Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Vivere militare est...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


James Waters
James Waters

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : prefekt fabularny, legilimencja i oklumencja
Galeony : 415
  Liczba postów : 343
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12628-james-waters
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12631-elmer#341248
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12629-james-waters#341244
Vivere militare est...  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Vivere militare est...  - Page 2 Empty


PisanieVivere militare est...  - Page 2 Empty Vivere militare est...   Vivere militare est...  - Page 2 EmptyPią Cze 10 2016, 16:10;

First topic message reminder :

Retrospekcje

Osoby: Naeris Sourwolf, James Waters
Miejsce rozgrywki: Dormitorium chłopców
Rok rozgrywki: 5 czerwiec 2016 roku
Okoliczności: James w tym roku postanowił świętować swoje osiemnaste urodziny wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką Naeris, która, jak się później okaże, nie jest uznawana za dobre towarzystwo dla Watersa...
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Naeris Sourwolf
Naeris Sourwolf

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Dodatkowo : Szukająca Ravenclawu
Galeony : 3337
  Liczba postów : 1205
https://www.czarodzieje.org/t12503-naeris-cynthia-sourwolf
https://www.czarodzieje.org/t12508-listy-do-cierpkiej-wilczycy
https://www.czarodzieje.org/t12511-naeris-sourwolf#337284
Vivere militare est...  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Vivere militare est...  - Page 2 Empty


PisanieVivere militare est...  - Page 2 Empty Re: Vivere militare est...   Vivere militare est...  - Page 2 EmptyCzw Cze 30 2016, 00:28;

To niesamowite, że udało jej się zmusić go, by to przerwał. Przez chwilę odczuła ogromną ulgę, kiedy cofnął klątwę Cruciatus z Jamesa, ale zaraz potem skierował się w jej stronę i oblał ją zimny pot. Całą swoją uwagę skupiła na tym, by się nie denerwować i prosto trzymać różdżkę. Ojciec Jema wyglądał, jakby miał zamiar uderzyć i w nią jakimś paskudnym zaklęciem i to przerażało Krukonkę. Dziwiła się, że udaje jej się tak wytrzymywać jego spojrzenie. Wyglądał strasznie, jak ktoś kto jest zdolny do wszystkiego. Słowa, które powiedział były chore.
- Jak może pan go tak traktować? - spytała cicho, patrząc na niego już nawet nie ze strachem, tylko z czymś co można było określić jako obrzydzenie. Jednak Gaspar już nie odwrócił się w jej stronę. Po prostu odszedł, jak gdyby nigdy nic. Naeris odprowadziła go spojrzeniem, opuszczając dłoń z różdżką. Czuła się tak bezsilna, nie zrobiła przecież nic, by pomóc Jamesowi. Stała tylko bezradnie i krzyczała jak ostatnia idiotka. Zamiast zrobić coś sensownego... Chyba nie będzie mogła sobie tego wybaczyć. Powoli spojrzała na skulonego Jamesa i wezbrała w niej fala niepokoju. Widok torturowanego chłopaka już nigdy nie zniknie z jej pamięci, ale teraz zepchnęła wszystkie swoje uczucia i swój ból na bok. Podbiegła do Jema i uklękła obok niego.
- Jem? Jem, proszę, odezwij się. - znowu poczuła wilgoć na policzku, dlatego porządnie potarła oczy skrawkiem szaty. Nie chciała by zobaczył, że się maże. Teraz musiała być silna. Dotknęła niepewnie dłonią ramienia Jamesa. Pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji. Chłopak znowu potrzebował jej pomocy, ale to było coś zupełnie innego, niż to co się stało wtedy w pokoju wspólnym. Naeris schowała różdżkę i niezdecydowanie ujęła go pod ramię. Ciężar Jamesa prawie ją przygniótł, ale zmusiła się, by pomóc mu się podnieść. Był tak pobity, że aż nie mogła spojrzeć na jego twarz. Dodatkowo Cruciatus... Cruciatus to coś strasznego. Nadal była w szoku, przecież ojciec Jema mógł za to trafić do Azkabanu. Nie chciała teraz o tym mówić, ale przecież będą musieli to jakoś zgłosić. Co powiedzą w Skrzydle Szpitalnym? "Spadł ze schodów"? I dlatego ma teraz rozbity nos, podbite oko, rozciętą wargę i pewnie mnóstwo siniaków? James wiedział, że Naeris nigdy nie kłamie, nigdy... Jeśli zmuszą ją do udzielenia odpowiedzi, złamie się i powie wszystko. Błagała Krukona o to, by nie stracił przytomności, by nie zostawiał jej teraz samej z tą odpowiedzialnością.
- Trzymaj się... - szepnęła, zarzucając jedno jego ramię na swoje plecy i dźwigając w górę chłopaka. Przecież to nie tak znowu daleko. Po kilkunastu krokach stwierdziła jednak, że do dziedzińca nie przybliżyła się na tyle, na ile by chciała. W międzyczasie gorączkowo myślała, jak usprawiedliwić całą tą sytuację, ale choć była dobra w wymyślaniu, teraz nic nie przychodziło jej do głowy.
Powrót do góry Go down


James Waters
James Waters

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : prefekt fabularny, legilimencja i oklumencja
Galeony : 415
  Liczba postów : 343
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12628-james-waters
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12631-elmer#341248
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12629-james-waters#341244
Vivere militare est...  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Vivere militare est...  - Page 2 Empty


PisanieVivere militare est...  - Page 2 Empty Re: Vivere militare est...   Vivere militare est...  - Page 2 EmptyCzw Cze 30 2016, 08:03;

Następnego dnia obudził się wczesnym rankiem. Przez ogromne okna pomieszczenia, wlewało się słońce, stopniowo rozbudzając większość pacjentów. Nadal wszystko go bolało. Aby przekonać się jak dotkliwie pobił go ojciec, odsłonił kołdrę i podniósł koszulkę. W wielu miejscach miał siniaki. Czuł tę, że ma rozciętą wargę. W ustach nadal czuł metaliczny smak krwi. Z jego ciałem nie było tak źle, gorzej z psychiką. Jego własny ojciec rzucił na niego zaklęcie. Zaklęcie NIEWYBACZALNE, za które trafia się do Azkabanu. Nigdy nie sądził, że Gaspar go nie chciał. Zawsze słyszał od matki, że był zaplanowanym dzieckiem. Zresztą, z dzieciństwa pamiętał pewne obrazy i urywki sytuacji, kiedy bawił się z ojcem. Dopiero później on stał się dla niego nikim - po wydziedziczeniu. Teraz traktował go jak śmiecia, nie widział w nim syna, ale... wroga, winnego? To Jem uważał za najgorsze, że jego ojciec traktuje go, jak swojego wroga. Oczy mu się zeszkliły, a po jednym policzku poleciała łza, ale chłopak wytarł ją pospiesznie skrawkiem koszulki. Dopiero teraz zwrócił uwagę, że Naeris siedzi przy jego łóżku. Głową opadła na łóżko Jamesa i tak zasnęła. Ta pozycja nie wyglądała na zbyt wygodną, ale Nae jakoś zasnęła. Siedziała tu przez całą noc? Musi być kompletnie zmęczona, może warto by ją obudzić? Najdelikatniej jak umiał, złapał dłoń dziewczyny. Tak mały ruch zdążył już ją wybudzić. Roztargniona, podniosła szybko głowę i troskliwym wzrokiem spojrzała na Krukona.
- Idź do swojego dormitorium i prześpij się. - powiedział chrypliwym, słabym i załamującym się głosem. Zmartwiony patrzył na dziewczynę. Nie spała zapewne pół nocy, a nawet jeśli to w tak niewygodnej pozycji, że zapewne dostała jakiegoś skrętu szyjnego. Nadal miała na sobie tę piękną sukienkę. On natomiast był przebrany; miał na sobie jakieś dresy i zwykły t-shirt. Dość niepodobnie, jak na chłopaka. Nawet chory powinien leżeć w koszuli i krawacie. Przynajmniej, według jego psychicznego ojca.
- Słyszysz? Idź, jesteś przemęczona. - rzekł zmartwiony. Ponownie złapał ją za rękę. Nie dał rady ścisnąć zbyt mocno, ale chciał jej tym podziękować, za to, że go tu doniosła. Równie dobrze, mógłby jej to po prostu powiedzieć, ale był zbyt zmęczony, by mówić coś więcej. Jedyne co dodał, to:
- Jakby ktoś pytał, spadłem z miotły. Ty mnie znalazłaś, nie masz z tym nic wspólnego.
Powrót do góry Go down


Naeris Sourwolf
Naeris Sourwolf

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Dodatkowo : Szukająca Ravenclawu
Galeony : 3337
  Liczba postów : 1205
https://www.czarodzieje.org/t12503-naeris-cynthia-sourwolf
https://www.czarodzieje.org/t12508-listy-do-cierpkiej-wilczycy
https://www.czarodzieje.org/t12511-naeris-sourwolf#337284
Vivere militare est...  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Vivere militare est...  - Page 2 Empty


PisanieVivere militare est...  - Page 2 Empty Re: Vivere militare est...   Vivere militare est...  - Page 2 EmptyCzw Cze 30 2016, 15:42;

Nie pamiętała właściwie, jak dotarła do skrzydła. Ostatnim obrazem, jaki pojawiał jej się przed oczami, była ona sama prosząca jakąś dziewczynę, by pobiegła po nauczyciela. Teraz obudziła się, poczuwszy delikatny dotyk na swej dłoni. Kiedy podniosła głowę, musiała chwilę poświęcić na zebranie myśli i uświadomienie sobie gdzie jest. Szpitalne łóżka... wszystkie wspomnienia z wczorajszego dnia powróciły. Przypomniała sobie zaklęcie, które rzucił ojciec Jamesa. Postarała się niemrawo uśmiechnąć, by nie pokazywać, jak bardzo to wszystko na nią wpłynęło. Teraz liczył się Jem, on był najważniejszy. Kark bolał Naeris niemiłosiernie, a noga jej zdrętwiała. Przynajmniej ślady po łzach wyschły i James nie mógł się niczego dopatrzeć. Przypomniało jej się, że pielęgniarka prosiła ją, by poszła do dormitorium, ale nie chciała odejść od chłopaka.
- Jak się czujesz? - spytała, nie zwracając uwagi na to, że nalega, by odeszła. Dopiero po zadaniu pytania, stwierdziła, że jest ono idiotyczne. Chłopak został pobity przez własnego ojca, prawdopodobnie pierwszy raz w życiu przeżył uderzenie Cruciatusem... Jak mógł się czuć? Na pewno okropnie. Miał stuprocentową rację, z wykończenia ledwo trzymała się na nogach. Chwyciła jego dłoń i oplotła ją swoimi palcami. Widziała, że pomimo szybkiej pomocy i tak będzie musiał zostać w skrzydle na dużo dłużej, niż przewidywała. A przecież niedługo owutemy... Dlaczego to wszystko stało się akurat teraz? Los bywał przewrotny.
Do pomieszczenia weszła pielęgniarka z tacą, na której położyła lekarstwa dla Jema i kubek soku dyniowego. Naeris odsunęła się od łóżka i splotła ręce z przodu. Kobieta w międzyczasie coś mówiła, pytała Jamesa jak się czuje, gdzie go dalej boli i starała się udawać sztucznie miłą. Chłopak jednak odpowiadał zdawkowo, najwidoczniej też był mocno zmęczony. W końcu zostawiła go w spokoju i poprosiła Naeris, by z nią poszła. Dziewczyna niechętnie na to przystała, rzuciła tylko Jamesowi krótkie spojrzenie na pożegnanie i pozwoliła, by kobieta pociągnęła ją za sobą.
- Powinnaś już iść, on musi odpoczywać. - odezwała się uprzejmie, otwierając drzwi do wyjścia. Naeris skinęła głową, bojąc się, że przypadkiem z jej ust wymknie się "To jego ojciec go pobił i użył na nim niewybaczalnego zaklęcia". - Powiesz mi, co się stało? Naeris?
- To... ja... James... - wzięła się w garść i przełknęła ślinę. Po czym spojrzała w oczy pielęgniarki i wydusiła swoje pierwsze kłamstwo od bardzo, bardzo dawna. - Spadł z miotły. Znalazłam go na dziedzińcu. Przepraszam, do widzenia.
Po czym z trudem odwróciła się na pięcie i odeszła pospiesznie korytarzem.
Powrót do góry Go down


James Waters
James Waters

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : prefekt fabularny, legilimencja i oklumencja
Galeony : 415
  Liczba postów : 343
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12628-james-waters
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12631-elmer#341248
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12629-james-waters#341244
Vivere militare est...  - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Vivere militare est...  - Page 2 Empty


PisanieVivere militare est...  - Page 2 Empty Re: Vivere militare est...   Vivere militare est...  - Page 2 EmptyCzw Cze 30 2016, 17:08;

Pomimo tego, że spał od wielu godzin powieki stawały się coraz cięższe. Naeris nadal trzymała go za rękę, patrząc na niego troskliwym wzrokiem, kiedy do łóżka podeszła pielęgniarka z tacą pełną leków i sokiem dyniowym. Tak strasznie chciało mu się pić, dzięki Bogu, że przyniosła tego soku, aż tyle. Miał ochotę zasnąć już na wieki, nigdy się obudzić. Umrzeć? Może i tak, ale czuł się wtedy naprawdę okropnie i podle. Nigdy nie przyszłoby mu na myśl, że jego ojciec aż tak go nienawidzi. Był pewien, że chociaż jest dla niego oschły i stanowczy, to gdzieś w głębi serca go kocha, że zachowuje się tak, aby James wyrósł na dobrego człowieka. Czyli jednak, wcale tak nie było? Gaspar od początku chciał się go pozbyć, a kiedy okazało się, że Jem jest jedną z przyczyn wydziedziczenia ojca, już utwierdził się w tym przekonaniu. Czy to by znaczyło, że dzięki swojej matce nadal miał dom, a właściwie dach nad głową, a nie dom i że dzięki niej, ojciec się go nie pozbył? Dziwne, naprawdę niezrozumiałe. Jasne, matka jest dużo życzliwsza, milsza i sympatyczniejsza od ojca, ale tak samo jak on, nigdy nie okazywała mu miłości... Co prawda, pytała o kolegów czy dziewczynę ze dwa razy, podczas całych wakacji, ale zawsze wydawała się być obojętna na Jema. Z Gasparem nie rozmawiał jednak prawie nigdy, jeśli rozmową jest wysłuchiwanie jego obelg i skarg na własny temat. James tylko tego słuchał. Jedynie jego pretensji, tego, jaki to on nie jest wspaniałomyślny i świetny, kochany i życzliwy.
Gdy chłopak zobaczył, że Nae wstaje i wychodzi, chciał jeszcze na chwilę złapać ją za rękę, ale nie mógł na tyle się podnieść, by to zrobić. Dziewczyna rzuciła mu tylko krótkie, współczujące spojrzenie i odeszła. Krukon z jednej strony martwił się o nią i chciał, aby poszła odpocząć, ale a głębi serca pragnął, by przy nim została. Nie potrafił sobie tego wytłumaczyć, ale gdy była przy nim, czuł, że robi ojcu na złość i na dodatek odczuwa coś w rodzaju bezpieczeństwa. To Naeris powinna się czuć przy nim bezpiecznie, a nie on przy niej, ale kiedy była w pobliżu, czuł, jakby był jej młodszym braciszkiem, którym ona miała się opiekować. Pogrążony w myślach, opadł na poduszkę i nawet nie zauważył, kiedy zasnął.

zt x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Vivere militare est...  - Page 2 QzgSDG8








Vivere militare est...  - Page 2 Empty


PisanieVivere militare est...  - Page 2 Empty Re: Vivere militare est...   Vivere militare est...  - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Vivere militare est...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Vivere militare est...  - Page 2 QCuY7ok :: 
retrospekcje
-