Tym razem czarodzieje na swój użytek otrzymują kompleks domków umieszczonych na drzewach. Każdy domek jest piętrowy. Na jego górnym poziomie znaleźć możemy pięcioosobową, przestronną sypialnię, utrzymaną w jasnych kolorach. Duże łóżka otoczone moskitierą nie tylko zapewniają odrobinę prywatności, ale chronią przed owadami, których na tym kontynencie nie brakuje. Na dolnym poziomie można znaleźć dużą łazienkę, oraz mały taras z mostem prowadzącym do kolejnych domków. Widoki są stąd niezapomniane, a bliskość lasu i drzew sprawia, że w ciągu dnia nie tylko mogą do nas zawitać zaciekawione małpy, ale i różnobarwne, egzotyczne ptaki. Dodatkowo każdy domek wyposażony jest w magiczny świstoklik, którego użycie powoduje przeniesienie do miasteczka oddalonego o paręnaście kilometrów. Czego chcieć więcej?
Lokatorzy:
Daisy Manese Yngve Løsnedahl Yvette Manese Leila Cameron Julia Heikkonen
O matko o matko o matko o matko wakacje! Normalnie super! Tak bardzo nie mogła się tego doczekać, że nawet nie pamiętała podróży tutaj, ani jak znalazła się w okolicach domku. Dove coś jej tam wprawdzie smędziła nad uchem, że nie powinna tak gnać, ale razem z Devilem byli tak bardzo ciekawi! Nic dziwnego, że wyprzedziła wszystkich uczniów i wparowała do domku z gigantycznym uśmiechem. Położyła swoją mugolską walizkę pod łóżkiem, które wybrała - koniecznie przy samym oknie. Od razu zaczęła się rozpakowywać. Kilka strojów kąpielowych, sukienek. Ah i oczywiście dwa małe łóżeczka wyglądające tak, jakby były dla lalek. Położyła je obok swojej poduszki. Nie trudno się domyślić tym, którzy ją znają, że są to posłania dla jej wyimaginowanych duszków. No, to już chyba wszystko. Wpatrywała się w drzwi czekając, aż ktoś pojawi się tutaj i w końcu pozna swoich współlokatorów. Miała nadzieję na kogoś miłego. Może Mikkel? Albo Daisy? Oni są super!
Daisy była bardzo zachwycona wakacjami. Cieszyła się na myśl o nich jeszcze nim dowiedziała się jaki jest cel ich podróży. Wszyscy w Howgarcie opowiadali jakie to u nich super są wyjazdy i potrafiła w to uwierzyć, ponieważ uczestniczyła już przecież w poprzednich. Kolumbia wydawała się jakąś abstrakcją, miejscem, gdzie sama nigdy by nie pojechała, bo po prostu nie przyszłoby jej to do głowy. Z podekscytowaniem wylosowała swój kluczyk, a potem popędziła do pokoju. Numer czternaście - domki nadrzewne były totalnie odjechane i piękne w środku. Zobaczyła, że jedno z łóżek zajmuje już Laila. - O, cześć, ale super, jesteśmy razem w pokoju. - Ucieszyła się i utuliła krukonkę na przywitanie i zaraz zauważyła dwa miniaturowe łóżka. Na Merlina, jej stworki nawet miały gdzie spać! Toż to było zupełnie szalone. Uśmiechnęła się szeroko, bo zawsze ją to bawiło. - Cudne łóżeczka, co tam słychać u Devila? - spytała, bo zdecydowanie bardziej za nim przepadała niż za Dove. Pokoje chyba były okrągłe i miały dużo okien, więc z łóżka, które zajęła Daisy również był piękny widok.
No proszę! Przepowiada przyszłość! Normalnie jak jakaś wróżka! Zobaczyła w drzwiach jedną z uwielbianych przez siebie dziewczyn. Daisy! Od razu wyskoczyła do niej, by koniecznie uściskać mocno Salemkę. To było na prawdę miłe powitanie i cieszyła się, że dziewczyna bardzo chętnie je odwzajemniła. I od razu zauważyła posłania dla jej duszków! Leila uważała Daisy za na prawdę mądrą. -Devil jak zwykle rozrabia. Po drodze do domku widział mnóstwo ciekawych miejsc! - Pochwaliła się od razu dziewczynie. Trzeba przyznać, że chyba każdy kto "widział" duszki wolał pandę z diabelskim ogonkiem. Był słodki, a jednocześnie wesoły i nie smędził jak Dove. Choć czasem i jej musiała się Leila posłuchać, bo ta przynajmniej nie pakowała jej nigdy w kłopoty. Ah, te ciągłe dylematy. Jedna mamy wakacje! Trzeba było się bawić! -Byłaś kiedyś w Kolumbii? Strasznie tutaj ciepło! Nie wiem w co się ubierać - Postanowiła od razu poradzić się dziewczyny, w czym ta zamierza tutaj chodzić. Zdaniem Leili było za ciepło nawet na letnie sukienki. Nie chciała zresztą wygłupić się i jako jedyna chodzić ubrana nieodpowiednio do pogody. Ah i miała jeszcze jedno pytanie. -Nie wiesz z kim jeszcze mamy pokój? - Tego była strasznie ciekawa! Dlatego co chwile zerkała w stronę drzwi.
Po udanej zabawie na balu kończącym ten rok czas przyszła przerwa. Yv nie była zbytnio zadowolona z wyjazdu ale cóż, za namową kilku osób postanowiła wyjechać na dość krótko a potem wyruszyć w swoją wyprawę. Kolumbia to dla niej coś nowego, nigdy nie wyobrażała że zabiorą ją aż tak daleko. Z jakąś małą chęcią wylosowała kluczyk, zerknęła na zawieszkę. Numer czternaście - jej pechowy dotąd numer. Stając przy drzwiach zobaczyła że są one otwarte, widząc Daisy westchnęła cicho wchodząc do pokoju. -Kogo moje oczy widzą, moja siostra? - Skierowała słowa w jej stronę, zabierając walizkę z ziemi. Wkroczyła do pokoju zbliżając się do nich. -No więc, coś ciekawego tutaj jest? - znudzona westchnęła trzymając w jednej dłoni swój stary, poszarpany dziennik.
Kolumbia… Dlaczego właśnie Kolumbia? Miejsce, które wprost przepełnione jest dźwiękami, dla niego było niedostępne. Rozczarowanie. Tak należałoby określić to, co czuł, gdy wreszcie dopłynęli do brzegu. Sama podróż również nie przebiegała pomyślnie i bez komplikacji. Nie mógł pozbyć się nudności, chociaż jeszcze nigdy nie czuł się źle w czasie rejsu statkiem. Nie odczuwał zdenerwowania, więc tym bardziej nie wiedział, czym spowodowane było jego złe samopoczucie. Zdążył nastawić przeciwko sobie dwójkę Gryfonów, więc tej części wakacji nie mógł uznać za udaną. Nie zależało mu na pozytywnych relacjach, ale to nie znaczyło, że pragnął wrogów. Satysfakcjonowały go neutralne znajomości, dopóki nie okazało się, że druga osoba nadawała się jedynie do kłótni. W ponurym nastroju losował kluczyk i w kompletnej ciszy szedł do właściwego domku. Nie rozpraszało go nic – ani śpiewające ptaki, ani wesoło rozmawiający czarodzieje, ani tubylcy. Nie słyszał powiewających na drzewie liści. Musi iść jak najszybciej zostawić torbę, która trochę mu ciążyła, i ruszyć na poszukiwania czegoś, co by go zainteresowało. Coś, czemu mógłby się przyjrzeć. Wreszcie doczłapał do odpowiedniego domku. Nawet nie próbował otwierać drzwi kluczem, bo domyślił się, że nie jest pierwszym. Faktycznie, drzwi ustąpiły od razu, a on wszedł do pomieszczenia, które prowadziło wprost na taras. Dostrzegł jednak schody w górę i to tam się najpierw skierował. Skoro tutaj nikogo nie było, musieli być wyżej. Tam, gdzie – zapewne – łóżka. Ledwo wystawił głowę i ujrzał trzy dziewczyny, w tym tylko dwie kojarzył. Daisy i jej siostrę. Ta blondynka, która na tle Salemek znacząco się wyróżniała, majaczyła w jego głowie jako cień. Chyba spotkał ją kilka razy, ale były to tak krótkie chwile, że pewnie nawet się sobie nie przedstawili i nie zdążyli sięgnąć po różdżki. Od razu zauważył najbardziej oddalone łóżko, które już mu się spodobało i na pewno będzie jego. Jednak zanim tam podszedł, palce lewej ręki wyprostował, a potem bok palca wskazującego przyłożył do skroni i gwałtownie przesunął dłoń w lewo, rozwierając kąt w łokciu. Lenistwo nie pozwalało mu wyciągnąć bloku ani różdżki, a ten gest przywitania powinien być ogólnie znany. Powtórzył czynność dwa razy, aby każda z dziewczyn dobrze go zobaczyła, a potem ruszył do łóżka, jakby w obawie, że jeszcze ktoś zmieni zdanie.
Daisy na pewno by się z Devilem dogadała (czy też, w swojej wyobraźni rzeczywiście to robiła). Mogła nawet razem z nim podpowiadać Laili niedobre rzeczy. - No i ma rację - oznajmiła entuzjastycznie. - Tak tu pięknie, te wszystkie drzewa. Podobno niedaleko od domku jest takie jedno ogromne na które można wejść! Coś tam słyszała jak ktoś rozmawiał. Mogła tylko sobie wyobrazić jaki piękny musi być widok z takiego miejsca. Dżungla ją zachwycała chociaż na razie widziała ją tylko z daleka. - Nie byłam... ciężko powiedzieć... najchętniej chyba chodziłabym w samym kostiumie. Ale mam parę naprawdę cienkich sukienek, pewnie je będę nosić - stwierdziła Daisy, która teraz też miała na sobie sukienkę. Jeśli chodzi o taką gorącą pogodę, to nie lubiła nosić spodni. Chociaż do kufra napakowała naprawdę mnóstwo rzeczy - nie miała pojęcia gdzie ostatecznie pojadą, więc ciężko było idealnie się przygotować. - Tylko pamiętaj, że są tu okropne robaki... pająki i węże. Można nawet umrzeć jak ugryzą, wiesz? Więc lepiej w klapkach nie chodzić po dżungli - poradziła jej, bo może biedna takich rzeczy nie wiedziała. Laila w końcu nigdy nie wyglądała na ogarniętą. Daisy usiadła na swoim łóżku i podskoczyła na nim parę razy, wypróbowując jakie jest miękkie. Miała właśnie zamiar powiedzieć Laili, że nie ma pojęcia kto jeszcze z nimi będzie, kiedy weszła Yvette. Cudownie... - Tak miło było cię nie widzieć tyle czasu - powiedziała do siostry na powitanie. - Nic tu nie ma - burknęła niezadowolona. Spojrzała na notatnik w jej dłoni - pewnie jakiś pamiętnik. Wyglądał bardzo... interesująco. A na pewno w środku miał jeszcze ciekawsze rzeczy. Daisy zapragnęła do niego zajrzeć i miała nadzieję, że przez wakacje nadarzy się ku temu okazja. Jej uwagę odwrócił Yngve, który właśnie przyszedł. Ciekawe, przydzielili go właśnie z nimi? Zaczęła się trochę zastanawiać kto w takim razie będzie zajmować ostatnie łóżko, żeby dopełnić tę ich śmieszną grupkę. Pomachała ślizgonowi wesoło, zadowolona, że może oderwać się od napiętej rozmowy z Yvette. Szybko się obok niego znalazła i - a jakże - przytuliła go na powitanie, jak zawsze udając, że nie pamięta, że ma tego nie robić...