W tym roku organizatorzy wyjazdu postawili na klasykę i wycieczkowicze zamieszkali w uroczym hostelu położonym na wyspie Lefkó – w budynku panuje rodzinna atmosfera i niemalże wszędzie pałętają się koty. Na uczniów i opiekunów czekają jasne, przestronne pokoje z pięknym widokiem. Każda sypialnia jest wyposażona w magiczne szafy, które z pewnością pomieszczą wszystkie bagaże, oraz łoże małżeńskie i cztery łóżka pojedyncze. Miejmy nadzieję, że ten rozkład łóżek nie będzie źródłem zbyt wielu konfliktów. Mimo komfortowych warunków najprawdopodobniej mało kto się tutaj wyśpi – gdy tylko wstaje słońce w całym hostelu słychać pianie koguta.
Pokój piętnasty jest położony na ostatnim piętrze i chociaż odrobinę dalej stąd do kuchni, ze względu na przestronny balkon i piękny widok na morze mieszkanie tutaj jest czystą przyjemnością. Raz na jakiś czas na balkonie nie wiadomo skąd pojawiają się wszechobecne koty.
Lokatorzy:
1. Anthony Darras 2. Victor O. I. Dear 3. Valerian Cairndow 4. Pandora Maxwell 5. Charisma A. Ambler 6. Curtis Mousseau
Curtis Mousseau
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 1.88 m
C. szczególne : ślad po ugryzieniu na lewej nodze i wiele mniejszych blizn, wysportowany i zbudowany, lekki zarost, akcent francuski jednak potrafi go maskować
Podszedł do okna i wyszedł na balkon. Jakiś rudzielec przebiegł mu przed nogami. Pokój był na ostatnim piętrze, że tym kotom chciało się wchodzić tak wysoko. Właśnie skąd one się tu brały? Słońce świeciło jasno i przede wszystkim piekielnie, ale chciało się żyć. Ciepłe powietrze wpadało do pomieszczenia. Jedyne co mu się nie podobało w pokoju 15 to odległość od kuchni. Chociaż tą niedogodność rekompensował przestronny balkon i cudowne widoki. Curtis zaprosił do pokoju @Altherius Stella nie sądził, żeby inni mieli coś przeciwko. Większość gdzieś spacerowała po wyspach. Czekał na młodszego puchona, który miał przynieść jakąś grę, szachy czarodziejów czy co tam chciał. Spędzanie czasu z młodszym o kilka lat Altheriusem uważał za ciekawe doświadczenie. Zapomniał o wszystkim co go męczyło, kiedy chciał w jakiś sposób dorównać mu w byciu dzieckiem, co było trudne bo jak na piątoklasistę sprawiał wrażenie bardzo dojrzałego.
Altherius otrzymał wiadomość, że jakiś starszy Puchon chciałby pograć z nim w szachy i czeka na niego w pokoju numer piętnaście. Miał dość sporę wątpliwości czy w ogóle powinien się tam wybierać, obawiał się czy nie jest to kolejna mizerna próba sprawienia mu mało śmiesznego dowcipu... Znalazł tę wiadomość na swojej szafce nocnej, co też nie wróżyło dobrze. Nie chciał znowu dać się wykiwać, ale jednak postanowił zaryzykować. Na wszelki wypadek wziął ze sobą różdżkę, choć z magią w tym miejscu miał już dość nieprzyjemne doświadczenia. Złapał za swój zestaw do czarodziejskich szachów i ruszył do pokoju numer piętnaście. Odetchnął ciężko i zapukał do drzwi. Wolną ręką dotknął paska od swoich spodni, za który miał wsadzoną różdżkę...
Curtis Mousseau
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 1.88 m
C. szczególne : ślad po ugryzieniu na lewej nodze i wiele mniejszych blizn, wysportowany i zbudowany, lekki zarost, akcent francuski jednak potrafi go maskować
Curtis zastanawiał się czy nie przesadził, kiedy zostawił na szafce nocnej Altheriusa Stella wiadomość, żeby wpadł ze swoimi czarodziejskimi szachami czy czym tam miał do pokoju numer piętnaście. Mousseau mógł przecież jakoś jasno się wyrazić. Właściwie bardziej jaśniej. A właściwie co on tam napisał? Już nie pamiętał. Niespodziewanie usłyszał pukanie do drzwi, kiedy wszedł do pokoju z balkonu. To na pewno ten młody puchon. Kto by inni. Współlokatorzy zazwyczaj nie pukali tylko pakowali się, jak wariaci. Zresztą pukanie do własnego pokoju byłoby trochę dziwne. - Hejka, wchodź. - Otworzył drzwi i przywitał się z Altheriusem. - To co tam przyniosłeś? - Zagadnął, przypatrując mu się uważnie i dostrzegając szachy czarodziejów. - Szachy! To super. Chodź rozłożymy się z nimi na łóżku. - Wskazał jedno z tych większych łóżek, które obecnie było zasłane.
Altherius popatrzył dokładnie w niebieskie oczy chłopaka. Widział go pierwszy raz na oczy, a ten witał się z nim tak, jakby byli już starymi, dobrymi znajomymi. Uścisnął jednak jego wyciągniętą rękę i usiadł na łóżku wskazanym przez gospodarza. Ten ucieszył się na widok szachów w jego ręku. Erius połozył je na łóżku obok siebie.
- Nie uważasz, że najpierw wypadałoby się przedstawić... - ośmielił się w końcu odezwać - Ja jestem Altherius. Altherius Stella. Z Hufflepuffu. - powiedział i uśmiechnął się blado. Panie Mousseau, teraz albo nigdy- w jedną, albo drugą stronę, bo za 5 minut Alt już będzie coś na twój temat myślał...
Curtis Mousseau
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 1.88 m
C. szczególne : ślad po ugryzieniu na lewej nodze i wiele mniejszych blizn, wysportowany i zbudowany, lekki zarost, akcent francuski jednak potrafi go maskować
Curtis wpatrywał się w Stelle, jak kretyn. Zaczął się zastanawiać o co tu chodzi. Przecież znał chłopaka, znaczy nie żeby był jakiś fenomenem. Altherius z Hufflepuffu. Kojarzył go z dormitorium czy przy stole w Wielkiej Sali. Obiło mu się o uszy jego imię. - No wiem. - Zrobił zdekoncentrowaną minię. - To my się nie znamy? - Palnął głupio i westchnął, jakby coś sobie przypomniał. - Wybacz. Znaczy ja cię dobrze kojarzę. - Uśmiechnął się. - Też jestem z Hufflepuffu. Curtis. Curtis Mousseau. Twój nowy kumpel od tych gier co tam masz.[/b] - Zaraz to dodał, nawet mu do głowy nie przyszło, że chłopak mógłby pomyśleć, że Mousseau jest jakimś prześladowcą. - Tak myślałem, żeby zagadać i skończyło się na wiadomości. Nie chciałem cię w żaden sposób przestraszyć. Samo to, że przyszedłeś to dobry znak. Mogłem bardziej sprecyzować... - Już miał się tłumaczyć i gadać, jak na jęty, ale postanowił zaprosić chłopaka do środka, co będzie tak stać w progu. - Wchodź. Śmiało nie gryzę. - Zaśmiał się, chociaż po chwili zdał sobie sprawę z głupoty swych słów, co jak co, ale był wilkołakiem. Na szczęście Alth o tym nie wiedział. Właśnie musiał sobie przypomnieć o likantropii, która zatruwała mu życie bardzo skutecznie, jak do tej pory.
Merlinie drogi, co za wariat... - pomyślał Altherius. No ale dobra, skoro miał tu przynieść szachy to raczej nie mogło chodzić o nic innego... Popatrzył chwilę na Puchona z bladym uśmiechem, który przynajmniej jemu wydawał się taki że chociaż trochę wygląda na szczery, po czym otworzył pudełko i wysypał z niego figurki szachowe. Powędrowały one same na swoje miejsca na szachownicy, którą ustawił wcześniej Erius i wpatrywały się to w jednego chłopaka, to w drugiego.
- No dobra, chyba znasz zasady tej gry, co? - zapytał Erius zachęcając Curtisa do zajęcia miejsca.
Rzuć kością. Jeśli wyrzucisz parzystą, jesteś białymi i zaczynasz. Jeśli nieparzystą, jesteś czarnymi i czekasz na mój ruch.
Curtis Mousseau
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 1.88 m
C. szczególne : ślad po ugryzieniu na lewej nodze i wiele mniejszych blizn, wysportowany i zbudowany, lekki zarost, akcent francuski jednak potrafi go maskować
To nie jego wina, że jego życie ostatnio zmieniło się w małe piekielne osiedle. Nie raz odnosił wrażenie, że mu odbija, ale bez przesady. Zresztą Curtis naprawdę był fajnym, przyjaznym gościem. Przez chwilę przeszło mu przez myśl, że mógł przestraszyć chłopaka swoim niecodziennym zachowaniem. Uśmiechnął się do niego trochę skrępowany, a kiedy chłopak skierował się w stronę łóżka gdzie mieli rozłożyć grę, wzruszył ramionami i palnął się po cichu w głowę. Curtis ty idioto. Walnął się na przeciw Eriusa i szach, obserwując jak figurki same się ustawiają. - No jasne. - W końcu był czarodziejem, jego rodzina również, więc wiedział niemal wszystko o magicznym świecie. Właściwie nie chodzi o to, że należał do wszechwiedzących osób, nic z tych rzeczy. - Dobra, moje białe. Zaczynam. - Podrapał się po głowie. - Pionek na G3. - Figura przesunęła się, odblokowując drogę gońcowi.
Altherius przejął kontrolę nad czarnymi pionkami. Był bardzo dobry w szachach, zawsze miał jakąś ustaloną strategię gry, a kiedy ona zawodziła, natychmiast wymyślał dziesięć następnych, dopasowując je odpowiednio do sytuacji. Rozważył dokładnie w głowie ruch Curtisa i natychmiast obmyślił strategię. Właściwie to nie tyle "obmyślił", co zastosował tę, jaką grał na ogół, zwłaszcza z tymi, którzy jeszcze z nim nie grali i nie znają jego stylu.
- Pionek na A3. - powiedział, a figura posłusznie wykonała jego polecenie. Droga dla wieży stała otworem...
Curtis Mousseau
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 1.88 m
C. szczególne : ślad po ugryzieniu na lewej nodze i wiele mniejszych blizn, wysportowany i zbudowany, lekki zarost, akcent francuski jednak potrafi go maskować
Curtis uważnie obserwował plansze z pionkami. Grał wiele razy z bratem w szachy i zazwyczaj przegrywał bo odsłaniał wieżę, dlatego tym razem postanowił skorzystać z innej strategi, a właściwie doświadczenia. W gruncie rzeczy nie zależało mu na wygranej, chociaż trochę wstyd przegrać z młodszym. Chyba. Właściwie to tylko gra, a młodszy nie oznacza słabszy. Tak, jak kobiety, które nie raz udowadniały, że mężczyźni wcale nie są tacy "naj". Lubił kobiety. Kobiety i wino. O właśnie wino. Pomyślał o tym, żeby się napił, ale nie posiadał butelki tego wybornego trunku. Zresztą Erius nie był pełnoletni. Nie chciał namawiać tego miłego chłopaka do złego, tak na starcie. W ogóle mógł załatwić jakieś napoje, a tak to będą siedzieć o suchym pysku. Jakieś napoje czy koktajle... - Goniec na H3. - Figurka ruszyła po skosie. Powinno być dobrze. Gra toczyła się powoli, ale to w końcu szachy.
Minęło całkiem sporo czasu, a gra nadal nie była zakończona, co więcej- jednemu i drugiemu sprawiała tyle samo kłopotów, obaj stracili już mnóstwo figur. Po stronie Eriusa stawał fakt, że zestaw należał do niego i jego figury go znały, Curtisowi zaś nie zawsze były w stanie zaufać, ale i to nie pomagało, był naprawdę dobrym graczem... Wydaje się, że Altherius znalazł wreszcie godnego przeciwnika.
Jednak jego strategia ścigania króla wszechwładną wieżą zdawała się przynosić rezultaty. Stracił dwa skoczki i gońca, ale warto było- zmusił Curtisa do odsłonięcia króla. Szybko zareagował przesuwając swoją wieżę na ostatnie pole. Szach!
Żeby ta gra nie ciągnęła się w nieskończoność, rzućmy kostkami obaj. Kto wyrzuci więcej, ten wygra. W przypadku takiej samej liczny oczek mamy pat. Mój wynik: 2.
Curtis Mousseau
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 1.88 m
C. szczególne : ślad po ugryzieniu na lewej nodze i wiele mniejszych blizn, wysportowany i zbudowany, lekki zarost, akcent francuski jednak potrafi go maskować
Ziewnął. Szachy to nie jego gra. Zabijają czas i to dosłownie. Nie miał własnych. Nie kupował planszowych łamigłówek. Zdecydowanie wolał Theria, albo nawet te Gargulki. Obserwował, jak kolejne pionki przesuwają się w żółwim tempie, albo ślimaczym. Wszystko jedno zapewne podobne tępo. Trzeba byłoby kiedy to sprawdzić. Wyścigi żółwi i ślimaków pewnie nie zdążyłby ziewnąć - śpiączka na miejscu. Powoli tracili figury. Armia Curtisa straciła wiele żołnierzy. Erius również nie wyszedł z tego cało. Ten młody puchon miał łeb. Widział go kilka razy, jak gra, ale nie spodziewał się, że jest taki dobry. - Mat. - Dokończył. - Wygrałem. - Ten goniec okazał się dobrą strategią. Ciekaw był czy również zadziała na Jaspera. Musiał rozegrać partyjkę z bratem. - Dobry jesteś. - Spojrzał na Stelle, naprawdę pełen podziwu. - Grałeś w Theire? Zdecydowanie bardziej emocjonująca gra. - Czasami wręcz niebezpieczna i można było nabawić się traumy. Warto jednak zagrać dla samych wrażeń i adrenaliny. Od kiedy Mousseau stał się miłośnikiem mocnych wrażeń? Chyba zawsze miał to we krwi.
No nie... Ten nienaturalny upał zapewne zrobił swoje, Erius nie myślał i nie koncentrował się wystarczająco dobrze, a t poskutkowało że goniec Curtisa zamatował jego króla. - Niech to... - zaklął po cichu - No dobra, to teraz już wiem z kim będę mógł pograć w Hogwarcie... Wtedy ci się zrewanżuję... - powiedział. - E... a co to jest? Nigdy o czymś takim nie słyszałem... - powiedział z wyraźnym zaciekawieniem i napięciem w głosie, chcąc dowiedzieć się więcej o kolejnej grze, w której będzie mógł być najlepszy.