W tym roku organizatorzy wyjazdu postawili na klasykę i wycieczkowicze zamieszkali w uroczym hostelu położonym na wyspie Lefkó – w budynku panuje rodzinna atmosfera i niemalże wszędzie pałętają się koty. Na uczniów i opiekunów czekają jasne, przestronne pokoje z pięknym widokiem. Każda sypialnia jest wyposażona w magiczne szafy, które z pewnością pomieszczą wszystkie bagaże, oraz łoże małżeńskie i cztery łóżka pojedyncze. Miejmy nadzieję, że ten rozkład łóżek nie będzie źródłem zbyt wielu konfliktów. Mimo komfortowych warunków najprawdopodobniej mało kto się tutaj wyśpi – gdy tylko wstaje słońce w całym hostelu słychać pianie koguta.
Pokój szósty znajduje się na parterze i jest bardzo komfortowy, ze względu na to, że wprost z niego wychodzi się na podwórze, dzięki czemu bardzo szybko można dojść na plażę albo do miasteczka.
Lokatorzy:
1. Jeanette Austin 2. Isilia Smith 3. Roksana Delamar 4. Berenice V. Cairndow 5. Edmund Cormac 6. Melody Kingston
Weszła do pokoju, ciągnąc za sobą swoją walizkę i od razu uznała, że jej się tu podoba. Jasno, przestronnie i wcale nie czuła się klaustrofobicznie, nawet biorąc pod uwagę fakt, że miała mieć czworo współlokatorów. Isilię i Roksanę znała i lubiła, a to był dobry znak. Berenice i Edmund... Kojarzyła twarze, chociaż chyba nigdy nie rozmawiali. Ale z drugiej strony, to przecież nie byli całkowicie obcy, a ona przyjechała się tutaj zintegrować z ludźmi i przecież robiła już postępy! Minimalne, bo minimalne, ale one już istniały i Jean podnosiła się tą myślą na duchu. Zaraz za nią weszła reszta mieszkańców: @Isilia Smith, @Roksana Delamar, @Berenice V. Cairndow i @Edmund Cormac. Krukonka uśmiechnęła się, zauważając dwuosobowe łóżko. W sumie chętnie by się na nie wcisnęła z powodu wygody i większej przestrzeni, ale nie zamierzała od razu ryzykować aż tak, zwłaszcza, że w pokoju był jednak jeden chłopak. Usiadła na jednym pojedynczych łóżek i postawiła walizkę obok. Powinno być dobrze. - Biorę to, jeśli nie macie nic przeciwko - oznajmiła wesoło. - Albo nawet jeśli macie... To i tak biorę to.
I znowu go musiało na parę miesięcy gdzieś wywiać. Całe szczęście, że wrócił i pozwolili mu pozdawać egzaminy. Kiblowanie z VII klasie nie brzmiało zachęcająco, po niemal miesiącu stresów pozdawał wszystko i mógł się cieszyć wakacjami. Jak się okazało los był dla niego łaskawi i teraz. Dostał pokój z...czterema dziewczynami. CZTEREMA! Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, uwielbiał towarzystwo kobiet i wcale się z tym nie krył. Wszystkie panny znał z widzenia, ale żadna nie była ze slitherinu więc zapowiadało się miłe towarzystwo. No, ta z raveclawu mogła być mądra i wredna, jedną osobę da się jednak przeżyć. Wparował ze swoją walizką zaraz za @Jeanette Austin. Kiedy ujrzał łóżko małżeńskie oczy chłopaka rozbłysły jak żarówki. Krótko trwał jego zachwyt, raczej żadna z panien nie będzie chciała spać z nim w jednym łóżko, a jak dopiszą im faceta do pokoju to będzie jeszcze gorzej i to tego dziwnie, gejowato i te de. Wybrał więc pojedyncze łóżko, postawił walizkę obok i wskoczył na swoje tymczasowe leże. Rozpłaszczył się na nim jak królewicz i zamruczał zadowolony. No, i takie wakacje to on może mieć całe życie!
Wreszcie nadeszły upragnione wakacje, a wraz z nimi wyjazd do Grecji. Nawet to, że będzie powtarzać klasę jej nie przeszkadzało i nie mogło zepsuć wypoczynku. Is była zadowolona, że wybrano właśnie ten kraj. Jeszcze nigdy w nim nie była, więc teraz ma duże pole do popisu i może to nadrobić. Weszła do pokoju numer 6 i od razu żwawym krokiem pomaszerowała w stronę wolnego jednoosobowego łóżka. Tak, zauważyła łoże małżeńskie, ale jakoś się nie kwapiła, żeby tam spać. Jeśli dopiszą im jeszcze jedną osobę do pokoju, to już nie będzie tak fajnie. A zwłaszcza, jeśli byłby to chłopak. Postawiła walizkę obok łóżka usiadła na nim. Dopiero teraz zwróciła uwagę na dwie osoby przebywające już w pokoju. Jedną z nich była Jean, z którą miała dobre kontakty. Drugą był jakiś chłopak, którego kojarzyła z dormitorium, ale nic poza tym. - I jak wam się tu podoba? - zagadnęła, chcąc przerwać ciszę. Dla Isilii Grecja była wręcz spełnieniem marzeń. Piękne widoki, śliczna pogoda, a do tego tyle kotów, które dziewczyna ubóstwiała. Z pokoju można było szybko wyjść i pójść na plażę lub do miasteczka. Czego chcieć więcej?
Weszła jako przedostatnia osoba do pokoju. Gdyby tylko wiedziała, że jest w nim łoże małżeńskie postarała by się szybciej przebierać nogami i znaleźć się w środku przed resztą, jednak los chciał inaczej. Kładąc walizkę w nogach łoża skrzywiła się lekko. Niby lepsze spanie z dziewczyną w takim wypadku, jednak... Wolała sama zajmować całą tą przestrzeń. Westchnęła jedynie cicho i rozłożyła się na jednej z połówek. - Za wiele nie widziałam, ale nie mam zamiaru siedzieć w pokoju. - z werwą, której wcześniej nie czuła , usiadła na łóżku krzyżując nogi. Na jej ustach pojawił się uśmiech nie wróżący nic dobrego. - Chcę zwiedzić najwięcej jak to możliwe i nie mówię tutaj o miejscach gdzie wolno nam przebyć. Interesują mnie te bardziej niedostępne. - wzruszyła ramionami po czym spojrzała po twarzach swoich współlokatorów. Żałowała tylko jednego, a mianowicie, że nie ma tutaj jej brata bliźniaka Veleriana. Z nim na pewno by się nie nudziła.
Weszłam ostatnia do pokoju, wzięłam ze sobą mały bagaż, zresztą jak zwykle, raczej ograniczam do zera wszystkie niepotrzebne rzeczy. Położyłam swoją walizkę na ostatnim wolnym łóżku i cicho westchnęłam. - Ach, maże teraz o jakimś pysznym koktajlu, albo lodach limonkowych - powiedziałam, zrobiło mi się trochę głupio bo z pokoju znałam tylko Jean i jeszcze z opowieści Isilie, w sumie fajnie byłoby się z nią zakumplować. - Może chodźmy zobaczyć plaże?
Po wypadzie na targ odprowadził Melody do jej pokoju. Miał się już pożegnać i wrócić do swojego, ale wtedy został zaproszony do środka. Z lekkim zdumieniem wszedł za dziewczyną i krótko się rozejrzał po pomieszczeniu. Wyglądało tak samo jak jego, tylko było bardziej...babskie. Dostrzegł na jednym z łóżek męskie ciuchy, które świadczyły o rodzynku w tym pokoju. Nieco zazdrościł takiego towarzystwa, ale sam mieszkał ze swoją przyjaciółką więc nie narzekał. Poczuł jak jego ciało przebiega dreszcz. Chwilę mu zajęło ogarnięcie, że jest sam w pokoju z dziewczyną do której wciąż coś czuje, i która ma veritaserum i narkotyk. O ile wcześniej nie myślał o tym po co Melody oprylak o tyle teraz zaczynał myśleć, że kupiła go w jakimś określonym celu. A w tym celu Valerian miał być kimś, pytanie tylko kim.... -No dobra, to co robimy? Gryfon spróbował by jego głos zabrzmiał naturalnie, uważne ucho było w stanie wychwycić delikatne załamanie. Od miłości do strachu, nieźle.
Spacer na targ i z powrotem dobrze mi zrobił. Lubiłam spacery pod wieczór, bo wtedy nie było już tak upalnie, a właśnie przyjemnie ciepło. Można było tak chodzić w nieskończoność, albo do momentu, kiedy zaczną przeszkadzać komary gryzące po nogach, które w krótkich spodenkach były odkryte. Niewiele mówiłam podczas powrotu, ale Valerianowi chyba to nie przeszkadzało. Wtrącałam coś od czasu do czasu i starałam się okazywać mu zainteresowanie. Oczywiście w koleżeńskim tego słowa znaczeniu. W końcu dotarliśmy do mojego pokoju i z czystej ludzkiej grzeczności zaprosiłam Gryfona do środka, bo przecież nie wypadało mi go wyprosić, a zresztą wyprawa na targ nie zajęła nam znowu tak długo. Głupio było tak szybko kończyć spotkanie, skoro nie rozmawialiśmy właściwie kupę czasu. Akurat moi współlokatorzy gdzieś wybyli, więc nie musieliśmy urządzać wieczorku zapoznawczego. Weszliśmy do pokoju i pierwsze, co zrobiłam to rzuciłam się na swoje łóżko. Swoją połówkę łóżka, właściwie. Westchnęłam głęboko i usiadłam już po turecku, opierając się o ścianę. - Nie mam pojęcia - odpowiedziałam na pytanie Valeriana. Naprawdę nie wiedziałam, co robić. Bo niby dawno się nie widzieliśmy, ale z drugiej strony aż głupio byłoby spędzać czas tak jak kiedyś - Wiesz, że ta druga połówka należy do twojej siostry? - zagaiłam, żeby jakoś przerwać milczenie i nie doprowadzić znów do niezręcznej ciszy. Na poczekaniu próbowałam wymyślić nam jakieś zajęcie, ale właściwie nic nie przychodziło mi do głowy.