Leżałam sobie na łóżku, wbijając wzrok w moskitierę nad nim wiszącą i rozmyślałam o tym, co czeka nas na wakacjach. Zastanawiało mnie też, czy mam sama spać w tym domku, czy po prostu pozostali lokatorzy przybędą na miejsce trochę później. Trudno było mi uwierzyć, żeby te wszystkie pięć łóżek było dla mnie. I rzeczywiście się nie myliłam, bo niedługo później do domku wszedł nie kto inny a
@Maximilian Lamberd! Usiadłam na łóżku, żeby przekonać się kto to i na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech na widok chłopaka. On najwyraźniej mnie zupełnie nie zauważył, bo podszedł do innego z łóżek i rozlokował tam swój bagaż. Siedziałam tak przez chwilę, czekając aż wreszcie się zorientuje, że nie jest sam. W końcu jego wzrok zatrzymał się na mnie, a ja głośno zaśmiałam się z jego nieogarnięcia. Rzeczywiście dawno się nie widzieliśmy.
-
Cześć - zawołałam i w dwóch podskokach pojawiłam się koło niego i uściskałam go na przywitanie -
Nie mogłam się doczekać i chciałam być tu jak najwcześniej - zdradziła przyjacielowi znowu rozglądając się po pokoju -
Ale tu jest niesamowicie. Fajnie, że jesteśmy razem w domku, możemy nadrobić zaległości, dawno Cię nie widziałam - nie przestawałam mówić, bo wydawało mi się, że nie gadałam z nikim od tygodnia -
Co u Ciebie? Jak się czujesz po skończeniu szkoły? Jakie plany? - miałam nadzieję, że nie przestraszy się tym natłokiem pytań, ale myśli wirowały mi w głowie i nie wiedziałam, której się uczepić.