Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Mieszkanie numer 29

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyPon Sie 26 2013, 20:43;

Mieszkanie Archibalda Utopii i Psychosis



Sypialnia na poddaszu




Gabinet




Kuchnia




Łazienka




Ostatnio zmieniony przez Archibald Blythe dnia Sro Paź 14 2015, 21:53, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyPon Maj 12 2014, 20:41;

Archibald nie chodził po domu w kapeluszu. Zazwyczaj lubił mieć takowy na głowie, ale dziś musiał zrezygnować ze zwyczajnego, czarnego kapelutka na rzecz kucharskiej czapki. Był z niego taki szef kuchni, że nikt nie pogada! Ze swoim specyficznym poczuciem humoru, które nieraz osiągało większe skrajności niż kobieta podczas miesiączki, postanowił rozpocząć błazenadę. Właściwie z białą czapą na głowie liczył na jakiekolwiek rozbawienie Magyar, nawet jeśli miałoby to oznaczać jedynie pobłażliwe spojrzenie. Spojrzał krzywo na fartuch. Czarny, bo innego nie miał. Nieskazitelny, bo nigdy go nie używał. Ostatecznie przełamał się i nie odrzucił go na krzesło. Szkoda mu było ciuszków. Zawiązał go sprytnie na plecach.
Mądra książka kucharska, która jeszcze nie uciekła z jego biblioteczki, miała problem z przekonaniem Archibalda do jakiegokolwiek dania, które zawierała. Zrezygnowany zdecydował się na czarodziejskie bliny. Rosja, Ukraina, Węgry - na mapie leżały w jednej linii, więc nawet tematycznie się zgadzało. Taki mały most, wszystko się łączyło. Zaliczył małego facepalma, gdy doczytał coś o dodawaniu lubczyku i zapewnianiu sobie miłości danej osoby. Wybrał się do sklepu, żeby zakupić potrzebne składniki. Rozejrzał się nawet za winem, ale niestety Hogsmeade nie oferowało nic lepszego, niż miał w mieszkaniu, dlatego skończyło się na składnikach.
A później skończył w fartuszku! Przeczytał przepis kilka razy, licząc na to że w kuchni również może ufać swojej pamięci i schował książkę. Ciężko określić, czy zapamiętał cały przepis, czy może coś pominął, ale wyglądało na to, że magiczne gotowanie wychodziło mu całkiem dobrze. Przygotował śmietanę z mleka lunaballi, doprawiając ją na swój sposób, a potem zabrał się za placki.

Specjalne kosteczki, może nie tak cudowne jak zbyt wczesne lub zbyt późne wbicie Iry, ale!
1, 5 - Mistrz powinien chyba zdjąć placki z patelni, zanim wybiera się, aby otworzyć drzwi. Niestety nie zrobił tego, więc kolacja wesoło fajczy się, gdy Archibald otwiera drzwi. Nici z czarodziejskich blinów. Chyba trzeba upichcić coś innego! Za to można wykorzystać śmietankę!
2, 3 - Idealnie, nasz Mistrz wszystko ogarnia, przygotowywanie kolacji przebiega pomyślnie. Jeśli to nudna opcja, radzimy turlać kostki do skutku.
4, 6 - Ups, coś poszło nie tak, chyba potrzebna jest interwencja, ale kolację da się jeszcze uratować.
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyPon Maj 12 2014, 20:57;

Stanęła przed drzwiami do jego mieszkaniem. Dalej była zła na niego o ton w jego liście. Trudno powiedzieć dlaczego zareagowała na niego tak alergicznie. Być może Blythe przypomniał jej w tym momencie zbyt mocno Laszlo? Możliwe. W dobie tych wydarzeń, postanowiła zagrać trochę złośliwie, spryskując się przed zapukaniem perfumami, które trzymała w torebce, a o których aktualnie sobie przypomniała. Te z nutką amortencji? Eeee… no tak. Innych nie miała.  A w ten sposób, choć nie wierzyła w ich siłę, może los będzie po jej stronie. Nie był. Zapukała, a kiedy Archibald otworzył przed nią drzwi, poczuła smród spalenizny. Opierała się na splecionych rękach o framugę drzwi, spoglądając na mężczyznę trochę sceptycznie. Nie odezwała się. Zamknęła za sobą drzwi od wejścia zrzucając z niego fartuszek. Żeby to zrobić musiała objąć go ramionami, odwiązując sznurek fartuszka. Zarzuciła go na siebie, kierując się w stronę kuchni. — Co spaliłeś?
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyPon Maj 12 2014, 21:35;

On niestety rządził się swoimi prawami i nie przywykł do podporządkowania się innym w jakimkolwiek stopniu. Kiery się irytował, nie krył irytacji. Próbował, kiedy miał ochotę próbować. Posiadał ten dziwny typ odwagi, o którym nie myśli się nawet jako o odwadze - w jego słowniku ton listu był odpowiedzią na dziwne zarzuty. Magyar postawiła stopę na grząskim terenie, sprawę z Shepardem Archibald traktował poważnie, wciąż nie potrafił zdobyć się na zaufanie. Drwił sam z siebie, ale rzeczywiście, chował urazę. Był przyzwyczajony, że przyjaciel był w najgorszych chwilach, gdy sięgał dna. Gdy go zabrakło, coś pękło. Dlatego właśnie pisał w ten sposób, ale Ira nie mogła o tym wiedzieć. Nie zamierzał jednak niczego wyjaśniać, ani przepraszać. Wina zawsze leżała po obu stronach.
Otworzył drzwi i dopiero w tym momencie poczuł spaleniznę, która sprawnie uniemożliwiła wykrycie amortencji. Uniósł posłusznie ręce, przy okazji spoglądając gdzieś w sufit. Nie protestował, bez fartucha czuł się lepiej, a czapki pozbył się dosyć szybko, odkładając ją na blat i chwytając różdżkę, która w ekspresowym tempie pozwoliła pozbyć się spalonych placków i smrodu spalenizny. Śmietanka została.
- Ukrainę - odpowiedział tylko spokojnie. Cóż, w swoich zapasach miał jeszcze składniki na inne potrawy, więc chyba nie było tragedii. Co nie zmieniało faktu, że było mu trochę głupio, choć nie dawał po sobie poznać.
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyPon Maj 12 2014, 21:51;

Wyglądała co prawda śmiesznie w plisowanej  sukience i tym czarnym fartuszku, ale przynajmniej kolorystycznie pasował jej do paska. Szkoda byłoby jej brudzić ciuchów. Nie wiedziała w końcu, czy była to randka, czy nie, ale zapobiegawczo ubrała się ani w jedną, ani w drugą stronę. Widząc Blythe w drzwiach, nie wyczuła klimatu, który powinien towarzyszyć damsko-męskim relacjom, więc z uwagi na dalszą część tej wizyty, zrzuciła z siebie szpilki gdzieś po drodze do kuchni, zostawiając je na ścieżce, którą szła. Cóż poradzić. Zrobiła to prawdopodobnie specjalnie, porzucając buty na środku, dalej idąc na bosaka. Znalazłszy się w kuchni krzątała się po niej przez chwilę, otwierając szafki w poszukiwaniu czegoś interesującego. Zimna podłoga mroziła ją w stopy. Brakowało jej ciepłych, futrzanych kapci i jej Pufka pigmejskiego, który zawsze służył jej swoim ciepełkiem. Odetchnęła ciężko, opierając się w końcu z westchnieniem o szafki.
Przyznaj się, ze zaprosiłeś mnie po to, żebym Ci przyszykowała kolację.
Trudno powiedzieć czy była dalej zła, czy nie. Patrzyła na Archa bez cienia złości, ale wyciągnęła różdżkę. To mogło znaczyć, ze była wściekła. W rzeczywistości próbowała przywołać do siebie prostym zaklęciem: „Accio” książkę kucharską. Ale ta zamiast wpaść jej do ręki, popędziła w jej kierunku z koszmarną szybkością. Gdyby Magyar się przed nią nie uchyliła, książka, która z huknięciem uderzyła w szafki i spadła pod stopami Archa, prawdopodobnie zdzieliłaby ją w głowę.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyPon Maj 12 2014, 22:42;

Arch sam nie wiedział, bo wymiana listów skończyła się w taki sposób, że ciężko było to rozstrzygnąć. Skoro jednak Ira domyśliła się, że sugerowanie kolacji to jakiś krok w kierunku czegoś, co ogólnie uchodziło za randkę (Blythe i jego specyficzne podejście do życia niestety nie rozgraniczali pojęć tak bezwzględnie), to wypadałoby ogarnąć atmosferę i wszystkie te szczegóły. Zwyczajnie w świecie nie zdążył. Świeczki kryły się w szafce pod blatem, razem z główkami storczyków. Jedynym znakiem świadczącym zmianach w pomieszczeniu był obrus na stole. Zazwyczaj go tam nie było, bo łatwiej sprzątało się stół niż obrus (nawet czarodziejom, a tak przynajmniej przyjmuję, bo trzeba jakoś wybielić Archa). No i teraz musiał czekać na jakąś okazję, żeby wystawić te świeczki i ułożyć pospiesznie kwiaty, bo przecież nie zacząłby paradować przy Magyar, która już zabierała się do gotowania. Musiał poczekać, aż pójdzie umyć ręce albo poprawić makijaż. Cokolwiek. Ale nie panikował, bo była to tak okropna drobnostka, że znikała szybko gdzieś przy butach, które zostawiła na środku. Zmarszczył niezadowolony brwi, bo znajdował się w tej nielicznej grupie mężczyzn, zdających sobie sprawę z faktu, że TE buty pasują do TEJ sukienki. Jakoś przyjemniej się patrzyło, kiedy wszystko pasowało.
- Ładnie wyglądasz - stwierdził, zupełnie zgodnie z prawdą. Nie w czas? Skądże, wystarczyło przywyknąć do jego dziwnego wyczucia czasu i wszystko było w porządku.
- Pewnie, ale najpierw sfajczyłem placki, żeby stracić w twoich oczach - odpowiedział, nie powstrzymując się przed uśmiechem. Wróć, lekkim uniesieniem kącików, bo nie szczerzył się jak głupi.
Poruszył nieznacznie swoją różdżką, gdy przywoływała książkę, ale nawet nie zdążyłby zareagować, gdyby po drodze sama nią oberwała. Nie komentował, bo nie musiał, ale cierpliwie, za pomocą niewerbalnej Wingardium Leviosy uniósł książkę i przemieścił ją na szafkę za Irą. Sam podszedł do niej, żeby delikatnie, z nieskończenie cierpliwym wyrazem, wyplątać różdżkę z jej dłoni.
- Ja czaruję, ty gotujesz - wydał werdykt, dopiero po nim puszczając jej zgrabne palce i odkładając różdżkę na bok. Odwrócił się nieco, żeby móc otworzyć książkę na losowej stronie. Padło akurat na jego wyśmienite placki. - Um, tego już nie przyrządzimy.
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyPon Maj 12 2014, 23:40;

Tak, tak, wiem. Bo mam Twój fartuszek — czasem jej nieświadomość jeśli chodziło o jej własny seksapil, była wręcz urocza. Nie założyła, żeby w tych słowach czaił się jakiś komplement. Prędzej doszukiwała się w nim ironii. Więc w ten sposób skwitowała jego zdanie w głowie, jako lekką kpinę, z jaką musiał napomknąć o swoim nienagannym guście co do kuchennych, czarnych, fartuszków. Nawiasem mówiąc, w tym momencie zlustrowała go spojrzeniem. Taki aż nienaganny ten gust to nie był. Czy Arch miewał w ogóle jakiekolwiek inne ciuchy niż czarne? Z chęcią zaopiekowałaby się jego… garderobą.
Placki sfajczyłeś, żeby nie budzić moich podejrzeń — rzuciła z właściwą sobie wnikliwością. Jej analiza często szła naprawdę daleko. Czasem aż za daleko. Co sprawdzało się w dziedzinie archeologii, historii czy run, ale nie w realnym życiu. W momencie, w którym zabierał jej różdżkę, patrzyła na niego uważnie, trochę z wyrzutem, ale ostatecznie drewienko i tak wylądowało na blacie obok. Miał świadomość jak bardzo seksistowsko zabrzmiały jego słowa? Pokręciła lekko głową i podeszła do niego, zaglądając mu przez ramię do ksiązki. Przekartkowała ją, pozostawiając ją na jakiejś stronie.
To gotujemy — zarządziła, żeby już tylko on nie wydawał tu poleceń. Odruchem sięgnęła po różdżkę, bo nieważne ile razy jej coś nie wychodziło, nie traciła nadziei, że na 100 prób, przynajmniej jedna musiała się skończyć skutecznie rzuconym zaklęciem. Zamiast jednak nią zadziałać, przyłożyła ją do ust, opierając ją na dolnej wardze:
A co to jest to…
Przeczytała treść przepisu, zatrzymując wzrok na budzącym jej wątpliwości fragmencie, a zaraz potem doczytała coś o pobudzających seksualnie właściwościach magicznej potrawy. Czy on wypożyczył jakąś porno-książkę kucharską? Spojrzała na niego krytycznie z boku i przerzuciła kilka kartek dalej — Rozmyśliłam się.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyWto Maj 13 2014, 00:17;

Teraz czuł się w obowiązku sprostować, bo hej, fartuszek wcale nie był seksowny. Czyli jednak nie wyłapała, że czas w życiu Archa płynął inaczej, a komplement nie odnosi się do kucharskich wdzianek.
- Brakuje tylko czapki - mruknął pod nosem, bardziej do siebie, niż do Iry. - Moje życie nie składa się tylko z ironii. Bez fartuszka jest lepiej - stwierdził, całkiem wesoło, nie przejmując się żadnymi dwuznacznościami, które niewątpliwie zamigotały sobie gdzieś na krańcach zdania. Nie wiedział na ile Magyar je wyłapywała, ale nie zastanawiał się nad tym teraz. Był to bowiem ten moment, w którym trzeba było przemanewrować książkę. Jego garderoba miała się świetnie, w czarnym czuł się znakomicie. Poza tym miał białą marynarkę, do której ostatnio był coraz bardziej przekonany. Znając życie, swoich czarnych ciuszków nie dałby nawet tknąć.
- Mistrz dedukcji. Powinnaś zostać detektywem - odparł, mrużąc nieco oczy i mówiąc ciszej. Głębiej. Kiwnął jeszcze głową dla spotęgowania efektu. Nie miał świadomości. A przynajmniej udawał, bo uwielbiał dwuznaczności. Lubił prowokować. Ot, taki nawyk, bo już w ciągu swojej krótkiej kariery nauczycielskiej zdążył zauważyć, że młodych ludzi do myślenia nieraz trzeba prowokować. Może dlatego nie wrócił do Ministerstwa po pokonaniu wilkołaków?
- Mhm - mruknął tylko, zgadzając się i przy okazji bardziej skupiając na zapachu, jaki wokół siebie roztaczała. Było w tym coś... Było, zdecydowanie. Nie wiedział co, ale miał jeszcze czas, żeby to rozstrzygnąć. Trzepnął swoje zmysły i spojrzał na przepis dopiero, gdy Ira ogarniała swoją konsternację. Spojrzał na nią i zauważył, że znów trzymała coś, czego nie powinna. Nieważne, że przy ustach, i że wyglądała seksownie, choć nie zdawała sobie z tego sprawy. Zbyt potężna broń na randkę. - Na a ah - wymamrotał, zabierając jej znów różdżkę. Przełożył ją do drugiej dłoni, trzymając teraz dwie. Nie zdążył wcześniej ogarnąć, co takiego znalazła w przepisie. - Huh, szybko. Czemu? - zapytał, przerzucając wzrok na przepis, który teraz przed nimi widniał. - Na pewno było ciekawsze niż to - skomentował, wskazując skinieniem głowy na danie. Jajecznica.
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyWto Maj 13 2014, 16:37;

Aż tak nieświadoma to nie była, żeby nie łapać tak sugestywnych żartów. Czasami mogła nie zauważyć własnym nieświadomie prawie zmysłowych zachowań, ale w przypadku aluzji, w dość łatwy sposób je łapała, jeśli nie odnosiły się bezpośrednio do niej samej. Miała wyuczoną umiejętność odpierania komplementów. Chyba. Tak najprościej było to wyjaśnić. Dlatego zawiesiła na nim wzrok, przez chwilę analizując to co właśnie powiedział. Sprawiała wrażenie, jakby zastanawiała się co mu na to odpowiedzieć. Uśmiechnęła się tylko niemrawo, a zaraz potem obróciła to w pruderyjny żart.
To samo chciałam Ci powiedzieć, jak tylko tu weszłam. Ale nie miałam na myśli tylko fartuszka — dalej zajmowała się tą książką. A jak wiadomo, Ira czymś pochłonięta reagowała dość instynktownie. Tak samo, jak teraz, rzucając tylko wyuczone formułki na jego następne słowa, skoro sama skupiała się na kartkowaniu książki:
Jestem archeologiem, Archie — wielokrotnie nazywała go tą pieszczotliwą formą w myślach, głośno tylko kiedy czegoś chciała, bądź po prostu zajęła sobie umysł czymś innym, co powodowało ograniczone skupienie skierowane dla niego — To tak jakby synonim detektywa. Tylko działam w innych sprawach, ale środki jakie muszę podejmować, żeby dojść do sedna sprawy i rozwiązać zagadkę są nawet podobne. Tylko jestem inteligentniejsza… i ładniejsza. I nie mam broni. — zastanowiła się przez chwilę, przechylając głowę na bok, żeby na niego spojrzeć i rozchyliła oburzona usta, kiedy zabrał jej różdżkę. Chwilę potem odetchnęła i pochyliła się nad książką. Skoro już pytał…. — Czemu? — powtórzyła za nim, wymieniając jakiś nieznany jej wcześniej składnik i dziwną łacińską nazwę (której o dziwo też nie znała, bo nie interesowała się terminologią seksuologii) — powoduje erekcję i ułatwia szczytowanie — zerknęła na niego, zatrzymując na nim wzrok, na chwilę przestając kartkować podręcznik, szukając czegoś innego skoro jajecznica mu się nie podobała — Tym nie jesteśmy zainteresowani — stwierdziła za ich dwójkę i aż zatrzasnęła podręcznik, kiedy dotarła do kolejnego dania pobudzającego zmysły. — Naprawdę, Archibald? Kto to pisał? — zainteresowana spojrzała na okładkę, siadając sobie na blacie dokładnie naprzeciwko Blythe. Zaśmiała się odczytując autora — Znam ją. Z mojego roku studiów. Studiowała archeologię, zielarstwo i wiele innych kierunków, których nie pamiętam. Znałam ją kilka tygodni nim zrezygnowała. Niezdecydowana kobieta. Ale zawsze miała słabość do afrodyzjaków. — urwała na chwilę — chciałeś mnie otruć?
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyWto Maj 13 2014, 21:00;

Dla Archa wciąż była małą zagadką, ale tym lepiej. Zresztą, był w swoim żywiole, bo zazwyczaj nie interesował się przeciętnymi zjawiskami, starał się przebywać w otoczeniu osób i rzeczy, które nie były zbyt przewidywalne i szablonowe, bo mimo wszystko w społeczeństwie dało się wyróżnić główne typy charakterów. Dało się je przejrzeć na wylot. Lubił, kiedy Ira zaskakiwała go swoją bezpośredniością, choć już teraz nie powinna - to on powinien przyzwyczaić się do tej cechy i pamiętać, że potrafiła przejść od tematu do tematu równie sprawnie, co on. Jak widać - nie umiał przywyknąć, ale w tym przypadku była to tylko i wyłącznie zaleta.
- Rozumiem, że to komplement, dziękuję - odpowiedział, odnosząc wrażenie, że chyba zamienili się rolami. Kobiety w tym towarzystwie powinny dziękować za komplementy. Cóż, teraz był już bez fartuszka.
- Fakt, moje niedopatrzenie - przyznał, chociaż w jego głowie detektyw i archeolog wciąż stanowiły oddzielne części. Nie komentował zdrobnienia, choć wolał tą zwykłą, całościowa formę imienia. Ewentualnie skróconą do bardziej twardego brzmienia. Ta pieszczotliwa jakoś kłóciła się z jego naturą, a tak przynajmniej sam sobie wmawiał! - Jesteś - potwierdził, równie krótko. - Kobieta bez broni - powiedział jeszcze, unosząc sugestywnie brwi. Sprawdzał, jak to brzmi. Bez sensu. Zero logiki. - Skromność, albo się nie doceniasz - uznał. - Są lepsze bronie niż różdżki, chociaż w Twoim przypadku nic nie podchodzi pod ogólne schematy.
Zaśmiał się krótko, ale za to bardzo szczerze, kiedy usłyszał o składniku. Przez chwilę miał jakiś przyjemny przebłysk sytuacji z gabinetu. No świetnie, brakowało im tylko schowka na miotły albo pustej klasy. To znaczy, jemu. Chociaż potrafił sprowadzić swoje myśli na odpowiedni tor o wiele sprawniej niż ci szaleni uczniowie i studenci, więc porównywanie było tu zupełnie bezsensowne.
- Nie jesteśmy, bo to nie jest nam potrzebne - stwierdził, niepoprawnie wesołym tonem.
- Nie wspomniała o tym, kiedy mi ją dedykowała - powiedział, podsuwając się nieco bliżej, kiedy już zasiadła sobie na blacie. Nikt nie dedykował mu książki, ale był to żart-nie-żart w jego stylu. Cóż, Ira musiała przywyknąć.
- Proponuję wyzwanie i odejście od przepisu. Nie musimy się ich trzymać tak stanowczo - ocenił, opierając grzbiet książki na jednej dłoni, którą siłą rzeczy musiał trzymać gdzieś pomiędzy udami kobiety. Drugą chwycił jej nadgarstek (uprzednio odkładając różdżki tak daleko, jak się dało) i poprowadził do kartek. Książkę trzymał pionowo, tak, że jej palce stykały się ze stronami.
- Losuj. Zrobimy to, co wylosujesz z tych składników, które zostały - zaproponował.
- Mamy jeszcze śmietankę z mleka lunaballi, placki niestety odpadły.
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptySro Maj 14 2014, 22:57;


Spojrzała na niego ze swojej pozycji, trochę z góry, odkąd siedziała na blacie i zerknęła na jego rękę między jej udami, z książką w dłoni, co by nie było, ale jednak. Uśmiechnęła się ironicznie kątem ust zsuwając się nieco na blacie, w jego stronę, żeby zerknąć na stronę, na której był tomik jeszcze chwilę otwarty. Zgarnęła go w dłonie, chcąc rzeczywiście coś wylosować, ale słysząc jego uwagę, uniosła na niego zaskoczona spojrzenie — Dedykowała Ci ją? — otworzyła tomik na pierwszej stronie, a zaraz potem na ostatniej i… i zawiesiła się tylko na krótki moment, szybko ogarniając, ze żartował — Na Boga, Archibald! — wydarła się i jak go jebnęła książką to ta aż spadła na ziemię, otwierając się na przypadkowej stronie. Proszę. Wylosowała. — Pan karze, pan ma — zironizowała starym powiedzeniem. Padło na jakieś orientalne danie. Zapiekaną cykorię z patatami, do której idealnie pasowałaby ta śmietana. Zeskoczyła z blatu, wcześniej zdążając cofnąć jego rekę i podniosła książkę — O, cykoria też ma pobudzające zmysły właściwości. Wiedziałeś o tym? Zawsze robiłam sobie z tego nalewkę… hmmm — podała mu podręcznik, nie sądząc, żeby miał cykorię na stanie. Sama zaczęła szukać mu po szafkach misek, a że zabrał jej różdżkę, musiała sobie radzić bez niej. Podskoczyła po jedną z nich, ulokowaną gdzie na górze półkę (Ile ten Archibald miał wzrostu?!) i kiedy z tryumfem zgarnęła ją w dłoń, razem z nią spadła na nią cała wataha drewnianych łyżek. Kobieta odsunęła się gwałtownie do tyłu, wpadając na Archibalda i wtedy coś jej się przypomniało. Rzymskie orgie.
Wiesz, z tymi afrodyzjakami w jedzeniu to nie jest nawet takie głupie, w antycznej Grecji i Rzymie często jedzenie towarzyszyło seksualnym ekscesom. Te wieczerze, kiedy kobieta karmiła mężczyzn, mężczyzny kobiety. Zwykle kończyło się orgiami, jak w domu Cezara.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptySob Maj 17 2014, 10:17;

Patrząc na ten ironiczny uśmiech, sam miał ochotę przybrać podobny. Może była to kwestia tego, że było jej do twarzy w takim innym obliczu, zupełnie kontrastowym do koordynacji ruchowej, bardziej przypominającej roztrzepanie. I o ile powstrzymywał się, kiedy siedziała spokojnie na blacie, o tyle nie potrafił wytrzymać, kiedy lekko się przesunęła. I teraz oboje uśmiechali się ironicznie, choć Archa bawiło to w dziwny sposób. Nie zdążył wyszczerzyć się na jej reakcję i zburzyć swojego wizerunku, który miała okazję poznać (nie przypominam sobie, żeby Arch kiedykolwiek szczerzył się do Iry!), bo dostał prawie-z-zaskoczenia książką, przy okazji słysząc piękną naganę. Dawno nie czuł się jak dzieciak, ale było to, dla odmiany, przyjemne uczucie. Rękę zabrał wcześniej, odruchowo podnosząc ją na wysokość czoła, żeby nie dostać książką bezpośrednio w głowę. Spojrzał na Irę z pretensją, ale nie mógł zaprzeczyć. Wylosowała.
- Magyar, uczył cię ktoś losować? - zapytał, odsuwając się nieco, żeby ułatwić jej zeskoczenie z blatu. Strzepnął dłonią, która przyjęła ten niewiarygodnie silny cios. - Mów mi jeszcze, że nie masz broni.
- Nie, studiowałem zaklęcia, nie ogrodnictwo - odpowiedział, stając za nią i przyglądając się chwilę przepisowi. - Masz gdzieś tą nalewkę pewnie, co? - zapytał, uśmiechając się do siebie, tuż nad jej ramieniem. Musiał się trochę schylać, bo ramienia prawie dotykał. Prawie. Nie żeby specjalnie potrzebował nalewki do pobudzania zmysłów, to akurat szło mu świetnie bez żadnych wspomagaczy. Odebrał książkę i zerkał jeszcze w przepis, ale dźwięk otwieranej szafki zmusił go do podniesienia głowy. Na szczęście, bo dzięki temu zdążył odchylić rękę z książką w bok, a drugą, wolną, złapać Irę. Oplótł ją ramieniem w talii i wymanewrował łokciem tak, aby nieco ją do siebie przyciągnąć. Nie perfidnie i nachalnie. Nie chcieli chyba, żeby się wywróciła? Podłoga była zimna. Zaszczycił ją krótkim spojrzeniem i nieznacznym uśmiechem, wracając do swojego opanowania. Archie-dzieciuch zwiał.
- Nie wiedziałem, że archeolodzy zajmują się też orgiami - skomentował, zamiast wybuchnąć śmiechem. Teraz znów patrzył na przepis, trzymając książkę przed sobą i próbując ogarnąć, czy da się czymś zastąpić cykorię. - Spoko, mogę Cię pokarmić - powiedział, wracając do swoich perfidnych żarcików, ale zanim zdążyła jakkolwiek zareagować, dodał jeszcze - Brzmi szalenie interesująco, mów dalej - poprosił zerkając na nią, przechyliwszy lekko głowę, żeby móc widzieć reakcję. Nie ironizował, sama zaczęła temat, a on był ciekawy, jak z niego wybrnie. Albo jak będzie kontynuować.
W końcu jednak musieli zacząć gotować, bo w takim tempie nigdy by się z tym nie uporali. Archibald upewnił się więc, że Ircia nie wyląduje na podłodze i odsunął się, przesuwając krótko dłoń po jej plecach, kiedy odkładał książkę na blat. Skierował się w stronę lodówki (czarodziejskiego odpowiednika lodówki?) (czarodzieje mieli lodówki? zawsze mnie to zastanawiało, ale gdzieś musieli trzymać jedzonko) żeby wykombinować jakąś alternatywę dla cykorii. Jedyną opcją wydawała się cumikria*. Wyciągnął ją więc.
- Cumikria coś pobudza, czy możemy ją wykorzystać? - zapytał odwracając się na moment. Mało brakowało, a dowiedziałby się, że połowa produktów spożywczych w jego mieszkaniu pobudza zmysły albo ułatwia szczytowanie.
Patatów też nie miał. W odmętach lodówki widział tylko trochę warzyw, ale niezbyt nadawały się do śmietanki, więc zignorował je. Zamiast tego, wynalazł gdzieś zwykłe ziemniaki (totakiepolskie). Chwycił różdżkę i trzema sprawnymi ruchami nadgarstka zmusił nóż do obierania ich. Mogli je doprawić na słodko. A skoro Arch trzymał już różdżkę, przeniósł drewniane łyżki na ich poprzednie miejsce i zamknął szafkę, zapobiegając dalszym atakom.

*zmyśliłam sobie, przyjmijmy że to magiczny odpowiednik cukinii! Dajmy mu jakąś szaloną cechę. Skakanie odpada, bo były już hopki, to niech... pusto w głowie. Może wymyślimy na bieżąco, niech nam się warzywo dopasuje do sytuacji!
rozpisało mi się jakoś, nie musisz odpisywać długim XD
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyWto Wrz 02 2014, 03:14;

Aportował się tuż przy kamienicy, najbliżej jak tylko się dało, bo mieszkania obłożone były zaklęciami, które nie pozwoliły mu na bezpośrednie dotarcie do domu. Nieprzyjemna teleportacja wcale nie pomogła w utrzymaniu równowagi - nogi Archibalda powoli zaczynały odmawiać posłuszeństwa, całe ciało promieniowało nieznośnym bólem po upadku, a krew z przedramienia sączyła się uparcie, przesiąkając przez materiał koszuli. Tą ręką podtrzymywał (najbardziej dzielnie i bohatersko na świecie) Irę, która nie odzyskała jeszcze przytomności i wcale nie zanosiło się, aby miało to nastąpić szybko. Z miejsca przeklął paskudnie, chwiejąc się, ale dotarł do ściany budynku, o którą mógł się oprzeć i przejść do drzwi wejściowych. Najgorszym odcinkiem i tak okazały się schody. Droga na samą górę zajęła mu dobrą chwilę, w ciągu której zdążył się zatrzymać i pozbyć kajdanków, utrudniających mu w tej chwili życie. Marne zabezpieczenia na szczęście uległy jego zręcznym paluszkom, tak że udało się poradzić nawet bez różdżki.
Ostatnie schody czekały go już w domu i były równocześnie najgorszym i najbardziej zbawiennym odcinkiem całej trasy. Opłacało się, bo gdy już dotarł na górę, do sypialni, mógł ułożyć Magyar na swojej czyściutkiej pościeli, z którą teraz kontrastowała, wyglądając na bardzo strudzoną ich wyprawą.
- Idealny wieczór, Irka, leżysz w moim łóżku - zażartował sobie pod nosem, naiwnie licząc na to, że poprawi sobie humor. Wcale nie było mu do śmiechu. Przysiadł na skraju łóżka, wpatrując się chwilę w kobietę, aby w końcu przyłożyć jej dłoń do czoła. - Rennervate - wymamrotał, ale nic się nie wydarzyło. Oddychała i może bez ran, zadrapań, kurzu i drobnego gruzu we włosach wyglądałaby jakby spała. Ale wiedział, że nie śpi, więc ten widok dręczył go potwornie. Zsunął się z posłania, aby móc położyć na podłodze. Po wylegiwaniu się na nierównych i ostrych kamieniach była zbawiennie wygodna. Widok sufitu również przyjął z ulgą. Mógł się w niego gapić całą wieczność. Póki co postanowił, że poczeka, a jeśli Irina będzie odstawiać tak nieprzyjemne numery dłużej niż "krótko", zabierze ją do Munga. W tej chwili żałował, że nie był uzdrowicielem. Odliczał sobie w myślach sekundy, starając się zająć myśli i wypędzić ból, ale szybko stwierdził, że ten sposób jest dla niego po prostu zbyt głupi. Podniósł się więc z niemałym wysiłkiem i oparł o szafkę nocną, bezsensownie wpatrując ślepia w kobietę. Może powinien oblać ją zimną wodą? To wyjście wydawało mu się teraz okropnie bestialskie. Chyba wyglądała zbyt niewinnie.
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyWto Wrz 02 2014, 03:41;

Świadomość powoli przebijała się przez ciemną kurtynę ciężkich przeżyć dzisiejszego dnia. Chciała otworzyć powieki, ale były zbyt ciężkie by zrobić to tak od razu. Przechyliła głowę na bok i chciała stęknąć z bólu, ale w gardle zaschło jej tak mocno, że nie wydobył się z niego żaden odgłos. Rozchyliła więc tylko wargi, co wyglądało jakby przez usta wciągała powietrze do płuc. W końcu niechętnie, bo bolała ją każda komórka na ciele i każda z nich ciężko spoczywała na miękkiej pościeli, uniosła dłoń do czoła. Głowa bolała ją najmocniej. Wbrew temu, ze wcześniej była to ręka. Przyłożyła szczupłe palce do karku, masując go sobie. Bała się przesunąć dłoń wyżej, nie wiedząc, na co może się natknąć. Krew, guz? Guz jak góra. Stwierdziła, bo chciała zdjąć rękę z potylicy, ale mimochodem zahaczyła zaledwie opuszkami o nabite stłuczenie. A i tak przeszywający ból przeszył głowę. Zahuczało jej tak mocno, że nie słyszała własnych myśli. Może dlatego, ze te miała wyjątkowo puste. I tylko w umysle odbijało jej się echem: „boli, boli, kurwa, jak boli”. Po całej takiej litanii, uchyliła leniwie powieki, bardzo przezornie podnosząc się na łokciach do góry. Przy każdej zmianie wysokości pulsowały jej wszystkie żyłki obok czoła.
O mamo… — jęknęła rozczulając się nad swoim stanem, ale widząc na sobie wzrok Archibalda, szybko przetransmitowała ten komentarz na taki, który mogła bardzo naturalnie posłać w jego kierunku — Wyglądasz jak siedem nieszczęść.
Niechętnie podniosła się do pozycji siedzącej, taksując go wzrokiem, choć każdy drobny ruch głową wywoływał mroczki przed oczami. Zmarszczyła brwi i na półprzymkniętych powiekach, przyłożyła dłoń do skroni.
Przepraszam. To było nieodpowiedzialne. I całkowicie moja wina.
Po tym jak upewniła się, że głowa nie roztrzaska jej się na milion kawałków, wróciła wzrokiem do jego sylwetki, zahaczając wzrokiem o zakrwawioną koszulę.
Krwawisz… wiedziałeś? — miała zironizować, ale jakby ból głowy skutecznie jej to uniemożliwiał — Och, Archie — mruknęła jak zawodowa matka, rozwodząca się nad niezdarnością swojego synka — Chodź no tu. — spojrzała na niego w końcu poważnie, bo nawet ona czasem zdawała się być rzeczowa — Archibaldzie Blythe… na wszystkich założycieli Hogwartu… ruszysz tu swoje chude cztery litery? — skrzyżowała z nim wzrok, ale zaraz tego pożałowała. Za wysoko. Ajajaj. Zdecydoanie za wysoko. Nawet jeśli się garbił, a na ramionach zdawało mu się ciążyć nawet powietrze, i tak musiała zadrzeć głowę zbyt wysoko… — Trzeba to zaleczyć – stwierdziła rzetelnym tonem — nie masz tu przypadkiem mugolskiej apteczki? Tak jakbyś przypadkiem kolekcjonował takie rzeczy?
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyWto Wrz 02 2014, 14:30;

Nie wiedział jak długo przyszło mu wpatrywać się w kobietę, ale czas rozwlekał wszystko do niemałych tortur. Ból nie ustępował ani na chwilę, momentami krzyżując się niebezpiecznie z czymś na kształt wyrzutów sumienia i pretensji, których w żaden sposób nie dało się stłumić, a do tego był zbyt uparty by wstać i zająć się swoimi skaleczeniami. Może tu tkwiła jego Puchońska natura? Odwieczna zagadka przydziału wyłaniała się w najmniej odpowiednich momentach, ale rozwiązanie zawsze było jednakowe - do domu Helgi Hufflepuff nie nadawał się wcale, a tiara zwyczajnie z niego zadrwiła. Cierpliwość i troska, jakimi się teraz wykazywał, zręcznie wymykały się z kręgu zauważanych przez niego cech. Właśnie rozwodził się nad swoją nieodpowiedzialnością, kiedy Magyar poruszyła się, najpierw nieznacznie, przez co uznał, że mu się przywidziało, ale później nie było już wątpliwości, że odzyskała przytomność. Było ciemno, ale przez odsłonięte okna do sypialni przedostawało się trochę światła z zewnątrz, rzucając na nich blade smugi.
- No to razem mamy czternaście, powinnaś zerknąć w lustro - odpowiedział i choć wcale tego nie chciał, zdradził w tym komentarzu trochę ulgi, którą odczuł, kiedy zaczęła mówić. Może jednak liczenie sekund jakoś na niego wpłynęło, skoro dał się wciągnąć w matematyczne podsumowanie ich stanu. - Nie wstawaj - dorzucił ostrzegawczo, kiedy zaczęła zmieniać pozycję, ale najwyraźniej go nie posłuchała. - Nieładnie - zbeształ ją ponurym tonem. Gdyby miał ku temu sposobność, pewnie przytrzymałby ją przy pościeli i wybrał się po cokolwiek, co mogłoby pomóc. Ale nie miał, więc siedział w miejscu.
- Nie - zaprzeczył krótko, wpatrując się w nią uważnie. - Mogłem deportować nas wcześniej. Albo nie otwierać wejścia. Wina moja, niczyja albo wspólna, wybierz sobie.
Zignorował pytanie, traktując je z tak wielkim dystansem, że największym problemem w tej chwili mógłby się teraz wydawać dywan. Poplamiony krwią, rzecz jasna. Archibald spojrzał na Węgierkę, konsekwentnie lekceważąc jej prośby. Nie miał ochoty wstawać; w tej pozycji nie było mu ani trochę wygodnie, ale świadomość, że jakikolwiek ruch wywoła jeszcze większą, bo odkładaną bezruchem, falę bólu, skutecznie powstrzymywała go przed dźwignięciem się na nogi. Zastanawiał się teraz, czy kolana były gotowe na taki szok, ale przypomniał sobie o czymś.
- Jak ręka? - odpowiedział na rozkaz pytaniem. Nie miał pojęcia, czy w tak ogromnym zamieszaniu udało mu się uporać z jej nadgarstkiem. Nie pytał czy boli. Od razu przyjął, że Irina jest w podobnej sytuacji co on i nie miała na ciele miejsca, które nie dawałoby o sobie znać. W tym ręka, ale chciał przynajmniej wiedzieć, czy jest sprawna.
Zastanowił się chwilę, myślami przeszukując kolejne kuchenne szafki. Mugolskich apteczek nie kolekcjonował, ale na pewno posiadał eliksiry lecznicze. Może jakieś opatrunki też by się znalazły, nie do końca orientował się w zawartości tych półek. Zwykłą, mugolską apteczkę również posiadał - leżała na dnie szafy, w kartonie z rzeczami rodziców, które zalegały tam od wieków. Doskonale pamiętał co tam było i nie odczuwał potrzeby oglądania zdjęć czy wystawiania ulubionych figurek matki, które zawsze wydawały mu się paskudne. Trzymał to wszystko ze względu na Psychosis i Utopię, które mogłyby się ucieszyć - większości gratów z Eastleigh pozbył się jak najszybciej, zostawiając tylko to jedno pudło. Sam wolał zamknąć rozdział i nie wracać do przeszłości tak dotkliwie, ale sióstr nie mógł od tego odgradzać. Do Hope i Adaira przywiązały się znacznie bardziej.
- Nie - skłamał gładko, chwilę później spoglądając na podłogę. Podparł się niechętnie i wstał, zaciskając zęby. - Na dole mam jakieś eliksiry - powiedział, przeliczając swoje siły. Nie był nawet pewien czy zrozumiała, bo ból zacisnął mu szczękę, sprawnie utrudniając mówienie. Stanął przy Irze, sięgając lewą ręką jej podbródka.
- Zamknij oczy - powiedział, delikatnie unosząc jej głowę do góry i niewzruszony reakcją odczekał chwilę, a potem przyłożył swoją dłoń do jej skroni. Był dziś uparty ponad miarę. - Asinta mulaf - burknął pod nosem, licząc na swoje zdolności. Łatwo było poznać, że ból głowy bardzo jej przeszkadza.

Kostki:
1, 5 - zaklęcie nieudane
2, 6 - zaklęcie udane, ale nie ma pełnego działania i jedynie przyćmiewa lekko ból
3, 4 - zaklęcie udane
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyWto Wrz 02 2014, 21:38;

Przetarła twarz dłonią, nim z powrotem przyłożyła palce, tym razem do oczu, na zamkniętych powiekach zmagając się z koszmarnym bólem przyćmiewającym jej myślenie. Świecznik musiał ją mocno łupnąć w potylicę skoro zagłuszał wszystkie jej myśli i zdrowy rozsądek. Miała ochotę położyć się i znów oddać się w objęcia Morfeusza. Ot tak. Bo to było prostsze. I mogłaby zapomnieć o tej migrenie. Gdyby tylko udało jej się zasnąć.
I dziwić się dlaczego mieszkasz sam… kobietom nie mówi się, ze wyglądają jak nieszczęście. Nawet jeśli faktycznie tak jest — uniosła wzrok, poszukując nim jakiegoś lustra w pomieszczeniu i… znalazła go, za ramieniem Archibalda. Aż uchyliła powieki i przejechała kciukiem po dolnej wardze, bo tą miała pękniętą. Musiała mocno przygrzmocić w któryś ze świeczników, kiedy traciła przytomność. Albo stało się cokolwiek innego. Działo się tam takie piekło, że kto wie. Zagryzła wargę sącząc z niej krew, jak małe dziecko, co w zasadzie pasowało do tonu głosu Blythe, z jakim dał jej reprymendę.
Nie jesteśmy w Hogwarcie, Archibaldzie, a ja nie jestem Twoim uczniem. Nie przestraszysz mnie takim besztaniem. — zwróciła mu na to spokojnie uwagę i przeciągnęła się z pojękiwaniem. No proszę. Blythe był prawdziwym mistrzem, że doprowadzał ją już do takiego stanu, choć jeszcze nic nigdy nie zdążyło się między nimi wydarzyć. Prawdziwy geniusz zła.
Na Merlina… też Cię tak wszystko boli?
Szczególnie mocno odczuwała ból w ręce. Spojrzała na nią. Była cała sztywna. Jakby ją sama usztywniła. Ale po zerknięciu w tamtym kierunku, widziała, ze nie. Nadgarstek jej napuchł nieznacznie. Nawet tego nie komentowała. Wróciła wzrokiem do Archibalda, oceniając jego stan. Najgorzej wyglądała ta dłoń. Koszulę miał całą zakrwawioną. W zasadzie nie słuchała go wcale zbyt intensywnie. Na pytanie o rękę wzruszyła nieznacznie ramionami, zaczęła się zastanawiać, co zrobić z jego dłonią. Jak się przydać, skoro nawet nie chciało jej się złazić z łóżka żeby wspomóc go swoją wątpliwą interwencją. Wpatrywała się w jego przedramię, kiedy z trudem stanął obok niej. Odsunęła się, zostawiając mu trochę miejsca, ale nie podniosła na niego spojrzenia. Przechyliła głowę na bok, instynktownie szukając swojej różdżki. Nie miała jej. I słusznie. I tak mogła nią przynieść tylko więcej szkód. Wróciła do rzeczywistości tchnięta jego dotykiem. Mimowolnie uniosła podbródek do góry, patrząc w jego oczy swoimi, nic nierozumiejącymi. Przez chwilę miała wrażenie, ze to jeden z tych ckliwych momentów, w którym chciał ją pocałować. Tak zwykle ponoć działają na ludzi stresujące sytuacje, na nią przynamniej działało… mimo tego potrząsnęła przecząco głową.
Nie.
Nie zamknęła oczu, chcąc mieć wszystko pod swoją kontrolą. Przymknęła je dopiero później, kiedy poczuła na sobie zaklęcie. Przez chwilę miała wrażenie, że ból się nasilił, ale zaraz potem całkowicie zniknął. Otworzyła znów powieki, oddychając nierówno.
Ughhh. Przez chwilę myślałam, że chcesz mnie pocałować — rzuciła to trochę jakby z ulgą, dzieląc się z nim tą myślą. Pokminiła sobie tak, ze jak powie to głośno, nabierze to trochę mniej niestosownego charakteru. Oboje byli nauczycielami w Hogwarcie. I oboje byli profesjonalistami. Ale o dziwo… jak powiedziała to na głos, jej przypuszczenia wcale nie nabrały więcej przyzwoitości. Niestety. Wstrząsnęła głową, jakby chciała pozbyć się również i tego odkrycia.
—  Nieważne. A jak Twoja ręka? Nie wygląda za ciekawie.
Przyłożyła dłonie do jego łokcia, delikatnie, podciągając jego koszulę do góry i przeciągając opuszkami palców po jego odsłoniętej już skórze. Sprawdzała, czy ze strukturą kości wszystko jest w porządku. Wzrok wbity miała w swoje palce, powoli przesuwające się centymetr po centymetrze coraz bliżej od łokcia do przegubu dłoni.

Kostki:
parzyste – to złamanie
nieparzyste – ręka tylko się poobijała i mocno krwawi
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptySro Wrz 03 2014, 00:04;

Uśmiechnął się blado na jej odpowiedź, spoglądając na nią z lekko uniesionymi brwiami. Nie wyglądało to tak, jak zwykle, ale mimo wszystko dało się dostrzec przebłysk typowej postawy Archibalda.
- Kto powiedział, że mi to przeszkadza? - zapytał, przyglądając się, jak przykłada palce do ust i przygryza wargę. Wszystko nie tak, wszystko w nieodpowiednim momencie. Zaśmiał się w duchu, spoglądając na całą sytuację z dystansu kilku godzin. Słaby żart. - Gdybym chciał, byłoby inaczej. A kobieta powinna cenić sobie szczerość - zawyrokował, jak zwykle dodając do rozmowy swoje mądrości. Niestety w życiu kierował się swoimi strzępkami zasad, zazwyczaj nie przejmował się tym, czy coś powinien lub nie. Wolał instynkt. Powoływanie się na zmysły. Wszystko, tylko nie sztywne ustalenia, które ludzie przyjmowali, traktując je jak coś naturalnego. Z częścią się zgadzał, inne wydawały mu się kompletnie bez sensu. Był zgodny ze swoją naturą.
Prawie zignorował jej uwagę, kwitując ją jedynie wątłym uśmieszkiem i lekkim uniesieniem głowy do góry. Teraz na pewno wyglądał jak geniusz zła, w całym swoim majestacie, siedząc i opierając się o szafkę nocną, przygarniając nieświadomie z bólu. Na samą myśl, że miałby przeciągnąć się tak jak Ira, wszystkie komórki ciała zareagowały buntem.
- Uhm - chrząknął, próbując odnieść ból do czegokolwiek. Bolało, ale nie użalał się na los. Kiedyś miało przejść. - Trochę - odpowiedział tylko, dalej nie potrafiąc stwierdzić ile w tym prawdy. Mogło być gorzej, nie mogło? Zawsze mogło. Bolało na tyle mocno, aby pozbawić go ochoty do podtekstów.
Brak odpowiedzi potraktował jako odpowiedź bardzo wymowną. Westchnął ciężko, darując sobie wnikanie, z takiej odległości nawet nie miał jak obejrzeć nadgarstka; zresztą nie poradziłby na uraz zbyt wiele. Jeśli wtedy nie wyszło, tym bardziej nie wyszłoby teraz. Nie przerwał spojrzenia, choć szybko zorientował się, że nie zrozumiała jego intencji. On sam nie zauważył nawet, że stwarza ckliwą atmosferę - chciał jej zwyczajnie pomóc i zabrał się do tego w sposób, który był dla niego zwyczajny - od razu i bezpośrednio. Pozwolił jej więc patrzeć, w spokoju zajmując się zaklęciem. Teraz był już pewien, że na więcej nie miał siły. Limit czarów został wyczerpany. Z przyzwyczajenia, albo ze zwykłego przypadku, musnął jej policzek palcami, zanim odsunął dłoń od twarzy. Swoją nagłą kwestią kompletnie go zaskoczyła. Nie odpowiedział od razu.
- Teraz? - zapytał, nieco rozbawiony. - Nie jesteśmy w Hogwarcie, Irino - odpowiedział przekornie, ale ciszej, częściowo odczytując jej małe zmartwienie. Mieli do tego zupełnie inny stosunek. Przyzwoitość najwyraźniej nie była jego mocną stroną i chyba dał jej wystarczająco dużo powodów do zauważenia tego.
Delikatny dotyk jej palców, o dziwo, na chwilę okazał się zbawienny. Była ostrożna i obchodziła się z ręką bardziej subtelnie niż on sam, więc pozwolił jej na skontrolowanie przedramienia, obserwując jak wolno przesuwa dłonie. Nic jednak nie mógł poradzić na to, że w pewnym momencie ból stał się zbyt dotkliwy. Wciągnął powietrze, zamykając oczy i machinalnie napinając mięśnie, które tylko spotęgowały katusze. Poczuł jak zimny pot zalewa ciało, więc odciągnął rękę, siadając na łóżku. Miał ochotę przyłożyć dłonie do głowy i zacisnąć je przy włosach, żeby wyprzeć trochę bólu, ale nie mógł tego zrobić z oczywistych przyczyn. Oczy otworzył po kilku sekundach.
- Może jednak zejdźmy po te eliksiry - zaproponował. To nic, że szanse na podniesienie się z wygodnego łóżka były przerażająco nikłe. - Powinno tam być coś przeciwbólowego.

4, tak bardzo złamanie :<
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptySob Wrz 13 2014, 14:51;

— Nie rozumiem. Jakbyśmy byli, coś by to zmieniło? — spytała z typowym dla siebie zainteresowaniem. Magyar była tą z osób, która zadawała sobie miliony pytań i na każde z nich chciała znać odpowiedź. Jeśli jakieś ją gnębiło, nie miała żadnych oporów, żeby poznać odpowiedzi. Nieważne na jaki temat i czy czasem było to niestosowne, jak teraz. Musiała zaspokajać swoją ciekawość. Karmiła się nią. Cierpiała na poważne uzależnienie od dążenia do prawdy. Każdej. Tej mniejszej, mniej ważnej i tej obarczonej nutką tajemnicy i historii, jak w świątyni. Bo choć czarno na białym odczuwała na sobie skutki tej wycieczki, jedyne czego żałowała to fakt, ze niczego nie zdążyła się o tamtym miejscu dowiedzieć. Nie nawet, że była poturbowana. To przyjęła z pokorą. Może trochę tylko szkoda jej było Archibalda, że brał w tym udział. Przeciągając delikatnie opuszkami palców po jego ręce, zauważyła spięcie jego mięśni i nie mogła zignorować faktu, że facet, jak on, który jeszcze przed chwilą udawał, że boli tylko trochę, wewnętrznie musiał się zwijać z bólu. Chyba bardziej niż ona. W końcu był jej skrzydłowym. Tam, w świątyni.
— Ja zejdę — westchnęła ciężko, gotowa do poświęcenia i zsunęła się leniwie z łóżka, mając wrażenie, że przy każdym ruchu kości chcą jej się złamać na pół, a ścięgna zarwać. Ale cóż poradzić. Blythe nie miał chyba wcale lepiej. Posłała mu pokrzepiający uśmiech dodając jeszcze na odchodnym.
— I wiesz co? — oparła się plecami o drzwi przy wyjściu, trochę dlatego, ze chciała na niego spojrzeć, a trochę z powodu utraconego balansu ciała — Szkoda, że jednak nie chciałeś pocałować.
Zawiesiła ton, wpatrując się w niego łagodnym spojrzeniem migdałowych oczu. Przez chwilę jakaś magiczna aura unosiła się wokół nich. Jedyna, nad którą panowała Irina Magyar, bo wszelkie inne magiczne czynniki były poza jej kontrolą. Chwilę potem dodała jednak coś, co zrujnowało chwilę.
— Z naukowego punktu widzenia. Poprawia to samopoczucie, a nawet pomaga zapomnieć o kondycji zdrowia.
Po tych słowach wyszła, pozostawiając go samego w pokoju. Wróciła po długim czasie, bo zanim doczłapała się po schodach na dół, a następnie z powrotem w górę, zatrzymując się co jakiś czas, żeby zacisnąć zęby i ściągnąć sztywne łopatki. Po powrocie do sypialni, kilka fiolek ze specyfikami rzuciła na łóżko. Coś łagodzącego ból i objawy zranień. Sama ufając mugolskim metodom, przysiadła na fotelu, próbując w ogromnym skupieniu, zębami owinąć czystą szmatkę z kuchni wokół nadgarstka.
— Kto to myślał, żeby nie trzymać w domu apteczki… — zalamentowała sobie pod nosem.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyNie Wrz 14 2014, 01:13;

- Nie - uznał, ale poczuł się zobowiązany do sprostowania. - Dla mnie nie. Ale zabrzmiałaś jakby ci ulżyło, wiec podejrzewam że tylko dla mnie - wyjaśnił krótko, przypatrując się jej przez chwilę. Wyglądało na to, że takie chwile sprzyjały też szczerości. Zazwyczaj nie był tak wylewny albo dodawał do wypowiedzi trochę swojego kopniętego humoru, przez co nie brzmiały tak poważnie.
Ciekawość nie przeszkadzała mu wcale, ale mimo że sam preferował subtelniejsze sposoby na jej zaspokajanie, jemu też zdarzało się rzucić tak bezpośrednim pytaniem. Częściej w określonym celu, innym niż samo dowiedzenie się prawdy, ale to już inna kwestia. Irinie z taką ciekawością było do twarzy, lecz był to komplement z rodzaju tych, które zachowywał dla siebie.
Nie protestował, unikając kreowania się na bohatera. Nie lubił tego. Widział tę cechę w nadmiarze u Gryfonów i za każdym razem wywoływała u niego taki sam wstręt. Co nie znaczyło, że robił z siebie ofiarę - był raczej gdzieś pomiędzy, w idealnym miejscu, nie przesadzając w żadną stronę.
- Hm? - zareagował automatycznie, unosząc głowę i łapiąc z Irą kontakt wzrokowy. Swoim spojrzeniem, przecząc wszelkim siłom tego świata, złagodziła też jego sarkastyczny uśmieszek, co w ogóle umożliwiło zaistnienie magicznej aury. Archibald zdążył jedynie zauważyć, że była całkiem przyjemna, zanim została zburzona. Naukowy punkt widzenia bardzo skutecznie roztrzaskał ją na kawałki. Może lepiej, że właśnie on, bo prędzej czy później Blythe rzuciłby jakiś komentarz, który nie sprawiłby się lepiej.
Nie zwlekał specjalnie z położeniem się; pościel była zbyt miękka i z dziecinną łatwością przekonała Archibalda do chwili wygody. Czas minął mu więc dosyć szybko, a ból, choć najpierw przybrał na sile, po chwili stał się mniej dotkliwy. Wrócił jednak, przypominając o sobie, kiedy trzeba było się podnieść i sprawdzić jaki użytek można zrobić z eliksirów, które wylądowały obok niego.
- Dzięki - rzucił z ulgą, zwlekając jeszcze chwilę z jakimkolwiek ruchem. Chwila nieco się rozwlekła, bo pościel była dziś naprawdę niewiarygodnie wygodna.
- Po co komu apteczka? Zazwyczaj wystarcza różdżka - burknął, sięgając zdrową (względnie) ręką po fiolkę, żeby zobaczyć czy eliksir jest wystarczająco dużą motywacją do wstania. Esencja dyptamu wygrała w tej kalkulacji. Podniósł się więc, ale odłożył buteleczkę, szukając środka przeciwbólowego. Mugolskie tabletki mogły się przy tym schować. Za żadne skarby nie zadziałałyby tak skutecznie. Spojrzał na etykietkę znaleziska, upewniając się, że ma do czynienia z dobrym wywarem, po czym upił trochę z fiolki. Dopiero wtedy zauważył zmagania Iry ze szmatką, na co uśmiechnął się pobłażliwie.
- I to działa? - zapytał, schylając lekko głowę, niedowierzającym wzrokiem patrząc na owinięty nadgarstek. - Wypij to - dodał, pokazując jej trzymaną fiolkę, którą zaraz jej podał. Rzucił, tak gwoli ścisłości, licząc na to, że złapie. Nie kontrolował tego jednak, szukając kolejnego eliksiru. Regenerujący też był im potrzebny. - I to. Tylko nie za dużo - kolejna fiolka liczyła na to, że zostanie złapana. Eliksir przeciwbólowy, tak bardzo niezawodny, zaczął działać, stopniowo przyćmiewając ból, dzięki czemu Arch, nawet całkiem sprawnie, mógł wstać. - Nie męcz się z tą szmatką, znajdę bandaż.
Pudło z szafy nie wywołało w nim żadnych przyjemnych wspomnień. Na szczęście apteczka nie była zakopana głęboko, wystarczyło że podniósł album i mógł ją wydostać ze sterty gratów. Zrobił to szybko, żeby w ekspresowym tempie odstawić pudło na jego miejsce i zamknąć drzwi szafy. Podał Irce mugolski zestaw opatrunków.
- Zaraz wrócę - mruknął tylko, chwytając esencję dyptamu i korzystając z właściwości zbawiennego eliksiru przeciwbólowego (zakładam że wypił wystarczająco dużo żeby zadziałał jak znieczulacz), postanawiając trochę zaleczyć swoją paskudną ranę. - A samopoczucie kiedyś jeszcze ci poprawię - obiecał,  odwracając na chwilę głowę, kiedy mijał próg. Nie powstrzymał się przed uśmieszkiem!
Opatrywania rany w takim stanie nawet nie myślał do siebie przyjąć. Kurz i pył ze świątyni zniknęły z jego ciała po wzięciu prysznica, który zajął nieco więcej czasu niż zwykle - choć nie czuł bólu złamanej ręki, nie zamierzał próbować jej nadwyrężać. Dopiero po oczyszczeniu skaleczenia wziął się za pokrywanie go dyptamem, zaś chwilę później wrócił do Iry, wycierając jeszcze włosy ręcznikiem. Z szafy wyjął czysty.
- W drodze wyjątku moja szafa stoi przed tobą otworem, wybierz coś sobie - powiedział, podając Magyar ręcznik. Humor zdecydowanie mu się poprawił, nawet jeśli następnego dnia szykowała się wizyta u kogoś, kto był w stanie go poskładać.
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyWto Wrz 16 2014, 17:02;

Spojrzała na niego z nad niezdarnie owiniętej wokół nadgarstka szmatki i chrząknęła wymownie, machając mu lekko ręką. Trochę dlatego, że chciała skupić na nim swoją uwagę, a trochę w celu sprawdzenia kondycji przegubu, który zajął się prądem tak silnym, że skrzywiła się i przytrzymała jednak rękę sztywno przy sobie.
— Mam Ci przypomnieć, jak pewien osobnik pozbawił mnie mojej różdżki?
Pominęła szczegół, że i tak nie byłoby z niej dla niej pożytku. Tak było jej wygodniej. Siadła prosto, nieznacznie rozgrzewając dłoń, lekkimi ruchami. Kiedy w jej kierunku poleciał pierwszy flakonik, złapała go raczej instynktownie, chroniąc swoją ranną rękę przed intruzem. Druga buteleczka odbiła się od jej przedramienia, za którym się schowała i spadła na pościel, miękko na niej lądując. Na szczęście. Wypiła obie do dna, a przy drugiej, słysząc, że powinna wypić tylko troszkę, otworzyła swoje łagodne, migdałowe oczy, wpatrując się w Archibalda jak w swojego mentora, czekając na jego święte słowa. Poczuła niepokój, czując jak płyn przechodzi jej przez gardło i ląduje w żołądku, rozgrzewając ciało. Było już za późno, żeby zamienić „wypij całość”, na „wypij trochę”. Zagryzła wargę, chrząkając lekko.
— Coś się może stać, jeśli wypiłam delikatnie więcej niż trochę?
Ale tego już nie słyszał. Mówiła do jego pleców znikających we wnęce prowadzącej do łazienki. Odetchnęła ciężko i położyła się na łóżku. Eliksir regenerujący rozgrzał jej ciało, a że spożyła go za dużo, niemalże czuła, jak na jej piekące policzki wstępują rumieńce. Coś, czego zwykle nie było widać na jej skórze. Nie z jej śniadą cerą, podatną na łapanie słońca, ale nie czerwonych plam. Odetchnęła, wypuszczając ogień z ust. Niedosłownie, ale tak się czuła. Mimo wszystko cierpliwie czekała na Archibalda, opatrując bez przekonania przegub dłoni bandażem. Próbowała usztywnić nadgarstek, ale nie przychodziło jej to łatwo. Czuła wzrastającą gorączkę, skutecznie uniemożliwiające jej skupienie. Mimo tego, kiedy Blythe wrócił, poderwała się w typowym dla siebie swobodnym ruchu do góry. Nie czuła już bólu. Chociaż kurz i sińce na jej gładkiej skórze wskazywały na to, że powinna. Eliksir umorzył go całkowicie. Pozwalając jej na to zręczne doskoczenie do Archibalda. Zanim zorientował się co chciała zrobić, oparła dłoń na jego karku, a czoło o jego czoło, ciepłym oddechem owiewając jego twarz.
— Moje samopoczucie nie będzie tak samo zrujnowane niezliczoną ilość razy. To Twoja jedyna, niepowtarzalna okazja…
Wspięła się na palcach, obniżając jego twarz do swojej, lekkim ruchem ręki i… i zamiast go pocałować, co byłoby całkiem na miejscu, obróciła się na pięcie, przykładając dłoń do czoła.
— Merlinie… tak jak myślałam. Mam gorączkę.
Siadła na krawędzi łóżka patrząc na Blythe z dołu, jak gdyby nigdy nic.
— Jesteś brudny… o tutaj — wskazała beztrosko na jego skronie, jakby sama go tam przed chwilą nie pobrudziła.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyWto Wrz 16 2014, 20:51;

Spojrzał na Irę swoim typowo krytycznym wzrokiem. Kwestia, że w jej rękach różdżka była bronią zbyt niebezpieczną na podstawowe kryteria, nie podlegała dyskusji, ale była jeszcze inna sprawa!
- Osobnik pewnie doskonale pamięta tę historię. Smoki, plamy i inne bajki. Ale z chęcią przypomni Ci, jak próbowałaś różdżkę odebrać - odpowiedział sprytnie. Pytania rzeczywiście już nie usłyszał, bo myśli zajęte miał swoim skaleczeniem. Póki co zależało mu na tym, żeby nie wdarła się przez to żadna zaraza. Ze starymi świątyniami nigdy nie wiadomo. Nie zauważył więc, że wypiła całą buteleczkę eliksiru regenerującego, ale skutki takich przewinień znał. Pamiętał też, czego się z tym wywarem nie łączy. I było to tym bardziej przykre, chociaż dzisiejszego wieczoru świat postanowił się na nich porządnie uwziąć. Pewnie nie zauważyłby rumieńców, gdyby nie zapalił światła, ale teraz jakoś rzuciły mu się w oczy. Zmarszczył brwi, patrząc na nią podejrzliwie. Tym bardziej podejrzliwie, kiedy nieumiejętnie (albo nieprawidłowo przez gorączkę) zawiązany bandaż zsunął się z jej nadgarstka i wylądował na podłodze. Przez głowę przeszła mu myśl, że wyglądał jak wstążka. Może też miał gorączkę? Zdrową ręką przytrzymał Irę w talii, subtelnie do siebie przyciągając. Znów zupełnie machinalnie, nawet nie zwrócił na to zbytniej uwagi, bo ta była zajęta stanem Magyar.
- Iruś, złotko, opróżniłaś moją kolekcję win? - zapytał ironicznie, kiedy wspinała się na palce. Dał się zwieść i rozchylił już usta, ale wywinęła się i przerwała sposobność do pocałunku. Teraz role się odwróciły i jego zdaniem właśnie to był idealny moment, ale nie można mieć wszystkiego. Chociaż powiedziałby szybciej "wszystko w swoim czasie".
- Przeciwgorączkowych leków nie podaje się z przedawkowanym eliksirem regenerującym, a przynajmniej w tym zestawieniu, które mam w domu - poinformował, bardzo niezadowolony, że zignorowała propozycję dotyczącą wyboru czegoś gustownego z jego szafy. Chwycił więc czarny top, który wylądował zaraz na poduszkach, a sam Arch stwierdził, że to świetny moment na ulubione żarciki. Chociaż kto wie, co dokładnie chodziło mu po głowie?
Kucnął obok Iriny, zgarniając przy okazji bandaż z podłogi, żeby zająć się jej nadgarstkiem. Mistrzem nie był, ale jako-tako udało mu się usztywnić jej rękę. Na szczęście nie zajęło to zbyt wiele czasu, więc zaraz mógł się podnieść i skorzystać ze swojego położenia - pchnął Węgierkę na łóżko, dzięki czemu znów wylądowała na miękkiej pościeli. Sam zaś usadowił się wygodnie, nogami zgiętymi w kolanach obejmując jej talię. Pochylił się nad nią, pewnie racząc kilkoma zimnymi kroplami wody, skapującej z mokrych włosów.
- Ty za to czysta jak łza - odpowiedział, stykając swój nos z jej nosem. Zaraz jednak pociągnął go w górę, po chwili przykładając usta do jej czoła. - Rzeczywiście, cieplutka. Jak nic zemdlejesz pod prysznicem - stwierdził, podnosząc się nieco i wpatrując w nią uważnie.
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyWto Wrz 16 2014, 23:25;

— A masz tu? Wina? — obejrzała się za nimi, wychylając się z łóżka do przodu, tak, ze jeszcze trochę, a otarłaby się czołem o bok Archibalda, kiedy rozglądała się po pomieszczeniu — Wiesz… kocham wina za ich długowieczność. Im starsze, tym więcej mają uroku. Lepszy smak. Nie starzeją się. Przeciwnie, jakby młodniały z wiekiem, bo lepiej je wtedy konsumować. Z ludźmi jest zupełnie na odwrót, ich lata świetności przemijają, bardzo szybko. I z roku na rok stajemy się coraz starsi, bardziej pomarszczeni. A ty masz już nawet zmarszczkę. Tutaj.
Przyłożyła palec między jego brwi, kiedy kucnął obok niej. I wtedy zauważyła, że straciła bandaż. Skupiona na swoim wielkim monologu o świetności długowieczności, dopiero teraz wróciła świadomością do nadgarstka, który już nie bolał, ale rozsądek dalej podpowiadał go usztywnić. Podstawiła w naturalnym odruchu rękę Archibaldowi, układając ją na jego kolanie i oparła się na drugiej dłoni, czekając aż przegub zostanie opatrzony. W międzyczasie zdążyła zerknąć za koszulkę, która moment wcześniej wylądowała na poduszce.
— Powiedziałeś, że mogę wyciągnąć z Twojej szafy cokolwiek gustownego. To nie jest gustowne. To jest po prostu… czarne — uniosła koszulkę miętosząc ją chwilę w dłoni i uśmiechnęła się do niego wrednie, przykładając ją do jego piersi, jakby porównywała kolory.
— Dobrze by Ci było w granacie. Albo fiolecie. W brązie? Też. Jest taki…
Nie zdążyła zauważyć kiedy, opadła na pościel, wpatrując się na niego z dołu. Przymknęła powieki, kiedy pierwsza kropla z jego włosów skapnęła jej pod oko. Przechyliła głowę na bok, uciekając od kolejnych kropli, ale nic to nie dało. Jedna z nich, chłodna, osunęła się po jej rozpalonym policzku i zniknęła w zagłębieniu szyi, albo jeszcze wcześniej, prawie parując na jej skórze. Zadrżała od różnicy temperatur.
— … ciepły… — zakończając otworzyła oczy, krzyżując z nim tęczówki. Przez chwilę wydawało się, że straciła rezon, ale tylko dlatego, że akurat wypowiedziała bardzo mocno ironicznie grające w tym momencie słowa. Zamrugała oczami.
— Skoro jestem taka czysta, to po co mieszać do tego prysznic? — wzruszyła nieznacznie ramionami i otarła twarz z kropel, rozmazując na niej jeszcze bardziej kurz — Archie, bardzo nie chciałabym ci przeszkadzać w Twoim żywiole, ale… mnie mdli.
I czar atmosfery prysł. Brawo, Magyar. Zawsze wiesz, jak w naturalny sposób zrujnować cały romantyzm w powietrzu.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptySro Wrz 17 2014, 00:43;

- Na dole - odpowiedział, pozytywnie zaskoczony faktem, że je lubiła. U niego zajmowały najwyższe miejsce wśród alkoholi i właściwie tylko je potrafił pić z czystą przyjemnością. Wysłuchał jej uważnie, nie do końca zgadzając się z tym co mówiła, choć miała trochę racji. O swoich zmarszczkach wolał nie myśleć, bo na szczęście nie było ich jeszcze zbyt wiele, ale... - Ludzie, jak wina, zyskują duszę - uznał, podchwytując trochę temat - a piękno istnieje pod różnymi postaciami. Pod zmarszczkami tym bardziej się chowa - powiedział łagodnie, uśmiechając się lekko, gdy poczuł palec między brwiami. Należał do tych ludzi, którzy piękno bardzo doceniali i choć mogłoby się wydawać, że krył się ze swoją wrażliwością, wcale tak nie było. Mało kto miał szansę poznać go na tyle dobrze, aby to zauważyć. Szczególnie że nie obnosił się z tym faktem.
- Powiedziałem, że możesz wybrać co zechcesz, nie było mowy o gustownych wdziankach - sprostował, uśmiechając się pod nosem i niejako ignorując jej propozycje nowych kolorów, których brakowało w jego szafie. Lubił czarny. Był klasyczny i zawsze się sprawdzał. Powiedziałby nawet, że był wygodniejszy niż inne barwy.
- Ciepły? - zapytał, nie do końca rozumiejąc o czym mówi, ale połączył fakty. - A, brąz - mruknął pod nosem, wcześniej wpatrując się chwilę w jej oczy. Przeszklone, najpewniej przez gorączkę, jakoś dziwnie do niego trafiły. Nie znał tego uczucia. Przy niej okazywało się, że nie znał wielu rzeczy. Nie odsunął się, choć każdy normalny człowiek na jego miejscu stwierdziłby, że słowa "mdli mnie" wiążą się z jedyną możliwą opcją. Przyłożył dłoń do jej czoła.
- Umm, wypiłaś zdecydowanie za dużo - powiedział, zastanawiając się chwilę co zrobić. Zaklęcia na ogół nie były skuteczne w takich przypadkach, ale na pewno nie szkodziły. Eliksir zdecydowanie odpadał. - Fringere - spróbował, nie wiedząc, czy jakiekolwiek zaklęcie zadziała przy tak nadwyrężonym organizmie. Miał wrażenie, że jego czary skończyły się już jakiś czas temu. Odepchnął się od materaca zdrową ręką i usiadł obok, po czym pomógł jej podnieść się nieco i nawet podparł ręką, żeby nie wywinęła się nagle na podłogę. - Z tego co pamiętam wino z czarnego bzu zbija gorączkę. Chyba że wolisz się położyć. Mogę Ci przynieść wody. Albo zaprowadzić do łazienki. Nie znam się na uzdrawianiu - przyznał, unosząc lekko jej podbródek, ujęty w palce.
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyCzw Paź 09 2014, 10:24;

— Nie twierdzę, że nie. Ale życie przemija. Ludzie przemijają. Ludzie umierają. Bardzo szybko. Dlatego warto w tym krótkim czasie robić jak najwięcej, bo nie przeżyjemy swojego życia jeszcze raz. No… może tylko najznakomitsi czarodzieje pożyją trochę dłużej od innych. Ty pewnie przeżyjesz mnie o dwa razy, staruszku.
Wzruszyła ramionami nie odpuszczając sobie naśmiewania się z jego zmarszczek, choć w rzeczywistości żadnej konkretnej nie miała na myśli, bo takiej nie zauważyła. Albo nie przyglądała się dość długo by dojrzeć. Dlatego teraz zamilkła, wpatrując się uważniej. To był czas dla niego i na jego mądrości, bo wcale mu nie przerywała. Nie komentowała. Po prostu patrzyła. A na koniec kiwnęła tylko głową. Na znak, ze słuchała. Choć kilka rzeczy uciekło jej uwadze. No… prawie wszystko, co powiedział. No bo przyznajmy szczerze, Ira nie potrafiła koncentrować się na kilku rzeczach na raz. Tylko podświadomie, a w tym momencie jej podświadomość przytłoczona była wizją gorączkowania. I nie, nie było to nic miłego, całkowicie wyłączyć swoją wymęczoną podświadomość. Dlatego, kiedy w końcu skupiła się z powrotem na nim, dopadł ją aż natłok dostrzeganych szczegółów. Jak fakt, że jego dłoń była przyjemnie chłodniejsza od jej czoła. A z jego ciała bije nieco mniejsza temperatura niż z jej. I gdyby nie ta odrobina magii, którą miała w sobie, prawdopodobnie mózg by jej się już przepalił. Bo gdyby była czystym mugolem, gorączka, która ją opanowała prawdopodobnie ścięłaby komórki na białko. Tymczasem, była tylko lekko przytroczona i straciła swoją typową błyskotliwość.
— Tak. To widać, że się nie znasz. Cokolwiek robisz… to nie działa.
Wypuściła ciepłe powietrze z ust, wręcz parzące na jego twarz, kiedy obejmował jej podbródek. Nie mogła nie ulec wrażeniu, że jego działania przynosiły odwrotny skutek. Było jej coraz goręcej. Odpięła dwa guziki swojej przybrudzonej, białej koszuli, ale wcale nie zrobiło się chłodniej.
— Przeciwnie. Temperatura rośnie. Przestań robić… co robisz.
Odsunęła jego dłoń od swojego podbródka oddychając głębiej, jakby chłodne wdychane powietrze miało jej pomóc. W rzeczywistości, wdychała je zimne, a wydychała parujące, jak podczas zimy. Działanie eliksiru, trochę wrodzonej magii i jego obecność powodowały naprawdę dziwne reakcje jej ciała. Aż dziwne, że nie sfajczyła się w oczach. Jak feniks. Hia hia, Epicko.
— Kąpiel… — powiedziała w końcu, zbierając się z łóżka w stronę łazienki. Ale ledwie wstała i znów wylądowała na materacu, jak tylko zakręciło jej się w głowie i ciemność stanęła jej przed oczami. Musiała chwilę odczekać zanim wstała ponownie. — w wodzie chłodniejszej o dwa stopnie zbija gorączkę. Wino też brzmi dobrze. Z myciem jakoś sobie poradzę. Przyszykuj kieliszki.
Ruszyła w stronę łazienki i rzeczywiście, zajęła się napuszczaniem wody do wanny. Gorąco bijące od jej ciała aż zostawiało wrzące ślady w każdym miejscu, którego się dotknęła. Nic dziwnego, ze wycieńczona tym stanem, oparła się ze zrezygnowaniem o krawędź wanny, siedząc na podłodze. Ostatecznie zasnęła z policzkiem wtulonym w swoje przedramiona, jeszcze zanim woda zdążyła wypełnić wannę. Potem już tylko przelewała się poza nią, ale wcale nie było to w stanie jej rozbudzić. Nawet jak już cała kałuża wody wypłynęła poza drzwi łazienki. Ira konsekwentnie spała dalej, unosząc niespokojnie pierś w parującym od wrzącej wody pomieszczeniu. Narobiła saganu. Jak zawsze. I jak zawsze zmuszała Archibalda do posprzątania go. Nawet jeśli była nieprzytomna i nie zdawała sobie z tego sprawy. Tym bardziej było to podłe zważywszy na stan, w jakim sam Blythe się znajdował, a w jakim, jak zawsze, musiał zgrywać rycerza.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptyWto Paź 28 2014, 23:37;

- Fakt - potwierdził, chociaż on wcale nie czuł się, jakby przemijał. Nie przy niej. Może trochę przy uczniach, ale na Merlina, nie w jej towarzystwie. I chodziło tu o jedną, bardzo prostą rzecz. Miał zbyt czynny udział we wpływaniu na rzeczywistość, którą skutecznie naruszała, robiąc, typowy i charakterystyczny, bałagan. Właściwie nie miał zbyt wiele do dodania, bo jego zdanie w dużej części pokrywało się z jej. - A podobno intensywny płomień gaśnie szybciej - skonfrontował. - To że znam parę zaklęć, raczej mi nie pomoże. Ale mogę oddać ci drugą połowę swojego potencjalnie długiego życia, niespecjalnie jest mi potrzebna. W gratisie dostaniesz zmarszczki.
Uśmiechnął się do siebie mimowolnie, kiedy odsunęła jego dłoń, choć sytuacja wcale go nie bawiła. I wyjątkowo nie miał absolutnie żadnego pomysłu na sensowne rozwiązanie i wybrnięcie z tego bez szwanku i nadmiernego wysiłku. Teoretycznie najprościej byłoby wgramolić się do kominka i użyć proszku Fiuu żeby znaleźć się w Mungu. Mógł też wysłać sowę Zachariaszowi. Problem polegał na tym, że Archibald często ignorował najrozsądniejsze rozwiązania (pomijając oczywiście fakt bardziej praktyczny - choćby się szukało, ciężko było w tym mieszkaniu kominek znaleźć); do tego praktyka mogła wypaść gorzej niż teoria. Podróż za pomocą proszku i kominka nie była zbyt przyjemna, więc bez sensu było ryzykować. I w ten sposób wracał do początku.
Przytrzymał kobietę cierpliwie, spodziewając się tego, że nie uda jej się wstać tak łatwo. Była zamroczona i nie do końca przytomna, ale nie protestował, tylko pomógł jej zejść na dół. Później, jak się okazało, przeliczył się nieco co do zaufania, którym obdarzył jej wątłe siły. Otworzył jej nawet drzwi do łazienki, zanim, zgodnie z prośbą, zabrał się za przygotowywanie kieliszków. Nie pytał, czy na pewno sobie poradzi. Może sam był odrobinę zamroczony lekami znieczulającymi. Odkorkował wino i usiadł przy stole, opierając splecione ramiona na stole i wpatrując się w okno, za którym nic się nie działo. Było przyjemnie ciemno i cicho, a szum wody, powoli (a może wcale nie tak powoli) wypełniającej wannę, stał się głównym dźwiękiem, dominującym w całej przestrzeni, podporządkowującym sobie myśli Archibalda. Zarejestrowanie, że dźwięk trwa podejrzanie długo, zajęło mu chwilę. Konkretniej mówiąc, zorientował się, że coś jest nie w porządku, kiedy zerknął w stronę drzwi, zza których już wyzierała kałuża. Całkiem pokaźna. Niszcząca jego piękne, ciemne panele. Zerwał się z miejsca, w dwóch krokach znajdując się przy wejściu do łazienki. Tu zawahał się przez moment, ale ostatecznie nie zadawał żadnych pytań, tylko wszedł do środka. Woda, przelewająca się przez krawędzie wanny umknęła jego uwadze. Zignorował ją kompletnie, siadając tak, aby móc przytrzymać Irę z obydwu stron swoimi nogami. Widział, że spała. Ludzie nie mdleli w takiej pozycji, chociaż... z Magyar wszystko było możliwe, więc jego pewność była nieco zachwiana. Wyciągnął rękę, aby zamoczyć ją (w tym momencie zorientował się, że nie zakręcił wody, więc wysilił swoje styrane zmysły żeby jednak to zrobić) i, odgarnąwszy najpierw jasne włosy z twarzy Węgierki, przetarł kciukiem jej policzek.
- Ira - burknął pod nosem. - Ira, pobudka - dodał głośniej, znów unosząc jej podbródek, delikatnie ciągnąc go w swoją stronę. - Najwidoczniej i tak muszę ci pomóc - zawyrokował, na wpół rozbawionym tonem.
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Mieszkanie numer 29 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 EmptySro Paź 29 2014, 01:31;

Zamruczała coś, kiedy w końcu powoli jej świadomość zaczęła się przebijać do życia. Była naprawdę rozpalona. Podniesienie temperatury w łazience jeszcze bardziej wzbiło jej gorączkę, zamiast ją zbić. Dlatego właśnie, kiedy dotknął jej policzka, parzył, a ona poczuła nieprzyjemny chłód, jego palców, chociaż jego dłoń wcale nie była zimna. Uciekła policzkiem tylko dlatego i zamruczała coś niewyraźnie jeszcze raz: — Archie? — dopiero teraz docierało do niej, co się dzieje — Archie, jesteś mokry… — no brawo. Ona nie była… jej zdaniem. Nie poczuła. Obróciła się senna i trawiona gorączką, w jego stronę, przewieszając ręce przez jego szyję, wtulając się w jego pierś niczym dziecko, wcześniej, zanim znalazła dobrą pozycję, gubiąc się, smagając nosem odsłoniętą skórę na jego szyi i obojczykach. — Wszystko mnie boli Czuję się odrętwiała— marudziła, chociaż jego najpewniej też. I otworzyła leniwie powieki, próbując na niego spojrzeć, ale te, ciężkie, z powrotem opadły. Dała sobie z tym spokój, zwłaszcza, że światło ją drażniło. Opuściła ramiona, bo podnoszenie ich do jego karku nadwyrężało mięśnie i niesprawną rękę. Oparła się na jego piersi, wdrapując się bokiem na jego kolana, kuląc się na nich, układając się do snu — Nie chcę się myć… chce mi się spać… — mruknęła już ciszej, a choć nie mogła tego teraz poczuć, ciepło bijące od jego ciała, działało na nią leczniczo. I kojąco. Od tego ułożenia chęć pogrążenia się we śnie stała się jeszcze silniejsza.
Chodź ze mną. Obiecałeś mi… masz mój amulet… który odpędza złe… duchy.
I choć próbowała z tym walczyć, nie mogła. Jeszcze przed zapadnięciem w sen udało jej się tylko dopowiedzieć kilka słów. Cała poturbowana, obolała, zmęczona, rozpalona gorączką, senna, ledwie zrozumiale szepnęła już ostatnimi siłami.
Archibald… dziękuję. To był… naprawdę wspaniały wieczór.
Ira będąca Irą. Jak zawsze musiała walnąć coś tak nieadekwatnego do sytuacji, a jednocześnie tak bardzo głęboko od serca. Bo naprawdę mówiła co myślała. Jakkolwiek zaskakujące w obecnej sytuacji się to nie wydawało. Choć mogło się wydawać, ze powinna nienawidzić tego dnia, przeżyła dobrą przygodę w dobrym towarzystwie. I naprawdę miała wspominać ten dzień perfekcyjnie. Jak tylko ciało przestanie krzyczeć o pomstę do nieba.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Mieszkanie numer 29 QzgSDG8








Mieszkanie numer 29 Empty


PisanieMieszkanie numer 29 Empty Re: Mieszkanie numer 29  Mieszkanie numer 29 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Mieszkanie numer 29

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Mieszkanie numer 29 KQ4EsqR :: 
mieszkania
-