Tym razem czarodzieje na swój użytek otrzymują kompleks domków umieszczonych na drzewach. Każdy domek jest piętrowy. Na jego górnym poziomie znaleźć możemy pięcioosobową, przestronną sypialnię, utrzymaną w jasnych kolorach. Duże łóżka otoczone moskitierą nie tylko zapewniają odrobinę prywatności, ale chronią przed owadami, których na tym kontynencie nie brakuje. Na dolnym poziomie można znaleźć dużą łazienkę, oraz mały taras z mostem prowadzącym do kolejnych domków. Widoki są stąd niezapomniane, a bliskość lasu i drzew sprawia, że w ciągu dnia nie tylko mogą do nas zawitać zaciekawione małpy, ale i różnobarwne, egzotyczne ptaki. Dodatkowo każdy domek wyposażony jest w magiczny świstoklik, którego użycie powoduje przeniesienie do miasteczka oddalonego o paręnaście kilometrów. Czego chcieć więcej?
Lokatorzy:
Matthew Wellington Estelle Bennett Arcellus S. Greengrass Yvonne Nancy Horan Erik Rasmussen
Erik Rasmussen wszedł na piętro i rzuciwszy torbę na podłogę, rozłożył się na dwuosobowym łóżku, wpatrując się w sufit przesłonięty moskitierą. Westchnął, przeciągając się leniwie.
Kolumbia, Ameryka Południowa. Totalne przeciwieństwo chłodnej i surowej Norwegii, skąd pochodził i gdzie chodził do szkoły. Co w takim miejscu robił ktoś taki jak on? Był to wspólny wyjazd wakacyjny uczniów i studentów, a także osób związanych z Hogwartem. Erik miał rozpocząć przygodę w tej szkole od nowego roku akademickiego, jego rodzice pomyśleli zatem, by potraktować ten wyjazd jako okazję do nawiązania nowych kontaktów jeszcze przed rozpoczęciem nauki i integracji z innymi czarodziejami z Hogwartu. Chłopak nie podzielał ich ekscytacji dotyczącej wyjazdu, ale zgodził się pojechać. Być może przy odrobinie szczęścia pozna tutaj kogoś wartego uwagi?
Erik nie lubił marnować czasu, toteż relaks nie trwał dłużej niż kilkanaście uderzeń serca. Podniósł się, rozejrzał po pomieszczeniu. Ze zdumieniem odkrył, że sypialnia przeznaczona była dla aż pięciu osób, a w dalszym ciągu nikogo poza nim samym nie było. Zastanawiał się, czy przybył pierwszy, czy reszta zwyczajnie postanowiła się nie pojawić. A może przypadkiem tak wielki domek przypadł wyłącznie do jego użytku? Wyszedł na taras, siadając sobie z książką w cieniu i rozkoszując się pogodą.