Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Zagajnik

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Zagajnik  Zagajnik EmptySob 19 Wrz - 15:53;


Zagajnik

Zagajnik znajdujący się niedaleko za ostatnimi domami z miejscowości, jest niewielki, ale dosyć gęsto zasadzone drzewa sprawiają, że mimo wszystko można w nim znaleźć miejsce dla siebie, jeżeli potrzeba samotności. Znajdzie się kilka pni, wręcz sprzyjających wspinaniu się - zazwyczaj są oblegane przez młodszych mieszkańców Doliny Godryka. Przy krętych alejkach ustawiono drewniane ławeczki. Znajduje się tu również mały wodospad - strumień kończy swój bieg w oczku wodnym. Tutaj jednak nie prowadzi żadna ze ścieżek. Przy jednej, mniej uczęszczanej, stoi tabliczka, wskazująca kierunek, który należy obrać, aby trafić do wodospadu. Przechodząc pod nim, przez przejście dopasowujące się do rozmiarów wchodzącego, trafia się do ukrytej części parku. Właściciele parku, czwórka czarodziejów, dwie siostry i dwóch braci, prowadzą tu mały rezerwat i dbają o wszystkie stworzenia i rośliny, jakie się tu znajdują. Hodują magiczne zioła dla zielarza z chaty i zajmują się każdym obiektem, szczególnie dbając o te, które stoją tu od lat.

W magicznym parku można znaleźć:
- Zielennik, do którego prowadzi ścieżka z kamieni,
- Aleja Prawdy,
- Strumień,
- Pomnik Cliodny.
Powrót do góry Go down


Sunny O. Saltzman
Sunny O. Saltzman

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 970
  Liczba postów : 988
https://www.czarodzieje.org/t8601-sunny-oriana-saltzman#242812
https://www.czarodzieje.org/t8622-marudz-az-ci-sie-znudzi#243339
https://www.czarodzieje.org/t8624-sunny-oriana-saltzman#243354
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyCzw 12 Sty - 20:56;

Sunny stała przed szafą przeglądając ubrania. Znalazła swój strój do ćwiczeń. Zmarszczyła nosek i wyjęła go. Nałożyła na siebieczarne ubranie. Rozczesała długie kasztanowe włosy, które luźno opadły na jej ramiona. Westchnęła cichutko przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Kiedyś.. cały czas tańczyła. Oddawała się temu zajęciu całkowicie bo je kochała. Teraz nawet nie myślała o tańcu. Zdecydowała, ze spróbuje. Jeśli juz nie będzie potrafiła zatańczyć tak jak dawniej to szkoda.
Wyszła ze swojego pokoju i udała się wolnym krokiem do parku w Dolinie Godryka. Kiedy znalazła się na miejscu rozejrzała się dookoła i westchnęła cichutko. Stanęła na środku dużej polany i zamknęła powieki. Zaczęła powoli oddychać wsłuchując się w szum wody.
Czy potrafiła jeszcze tańczyć? Czy potrafiła oddać się temu?
Szum wody tworzył śliczną melodię rozbrzmiewającą w głowie Puchonki. Po chwili odważyła się na coś czego nie robiła od bardzo dawna. Zrobiła pierwszy krok, potem drugi.. kolejny i kolejny. Kroki ciemnowłosej układały się w płynne ruchy niczym wirujące płatki śniegu. Nadal z zamkniętymi oczyma robiła kolejne kroki oddając się całkowicie melodii w jej głowie. Jednak potrafiła to zrobić, może nie tak jak kiedyś, ale potrafiła. To było ważne. Na jej porcelanowej twarzyczce pojawił się delikatny uśmiech, który już nie zniknął. Sunny mimo, ze czuła iż wszystkie jej ruchy układają się w śliczny zgrabny taniec nie otworzyła oczu. Było zimno, biało w końcu była zima. Nie przeszkadzało jej to, na ubrania miała rzucone zaklęcie, które nie pozwalało by zmarła.
Po skończeniu tańca Sunny udała się między drzewa by tam usiąść na jednym z pni. Nagle ni z tąd ni z owąd ktoś złapał ją za rękę. Był to mocny uścisk i bardzo brutalny. Zwróciła swoją głowę w owym kierunku i ujrzała jakiegoś zakapturzonego mężczyznę. Nieznany osobnik złapał ją od tyłu jedną ręką w pasie a drugą za szyję by nie mogła się ruszyć. Bardzo ładnie tańczyłaś, aż mam ochotę na małe co nie co.-wyszeptał jej do ucha a jej ciałem wstrząsnął dreszcz strachu.
-Zostaw mnie.-powiedziała próbując się uwolnić z uścisku mężczyzny. Nie udało jej się, facet ścisnął ją jeszcze mocniej podduszając ją. Kiedy rozluźnił uścisk Sunny oddychała bardzo szybko. Teraz miała okazję uciec. Uderzyła mężczyznę łokciem w brzuch i rzuciła się do ucieczki prosto przed siebie. Nieznajomy ruszył za nią, rzucił jakieś zaklęcie i oberwała. Poczuła jak ogromna siła odpycha ją, przeleciała niedużą odległość i uderzyła o drzewo. Wrzasnęła z bólu i osunęła się na ziemię. Wpatrywała się tępo w mężczyznę, który zbliżał się do niej.  Uklęknął przed nią i zadowolony z siebie zaczął dotykać jej nieruchome ciało. Brunetka siedziała nieruchomo wpatrując się przed siebie pustym spojrzeniem, miała rozchylone wargi tak jak by chciała coś powiedzieć. Niestety z jej ust nie wydobywał się żaden dźwięk. Czyż by była sparaliżowana szokiem jakiego doznała uderzając w drzewo?
Powrót do góry Go down


Dracon Venimeux
Dracon Venimeux

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 35
Czystość Krwi : 100%
Galeony : -163
  Liczba postów : 168
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13834-dracon-venimeux?nid=3#366421
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13841-mirabelle#366425
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13839-dracon-venimeux#366423
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyCzw 12 Sty - 21:24;

Mężczyzna wracał slalomem w stronę swojego domu w Dolinie. Robił krok, za krokiem czując, jak jego całe ciało jest rozpalone. Narzucony byle jak płaszcz, który wcale nie chronił przed zimnem, rozmierzwione włosy, skierowane we wszystkie losowe kierunki. Kręciło mu się w głowie i wydawało mu się, że jak tylko wejdzie do mieszkania, to padnie martwy.
Wtem do jego uszu dobiegł głos, znany mu już dźwięk, który słuchał niejednokrotnie. To on zawsze był tym milczącym, więc zapamiętywał głosy osób, które były blisko niego. Co go zaniepokoiło? Fakt, że to nie była rozmowa, a krzyk. Wyprostował się i ruszył, dalej chwiejąc się, przed siebie. Zobaczył mężczyznę i kobietę, która leżała nieruchomo. Nie zastanawiał się, nawet nie pomyślał, by kogoś uprzedzić, po prostu wycelował różdżką i rzucił zaklęcie Forp fleoge. Dzięki bogu, trafił w OPRAWCĘ, a nie w OFIARĘ. Bo w jego stanie to wszystko było możliwe! Oprócz tego kwestia zaskoczenia dała mu sporą przewagę, dzięki której, mógł zaskoczyć napastnika, który podleciał kilka metrów w górę i upadł kilka metrów od dziewczyny na tyłek.
Zrobił kilka dużych kroków, dobiegając do nieznajomej i złapał ją za ramię, podnosząc jednym ruchem do góry i chowając w swoich ramionach. W tej pozycji wycelował w obcego, nie zwracając nawet uwagi na to, kogo trzyma w ramionach. Biedna Sunny mogła poczuć, że chłopak był po kilku…nastu szklaneczkach whiskey. Napastnik zerwał się i uciekł widocznie zdezorientowany całą tą sytuacją. W końcu zostali sami.
Dracon westchnął głęboko i spojrzał w końcu na zagubioną owieczkę, którą ocalił… Zamrugał zdezorientowany i przyjrzał się twarzyczce, która widzi. Przyłożył dłoń do czoła i potarł je trochę poirytowany.
- Co ty tu robisz o tej godzinie? – zapytał, a jego głos się chwiał. Nie był w dobrym stanie. Nie był trzeźwy, nie był chyba nawet do końca świadomy, co się teraz dzieje! – Jeszcze tak ubrana? – warknął w jej stronę.
Powrót do góry Go down


Sunny O. Saltzman
Sunny O. Saltzman

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 970
  Liczba postów : 988
https://www.czarodzieje.org/t8601-sunny-oriana-saltzman#242812
https://www.czarodzieje.org/t8622-marudz-az-ci-sie-znudzi#243339
https://www.czarodzieje.org/t8624-sunny-oriana-saltzman#243354
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyCzw 12 Sty - 21:37;

Siedziała nieruchomo, czując jak zimne łapska nieznajomego dotykają jej ciało. Nie potrafiła zareagować, czuła ze jej ciało jest ciężkie i słabe. Nie potrafiła ruszyć nawet palcem. W dodatku czuła ból promieniujący o karku w dół a żeby tego nie było mało chyba skręciła kostkę. Nagle usłyszała jak ktoś wypowiada zaklęcie i napastnik znika z jej pola widzenia. Poczuła, ze ktoś podnosi ją do góry i przyciąga do siebie zasłaniając ją własnym ciałem. Gdyby wybawca jej nie trzymał osunęła by się na ziemię. Po kilku chwilach obrońca spojrzał na nią i od razu na jego twarzy wymalowała się złość. Słyszała jego każde słowo, ale milczała. Nie potrafiła nic powiedzieć, dosłownie nic. W końcu udało jej się wydukać tylko jedno słowo, jedno jedyne i oby Dracon zrozumiał.
-Boli..-tylko tyle zdołała z siebie wykrzesać. Szoku jakiego doznała uderzając z ogromną siłą o drzewo nie dało się od tak pozbyć. Była przerażona, nie mogła się ruszać z bólu a dodatkowo z jej oczu zaczęły płynąć łzy.
Dlaczego musiało jej się to przytrafić? W końcu odważyła się zatańczyć po tak długim czasie i ktoś musiał to zniszczyć. Jakiś palant, któremu chciało się bzykać bo dziewczyny sobie nie umiał znaleźć. Żeby tego mało nie było uratować ją musiał DRACON! Dlaczego on? Dlaczego nie zostawił jej z tym obleśnym typkiem? Na pewno teraz żałował, ze jej pomógł. W końcu jej nienawidził. Jednym zdaniem..Sunny nie nadawała się do niczego. Nawet do wykorzystywania.
Tak więc kończy się piękny dzień Sunny, w którym odważyła sie zatańczyć. Zresztą zamiast spytać ją jak się czuje on nawrzeszczał na nią za to jak była ubrana? Boże..co za niemożliwy człowiek. Co on sobie myśli, że tylko dla niego się jakoś ładnie ubierała? Zresztą to był normalny strój do ćwiczeń i to taki, który nie pozwalał zmarznąć.
Powrót do góry Go down


Dracon Venimeux
Dracon Venimeux

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 35
Czystość Krwi : 100%
Galeony : -163
  Liczba postów : 168
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13834-dracon-venimeux?nid=3#366421
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13841-mirabelle#366425
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13839-dracon-venimeux#366423
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyCzw 12 Sty - 21:51;

Jej słowa, jej wyraz twarzy, później lecące z policzków łzy. Chłopak był pijany i to bardzo. Wszystko kręciło się wokół, a wciąż zachowywał się tak, jakby nic się nie działo. Miał czerwony nos i policzki od zimna, oraz śmierdział alkoholem na kilometr, ale wciąż był Draconem. Widząc jak bardzo emocjonalnie zareagowała puchonka, nie powiedział nic. Jedyne co zrobił, to wziął w ramiona i przytulił. Wpatrywał się w ciszy w opadające płatki śniegu i nasłuchiwał dźwięków rzeki. Wszystko było jak za mgłą, niewyraźne i głuche. Czuł jak głowa mu pulsuje, a dziewczyna wciąż płacze. Odsunął się od niej i na jej czole złożył delikatny pocałunek, po czym pochylił się i otarł jej łzy ręką.
- Już jest dobrze – wydukał wpatrując się w jej zapłakaną twarz. Po chwili westchnął głęboko i zrzucił z siebie płaszcz, który narzucił na plecy Sunny – bo zmarzniesz – wyszeptał po czym znowu objął ją ramieniem. Czekał, aż dziewczyna się trochę uspokoi, by mógł ją odprowadzić… nie to głupi pomysł. Nie odprowadzi jej w takim stanie będzie bardziej balastem, niż pomocą.
- Nie puszczę Cię w takim stanie do domu, chodź – wydukał odsuwając ją od siebie i ponownie przyglądając się jej twarzy. Coś było z nim nie tak. Czy on zawsze był taki łagodny i troskliwy? Mimo pierwszego wybuchu agresji, zachowywał się jak nie on. Położył dłoń na jej policzku i otarł kciukiem kolejną łzę - mieszkam niedaleko, tak odsapniesz – dodał nie odrywając od niej spojrzenia. Można by rzecz, że było chociaż trochę czułe?
Powrót do góry Go down


Sunny O. Saltzman
Sunny O. Saltzman

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 970
  Liczba postów : 988
https://www.czarodzieje.org/t8601-sunny-oriana-saltzman#242812
https://www.czarodzieje.org/t8622-marudz-az-ci-sie-znudzi#243339
https://www.czarodzieje.org/t8624-sunny-oriana-saltzman#243354
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyCzw 12 Sty - 22:02;

Stała w milczeniu wpatrując się w biały puch. Łzy nie przestawały spływać po jej policzkach nawet na sekundę. Czuła od Dracona alkohol, ale nie przeszkadzało jej to w tej chwili. Była tak przerażona, że nie potrafiła tego opisać. Jeszcze nigdy nie przeżyła czegoś takiego.Kiedy Dracon ucałował jej czoło, otarł łzy, przytulił i uspokajał.. Poczuła się bezpieczna. Jego ramiona, otulające ją, ciepło bijące od jego ciała. Czuła się przy nim bezpieczna. Zamrugała kilkakrotnie powiekami, ale łzy dalej płynęły.
-Nie chce być sama..Boję się..-wyszlochała wprost w jego ramie. Nie wiedziała czy usłyszał czy też nie. Ważne było to, że w końcu się przełamała i coś powiedziała. Kiedy mężczyzna zdjął płaszcz i zarzucił na jej ramiona zerknęła na niego. Jej twarz dalej miała ten smutny wyraz a oczy były puste dosłownie nie było w nich widać żadnych emocji. Mogło się to wydawać przerażające w tej sytuacji.
Bardzo bolą mnie plecy i noga..-wyszeptała jeszcze ciszej niż poprzednie słowa. Dracon zmienił się, był taki troskliwy i czuły. Ciekawe jak długo taki będzie. Może to dlatego, że był pijany? Ich ostatnie spotkanie nie należało do najlepszych. Uraziła go czymś, a on ..on nic nie mówiąc zostawił ją i nie odzywał się. Tak jak podejrzewała zostawił ją bardzo szybko, znudziła mu się. To było do przewidzenia. Dlaczego jednak teraz był taki..taki..inny?
Powrót do góry Go down


Dracon Venimeux
Dracon Venimeux

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 35
Czystość Krwi : 100%
Galeony : -163
  Liczba postów : 168
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13834-dracon-venimeux?nid=3#366421
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13841-mirabelle#366425
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13839-dracon-venimeux#366423
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyCzw 12 Sty - 22:21;

Nie był w stanie teraz nic zrobić. Musiał iść do domu, ogarnąć się i kiedy trochę poczuje się pewniej, może rzucać zaklęcia. Teraz może wyrządzić większą krzywdę, niżeli pomóc. Jego dłoń powędrowała na głowę panny Saltzman i pogładził ją po głowie, gładząc przy okazji jej brązowe włoski.
- Nie zostawię Cię tu samej, już nie masz się czego bać – wydukał wciąż wypatrując w płatach śniegu czegoś nieobecnego. Zimno dobrze mu robiło. Czuł się coraz bardziej świadomy tego, co się dzieje. Zimno zawsze otrzeźwia, tak jak woda. Musi oblać się wodą i będzie w porządku.
Dracon spojrzał na małą Sunny, chociaż tak naprawdę to dobrze jej nie widział. Dlaczego się tak zachowywał? On nie był w stanie zrobić krzywdy tak niewinnej istocie. Chociaż starał się być inny i pokazać, jaki to z niego zabijaka, to jednak wciąż miał w sobie tą miękką stronę, która chciała się troszczyć o takie maleństwa, jak Sunny. Trudno było to z niego wyciągnąć, a teraz, kiedy był pijany, nie bronił się przed tym. Po prostu pozwolił sobie być, najwyżej pożałuje.
Wziąłby ją na ręce, ale… a zresztą. Pijany i nieodpowiedzialny dorosły bachor, wziął ją jak księżniczkę na ręce. Zachwiał się do tyłu i przodu, wykonując ten ruch, ale w końcu utrzymał ją w jednym kawałki i bez słowa ruszył przed siebie.

z\t x2 Zapraszam tutaj ‘3’
Powrót do góry Go down


Wendy A. Royal
Wendy A. Royal

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.78 m
C. szczególne : zgaszone oczy, usta pomalowane szminką i woń ulubionych perfum o zapachu kwiatów, czy cytrusów - to zależy od nastroju, drobne, prawie niewidoczne blizny, nie jest ich wiele gdzieś na nodze czy dłoni
Galeony : 117
  Liczba postów : 87
https://www.czarodzieje.org/t16232-wendy-a-royal
https://www.czarodzieje.org/t16249-poczta-royal
https://www.czarodzieje.org/t16233-wendy-a-royal#444914
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyNie 8 Lip - 11:03;

Wendy A. Royal była na dobrej drodze ku wydziedziczeniu z familii Royalsów. Już postanowiła, że weźmie kilka dodatkowych lekcji u @Nessa M. Lanceley. Szczegółowo informując o tym ojca nawet o jej czystości krwi, przy okazji zachwalając Nesse, a tak naprawdę mało co ją znała. Dziewczyny głównie spotykały się na zajęciach lub w dormitorium Slytherinu. Rozmawiały przy okazji lub przez przypadek. Nie były przyjaciółkami, raczej znajomymi, którzy wchodzą sobie od czasu do czasu w drogę i grzecznie wymieniają kilka zdań, jak nakazuje savoir vivre. Wendy wiedziała, że nikt nie może dorównać Lanceleyom w talencie muzycznym. To nazywało się dziedzictwo, jak w przypadku Royalsów do dziedzictwa należało Ministerstwo, prawo, a bardziej trafnie Wizengamot. Ślizgonka sądziła, że nie da się tego porównywać z ich dziedzictwem. Lanceleyowie mieli dar, a nie jakieś chore ambicje (chociaż kto wie...). Wendy zamierzała poprosić rudowłosą koleżankę o kilka lekcji na skrzypcach. Postanowiła w taki o to sposób znaleźć pracę i dorobić kilka galeonów do kieszonkowych, które byłyby jej własnym portfelem, a nie portfelem Leona Royalsa. Niestety nie mogła podjąć żadnej pracy w miejscach publicznych, restauracjach czy barach. Chciała, ale jak twierdził tatko - nauka przede wszystkim.
W taki o to sposób postanowiła sprzeciwić się ojcu, paradoksalnie za jego zgodą udała się na lekcje gry na skrzypcach. Nie grywała często na tym instrumencie, ale miała jakiekolwiek pojęcie o nim, więc początki powinny być dla niej łatwiejsze niż dla żółtodzioba, który nie wie kompletnie nic. Oczywiście poinformowała o tym Nesse. Miała nadzieje, że dziewczyna pomoże pod szlifować jej umiejętności i dzięki temu Wendy nie tylko będzie grać na uroczystościach rodzinnych ku uciesze ojca, ale i też zarobi sobie jako muzyk. Dużo studentów tak dorabiało, w dziedzinie wolnego zawodu. Niestety surowe zasady ojca kazały się jej podporządkować na każdym kroku, tym razem postanowiła nieco nagiąć je, tłumacząc sobie, że bliscy na pewno pochwaliliby doszlifowanie jej muzycznych umiejętności. Nie była artystką, ale talent to nie wszystko, nieprawdaż?
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyWto 10 Lip - 19:58;

Nie miała w zwyczaju odmawiania pomocy komukolwiek, zwłaszcza jeśli chodziło o pomoc w zakresie muzyki i instrumentów. Miała wrażenie, że to jej dziedzictwo i obowiązek. Uważała, że piosenki powinny łączyć ludzi, niezależnie od pochodzenia i poglądów, sprawiając, że uśmiech pojawiał się na ich twarzach. Była w tej dziedzinie doświadczona, więc nie widziała sensu w blokadzie dalszego rozwoju, poprzez powtórzenie i odświeżenie posiadanych już informacji. Dlatego tez Lanceleyówna zgodziła się z uśmiechem na spotkanie z Wendy, które dotyczyć miało skrzypiec i pięknych melodii, jaką można było z ich pomocą tworzyć. Pomimo czystości krwi i jednego z najstarszych nazwisk związanych z magią na terenie Wielkiej Brytanii i Szkocji, młoda czarownica wydawała się w ogóle nie zwracać uwagi na wszystkie kwestie z tym związane. Nie obchodziło jej kto i ile miał procent we krwi, tak długo, jak była to ciekawa i wychodząca poza schemat osoba.
Uszykowała się więcej, przywdziewając letnie, adekwatne do pogody ubrania i zabierając ze sobą futerał z instrumentem, a także wrzucając w plecak kilka najpotrzebniejszych do nauki rzeczy — takich jak pergaminy na nuty, atrament, pióro czy przekąski i napoje, wcześniej uszykowane przez jej kochaną migotkę. Umówiły się w Dolnie, więc ruda mogła pozwolić sobie na spacer. Całe szczęście, bo fanką teleportacji nigdy nie była. Pomimo wakacji, Nessa jak zwykle tonęła w książkach i w listach do przyjaciół, relacjonując pierwsze dni wolne od szkoły. Egzaminy poszły jej dobrze, chociaż z zielarstwa mogła poradzić sobie znacznie lepiej. Nie potrafiła leżeć bezczynnie, więc nawet teraz uczyła się i powtarzała materiał, skupiając się głównie na transmutacji i związanej z nią animagii, której z całego serca pragnęła się nauczyć. Z Calumem za towarzysza nie mogło się jednak nie udać. Westchnęła, zerkając na zegarek i przyśpieszając kroku, mocniej zaciskając palce na rączce od futerału. Burza rudych, wijących się włosów, kołysała się leniwie przy każdym jej ruchu, próbując wedrzeć się na twarz i ramiona. Blada buzia pokryta była kilkoma piegami zawołanymi przez słońce, a wory pod oczyma skutecznie zakrywał makijaż. Dostrzegając znajomą sylwetkę, podbiegła i uśmiechnęła się, kiwając głową na przywitanie.

— Cześć! Długo czekasz? Przepraszam, zamyśliłam się i zwolniłam kroku, a jednak mieszkamy kawałek od parku. — wytłumaczyła się na wstępie, wzruszając delikatnie ramionami. Zlustrowała brązowymi oczyma sylwetkę koleżanki, nie mogąc doczekać się wspólnej pracy nad jej umiejętnościami. Zajęcia związane z muzyką zawsze sprawiały jej radość, wywołując swoiste podekscytowanie. Rozejrzała się dookoła następnie, wydając z siebie ciche mruknięcie zamyślenia. Wybrała naprawdę przyjemne miejsce do grania. Park o tej porze dnia nie był przepełniony, więc nikomu nie powinny przeszkadzać swoimi ćwiczeniami. — Właściwie nigdy nie pytałam, ale jak zaczęła się Twoja przygoda ze skrzypcami? Podstawy masz opanowane, tak?
Kontynuowała z ciekawością, powracając do Royal całą swoją uwagą. Swoją drogą to dobrze, że wybrała koturny na spacer, bo brunetka była naprawdę wysokim dziewczęciem, a kompleks wzrostu Nessy znów się odezwał, czego oczywiście nie dała po sobie poznać.
Powrót do góry Go down


Wendy A. Royal
Wendy A. Royal

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.78 m
C. szczególne : zgaszone oczy, usta pomalowane szminką i woń ulubionych perfum o zapachu kwiatów, czy cytrusów - to zależy od nastroju, drobne, prawie niewidoczne blizny, nie jest ich wiele gdzieś na nodze czy dłoni
Galeony : 117
  Liczba postów : 87
https://www.czarodzieje.org/t16232-wendy-a-royal
https://www.czarodzieje.org/t16249-poczta-royal
https://www.czarodzieje.org/t16233-wendy-a-royal#444914
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyPią 13 Lip - 15:45;

Faktycznie park nie leżał blisko ich miejsca zamieszkania. Trochę trzeba było przejść, a Dolina Godryka wcale się nie skurczyła przez te wszystkie lata, wręcz przeciwnie rozrosła się. Coraz więcej ludzi osiedlało się w tym miejscu, wracało do miejsca, gdzie się urodzili lub po prostu zamierzali odpocząć od zgiełku i mugolów.
Ostatnio Wendy podróżowała, zatopiona w swoich myślach, nie zdając sobie sprawy, jak daleko jej nogi są w stanie zajść. Kompletnie nie korzystała z teleportacji. Być może bała się, że puści pawia, kiedy pojawi się w wyznaczonym miejscu. Spacer należał do idealnego transportu podróżny niż teleportacja, która zdawała się wyprawiać coś z żołądkiem i ciałem użytkownika. Przechodziły ją ciarki na samą myśl o tym słowie. Widocznie nie tylko ona wolała przechadzki. Zauważyła, że ostatnio większość młodych czarodziei woli po prostu użyć swoich nóg.
Siedziała i obserwowała drzewa, czy ścieżki, po których spacerowali ludzie. O tej porze nie było ich wielu. To dobrze. Nikt ważny nie będzie słyszał jej fałszowania. Odetchnęła z ulgą, jakby to było czymś, co trapiło ją najbardziej. Wtedy zauważyła Nesse. Rudowłosa była naprawdę śliczna. Wendy potrafiła dostrzec najmniejsze detale, kiedy pojawiała się na jej drodze piękna dziewczyna. Blada twarz i kilka piegów, które starała się je zliczyć, kiedy Lanceley podchodziła bliżej niej. Zaraz jednak wyrzuciła z siebie te idiotyczne myśli. Nie były idiotyczne, ale nieodpowiednie.
- Hej, nic nie szkodzi. - Uśmiechnęła się do ślizgonki, chyba nawet za bardzo entuzjastycznie. Nie powinna. Powstrzymała swoje durne uczucia. Idiotka z ciebie Wendy. Skarciła siebie w myślach, jednocześnie przywołując siebie do porządku. Nadal przyglądała się Nessie, ale w inny sposób. Dziewczyna o wszystkim pomyślała. Przyniosła torbę, skrzypce... A Wendy? Gdzie ona do cholery była. Nic nie wzięła. Zaczęła gubić się w swoich myślach, w sobie samej. Uważała, że w końcu zwariuje.
- W dzieciństwie. Trochę grałam na fortepianie, skrzypcach czy gitarze różdżkowej. Później już tak się nie angażowałam w żaden z tych instrumentów, więc moje podstawy nie są najlepsze. - Dzieciństwo, czas głównie zaplanowany przez rodziców. Zajęcia dodatkowe. Nauka języków gra na instrumentach muzycznych, latanie na miotle, a było tego o wiele, wiele więcej... Wszystko po trochu, żeby dzieci Leona I. A. Royala nie były w żadnej dziedzinie ułomne. Wykształcenie i dodatkowe umiejętności w postaci, chociażby grana na skrzypcach, aby ojciec mógł pochwalić się nimi przed znajomymi, przełożonymi czy dalszą rodziną.
- "Odstęp grubości jednego palca to mniej więcej interwał pół tonu. Rozpiętość dźwięków między palcem wskazującym a małym odpowiada zwykle kwarcie czystej, zaś poszczególne palce układa się tak, że jest między nimi odstęp pół tonu lub cały ton." - Wyrecytowała, jakby właśnie stała przed ojcem i zdawała mu sprawozdanie z zajęć. Zaczęła grzebać w torebce, w której nie miała nic konkretnego oprócz zeszytu i pióra, które oczywiście nie wymagało tuszu, bo zawierało go w sobie. - To jest mój stary zeszyt, w którym wszystko zapisywałam. - Podała go Nessie. Widać było, że pierwsze strony zapisane są dziecięcym, koślawym pismem, które szybko zaczęło przechodzić w dokładne, okrąglejsze literki.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptySob 14 Lip - 16:32;

Nie miała nic przeciwko spacerom. Wcześniej, gdy częściej przebywała w domu podczas roku szkolnego, często chodziła po okolicy bez celu, czytając podręczniki i starając się opanować nowe zaklęcia. Nauka na świeżym powietrzu szła jej jeszcze szybciej niż w jakimkolwiek wnętrzu. Czasem już po prostu z czystej sympatii do kształcenia się czytała opasłe tomy encyklopedii zamiast baśni czy książek z gatunku romansu, czy przygodowych. Źle się czuła, nie wiedząc. I niezależnie czy dotyczyło to przedmiotów szkolnych, muzyki czy też jubilerstwa — nie potrafiła zwolnić ani odpuścić.
Teleportacji używała najrzadziej, jak mogła — stawiając na swój motor lub nogi, tak przyzwyczajone do wysokich butów i dużych dystansów. Mały hobbit ze Slyterhinu znany był ze swojego biegania po szkolnych korytarzach, czemu zawsze towarzyszył stukot obcasów. Nic nie mogło równać się jednak z jazdą na jednośladzie. Niestety, nie zawsze było to możliwe i praktyczne, zwłaszcza, jak wychodziła na spotkania ze znajomymi, gdzie pojawić miał się alkohol. Widok Wendy sprawił, że uśmiechnęła się delikatnie i przyśpieszyła, zaraz znajdując się obok. Rudzielec sam siebie oceniał dość słabo. We własnych oczach była kompletnie nieatrakcyjna i seksualna, za to była doskonałym materiałem na kumpla, stąd też miała tylu kolegów. Przez swoje rycerstwo, męską stronę i równie chłopięce zainteresowania, takie jak chodzenie po drzewach czy bójki. Gdyby nie eleganckie stroje, zwiewne sukienki i zawsze zrobione paznokcie, nikomu by takie głupoty przez myśl nie przechodziły. Ubiór ten jednak okazał się wygodny, skutecznie nadawał jej poważniejszego wyglądu i zadowalał państwa Lanceley, którzy cieszyli się, że ich jedyna córka, chociaż w ten sposób maskowała swój charakterek i niewyparzony język. Zlustrowała ją brązowymi oczyma.

—To dobrze! Pomyślałam, że mamy dziś piękne popołudnie i wzięłam trochę rzeczy, gdybyśmy chciały spędzić czas jakoś inaczej niż na graniu. Nie martw się, skrzypce to priorytet, a ja jestem cholernie wymagająca, więc się nie przestrasz, okej? — odparła, unosząc dłoń i przeczesując palcami włosy, mówiąc pół żartem i pół serio. Raz jeszcze omiotła spojrzeniem park, dostrzegając zaraz obok ławkę, do której ruszyła wolnym krokiem, ciągnąc za sobą brunetkę pod rękę. Z bezpośredniości też była znana. W międzyczasie słuchała jej słów, będących odpowiedzią na zadane wcześniej pytanie.
— Uczyłaś się na trzech instrumentach jednocześnie? Dość odważnie, zważywszy na to, jak różne one są. Które najbardziej Ci odpowiadało? — zaczęła, siadając wygodnie. Wcześniej zsunęła plecak z ramion, umieszczając go zaraz obok swoich kolan, a na nich z kolei ułożyła futerał, otwierając go. Jej instrument wykonany był z olchy, natomiast boczne ścianki zrobiono ze świerku. Były to jedne z najlepszych rodzai drewna przez idealny rezonans. Pokryte specjalnym lakierem, miały białą barwę, przyjemnie komponującą się ze srebrnymi strunami. Oczywiście nie były to jedyne skrzypce, które miała, a jednak jej ulubione. W zestawie był smyczek.
Najgorzej było, gdy chciało się zbyt dużo rzeczy na raz. Nikt nie był alfą i omegą i fizycznie niemożliwe było, aby być najlepszym w każdej z dziedzin życia. Nessa nie lubiła ludzi idealnych, a ponadto, przyznawała się otwarcie do swoich wad i słabych stron. Gdyby znała metody wychowawcze jej ojca, z pewnością by go skrytykowało. Bycie względnym we wszystkim sprawiało, że nie było się tak naprawdę dobrym z niczego.

Wzięła od dziewczyny zeszyt, wcześniej kiwając głową i klaszcząc w dłonie. Nie było źle, coś pamiętała. Ruchem dłoni odgarnęła włosy na bok, zaciskając palce na przedmiocie. Miała duże pokłady cierpliwości, gdy przychodziło do pomocy komuś z nauką czy instrumentami. Szkoda, że w wielu innych aspektach jej życia, tej cierpliwości nie było aż tak wiele.
— Ja sobie przejrzę, a Ty weź instrument. Ustaw się odpowiednio i przygotowuj. Chcesz coś zagrać z głowy czy może potrzebujesz nut? Mam przy sobie kilka utworów. Starałam się wybrać te podstawowe, żeby zobaczyć ,jak sobie poradzisz, zanim przejdziemy do skomplikowanych wariaci. Nie przeszkadza Ci muzyka mugolska, mam nadzieję?
Podniosła na nią spojrzenie, zachęcając, aby wzięła z futerału na jej kolanach instrument. Po chwili Nessa otworzyła zeszyt, zabierając się za czytanie notatek i tego, co teoretycznie Wendy powinna umieć. Nie musiała się jednak martwić, ruda miała doskonałą podzielność uwagi.
Powrót do góry Go down


Wendy A. Royal
Wendy A. Royal

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.78 m
C. szczególne : zgaszone oczy, usta pomalowane szminką i woń ulubionych perfum o zapachu kwiatów, czy cytrusów - to zależy od nastroju, drobne, prawie niewidoczne blizny, nie jest ich wiele gdzieś na nodze czy dłoni
Galeony : 117
  Liczba postów : 87
https://www.czarodzieje.org/t16232-wendy-a-royal
https://www.czarodzieje.org/t16249-poczta-royal
https://www.czarodzieje.org/t16233-wendy-a-royal#444914
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyPią 20 Lip - 22:35;

Nie znała dobrze Nessy, ale widać było, że na zajęciach to ona była jedną z tych najlepszych ślizgonek. Zresztą dziewczyny z domu węża, wydawały się martwić o dobre oceny niż chłopcy. Chociaż może Wendy tylko tak się wydawało. Nie miało za wielu przyjaciół, jeśli mamy tu na myśli prawdziwych przyjaciół (o związkach już nawet nie wspominając). Nie czuła też, żeby potrzebowała, chociaż, kiedy spędzała dni sama ze swoimi myślami, nad książkami czy rozwijaniu innych umiejętności, które pochwaliłby jej ojciec; gdzieś w głębi jej istoty odzywało się dziwne uczucie. Nie potrafiła zidentyfikować tego, nawet się nie starała, ale wydawało jej się, że ma coś to wspólnego z innym ludźmi. Samotność. Pustka. Wendy chyba trochę wyglądała na taką outsiderkę, ale chyba wszyscy z domu węża mieli nieco zwichrowaną psychikę. Patrząc na zachowanie niektórych lwów to wychowankowie Slytherina byli doskonali pod każdym względem. To prawda, że w tym roku Gryffindor przejął puchar domów, a Quidditch należał się krukonom. Nie zawsze zieloni mogli się poszczycić sławą. Nie tym razem, ale Wendy wiedziała, że Slytherin powinien być z niej dumny. Zawsze, co roku starała się zebrać, jak najwięcej punktów. Bywało, że przez przypadek je traciła, ale to tylko, dlatego że Patton Craine był przed okresem. Na koniec roku zaliczyła minus pięć punktów, bo podziękowała koleżance za pomoc, a nie za to, że spaliła połowę pokoju życzeń. Ewidentnie Patton Craine miał PMS i to, że był facetem, nie miało żadnego znaczenia.
Lanceley o wszystkim pomyślała. Nawet zabrała jakieś przekąski, gdyby na przykład zmęczyły się graniem na skrzypcach? Jednak Royal sądziła, że Lanceleyowie nigdy nie męczą się, ani nie nudzą, jeśli chodzi o muzykę.
Słowo wymagające nie wiązało się ze strachem w słowniku Wendy A. Royal. W końcu to był jej obowiązek, a ten, kto był wymagającym, był również doskonałym nauczycielem, więc Wendy wiedziała, że wybrała doskonale. Pewnie Leon również o tym wiedział (a czego on nie wiedział?), dlatego pozwolił jej na naukę z @Nessa M. Lanceley. Głównie zapewne na czystość krwi, nazwisko... bla, bla, bla. Zresztą ślizgonka nie sądziła, żeby rudowłosa naprawdę była aż tak surowa, wyczuła w jej głosie ten nieco żartobliwy ton. Nie mniej i tak sądziła, że była świetną nauczycielką. Ciekawe czy bycie wymagającym zawsze szło w parze z dobrą nauką. Zazwyczaj tak, o czym przekonała się Wendy.
- Zdecydowanie wolałabym fortepian, ale nauczyciel uważał, że świetnie gram na gitarze. - Prawda była taka, że jej rodzice woleli, jak gra na fortepianie czy skrzypcach. Bardziej na fortepianie. Gra na skrzypcach nie zawsze dobrze jej szła. Jeśli chodzi o gitarę, to miała ukryty talent. Jednak przekonywała siebie, że jednak fortepian. Ciężkie i czarne są myśli Wendy A. Royal.
- Nie... - Zawahała się, kiedy Nessa powiedziała, żeby wzięła jej skrzypce. Trochę przestraszyła się, że trzyma w rękach takie cudo. Nie znała. Nie mogła. Wstydziła się wykonać jakikolwiek ruch z tymi skrzypcami. - Nie, nie przeszkadza mi muzyka mugolska, ale żadnej nie znam. Słyszałam coś... ale... Sama rozumiesz. - Rozumiesz? Czy Nessa rozumiała? Wypowiadając słowo "mugolska", Wendy aż rozejrzała się na boki, bojąc się, że zaraz ujrzy swojego ojca, być może matkę. Nie. Bardziej jednak bała się ojca.
- Może zagrasz coś pierwsza? - Stała przed Lanceley z jej skrzypcami z olchy, świerku i Merlin tylko wie, co tam jeszcze w nich było. Błagała rudowłosą w myślach, wręcz, jeśliby mogła, pomodliłaby się do wielkiego Merlina. - Ja zobaczę i... Może przyjdzie mi coś do głowy? - Nie wyglądała na przestraszoną, zestresowaną, ale w jakiś inny sposób można było wyczuć, że coś zdradza jej nerwowość. Obawiała się, że nie będzie idealnie. Uczyła się wcześniej i co? I jak zagra beznadziejnie, to będzie jej porażka. Wstyd. Teoria to nie wszystko. Niestety tylko tak naprawdę z tego Wendy była dobra i może z niektórych zaklęć...
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyPon 23 Lip - 18:19;

Nie miała nigdy problemu z ludźmi, stąd też wcale nie przeszkadzało jej zagadywanie przez obce osoby czy proszenie o pomoc w nauce. Faktycznie, Nessa była jedną z większych kujonek z Hogwartu i wydawać się mogło, że była niezwykle dumna z tego tytułu. Poświęcała wiele czasu na naukę, często rezygnując z życia towarzyskiego lub łącząc je z korepetycjami. To było jak dwie pieczenie na jednym rożnie!
Przyglądała się Wendy z ławki, trzymając na kolanach futerał ze skrzypcami. Dziewczyna wyglądała na bardzo miłą dziewczynę, znała ją z widzenia — ba, starała się mieć jakikolwiek kontakt z każdym przedstawicielem domu węża. Zależało jej w jakimś stopniu, aby tak wspierane przez Salazara braterstwo dotyczyło również jej rocznika oraz tych, z którymi miała przyjemność do szkoły uczęszczać. Gdyby tylko Lance znała tajniki czytania w myślach, to zaraz by Pannie Royal wyperswadowała prowadzenie życia ku radości ojca. Wydawało się jej to niedorzeczne. W końcu to jej czas i młodość, nie jego. Powinna robić to, na co ma ochotę i uczyć się w ten sposób odpowiedzialności czy konsekwencji. Było trochę przykro, że to lwy zdobyły puchar domu, jednak nie czuła wobec nich zazdrości czy złości. Ciężko na to pracowali. Z lataniem na miotłach było gorzej, bo kruki z pomocą szczęścia wyrwały im puchar, doprowadzając Lope'a i Vivien do rozpaczy i skłonności do alkoholizmu. Obydwoje żyli w przekonaniu, że puchar będzie należał do Slytherinu. No cóż, życie. Współczuła im jednak troszkę, bo wiele pracy włożyli.
Jej paznokcie stuknęły o futerał, a druga dłoń przesunęła kosmyk włosów za ucho, następnie zaciskając się na zeszycie i otwierając go. Karmelowe ślepia z ciekawością sunęły po treści. Nessa potrafiła czytać, jak i pisać bardzo szybko, co z pewnością było zasługą wielu przepisywanych notatek czy opasłych tomisk, które pochłaniała przed snem. Milczenie dziewczyny sprawiło, że podniosła na nią spojrzenie i roześmiała się, gdy tylko wspomniała o fortepianie i gitarze.

— Powinnaś więc skupić się na tym, co Tobie sprawia przyjemność. — odparła z delikatnym wzruszeniem ramion tonem, który mógł świadczyć o tym, że stwierdziła najbardziej oczywistą rzecz na świecie. Smutno byłoby rudej z wiedzą, że Wendy w takim stopniu podporządkowana była woli rodziców, że nawet w kwestii muzyki bała się lub nie chciała mieć własnego zdania. A przecież melodie miały sprawiać radość, pozwalać cieszyć się wolnością i nieskończonymi możliwościami układania nut. Na jej "nie", przekręciła głowę w bok, posyłając jej krótkie, aczkolwiek pytające spojrzenie. Dlaczego nie? Przez chwilę wędrowała spojrzeniem pomiędzy tkwiącym w futerale instrumentem a twarzą ślizgonki. Roześmiała się jednak, kręcąc z niedowierzaniem głową.
— No weź. Przecież nic się nie stanie. Zagraj cokolwiek, muszę zobaczyć, na czym jesteś. Czy chwyt masz poprawny, czy smyczek dobrze układasz między palcami.. — zachęciła ją ponownie, unosząc nieco kolana i wprawiając instrument w ruch. Jej wzrok następnie przeniósł się ponownie na zeszyt. Wyglądał nieźle, najważniejsze podstawy miała tam zawarte, tylko pytanie, jak teoria wychodziła jej w praktyce. Skrzypce były wymagające, potrzeba było więcej czasu na zapoznanie się z nimi niż z fortepianem, nad którym pracowała z jednym z uczniów domu borsuka. — Mugole mają znacznie piękniejszą muzykę niż nasza. Ich klasyki są doskonałe do nauki i właściwie masz piosenki dostępne na każdy etap rozwoju. Zawsze jestem pod wrażeniem ich kreatywności, pomimo braku magii.
Dodała z nieco rozmarzonym uśmieszkiem, przypominając sobie o tych wszystkich wybitnych, pozbawionych dostępu do świata czarów muzykach. Pod tym względem, to akurat czarodzieje powinni się od nich uczyć.
—Nie ma tak, Panno Royal. Graj. Raz, raz. Nie stresuj się mną, nie jestem katem czy sędzią. Nikt nie będzie Cię oceniał, zagraj coś dla siebie. Pogoda do tego zachęca, prawda? — powiedziała tonem, który raczej sprzeciwu by nie zniósł. Zatrzymała na niej orzechowe ślepia, uśmiechając się delikatnie i zsuwając pusty futerał z kolan, zakładając nogę na nogę. Nie było w jej spojrzeniu niczego, co mogłoby sugerować Wendy, że Nessa wymagała perfekcji. Oczywiste było, że ktoś, kto prosi o pomoc, doskonały nie jest.
— Śmiało. Nie musi być idealnie, nie o to w tym chodzi.
Wendy była dość pojętą dziewczyną, szybko szło jej przyzwyczajenie się do skrzypiec. Z nutami też radziła sobie nieźle, Nessa widziała w niej potencjał i była pewna, że gdyby miały okazję spędzić trochę czasu nad lekcjami, mogłaby naprawdę wiele osiągnąć. Popołudnie minęło im więc pracowicie, owocnie. Ruda była zadowolona. Gdy spakowała skrzypce, porozmawiały jeszcze trochę, a potem każda z nich poszła w swoją stronę.

/zt x2
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32739
  Liczba postów : 108866
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Zagajnik QzgSDG8




Specjalny




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptySro 28 Sie - 12:35;

Ingerencja - Malarz

@Cassius Swansea

Otrzymałeś zlecenie na uwiecznienie urokliwej alei obrośniętej lipami, bowiem na dniach domostwo, przy którym znajdowało się to miejsce, będzie zrównywane z ziemią z powodu wadliwej konstrukcji i boginów, które zalęgły się tam w liczbie dwucyfrowej. Zlecenie otrzymałeś od bardzo starego i pokrzywionego czarodzieja, który nie tylko wyglądał jakby miał lada moment wyzionąć ducha, ale też sprawiał wrażenie typa spod ciemnej gwiazdy. Mimo wszystko zależało mu na obrazie i płacił dobrze nawet jeśli zlecenie wydawało się dziwne.

Rozłożyłeś się w dobrym miejscu, poczyniłeś wszelkie przygotowania i rozpocząłeś pracę. Przez kilka pierwszych godzin nie opuszczało Cię wrażenie, że jesteś obserwowany przez… dom. Nikt nie przeszkadzał Ci w tworzeniu obrazu, a jedynie aura tego miejsca mogła wprawić Cię w dyskomfort. W pewnym momencie, gdy byłeś już w połowie malunku, do Twoich uszu dobiegło echo dziewczęcego śmiechu. Rozglądasz się i po paru powtarzających się chichotach jesteś pewien, że śmiech dobiega z zapuszczonego domostwa. Przyglądasz się i masz wrażenie, że ktoś przemknął za stłuczonym połowicznie oknem. Ktoś o kobiecej aparycji, całkowicie nie pasującej do tego miejsca. Co robisz? Ignorujesz cudzą obecność i kontynuujesz pracę, a może decydujesz się wejść do środka, by sprawdzić któż to przyszedł do domu starego czarodzieja? Możesz również zgłosić to czarodziejowi, wystarczy wysłać mu sowę.

______________________

Zagajnik Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptySro 28 Sie - 17:03;

Wyjątkowa sytuacja wymaga zastosowania szczególnych środków. Po powrocie z Francji wiele się zmieniło. Stosunki Cassiusa z matką napięły się nagle niczym struna ze względu na konsekwencje nieobecności Ślizgona pod sam koniec roku szkolnego, zakończonego powtarzaniem klasy. Obie strony wiedziały, że taka sytuacja może się zdarzyć, ba, obie wydawały się akceptować nie tylko wszelkie profity jakie z nich wynikały, lecz również pewne wady tego przedsięwzięcia. A jednak Cressidzie uniknięcie tych nieprzyjemnych konsekwencji wydawało się już od początku zbyt odległe, nieosiągalne. Wobec tego pozostawało im jedynie pogodzić się z ciężką atmosferą panującą w domu i dniami przepełnionymi pogardliwym milczeniem, gdyż już od pierwszych minut rozmowy było wiadomo, że żadna ze stron nie zdecyduje się na polubowne rozwiązanie sprawy. Już nawet cisza wydawała się mu o wiele lepszym towarzystwem. Naburmuszona mina matki jedynie działała mu na nerwy. Nie czując się w żadnym razie winnym postanowił skupić się, jak zawsze, na samym sobie… oraz na sztuce. Zabrał więc swoje pędzle i pod wpływem chwili udał się na miejsce zlecenia, lekkomyślnie lekceważąc wszelkie podejrzenia, jakie tylko mogły nasunąć się każdemu, kto tylko spojrzał na zleceniodawcę. Chociaż nie da się ukryć, że wspomnienie powykręcanego staruszka wywoływało w nim pewną irytację. W normalnych warunkach, prośba o namalowanie krajobrazu byłaby dla Cassiusa czystą obrazą. W obecnych? Cóż, był mu po prostu wdzięczny za zajęcie jego myśli. Nawet, jeżeli nie miał cholernego pojęcia jak powinien ugryźć tę kwestię.
Cassius nie malował przyrody. Zdarzało mu się to w przeszłości, a i owszem, aczkolwiek nigdy nie pociągała go delikatność drobnych listków pokrywających szorstką fakturę drzew. Tworzył wszystko w latach, w których próbował jeszcze odnaleźć swój własny styl, pozwalając kierować rodzinie własnym rozwojem. Obecnie nie wyobrażał sobie powrotu do tak tragicznie nudnej tematyki. Niemniej, skupiony na pracy starał się nie doszukiwać w kształtach gałęzi delikatnych krzywizn ludzkiego ciała. Nie można było powiedzieć, aby wychodziło mu to chociażby dobrze. Wszystkie drzewa wyglądały jak obejmujące się ramiona, bądź długie, plączące się ze sobą nogi. Liście wyrastały z nich niemalże w karykaturalny sposób. Ziemia usiana zieloną trawą wydawała się mieć oczy i obserwować malującego Swansea z uwagą. On sam oddawał je swoje zainteresowanie z równą intensywnością. Tajemniczy ruch w domu nie interesował go wcale. Trudno stwierdzić czy w ogóle go zauważył.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32739
  Liczba postów : 108866
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Zagajnik QzgSDG8




Specjalny




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptySro 28 Sie - 19:11;

Oddawałeś się zatem realizacji zlecenia, całkowicie nie zwracając uwagi na dalsze otoczenie. Nic ani nikt nie był w stanie Ci przeszkodzić ani przerwać Twojej pracy i w ten oto sposób upłynęło Ci dobre kilka godzin, podczas których tworzyłeś to, co czarodziej sobie zażyczył. O umówionej porze przybył, aby zobaczyć na jakim etapie już jesteś i czy z pewnością wszystko jest tak, jak sobie to wyobraził. Rzuć literką, aby dowiedzieć się jak zareagował.

Samogłoska - mężczyzna oglądał obraz przez dobre piętnaście minut i komentował niezrozumiale pod nosem efekty Twojej pracy. Trudno było rozpoznać po nim czy jest zadowolony czy jednak coś mu nie pasuje. Trzymał Cię w napięciu dłuższy czas zanim skomplementował malunek i podał Ci do ręki sakiewkę pełną galeonów - z kwotą, na którą się wcześniej umawialiście. Jeszcze zanim pozwolił Ci odejść zaczął wypytywać Cię w jaki sposób przetransportować malunek, jak o niego dbać, a nawet czy Twoim zdaniem spodobałby się on jako prezent pamiątkowy starszej kobiecie.

Spółgłoska - mężczyzna przyszedł w wyraźnie złym humorze. Nachylił się nad sztalugą i świdrował wzrokiem każdy malunek, porównując go z oryginałem. Pełnym pretensji głosem wytknął niezgodność barw, niesymetryczne odwzorowanie drzew w alei, doczepił się nawet do krzywo namalowanej ławki, która w rzeczywistości faktycznie była pochylona, a na co on nie zwracał uwagi. Odmówił zabrania malunku uznając, że to nie jest to, czego chciał. Powiedział, że możesz zrobić z tym co chcesz, ale on tego nie zabierze, bowiem nie spełnia jego wymagań. Był jednak na tyle w porządku, że chociaż zapłacił Ci za robociznę i spędzony tu czas.

______________________

Zagajnik Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyCzw 29 Sie - 18:36;

Praca całkowicie go pochłonęła. Kiedy tu przychodził sądził, że co najwyżej stanie przed sztalugą wymachując władczo różdżką, a pędzel zrobi wszystko za niego. Nie chciało mu się wysilać tak dla kogoś kto nie szanował jego twórczości i gardził stylem, w którym pracował Cassius. W końcu, po co starał się wypracować własną renomę, skoro i tak zgłaszali się do niego ludzie, którzy sądzili, że namalowanie alejki to dla każdego takie hop siup i już? Gdyby tak funkcjonował świat to każdy kierowca potrafiłby kierować ciężarówką czy motocyklem. Albo każdy, kto umie zrobić chociażby naleśniki potrafiłby też przygotować idealne pancakes. Utopijna, jakże fałszywa i naiwna wizja. Niemniej Swansea zachował się cholernie profesjonalnie jak na niego i nawet nie chciało mu się tego komentować. Przyniósł kolorowe farby, chociaż w większości przypadków preferował operowanie szarościami i czernią. Pomimo poczucia, że wszystko co dzisiaj namaluje i tak nie wyjdzie tak dobrze jakby mogło w wykonaniu innego malarza, włożył w ten malunek całe swoje serce. I na co to wszystko mu było? Mężczyzna zajrzał w płótno tylko po to, aby skalać pracę Cassiusa niepochlebną opinią i pogardliwym spojrzeniem. Chłopak zmierzył go pozornie spokojnym spojrzeniem, chociaż w kąciku jego warg powoli narastał pogardliwy, pełen niechęci uśmiech. Nie odezwał się ani słowem, gdy przyjmował zapłatę. Prostym zaklęciem oczyścił pędzle z farby i ściągnął płótno ze sztalugi, jaką chwilę później wsunął sobie pod pachę. Zamierzał się oddalić, ale zanim to zrobił to jeszcze po raz ostatni obejrzał się na tego faceta. Zacisnął mocniej palce na różdżce. Gniew zapłonął w nim niczym ognisko polane benzyną, buchając nagle ostrym żarem.
- A żebyś się połamał stary zrzędo - burknął, nie widząc już celu w miotaniu w niego obelgami, skoro ten już zdecydowanie znajdował się zbyt daleko. Zamiast tego machnął nadgarstkiem i wycelował w niego różdżką. Sekundę później już się teleportował, jak miał nadzieję, mając za sobą czarodzieja zawiniętego w szatę niczym kolba kukurydzy w liście.

D i zt
Powrót do góry Go down


Dorien E. A. Dear
Dorien E. A. Dear

Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183
C. szczególne : Złota obrączka
Galeony : 2586
  Liczba postów : 1285
https://www.czarodzieje.org/t14237-d-e-a-dear
https://www.czarodzieje.org/t14509-lumiere
https://www.czarodzieje.org/t14386-skrzynia-umarlaka#380806
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyPią 27 Gru - 1:58;

Tamtego dnia nic nie było ważne. Absolutnie nic nie było ważniejsze od Aurory i faktu, że obchodziła urodziny. W sobotę późnym popołudniem Dorien wyskoczył z domu pod pretekstem nagłej potrzeby rozmowy z ojcem, a tak naprawdę poszedł do kwiaciarni odebrać zamówiony wcześniej bukiet niezbyt rozwiniętych, ciemnoczerwonych róż, sztuk dokładnie dwadzieścia sześć. Wyczarowane kwiaty nie były tak piękne jak te prawdziwe. Mężczyzna przemknął do domu mniej więcej w czasie odpowiadającym kąpieli Willow, tak by Aurora nie wpadła na niego w wejściu i by mógł skrzętnie ukryć kwiaty przed wzrokiem żony aż do poranka. W niedzielę rano Dorien nakazał Hardkowi przygotować nieco wystawniejsze niż zazwyczaj śniadanie, które to mężczyzna podał żonie, wraz z wyżej wymienionymi kwiatami, jej ulubioną kawą, wylewnym całusem, pudełeczkiem z subtelnym złotym serduszkiem na cienkim łańcuszku i najlepszymi urodzinowymi życzeniami. To, że obchodziła urodziny w okresie około świątecznym nie znaczyło, że nie należał jej się oddzielny prezent. Wciąż miał jej za złe, że nie zdradziła się z tą okazją dwa lata wcześniej i, choć spędzili ten dzień razem, Dorien nie wiedział, że jego partnerka powinna zdmuchnąć świeczki.
- Tym razem respektuję twoje ‘nienawidzę niespodzianek’ i przychodzę z pytaniem, czy w tym roku - a w zasadzie w przyszłym, już po sylwestrze, chciałabyś się wybrać gdzieś daleko na kilka dni, oczywiście wciąż jako prezent i kontynuacja świętowania twoich urodzin - postawił przed żoną możliwość dokonania wyboru, już po tym, gdy wrócił do łóżka z ich niespełna półtorarocznym dzieckiem, domagającym się uwagi - A jeśli tak, to gdzie? Też na rajską plażę czy w mniej egzotyczne miejsce? Decyzja należy do ciebie.
Powiedział jej też, no, na dobrych kilka godzin przed tym wydarzeniem, że zabiera ją wieczorem na urodzinową randkę. To nie aż taka niespodzianka, skoro raczył powiadomić ją wcześniej niż na kilkadziesiąt minut przed wyjściem. Miała czas na wybór stroju, makijaż, fryzurę i inne tego typu kobiece duperele. Kolejny już raz gdy razem wychodzili doceniał fakt, że żona lubiła jego zarost i nie musiał przy każdej większej okazji golić się na gładko, koszule zawsze były gotowe, a marynarkę wystarczyło zdjąć z wieszaka. Uwielbiał natomiast, gdy żona wiązała mu krawat i zapewne dlatego nigdy się nie przyznał, że potrafił zrobić to sam. Ewidentnie efekt był lepszy przy ingerencji kobiecej dłoni.
- Masz jeszcze chęć na spacer? - zagadał żonę, kiedy już po udanej kolacji mieli zamiar wychodzić z restauracji mieszczącej się w Dolinie Godryka, miasteczku, do którego mugole nie mieli wstępu. Dear uważał, że jego małżonka mogła to miejsce kojarzyć co najwyżej w teorii i to z ministerialnych raportów, nie mając pojęcia, że sama już nie raz była w parku przy strumieniu. Przytrzymał kobiecie płaszczyk i pomógł jej zarzucić go na ramiona. Na zewnątrz nie było aż tak zimno, zaledwie kilka stopni poniżej zera, na tyle, by nie śnieg nie stopniał, a mróz barwił policzki na różowo. Wypite do kolacji wino natomiast wzmacniało ciepło od środka.


@Aurora C. I. Dear
Powrót do góry Go down


Aurora C. I. Dear
Aurora C. I. Dear

Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.53 m
C. szczególne : obrączka na palcu
Galeony : 655
  Liczba postów : 439
https://www.czarodzieje.org/t17615-aurora-c-i-dear#494266
https://www.czarodzieje.org/t17621-eule#494434
https://www.czarodzieje.org/t17616-aurora-c-i-dear
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyNie 29 Gru - 1:58;

Nigdy nie uważała swoich urodzin jako czegoś wielkiego. Być może związane to było z faktem, że jej rodzice ją podrzucili pod próg jakiegoś małżeństwa, więc przez długi czas nie była nawet pewna którego dokładnie dnia się urodziła. Dopiero w Austrii, kiedy udało jej się dotrzeć do rodzinnych akt i różnych innych dokumentów, dowiedziała się, że jej urodziny przypadały właśnie na dwudziestego dziewiątego grudnia. Dlatego też nie rozumiała tak wielkiego oburzenia Doriena, kiedy dowiedział się, że nie powiedziała mu o właśnie wypadającym “święcie”. Samo cieszenie się z tego, że jest się starszym o kolejny rok także średnio ją przekonywało, szczególnie po osiągnięciu dwudziestego roku życia, jednakże nie umiała powstrzymać męża, kiedy najwidoczniej obdarowywanie ją prezentami go uszczęśliwiało.
Tamtego ranka pospała zdecydowanie dłużej. Willow długo nie mogła zasnąć i musieli ją wspólnie zabawiać, a potem jej mąż spędził jej sen z powiek. Czy było to częścią jego planu? Tego chyba się nie dowiemy. Nie obudziło jej wymykanie się Doriena spod pościeli, mimo tego, że musiał wcześniej się wyplątać z jej objęć. Przebudziła się dopiero wtedy, kiedy on tego chciał. Ziewnęła raz albo dwa, przetarła oczy, nie wiedząc za bardzo co się dzieje. Dopiero po chwili dotarło do niej, że stoi nad nią jej małżonek, trzymając w dłoniach bukiet przepięknych kwiatów i tacę ze śniadaniem. Podniosła się szybko, aby mógł odstawić wszystko na jej kolana. Uśmiechnęła się mimowolnie i zasłoniła twarz rękoma.
- Nie musiałeś, Kochanie. - Wymamrotała, wpatrując się w te wszystkie wspaniałości. Przyjęła róże w których chwilę później zanurzyła nos, by poczuć ich zapach. Odłożyła je tuż obok siebie i dała się pocałować, a chwilę później, kiedy już nawzdychała się nad pięknem biżuterii dała sobie ją zapiąć na szyi. Piękny początek dnia.
Zabrała się do wypicia swojej kawy (i zjedzenia śniadania, chociaż spojrzała na Doriena z pobłażaniem w oczach, kiedy zobaczyła ilość przygotowanych rzeczy), kiedy jej mąż poszedł po Willow. Ich córka najwyraźniej się w końcu obudziła i też chciała świętować. Aurora ucałowała główkę dziecka i wróciła do swojego jedzenia.
- Wiesz Misiu, że z tobą pojadę nawet na koniec świata, ale nie możemy wybrać się tam tak po prostu, a nie jako prezent? - Wyraziła swoją opinię, zajadając się posiłkiem przyniesionym do łóżka. Trochę nie pasowało jej, że tylko ona je, ale nie miała zamiaru narzekać, nie kiedy jej mąż włożył tyle wysiłku w to, by wszystko było idealne.
- Ciepłe kraje to większe prawdopodobieństwo na to, że będziesz cały czas bez koszulki. Nie wiesz jak ta wizja kusi. - Zachichotała, obcinając na razie ten temat. Będą mogli nad tym porozmawiać później, kiedy ogarną wolne w pracy Drugą kwestią było to czy zamierzali zabrać ze sobą dziecko. Nie mogli przecież go co chwila zostawiać pod opieką kogoś innego, to oni byli rodzicami tej kruszynki.
Kilka godzin później, już po dość długiej kąpieli w wannie suszyła swoje włosy i zaczęła swoje przygotowania od ułożenia dość prostej fryzury. Zrobiła lekki makijaż, który zmywała kilkanaście razy zanim uznała, że jest wystarczająco dobry, po czym założyła wybraną sukienkę, która może z przodu nie wyglądała zniewalająco, ale jej tył wszystko rekompensował. Dopasowała szminkę do koloru swojej kreacji, założyła wysokie obcasy, które jak zwykle były nieodłącznym elementem jej stroju, poprawiła swój prezent, dumnie prezentujący się nad jej dekoltem, po czym pokazała się mężowi. Pomogła mu zawiązać krawat, kradnąc mu przy tym całuska i odciskając na nim swoje usta, które nie zdążyły jeszcze wyschnąć. Nawet nie zirytował jej rozmazany makijaż, który po prostu został poprawiony chwilę później. Ten dzień był po prostu zbyt idealny, by go psuć takimi bzdurami.
Kolacja oczywiście była fantastyczna. Przypomniała jej się ich pierwsza “randka” w jego urodziny prawie dwa lata temu. Miała wrażenie jakby to było wczoraj, a tymczasem byli już małżeństwem od półtora roku i mieli ponad roczną córkę. Trzeba było przyznać, że przez ten czas nigdy nie pożałowała podjętych decyzji i tego w jakiej sytuacji teraz była. Miała nadzieję, że jej mąż też ma takie zdanie.
- Już Ci dzisiaj mówiłam, że z tobą to nawet na koniec świata. - Odpowiedziała na pytanie małżonka, wsuwając jednocześnie ramiona w płaszczyk trzymany przez mężczyznę. W domu rzuciła kilka sprytnych zaklęć, dzięki którym nie odczuwała tak mocno ujemnej temperatury, a okrycie też robiło swoje. Chwyciła ukochanego za rękę i pozwoliła mu prowadzić się po cichych uliczkach Doliny Godryka. Miała odrobinę zarumienione policzki, co tylko dodawało jej uroku. Jej oczy błyszczały, ale ciężko było stwierdzić, czy to od wypitych kilku lampek wytrawnego wina czy bardziej przez to, że wpatrywała się w najprzystojniejszego mężczyznę na świecie, który kroczył tuż obok niej.
Powrót do góry Go down


Dorien E. A. Dear
Dorien E. A. Dear

Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183
C. szczególne : Złota obrączka
Galeony : 2586
  Liczba postów : 1285
https://www.czarodzieje.org/t14237-d-e-a-dear
https://www.czarodzieje.org/t14509-lumiere
https://www.czarodzieje.org/t14386-skrzynia-umarlaka#380806
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyCzw 9 Sty - 23:45;

Okryte cienką lycrą kobiece nogi prezentowały się niesamowicie, szczególnie w połączeniu z wysokimi obcasami. Namawiał żonę, by założyła jakieś cieplejsze buty, jak na przykład kozaki do kolan, w których wyglądałaby równie pięknie, ale zbyła go mówiąc, że przecież zawsze może przetransmutować szpilki w coś bardziej odpowiadającego aktualnym warunkom pogodowym. Martwił się, że Aurora marznie, wybierając ładny wygląd ponad wygodę i rozsądek. 'Nie jest mi zimno, to ty jesteś zawsze taki gorący' odpowiadała na zarzuty ze strony mężczyzny, gdy dotykał jej dłoni czy gołego uda (szczególnie gdy chodziła wieczorem tylko w bieliźnie lub szortach ledwo zasłaniajacych jej tyłek) i wyraźnie czuł, że są zimne. Dopiero po jakimś czasie do głowy wpadła mu myśl, że pomimo austriackiego pochodzenia, Aurora wychowała się przecież w Norwegii i mogła zupełnie inaczej postrzegać odczuwanie ciepła (a wręcz zimna).
Przeprowadził żonę przez urokliwe centrum magicznego miasteczka, wciąż przystrojone świątecznymi światełkami. Śnieg prószył, ale łaskawie i leniwie, nie mocząc głów spacerującym.
- Niech ta zima się już skończy - zaczął narzekać, gdy lekko poślizgnął się na małej, zamarzniętej kałuży - Myślałaś już o wakacjach? W Europie za zimno, jeśli chcesz pochodzić w bikini, to musimy wybrać jakieś miejsce bliżej równika. Podobało mi się w Tajlandii, może gdzieś w te rejony znowu? To brzmi jak koniec świata - zagadał żonę, wracając do tematu poruszonego rano - Bali na przykład? Znajdę nam miejsce mniej oblegane przez turystów. Będziemy mieć nasz własny kawałek plaży.
Wybór miejsca na randkę z żoną nie był całkiem przypadkowy. Dobrą restaurację przecież można było znaleźć gdziekolwiek, najprościej w Londynie, a jednak Dorien zabrał Aurorę do jednego z najbardziej znanych miasteczek zamieszkiwanych od kilku lat już tylko przez czarodziejów. Swoją sławę zawdzięczało nie tylko ze względu na Godryka Gryffindora, ale to też przecież tam Harry Potter jako niemowlę po raz pierwszy pokonał Voldemorta. Przeszli obok pomnika Potterów, nawet się przy nim nie zatrzymując. Mijali witryny sklepowe, uliczki między domami robiły się coraz węższe, aż po kilkuset metrach para zostawiła za sobą bijące ciepłą domową atmosferą osiedle i stanęli przed wejściem do parku.
- Nie boisz się? Mogłaś o tym nie słyszeć, ale kiedyś była tu wielka plaga akromantul. Wciąż można wpaść na wielkie pajęczyny, fuj.
Powrót do góry Go down


Aurora C. I. Dear
Aurora C. I. Dear

Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.53 m
C. szczególne : obrączka na palcu
Galeony : 655
  Liczba postów : 439
https://www.czarodzieje.org/t17615-aurora-c-i-dear#494266
https://www.czarodzieje.org/t17621-eule#494434
https://www.czarodzieje.org/t17616-aurora-c-i-dear
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyNie 12 Sty - 0:49;

Jej mąż chyba kompletnie nie rozumiał, że jej wygląd podczas ich każdej randki musiał być idealny. Nie obchodziło jej, że widział ją w różnym stanie i pewnie nie mogła go już niczym zaskoczyć. Była zdania, że zawsze się trzeba postarać, jeżeli druga osoba robi to samo, a to, że Dorien włożył wiele wysiłku w tę randkę było oczywiste. Nie mogła więc założyć byle jakich butów - kozaki skróciłyby jej nogi, a dały niewiele więcej ciepła. Poza tym - byli czarodziejami do jasnej ciasnej, nie potrzebowała futra, żeby nie odczuwać chłodu. Chociaż tak naprawdę to bardzo ją rozczulało, kiedy leżała obok niego w samej bieliźnie, a jemu zależało żeby się ubrała, bo jeszcze zmarznie. Tak jakby kiedykolwiek w jego otoczeniu miałoby być jej zimno. Zawsze go wtedy zapewniała, że wszystko jest okej i uciszała w jakiś miły sposób.
Szli obok siebie, a ich równomierne oddechy zamieniały się w małe obłoczki. Nie musieli rozmawiać, bo cisza między nimi nie była niezręczna, więc Aurora pozwoliła sobie na rozglądanie się dookoła i podziwianie przystrojonego lampkami miasteczka. Nawet ten padający śnieg jej nie przeszkadzał w tym wszystkim. Nawet jeżeli pochodziła z Norwegii, to do białego puchu miała wielkie zastrzeżenia. Ona chyba po prostu była jak kot, wolała gorące miejsca (i ciężko było ją wygonić z kolan męża).
Przytaknęła Dorienowi, kiedy ten wspomniał coś o kończącej się zimie, po czym wsłuchała się w jego słowa.
- W Europie nie wszędzie jest zimno, nie potrzebujemy czterdziestu pięciu stopni, żebym mogła chodzić w bikini... - oczywiście nie mogła po prostu przytaknąć, skoro i tak nie chciała jechać do jakichś Włoch czy Hiszpanii. - Ale plaże są brzydkie i jest wielu turystów... Tajlandia była cudowna, hmm... Bali brzmi jak plan, chociaż możemy też pomyśleć o jakiejś mniejszej wysepce na Filipinach. Będziemy mieli wtedy całą tylko dla siebie. To i tak blisko siebie, więc możemy się zastanowić już oglądając dokładniejsze miejsca, gdzie moglibyśmy się zatrzymać. - Tak naprawdę z nim mogłaby jechać nawet nad Morze Bałtyckie, ale skoro już mogli szaleć, to niech poszaleją.
Coraz bardziej oddalali się od centrum miasteczka i Aurora zaczęła się zastanawiać czy ten spacer ma jakiś głębszy sens. W końcu nie zatrzymali się przy tym słynnym domu, gdzie roczne niemowlę powstrzymało jednego z potężniejszych (i najgłupszych) czarnoksiężników wszechczasów, ani przy pomniku Potterów. Swoją drogą, przeszedł ją dreszcz kiedy porównała sobie sytuację chłopca, który przeżył do nich. W końcu też byli młodymi rodzicami z dzieckiem i mogłaby dać sobie rękę odciąć, że obydwoje zginęliby w obronie tej małej kruszyny.
Kiedy stanęli przed parkiem spojrzała z zaciekawieniem na swojego małżonka.
- Zabierasz mnie w moje urodziny w siedlisko pająków? - Jej głos podniósł się o jakieś pół tonu wyżej niż normalnie, a kobieta przesunęła się bliżej męża. Szefowa Biura Bezpieczeństwa najwyraźniej obawiała się tych stworów, co było dość zabawne, patrząc na to z jakimi rzeczami musiała spotykać się w pracy. Sięgnęła po różdżkę, żeby mieć ją pod ręką i móc szybko rzucić jakąś klątwą w wielkiego pajęczaka, po czym objęła Doriena jedną ręką, dając się poprowadzić dalej (nawet jeżeli szła pół kroku za nim, żeby to on wpadał w te wszystkie pajęczyny). To dopiero była miłość. Znaczy co?
Powrót do góry Go down


Dorien E. A. Dear
Dorien E. A. Dear

Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183
C. szczególne : Złota obrączka
Galeony : 2586
  Liczba postów : 1285
https://www.czarodzieje.org/t14237-d-e-a-dear
https://www.czarodzieje.org/t14509-lumiere
https://www.czarodzieje.org/t14386-skrzynia-umarlaka#380806
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyNie 12 Sty - 16:46;

Niby mógł nie mówić żonie o sytuacji sprzed kilku lat, kiedy to te wielkie i paskudne monstra nawiedziły Dolinę Godryka. Wywołanie u Aurory paniki czy strachu zupełnie nie miało miejsca w planach Doriena, nie pomyślał, że samo wspomnienie spowoduje nieprzyjemny dreszcz na ciele kobiety.
- Mogłaś o tym nie wiedzieć, ale twoje biuro wraz z aurorami mieli ogromny problem kilka lat temu, ze trzy czy cztery. Oficjalnie niby nic nie wiadomo, ale mówi się, że to był sabotaż. Podobno ktoś podrzucił kilka dorastających osobników i jajka, żeby wysiedlić z Doliny mugoli. Wtedy miasteczko nie było zupełnie czarodziejskie, widocznie komuś zależało, żeby to miejsce było jak Hogsmeade. A ile my mieliśmy roboty! Wyrzucanie im z pamięci wielkich pająków wcale nie było takie proste - pociągnął lekko żonę i przechylił jednocześnie głowę, wskazując na wejście do parku, chcąc ją przekonać. Przeszli przez bramę, a ich oczom ukazała się niezbyt szeroka główna ścieżka, wciąż jednak pokaźniejsza od licznych bocznych alejek.
- Hej, nie bój się. Wszystkie potwory zostały stąd usunięte już dawno temu i od kilkudziesięciu miesięcy nie zgłoszono nieprawidłowości. Byłem tu wczoraj, niby na patrolu, sprawdziłem specjalnie dla ciebie. Nic nam nie grozi, a park po zmroku wygląda jeszcze lepiej niż za dnia. Zobacz, jak jest ładnie przystrojony.
Faktycznie, przy każdej ławce stała niewielka latarnia, a pobliskie niskie drzewa tak jak w centrum miasteczka owinięto lampkami. W dodatku Dearowie nie byli jedynymi zwiedzającymi, więc miejsce wcale nie wyglądało na niebezpieczne. Mimo wszystko szczelnie objął żonę na wysokości jej ramion, kiedy ona równie ściśle trzymała go w pasie. Przeszli spacerem tą główną ścieżką dobre 350-400 metrów, kiedy Dorien skierował się i żonę w ciemniejszą, boczną i mniej wydeptaną w śniegu dróżkę. Kobieta musiała mu ufać, skoro nie wniosła głośnego sprzeciwu. Po kilkudziesięciu krokach alejka nieco się poszerzyła, a po obu jej stronach jeden przy drugim stały lampiony, formując oświetlony pas, którego końca nie było widać.
Powrót do góry Go down


Aurora C. I. Dear
Aurora C. I. Dear

Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.53 m
C. szczególne : obrączka na palcu
Galeony : 655
  Liczba postów : 439
https://www.czarodzieje.org/t17615-aurora-c-i-dear#494266
https://www.czarodzieje.org/t17621-eule#494434
https://www.czarodzieje.org/t17616-aurora-c-i-dear
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyNie 12 Sty - 23:35;

- Dobrze, że jeszcze wtedy nie byłam Szefową. Nawet o tym nie słyszałam. Jestem pewna, że Ci mugole teraz mają arachnofobię, aż mi ich trochę szkoda. Poza tym dziwne, że przez tyle lat udało się ukryć przed mugolami, że większość mieszkańców wioski to czarodzieje. Nie mogli się nawet teleportować na własne podwórko. Były pewnie lepsze sposoby, ale się nie dziwię, że ludzie chcieli się pozbyć problemu. - Wzruszyła ramionami. Gdyby była czarodziejem żyjącym w takiej wiosce to pewnie też chciałaby w jakiś sposób pozbyć się niewygodnych sąsiadów. Gdyby jej bardzo przeszkadzali użyłaby bardziej wyrafinowanych metod niż podkładania niebezpiecznych stworzeń. To, ze mugole byli od nich gorsi nie oznaczało, że mogli się zniżać do takiego poziomu.
Dała się pociągnąć do parku, mimo tego, że dalej miała lekkie wątpliwości. No czemu pająki, czy to nie mogły być motyle? Jej mąż chyba wyczuł jej wątpliwości, bo po wejściu jeszcze raz upewnił ją, że nie ma się czego bać.
- To po prostu pająki. Te osiem nóg i cztery pary oczu mnie przerażają. A Akromantule są wielkie i agresywne. - Zwierzyła się mężowi z jednej ze swoich fobii, o których na co dzień aż tak nie pamiętała. Dopiero kiedy na myśl przyszło jej, że może się spotkać z tym potworem to zmiękły jej odrobinę kolana.
Park prezentował się pięknie, szczególnie z Dorienem u boku. Rozejrzała się dookoła, ale szybko wróciła do przytulania męża i podziwiania wszystkiego z trochę gorszej perspektywy. Kompromisy są w życiu najważniejsze. Kiedy zaprowadził w ją jakąś boczną uliczkę miała trochę wątpliwości, ale kiedy przypomniała sobie wszystkie możliwe zaklęcia, które mogą się przydać w razie nagłego pająkowego incydentu weszła za mężem w wąską alejkę. Wszystko prezentowało się magicznie, a droga wydawała się bardzo długa, Aurora zastanawiała się gdzie mogła prowadzić. Czyżby ten park był aż tak wielki?
- Wracamy pieszo do Brighton? - Zażartowała, chociaż była trochę ciekawa gdzie prowadzi ją jej mąż.
Powrót do góry Go down


Dorien E. A. Dear
Dorien E. A. Dear

Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183
C. szczególne : Złota obrączka
Galeony : 2586
  Liczba postów : 1285
https://www.czarodzieje.org/t14237-d-e-a-dear
https://www.czarodzieje.org/t14509-lumiere
https://www.czarodzieje.org/t14386-skrzynia-umarlaka#380806
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyCzw 16 Sty - 2:06;

- Nie martw się o mugoli - odpowiedział, kiedy wyraziła ulgę, że to nie ona musiała się zajmować sprawą - Zadbałem o to, żeby nie mieli koszmarów. - dodał, nawet jeśli nieco minął się z prawdą. Zapewnił jednak żonę po raz kolejny, że nic im nie grozi, a on już zawsze będzie bronił jej przed tymi paskudnymi monstrami, niezależnie czy mają 3 metry czy 3 centymetry. Przypomniał sobie, że wiele dziewcząt w szkole przeżywało ataki paniki, gdy wypatrzyły gdzieś te małe i w zasadzie niegroźne stworzątka, dosyć popularna fobia. A to, że były niezbyt urodziwe - nie ich wina. Dorien natomiast nie tylko chętnie ratował damy z opresji w przeszłości; gdyby tylko  Aurora dostrzegła wroga ukrytego w choćby najciemniejszym  kącie, byłby jej rycerzem na białym koniu. Aż wyobraził ją sobie piszczącą, chowającą się pod kołdrą czy nawet wyskakującą nagle z łóżka i uciekającą na drugi koniec pokoju. Poczuł się wyjątkowo dobrze, wiedząc, że żona po dwóch latach znajomości poczuła się na tyle pewnie, że podzieliła się z nim swoją głęboko skrywaną słabością.
- Sama powiedziałaś, że pójdziesz ze mną na koniec świata - uśmiechnął się, reagując na jej żart - A nie bolą cię już nogi? Może wziąć cię na plecy? - zamartwił się, wymownie spoglądając na wysokie szpilki, które, jak podejrzewał, nie należały do najwygodniejszych - Chodź jeszcze kawałek i będziemy wracać.
Dorien wydawał się być podejrzanie tajemniczy. Niby nic nie zdradzał, żadnych wskazówek, ambiwalentnie ten spacer był jednocześnie zagadkowy, jak i bardzo zwyczajny. Droga oświetlona lampionami faktycznie zdawała się nie mieć końca, choć formowała się w dosyć szeroki łuk skręcający w prawo. Szli powoli, bez pośpiechu, napawając się swoją obecnością. Takie chwile lubił najbardziej, zwyczajnie kiedy Aurora była obok - kiedy szli razem, trzymając się za ręce, albo gdy siedzieli razem w ogrodzie, każde z nosem w swojej książce. Nie musieli nawet silić się na wymuszone rozmowy, czuli się komfortowo nawet milcząc.
- Hej, wiesz co? - odezwał się po tym, jak przeszli kolejne kilkadziesiąt metrów, słuchając tylko śniegu trzeszczącego pod butami - Muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego. Męczy mnie to strasznie już od jakiegoś czasu.
Wydawało się, że ich kroki zwolniły jeszcze bardziej, choć nie zatrzymali się całkowicie. Zza zakrętu wyłonił się drewniany mostek, widocznie płynął tamtędy niewielki strumyk. Za mostem natomiast kończyła się droga, ukazując swego rodzaju ogródek czy polankę z drzewami przystrojonymi lampkami i schowaną pod nimi ławką.
- Nigdy nie podziękowałem ci za to, co dla mnie zrobiłaś. Poświęciłaś dla mnie swoją młodość, swoje życie. Dziękuję, że zdecydowałaś się być ze mną, że jesteś wspaniałą żoną, cudowną matką i że dałaś mi takie piękne dziecko, i że wytrzymujesz wszystkie moje humory - głos nawet mu nie zadrżał, choć uśmiechnął się dopiero po chwili - Chodź, to już ostatnia niespodzianka na dzisiaj. Mamy tam po kieliszku wina, wypijemy i wracamy do domu.
Powrót do góry Go down


Aurora C. I. Dear
Aurora C. I. Dear

Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.53 m
C. szczególne : obrączka na palcu
Galeony : 655
  Liczba postów : 439
https://www.czarodzieje.org/t17615-aurora-c-i-dear#494266
https://www.czarodzieje.org/t17621-eule#494434
https://www.czarodzieje.org/t17616-aurora-c-i-dear
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptyWto 21 Sty - 16:42;

Nawet jeżeli nie uwierzyła swojemu mężowi, że zadbał o to, by żaden mugol nie miał fobii związanej z pająkami, to nie powiedziała tego głośno. Po pierwsze, jakoś jej szczególnie nie zależało na zdrowiu psychicznym niemagicznych, po drugie - co by to w tej chwili zmieniło? Może i współczuła każdemu, kto miał styczność z tymi ogromnymi potworami, ale bez przesady, żeby się użalać nad losem biednych niemagicznych. Zapewnienia jej męża sprawiły, że jej kroki były trochę pewniejsze. W końcu, zawsze mogła na dźwięk podejrzanego stukotu czterech par odnóży się teleportować do domu.
Na propozycję Doriena, jedynie spojrzała na niego jak na wariata. W końcu była przyzwyczajona do obcasów, a większość wieczoru przesiedzieli w restauracji. To nie był maraton, tylko miły spacer.
- Ja wiem, że jesteś przyzwyczajony do narzekania na ból nóżek, ale tutaj Aurora, a nie Willow. - Uśmiechnęła się do niego ciepło i szybko dała buzi w policzek, ledwo muskając zarośniętą skórę ustami. Dalej podążała za nim w milczeniu, rozglądając się dookoła, gdyż park prezentował się nadzwyczaj pięknie. Co jakiś czas ściskała rękę męża, tylko po to, żeby on zrobił to samo. Uwielbiała jego obecność, szczególnie, kiedy mieli ten czas tylko i wyłącznie dla siebie i nie musieli dzielić go z kimkolwiek innym.
Przeniosła swoje spojrzenie na męża, kiedy tylko się odezwał. Z niemym "hmm?" wypisanym na jej twarzy patrzyła na niego, chociaż jej puls nieznacznie przyspieszył. Poważne rozmowy, a na taką się zapowiadało, chyba zawsze powodowały małe ataki serca. Nie spodziewała się, żeby miał zamiar powiedzieć coś złego - w końcu właśnie drugi rok z rzędu sprawił, że jej urodziny były warte obchodzenia (a nawet trzeci, jeżeli policzymy te trzy lata temu, o których nie miał pojęcia).  Nie zmieniało to jednak faktu, że cichy głosik w jej umyśle mówił jej, że może to tylko uprzejmość, a on sam męczy się z nią niesamowicie, tak jak z tym co miał jej właśnie powiedzieć.
Zwolniła tempo, gotowa przyjąć na klatę cokolwiek Dori miał jej do powiedzenia, kiedy ten zaczął swój monolog. Jej oddech na chwilę zatrzymał się w płucach, kiedy słuchała jego słów. Czy on naprawdę myślał, że zrobiła to dla niego? Przecież to ona zdecydowała, że zatrzyma dziecko, więc nawet jakby wróciła do Norwegii czy Austrii, to musiałaby "poświęcić" swoją młodość. Jeżeli w ogóle można było powiedzieć, że musiała cokolwiek poświęcić. Takie życie sobie wybrała, na takie się zdecydowała i nie żałowała przez ani jedną minutę. Szczególnie, kiedy widziała uśmiechniętą twarz swojej córki, której Dorien czytał bajkę o króliczku na dobranoc.
- Wiesz, to nie był ciężki wybór, jesteś piekielnie dobry w łóżku - Zaśmiała się nerwowo i odgarnęła włosy z twarzy, zagarniając je za ucho. Ruszyli w dalszą drogę, a Aurora wydawała się być coraz bardziej zamyślona. Nie odezwała się ani słowem, nie komentując nawet piękna miejsca, ani ostatniej niespodzianki. Zdążyli dojść do ławki i na niej przysiąść, a Aurora dalej wpatrywała się gdzieś w dal. Dopiero po chwili odchrząknęła i przysunęła się do mężczyzny, chłonąc ciepło, którym emanował.
- Nie wiem czemu uważasz, że to ty powinieneś mi dziękować. Dorien, to ty dałeś mi coś, czego nigdy nie doświadczyłam. Dopiero po ponad dwudziestu latach życia dowiedziałam się, co to znaczy posiadać prawdziwą rodzinę, która cię wspiera w tym co robisz, szanuje i pomaga. Wiem, że pewnie nie tak sobie wyobrażałeś swoje idealne życie, ale ja w moim nie zmieniłabym nic. No, może żebyś trochę mniej chrapał. - Zaśmiała się pod koniec, rozładowując nieco atmosferę. Nie była przyzwyczajona do otwartego mówienia takich rzeczy, które zazwyczaj były skrzętnie zamknięte w jej umyśle. Chciała mu powiedzieć coś jeszcze, upewnić go, że jest najlepszym co ją w życiu spotkało i żeby nie bał się, że ona uważa, że zmarnował jej życie, ale nie potrafiła znaleźć słów. Ujęła za to swoją malutką dłonią jego policzek i pocałowała go lekko, jakby nie będąc pewną jak ten zareaguje. Odsunęła się po krótkiej chwili, by z bardzo małej odległości spojrzeć mu w oczy, tak przepięknie mieniące się od lampek, które znajdowały się dookoła.
- Dziękuję, że jesteś - wyszeptała mu w usta, które chwilę potem znowu zamknęła krótkim pocałunkiem.
Powrót do góry Go down


Dorien E. A. Dear
Dorien E. A. Dear

Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183
C. szczególne : Złota obrączka
Galeony : 2586
  Liczba postów : 1285
https://www.czarodzieje.org/t14237-d-e-a-dear
https://www.czarodzieje.org/t14509-lumiere
https://www.czarodzieje.org/t14386-skrzynia-umarlaka#380806
Zagajnik QzgSDG8




Gracz




Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik EmptySro 22 Sty - 3:02;

Skrzypienie śniegu pod butami ucichło, cichy szum wiatru został posłusznie za mostkiem i nie wiał im w uszy, gdy przysiedli na ławce. Przyjął całusy od żony z dużą dozą ukojenia. Zrozumiała.
Uśmiech, który pojawił się na jego ustach tuż po pocałunkach był inny od tego wyrażającego bezsprzeczne zadowolenie, będące efektem skomplementowania jego umiejętności łóżkowych. Bardzo łechtała jego ego za każdym razem, gdy zostawiała czerwone ślady po paznokciach na jego plecach, gdy cicho mruczała, albo wręcz mówiła mu wprost, że było jej dobrze. Przekazywali sobie swoje spostrzeżenia, odczucia, mówili sobie, co ich boli (dosłownie i w przenośni), mieli wspólny sekret, ale też powoli otwierali się na siebie, dzielili się troskami, marzeniami czy anegdotami z przeszłości. Czasem Dorien miał wrażenie, że porozumiewali się bez słów. W ich relacji nie było tylko do tej pory miejsca na jedną ważną wartość - uczucia względem siebie. Darzyli się zaufaniem, ewidentnie stali się bliskimi przyjaciółmi, między tym wszystkim była jeszcze ogromna miłość względem ich córeczki i wielkie szczęście, które Willow im dawała, ale to był chyba pierwszy raz, kiedy Dorien werbalnie powiedział Aurorze co czuje i pewnie dlatego ten nagły wylew emocji był dosyć zawiły. W zasadzie powiedział jej to, co chciał jej powiedzieć, tylko gdy układał to sobie w myślach, to brzmiało jakoś lepiej. Ten mętlik w głowie, zapoczątkowany ponad dwa lata wcześniej, od pewnego czasu nabierał kształtów, klarował się, wyznaczał ścieżkę, którą Dorien powinien podążać.
Najbardziej uderzyły i jednocześnie rozczuliły go słowa żony dotyczące rodziny. Oczywiście - jej najbliższymi był on sam i ich nieco ponad roczne dziecko, ale pomyślał też o innym aspekcie. Przypomniał sobie i porównał jak Aurora wyglądała i zachowywała się w trakcie ubiegłorocznych świąt - wtedy już byli małżeństwem od pół roku, a dalej była nieco zagubiona, wyobcowana, nieśmiała czy przytłoczona obecnością rodziców i rodzeństwa Doriena, tego że musieli odsiedzieć razem przy stole i wymieniać się uprzejmościami. Kilka dni temu w domu Jacoba i Victorii czuła się jak u siebie. Co więcej, nareszcie, po tylu latach, miała do kogo powiedzieć ‘mamo’ i ‘tato’, bo właśnie tak zwracała się do swoich teściów, a oni zupełnie nie kryli sympatii wobec synowej.
- Wszystkiego najlepszego - powtórzył tysięczny raz tego dnia, kiedy podał jej jeden z kieliszków i delikatnie stuknął szkłem o szkło, a potem upił łyk jej ulubionego wina. I mogliby tak przesiedzieć jeszcze kilka minut, przytuleni, całujący się pod owiązaną czerwoną wstążką jemiołą, ale Dorien miał w planach coś jeszcze.
- Aurora, jesteś naprawdę cudowna i wspaniała, ale ja już nie mogę tak dłużej - odsunął się od niej troszkę, tak by mógł spojrzeć jej w oczy - Powiedziałem kiedyś, wtedy kiedy podjęłaś decyzję o urodzeniu dziecka, że nie mogę cię zatrzymać, pozwalam ci odejść i że ktoś kiedyś na pewno was pokocha. I że chciałbym to być ja, choć wtedy nie mogłem ci tego obiecać. - Dopiero po wypowiedzeniu tych słów zorientował się, jak poważnie i złowrogo zabrzmiały, a światełka odbijające się w oczach Aurory nie pozwoliły mu określić, czy napłynęły do nich łzy. Absolutnie nie miał zamiaru jej wystraszyć, więc kontynuował, nie dając jej szans na jakąkolwiek reakcję.
- … a mimo to zgodziłaś się ze mną zostać. Nie ma na świecie sposobu, jakim mógłbym wyrazić swoją wdzięczność. Sprawiłaś, że z niesfornego, beztroskiego chłopaka stałem się mężczyzną, wypełniłaś mój dom i moje serce ciepłem, którego nigdy wcześniej tam nie było. Przegrałem zakład. Auroro Dear - kontynuował, tuż po tym jak przyklęknął przy niej na jedno kolano, pokazując też pierścionek, który ukrywał w dłoni od kilkudziesięciu sekund, skutecznie ogrzewając wychłodzony metal - Bardzo długo zajęło mi dostrzeżenie tego jak bardzo cię kocham. I ponieważ nie zrobiłem tego w poprawny sposób, chciałem zadać ci to ważne pytanie. Gdybyś mogła wybrać teraz, wyszłabyś za mnie?
Pierścionek był nieco skromniejszy od tego, który zostawił jej kiedyś na stole, tego samego dnia, gdy oficjalnie przedstawił ją rodzicom już jako narzeczoną. Nosiła go, tak samo jak obydwoje nie zdejmowali obrączek. Odpowiedzi Aurory natomiast nie mógł być pewien. Może była z nim, bo tak im było wygodnie, a może tylko dla dobra ich dziecka. Może uważała go tylko za dobrego przyjaciela i kochanka w jednym, ale gdyby mogła dokonać wyboru, to nigdy by się z nim nie związała na stałe. Może denerwuje ją jego sposób bycia, nawyki i upodobania, może uważa, że mąż zdradza ją przy każdej sposobności.
Teraz to on czekał w niepewności.
Zrozumiał.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Zagajnik QzgSDG8








Zagajnik Empty


PisanieZagajnik Empty Re: Zagajnik  Zagajnik Empty;

Powrót do góry Go down
 

Zagajnik

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Zagajnik JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Okoliczne tereny
-