W tym roku organizatorzy wyjazdu postawili na klasykę i wycieczkowicze zamieszkali w uroczym hostelu położonym na wyspie Lefkó – w budynku panuje rodzinna atmosfera i niemalże wszędzie pałętają się koty. Na uczniów i opiekunów czekają jasne, przestronne pokoje z pięknym widokiem. Każda sypialnia jest wyposażona w magiczne szafy, które z pewnością pomieszczą wszystkie bagaże, oraz łoże małżeńskie i cztery łóżka pojedyncze. Miejmy nadzieję, że ten rozkład łóżek nie będzie źródłem zbyt wielu konfliktów. Mimo komfortowych warunków najprawdopodobniej mało kto się tutaj wyśpi – gdy tylko wstaje słońce w całym hostelu słychać pianie koguta.
Pokój dziewiąty jest położony na piętrze i chociaż odrobinę dalej stąd do kuchni, ze względu na przestronny balkon i piękny widok na morze mieszkanie tutaj jest czystą przyjemnością. Raz na jakiś czas na balkonie nie wiadomo skąd pojawiają się wszechobecne koty.
Lokatorzy:
1. Larissa I. Sharewood 2. Ellinor H. Carlsson 3. Laura Manese 4. Daisy Manese 5. Alice Wildfire 6. Damon I. S. Shyverwretch
Ostatnio zmieniony przez Lysander S. Zakrzewski dnia Sob Sie 05 2017, 18:43, w całości zmieniany 1 raz
Kiedy to ten rok tak szybko minął? Dopiero co Laura w liście dziwiła się, że już jestem na studiach, a nie minie parę miesięcy i będę w ich połowie. Nie dziwię się, że straciła poczucie czasu, bo sama nie wiem kiedy tak ucieka. Wolałabym, gdyby płynął trochę wolniej. Wspominając ostatnie miesiące, mam wrażenie, że w moim życiu nie zdarzyło się nic specjalnego. Od kiedy większość moich znajomych wróciła do Stanów, bractwo jest w nieprzyjemnej stagnacji, nawet igła przestała być obecna zawsze w mojej kieszeni, chociaż nie zapomniałam, by spakować ją do wakacyjnej walizki. Płynięcie statkiem na wakacje przypomina mi te sprzed dwóch lat (to już aż tyle czasu tu jestem?!) ale mam nadzieję, że tym razem potrwa znacznie krócej. Nie rzygam za burtę jak niektórzy, ale wolałabym miesiąc wakacji spędzić na stałym lądzie, niezmuszona do przebywania zbyt blisko tych wszystkich ludzi. Całe szczęście nie płyniemy (czy może lecimy) aż tak daleko. Widok wyspy do której zmierzamy zapiera mi dech w piersiach. Czy można wyobrazić sobie coś piękniejszego? Przy białych domkach i plażach ciągnących się wzdłuż wody nawet Stany trochę blakną, od razu myślę, że to jest idealne miejsce w którym mogłabym spędzić wakacje. Nie liczę na jakieś super towarzystwo w pokoju, szczególnie kiedy wiedzę, że moja przyjaciółka Kortni dostaje jakiś inny numer pokoju, ale kto wie, może nie będzie tak źle? Jestem pozytywnie nastawiona do ewentualnych nowych znajomości. Coraz lepiej zdaję sobie sprawę, że moja Salemowa paczka to już przeszłość i może warto by było poznać nowych ludzi? Wspinam się po schodach uroczego hosteliku i wchodzę do pokoju jako pierwsza. Jest piękny! Rzucam swoją torbę na największe, małżeńskie łóżko, walizkę stawiam obok i wychodzę na balkon, bo otwarte okno niezwykle kusi. A, no i jeszcze mam kota. Tego swojego, Czarodzieja. Przywożę go tutaj w czarodziejskiej koto-klatce i teraz krąży przy moich nogach, zapoznając się z miejscowymi.
Ostatnio zmieniony przez Daisy Manese dnia Pon Lip 17 2017, 18:45, w całości zmieniany 1 raz
Decyzję o wyjeździe na hogwarckie wakacje podjęła zaledwie dwa dni temu. Do samego końca zastanawiała się czy rzeczywiście chce na nie jechać, jednak perspektywa spędzenia dwóch miesięcy w domu z całą pewnością nie zachęcała. A i z Daisy dawno się nie widziała, chociaż musiała przyznać, że trochę się za młodą stęskniła. Może nie za nią samą, ale za jej obecnością. Cóż, na wakacjach pewnie będą miały szanse się spotkać, o ile nie wylądują razem w pokoju, dlatego na twarzy Laury można było zobaczyć ledwo widoczny cień uśmiechu i to bynajmniej nie złośliwego. Podróż statkiem wywołała u niej wspomnienia sprzed dwóch lat -jej pierwsze wakacje z ludźmi z Hogwartu, które wcale nie były fajne. Uczniowie nowej szkoły wtedy wydawali się jej naprawdę dziwni i niezrozumiali, jednak teraz już się przyzwyczaiła. W zasadzie nie było nawet tak źle, a Anglia powoli stawała się jej drugim domem. Ucieszyła się, że podniebny rejs nie trwał zbyt długo, bo powoli zaczynali ją irytować zebrani naokoło niej ludzie. A ona ceniła sobie cisze i spokój. Uwierzcie mi, że siedząca koło niej gaduła z Hufflepuffu wcale nie była spełnieniem marzeń Ślizgonki i chociaż Laura z całych sił udawała, że jej nie słucha i w ogóle w dupie ma to, co tamta ma do powiedzenia, Puchonka usilnie próbowała zwrócić na siebie uwagę. Szkoda, że totalnie bezskutecznie. Po drodze do hostelu zaszła do miejscowego sklepu. W Anglii zapomniała zaopatrzyć się w papierosy, dlatego musiała zrobić to na miejscu. Przy okazji mogła się trochę rozejrzeć po okolicy i już po chwili stwierdziła, że dyrekcja w tym roku nie zawiodła -było pięknie. No i Grecja! Czyli jedno z miejsc, o których Laura marzyła. Charakterystyczne, niebieskie dachy domów zawsze ją fascynowały, a tutaj również ich nie zabrakło. Z satysfakcją ruszyła do pokoju, czując, że tegoroczne wakacje będą o wiele lepsze niż te dwa lata temu i już po chwili z impetem otworzyła drzwi. Na środku pokoju zauważyła walizkę, a na wielkim małżeńskim łożu -torbę. Zmarszczyła brwi i rozejrzała się naokoło. Z tego wszystkiego nawet nie zerknęła na listę, dlatego nie bardzo wiedziała z kim będzie mieszkać przez najbliższe dwa tygodnie. Ale trudno. W razie czego do pokoju będzie przychodziła tylko na spanie. Położyła czarną torbę na jednoosobowym łóżku, stojącym niedaleko otwartego balkonu, a bagaż postawiła obok. Miała wielką ochotę zapalić, dlatego wyjęła z kieszeni spodenek świeżo zakupioną paczkę papierosów i ruszyła w stronę balkonu. -O proszę. -Rzuciła po chwili, widząc stojącą do niej tyłem osobę. W zasadzie wcale nie zdziwiło ją to, że jest w pokoju z Daisy. -Mam dobry humor, nie spieprz tego. -Dodała po chwili i zapaliła papierosa. Gustowne powitanie Laura, nie ma co.
Nie odwracam się na dźwięk otwieranych drzwi do pokoju, ale kiedy po chwili mój wakacyjny współlokator się odzywa, doskonale wiem kto to. Nie widziałam jej od dawna, ale nie zapomina się głosu własnej siostry, chociaż może po takim czasie już tak łatwo nie rozpoznaję dźwięku jej kroków. Chociaż miesiąc temu wymieniłyśmy parę listów, nie spotkałyśmy się ani razu. Żadna z nas tego nie zaproponowała, więc zgaduję, że podobnie jak ja niekoniecznie miałam ochotę widzieć ją, tak i ona niespecjalnie stęskniła się za mną. Kiedy się odzywa, odwracam głowę w jej stronę, nie rzucam się jednak na powitanie, jakbym to zrobiła z każdym przyjacielem, którego chciałabym wyprzytulać. Dystans między nami jest taki sam jak zawsze, nic dziwnego, bo dlaczego miałby zniknąć, skoro nie miałyśmy okazji popracować nad jego stopieniem? Siostrzane relacje nie ocieplają się same z siebie. Mimo wszystko uśmiecham się, miło jest widzieć jakąś amerykańską twarz. Dalej stoję na tarasie, opierając łokcie na barierkach. - Postaram się, o ile tylko nie zasmrodzisz od razu pokoju - odpowiadam w podobnym tonie. Nie mam ochoty wdychać papierosowego dymu, ani spać w pomieszczeniu, które całe będzie nim cuchnęło. Nie od dziś wiadomo, że amerykanie są fajni, ale czy Laura musi to pokazywać poprzez palenie tych niesłychanie modnych papierosów? Pogoda jest idealna, świeci słońce, ale budynek hostelu tworzy cień na naszym balkonie. Niebieska sukienka lekko łopocze na wietrze. Podziwiam śliczne domki, a daleko na dole widać też plażę i myślę, że chętnie bym się na nią wybrała. - Kto by pomyślał, że dadzą nas razem do pokoju? - odzywam się. - Może chcą nam powiedzieć, że powinniśmy spędzać razem więcej czasu i ogólnie... no wiesz - rozmawiać? - patrzę na nią, unosząc jeden kącik ust w krzywym uśmiechu.