Oto słynne gorące źródła, w których można się kąpać nawet w zimie! Co więcej, ich woda sprawia, że znikają wszystkie dolegliwości. Mugole mówią coś o związkach chemicznych, ale który czarodziej uwierzyłby w takie głupstwa. Zrzucajcie ciepłe ubrania i wskakujcie do wody - to dobry sposób na integrację!
Niesamowite miejsce. Takie naturalne gorące źródełko. Bez tych wszystkich mugolskich, niemagicznych rzeczy, które tylko mogłyby zaszkodzić tutejszemu klimatowi. No, bo wyobrazić sobie tylko te wszystkie charakterystyczne dla niemagicznych osobników kompleksy, wypełnione basenami, parkingami, rodzinami z dziećmi i tak dalej. Nie, nie. Niezbyt napawający optymizmem obraz. A tu przynajmniej.. można było w spokoju i ciszy poleżeć. Wylegiwać się w wodzie, nasłuchując odgłosów natury. Czemu wybrał właśnie to miejsce? Zasadniczo to sam nie miał pojęcia. Historia była prosta, zapytał jednego z tubylców o jakieś ciekawe miejsce. Ten, bez zająknięcia rzucił tą miejscówką. Potem wskazał drogę, no i Jezus bez większego zastanowienia napisał do niej tę sowę. Oby tylko do niego trafiła. Zasadniczo kiepska kwestia. Jak się spóźni to nie będzie wiedział, czy dlatego, że się spóźnia, czy może się zgubiła? Mimo wszystko wierzył niejako w jej zmysł orientacji. Tymczasem on sam stał nad brzegiem jednego z takich źródełek. Bez większego wahania pozbył się płaszcza, swetra, koszulki, spodni, skarpet, pozostając w samej tylko bieliźnie. No, nie można powiedzieć – zimno. Nawet bardzo zimno, ale temperatura bijąca z wody pozwalała jakoś zapomnieć o znaczącej różnicy temperatur. Nic tylko wskoczyć do środka. Tak, wskoczyć. Mistaen zanurzył się w nim całkowicie, pozwalając samemu sobie na chwilę odprężenia. Cudowna, cudowna woda. Chyba zacznie tu częściej przychodzić. Choćby sam. Tak! Nawet jeśli nikt nie będzie chciał z nim przyjść. Ale zanim to.. Gdzie jest Destiny? Napisała coś jeszcze? Nie. Przecież sowa i tak by odnalazła i przywiozła wiadomość od dziewczęcia. No nic, pozostawało cierpliwie czekać. Czekać i wygrzewać się, korzystając z tych naturalnych wód termalnych. Leżał tak więc sobie spokojnie, oparty ramionami o podłoże, chłonąc atmosferę i ciszę tego miejsca. Było cudownie, naprawdę cudownie. Aż tak bardzo cudownie, że bez najmniejszych oporów.. zasnął. Sam nie wiedział nawet kiedy. Po prostu odpłynął na tamten świat. Oby tylko Destiny znalazła go przed potencjalnymi żartownisiami, do których głów mógłby wpaść świetny pomysł kradzieży jego rzeczy. Póki co jednak.. Bezpiecznie przebywał w objęciach Morfeusza, a ten - zdawało się - nie chciał go nigdzie puścić.
Destiny wiele słyszała o tym miejscu. W końcu niecodziennie można popływać w gorący źródłach... Zimą... W Górach Skalistych. Jeszcze bardziej cieszył ją fakt, że może to miejsce odwiedzić z Joshem. Ciężko było dogodzić dziewczynie, a jemu przychodziło to z łatwością. Chociaż nie była pewna czy się w ogóle starał. Miała taką nadzieję. Sharewood zaczynała czuć coś przyjaciela. Chciała tego uniknąć za wszelką cenę, ponieważ nie miała ochoty na zawody miłosne. Dlatego w najbliższym czasie zerwie kontakt, albo wyznaczy sobie pewną granicę i będzie trzymać dystans. Des tak naprawdę sama nie wie czego chce. Najchętniej całymi nocami bawiła się w klubach albo na domówkach. Kiedy dotarła na miejsce, ujrzała leżące na brzegu ubrania. Zdążyła również zauważyć Joshua'ę. Zdawałoby się, że śpi. Destiny chciała się upewnić, więc szybko zdjęła ubrania, pozostając w samej bieliźnie. Wskoczyła do wody i szturchnęła przyjaciela palcem kilka razy, aby się przebudził. - Joshua wstawaj- powiedziała.- Nie chce mi się tutaj samej siedzieć.- Teoretycznie sama nie była, ale tak się czuła. W końcu chłopak spał, więc z nim rozmawiać nie mogła. Sama do siebie gadać nie zamierza. W końcu przyszła tu dla Mistaena i to z nim chciała spędzić ten czas.
Nie wiedziała czemu tak naprawdę się zgodziła. Przecież powiedziała mu... Zresztą nieważne. Była głupia i tyle. Za każdym razem zgadzała się z nim spotkać i wybaczała mu wszystko. Taka już była. A raczej taka się stawała. Kiedyś spojrzałaby na jego list z ironicznym uśmieszkiem i nawet na niego nie odpowiadając wyrzuciła by do kosza, bądź spaliła. Teraz nie potrafiła. Czasami jej to bardzo przeszkadzało choć z drugiej strony cieszyła się. Cieszyła się, że rodzina nie miała na nią już tak dużego wpływu. Bo jakiś tam nadal mieli. Jeszcze nie była nad gorącymi źródłami. Chciała tam pójść z Des jednak nigdzie nie mogła jej znaleźć ostatnimi czasy. Zawsze gdzieś się wymykała i Ria domyślała się do kogo. Z tego powodu nie mogła być na dziewczynę zła. Sama pewnie też by tak robiła. dotarłszy na miejsce usiadła na jednym z kamieni czekając na Lucas'a. Para unosząca się w powietrzu ogrzewała na tyle powietrze wokół dziewczyny aby bez obaw o jakąkolwiek chorobę ściągnęła swoją kurtkę, szalik jak i czapkę. Odłożyła rzeczy na ziemię i zanurzając dłoń w wodzie uśmiechnęła się. Była przyjemnie ciepła. Zupełnie inna niż otaczający ją śnieg.
Ów gorące źródła były nieco oddalone od hotelu, dlatego też chwila mu zajęła nim tu dotarł. Dlatego też nie zdziwił się widząc dziewczynę która rozebrała się z ciepłych ubrań by stanąć bliżej źródła. Temperatora jaka tam panowała musiała być na prawdę wysoka. Podszedł bliżej, ubrany był tym razem nieco inaczej. Założył na siebie ciepłą kurtkę, a także sweter. Gdzie zazwyczaj były to skórzana kurtka, oraz jakiś T-Shirt. Zakradł się za dziewczynę i zasłonił jej oczy dodając tajemniczo. - Jestem osobą której powinnaś wybaczyć, bo jest po prostu głupia. Kim jestem? - Uśmiechnął się i od razu opuścił ręce by mogła się podnieść i obrócić w jego stronę. Nieco się obawiał, chyba tego że zaraz strzeli mu w twarz czy zareaguje w równie podobny sposób. W końcu to nie byle jaka dziewczyna, tylko Ślizgonka która już raz skradła mu serce w młodości. Ujął jej dłoń dodając. - Wiem że to so mnie nie podobne, ale przepraszam. Możesz mówić że nie mam za co, ale samo przez siebie mówi jakie uczucia mną oraz tobą szarpały w tamtej chwili Ria. Nie chciałem tego, to nie było planowane i obydwoje znaleźliśmy się w złym miejscu, o złej porze. - Skrzywił się delikatnie.
Może gdyby się tak nie zamyśliła usłyszałaby jak zbliża się do niej Lucas. Niestety, myśli pochłonęły ją całkowicie, a czując czyjeś dłonie zakrywające jej oczy podskoczyła. Za każdym razem reagowała w ten sposób na zaskoczenie. Słysząc jego słowa nie mogła się nie uśmiechnąć. Zabrał jednak swoje dłonie dzięki czemu mogła stanąć do niego przodem. Jej zielone oczy lustrowały każdy centymetr jego twarzy. Tak dawno go nie widziała. - Powinnam wybaczyć? Z tym, że jesteś głupi to się zgodzę ale czy faktycznie powinnam Ci wybaczyć... Tutaj już rodzi się pytanie. - już po wypowiedzeniu jego słów wiedziała, że mu wybaczy jednak chciała się z nim trochę podrażnić. Nie chciał aby był świadom, że za każdym razem będzie w stanie mu wybaczyć. Wtedy z pewnością byłaby świadkiem o wiele większej ilości tego typu zdarzeń. A tego zdecydowanie nie chciała. Jego ciepła dłoń znalazła jej. spojrzała na nie z nostalgią w oczach. W młodości był to częsty widok. Musiała jednak przyznać, że od tamtego czasu stała się większa i pewniejsza. - Kiedy naprawdę nie masz za co. Nie jesteśmy już tamtymi dziećmi które byłe ze sobą . Dorośliśmy. Jednak doskonale wiem co alkohol może zrobić z człowiekiem. - mówiła szczerze. Puściła jego dłoń przez co nieprzyjemne zimno przepłynęło przez jej palce. Nie spodobało jej się to i lekki grymas zagościła na jej ustach jednak nie na długo. Opanowała się i z małym uśmiechem spojrzała w jego oczy. - Wiesz doskonale, że kłamiesz. Chciałeś tego. To zrozumiałe. Titi to ładna dziewczyna. - tak naprawdę mogła sobie darować to zdanie jednak aż samo cisnęło się jej na usta.
- Oho, potwierdzić że głupi jestem potrafisz.. a nie potrafisz mi wybaczyć? Powątpiewam, jednak przypominam że Titi.. cóż, ciężko stwierdzić co czuje do mnie ona. Wydaje mi się że jest jak bogini, ale ciągle na końcu głowy myślę.. dlaczego? Mam właśnie przed sobą kobietę idealną, czy byłem zaślepiony? Sam nie wiem, zapewne zrobię jeszcze jakieś głupstwo.. - Mruknął cicho patrząc na wodę za dziewczyną, miał ochotę wskoczyć nawet i w ubraniach tylko po to by się nieco odprężyć w tym ciepłym źródle. Kiedyś miał okazję z takowego korzystać, może.. uda się przekonać Orianę do tego? - Masz rację, dorośliśmy ale jednak nadal zachowuję się jak dziecko. Alkohol można miarkować, a ja zachowuję się jak uzależniony od niego.. mimo że nie jestem. Może zapomnijmy o tym i zrelaksujemy się w jakiś sposób? Na przykład proponuję skorzystać z ów gorącego źródła, chyba że się wstydzisz przed "nieznośnym" Lucasem? - Uśmiechnął się złośliwie, lubił takie zaczepki zwłaszcza że Ria lubiła na nie odpowiadać. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i uniósł głowę do góry patrząc czy w jakikolwiek sposób zareaguje w tym wypadku. Jeżeli się nie zgodzi, to niestety będzie musiał zrezygnować z tej wspaniałej kąpieli.
W tym właśnie problem: potrafiła wybaczyć mu wszystko. On jednak nie musiał tego wiedzieć ani być tego świadomym. - Musisz się bardziej postarać abym Ci wybaczyła. - była ciekawa czy złapie się na to i naprawdę zacznie coś wymyślać. Mogłoby być naprawdę ciekawie. Przecież i tak na koniec by mu wybaczyła. Chyba... - Faktycznie, ciężko cokolwiek na ten temat stwierdzić szczególnie, że ostatnimi czasy często widzę ją w towarzystwie Natha. Nawet ja nie mam okazji aby z nim porozmawiać ale... Momencik. Skoro ciężko stwierdzić co ona czuje to ty musisz wiedzieć co czujesz do niej... Skoro jest dla Ciebie boginią. - na dźwięk ostatniego słowo skrzywiła się nieznacznie. Nie rozumiała jak ktoś mógł w niej widzieć "boginię". Choć z drugiej strony nie przepadała za tą dziewczyną. Może dlatego miała o niej tak złe zdanie. Czy sprawa miałaby się inaczej gdyby się lubiły? - Nie jestem idealna, Lucas. Sam dobrze o tym wiesz. I jeśli masz zamiar robić jakieś głupstwo jeszcze to czy jest sens w twoich przeprosinach. - była trochę tym zmęczona. Na dźwięk jego ostatnich słów uśmiechnęła się tajemniczo. Czy się wstydziła? Oczywiście, że nie! Nie należała do dziewczyn które w samej bieliźnie paradowały przed mężczyzną ale również nie piszczały gdy to oni widzieli ją w niej. Lubiła czasami prowokować. Nie była pewna czy Lucas się tego spodziewał. Może nie ale zaczęła, patrząc mu w oczy z uśmieszkiem, ściągać swoje spodnie. Stojąc w samych majtkach ułożyła ręce na biodrach i kiwnęła głową w jego stronę. - Ty się nie rozbierasz? W końcu był to twój pomysł. - powiedziawszy to skończyła ściąganie ubrań i stojąc w samej bieliźnie odwróciła się do niego plecami wchodząc do wody. Siedząc w ciepłej wodzie zdała sobie sprawę jak bardzo jej tego było trzeba.
- Każdy popełnia głupstwa, niezależnie od tego co się dzieje wokół niego. Często nieświadomie zdajemy sobie z tego sprawę na sam koniec, kiedy już jest za późno by coś odwrócić. - Przetarł nieco zmęczone oczy i zamyślił się, no właśnie. Jak tu sprawić by nie zrobić czegoś głupiego, jeżeli wszystko często wydaje się mądre. Sam nie zauważył kiedy Ria znalazła się w samej koszulce, oraz bieliźnie przed nim. Rozebrała się szybciej niż myślał, a wystarczyło co zabawne jedno słowo.. aby nie pozostawać dłużnym odpowiedział wpatrując się co ciekawe nie na jej twarz, a na jej ciało. - Ja, ten. Nie no, daj mi chwilę. - Wyszczerzył się, a po chwili zaczął się rozbierać zaczynając pierw od kurtki. W końcu i on był w samej bieliźnie, a wszystkie ubrania ułożył obok jej ubrań. Co ciekawe nie miał przed nią żadnej krępacji, tak jak ona przed chwilą przed nim. Nim weszła stanął jeszcze przez chwilę dając jej chwilę, lubił się patrzeć na jej ciało nie ważne kiedy. Kręciła go ta smukła talia i ogólny zarys jej walorów. Wszedł tuż po niej do wody, była na prawdę gorąca ale jednak był to ten element który odprężał. Usiadł tuż koło niej rozkładając ręce na rozgrzanych kamieniach wokół. Wziął trochę wody na dłonie i przepłukał nieco twarz i zerknął na nią ponownie z nie małym bananem na twarzy. - A może po prostu dałaś się podpuścić, bym zobaczył Cię w samej bieliźnie? - Był ciekaw co na to powie.
Przekręciła oczami na jego odpowiedź. W końcu był to jego pomysł więc czemu był zdziwiony? Sama zawsze lubiła wodę i nawet najmniejsza możliwość znalezienia się w niej była dla niej czymś cudownym. Ognia bała się, owszem lecz woda była jej żywiołem. Gdyby tylko mogła nie wychodziłaby z niej. Spojrzała na niego i jego poczynania. Widząc go w samej bieliźnie zarumieniła się lekko. Szybko jednak ukryła twarz za kurtyną włosów udając, że szuka czegoś interesującego w wodzie. Oczywiście takowa rzecz nie istniała i obawiała się, że Lucas może to zauważyć. A może jednak nie zauważy... - A nigdy mnie w niej nie widziałeś? - spojrzała na niego unosząc brwi. Oczywistym było, iż widział ją w niej i to nie raz więc rozebranie się przed nim nie było aż tak krępujące o ile pozostawała w bieliźnie. Bez niej z pewnością byłoby jej trudniej panować nad swoją mimiką jak i zachowaniem. - Nie wszyscy mają ten zaszczyt widzieć mnie w niej. - A w szczególności bez niej. Ostatnie zdanie wypowiedziała na szczęście tylko w myślach. Z małym uśmiechem zadowolenia oparła głowę na kamieniach. Już nie pamiętała kiedy ostatni raz miała okazję zrelaksować się w ten sposób - Być może to ja podpuściłam Ciebie do pokazania mi się w bieliźnie. Być może od samego początku miałam taki plan, a ty dałeś mi idealny pretekst do tego. - z błyskiem w oczach spojrzała na jego twarz jednak jej uwagę przyciągnęły oczy. Jak zawsze były ciemne. Mogłaby się w nie patrzeć godzinami.
- Czego szukałaś w wodzie, nim do niej wszedłem? Chyba że to tylko strach przed ciepłą wodą.. chociaż w to wątpię. Jakaś ryba, czy coś w ten deseń? - Chyba nie było możliwe by coś żyło w tej wodzie, wątpił w to przynajmniej. Co do jej pytania, uśmiechnął się i założył ręce za głowę mówiąc dumnie. W końcu miał do tego takie prawo po tym co usłyszał, mimo że było to dawno to nadal obowiązywało. - Widziałem nie jeden raz, w sumie nie zastąpił bym tego widoku żadnym krajobrazem na ziemi. I jestem najwidoczniej wielkim szczęściarzem Ria. Teraz tylko pozostało zobaczyć Cię bez niej, bym stał się największym szczęściarzem na ziemi. - Zaśmiał się głupio, a banan z jego twarzy nie znikał ani na moment. Ria była osobą która mimo wszystko była wstydliwa, wątpił w to aby pokazała się komuś w bieliźnie.. i to nie do kąpieli, bo co innego w kostiumie czy coś w ten deseń jak to bywa na mugolskich plażach. - Wcale bym się nie zdziwił że chciałaś mnie zobaczyć w bieliźnie, ja bym to po prostu wiedział. - Wystawił język w jej stronę i zmoczył nieco swoje włosy wodą, na szczęście nie było na tyle zimno by się zamieniły w lód.
Udała, że nie usłyszała wzmianki o szukaniu w wodzie żyjątek. W końcu doskonale zdawali sobie sprawę obydwoje, że w takich warunkach nie ma szans aby cokolwiek przeżyło. No chyba, że się myliła i faktycznie jakieś żyjątka są w stanie przeżyć w tak ciepłej wodzie. Ostatnie jego zdanie zaskoczyło ją. Chciałby ją zobaczyć... nago?! Od razu poczuła jak jej policzki zaczynają ją piec. Miała nadzieję, że nie zauważy tego, a nawet jeśli to uzna to za wpływ gorącej wody. - Z pewnością znów przesadzasz. A aby zobaczyć mnie bez niej musiałbyś się bardziej postarać. Nie pokazuję się wszystkim. - najlepszą obroną na poczucie się zażenowaną bądź onieśmieloną było obrócenie tego w żart. Zawsze tak reagowała dlatego większość nie wiedziała czy mówi poważnie czy też nie. Jednak tym razem było inaczej. Nie miała pojęcia czy Lucas mówi poważnie czy tylko z niej żartuje. Sama nawet nie wiedziała co byłoby lepsze. - Nie zdziwiłbyś się? A to czemu? - była bardzo ciekawa co na to odpowie. Odruchowo złapała trochę wody w dłonie i ochlapała nią Lucasa śmiejąc się przy tym jak małe dziecko które pierwszy raz miało styczność z wodą. Skoro już w niej siedzieli to mogli się równie dobrze trochę powygłupiać. Przez to wszystko zbliżyła się do niego bardziej niż panowała. - Nawet nie masz pojęcia jak mi tego brakowało. Kontaktu z wodą oczywiście. - dodała szybko jednak nadal nie spuszczała spojrzenia z jego oczu.
Wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę, dlatego też zauważył ten fakt że Ria nieco się zarumieniła i dobrze wiedział jakie słowa na to wpłynęły. Uśmiechnął się krótko pod nosem widząc jej zakłopotanie w tej chwili. Darował sobie kolejną wzmiankę na temat wody i istot w niej żyjących no bo powiedzmy sobie szczerze, kogo to tak naprawdę obchodziło w tej chwili? Liczył się szczerze mówiąc sam sens rozmowy, który zaczął iść w całkiem ciekawym kierunku musiał osobiście przyznać. - Twierdzisz że muszę się bardziej postarać? W takim razie powiedz mi konkretnie co mam zrobić, uwierz mi. Nie jedna osoba skorzystałaby z takiej propozycji, a skoro tu jestem i słyszę takową to zamieniam się w słuch Ria. - Uniósł delikatnie głowę do góry jakby był w stu procentach dumny ze swojej wypowiedzi i czekał tylko na jedno słowo bliskiej znajomej. - Dziewięćdziesiąt pięć procent czarodziejek chciałoby zobaczyć młodego studenta nago, a reszta po prostu skłamałaby mówiąc nie . To działa także w przeciwną stronę więc wszyscy jesteśmy do siebie podobni. -Kiedy tylko się zbliżyła odruchowo ujął ją w pasie i również zerknął jej w oczy. Na jej dziecinne wygłupy przymrużył oko, zapewne gdyby zareagował panna imieniem Ria nawet włosów by nie oszczędziła przed Lucasem. Mruknął tylko cicho na jej wzmiankę o wodzie i stał tak przez chwilę wpatrując się w jej oczka. Co jak co ale jeżeli chodzi o wytrwałość musiał jej przyznać punkt.
Otworzyła troszkę szerzej oczy. Jeśli naprawdę sądził, że to mu ułatwi to był w dużym błędzie. - Chyba nie sądzisz, że powiem Ci krok po kroku co masz zrobić? Wierzę Ci. Z pewnością wiele takich osób by się znalazło. Jednak ja nie jestem wszyscy. Sam musisz coś wymyślić. - chcąc stanąć na palcach musiała przytrzymać się jego rąk aby nie upaść w wodę. Zbliżyła swoje usta do jego uch i uśmiechnęła się lekko. - Zaskocz mnie skarbie. Czując jego dłonie w pasie jej puls przyśpieszył. Dawno już z nikim nie była tak blisko. Tym bardziej, że sytuacja nie była dość komfortowa. Ona w bieliźnie. On w bieliźnie. Zdecydowanie mogło skończyć się to źle. - Chyba powinniśmy już wyjść i się ubrać. - jednak nie była pewna swoich słów. Tak naprawdę mały głosik w jej głowie krzyczał Nie! Nie rób tego o co proszę. Dobrze, że Lucas nie umiał czytać w myślach.
- Szczerze? Miałem drobną nadzieję że mnie chociaż w jakikolwiek sposób nakierujesz Ria. Więc teraz mam dylemat. - Już miał zabrać jedną z dłoni by się podrapać po karku by chwilę pomyśleć nad dobraniem odpowiednio kolejnych słów. Chyba ten szept go nieco pobudził, bo bo jakoś delikatnie przeszył go przyjemny dreszcz przechodzący przez całe ciało. Skoro jego dłonie były już na jej biodrach to czemu by nie zbliżyć ich do siebie? Lucas o wzmiance żeby wyjść z wody skomentował tylko. - I tak nie ma tu nic lepszego do roboty, dlatego też proponuję zostać. Jeżeli jest tu ciepło to po co mrozić tyłek w innym miejscu? Szczerze myślałem żeby tu powiedzieć nieco dłużej. - I w tym momencie nieco pociągnął ją do siebie mimo że byli całkiem blisko. Chciał by stykali się ciałami, ułożył palce tak że kciuki znajdywały się na wysokości podbrzusza i delikatnie wykonywały powolne, okrężne ruchy. Chciał wywołać u niej pewien element podniecenia? Najprawdopodobniej, teraz złożył powoli pocałunek na jej szyi schodząc w dół do obojczyka z każdym kolejnym. Ponownie jednak wracał nimi ku górze by zerknąć na nią pytająco. A ona musiała znać pytanie jakie było ze strony Lucasa, czy była zaskoczona tak jak oczekiwała? Trudno było przekonać do siebie Ślizgonkę, zwłaszcza wiedząc jaki charakter ma dziewczyna.
Już nie pamiętała kiedy znajdowała się tak blisko innej osoby. A konkretniej mężczyzny. Jego dotyk ją parzył w przyjemny sposób. Dreszcz podniecenia przeszedł przez jej ciało. Mimowolnie przygryzła wargę. Uwielbiała jego dotyk, a od dłuższego czasu nie było jej dane go czuć. Najwidoczniej jej ciało musiało tęsknić za nim bardziej skoro reagowało w ten sposób. Czując jednak jego pocałunki na swojej szyi przechyliła ją delikatnie w bok aby miał lepszy dostęp do tego miejsca. Nawet nie zauważyła kiedy jej dłonie znalazły się na jego karku bawiąc się jego włosami. Nie była zaskoczona tą sytuacją. Wiedziała doskonale jaki jest Lucas. W końcu trochę już go znała. widząc pytanie w jego oczach nie wiedziała co zrobić. Poddać się temu czy przystopować. Chciała tego, było to pewne jednak nie chciała też wyjść na łatwą. Bo nie była taka. Nie pierwszemu lepszemu pozwalała się obmacywać czy całować. Ale Lucas nie był pierwszym lepszym. Był jej bliski, i to bardzo. Ciche westchnienie wyrwało się z jej klatki piersiowej. - Ja... nie wiem czy powinniśmy.... - serce biło jej zdecydowanie za szybko przez co nie mogła złożyć logicznego zdania. Nawet odmowa na jego poczynania które z pewnością nastały by po tym brzmiały bardziej jak Ignoruj to i idź dalej. Może faktycznie powinna zignorować swoje obawy i cieszyć się chwilą?
Chyba i ona dała się nieco ponieść, zauważył od razu kiedy jej dłonie spoczęły na jego włosach tym samym bawiąc się nimi. Miała drobne dłonie, ale za to delikatne i pewne w tym co obecnie robiły. Co ciekawe nie spłoszyła się od razu, nawet lepiej. Odchyliła głowę by wspomóc Lucasa w tej grze którą rozpoczął jako pierwszy, na jak wiele pozwoli mu dziewczyna? Chyba najwidoczniej sama odpowiedziała na to pytanie cichym westchnięciem, wiedział że musi na chwilę przestać by nie wyjść na głupiego. - To zależy tylko i wyłącznie od Ciebie, jeżeli będziesz chciała to będę musiał zakończyć "bliższy" kontakt z Titi i powiedzieć jej że czuję do Ciebie znacznie więcej niż tylko przyjaźń. Zrozumie, zwłaszcza że kiedy tylko spytałem co sądzi o tamtej sytuacji.. wolała by nikt się nie dowiedział, zapewne ma swoją drugą połówkę i śmiem sądzić że jest to Nathan.. no cóż, bywa. Nie będę się pakował w bagno, skoro stoi przed mną ideał dziewczyny. Byłem chyba zaślepiony że nie zauważyłem tego wcześniej Ria. - Ujął jej dłoń i splótł palce uśmiechając się, zerknął jej w oczy i zbliżył się ustami do jej czekając na znak. Skoro pocałunek będzie zapieczętowaniem, zgodą tak zwaną to chyba musi być w tym ziarnko prawdy. Odetchnął spokojnie, czyżby już kiedyś pragnął powiedzieć coś podobnego? Może, chociaż chyba zbyt bardzo zwierzał się Vittori i każde następne spotkanie będzie dla niego dziwne. Stoi teraz przed wyborem, chociaż szala zdecydowanie zmieniła się na korzyść Oriane.
Podobało się jej to co powiedział, choć wzmianka o Titi była zapalnikiem, który pozwoli wrócić jej trzeźwemu rozsądkowi. Czyżby jednak myślał o niej na poważnie? Na pewno tak. W końcu sama mu przyznała, że jest świetną dziewczyną. Może powinna zaprzestać tej irracjonalnej zazdrości o nią? Jednak następne jego słowa skierowały jej wzrok na jego twarz. Wyglądała na szczerze zdziwioną. Czy ona dobrze usłyszała? Naprawdę coś do niej czuje i to znacznie więcej niż przyjaźń? Zdarzały się noce, gdy wyobrażała sobie ten moment. Jak wtedy będzie ubrana? Co będzie robić? I w jakich będą relacjach? Nigdy jednak nie przyszło jej do głowy, iż będzie stała przed nim w bieliźnie. - W jednej kwestii muszę przyznać Ci rację. Byłeś zaślepiony. Natan też wpadł w urok Titi. Mimo wszystko to cudowna, młoda kobieta. - spojrzała na ich splecione dłonie. Musiała przyznać, iż ten widok spodobał się jej bardzo, a jeszcze bardziej moment w którym zbliżył swoje usta do jej. Sądziła iż ją pocałuje, jednak on czekał. Domyśliła się wtedy o co mu chodziło. Jeśli teraz pozwoli mu na to i złączy ich usta będzie to znaczyło, że poddała się swoim uczuciom. Gdy tego nie zrobi okłamie samą siebie i zapewne będzie żałowała do końca życia. - Wiesz co będzie to oznaczało. - nie było to pytanie. Była świadoma, że doskonale wie co miała na myśli tak jak ona zdawała sobie sprawę z tego co dla niej może to oznaczać. Dla nich. Spojrzała głęboko w jego ciemne oczy. Nie widziała w nich otchłani jak za każdym razem. Teraz widziała swoje odbicie. Uśmiechnęła się delikatnie i złączyła ich usta w delikatnym pocałunku. Oczywiście, z pozoru delikatnym. Nie mogąc dłużej się powstrzymać pogłębiła go zamykając oczy, a wolną ręką gładząc jego włosy. Było jej trochę ciężko, gdyż Lu był wyższy od niej. I to znacznie.
- Chyba każdy wpadł w jej urok, dlatego też pomożesz mi się z niego wyrwać czy Ci się to podoba, czy też nie. - Wyszczerzył się i uniósł jedną brew, co jak co ale ciężko było do czegokolwiek przekonać Rię. Czasami musiał wręcz wykonywać jej niezbyt ciekawe zachcianki w młodości by odpowiedziała na jakąś głupotę czy też się czymś z nim podzieliła. Lucas szczerze mówiąc był podobny, no bo przecież nic w tym świecie nie ma za darmo. Nawet za miłość trzeba płacić, jest to waluta zmienna. Od pocałunków po przez inne wygórowane czynności, czy też nawet zachcianki. - Doskonale wiem, jestem wręcz o tym przekonanym Ria. - Na pocałunek nie musiał długo czekać, w końcu się przełamała dając mu malutką szansę. Miłość często bywa ślepa, chociaż ta jest bardzo dobrze widoczna z daleka. Odwzajemniał pocałunki które z czasem były coraz bardziej namiętne, jako że zauważył ten drobny szczegół jaki przeszkadzał dziewczynie szybkim ruchem wskoczył na kamienną otoczkę mocząc tylko i wyłącznie nogi w wodzie. Ujął ją w pasie i podniósł ku górze w taki sposób by siadła na jego kolanach i oplotła go nogami. Teraz byli mniej więcej na równi co ułatwiło im sprawę w pocałunkach które jej składał. Przynajmniej tu chociaż trochę trzeźwo myślał chłopak by zadbać o wspólną przyjemność.
Cieszyła się, że nie pozostał bierny w całej tej sytuacji. Gdyby odepchnął ją lub zignorował to co właśnie robiła z pewnością uciekłaby stamtąd. Ze wstydu oczywiście. Później obróciłaby to w żart ale pierwszą jej reakcją z pewnością byłoby to. Czując jak podnosi ją do góry odruchowo złapała się mocniej. Nie chciała upaść do wody. Nie byłoby to ani pociągające ani pobudzające. Jak mała dziewczynka usadowiła się na jego kolanach oplatając go ciasno nogami. Przez to nie zostało między nimi za wiele przestrzeni. Każdy centymetr jej ciała, z każdym ruchem, ocierał się o jego gołe ciało. Było to bardzo podniecające. Tym bardziej, że czuła jak temperatura jej ciała nieznacznie wzrosła i to nie za sprawą pary unoszącej się ze źródła. atmosfera otaczająca ich oboje wpłynęła na nią w pełni. Swoimi pocałunkami zaczęła schodzić przez żuchwę na jego szyję. Nie była to zbyt wygodna dla niej pozycja jednak nie miała zamiaru skończyć. Z każdym pocałunkiem, językiem, torowała sobie drogę. Jakby chciała zapamiętać jej bieg aby móc bezpiecznie wrócić na górę. Cieszyła się również, że nie posłuchała Des i nie skróciła paznokci tak jak mówiła. MOgła teraz dzięki nim drapać chłopaka lekko po plecach. Po dojściu do obojczyka przysunęła swoje ciało jeszcze bliżej oplatając go jeszcze ciaśniej swoimi nogami. Wyprostowała się. Swoimi rozjarzonymi oczami z podniecenia wpatrywała się w chłopaka. Chciała zapamiętać ten moment na długo. Szybko jednak wróciła z powrotem do całowania jego ust.
Nie miał zamiaru wykonywać żadnej czynności krzywdzącej na Ori, chciał być po prostu blisko niej. Mimo całej tej duchoty wydawało mu się że to nie woda podgrzała atmosferę, a właśnie ów pocałunek który przed chwilą się odbył. Poczuł strach przez chwilę, nie swój.. a chyba jej kiedy tylko złapała się go mocniej. Mógł w sumie uprzedzić zanim ją podniósł, tu miała rację. Czuł jak Ria ociera się o niego, był delikatnie czerwony ale miał do tego prawo. Nie było to zawstydzenie, a właśnie podniecenie które w tej chwili wygrywało nad wszystkim. Co chwilę prostował się nagle czując jak kobieta wbija mu jak kocica pazury w plecy, drapała je przez dłuższy czas i myślał chwilami że raz oszaleje. Chociaż pamiętał jak rozmawiał ze znajomym, jeżeli zostanie ślad to można rzec że było nieźle. Czuł jak jej obie piersi rozgniatają się na jego klatce, tak poza tym całkiem ciekawe uczucie mimo że nadal posiadała stanik i materiał nieco go drażnił. Ujął jedną z nich dłonią miętosząc przez chwilę, kiedy tylko z powrotem zaczęła go całować. Ciężko to było już nazwać całowaniem, tak się nie mogli nacieszyć sobą że wręcz splatali ze sobą języki. Syknął tylko cicho kiedy ponownie wbiła pazury w jego plecy, patrząc z drugiej strony na pewno nie wyglądało to ciekawie i pozostaną ślady na dłuższy czas. Będzie to trochę jak trofeum, każdy wie co jest na rzeczy.
Robiło się już coraz później to też nauczycie postanowił przejść się po obejściu Motelu w poszukiwaniu uczniów, którzy jeszcze nie znaleźli się w swoich pokojach. Oh co za młodzież! Niemal w każdym miejscu napotykał na dzieciaki poniżej 17 roku życia, które nie rozumiały o której porze powinno się wracać do łóżek. Takie dni, kiedy odejmował naraz tyle punktów (poniekąd też za pyskowanie) mógł policzyć na palcach jednej dłoni. Zdecydowanie go to nie bawiło, ale taka była rola opiekuna. Niewdzięczna, niezadowalająca, ale jednak zdecydował się na to przed laty. Zamierzał już udać się do Salonu i usiąść wraz z kadrą przy kominku żeby na spokojnie obgadać powrót z ferii, ale w tym momencie przypomniał sobie, że nie sprawdził jeszcze jednego miejsca. Gorące źródła. Nie rozumiał jak ludzie mogą być tak szaleni, żeby w takie zimno zamaczać się dobrowolnie w wodzie – nawet jeśli była podgrzewana. Mimo wszystko wiedział, że dzieci to wariaci więc musiał przyjść to sprawdzić. I bardzo dobrze! - EKHEM – Odchrząknął głośno widząc dwójkę ślizgonów dobrze bawiących się w wodzie – Czy aby nie przeszkadzam?! PROSZĘ NATYCHMIAST SIĘ UBRAĆ I UDAĆ DO POKOJÓW! TO NIE JEST MIEJSCE NA TAKIE... TAKIE HARCE – Jego basowy głos rozniósł się takim echem, że wystraszył wszystkie okoliczne ptaki – Już ja sobie zapamiętam waszą dwójkę... - Mruknął już ciszej, ale równie groźnie. Oj Ci studenci popamiętają go na długo.
Przestała go drapać. Przecież nie chciała zrobić mu krzywdy. wiedziała doskonale, że takie zabawy mogą być bardzo, ale to bardzo przyjemne ale również czasami niebezpieczne. Jego dotyk na jej piersi spowodował tylko dreszcz. W tej chwili jej racjonalne myślenie się wyłączyło i pozostała jedynie chęć ciągnięcia tego dalej. W końcu nie byłby to pierwszy raz kiedy by uprawiała sex. W tym momencie była naprawdę szczęśliwa. Obawiała się jedynie, że może to prysnąć jak bańka mydlana. I tak właśnie się stało. Na początku usłyszała kroki jednak nie przejęła się tym. W końcu osoba która tutaj przyszła z pewnością szybko pójdzie widząc ich. Nie stało się jednak tak jak oczekiwała. Nieprzyjemne i dość donośne chrząknięcie zmusiło ją do przerwania czynności którym się poddawała i spojrzenie na intruza. Na początku nie rozpoznała jego twarzy, gdyż nadal oczy jej zasłaniała mgiełka pożądania które odczuwa względem Lucasa. Szybko jednak to minęło gdy nieznajomy się odezwał. Nauczyciel. Jak oparzona zeszła z kolan Lucasa. - Dobry wieczór Profesorze. - mimo wszystko wypadało się przywitać. Może i była Ślizgonem ale dobre wychowanie było na pierwszym miejscu. - My tylko korzystaliśmy z uroków tego piękne miejsca. - mały uśmieszek zagościł na jej ustach. Po woli wyszła z wody biorąc do ręki pozostawioną na ubraniach różdżkę. Nie chciała wracać mokra do hotelu. Wysuszywszy się ubrała się szybko i poczekała na chłopaka.
Chyba jednak Lucas dał na tyle widoczne znaki by dziewczyna zaprzestała swoich działań związanych z jego plecami, co zabawne czuł tylko i wyłącznie delikatne pieczenie. Sam był ciekaw jak to wygląda z innej perspektywy, zapewne ujrzy to z samego rana w lustrze. Czuć było tą chwilę uniesienia, zapewne gdyby nie nagłe chrząknięcie mężczyzny zadziałoby się tu znacznie więcej niż zwykłe pocałunki. Nie obracając się za siebie rzekł przerywając na chwilę pocałunek. - Nie widać że zajęte? - I to go chyba nieco zgubiło, zaraz usłyszał ten donośny głos nauczycielski. Aż przeszedł go nieprzyjemny dreszcz i cała ta otoczka szczęścia nagle znikła przez jedną osobę. Mimo że byli dorośli musieli posłuchać się nauczyciela, Ria jako pierwsza wyszła z wody prędzej niż można było sobie wyobrażać. Lucas również tuż po niej wyskoczył z wody, sięgnął po różdżkę zwiniętą w ubraniach i także wysuszył bieliznę. Ubrał się w swoje ubrania i nie zapinając do końca kurtki sięgnął po jej dłoń prowadząc ją nieco żwawym krokiem ku pokojowi. Nie miał zamiaru tłumaczyć się przed mężczyzną, co jak co miał inne zdanie kiedy może wracać do pokoju.. a kiedy nie.
Sposób podróżowania był tym, czego mugole mogli im szczerze zazdrościć. Nessa uwielbiała towarzyszącą jej wolność i niezależność. Był to jeden z egzaminów, którego najbardziej nie mogła się doczekać. Klucz do wszystkich sekretów dorosłego życia, do ucieczki w przypływie chwili i do skutecznego ukrycia się przed światem. Cóż mogło być piękniejszego? Warto wspomnieć, że ruda wykazywała naturalny talent do podróżowania — zarówno teleportacją, jak i magicznymi środkami transportu. Opanowanie tych sztuk przychodziło jej dziecinnie łatwo tak jak granie na skrzypcach czy pianinie. Chociaż odczucie towarzyszące magicznym podróżom nie było najprzyjemniejsze, zupełnie jak świstoklikiem. Minęły sekundy, gdy zostawili Dolinę Godryka za sobą i znaleźli się gdzieś na końcu świata, lądując stopami na miękkim podłożu. Widocznie zostawili tam też późnowiosenne ciepło, podmuchy orzeźwiającego i przyjemnego wiatru, a także wszelki zgiełk. Było przeraźliwie cicho. Do uszu zdawało się dochodzić jedynie spokojne kołysanie się tafli wody gdzieś nieopodal w asyście dźwięków wydawanych przez sowy czy inne nocne ptaszyska, żyjące wśród koron otaczających ich, wysokich drzew. Leniwie uniosła powieki, stojąc przy Shawnie i trzymając palce zaciśnięte na jego dłoni. Rozejrzała się dookoła, a brwi uniosły się w akcie zaskoczenia ku górze. Cofnęła się pół kroku, potykając się o jakiś ukryty w śniegu kamień, ledwo się nie wywracając. Było dość ciemno pomimo znajdującego się pod butami śniegu, pusto. Wzrok pewnie musiał przywyknąć do braku miejskich latarni. Nie miała pojęcia, gdzie on ją zabrał. Znów przemknęło jej przez myśl to, że może niepotrzebnie się zgodziła? Wyprostowała się jednak, wsuwając ręce do kieszeni spodni. Poczuła chłodny podmuch na ciele, wcale nie przyjemny. Burza rudych włosów kołysała się leniwie w powietrzu, a twarz dziewczyny zwróciła się w stronę mężczyzny. — Tego się nie spodziewałam. Gdzie my właściwie jesteśmy..? — zapytała z ciekawością w głosie, przenosząc jednak dłonie wyżej i obejmując nimi ramiona. Podkusiło ją, aby odchylić głowę do tyłu i spojrzeć na nieboskłon, który wywołał niemy zachwyt na jej buzi. Granatowe niebo obsypane było tysiącem srebrnych punkcików, mniejszych i większych. Lśniły niczym zaczarowane, układając się w różne konstatacje, przybierając wszelakie kształty. Gdy oczy przyzwyczaiły się do panującego mroku, gwiazdy wydawały się Nessie oświetleniem wystarczających. Dostrzegła też zarysy górskich szczytów dookoła, pokrytych białym i gęstym śniegiem. Aura i wygląd tego miejsca sprawiły, że wszelkie złe myśli uciekły jej z głowy. Zamiast tego zrobiła kilka kroków do przodu, dostrzegając źródełko. Biło od niego przyjemne, relaksujące ciepło. Ruda kucnęła przy krawędzi, odgarniając splątane przez wiatr włosy na plecy, wysuwając dłoń i opuszkami palców dotykając wody. Pomimo braku zaufania dla tego żywiołu i bardzo słabych umiejętności pływackich, widok dna zdecydowanie ją zachęcał. Ciecz była przyjemne ciepła, rozniosła się niczym fala po jej małym ciele. Uśmiechnęła się pod nosem, odchylając głowę do tyłu, patrząc na niego przez ramię. W spojrzeniu kryło się rozbawienie, wymieszane z nutką zadziorności. — Rozumiem, że to ta część, która ma zapewnić nam przeżycie podczas przyglądaniu się gwiazdom na tym zimnym odludziu. Sprytnie Panie Reed, bardzo. — rzuciła cicho, zdejmując plecak, a następnie wolno zsuwając sweter z ramion. Była dziewczęciem niewinnym na tle swojej nietuzinkowości i odwagi, naruszania notorycznego cudzej przestrzeni osobistej. Nie widziała absolutnie nic złego w kąpieli w jego towarzystwie, nawet jeśli oznaczało to rozebranie się do bielizny. W kostiumach kąpielowych ludzie przecież też chodzili, a było to praktycznie takie samo. Dodatkowo zdawała się często zapominać o tym, że jest dziewczyną i traktowała siebie bardziej jako bezpłciowego kompana do rozmów czy picia, nie doszukując się żadnych podtekstów czy nieprzyzwoitych sytuacji. Była niewątpliwie zabawnym stworzeniem. Gęsia skórka pojawiła się na porcelanowej skórze, gdy sweter do reszty zsunął się ramion, odsłaniając je na chłodny podmuch wiatru. Złożyła cienki, bawełniany materiał w kostkę i rozejrzała się, szukając jakiegoś odpowiedniego miejsca do jego położenia. Padło na zrobienie z plecaka podkładki. Korzystając z okazji, że w małej przegródce znajdowała się gumka do włosów, wyjęła ją i nachyliła się do przodu. Rozczesała palcami długie pasma, zbierając je w luźnego koka na czubku głowy, pozwalając, by luźne kosmyki opadały jej na plecy i ramiona. — Shawn, właściwie skąd pomysł na to, aby udać się w miejsce tak.. hmm dzikie? Rzuciła z ciekawością, na tyle głośno, aby usłyszał i jednocześnie tak cicho, żeby nie wypłoszyć żadnego niedźwiedzia czy innego zwierzęcia z okolicznych zagajników, czy krzaków. Bo koziorożców na górskich stokach raczej się nie bała. Nawet nie zauważyła, jak nazwała go po imieniu, widocznie luźniej już przechodząc na "Ty" i zapominając o szkolnej przeszłości i lekcjach przez niego prowadzonych.
Shawn E. Reed
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Czarodzieje mieli przewagę na wielu polach, w tym właśnie w komunikacji, a tutaj transporcie. Mogli w sekundę pojawić się w miejscu, w którym już byli. Albo i w takich, w których nie byli, do tego mają świstokliki. Jednak czarodzieje wciąż są w tyle za mugolami w niezliczonej ilości dziedzin. Gdyby wybuchła wojna pomiędzy jednymi, a drugimi, Shawn optowałby za wygraną zwykłych ludzi. Bo ci są niebywale mądrzejsi od zwykłych czarodziei, to trzeba było im przyznać. W pojedynku 1 vs 1 nie mają szans, jednak w wojnie takich pojedynków nie ma. A czarodzieje może by zapobiegli wybuchowi bomby jądrowej, jednakże mugole mają wiele sposobów na zabójstwo. Sama broń chemiczna mogłaby być zabójcza wśród czarodziei. Są zaklęcia uzdrawiające, lecz najpierw trzeba je znać. A w tym największy problem. Poczuł pociągnięcie, zgięcie i nieprzyjemne uczucie, od którego chciało mu się zwrócić ostatni posiłek. Nigdy nie lubił teleportacji. Czuł się podczas jej nieprzyjemnie i źle. Jednak pierwsze co poczuł, zmieniając swoje położenie był chłód, tak przenikliwy, że Shawn niemalże nie dostał drgawek z tego to powodu. Było to jak szok termiczny, na takiej samej zasadzie. Kolejny minus teleportacji. Sam Reed rozejrzał się po całym tym miejscu. Był tu jakiś czas temu, kąpał się w tym właśnie brodziku, który mieli przed sobą. Wtedy jednak było gorzej. Dużo gorzej, był ranny, krew wylewała się z niego strumieniami, zaś sam przez zakłócenia magiczne nie mógł nic zrobić. Ale to było kiedyś, teraz był tutaj w zupełnie innych okolicznościach. Oglądać gwiazdy, prawda? - Nie wiem. Pamiętam to miejsce z pewnych… przygód. – Zamilknął, pomijając kwestię, że jak był ranny to też chwile później nie był już sam. I też nie spędził tamtej nocy samotnie, biernie. Podążył za nią wzrokiem i spojrzał w gwiazdy, które tak dobrze zapamiętał. Uśmiechnął się do siebie, widząc ich piękno, blask. Był to widok, o który mogą tylko marzyć w chłodnej i nieciekawej Anglii. Jego wzrok coraz bardziej przyzwyczajał się do obecnego wokół niego mroku, tak że mógł widzieć góry, drzewa, śnieg i takie tam. -Oczywiście, Lanceley. – Na jego twarzy zagościł uśmieszek, bardzo niejednoznaczny uśmieszek. Przyglądał się jak ściąga sweter nie ukrywając zaciekawienia. Dawno już nie widział jak kobiety same bez słowa się przed nim rozbierają. Nie ważne, że nie miało do niczego dojść. Czasami to co „ma być” drastycznie się zmienia i rzeczywistość prędzej przypomina to „czego nie miało być”. Nie ruszył się, zanim to dziewczyna nie skończyła się rozbierać. Dopiero wtedy jakby się obudził i podszedł do niej, szepcząc pod nosem zaklęcie. Dotknął dziewczynę, ta zaś nagle pofrunęła, prosto do „jacuzzi” cała się zanurzając. - Ach, przepraszam, nie chciałem – skłamał, uśmiechając się paskudnie. Sam zaczął się rozbierać, zostając tylko w bokserkach. Od razu poczuł przenikający jego kości chłód, zaś Essa mogła pierwszy raz zobaczyć go w pełnej okazałości – wszystkie jego blizny, pokrywające cały jego tors i plecy, a także tatuaże, które równie pięknie dekorują jego skórę. W przeciwieństwie do niej, rzucił swoje ubrania gdzie popadnie, wyciągając jeszcze wcześniej papierosa, które zapalił i zanurzył najpierw stopę, potem resztę ciała w przyjemnie ciepłej wodzie. Cały ten czas uśmiechał się do dziewczyny, pociągnąwszy dym do płuc i wypuszczając go, w stronę gwiazd, które oświetlały ich twarze. Chwila ta, choć magiczna i przyjemna, z pewnością nie mogła skończyć się niczym… bliższym. Reed tego nie chciał. Essa raczej też nie. - A nie wiem. Spodobało mi się. - Urwał temat kończąc papierosa i gasząc go w śniegu. Zanurzył się, czując ostry zapach nie soli, lecz związków mineralnych, które w owej wodzie występują. Shawn czuł się tu wybitnie komfortowo, no i też pod wodą, niewyraźnie, ale jednak, widział całe ciało Lanceley. Może i miał dwadzieścia siedem lat, lecz gdzieś w jego umyśle zachowały się iście dziecinne zagrania i zachcianki.