Nie wyróżniają się niczym szczególnym, ale są ulubionym miejscem spotkań małych czarodziejów, którzy pod czujnym okiem rodziców (albo i nie!) spędzają tutaj czas. Wieczorami można natknąć się również na zakochane pary albo zadumanych melancholików, palących magicznego papierosa w blasku księżyca.
Autor
Wiadomość
Longwei Huang
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Wei, choć nie znał się na jasnowidzach na tyle, aby rozróżnić, kiedy wpadali w trans, podejrzewał, że dokładnie to stało się teraz z kobietą, skoro milczała. Nie skomentowała jego kart, pozwalając aby wiatr je porwał. Czy mogła to przewidzieć i po prostu pozwoliła rzeczom, aby działy się swoim rytmem, według szerokopojętego planu? A może wiedziała, co ma się wydarzyć dalej i wolała nie ingerować? Te pytania wywoływały jedynie uśmiech na twarzy Huanga, który nie wierzył w tak precyzyjne przepowiednie i taką możliwość zaglądania w przyszłość. A jednak znieruchomiał, kiedy dostrzegł jaśniejszą smugę. Skupił na niej wzrok, aby po chwil poczuć ciężar niepokoju osiadający mu na ramionach, gdy rozpoznał patronusa jednego z opiekunów. Skoro wysłali do niego wiadomość, musiało stać się coś, co wymagało również jego pomocy. Wiedział, że dni wolne w jego zawodzie były często teoretycznie wolnymi, ponieważ w każdej chwili ktoś mógł trafić do Munga i ktoś inny był potrzebny do opanowania smoków. Mimo to zawsze czuł niepokój, gdy coś podobnego miało miejsce. Zacisnął więc palce na trzymanych kartach i czekał, aż muflon przemówi znanym mu głosem.
Hebrydzkie wyrwały się spod kontroli. Potrzebujemy pomocy; oznajmił patronus, bo nie potrzebowali tutaj najwyraźniej zbyt wielu słów, by przekazać całą wiadomość. Pozostali opiekunowie byli pewni, że Huang zrozumie, w czym była rzecz i zwyczajnie pospieszy im z pomocą. Ich praca nie była najłatwiejsza, nie było w niej tak naprawdę chwili wytchnienia, bo naprawdę nigdy nie było wiadomo, co może się wydarzyć i było to doskonale widoczne właśnie w tej chwili. Nie kryło się w tym nic przyjemnego, ale chyba każdy, kto pracował w takim miejscu, miał świadomość, że jego spokojne rodzinne spotkanie może okazać się za chwilę czymś, co odchodzi w przeszłość. Patronus zamigotał, a później rozmył się w powietrzu, stając się jedynie srebrzystą smugą, jaką rozwiał wiatr, stając się już przeszłością, jaką być może Laena wyczytała z kart szybciej, niż zrobił to Longwei, spodziewając się, że ich spotkanie zostanie przerwane. Były to oczywiście domysły, które nie miały zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością, ale w tej chwili wszystkie zdawały się prawdopodobne. Nikt bowiem nie wiedział, co sądzić o tym, co się stało, jednak czas biegł nieubłaganie i nie mógł zatrzymać się nawet na chwilę. Skoro zaś tak, to Huang musiał podjąć decyzję, co w takiej sytuacji zrobić.
~Christopher Walsh
Longwei Huang
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Opiekun smoków uśmiechnął się lekko pod nosem, choć nie było w tym grymasie ani grama wesołości. Heberydzkie nie były tak nieprzyjemne w uspokajaniu co rogogony, ale i tak nie było dobrze w okrojonym składzie próbować zapanować nad rozwścieczonymi smokami. Szczególnie po problemach wcześniejszych, gdy smoki zachowywały się, jakby zapomniały całkowicie o tym który teren był ich, którzy opiekunowie z nimi pracowali, innymi słowy - kogo się nie je i gdzie się śpi. - Dziękuję, że chciałaś się spotkać i przyszłaś, ale niestety jestem potrzebny w pracy - zwrócił się do Laeny, oddając jej karty tarota, przepraszając jeszcze za ich stan. Nie chciał, aby zapamiętała go jako tego, co prosi o wróżbę i niszczy narzędzia potrzebne do zaglądania w przyszłość, czy co trzeba było z nimi robić. Zaraz po tym skłonił jej lekko głowę i teleportował się z cichym trzaskiem prosto na wzgórza smoków, aby tam bez zwracania uwagi na rzeczy tak błahe jak przebranie się, skierować się do pozostałych opiekunów, aby wspólnie zapanować nad smokami. Jednego był pewien – nie powinien próbować zaglądać w przyszłość czy przeszłość, a zamiast tego w pełni skupić się na teraźniejszości.