W przypadku, gdy Główna Aula jest zajęta, zajęcia zawsze mogą się odbywać w Dodatkowej Auli. Mimo, iż jest nieco mniejszych rozmiarów niż ta pierwsza, bez problemów pomieści uczniów z danego wydziału. Ściany są w kolorze jasno szarym, a choć nie zdobią ich piękne malowidła, wnętrze na pewno zdobywa dzięki zupełnie fascynującemu, okrągłemu sklepieniu. Nie brakuje na nim drobnych malowideł przedstawiających różne stworzenia.
Aha dziękuję, szepnął znowu- Może dołączysz do nas przy biurko, postaram się nie nudzić, Odwrócił się i podążył do biurka patrząc równocześnie jak Elene coś notuje, a zarazem podziwia jego zestaw. Przepraszam za moją nieobecność mam nadzieję , że nie uraziłem- Zwrócił się do Eleny
-Oczywiście.- odpowiedziałą dalej nie uśmiechając sie. Moze i Aleksander miał nadzieję, ze Elena niczego nie usłyszy z jego rozmowy z Margaret. Zaśmiała się cichutko gdy dowiedziałą sie po co właściwie robi ten leiksir. A gdy spytał o umiejętności w dziedzinie jezyka rozyjskiegu jej uśmiech stał sie triumfalny. Nieswiadomie zaczęla śpiewać po rosyjsku, tak jak to miało miejsce na imprezie powitalnej na poczatku roku. Wraz z kolejnymi zwrotkami śpiewałą coraz głosniej, a jej wymowa była czysta i perfekcyjna. Jednak przez cały czas nawet nie zerlnęła w stronę mężczyzny i uczennicy z jej domu. Wtedy Aleks znów stanął przy niej. -Ależ nie. nic się nie stało.- powiedziałą grzecznie, na chwilę przerywając śpiew, po czym kontynułowała swą piosnkę.
Ostatnio zmieniony przez Elena Marion dnia Sro 23 Lut 2011 - 13:51, w całości zmieniany 1 raz
Podążyła z Aleksandrem do biurka przy tablicy. Usiadła wygodnie na krześle i po prostu przyglądała się dalszym poczynaniom. W tym momencie żałowała, że nie uważała na zajęciach z eliksirów. Być może teraz akurat wiedza na ten temat by jej się przydała.
- No to mamy kólko konspiratorów, i nie udawaj Elena, że nie słyszłaś, zadam proste pytanie wchodzisz czy też nie- Aleksander spojrzał na nią- odezwał się po rosyjsku,- i przestań śpiewać bo mi tu jeszcze kogoś zwabisz- uśmiechnął się do niej,a to mała żmijka. Od razu przyjemniej pracować.
Obrzuciła szybkim spojrzeniem Margaret, po czym przeniosła wzrok spowrotem na mężczyznę. -Oczywiście, ze wchodzę..- odpowiedziała rownież po rosyjsku i zaśmiaął sie dżwięcznie. -Dobra, dobra, już przestaje, nie denerwuj się.- powiedział juz po angielsku. jeszcze chwilę chichotała po czym znów przybrała swoj poprzedni wyraz twarzy "królowej śniegu". -To co dalej?- spytała spoglądając na tablicę i studiując ją po raz kolejny.
- Czyli wszystko wyjaśnione- uśmiechnął się- spraw pierwsza , trzeba nauczyć was go ważyć, spraw druga gdzieś przetestować najlepiej na nas samych aby eliksir pozostał w tajemnicy, a potem pomyślimy.- Zamyślił się- Czy są jakieś uwagi.
-Jak dla mnie nie, poza tym, ze już kiedyś ważyłam podobny eliksir. Ale to było dawno temu, miała dziesięć lat i nie wiele pamiętam, ale cos tam jeszcze mi w głowie zostało.- powiedziała nie odrywając wzroku od tablicy.
- Eliksir jest prosty, ale rzadko w formie eterycznej, bo to już jest zabawa. Dobra zacznę od podstaw bo mamy tu osóbkę raczej nie w temacie. - Wskazał na składniki mamy tu, mój własny eliksir podstawowy dostarczę go wam potem, do tego standardowy skład mikstury, czyli odrobinę ..- opisywał bardzo dokładnie składniki- ale uwarzenie go to punkt pierwszy, potem zaczyna się wyższa szkoła, nadanie mu formy lotnej, do tego już trzeba trochę czasu i umiejętności, ale dla tego stosuje podstawę numer 4, ma tendencje to samoczynnej i całkowitej zamiany w parę, po uzyskaniu odpowiedniej temperatury i skrapla się dopiero przy temperaturach ujemnych, wiem jestem z niej dumny.- Uśmiechnął się do Eleny- - tyle że nadawać mu formę trzeba dopiero po co najmniej 24 godzinach, a potem uważać tak więc zaczynam, czy wszystko jasne, -ruszył do kociołka.
Marg oczywiście średnio rozumiała, ale, żeby nie wyjść na idiotkę tylko potakiwała i wpatrywała się w Aleksandra z zainteresowaniem. Miała nadzieję, że to wystarczy, a jej rola będzie polegała na rozmieszczeniu eliksiru po zamku i ewentualnym zastosowaniu go na sobie.
Oczywiście ona zrozumiała wszystko. Eliksiry to był jeden z jej ulubionych przedmiotów. Gdy mężczyzna uśmiechnał się do niej, odwzajemniła uśmiech i dalej sluchała z zainteresowaniem. Podazyła za nim do kociołka i dalej się nie odzywając przyglądała sie czynnościom Aleksandra.
- Dobra niech symfonia się zacznie- zamknął oczy i skupił się, nagle rozpoczął swój taniec z kociołkiem, sposób w jaki tworzył eliksiry, wiele osób potrafiło zadziwić, każdy składnik trafiał do kociołka z precyzją muzyka grającego koncert Rachmaninofa, po kolei nikły a eliksir stawał się coraz bliższy ukończenia, Na twarzy Aleksandra zastygł wyraz skupienia. Gdy tylko eliksir był gotów zwrócił się do koleżanek- Czy powtórzyć raz jeszcze.
Elena przez cały czas robiła notatki. Nie zwrociła większej uwagi na "taniec" mężczyzny, ale musiaął przyznać, iż był on imponujący. -Jak dla mnie nie trzeba, ale nie wiem jakz Margaret.- Odpowiedziaął na jego pytanie zamykajac na chwilę zeszyt. Spojrzała na dziewczynę siedzącą przy stole. Nie znałą jej zbyt dobrze. tylko tyle co z widzenia, ale coś jej podpowiadało, ze z eliksirow, to ona dobra nie była.
- Dobrze- Spojrzał na wyraz twarzy Margaret- To jest podstawa naszego planu- Powąchaj Elena, i zauważ że eliksir nie wydaje żadnego zapachu, i jest kompletnie bezbarwny- A teraz wasz kolej na jakieś uwagi. Potem z każdą z was będę uczył jak go wytworzyć.
Zrobiła jak kazał. Żeczywiście, eliksir był bez wonny i bezbarwny. Ale co ze smakiem? -Masz rację. A co ze smakiem?- spytała pamiętając iż najlepiej by było gdyby eliksir był całkiem niewyczówalny, wiec rownież i bezsmakowy. -Chetnie jeszcze trochę poćwiczę.- powiedziałą i uśmiechnela sie lekko.
W formie Eterycznej, nie będzie posiadał smaku, ale o wszystkim przekonamy się niedługo, teraz trzeba jedynie rozważyć gdzie przeprowadzimy próbę do tego czasu przygotuje też antidotum:- Zwrócił się do współkonstruktorek psikusa.: Elena przy okazji, masz dryg do eliksirów.
-Jak chcesz...- mruknęła w odpowiedzi na jego uwagę o stanie skupienia mikstury. Kiwała głową na jego następne słowa o anditodum i tak dalej. Odezwała się dobiero słysząc komplement. -Dziękuję.- podziękowała i znów lekko sie uśmiechnęła. -A co powiedz na... Jedną z wolnych klas w naszej części zamku?- spytała mając na myśli miejsce na testowanie produktu.
- Czy powtórzyć raz jeszcze. - Jasne, że Marg nic nie rozumiała, ale potrząsnęła głową. Nie chciała wyjść na idiotkę. Powąchała eliksir. - No, nieźle. - Uśmiechnęła się lekko. - Tak, zamkniemy się w którejś z nich. - To był chyba najlepszy pomysł co do testowania eliksiru. - Chyba, że wybierzemy się nocą do Zakazanego Lasu.
uśmiechneła się słysząc propozycje wybrania sie do Zakazanego Lasu, nawet jesli była to tylko uwaga etoryczna. -Mi Zakazany Las pasuje, nawet bardzo.- powiedziała z uśmiechem z ktorym wyglądała trochę strasznie.- Chyba, ze się boicie...- dodała ze złośliwym i nadal troche strasznym wyrazem twarzy.
Margaret podzielała entuzjazm Eleny co do Zakazanego Lasu. - Myślę, że Zakazany las to będzie dobre miejsce. - Mrugnęła do Gryfonki. - Jak myślisz Aleksandrze? - Na jej twarzy zagościł zły uśmiech. - Czy może ty się boisz?
No nie na straszenie je wzięło. - Jedyne co mnie przeraża to moja facjata w trakcie porannej toalety- uśmiechnął się bezczelnie- Pamiętajcie że mówicie do absolwenta Durmstrang moje drogi strachy, który raczej w tym wypadku do strachliwych nie należy z powodu jakiejś nocnej wycieczki do lasu.
Margaret wypięła pierś do przodu. - Wiesz... Są rożni ludzie. Nie chciałyśmy oceniać po pozorach, nie? - Popatrzyła na Gryfonkę i puściła jej oczko. - Nie wyglądasz ani na bojnego, ani na odważnego. Lepiej się upewnić. - Spojrzała na Aleksandra z ukosa.
- Niech zgadnę Gryfonka- spojrzał na Margaret- odwaga jako główny czynnik wyboru , do domu.- uśmiechnął się- Fakt spójrz na mnie i zastanów się czemu miałbym, się bać wycieczki do lasu, który w niczym nie przypomina, terenów zielonych wokół mojej Alma Mater, szczególnie w te lutowe wieczory.
Popchnął drzwi do auli. Był pewny, że wewnątrz jest pusto. Zastał tutaj jednak trójkę młodych ludzi. Postanowił podejść bliżej i dowiedzieć się co owe persony tutaj robią. Zamknął za sobą drzwi i po kilku krokach zauważył swoją siostrzenicę Margaret. Pomachał jej z daleka i uśmiechnął się. - Witam was. - Powiedział spokojnie, swoim niskim aksamitnym głosem. Oczywiście podejrzewał co się tutaj dzieje, ale musiał się upewnić. - Jestem Aksel Gimle. - Przedstawił się kłaniając dwóm pozostałym osobą. - Zechcecie opowiedzieć mi coś więcej o tym eliksirze? - Wskazał na fiolkę trzymaną przez chłopaka.
- A to pokazywałem, tym tutaj uczennicą, możliwą modyfikację, jakie można wprowadzić w przepisie na Eliksir rozśmieszający- Spojrzał spokojnie w Kierunku Nowoprzybyłego- Jeśli nie ma Pan nic przeciwko, po prostu bawiłem się recepturą, kiedy weszły, więć postanowiłem im ją wytłumaczyć. A tak na marginesie jestem Aleksander Brendan student na Katedrze MK, z kim mam przyjemność. -Odparł spokojnym tonem, i kamienną twarzą.
Marg śledziła poczynania Aleksandra gdy do auli ktoś wszedł. Dopiero kiedy podszedł bliżej rozpoznała w nim swojego wujka Aksela. Pomachał jej, więc odmachała z uśmiechem. Nie denerwowała się, bo wiedziała jaki był. - Cześć wujek. - Rzuciła z uśmiechem w jego stronę.
Akselowi podobała się odpowiedź młodzieńca. - Już mówiłem, że nazywam się Aksel Gimle. Miło mi cię poznać. - Ukłonił się jeszcze raz. Chłopak najwidoczniej się zamyślił lub celowo zignorował go. Aksel jednak udawał, że wcale nie jest urażony. Chociaż odrobinę był. Tym bardziej, że na pewno był od niego trochę starszy.