Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Droga do Doliny Godryka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


László Magyar
László Magyar

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 44
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 1086
  Liczba postów : 190
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11690-laszlo-magyar
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11735-laszlo-magyar
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11734-laszlo-magyar
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyCzw 21 Sty 2016 - 16:06;


DROGA DO DOLINY GODRYKA


Wychodząc z leśnej drogi, która była nieprzyjemna dla stóp wędrowców, natrafiamy na bruk. Kostka ułożona była w taki sposób, jakby zwykły człowiek ustawiał ją z niesamowitą precyzją, konsekwencją i cierpliwością. Za pomocą magii jednak cała droga powstała w kilka chwil. Kolorowy bruk ułozony został we wzory i napisy, które od razu napełniały optymizmem. Zwiastują one bowiem fakt, iż Dolina Godryka znajduje się niedaleko. Wystarczyło kilka minut marszu lub nawet mniej, jeśli używało się innego środka transportu, a miasteczko czarodziejów zachwycało swoim klimatem. Droga jednak nie zawsze jest spokojna. Tylko niewielki jej skrawek otoczony jest drzewami, dlatego też niekiedy wiatr potrafi być silniejszy niż można by się tego spodziewać, a w konsekwencji można stracić nakrycie głowy, czy co bardziej chudego skrzata domowego. Oczywiście jesteśmy w świecie czarodziejów, więc wiatr jest naszym najmniejszym zmartwieniem.

Uwaga!
Wchodzisz tu na własną odpowiedzialność! Kostki, które tu wyrzucisz mogą ci dać bardzo duży potencjał magiczny, niesamowite przedmioty itp. Jednak możesz też zachorować na nieznaną chorobę, poważnie się poranić lub stracić dużo pieniędzy.
Zanim rzucisz kostką, upewnij się, że znasz zasady wynikające z rzutu.


1 -  Idąc przed siebie zauważasz błysk na poboczu. Podchodzisz doń zaciekawiony i wyciągasz rękę by sięgnąć po tajemnicze świecidełko. Kiedy twoje palce dotykają powierzchni przedmiotu z ulgą stwierdzasz, że jest to zimny kawałek metalu, a nie ukryty stworek. Podnosząc znalezisko widzisz...
Spoiler:

2 - Szedłeś spokojnie do miasteczka, kiedy ni stąd ni zowąd rozmyślania przerwało Ci donośne burczenie w brzuchu. Chcąc coś szybko zjeść, rozglądasz się dookoła. Pomiędzy drzewami znajdujesz niewielką kolonie grzybków. Chcąc spróbować, czy nie są przypadkiem trujące, dotykasz je koniuszkiem języka by wyczuć goryczkę. Niestety, ale w tym momencie zachorowałeś na Groszopryszczkę.
Spoiler:

3 - W krzakach na poboczu usłyszałeś jakieś szmery. Jako dzielny mag idziesz sprawdzić co to jest w nadziei, że spotkasz jakieś niebezpieczne stworzenie. Z ekscytacji drżysz, a gdy zaglądasz w krzew... Okazuje się, że to zwykły królik, piekielnie czegoś przestraszony. Kiedy się odwracasz, widzisz tylko wielki kij lecący w stronę twojego brzucha. Czerwony kapturek zaczął okładać Cię swoją lagą, a przez zaskoczenie nie byleś w stanie nic zrobić. Kiedy sobie poszedł stanąłeś przed wielką niewiadomą. Twoja różdżka...
Spoiler:

4 - Kiedy szedłeś brukiem, niespodziewanie zaczął cię uciskać pęcherz. Chcąc iść na stronę oddalasz się od gościńca w poszukiwaniu chociaż namiastki prywatności. Kępy trawy i patyki nie pozwoliły Ci zauważyć dziury, w którą wpadłeś zaskoczony. W dziurze nie byłeś sam, ponieważ mogłeś zauważyć też węża. Gad przyglądał Ci się, ale nie atakował. Stałeś chwilę wpatrzony w niego słuchając syków.
Spoiler:

5 -  - DRĘTWOTA! - usłyszałeś tylko, kiedy zza drzewa wystrzelił w Ciebie czerwony promień. Przyglądałeś się jak młody, niezadbany czarodziej odbiera Ci pieniądze, a na do widzenia kopie Cię jeszcze w twarz. Po przebudzeniu brakuje Ci 50 galeonów, ale z całą pewnością coś zyskałeś.  
Spoiler:

6 - Kiedy z głowa w chmurach przemierzałeś okolicę, nagle usłyszałeś czyjś pisk. Jako skory do pomocy obywatel wyciągnąłeś różdżkę i popędziłeś na pomoc w stronę hałasu. Kiedy dotarłeś na miejsce twoim oczom ukazała się chmara Chochlików kornwalijskich, które napastowały dziecko. Kilka sprawnych ruchów i udało Ci się przegonić stworzonka tym samym ratując ofiarę. Łzom i podziękowaniom nie było końca, a Ty jesteś bogatszy o nowe doświadczenie.
Spoiler:

Powrót do góry Go down


Aaron O'Connor
Aaron O'Connor

Nauczyciel
Wiek : 46
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172
Galeony : 234
  Liczba postów : 335
https://www.czarodzieje.org/t16695-aaron-o-connor
https://www.czarodzieje.org/t16712-poczta-aarona-o-connora#463062
https://www.czarodzieje.org/t16696-aaron-o-connor
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyPon 22 Paź 2018 - 20:02;

Szedł spokojnie drogą
drogą wydeptaną przez ludzi.
Spokojnie, bez pośpiechu, powracał z uczuciem wyssania energii, w wyniku czego chciał tylko i wyłącznie wskoczyć do własnego łóżka oraz zasnąć. Co prawda nie było to wyczerpanie w najgorszym wydaniu; po prostu, jak to bywało w tym zawodzie, musiał uporać się z wyjątkowo zamkniętymi na wiedzę uczniami; o ile nie zmuszał do udziału na własnych zaklęciach, o tyle niektórzy traktowali je jak prawdziwe pobojowisko, gdzie można dosłownie wszystko. Owszem, starał się przymrużać oko na niektóre wybryki, aczkolwiek nie mógł pozwolić sobie na rozniesienie zajęć za pomocą jednego wielkiego wybuchu, tudzież jakimś cudem ogarnął tych młodszych i tych starszych; obyło się bez większych szlabanów. Westchnąwszy cicho, rozciągnął ręce, by poprawić sobie krążenie krwi; rzuciwszy zaś wzrok na okoliczne liście, myślał nad kolejnymi ciekawostkami, które zachwycały go w wyniku tak małej znajomości natury oraz jej różnych zachcianek. Po chwili pierścienie tęczówek z łatwością wylądowały tajemniczy błysk, by następnie skupić niemalże całkowitą uwagę artysty, w związku z czym przykucnął oraz zobaczył.
Wachlarz? Gdzieś słyszał o wachlarzach, ale nie miał pewności, gdzie one występują; niemalże nowy oraz całkowicie pozbawiony wad, zerkał na niego oraz wręcz zachęcał do jakiejkolwiek interakcji. O'Connor na początku się zastanowił nad własnymi poczynaniami (głupio byłoby, gdyby przedmiot użarł mu trochę rękę), aż ostatecznie zadecydował się wziąć tym samym rzecz do dłoni, nie odczuwając w żadnym stopniu negatywnej energii. Czyżby mu się przyfarciło? Najwidoczniej, skoro jeszcze był w jednym kawałku, by następnie przejść dalej, do swojego domu.

| zt

Kostka: 1, i
Powrót do góry Go down


Aurora Therrathiel
Aurora Therrathiel

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : Znamię w kształcie listka na barku, tęczówki zlewające się ze źrenicami
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 747
  Liczba postów : 819
https://www.czarodzieje.org/t15543-aurora-therrathiel#417307
https://www.czarodzieje.org/t15571-necessitas#418867
https://www.czarodzieje.org/t15522-aurora-hestia-therrathiel#416768
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyPią 16 Lis 2018 - 11:23;

Tego dnia zamierzałam wybrać się na krótkie zakupy w Dolinie Godryka, a potem odwiedzić przyjaciółki. Wszystko sobie skrupulatnie zaplanowałam, niestety cała sytuacja ułożyła się nie do końca po mojej myśli. Zaburzenia magii nie pozwoliły mi się teleportować wprost do Doliny - wylądowałam poza miasteczkiem, ale z racji tego, że nie było to daleko, a dzień był całkiem ciepły zdecydowałam się na mały spacer. Zamyślona szłam piękną drogą do Doliny, gdy nagle usłyszałam przerażony pisk. Momentalnie sięgnęłam po różdżkę i na tyle szybko na ile pozwalała mi ołówkowa spódnica popędziłam w stronę hałasu. Jakież było moje przerażenie, gdy dostrzegłam chmarę chochlików kornwalijskich atakujących dziecko. Bez chwili wahania rzuciłam kilka prostych zaklęć, która w okamgnieniu odpędziły stworzenia. Mała dziewczynka okazała mi całą masę wdzięczności, niemal rzucając mi się na szyję. Chcąc, żeby uniknęła nieprzyjemnych przygód odprowadziłam ją do domu, co spotkało się z wielkim podziękowaniem ze strony jej matki.

Kostka: 6,4

Powrót do góry Go down


Matthew Alexander
Matthew Alexander

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 43
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Galeony : 688
  Liczba postów : 1311
https://www.czarodzieje.org/t16392-matthew-alexander#449540
https://www.czarodzieje.org/t16400-matthew-alexander#449655
https://www.czarodzieje.org/t16387-matthew-alexander
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyWto 11 Gru 2018 - 16:08;

Swobodna podróż po Dolinie Godryka.
Czy na pewno taka spokojna? Niewyspane dni zdawały się odbijać na jego świadomości, kiedy to stawiał kolejne kroki, spoglądając na drzewa, które już dawno znalazły się pod warstewką puchu. Zima wydawała mu się być jedną z najbliższych pór roku, nawet jeżeli wciskał mocno dłonie do kieszeni, zastanawiając się nad tym, czy to wszystko znajduje swoje odzwierciedlenie w jego zniekształconym umyśle, czy może jest tylko fałszywym złudzeniem, mającym przede wszystkim na celu załagodzenie jego choroby. Leki na szczęście wziął, kiedy to odbywał pustelniczą podróż poprzez wydeptaną dróżkę; jak widać, Dolina Godryka wcale nie była tak opustoszała, wbrew wszelkim myślom. Sam pewnie by tutaj mieszkał, gdyby nie prosty fakt - brak technologii osób niemagicznych, bez której nie wyobrażał swojego własnego życia. Jakby nie było, więcej znał się na ich kulturze niż na przedmiotach, którymi posługują się czarodzieje, tudzież musiałby uczyć się wszystkiego od początku, czując tym samym niedosyt. Ewidentnie - bezpieczniej w domku, który posiadał bardzo spory ogród, a który być może za niedługo przebudowuje ze względu na fakt powiększania się rodzinki zwierzęcej.
Nie wiedział, że zagrożenie mogło nadejść z tak prostej strony.
Krzyk rzucanego zaklęcia, fakt ciała, które runęło na ziemię, oszołomienie; to wystarczyło, by jakiś złodziejaszek zwyczajnie zabrał mu ciężko zarobione galeony, otrzymując tym samym coś w zamian - proste kopnięcie w twarz. Dopiero chwilę po tym był w stanie się otrząsnąć, wydostając spod zimnej pierzyny sypiącego śniegu. Jak się okazało, kiedy to poruszył dłonią, a co nie dawało mu się jakoś specjalnie we znaki, miał złamany nos oraz poplamione ubrania przy pomocy krwi - jeszcze ciepłej, aczkolwiek zdającej się być wyjątkowo trudną do wyczyszczenia substancją. Bez namysłu postanowił ogarnąć samego siebie i użyć z początku Epiksey wraz z Chłoszczyść, co się nie udało; różdżka zdawała się być w tych rewirach nieposłuszna. Ponowne zamachnięcie się drewnianym kijkiem również niczego nie wniosło; dopiero trzeci raz przyniósł skutek, tym samym nie tylko składając jego nos w całość, lecz także usuwając plamy na ubraniu.
Szlag by to trafił.

| zt

Kość: 5 + zakłócenia poniżej
Powrót do góry Go down


Thomen J. Wessberg
Thomen J. Wessberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 265
  Liczba postów : 343
https://www.czarodzieje.org/t16460-thomen-j-wessberg
https://www.czarodzieje.org/t16485-grozny#452917
https://www.czarodzieje.org/t16467-thomen-j-wessberg
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptySro 12 Gru 2018 - 14:59;

6 i 5-nieparzysta



Nie miał dzisiaj go głowy do niczego. Ciągle go coś rozpraszało, dlatego postanowił udać się na spacer. Zawsze pomagał i nie wiedział czy to dzięki świeżemu powietrzu, czy może dzięki zmęczeniu jakie towarzyszy przy dłuższych wyprawach Thomena.
Kiedy tak szedł, kompletnie nie skupiając się na tym, co działo się wokół, usłyszał pisk. Przystanął i czekał, bo mogło mu się jednak wydawać, prawda? Jednak kiedy ten dźwięk się ponowił, wyciągnął pospiesznie zza paska spodni różdżkę i pobiegł w kierunku miejsca, z którego dochodziły krzyki. Przystanął kiedy zobaczył masę Chochlików konrwalijskich, które niemal atakowały dziecko. Nie dość, że były paskudne to strasznie agresywne jak na tak małe stworzonko. Uniósł pospiesznie różdżkę i użył zaklęcia, które odrzuciło je od dziecka. Najwidoczniej mocno się przestraszyły tego zaklęcia, a może odleciały na bezpieczną odległość.
Przyjął podziękowania i uśmiechnął się lekko. Odprowadził dziecko do wioski, gdzie samo popędziło w kierunku swojego domu.

/zt
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyWto 29 Gru 2020 - 15:20;

Wybrała się do Doliny w prostym celu - potrzebowała jagód jałowca, a dobrze wiedziała, że rosły one na drodze prowadzącej właśnie w tamtym miejscu. Pogoda nie była zachęcająca do spacerów, ale Irv i jej nierozłączny cieplutki komplet byli gotowi na wyprawę. Szczelnie opatuliła się nie tylko szalem, ale pod puchową kurtką zadbała o odpowiednią izolację cieplną. Do tego założyła na dłonie rękawiczki, a na rude loki wcisnęła wełnianą czapkę. W takiej zbroi nie straszne jej było żadne zimno. A przynajmniej z teorii, bo w praktyce, gdy tylko pojawiła się w Dolinie, poczuła chłód, otaczający jej jasną karnację.
Chcąc jak najszybciej powrócić przed ciepły zamkowy kominek od razu zaczęła rozglądać się za tym, po co tutaj przybyła, ale zamiast wypatrywanej rośliny znalazła coś zupełnie innego. Dzikiego puchona, którego już kojarzyła nie tylko z widzenia, ale i miała okazję poznać go lepiej na lodowisku.
-Felinus? Miło Cię widzieć. - Przywitała się z nim ciepło. - Wycieczka do Wioski? - Zagadała, przystając na chwilę. Jałowiec przecież jej nie ucieknie, a z borsukami bywało różnie.

@Felinus Faolán Lowell

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyWto 29 Gru 2020 - 17:07;

Piernikowa ucieczka! Próba VIII: 76, oł je

Ponownie nawiedził Dolinę Godryka.
Nie bez powodu - poszukiwanie składników na najprostsze eliksiry zdawało się nie mieć sensu, ale koniec końców mógł z nich skorzystać w celu obniżenia kosztów produkowania ciągle wiggenowych. Jakieś dziwne przeczucie nakazywało mu mieć przy sobie chociażby jedną fiolkę tego wywaru, jakoby sama różdżka nie jest w stanie zdziałać zbyt wielu rzeczy. Kiedy to swobodnie stawiał kolejne kroki, a chłodne powietrze uderzało w jego twarz, powodując tym samym delikatne zaczerwienienie policzków, nie spodziewał się tego, co jeszcze tutaj może spotkać. Poruszał się ostrożnie, lawirował wręcz między kolejnymi krzewami, starając się dostrzec cokolwiek, co mogłoby być w rzeczywistości użyteczne, lecz jego próby na razie były nikłe i pozbawione jakichkolwiek widocznych efektów. Ani drzewa wiggenowego w okolicy, ani asfodelusa. Jakby los starał się z niego zakpić dość porządnie, ale on... no cóż, nie poddawał się. Nie zamierzał, tym bardziej że zdołał naprawdę sporo względem własnego ja zrobić i tym samym sporo osiągnąć. Wiele postanowień zdołało się narodzić przed rozpoczęciem Nowego Roku, podczas którego miał pewne plany. Zresztą, jak zwykle - choć obarczone były pewnym ryzykiem, nie zamierzał z nich wcale tak łatwo rezygnować. Poprawienie kurtki stało się poniekąd tym samym nikłym gwarantem, jakoby chęcią przygotowania się do nadchodzących wydarzeń, podczas których to pozostałby sam. Sam, niczym ten mały palec, kiedy to zdawał sobie sprawę z tego, iż będzie musiał tym samym uważać.
Dziki Puchon, znajdujący się na wolności, gdy usłyszał własne imię, odwrócił się w stronę rudowłosej dziewczyny, która nie bez powodu przykuła jego uwagę. Ostrożnie się do niej uśmiechnął, zachowując tak charakterystyczny spokój we własnych źrenicach, aczkolwiek na tym nie zaprzestał. Otworzywszy usta, z nich wydobyły się słowa, które ułożył następnie w zdania. Stanowiące jedną, swoistą całość.
Irvette? Nie spodziewałem się, że cię tutaj spotkam. — dodał przyjaźnie, kiedy to odwrócił się w jej stronę, mając nadzieję tym samym na to, iż jeżeli spotkają jakieś pierniki, to nie będą to te powodujące uczucie miłości wobec drugiej osoby. Nadal o tym doskonale pamiętał, kiedy to spotkał pannę Guise na lodowisku - tym razem zamierzał uniknąć potencjalnie śmiejącego się z niego losu. Spojrzenie zza okularów zdawało się przez chwilę ją lustrować, ale było to kompletnie naturalne, obarczone prędzej czystą dozą ciekawości i uprzejmości. — Powiedzmy... szukam drzewa wiggenowego. — odpowiedziawszy, Felinus wyprostował się, strzepując potencjalny pył z własnej kurtki, kiedy to ciemne ubrania okalały jego ciało, które to zdołało się przystosować, względem straty, do niskich temperatur. Bólu aż tak nie odczuwał, a jeżeli już... to był on nikły. Niewielki, rzadko kiedy paraliżujący, gdy trzymał własne emocje i starał się je kontrolować, by te nie wyszły i nie zaczęły siać widocznego zniszczenia. — A w twoim przypadku? — odbił piłeczkę, czekając na reakcję dziewczyny.

@Irvette de Guise
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyWto 29 Gru 2020 - 18:44;

Kostka na lokację: 4 , parzysta

Pierniki, próba 6 albo 7: 44, A

Widać ani dziki wąż, ani dziki puchon nie spodziewali się wpaść na siebie tego pięknego, zimowego dnia w drodze do wioski. Wyglądało na to, że każde z nich przyszło tutaj by poszukać jakiegoś elementu magicznej flory, której potrzebowali.
- Wiggenowego? To w tamtą stronę myślę. - Wskazała zagajnik nieopodal. Była pewna, że czytała coś o tym małym lasku, gdy przygotowywała się do własnej wyprawy. -Ja? Potrzebuję trochę jagód jałowca, a tutaj ponoć ich na pęczki. Co prawda jeszcze żadnego nie widziałam, ale kto wie... - Powiedziała zamyślona, po czym jej oczom ukazał się słodki pierniczek. Nie mogąc się powstrzymać, bo te przecież nie zrobiły jej jeszcze nic złego, podeszła do malucha i próbowała go złapać. Ten musnął jej ciepłe rękawiczki i natychmiast rozpłynął się na jej oczach. Miała dziwne wrażenie, że podobną akcję widziała podczas spotkania z Hunterem, dlatego też nie miała zamiaru obmacywać Felka, by przypadkiem z nim również nie przykleić się na stałe.
-Słodkie te ludziki. Szkoda tylko, że tak ciężko je dorwać. - Powiedziała z lekkim smutkiem w głosie. Co prawda galeonów jej nie brakowało, ale sam fakt, że niektóre pierniczki tak łatwo pozbywały się życia po prostu ją smucił.
- Jak tam Twoje święta? Miło spędziłeś ten czas? - Zapytała, gdy ruszyli w stronę gaju, na który wcześniej wskazała. - Udało mi się namówić kilka elfów, żeby rozdawały cukierki uczniom, którzy zostali w zamku. Widziałeś je może? - Była dumna ze swojego osiągnięcia, choć sama nie skorzystała z oferty istot. Święta spędziła w domu, kłócąc się z matką na temat własnej przyszłości, którą to miała spędzić u boku Daemona.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyWto 29 Gru 2020 - 19:26;

Kostki: 3, parzysta

Lowell od zawsze preferował samotność - przynajmniej w poszukiwaniach w Dolinie Godryka poszczególnych składników. Jakoby nieznane fatum trzymało się nad jego głową w dość specyficzny sposób, wszak za każdym razem, gdy próbował zachować należytą dozę ostrożności, coś musiało się dziać. Albo z Darrenem spotkali jednorożca, albo u Mae wystąpił atak paniki... albo jeszcze coś innego. I chociaż z Brooks było względnie dobrze, pomijając poślizgnięcie się na pelerynkach-niewidkach i krwotok z nosa, to jednak wolałby tego wszystkiego uniknąć. Pociąganie za sobą innych osób, by zaznały smaku jego własnego pecha, nie zdawało się należeć do najprzyjemniejszych czynności. A przynajmniej nie w tym życiu, gdy to zależało mu na innych i nie zamierzał tolerować krzywdy znanych mu osób. Nie bez powodu zatem podróżował sam, kiedy to smukłe palce zdawały się wytrącać ciepło i tym samym stawać się jednością z otoczeniem - wcale mu to nie przeszkadzało.
O, rzeczywiście. — mruknąwszy w jej stronę, zrobił to spokojnie, kiedy kroki postawił w stronę zagajnika, gdzie to mogło się znajdować poszukiwane remedium. Może mógł kupić poszczególne składniki na własną rękę, ale tego nie chciał. Ostatnie koszty, powodowane poprzez potrzebne zakupy, a przede wszystkim Święta, zdawały się znacząco odchudzić jego portfel, w związku z czym musiał czasami spiąć własne cztery litery i wyruszyć na samodzielne zbieranie poszczególnych składników. Nie przeszkadzało mu to - doskonale wiedział, jak zdobyć odrobiny kory z drzewa wiggen, potrzebnej w celu utworzenia eliksiru leczącego najcięższe rany, choć nie te czarnomagiczne. — Jagody jałowca? — spojrzał na nią pytająco, chociaż sam jakoś specjalnie nie wiedział, do czego ich dziewczyna może potrzebować. Oczywiście, kwestia ta go wysoce intrygowała, ale nie zamierzał wypytywać - jego barwa głosu pozostawała miła, a przede wszystkim nie pozwalała na jakiekolwiek cienie zwątpienia, które prędzej znajdowały się na jego twarzy. Nie jako cienie zwątpienia, a bardziej jako cienie pod oczami, spowodowane ciut wzmożonym wysiłkiem. Ostatnio miał sporo problemów ze spaniem, do czego się jednak bezpośrednio nie przyznawał. — Trudno zaprzeczyć. Chociaż... nie wiem, czy tak ciężko jest je dorwać. Chyba mam jakieś nadludzkie szczęście. — powiedział, kiedy to zauważył kolejnego, którego to złapał ostrożnie, a który to nie rozpłynął się na jego oczach, a prędzej stał się nowym bywalcem posiadanej na prawym ramieniu torby. Otworzenie jej było niezwykle proste, jak również porwanie jegomościa. Nic złego najwidoczniej nie wiązało się z działaniem tych magicznych wypieków.
A całkiem miło, trudno by mi było zaprzeczyć. — uśmiechnąwszy się ostrożnie, zastanowił się nad jej kolejnymi słowami, kiedy to spojrzenie czekoladowych oczu pozostawało utkwione w dziewczynie... przynajmniej do momentu oberwania ze strony Czerwonego Kapturka pałką, który wyskoczył z krzaków ze złymi zamiarami. Coś się tam wcześniej poruszało, ale podejrzewał, że musi to być jakaś normalna zwierzyna - nie ta magiczna. Nie bez powodu starał się odskoczyć, niemniej jednak otrzymał parę razy kijem prosto w brzuch, zanim to stworzenie nie zniknęło, a on sam nie wypluł z ust odrobiny krwi. — Kurwa mać. — mruknął, zwyczajnie zdenerwowany, chociaż nie okazywał zbytnio bólu. Zanim dosięgnął różdżki, nie zdołał już niczego zrobić; jedyne, co pozostało po istocie, to siniaki na brzuchu i napływająca mu do gardła niewielka ilość szkarłatnej cieczy. — Udało ci się? Z tego, co pamiętam, co jakieś pierwszaki... — wziął głębszy wdech. — ...jakieś pierwszaki korzystały z ich propozycji. Mi się udało namówić je, by tym samym pomagały w dekorowaniu tej szkoły. — wziął cięższy wdech raz jeszcze, traktując samego siebie zaklęciami uzdrawiającymi. Wkurzyło go to, aczkolwiek sam naprędce się wyprostował, wycierając wierzchem dłoni resztkę kapki posoki. — Jak u ciebie z tymi świętami? — zapytał się, jak gdyby nigdy nic. Całe szczęście, że jego drewniany patyczek był cały i zdrowy.


Ostatnio zmieniony przez Felinus Faolán Lowell dnia Czw 31 Gru 2020 - 20:00, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptySro 30 Gru 2020 - 13:34;

Ruda nie stroniła od towarzystwa, ale nie znała wielu osób, które chętnie łaziłyby z nią babrając się w ziemi, by zdobyć listek czy dwa jakiejś rośliny. Zazwyczaj więc na takie wyprawy udawała się sama, czasem zabierając do towarzystwa swojego kruka. Dziś jednak ptaszysko zostało w zamku, a ona przemierzała ośnieżoną drogę, by zdobyć to, czego potrzebowała.
Uniosła kąciki ust, gdy skierowali swoje kroki w stronę pobliskich drzew. Ruda nie musiała raczej pytać, po co Felinusowi była kora drzewa Wiggen. A przynajmniej nie spodziewała się, by chłopak mógł eksperymentować i używać jej do czegoś mniej typowego niż tak popularny i potrzebny wszystkim eliksir, który kojarzyła nawet ona.
-Chciałam się im lepiej przyjrzeć, a do tego planuję zlecić komuś wykonanie eliksiru. Lubię mieć kontrolę nad składnikami, które potem piję. - Wyznała, bo nie wyobrażała sobie nie przyjrzeć się dokładnie każdemu listkowi, który miał być zamieniony w eliksir dla niej. Nie chciała na głos mówić, że wywar, który zleci będzie środkiem antykoncepcyjnym, bo raczej nie wypada poruszać takich tematów przy ludziach, których ledwo się zna. Musiała jednak zacząć myśleć o tym, bo znając jej partnera i podejście ich rodzin, musiała być przygotowana na wszystko. A nie miała zamiaru rzucać edukacji tylko dlatego, że zaszła w niechcianą ciążę.
-Ja złapałam na razie dwa. Niektóre wywołują naprawdę dziwne efekty. - Wzdrygnęła się na samą myśl o pierniczku, który próbował na siłę wepchnąć się do jej ust. Wciąż też podejrzewała, że zainteresowanie Huntera i Yuu jej sakiewką nie było tylko wytworem jej wyobraźni, a kolejnym efektem piernikowej magii.
Uśmiechnęła się słysząc, że Felinus miło spędził święta, ale nie miała okazji zapytać, co takiego podczas nich robił, bo znikąd pojawił się nagle Kapturek i zaczął puchona po prostu atakować. Ruda wyjęła swoją różdżkę i posłała w jego stronę kilka zaklęć, które może były niezbyt mocne, ale skutecznie odstraszyły istotę.
-Wszystko w porządku? - Zapytała podchodząc do poobijanego Lowella i kładąc mu z troską rękę między łopatkami. Zapomniała niestety, że sama była pod wpływem arbuzowego piernika, z czego zdała sobie sprawę dopiero, gdy jej ręka nie chciała oderwać się od jego ciała. -O,o! - Wydarło się tylko z jej ust, gdy zaniechała walki dobrze wiedząc, że nic już na to nie poradzi. -Wybacz, Felinusie, to te przeklęte ciastka. Na pewno nie potrzebujesz pomocy? - Skoro i tak była do niego przyklejona, wolała zająć się jego ewidentnie gorszym stanem fizycznym choć przypominając sobie jego zdolności w kwestii uzdrawiania raczej nie sądziła, by mogła zrobić cokolwiek, z czym sam nie dałby sobie rady.
-Wbrew pozorom nie było to aż takie trudne. Te stworki są niesamowicie zapatrzone w siebie. Wystarczyło kilka dobrze skrojonych komplementów. - Posłała mu perlisty uśmiech. Jego słowa sprawiły, że natychmiast przypomniała sobie, że natrafiła na jednego elfa, który z resztkami dekoracji biegał po szkolnym korytarzu. -A więc to Ty byłeś odpowiedzialny za tych małych dekoratorów? - Pokręciła głową, jakby każdy kawałek układanki właśnie wylądował na swoim miejscu, po czym jej wzrok spoczął na pobliskiej roślinie.
-Jałowiec! Możemy tam podejść? - Zapytała z błyskiem w oku. Już z tej odległości potrafiła dostrzec małe kuleczki, tak wyraźnie odbijające się na tle wszechobecnej bieli.
-Świętami? - Zarumieniła się lekko, co dla puchona mogło wyglądać jak zmieszanie, lecz tak naprawdę było reakcją na rosnącą w jej organizmie frustrację. - Spędzone w gronie rodziny. Dostałam cudownego psiaka i pierścionek zaręczynowy. - Jej twarz nie wykazywała żadnych oznak tego, jak naprawdę się w związku z tym czuła. Nie mogła pozwolić sobie przecież na publiczne narzekanie na to, że jej narzeczony to buc, którego z całego serca nienawidzi. Nie było też sensu ukrywać tego faktu, skoro ich zdjęcie zaręczynowe już widniało w "Proroku Codziennym".

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyCzw 31 Gru 2020 - 20:37;

Preferując zazwyczaj samotne spędzanie czasu w Dolinie Godryka, nie ciągnął za sobą zbyt wielu osób. Zazwyczaj jego próby zwiedzenia tych dzikich terenów kończyły się w niezbyt przyjemny sposób, aczkolwiek nie przerywał własnych poszukiwań. Im prędzej schylał się po okazję zdobycia dodatkowej wiedzy i tym samym zdobycia składników z mniejszą szkodą dla roślin, tym stawał się bardziej doświadczony, choć nigdy go do zielarstwa jakoś szczególnie nie ciągnęło. Nie bez powodu - intrygowały go inne przedmioty, co nie zmienia faktu, że zawsze mógł się czegoś nowego nauczyć, bez szkody dla samego siebie, kiedy to pozostawał w pełni świadomy własnych czynów. Ośnieżone tereny wcale nie pomagały w zdobywaniu składników, aczkolwiek... jakoś niespecjalnie zdawał się tym samym przejmować; niezbyt przyjazna pora roku mogła być rzeczywiście czynnikiem zniechęcającym, ale nie dla niego, kiedy to lustrował otoczenie w dość dokładny sposób. Najwidoczniej nie aż tak, jak panna Irvette, która nie miała problemu ze wskazaniem, gdzie może znajdować się właśnie wymagane przez niego drzewo wiggen.
Nie dziwię się. Sam też wolę mieć nad nimi kontrolę. — powiedział, spoglądając powoli, aczkolwiek z zachowaną dozą równowagi, w stronę dziewczyny, kiedy to stawiał kolejne kroki, zastanawiając się nad tym, jak wiele musiało być w tym racji. Zresztą, w eliksirach tworzonych na masówkę nie ma co liczyć na jakąś specjalną jakość; lepiej jest we własnym, domowym zaciszu mieć pewność, iż wykorzystane składniki będą odpowiedniej jakości, a przede wszystkim świeże. Sam czasami zauważał, że zebranie kory z drzewa wiggen wpływa całkiem nieźle na dodatkowe, delikatnie mocniejsze działanie wywaru. I przy takim obecnie wolał pozostać. Czuł się jakoś pewniej, mając kontrolę nad procesem warzenia, choć radził sobie dobrze tylko i wyłącznie przy tych leczniczych. Do zwykłych miał po prostu prawą rękę.
Ja na razie dopiero trzy. — słowa te dość miękko opuściły jego struny głosowe, podbite odpowiednim, charakterystycznym brzmieniem, kiedy to wiedział, że uciekające z Hogwartu pierniczki występują już dosłownie wszędzie, kusząc barwą i smakami. O ile nie miał jakichś większych problemów z nimi, o tyle jednak efekty, jakie powodują... nie powodowały zbytnio radości na jego sercu, kiedy to wiedział i pamiętał, jak był w stanie dopuścić się niezbyt przyjemnych rzeczy w związku z ich działaniem. Albo przylepić się do znajomej. — Nie miałem z nimi zbyt sporo do czynienia, ale trudno zaprzeczyć. Nadal mnie najbardziej bawią piernikowi samobójcy. — mruknąwszy, uśmiechnął się ostrożnie, podnosząc kąciki ust do góry. Doskonale pamiętał, jak mały jegomość próbował wepchnąć się siłą do napoju, a gdy zdołał już to zrobić, nie chciał w ogóle wyjść ze swojego prywatnego jacuzzi. Śmieszyło go to, ale było nadal obarczone pewnymi wydarzeniami, o których nie zamierzał w żaden sposób wspominać. Bycie okropnym człowiekiem to nie coś, czym należy się jakoś szczególnie chwalić.
Kapturek postanowił go parę razy zdzierżyć latającą pałką, prosto w brzuch. Nim jakkolwiek udało mu się dosięgnąć różdżki, czuł nieprzyjemny, uciskowy ból w obrębie tkanki miękkiej, podejrzewając, że i tym razem nie skończy się to zbyt przyjemnie. Nie chciał dorabiać sobie kolejnych problemów, ale przynajmniej tyle dobrze, że rudowłosa dziewczyna postanowiła tym samym chwycić za własną różdżkę, by odpędzić magiczną istotę z powrotem do swojej kryjówki. Ta uciekła jednak w kompletnie innym kierunku, pozostawiając za sobą parę obrażeń, nic więcej.
Nie, nie, jest w porządku. — powiedział, kiedy to wyrzucił z końca różdżki parę zaklęć, wycierając wierzchem własnej dłoni krew, która pojawiła się na skórze. Nie przejmował się tym zbytnio, a próba kontroli własnego bólu powodowała, iż mimo jego czucia, starał się go niespecjalnie okazywać. Chociaż, w związku z mniejszym przyzwyczajeniem, było to dość trudne zadanie, aczkolwiek stał nieźle w swoich postanowieniach i nie zamierzał wcale ich tak łatwo opuścić. Kiedy poczuł między łopatkami dotknięcie, miał ochotę trochę się wycofać, lecz wiedział, że wynika to tylko i wyłącznie z czystej troski Ślizgonki. Gdy dotyk się jednak dłużył, a reakcja dziewczyny wskazywała na wystąpienie kolejnego problemu, wziął głębszy wdech, wykonując tylko i wyłącznie ruch przeponą. Nadal trochę bolącą. — Arbuzowy? Chyba miałem z nim do czynienia... Nie, na pewno, dam sobie rady. — zapytał się i zapewnił ją w tym wszystkim.
To prawda, wystarczy powiedzieć im parę miłych słówek i pokazać coś, o co inne elfy będą zazdrosne. — powiedział, spoglądając na to, jak Irvette się uśmiecha. Może powinien trochę zluzować, zamiast zachowywać ciągle maskę samotnika i kogoś, kto na potencjalnej imprezie ratowałby wszystkich, uniemożliwiając ścianie zawalenie się? — Najwidoczniej... chociaż, może ktoś też wpadł na podobny pomysł. — słowa te były proste, kiedy to starał się zrozumieć to, jak ta sytuacja jest przerąbana i w sumie są obecnie skazani na wspólne przemieszczanie się, celem osiągnięcia jakiegokolwiek sukcesu względem poszukiwania roślin... choć zbyt długo nie musiał czekać na to, jak czujny wzrok panny Guise utkwił na roślinie... jałowiec.
Nie ma problemu. — zaśmiał się ostrożnie, wszak wiedział, że jeżeli ktoś miałby problem z przemieszczaniem się, byłaby to dziewczyna. Nie wiedział, ile ona waży, ale z prostych czynników miał większą siłę, wynikającą z bycia osobą przystosowaną do wysiłku fizycznego. Chociaż ostatnio kręcił kółkiem w samochodzie, to trochę więcej się ruszał, trochę więcej ćwiczył, więc może nie byłoby aż tak źle? No i więcej jadł, więc jego dłonie stały się smukłe, ale nie wychudzone. Stawiał zatem kroki w stronę rośliny, chcąc tym samym pomóc jakkolwiek dziewczynie w zdobyciu wymaganego składnika. — Psiaka? Jak postanowiłaś go nazwać? — sam uwielbiał zwierzęta, a w szczególności te puchate i po części mugolskie, chociaż nie liczył na to, żeby dziewczyna miała typowego goldena lub blabladora. — Pierścionek zaręczynowy... gratulacje na nowej drodze życia. — dodał przyjaźnie, bo o ile nie wiedział nic o tym, co się kotłuje pod jej kopułą czaszki, o tyle jednak miał nadzieję, że decyzja ta będzie w jej przypadku prawidłową. On się już przyzwyczaił, iż raczej nie będzie nadawał się na partnera, na co mógł tylko i wyłącznie wzruszyć ramionami gdzieś na duszy.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyNie 10 Sty 2021 - 19:48;

Pora roku zdecydowanie nie służyła wyprawom. Nie dość, że wiele roślin zimą nie nadawała się do niczego, to jeszcze pozyskanie ich było utrudnione przez panujące warunki. Zamarznięte korzenie, ukryte pod śniegiem łodygi i wygłodniałe zwierzęta, które posiłkowały się wszystkim, co były w stanie znaleźć na pewno nie sprzyjały tym, którzy nie mieli co do kociołka włożyć.
- Dobry jesteś w te klocki? Czy też raczej masz ludzi od eliksirów? - Zapytała ciekawa, gdzie w tym wszystkim odnajduje się puchon. Domyślała się, że jeżeli interesuje się uzdrawianiem, to nie może być kompletną nogą z eliksirów i powinien potrafić uwarzyć chociażby te najprostsze lecznicze, ale przecież nie każdy lubił nad tym ślęczeć. Sama Ruda była raczej fanką machania różdżką niż chochlą.
- Piernik samobójca? - Zapytała, a jej malinowe wargi otworzyły się w geście zdziwienia. - Mówisz o czymś takim, jak ten pierniczek, co pchał mi się na siłę do ust? - Zapytała, przypominając sobie wydarzenia, które miały miejsce w cieplarni. Naprawdę zastanawiało ją, czy ciastko chce ją udusić, czy zakończyć swoje kruche życie.
Niespodziewany atak zdecydowanie nie był tym, o czym ktokolwiek z nich teraz marzył, a Felinus na pewno nie skakał z radości, że oberwał pałką w brzuch. Nie miała zamiaru stać z boku i przyglądać się jak puchon dostaje kolejne razy dlatego też instynktownie interweniowała machając kilka razy różdżką, aż ich oprawca nie zniknął z pola widzenia.
Skarciła się w myślach za tak głupie pytanie. Oczywiście, że nie czuł się teraz dobrze. Pluł krwią i na pewno dość mocno bolał go cały zaatakowany obszar. Całe szczęście, że Felinus wiedział, jak sobie z tym poradzić, bo ona zapewne posłałaby go od razu do szpitala, czy innego prawdziwego uzdrowiciela. Nie była zbyt silna, by ciągać go za sobą po całej wiosce.
-Tak, właśnie ten. Smaczny i chyba troszkę zbyt przyjacielski. - Uśmiechnęła się, gdy zapytał o smak pierniczka. Dobrze, że dotknęła puchona między łopatki, a nie w talii, tak jak Huntera. Wtedy dopiero wyniknęłaby niezręczna sytuacja, której wolała uniknąć. Szczególnie teraz, gdy nie mogła łazić po świecie i tulić się do każdego napotkanego faceta publicznie.
- Nawet było mi ich trochę żal, ale z drugiej strony naprawdę uroczo wyglądały w tych strojach. Sama im je wydziergałam, choć nie było to takie łatwe. - Zdecydowanie nie miała zamiaru podchodzić do Felinusa chłodno. Nie był już jej całkowicie obcy i wydawał się Rudej sympatyczny, więc dopóki ta sytuacja się nie zmieni, dziewczyna nie czuła potrzeby trzymania go na ogromny dystans.
Ruszyli w stronę jałowca i Irvette ostrożnie zaczęła zbierać jego jagody do przygotowanego wcześniej woreczka. Uważała przy tym, by żadnej nie zgnieść wiedząc, że może się to minąć z celem.
- Amie. Po francusku oznacza to przyjaciela. - Wyjaśniła, gdy puchon zapytał o jej nowego pupila. - To nie jest żadne wielkie psisko, taki ot malutki cziłała, ale naprawdę uroczy. - Dodała nakreślając sytuację, by nie wyobrażał sobie trzygłowego monstrum u jej boku.
-A Ty masz jakieś zwierzaki? - Zapytała żywo, bo akurat interesowała się trochę nie tylko florą ale i magiczną fauną. Sama chętnie odwiedzała różne rezerwaty, gdzie mogła podziwiać zwierzęta i studiować ich naturę.
-Och.. Dziękuję. - Zarumieniła się lekko. Co prawda nie było czego gratulować, ale na pewno wszelkie życzenia pomyślności zachowywała w sercu wiedząc, że się jej przydadzą, gdy będzie miała ochotę rozszarpać komuś gardło swoimi pazurami.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyPon 11 Sty 2021 - 9:02;

Tyle dobrze jednak, że jest coś w rodzaju szklarni i cieplarni, które to pozwalają odpowiednio, nawet w zimie, wyhodować należyte rośliny. W przeciwnym przypadku byłoby naprawdę trudno - gdzieniegdzie znajdowały się ślady po zwierzętach, które to, nie posiadając innych możliwości, chwytały się tego, co popadnie. Co może im nie smakuje, ale może za to pomóc w przetrwaniu. I o ile część ptaków przedostała się do ciepłych krajów, opuszczając Wielką Brytanię, o tyle jednak pozostawała jeszcze kwestia istot poruszających się drogą lądową. I chociaż bez wsparcia ludzkiej dłoni są w stanie sobie z tym wszystkim poradzić, o tyle jednak żal, by przez chłód zimy, jej lodowaty tudzież oddech, coś miało ginąć. Zasypane licznym puchem, niczym okryte do snu, oddające się w tej wieczny, niby prawidłowy, ale też, nie do końca. Bo nadzieja może zniknąć, ale truchło pozostanie. Będzie dowodem istnienia, stanie się czymś, co będzie można wykorzystać. Ale, z czasem, Felinus, mimo życia na wsi, czuł respekt. Jakoby w pełni zużycie potencjalnych materiałów wiązało się nieodpowiednio z jego kręgosłupem moralnym.
Z leczniczymi nie mam problemów, a ze zwykłymi... no cóż, idzie mi znacznie gorzej. — zaśmiał się ostrożnie, nie wiedząc, czy właśnie takiego ruchu spodziewała się dziewczyna, kiedy to starał się zachowywać naturalnie. Nie, zachowywał się naturalnie, nie pozwalając na to, by zdawkowe, niezbyt pożądane emocje wydostawały się poprzez odpowiednią ekspresję, wysublimowane schematy. Był sobą - cichym, poniekąd wycofanym, aczkolwiek ciepłym dla bliskich skrzydłem. — Dlatego zdarza mi się poprosić znajomych o uwarzenie poszczególnych. — odpowiedziawszy, nie wymieniał nazwisk. Rzadko kiedy korzystał z pomocy paru osób, posiłkując się tak naprawdę wiedzą nabytą przez przyjaciela. I chociaż nienawidził go wykorzystywać, o tyle jednak pewnych rzeczy lepiej było nie chwytać się samodzielnie. Pozostawał w pełni świadom skutków niepoprawnego uwarzenia wywarów.
Parę razy wypluł szkarłatną posokę, która odzdobiła jego podbródek, ale nic poza tym. Nie wydał z siebie żadnego większego jęku, czując ból w obrębie brzucha, w związku z czym, po krótszej chwili, poprzez odpowiednie zaklęcia przywołał siebie do porządku. Po kapturku pozostawało nieprzyjemne uczucie krwi w ustach, jak również obita tkanka miękka, czym jednak zdawał się nie przejmować. Miał ważniejsze rzeczy do roboty, niż narzekanie na samego siebie. W życiu oberwie jeszcze bardziej przecież.
Czasami odnoszę wrażenie, że każdy z tych pierniczków jest nader przyjacielski właśnie. — mruknąwszy w jej stronę, nie mógł powstrzymać się od skierowania czekoladowych tęczówek dookoła miejsca, w którym to się znajdowali. Okej, wpierdol zaliczony, co dalej? Przyklejenie się Irvette ręką do miejsca między łopatkami. I tyle dobrze, bo w przeciwnym przypadku mogłoby to wyglądać naprawdę dwuznacznie. Lowell miał serdecznie dość pewnych plotek okrążających Hogwart, ale też, nie mógł z nimi niczego szczególnego zrobić. Pozostawały poza jego strefą posiadanej kontroli; nie mógł w pełni mieć wglądu na to, kim dokładnie jest Obserwator i czemu decyduje się truć komuś życie. — Wydziergałaś? Masz zatem umiejętności krawieckie, prawda? — Felinus zapytał się dziewczyny w uprzejmy, spokojny sposób. Nadal, wiele niewiadomych pozostawało niewyjaśnionych, w związku z czym zachowywał należytą, odpowiednią maskę. Dla każdego coś dobrego, a on sam się w niej nie dusił, dlatego mógł tym samym spokojnie odgrywać swoją rolę na scenie. Ile jednak było z niej kłamstwa, a ile było jednak z niej prawdy?
Ostrożnie spoglądał na to, jak rudowłosa dziewczyna zbiera w należyty sposób jagody. Jałowiec pozostawał widoczny, a on sam, ze względu na to, iż nadal pozostawał trochę przyklejony do Ślizgonki (a raczej ona do niego), niespecjalnie się ruszał. No, odpowiednio dostosowywał się w ramach możliwości, ale koniec końców nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów. Najwidoczniej kora drzewa wiggen nie jest mu dzisiaj obiecana.
Oooch. — mruknął, jakoby w zdziwieniu uświadomienia go w sytuacji. Sam wolał duże, potężne psiska, które cielskiem mogły po prostu powalić, ale też, małe szczekająco-obronne psy nie były mu wcale aż tak obce. Amie. Kiedy to on uczył się francuskiego? Chyba wtedy, gdy chodził jeszcze do mugolskiej szkoły; miał prawo nie znać tłumaczenia tego słowa, w związku z czym kiwnął głową. Jakoby w swoistym, duchowym podziękowaniu. — Zwiększa dziesięciokrotnie swoją wagę, jak nie chce czegoś zrobić? — zastanowiwszy się nad tym, pamiętał co nieco z zakresu ONMS, dlatego nie bez powodu zapytał o taką zagwozdkę. Czilala potrafi dokonać czegoś takiego, gdy ktoś próbuje je do czegoś zmusić. — Mam czarną kotkę i kruka. Nic specjalnego, zresztą. Kotowata jest niezwykle przyjacielska, natomiast kruk... no, to materiał na ciut inną historię. — nadal pamiętał, jak wiele osób nie cierpi spojrzenia czarnej zjawy, która to posiada błękitne oczy. Jakoby siłą wdzierające się w duszę, niespokojnie i tym samym powodując powstanie dziwnego poczucia nieswoistego zajmowania danego miejsca. Każdego z nich ubóstwiał, ale też, momentami zachowanie Equinoxa dawało mu mocno w kość, na co nie mógł nic szczególnie poradzić.
Na podziękowania kiwnął głową - nie widział sensu dopytywania się o ewentualne niuanse powiązane ze związkiem. Nigdy nie wpatrywał się jakoś szczególnie w te obszary, dlatego czekał, aż dziewczyna zajmie się swoimi rzeczami - w tym przypadku zbieraniem jagód.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyNie 28 Mar 2021 - 23:57;

Niestety szkolne cieplarnie nie zawsze mogły oferować uczniom to, czego akurat było im trzeba, a Ruda nie miała zamiaru importować czegoś, czego szybko potrzebowała aż z Francji. Do tego naprawdę lubiła obcować z naturą, więc taka wyprawa nie przeszkadzała jej ani trochę. No chyba, że chodziło o warunki pogodowe, które raczej były jej nie w smak. Dziewczyna była zdecydowanie ciepłolubna i nie mogła już się doczekać, aż przyjdzie wiosna.
-Tak myślałam. Znaczy, nie że masz problem ze zwykłymi, tylko że lepiej radzisz sobie w kwestii leczniczych. - Szybko wyjaśniła, czerwieniąc się lekko. Nie chciała chłopaka urazić, zarzucając mu na jakimś polu niekompetencję. Widać jednak obydwoje potrzebowali pomocy przy tym temacie, choć Irv starała się zawsze dysponować choć podstawową wiedzą w każdym zakresie. Nigdy w końcu nie wiedziała, czy nie zostanie zdana tylko na siebie.
Nagły atak zdecydowanie nie należał do przyjemności i ślizgonka zmartwiła się widząc krew wydostającą się z ust Felinusa. Nie potrafiła jednak zbyt mocno pomóc, więc postanowiła nie ingerować bez jego wyraźnej prośby w obawie, że tylko może mu zaszkodzić. W końcu ta cholerna pałka mogła uszkodzić mu coś wewnątrz, a to już nie było byle co do zaleczenia prostą Ferulą.
-Zdecydowanie. Nawet boję się, co by było gdybym jakiegoś zjadła jeśli samo dotknięcie ich powoduje takie sytuacje. - Zgodziła się z nim, głową wskazując na swoją rękę umieszczoną wciąż na plecach puchona. Miała nadzieję, że ten nie ma jej tego za złe i raczej nie będzie wypominał jej tego wydarzenia.
-Och, nie do końca. - Zarumieniła się lekko, gdy zapytał o jej zdolności krawieckie. -Musiałam się z tym trochę namęczyć, ale ostatecznie wyszło nawet nieźle. Jestem większą fanką malarstwa niż krawiectwa. - Przyznała, jednocześnie wyznając jedną ze swoich pasji. Dawno już nie miała okazji chwycić za pędzel, co trochę ją smuciło, aczkolwiek nie zamierzała tak łatwo rezygnować z tego zajęcia.
Nie odpowiedziała na zawiedzione westchnięcie puchona, bo też nie wiedziała co. Sama kochała praktycznie wszystkie zwierzęta i uważała Amie za uroczą psinę, choć dość trudną w obyciu.
-Dokładnie tak. Ponoć jak się z nią lepiej dogadam to przestanie tak często sprawiać problemy, ale obecnie daje mi popalić. - Przyznała z lekkim śmiechem, przypominając sobie ostatni wybuch złości Amie. Zdecydowanie charakterny z niej piesek.
-Masz kruka? Też jednego posiadam. Zdecydowanie wolę jego niż sowy. - W Hogwarcie raczej nie widziała zbyt wiele kruków, choć wiedziała, że kilkoro uczniów wybrało te ptaki do przesyłania korespondencji. Jednak to sowy były tutaj widocznie bardziej popularne. -Aż taki charakterny? - Kruk puchona zaciekawił ją zdecydowanie bardziej niż kotka. Szczególnie, że ta wydawała się być zwykłym, przyjacielskim pupilem bez zarzutu.
Wsłuchiwała się w odpowiedź Felinusa, co nieco musiało ją rozproszyć, po nagle krzyknęła cicho czując, że wpada do jakiegoś dołu. Nie miałaby z tym najmniejszego problemu, gdyby obok niej nie znajdował się akurat wąż, który przestraszony jej wtargnięciem ukąsił ją w nogę z donośnym sykiem.
-Felinusie, pomóż mi proszę. - Zawołała do niego, nie mogą samej wydostać się z dołu. Posłała zaklęcie ochronne, by oddzielić się od gada, ale widziała jak noga powoli zaczynała jej puchnąć, co mogło nie być najlepszym znakiem.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyPon 29 Mar 2021 - 18:34;

Szkolne cieplarnie... to był poniekąd temat tabu. Istniejące, charakterystyczne, wyróżniające się, aczkolwiek pozostające własnością szkoły. Owszem, można coś próbować ukraść, ale czy to jest gra warta świeczki? Samemu nie wiedział, w związku z czym zazwyczaj preferował samotne zdobywanie poszczególnych składników. Tym bardziej że te, dziko żyjące w naturalnym środowisku, posiadają ciut inne właściwości. A na pewno są silniejsze, kiedy to muszą przetrwać znacznie więcej od roślin hodowanych w warunkach wręcz idealnych. Wyprawy mu zatem nie przeszkadzały; Lowell czuł się nieźle w swoistym środowisku Doliny Godryka, zresztą, życie na wsi powodowało, że ciągło go tak naprawdę do pierwotnych korzeni.
Bo życie na wsi było spokojniejsze i podyktowane naturalnemu rytmowi Matki Natury. Różniło się od życia w mieście, choć samemu obecnie posiadał dom na jego obrzeżach trochę. Z dala od centrum, byleby okolica pozostawała spokojna i pozbawiona problemów.
- Na spokojnie. - pozwolił sobie na ostrożne podniesienie kącików ust do góry, wszak nie miał jej tego za złe. Nie czuł się jakoś urażony, no ba - nie miał żadnych powodów - w związku z czym przeszedł do dalszej części rozmowy. - To głównie dlatego, gdyż są powiązane z uzdrawianiem. - wytłumaczywszy, zawsze ciągnęło go do tego, co powiązane z ludzkim ciałem i anatomią, wewnętrznym działaniem. Człowiek, jak w sumie każda istota żywa, stawała się pewnym dziełem, w którym to wiele systemów współpracowało ze sobą, jak nie wszystkie znajdujące się w danym organizmie. Dokładne rozumienie zachodzących w nim procesów pozwalało tym samym na częściowe ułatwienie sobie pracy przy tworzeniu kolejnych eliksirów.
Na szczęście krew można było wytrzeć - samemu nie chciał myśleć, do czego mogło dojść, niemniej jednak dość szybko przywrócił się do względnego porządku, więc jedynie machnął na to ręką. Nigdy nie był odpowiedzialny w stosunku do własnego zdrowia (jak i życia), czego dowodem były chociażby blizny. Mimo to zbyt długo nad tym nie rozmyślał.
- Chyba przedawkowanie jakiegoś eliksiru czy cholera wie, co tam w sobie mają. - jakoś nie widziało mu się siedzieć na oddziale Świętego Munga z powodu jakiegoś idiotycznego pierniczka. Owszem, są one słodkie, charakterystyczne, ale nadal - nie zamierzał przyczynić się do powstania tak absurdalnej sytuacji. Lowell podniósł tym samym wzrok, kiedy to usłyszał słowa dotyczące wydzierganych ubranek dla elfów. - W to nie wątpię. - kiwnąwszy głową, Faolán spoglądał spokojnie po otoczeniu, by tym samym uniknąć jakiejkolwiek nieprzyjemnej sytuacji, która mogłaby mieć tym samym miejsce. Chciałby, bo jednak nie wszystko jest możliwe do przewidzenia, czego dowodem miała być następna sytuacja.
Zwierzęta... kiedyś lubił. Potem, gdy musiał je jednak traktować jako coś, co idzie po prostu na ubój, stracił do nich zainteresowanie. I tym samym do siebie, ale to był jeden z tych nielicznych mankamentów, z jakimi miał obecnie do czynienia. Bo obecnie i tak czy siak pod kopułą czaszki miał wiele problemów powiązanych z umiejscowieniem własnego "ja". Nie tolerował siebie, miał problem z wewnętrzną akceptacją. Czuł się tak, jakby należał do tej trzody chlewnej przeznaczonej tylko i wyłącznie do zabicia, ale nie dawał tego po sobie poznać.
- Początki zawsze są najgorsze, ale potem... jakoś to idzie. - podzielił się tą informacją, ale za chuja nie potrafił się z nią zgodzić. Samemu powinien iść w jakąś lepszą stronę, a obecnie... i tak czy siak czuł się tak, jak się czuł. Niezależnie od tego, kto co by mu powiedział; nie było dobrze, po Wigilii w szczególności. Mimo to starał się jakoś pozostawić tę kwestię z tyłu głowy, co było zadaniem na miarę misji wojskowej. - Sowy są dość standardowe. Kruki natomiast... trochę się wyróżniają. Może nie są specjalnie silniejsze, ale mają swój specyficzny urok. - kiwnąwszy głową, Lowell wiedział, że jednak ten kruk, którego miał, jest zwyczajnym chujkiem chcącym pogrążyć go jeszcze bardziej we własnym idiotyzmie. Bestia ta była jednak niemożliwa do pełnego okiełznania - nadal, mimo powstałej więzi, lubił wbijać w jego ramię szpony oraz krakać nieprzyjemnie do ucha. - Jak dziobie czasami losowych uczniów, a mnie lubi drapać i budzić... - pokręcił głową; rzeczywiście było to charakterne stworzenie, z którym dość trudno było mu nawiązać jakiś lepszy kontakt. Grunt, że czasami mógł nim rozsyłać listy.
Lowell, słysząc krzyk, starał się od razu zareagować; wyciągnąwszy różdżkę, nie zdołał jednak niczego zrobić w związku z wpadnięciem Irvette do dołu. I niby nie byłoby z tym nic, wszak zbliżył się na tyle, by móc ją wyciągnąć, o tyle jednak los postanowił się z niego zaśmiać i jeszcze raz udowodnić, że jednak z nieszczęściem bardziej osobom w otoczeniu do twarzy. W dole znajdował się wąż, który nie czuł się specjalnie dobrze z nową współlokatorką, co pokwitował bardzo nieprzyjemnym ukąszeniem i dźwiękiem. Lowell rzucił od razu na gada Arresto Momentum, by tym samym powstrzymać jego kolejne ruchy; istota zastygła, ale rana została.
- Już cię wyciągam! - odpowiedział, od razu rzucając na dziewczynę Mobilicorpus, by jej pomóc. Podniósłszy rudowłosą na zewnątrz, położył ją delikatnie na ścieżce, by tym samym uniknąć potencjalnego wrzucenia jej do kolejnego dołu. Noga nie wyglądała zbyt dobrze i wymagała natychmiastowej interwencji. - Co za gówniane stworzenie... - powiedział pod nosem, bo o ile nic do węży nie miał, o tyle jednak ten jeden był chujowy i ukąsił Ślizgonkę, czego przecież nie miał zamiaru akceptować. - Nie jest ci gorąco? Nie kręci ci się w głowie? - zapytawszy, podniósł spojrzenie czekoladowych tęczówek. - Czekaj, uleczę cię... - powiedział spokojnym głosem, kiedy to przyłożył różdżkę w ramach diagnostyki i tym samym potencjalnie usunął truciznę, by następnie zaleczyć ugryzienie. Następnie postarał się zmniejszyć ból i obrzęk poprzez Levatur Dolor i Dispaero Oedema, niemniej jednak dopiero naturalny proces przywrócenia organizmu do pełni sprawności będzie mógł udowodnić prawidłowe działanie tego wszystkiego. - Dasz rady wstać? Lepiej będzie chyba stąd pójść, skoro w jednym momencie wyskakują czerwone kapturki, a w innym... atakują jakieś rozwścieczone węże. - zaproponował jej tym samym pomoc; był gotów, jeżeli tylko zaszłaby taka potrzeba.

Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyPon 5 Kwi 2021 - 18:06;

Korzystanie ze szkolnych cieplarni miało taką korzyść, że często można było znaleźć tam okazy, które nie rosły dziko w Wielkiej Brytanii, w której się znajdowali, a nie zawsze potrzebowali czegoś tak popularnego jak mniszek lekarski, czy inny chwast rosnący przy drodze. Dlatego też dziewczynę nieco smucił fakt, że szkolne zbiory nie są ogólnodostępne, ale starała się nie przejmować tym zbytnio. Zawsze w razie pilnej potrzeby mogła zakupić potrzebną roślinę, lub poprosić siostrę, by wysłała jej sadzonkę, czy dwie z Francji.
-I przez to też najbardziej powszechne i przydatne, nie sądzisz? Gdybym chciała iść w eliksiry zapewne właśnie na tych leczniczych skupiłabym się najmocniej. - Przyznała, bo jakoś sama nie zauważyła, by zwykłe eliksiry cieszyły się aż takim wzięciem. Nie wiedziała co prawda jak wyglądała sprawa w przypadku trucizn, choć raczej nie spodziewała się, by wielu czarodziejów było fanami tej wysublimowanej metody odbierania życia.
Pokiwała w zamyśleniu głową na słowa puchona. Nie uśmiechało jej się być ofiarą czegoś podobnego. Zazwyczaj z ostrożnością podchodziła do tego, co znajdowało się w jej ustach, choć jeden z pierniczków usilnie próbował się tam wepchać bez jej zgody, co na szczęście mu się nie udało dzięki pomocy Yuuko.
Ruda raczej nie miała większego doświadczenia ze zwierzętami niż opieka nad krukiem i cziłałą, którą dostała niedawno od przyjaciela. Powoli zaczynała bardziej interesować się tematem, jednak wciąż miała wiele nauki przed sobą. Choć nie była nadmiernie wrażliwa na śmierć fakt, że ktoś trzymał zwierzęta tylko i wyłącznie na ubój był dla niej w pewien sposób przykry. Wyobrażała sobie, jak marne życie musi to być, gdy jedynym Twoim przeznaczeniem jest zostanie czyimś obiadem.
-Tylko czasem te początki ciągną się w nieskończoność. - Uśmiechnęła się, lekko żartując, choć tak naprawdę sama wiedziała, że nie zawsze teoria równała się praktyce i o ile z samoakceptacją dziewczyna nie miała najmniejszego problemu, o tyle życie już wielokrotnie krzyżowało jej plany.
-Niektórzy wierzą, że czarne skrzydła przynoszą czarne wieści. - Rzuciła od niechcenia ciekawa, co na ten temat myśli Felinus. Sama nie była specjalnie przesądna w tym temacie. Jej wierne ptaszysko nie raz przynosiło listy ociekające pozytywną energią. Zdawała sobie jednak sprawę, że niektóre kultury nie bez powodu decydowały się na używanie innych posłańców.
-Próbowałeś dać go na jakieś szkolenie? Nie chcesz chyba, żeby wydziobał Ci dziurę podczas snu? - Zaproponowała, choć raczej podobnie drastyczne przypadki nie zdarzały się nadzwyczaj często. Ruda jednak nie pozwoliłaby, aby jej pupil podobnie się zachowywał i spróbowałaby wysłać go do magicznego zoobehawiorysty.
Nikt z nich nie spodziewał się, że Rudą nagle opuści dzisiejsze szczęście. Zaskoczona krzyknęła krótko, po czym bez chwili wytchnienia stanęła naprzeciw węża, który nawet nie zastanawiał się nim przypuścił na nią atak. Poczuła drętwienie w miejscu ugryzienia, ale trzymała się dzielnie. Nie było czasu na panikę, czy bezsensowne motanie się wokół. Wzniosła barierę i poprosiła Felinusa o pomoc, gdy ten unieruchomił gadzinę, by nie mogła zrobić jej więcej krzywdy. Dała się wyciągnąć z dołu zaklęciem, po czym skupiła na pytaniach puchona, by potrafić mu jak najlepiej odpowiedzieć i nakreślić całą sytuację.
-Gorąco nie, ale noga mi lekko zdrętwiała. Jestem przytomna. W pełni. - Opisała swój stan, nie potrafiąc wyłuskać z niego więcej oprócz tego, że jej kończyna widocznie spuchła.
-Dziękuję Ci bardzo. Jestem Ci dłużna. - Posłała mu blady uśmiech, gdy ten zajmował się jej raną. Sama zapewne musiałaby szybko aportować się pod bramy zamku lub szpitala, ponieważ nie byłaby w stanie zaradzić tej sytuacji. olejny powód, by poćwiczyć nad umiejętnościami leczniczymi.
-Tak, tak, dam radę. Zdecydowanie lepiej się stąd zwijać. Mam wystarczająco wrażeń na dziś. - Podniosła się, początkowo chwiejąc lekko, lecz już po chwili ustabilizowała swoją pozycję. Nie było źle. Zaklęcia skutecznie ją znieczuliły i choć lekko kulała, bez większego problemu była w stanie stawiać kolejne kroki.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyPon 5 Kwi 2021 - 21:37;

Nie dziwiło go to - Hampson zawsze wydawał się być terytorialny ze wszystkim, co znajduje się w szkole. Raz udało mu się coś tam ukraść, a liczne włamania do DKZ zdawały się mieć miejsce znacznie częściej, choć nikt go tak naprawdę jeszcze na nich nie przyłapał. Tyle dobrze, że głupi ma zawsze szczęście, choć dość często zdarza się, iż te ulega wyczerpaniu. Jakoby kończy na paliwie, jakoby ogniwa ulegają uszkodzeniu. I chociaż na razie Lowell mógł się jeszcze z takiego stanu rzeczy śmiać, o tyle jednak - zgodnie z tym, co się działo w jego życiu - nie podejrzewał, by to wszystko potrwało zbyt długo. Wszak żywot ludzki, jaki by nie był, zwyczajnie potrafił z niego zakpić w najmniej spodziewanym momencie. Takie było jego prawo - jakoby to nie patronus wilka bardziej do niego pasował, a prędzej, w zależności od kultury, czarnego lub białego kota. Ale na razie się cieszył tym, co ma. Nawet jeżeli pewne rzeczy pozostawały poza zasięgiem jego wytłumaczenia i rzeczywistego podejścia do tego, kim jest i kogo tak naprawdę reprezentuje.
Ostatnio doszło, niestety, do zachwiania tej pewności siebie. Bo nawet jeżeli nie objawiał stresu z zewnątrz, ten znajdował się w środku jego własnej duszy, przemyśleń, jakoby kreśląc trudne do zmycia ślady; skrobiąc pazurami jak spragnione jedzenia zwierzę, które gotowe jest tym samym, jeżeli znajdzie się w potrzasku, odgryźć sobie łapę.
- W sumie, to zależy stricte od sytuacji. Chociaż, przyznam szczerze, warto mieć parę wiggenowych przy sobie. - kiwnął głową w jej stronę, przyznając poniekąd rację. To uzdrawiające eliksiry niosły ze sobą moc przydatności i konieczności korzystania z nich. W zależności od wykonywanego zawodu albo będzie to coś w rodzaju bezpośredniego pchania się w niebezpieczeństwo, albo zajmowania przemytem magicznych zwierząt. Praca aurora nie byłaby w żaden sposób łatwiejsza, jeżeliby ludzie nie mieli możliwości uleczenia się na inne sposoby i metody.
Niezależnie od tego, jak podszedłby do sprawy opieki nad zwierzętami, nosił na swoich rękach ich krew. I chociaż wiedział, że jest to naturalna kolej rzeczy, ostatnio jakoś trudniej mu się patrzyło na zwierzęce zwłoki. Zbyt mocno przypominały mu dawne czasy, nad którymi zapanować po prostu nie mógł. Ciche westchnięcie zatem wydobyło się z jego ust, gdy kiwnął głową na słowa o początkach. Mimo to kiedyś muszą się skończyć; może się wydawać, że trwają w nieskończoność, ale człowiek tak naprawdę idzie do przodu. Nawet jeżeli tego nie zauważa na samym starcie, udowadniając, że poniekąd potrafi być ślepym z parą oczu.
- Zwierzę jak zwierzę, dla mnie to nie robi różnicy. W wielu innych kulturach kruki były oznaką tych dobrych wieści. - powiedziawszy, nie bez powodu skupił spojrzenie czekoladowych tęczówek, które utkwił na tej burzy rudych włosów w nienachalny, uprzejmy sposób. Ludzie bardzo często są przezorni... i to ta przezorność potrafi człowieka od środka zniszczyć. Na temat szkolenia nieco się zastanowił, przykładając własne palce do podbródka, kiedy to o dłoń oparł swój własny łokieć. - Nie, nie myślałem o tym, ale on jest tak samodzielny, że aż niereformowalny. Nie podejrzewam, by to coś wniosło ciekawego. - Lowell odpowiedział zgodnie z prawdą, gdyż zwyczajnie nie widział sensu w tym wszystkim kłamać. Kruki są mądre, to prawda. Ale posiadają też swój własny charakter, który trudno jest stłumić. Nie inaczej było w przypadku Equinoxa, z którym to posiadał neutralne stosunki, choć ptaszyna częściej wykazywała niechęć wobec przypadkowych jednostek.
Następne wydarzenia nie były zbyt przyjemne; może przyjemniej byłoby tego uniknąć, ale nie mieli wyjścia, w związku z czym nie bez powodu w ruch poszło Mobilicorpus, które wydostało Ślizgonkę z miejsca potencjalnego zagrożenia. Szkoda tylko, że nie udało jej się tym samym w pełni uniknąć obrażeń, w związku z czym Felinus był zobowiązany do użycia tym samym zaklęć uzdrawiających i przeprowadzenia naprędce wywiadu. Bo co jak co, ale nie widziało mu się odpowiadać za śmierć znajomej tylko dlatego, bo nie dopełnił żadnych procedur i nie zapiął pewnych rzeczy na ostatni guzik.
Kiwnął zatem na słowa, które wypowiedziała Irvette, by tym samym przekazać odpowiednie informacje. Odpowiednio je zakodował sobie pod kopułą czaszki.
- Weź, nie jesteś. - nie widział sensu w ogóle traktować tego jako dług. Rozumiał, że część osób może nie być dobra z tej dziedziny, ale koniec końców to przecież był jego obowiązek. Nie tylko jako człowieka, lecz prędzej jako osoby, która zdała odpowiedni kurs. Chociaż przejawiając pewne rzeczy, które to należą do empatii ludzkiej, trudno było tego odmówić. Lowell zastosował jeszcze parę zaklęć znieczulających, by noga nie doskwierała dziewczynie. - Teleportujmy się w takim razie. Dolina Godryka jest jednak... specyficzna. - to dość słabe określenie, Lowell. Jest niebezpieczna, ale szkoda było bezpośrednio o tym mówić w taki sposób. Nie bez powodu zatem, gdy dziewczyna się zgodziła, teleportował się razem z nią, by upewnić się, że aby na pewno wszystko jest w porządku. Nie przepadał za tą formą transportu, ale obecnie nie miał innego wyjścia, kiedy to trzask przedostał się przez powietrze, a oni pojawili się gdzieś kompletnie indziej.

6/6
@Irvette de Guise
[ zt x2 ]
+
Powrót do góry Go down


Michael O. P. Shakeshaft
Michael O. P. Shakeshaft

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1,79m
Galeony : -590
  Liczba postów : 135
https://www.czarodzieje.org/t20839-michael-o-p-shakeshaft
https://www.czarodzieje.org/t20846-michael-orson-patrick-shakeshaft-poczta#665655
https://www.czarodzieje.org/t20838-michael-orson-patrick-shakeshaft-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t20954-michael-o-p-shakeshaft-dzienn
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyNie 3 Paź 2021 - 12:26;

Kostka lokalna: 1 (Parzysta) || Klątwa: Aktywna

 Dolina Godryka coraz bardziej zaczynała pokrywać się złotem i brązem. Październikowa pogoda może dla wielu Brytyjczyków i mieszkańców owego miasteczka mogła sprawiać przykrość i dodawać depresyjnej nuty. Jednak jeśli chciało się kogoś nazwać jesieniarą - albo jesieniarzem - to zdecydowanie pan Shakeshaft pasował do owego określenia. Zawsze coś było magicznego w bostońskich parkach albo przy Salem, gdzie czasem przebywał za czasów podróży. Gdzie widząc obecny obraz, wydawało mu się, że powracał do Ameryki. Bardziej wietrzne, zimniejsze klimaty sprawiały tylko, że musiał się wygodniej otulić i założyć finalnie coś bardziej jesiennego. Jeszcze trochę ciepłego klimatu z września sprawiało, że ludzie nie mogli narzekać na pogodę, no chyba, że byli wyłącznie fanami wiosny i lata. Za swoim dzisiejszym pomysłem wyjścia na łono natury z Hogsmeade stanowił fakt poszukiwań jakiegoś drzewa z nieśmiałkami, aby przekonać je do pomocy i dania mu chociaż jednej, dobrej gałęzi na wykonanie porządnej różdżki do asortymentu sklepowego. Błędny Rycerz nie dowiózł go idealnie pod samą Dolinę, dlatego musiał oczywiście wziąć pod uwagę ścieżkę prowadzącą do owej zaludnionej, magicznej wioski...
Trochę mu zajęła podróż, kiedy był już w połowie do swojego miejsca docelowego. Kiedy zresztą skończy poszukiwania to przyjemny grzaniec będzie czymś, co da Shakeshaftowi dodatkową energię i poprawę humoru.
 Och, coś właśnie błysnęło na horyzoncie widoku Michaela. Gdzie pośród gęstwin pobocza udało mu się ujrzeć jak coś... może jakiś przedmiot... było prawdopodobnie zagubione lub już pozbawione swojego właściciela. A może to jakieś stworzonko próbowało go sobą skusić. Podejść i wziąć? Odejść? Hmm... Może jednak. Michael podwinął rękaw swojej koszuli, zaraz wyciągając dłonią po owe nieznane coś. Och, wachlarz? Cóż... Jeśli w sumie nikt go nie potrzebuje. Chociaż inskrypcje na wachlarzu zdradzają, że aż tak zwykły nie był. W każdym razie - na testy owego urządzenia pozwoli sobie później, gdy celem jest drewno.
 Idąc dalej, udało mu się minąć parę drzew, do których oczywiście podszedł, ale żadne z nich nie posiadało charakterystycznego, magicznego stworzonka, będącego protektorem nacechowanego magią drzewa lub krzewu. Nie było nigdzie też widocznego drzewa wiggenowego, którego można było użyć do produkcji... Hmm... A może jednak gdzieś jeszcze uda mu się znaleźć po drodze swój wymarzony kawałek drewna.

1/6
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptySob 23 Kwi 2022 - 21:20;

Dementor: Jest -.-
Łzy: księżycowych na pewno nie ma
Lokacja: 5 - Obrywam w ryj i tracę 50g

Dzień jak co dzień, dzień po dniu, Maxio udał się do Doliny Godryka, a konkretniej miał w planach udać się do tutejszego jubilera, by ten pomógł mu wycenić kilka błyskotek, jakie posiadał. Chciał zrobić porządki chociażby w swoim kufrze, skoro w życiu nie potrafił. Pojawił się więc na brukowanej drodze do czarodziejskiego miasteczka i cały zadowolony z pięknej pogody ruszył przed siebie, poprawiając torbę na ramieniu. Wciąż nie był w najlepszej kondycji, ale dzięki eliksirom i łapaczowi snów przynajmniej jakoś sypiał, a było to zdecydowanie lepsze niż chociażby pamiętna noc na moczarach, gdzie musiał naprawdę się pilnować, by nie zasnąć. O całej reszcie przygód już nie wspominając.
Właśnie miał skręcać w stronę wejścia do Doliny, gdy usłyszał ryk i nim się obejrzał zza krzaka wyskoczył jakiś jebany chujek celując w niego różdżką. Nim Solberg zdążył dobyć swojego magicznego kijka czerwony promień już w niego uderzył, powalając na ziemię. Jakby tego było mało koleś na bezczela podszedł do niego, wyciągnął z kieszeni sakiewkę, w której Max trzymał 50 galeonów i pierdolnął mu z buta w ryj, a buta to akurat miał ciężkiego. Krwawiąc i gotując się z wkurwienia, Solberg stracił przytomność, kompletnie nie wiedząc, co takiego się właśnie zadziało i czym sobie na to zasłużył. Choć akurat na to drugie to miał listę możliwych odpowiedzi...

@Joshua Walsh

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Moderator




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyNie 24 Kwi 2022 - 10:23;

po spotkaniu z Alexem

Wracał do domu, ale zamiast zwyczajnie się teleportować, postanowił się przejść. Chciał zobaczyć, czy zaszły wokół jakieś zmiany w ciągu ostatniego roku, a także przez dziwne zjawisko, jakie miało coś wspólnego z księżycem. Rozglądał się, gdzie jeszcze tereny były równie podmokłe co jego własny ogródek, ale im dalej szedł, tym większej nabierał pewności, że było tak jedynie w Hogsmeade. W pewnym sensie cieszył się z tego, że nie wszyscy czarodzieje muszą mierzyć się z bagnem zamiast trawnika, ale i tak pojawiała się irytującą myśl, dlaczego akurat Hogsmeade.
Kierował się dalej, wchodząc w końcu na drogę prowadzącą do Doliny Godryka, zastanawiając się, czy nie powinien jednak teleportować się od razu do domu i sprawdzić jego stan, gdy dostrzegł czerwony błysk odrobinę przed sobą. Nie słyszał zaklęcia, jakie padło, ale dostrzegł, że ktoś, upadł na ścieżkę i się nie ruszał. Josh w jednej chwili ruszył biegiem, kiedy nagle obok osoby zjawiła się druga i kopnęła ją. Nie zdążył rzucić zaklęcia na zatrzymanie nieznajomego, który zniknął zanim Josh zdołał się zbliżyć dostatecznie. Skupił się więc na osobie, która leżała na ziemi, ze zdumieniem odkrywając, że rozpoznaje twarz.
- Solberg? Ocknij się - rzucił kucając zaraz obok mężczyzny, potrząsając lekko jego ramieniem. Przyjrzał się jego twarzy, dostrzegając przekrzywiony nos, więc wyjął różdżkę aby mruknąć cicho episkey.
- Jak się czujesz? Możesz wstać? - dopytał, trzymając wciąż różdżkę w jednej dłoni, drugą próbując podnieść do siadu byłego studenta. Nie zwrócił uwagi na to, jak nagle zaczęło robić się chłodno, a roślinność wokół zaczął pokrywać szron.

@Maximilian Felix Solberg

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyNie 24 Kwi 2022 - 23:37;

Cóż, może i był to odpowiedni moment, by w końcu umrzeć, albo i nie. W każdym razie, Max leżał sobie nieprzytomnie w kałuży władnej, lecącej z twarzy krwi, gdy nagle do jego świadomości zaczął przebijać się jakiś głos. Potrzebował dłuższej chwili nim udało mu się otworzyć powieki i jeszcze dłuższej, by zrozumieć, co się wokół działo i co oznaczają dochodzące jego uszu słowa. Posłusznie siadł, nieprzytomnie patrząc na mężczyznę, który wyglądał cholernie znajomo.
-Profesor Walsh? - Wymamrotał, nie do końca wierząc w to, co widzi. -Tak, tak. Jest w porządku... - Zaparł się rękoma o ziemię by wstać, ale to co poczuł pod palcami tylko odebrało mu siły. Nie musiał długo czekać, aż poczuł ogarniającą go beznadzieję i po prostu legła na plecach na brukowanej drodze, jakby już miał wyjebane w życie i śmierć. -Kurwa, po prostu mnie DOBIJCIE! - Wydarł się ostatkiem sił, gdy szron pokrywał już sporą część dróżki. Kolejny dzień, który nie był "jego". Miał wrażenie, że całe życie takie jest, ale przecież nie mógł tak tu sobie umrzeć i pozwolić na to samo Walshowi. -Dementory. - Mruknął wyjaśniająco, przyciskając dłonie do twarzy. Nie miał ani sił, ani ochoty żeby wstać. Dobrze mu tu było, no i w tej pozycji przynajmniej nie pizgnie głową o bruk, gdy te potwory już wyssą mu duszę. Tak było więc najrozsądniej, a Joshua jeśli chciał, miał okazję się uratować. Oczywiście jeśli potrafił, ale Solberg miał wrażenie, że kadra Hogwartu była wyposażona w patronusy.

@Joshua Walsh

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Moderator




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyPon 25 Kwi 2022 - 19:38;

Trzeba przyznać, że mężczyźnie kamień spadł z serca, gdy tylko Max otwarł oczy i po chwili usiadł. Fakt, że go rozpoznał, z pewnością świadczył, że nie miał żadnych poważniejszych urazów, choć z pewnością złamany jeszcze niewiele wcześniej nos nie należał do przyjemnych doznań.
- Skoro mnie rozpoznałeś to dobrze - rzucił w ramach potwierdzenia, że chłopak nie ma zwidów. Trzeba przyznać, że Josh mimowolnie zaczął się zastanawiać, co Max robił na drodze do Doliny Godryka, czy tutaj mieszkał, czy wracał do rodziny, mając wrażenie, że powinien być jednak w Hogwarcie. Była to jednak ostatnia z rzeczy, nad którymi powinien się dłużej pochylać, gdy nagle chłód wokół nich zaczął przynosić ze sobą jedynie smutek i rozpacz, dawny żal, o którym miotlarz zdążył zapomnieć. Nie potrzebował już potwierdzenia w słowach Maxa, aby wiedzieć, z kim mają do czynienia, choć nie rozumiał, skąd się tutaj wzięły. Najpierw bagno w ogrodzie, teraz dementor na zwykłej drodze, zamiast być w Azkabanie. Co jeszcze mogło się dziać?
- Solberg, co ty robisz…? - spytał, nie do końca wierząc w zachowanie swojego dawnego ucznia. W końcu złapał mocniej za różdżkę, aby wycelować nią w stronę dementorów, wypowiadając stanowczo expecto patronum. Już po chwili błękitny kot uformował się pomiędzy nimi a dementorami, skacząc ku nim na swoich łapach. Josh podejrzewał, że prawdziwy ragdoll z pewnością nie złapałby żadnej myszy, ale najważniejsze było, że ten tutaj wystarczał na odstraszenie dementorów.
- Wstawaj, lepiej odejść gdzieś dalej, zanim wrócą - powiedział, chwytając chłopaka za ramię, ciągnąć ostrożnie do góry. - Na pewno wszystko jest w porządku? - dopytał, a w jego głosie brzmiała troska. Owszem, Maximilian nie należał do jego ulubionych uczniów, a nawet niektóre wspomnienia przyprawiały go o ból głowy, ale mimo wszystko Josh nie potrafił tak po prostu uznać, że w porządku, już nie krwawi, dementor przegnany, idź w świat i bądź szczęśliwy. Nie, kiedy zachowanie chłopaka sugerowało, że jednak z czymś się borykał i być może potrzebował pomocy.

@Maximilian Felix Solberg

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptySro 27 Kwi 2022 - 10:38;

Co jak co, ale kolejna amnezja sprawiłaby, że Max naprawdę wybrałby sobie urnę i się do niej wpakował. Naprawdę miał dosyć podobnych przygód i choć starał się trzymać z dala od problemów, to jednak życie miało dla niego inne plany i wciąż pakowało go na jakieś miny.
Ucieszył go fakt, że przynajmniej halucynacji jeszcze nie ma i był w stanie rozpoznać swojego dawnego nauczyciela miotlarstwa. Kurwa, jak brakowało mu tych zajęć i szkolnej drużyny. Chętnie wyleciałby z kumplami na boisko, z pałką w dłoni i wśród wiwatów Hogwarckiego tłumu zebranego na trybunach. Zamiast tego leżał tu, czekając na śmierć z ręki, a raczej z niezbyt ponętnych ust, dementora. Nie odpowiedział więc na pytanie, mając kompletnie wyjebane w swój los. Zamknął po prostu powieki i czekał, czując jak ogarnia go coraz większa beznadzieja, aż w końcu usłyszał te dwa słowa, które poskutkowały poprawieniem nastroju i odgonieniem istoty żywiącej się nieszczęściem i bólem.
Gdy niebezpieczeństwo minęło, dał się postawić do pionu, choć wciąż oddychał ciężko i miał lekko nieobecny wzrok. -Nie, nie jest w porządku. Te jebane dementory łażą za mną, jakby nawdychały się kociołka Amortencji, a ja nie umiem wydobyć z siebie nawet żałosnej mgiełki. - Przyznał, widocznie wkurwiony na swoje zdolności magiczne, ale już po chwili złagodniał, patrząc na Joshuę z wdzięcznością. -Dziękuję. Tak, lepiej stąd odejdźmy nim znów coś postanowi zrobić z nas sobie obiad. - Zgodził się, powoli stawiając kroki już o własnych siłach.
-Widzę, że przynajmniej Pan nie odczuwa skutków tego braku księżyca. Zdradzi mi Pan ten cudowny sekret? - Zapytał, chcąc nieco rozluźnić atmosferę. Do jubilera i tak nie miał już po co iść, więc równie dobrze mógł uciąć sobie pogawędkę z Walshem, który wspaniałomyślnie uratował mu dupsko.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Moderator




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyCzw 28 Kwi 2022 - 9:49;

Joshua wciąż wpatrywał się w dawnego ucznia z uwagą, starając się zauważyć jakiekolwiek konsekwencje wcześniejszego upadku. Jednocześnie słuchał, co chłopak mówił, mając wrażenie, że rzeczywiście dla niego gorzej być nie mogło. Pamiętał dobrze, że Solberg nie należał do najgrzeczniejszych uczniów, że w gruncie rzeczy pakował się zawsze w tarapaty i nie zawsze wychodził z nich obronną ręką, więc nie powinien się dziwić, że i teraz jest niewiele lepiej. Jednak to, co go wyraźnie martwiło to fakt, że chłopak nie był na terenie Hogwartu. Skoro ciągle trafiał na dementory, powinien jednak zostać na jakiś czas w murach zamku, potrenować Zaklęcie Patronusa, zanim znów ruszyłby gdzieś dalej w poszukiwaniu problemów. Miotlarz zastanawiał się nad tym, kiedy powoli zaczęli kierować się w przeciwną stronę niż odleciał dementor, kiedy dotarło do niego pytanie Maximiliana.
- Szczęśliwe życie w małżeństwie rozciągnęło nade mną płaszcz ochronny – odpowiedział Walsh, nie kryjąc ciepłego uśmiechu na myśl o Chrisie. - A poważniej to w Australii nie było tak źle, jak jest tutaj. Dopiero niedawno wróciliśmy i próbujemy zrozumieć, dlaczego mamy bagno w ogródku – dodał, poważniejąc w jednej chwili. Cały czas delikatnie asekurował chłopaka, a gdy upewnił się, że ten będzie w stanie iść dalej sam, wsunął dłonie w kieszenie kurtki, chowając różdżkę.
- Dlaczego nie jesteś w zamku? Skoro trafiasz na dementorów na każdym kroku, powinieneś być gdzieś, gdzie jest bezpiecznie. Potrenować Zaklęcie Patronusa, albo zdobyć nowe wspomnienia, jeśli to w nich tkwi problem. Zwyczajnie nie wystawiać się w ten sposób – odezwał się znów, a w jego spokojny ton wkradł się cień troski i nagany, gdy profesor wyraźnie miał ochotę zaciągnąć chłopaka za uszy do Hogwartu. Podejrzewał jednak, że Solberg nie był na tyle głupi, żeby przy takich problemach stale ryzykować i specjalnie nie wracać do dormitorium. W takiej sytuacji musiało kryć się za tym coś więcej.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Gracz




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyCzw 28 Kwi 2022 - 12:02;

Wszystko co myślał Josh oczywiście było szczerą prawdą. Max był uczniem skrajnych kategorii, z jednej strony zdobywał najlepsze oceny, z drugiej co chwile sprawiał problemy sobie i innym i choć ostatniego roku wiele rzeczy uległo zmianie na lepsze tak obecnie przeżywał spory regres, na który sam nie wiedział co ma poradzić.
-Małżeństwo? Gratulacje! Nie miałem pojęcia. - Szczerze się uśmiechnął, choć kulturalnie powstrzymał się od komentarza na temat tego, co sam o tym sakramencie myśli. Tak samo zresztą jak i o związkach i miłości. -Niestety jednak ja muszę znaleźć chyba inny sposób. - Dodał trochę ba do siebie niż do Walsha. Rozstanie wciąż bolało, a obecność Moralesa nie pomagała nastolatkowi poukładać sobie wszystkiego w głowie. -Australia? Kurde nieźle. Trzeba było nie wracać. Podejrzewam, że to ta cholerna Klątwa Camelotu. Słyszał Pan o tym? - Zapytał, nie wiedząc jak długo Joshua pozostawał poza granicami kraju i jak wiele wieści go ominęło.
Pytanie, które opuściło chwilę później usta mężczyzny dało Solbeegowi jednak nieco jaśniejszy wgląd w sytuację. Skoro chciał odprowadzać go do zamku, to musiało naprawdę długo go tu nie być.
-Wyjebali mnie. Raczej nie byłbym miło przyjęty, gdybym nagle pojawił się za bramą. Patronus nie chce działać nieważne co robię i proszę mi wierzyć, staram się nie wychylać, ale czasem nawet ja muszę wyjść z piwnicy. - Wyjaśnił wszystko pokrótce, kończąc żartobliwie. Walsh powinien przybić sobie pionę z Paco tym podejściem. Max wiedział jednak, że stary miotlarz ma rację i powinien wciąż być czujny gdy opuszcza bezpieczne granice Inverness.
-Hmmm, profesorze...? - Zaczął władając nagle na pomysł. -Wiem, że nie żyliśmy w najlepszej przyjaźni, ale nie zechciałby Pan przeprowadzić mi w wolnej chwili jakiegoś osobistego treningu? Sam nie potrafię się aż tak zmotywować, a cholernie brakuje mi ruchu. No i jak widać straciłem mocno na formie. - Zapytał, wskazując na swoją wymizerniałą sylwetkę. Znów znacząco schudł, a jego ciało miało niezdrowo blady odcień, czego dopełniały jeszcze inne dolegliwości nie związane z jego kiepską psychiką, a że zniknięciem księżyca nad Brytyjskim niebem.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Droga do Doliny Godryka QzgSDG8




Moderator




Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka EmptyPią 29 Kwi 2022 - 9:55;

Joshua uśmiechnął się jedynie szeroko, w ten sposób dziękując za gratulacje, wciąż jednak starając się wychwycić cokolwiek więcej z tego, co mówił Solberg. Mimowolnie miał ochotę przypomnieć mu o rzekomej nocy poślubnej, na której przyłapał go w zamku, ale zrezygnował z tego, wiedząc, że nie był to najlepszy pomysł. W tej chwili, gdy wydawało się, że wszystko wokół nich zmierza ku jakiemuś dziwnemu końcowi, nie na miejscu było dla miotlarza wspominać coś, co mogło przywołać gorsze wspomnienia, czy też żenujące.
- Wyjechaliśmy z Chrisem jeszcze przed egzaminami w zeszłym roku, nie słyszałem o tym- zaprzeczył, gdy tylko usłyszał o Klątwie Camelotu, marszcząc brwi w zmartwieniu. Prawdę mówiąc, nie wiedział, że ten został odnaleziony, a co za tym idzie, stracił naprawdę wiele, żyjąc w Australii w oderwaniu od wszystkiego i wszystkich, skupiony na poukładaniu własnych spraw.
- Podejrzewam, że mieli jednak powód, żeby cię wyrzucić. Być może gdybyś podszedł do tego w odpowiedni sposób, zgodziliby się dopuścić cię na nowo do nauki, ale to tylko moje zdanie. Ostatecznie nie znam całej historii, ale tak... Powinieneś ćwiczyć zaklęcie patronusa w każdej możliwej chwili, skoro czasem musisz wyjść – stwierdził prosto, a lekki, pokrzepiający uśmiech rozjaśnił jego twarz. Może nie wiedział, co działo się w Hogwarcie, ale podejrzewał, że Solberg byłby w stanie wrócić, gdyby tylko przemyślał wszystko, co doprowadziło do jego wyrzucenia. Nie było to jednakże coś, o czym Josh mógł z nim rozmawiać, skoro nie był w tym czasie jego profesorem.
Mężczyzna spojrzał na byłego ucznia, zastanawiając się, jak bardzo musiał być zdesperowany, że prosił go o coś takiego. Ostatecznie z pewnością miał znajomych, część jego kolegów była teraz zawodowcami, mogli mu pomóc wrócić do formy, a jednak postanowił jego o to zapytać. Z drugiej strony, w ten sposób mógł zorientować się, jak dużej pomocy potrzebuje Maximilian i być może mógłby wesprzeć go przy ćwiczeniu Zaklęcia Patronusa.
- W porządku. Wyślij mi sowę z terminem, kiedy chciałbyś ćwiczyć i miejscem, jeśli jakieś znasz. Teren za moim domem, gdzie zwykle trenuję z dzieciakami z sąsiedztwa, w tej chwili przypomina bagno, więc wolałbym jednak nie zabierać nas tam. Miotłę, jak rozumiem, dalej masz, czy latałeś na drużynowej? – zgodził się, od razu próbując ustalić coś więcej, przekręcając odruchowo obrączkę na palcu, zastanawiając się, jak Chris zareaguje, kiedy opowie mu o tym spotkaniu.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Droga do Doliny Godryka QzgSDG8








Droga do Doliny Godryka Empty


PisanieDroga do Doliny Godryka Empty Re: Droga do Doliny Godryka  Droga do Doliny Godryka Empty;

Powrót do góry Go down
 

Droga do Doliny Godryka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Droga do Doliny Godryka JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
-