Osoby:@Faith Everett i @Valerian Cairndow Miejsce rozgrywki: Hogwart, korytarz 3 piętra Rok rozgrywki: 2014 Okoliczności: Faith po raz kolejny wpada w tarapaty przez swoją siostrę. W akcję wkracza Valerian by, jak to w jego zwyczaju, uratować damę w opresji.
Dzień jak co dzień, cholernie dużo zajęć, do tego bardzo mało wolnego czasu. Faith miała straszny humor, była niewyspana, czuła jakby zaraz miała się rozchorować. Jej paskudny nasrtój ratowała myśl o nadchodzących eliksirach. Jeden z ulubionych przedmiotów nie powinien być zbyt męczący, może akurat poczuje się lepiej? Zabrała wszystkie potrzebne podręczniki i ruszyła szkolnym korytarzem w kierunku wyznaczonej sali. Kiedy już tak dotarła usiadła w swojej ławce widząc czekającą już na nią bliźniaczkę. Everett ubolewała nad tym, że Tiara Przydziału rozdzieliła dziewczynki. Hope wylądowała u Puchonów, a Faith przywitali Gryfoni. Pierwszy tydzień spędzony w Hogwarcie przepłakała, teraz już jakoś się z tym pogodziła, w końcu to już trzecia klasa. Lekcja minęła dość szybko, czarownica zaczęła zbierać swoje rzeczy. Hope gdzieś zniknęła jej z pola widzenia, dziwna sprawa, zazwyczaj wychodziły razem. Trudno, spędzi pare wolnych chwil z innymi znajomymi. Lekkim krokiem udała się do wyjścia, przeszła dosłownie pare metrów od sali, kiedy nagle usłyszała głos za sobą. - Faith Everett! Proszę do mnie natychmiast! - takie zawołanie nie zwiastowało nic dobrego. Nie miała sobie nic do zarzucenia, przecież dzisiaj nic nie przeskrobała. Żadnego głupiego zakładu do wykonania, do tego miała tak paskudny humor, że chciało jej się robić drobnych psikusów. Gdy już się obróciła zobaczyła nauczyciela eliksirów stojącego razem z Hope. Oho, ktoś tu wpadł w tarapaty. - Dlaczego poprosiłaś siostrę aby ukradła z gabinetu asfodelus?! - Faith zamrugała powiekami ze zdziwienia. Poprosiła o co? Hope oszalała? Przecież nie prosiła bliźniaczki żeby cokolwiek dla niej kradła... - Wiesz dobrze, że brzydzę się kłamstwem. Dlatego liczę na to, że masz sensowne wytłumaczenie. - powiedział profesor zanim Everett zdążyła się odebrać. Po minie Hope widać było, że najchętniej uciekłaby z krzykiem. - Panie Profesorze... Ja naprawdę nie wiem o co chodzi. - przyznała szczerze bawiąc się nerowo kosmykiem włosów. - Bzdury, dostajesz szlaban ważny aż do odwołania, które nie wiadomo kiedy nastąpi Młoda Damo! - nauczyciel był wściekły, nasolatka czuła, że rośnie w niej coraz to większa złość. Miała ochotę zabić bliźniaczkę, jeszcze tego jej brakowało! Popatrzyła na siostrę jakby w poszukiwaniu ratunku. Taa, każdy dawał się nabrać na niewinną minkę Hope i do tego duże zapłakane oczy. Zawsze kara musiała spadać na Faith.