Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Klub Dzielnych Dysputantów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Sol Irving
Sol Irving

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 150
C. szczególne : Blizny na torsie i ramieniu
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 212
  Liczba postów : 267
https://www.czarodzieje.org/t17129-sol-irving
https://www.czarodzieje.org/t17136-niebla#478388
https://www.czarodzieje.org/t17130-sol-irving
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyPon Kwi 01 2019, 22:28;


Klub Dzielnych Dysputantów


W tym pomieszczeniu odbywają się spotkania klubu dyskusyjnego. Za aktywne uczestnictwo (napisanie przynajmniej dwóch postów i przedstawienie swojej opinii) możecie zdobyć punkt do dowolnej umiejętności. Spotkania będą zaczynać się na początku miesiąca, a zamykać je będę pod koniec, tak żeby był czas na rozliczenie. Oczywiście ilość postów jest nieograniczona, zapraszam do jak najbardziej żywej dyskusji!
Sol zagospodarowała pod to jakąś starą, zniszczoną klasę, dlatego wnętrze dalej pozostawia wiele do życzenia. Udało jej się zorganizować tu sporo kanap, foteli, imbryków do herbaty i herbaty samej w sobie, na tyle na ile mogła pozbyła się kurzu i powywieszała różne ozdoby na zniszczonych ścianach. Przez to miejsce stało się zarówno surowe, jak i przytulne, ale przede wszystkim pełne życia.

Tematy spotkań:
1. Kwiecień 2019 - "Czy powinniśmy uczyć się więcej o czarnej magii w Hogwarcie? Czy dział ksiąg zakazanych jest koniecznością?"



Ostatnio zmieniony przez Sol Irving dnia Sro Kwi 17 2019, 19:50, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Sol Irving
Sol Irving

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 150
C. szczególne : Blizny na torsie i ramieniu
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 212
  Liczba postów : 267
https://www.czarodzieje.org/t17129-sol-irving
https://www.czarodzieje.org/t17136-niebla#478388
https://www.czarodzieje.org/t17130-sol-irving
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyPon Kwi 01 2019, 22:28;


Czarna Magia


Kwietniowe spotkanie klubu Dzielnych Dysputantów. Przypominam, że aby zdobyć punkt do kuferka trzeba napisać co najmniej dwa posty i wyrazić swoją opinię! Na razie się na spokojnie zbierajcie, a jak pojawi się w miarę sensowna grupka osób wrzucę post, w którym Sol oficjalnie otwiera spotkanie i przedstawia wam temat. Całość zamykam 22 kwietnia, do tego czasu piszcie tyle, ile macie ochotę love

Temat: ""Czy powinniśmy uczyć się więcej o czarnej magii w Hogwarcie? Czy dział ksiąg zakazanych jest koniecznością?" "



Sol była niesamowicie podekscytowana na pierwsze spotkanie kółka dyskusyjnego. Oczywiście bardzo się bała, że nikt nie przyjdzie i będzie siedzieć sama w sali i pogada sobie co najwyżej z lustrem, ale nie zamierzała przedkładać swojego strachu nad zapał! Miała przygotowany temat spotkania (i plan na wiele innych), wybrane miejsce i przyszykowane przekąski. Właśnie czegoś takiego brakowało jej w Hogwarcie, kółka dyskusyjnego na którym wszyscy będą mogli wymienić się opiniami.
Włożyła w to masę serca. Przede wszystkim dorwała jakąś kompletnie zaniedbaną klasę, która w pierwszej chwili nie nadawała się do niczego. Tego samego dnia rano pojawiła się na miejscu, natykając się po drodze na @Holden A. Thatcher II. Powiedziała co mu planuje, a on zaproponował pomoc, która (nie oszukujmy się) była jej potrzebna, bo spotkanie było tego popołudnia a sala nie nadawała się do niczego. Naprawdę się zmachali taszcząc te wszystkie meble, a Sol jeszcze naciskała na zabranie każdej kolorowej rzeczy jaką znaleźli w Hogwarcie. To pomieszczenie miało tętnić życiem!
- Kiedyś trzeba będzie jeszcze zrobić coś z tymi okropnymi ścianami... - stwierdziła, wiedząc, że teraz kompletnie nie mają na to czasu. Tak jak ona zbierała po drodze każdą możliwą ozdobę, tak gryfon uparł się na zaciągnięcie ogromnej rośliny ze sobą. Była dość sceptyczna do tego pomysłu, bo o to jednak należało dbać, ale musiała mu przyznać rację, że to naprawdę pomoże wnętrzu. Na koniec zostało im przygotowanie jeszcze przekąsek. Sol bezwzględnie wymagała czekoladowych babeczek, a chłopak zaproponował kokosanki. Na szczęście czasu starczyło na przygotowanie i przeniesienie obu tych słodkości. Co prawda podczas noszenia wystąpiły drobne problemy, ale ostatecznie dotarli na miejsce przed czasem i wszystko było gotowe.
- Udało się, jeszcze nikogo nie ma - uśmiechnęła się, oddychając z ulgą. - Chyba, że to dlatego, że nikt nie przyjdzie? Myślisz, że wszyscy to oleją? - zapytała zaniepokojona, ale stwierdziła, że w najgorszym scenariuszu zaparzą litr herbaty i zjedzą wszystkie smakołyki sami. A jej duma będzie złamana. Nie pierwszy raz i nie ostatni.
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyPon Kwi 01 2019, 23:18;

Rozentuzjazmowana Sol rozczula mnie na tyle, że od razu czuję, że muszę jej pomóc z tym kółkiem dyskutantów, o którym zresztą cały czas mi opowiada w drodze do starej klasy, którą – nie wiem jakim cudem – znalazła i ta wciąż znajdowała się w tym samym miejscu, co w tej szkole zdarza się rzadko. Podoba mi się ten pomysł, a zwłaszcza pierwszy temat, nad którym przez jakiś czas się zastanawiałem po swoim pierwszym (i ostatnim) nielegalnym pojedynku.
- Rozdzielmy się i poszukajmy jakiś mebli – stwierdzam, gdy wchodzimy do gołego pomieszczenia, w którym nic nie ma. Jestem trochę sceptycznie do tego nastawiony, ale nie mówię tego na głos, bo jeśli podwędzimy nieco mebli z okolicznych pomieszczeń, może uda się coś tu ugrać. Zatem Sol poszukuje jakiś poduszek, dywaników i innych tego typu głupot, które może znosić z różnych pięter, a ja decyduję się ogarnąć jakieś fotele.
Zaglądam do każdej klasy po kolei, aż w końcu natrafiam na jedną, która wyglądem przypomina nieco Herbaciany Raj, ale z pewnością nim nie jest. Zakładam od razu, że zajrzę i do niego, skoro znajduje się na tym piętrze, żeby zgarnąć jeden z foteli i jakieś herbaty, czego – tak myślę – nikt nie zauważy. Póki co mam przed sobą większy cel, który zajmie mi dłuższą chwilę, więc podwijam rękawy koszuli i zabieram się za popychanie trochę przeżartej przez bahanki kanapy. Ma trochę starte nogi, przez co strasznie piszczy na kamiennej posadzce, ale nic na to nie poradzę. W końcu mebel ląduje tam, gdzie trzeba, a Sol będzie mogła ozdobić go poduszkami, podczas gdy ja polecę do innego skrzydła po te herbaty. Po jakimś czasie okazuje się, że mamy już całkiem sporo mebli, a nawet dywany, tylko że wciąż czegoś mi brakuje, żeby to wyglądało przytulnie, więc po raz kolejny się ulatniam. I wracam z wielką rośliną w ceramicznej doniczce, którą ustawiam za kanapą, bo zdecydowanie lubi półmrok.
- No co, będę ją podlewał – mówię, tym samym dając jakąś aluzję, że będę uczestniczył w spotkaniach kółka Irving, a nawet zaglądał tu częściej, żeby zadbać o kwiatka. – Ściany są w porządku. Będą nam przypominać, że świat jest do dupy czy coś innego w ten deseń – dodaję jeszcze, uśmiechając się pod nosem i już mam zamiar legnąć na kanapie, kiedy Gryfonka ciągnie mnie do kuchni, gdzie mamy się zabrać za pieczenie ciastek. Jestem tak styrany, że najchętniej poszedłbym spać, ale zależy jej tak bardzo, a czasu mamy niewiele, więc stwierdzam, że jej pomogę.
Raz, dwa, trzy, Baba Jaga patrzy.
Przy pieczeniu przypominają się stare mugolskie rymowanki i gierki dla dzieci, więc trochę się wydurniamy, opowiadając je sobie na zmianę, bo i Sol zna wiele z nich z racji swojego pochodzenia. Czuję się przy niej jakoś luźniej, kiedy mogę nawiązywać do niemagicznego świata i nie widzę przy tym zdezorientowanej miny kogoś, kto go zupełnie nie ogarnia. Przywiązałem się do mugoli przez pół roku mojej nieobecności w szkole i czasem nawet zapominam, że wciąż posiadam różdżkę, której mogę już użyć bez żadnych zakłóceń.
Trochę się spieramy, czy zrobić czekoladowe muffiny, czy kokosanki według przepisu mojej mamy, więc ostatecznie staje na obydwu, bo tacy z nas dyskutanci, że inaczej nie dało się tego ugrać. Zastanawiam się, w co moglibyśmy je spakować, kiedy już są gotowe, ale okazuje się, że kiedy skupialiśmy się na składnikach, skrzaty podrzuciły nam kilka kartonowych pudełek. Jestem im za to wdzięczny, choć wszystkie gdzieś zniknęły i nie mogę im podziękować. Czyżby poszły odpocząć, skoro obiad trwał w najlepsze, a my przeoczamy go, pracując nad pierwszym spotkaniem?
- Nie dźwigaj już, napracowałaś się przez cały dzień – mówię, zabierając dziewczynie pudełka. – Dam sobie radę sam – dodaję jeszcze, ale wieżyczka z kartonów urosła na tyle, że muszę podtrzymywać je brodą.
Idziemy na górę, a ja wciąż zapewniam Sol, że nie potrzebuję pomocy, mimo że nawet nie widzę drogi. I w ten sposób źle wyliczam stopnie, przez co potykam się, lądując na posadzce wraz z całym naszym pożywieniem. Dwa pudełka otwierają się, a ciastka rozsypują się wokół.
- Kurwa – klnę, nim zdołam ugryźć się w język, mimo że znajduję się przy damie. – Spoko, ja je zjem, żeby się nie zmarnowały.
Zbieram „zmarnowane” słodycze do pudełek i oznaczam je iksami z pomocą mugolskiego długopisu, który mam w kieszeni spodni. Dziw, że jeszcze nie pękł, rozlewając mi atrament po nogawce. Zrezygnowany przyjmuję jej pomoc, żeby nie zhańbić reszty jedzenia i wracamy do klasy, którą przez cały dzień przygotowywaliśmy.
- Możemy podyskutować we dwójkę. Ktoś nas usłyszy i zajrzy z ciekawości – proponuję. – Ale myślę, że przyjdą. Zawsze przychodzą na pierwsze spotkania.
Nareszcie mogę się rozłożyć na kanapie, co przyjmuję z ogromną ulgą, bo nogi włażą mi w tyłek już od kilku dobrych godzin, ale dawno nie czułem się tak spełniony jak dzisiejszego dnia, bo czuję, że nawet jeśli nie przyczyniłem się w czymś dla całego świata, to przynajmniej dla jednej koleżanki.

Nie przejmujcie się tą epopeją, bo opisałam, jak przygotowali pomieszczenie xD
Powrót do góry Go down


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : -86
  Liczba postów : 1318
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyWto Kwi 02 2019, 00:00;

Po dość... bogatym w wydarzenia weekendzie nie miałam siły wstawać w poniedziałek rano na zajęcia. Miałam tylko z tyłu głowy, że popołudniu ma być spotkanie jakiegoś nowego klubu, które chyba miało polegać na luźnych dyskusjach. To było coś zdecydowanie dla mnie, a że nie zaczynało się o świcie, nie widziałam przeszkód, żeby zebrać się w sobie i ruszyć do Hogwartu. @Ezra T. Clarke przed moim wyjściem również był w mieszkaniu i raczej też planował tam iść, więc dopiłam ostatniego łyka kawy i spojrzałam na niego.
- Idziemy razem na to koło? - zaproponowałam. Większość weekendu leczyłam kaca (także moralnego - o dziwo chyba miałam jeszcze jakąś moralność), ale dzisiaj po wielu godzinach snu wyglądałam na znacznie bardziej żywą. Oczywiście chłopaka najpewniej bawiło moje nieszczęście. Miałam tylko nadzieje, że Wiśnia nie pojawi się na tym spotkaniu. Nie spodziewałam się tego po sobie, ale miałam przeczucie, że w towarzystwie dziewczyny mogę poczuć się bardzo niezręcznie. Scenariusza w którym pojawi się tam z bratem w ogóle nie brałam pod uwagę i nawet nie zamierzałam brać.
W końcu opuściliśmy ciepłe mieszkanie i przedostaliśmy się do Hogwartu. Odnaleźliśmy wskazane miejsce i przekroczyliśmy próg jakiejś zapomnianej, starej klasy. Spojrzałam na @Holden A. Thatcher II i aż przewróciłam oczami. Czy on mnie prześladował? Miałam wrażenie, że gość niedługo wyskoczy mi z kociołka.
- Merlinie, Thatcher, czy ty jesteś ostatnio wszędzie? Czuje się prześladowana - pokręciłam głową i razem z Ezrą zajęłam miejsce na jednej z kanap, na tej, która wydawała się być najwygodniejsza. - Chyba nie jesteś współprowadzącym? Dwa razy bym przemyślała uczestnictwo, chociaż chętnie wyprostuje ci parę pewnie krzywych poglądów - stwierdziłam i dostrzegłam ciastka, które wyglądały dość apetycznie. Bez wahania sięgnęłam po jedno, dochodząc do wniosku, że są przeznaczone dla wszystkich. Nie podejrzewałam, że mogą być dziełem chłopaka, a już na pewno nie, że trafiłam na te, które wcześniej zderzyły się z ziemią. Wgryzłam się w jedno ze smakiem.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyWto Kwi 02 2019, 03:44;

W dyskusjach Dear zawsze brała udział, nawet jeśli czasami mogło się wydawać, że wiele spraw jest Blaithin bardzo obojętnych. Nie chodziło tylko o to, że potrzebowała zgarnąć trochę atencji i uważała, że jej słowa mają wielkie znaczenie (ale rzeczywiście, mimowolnie sądziła, że ma większą świadomość niż reszta ludzi). Lubiła aktywnie uczestniczyć w toczących się rozmowach. Za każdym razem, kiedy akurat na lekcji padł temat wilkołaków lub przy pamiętnej debacie o Kodeksie Tajności, a Blaithin miała okazję wyrazić opinię to robiła to. Odważnie, śmiało z postawą bezkompromisową, zaciętą. Nierzadko agresywną. W jej głowie to inni nie rozumieli lub nie potrafili przyjąć punktu widzenia kogoś mądrzejszego. Świat byłby o wiele lepszy, gdyby wszyscy robili tak, jak ona chciała. Poniekąd dlatego tak mocno kusiło Gryfonkę nauczenie się hipnozy. Wtedy mogłaby bardzo łatwo przekonywać ludzi, pominąwszy zbędne kłótnie i ich nieznaczące, własne opinie. Kiedy tylko dowiedziała się o klubie z tą głupią nazwą - aczkolwiek wszystkie miały idiotyczne - zgłosiła swoje uczestnictwo.
W tym kryła się jedna z wielu sprzeczności kierujących Gryfonką. Chciała dyskutować i wyciągać różne wnioski, decydować o kolejnych krokach i wprowadzać wielkie zmiany w świecie. Rewolucje śniły się Dear po nocach od dzieciństwa. Była w końcu od urodzenia buntowniczką, która w stosunku do prawa nie odczuwała żadnego szacunku, jeśli jej się nie podobało. Z drugiej strony Fire wiedziała, że ludzie są po prostu głupi i nie warto marnować czasu na zdobywanie ich poparcia - zresztą zachowywali się jak chorągiewki na wietrze. Dlatego tak często toczyła samotną, ciężką walkę. Izolowała się, uznając, że lepiej będzie pracować w pojedynkę. Ile było osób, które znały prawdziwe myśli, pragnienia i cele tej drobnej czarownicy? Zazwyczaj karmiła ludzi kłamstwami, więc cudem było, gdy ktoś naprawdę Blaithin znał i rozumiał. To była cena bezpieczeństwa, którego zawsze Gryfonka potrzebowała.
Fire jak zwykle zrobiła swój research, bo ostatnie czego chciała to zostać zaskoczoną. Irving jako przewodnicząca zapowiadała się... zabawnie, znając jej zamiary zostania Ministrem Magii. Do listy członków pomimo swoich licznych i wpływowych koneksji jako ex prefekt już się nie dogrzebała. Ale spodziewała się także i ludzi pokroju Etki, której wkład w dyskusje pamiętała niezbyt miło. Trudno, jakoś to Dear przeboleje. Dowiedziała się po zapisie do klubu, że tematem ich pierwszego spotkania będzie czarna magia. Tym chętniej zabrała się na trzecie piętro zamku (czy ono nie było zakazane? Jakże tematycznie). Przekroczyła próg, słysząc jeszcze ostatnie słowa swojej przeklętej siostry skierowane do Holdena. Co ona się go tak czepiała?
Och, żeby ci ktoś inny czegoś nie wyprostował, Dear...
- Przynajmniej on posiada jakieś własne, a nie wbite ci do głowy przez ojca. - powiedziała, oznajmiając tym samym swoją obecność i rzucając pochmurne spojrzenie Ślizgonce. Oczywiście, przyszła w towarzystwie swojego przyjaciela.
Zaczęła mocno, zbyt mocno. Niemal pożałowała, że nie ugryzła się w język przed wspomnieniem o ich kontrowersyjnym rodzicu. Fire świadoma była swojej hipokryzji. Domyślała się, jak postrzega czarną magię Heaven i jeszcze parę lat temu też tak na to patrzyła. Zbyt wiele skojarzeń z cierpieniem w rodzinnym domu, z członkami rodziny, którzy tytułowali siebie Śmierciożercami, za często wspominane czasy Czarnego Pana przez którego ojciec czwórki rodzeństwa stał się potworem... Obie miały ogromne powiązania z tym, co najbardziej zakazane i plugawe, a jednak Blaithin wyciągnęła ku temu rękę, ba, całą siebie. Dlaczego? To musiałoby wydać się siostrze jasnowłosej całkowicie nielogiczne, gdyby tylko wiedziała.
To musiało być zdradą.
- Jeszcze jest czas, żeby się wypisać, bo ja także jestem członkiem. - uśmiechnęła się do siostry drwiąco. Za bardzo była na niej skupiona, żeby zwracać uwagę na wystrój sali. To nawet lepiej, bo od razu też zaczęłaby krytykować starą klasę, która przypominała teraz główny salon ciotki Polly i nawet przez te herbatki i babeczki pachniało podobnie. Ogarnęła wzrokiem resztę towarzystwa, ale usiadła w fotelu jak najdalej od Heaven. Pomimo, że był wielki i miękki nie rozsiadała się w nim wygodnie. Wręcz przeciwnie, siedziała sztywno.
- Pozwolisz, żeby zaniżała IQ wszystkich w klubie, Irving? - zwróciła się do Sol z uniesioną brwią. Zazwyczaj siostry unikały się nawzajem, więc nie wywoływały tym sposobem poważniejszych kłótni. Ale teraz były w jednym pomieszczeniu i miały ze sobą dyskutować, czego nie udawało im się dokonać od Merlin wie ilu lat. Nie była nawet wdzięczna za to, że została odwiedzona w szpitalu i bynajmniej nie usłyszała przykrych słów. Fire niesamowicie denerwowała obecność Heaven i nie chciała słuchać niczego, co czarownica miałaby do powiedzenia na temat czarnej magii. Spojrzała więc na Irving prawie że ponaglająco, jakby się spodziewała, że Gryfonka odmówi jej siostrze udziału. Który to już raz żałowała, ze nie mogłaby gładko przekonać jej do tego hipnozą? Jedno subtelne zdanie.
I jakoś tak brakowało Fire w tym pokoju Mefistofelesa. Zazwyczaj w mig chwytali to, co druga osoba miała na myśli. Teraz podejrzewała, że może czuć się bardzo wyobcowana.
Powrót do góry Go down


Vinícius Marlow
Vinícius Marlow

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170,5 cm
C. szczególne : krzywy zgryz, dużo pieprzyków, w tym nad górną wargą. Tatuaż na karku, kolczyk w lewym uchu, spora blizna w prawej pachwinie. Na jego ramieniu zwykle siedzi elficzka
Galeony : 702
  Liczba postów : 576
https://www.czarodzieje.org/t16781-vinicius-oliver-marlow-budowa#466597
https://www.czarodzieje.org/t16786-vini-da-vinci#466765
https://www.czarodzieje.org/t16784-vinicius-marlow
https://www.czarodzieje.org/t18404-vinicius-marlow-dziennik
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyCzw Kwi 04 2019, 00:01;

Kluby uczniowsko-studenckie kusiły go ze wszystkich stron. Właściwie najchętniej zapisałby się do każdego, z oczywistym wyłączeniem eliksirów i gotowania, ale miał na tyle rozsądku, by ostatecznie się od tego powstrzymać. Cierpiał na chroniczny i dokuczliwy brak czasu, który zaczął się mniej więcej w połowie listopada i najwyraźniej nie zamierzał się kończyć – przynajmniej do momentu zdania owutemów. Zresztą kogo on próbował oszukać, potem zapewne będzie tylko gorzej.
Niemniej, klub dysputantów był interesującą pozycją na jego liście i nie zamierzał go z niej skreślać; jako osoba zainteresowana sprawami świata – bo za takiego właśnie się uważał – cieszył się na miejsce i grono, w którym można będzie porozmawiać na przeróżne tematy. Kto wie, może niedługo poruszą problem wykorzystywania zwierząt, który szczególnie go interesował?
Przechodząc przez Pokój Wspólny, natknął się na @Makoto Ui i przystanął aby się z nim przywitać. Tchnęła go jednak pewna myśl, która objawiła się rozkwitającym na viniciusowej twarzy uśmiechem.
Hej, Mako, idę właśnie na spotkanie klubu dyskusyjnego – brązowe tęczówki przyjrzały mu się uważnie, chciał dociec czy chłopak robi coś szczególnie zajmującego. Wyglądało jednak na to, że nie był zajęty niczym konkretnym. – Idziesz ze mną? We dwóch zawsze raźniej, a czuję, że może być fajnie.
Poczekał, rzecz jasna, na jego odpowiedź, a potem razem ramię w ramię ruszyli korytarzem. Ze względu na naprawdę niewielki wzrost Makoto, lubił te momenty, gdy szli obok siebie. Napawały go niezbyt zdrowym i uczciwym zadowoleniem, gdyż w końcu miał okazję poczuć się wysoki w towarzystwie drugiego chłopaka.
Mamy gadać o czarnej magii, nie mogę się doczekać. – wsunął ręce do przepastnych kieszeni miękkiej bluzy w kolorze musztardowym. Loczki podskakiwały radośnie w rytm jego energicznych kroków. – Ciekawe ile osób będzie za, jeśli w ogóle ktokolwiek...
Dla niego oczywiste było bowiem to, że czarna magia jest zła. Właściwie... nie zastanawiał się nad tym nigdy, po prostu przyjmując ją jako dziedzinę zakazaną. Może właśnie dlatego wizja dyskusji napawała go takim entuzjazmem? Był to przecież najlepszy możliwy moment aby przezwyciężyć ignorancję w tym temacie i zacząć to rozważać. Nie mylić z „popierać”.
Otworzył drzwi i nim jeszcze wszedł do środka, rozejrzał się z progu. Powiódł spojrzeniem po pomieszczeniu, które nabrało całkiem przytulnego wyglądu, a następnie po zebranych tam osobach. Uśmiechnął się, lecz głównie ze względu na Sol, reszta towarzystwa nie napawała go bowiem szczególnym entuzjazmem. Nie okazywał tego, ba, starał się o tym nie myśleć... z jednym wyjątkiem – obiecał sobie, że przyjrzy się uważnie @Holden A. Thatcher II, skoro jego przyjaciółka postanowiła się z nim zakumplować. Właściwie jego obecność w klubie dyskusyjnym bardzo ułatwiała mu to zadanie.
Cześć... ooo, macie babeczki czekoladowe! – oczy mu zabłyszczały w chwili gdy zobaczył słodycze. Wszedł do środka i od razu sięgnął po jedną z nich, bez wahania zatapiając w niej zęby i wydając przy tym z siebie cichy pomruk zadowolenia.
Powrót do góry Go down


Makoto Ui
Makoto Ui

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Wzrost : 161 cm
C. szczególne : blizna na prawej ręce idąca od środkowego palca, aż do łokcia
Galeony : 44
  Liczba postów : 43
https://www.czarodzieje.org/t17185-ui-makoto-desu
https://www.czarodzieje.org/t17196-listonosz-mako#480892
https://www.czarodzieje.org/t17186-makoto-ui#480724
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyCzw Kwi 04 2019, 01:10;

Pokój Wspólny mógł równie dobrze być jego własną sypialnią, bo Mako spędzał tam ogromną masę czasu próbując się zaznajomić z nową szkołą. Był tutaj ledwo parę miesięcy, ale i tak nadal nie potrafił spamiętać wszystkich przejść, zajęć, czy choćby spotkań towarzyskich uczniów. Całe szczęście, że udało mu się nawiązać kontakt z Viní'm dosyć szybko, bo Ui już był gotowy się pogrążać we wspomnieniach z Japonii.
- Klubu dyskusyjnego...? - powtórzył ściągając energicznie z głowy książkę, nad którą ślęczał od godziny. Natychmiast ją zamknął i przeskoczył zwinnie przez kanapę z szerokim uśmiechem na twarzy. - Jak ty prowadzisz to idę w ciemno. Mam dość gubienia się na dzisiaj.
Ruszył zaraz za swoim młodszym kolegą, czego nie w sposób było stwierdzić porównując ich wzrost, ale Mako przy wszystkich wyglądał jak karzełek. Ah, te Japońskie geny.
- Hmmmmm, czarna magia? A to ciekawe... - Czarne oczy chłopca rozświetliły się nagle jeszcze większym entuzjazmem, ale pozwolił sobie resztę komentarzy zachować na rzekomy klub dyskusyjny. Bardziej niż sam temat, interesowali go ludzie jacy o nim będą rozmawiać, a w związku z tym, gdy weszli do sali pierwsze co rzuciło się Puchonowi w oczy to... kokosanki. Co? Ludzie? Jacy ludzie? Przekąski. Rzucił się na nie równocześnie z towarzyszem.
- Ossu - przywitał się rzucając odruchowo japońskie słówko z pełną buzią łakoci po Vinim, dopiero teraz przyglądając się reszcie ludzi. Przeżuł na szybko te kokosankii po połknięciu dodał. - To tego, klub dyskusyjny, tak? Czarna magia i te sprawy?
Powrót do góry Go down


Sol Irving
Sol Irving

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 150
C. szczególne : Blizny na torsie i ramieniu
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 212
  Liczba postów : 267
https://www.czarodzieje.org/t17129-sol-irving
https://www.czarodzieje.org/t17136-niebla#478388
https://www.czarodzieje.org/t17130-sol-irving
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyCzw Kwi 04 2019, 16:35;

Miała wyrzuty sumienia, że to @Holden A. Thatcher II ciąga największe rzeczy, kiedy oryginalny plan był taki, że poradzi sobie sama. Oczywiście dałaby radę (przynajmniej ona była o tym przekonana), ale chłopak nie za bardzo dopuścił ją do dźwigania mebli, więc znosiła jedynie dekoracje i przy większych rzeczach jak kanapa bez pytania łapała i starała się pomóc chłopakowi, bo to raczej nie były rzeczy do przeniesienia dla jednej osoby. Nie przyznawała się do tego przed sobą, ale pewnie gdyby ona miała to wszystko targać, mogłoby jej nie starczyć sił na prowadzenie kółka. Albo oddechu.
- Okej, skoro będziesz podlewać to zgoda, ale uprzedzam, że ja nie mam ręki do kwiatów, więc tak czy inaczej pewnie zwiędną. Nienawidzą mnie - podsumowała swoje obawy. Właśnie dlatego na ogół omijała zielarstwo szerokim łukiem, a w domu nie trzymała nawet pojedynczych kwiatów. To zawsze kończyło się tragicznie.
Pieczenie było dla nich prawdziwą przyjemnością. Tym razem nie eksperymentowali zbyt dużo, bo Sol nie zamierzała zniechęcać ludzi oryginalnymi, ale niejadalnymi słodyczami. Przygotowali dwie bezpieczne opcje, które każdemu powinny smakować.
- Ja się nadźwigałam? Ty poprzenosiłeś najcięższe rzeczy - zaprotestowała, ale chłopak nie słuchał jej i uparł się, że sam poradzi sobie z całą stertą wypieków. Cóż, jak się okazało, nic bardziej mylnego. Spojrzała na niego rozbawiona, kiedy opuścił babeczki i pokręciła głową. - Tak to właśnie jest, jak chce się robić wszystko samemu... - powiedziała spokojnie, chociaż sama była właśnie takim typem osoby.
Kiedy dotarli na miejsce naprawdę stresowała się, że cały ten pomysł nie wypali. Na szczęście jej wątpliwości zostały rozwiane, kiedy dwie pierwsze osoby przekroczyły próg pomieszczenia. Przynajmniej nie zostali sami. To był niewątpliwy plus, ale trochę mniej motywujące było to, że pierwszą osobą która się pojawiła był @Ezra T. Clarke. Zamierzał się z niej ponabijać? Nawet jeżeli faktycznie przyszedł podyskutować to i tak pewnie uda mu się po drodze zdenerwować ją z dziesięć razy. Jedyną jasną stroną pojawienia się krukona mogła być nadzieja, że przyjdzie razem z Leonardo, ale na to się chyba nie zapowiadało, bo wszedł w towarzystwie słabo znanej jej ślizgonki. Jak się okazało, ona z kolei nie miała najlepszej relacji z Holdenem, przynajmniej nie brzmiało to jak miłe przywitanie. Już otwierała usta, żeby powstrzymać ją przed zjedzeniem babeczki z ziemi, ale nie zdążyła. Skoro już się w nią wgryzła opcję z niemówieniem uznała za znacznie milszą. Nie była tylko pewna, czy gryfon ją wybierze.
Kolejna pojawiła się @Blaithin ''Fire'' A. Dear co akurat bardzo ją ucieszyło. Dziewczyna wbrew pozorom chyba była całkiem lubiana i miała nadzieje, że jej obecność zachęci innych. Zresztą - zachęci też tych, którzy za nią nie przepadają, bo w końcu klub był dyskusyjny i kłótnie były jak najbardziej na miejscu. Grunt, że była popularna. Poza tym, gryfonka jej imponowała pod wieloma względami i czuła wobec niej duży szacunek.
Kłótnie były wskazane, ale wypominanie jakichś osobistych niesnasek nie mogło się skończyć dobrze. To od razu zaniepokoiło Sol, szczególnie, że między siostrami ciężko było zachować wystarczająco duży dystans. W dodatku słowa Fire postawiły ją w nieciekawym położeniu.
- Nie mam takiej mocy, każdy może uczestniczyć w spotkaniach - powiedziała natychmiast, mając nadzieje, że pomoże fakt, że to naprawdę nie zależy od niej. Sol nie była głupia, wiedziała, że nie najmądrzejszym jest posiadanie w Fire wroga, albo w ogóle opowiadanie się po którejkolwiek ze stron.
Po chwili dołączyły kolejne dwie osoby, @Vinícius Marlow i @Makoto Ui. Przywitała oboje uśmiechem, uznając, że ilość osób która się zebrała już teraz jest całkiem satysfakcjonująca. A spodziewała się jeszcze spóźnień.
- Hejka, tak, siadajcie i częstujcie się, powoli zaczynamy i najwyżej ktoś do nas dołączy - stwierdziła, zerkając na zegarek, który również umieścili na ścianie. Nie było żadnych przeszkód, żeby już zaczynać, więc rozejrzała się po wszystkich. - Okej, na początek chciałam powiedzieć, że będziemy spotykać się co miesiąc i dyskutować na różne tematy, niekoniecznie wybrane przeze mnie. Mam co prawda dwie propozycje na kolejne spotkanie, ale przy wyjściu będziecie mogli zagłosować którą opcję wolicie, a w między czasie zapisać na tablicy swoją własną - wskazała na starą tablice za sobą, na której były już zapisane dwa tematy. - Dzisiaj porozmawiamy o czarnej magii. Temat jest dość ogólny, ale chodzi mi głównie o to, czy powinniśmy uczyć się w szkole więcej na ten temat. Czy uważacie, że nauka zaklęć obronnych jest wystarczająca, czy powinniśmy też znać zaklęcia czarnomagiczne same w sobie? No i co myślicie w ogóle o istnieniu działu ksiąg zakazanych? O ile w przypadku uczniów może to mieć dużo sensu, to czy nie powinien być otwarty dla studentów, którzy są już jednak dorośli? - zapytała spokojnie, swoją opinie póki co trzymając na później. Chciała, żeby każdy przedstawił swoje stanowisko i żeby wywiązała się z tego jakaś konstruktywna dyskusja. Wzięła łyka herbaty i zerknęła na nich, zastanawiając się, kto pierwszy będzie miał ochotę wyrazić swoje zdanie.




Tematy zapisane na tablicy to:
1. Trzymanie skrzatów - podtrzymanie ważnej tradycji, czy niewolnictwo?
2. Czy życie mugola jest gorsze od życia czarodzieja?
Głosujcie pod postami, nie musi być pod tym, bo wciąż można dopisać swoje opcje na tablicy. Tylko to też podkreślcie pod postem!
Powrót do góry Go down


Cecilia "Cissi" I. Aimont
Cecilia

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 30
  Liczba postów : 31
https://www.czarodzieje.org/t17209-cecilia-cissi-irene-aimont
https://www.czarodzieje.org/t17215-cecilia-cissi-irene-aimont#481392
https://www.czarodzieje.org/t17211-cecilia-cissi-irene-aimont
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyPią Kwi 05 2019, 00:07;

Serce Hogwartu stanowili uczniowie. Cztery różne wspólnoty, ta sama rasa ludzka. Dziwne zatem było to, iż wprowadzono podział na domy. Owszem, ma to na celu umożliwić rywalizację, aczkolwiek w moim osobistym odczuciu sprawia jedynie większe kłopoty, niż mogłabym kiedykolwiek przypuszczać. Za duże granice były wyznaczane przez różne grupy społeczne - ludzi wypchanych albo przez cechy charakteru, albo przez krew. Na szczęście trafiłam tam, gdzie poczułam się zwyczajnie dobrze. Może Tiara Przydziału nie miała zbyt łatwo, co nie zmienia faktu, iż przyjęłabym każdy z domów z należytym szacunkiem. Nie szufladkuję ze względu na pochodzenie oraz ujawniające się cechy charakteru - choć niektóre stereotypy są dość trudne do usunięcia. Do wypłukania. Niech każdy myśli sobie to, na co ma ochotę, choć mowa nienawiści bywa wyjątkowo kuszącym zakazanym owocem, na który nigdy wcześniej się nie skusiłam.
Dotarłam zatem przez najrozmaitsze korytarze, starając się zachować tym samym należyty spokój. Nie wiedziałam jednak, czy aby na pewno spełnię jakiekolwiek wymagania klubu. Dowiedziałam się tylko, iż stanowi on możliwość poznania zdania innych osób uczęszczających do Hogwartu. I nawet jeżeli trzymam się zazwyczaj z boku, nie wychylając poza należyte obszary, to jednak ciekawość wzięła w górę jednocześnie ze zdrowym rozsądkiem, w związku z czym udało mi się dotrzeć do miejsca spotkania zgromadzenia. Otworzyłam drzwi, pociągając jednocześnie za klamkę, która wykonana była z dość przyjemnego materiału, gdy zapach starej klasy, dotarł do moich płuc.
Nie wiedziałam, kto dokładnie znajduje się w środku. Nie byłam pewna, czy aby na pewno jestem tam potrzebna, aczkolwiek wykonałam ostrożne parę kroków do przodu, mając tym samym nadzieję na spokojne dotarcie do odpowiedniego miejsca. Niestety - aby nie wywołać zbędnego zamieszania, oparłam się odrobinę plecami o ścianę. - Cześć. Mam nadzieję, że się nie spóźniłam. - wypowiadając te słowa w stronę zgromadzonych (a na pewno paru było, sądząc po szmerach, słowach), miałam nadzieję, że uda mi się jakoś zyskać ich zaufanie, pokrywając twarz delikatnym uśmiechem. A nie litość. Litość była odpowiednia, aczkolwiek zazwyczaj chciałam działać samodzielnie. Niestety, w chwili obecnej zmuszona zostałam do podpierania ściany, a przez gardło nie potrafiło przejść zapytanie. Jedynie skupienie się pozwoliło na zobaczenie niewielkich cząstek magii płynącej w istotach, ale czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Nie znałam dokładnej ścieżki, nie wiedziałam, czy coś innego znajduje się na trasie prowadzącej do najbliższych osób, dlatego nie ryzykowałam, czekając na dalsze słowa zgromadzonych.
Powrót do góry Go down


Aiden Nic'Illeathian
Aiden Nic'Illeathian

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : Tatuaż pod obojczykiem: "Envole-moi"
Galeony : 57
  Liczba postów : 65
https://www.czarodzieje.org/t17207-aiden-nic-illeathian
https://www.czarodzieje.org/t17212-aiden-nic-illeathian-rufus
https://www.czarodzieje.org/t17208-aiden-nic-illeathian#481299
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyPią Kwi 05 2019, 00:28;

Kółko dyskusyjne wydawało się bardzo przyjemną formą odreagowania po wszelkiej maści stresujących sytuacjach związanych z nauką. Z drugiej zaś strony mogło stanowić element zapalny biorąc pod uwagę to, jak bardzo Aiden bierze do siebie wszystkie kłócące się z jego światopoglądem idee. Mimo wszystko uważał, że może zdoła mu się opanować emocję i wyznawać tolerancję na inne patrzenie na świat. Nie musiał się przecież z nim zgadzać. Musiał jedynie to tolerować. Kółko dyskusyjne było swego rodzaju sposobem dla blondyna na walkę z jedną z jego przywar, jaką było uciekanie od konwersacji w momencie, w którym ktoś nie wykazywał entuzjazmu tym co głosi chłopak. Może właśnie tutaj uda się jakoś opanować tą niewygodną przywarę.  
Powoli przemierzając szare, szkolne korytarze zaznajamiał się z motywem przewodnim tego spotkania. Czarna magia - była z jednej strony przyczyną, ale mogła być też również rozwiązaniem. Wyjątkowo poglądy chłopaka na ten temat były stosunkowo wolne. Uważał, że każda wiedza powinna być dostępna dla ludzi, a jedynie jej wykorzystanie karane. W ten oto sposób osoby podatne na dany czynnik są w stanie zgłębić jego konkretną naturę i zapewne ma szanse poskutkowania lepszą zdolnością obronną. Nie szukając daleko w głowie chłopaka ukazał się przykład lecznictwa. Nie da się znaleźć lekarstwa na chorobę czy też schorzenie bez dokładnego zbadania jego przyczyn, zaznajomienia się z istotą owej słabości.  
Dalsze dywagacje mógłby ciągnąć dalej, ale znalazł się już w wyznaczonym miejscu zaledwie delikatnie się spóźniając. Nie chcąc nikogo rozpraszać, wsunął lekko głowę do sali obserwując, że jeszcze nie pojawiły się żadne wybuchy związane z ogólną i wzajemną dezaprobatą. Za całą głową poszedł również tors i nogi, kiedy zorientował się, że właśnie przeszli do rozpoczęcia tego, co mogło spowodować ciekawą wymianę światopoglądową. Skinął lekko głową w kierunku zgromadzonej w środku grupy i starając się nie przerywać wtrącił.  
- Przepraszam, nie chciałem się spóźnić. - Uśmiechnął się w kierunku dziewczyny, która wyglądała na przywódcę, a raczej personę odpowiedzialną za całe koło. - Mam nadzieję, że nie przegapiłem niczego istotnego. - Dodał.  
Chłopakowi zdawało się po ogłoszonej chwilę potem zachęcie, że znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. Przysłuchiwał się dokładnie temu co mówiła @Sol Irving, jednocześnie zauważając w śród tłumu Cecilie. Podszedł do niej powolnym krokiem wyciągając w jej kierunku dłoń i kładąc ją na jej ramieniu.  
- Chyba się od siebie nie uwolnimy, patrząc na to jak często na siebie ostatnio wpadamy. - Powiedział przyciszonym głosem w kierunku blondynki tak, by tym samym nie wytrącić z pantałyku przewodniczącej tego zgromadzenia.  
Postanowił zaczekać na kogoś kto pierwszy wypowie się w tym temacie. Nie chciał specjalnie wybijać się na pierwszy plan, bo raz nie dość, że się spóźnił to dwa, dla co poniektórych jego poglądy mogą wydawać się trochę nazbyt otwarte. W międzyczasie zlustrował również tematy, które były zapisane na tablicy.  Podniósł prawy kącik ust w geście uśmiechu. Tutaj też ma co nieco do powiedzenia, także to spotkanie może okazać się dla niego ciekawym miejscem sporów i faktycznej dyskusji. Swoistego rodzaju uczty ludzi inteligentnych, mających ochotę coś powiedzieć i zaprezentować konkretne stanowisko. Zapowiadało się szalenie ciekawie.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyPią Kwi 05 2019, 16:43;

Warto było dyskutować; Ezra nie potrzebował żadnych zachęt do wpisania się na listę osób lubiących sobie postrzępić język dla własnej satysfakcji przy ciasteczkach i herbacie. Dobrze wspominał lekcję mugoloznawstwa, na której kulturalnie - lub, w niektórych przypadkach, nie do końca - omówili sens kodeksu tajności. Nie był tu tylko dlatego, że lubił dzielić się własnymi przemyśleniami ani tym bardziej dla denerwowania przewodniczącej raczkującego klubu, choć zapewne taka myśl @Sol Irving mogła przemknąć przez głowę. Był tu, ponieważ lubił słuchać ludzi i poszerzać własne horyzonty myślowe; na co dzień nie zaprzątał sobie głowy kwestiami filozoficzno-moralnymi, choć niewątpliwie na wiele tematów miał opinie, nawet jeśli nigdy nie zostały one dokładnie wypowiedziane. To była dobra okazja, by poznać je wielowymiarowo i zweryfikować - choć nie przychodził tu z brakiem przekonania o słuszności własnych poglądów, był otwarty na ich modyfikację. Nie miał się za wszechwiedzącego i nie zakładał odgórnie, że nie znajdzie wśród dyskutujących osoby z wartościową opinią, w końcu każdemu, nawet takiej Sol Irving, zdarzało się powiedzieć coś mądrego.
Miłą niespodzianą okazała się chęć @Heaven O. O. Dear do uczestniczenia w rozmowach. Ezra tak naprawdę nie dawał jej wielkich szans na wygrzebanie się ze swojego metafizycznego kokonu, który uwiła, lecząc się po... świętowaniu zwycięstwa. Lub pocieszaniu kapitana przegranych? Trudno było stwierdzić.
Do sali udało im się przyjść na tyle wcześnie, że mogli nawet swobodnie wybrać sobie kanapę, na której chcieli usiąść. Posłał Gryfonce promienny uśmiech; to w końcu nie było tak, że jej nie lubił. Traktował ją po prostu z lekkim pobłażaniem, uznając za zabawne, jak zawsze oburzała się jego słowami. Zniechęcanie jej do siebie nie było celem samym w sobie, a raczej nieuniknioną konsekwencją.
- Przytulnie - skomentował tylko, rozsiadając się, ale na razie niczym nie częstując. Tym razem to Heaven przejęła na siebie rolę denerwowania wszystkich w okolicy; sam do Holdena się nie odezwał, mając do niego stosunek dosyć ambiwalentny. Skinął więc mu jedynie głową.
Zabawnie zaczęło się robić, kiedy do pomieszczenia weszła @Blaithin ''Fire'' A. Dear - podparł się o boczne oparcie, dłonią zakrywając usta, na których błąkał się uśmieszek. Nie wtrącał się między siostry, może dlatego, że trudno było zachować lojalność wobec nich obu. Zresztą, Heaven miała całe życie, aby nauczyć się bronić przed docinkami Fire.
Ogólnie Ezra pozostawał cicho, jedynie witając się z przybywającymi członkami, z których jakimś dziwnym trafem, kilku nie znał. Najwyraźniej nawet szare myszki zostały wywabione możliwością wypowiedzenia własnego zdania, którego, chcąc nie chcąc, reszta musiała wysłuchać. Najwyraźniej jednak potrzebowali jakiejś zachęty.
- To może ja zacznę, skoro nikt nie ma ochoty - odezwał się, pytająco wodząc spojrzeniem po członkach klubu. Rozumiał, że czasami łatwiej było zgodzić się lub nie niż samodzielnie wysnuwać konkretną tezę. Na szczęście Clarke nie miał z tym problemu.
- Niezależnie od tego, jakie doświadczenia z magią mieliśmy wcześniej, odkąd przyszliśmy do Hogwartu, zostało nam narzucone, jakimi zaklęciami możemy się posługiwać, a jakimi nie. Tak naprawdę mało kto z nas wie, czym dokładnie jest czarna magia. W naszych głowach funkcjonuje pojęcie, bez konkretnego pokrycia, prawdopodobnie z trzema wyjątkami, co z kolei budzi ciekawość i kusi do poszukiwania na własną rękę, a to już może kończyć się różnie. - Sam należał do osób, które przewertowały kilka pergaminów na zakazane tematy, choćby przy okazji, gdy czytał o hipnozie. I nie uważał, że była to wiedza bezsensowna lub niewłaściwa, nawet jeśli w perspektywie wielu wydarzeń, bezużyteczna. - Myślę, że każdy z nas powinien mieć większą wiedzę na temat, podkreślmy, teorii czarnej magii. Wydaje mi się, że warto uzmysłowić dzieciakom, dlaczego w zasadzie zaklęcie te są zakazane. Bo zacznijmy od tego, że to nie jest wymysł tej szkoły, ale element prawa czarodziejów. To chyba naturalne, że szkoła nie udostępnia środków, które mogłyby pchnąć mniej rozsądnego ucznia w stronę przestępstwa. A tego nie da się uniknąć, skoro w zasadzie każde zaklęcie czarnomagiczne ma na celu przyniesienie bólu i cierpienia. Jeśli pytasz, czy powinniśmy być w tych tematach bardziej uświadomieni, tak. Ale jeśli sprawa dotyczy wprowadzenia przedmiotu, na którym ćwiczyłoby się je w praktyce, nawet na fantomach, to się z tym nie zgadzam. Tyle na początek.
Powrót do góry Go down


Cecilia "Cissi" I. Aimont
Cecilia

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 30
  Liczba postów : 31
https://www.czarodzieje.org/t17209-cecilia-cissi-irene-aimont
https://www.czarodzieje.org/t17215-cecilia-cissi-irene-aimont#481392
https://www.czarodzieje.org/t17211-cecilia-cissi-irene-aimont
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptySob Kwi 06 2019, 22:33;

Nie wiedziałam, co mam dokładnie robić na tym kółku. Wstrzymywać się od głosu, a może jednak podjąć się jakichś bliżej nieokreślonych akcji? Zazwyczaj zachowywałam się spokojnie - tym razem jednak możliwość dyskusji wydawała się być wyjątkowo słabym pomysłem. Wypowiadanie się w gronie szerszych odbiorców wieńczy ryzykiem ewentualnego ośmieszenia lub znalezienia sobie wrogów. A także przyjaciół, choć to zależne było od głoszonych przez siebie poglądów. Stałam cicho, opierając się o ścianę, skupiając wszystkie działające zmysły na tym, co znajdowało się w dawno nieużywanej sali. Teraz służyła ona za miejsce spotkań osób skłonnych do wymiany własnych poglądów. Zastanawiało mnie, co dokładnie zachęciło moją osobę do odwiedzenia tego miejsca: chęć poznania zdań, chęć pobycia w gronie ludzi, a może próba przełamania własnych słabości w celu uzyskania większej śmiałości, która kiedyś by mi się przydała? Nie wiedziałam. Nie mogłam myśleć o sobie, gdy inni potrzebowali atencji. Skupiłam się zatem na tym, co dalej się przytrafiło - otworzenie drzwi przez kolejnego spóźnionego ucznia napełniło świeżym powietrzem stare miejsce prowadzenia zajęć. Był to pozytywny aspekt, zważywszy chociażby na to, że byłam w stanie wyczuć drobinki kurzu drapiące moje gardło - a może to tylko złudzenie, nad którym nie potrafiłam w żaden sposób zapanować? Zacisnęłam mocniej palce na własnej dłoni - nie, to nie tak.
Głos wyrwał mnie z morza własnych myśli, które wędrowały do różnych fragmentów sylwetki. Spojrzałam w jego stronę, aczkolwiek nie zarejestrowałam żadnego obrazu - choroba skutecznie odebrała mi możliwość korzystania z uroków tego, co inni posiadają. W pewnym stopniu fakt tego, iż wcześniej poruszałam się po Hogwarcie podczas opóźniania skutków choroby, działał na moją korzyść - nie musiałam wszędzie korzystać z pomocy chętnych do towarzyszenia mi osób. Do tego ciągle skupianie się nie było przyjemne - przemęczało. Dziwi mnie to, iż niektórzy są w stanie działać tak na pełnych obrotach przez cały dzień, zajmując wyjątkowo poważne stanowiska. To raczej nie jest dla mnie.
Myślę, że to jest pozytywny zbieg zdarzeń. — posłałam mu delikatny uśmiech, czując dłoń znajdującą się na ramieniu. Słowa wypowiedziałam szeptem. — Zainteresowany przebiegiem kółka? — rzuciłam drobnym pytaniem. Dłoń znajdującą sie na ramieniu. To dobrze. Oznaka tego, iż prawdopodobnie chce wzbudzić we mnie zaufanie. Odbieranie mowy ciała było tym bardziej utrudnione, że nie mogłam widzieć jego mimiki twarzy. Uśmiechał się? A może jednak podchodził z rezerwą, kryjąc emocje we własnej duszy? Nie mogłam tego stwierdzić. Na lewo i prawo targało mnie zatem przeczucie, wysoce rozwinięta intuicja.
Dopiero później rozpoczęła się dyskusja. Z początku nie zamierzałam nic mówić, dając w pełni wymiar wypowiedzi jednemu z uczniów. Po części było to miłe, bo nikt nie zmuszał mnie do wypowiadania własnego zdania, zatem zawsze mogłam coś wtrącić, zasugerować. I wcale nie musiałam się pod tym podpisywać, choć należałoby pozostawić chociażby inicjały. Znaczenie czarnej magii... Nie oszukiwałam się zbytnio, przeglądając zwoje znajdujące się w moim umyśle, gdzie były uporządkowane i starannie umiejscowione we własnych czterech ścianach. Mało o niej wiedziałam, a to, co powiedział chłopak, świadczyło o tym, iż rzeczywiście wiedzą teoretyczną nie możemy się popisać. Jak uniknąć zagrożenia, skoro nie wiemy, czego mamy się wystrzegać? Jak mamy zauważyć fałszywy akord w czyimś zachowaniu, skoro trzy zaklęcia niewybaczalne to tylko kwintesencja całokształtu wiedzy zakazanej? Przegryzłam delikatnie policzek od środka.
Osobiście uważam, jeżeli mogę coś dodać... — rozpoczęłam, przełykając cicho ślinę. — że wiedza teoretyczna rzeczywiście byłaby przydatna, chociaż im człowiek mniej wie, tym lepiej śpi. W podręcznikach przewijają się głównie trzy zaklęcia, które są zakazane i grożą pobytem w Azkabanie. Zaklęcia, którym nie da się przeciwdziałać. — na chwilę zatrzymałam się. Czy dobrze mówiłam? Nie za głośno, nie za cicho? Nie wiedziałam. — Nie wiem, ile znajduje się klątw, tudzież czarów, które oddziałują na człowieka z takim okrucieństwem. Myślę jednak, że gdyby poznać choć podstawy, moglibyśmy zaobserwować, że na kogoś bliskiego rzucono czarnomagiczne zaklęcie bądź zastosowano zakazane przedmioty - i tym samym odpowiednio zainterweniować. — zakończyłam. Nie chciałam więcej dodawać. To miało być tylko wyrażenie zdania - oczywiście innymi zaklęciami ofensywnymi można równie dobrze zaszkodzić. Człowiek decyduje o tym, jaką ścieżkę wybiera, nawet jeśli jest podatny na wpływy innych. Do skrzywdzenia nawet nie potrzeba znajomości czarnomagicznych, gdyż nawet nożem, z którego korzysta się codziennie do przygotowania potraw, można poważnie zaszkodzić. Wszystko zależy od intencji.
Czekałam na dalszy przebieg zdarzeń.
Powrót do góry Go down


Makoto Ui
Makoto Ui

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Wzrost : 161 cm
C. szczególne : blizna na prawej ręce idąca od środkowego palca, aż do łokcia
Galeony : 44
  Liczba postów : 43
https://www.czarodzieje.org/t17185-ui-makoto-desu
https://www.czarodzieje.org/t17196-listonosz-mako#480892
https://www.czarodzieje.org/t17186-makoto-ui#480724
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyNie Kwi 07 2019, 01:57;

- Coooooooooooooooooooooooooo? - zawył z szeroko otwartymi oczami i ustami w czystym szoku. Był szczerze zaskoczony i lekko nawet przerażony swoimi kolegami i koleżankami zainteresowanymi czarną magią. Jemu, na samą myśl o tym, przelatywały ciary po całym ciele i oblewał go zimny pot.
- O nie! Nienienienienienie. - Natychmiastowo się sprzeciwił energicznie kręcąc głową. Równocześnie sięgnął po kolejną kokosankę, stojąc ciągle przy stole z przekąskami, bo już wiedział, że spotkanie dyskutantów nie obejdzie się bez cukru w jego żyłach, a dodatkowo nawet chyba i tak nie był w stanie siedzieć teraz spokojnie. - Powinno się w ogóle zakazać wymawiać słowa "czarna magia", a wszystkie te zbiory ksiąg zakazanych w każdej szkole powinny już dawno zostać usunięte i spalone. - Zaznaczył gwałtownie wymachując rękami rozsiewając kawałki kokosa na prawo i lewo. - Po co oni w ogóle je tutaj trzymają, kiedy i tak są ZA-KA-ZA-NE?! Ciekawość to jedno, ale autentyczne uczenie się o TYM to już inna sprawa. Nikt, kto z czarnej magii korzystał, nie skończył dobrze, więc powinniśmy... - kokosanka wylądowała w ustach Mako. - ...skupiś se na fym co dobfe. - Dokończył, znowu z pełną buzią, ale poza tym już nic więcej nie dodał. Skupił się na przeżuciu słodyczy w ustach i rozglądał się po pokoju czekając na dalszy rozwój sytuacji. Założył przy tym ręce na siebie, bo nie miał pojęcia co z nimi zrobić poza ciągłym pożeraniem łakoci ze stołu, a to nie było zbyt dobre posunięcie.
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyNie Kwi 07 2019, 14:35;

- Dlatego nawet ich nie ruszaj – przestrzegam @Sol Irving, grożąc jej teatralnie palcem. Kwiatki pozostaną pod moją opieką i nikt nie ma prawa ich ruszać. A gdyby jakiś kot postanowił się tu przypałętać i trochę je podgryźć, raczej skończy marnie, niezależnie od tego, jak bardzo lubię zwierzęta. Właściwie to za tymi szczurojadami nie przepadam, z wyjątkiem jednej jedynej Tofu, która została w domu, by nie zgubiła się w zamku, zważywszy na to, jak maleńka jeszcze jest.
- Nie komentuj – mówię, jednak uśmiecham się do niej, żeby nie uznała tego za jakąś groźbę, gdy już zbieram się z podłogi i ostatecznie trafiamy do siedziby naszego koła.
Lekko przysypiam na kanapie, gdy drzwi otwierają się niemalże z hukiem. Albo takie jest tylko moje wrażenie, bo przez zmęczenie nieco wyostrzyły mi się zmysły i przez to każdy dźwięk wydaje się dwa razy głośniejszy niż w rzeczywistości.
- Ja tu tylko sprzątam – rzucam dla żartu w stronę @Heaven O. O. Dear, wzruszając ramionami. Staram się zachować spokój, bo nie chcę zepsuć Sol pierwszego spotkania jej koła, chociaż patrząc na to, że wciąż są to zajęcia dotyczące dyskusji – a zatem chyba w większej części kłócenia się ze sobą, zanim wyćwiczymy jakąś normalną rozmowę – niedługo mogą się tu zadziać gorsze rzeczy. Kiwam jeszcze głową na powitanie @Ezra T. Clarke, który robi dokładnie to samo, nie odzywając się do mnie ani słowem, za co jestem wdzięczny Fortunie, bo jeszcze bym się ostatecznie nie powstrzymał i rzucił coś niemiłego.
- Hmm, to może na następnym spotkaniu porozmawiajmy o tym, czy warto słuchać rodziców – wtrącam się do „sprzeczki” Heaven i @Blaithin ''Fire'' A. Dear na swój własny temat, żeby trochę rozluźnić atmosferę, chociaż czuję w kościach, że raczej nie skończy się to za dobrze, zwłaszcza że rodzeństwo Dearów, nieważne z której odnogi, w jednym pokoju zawsze wróży kłopoty.
- Dobre? – pytam Ślizgonkę, gdy zajada się ciastkami, ledwie powstrzymując się przed parsknięciem śmiechem, bo sięgnęła do pudełka oznaczonego X, czyli tego, które upadło na podłogę. Może złapie nieco odporności dzięki kurzowi z posadzki, ale nie będę jej w tym uświadamiał. – Piekliśmy je razem z Sol – dodaję tylko, zastanawiając się, jak na to zareaguje.
Dalszej sytuacji tylko z uwagą się przyglądam, przesuwając nieco na kanapie, by zrobić więcej miejsca, bo zaczynają się schodzić różni ludzie. Siadam po turecku, kierując wzrok z jednej Dear na drugą, jakby grały w tenisa i odbijały między sobą piłeczkę. Chociaż w ich przypadku przydałyby się bardziej pałki i tłuczek, by stwierdzić, która z nich uderzy mocniej i bezkonkurencyjnie pokona siostrę. Jeszcze na dobre nie zaczęła się główna dyskusja w klubie, a już mamy przedstawienie, którego właściwie nawet się spodziewałem.
Potem pojawia się para Puchonów, wśród których rozpoznaję przyjaciela Gabrielle. Ten przygląda mi się przez chwilę, ale staram się na to nie zwracać uwagi, chociaż prawdopodobnym jest, że mam po prostu coś na twarzy, zważywszy na to, że przyszliśmy tu prosto z kuchni.
- Tylko nie bierz tych z pudełek z iksem, bo spadły na podłogę – mówię, przestrzegając @Vinícius Marlow, zupełnie zapominając o tym, że miałem tego nie wspominać, żeby Heaven się o tym nie dowiedziała. No cóż, już za późno, więc tylko odwracam w jej stronę wzrok, żeby sprawdzić, jak zareaguje na tę wieść.
W końcu Sol wychodzi na środek, przedstawiając plan spotkań, o którym już mi wcześniej opowiadała, ale teraz mówi o nim o wiele bardziej konkretnie, tak jakby przez cały dzień układała sobie tę wypowiedź w głowie. W międzyczasie przeciągam się, unosząc ręce do góry, by nieco się rozbudzić, ale gdy pada propozycja podania tematów, zostawiam w powietrzu tylko jedną rękę, tak jakbym się zgłaszał na zajęciach (co w sumie się raczej nie zdarza).
- Nadal jestem za tematem o rodzicach – stwierdzam, nawiązując do mojego wcześniejszego, raczej luźnego pomysłu, którym miałem zamiar nieco opanować Dearówny. Jak się nie zgodzą, to trudno, ale chcę coś zaproponować, by Irving miała w zanadrzu więcej tematów. W międzyczasie wpadają dwie kolejne osoby, których nazwisk – nie wiem jakim cudem – nie znam, ale mówię im cześć na powitanie, żeby nie czuli się tu niechciani.
Słucham wypowiedzi pozostałych, już układając sobie we łbie, jak się wtrącić i co właściwie od siebie dorzucić. Kiedy ostatni z Puchonów się wypowiada, tylko wywracam oczami, zastanawiając się, jakim cudem student może mieć zdanie podobne do dzieciaków z najmłodszych klas. No ale po to tu jesteśmy, by podzielić się własnym zdaniem.
- A nie jest przypadkiem tak, że ludzie sięgają po to, czego im się zakazuje, choćby na przekór prawu? Albo żeby się dowiedzieć, czego im się zakazuje? Nawet jeśli nie podobają mi się te czarnomagiczne zaklęcia, to zgadzam się tutaj z Ezrą, że powinni nas uczyć teorii. Jaki ma sens zakazywanie czegoś, bez tłumaczenia, jaki jest ku temu powód? Chyba dobrze jest wiedzieć, jakie będą efekty rzucenia zaklęcia, żeby po takie nie sięgać. No bo równie dobrze ministerstwo może wpisać na listę zakazanych takie, które… dajmy na to… zmienia skórę na niebiesko, żeby mugole nie zauważyli grupy Smerfów na ulicy i stwierdzić, że – no sorry – to czarna magia, więc nie ruszajcie. A potem jakiś idiota stwierdzi, że sobie sprawdzi, czy przypadkiem nie jest tak, jak powiedziałem przed chwilą i wyrywa swojemu bratu żebra. Ale koleżanka tutaj też ma rację – mówię, przy ostatniej wypowiedzi wskazując na blondwłosą Puchonkęże gdybyśmy znali efekty tych zaklęć, moglibyśmy uratować kogoś bliskiego. Albo wiedzieć, jak samemu się przed tym bronić. No i może to trochę kontrowersyjne, ale wydaje mi się, że i tak dobrze jest znać jakiś urok, tak na wszelki wypadek, dla swojej własnej obrony, bo nie zawsze głupie Expelliarmus kogoś powstrzyma.
Na sam koniec krzyżuję ręce, przez co wyglądam jak kretyńska wersja Buddhy, ale co mi tam. Przynajmniej nieco się rozbudzam, bo nawet jeśli podoba mi się to spotkanie i chciałbym, żeby Sol poszło jak najlepiej, sam jej przy tym pomagając, to nic nie poradzę na swoje zmęczenie po całym dniu pracy nad urządzeniem tego miejsca. Które może rzeczywiście przypomina nieco babciny pokoik, ale przynajmniej daje nam uczucie posiadania własnej przestrzeni, której nikt nie naruszy, ani z niej nas nie wygoni.
Powrót do góry Go down


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : -86
  Liczba postów : 1318
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyNie Kwi 07 2019, 15:47;

No jasne, tylko jej tu brakowało. Widok Fire nigdy nie wprowadzał mnie w dobry humor, a szansa, że zwiastuje coś dobrego była nikła, jednak tym razem moja kochana siostra postanowiła iść na całość i nie zamierzała owijać w bawełnę. Musiałam przyznać przed sobą, że trochę mnie to zaskoczyło i zbiło z tropu. Mimo wszystko poruszanie kwestii rodzinnych wprost było raczej tą ostateczną bronią, a nie zaczepką na samym początku rozmowy. Gryfonka musiała mieć wyjątkowo paskudny nastrój, skoro nie zamierzała się patyczkować. Oczywiście we mnie zagotowało się już po usłyszeniu tych słów, a głupi tekst Holdena tylko to rozniecił.
- Hm, a może o tym kiedy kończy się odwaga, a zaczyna głupota? Albo, że robienie wszystkiego na przekór nie ma nic wspólnego z posiadaniem własnego zdania? - podsunęłam, zerkając jedynie na Fire i robiąc wszystko, żeby nie dać się ponieść emocjom. Jeżeli miałam dać się sprowokować to chociaż nie na samym początku. Nie zamierzałam być wyrzucona ze spotkania zanim się ono jeszcze zaczęło.
- Gdybyś się tak bała o poziom klubu to byś po prostu nie przychodziła. Wtedy może nawet obecność Thatchera nie przeszkadzałaby w dyskusji na poziomie - odparłam i ani myślałam wyjść. Musiałabym opuszczać połowę lekcji, żeby jej unikać, a ostatnie na co miałam ochotę to uzależniać swoje decyzję o przyjściu od obecności mojej siostry.
Trzeba było przyznać, że te wypieki naprawdę im się udały i kiedy Holden wyraźnie zaznaczył, że przykładał do tego rękę, skrzywiłam się tylko, ale nie przestałam jeść. Widocznie pieczenie było jego mocną stroną.
- Niezłe. Kto wie, może czeka cię świetlana przyszłość razem ze skrzatami w kuchni. Kupię ci na święta adekwatne wdzianko - wtedy jeszcze dokończenie przekąski nie wydawało mi się niczym złym. Gorzej, jak "przypadkiem" Holden wygadał się co stało się z nimi po upieczeniu. Przełykałam jeszcze ostatni kęs i prawie stanął mi w gardle. Posłałam mu tylko wściekłe spojrzenie, ale już nie zamierzałam tego komentować, szczególnie, że Sol powoli otwierała spotkanie. Pierwszy wypowiedział się Ezra i trzeba było przyznać, że nie pamiętałam kiedy słuchałam kogoś z taką uwagą. Miałam szczerą nadzieje, że nie okaże się jakimś zwolennikiem nauki czarnej magii, bo nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Ciężko by mi to było przełknąć, zresztą zwyczajnie bym się o niego martwiła. Na szczęście jego odpowiedź na to nie wskazywała, chociaż trudno było powiedzieć, że zgadzam się z nią całkowicie. Zarówno Holden jak i Cecilia w pewnym stopniu poparli jego słowa, jedynie nieznany mi puchon jednoznacznie opowiedział się przeciw. Przyszła kolej na mnie.
- Dotykanie się czarnej magii to moim zdaniem totalna głupota.  Serio, rozumiem, że zakazane przyciąga, ale to nigdy nie może przynieść niczego dobrego. A to, że coś będzie bardziej dostępne i zrozumiałe nie sprawi, że ludzi to nie będzie interesować. Nie do końca się z wami zgodzę, że tak to działa. Owszem, zawsze się znajdzie grupka osób, która będzie robić wszystko co niezgodne z przepisami, ale jednak znaczna większość będzie trzymała dystans. To jak z alkoholem i narkotykami, mimo wszystko więcej osób pije, a nie ćpa. Nie sądziłam, że w ogóle rozważamy rzucanie takich zaklęć w praktyce, to już całkowita abstrakcja. Nawet teoria wydaje mi się zbyt ryzykowna. Naprawdę można uznać, że to dobry pomysł uczyć o czymś takim bandę nastolatków? Dopuszczenie do tego nawet studentów byłoby zupełnie niepoważne. To wciąga, mega łatwo można się w tym pogubić. Czarna magia odpowiada za tyle nieszczęść w historii, a nawet w teraźniejszości, że powinniśmy się od niej odciąć grubą kreską, a już na pewno trzymać jak najdalej od dzieci i w zasadzie jakichkolwiek młodych osób. Dział ksiąg zakazanych to nie blokowanie dostępu do wiedzy, tylko stawianie jasnych granic gdzie zaczyna się coś co jest czystym złem i do czego znajomości trzeba naprawdę dorosnąć. Właściwie, normalny człowiek, który potem nie zamierza być aurorem czy kimś takim nie ma potrzeby dowiadywać się o tym niczego więcej niż już mamy na zajęciach. Zaklęcia obronne chyba wystarczą, żeby poradzić sobie w krytycznej sytuacji, nie? A uczenie się czarnomagicznego zaklęcia w teorii, żeby potem ewentualnie go użyć akurat nie ma sensu, bo bez przećwiczenia go wcześniej szanse że rzucisz je bezbłędnie są praktycznie żadne. Nic ci po tej formułce. - nie ukrywałam, że ten temat nie był mi obojętny. Pewnie moja opinia mogła zaskoczyć niejednego na tej sali, ale nie miałam w tej kwestii zawahań. Czarna magia wzbudzała we mnie obrzydzenie. Gardziłam ludźmi, którzy w ogóle się tym parali. Dla mnie osoby, które wchodziły w ten świat robiły to z dwóch powodów: albo podłości, albo głupoty. Byłam przekonana, że tych drugich było znacznie więcej. Czy moja opinia była obiektywna? Oczywiście, że nie. Jakim cudem miałaby być. Kiedy coś dotyka cię tak bezpośrednio nie da się podejść do tego na chłodno. W głowie miałam zbyt wiele obrazów. Właściwie, te obrazy zaczęły pojawiać się jakiś czas temu, kiedy zobaczyłam Fire w szpitalu. Nie potrafiłam się ich pozbyć, nachodziły mnie przy każdym głupim skojarzeniu.
Byłam pewna, że Fire potwierdzi moje słowa. To powinien być nasz pierwszy raz, kiedy wypowiadamy się na jakiś temat całkowicie zgodnie. Nie wyobrażałam sobie mojej siostry zainteresowanej w jakimkolwiek stopniu tą okropną dziedziną magii. Powinna być do tego zniechęcona jeszcze bardziej niż ja. Gdybym tylko wiedziała, jak bardzo się mylę.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyNie Kwi 07 2019, 16:47;

Komentarz Thatchera był nie na miejscu i Blaithin musiała powstrzymywać własne zdenerwowanie, żeby nie wyszło na jaw. Heaven dolewała oliwy do ognia, chociaż Fire skwitowała to cierpkim uśmiechem.
- Wmawiaj sobie ile chcesz, ale nie płacz potem, gdy skończą ci się argumenty. - odpowiedziała, wzruszając ramionami, chociaż wewnętrznie aż ją trzęsło od gniewu na siostrę. - Tobie nawet obecność szympansa by zbytnio nie przeszkadzała, może w końcu ktoś z kim umiałabyś wygrać.
Też nie zamierzała wychodzić i posłała Ślizgonce jeszcze jedno, ostre spojrzenie zanim skończyła z przerzucaniem się docinkami. Ucieszyło ją tylko, jak wyszło na jaw, że jadła ciastka, które zetknęły się z podłogą. Szkoda, że nikt jeszcze nie do nich nie napluł. W Blaithin rosło nieprzyjemne napięcie. Nawet gdy nie patrzyła w stronę siostry to miała tę świadomość, że jest obok i wypowiada się na temat, który położył definitywny kres ich wzajemnej sympatii. Od dawna wyniszczał ich rodzinę. Czarna magia pozostawała drzazgą, która zawsze gdzieś tam obie dziewczyny drażniła i nie pozwalała na zapomnienie o sobie. Poddenerwowanie Fire było jednak prawie niezauważalne.
Usiadła nawet wygodniej, opierając ramieniem o bok fotela i mierząc rozmówców chłodnym spojrzeniem. Nie wtrącała się na razie, nie wcinała i nawet nie komentowała drwiącym uśmiechem niektórych słów, przyjmując pokerową twarz. Zbierała myśli, niezadowolona, że nie pomyślała o przygotowaniu się jeszcze przed przyjściem do kółka. Ale dalej pozostawała trochę rozdarta, odrobinę niezdecydowana... Na co dzień bardzo często kłamała, a teraz z jakiegoś powodu zastanawiała się czy być wyjątkowo szczerą. Słuchając Ezry, musiała przyznawać mu w duchu rację, co tylko jeszcze bardziej złościło jasnowłosą. Nie chciała się z nim zgadzać. Miała mnóstwo powodów, żeby teraz denerwować się na Clarke'a za wygłoszoną opinię.
- Bullshit. - skomentowała błędną wypowiedź jakiejś niewidomej dziewczyny. Nie to żeby jej kalectwo hamowało w jakiś sposób Blaithin przed bezbłędnie w nią wymierzonym zimnem wypowiedzi. Sama była na wpół ślepa. I nie poczuwała się też do żadnej solidarności. - Imperiusowi da się przeciwdziałać. I Avadzie Kedavrze w pewien sposób, lecz nikt mi jeszcze nie udowodnił, że Harry Potter to człowiek, a nie reinkarnacja samego Merlina.
Uśmiechnęła się oschle, słuchając dalej dziewczyny. Swoją drogą, denerwowało ją to unikanie nazywania rzeczy po imieniu. Jakby musieli chodzić naokoło zamiast powiedzieć wprost, że chodzi o zaklęcia niewybaczalne. Od powiedzenia "Avada" nikogo nie zaboli. Rozbawiło ją stwierdzenie o odpowiednim reagowaniu. Magia lecznicza nie potrafiła nigdy w pełni naprawiać szkód wywołanych przez czarną magię, stąd powstawały blizny, ludzie z postradanymi zmysłami, kaleki. Nikt nie wiedział, jak odpowiednio interweniować, a jeśli ktoś wymyślał czarnomagiczną klątwę to naprawdę rzadko od razu kombinował też przeciwzaklęcie. Ta naiwność byłaby rozczulająca, gdyby nie żałosna. Blaithin nie wiedziała, że aż tyle osób sądzi, że mogliby używać czarnej magii do przeciwieństwa tego, po co właściwie istniała. Dobrze było tę głupotę zanotować w głowie.
Cyrk odstawiany przez Puchona zażenował dziewczynę. Azjata zdawał się mieć problemy ze spokojnym i zrozumiałym artykułowaniem słów i był przykładem rasowego, zaślepionego strachem i uprzedzeniami idioty. Obserwowała go z zaciekawieniem, jakby patrzyła na ciężki przypadek ADHD. Te krzyki, te wycie, to machanie łapskami. Istne widowisko. Ale dobrze, że tu był. Rzucał cień wątpliwości na tezę Clarke'a, który przecież nie wspominał o "tylko chętnych". Domyślała się, że o to chłopakowi chodziło, ale zawsze mogła i tak przyczepić się słówek.
Z każdym kolejnym słowem Holdena coraz mocniej widziała mówiącą do nich ludzkim głosem małpę przebraną za Gryfona. Nie zdziwiłaby się, gdyby swój "wywód" podsumował  głośnym "u-ha-ha" i podrapał się pod pachą z wyszczerzem. Smerfy? Co to do cholery było? Wyrywanie żeber? Ratowanie bliskich czarną magią? Sprowadzenie całej ich nauki OPCM do najprostszego Expelliarmusa? I mówił to on, chłopak, który ledwo odróżniał jeden koniec różdżki od drugiego? Z pewnością potrafiłby dobrze wykorzystać czarną magię...
- Thatcher, zanim znowu zaczniesz wygłaszać takie bzdury to zatkaj z łaski swojej paszczę ciastkami. - odezwała się. Wszyscy wiedzieli, że Gryfonowi los poskąpił inteligencji, a mimo to ględził w imię zasady "nie znam się to się wypowiem". Niech już robi za ozdobę pomieszczenia i wsparcie moralne Irving, ale nie mędrkuje, bo to jakaś groteska.
Merlinie, zmiłuj się nad Blaithin, bo dojdzie tu do pokazu tego, czego tak gorliwie chcieli się uczyć. Przy nich to nawet Heaven wyszła na osobę z olejem w głowie, co prawda tragicznie uprzedzoną i widzącą świat w czarno-białych barwach. To tylko podkreślało niski poziom dyskusji. Im dłużej Fire słuchała tym mniej miała ochotę zabierać głos. Rozczarowana i zażenowana nie wiedziała do kogo się zwrócić i w jakim języku, żeby w ogóle dotarło do tych ograniczonych umysłów. Na razie dwie osoby wykazały zdolność argumentowania i aż żal, że wychodziło na to, że z Heaven się zgodzi, a z Ezrą nie.
Utwierdziła się już w pełni w przekonaniu, że najlepiej będzie nie wyjawiać własnej opinii i zabrała głos.
- Cztery lata w Durmstrangu. Kiedy wy przesadzaliście mandragory ja uczyłam się, jak dusić człowieka na trzy sposoby. Oczywiście, że to miało służyć lepszej obronie w walce, rozwijać naszą siłę, pozwalać szukać nowych rozwiązań. O-czy-wi-ście. - złączyła końcówki palców obu dłoni ze spokojem. - Komuś może się wydawać, że po upadku Czarnego Pana wszystko jest cacy, ale takie osoby żyją z różowymi okularami na nosie i prędzej czy później ktoś je im z tego nosa brutalnie zmiecie. Ludzie sięgają po czarną magią. Mordują. Torturują. Oszukują i wykorzystują. Nie da się uczyć tej dziedziny i pozostawać dobrym, niewinnym człowiekiem. Nawet jeśli weźmiemy najbardziej prawego aurora nie będzie nigdy później taki sam, gdy zagłębi się w to, co dotyka duszę. To rodzaj magii, który skusi ambitnych, ciekawskich, posiadających słabą wolę, zachłannych, głupich. Dopiero po wyrządzonych szkodach mogliby ewentualnie wyciągać wnioski, ale byłoby za późno. A przecież gdyby już uczyć się teorii to nie można byłoby odsiewać ludzi na lepszych i gorszych, mniej lub bardziej godnych zaufania. To byłoby nie fair. Clarke, jeśli pokażesz ludziom to, co było tajemnicą od tak wielu lat to wątpię, że nie znajdą się tacy, których to nagle zafascynuje i którzy nie skorzystają z tego, żeby znaleźć więcej informacji. Żeby nauczyć się praktyki, bo sama teoria jest sucha i nudna, nie zaspokaja, a jedynie rozpala. A od teorii do praktyki nie jest aż tak daleko. Dasz im na talerzu przystawkę, a główne danie już sami sobie zafundują, wiem to, bo wiem co się teraz dzieje u moich znajomych w Durmstrangu. Wszystko jest kwestią ryzyka, moim zdaniem zbyt wysokiego i niewartego podejmowania, skoro na ten moment mamy wysoko rozwiniętą OBRONĘ przed czarną magią i, Thatcher, to nie tylko Expelliarmus. Wiedziałbyś, jakbyś nie spał na lekcjach. Nie widzę potrzeby w nauczaniu czarnej magii, zwłaszcza gdy porównuję to z moją nauką w Rosji. Równie dobrze byście się bronili, co my i w obliczu zetknięcia z jakąś klątwą czy przeklętym przedmiotem również głowilibyście się, co robić. Rozwiązania po prostu nie istnieją, a mam wrażenie, że niektórzy naiwnie myślą, że za pomocą czarnej magii błyskawicznie je odnajdą. Nie udałoby się. Nikomu się to nie udało i nie uda.
Nie trzeba było być czarnoksiężnikiem, żeby wiedzieć trochę o tym, co się działo podczas ostatniej wojny, dobre dwadzieścia lat temu. Tabu już opadło, ale wszyscy dalej krzywili się na wspomnienia o Voldemorcie, na myśl o Carrowach uczących w Hogwarcie klątw, o śmierci tylu dzieci. Fire znała historię magii doskonale i uważała ją zawsze za swojego asa w rękawie.
- Zacznijmy od tego, że normalnemu człowiekowi powinien wystarczyć fakt, że coś jest zakazane i wyrządza drugiej osobie krzywdę, żeby nie chcieć dokładnie badać, w jaki sposób. Bo wtedy już pojawia się niezdrowe zaciekawienie. Społeczeństwo postrzega czarną magię jako coś plugawego i odstręczającego z wielu dobrych powodów. Jeśli chcielibyście iść w śladu Durmstrangu to wiedzcie, że mnóstwo ludzi będzie pluć na Hogwart. Zabiorą stąd swoje dzieci w obawie, że zainteresują się zakazanymi zaklęciami odrobinę za bardzo. Skandale i krytyka to codzienność w mojej dawnej szkole. Tak jak i skrzętnie tuszowane "wypadki". I tam z kolei duża część uczniów walczy o zniesienie nauki czarnej magii. Bo to nie tylko wiedza. Niewielu ludzi zdoła się nauczyć nawet teorii, jeszcze mniej ją zrozumie. Nastolatkowie nie mają ani cierpliwości ani ostrożności. To nie jest warte podawania im do rąk tajemnic strzeżonych przez Ministerstwo od tak wielu wieków. Kiedy dorosną nikt nie wpłynie już na to, jak je wykorzystają. Nikt tego nie dopilnuje, no chyba że aurorzy już podczas śledztwa.
Wyglądała, jakby miała pociągnąć temat oddziaływania czarnej magii na człowieka, ale umilkła. Wiedziała, że może przez to zacząć w swoją wypowiedź wplatać osobiste emocje, a ich nie chciała ujawniać. Zresztą, jeśli tego się nie skosztowało to wiedziało się tyle, co nic. Jakim prawem oni udzielali swojego głosu, skoro niczego nie rozumieli? Nigdy tego nie poczuli, nie zranili, nie widzieli nawet? Sol i Holden pewnie nie doświadczyli widoku rzucanego zakazanego zaklęcia. Bawili ją naiwni, głupi Puchoni, na myślenie o nich nie marnowała jednak swojego czasu. Mieli dla Fire wartość równą muchom na ścianie. Ezra? Ze względu na charakter nie byłaby zszokowana, ale klątwy potrafiły być paskudne, brudne, krwawe. Mogłoby go to brzydzić. Nieliczni czarnoksiężnicy znali finezję, a Krukon dałby sobie radę za pomocą innych środków.
Prawdziwa opinia Blaithin pozostawała ukryta, bo też nie odnalazła nikogo w ich zacnym gronie, komu zechciałaby ją ujawniać. Nawet Clarke w tych okolicznościach działał Fire na nerwy. Wiedziała doskonale dlaczego, a nie była to tylko wina Heaven. Skoro już wytoczyła przeciwko Krukonowi batalię to zamierzała się trzymać swojego zdania rękami i nogami, choćby miała wyjść na upartego osła. Przegrywać z gracją nigdy Gryfonki nie uczono - ulegać albo iść na kompromis także.
Powrót do góry Go down


Elizabeth L. Cortez
Elizabeth L. Cortez

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Tatuaż przy prawej łopatce, będący anielskim skrzydłem. Blizna na wewnętrznej stronie prawej dłoni. Lekki akcent hiszpański.
Galeony : 44
  Liczba postów : 66
https://www.czarodzieje.org/t17214-elizabeth-l-cortez
https://www.czarodzieje.org/t17228-szkolna-sowa#481673
https://www.czarodzieje.org/t17206-elizabeth-l-cortez
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyWto Kwi 09 2019, 16:40;

Wiedziała, że jest spóźniona. W biegu założyła jeden but i złapała torbę, do której włożyła notes, a także kilka piór. Zaraz to wróciła się po drugiego buta i jeszcze przed wyjściem musiała zobaczyć się w lustrze. Nie wyglądała tak źle. Długie, ciemne rozpuszczone włosy. Szelki i na to ciepły, acz nie za gruby kremowy sweterek. Miała nadzieje, że nie zmarznie — należała do tych lekkich zmarzluchów.
Bardziej zapisała się do tego kółka z ciekawości. Samo słowo "czarna magia" budziła w niej ten głód wiedzy, na który cierpiała, odkąd pamiętała; czyli od zawsze. Zapewne już toczyli żarliwą dyskusję, a jej tam nie było. Zmartwiona, ale nadal w formie, odetchnęła, aby nieco uspokoić oddech. Nawet dla takiej wytrenowanej dziewczyny, jak ona schody na trzecie piętro stanowiły delikatne wyzwanie. Zresztą nienawidziła tego, że ruszały się i to jeszcze jak była spóźniona!
Weszła, będąc pewna, że wiele już ją ominęło. Właściwie spodziewała się więcej dzielnych dysputantów. Machnęła ręką w stronę przewodniczącej @Sol Irving i zerknęła na pozostałych, jakby mówiąc, że ich też dotyczyło to powitanie. Nie chciała przerywać. Najlepiej usiadłaby w ciszy i wszystko by zapisywała. Miała ochotę uderzyć się dłonią w głowę. Jaka ja głupia jestem, pomyślała. Mogła przecież zaopatrzyć się w samopiszące pióro, to na pewno ułatwiłoby jej pracę. Cała Cortez gdzie nie poszła, już angażowała się w swoje zadanie, czy je miała, czy też nie.
Usiadła sobie niedaleko @Blaithin ''Fire'' A. Dear i zdjęła torbę, jakby nigdy nic nalała sobie herbatki do filiżanki. Upiła łyk, po czym złapała za ciasteczko. Wyglądało to, jakby przyszła tu na jedzenie, zdecydowanie nie. Elizabeth sama potrafiła zaszaleć w kuchni i zrobić lepsze smakołyki, ale na razie zadowalała się tym, co było przed nią. Chciała się nieco rozluźnić. Ukradkiem zerkała na Blaithin, słuchając uważnie jej słów i właściwie tylko jej, jednak Elizabeth mimo swoje zauroczenia do gryffońskiej Dear, zachowywała całkowity spokój i opanowanie, za nic w świecie nie chcąc spłoszyć swojego zauroczenia tą dziewczyną. Wszystko po tej całej wyprawie stało się o wiele, wiele trudniejsze. Nie mogła za długo obserwować @Blaithin ''Fire'' A. Dear. Mogłaby sobie pomyśleć, że Cortez przygląda się jej kalectwu. Opaska na jej oku, w ogóle nie przeszkadzała Elizabeth. Chciałaby ją odsłonić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że Fire nie musi ukrywać tego, czego już nie ma. Ale to były tylko jej chore fantazje. Cięty język czerwonej buntowniczki i ta postawa, zawsze powodowały, że Elizabeth czuła dreszcze. Nie wierzyła, że mogłaby chociaż trochę zbliżyć się do Dear. Ta dziewczyna była niedostępna dla nikogo, na pewno nie dla Cortez. Lubiła ten jasny kolor włosów Blaithin, miała ochotę ich dotknąć, poczuć ich strukturę. Jak pachniały? Jakiego szamponu używała?
Co ona tu robiła? To było chyba kółko Dzielnych Dysputantów i na pewno nie dotyczyło żadnych fantazji krukonki. Spojrzała na notes, który jakimś cudem wyjęła i kreśliła sobie serduszka z napisem "Blaithin" w środku. Szybko zamknęła notes i wrzuciła go do torby. Jeszcze chwila, a wszyscy dowiedzieliby się o tym, co czuje do Dear. Zdecydowanie miała paranoje. Cortez starała się myśleć racjonalnie, bywało, że odpływała, ale nie mogła sobie na to pozwolić. Ciężko w zauroczeniu nie odpłynąć. Rozpoczęła naukę we wrześniu i szybko się tu zadomowiła. Poznała przystojnego krukona, ale ich związek nie trwał zbyt długo i zabujała się w gryffonce. Chciała dowiedzieć się o niej czegoś więcej, ale im bardziej w to brnęła, tym bardziej Blaithin stawała się dla niej niedostępna.
- Jeśli od każdego oczekuje się wypowiedzi na ten temat, to chyba też coś tam się wypowiem... - Właściwie chciała przytaknąć Dear, powiedzieć, że ma racje. Zgodzić się z nią, ale na pewno nie zyskałaby w jej oczach. Nie miała pojęcia, co mogłaby dodać do tego, co przedstawiła gryffonka. Podziwiała ją, to co właśnie powiedziała, było naprawdę interesujące i przerażające, bardziej interesujące. - Racja, cierpliwość i ostrożność to, czego brakuje młodym. Nie jestem za nauką czarnej magii w Hogwarcie. Jeszcze by ktoś dla żartów rzucił Avadą, a potem powiedział, że chciał zobaczyć, co się stanie. To nie jest wiedza dla każdego. Jednak... - Wskazała na @"Cecilia "Cissi" I. Aimont", nie miała pojęcia, jak ma na imię. - zgodzę się z jasnowłosą koleżanką. - Niestety nie wskazała na swoje zauroczenie. - obserwacja, wiedza i odpowiednia interwencja. - Wymieniła poważnym tonem, nadal pełna opanowania. - Wiedza nie dla wszystkich, tylko dla tych, co mają do czynienia z czarną magią i muszą mierzyć się z jej przyczynami, jak i skutkami. - Miała na myśli aurorów, czy nawet uzdrowicieli. - Oczywiście nie da się przewidzieć kto i w jaki sposób wykorzysta zdobytą wiedzę, ale tego nigdy nie można być pewnym. - Zamilkła, oczekując jakiegoś ochrzanu. Pyskatego głosu Firu, która przed chwilą wygłosiła taką przemowę, że lepiej było w ogóle się nie odzywać i wyjść stąd. Nie obawiała się krytyki. Uważała, jak uważała. Na pewno ucieszyłaby się, gdyby Dear zwróciła na nią uwagę, nawet jeśli użyłaby jakiegoś brzydkiego słowa w stosunku do Cortez. Spójrz na mnie! Spójrz na mnie! W myślach krzyczała jak mała dziewczynka, która chce lizaka i to jakiego!
Powrót do góry Go down


Sol Irving
Sol Irving

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 150
C. szczególne : Blizny na torsie i ramieniu
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 212
  Liczba postów : 267
https://www.czarodzieje.org/t17129-sol-irving
https://www.czarodzieje.org/t17136-niebla#478388
https://www.czarodzieje.org/t17130-sol-irving
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyCzw Kwi 11 2019, 18:27;

Słuchała całej dyskusji uważnie i cieszyła się, że wszyscy tak chętnie i szczegółowo wyrażali swoje zdanie. Wszystkich obserwowała czujnie, ale póki co nie wyglądało na to, żeby musiała bać się zbyt ostrej kłótni. To znaczy jasne, już dało się odczuć różnice poglądów między niektórymi, ale akurat o to tutaj chodziło. Grunt, że nie wyglądało na to, aby ktokolwiek miał być szczególnie agresywny, a na tym jej najbardziej zależało. Po tych wszystkich rozbudowanych odpowiedziach zastanawiała się, czy ona powinna w ogóle wyrażać swoje zdanie, w końcu o czarnej magii (może i na całe szczęście) wiele nie wiedziała. Oczywiście sama wybrała ten temat, więc sporo o tym rozmyślała. To była Sol, nie mogła powstrzymać się przed zabraniem głosu na prowadzonym przez siebie spotkaniu. Zamierzała to zrobić jednak w miarę ostrożnie.
- Szczerze mówiąc wybrałam ten temat, dlatego że sama nie mam pojęcia co o tym myśleć i chciałam zobaczyć różne opinie. Super, że każdy z was ma takie konkretne i przemyślane zdanie i ciekawe spostrzeżenia. Ja o czarnej magii nie mam pojęcia, więc nie chciałabym jej ani za bardzo bronić, ani też całkowicie skreślać, bo trudno mi jednoznacznie mówić o czymś, czego nie znam. Właśnie z tym mam tutaj mały problem. Ja na przykład lubię wiedzieć chociaż odrobinę na każdy temat. Nie wiem, czy czarna magia pomogłaby w jakikolwiek sposób w obronie, nie orientuje się w tym, ani też czy mogłaby przynieść jakiekolwiek pozytywy. Do tego ciężko mi się odnieść. Za to myślę może gdybyśmy uczyli się o niej trochę więcej faktycznie udałoby się częściowo opanować ciekawość i uniknąć sytuacji w której ktoś szuka wiedzy na własną rękę, co oczywiście może się skończyć tragicznie. Szczerze mówiąc, nie wiem na ilu uczniów zadziałałoby to zachęcająco, a ilu jednak odstraszyło. Zakładałabym, że przewaga będzie jednak tej drugiej grupy. No i to że coś jest zakazane nie sprawi nigdy, że przestanie istnieć, a niewiedza też czasami potrafi zaszkodzić. Poza tym dział ksiąg zakazanych to dla mnie jednak trochę cenzura, szczególnie kiedy nie mogą tam wejść studenci - mimo wszystko dorośli ludzie, którzy wiedzą co robią i biorą odpowiedzialność za swoje działania.  Z drugiej strony bardzo przemawia do mnie argument o tym, że to może wciągnąć, nie wiem tego, ale skoro tak mówicie to pewnie tak jest. Oczywiście też widzę jedynie opcje teorii, ale nawet w tym jestem zupełnie rozdarta. - przyznała, starając się w miarę logicznie wyrazić swoje myśli, jednak nie była do końca pewna czy jej się udało. Kiedy nie miało się wyrobionej opinii na konkretny temat, człowiek się czasem gubił. - A, akurat z argumentami, że nauka czarnej magii mogłaby rozwiązać jakieś inne problemy się nie zgadzam, to znaczy, nie w kontekście tego o czym rozmawiamy. Nawet jeżeli tak jest, to akurat nie jest rzecz do robienia na etapie szkolnym, tu już raczej wchodzimy na naukę czarnej magii w ogóle, w dorosłym życiu, bo tylko wtedy wyobrażam sobie jakiekolwiek eksperymentowanie z nią w ten sposób.
Zdawała sobie sprawę, że nie wniosła wiele do dyskusji, głównie wyraziła zdanie odnośnie ich argumentów, dodając od siebie jakieś drobiazgi, ale zależało jej bardziej na uporządkowaniu tej wymiany zdań w głowie i małym podsumowaniu. Miała nadzieje, że to dopiero początek rozmowy i reszta dalej będzie miała coś do powiedzenia.
Powrót do góry Go down


Aiden Nic'Illeathian
Aiden Nic'Illeathian

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : Tatuaż pod obojczykiem: "Envole-moi"
Galeony : 57
  Liczba postów : 65
https://www.czarodzieje.org/t17207-aiden-nic-illeathian
https://www.czarodzieje.org/t17212-aiden-nic-illeathian-rufus
https://www.czarodzieje.org/t17208-aiden-nic-illeathian#481299
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyPią Kwi 12 2019, 16:28;

Już po kilku wypowiedziach można było odczuć, że środowisko jest raczej podzielone. W sumie, niespecjalnie przeszkadzało to Aidenowi ze względu na to, że taka atmosfer sprzyja dyskusji i poszukiwaniu wspólnego konsensusu tudzież przyswajania sobie zdania innych. Poglądów jest tyle ile ludzi na świecie i jeszcze kilka i to właśnie w głównej mierze przedstawiało spotkane tutaj towarzystwo. Choć blondyna samego w sobie po dłuższym przemyśleniu sprawy zaczęła mierzić wizja uczących się przez dzieciaków zaklęć niewybaczalnych, to zakres pewnej wiedzy powinien być dopuszczony. Czekając na dobry moment by wtrącić i swoje, przysłowiowe, trzy grosze.  
Za każdym razem, kiedy wygłaszany był jakiś stosunkowo radykalny pogląd, krukon unosił brew w akcie zdumienia. Nie do końca był w stanie zrozumieć, obowiązujący już teraz, zakaz jakiejkolwiek styczności z czarną magią.  
- Na samym początku chciałbym się zgodzić ze stwierdzeniem, że to właśnie zakazany owoc smakuje najlepiej. - Przerwał na krótką chwilę by uporządkować swoją wypowiedź po czym przystąpił do dalszego wywodu. - Jak dobrze wiemy, już sama nazwa nacechowana jest dość pejoratywnie. Czarna magia, występuję w naszych umysłach jako coś zakazanego, obmierzłego, strasznego. Tylko, czy ktokolwiek z nas. - W międzyczasie zerknął w kierunku @Blaithin ''Fire'' A. Dear i skinął w jej kierunku. - Poza Blaithin miał jakąkolwiek styczność z czarną magią? W mniejszym stopniu - może. W żadnym wypadku - najprędzej.
Uśmiechnął się lekko pod nosem. Nie do końca wiedział czy jego rozważania zmierzają w dobrym kierunku. Za wszelką cenę nie chciał kreować siebie jako strażnika i obrońcę tak, zdawać by się mogło, pożądanej dziedziny magii jaką była jej czarna odmiana.  
- Swego czasu długo zastanawiałem się nad tym, czy nie jest to swego rodzaju mit. I proszę tylko nie zrozumcie mnie źle. Podsuwam tutaj tę historię głównie z tego powodu, że to właśnie takie myśli mogą ciągnąć do pogoni za poszukiwaniem tajemnej, przeklętej wiedzy.  
Od zarania dziejów w świadomości ludzkiej kreuje się mniejsze bądź większe mity. Z początku wszystkim przyświeca ten sam cel - chronić, ostrzegać, walczyć z tym co w moralności ludzkiej wydaje się za stosowne, bądź też tłumaczyć niewyjaśnione.  
- Nie możemy w nieskończoność skrywać tego pod woalem tajemnicy, bo ta wiedza jest dostępna, a czyniąc ją nieosiągalną w żaden sposób sprawiamy, że ludzie szukają w różnych źródłach - niekoniecznie sprawdzonych i godnych zaufania. Prawda jest taka - rozejrzał się po sali. - i możecie się ze mną zgodzić bądź też nie, że w jakimś stopniu należałoby w końcu ludziom wytłumaczyć o co z tym wszystkim chodzi.  
Aiden już zmierzając w kierunku miejsca, w którym odbywał się klub dysputantów, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego teoria nie znajdzie wielu popleczników. On sam uważał, że poglądy są dość... Odważne, o ile byłoby to dobre słowo do użycia w tym kontekście. Starał się wyczytać jakiekolwiek emocje goszczące na twarzach uczestniczących w spotkaniu osób. Nie chciał zostać odebrany jako uczeń, ślęczący po nocach i czytający czarno magiczne księgi.  
- Osobiście uważam, że będąc studentem powinniśmy mieć zajęcia uczące nas teorii czarnej magii. Powinniśmy wiedzieć przeciwko czemu, może przyjść nam się zmierzyć. Złagodziłoby to też zapędy samozwańczych czarnoksiężników. Coś co jest dostępne i ubrane w formę lekcji nie stanowiłoby jakiegokolwiek punktu zapalnego, dla wszystkich tak żądnych wiedzy. - Zapauzował na chwilę dając czas na przetrawienie informacji. - Uważam, że jeśli chcemy zapobiegać, bo też jestem absolutnie pewien, że lepiej jest zapobiegać niż leczyć, powinniśmy zezwolić na dostęp do części informacji. W tym momencie niewiedza nie jest prewencją. Niewiedza zawsze prowadzi do barbarzyństwa.  
Wypowiadając ostatnie słowa ukradkiem zerknął w stronę Makoto. Ludzie chyba nigdy nie przestaną go zaskakiwać. Jak w dwudziestym pierwszym wieku, mając już dawno za sobą jakiekolwiek ciemne wieki, ludzie znów błądzą w kierunku takich myśli. Dla Aidena niszczenie jakiejkolwiek wartości intelektualnej, niosącej za sobą mniejszą bądź większą wiedzę to jawne okrucieństwo i zbrodnia na nauce. Akt barbarzyństwa wykonany na wiedzy.  
- Moim zdaniem, nie da się do końca obronić przed czymś, czego nie znamy. - Lekko westchnął pod nosem. Każda kolejna sekunda wystąpienia publicznego stresowała go coraz bardziej. Czuł podświadomy przymus zaprzestania udzielania się, żeby przestać w końcu skupiać na sobie uwagę tak szerokiego grona odbiorców. Po chwili w duchu, zaczął odbierać to jako jeden z przejawów ironii tak często występującej ostatnio w jego życiu. - Zawsze rozważałem to w kategoriach lekarstwa. Możecie to odebrać jak tylko chcecie. Nie da się opracować kontr zaklęcia bez wiedzy o zaklęciu. Tak jak nie da się wyleczyć choroby podając tylko przypadkowe lekarstwa i nie zgłębiając samej jej istoty. Nie możliwe jest to, że ktoś opracował znane nam już zaklęcia obronne nie poznając nawet ułamka tego, na co powinny one zadziałać. Z drugiej strony sam uważam, że program nauki tej dyscypliny powinien być dokładnie i stanowczo kontrolowany, a wszelkie nadużycia ze strony tak nauczycieli jak i uczniów surowo karane.  
Popatrzył na Fire, która poprzez swoją styczność z tą dziedziną magii jako jedna z niewielu miała już wyrobioną opinię na podstawie doznań praktycznych. Spodziewał się, że swego czasu dużo dziewczyna musiała przejść i dużo też zostawiła za sobą. Niemniej jednak, mimo kompletnie opozycyjnej wypowiedzi, ciężko byłoby się nie zgodzić z tym, że czarna magia wciąga, dotyka duszy. Stanowić może też swego rodzaju cel, który w mniemaniu słabych, ambitnych czy ciekawych uświęca środki.  
- Ze względu na to, że zaprzeczenie słowom, że czarna magia jest czymś co dotyka duszę, byłoby kłamstwem chciałem jedynie dodać, że nie bez powodu nazywa się to właśnie CZARNĄ magią. To nie jest to samo, co czyniliśmy do tej pory. Z każdym rzuconym zaklęciem ponosisz ofiarę, część twojej duszy w jakiś sposób umiera. Siłą rzeczy sprzeciwiasz się w wielu momentach swojej własnej, człowieczej naturze. Dlatego ewentualne zajęcia z teorii tej dziedziny, bo tylko o takich mówię, powinny być dobrowolne. - Na sam koniec postanowił wszystko podsumować, wiedział, że jego wypowiedź mogła wydawać się co najmniej chaotyczna i tak wielowątkowa, że nie do końca mogłoby się wydawać, że to w ogóle ma jakąkolwiek spójną całość. - Pozwolę sobie zatem jeszcze tylko podsumować i przekażę głos dalej. - Wziął głęboki oddech starając się ostudzić tkwiące od jakiegoś czasu w nim emocje. Głównie zdenerwowanie, ale też iskra dumy, która w tym momencie powoli zaczynała przemieniać się w płomień., tak rozpierający go od środka. - Nauce teorii mówię tak, ale tylko w momencie, w której program zostanie sprawdzony i wszystkie odstępstwa od normy surowo karane. Dodatkowo zajęcia te powinny mieć formę fakultatywną. Takie rzeczy nie są dla wszystkich i dana persona powinna wyrazić na to zgodę, bądź też nie. Poza tym prewencja i przestrzeganie. Uświadamiajmy w trakcie nauki, jakie nieodwracalne krzywdy jest w stanie wyrządzić ta dziedzina magii.  
Kończąc swoją wypowiedź odetchnął w duchu, a jego ciało przeszedł dreszcz. Teraz już bał się jedynie tego, że zostanie opacznie zrozumiany. Nie planował, przychodząc tutaj, siać aż takiego elaboratu o tym, dlaczego to, powinni zacząć zaznajamiać się z niektórymi pojęciami, ukrytymi gdzieś pod pierzyną mitu czarnej magii.
Powrót do góry Go down


Vinícius Marlow
Vinícius Marlow

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170,5 cm
C. szczególne : krzywy zgryz, dużo pieprzyków, w tym nad górną wargą. Tatuaż na karku, kolczyk w lewym uchu, spora blizna w prawej pachwinie. Na jego ramieniu zwykle siedzi elficzka
Galeony : 702
  Liczba postów : 576
https://www.czarodzieje.org/t16781-vinicius-oliver-marlow-budowa#466597
https://www.czarodzieje.org/t16786-vini-da-vinci#466765
https://www.czarodzieje.org/t16784-vinicius-marlow
https://www.czarodzieje.org/t18404-vinicius-marlow-dziennik
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyPią Kwi 12 2019, 17:52;

Viniemu nie trzeba było dwa razy powtarzać – jeśli częstowano go jedzeniem to bez wahania je brał i wcinał aż mu się uszy trzęsły. Była to zresztą najwyraźniej domena Puchonów, gdyż @Makoto Ui zrobił dokładnie to samo, rzucając się na kokosanki. Wziął sobie do serca ostrzeżenie @Holden A. Thatcher II, posyłając ku niemu coś na kształt uśmiechu wdzięczności. Może nie taki diabeł straszny?
Kiedy w końcu dojadł swoją muffinkę, oblizał wargi z ciemnych okruszków, usiadł na jednym z foteli i zatarł dłonie. Nie trzeba było długo czekać nim prefekt Krukonów rozpoczął dyskusję. Ciemne oczy Marlowa spoczęły na twarzy przemawiającego; milczał, słuchając tego co ma do powiedzenia, nieznacznie potakując lub marszcząc czarne brwi z momentach gdy z czymś wyjątkowo zgadzał się lub nie zgadzał. Rozważał każde słowo, powoli wyrabiając swoją własną opinię, a jednak nie zawierając jeszcze głosu. Zresztą nim zdążył choćby pomyśleć o tym by się odezwać, Makoto stanowczo zaprotestował.
Sam Viní skłaniał się chyba bardziej ku temu co powiedziała Cecilia, choć tak naprawdę nie był pewien swojego zdania. Rozsiadłszy się wygodnie w fotelu, nieświadomie nawinął jeden z loczków na palec. Czarna Magia była dla niego... problematyczna; potrafił zrozumieć, że jej poznanie mogłoby być przydatne, a jednocześnie brzydził się nią do tego stopnia, że nie potrafił znieść myśli, że miałaby być nauczana w szkole. A kiedy w końcu doszedł do wniosku, że potrafi uformować swoją myśl w coś więcej niż nieskładny bełkot, odezwała się @Blaithin ''Fire'' A. Dear, uświadamiając go jak niewiele wie i rozumie. Bo czymże były jakiekolwiek jego domysły wobec pewnych siebie słów potwierdzonych doświadczeniem z Durmstrangu? Nie wiedział ile w tym prawdy, lecz zakładał, że nie opowiadałaby bajek na forum całego klubu. Temat był jej ewidentnie dobrze znany, wobec czego poczuł, że jego głos nie ma tu najmniejszego znaczenia.
I wtedy odezwała się @Sol Irving, a on spojrzał na nią z całym ogromem wdzięczności jaką właśnie wobec niej odczuwał. Dobrze było wiedzieć, że ktoś jeszcze nie jest pewny swojego zdania, bo wobec przekonań wszystkich tu zebranych, zdążył poczuć się jak osoba mało zainteresowana światem, by nie powiedzieć – głupia. Odchrząknął, gdyż po tak długiej chwili milczenia jego i tak zachrypnięty głos zapewne przeszedłby w nieprzyjemny charkot.
Myślę, że najlepszym wyjściem z tej sytuacji byłoby uczenie się, tak jak wcześniej zostało wspomniane, teorii czarnej magii. Nie konkretnych zaklęć, nie jakichkolwiek technik – nawet jeśli nie byłyby one poparte praktycznymi ćwiczeniami. Nauczyciele powinni poinformować nas o tym czym dokładnie jest ta dziedzina, dlaczego jest zła, jakie może mieć skutki... i mam tu na myśli nie tylko bezpośrednie działanie zaklęć, przedmiotów, uroków czy cokolwiek jeszcze w to wchodzi, a to o czym mówiła Fire, czyli jej wpływ na osoby, które ją praktykują.
Tyle. Tylko tyle lub aż tyle. Nie wiedział czy wniósł cokolwiek do dyskusji, ale poczuł ulgę, że w końcu się odezwał i że ostatecznie udało mu się dojść do jakichś wniosków – ot, dla samego siebie. Miał dość ignorancji jaką wcześniej wykazywał.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptySro Kwi 17 2019, 19:07;

Wszystkich starał się słuchać i zapamiętywać uwagi odnośnie ich kwestii. Wątki jednak z czasem umykały, jak to w tak żywych dyskusjach i czasem nie było po co wracać się do niektórych kwestii - Ezra zwyczajnie nie miał do dodania nic szczególnie wartościowego. Dopiero przy jednym chłopaku nie mógł się powstrzymać od wtrącenia, ponieważ nawet pośród tak nielicznej grupki dyskutantów, w której - niezależnie od prezentowanych poglądów - większość obecnych można było zakwalifikować do kategorii osób myślących, musiał pojawić się wyjątek. Ezra poczuł się niemal zafascynowany tym popisem ignorancji, tak wąskimi horyzontami myślenia, jakie prezentował @Makoto Ui.
- Mamy cię traktować poważnie, czy masz stwierdzone jakieś zaburzenia, Żółty? - zagadnął Clarke, jakby w istocie był zainteresowany, jak głębokie ubytki można było odnaleźć w mózgu nadpobudliwego dzieciaka. Z Hufflepuffu - Ezra nie poczuł się tym nawet zdziwiony.
Na szczęście rozmowa zaraz potoczyła się dalej - Ezra uniósł lekko kącik ust, kiedy Holden przytoczył swoją historyjkę o Smerfach, z większą uwagą słuchał zaś Heaven, której opinia miała dla niego znaczenie - uważał ją za zbyt ostrą, za zbyt... przestraszoną możliwościami, jakie dawała czarna magia. Jakby natura rzeczy była całkowicie przesądzona, a w jej granicach nie mieściły się odcienie szarości. Kiedy więc Fire zabrała głos, spodziewał się czegoś więcej. Po niej spodziewał się więcej. Zamiast tego dostali żałosny popis hipokryzji - Ezra patrzył na nią z miną trudną do odgadnięcia. Tak naprawdę jego umysł nie od razu przestawił się na szukanie kontrargumentów do jej wypowiedzi; miał to wszystko za jedno wielkie, zakłamane przedstawienie. Dlatego też nie odezwał się od razu, utrzymując zamyślony wzrok na Gryfonce; tak naprawdę odrobinę odpłynął, więc kolejne wypowiedzi docierały do niego połowicznie. Drgnął, kiedy zapadła cisza po jednym z Puchonów. Wyprostował się, przebiegając wzrokiem po kolei po twarzach i sygnalizując, że ma coś do powiedzenia.
- Wiem, że to było pytanie retoryczne - zwrócił się do @Aiden Nic'Illeathian, który chwilę wcześniej wypowiadał się bardzo sensownie - ale nie zbieramy się tu, żeby przyznawać się, kto z nas miał styczność z czarną magią, a tym bardziej nie wartościowałbym pod tym względem niczyjej opinii. Rozważamy zwiększenie dostępu do czarnej magii, więc poglądy osób, które nawet nigdy nie dostały możliwości zetknięcia się z tą formą magii są nawet istotniejsze. Łatwo powiedzieć komuś "nie ruszaj", kiedy samemu potrafi się nałożyć klątwę kontrolującą jego zachowanie, nie uważasz, Fire? Mówisz bardzo patetycznie, niemal emocjonalnie... A mimo to nie przekonujesz mnie, choć wierzę Heaven, kiedy wyraża swoje obawy odnośnie nauki czarnej magii. Nie muszę się z nią zgadzać, ale wystarcza mi, że jej słowa nie ociekają hipokryzją. Tak, chciałbym wywlec na światło dzienne "to, co było tajemnicą od tak wielu lat". Ja w przeciwieństwie do ciebie, nie jestem zwyczajnie zazdrosny o tę wiedzę... - Wiedział, że niepotrzebnie wchodzi w personalny atak, ale nie znosił, kiedy słowa tak bardzo nie miały pokrycia z rzeczywistością, jak działo się to w jej przypadku. Nie chciał ujawniać jej sekretów, tak jak nie chciał, by swoją wiedzą Fire skalała jego własne dobre imię; nie potrzebował, by Heaven znała jego ciągotę do zakazanej magii, skoro chwilę wcześniej tak negatywnie się do niej odniosła.
- Uwierz mi, skarbie - zwrócił się do @Elizabeth L. Cortez - nikt w ciebie dla żartu nie rzuci Avadą, ponieważ aby wykonać zaklęcie czarnomagiczne, szczególnie tak potężne, potrzeba ogromnej woli i chęci dokonania czynu. A większości czasem brakuje jej, aby rzucić lumos... - Był zażenowany tym, że wszyscy sądzili, że wystarczy przeczytać formułę i dwa razy machnąć różdżką, by czarna magia leżała u ich stóp. - Zgadzam się z Aidenem, że ta wiedza i tak jest dostępna i wystarczy tylko odrobinę chcieć, by się do niej dostać. Dział zakazany jest największym żartem tej szkoły. Skoro Ministerstwo od wieków strzeże tych tajemnic, dlaczego cześć z nich leży kilkadziesiąt metrów od nas w szkolnej bibliotece? Czasem wystarczy dobre zaklęcie kamuflujące, łut szczęścia... A jeśli chcemy być uczciwi, wystarczy zrobić ładne oczy do jednego z nauczycieli - pisemna zgoda dowolnego nauczyciela ma być naszym gwarantem, że nikt w tej szkole nie próbuje dostać się do treści zakazanych? - prychnął z nutą pogardy, dając do zrozumienia, co sądził o Hogwarckich zabezpieczeniach. Skoro te książki były tak istotne, wcale nie powinno ich tu być, powinny zostać zabrane do ciemnych podziemi Ministerstwa Magii. Spalone? Dla uciechy głupiej tłuszczy, która poczułaby się bezpieczniejsza. Wszystko dla podtrzymania złudzeń...
- Bardzo mi przykro, Fire, że musiałaś przeżywać w Durmstrangu potworne rzeczy. Że byłaś zmuszana do krzywdzenia kogokolwiek, bo oczywiście wszyscy wiemy, że w głębi duszy jesteś aniołem, ale mam wrażenie, że to zbyt mocno rzutuje na twoją opinię. To patologia tamtej szkoły, idąca odgórnie, od chorego systemu, od złych nauczycieli. Otworzenie się w Hogwarcie na nauczanie czarnej magii musiałoby się wiązać z ustaleniem przez Ministerstwo ścisłych reguł, usystematyzowaniem każdej pojedynczej kwestii, rozważeniem, które treści jakkolwiek nadają się dla młodych umysłów. Bo grunt to prewencja, skoro jako dzieci najsilniej przesiąkamy poglądami. W tym momencie temat czarnej magii jest zbywany. Powinno się przykładać większą uwagę do tego, by najmłodsze roczniki edukować pod względem ich wrażliwości i dopiero potem, bardzo stopniowo wprowadzać konkretniejszą wiedzę, którą nie jest podanie komuś krzywdzącego zaklęcia i uznanie, że hej, jak nie zadziała zaklęcie żądlące, to spróbuj tego. To nie jest kolejny stopień wtajemniczenia, tylko pełna świadomość tego, że magia jest jak żywa tkanka, elastyczna i podatna. Może służyć złym rzeczom, ale nie musi. Podoba mi się myśl Aidena - znowu. Mądry jesteś nawet, dzieciaku... Wiemy, że na poziomie szkolnym jest to jedynie gdybanie, ale tak naprawdę nikt z nas nie zastanawia się nawet, czy jesteśmy w stanie leczyć działania klątw. Być może, gdyby wykorzystywać identyczne źródło magii, moglibyśmy znaleźć na to sposób? Być może nawet wśród nas znajduje się ktoś, kto mógłby wpaść na jakieś rozwiązanie, ale zwyczajnie nigdy nie dostanie takiej możliwości, bo w szkole został ograniczony ciasnym myśleniem narzuconym przez tych, którzy mają się za elitę, którzy jako jedyni uważają, że są wystarczająco godni, wystarczająco mądrzy, by zrozumieć, czym jest czarna magia. - I być może była to jego opinia o samej Fire. To przecież ona powiedziała, że nie da się uczyć tej dziedziny bez skrzywdzenia własnej duszy, że nie dało się być dłużej tą samą osobą - miała się więc za złą? Za ambitną, ciekawską, o słabej woli? Zachłanną? A może po prostu głupią? W to ostatnie Ezra w tym momencie byłby skłonny uwierzyć.
- Uznanie tego za zajęcia fakultatywne to także odpowiedzialny pomysł, który pomógłby w kontroli. W końcu im mniejsza grupka zainteresowanych, tym lepiej. Wiemy, że ludzie są głupi. Są i będą. Gdybyśmy tylko tym mieli się kierować, to byłbym za ograniczeniem dostępu nawet do podstawowej wiedzy połowie tej szkoły. - Rzucił jeszcze szybkie spojrzenie na Makoto... - Ale takie osoby nie mogą hamować całej reszty.
Zamilkł, gestem ręki oddając głos innej osobie. Dużo zostało już powiedziane, dużo dobrych argumentów po każdej ze stron. Nie trzeba było chyba jednak mówić, że liczył, że Fire miała jeszcze coś w rękawie...
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyPią Kwi 19 2019, 20:50;

Heaven nie wydaje się zbyt zadowolona faktem, że zjada ciastka z podłogi, ale nie przejmuję się tym, zwłaszcza że zaproponowała mi pozycję równą skrzatom domowym. Nie przeszkadza mi to, bo lubię te małe stworzenia i rozmowy z nimi, ale w jej ustach najwyraźniej miała to być obelga, więc i tak jestem zdenerwowany. Mam ochotę nawet ignorować jej wypowiedź, ale jest w niej tyle emocji, że jednak słucham jej zaintrygowany. Nie spodziewałem się, że będzie przeciwniczką czarnej magii i to w tak radykalnym stopniu. Wydawało mi się raczej, że wręcz przeciwnie – „bawi” się w to z ogromną przyjemnością, której nigdy nie rozumiałem, choć opinia, którą wyrażam, jest debilna. Uświadamiam sobie to dopiero wtedy, gdy Fire zwraca mi uwagę.
- Najpierw trzeba w ogóle chodzić na te lekcje – stwierdzam, nim zdołam ugryźć się w język, co jest okropnym błędem, bo wychodzę na jeszcze większego idiotę, niż w rzeczywistości jestem. A może jednak to norma i zauważam to dopiero, kiedy jestem tak okropnie zmęczony, że ledwie siedzę na kanapie, mimo że wokół wszyscy się kłócą?
Blaithin opowiada o Durmstrangu, który zawsze według mnie był okropnym miejscem i to nie tylko dlatego, że przez większość roku zamarza tam człowiekowi tyłek. O ile jeszcze jakoś sobie wyobrażam teoretyczne zajęcia na temat czarnej magii, tak używania tego w praktyce niekoniecznie. To ja jestem jedną z tych osób, które nie potrafią nawet rzucić Lumos bez większego skupienia. I wszyscy zdają sobie z tego sprawę.
Cała dyskusja zmierza raczej w złym kierunku i przeczuwam ogromną kłótnię, ale zrażony przez uwagi Fire nie odzywam się przez jakiś czas, przysłuchując każdemu po kolei. Wychylam się tylko do stolika, żeby sięgnąć po jedno z ciastek z kartonu, do którego sięgała też Heaven. Mówiłem Sol, że zjem te ciastka, skoro je zmarnowałem, więc mam zamiar to zrobić, nie zważając na zniesmaczone spojrzenia.
Zaskakuje mnie i to dosyć mocno, że osoby, które podejrzewałem raczej o takie, które byłyby za wprowadzeniem czarnej magii jako pełnoprawnego przedmiotu szkolnego, są mu przeciwne, a osoby wyglądające na bardziej niewinne byłyby skłonne się tego uczyć. Widać nie ma co patrzeć po pozorach.
Zapycham się ciastkami, tak jak kazała mi Blaithin, niech ma choć trochę satysfakcji. Poza tym nie chcę prowadzić do zepsucia spotkania Sol tym, że ludzie zaczną się ze mną wyzywać przez to, że wyrażam moje zdanie. Chyba jednak niespecjalnie umiemy dyskutować, ale się wcale nie dziwię, bo sam mam ochotę przywalić kilku osobom wyłącznie za ich twarze. Nie za słowa.
Krukoni chyba lubią dużo mówić, a na dodatek trochę mnie nudzą, więc niezbyt się na tym skupiam, delektując kokosanką. Dopiero Ezra znów przykuwa moją uwagę, gdy zaczyna atakować personalnie Fire. Może i ma rację na temat jej wywyższającego się tonu, bo i mnie to nieco rozdrażniło, chociaż przywykłem już do tego, w jaki sposób wypowiada się Dear, kiedy się na coś uprze. Nie powinien jednak wypominać jej tego, że potrafi rzucać klątwy.
- Przecież sama mówiła, że uczyli ją tego w Durmstrangu – wtrącam się, chociaż nie wiem po co, bo i tak nikt tu nie zważa na moje słowa. Za to kiedy Clarke zaczyna się zwracać do młodej Cortezówny, prycham pod nosem. Muszę mu jednak przyznać w duchu rację, bo nie wyobrażam sobie, żeby ktoś rzucał dla żartu akurat Avadą.
Opieram głowę na rękach, modląc się, żeby to się zaraz skończyło. Sol wybrała sobie zbyt emocjonujący temat jak na pierwsze spotkanie. Zwłaszcza w takim towarzystwie. O wiele łatwiej byłoby zacząć od tego, czy sos pieczeniowy skrzatów domowych jest zbyt gęsty. Fire i na ten temat ma wiele do powiedzenia.
Powrót do góry Go down


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : -86
  Liczba postów : 1318
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyNie Kwi 21 2019, 12:57;

Dawno nie zgadzałam się ze swoją siostrą tak bardzo jak teraz. W zasadzie nie przypominałam sobie, żebym popierała ją do tego stopnia kiedykolwiek. Co prawda cały swój wywód mówiła irytująco przemądrzałym tonem i na wszystkich patrzyła z góry, ale do tego już dawno zdążyłam się przyzwyczaić. Przynajmniej tym razem mówiła z sensem i nie byłam w stanie wszczynać z nią kłótni. Zresztą, nie chciałam. W głębi ducha byłam naprawdę szczęśliwa, że moje przypuszczenia się potwierdziły - Fire nienawidziła czarnej magii tak mocno jak ja. Prawdopodobnie nie dotykała tego od czasu byłej szkoły i nie zamierzała tego robić w przyszłości. Wyjątkowo mnie to cieszyło, nie chciałam, żeby miała z tym jakąkolwiek styczność. Właśnie dlatego siedziałam cicho, słuchając jej wypowiedzi i właśnie dlatego byłam pewna, że wyjdziemy stąd we względnej zgodzie, bo nie będzie większych powodów do kłótni. Jasne, pewnie ona się do czegoś tam przyczepi, ale kim by była, jakby tego nie zrobiła? W gruncie rzeczy nie zapowiadało się na ostrzejszą wymianę zdań.
Byłam tego pewna, dopóki Ezra nie zaczął się wypowiadać. Czułam, że będzie w opozycji do Fire i chociaż nie podobał mi się jako obrońca drugiego stanowiska, to nie to zmartwiło mnie w jego słowach. Powoli do mnie docierały, chyba głównie dlatego, że nie chciałam ich zrozumieć. Nie był aż tak bezpośredni, w końcu to był Ezra, wiedział jak wszystko dobrze ubierać w słowa, ale i tak pozostawiały sporo niepewności. Szukałam w jego wypowiedzi furtek, innych znaczeń i rozwiązań.
- Klątwę kontrolującą? Jaką?- zapytałam głupio i spojrzałam na nich trochę bez zrozumienia. Zastanawiałam się ile znam zaklęć o tego typu działaniu, ale przychodziło mi do głowy tylko jedno, które przecież było niemożliwe. Mógł mówić o jej dawnej szkole. Jasne, to było prawdopodobne, chociaż jednocześnie dziwne, biorąc pod uwagę słowa, w jakie to ubrał. Poza tym Fire tam była tylko cztery pierwsze lata, jak skomplikowanych zaklęć mieliby ją uczyć w tym wieku? Niezależnie od wszystkiego klątwy o takim działaniu raczej nie mogły być legalne i nie zahaczać o czarną magię. A potem to wywlekanie tajemnicy... nic się za bardzo do siebie nie kleiło, a ja zastanawiałam się, o co właściwie chodzi. Zupełnie jakby realnie coś wydarzyło się między tą dwójką i jakby ta rozmowa dotykała tego bezpośrednio. Szczerze mówiąc, wcale nie chciałam brać pod uwagę opcji, że Ezra nie mówi o Durmstrangu. Może jakimś cudem znał jakieś szczegóły z tego okresu życia Fire? Właściwie to też byłoby niesamowicie podejrzane, ale nawet to wydawało się być lepszą opcją, niż druga, która nasuwała się sama. Nie potrafiłam się skupić na dalszej części wypowiedzi chłopaka. Zerkałam tylko na siostrę, starając się odczytać z jej twarzy cokolwiek, nawet jeżeli wiedziałam, jak bardzo mało jest to prawdopodobne. Dopiero kiedy chłopak skończył swój monolog, przekierowałam wzrok z powrotem na niego. A potem znowu na Fire. Byłam chyba w zbyt dużym szoku, żeby jakkolwiek to skomentować. Za dużo myśli i podejrzeń pojawiało się w mojej głowie naraz. Matko, czy to było też coś na podobieństwo strachu? Do Fire, czy o nią?
Co tutaj właśnie się wydarzyło? Chociaż pewnie znacznie bardziej ciekawym pytaniem było: co tutaj miało się jeszcze wydarzyć?
Powrót do góry Go down


Elizabeth L. Cortez
Elizabeth L. Cortez

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Tatuaż przy prawej łopatce, będący anielskim skrzydłem. Blizna na wewnętrznej stronie prawej dłoni. Lekki akcent hiszpański.
Galeony : 44
  Liczba postów : 66
https://www.czarodzieje.org/t17214-elizabeth-l-cortez
https://www.czarodzieje.org/t17228-szkolna-sowa#481673
https://www.czarodzieje.org/t17206-elizabeth-l-cortez
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyWto Kwi 30 2019, 23:34;

Nie odzywała się, słuchając wszystkich. Na pewno każdy miał po trochę racji. Nawet taki biedny @Holden A. Thatcher II, który rzucił ze dwa zdania. Najwięcej do powiedzenia mieli chyba krukoni Nic'Illeathian i jakiś Clarke, który nazwał ją "Uwierz mi, skarbie...". Skarbie? Miał racje, ale przecież taki Voldemort sobie kiedyś żył, a był zwykłym uczniem i wszystkich ciach, a potem oni go ciach, ale pół świata rozjebał psychicznie.
- Czarnoksiężnicy byli kiedyś uczniami i skąd niby się tego nauczyli? Chyba z tych pozwoleń do działu ksiąg zakazanych od nauczycieli. - Puściła w eter, bardziej nieświadomie, bo raczej miała sobie to pomyśleć. Wzruszyła ramionami, całkowicie się zamykając i przede wszystkim skupiając na Dear z Gryffindoru. Zerknęła na nią ukradkiem, biorąc ponownie ciacho. Chociaż poczęstunek był niezły. Eliza nie miała zbytniej ochoty na dyskusje, a co sądziła, bardziej zachowywała dla siebie niż dla innych, zwłaszcza że była tu @Blaithin ''Fire'' A. Dear na której dłużej skupiała wzrok, niż powinna.
Powrót do góry Go down


Sol Irving
Sol Irving

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 150
C. szczególne : Blizny na torsie i ramieniu
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 212
  Liczba postów : 267
https://www.czarodzieje.org/t17129-sol-irving
https://www.czarodzieje.org/t17136-niebla#478388
https://www.czarodzieje.org/t17130-sol-irving
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptySro Maj 01 2019, 17:13;

Krótkie ogłoszenie

1. Jak pewnie zauważyliście, w przypadku tego kółka ja was rozliczam, nie zgłaszacie się z wykonanym zadaniem (czyli aktywnością na spotkaniu) w temacie z pozostałymi kółkami.
2. Nie zamykam jeszcze tego spotkania, dalej można się udzielać! Nowy temat i nowe spotkanie będzie pojawiać się co dwa miesiące, póki co trwa obecne i jeżeli znowu napiszecie po dwa posty i dalej będziecie wyrażać swoje zdanie - za ten miesiąc również dostaniecie punkt do kuferka i punkty dla domu. Można również dołączyć, wypowiedzieć się, napisać dwa posty i dostać punkt, nawet jeśli nie udzielało się w pierwszym miesiącu. Jeżeli ktoś w pierwszym miesiącu spotkania będzie wyjątkowo aktywny, a w drugim trochę mniej - nadal mogę policzyć to tak, żeby za oba miesiące zdobyć punkt.

W razie pytań piszcie na priv love
Powrót do góry Go down


Sol Irving
Sol Irving

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 150
C. szczególne : Blizny na torsie i ramieniu
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 212
  Liczba postów : 267
https://www.czarodzieje.org/t17129-sol-irving
https://www.czarodzieje.org/t17136-niebla#478388
https://www.czarodzieje.org/t17130-sol-irving
Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8




Gracz




Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów EmptyNie Sty 05 2020, 21:21;


Lekcje mugoloznawstwa


Styczniowe spotkanie klubu Dzielnych Dysputantów. Przypominam, że aby zdobyć punkt do kuferka trzeba napisać co najmniej dwa posty i wyrazić swoją opinię! Na razie się na spokojnie zbierajcie, a jak pojawi się w miarę sensowna grupka osób wrzucę post, w którym Sol oficjalnie otwiera spotkanie i przedstawia wam temat. Całość zamykam 22 lutego, do tego czasu możecie wymieniać się opiniami tak długo, jak macie ochotę! Nie ma tutaj żadnej narzuconej kolejności.

Temat: "Czy lekcje mugoloznawstwa powinny być obowiązkowe?"

Powrót do góry Go down


Sponsored content

Klub Dzielnych Dysputantów QzgSDG8








Klub Dzielnych Dysputantów Empty


PisanieKlub Dzielnych Dysputantów Empty Re: Klub Dzielnych Dysputantów  Klub Dzielnych Dysputantów Empty;

Powrót do góry Go down
 

Klub Dzielnych Dysputantów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Klub Dzielnych Dysputantów JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Skrzydlo zachodnie
 :: 
trzecie piętro
-