Na każdego przychodzi czas się usamodzielnić. Na Elizę przyszedł on szybciej niż mogłaby się spodziewać. A stało się tak że Alan również szukał mieszkania, postanowili wynająć je razem. Zawsze to taniej i przyjemniej. Mieszkanie kupiła w najbardziej majestatycznej kamienicy w tajemnicy przed Alanem. Taka niespodzianka
Pokój Elizy
Aby dostać się do sypialni Beti, pierw trzeba oczywiście wejść do mieszkania. Przejść przez kuchnię i pierwsze drwi po prawej. W jej sypialnia znajdowało się duże łóżko, szafa z ubraniami i jej zdjęcia z mamą. Nawet znalazło się tam zdjęcie całej rodziny. Miała również osobny regał na książki.
Pokój Victorii
Pokój Vicotorii znajdował się zaraz obok sypialni Elizy.
Pokój Wasylisy
Znajduje się on na przeciw sypialni Beth.
Kuchnia/Salon
Łazienka
Ostatnio zmieniony przez Elizabeth Benoit dnia Pon Cze 20 2016, 19:59, w całości zmieniany 5 razy
Raz, dwa, trzy i w domu nagle było słychać brzdęk kluczy. To mogło oznaczać tylko jedno Lizzie wróciła do domu. Była ubrała w krótkie spodenki i bokserkę. Czyli nadal otwarcie pokazywała swoje tatuaże. Już ich nie chowała pod stertami ubrań. Była dorosła i dojrzała do tego, aby się nie wstydzić tego jak wygląda. Po prostu taka już była. Jej różowe włosy leniwie falowały po jej plecach. Położyła torebkę w kuchni na blacie i uśmiechnęła się do Lisy. - Teraz już tak. - Oczywiście, że słyszała jak dziewczyna wydarła się na cały głos. Właśnie w tej chwili przyszła do domu. Wyciągnęła ze swojej torebki zimne napoje które kupiła w sklepie i zaczęła układać je w lodówce. - I jak tam? - rzuciła do dziewczyny. Lizzie cieszyła się, że w końcu ma współlokatorki. Po tym jak Alan gdzieś zniknął, czuła sie samotna. Przecież wiązała z nim swoją przyszłość, a on tak jakby uciekł. Cóż, smutne ale prawdziwe. Teraz miała w domu same dziewczyny, więc też nie mogła narzekać. Co nie?
Po chwili usłyszała dźwięk kluczy, a to musiało oznaczać jedno- nie będzie już sama, domyśliła się, że nikogo nie ma. Miała nadzieję, że Victoria zaraz dotrze. Razem zawsze weselej, nie to że krukonka jej nie wystarcza. Spojrzała na nią i aż jej szczęka opadła. Wyglądała naprawdę w tych tatuażach i włosach. Kiedyś miała cholerną ochotę przefarbować włosy na jakiś niespotykany kolor. Ale co by na to powiedzieliby inni, że ich małpuje? Że nie ma własnego stylu? Wolała już nie zmieniać jeśli ktoś miałby tak się do niej odnosić. Wolała podziwiać z daleka, a dziewczynę mogła bardzo często zwłaszcza na wakacjach. Popatrzyła jak coś wkłada do lodówki. Jak to dobrze, że czasami mogła liczyć, że ktoś zrobi jakieś zakupy. Nie mówiła, że sama nie robiła, ale najczęściej wolała "pożyczać" coś. - wróciłam właśnie od rodziny. Mam ochotę już nigdy im nie pokazywać na oczy- powiedziała. Rzadko mówiła o rodzinie, a jeszcze rzadziej odwiedzała ich. Nie po to się wyprowadziła od nich w tak często ją widywać. Raz na dwa lata wystarcza, prawda? Zawsze po takowym spotkaniu była przygnębiona. - A ty co, już na zakupach byłaś? Masz coś ciekawego?-podszedła w jej stronę by zobaczyć czy może jeszcze czegoś nie wyciąga.
Cóż, Elizabeth przez długi czas martwiła się tym co powiedzą o niej ludzie. Ale w tej chwili miała to po prostu głęboko w dupie. Była jaka była i nic tego nie zmieni. Zawsze miała kolorowe włosy, to tak. A tatuaże je też miała długi czas, po prostu nikomu ich nie pokazywała. Pierwszą osobą która je widziała był Alan. Gdy widziała jego reakcje, cóż, spodobała jej się. Tak samo jak teraz patrzała na nią Lisa, było to miłe uczucie. Benoit uwielbiała szokować ludzi. Mimo tego, że nadal była tą cichą dziewczynką. Chciała się zmienić, a żeby się zmienić musiała zaakceptować samą siebie. To właśnie teraz robiła akceptowała sie. Tak! - Oh. A myślałam, że tylko ja mam takie problemy. - westchnęła cicho dziewczyna. Najwyraźniej nie tylko ona, chciała uciec od swojej rodziny i więcej nie pokazywać się im na oczy. -Chcesz o tym pogadać?- zapytała się jej z uśmiechem. Przecież dziewczyna była przyjazna i można było jej zaufać. Lizzie, uwielbiała rozmawiać, słuchać i pomagać ludziom. Zawsze myślała, ze zostanie psychologiem jeśli nie uda jej się z magią. To jak najbardziej by do niej pasowało. - Ktoś musiał iść. - pokazała jej język. Oczywiście nie miała za złe Lisie, że pożyczała sobie coś od czasu do czasu. - Mam jeszcze produkty na obiad no i słodycze. - pokazała jej drugą siatkę która stała przy blacie kuchenny. - Chcesz się czegoś napić ? - zapytała.