Można tu spotkać najpiękniejsze ary na świecie. Papugi to zwierzęta bardzo przyjazne. Możesz być pewien, że jeśli spędzisz tu dłuższą chwilę, to jedna z nich chętnie do ciebie przyleci sprawdzając, czy masz dla niej jakieś smaczne ziarenko lub owocka. Są to też zwierzęta żyjące grupach, więc zaraz za nią pojawi się zapewne kolejna i kolejna. Może zaprzyjaźnisz się z jakimś stadkiem? Uważaj tylko, by ich nie urazić, bo dotkliwie cię podziobią.
(Rzuć dwiema kostkami w odpowiednim temacie, które powiedzą ci, ile papug do ciebie podleciało. Jeśli wyrzucisz dwie takie same kostki, papugi są wrogo nastawione i zaczynają cię dziobać!)
W którym domku spędzi noc? Chyba marzył. miała go zaprowadzić do domku, gdzie była jej prawie cała rodzina i przyjaciele? Co miała im powiedzieć "ach, nie przejmujcie się, nie znam go zbyt dobrze, właściwie przed chwilą go poznałam, ale niech tu leży". Też coś. Cy to było w jej stylu? Nie. Musiała go odprowadzić, ale nie do swojego domku. Zaśmiała się mimo wszystko. Chłopak robił sobie duże nadzieje. - Lepiej mi powiedz w którym Ty domku mieszkasz, bo nie wiem gdzie cię odprowadzić- powiedziała wprost. Była skłonna pójść do każdego domku i wypytać czy czasami nie mieszka tam chłopak. Jednak miała nadzieję, że nie będzie taki chamski i powie jej wprost. Kiedy ten zaczął coraz bardziej ściskać jej pupę tylko pokręciła głową. dobrze, pokazał jej na co ma ochotę, ale teraz chyba mógł ją już puścić. Chyba nie myślał, że pozwoli mu na coś więcej, co? - Podobało? Pokazałeś na co masz ochotę to teraz możesz mnie puścić, prawda?- powiedziała nadal ciepłym, miłym głosem. Oby posłuchał. Nie chciała by to się skończyło źle. w większości wypadków kończyło się źle. Ale coś jej podpowiadało, że chłopak nie jest większością. nie pasowało jej to co robił. nie wiedziała jednak do czego może się posunąć pijany chłopak. Słyszała, że czasami mężczyźni bywają agresywni. Kiedy dziewczyna nie chce używają przemocy. Przemocą da się rozwiązać wszystkie sprawy.
Ziewnął odstawiając Destiny. Z jego strony wszystko było żartem i nie traktował wypowiedzi o spędzeniu nocy w domku Destiny jako wiążącej propozycji. Ot żart, chciała go prowokować to przecież nie mógł pozostać jej dłużnym i grać wiecznie w jej grę. Kiedyś to musiało przejść zmianę w jego grę. Choć musiał przyznać ze jej paznokcie w barkach były uczuciem co najmniej przyjemnym. Nie żeby był masochistą czy coś. Po prostu dziewczynie brakowało siły aby zadać mu ból. -Spokojnie, znam drogę- Nagle chłopak stał się chłodny i zdystansowany w stosunku do dziewczyny. Powiedziała nie wiec nie miał nawet najmniejszej ochoty jej już dotykać. Jeśli chciała go odprowadzić to mogła mu towarzyszyć. Nie potrzebował podpórki ani kogoś kto go posprząta. Owszem był trochę pijany ale nie był to jeszcze dramat. Gorzej odczuwał skutki magii wil. Naprawdę, musiał podkreślić sobie w notatniczku zdanie o nie piciu z wilami. Ogarniało go uczucie o wiele gorsze od kaca, ale jakoś się trzymał. -Zrobiłem co chciałaś, puściłem. Skoro nie chciałaś tego to po co prowokowałaś? –Spytał chłodnym tonem jakim na co dzień obdarzał tą nie przydatną część populacji. Obecnie kobieta nie zasługiwała na nic więcej ponad to. Pocałunek był spoko, pupę też miała całkiem przyjemną ale nie chciała grać dalej w grę którą sama zaczęła, to już mu się nie podobało.
Destiny doskonale wiedziała, że to żart. Gdyby nie wiedziała zareagowałaby zupełnie inaczej, uwierz. A zatem jakby zareagowała? Pewnie bardziej gwałtowniej. Być może nawet by go uderzyła? co można było się spodziewać po wkurzonej Desce?! Uderzył ja chłód chłopaka. Po prostu nie miała ochoty być obmacaną przez kogoś, kto jutro nawet nie będzie pamiętał, ze ją zna. Nie szukała pierwszej osoby na którą mogła się rzucić, pocałować i jak gdyby nigdy nic uciec. może i była beznadziejnym człowiekiem, ale nie chciała żyć z poczuciem winy. Miała go wykorzystać w jakiś dziwny sposób? nie, nie. Nie zrobiłaby tego. Już wolała być odtrącona tak bardzo, że aż mina jej bardzo posmutniała. - to jak znasz drogę nie rozumiem dlaczego o nią zapytałeś- prychnęła i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Tak była zła, ale jeszcze bardziej było jej smutno. Nie chciała być taką suką, nienawidziła siebie teraz. Odwróciła się do niego tyłem i odetchnęła głęboko. nie mogła pozwolić by widział ją w takim stanie. Otarła szybko łzy, które naleciały jej do oczu mimo wszystko. - Kto mówił, że nie chciałam. a teraz wybacz, spadam. znasz przecież perfekcyjnie drogę. A jak nawet masz jakieś wątpliwości, to ona zawsze ci powie - popatrzyła na krukonkę i ruszyła szybkom krokiem zła, roztrzęsiona i zbulwersowana.
Serio? Konia z rzędem temu kto wytłumaczyłby Thomasowi zachowanie tej dziewczyny. Raz się klei, prowokuje i kusi żeby po kilku minutach jak gdyby nigdy nic odwrócić się na pięcie i odejść. Chłopak rozumiał że jego chłód mógł przyczynić się do takiego a nie innego zachowania dziewczyny ale bez przesady. Sama chciała go sprowokować a jak już się jej udało to wielki foch na cały świat. -Tak, dostań to czego chciałaś i się obraź. Prawdopodobnie najlepsze co możesz w tym momencie zrobić cwaniaku- Rzucił w kierunku Gryfonki, chyba nie sądziła że poleci za nią jak szczeniaczek przepraszając za swoje zachowanie. Pijany czy nie nadal był cholernym ślizgonem. Zaczął tylko ironicznie bić brawo w stronę dziewczyny. Gdyby nie dziwne zachowanie dziewczyny Thomas wcale by się tak nie zachował. Pewnie po jakimś czasie spokojnie by ją puścił, albo wręcz przeciwnie. Poszedłby z nią na całość. Oba wyjścia były równie kuszące w sytuacji która miała miejsce. I co z tego że by nie pamiętał? Przypomniałby sobie rano i namawiałby dziewczynę na drugą rundę. Czy to coś złego że był w tym momencie pijany? Wielka tragedia, trzeba było się obruszyć i udawać płacz. A potem niektórzy się dziwili dlaczego Thomas tak nie cierpiał ludzi. On gdy czegoś chciał to to brał lub o to pytał a nie owijał w bawełnę lub bawił się w jakieś gry. Udawanie niezdecydowania nigdy nie leżało w jego naturze. Chciał ją pocałować? Pocałował. Chciał zapoznać się z jej pośladkami? Zapoznał się z nimi. Tu nic nie było wymuszone. Jego samodzielne decyzje. Chciała iść niech idzie, on sobie jakoś czas zoorganizuje.
Co ona tutaj jeszcze robiła? Nie spodziewała się, że chłopak ruszy za nią nawet jeśli to była droga w kierunku domków. Z pewnością chciał trochę odczekać, albo pobyć trochę sam na sam w tamtą dziewczyną. W zwyczaju Destiny nie ma problemu w zapamiętywaniu imion. Wiadomo, imię chłopaka łatwiej zapamięta, ale te imię dziewczęce jeszcze trudniej jej szło w zapamiętaniu. Ale czy to ważne? Dla niej to było nieistotne po prostu. Przynajmniej na chwilę obecną. Usłyszała słowa chłopaka i ją to rozgniewało. Czyli ona tylko umiała się obrażać? I brać to co chciała? W większości tak było, ale nie traktowała ludzi, chłopaków jak śmieci tak jak niektóre dziewczyny i chłopaki. Zdecydowanie była złym wzorem do naśladowania, ale kto by ją chciał naśladować? Była sobą, miała przyjaciół, umiała się bawić. Czego od życia chcieć? A mimo wszystko przejmowała się. Ciągle się przejmowała tym co ludzie o niej mówią, co myślą. Nie powinna była się zatrzymywać, a tym bardziej podchodzić z powrotem do chłopaka. Jednak żadna niewidzialna siła jej nie zatrzymała. Stała kilka centymetrów od niego, był niemal na wyciągnięcie ręki. - Uważasz, że chciałam żebyś mnie pocałował a potem zaplanowałam, że się obrażę? Tak, to najlepsze wyjaśnienie. Bo ty tylko chciałbyś zaliczyć i odejść jak każdy, tak? No to proszę bardzo, chodź- wyciągnęła w jego stronę dłoń i posłała mu uśmiech, ale chyba wyszedł z tego grymas. Deska po prostu nie umiała się uśmiechać po zdenerwowaniu i płaczu nawet jeśli to nie był potok łez. Czekała na reakcję chłopaka i aż ją korciło by zabrać rękę i skrzyżować ją na piersi, ale nie, dała mu szansę.
Spojrzał na nią z góry, no pięknie. Nie dość że go obraziła to teraz go prowokowała do seksu? Co ona myśli że Thomas jest jakimś typowym ochlejem z pieprzonego Huffu? Był pijany i chciał się zabawić, ale gdyby była choć trochę milsza to na pewno nie byłby tak ordynarny jak teraz. Dziewczyna naprawdę była pełna sprzeczności. Uśmiech, prowokacja, płacz a teraz chcica? Chaotyczne nawet jak na kobietę. Mimo rosnącej złośći Thomas chwycił dłoń kobiety pewnym ruchem i trzymał w uścisku - Jak bym chciał was zaliczyć i uciec to nie przedstawiłbym się prawdziwym imieniem. Uważam że ten twój ostatni płacz był grą- Z całą swoją pewnością spoglądał w oczy dziewczyny. To nie było realne żeby stany tak szybko się zmieniały. Był zbyt dobrym obserwatorem żeby taki mały fakt mu umknął. Nie sądził żeby jej zaproszenie się spełniło. To zwykła czcza obietnica która przy próbie realizacji obróci się w płacz i wyrzuty jakim to on nie jest okropnym człowiekiem. A co się tam przejmować, jej gra jej zasady. Sama powinna dbać o swoje bezpieczeństwo w towarzystwie Thomasa. On nie miałby problemu z uprawieniem miłości w papugarni, dobrze że ta druga strona wymięknie. A przynajmniej takie miał przeczucie, cóż mogła zrobić mała szesnastolatka tak staremu gościowi. Zbliżył się do niej zatrzymując swoje usta kilka minimetrów od jej -I co teraz panno odważna?- Spytał patrząc jej głęboko w oczy, wisząc przy jej ustach
To prawda, Destiny zachowywała się w tym momencie gorzej niż kobieta. Grabiła sobie, ale miała świadomość, że nigdy go już nie spotka to wolno jej. Jednak czy wolno było traktować w ten sposób jakąkolwiek osobę? Zachowała się naprawdę koszmarnie. Już miała zabrać rękę i wybuchnąć śmiechem kiedy poczuła, że ten ją łapie. Nie spodziewała się tego, nie taki miała plan. Mimo wszystko posłała mu ironiczny uśmiech i popatrzyła na papugi. Oh biedne, na pewno miały teraz dziwny widok. Ale one musiały mieć niesamowite życie. - A skąd mam wiedzieć, że to jest twoje prawdziwe imię? Może to właśnie jest jakaś cholerna gra, a nie mój płacz. Nie potrafię płakać na zawołanie. Musiałabym być tobą by takie coś umieć i wykorzystywać- fuknęła widząc jego złość w oczach. Nie zamierzała go rozzłościć. Co może zrobić taki chłopak w przypływie gniewu? Nie wiedziała co ona sama zrobiłaby a co mówić on. Tak, zdecydowanie miał ją za gówniarę, która nic nie potrafi. Może i brał to ci chciał, ale to za kogo uważa ją to inna sprawa. Zrobiła się nieufna i jej mięśnie się spięły. Ta gra zaczynała się robić chora. Dla niej to nie była żadna gra, ale skoro chłopak tak uważał to niech będzie. Stanał bardzo blisko niej, a kiedy mówił poczuła jego oddech na sobie. - A co teraz ma być? Cholernie mam dość tego papugarium. Jestem dziwna i mam wrażenie, że one się na mnie gapią- burknęła.
Wszystko działo się według przewidywań ślizgona. Dziewczyna nie zrobiła kompletnie nic. Choć wytrzymanie w takiej odległości to też jakiś czyn. W głębi ducha Thomas stwierdził że gdyby nie zachowywała się tak chaotycznie, mogła by być ciekawą młodszą koleżanką. No cóż, nie ze wszystkimi można się dogadać. -Spokojnie. Thomas Demone, domek numer osiem. Przyjdź i sprawdź jeśli wątpisz w moje personalia.- Rzucił odsuwając się od dziewczyny. Chciał ją sprawdzić a nie zrazić do siebie. Choć to drugie już pewnie zostało osiągnięte. Kto by się tam przejmował. Thomas nie sądził żeby zrobił coś złego więc nie zamierzał przepraszać dziewczyny za swoje zachowanie. Nie zrobił nic wbrew niej, a przynajmniej tak mu się wydawało. Szkoda było tylko tego jak alkohol w jego żyłach tracił powoli swą siłę. Kto by przypuszczał że to spotkanie sprawi że prze trzeźwieje? Nie miał zielonego pojęcia czy to dobrze dla jego otoczenia. Tak czy siak, coraz mniejszy odczuwał gniew z powodu zachowania Destiny. Na trzeźwo prawdopodobnie nawet by na to nie zareagował. Cóż ten cholerny alkohol robi z ludźmi? Nawet tak spokojni i kulturalni młodzi ludzie jak on zmieniają się w potwory. -Skąd mogę wiedzieć? Nie mi oceniać czy jesteś dziwna. –powiedział puszczając dłoń Gryfonki. Nie było już potrzeby inicjowania kontaktu fizycznego, sprawdził co chciał. Można było odpuścić i dać jej wygrać. Papugi? Thomas totalnie o nich zapomniał. Ponoć miały oblatywać każdego bez wyjątku a tą wojującą na swój specyficzny sposób omijały… Dziwne.
Gdyby nie zachowywała się tak chaotycznie i ciągle byłaby w jednym miejscu to zdecydowanie nie byłaby sobą. To była jej cecha po prostu. O dziwo, lubiła się za to jaka to jest. Może czasami mówiła inaczej, ale to tylko dlatego, że miała ciężkie dnie. Nawet jej się takie zdarzały, widzicie? - Nie wątpię, ale... wpadnę na pewno. Możesz mnie oczekiwać. Mogę przyjść w najmniej oczekiwanym momencie. Z resztą taki mam zwyczaj.- oh tak, Destiny ma złe wyczucie czasu. Zawsze wpada kiedy nie trzeb i bywają sytuacje bardzo krępujące. Jej to nigdy nie przeszkadza, trzeba się dobrze zamykać. najlepiej tak by żadne zaklęcie nie wyważyło drzwi. a więc... trzeba było się dwa razy zastanowić zanim zaprasza się deskę do domku czy gdziekolwiek indziej. Kiedy ten puścił jej dłoń skrzyżowała ręce na piersi bo nie wiedziała co z nimi zrobić. Często tak miała. dość dziwna sytuacja z rękami. Nie mała w ogóle pojęcia co teraz robić. Odchrząknęła głośno. - Widzę, że nic nie idzie po mojej myśli więc może tutaj się pożegnamy? Jutro z pewnością wpadnę do ciebie. A może nie jutro? Kto wie- zaczęła, chociaż w głowie miała zupełnie inny plan.
Krukonka przyglądała się im w milczeniu. Właściwie to nie miała pojęcia co powiedzieć. Uśmiechnęła się tylko na propozycję Des upicia jej, bo z tego co zrozumiała, nie była poważna. Letta postanowiła jednak zmienić temat, bo poczuła się odłączona od świata tej dwójki. Nie za bardzo tylko wiedziała co tu zrobić bo powiedzenie "Hej, nie ignorujcie mnie tak bo się obrażę" mogło by wyjść dość... głupio. Postanowiła, więc spróbować zażartować. - Zaczynam żałować, że zmusiłam was do demonstracji efektów alkoholu. - Mówiąc to uśmiechała się na samą myśl o tym poważnym tonie który towarzyszył jej w wypowiadaniu tych słów. Z tego co zauważyła, nadszedł moment rozstania, pewnie Thomas sobie pójdzie, Deska też, a jej pozostanie również gdzieś wyruszyć.