednim temacie.
Każdy post należy zakończyć kodem, który znajduje się na końcu opisu wyścigu.
OPIS PLANSZY:
Spoiler:
1. Falstart! Musisz cofnąć się na start i próbować dogonić resztę! (Tracisz kolejkę i wracasz na start.) 2. To się nazywa dobry start! Twoje konie mkną jak wicher, wymijają wszystkich rywali i wysuwasz się na prowadzenie! (Przechodzisz na pole 7, jednak jego opis cię nie dotyczy.) 3. Jesteś tak skupiony na powożeniu, że nie zauważasz rydwanu obok! Koła waszych powozów ocierają się o siebie, a konie szczerzą zęby, jakby miały się zaraz pogryźć - przez chwilę jest niebezpiecznie, ale ostatecznie wychodzicie z tej przygody bez szwanku. (Możesz wybrać przeciwnika, z którym się zderzyłeś.) 4. Nie wyrobiłeś się na zakręcie i uderzyłeś bokiem rydwanu o balustradę. Na szczęście nic poważnego ci się nie stało, ale musiałeś poświęcić chwilę na uspokojenie koni. (Cofasz się na pole 2, jednak jego opis cię nie dotyczy.) 5. Twój przeciwnik specjalnie doprowadził do zderzenia waszych rydwanów. Nieczyste zagranie, ale oprócz ciebie nikt go nie zauważył. Na szczęście nic poważnego się nie stało, tyle tylko że uderzyłeś się boleśnie w biodro i jeśli go nie uleczysz zaklęciem, przez najbliższy tydzień będziesz miał paskudnego siniaka. (Osoba, która to zrobiła to ta, która rzucała kostka przed tobą; jeśli rzucałeś pierwszy, to osoba rzucająca po tobie.) 6. Nie wiadomo skąd spada na ciebie grad złotych strzał, a ty nie masz najmniejszych szans, by się obronić. Na szczęście w zetknięciu ze skórą zmieniają się w wodę, a ty do końca dnia chodzisz roześmiany i zadowolony – nawet jeśli przegrasz te zawody! 7. Trudno powiedzieć, co się stało – najprawdopodobniej coś ucięło twoje konie w zad, sprawiając, że wyrwały do przodu. Prawie wypadłeś z rydwanu, ale wyprzedziłeś kilku przeciwników! (Przenosisz się na pole 10, jednak jego opis cię nie dotyczy.) 8. Już doganiałeś osobę przed tobą, kiedy niespodziewanie spod kół jej rydwanu wyprysnął duży kamień i najwyraźniej wybił ci jeden z przednich zębów! Teraz czujesz krew w ustach i brakujący przedni ząb zdecydowanie ci doskwiera, ale to nic, gnaj po wygraną! (Osoba, która to zrobiła to ta, która rzucała kostka przed tobą; jeśli rzucałeś pierwszy, to osoba rzucająca po tobie.) 9. Nagle doznajesz zaćmienia umysłu i za sprawą jakichś czarów ogarnia cię pragnienie wygranej za wszelką cenę. Widzisz tę osobę obok ciebie? Chyba nie zasłużyła na uczestnictwo w tych zawodach? Póki jesteś w dobrym miejscu, wyjmuj różdżkę i pozbądź się jej! (W odpowiednim temacie rzuć kostką wybierającą zaklęcie, którym trafiasz w dowolnego przeciwnika! Wybrana przez ciebie osoba może się jednak obronić, rzucając kostką: parzysta – udało jej się uniknąć, nieparzysta – dostaje zaklęciem.) 10. Nagle na twojej drodze pojawia się... minotaur! Jest za późno, żeby wyhamować, a wiesz, że to śmiertelnie niebezpieczne stworzenie. Na szczęście w momencie, kiedy twoje konie niemal na niego wpadają, okazuje się, że to tylko iluzja! (Rzucasz kostką: parzysta – w twojej sakiewce magicznym sposobem pojawia się 20 galeonów; nieparzysta – na głowie wyrastają ci bycze rogi, które znikną dopiero po zakończeniu wyścigu.) 11. Jeden z twoich przeciwników chce wetknąć kij między szprychy kół twojego rydwanu, narażając cię na ogromne niebezpieczeństwo! Musisz spróbować się obronić! (Jest to hipotetyczna postać, nie konkretny gracz. Rzucasz kością: parzysta - udaje ci się uratować, wytrącając kij z ręki rywala; nieparzysta – niestety, nie udaje ci się – twój rydwan się przewraca, a ty odpadasz z gry, w dodatku mocno poturbowany.) 12. Nagle pojawiła się nad tobą mała deszczowa chmurka – krople schłodziły ciebie i twoje konie i, co dziwne, nagle przybyło wam siły, bo wyrwaliście do przodu z nową energią. (Ruszasz się jedno pole do przodu, jednak jego opis cię nie dotyczy.) 13. Och nie, zostałeś trafiony zaklęciem! Chyba byłeś zbyt agresywny w tej grze, że tak ci się dostało! (Osoba która to zrobiła to ta, która będzie rzucała po tobie. W odpowiednim temacie losujesz zaklęcie, którym dostajesz.) 14. Jesteś już tak blisko! Niestety, twoje konie zostały zaatakowane przez chmarę gzów, które kąsają je bez litości, sprawiając, że nie możesz zapanować nad biednymi zwierzętami – zbaczasz z trasy i zwalniasz na dobre kilka chwil! (Cofasz się na pole 10, jednak jego opis cię nie dotyczy.) 15. Gratulacje, zwycięzco! Z większą lub mniejszą ilością zębów dotarłeś na start i zostajesz mistrzem tych wyścigów rydwanów.
LOSOWE ZAKLĘCIA:
Spoiler:
Acusdolor - zaklęcie żądlące - trafia w wybraną kończynę.
Expulso - zaklęcie odpychające - rydwan zjeżdża na bok trasy.
Lapido Pluvia - unosi sporą ilość drobnych kamieni i ciska nimi z dużą prędkością w rydwan.
Densaugeo - wydłuża przednie zęby.
Stone spica - sprawia, że z ziemi wysuwa się kilka kolców naprzeciwko rydwanu przeciwnika.
Tarantallegra - zaklęcie zmuszające przeciwnika do niekontrolowanych pląsów nóg.
KOD dodawany na koniec każdego posta:
Kod:
<zg>Kostka:</zg> [url=LINK DO LOSOWANIA]numer[/url] <zg>Pole:</zg> numer <zg>Efekt:</zg> obrażenia/bonusy/inne <zg>Zaklęcie:</zg> wypełnić, jeśli dotyczy pola: [url=LINK DO LOSOWANIA]kostka[/url] - zaklęcie - wybrany przeciwnik
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget niestety posiadała bardzo szczątkowy instynkt przetrwania, ponieważ ciągle pakowała się w aktywności, które nie dość, że wychodziły poza jej możliwości, to jeszcze pozostawiały wyraźne uszczerbki na jej zdrowiu i to nie tylko tym fizycznym, ale również psychicznym. Po ostatnim meczu Quidditcha mogłoby się zdawać, że dziewczynie odechce się wrażeń i przez resztę wakacji będzie leżała brzuchem do góry i opalała swoje chude ciało na plaży. Przecież omal wtedy nie zginęła, gdyby nie Theo, sprawnie działający (chociaż może nie tak sprawnie biorąc pod uwagę zakłócenia magii) amnezjatorzy, a także niezaprzeczalny łut szczęścia sprawił, że wyszła z tego wydarzenia praktycznie bez szwanku. Co więc podkusiło drobną Puchonkę do wzięcia udziału w niebezpiecznych i agresywnych wyścigach rydwanów? Tego nie wie nikt, nawet ja sama... Zjawiła się na miejscu punktualnie, nawet z lekkim zapasem czasu, przysłuchała się słowom organizatorów i udała się w miejsce, gdzie miał się odbyć jej wyścig. Czekały z Harriette i Alice nieco dłuższą chwilę, ponieważ stanowiły ostatnią drużynę i czekały na zwolnienie toru. Rozmawiały w tym czasie, zupełnie nie przejmując się, że niedługo przyjdzie im prowadzić rydwan! Bridget miała niezwykle dobry start i bardzo szybko wysunęła się na prowadzenie za sprawą swoich koni, które dostały wiatru w kopyta i pomknęły czym prędzej w przód. Dziewczyna z trudem utrzymała się w rydwanie, ale już po kilku sekundach zaczynała łapać, co i jak powinna trzymać i ciągnąć, by konie biegły tam, gdzie chciała i by ona sama nie straciła równowagi. Na razie szło nieźle, co nie?
Kostka: 2 Pole: 2 -> 7 Efekt: brak Zaklęcie: -
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Oczywiście, że musiała wziąć udział w wyścigach rydwanów. Brzmiało ekscytująco i niebezpiecznie - przygodo nadchodzę. Nie mówiąc już o tym, że uwielbiała rywalizację. Nawet trochę za bardzo. Musiała wygrać, choćby miała po drodze stratować końmi przeciwniczki. Jedna w prawdzie była jej najstarszą przyjaciółką, ale przecież to był wyścig, nie? Alice może i miała jakąś tam taryfę ulgową, ale nieznaczną. Z resztą Etka nie wierzyła, żeby organizatorzy pozwolili, żeby coś naprawdę strasznego im się wydarzyło, także hulaj dusza, piekła nie ma. Z niecierpliwością oczekiwała na ich kole, kiedy ta w końcu nadeszła bez ociągania wskoczyła do rydwanu i bez wystartowała bez wahania. W życiu nie prowadziła konnego zaprzęgu, ale w miarę szybko załapała o co w tym chodził. A tak naprawdę, to konie szły właściwie same - Ette tylko je popędzała. Niestety zanim doszła co i jak, @Bridget Hudson zaczęła już ją wyprzedzać. O, co to to nie! Ettie skręciła konie w stronę rydwanu Puchonki. Nie za bardzo, chciała ją tylko przestraszyć i zmusić do zwolnienia tępa. A przynajmniej taki miała plan, który oczywiście nie do końca się udał, biorąc pod uwagę fakt, że powozić nie umiała. Konie skręciły owszem, ale zdecydowanie zbyt blisko. Ktoś ją mógł uprzedzić, że trafiła jej się dwójka z zapędami samobójczymi. Rydwany dziewczyn otarły się o siebie niebezpiecznie, a koniom totalnie odbiło i wyglądały jakby chciały zaprzestać wyścigu i zakończyć tę walkę w tradycyjny sposób - na zęby i kopyta. Ettie nie miała wyjścia i usiłując zapanować nad sytuacją, musiała zwolnić. I kij - Puchonka zostawiła ją w tyle.
Alice już od pewnego czasu słyszała o mającym się odbyć wyścigu rydwanów. Najpierw wszelkie wiadomości o tymże wydarzeniu ignorowała, jednak z czasem zaczęła się zastanawiać nad wzięciem w nim udziału. W końcu, czemu by nie skorzystać w końcu z jakiejś atrakcji serwowanej na ich wypadzie w Grecji. Znała się trochę na jeździe konnej oraz na jeździe pojazdami poruszającymi się na kołach, stwierdziła więc, co jej szkodzi? Tym bardziej utwierdziła się w uczestnictwie, gdy dowiedziała się, że startować ma także Ettie. Na miejsce startu dotarła o dziwo jako ostatnia. Na szczęście jednak nadal była o czasie, zapewne dlatego, że jej grupa miała wystartować na samym końcu. Dotarła do swojego rydwanu, po czym pogłaskała konie po ich mocnych szyjach. Widziała, że zwierzęta są silne i raczej jej nie zawiodą. Wsiadła do rydwanu, chwyciła lejce i wyczekiwała momentu, gdy dostaną znak, że mogą startować. Posłała swoich rywalkom zachęcający uśmiech, a do Ettie dodatkowo mrugnęła, życząc jej w niemy sposób powodzenia. W końcu dostały sygnał do ruszenia. Nie musiała długo dochodzić do tego, jak sterować końmi. Szybko udało jej się opanować sterowanie rydwanem i mimo wcześniejszego lekkiego spowolnienia, szybko udało jej się zostawić blond przyjaciółkę w tyle. Czuła jak wiatr rozwiewa jej włosy, a rydwan lekko skacze, pędząc po nierównym podłożu. Poczuła, jak krew w jej żyłach przyśpiesza. Naprawdę zaczęło jej się to podobać. Mocniej pogoniła konie, które przyśpieszyły nieznacznie, co pozwoliło dogonić jej puchonkę, odbierając jej możliwość samotnego prowadzenia.
Kostka: 2 Pole: 2 -> 7 Efekt: - Zaklęcie: -
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget nie łączyły żadne bliższe relacje z dziewczynami, z którymi przyszło jej się ścigać, aczkolwiek mimo tego obawiała się, że którejś z nich stanie się coś złego podczas tej konkurencji. Co chwilę oglądała się na boki i do tylu, by zobaczyć, jak mają się sprawy. Z Harriette zdarzyła im się malutka stłuczka, a raczej zwykłe otarcie rydwanów, natomiast problem związany był z końmi, które prawie zaczęły się nawzajem atakować. Na szczęście udało im się odsunąć pojazdy na odpowiednią odległość, by zapobiec tym niefortunnym zdarzeniom i obeszło się bez krzyku. Bridget wysunęła się na prowadzenie, ale równie szybko na tej samej pozycji znalazła się Ślizgonka Alice. Puchonka posłała jej krótkie spojrzenie, poniekąd podejmując wyzwanie i nieco przyspieszając. Konie posłusznie wydłużyły bieg i Bridget posunęła się odrobinę do przodu... Gdy nagle na jej drodze pojawił się MINOTAUR. Ogromne stworzenie stało praktycznie tuż przed Bridget, której serce najpierw się zatrzymało, a potem podskoczyło aż do gardła i zaczęło bić jak szalone. Próbowała jakoś skręcić, lecz było za późno i z głośnym piskiem wleciała w potwora... Który okazał się iluzją! Bridget obejrzała się za siebie ze strachem wymalowanym na twarzy, sprawdzając, czy przypadkiem nic jej teraz nie ściga. Odgarniając włosy z twarzy napotkała ręką coś dziwnego na głowie. - Co to jest? - powiedziała bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego, jedną ręką próbując manewrować końmi, a drugą obmacując wystające z jej głowy bycze rogi.
Kostka: 3 Pole: 10 Efekt: mam rogi do końca wyścigu - nieparzysta - 5 Zaklęcie: -
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Głupie konie! Teraz jeszcze wyprzedziła ją Alice - spokojna Alice. No na litość Merlina! Oczywiście nie miało to żadnego związku z tym, że była kijowym woźnicą, czy jak tam się nazywał kierowca rydwanów. Na pewno nie mogła pozwolić sobie na porażkę, więc gdy tylko przyjaciółka ją wyprzedziła. Popędziła konie lejcami, ale musiała zrobić to zbyt mocno, bo wyrwały tak szybko, że nawet ona się tego nie spodziewała. Te zwierzęta naprawdę były psychiczne. Ette w ostatniej chwili złapała się rydwanu, żeby z niego nie spaść i skupiła się tylko na tym, żeby utrzymać równowagę. Nie zamierzała spowalniać koni, skoro się już tak rozpędziły. Było trudniej, ale przecież nadal musiała wygrać. Wyprzedziła już Alice i doganiała Bridget. Może by tak spróbować jakiegoś świństwa jeszcze raz? Tylko tym razem skutecznie.
Jechały z Bridget łeb w łeb. Alice nie zamierzała odpuścić, starała się więc zmusić konie do szybszego biegu. Miała nadzieję, że mała stłuczka jej przeciwniczek, da jej szanse na objęcie prowadzenia, jednak niestety nie udało jej się to. Cieszyła się tylko, że sama przy okazji nie oberwała, co mogło się przy takiej prędkości tragicznie skończyć. Nagle przed na trasie pojawiła się jakaś ogromna kreatura. Rudowłosa, ledwo co zauważyła rogi i byczy pysk istoty, bardziej była skupiona na tym, że razem z Bridget pędzą prosto na nią, i nie mają szansy, by uniknąć zderzenia. Próbowała zatrzymać konie, te jednak jej się nie chciały słuchać i wbiegły wprost w Minotaura. Zamknęła oczy, gotowa na kraksę, jednak nic nie poczuła. Mityczna kreatura rozpłynęła się w powietrzu, a ona poczuła, jak w jej kieszeni pojawiło się coś ciężkiego. Nie miała jednak czasu sprawdzić, co takiego dostała od losu. Pędziła dalej, doganiając pozostałe dziewczyny. Łby ich koni znajdowały się niemal w tej samej linii, każda z nich miała więc takie same szanse, by wygrać wyścig.
Minotaur okazał się być nie tylko przeszkodą na drodze Bridget, ale także Alice, która padła jego ofiarą jako kolejna, gdy na moment zbliżyła się bardziej do Puchonki, niemal się z nią zrównując. Hudson jednak zostawiła ją daleko w tyle, oglądając się tylko przez ramię, by zobaczyć, czy też dostanie rogi na głowie, ale okazało się, że Ślizgonkę ominął ten zaszczyt. Zachwiała się i musiała odwrócić wzrok od młodszej dziewczyny, skupiając całą swoją uwagę na drodze i na wygraniu wyścigu. Została jeszcze Harriette, która może miała gorszy start, ale doskonale sobie radziła i zdążyła się zrównać z Alice. Bridget jednak nie chciała tak łatwo oddać wygranej. O dziwo dalej szło jej tylko lepiej, zdecydowanie panowała nad końmi i była w stanie osiągnąć znaczną prędkość, dzięki czemu przekroczyła linię mety prawdopodobnie jako pierwsza. Nie widziała, czy właśnie tak było, bowiem nie oglądała się już na boki. Konie wyhamowała dopiero kilka metrów dalej, trzęsącymi się rękami odkładając lejce i schodząc z rydwanu. Nogi miała jak z waty, w żyłach jeszcze płynęła adrenalina, a na jej twarzy jawił się szeroki uśmiech. Czyżby wygrała?
Wszystkie trzy szły teraz łeb w łeb i Ettie czuła narastające napięcie. Tak niewiele już brakowało, trzeba było tylko wyprzedzić rywalki chociaż o chrapy. I przede wszystkim nie dać wyprzedzić się. Obawiała się wjeżdżać ponownie w bok Puchonki, bo zawsze mogło się to skończyć tak jak ostatnio. Z resztą trudno było wprowadzić w życie jakikolwiek plan, bo Ette właściwe tylko trzymała się kurczowo rydwanu i pozwalała robić koniom swoje, zachęcając je tylko krzykiem. Tragedii jednak na razie nie było. I wtedy przed jej rydwanem wyrosły z ziemi kolce. Nim zdążyła je minąć, czy choćby nawet odnotować w głowie ich obecność konie stanęły przed nimi jak wryte. Alice! Alice je wyczarowała! W dupę! Dlaczego jej nie przyszło do głowy, żeby miotnąć czymś w przeciwniczki? Ściągnęła wodze, ominęła kolce i ruszyła bez wcześniejszego entuzjazmu w stronę mety. Bridget i tak już wygrała. Była wściekła. Na Alice, na siebie, na konie. Idiotyczny był ten wyścig.
Kostka: 3 Pole: 13 Efekt: kolce przede mną wyrosły, ale mnie się nic nie stało Zaklęcie: wypełnić, jeśli dotyczy pola: 5 - Stone spica - @Alice Wildfire we mnie miotła
Chciała wygrać. Nie tylko dla samej wygranej, ale także po to, by móc, wziąć udział w kolejnych rundach. Pędzenie rydwanem z zabójczą prędkością, sprawiało jej niemałą radość, nie chciała więc tak szybko odpaść z zawodów. Widziała, jak Bridget znów wysuwa się powoli na prowadzenie. Czuła, że musi coś z tym zrobić. Wyciągnęła różdżkę i niewiele myśląc, wycelowała w drogę przed Bridget. - Stone spica - powiedziała drżącym z emocji głosem. Była jednak zbyt wolna, gdyż kolce nie pojawiły się tuż przed Puchonką, a za nią. I to na trasie Ettie, która została przez nie zatrzymana. Alice przeklęła w myślach, wiedząc, że właśnie odebrała przyjaciółce szanse na wygraną. Mijając Gryfonkę, widziała, jak bardzo jest zdenerwowana. Alice podejrzewała, że nie ujdzie jej to płazem, dosłownie już słyszała te wrzaski, które będzie musiała wysłuchiwać. Pokręciła głową. Musiała wygrać jednak tradycyjnymi metodami. Popędzała konie, dopóki nie dostrzegła, że szybciej galopować już nie mogą. Dało to jednak efekty. Rydwan Bridget był coraz bliżej i bliżej. W końcu znów zaczęła zrównywać się z dziewczyną. Już od samego początku, szły łeb w łeb, teraz jednak parę metrów przed metą, każda z nich walczyła o to, by być tą lepszą. Przekroczyły metę. Alice zaczęła zwalniać, dopiero parę metrów za nią. Komunikat potwierdził to, co sama już wiedziała. Remis. Uśmiechnęła się szeroko, na myśl, że nie dała Puchonce cieszyć się samodzielną wygraną. Po chwili uśmiech zszedł jej z twarzy. Dostrzegła niemrawo galopującą Ettie i przełknęła ślinę. Jej sukces chyba zostanie przyćmiony, przez wkurw przyjaciółki.
Świetnie, przegrała. Konie spłoszone nagłym pojawieniem się kolców były nie do ogarnięcia i zanim udało jej się na powrót znaleźć z nimi wspólny język, obie jej przeciwniczki były już na mecie. Po co w ogóle miała jechać dalej? Miała ochotę, wysiąść z rydwany i opuścić hipodrom w pizdu. Idea walki do końca i o przegraną walkę nie była jej obca, ale tylko w teorii. Zwłaszcza w durnych zawodach. Co honorowego było w dopatatajaniu bez rywali do mety? Tylko koni żal. Żeby odzyskać godność powinna raczej dać Alice w zęby, ale to była Alice. Ukończyła wyścig spokojnym galopem i hamując zaraz po przekroczeniu linii mety, wyskoczyła z rydwanu , rzucając wodze. - Wielkie dzięki – rzuciła przez zęby, przechodząc obok @Alice Wildfire. Chociaż Ettie sama podchodziła do rywalizacji na zasadzie "wszystkie chwyty dozwolone", zupełnie o tym zapominała, kiedy to ktoś inny zaczynał się do niej stosować. Wbiła ręce w kieszenie i wkurzona ruszyła w stronę wyjścia z hipodromu, nie fatygując się, żeby pogratulować rywalkom.
1 miejsce - @Bridget Hudson i @Alice Wildfire - nagroda: 50 galeonów i 2pkt kuferkowe do dowolnej statystyki! 2 miejsce - @Harriette Wykeham - nagroda: 40 galeonów i 1pkt kuferkowy do dowolnej statystyki