Kostka na hipogryfa: 3 +40g
Kostka na kraba ognistego: 6Kostka na niuchacza: 6Przygotowywanie terenów pod hodowlę magicznych stworzeń zajmowało mu wiele czasu, wiele energii, pracy. Spędzał swoje wolne chwile na czytaniu rozporządzeń ministerialnych, które ostatnimi czasy zmieniały się gwałtownie ze względu na sytuację z zeszłego roku, kiedy tak wiele magicznych stworzeń padło ofiarą wpływu Starszego Smoka. Rosa nie widział w tym żadnego problemu, co więcej, cieszył się, że Ministerstwo przykłada wagę do tego, by zwierzętami opiekowali się jedynie ludzie, którzy mają ku temu możliwości i predyspozycje. Miał nadzieję stworzyć na ranczo pewnego rodzaju azyl dla zwierząt, nie śmiąc konkurować z rezerwatem, a jednak z natury potrzebując tej bliskości kontaktu z magicznymi stworzeniami.
Pojawiwszy się w sklepie z magicznymi stworzeniami w towarzystwie swojego wiernego skrzata Picklesa, niósł w ręku wypchaną papierami i dokumentami teczkę, z nadzieją, że jego przygotowania będą odpowiadały handlarzowi.
Skrzat od czasu podróży do Avalonu starał się dwójnasób zadośćuczynić Atlasowi za swoją niesubordynację i choć nie zawsze było to półwilowi na rękę, starał się pozwalać mu na towarzystwo wtedy, kiedy to rzeczywiście miało jakiś sens.
-
Witam. - uśmiechnął się czarująco do sprzedawcy, z którym dotychczas znał się jedynie z listownej wymiany uprzejmości, podczas której Rosa wyraził chęć zakupu zwierząt i ubiegał się o możliwość zrobienia tego w tym lokalu. Przygotowaną teczkę dokumentów podał pracownikowi, który mierzył go podejrzliwym wzrokiem, na co Austriak odpowiadał jedynie cudownymi uśmiechami i przeciągłymi spojrzeniami - manipulant i ladaco.
-
Rozporządzenia się zmieniły. - poinformował, przeglądając papierologię, co wywołało smutek i frasunek na czole Atlasa.
-
Myślałem, że jestem na bieżąco? - zajrzał w papiery, które pokazywał mu sprzedawca.
-
W zeszłym tygodniu wprowadzili poprawkę co do minimalnych wymiarów zagrody dla krabów ognistych. Potrzebują one też dwóch źródeł wody i nory w ziemi, a nie, jak dotychczas skalnej jaskini. - poinformował, stukając w papiery.
-
Rozumiem. - westchnął nauczyciel opieki nad magicznymi stworzeniami, biorąc dokumenty dotyczące aplikacji o zakup kraba w ręce i przeglądając je-
Pickles, czy możesz zanotować, co musimy poprawić? - zapytał skrzata, który aż podskoczył z zapału, nim zaczął dzielnie pisać w swoim malutkim notesie, bardzo podobnym do notesu Atlasa, jednak jakimś takim mniejszym i bardziej skrzacim.
-
Tak samo zabezpieczenia terenu łowieckiego niuchacza. Musi Pan wprowadzić zaklęcia wymienione w paragrafie siódmym, drugiej poprawki ustawy czwartek ustęp dwunasty o hodowli zwierząt licencjonowanych. - podał mu drugi plik papierów, na co Atlas odpowiedział westchnięciem. Cóż. Dura lex sed lex.
-
A tu się zgadza, chociaż jakbym miał się przyczepić to awiarnia ma za duże oczka. - sprzedawca uniósł sugestywnie brwi, sprawiając wrażenie, jakby odrobina złota mogła jednak zmienić jego zdanie odnośnie tego wybiegu.
Atlas posłał mu przepiękny uśmiech półwila. Kiwnął głową, rozumiejąc bez słów o co chodzi, po czym wydobył sakiewkę galeonów z której odliczył odpowiednią kwotę za hipogryfa, plus ekstra napiwek dla sprzedawcy, dodając z urokiem “To za Pana ciężką pracę”. Miał już wychodzić, kiedy jego oko przykuł widok niewielkiego, łysego pisklęcia, wyglądającego na niezwykle osłabione, taczającego się w maleńkiej drewnianej skrzynce wypełnionej trociną i watą. Natychmiast rozpoznał w nim pislkę feniksa, a jego serce zakuło w piersi, bo przecież wiedział, że feniksy przywiązują się do swoich ludzi na całe życie i jeśli to pisklę szybko nie odnajdzie swojego pana, zginie niechybnie śmiercią żalu i smutku.
-
Proszę mi je dodać do rachunku! - powiedział, odwracając się do sprzedawcy gwałtownie. Ten łypnął na półwila z pewną dozą podejrzliwości. Nie miał w zwyczaju brać ludzi na zaufanie ani sprzedawać komuś zwierząt ot tak, bo nagle się namyślili. Patrzył więc na niego przez dłuższy czas zastanawiając się i trzymając Atlasa w niepewności, w końcu jednak uznał, że ilość i jakoś przygotowania, jaką Rosa wykonał w ramach ubiegania się o inne stworzenia licencjonowane przekonuje go na tyle, by dać mu kredyt zaufania.
-
To rzadkie i bardzo delikatne stworzenie. - poinformował ostrzegawczo.
-
Wiem. - uciął Rosa -
Musi natychmiast zmienić warunki, bo za niedługo nie będzie żadne, a nie delikatne. - wysupłał z sakiewki dodatkową kwotę i wziął w ręce pudełko. Pickles otworzył szerzej oczy.
-
Pickles pomoże. Pickles zna się na ptakach! - sapnął, na co Atlas uśmiechnął się szerzej. Nowy przyjaciel miał się bowiem okazać nie tylko podopiecznym, ale być może drogą ratunku i pracy nad sobą małego skrzata Ogórka, któremu może właśnie tego było trzeba, by pokonał swój żal i poczucie beznadziei po wydarzeniach w Avalonie.
zt